Mikołaja Reya z Nagłowic Figliki/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mikołaj Rej
Tytuł Mikołaja Reya z Nagłowic
Figliki
Podtytuł dla uczczenia czterechsetnej rocznicy urodzin autora
Redaktor Wiktor Wittyg
Wydawca Wiktor Wittyg
Data wyd. 1905
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

Mikołaja Reya

z Nagłowic
Figliki
Dla uczczenia
czterechſetnej
rocznicy uro=
dzin autora wy
dał w podobiźnie
Wiktor Wittyg

1905



Do Czytelnika.

W czterechsetną rocznicę urodzin Mikołaja Reja z Nagłowic, ojca literatury polskiej, Akademia Umiejętności w Krakowie wydała wspaniały przedruk jednego z najlepszych utworów tego autora, mianowicie jego „Źwierciadło“. Pragnąc się również przyczynić do uświetnienia tej epokowej daty w literaturze naszej, postanowiliśmy wydać fototypowy przedruk Rejowskich „Figlików“ według wydania z r. 1574, jako zupełniejszego niż wydanie z r. 1562; dołączyliśmy do tego kartę tytułową i ostatnią, tudzież jeden „Figlik“ z wydania pierwszego z r. 1562, pominięty w wydaniu drugiem; podajemy również dwie podobizny pisma Reja, pierwsza pochodzi ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie i jest na liście pisanym bez oznaczenia daty, druga zaś ze zbiorów Kazimierza Marcinkowskiego w Warszawie i jest zamieszczoną na pokwitowaniu z r. 1563; oprócz tego zamieszczamy dwa współczesne portrety jego, ryte na drzewie, wprawdzie nieudolne, lecz w każdym razie dające nam chociaż przybliżone pojęcie o rysach twarzy i o zewnętrznym wyglądzie tego sławnego polskiego pisarza.
Nie zamierzamy w tem miejscu zajmować się ani porównawczemi studyami nad „Figlikami“, ani ich genezą lub wpływem na literaturę polską: ciekawych odsyłamy do lepszych historyków literatury polskiej, albo do najwięcej wyczerpującej tę rzecz rozprawy Ignacego Chrzanowskiego, pod tytułem: „Facecye Mikołaja Reya“ (Rozprawy Wydziału filologicznego Akademii Umiejętności w Krakowie, tom XXIII), w której autor dość trafnie wykazuje pochodzenie „Figlików“ i podaje ich krytykę, lub też do świeżo wydanej przez Aleksandra Brucknera: „Mikołaj Rej“ 1905, Kraków, 8°. Zaopatrzyliśmy niniejsze wydawnictwo tylko szczegółową bibliografią obudwu wydań i pióra p. R. L. objaśnieniami, wykazem omyłek, rozprawą o stronie językowej „Figlików“, oraz słownikiem wyrazów przestarzałych.
Mogą nas spotkać zarzuty, że ten właśnie, a nie inny, utwór Reja wybraliśmy na wydawnictwo jubileuszowe. Co prawda „Figlików“ nie można zaliczyć do arcydzieł tego autora równych „Źwierciadłu“. „Figliki“ — to jedynie satyry i obrazki, fraszki i żarty, dość często tłuste i pieprzne, w przeważnej liczbie zapożyczone od autorów zachodnich, częstokroć nawet pod względem formy niedołężne i ciężkie. Zdaje się, że i sam autor nie wiele przywiązywał do nich wagi, tłumacząc się w przedmowie, że je wydał „dla ćwiczenia języka polskiego“. Bądź co bądź „Figliki“, jako dodatek do „Zwierzyńca“, oprócz bardzo bogatego a dotychczas niewyzyskanego materyału do słownika języka polskiego, częstokroć wykazują jeszcze w świetle satyry wady i słabości ówczesnego społeczeństwa, więc już przez to samo godne są uwagi badacza współczesnej kultury w Polsce XVI wieku; że zaś częstokroć są za tłuste i za pieprzne — to nie dziw, wszak to jest epoka szkoły Poggiów, Beblów i wielu innych, kiedy się nie krępowano w wyrażeniach i nazywaniu każdej rzeczy po imieniu; a Rej, chociaż ich uczeń, o całe niebo jest od nich skromniejszy! Nadmienić jeszcze trzeba, że oba wydania „Figlików“ do dnia dzisiejszego nie doczekały się przedruku i że należą do pierwszorzędnych bibliograficznych rzadkości. W celu więc uczynienia ich więcej dostępnemi dla uczonych badaczów literatury naszej i dla bibliofilów, wydajemy je w fototypowej podobiznie tylko w 250 egzemplarzach, z nich 200 na papierze holenderskim imitacyi papieru z XVI wieku, a 50 na papierze zwykłym prążkowanym.
Oprócz tego odbiliśmy wydanie z r. 1574 na oryginalnym papierze XVI wieku, czerpanym pomiędzy 1524 a 1568 rokiem, z wodnymi znakami: z herbem Gozdawa (czerpany około r. 1524) cztery egzemplarze, z wyobrażeniem ręki (czerpany około r. 1528) jeden egzemplarz, z herbem Topor (czerpany około r. 1540) trzy egzemplarze, i z herbem Jelita (czerpanym po r. 1568) to jest na papierze z takim samym wodnym znakiem na jakim były drukowane współczesne „Figliki“ — dwa egzemplarze; te ostatnie dwa egzemplarze przeznaczyliśmy: jeden dla biblioteki Jagiellońskiej przy Uniwersytecie Krakowskim, a drugi dla Muzeum Narodowego w Krakowie, dla tego, aby z czasem dostawszy się raz do rąk niepowołanego nie były spieniężone jako oryginały, ponieważ powtarzamy, że „Figliki“ wydane w roku 1574 drukowane są wyłącznie na papierze z wodnym znakiem przedstawiającym na tarczy herb Jelita, a bardzo zbliżonym do użytego przez nas w przedruku.





Roku od narodzenia iego 50




Przypowieści przipá=
dłe / s ktorych ſye może wiele rzecży przeſtrzedz


Ku temu co cżyść będzie.
ROzumiem iżci ſie to będzie nie práwie zdáło/ iż ty przypadki dworſkye ludzkie/ ſą też do tych ſtátecżnych rzecży przypiſáne. Ale záprawde więczey dla ćwicżenie ięzyká Polſkyego. A theż młody cżłek przecżedßy/ może ſie wiele ludzkiemi przygodámi przeſtrzedz. Gdyż theż to widamy/ iż káżdy narod cżaſem też y le da co ſwym ięzykiem piße. A zową to Apophtegmatá.



KRol więc Zygmunt powiedał ziemiánin ktory ma/
Trzy folwárki: á w káżdym tyſiąc kop użyna/
Ryb ma doſyć/ źwierzyny/ á płátu ſto grzywien/
Práwá nie ma/ nie walcży/ długu nic nie winien/
Lepiey ſie ma niżli krol ieſli to zeznawa/
Iż iuż ná tym co Bog dał z ochotą przeſtawa.
Bo gdy ow w wielkim ſtanie myſląc w łeb ſie ſkrobye/
Tedy ten nic nie myſląc záwżdy weſoł ſobie.




Ná to iż nam záwżdy máło.

JEden zacny powiádał nacż iedno pomyſlę/
Mam wedle ſtanu dosyć/ á wżdy we łbie kryſlę/




Waśń przećiw ſąſiádowi.

DRugi ſie lepak zwaśnił ná ſąſiádá ſwego/
Spotwarzył go o błoto/ wzięto kopę z niego.
Przyobiecał mu drugi z rády ią wypráwić/
Kazawßy mu názáiutrz ná Ratuß ſie ſtáwić.
Ten gdy wſtąpił przed pány/ wyſtąpić kazáli/
Niedáli mu nic mowić/ ni mu kopy dáli.
I Tákać dziś ſpráwiedliwość ná tym nędznym ſwiecie/
Ze gdzie może hárdy pan/ tu ćichego gniecie.




Do tego co cżytał.

Rozumiem temu iednák/ że cie co rußyło/
Bo co zeßło ná ſtátku/ śmiechem ſie zákryło.
Odpuść brácie ſwoiáć rzecż/ coćby ſie nie zdáło/
Gdyż ſie y to y owo/ ſpołu pomießáło.
Widziß tákie rozumy/ co tak ſwiát zbiegáły/
Ze niewiem cżegoby iuż/ wßędy nie zmácáły.
Więc też ći nieukowie/ co piſmá nie máią/
Gdy nie mogą mędrowáć/ niechayże wżdy báią.
Bo komu inochody niesſtawa/ więc grędą/
A báby gdy Lnu nie máß/ niech Konopie przędą.
A niechay narodowie wżdy poſstronni znáią/
POLACY nie Gęśi/ iż ſwoy ięzyk máią.
Wßák widamy u ſławnych/ chociay nie Polacy/
Piſáli też ledá co chudzi nieboracy.
A o Polakoch ſobie ledwe tám báiáli/
Iż też ſą iáko ludzie/ ktorzy ie widáli.

Ieſlibyś też z niełáſki/ ná lewo ßácował/
Maß pápir nápiß lepiey/ ia będę dziękował.
Bo by to właſna ßtuká ßyrmirzá káżdego/
Miáłá być/ okazáć co/ ná ßtole nowego.
Gdyż to ieſt s przyrodzenia/ czudze ſpráwy gánić/
Iákoby rzekł/ umiałbych ia to lepiey ſpráwić.
Dzierżę iż máterią możeß lepßą ſpráwić/
Ale ią ośmią wirßow trudno maß wypráwić.
Skoßtuyże miły brácie/ wßák pápir nie drogo/
A ieſliże nie umieß/ nie ßácuy nikogo.
Bo wieß iżeć y zá to nápiſána cená/
Kto gáni/ nie dowiedzie/ talionis pena.




Figliki/ álbo

rozlicżnych ludzi prży=
padki dworſkie, ktore ſobie
pozátrudnionych myſlach,
dla krotofile, wolny bę=
dącz/ cżytáć mo=
żeſz.

Teraz nowo drukowáne.


PETRO ROGISIO
Maureo Hiſpano, vtriuſcſz iuris Doctori. & c.
S.  P.

BĘdąc miedzy Polaki in diuerſis regionibus, & vocatus & verſatus, á iáko cudzozyemiec káżdy, aſuetus linguæ regionis illius in qua verſatur, przyſłuchawałem ſie pilnie przypowieſciam ludzkim, á zwłaſzcża tym dworſkim. A iż inſzy narodowie in Apophtegmatibus ſiue Facetrijs propter exercitium linguaæ też ledá co cżáſem piſáli, iam też będąc gratus conuerſationis Polonicæ, com in promptu gdzye ſłyſzał, tom ſobie powoli in Carmina roſpiſował. A iż wiem żeś ieſt w. m. & multarum cauſarum & magnarum rerum & diuerſaſrum linguarum ac verborum tam ſeriò quam ficté dictorum iudex ac diſceptator, w. m. to poſyłam, ábyś y ięzykowi temu trudnemu Polſkiemu ſnádniey ſie przyłamował, & in his partibus Sidonis & Tyri, tanquam aduena & peregrinus, aliquando oblectamentum poſt ſeria theż ſobie miał, ſuadente ſapiente ac dicente: Interpone tuis interdūgaudia curis. Et cum his valear dominatio veſtra, & me licet ignotum ac tamen fauorabilem amet & gratia proſequatur.   Ex Lublin 1570.

Adrianus Brandebergeň, 
Doctor Civitatis Lublinieň.
Ku themu co cżyść
będzye thy fráſzki.

WYem iż roźlicżni Judices, ná ſwiecie bywáią,
Co ludzkie ſpráwy ſzácuią, á o ſwe nie dbáią.
Y tu wiem rzecże nie ieden, toć tu wielkie kotki,
Dárły temu y poránu, co piſał ty plotki.
Ale wſzák wieſz miły brácie, ná ſwiecie nowego,
Nie naydzieſz nic, áby przed tym nie bywáło tego.
Zacni ludzye poważni co przed tym bywáli,
Tákich plotek, gdybyś przecżedł, śiłá nápiſáli.
Ktore ieſzcże y dziś trwáią, podziſieyſze látá,
Názywáiąc ſwym ięzykiem, to Apophtegmátá.
Cżęſcią piſząc dla ięzykow, cżęſcią prze ćwicżenie,
Bo ſnádniey s cudzych przypadkow przipada bacżenie.
A ſzcżęſliwy co ſie cudzą więc przygodą karze,
Niżliby ſam iáko dudek był wſádzon ná wſparze.
Azaſz niewieſz iż Duch ſmętny kiedy kogo ruſzy,
Mędrzec piſze, iże kośći y kreẃ bárzo ſuſzy.
Bo kiedyby ludzye wſzytko by w klozye ſiedzyeli,
Tylko myſląc, á bez żártow, wſzákby poſzáleli.
Y wianek cudnieyſzy bywa záwżdy przeplatány,
Niżli wſzytek iáko powroz zyelony ruciány.
A wſzák tobie ieſli umieſz wolno przepierowáć,
Wziąwſzy pápir piſáć graue, umieſzli mędrowáć.



Ku temuż co cżyść będzye.
ROzumiem themu iżci ſie to będzye nie práwie zdáło, iż ty przypadki ludzkye dworſkye, ſą też do tych ſtátecżnych rzecży przypiſáne. Ale záprawdę więcey dla ćwicżenie ięzyká Polſkiego. A theż młody cżłek przecżedſzy, może ſie wiele ludzkiemi przygodámi przeſtrzedz. Gdyż też to widamy, iż káżdy narod cżaſem też y ledá co ſwym ięzykiem piſze. A zową to Facecye álbo Apophtegmatá.



KRol więc Zygmunt powiedał: Zyemiánin ktory ma,
Trzy folwárki: á w káżdym tyſiąc kop użyna,
Ryb ma doſyć, źwierzyny, á płátu ſto grzywien,
Práwá nie ma, nie walcży, długu nic nie winien,
Lepiey ſie ma niżli krol, ieſli to zeznawa,
Iż iuż ná tym co Bog dał, z ochotą przeſtawa.
Bo gdy ow w wielkim ſtanie, myſląc w łeb ſie ſkrobye,
Tedy ten nic nie myſląc, záwżdy weſoł ſobie.



Ná to iż nam záwżdy máło.

JEden zacny powiádał nacż iedno pomyſlę,
Mam wedle ſtanu dosyć, á wżdy we łbie kryſlę,
Upluſkam ſie biegáiąc przedſie cżegoś ſzukam,
A to wedle potrzeby zda mi ſie wſzystko mam.
Tákżeć wſzyſcy chociay więc to do ſiebie znamy,
Iż wedle ſwoich ſtanow dosyć wſzego mamy,
A przedſię iednák cżegoś biegáiąc ſzukamy,
Ieſliż to nie męcżony ten głodny ſwiát mamy.



Co krolowi pierſcieni nie wroćił.

KRol raz umywáiąc ſie więc pierſcienie podał,
Ten co ie wziął ták mnimał iż ich krol zápomniał.
W rok tákież krol pierſcienie zyąwſzy z rąk podáie,
A ten do nich ochotnie poſkocży s przełáie,
Krol rzecże: poſtoy brácie, wroć mi pirwey drugie,
Bo zda mi ſie że to iuż żárty názbyt długie.
Pátrzay iáko to Cnota zle długo kuglowáć,
Bo s tą iedno do wstydu musi áppellowáć.



Kſiądz co ſie u krolá umył, á domá iadł.

KSiądz ſie ieden ponęćił choć mu nie kazáli,
Siadáć s krolem do ſtołu, ácż ſie drudzy ſmiali.
Krol ſie potym umyie, á kſiądz też do wody,
Y krocży potym zá ſtoł pomuſkáiąc brody.
Krol rzekł: iżeś ſie umył, doſyć ták prełacie,
Rácżcieſz iść ieść do domu ieſliże co macie.
I Pátz iáko diſcrecya ieſt nádobna Cnotá,
Bo ciekáwa beſpiecżność, wnet zá nią ſromotá.



Co śrzodá umie.

JEden ſie pan iął báiáć, co śrzodá umiáłá,
Trzy látá głowá żywa ná koſciach leżáłá,
Ktora śrzodę ſuſzáłá, áż ią rozgrzeſzono,
Toż ią potym s koſciámi do grobu włożono,
Jeden ſie to uſmiecha, pan rzekł bá toć mnieyſza,
Ale chceſzli poſłuchay, potka cie dziwnieyſza.
Ten rzekł: co po dziwnieyſzey, bo ieſzcże s tey ſzydzę,
Bo choćbych też chciał wierzyć, tych ſie drugich wſtydzę.



Ná ciáſny Kolet fortel.

KRáwiec s pánem obádwá rádzi dopiyáli,
Pánu ciáſny ná brzuchu Kolet udziáłáli.
Poſłał gi pan do kráwcá, kazał gi rozſzyrzáć,
Kráwiec áni ſie go tknął, ráno ſzedł przymierzáć.
Pan rzekł: teraz práwie w cżás, á kráwiec powiedzyał,
A niciem go igłą tknął, álem ia to wiedzyał,
Kiedy ſie opiyecie, záwżdy ciáſny będzye,
A kiedy ſráć poydziecie, záwżdy go przybędzie.



Co niechciał Papieżá w nogę cáłowáć.

POſeł ſie brał do Rzymá, ieden z nim chciał iecháć,
Drugi iż był urzędnik, pocżął ſie uſmiecháć,
Mowiąc: iż bárzo dziwną inſtrukcią dano,
Poſłom nigdziey iedno w pleſz cáłowáć kazano.
Służebnikom tym w nogę, urzędnikom w śrzodek,
Ten pytał: á gdzyeżby to, ten rzekł, trudno w przodek,
Podobno w rzyć muśicie, á ten ſie rozgniewał,
Puśćił konie w páſtewnik, iuż do Rzymu niechciał.



Opát co dał pánu máłe kofliki.

JEden pan przyiacielom ſłużbę ukázował,
Miánuiąc káżdy koflik, kto go cżym dárował.
Opát chodzi z dáleká zá nim záglądáiąc,
A iż ſwoich nie widział, ćicho przymawiáiąc.
Pan obacży y rzecże: Kſze Opácie miły,
Gniew áli ſie ći wieldzy, lekkość im cżyniły.
Ale dacieli więtſze, co s tymi zrownáią,
Uźrzycie iáko z nimi, prętko ſie ziednáią.



Co ſie ſwiętą Zophią cżyniłá.

MAłpá chytra Zophią ſwiętą ſie cżyniłá,
Stáwiáiąc ſwiecżki s chroſtu, chłopy pobłaźniłá.
Jeden z dobrego cechu trefi ſie do tego,
Roſpowiedzą mu chłopi, rzekł pocżkam ia tego.
Yiechał dáley pod chroſt, będzye pełno ſmiechu,
Oná go chce przeżegnáć, ieſliżes bez grzechu.
A ten dopadſzy bicżá, nu święćice chwoſtáć,
Aż pryſkáłá odpuſty, iedź ktoby chciał doſtáć.



Co Sędzyemu kámień ukázował.

PRzyſzedł ieden do ſądu, kámień w zánádrzu miał,
Więc Sędzyemu przez ſuknią palcem ukázował.
Sędzia mnimał iż worek, więc wnet zá nim wſkazał,
Odſądziwſzy ſzedł k niemu, áby mu ukazał.
On mu kámień ukazał, mnimaſz by darowáć,
Cżekałem ia gdy będzyeſz dekretá ferowáć.
Jeſli nieſpráwiedliwie, tym pámiętnym w cżoło,
Miałemći dáć áżby ſie był obroćił w koło.



Co dał Liſá Sędzyemu.

SĘdzyemu ieden przynioſł dwá Kápłuny tłuſte,
Ze ſie mogły przytrefić ná mięſopuſty.
A drugi przynioſł Liſá, ten zá Liſem ſkazał,
On nieborak o kury potym mu wymawiał.
Sędzya rzekł: przybieżał Lis tu przed miáſtem z gory,
Nim obacżył kiedy mi poiadł ony kury.
I Owa kto ma dáć więcey, ten rychley wygrawa,
S chudemi kokoſzámi, rad zá drzwiámi ſtawa.



Co dzikiego mężá ułápił.

PAſterz dzikiego mężá ułápił był w leſie,
Że go ſobie okroćił bárzo w krotkim cżeſie
Uźrzał dziczek á paſterz w mroz ná ręce chuchał,
A potym gdy káſzę iadł, iż gorąca dmuchał.
Rzekł: iuż tu mego bytu długo być nie może,
Gdyż ciepło w iedney gębye z żimnem maſz nieboże.
I Tákże też y z nas káżdy ſtrzeż ſie więc tákiego,
Gdy rozna párá z gęby idzie od iednego.



Piyánicá piyánego karał.

JEden dobry towárzyſz piyánego ubił,
Pytał: com wżdy przewinił, żeś ſie chłopie upił.
Ten rzekł: nie wnoſcie pánie tu zwycżáiu tego,
Będąćli bić piyáne, będzieć wiele złego.
Bo y wamćiby pánie pewnie ſie dostáło,
Ledwieby ná ſzuprynie y włos co zoſtáło.
I Ták kto chce kogo karáć, nie miey ſam do roku,
Ani żadney mákuły, ni páździorka w oku.



Błazen Szcżukę záſtáwił.

JEden prze towárzyſze w rybny dzień feſt ſpráwił,
Poſłał naprzod zuchwálcá, by ſzcżukę záſtáwił.
On wziąwſzy w kilku groſzy záſtáwił żydowi,
Pan ſiadł z gośćmi, niech ſzcżukę naprzod dáią powie.
Ten rzekł: á wſzákeſcie kazáli záſtáwić,
Pan powiedzyał: tym rychley miáłá gotowá być.
Ten rzekł, iam mnimał by to záſtáwić żydowi,
Goſcie w ſmiech, á páná wſtyd, á coż rzec łotrowi.



Jeden drugiemu gruſzki kradł.

DWá mieſzkáli w komorze, ieden miewał gruſzki,
Ktore ſobie więc kładał w głowy pod poduſzki.
Drugi mu ie wykradał, á ten iednę wziąwſzy,
Nákładł w nię cżegoś złego, pośrzodek wyiąwſzy.
A ten dybye poćichu, y rozgryźnie gruſzkę,
Gdy mu w zębiech uwiązłá, rzućił o poduſzkę.
A chcąc tego zátáić, rzekł ſą tu y gniłki,
Dobrze to ná łákomcá, chowáć ná pochwiłki.



Dwá ſie cżácżem názywáli.

DWá ſie pięknie ubrawſzy, dworſtwá używáli,
Cżacżem ſie przed drugiemi chodząc miánowáli.
Jeden rzecże z gromády, żeſcie cżácżo prawdá,
Ale ſie ſtrzeżcie pilno, boć wam być u dyabłá.
Siłá tu máłych dzieći, co gdy cżácżem gráią,
Poſpolicie ie potym w gowno zámiátáią.
A też cżácżká nie długo, bo wnet pośmledzieie,
A y wam s tych porfumow, pewnie twarz sśinieie.



Jeden drugiemu przez rurkę ſzeptał.

RUrká ſtałá co owo wroble z niey ſtrzeláli,
Potym cżymśi pachnącym s ſpodku ią zmázáli.
A iż ią też więc ſzepcą, więc ią ieden porwał,
A drugiemu ſmieiąc ſie przez ſtoł coś ſzeptáć chciał.
A ten noſá umyka, á łbem wierći wſzędy,
Pfo boday cie zábito, cośći ſmierdzi z gęby.
A on wąſa pomáca, áż perfumá oná,
Ktora byłá niedawno wypádłá z ogoná.



Dwá do pánny przyiecháli.

DWá do pánny przyiadą, ſpołu im poſłáli,
Jednemu wżdy poduſzki odſwiętnieyſze dáli.
A ten go podpoiwſzy, kazał drzwi záſtáwić,
Tego ruſzy ſumnienie, máca gdzie co ſpráwić.
On ſie k niemu porwawſzy, o ſtoy ſpádnieſz z gory,
Ale pocżkay iże cie dowiodę do dziury.
Przywiodł go do poduſzek, tákże przez nie pryſnął,
A on też w nocy dunął, iáko lepiey uſnął.



Co pániey grochu nie kazał ieść.

JEden pániey powiedział, by nie iádłá grochu,
Boć ſie w ogon ponęći gołębi by prochu.
Oná mu powiedzyáłá, y ſámá ták tuſzę,
Lecż chceſzli ſie obłowić, miey nápiętą kuſzę.
Ugadzayże więc w tego, co pirwey wyleći,
A ieſli nie poſtrzeliſz, zębámi zágnieći.
Pan ſie potym nie pytał, ſkąd lecą gołębie,
Bał ſie áby mu ktory, nie uſiadł ná gębie.



Dziewce uwiązłá koſzulá w poſládku.

UYrzał ieden á dziewká pierze chuſty,
Uwiązłá iey koſzulá, w śilny ogon tłuſty.
Rzekł iey łákomy tył maſz, otoć zye koſzulę,
Ale chceſzli iey dáć w łeb, dam ia tobie kulę.
Powiedáłá: nic pánie, utrzeć ſie to chciáłá,
Iżeś ią miał cáłowáć, ták ſie nádzyewáłá.
On plunąwſzy ſkocżył precż, ſmiechu doſyć było,
Bo też ná tę queſtyą ták ſie rzec godziło.



Chłop ſie ożeniwſzy niewiedział co rzec.

CHłop ſie głupi ożenił, niewiedział co s tym rzec.
Y nogę przełożywſzy, chciał od żony uciec.
Oná go uchwyćiwſzy, pytáłá co to maſz,
Rzekł: iż żołądź: przecżże go moiey śwince nie daſz.
A gdy mu ſie ſprzykrzyło, w brzuchu też krucżáło,
Potym głupie chłopiſko, w dłuż ią popryſkáło,
Mowiąc: ieſliżeś świniá, rácżyſz też ieść co maſz,
Bo ſie wierę żołędziu, nie záwżdy docżekaſz.



Dzyewká co cżerwone nogi miáłá.

DZiewká práłá ná lodu, więc cżerwone nogi,
Uźrzał ieden, rzekł iey, tu ogień w rzyći ſrogi.
Powiedziálá: ieſt pánie, máłpá by ſie wſciekłá,
On iey prośił, áby mu kiełbaſkę upiekłá.
Rzekłá: mnieć pánie trudno, ále iuż tám w kuchni,
Naydzieſz ogyeń gotowy, iedno mocno dmuchni.
Dobrze ták ná zuchwálcá, á co mu do tego,
Iż miał być ſzácunkarzem, ogoná cudzego.



Co chciał ná zad iádąc do pániey sſtępić.

PAni iednemu rzekłá, rádábych widziáłá,
Abych cie też wżdy kiedy w ſwoim domku miáłá.
Rzekł: iż mi teraz trudno, lecż do domu ná zad,
Jádąc, do was goſpodze, ſtąpiłbych bárzo rad.
Páni ſie obacżywſzy, miyay dobry pánie,
Bowiem wam bárzo z drogi, iecháć ná zad ná mie.
Udaycie ſie od ſiebie, tám tędy wam proſto,
Bo kędy ſie bierzecie, bárzo tám zároſło.



Co Swini żołądek zyadł.

JEden pilno s połmiſká, iadł żołądek Swini,
Pytáłá go co to ieſz, páni goſpodyni.
Powiedzyał iey, torbicżkę, á ieſli racżycie,
Skoſztowáć, á co zá ſmak, ſnádnie obacżycie.
Pytáłá ſie: coby to, tą torbicżką zwano,
Powiedział iey, iż oná, co gowno chowano.
Powiedziáłá: ziedz ią ſam, wſzakeś pan nie hárdy.
Już ia tobie ſpuſzcżam, ze wſzytkiemi ſkárby.



Jáko żoná mężá związáłá.

JEdná pánná drugiemu, pewnie ſlubowáłá,
Potym ią páni mátká, inſzemu oddáłá.
Gdy było ná pokoiu, prze bog go prośiłá,
By mu nogi związáłá, że ią máć ucżyłá.
A ſobie opák ręce, ná pámięć onego,
Mowiąc: żeć to ſwięta rzecż, więzienia Páńſkiego.
Rzekł: coć z Bogiem to dobrze, potym by báráná,
Związawſzy go ſkocżyłá, do drugiego páná.



Zoná mężá ná ſernik wſadziłá.

ZOná chłopſka do domu inego wpuśćiłá,
A gdy przyſzedł mąż s polá, k niemu wyſkocżyłá.
Przebog ſkriy ſie, bo cie tu ceklarze ſzukáli,
Wleś ná ſernik, áby cie domá nie záſtáli.
A ſzedſzy w dom więc z onym, wnet ſwar ucżyniłá,
Rzkomo iáko ceklarzá z domu go pędziłá.
Mąż ſłyſząc ná serniku, nie ſmiał ſie ni ruſzyć,
Y obiecał do roku ten dzyeń záwżdy ſuſzyć.



Mąż czo żonę chwalił.

KUpiec żonę przed pánem chędoga wyſławiał,
By kiedy trzá ſnać miáłá, tego nie doznawał.
Pan bacżąc iż piyány, chłop twárdo doſypiał,
Zártuiąc dukatow ſto, z mieſzká mu wyſypał.
Chłop myſląc o pieniądzach, kilká nocy nie ſpał,
A iż páni pierdzyáłá, teraz práwie doznał.
Pan wracáiąc pieniądze, pytał pierdzi żoná,
Ach pánie day ią dyabłu, ſmierdzi iey z ogoná.



Pleban pieſká ná cmyntarzu pochował.

PLebanowi zdechł pieſek, w ktorym ſie był kochał,
Schował go ná cmyntarzu, więc gi Biſkup pozwał.
Pleban wziąwſzy dukatow, Biſkupowi podał,
Powiedájąc że ten pies, Krześćiáńſkie ſkonał.
Pieniądze kſze Biſkupie, wam wſzytki odkazał,
Mnie iedno Tricezimę mowić zá ſię kazał.
Biſkup wziąwſzy pieniądze, rozgrzeſzył Plebaná,
A s pieſka też ucżynił, wnet párochianá.



Biſkup co brał winy od dzyeći.

BIſkup po grzywnie kſiężey kazał kłáść od dzieći,
Aby ſie wżdy dowiedzyał, co przybyło kmieći.
A gdy reyeſtr cżytano, wołano iednego,
Ktory miał dwoie dzyeći, rzemieſłá ſwoiego,
Ten położył trzy grzywny, we trzech máchárzynach,
Biſkup rzekł, iedno we dwu ſkazano cie winach.
Ten rzekł: wolę wcżás zádáć, Miłośćiwy Kſięże,
Bych tego nie utráćił, niż Kuchárká zlęże.



Co dzyeći ſtraſzył s koſzyki.

JEden dzyeći chciał ſtráſzyć, co gowná zbieráły,
Do koſzykow ná mydło, po rynku biegáły.
Rzekł: átoſcie poiedli, więcey ich tu było,
Wnet ſie wam ná ogonie o to będzie pſtrzyło.
Dzieći ſie polękawſzy, przebog pánie miły,
Rácżcie zywść ten oſtátek, áby nas nie bili.
A wnet ieſzcże dla ſwieżych rynek obieżemy,
A co iedno naydzyemy to wam przynieſiemy.



Chłopi co Bożą mękę kupowáli.

GRomádá dwu do miáſta głupich wypráwili,
Aby im Bożą mękę ná ſwiętá ſpráwili.
Málarz widząc dubiele, pytał, á iákiego?
Chcecie kupić żywego álbo umárłego?
Chłopi ſie tu rádzili, iż lepiey żywego,
Bo możemy ucżynić co będzyem chcieć s tego.
Jeſliże go nie prziymą, więc go zábiyemy,
A ieſli co zoſtánie, ſpołu przepiyemy.



Ná niepewne iednánie.

POwiedáli ná kurá, iż wleciał ná gruſzkę,
Widząc w polu biegáiąc Liſzkę pánią duſzkę.
Przyſzedł Lis, páni kurze, niewieſz co ſie sſtáło?
Wſzytko ſie poiednáło, co ſie ſiebie bało.
Kur ſie wſpina ku gorze, mowiąc: iż Chárt bieży,
A Lis ſkocży do láſá, ſierść ſie ná nim ieży.
Kur záwołał: pocżekay, wſzák mamy iednánie,
Lis rzekł: niewiem wieli Chárt, o tym miły pánie.



Páni co pytałá, co konie dzyáłáią.

W Polu ſtánął woźnicá, by koniom wyłożył,
A białegłowy w ten cżás iákieś s pánią wożił.
Począł ſobie wcżás cżynić, wzniowſzy nogę wzgorę,
Zaſzedł zá ſiodłowego, mnimał by zá gorę.
Páni rzecże: Bártoſzu, co konie dziáłáią?
Podobno álbo wodę nieboże poſzcżáią?
Bártoſz rzecże: nie konieć, iać to ſzcę goſpodze,
Ale ſobie poćichu ták puſzcżam po nodze.



Co pánnie Káwki zbyerał.

PAnná w mieſcie iednemu ná pokoy biegáłá,
Gdy go domá nie było, poſciel rozmiotáłá.
On ſie zákrył zá ſzáfy, pánná przybieżáłá,
A ten zámknął komnátę, ſámá iuż zoſtáłá.
Prośiłá go áby iey pirwey doſiągł Káwki,
Co ſie w dziurze wylągłá pod oknem u łáwki.
On ſie z okná wychylił, oná wyſkocżyłá,
Wziął pan Káwkę, wziął pan Káwkę, ſmieiąc ſie krocżyłá.



Dzyewká muchy w oku pátrzyłá.

JEden z dzyewką coś mowił, u okná pilnego,
Przyſzłá mátká ſwiádomá będąc cnoty iego.
Dzyewká mu ſie rzućiłá, nátychmiaſt do oká,
Mowiąc: wieręć tu Muchá, nie byłá od roká.
Mátká rzekłá: coż cżyniſz, by go oſlepiono.
Zaſz páni mátko lepiey, by go oſlepiono.
Coś mu w oko wleciáło, áleć mu wypádło,
Ale gdy ſie gniewacie, bodayże wyſiádło.



Co pániey niechciał kupić.

STátecżnego przywiedli, łotrowie do pániey,
Do dobrey towárzyſzki, ſiadł ſobie podla niey.
Pomácawſzy zá pieśi, pyta zacżby byłá,
A oná mu coś drogo názbyt záceniłá.
Powiedzyał iż nie mogę, ták drogo kupowáć,
Cżegobych miał do ſmierći ná potym żáłowáć:
I Tákżeby nam káżdemu targ przyſtało cżynić,
Obacżyć ná co kupia ma ná potym wynidź.



Co złotego gębą ſzukał.

ŁOtrzy cżyrwony złoty w drewnie poſtáwili,
Ktoby gi wziął zębámi, á ocży zákryli.
Ten gi ſobie iuż miał wziąć, iednego wpráwili,
Ten dybye do złotego, rzyć mu wyſtáwili.
Máca gębą mláſkáiąc, áż w dupę cáłował,
A kiedy go odkryli, bárzo ſie fráſował.
I A ták gdy co cżynić maſz, rádzęć ſie rozmyſláć,
Niechceſzli po ogonie, ni ſem z gębą kryſláć.



Co mnimał iż Mſza ma być z obiádu.

JEdnego z náſzey bráciey ná obyad proſzono,
Przyſzedł wcżás áno kwiatki, obroz potrzęſiono,
Nákłádzyono ſerwetow, troćiſzkow, ſolnicżek,
A on wnet záſię ná zad, poſzedł miłoſnicżek.
Potym go ugoniwſzy, przecż idzyeſz pytáli,
Abowiem iuż potráwy, wnet będą ſtáwiáli.
Rzekł: mnimałem áby to ku Mſzy gotowano,
A iam odſzedł piecżonki, iuż iey dopiekano.



Co chciał w poł obyádá wiecżerzáć.

WŁoch ieden u Polſkiego páná zá ſtołem był,
Uſnął potym bo mu ſie długi obyad ſprzykrzył.
Obudziwſzy ſie prośił, by ſie umył wody,
Pytáiąc: długoż ieſzcże máią być ty gody?
Doſyciem iuż obiedwał, iuż wiecerzáć będę,
A ná urząd záś z nowu zá ſtołem uſiędę.
I Záprawdę ſie s tych zbytkow, cudzozyemcy ſmieią,
Iż ták náſzy Polacy nádobnie ſzáleią.



Co ſklenice rázem potłukł.

LIbertyn ieden ktory bywał dobrey myſli,
S pięknemi ſklenicámi dárować go przyſzli.
On ie wnet kazał potłuc, á gdy go pytáli,
Przecżby niewdzięcżnie przyiął, cżym go dárowáli:
On powiedział, iż wdzięcżnie, lecż wolę powoli,
Zárázem ſie odgniewáć, niżli poniewoli.
Bobych zá káżdą muſiał łáiáć ſie gniewáiąc,
Gdyby mi ie tłuczono, pozdno nálewáiąc.



Tátárzyn Mſzey ſłuchał.

TAtárſki poſeł przy Mſzy trefił ſie w koſciele,
Dziwował ſie iż popow á ſwiec było wiele.
Pytáli go, cożći ſie náſze nabożeńſtwo,
Spodobáło, rzekł, wſzytko iákoby ſzaleńſtwo.
A to nawięcey gánił, iż wſzyſcy gotuią,
Jákoby mieli co ieść, k ſtołu przyſługuią.
A ieden ie y piyc, á drugim nie da nic,
Nie chciałbym ia u niego nigdy ná tey cżći być.



Kſiędzá co wrobl oſrał.

PLeban powſzednią ſpowiedź gdy chłopom rozdawał,
W ten czás go wrobl latáiąc ná łysinę oſrał,
Ocieráiąc łyśinę, oſrał mię wrobl rzecże,
Chłopi też oſrał mię wrobl, mowią zá nim przedſię.
Kſiądz rzekł: á y was dziatki, chłopi y nas dziatki,
Alboć w nim dyabli ſráli ná nas temi kwiatki.
A potym ie rozgreſzył tą mocą ktorą miał,
Ale wrobla mogł zákląć, co mu był łeb oſrał.



Spowiedź o Bárbarę.

JEden Bárnárdynowi ſpowiedał ſie grzechow,
S ktorych niżli s pokuty więcey było ſmiechow.
A gdy po rozfrzeſzeniu iákoć dzyeią pytał,
Powiedzyał mu, há há há, Mnich rzekł, wierem ſłychał.
A wſzák ſie wy dzierżycie tu w rynku Bárbáry,
Nie dáleko koſciołá, gdzye owo chłop ſtáry.
Tám gdzie gałká ná domu, y z Jeleniem rogiem,
Wieręć trafna oſobá, idźcieſz z miłym Bogiem.



Co do Uyá uciekał od żony.

JEden gdy ſie ożenił, więc mu ſie ſprzykrzyło,
Y do Uyá uciekał, bo mu bliſko było.
Siedzi potym pod gorą nie dáleko dworá,
Kozieł idzye mimo oń, zwieśi łeb potworá,
A ſześć koz zá nim dybie, on páchołká ſpytał,
Cżemuś też ten nieborak kozieł iákoś zgłupiał.
Páchołek mu powiedział, iż to żony iego,
Ten rzekł, tedyć mu trzebá Uiá niejednego.



Jáko żoná ná pogrzebie omdláłá.

A Kyedy páná grzebiono, páni nárzekáłá,
Cżegożem ia śirotá nędzna docżekáłá.
Kyedy ią hámowáli, tu ſie wydzyeráłá,
A gdy go w grob kłádziono, ná ziemi leżáłá.
Potym gdy grob zákryto, ſąſiádek pytáłá,
Coż ſie wam zda dobrzemli ták byłá omdláłá.
Rádábym byłá lepiey, wierem nie umiáłá,
Prze bog wyſtrzedz mię było, bom w tym nie bywáłá.



Błazen co pánu w bot zle nácżynił.

JEden błazná położył w pokoiu przy ſobie,
Iż nie mogł do drzwi tráfić, w bot wcżás cżynił ſobie.
Pan ſie porwie do botá, uwiąznie mu nogá,
O wnet około błazná będzie śilna trwogá.
A cżyżyk po komnácie też latał ſpiewáiąc,
A błazen ſie klnie o bot, nie ia przyſięgáiąc.
A gdy mu powiedano nikt iny tu nie był,
Rzekł co wiedzieć ieſli cżyż też tego nie zbroił.



Co prágnienia nie dał lecżyć.

PIyánicę iednego kwártaná ruſzyłá,
Więc mu k temu prágnienie wielkie ucżyniłá.
Gdy przyſzli Doktorowie, o to ſie ſtáráli,
By mu febrę s prágnieniem ſpotu odegnáli.
On powiedzyał, iuż ſie wy o febrę ſtáraycie,
A prágnienia chociay ták przy mnie zániechaycie.
Bo gdyć febrá odeydzye, prágnienieć ia zgáſzę,
A mam ná to ſoſnową, o trzech uchoch cżáſzę.



Mnich z wielkim brzuchem.

OPát k miáſtu k wiecżoru iechał s śilnym brzuchem,
Y potkał ſie przed broną z zuchwáłym páduchem.
Pytał ieſliże ieſzcże może w bronę wiecháć,
A chłop pátrząc ná on brzuch, pocżął ſie uſmiecháć,
Rzekł: iż teraz woz ſiáná śiłny tám wieziono,
Podobno wam dla brzuchá brony rozſzyrzono.
Mnich ſie ubogi pytał, ieſli nie zámkniono,
A iego mu pytánie opák obrocono.



Co to Kubeby.

JEden w Aptece pytał, co z Kubeby zową,
Siedząc ſie náſz brát ozwał, á chłop z mądrą głową,
Są pecki co ná dupnych gorach wyraſtáią,
Ná włoſianych ſzypułkach á koſtek nie máią,
A gdy ktorą rozgryźnieſz, iáko gowno ſmierdzi,
A kiedy máią wſchodzić, gorá bárzo pierdzi.
Támże też nie dáleko rodzą ſie Dyndoty,
Co też proſto s támtych gor pádáią ná boty.



Jáko Swinię oſzukáć.

JEden ſie ná potrzebie iákoś s Swinią zwádził,
Yiákoby ſie pomśćić drugiego ſie rádził.
Ten rzekł, pátrz gdy gdzie gowno kęs przyſkorupieie,
Pewnieć ſie więc y drugi przy tobie náſinieie.
Wyſarkniſz rzadkie treſtką, że ſkorká zoſtánie,
Ptrzże s kątá áliśći oná dybye ná nie.
A gdy porwie ſkorupkę, prawdá dobra páni,
Dáleko było lepiey zgodą mieſzkáć z námi.



Jáko s świnie koniká ucżynić.

TEnże go też náucżał, chceſzli z niey koniká,
Tureckiego ucżynić, y ino chodniká.
Wſiądźże ná nię á świeże gowno weźmi w zęby,
Toć poydzie łeb podnioſzſzy ſámá nie wzwie kędy.
To cżáſem poſkákuiąc, cżáſem ino chodą,
Jáko byſtry ochromak, gdy go ieſzcże bodą.
Ze bez pochew z nawiętſzey gory możeſz zyecháć,
Szkodá tego fortelu dla drugich zániecháć.



Nowiny o Smokoch.

JEdná páni nowiny co z Węgier ſłucháłá,
Iż Smocy latáli, drugim powiedáłá.
Co mieli Kotcże głowy, ſzyie Gąſiorowe,
Drugi rzekł: toć goſpodze nowiny nie nowe.
Siłáć tu tákich Smokow, chociay nie latáią,
Co łby Kotcże á ſzye Gąſiorowe máią.
Choboty by dwie grzywnie uwieśił u ſzyie,
A gdy nań mroz tedy wnet bárzo rad łeb kryie.



Co Kſiążąt nie znał.

JEden iechał mimo dwor towárzyſzá ſwego,
Wiedząc iż tám z Wołyniá Kſiążętá u niego.
Odeſłał s klucżem naprzod, do ſiekiery ſkocżył,
Złupał ſkrzynię ubrał ſie, hárdzye przez dwor krocżył.
Wyſzedł Kſiążę ten pyta, co pan cżyni brácie,
Drugi rzecże áż mię wſtyd, iż Kſiążąt nie znacie.
Krocży potym do izby, álić Kſiężná ſiedzi,
Z zielonym połhátłaſiem, ſmiali ſie ſąſiedzi.



Miedźwiedź uciekł do iámy.

KOzacy zá Miedźwiedzyem po polu biegáli,
Aż go potym do iámy do dzieći wegnáli.
A lozi tuż pod iámą nie dáleko byli,
Tuſząc ſobie iż tám wbiegł, dzyeći oſkocżyli.
Lezie ieden do iámy, áż ſie błyſzcżą ocży,
A ten iuż zdechł nápoły, názad záſię ſkocży.
Ci á cżemuż nie bierzeſz, náłáiáli iemu,
Każcie pirwey pánowie wyniść odwirnemu.



Miedźwiedź co wſiadł ná koniká.

MIedźwiedź w łowiech s przełáie, wypadł prętko z láſá
Wſpiął ſie ná koń iednemu, áż iuż bliſko páſá.
A ten ſzkápie przez głowe, poſtoy pánie Miká,
Rádſzey ſobie wſiądź w ſiodło, ſkáżiſz mi koniká.
Nie dawnom go obieździł, á młody konicżek,
Jeſzcże dwoygá nie nośi głupi miłoſnicżek.
A ten dunął do láſá, drudzy go łowili,
A onego s ſzeliny ledwe wywabili.



Páni co iey kokoſz kłádli na głowę.

PAniey ieden powiedzyał, álboś oſzáláłá,
Ześ łeb ſobie chuſtámi około związałá.
Tá rzecże: ſameś ſzalon, á ten iey powiedzyał,
Dawnom ia tę chorobę przed tym ná cię wiedzyał.
Y gdyć Rokoſz kłádziono, tedyś łbem trzaſnęłá,
Y ſłyſzężeć pod páſem tám gdzyeś uwiąznęłá.
Byłáś z nią w Cżęſtochowey, y ná ſkałcieś byłá,
Wżdy ſłyſzę iż z nią chodziſz, przedſięś iey nie zbyłá.



Co chciał do cudzey zyemie.

SZalony á nikcżemny, rzekł ważę ſto złotych,
By mie ludzye poználi, tám do kráiow do tych.
Abych sie wżdy przeieździł, kędy mię nie znáią,
Jedno co kęs z dáleká wżdy o mnie ſłycháią.
Drugi rzecże: iż ieſzcże woliſz ważyć ná to,
Aby cie tám nikt nie znał, drugie ſto dáć zá to.
Boby tákież widzieli Wilká koſmátego,
Gdyż ſie tám pilnie ſtrzegą chłopá ſzalonego.



Co wſzytko przegrał.

JEden ſie záfráſował, iż był wſzytko przegrał,
Towárzyſz go potkawſzy, coć ſie dzyeie pytał.
Ten mu idąc powiedział, nie mam nic tákiego,
Ten rzekł: kiedy nie maſz nic, coż maſz myſlić złego.
Ten powiedział: o tymżeć iż nie mam nic myſlę,
Bo com miał wſzytkom przegrał, o tym we łbie kriſlę
Bo gdybych ieſzcże miał co, mnieybych ſie fráſował,
Lecżbych ſie teraz wabił, bom práwie przechował.



Co Oſłá ſthráćił.

DOktor dawał piłuły, á iż pomagáły,
Drugi mnimał ná wſzytko, by iuż tę moc miáły.
Nákupił ſłoiek piłuł, chłop przed nim nárzekał,
Iż mu był Oſieł zginął, więc mu on piłuł dał.
A chłop ſzukáiąc Oſłá, ſráć ſie mu záchciáło,
Trefił w lozę gdzie ono Oſliſko leżáło.
Y przyſzedł mu dzyękowáć, y ná tym zoſtáli,
Iż ná wſzytko gáłuſzki ony pomagáły.



Krupki iáycy zácyeráne.

JEden ſiedzyał zá ſtołem, miał dudy u páſá,
A s pániámi rozmawia goſpodyni náſzá.
Jeſliby chciáły prętko, niż wiecżerzą dają,
Owych krupek co ie więc iáycy zácieráją.
Drugi ſiedząc powiedzyał, chcecieli cżeládzi,
Aby ſie też doſtáło, toć im nie záwádzi.
Niech ten będzye kuchmiſtrzem, będzieć ich obficie,
Boć ie muśi gdzie pewnie zácieráć w korycie.



Chłop co Liſá przedawał.

CHłop przez rámię powieſił Liſá przedawáiąc.
Drugi go k ſukni przyſzył, zá nim pochadzáiąc.
Więcz w ćiżbie wymknąwſzy gi, y przez ſię przerzućił,
A chłop Liſá pytáiąc, ná zad ſie obroćił.
Ten powiedzyał, tákież mnie wcżora ktoś ucżynił,
Ale, go teraz przyſzył, iużby ſie omylił.
Ten nieborak gdy uźrzał Liſá przyſzytego,
Samby był zań ſlubował, iż ieſt właſny iego.



O Wilkołku.

JEdney pániey pokąſał, Wilk w oborze Owce,
Woyt powieda Wilkołek, niech mowi kto chce.
Słyſzę ma ogon by Wilk, á iáko chłop godzi,
Dziewcżątko też málucżkie zá macierzą chodzi.
Potym drugi przyiechał, miał złe ſzáláwáry,
Y powieśił przez łáwkę ogon Wilcży ſtáry.
Dziewcżę záźrzy pod łáwkę, mámie ukazáłá,
Mowiąc: iż to Wilk ſiedzi, by fiuty ſchowáłá.



Pánná co nie kazáłá wydzyeráć.

PAnic s panną w ſwych rzecżach coś pilnie mowili,
A potym ſie oboie ſiedząc zámyſlili.
Przyſzedł drugi y rzecże, to tu twárde ſpráwy,
Ten rzekł: myſlę o iednym, iż śiłny łotr práwy.
Ma pieniądze y wſzytko cżymby ſie záchował,
A nic nie dba, á ten rzekł, á iabych ſzácował.
Pánná rzecże, zle rádziſz ná ubogie ludzi,
Niechay nikt nie wydzyera, ieſli nie wyłudzi.



Páni co záwieſzenia chciáłá widzyeć.

PAni pilnie ná cżapkę z zaponką pátrzáłá,
Ten rzekł: ieſt záwieſzenie do niey byś widzyáłá.
Páni rzekłá, á coż tám oſobnego będzie,
Ten rzekł iż białym ſmálcem opráwiono wſzędzye.
A ná końcu Rubinem wielkim zásádzono,
Abſzlagiem by iedwabiem, wſzędy náſtrzępiono.
Drugi rzekł, żeſcie mogli, widáć ábſzlag táki,
Bowiem tám właſnie wſzytko, by poźrzał ná fláki.



Co Járzynę ſzácował.

JEden iechał s Krákowá, drudzy go pytáli,
Po cżemu tám ná tárgu zboże przedawáli.
Ten rzekł iż oźiminę nie drogo dawano,
Lecż ſłyſzę iż Járzynę, tę oſzácowano.
A Járzyná był w ten cżás dworzánin ná dworze,
Pytáli go: niewieſz wżdy, po cżemu być może.
Ten rzekł: ſnadź zá ſto grzywien, zá dwadzyeſciá k temu,
Ci iecháli, á co rzec chłopu ſzalonemu.



Co powiedał iż kurza nogá zgorzáłá.

WYęc go drudzy potkáli, á coż tám nowego,
Zgorzáłá Kurza nogá, z opátrzenia złego.
A Kurza nogá páłac ieſt zacny w Krákowie,
A więc fie zátroſkáli, oni proſtakowie.
Ten rzekł: nie lękaycie ſie, nie táć gdzie krol ſiada,
Ować to co więc kucharz s poſledniemi iada.
Zápomniał iey ná węglu piekąc między pępki,
Y támże iey odbieżał, bo chłop bárzo prętki.



Páni co dudká odmieniáłá.

PAni przynioſłá dudká pod fártuchem pſtrego,
Drugiego w ręce miáłá owego ſrebrnego.
Jednemu ſtoiąc rzekłá, odmieńcie mi dudká,
On iey rzućił trzy groſze, iáko miła dupká.
A oná s fártuchá pſtrego wypuśćiłá,
Iż widziáłá dubielá dobrze ucżyniłá.
Potymby był nie mieniał, ſnadź y ná Derlatkę,
Bo trudno ſklábiony ptak potym wpędzić w ſiatkę.



Pan co z żoną nie iadał.

PAn pánicy nie dowierzał, nigdy z nią nie iadał,
A przedſię z nią zá iednym ſtołem ſpołu ſiadał.
Potym kiedy był woſoł, ná głowę włożyłá,
Wieniec ſobie, á liſtki iádem záſádziłá.
Prośiłá go by k niemu, poł cżáſzę wypiłá,
Więc wypiwſzy w oſtátku liſtki omocżyłá.
Ten kiedy iey ſpełnić chciał, wnet mu ukazáłá,
Widziſz że ſie trudno ſtrzedz, kiedybych ia chciáłá.



Synowie co máć podrzebiáli.

KAzał ksiądz ná pogrzebie, á wdowá umárłá,
Mowiąc: wie bog tá duſzá gdzye ſie dzis opárłá.
Bochmy w piſmie ználeźli, gdzye nawyſzſze niebo,
Nie padłby zá trzy látá, młyńſki kámiwń z niego.
Stárſzy brát rzecże drugim, ieſliże to prawdá,
Fiu fiu brácia náſzá máć ieſzcże gdzyeś u dyabłá.
Bo kiedyć kámieniowi ták nieſporo z gory,
Náſzá ledwe ćwierć mile ubiegłá przed kury.



Páni co Wyżlicżki dáć niechciáłá.

PAni máłą Wyżlicżkę w fártuchu dzyerżáłá,
Jeden iey o nię prośił, dáć mu iey niechciáłá.
Ten rzekł: więc choć tę cżarną pod fártuchem dacie,
Kiedy ſie w tey co to pſtra ták bárzo kochacie.
Bo mam wygę láguzą ták záwieśiſtego,
Ze uſzy rowno z gębą wiſáią u niego.
A zá Liſem do iámy áż zá ogon wywlec.
Y z nim bych ią uchował, by ſie też y miał wſciec.



Jáko żoná mężá żáłowáłá.

CHłopá żoná zdechłego gdy we wśi chowáłá,
Miedzy inym nieſzcżęſciem ná to nárzekáłá.
Ach moy miły Marćinie, iuż moy ſmiech uſtánie,
Kiedyś ono więc przez ſen cżáſem wołał ná mię.
O miła Máchno nie bzdzi, tom ſie ia uſmiałá,
A ktoż mi to dziś rzecże, bych ſie y uſráłá.
Albo gdyś mi więc groźił, bá więręć dam piętą,
Jeſliże ſie nie ſtuliſz w tę dupę przeklętą.



Pan co wiecżerzą roſkázował.

KUchmiſtrz ſzedł páná pytáć, co będzye wiecżerzał,
Pan rzekł: gowno zyedźże ie, bo ſie w ten cżás gniewał.
Ten rzekł: toź ná połmiſek pewnie będzye máło,
Gdyby go połowicá tám w kuchni zoſtáło.
A prze cżeladź co cżynić zaſię roſkażecie,
Pan rzekł: dyabłá daycie wziął, iuż cżyńcie co chcecie.
Ten rzekł: ieſli ſtárego, nie uwreć y do dniá,
A ten zá nim z mácżugą, ciągniſz iuż do ogniá.



Pan co ſie do folwárku ponęćił.

PAn ſie ieden ponęćił do folwárku bliſko,
Iż było u dworniká nie żádne dziewcżyſko.
Páni to obacżywſzy, wnet fláſze záſłáłá,
Kuropátwy, Kápłuny, pięknie poſłáć dáłá.
Pan przyiechał do domu, pyta coż dzyáłacie?
Páni rzekła: żal mi was, zle ſie tám miewacie.
Pan dał pokoy folwárkom, bacżąc ty przycżyny,
Cżego mocą nie możem, fortelem ſpráwiemy.



Zyemiánin co w ſieć wpadł.

ZYemiáńcżuká gdzyeś s kárcżmy chłopi przepłoſzyli,
Ták áże go do lásá przez pole pędzili.
A chłop w chroſcie przerzućił był przez drogę ſieći,
Ten bieży á chłop woła, pánie nići nići.
Ten zewre ſzkápie boki, mniemał by rzekł biycie,
Obálił ſie ze ſzkápą, prze Bog nie zábiycie.
Chłop rzecże: wſzákem wołał, iż tu ſtoią nići,
Aleś chłopie nie mowił, ábych miał być w ſieći.



Máchná co w iáycá nie chciáłá cáłowáć.

CHłopá w ſkrzyni rytego w koſcioł wſzrotowáli,
Skło mu w pierśi wpráwiwſzy, zmartwychwſtániem zwali.
Báby go gomołkámi iáycy okłádáły,
Kiedy w ono źwierciádło w ſwiętá cáłowáły.
Máchná też nád nim ſtałá, drudzy iey wołáią,
Czemuż go nie cáłuieſz, ſąſiedzi cżekáią.
A w cżoż go mam cáłowáć, muſiáłáćbych w iáyca,
Niechayć ich wżdy ubiorą, pocżkay pánie ráycá.



Kázánie w Wielki Pyątek.

KSiądz kazał w Wielki Pyątek, iáko źli żydowie
Męcżyli Páná Bogá okrutni łotrowie.
Całą noc go miotłámi, potym bicżmi ſiekli,
Potym y pochodniámi, by kátowie piekli.
A chłop głową kiwáiąc, rzecże do ſąſiádá,
Słyſzyſz pánie Marćinie, toć tám byłá biádá.
A pámiętaſz gdy w dworze pocżęli mię chluſtáć,
Bá nie mogłciem wyćirpieć, muſiałciem ſie uſráć.



Bábá z Wyżliczką co płákáłá.

GDy páni młodzieńcá iedná iść nie chciáłá,
Bábá wzyąwſzy Wyżlicżkę, gorcżyce iey dáłá.
Aby iey ſzły łzy z ocżu, w koſzulkę ubráłá,
Y ſzłá żebrząc do pániey, ták iey powiedzyáłá:
Ach ma miła goſpodze, dziewká miła byłá,
Otożći ią Bog ſkarał, iż ludźmi gárdziłá,
A páni ſie zlęknąwſzy, wnet o tym myſliłá,
By ſie iey ták nie sſtáło, zá mąż przyzwoliłá.



Pyes u Bożey męki iáycá pogryzł.

BOżą mękę przed ſwięty ná wznák położyli,
Cáłuiąc ią niewiáſty, iáycy obłożyły.
Potym ſie w nocy wygá zá formą zákrádłá,
A gdy żacy poſnęli, ony iáycá zyádłá.
Przyſzłá bábá poránu, ięłá lámentowáć,
Tey ſzkody co ſie sſtáłá, okrutnie żáłowáć.
Mowiąc: ach miłoſnicżku, záwżdy pokutuieſz,
Chociać pśi iayka gryzą, żal mi iż nie cżuieſz.



Co przed ſkąpym brał ſklenice.

JEden piyąc u ſkępcá, brał przed nim ſklenice,
Ten rzekł:wey iákoć łápa, pátrz tey ſzubienice.
Ow powiedzyał: żeć tego, nie z łákomſtwá cżynię,
Ale kiedy tu bywam, záwżdy ſie omylę.
Bo kiedy ty ſpáć idzyeſz, tedy klucż u pásá,
A z drugim też gdzyeś klucżnik, wnet dunie do láſá.
A ták trzebá zá cżaſu myſlić o przygodzye,
Zaſz niewieſz że k wiecżoru, zle ſiedzyeć o głodzie.



Co rym piſał, nie umiem.

DWá ſie mieli ku pániey, więc rymy piſáli,
Aby ſie cżym kto może, pániey podobáli.
Jeden ſtoiąc nápiſał, iuż dáley nie umiem,
Drugi przyſzedł wziął kretkę, nápiſał ia umiem.
Ten wyſzedł á ow przyſzedł, przypiſał ále łgáć,
Ten przeſzedſzy obacży, iął rym pilnie mázáć,
A do tego przypiſał, co piſał nie umiem,
Umieſz ále nie możeſz, ták o tym rozumiem.



Páni dwu ná wiecżerzą prośiłá.

PAni dwu ná wiecżerzą, do ſiebie prośiła,
Więc dobrą myſl tu ſobie z nimi ucżyniłá.
Pan niewiádomie przyſzedł, kołáce do domu,
Pátrz dyable pewnie náſzy, nie uydą gomonu.
Páni iednego zámknie, drugiemu kazáłá,
By ſie k niemu dobywał: pánu powiedzyáłá,
Iż tu ieden drugiego, chcąc go zábić wegnał,
Pan ledwie o połnocy potym ie poiednał.



Fortel ná koniá co krzywi ogonem.

JEden koniá drugiemu, co krzywił ogonem,
Przedał, ten gdy obacżył, użył tego s ſromem.
Y pocżął mu wymawiáć, toś ty o tym wiedzyał,
Wżdyś mi o tym ogonie, nigdy nie powiedzyał.
Ten rzekł umiem ia fortel, nie znáć będzye tego,
Ten był temu bárzo rad, potym dla drugiego.
Uwiązawſzy fácelet, zákriy dupę ſzkápye,
Niechże ſie y z ogonem iuż iáko chce ſzłápie.



Co pytał wiele zegar bił.

CHłop z miáſta iechał drogą, drugi zá nim ſiedział.
A więc go trzeći potkał ſłużbę im powiedzyał.
Spytał wiele bił zegar, pánowie ſąſiedzi,
Ten rzekł, tego tám pytay, co to zá mną ſiedzi.
Bom ia naprzod wyiechał, á ten po mnie potym,
Podobno lepiey niż ia, támći powie o tym.
A dálekoś niecnoto odiechał od niego,
Mnimaſz by grzbietu było poł mile ſzkápiego.



Bártek Klimká oſrał.

RYm ieden nápiſawſzy, námálował Sowę,
Drugi Liſá on dybie, by iey urwał głowę.
Więc trzeći chłopá s kiyem, y Klimkiem go przezwał,
Cżwarty chłopá drugiego, á on Klimka oſrał.
A ná wirzchu nápiſał, otoż tobie Klimku,
Coś nam chciał ſowy potłuc, gowno w upominku.
A ták onego Klimká poſpołu y z rymem,
Opalił, ſzpetnie Bártek, ſámorodnym dymem.



Kárdynał co do Bogá ná obyad prośił.

KArdynał ieden z woyſkiem Papieſkim woiuiąc,
Biegał miedzy Rotmiſtrzmi, pewnie obiecuiąc,
Zwycięſtwo, bo ſie dzyecie to o krzywdę Bożą,
Y by też k temu przyſzło, chociay nas zátrwożą.
Może w tym nic nie wętpić, chociayże kto zginie,
Iż go pewny u Bogá, dziś obyad nie minie.
Jeden rzekł, na ten obyad by ſie też gotował,
Kſiądz rzekł, poznom wiecżerzał, ieſzcżem nie przechował.



Co Kotá ciągnął.

JEden co Kotá ciągnął, ſiedząc ſie zámyſli,
Drugi rzecże, że nam źwirz tá zimá wyniſzcży.
Ryſiom, Zdbiom á Wiewiorkam, to tym nic nie będzye,
Bowiem ći po ſzelinie, ſkacżą ſobie wſzędzye.
A ten ſzepce drugiemu, to śilna niecnotá,
Pátrzay iákoć záławia, by wſpomionał Kotá.
Mieſzka ze mną brát, pátrz iako ná zdradzye,
Bo ia bacżę ná co on, tę pokrywkę kłádzie.



Rym, nágo mi namilſza.

PIſał ieden ná ſcienie, nágo mi namilſza,
Drugi potym wzyął kretkę, będzye s tego inſza.
Nápiſał, Jáłowicá koſzule nie miewa,
Podobno ná pokoiu tá u páná bywa.
Ten przyſzedſzy nápisał, Wołowi ſie godzi,
Co wſpominał Jáłochnę, bo to ſpołu chodzi.
Jákie benedicite, też oremus tháki,
Kto tym rymom przygáni, cáłuy bábę w kłáki.



Co pániey pytał iáko ſie ma.

PAniey iedney zuchwáłey też ſie mędrek pytał,
Jáko ſie ma ná zdrowiu, bo ią bládo záſtał.
Tá rzekłá, chwáłá Bogu, iuż mi ſie ulżyło,
Bo mi wierę cáłą noc, cięſzko w pierſiach było.
Miáłám dzis wodny ſtolec, á iſcie obfity,
Byłby wam był ná głowę, káłkus známienity.
Y w Brodzyeby od niego, gnidy poginęły,
Bo ty źrzodłá áż s cieplic, práwie wypłynęły.



Jeden ſie ſmiał z drugiego.

Z Jednego kuglowáli, drugi ſie ſiedząc ſmiał,
A więtſzą ſpráwiedliwość, ſnadź niż ten ná to miał.
Ten rzecże, dzyękuy Bogu, iże mnię tu widzą,
Aleć pod tą pokrywką, więcey s ciebie ſzydzą.
Bo być mnie tu nie było, tobącby oráli,
A ledwe iáko kárwu, w pług nie záprzągáli.
Niezleć z drugich kuglowáć, ále pánie dutku,
Chceſzli ſie s Soyki náſmiać, nie mieyże ſam cżubku.



Ná cżym koſcioł ſtoi.

JEden drugyego pytał, ná cżym koſcioł ſtoi,
Ten rzecże: ázażeſz ſlep, á cożći ſie broi.
Iż ſtoi ná przecieſiach, á potym ná ziemi,
Nie wierzyſzli ſpátrzayże ziemi pánie łgárzu,
Zaſz nie widziſz iż ſtoi práwie ná cmyntarzu.
Ten rzekł: ták muſzę zeznáć, iże ná cmyntarzu,
Ale ty zyedz pſie gowno, bezecny kuglarzu.



Ktora dzyurá oſtátnia u pługá.

GAdáli towárzyſze, co pługá nie ználi,
Ktorą dziurę ná ſámym końcu tám widáli.
Powiedáli iż klinik ná ſámym oſtátku,
Jeſt przybity co ſtrzeże tám wſzytkiego ſtátku.
Jeden rzekł: iż zda mi ſie, oſtátecżne wići,
Tych wſzytkich dziur u pługá, co u chłopá w rzyći.
Drugi rzekł: á ieſli pies tuż zá chłopem idzye,
To iuż nam tá queſtya, wątpieniem wynidzye.



Co ſkarb we ſnie ználazł.

JEden przez ſen pieniądze wykopał ná roli,
Y rzkomo ſzedł do domu, by ie wziął powoli.
Drugi mu rzekł zápomniſz, náznácż mieyſce ſobie,
Uſray ſie choć kto znaydzye, nie weźmie nic tobie.
Ten mnima by ná ſkárby, y trznie ná poduſzkę,
Pieſek mu w cżapce leżąc, też zoſtáwił gruſzkę.
Porwał ſie potym ze ſnu, áno wſzędzye ſkárby,
W cżapce y ná poduſzce, y náſmieſzył ſmárdy.



Pánná co nie kazáłá s kuchárkámi gráć.

PAnná mowiąc s pánicem, rzekłá iż ſzáleieſz,
Wſzytko graſz s kuchárkámi, więc tátárkę ſieieſz,
Ten rzekł: dobráć tátárká, gdy nie maſz pſzenice,
Zywić ſie iáko mogąc, áby zbyć teſknice,
Pánná rzecże, dobrze ták ná głupiego chłopá,
Snadź lepſzy ſnop pſzenice, niż tátárki kopá.
Ten rzekł ná pſzenicę więc muśi oráć wiele,
A tátárecżká miła, bárzo płodne zyele.



Co nowy wychod zbudował.

JEchał dobry towárzyſz nierządnego,
Ano w gumnie nic nie máſz, á w domu złego,
Nowy wychod zbudował, á ten go żałował,
Cżemuś ty pánie brácie to drzewo popſował.
Pirwey gotuy coby ieść, toż myſl o wychodzye,
Azaſz nie wieſz iż więc ſráć niechce ſie o głodzie.
A ſtára to prypowieść, pirwey gotuy iadło,
Bo więc potym powoli łácniey nam o ſiadło.



Pan co w nocy błądził.

JEden pan iechał w drogę, więc w nocy zábłądził,
Y iął łáiáć cżeládzi, day zábit ták rządził.
A wſzák ia wiem iż w tey wśi mieſzkáią Wáłáſzy,
Więcey niż milá z drogi, przedſię iáda náſzy.
Jeden rzecże, toć pánie tędy nie błądzimy,
Bo iuż tu nie Wáłáſzy, to iuż pewnie wiemy.
Bo ſám lazł ieden przez płot, ma by báran iáycá,
A pan zá nim z mácżugą, ieſzcżeſz rządziſz zdraycá.



Co ſie nie chciał ſpowiedáć, iż ſie żoná ſpowied.

JEden co miał złą zonę, ſpowiedáć ſie przyſzedł,
Mnich do niego s poſtáwą z zákryſtyey wyſzedł.
Rzekł mu: iż wáſzá páni teraz też tu byłá,
A ná ſwiętey ſpowiedzi, wſzytko wylicżyłá.
Ten rzekł: iuż ſie mnie księże ſpowiedáć nie trzebá.
Wſzytko tá wywołáłá, pewnie iáko trzebá.
Ná mię y ná ſąſiády, y by co wiedziáłá,
Y ná Bogá, to mi wierz, żećby powiedzyáłá.



Bábá co w Páſsyą płákáłá.

GDy ksiądz ſpiewał Páſsyą, więć bábá płákáłá,
Umieli po łácinie, druga iey pytáłá:
Płácżeſz, á to wiem pewnie, nie rozumieſz cżemu,
Y ten twoy płácż podobień bárzo k ſzalonemu.
Rzekłá bábá, iżći ia płácżę nie dlatego,
Lecż wſpominam ná ſwego Oſiełká miłego,
Co mi zdechł, proſto tákim by kſiądz głoſem rycżał,
Y tákież ná oſtátku cżáſem ćicho kwicżał.



Jáko Bog tłuſzcże karmił.

PLeban kazał iáko Bog wielki dziw ucżynił,
Pięć ſet ludzi pięciorgiem chlebá był nákarmił.
Klechá nań ſtoiąc kiwa, kſięże pięć tyſięcy,
Kſiądz ſie do niego ſchylił, poćichu ſzepcęcy:
Day pokoy brácie miły, y toć doſyć złego,
By y temu wierzyli, nie tuſzę ia tego.
Bo go zye chłop pięcioro ſam gdy ſie urobi,
Ze go cżáſem by namniey nie zoſtánie w krobi.



Kſiędzá pytáli co lepiey cżinić cży mowić?

PYtáli kſiędzá łotrzy, co więtſza odpłátá,
Jeſli cżynić cży mowić, w ty obłędne látá.
Kſiądz rzekł: lepiey co máło mowi wiele cżyni,
Abowiem prożnujący podobien ku świni.
Ci rzekli, toć ten wygrał co cżyni pacierze,
Chociay nie wie ni mowi nigdy nic o wierze.
Ksiądz rzekł: to mię logiką pewnie przegadacie,
Ale wierzę to piſmo, tám gdzieś s piekłá macie.



Mieſzcżánie co ſie ſpowiedáli.

MYeſzcżánie gdy ſie poſcie Księdzu ſpowiádáli,
Iż ſą cudzołożnicy, wſzyſcy powiedáli.
Ten rzekł: á ſkądże tych pań ták wiele miewacie?
Podobno iże wzaiem ſobie oddawacie.
Bo też máło nie wſzytki pánie powiedáły,
Iż też s cudzemi mężmi, záchowánie miáły.
A ták gdyż wam nie krzywdá, idźcieſz z miłym Bogiem,
Y mnąć cżaſem nie gardzą kápłanem ubogiem.



Jáka muzyká nalepſza.

ZWonek miał pan kiedy ieść tedy weń zwonili,
A potym ſie przy ſtole ſiedząc rozmowili:
Ktoraby też muzyká naywdzięcżnieyſza byłá,
Coby wżdy ludzkie myſli ſnádniey weſeliłá.
Jedni chwalili lutnie, drudzy Symphonały,
Owakto co rad ſłyſzał, káżdy ſwoie chwali.
Błazen ſtoiąc, pánowie, nalepſzy cżiy zwonek,
Bo gdy ieść weń zázwonią, wnet ſkacże ogonek.



Bábá co ćwiká przedawáłá.

BAbá byłá zuchwáłá, iednego ſpráwili,
Iż u niey ná Kokoſzy ćwiká ułápili.
Ten tám pobiegł poćichu, by ſie zbábą zbrácić,
Y prośił iey o ćwiká, chcąc go iey zápłáćić.
Bábá nań rzyć wypięłá, otoż tám maſz ćwiká.
Możeſz Kácżek nágonić, iedno miéy Koniká.
A ten poſzedł ſplunąwſzy, było go wſtyd tego,
Miáſto ćwiká Puchacżá uzrzał kudłátego.



Co Bogá s Kurá ucżynili.

O Kurze dwá gadáli, dwákroć ſie národził,
Oycá miał pod niebioſy, potym prorokiem był.
Y był męcżon ná drzewie dla cżłeká grzeſznego,
Drugi powſtał, zły to żárt, z Bogá Wſzechmocnego.
A ći mu powiedzieli, Kur ſie dwákroć rodzi,
Spiewa gdy dzyeń, po wirzbach ociec iego chodzi.
Bywa męcżon ná rożnie, ten rzekł: toć łotrowie,
Znáſzego Páná, Kurá, ucżynią w rozmowie.



Kiedy Woł nakrotſzy.

GDy bywa Woł nakrotſzy, pytáli iednego,
Ten rzekł: gdy w pługu ciągnie urodzoność iego.
A ći mu powiedzieli, ieſzcże krotſzy bywa,
Gdy ſie ſkrzywiąc we dwoie, rzyć ſobie uciera.
Ten rzekł: y ten nędznicżek záchowánia złego,
Iże was przyiacielá tu nie ma żadnego,
Zeby mu rzyć ulizał, áby ſie nie krzywił,
Y ſnádnieyby o cudzey ſtráwie ſie pożywił.



Zoná nie ma w mocy ciáłá ſwego.

KSiądz kazał, nie ma w mocy, żoná ciáłá ſwego,
Y ſnádną ma wymowkę, s pokus ſwiátá tego.
Iże ieſt nie moie, po kazániu będzie,
Szepcą ſobie łotrowie, á pań kilka ſiędzie.
Idzye ieden mimo nie, rzeką miyay brácie,
Abo wiem to nie náſze, ſrom cie pánie kácie.
Ten rzekł: iéſli powinien cżłek ſie ſwym záchowáć,
A coż owſzem cudzego, przecż macie ſzánowáć.



Jeden przed drugim nápiſał, beſtia.

JEdnemu przyrodzenie ſnadź było upádło,
Chłopiſko podle pániey co cżytáłá ſiádło.
Drugi przed nim poćichu nápiſał beſtya,
Ten przecżedſzy y rzecże, to ſie s prawdą miya.
Ten rzekł: łácnoć odmienić, kiedyć to nie miło,
Zmázał t, nápiſał p, pátrzże co tám było.
Ten záciera á mowi, to też ſowito,
Jeſzcżeć lepſza beſtya, boday cie zábito.



Co Ryb nie miał.

POtym mimo tegoż dwor, ieden poſcie iechał,
Ználázł go u ſąſiádá, on s pániámi ſiedział.
Rzekł: ſtąpiłbych był do was, chociay was nie było,
Ale mięſá nie iadam á ryb tám nie było.
Bom pytał ma pan ryby, iákiś chytry zdraycá,
Rzekł Ftoiąc przedewroty, nie ma iedno iáycá.
Ten rzekł: miyay ku dyabłu, bo s tákich nowinek,
Mogłćibych dáć miáſto ryb, z gowná upominek.



Co dzieſięć koni páſł.

JEden páſł dzieſięć Koni, y wſiadł ná iednego,
Gdy ie pędził do domu, zápomniał onego.
Nálicżył iedno dziewięć, y wnet ſie zátroſkał,
Bieżał ná zad do láſá, mowiąc iż tám zoſtał.
Y potkał ſie s ſąſiádem, pytał o gniádego,
Jeſliby gdzie nie widał tám Koniá łyſego.
Ten rzekł: á y toć łyſy, co to ſiedziſz ná nim,
Teraz ſie chłop obacżył, iechał ná zad zá nim.



Co Krolá o Herb prośił.

GDy Krol Herby rozdawał, ieden też oń prośił,
Swe zaſługi godnośći, ku gorze wynośił.
A był łotr ná wſzem śiłny, ſwiát go nie urodził,
Krol rzekł: nie wiem bych ia w to foremnie ugodził.
Bo Krol dáć páńſtwá może, lecż cnoty nie może,
A ták ſkąd inąd o nię, ſtáray ſie nieboże.
Bo Herb do złych zwycżáiow, ná gárncu pokrywká,
W ktorym miáſto Száłwiey, wre cżáſem Pokrzywká.



Kárdynał co z woyſkiem iechał.

KArdynáł z woyſkiem, á chłop ſie dziwował,
Mowiąc: gdy był ſwięty Piotr, ten ták nie woiował.
Lecż pátrzay iáko wielki dziw po ſobie ſpráwił,
Sam nie miał nic, á wiele potomkom zoſtáwił.
Powiedziano że to ieſt, Hetman y Kárdynał,
Chłop rzekł, bá by ſie wierę y nabárziey wſpinał,
Tedy ná Bożym ſądzie, zá iednego ſtánie,
Lecż wierę wam prziydzie w kur gdzieś pánie Hetmánie.



Co ſąſiádowi páchołká dawał.

PAchołká ſąſiádowi, ſąſiad przykázował,
A zá dobrego ſługę, pewnie obiecował.
Iże ſie nie poſroma Koniá wychędożyć,
Jeść udziáłáć, drew uciąć, y rybę ułowić.
Jedno że chłop warholny, ſwiát go nie uradzał,
Zem cżáſem y ſam z domu, przecż przed nim uchadzał.
A gdy páná nie będzye, nie dać nic ná pániey,
Bá iákoć mu náłáie, pewnieć mu być ná niey.



Co ſie ſiánem wykręćił s piwnice.

JEden piyąc w piwnicy, był dłużen niemáło,
Widząc iż mu rozumu w mieſzku nie doſtáło:
Jął figle ukazowáć, y wziął wiązań ſiáná,
Pátrzcieſz pánowie brácia, będzye wnet odmiáná.
Námowił wiązań dzierżeć s ſiáná.
A wyſzedſzy s piwnice, przez ulicę dunął,
A ten ſiáno ze wſtydem porzućiwſzy plunął.



Co Jáſtrząbowi nogi połamał.

PAn iádąc w drogę Kánię Jáſtrząbem ugonił,
Y krzyknął ná páchołká, by iey nogi złomił,
Ten gmerze w pierzu á pan połam nogi wrzeſzcży,
Ten rzekł: iużciem trzy złamał, y cżwarta iuż trzeſzcży.
Potym pan s koniá ſkocżył, no z oncy trwogi,
U Kánie u Jáſtrząbá, wiſzą cżterzy nogi.
A bodayże ty zábity y z myſliſtwem twoim,
Do ſmierćibyś nie miał być pomágácżem moim.



Pyes co pod pánem ſmrodził.

POd pánem obżárty Pies leżąc bárzo ſmrodził,
Pan rzekł: ty to, drugiemu co podle niego był.
Ten poiwedział, tedyć ia, ále nie pámiętam,
Potym wygę pod ſobą nogą námácał pan.
Rzekł: ále ſie ten przyznał, chociay niewinien był,
Ten rzekł: á ktoby pánu rádnemu nie wierzył.
On ieſzcże pirwey przyſiągł niżli w rádzie ſiedzyał,
Jam mnimał by on lepiey iuż y o tym wiedzyał.



Szwiec co grad cżynił s kámienia.

SZwiec Księdzu Mácyeiowi o żonę nie wierzył,
Wlazł ná gorę kámienia pełen wor námierzył.
Mátys idzye, páni go, gdzyeſcie byli, pyta,
Wſiałem tám ná ogrodzye kęs iárego żytá.
Páni ſukniey podnieſie, by ſie ták zrodziło,
Kſiądz rzekł: by k temu kłoſie iáko u mnie było.
A ſzwiec wor rozwiązawſzy, więc ná tákie żyto,
Táki właſnie ma być grad boday cie zábito.



Co grał o roſkazánie.

JEden ze wśi przyiechał, drugi zá nim chodził,
Aby go był obigrał, ná to proſtak godził.
Gdy go nie mogł wyciągnąć, á więc miły pánie,
Pomy iż ſie cżás kroći wżdy o roſkazánie.
Wygrał: y roſkazał mu, po biáły chleb poſłać,
A gárncá Muſzkátełły też gdzye dobrey doſtáć.
Niż ſie obyad zgotuie áby nas nie teſzno,
Będzyem ſobie macżáli, á będzye nam ſmieſzno.



Páni co ſie mlekiem ſpluſkáłá.

KSiądz przybieżał do pániey, oná mleko iádłá,
Dziecię też z nią ie máłe, podle niego ſiádłá.
Rzekłá: kto ſie upluſka, ten pocáłuy tego,
Páni ſie opluſnęłá, kſiądż nie zmieſzkał ſwego.
Potym pan prziydzye rychło, kſiądz pod łáwę wpádnie,
Je mleko chociay go iuż máło było ná dnie.
Rzecże dzyecię, tátuſiu, wáruycie ſie ſpluſkáć,
Boć wierę iáko mámę, będzye was Kſiądz muſkáć.



Pánie co do ſádu iednego prośiły.

PAnie rymem iednemu liſtek nápiſáły,
Ze rozlicżnych owocow przeń nágotowáły.
On też tákże odpiſał, moie miłe duſzki,
Wiecie że też u mnie fą, Orzechy i Gruſzki.
Ale wy mnie zgotuycie s kołderką poduſzki,
Przy niey iákiey Dorotki, á chociay Máruſzki.
A to mi ucżynicie iáko wierne ſłuſzki,
Wiecie żem ia nie pyſzny, máło dbam o pſtruſzki.



Pan co mu Wilk ſlad przeſkocżył.

PAn iádąc w drogę źimie, y zedrgnie ſie máło,
Rzecże: wierę Wilcżyſko ſlad mi przebieżáło.
Bo powiedáią pewnie, iże w drodze záwżdy,
Komu Wilk ſlad przeſkocży, że ſie zedrgnie káżdy.
Páchołek zá nim iádąc, miał rzadkie odzyenie,
Y bez Wilká dawno go ruſza przyrodzenie.
Rzecże: iabych ſmiał przyſiądz, iż ná moim leży,
Bo mi iuż od godziny łeb ſie z źimná ieży.



Chłop co ſie mydłem lecżył.

CHłopu ná dycháwicę Migdały kazáli,
Jeść, dał ná nię ſąſiádom, co k targu iecháli.
Chłop áby nie zábacżył, Migdał Migdał mowi,
Potym ná łeb we błoto przepádnie Koniowi.
Y zápomni Migdału, więc mu mydłá kupił,
Przyiechwſzy do domu w piwo mu náłupił.
Chłopiſko blwáło ſráło, káſzláło pierdziáło,
Y pozbył dycháwice, choć bárzo ſmierdziáło.



Litwin z Lácháwicą.

LItwin gdzieś Lácháwice upogiwſzy doſtał,
Potym nieborak przy niey, co miał ſobie poſłał,
Ráno ſie drugim ſkarżył co mu ſie trefiło,
Obudził ſie á w bok mu wielmi ciopło było.
Poſzcżupáinż ia bráce, áno ſcoś miękoho,
Mowlu dowiedáiuż ſie pewnie ſzcżo ieſt coho.
Poniucháiu áż ſmierdzić iák lichoie rowno,
Pokuſzáiu áż pánie miło ſtywſzy gowno.



Zacy co Káwki ná zwonicy zbieráli.

DWá żacy ná zwonicy, Káwiętá zbieráli,
Jeden drugiego dzierżąc, z gory ſie wieſzáli.
Wziął ieden cżworo Káwiąt, á nápoły było,
A potym go żacżyſko iákoś upuśćiło.
Wpadł w wapno wielkim ſzcżęſciem, otrząſa ſie wſtawſzy,
Onemu pilnie grożi, ku gorze weźrzawſzy.
Wierę byś miał ná ſobie y ze złotá ſtolam,
Diabolum tibidabo, ecnon Monedulam.



Dziewká co kożuszká szánowáłá.

DZiewkę mátká w kożuſzek ná ſwięto ubráłá,
Pilno iey przygrożiwſzy, by go ſzanowáłá.
Y ſzłá z nią do koſciołá, w łáwecce klęknęła,
Koſzulkę y s kożuſzkiem, wzgorę podwinęła.
Kſiądz ſie cżęſto obráca, oremus ſpiewáiąc,
Choć nie trzebá, pod łáwkę pilnie záglądaiąc.
Niech dziewká kożuch ſpuśći, ćicho Kleſze rzecże,
Bo pewnie iż ſie tá Mſza, k wiecżoru powlecże.



Kuropatwę Zyemiáninowi zyedli.

ZYemiánin ſtáry Káftan, do miáſtá przyiechał,
Kuropátwę z rękawá goſpodyniey piec dał.
A dwá graią piſána, á łotrowie práwi,
Páni też Kuropátwę przyſzedſzy poſtáwi.
Niż ſie Káftan umyie, oni mu ią zyedli,
Potym przyſzedł nie máſz nic, á ći ćicho ſiedli.
Rzekł ieden: wáſzá miłość bárzo iada máło,
Nie mam co boday zábit, bo nic nie zoſtáło.



Pan co piſárzá letnikiem ſtráſzył.

PAni iákieś s piſárzem towárzyſtwo miáłá,
A zátrzeć to z dáleká ták tym kſtałtem chciáłá:
Rzekłá pánu: to ten łotr, ále nie wierzycie,
Silny gámrat, ále mu to wnet omierżicie.
Ubierzcie ſie w moy letnik, idźcieſz tám do niego,
A będzyeli ſie k wam miał, kiyem Páná mego.
Pan tu dybie w letniku, á piſarz go kiyem,
Aza tu pan goſpodze, bom ia cnoty pilen.



Co wolał mardum niż lardum.

JEden láik nie umiał kęſá po łácinie,
Jákoż ich doſyć roſcie, práwie iáko świnie.
Pytáli go co woliſz, lardum cżyli mardum,
Ten pytał á co to ieſt powiedzcie mi lardum.
Powiedzieli iż połeć, rzekł to drabom ſmárdom,
A kiedy ſie dowiedział potym co iest mardum,
Odwołał potym prętko, lardum záſię wolał,
Bowiemby od pirwſzego pewnie był przybolał.



Siemaſzko ná biáłym báchmátku.

LItwiniec złotnikowi, kazał ſygnet cżynić,
Siemaſzká ná báchmátku białym kazał wyryć.
A zá nim wnet kolebka z láſá niech wyiedzie:
Złotnik wyrznął ſzkápi łeb, á on s chroſtá idzye.
Ten prziydzye oględnie, gdzyeſz Siemaſzko brácie?
A to z láſá wyieżdza, áż mie y wſtyd zá cie.
A kolebkaá tá zá nim muśi pomáłu iść,
A ten mu podziękował, ták też właſnie ma być.



Co Miedźwiedzią ſkorę ſzácowáli.

DWá obeſzli Miedźwiedziá, więc ſobie ſzeptáli,
Szácuiąc zacżby onę ſkorę w mieſcie dáli.
Puśći ſie Miedźwiedź do nich, iednego połápił,
A drugi ſie ná drzewo ochotnie pokwápił.
A ten duſzę zátáił, Miedźwiedź ſtoiąc ſłucha,
Skocżył precż á ten pyta, coć ſzeptał u uchá?
Mowił bych ći nie wierzył, á to pilnie chował,
Poki nie mam bych cudzey ſkory nie ſzácował.



Niemiec czo mu ſie trzy dziewki urodziły.

NYemiec Jachym kiedy mu żoná iuż zledz miáłá,
Miał dwá ſyny prośił iey, áby dzyewkę miáłá.
Wyſzłá bábá Jachymie, kazáłáć ſie páni,
Pokłonić, y ze dwiemá pięknemi dziewkámi.
Rzekł Jachym, doſyć w iedney, o drugą nie dbamy,
Bábá wyydzye po chwili, iuż y trzecią mamy.
A Jachym z domu dunie, á iuż bábo trzeći,
Zátkay rychley, boć pewnie y cżwarty wyleći.



Co go Rarodzy bili.

JEdnemu ſie wędzidłá u ſzkápy zyuſzyły,
Roſpuſzcżono Rarogi, więc w łeb ſzkápę biły.
Wegnáli go do debrzy, więc nád nim latáli,
Drudzy áby wyiechał, ieżdząc nań wołáli:
Ten rzekł: połápay ptaſzki pirwey kto ie wpráwiał,
A boday zábit ná mnie teraz ie záławiał.
Muśi ten ſzkápy wodzić co ie odpráwuie,
Kiedy ná nie napirwey ptaſzki zápráwuie.



Cżech co ſie Tátárow nie bał.

CZech ieden ná Podole iechał kozakowáć,
Y pocżął ſie s ſwym męſtwem dziwnie wyſtáwowáć.
Dziwuiąc ſie iż ſie tych boicie ſzypikow,
Albo w tych to kołpacżkoch máłych pácholikow.
Potym kilká w kołpacech w chroſcie záſádzili,
A Cżechá ná przeiedzkę s ſobą námowili.
Krzykną oni háy háy háy, łuki tu trzáſkáiąc,
Cżech przez ſtaw co naproſciey, brodu nie pátrzáiąc.



Orzech Włoſki.

ORzech Włoſki przy drodze kiymi otłucżono,
Ogrodnik pánu rádził, by gi ogrodzono.
Ten rzekł: dayże mu pokoy, bo drugiego látá,
Nágrodzi ſie pewnie nam, ſowito tá ſtráta.
Bowiem ći trzey poſpołu, iedno práwo máią,
Ze nalepſze kiedy ie nacżęſciey biyáią.
Orzech Włoſki á Oſieł, y trzecia niewiáſtá,
Y nie będzie biegáłá ták cżęſto do miáſtá.



Litwin co pytał Polaká iáko gi zową.

LItwin pytał Polaká iákoby go zwáli,
Ten rzekł: Ze niechoroſzo kiepom mie prozwáli.
Litwin rzekł: nie day bráte, tym ſie kiepom zwáty,
Ten rzekł: wielmi tákuho buduth miłowáty.
Litwin rzekł: boh mie prawdá niehayz y ia budu,
Już ták kiepom ſtubuie thebe nie zabudu.
Ten rzekł: iż pewnie będzieſz iuż ták y bez tego,
Bo maſz nie złe pocżątki widzę iuż do tego.



Woźnicá co ſie uráźił ná Koń wſiadáiąc.

WOźnicá wſiadał ná Koń, ſkorę ſobie złupił,
Y wrzeſzcżał śiłnym głoſem, by go dyabeł łupił.
Páni rzecże, coć ſie wżdy dzyeie brácie miły:
Ten rzekł, nie ſmiem goſpodze powiedzyeć przycżyny.
Páni rzekłá: możeſz to wżdy iako ochylić,
Ten rzekł: miła goſpodze, coż mam dáley cżynić.
Rozdárłem máchárzynę co w niey noſzę iáycá,
Porwonżeś tám dyabłu z nią, nieſláchetny zdraycá.



Zacy co połgroſzki dzyáłáli.

ZAcy dwá w mecherzynę ſkorek náſypáli,
Rzkomo iáko połgroſzkow co z nich nádzyáłáli.
Porzućił ieden w ćiżbie, kędy chłopi ſtali,
A drugi ią pochwyćił, oni go pytáli:
Coś ználazł: ten powiedzyał: iż pieniędzy doſyć,
Ale ich ná ſumnieniu nie chcę ná ſwym nośić,
Lecż kto da znalezne, niechby ſwe wyſunął,
Chłop mu dał dzyeſięć groſzy, á ten w nogę dunął.



Kárdynali obráli Papieżá.

KArdynali Papieżá długo obieráli,
Stáry z młodſzem weſpołek o to ſie wſpieráli.
Rzekł ſtáry do młodſzego ćicho iuż ták brácie,
Jam ſtáry tyś godnieyſzy, przyzwolę ia ná cię.
Lecż gdy ſtołek przyniosą, ucżyń mi pocżćiwość,
Rzecż: iż tego godnieyſza tá twoiá ſzedziwość.
Gdy ſtołek przyniesiono, młody ták udzyáłał,
A żebrak wnet ná ſtołek, y Papieżem zoſtał.



Co ſmiotankę s chuſtą zyadł.

MYedzy ſery ſmiotankę ná ſtoł poſtáwiono,
W cienką chuſtkę że nie znáć z wirzchu uwiniono.
A Litwin wziąwsſzy kożik, pocżnie ią ćwiertowáć,
Ták y s chuſtką, lecż wierz mi, trudno ią przechowáć.
Wyymie z gęby y pátrzy, to ye diwno było,
Ktoż wiedał by mołoko w iápońcży chodyło.
Ale by był wſzytkę zyadł, pewnieby miał ſkwárnę,
Ze nie tylko Záiącá biłby był y Sárnę.



Niemiec miedzy Polaki.

NYemiec miedzy Polaki też zá ſtołem ſiedział,
Jáko ſobie pić podáć, powiedzyeć nie wiedzyał.
Iż ſłyſzał że Polacy komu ſklankę dáią,
Po Polſku náley brácie, zá káżdym wołáią.
Y mnimał by káżdego komu ſklankę dano,
Iżeby go y s przodkow tym náleiem zwano.
Kiwa nań liber náley, poday mi też piwá,
Bo mu iuż záglądáiąc, ſzyiá byłá krzywa.



Nowiny z dupnych gor.

DWá rowárzyſze ſobie liſty otwieráli,
Plotki ſwe przecżytáiąc co do nich piſáli.
Więc ieden wziąwſzy pápir, gownem pomálował,
Nápiſał iż nowiny, y zápiecżętował.
Drugi wziąwſzy otworzył, áliśći nowinki,
Z dupnych gor tám od Węgier, y w nich upominki.
Plunąwſzy y porzućił, iużem ia to ſłyſzał,
Ale tákie nowinki, boday zábit piſał.



Co ſie chlebnem potem poćił.

JEden gdy w łáźni ſiedział, wſcieráć go niechcieli,
Iż máło miał pieniędzy podobno wiedzieli.
On wlaſzſzy pod wirzchnicę, pocżął pilno pierdzyeć,
Y potym pot wypuśćił, áż pocżęło ſmierdzieć.
Potym wſzedł ná wirzchnicę, iuż mię trzeć nie trzebá,
Jużem on pot wypuśćił, co ſie rodzi s chlebá.
Kiedyſcie mię gdym prośił pocieráć nie chcieli,
A oni go y s potem potym precż wypchnęli.



Zádny co go ná Máryą ubieráli.

JEdnego ná bieſiedzye iż żádny gánili,
Powiedział iżeſcie ſie ná tym omylili.
Bo gdym był w ſzkole żaczkiem, á igry dziáłáli,
Záwżdy mie zá Márią pięknie ubieráli.
Rzekł ieden po tym pomnię, gdy bábá płákáłá,
Szpetnaſz to máć miał náſz Pan, bárzo nárzekáłá.
Bo ieſli táka byłá, ná ſwiecie Mária,
Tedy ią chociam bábá, mogłábych być y ia.



Co ze trzech iay ſiedm ucżynił.

CHłop dał ſyná do ſzkoły, wiele go koſztował.
Potym go wziął do domu, áby go ſprobował.
Przynieſiono trzy iáiá ná ſtoł uwárzone,
Chłop rzekł umieſz wżdy iákie ſztuki náucżone?
Ten rzekł: iż to ukażę, iż tu iay ſiedm będzye,
U mnie dwie u ciebie dwie, wey co ich przybędzye.
Chłop wziąwſzy trzy y rzecże, ia ná tych przeſtawam,
A iuż tobie z náuki tám ty cżterzy dawam.



Drugi co ze dwu cżterzy wiárą ucżynił.

PRzynieſli miſę iáiec, więc ie rozchwytáli,
Ze ſie iednemu z náſzych iedno dwie doſtáły.
Y włożył ie wnet pod ſię, páni go pytáłá,
A wieleś ty uchwyćił, co przy nim ſiedziáłá.
Rzekł: cżterzy, y podnioſł ſie, páni rzekłá: iż dwie,
Ten rzekł: prawdę ia mowię, iedno iuż ty wierz mnie.
Bo gdy wiárą dołożyſz, á tám dáley zaydzieſz,
Pewnie iże drugie dwie, ám wzwieſz gdzye znaydzyeſz.



Chłop co ornat kupował.

WAcek dobry towárzyſz u Plebaná uźrzał,
Prośił by z nim do kupcá ſzedł ornat mu obrał.
Włoży pop ornat ná ſię, áż krotki przed ſobą,
Ten rzekł: ná wácku ſie wzniosł, bo dłuſzſzy zá ſobą,
Kſiąd wácek odpaſawſzy, y dzierżeć mu gidał,
Ten go tyłem obroćił, á ſam precż uciekał.
Pop woła bieżąc łápay, á kupiec zá popem,
Ugonił go w ornacie, wácek zginął s chłopem.



Slepego nárzekánie.

SLepy ná ſwą ſlepotę okrutnie nárzekał,
Niechciał tego miły Bog, bych był ſwiátá nie znał.
A ſnadźby lepiey ſmierć mieć, niż ták ſlepo chodzić,
Jeden rzekł: przecż nie umrzeſz, łácnoć w to ugodzić.
Slepy rzekł: łácznoć tobie, iże widziſz wſzędy,
A iabych ſie muſiał tłuc, tędy i owędy.
Bych lepak miáſto niebá do piekłá nie tráfił,
Już cie wolę pocżekáć, nie będę ſie kwápił.



Páni ſie żádna ubráłá.

PAni żádna w koſciele, pięknie ſie ubráłá,
Łotrzy ſie przechodzili, tám kędy klęcżáłá.
Jeden rzekł: bowiem ſie ia, kto ieſt, więc ſie ſmieie,
Páni mnima iż iey rad, tey o nim nádzycie.
Drugi przyſzedł, goſpodze, zleſcie ſie událi,
Tenże ſie ſmieie, żádna twarz żeſcie ubráli.
A ten precż od niey ſkocży, y pátrzy s przełáie,
Nie może ſie ukroćić, á onemu łáie.



Co brząkáiąc obyad płáćił.

JEden będąc w goſpodzie tędy drudzy iedli,
Siedział dáleko miſy, oni bliżey ſiedli.
Ano ieść y prze támty, było bárzo máło,
Temu práwie ná ſzpicy, nic ſie nie doſtáło.
Wyiął złoty y pocżął im brzękać ná ſtole,
Goſpodarzu toć płácę, moy miły Sokole.
Bo iákom ia z dáleká, nic nie iedząc krząkał,
Tákże ſie ty náſłuchay, kiedyć będę brząkał.



Iż żydow máło, kſiężey, á ſláchty.

JEden mowił iż máło, żydow á kápłanow,
A ktemu też ſláchćicow, chorohewnych pánow.
By żydow doſyc było, lichwyby nie brano,
A kſiężey beneficiy wiele nie dawano.
Chłopiby też do Herbow nigdy ſie nie bráli,
Ale iż wſzego máło, więc ſie w to událi.
Ze wſzyſcy lichwę biorą, kſiądz beneficia,
A by ktore chciano dáć, wierębych wziął y ia.



Pánná co w ogon pánicá wſádziłá.

PAnná iż ma pánicá w ſercu, powiedáłá,
Potym ſie z nią pogniewał, druga iey pytáłá:
A gdzye teraz twoy pánie, tá rzekłá: w ogonie,
Poiwedzyáłá: ten Rycerz iuż w dálekiey ſtronie.
Y poſłáłá do niego z niedobrą nowiną,
Ze z ogoná wylezieſz, z oprzáłą łyśiną.
Ten wſkazał: żem nie weſoł, iſcie s tey nowiny,
Ale proſzę obudwu tám ná przynośiny.



Dwá Biſkupi, chytry á głupi.

BYli w Polſzcże poſpołu rázem dwá Biſkupi,
Jeden chytry á drugi y z wiecżorá głupi.
Ten chytry wſzytko mowił, bá wieręć ia niewiem,
Głupi był beſpiecżnieyſzy, mowił wſzytko ia wiem.
Błazen widząc ie ſpołu, oni coś mowili,
Rzekł: dawno tácy łżowie, ná ſwiecie nie byli.
Ten powieda iż niewiem, á wie wſzytko zdraycá,
Ten wſzytko wiem, á ledwe wie chłop że ma iáycá.



Co mowił oknem, nie máſz mię domá.

JEden ſzedł do ſąſiádá, kuchárká widziáłá,
Iż páná domá nie máſz, pilnie nań wołáłá.
A to był pan, y on go trochę z okná záźrzał,
Potym też ten do niego tákież záſię iść chciał.
On mu rzekł pátrząc z okná, iż mie domá nie máſz,
Ten rzekł: á to cie widzę, ty mnie tym nie ſtráſz.
Powiedzyał: wſzák wieſz żem ia twey kuchárce wierzył,
A cżymże oná lepſza, byś też mnie nie wierzył.



Tłuſty niechciał s chudym wiſieć.

JEden chudy żártuiąc rzecże do tłuſtego,
Oto iedźwá do láſá, gdzie kupcá zacnego,
Rozbiywá, á tłuſtego ułápiwá wołu,
Ten rzecże: niechce mi ſie s tobą wiſieć ſpołu:
Jabych wiſiał iáko pan y z drugiemi pány,
A tybyś ſie kołyſząc, tłukł mię w rzyć nogámi.
Boś y tu nieſpokoyny, y tám gdybyś wiſiał,
Ledá wiátrek by ſnopkiem, tobąby kołyſał.



Ksiądz do Kozłá podobien.

PRzyſzedł ksiądz s długą brodą, miedzy towárzyſze,
S poſtáwą á s powagą, idąc ſie kołyſze.
Powſtáli przećiw niemu, á ieden ich ſpytał,
Jeſliżeby w tey brodzye, iákie ſwiarośći miał.
Bo widzę iż nie iemu, brodzie ſie kłániacie,
A przecżże zá ſwiętego też Kozłá nie macie.
Bo ten ktemu podobien, poſtawą urodą,
Y umie też náſz Kozieł ták potrzęſać brodą.



Co niechciał bogátey żony.

ZOłnierz rzekł porwaná tá, ſłużbá dyabłu więcey,
Już ſie pewnie ożenię, ledá gdzie napręcey.
Poymę ſobie k ſwey woli ubogą dziewecżkę,
Wyćwicżę ią pomyſli ſobie by owiecżkę.
Drugi rzecże miłochu, nie bacżyſz wſzytkiego,
Ze zła miłość o głodzie, zápomnałeś tego.
Bo gdzie chudy ubogą zá ſobą pociągnie,
Prętko ſie miedzy nimi wnet ſzpital zálągnie.



Co Sowę zyadł.

JEdnego z náſzey bráciey Sową nákarmili,
S korzeniem ná połmiſek pięknie przypráwili.
Potym głowę przynieſli, ſpołu y z nogámi,
A ten rzecże iużći zle, pánie rácż być z námi.
Y pierdnie śiłnym głoſem, otożći iuż huka,
A kędyby wylázłá pewnie dziury ſzuka.
Ale wy tám ná tyle bądźcie pilni dzyeći,
Łápaycieſz wiec zębámi, boć pewnie wyleći.



Páni co chciałá podołkiem Jáſtrząbá umorzić.

JAſtrząbá miał mieſzcżánin, ná niewiáſtę kwielił,
A pop co też tám bywał, cżerwoney twarzy był.
Potym ią náucżyli, chceſzli byś go zbyłá,
Zdechnie káżdy gdybyś nań podołek odkryłá.
Páni wznieſie podołek, á Jáſtrząb wnet z grzędy,
Popadł, mnimał by Rokoſz, iuż dáley nie kędy.
Pop przybieży rátować, on go drugą nogą,
Pan potym przypadł s kijem, ten iuż s trzecią trwogą.



Smierć s Kupidem.

SMierć s Kupidem gdy ná noc w iedney budzie byli,
Ráno wſtáiąc więc ſobie ſtrzały odmienili.
Potkáłá Smierć ſtárego, ſtrzała go rániłá,
Kupido też młodzieńcá, wnet ſie rzecż zmieniłá.
Stáry iął wyſkákowáć, á młodzieniec zdychał,
Rzekł: ach miły Kupido, nie tákem ia ſłychał.
Gdyś ty kogo ugodził, dobrey myſli bywał,
Tákći záwżdy márny ſwiát, w tych omyłkach pływał.



Chłop co ſrał zá Dębem.

JEden pan iechał ſobie, á przy drodze dąb ſtał,
Y poźrzał kęs ná ſtronę, áno zá nim chłop ſrał.
Pocżnie ſie proſtak gubáć, ten rzekł: ſiedź nieboże,
Bo wiem że ſie bez tego nikt obeydź nie może.
Ten rzekł: ia ſie bez tego pánie obeydź mogę,
Y ták to zoſtáwſzy przedſię poydę w drogę.
Wy chcecieli weźmicie, mnie tego nie trzebá,
Ná to mieyſce wolałbych iuż káwálec chlebá.



Drabá Mnich ná ſądny dzień pozwał.

MNich ſzedł s ſuknem do miáſtá, by cał ſzyć kápicę,
Potkał Drabá ná drodze, cżyſtą ſzubienicę.
Y urznął mu poł ſukná, á Mnich ſie zátrwożył,
Łáiąc mu ná ſądny dzień, rok záwity złożył.
A on mu oſtátek wziął, mowiąc: iż ty roki,
Już záſię odwołano, dáley przez Proroki.
A ia do tego cżaſu, owa ſie wſpomogę,
Jednániem ſie przed roki, s tobą zgodzić mogę.



Co káżdego witał.

JEden w obycżáiu miał, kogo potkał witał,
Drugi, kroby chciał pánnie gonić k woli, pytał.
Ten niewie co ſie dzieie, idzie z ręką k niemu,
Ow mnima by ná kolbę, y da rękę iemu.
Obeſle witánego, wnet ſwiádſzą łotrowie,
Y wypráwią go ná plác, wynidą pánowie.
Pánná złożył mocarzá, mowćie zá mną dzieći,
A mocarz iuż nogámi dawno wzgorę leći.



Smiáłość młynárſkiey koſzule.

BAdáli ſobie ſiedząc, co ieſt naſmielſzego?
Miánowáli Miedźwiedziá, drudzy Lwá ſrogiego.
A drudzy też ceklarze co chłopy łápáią,
Jeden rzekł: ieſzcże to nic, bo ći zbroię máią,
Lecż młynárſka koſzulá tá nawięrſzą moc ma,
Bo káżdy dzyeń bez zbroie złodzieiá poima.
Tu ná to roſmiąwſzy ſie wſzyſcy przyzwolili,
Iż káżdy młynarz złodzyey, ná to ſie zgodzili.



S ſzalonego łbá ſkrzynká pewna ná rozum.

MAdry ieden uźrżawſzy chłopá wſzetecżnego,
Dziwuiąc ſie ſzaleńſtwu y poſtáwam iego.
Rzekł, ktoby chciał rozum ſkryć by go nie ſzukano,
Cżyſtą ſkrzynkę s tego łbá ná to udziáłano.
By nabárziey záglądał, by napilniey kryſlił,
Aby tu miał rozum być, ktoby ſie domyſlił.
By to byłá náturá ucżyniłá Oſłá,
Wnetby z worem do młyná, mielibychmy poſłá.



Co táńcowáć nie umiał.

ZYemiánin ſie ożenił, náſz proſtak u dworá,
Y nieumiał táńcowáć bez dudy potworá.
Pánnę mu wywiedziono, pięć piſzcżkow zágráło,
Chłopiſko iáko wryte, pośrzod izby ſtało.
By mi iecháć do domu, ia nie poydę tego,
A co ia wiem iáko z nich, mam ſłucháć ktorego.
Aż mu potym gdzieś chłopá, z dudámi nábyli,
Ledwo páná náſzego w tanek wypráwili.



Szwiec ubogi z bogátym.

BOgáty ſzwiec ubogim poſpołu mieſzkáli,
Pátrony co im ſłużą ſwoie wſpomináli.
Ubogi Mikołáiá, bogáty Dawidá,
Co mu dawał pieniędzy, ná ulicy żydá.
Zyd ſie tego dowiedzyał, więc złoty cżyrwony,
Włożył, y wnet mu poſłał, do gęśi piecżoney.
On ią poſłał chlubiąc ſie onemu drugiemu,
Ten ukazał rádſzey wierz pátronowi memu.



Jáko dziecięciá wołáć ná mácierzy ſiedząc.

JEdná páni drugiego pytáłá gadáiąc,
Jákobyś ty ná dziecię, ná mácierz wſiadając,
Záwołał by bieżáło, ten rzekł żebych milcżał,
Bałbych ſie páná oycá, by mi kiyem nie dał.
Páni rzecże zle bacżyſz, gdy chłop iedzie w drogę,
Zrzebię zá nim rże goniąc, Kobyłkę niebogę,
Ten woła cżecżau cżecżau, by mu nie zginęło,
Abo ſie w wąwozie gdzie z nim nie minęło.



Co żonę chciał s okrętu wyrzućić.

NA okręcie kiedy ſie morze záburzyło,
Cięſzkie rzecży wymiotáć, áby ſie ulżyło,
Z okrętu roſkazano, ieden żonę wziąwſzy,
Pocżął ią pilnie dzwigáć, w ſuknią uwinąwſzy.
Oná kiedy wrzeſzcżáłá, pocżęli go káráć,
Pytáiąc cożeſz to chciał zły łotrze udziáłáć.
Ten rzekł: gdy co cięſzſzego, chcemy mieć ná piecży,
Ja ná ſię żadney nie mam, nigdy cięſzſey rzecży.



Złodzyeie co błazná chcieli okráść.

ZŁodzyeie w nocy weſzli w komorę błaznowi,
Y mácáli po kaciech, gdzye kto co ułowi.
Ten rzecże: á coż chcecie mędrſzy niżli ia być,
Ja we dnie tu nie mogę nigdy nic ułowić.
A wy chcecie omácmie, pewnie iż chybicie,
Idźcie dáley ia iádzę, tu ſie omylicie.
I Owa ſtára przypowieść, iż nic u nágiego,
Zbroyny nigdy nie weźmie, kiedy nie máſz cżego.



Páni co pacierzá ucżyłá.

JEden s pánią rozmawiał ćicho ſwoie rzecży,
Páni mowić nie ſmiáłá, máiąc ſie ná piecży.
Aż go potym ſpytáłá, ieſli pacierz umie,
A co ieſt, prziydzi twe ſnádnie mogę tucżyć,
Jedno wy bądź twa wola ráczcie ſie náucżyć.
Nie wwodź nas ná pokuſy, boć dáleko chodzić,
Ale kto chce we wſzytko ſnadnie więc ugodzić.



Co podle żony nie chciał w niebie ſieść.

CHłopu żoná umárłá, á on rychło potym,
Y kołátał do niebá, nic nie myſląc o tym.
Otworzył mu ſwięty Piotr, to tobie zá ono,
Coś mi więc cżaſem pośćił, będzye otworzono.
Idziſz ſiądź podleżony: ten za tu ieſt pytał,
Rzekł Piotr iż ieſt, á ten ſie ná zad precż wroćić chciał.
Mowiąc: wierzę iż Wilcy y ći będą w niebie,
Ja wolę précż, bo niechcę, mieć iey podle ſiebie.



Co ſie ſzubieńcżniká bali.

OBieſzono ná Dębie, chłopá podle drogi,
Drugi o nim nie wiedząc, proſtacżek ubogi.
Uſnął pod onym Dębem, drudzy gdy miyáli,
Ná onego co wiſiał żártuiąc wołáli:
Już ten z námi nie poydzie, on uſłyſzał co ſpał,
Pocżkaycie iedno máło, wnet poydę záwołał.
Ci mniemáłi by zdechły, ſkokiem uciekáli;
On zá nimi że ledwe iż nie pozdycháli.



Jáko Kobyłę ná roſie ukráść.

GDy iednego pytáli, gdyby roſá byłá,
Ná łące, á po nieyby chodziłá Kobyłá.
A onby ią chciał ukráść, iákoby ią przegnał,
Iżby żadny ná roſie, kędy ſzłá nie poznał.
Ten kiedy rzekł iż niewiem, tedy go ucżyli,
Iżeby wlazł pod ogon, do oney Kobyły.
Y pędził ią do láſá, ná ſlad z gęby pryſkał,
Pewnie ktoby iey ſzukał, iżby nic nie zyſkał.



Co mężowi zá żonę płácił.

JEden był ſtá dukatow u kupcá pożycżył,
Potym do iego żony, gdy ie iuż odlicżył,
Poſłał bábę dáiąc iey, áby k niemu przyſzłá,
Owa potym oná rzecż iákoś s kuńſztu wyſzłá.
Wzięłá páni ſto złotych, poſzłá precż od niego,
Pan potym po pieniądze poſłał do onego.
Powiedzyał iżemći ie twoiey pániey oddał,
Tá ſie przyznáć muſiáłá, ten zawodu wygrał.



Polakowi kuchárzá obieśili.

POlak przez Włoſką ziemię iádąc kęs pozoſtał,
Kuchárzá dla goſpody, naprzod ſobie poſłał,
Kucharz iádąc ná drodze zbroił coś dobrego,
Ze go wnet obieśili, iáko podrożnego.
Pan potym iádąc w drogę, ſwą bárwę obacży,
Rzecże wierę pan Mátuſz, náſz to wiſieć racży.
Wey przedſię náſzy gorą, chociay w cudzey ziemi,
Ale my tę goſpodę co zyednał miniemy.



Jáko Gęśi chędogo przez dwor przegnáć.

JEdnego też pytáli, gdy przez dwor chędogi,
Jákoby Gęśi przegnał, by nie zmázał drogi.
Gdy rzekł niewiem, oni go fortelu ucżyli,
By Gęśi plugáwego nic nie ucżyniły,
By ie rzędem poſtáwił, noſy w ogon wetkał,
A ſam oſtátecżnieyſzey, ſwym noſem rzyć zátkał.
Ten rzekł: á mnie kto zátka, á cożbych ty wygrał,
Jeſlibym ſie ſchyliwſzy, ſam bárziey dwor poſrał.



Pokutá żony z mężem.

ZOná to ná ſpowiedzi zá pokutę miáłá,
By pánu iż nie iego dzyecię, powiedzyáłá.
Oná z brodą máſzkárę, w izbie záwieśiłá,
A gdy dziecię płákáło, więc páná prośiłá,
Iżeby ie poſtráſzył, włożywſzy máſzkáry,
A oná ie porwawſzy, wierę pánie ſtáry,
Nie twoieć, day mu pokoy, pokutę ſpełniłá,
Ale tákaſz pokutá, iáko y grzeſzyłá.



Polak co Niemcowi iáycá nośił.

POlak przyſzedł do Niemcá, by Kokoſz kwokáiąc,
A iż umie iáycá nieść, pewnie powiedáiąc.
Siadł ná ſtołku ná ſłomie, iáie gorące miał,
Niemcowi ie pod ſobą potym wyiąć kazał.
A iż było gorące, Niemiec mu uwierzył,
A iżby mu drugie znioſł, pilnie ná to mierzył.
A on mu potym żołtek ná ſłomę wypuśćił,
Bárzo ſobie gdy chciał wziąć, ręce im utłuśćił.



Chłopá kſiądz o s. Troycy wierzyć ucżył.

CHłopu o ſwiętey Troycy trudny ſie węzeł zdał,
Kſiądz rzekł: áby po troſze y domá przykład brał,
Maſz ſyná ſam bądź oycem, żoná duchem ſwiętym,
Niechay będzye do cżaſu, w tym błędzye przeklętym.
Przyſzedł potym do kſiędzá, moy tátuſiu miły,
Syn y z oycem ná iedno, iużby ſie zgodzili.
Ale w duchá nie wierzę, bo ten iedno tyie,
Co ſyn z oycem zárobi, duch ſwięty przepiye.



Jutrznia ná rezurekcią.

KSiądz ná rezurekcią żaká nowotnego,
Ubrał miáſto Anyołá do grobu onego,
Co mu ſie miał ozywáć, á ſam Márią był,
Anyoł dunął do láſá, y z ornatem ſie ſkrył.
Więc Mária zágląda u dyabłáſz ſie podział,
Chłopi záſię mnimáli, áby bogu łáiał,
Boday cie wziął ſámego, wſzyſcy záwołáli,
Ták nabożnemi głoſy iutrznią odſpiewáli.



Żołnierz co miecża dobył w wielki piątek.

ZOłnierz ktory ná polu záwżdy w ſłużbie bywał,
Jáko żyw w wielki piątek, ná iutrzni nie bywał,
Jęli żacy kołátáć, ſwiece zágáśiwſzy,
A ten wnet do ſzárſzuná, ná ołtarz wſkocżywſzy.
Gdy potym rozſwiecono, nioſą bożą mękę,
Uźrzał áno przekłoto y nogę y rękę.
Rzekł: wnetem ia ták ruſzył, iż pewnie s tey trwogi,
Miał kto iſcie być zábit, nędznicżek ubogi.



Co w náſzym kráyu chciał być.

PAni iednemu rzecże, iedno o was ſłycháć,
A tám też w náſzym kráiu nigdy was nie widáć.
Wierę ſie tám záwlecżcie, będą wam tám rádzi,
Są też tám cżyśći ludzye, co ſie poznáć wádzi.
Ten rzekł: wierę goſpodze, y dziś w wáſzym kráiu,
Wolałbych być k wiecżoru, niż w nalepſzym gáiu.
Páni mu náłáiáłá, iuż tám iedź do gáiu,
A do ſmierći nie byway chceſzli w náſzym kráiu.



Bábá co pierdzyáłá u krzćin.

PLeban kiedy dzyecię krzćił, chciał mu ocży mázáć,
Plunął ná dłoń, á bábie kazał prochu podáć.
A bábá ſie ſchyláiąc, okrutnie pierdziáłá,
Kſiądz rzekł: pátrz iáka ſwiątość chwálebna moc miáłá.
Jákoć dyabeł wyſkocżył, co tu dawno ſiedział,
A iż muſiał uciekáć, dawnom ia to wiedział.
Bábá rzekłá: iż nie ia, dziecięć to prełacie,
Kſiądz rzekł: ták y ſwiątośći po chwili poſracie.



Co żonę kazał dáć Wilkowi zá pokutę.

CHłopi Wilká żywego w iámie ułápili,
Jáką mu mękę zádáć ſpołu ſie rádzili.
Jeden rzecże: żebyſcie to zle ucżynili,
Byſcie go bez pokuty, w tych grzechach zábili.
A ći ſie go rádzili, co zá pokutę dáć,
Ten rzekł: nie możecie go iſcie lepiey ſkaráć:
Daycie zá moię żonę, nie trzebáć mu więcey,
Pewnieć odpokutuie niż do roku pręcey.



Dwá co rázem do pániey przyſzli.

JEden przyſzedł do pániey, drugi prętko zá nim,
A ten ſkocżył ná gorę, przelękł ſie mym zdániem.
Potym prziydzie goſpodarz, á ten też w piec ſkocży,
Pocżnie leżąc nárzekáć, ocieráiąc ocży.
Mowiąc: iż mu zginęło ſześć złotych ná ſznurze,
Ale to nam nágrodzi ten pan co ná gorze.
Ten rozumiał ná Bogá, on z gory záwoła,
Krzywdá by mi, ten w piecu połowicę niech da.



Piſarz co páná chciał miłowáć.

PIſarz ſie miał do pániey, y obacżył kupiec,
Gdy go pytał po ćichu zwierzył mu ſie głupiec.
Bo mu mocno ſlubował, dopuśćić mu tego,
Potym pánią wypráwił ná iutrznią dla tego.
Sam ſie ubrał w podwiykę, mowił iáko páni,
Alić wnet piſarz dybie, pánie rácż być z námi.
Pocżął pánq obłápiáć, á pan go też kiyem,
Już mnie było dáć pokoy, kiedyś pániey piley.



Błazen co głodem chciał zamku dobyć.

KSiążę iedno twárdego, gdy zamku dobywał,
Rzekł: że trudno, chybá iż głodemby go doſtał.
Błazen ſłyſząc w ſzelinę, pod zamek ſie zákradł,
By zamku głodem dobył, leżał trzy dni nie iadł.
Potym przyſzedł do páná, pánie prożnyć nakład,
Jam tám leżał o głodzye, iużem trzy dni nie iadł.
A wżdym zamku nie dobył, nie weźmieſz go głodem,
Byś tu wierę rok leżał, y ze wſzytkim rodem.



Co we trzidzieśći lat po mácierzy nie dał piſkáć

POſeł przyiechał, do miáſtá iednego,
Piſzcżkowie by mu gráli, przyſzli wnet do niego.
Ten rzekł: nie do tegoć mi, ábyſcie wiedzieli,
Bo mi mátká umárłá, oni powiedzieli,
Kſiążęciu, on go potym wnet náwiedzáć poſłał,
Upomináiąc s ſmutku, áby ſie nie troſkał.
Ten rzekł: iużći mię dawno, teſknicá minęłá,
Bo iuż ná trzydzyeśći lat, iáko mi zginęłá.



Sługá co ſie po łáźni przeſypiał.

SŁugá ſłyſał iż páná, ták Doktor náuczał,
Aby záwżdy po łáźni, málucżko ſie przeſpał.
W niedzielę pan s koſciołá prziydzie áż ſpi ſługá,
Więc go kiyem mowiąc mu, wſzák doſyć noc długa.
Ten rzekł: pánie ſłyſzałem, iż Doktor po łáźni,
Kazał ſie wam przeſypiáć, ten ludźmi nie błaźni.
A iam ſie mył we śrzode, zápomniałem tego,
Abych ſie był kes przeſpał, dla zdrowia lepſzego.



Woł co chłopá zyadł.

ZŁodziey z Wołem przybieżał, do puſtey ſtodoły,
Błazen ználazł drugiego, á on wiśi goły.
Nie mogł mu zyąć nogáwic, urznął y z nogámi,
Y przynioſł do ſtodoły, áli Woł z rogámi,
A on uciekł od Wołu, ten też portki ſpráwił,
Szedł precż iedno goleni, przed wołem zoſtáwoł.
Ráno ſie chłopi zbiegli, wołu osądzili,
Iż zyadł chłopá ſtodołę y z nim zápalili.



Co ná krzyżu chłopy poſrał.

MNiſzy gdy w wielki piątek igrę ſpráwowáli,
Chłopá wzgorę nágiego ná krzyż wſzrotowáli.
W boku máchárzynę ze krwią powieśili,
Drugiego by ią przekłoł, ſlepo przypráwili.
Błazen w ten cżás przybieży, ná kęſym Koniku,
Porwie włocżnia: poſtoy ty ſlepy pácholiku.
Bieży z włocżnią do boku, chłop ná krzyżu ſpierdzi,
Y poſrał ápoſtoły, ſpetnie náſz pan ſmierdzi.



Cżłonkowie ſerce krolem obráli.

CZłonkowie wſzyſcy ſercu, gdy kroleſtwo dáli,
Brzuch dworem, práwą rękę márſzałkiem obráli.
Dupá chciáłá do rády, márſzałek iey w gębę,
Rzekłá rozgniewawſzy ſie, wnet ia wam zágędę.
Jádą z gnoiem ná pole, dupá nie puśćiłá,
Potym ledwe iednániem, iż ſie uſkromiłá.
Dáli iey mieyſce w rádzye, á márſzałek káżdy,
By iey gębę ucierał áż do ſmierći záwżdy.



Co Rybki o oycá pytał.

BŁaznowi máłą rybkę, ná tálerzu dáli,
A ſámi ſobie więtſze, z miſy rozebráli.
Ten przyłoży do uchá, pilnie iey ſłucháiąc,
A ći ſie ſiedząc ſmieią, co cżyni pytáiąc.
Rzekł: ociec mi utonął, by mi powiedzyáłá,
Pytam ſie ieſliby go gdzie w wodzie widziáłá,
Rzekłá mi: pytay ſtárſzych, co ná miſye były,
Ale widzę żeſcie ie ſzpetnie rozchwyćili.



Chłop co ſie ożenił.

JEden ſie był ożenił, więc mu ſie ſprzykrzyło,
Chłopiſko zmyſliwſzy ſie, ledwe iuż chodziło.
Uźrzał á Wilk przed hárty ochotnie wywiya,
Ten rzekł: że żony nie ma pewnie tá beſtya.
Ożeń ſie iedno Wilcżku, wnet ty ſkoki zmyliſz,
Wierz mi że iáko y ia, też łeb w ziemię ſchyliſz.
Iże cie nie iedno Chárt, y kundys ugoni,
Bá będzieſz drobniey ſtąpał, wierz mi niźli łoni.



Oſieł co chciał kuglowáć.

OSieł kiedy uźrzał pſá, á on wyſkákuje,
Wſpináiąc ſie ná páná, tu mu pochlebuie.
A pan go ſtoiąc głaſzcże, chciał tákież oſiełek,
Więc ſie ſkacże przed pánem, przewróćił koziełek.
Więc ſie tu wſpiął ná páná, pan go potym kiyem,
Obyś ty nokciu ſwoiey, roboty był pilen.
Y Tákżeby też ucżynić, chłopu wſzetecżnemu,
Co więc chce przebindowáć, błaznu nietrefnemu.



Piyánicę kliſterowáli.

BOgáty piyánicá związał ſobie głowę,
Doktorowie ſie zeſzli, cżynić o tym mowę.
Jeden rzecże: pewnie go muśi kliſterowáć,
Ten rzecże, wieręć y zioł, ſzkodá ná to pſowáć.
Práwie s tymi rozumy widzę ſzáleiecie,
Mnie łeb boli á wy mi dupę lecżyć chcecie.
Niechać ia iedno wezmę ſwą ſoſnową cżáſzę,
Uźrzycie bez kliſtery wnet was ſtąd wyſtráſzę.



Dziad co chłopá ſłowy záklinał.

CHłop dzyádowi ná Jábłoń, gdzie iábłká bywáją,
Wlazł, dzyad ſłychał iż ſłowá, y zyołá moc máią.
Wołał nań áby precż zlazł, nie pomogły ſłowá,
Potym uań trawą miotał, ſtára płocha głowá.
Nábrał potym kámienia, iął mu pukáć w boki,
A chłop potym z Jábłoni, poſzedł ná trzy ſkoki.
Chłop rzekł: widzę kámycżki, kiedy w bok pukáią,
Niżli ſłowká y zyołká, iż więtſzą moc máią.



Wdowá co chciáłá rychło zá mąż.

WDowá młoda gdy rychło iákoś zá mąż chciáłá,
Jedno iż ſie przymowek ludzkich przeſtrzegáłá.
Bábá rzekłá by Oſłá przed dom poſtáwiłá,
Zielono umázawſzy, uſzy pozłoćiłá.
Zbiegło ſie śiłá dzieći, poránu do niego,
W południe mniey, á w wiecżor nie było żadnego.
Bábá rzekłá: tákżeć też o tobie rzecż będzye,
S poránku kęs, kwiecżoru káżdy milcżeć będzye.



Co mu ſie żoná w ſádu obieśiłá.

NA Gruſzce iednemu ſie żoná obieśiłá,
Ten iey bárzo żáłował, bowiem dobra byłá.
Przybieżał do ſąſiádá co nie ták dobrą miał,
Ná ono przed nim ſwoie nieſzcżęſcie nárzekał.
Ten rzekł: o byś ty nie plotł, dobrzeć ſie to sſtáło,
A chceſzli ſie ożenić, ázaſz inſzych máło.
A pilno o gáłąſki proſzęz drzewká tego,
Iżebych ich náſzcżepił do ſádu ſwoiego.



Chłopá co do pána nie puſzczono.

CHłopá niechciano puścić, gdy przyſzedł do páná,
A on ſzedſzy do domu, y przynioſł báráná.
Począł mu łámáć ogon, á kiedy iął trzeſzcżeć,
Ubogi Báran pocżął przede drzwiámi wrzeſzcżeć.
Wnet ſam pan drzwi otworzył, á cżego chceſz bracie?
Y támże go odpráwił, wnet w oney komnácie.
Idąc chłop precż rzekł: pánie, życżyłćibych tego,
Abyś zá wżdy báráná, miewał odwiernego.



Co cżapkę krámárzowi ukradł.

PRzyſzli dwá do krámárzá, y cżaplę mu wzięli,
Kiedy ſie o niey pytał, obádwá ſie klęli.
Ten co ią dał drugiemu, klął ſie że iey nie miał,
Ten co miał że iey nie wziął, tákże ſie przeklinał.
Krámárz rzekł, iuż ſie klnicie, áleć ia pewnie wiem,
Ze złodziey miedzy wámi, y drugim to powiem.
Bo wiem że cżapká pewnie, będzye páná miáłá,
Boć miedzy námi Káwką, precż nie wyleciáłá.



Co kſiędzu łupiny dał miáſto orzechow.

JEden kiedy ſzedł w drogę, kſiędzu ſie ſpowiedał,
A ieſliby co ználazł, pewnie mu obiecał,
Ná poły z nim rozdzielić, by zań prośił Bogá,
Aby mu ſie ſzcżęſliwa pozdárzyła drogá.
Y nálazł wor orzechow, iądrká wſzytki wybrał,
Kſiędzu potym ſkorupy tak y z worem oddał.
Rzekł: otoż maſz nápoły, á ieſzcżeć náddawam.
Abowiem więcey łupin, y worći przydawam.



Bábá co ią ocży boláły.

BAbę ocży boláły, że máło widziáłá,
Więc ſobie po bárwierzá, ná rádę poſłáłá.
Gdy Bárwierz do niey przyſzedł, to z izby co wynioſł,
Potym iuż cżwartym rázem báńki do niey przynioſł.
Pytał ieſliby ſie iey wżdy co polepſzáło,
Bábá rzekłá co dáley, práwie widzę máło.
A będzieſzli tu cżęſciey s tym lekárſtwem bywał,
Nie będęć nic widziáłá, bo byś wſzytko wybrał.



Piſzcżek co Rybom grał.

PIſzcżkowi powiedziano, iż ryby ſłucháią,
Gdy im piſzcże ná brzegu, y z wody ſkakáią.
Chłop máło ſie nie roſpukł, ná brzegu piſkáiąc,
A potym wlazł do wody, w ſieć ie záganiáiąc.
A gdy ſieć wywlecżono, ryby ięły ſkákáć,
A piſzcżek do nich s kijem, á drugie iął łápáć.
W ten cżás kiedym im piſkał, tedy nie ſkakáły,
A teraz kiedy milcżę, tedy poſzáláły.



Gdzie ſłomá tu zyárno.

PLeban ieden myſliwy, rad cżęſto polował,
Náukę s ſwiątoſciámi, wſzytko pofáłſzował.
Kędy ciáło tu y kreẃ, pánu to wywodził,
Bo ták koſcioł uſtáwił, ten nigdy nie błądził.
Gdy pothym dzieſięćinę kſiędzu wożić miano,
Więc wymłoćiwſzy zboże ſłomę mu oddano.
Wierzże też kſięże miły, że ziárno gdzie ſłomá,
Ale zda mi ſie iż mniey będzye u was domá.



Co Kſięża cżęſtował.

JEden w dom kſiężey prośił, co ták powiedáli,
By ná iedney oſobie ſwiątośći przeſtáli.
Y cżęſtował ie iſcie doſyć známienicie,
Wſzytkiego im do ſtołu noſzono obficie.
Jedno im pić nie dano, á to s tey przycżyny,
Abyſcie ná mię kſięża nie kłádli tey winy.
Bo gdzye ciáło tám ieſt kreẃ, ták wy powiedacie.
Otoż tu w tym iedzeniu, też y picie macie.



Kmotr co tráfiał ná obyad.

POnęćił ſie ieden kmotr, do ſwego ſąſiádá,
Y záwżdy do nich tráfiał práwie do obyádá.
Upiekli ſobie Gąſkę, y w piec ią wſtáwili,
A kołacż s kiełbáſámi ná piecu przykryli.
Ten powiedział przyſzedſzy, gdym tu ná grobli był,
Wężám by ty kiełbáſy ták długiego zábił.
Wziąwſzy kámień ſzyroki, by kołacż ná piecu,
A też piſnął by oná piecżona Gęś w piecu.



Zoná mężá bárzo żáłowáłá.

ZOná iedná ták bárzo mężá żáłowáłá,
Ze go ſobie po ſmierći námálowáć dáłá.
Nápárł ſie iey wnet drugi, ále zań nie chciáłá,
Chybábyś ták dobry był, iák ten com go miáłá.
A on ſie iey lepſzym być, náwſzem obiecował,
Jákoż iednák wnet s przodka, lepiey ſie záchował.
Bo gdy wſtáłá od niego, zrąbáłá pirwſzego.
Názywáiąc go zdraycą, być ciáłá ſwoiego.



Druga co ſpokoynego chciáłá.

DRuga tákże po ſwoim, zá mąż iść nie chciáłá,
Chybáby ſpokoynego w ſwych rzecżach doſtáłá.
Zwierzyłá ſie ſąſiádzie, tá iey chcąc ſprobowáć,
Jeſt tu ieden mogłábych iſcie zań ſlubowáć,
Ma wſzytkiego doſtátek, chybá owych rzecży,
A tá ſie też iuż teraz ma ná dobrey piecży.
Porwonći wſzemu złemu, cżymbym ſie iednáłá,
Kiedybym go więc cżáſem ná ſię rozgniewáłá.



Co z miłą był weſoł w koſciele.

ZAkazano u Kſiężey białym głowam bywáć,
Tedy ieden kiedy ſzedł do koſciołá ſpiewáć.
Prośił ſwoiey ſieſtrzyce by do niego przyſzłá,
Nápiyewá ſie w formie, iedno nie bądź pyſzná.
Kazał przynieść dwie konwi winá do koſciołá,
Podpiwſzy cżyſcie ſobie, byłá z nim weſołá.
Y obacżywſzy potym kſiędzá piyánego,
Wziąwſzy konwie y więcey, odeſzłá od niego.



Kowal wedla Kupcá.

KOwal ieden ubogi, wedla kupcá mieſzkał,
Robiąc ſobie był weſoł, ni ocż ſie nie troſkał.
A iże ſwym ſpiewániem, bogacżá fráſował,
Zárzućił go pieniądzmi, y myſl mu zepſował.
Bacząc kowal odmiánę, pieniądze záś wroćił,
Wſzákbym ták ſobie zdrowia kilá lat ukroćił.
Wolę to co zárobię weſoło ſpiewáiąc,
Niż o pieniądzach myſlić, łákomie zbieráiąc.



Kſiędzá iż nie cżeſtowáli.

KSiądz ieden ſzedł rániuchno, ſnadź też gdzieś dopiyał,
Dom ſzynkowny gdzie drudzy pili idąc miyał.
A iż go nie pocżćili, gniewno mu to było,
Acż ſie onym piyakom o nim áni śniło,
Y gdy było w koſciele, ucżynił kazánie,
Lámentuiąc ták ná nie, wielkie nárzekánie:
Ja idę s kárcżmy to trzy ieſzcże w drugiey pili,
A nie byli ták dobrzy, áby mię pocżćili.



Jeden co ſie był ożenił.

JEden też poiął żonę, Gárbarz przed Krákowem,
Poki był nie záorał, z záſianiem gotowym.
Y nie wyſzedł cżás długi, ſyná mu powiłá,
A iż właſny był iego, mocno to twirdziłá.
On potym ſzedſzy ná targ, woz kolebek kupił,
Dziwowáli ſie w domu, áboć ſie pan upił.
Ten powiedział: będąli ták ſie prętko rodzić,
Nie będzye cżęſto trzebá, po kolebki chodzić.



Wdowiec z Wdową.

WDowiec gdy ſie ożenił poiął ſobie wdowę,
Miewáli cżęſto s ſobą przy ſtole rozmowę.
Oná ſwego pirwſzego, przed nim wychwaláłá,
Iż lepſzego niżeś ty z niegom mężá miáłá:
On też ſwoiey nie gánił, owſzem cżęsto wzdychał,
Y o ták dobrey żenie, ſnadź nigdy nie ſłychał.
Tráfił ſie w ten cżas żebrak, Kurá mu rozdáli,
A ſámi ták o głodzie, ſwárząc ſie przeſtáli.



Pies biega tám y ſám dla obyádu.

DWá zamki ná pagorkach ná wysokich ſtały,
A przekop miedzy ſobą iſcie wielki miáły.
W ktorym był pies obiemá iuż dobrze znáiomy,
Gdy k obiádu trąbiono, biegał by ſzalony.
Do tego do owego, bo záraz trąbiono,
Skoro w iednym przeſtano, w drugim uderzono.
Pśiſko bieżąc k iednemu, k drugiemu ſie wrácał,
Przetoż ku żywnośći ſwey, nic w nich nie námácał.



Błazen pierd ſwoy ſzácuie zá ſto złotych.

BŁazen ieden przy chorym będąc ſwoim pánie,
Dał mu Doktor lekárſtwo, pátrzał co ſie sſtánie.
Uznał kęs, á Doktor rzecże, iuż ſie dobrze sſtáło,
Dzieſięć złotych dáć zá to, widzimi ſie máło.
Ten rzekł: iże ia zádkiem bárziey trzáſnąć mogę,
Y tákże wnet ucżynił, wznioſzſzy trochę nogę.
Toćby káżdy ten pierd moy drożey mogł ſzácowáć,
Jeſli zá tám ten dzieſięć, zá ten ſto złotych dáć.



Urągánie mieyſkiego ſyná s kſiężego.

WAdzili ſie raz s ſobą dwá młodzieniaſzkowie,
Jeden mieyſki, á drugi kſięży, bárdy w mowie.
A gdy ſie ták weſpołek ſromotnie ſwárzyli,
Rzekł mieyſki kſiężemu, po niemáłey chwili:
Wżdyś nie ieſt Krolewſki ſyn, nie dzierz ták o ſobie,
Acż ocyec twoy koronę nośi też ná głowie.
Y chodzi w złotohławie, w purpurze w koſciele,
Milcżże lepiey á nie mow ták o ſobie ſmiele.



Lichwarz pogrzebion pod ſzubienicámi.

UMárł Lichwarz bogáty by go pogrzebiono,
Ná cmyntarzu, kuſzą ſie, lecż im odmowiono.
A gdy ſie ták ſtáráli, Pleban im powiedzyał,
Tám gdzye Pan Bog roſkazał, niechay będzye leżał.
Záprzeſzcieſz w woz dwu wołu, támże go wy wieſcie,
Kędy tákiw chowáią, co krádli po mieſcie.
Gdyż będąc żyw z nimi kradł, owſzem drugie łupił,
Otoż zá łupieſtwo mieyſce ſobie kupił.



Mnich chcąc ſcżárowáć pánnę, oſzukan.

DZiewecżki iedney w mieſcie, Mnich ſie rozmiłował,
Niewiedząc iák k niey prziść miał, iábłko iey dárował.
Ku temu iuż przypráwne, mátká obacżyłá,
Wziąwſzy ie od pánienki, prze dom wyrzućiłá.
Ktore nálazſzy świniá, wnetki ie pożárłá,
Y gdzie záyrzáłá Mnichá, do niego ſie dárłá.
Potym u klaſtornych drzwi, uſtáwnie leżáłá,
A Mnich też wyniść nie ſmiał, áże gárdło dáłá.



Kſiądz ie ptaki miáſto ryb.

KSiądz w piątek będąc w drodze wiechał do goſpody,
Nie miał on goſpodarz ryb, wierę będą głody,
Jedno trochę kuropatw, tákże inych ptakow,
Kazał ie wnet záſtáwić, y dla ſwoich żakow.
Jęli go upomináć, piątek dzis Prełacie,
On im rzekł, żem ia ieſt kſiądz, iáko dobrze znacie.
Łácnoć ia to przemienię, gdy wierzyć będziecie,
Ptaki iedząc miáſto ryb, tákże ſie náiecie.



Co goſcie kiyem bił po obiedzie.

PAn ieden w domu ſwoim, cżęſtował káżdego,
Gdy było po obiedzie wziął kiyem od niego.
Jeden towárzyſz z náſzych, udał ſie też k niemu,
Y cżeſtował go nie zle, ten był wdzięcżen temu.
Dziwował ſie iże go toż też nie potkáło,
Ale mu Pan powiedzyał, przecż ſie to ták sſtáło.
Iżeś mię nie cżęſtował, będąc w moim domu,
Ktory ſie ták ſprawuie, dam pokoy káżdemu.



O Mnichu zwyciężonym piſmem.

JEden Mnich z Drukárcżykiem, chciał ſie diſputowáć,
Ten ſobie kazał węzeł piſmá nágotowáć.
A kiedy iuż cżás przyſzedł k temu náznácżony,
Mnich iął wołáć á wrzeſzcżeć práwie iák ſzalony.
Ten ſie ſmiał s towárzyſzmi, á Mnich ſie nań rzući,
A ten porwawſzy węzeł piſmá Mnichá ſkroći.
Oſądzili wnet wſzyſcy że náſzy wygráli,
Gdyż piſmem nie cżym inſzym Mnichá przekonáli.



Pleban co prze bog kazał dawáć.

PLeban ieden w kazánie nápominał ſwoie,
Aby prze bog dawáli, wezmą tyle troie.
Dwoie ludzi ubogich máiąc iednę krowę,
Dáli ią Plebanowi, pomniąc iego mowę.
Tá wnet przywiodłá kſiężą w dom onych to ludzi,
Wierę ſie nam, rzekł, żono, iáłmużná nágrodzi.
Pleban ſie iey też iuż miał, upomináć prożno,
Aby nie rozumiano ſłow tych iego rozno.



Odmiáná w Lekárſtwie.

JEden ſie miał ożenić mieſzcżánin nie młody,
Prośił o trank Doktorá, bliſko były gody..
Drugiemu záś choremu ſtolcow było trzebá,
W Aptece roſkazawſzy, potym ſzedł ieść chlebá.
Omylił ſie Aptekarz, cżęſto wſtawáć muśił,
Ow co o młodą pánią, będąc ſtar, ſie kuśił.
A owego záś Wenus, co ſráć chciał ruſzáłá,
Y ná Doktorá w obu, waśń wielka powſtáłá.



Co ná koſzuli poklęknąć chciał.

MŁodzieniec ieden pánnie gdy ſie zákázował,
Upominek pocżćiwy iey dáć obiecował.
By mu tylko poklęknąć ná koſzuli dáłá,
Oná wſzytko ucżynić s chucią obiecáłá.
On nieborak gdy przyſzedł, tám gdzie mu kazáłá,
Wyrzućiwſzy koſzulę, kęs ſie ukazáłá.
A ten proſtak ze wſtydem ſtámtąd odeydź muśił,
Y potym ſie u pánny o tę rzecż nie kuśił.



Co chciał iecháć do Ráyu.

CZłowiek ieden niemocny będąc długo chory,
Nápominał go Pleban, opuść iuż doktory,
A day ſie winien z grzechow, Pánu Bogu ſwemu,
Już do Ráyu poiedzyeſz, ieſli wierzyſz temu.
Słyſzącz chory o ieździe, rzecże Plebanowi,
Bárzo rad będę kſięże ia temu wozowi.
Bowiem ieſli dáleko, nie doſzedłbym pewno,
Gdyż chorobą znędzony leżę iáko drewno.



O Chłopiech á Wilku.

CHłopi niektorzy we wśi poimáli Wilká,
Rádziło ſie ich o nim ſtoiąc w kupie kilká.
Jkowąby go ſmiercią zámordowác mieli,
Gdyż niemáłą ſzkodę przeń, w bydle ſwoim wzięli.
Jeden co miał dwie żenie, ták drugim powiedział,
Jabym o cięſzſzey męce zádáć mu nie wiedział.
Daymy mu też dwie żenie, iam ſkoſztował tego,
Że ſwiecie nie może, iuż być nic cięſzſzego.



Pánná s Kſiędzem Biſkupem.

PAnny iedney proſzono do Kſiędzá Biſkupá,
Y ſiedząc podle niego, puśćiłá iey dupá.
Niewiedząc iákoby ſie w tym obmowić miáłá,
Toć ieſt, nie wiele myſląc, wnet odpowiedziáłá.
Kſiądz ſie pilnie iął pytáć, coby ſie to sſtáło,
Powiem kſięże Biſkupie iedno pocżkay máło.
Jeſli to ieſt Kſiądz Biſkup, pyta mię ma dupá,
Toć ieſt, przetoż znayże też iuż Księdzá Biſkupá.



Chłop wieyſki z Doktorem.

Chłop przyſzedł do Doktorá, kiſzká przed nim ſtałá,
Pyta go ieſli ſtolce, żoná iego miáłá.
Nie zrozumiał proſtacżek, rzecże: ieſli ſráłá?
Doktor przedſię z nim mowi, ieſli ná dwor chciáłá?
A chłop ſie nie obacżył, przedſię ſwoię porze,
Trochę ſie powaláłá, moy pánie Doktorze.
Było gowno iáko tá iątrzniecżka przed tobą,
Pódź chłopie do wſzech dyabłow, nie zmowiem ſie s ſobą.



Co powiedáłá że ma ſtoł zá ſto złotych.

DZyewecżká iedná w mieſcie iż zá mąż iść chciáłá,
Ze ma ſtoł zá ſto złotych o tym powiedáłá.
Młodzieniec ieden ſłyſząc, ulubił ią ſobie,
Kiedyż maſz táki poſag, będę mężem tobie.
A gdy raz wſzedł do domu, nálazł ſwoię żonę,
Oná ie ná kolánach potráwecżkę onę.
Pyta o ſtoł, á oná nie mowiąc z nim wiele,
Więc ten nie ſtoi zá to? ták łowią dubiele.



Co ich żaden rozłącżyć nie miał, iedno Bog.

DRugich dwoie ták s ſobą towárzyſtwo wzięli,
Chcąc w nim mieſzkáć poki ich ſam Bog nie rozdzieli.
Gdy mu ſie towárzyſzká w rychle uprzykrzyłá,
Wyſzedł z nią w pole kędy boża męká byłá.
Rzekł, towárzyſtwo dotąd s ſobą mechmy wzięli,
Poki nas z niego ſam Bog, iák wieſz, nie rozdzieli.
Otoż tu ſą dwie drodze, on też przy nich ſtoi,
Idźże ty tą ia ową, á ták nas rozdwoi.



O Sędzyem co wzyął woz y konie.

DWá ſie s ſobą u práwá o krzywdę, ſprzecżáli,
Y obádwá Sędziemu upominki dáli.
Jeden mu woz dárował, drugi parę koni,
Co Konie dał ten wygrał, á ow we złey toni.
Upomina Sędzyégo, coż ſie to wżdy sſtało?
Iże woz moy u ciebie pomogł bárzo máło?
Sędzya rzekł: prawdá brácie, gdy konie wprzężono,
Nátychmiaſt woz ná ſtronę kędyś záwieziono.



Kſiądz co miał Mſzą z iątrznicámi.

TRáfiło ſie około ſwiętego Marćiná,
Szedł plebanik by miał Mſzą, proſtacżek chudziná.
Niewiaſtká po wśi idąc tedy go potkáłá,
Kilka iątrznic z worecżkiem tám mu dárowáłá.
Zátknął ie zá pás, potym, gdy iuż we Mſzą było,
Mnimał by pies, kiedy go coś s tyłu ruſzyło.
Trácił nogą dzwoniká, że padł iáko długi,
Chłopi ſie wnet rzućili, miał z nich prętkie ſługi.



Kuchárká kſięża chłopſtwo oſzukáłá.

CHłopi gdy ſie burzyli w Niemcech onych cżáſow,
Wiele Kſięża użyli od nich ſwych niewcżaſow.
Kſiądz ieden ſtáry ze wśi wynioſł ſie do miáſtá,
Zoſtáwiwſzy tám ſprzęty, więc iego niewiáſtá.
Ucżyniwſzy w gárniec wcżás, tám gi zoſtáwiłá,
A ony plugáſtwá ſwe, miodem przyłożyłá.
Zyadſzy chłopſtwo miod z wirzchu, fig ſie domácáli,
Ale od nich gardzielmi, co zyedli, puſzcżáli.



Mnich co nioſł ſiodło do klaſztorá.

MNich ieden duży máiąc nie wielką dziewcżynę,
Miáſto ſiodłá pod ſuknią nioſł pod pierzynę.
Uyrzał wrotny áno iey nogi widáć było,
Podnieś brácie tych ſtrzemion, rzekł: temu nie miło.
Bo ſie zlękł, áby go był ſtáeſzemu nie wydał,
A dla tákiego ſiodłá, kłopotu nie przydał.
Piśćił ią wnet precż wolno, wrotnego iął prośić,
Aby tego przed brácia nie racżył roznośić.



Chytry iad niewiáſtá.

JEden w puſzcży mieſzkáiąc, co to ieſt niewiáſtá,
Niewiedzyał, áż gdy s kſiędzem przyiechał do miáſtá.
Pyta co to zá narod, á kſiądz mu powiedział,
Są to dyabli, byś o nich do ſmierći nie wiedział.
A gdy iuż byli domá, więc ſie owo fráſuie,
Ksiądz ſie przycżyny tego pilnie wywiáduie.
Powie, ách radbym widzyał tu dyabłá onego,
Połowicębym ulżył fráſunku ſwoiego.



Kſiądz co ieść nie mogł.

KSiądz ieden iż ieść nie mogł, do cieplic poiechał,
Jeden dobry towárzyſz, drogę mu záiechał.
Wziął go s ſobą do domu, zá to mu ſlubuiąc,
Iż w rychle lepiey miał ieść, u niego nocuiąc.
Zámknął go ná ſwoy pokoy, ieść mu nic nie dawał,
Kſiądz ácż nie rad, chcąc być zdrow, ták ná tym przeſtawał.
Po kilká dni iął wołáć, prze bog ieść mi daycie,
A iuż mię w tym więzieniu dłużey nie trzymaycie.



Co kazał bábę Woytowi w rzyć cáłowáć.

CHłop niegdy od gromády, pilnie coś ſpráwował,
Woyt co inſzego mowiąc, nie go nie pilnował.
A chłop ſtoiąc iął báiáć, iż Wroná ná Swini,
Jecháłá áż do rzeki, á bábá zá nimi.
Więc Swiniá przepłynęłá, Wroná przeleciáłá,
Potym umilkł, á Woyt rzekł, bábá coż dziáłáłá:
Chłop rzekł, gdy nie ſłuchacie, tedy rzekłá bábá,
Cáłuycieſz mię wſzyſcy w rzyć, będę temu rádá.



Do tego co cżytał.

Rozumiem temu iednák, że cie co ruſzyło,
Bo co zeſzło ná ſtátku, ſmiechem ſie zákryło.
Odpuść brácie ſwoiáć rzecż, coćby ſie nie zdáło,
Gdyż ſie y to y owo, ſpołu pomieſzáło.
Widziſz tákie rozum, co ták ſwiát zbiegáły,
Ze niewiem cżegoby iuż, wſzędy nie zmácáły.
Więc też ći nieukowie co piſmá nie máią,
Gdy nie mogą mędrowáć, niechayże wżdy báią.
Bo komu inochody nie sſtawa, więc grędą,
A báby gdy Lnu nie máſz, niech Konopie przędą.
A niechay narodowie wżdy poſtronni znáią,
POLACY nie Gęśi, iż ſwoy ięzyk máią.
Wſzák widamy u ſławnych, chociay nie Polacy,
Piſáli też ledá co chudzi nieboracy.
A o Polakach ſobie ledwe tám báiáli,
Iż też ſą iáko ludzie, ktorzy ie widáli.
I Jeſlibyś też z niełáſki, ná lewo ſzácował,
Maſz pápir nápiſz lepiey, ia będę dziękował.
Bo by to właſna ſztuká ſzyrmirzá káżdego,
Miáłá być, okazáć co, ná ſzkole nowego.
Gdyż to ieſt s przyrodzenia, cudze ſpráwy gánić,
Jákoby rzekł, umiałbych ia to lepiey ſpráwić.
Dzierżę iż máterią możeſz lepſzą ſpráwić,
Ale ia oſmią wirſzow trudno maſz wypráwić.
Skoſztuyże miły brácie wſzák pápir nie drogo,
A ieſliże nieumieſz, nie ſzácuy nikogo.
Bo wieſz iżeć y zá to nápiſána cená,
Kto gáni, nie dowiedzie, talionis pena.




Bibliografia „Figlików” Mikołaja Reja.

Z bibliograficznych opisów „Figlików” Reja posiadamy następujące:
1) Dr. Karol Estreicher: Bibliografia polska XV i XVI stulecia, tom XV, podaje nomenklaturowy, a raczej katalogowy opis.
2) Dr. Teodor Wierzbowski: Bibliographia polonica XV ac XVI SS. Nr. 2554, opisuje tylko wydanie z r. 1570 (?), widzimy już opis więcej zaokrąglony: mianowicie znajdujemy dokładny tytuł z podziałami wierszowania, dedykacyę, znak drukarza Wirzbięty i liczbę kart.
3) Dr. Feliks Kopera: „Spis druków z epoki Jagiellońskiej w zbiorze Emeryka hr. Hutten-Czapskiego” Kraków, 1900, 4-0, str. 224 — 226, opisuje również wydanie z r. 1570 (?), lecz tu widzimy oprócz dosłownego tytułu, liczby kart, jeszcze ich wymiary, a nadto dokładną podobiznę karty tytułowej i znaku drukarza Wirzbięty; podaje on jeszcze opis współczesnej oprawy książki i historyę jej pochodzenia.
4) Chrzanowski Ignacy: „Facecye Mikołaja Reya”, Rozprawy wydziału filologicznego Akademii Umiejętności w Krakowie, tom XXIII, podaje rozbiór krytyczny „Figlików”, ich genezę, dokładne opisy, porównania obudwu wydań, dedykacyę i t. d.
i 5) Brückner Aleksander: „Mikołaj Rej”, Kraków, 1905, 8-o, ogranicza się więcej do krytycznej oceny.
Wszystkie wymienione bibliograficzne opisy nie są wyczerpujące, a niektóre, co gorsza, błędne, np. uznanie drugiego wydania „Figlików” za druk r. 1570, — skoro ten rok stanowi tylko datę pisania dedykacyi Roizyuszowi; gdy zaś „Figliki” odbite na takim samym papierze jak i „Zwierzyniec” bez zaprzeczenia wyszły z pod prasy w r. 1574. Przy niniejszym wydawnictwie postanowiliśmy uzupełnić braki, sprostować niedokładności i, oprócz szczegółowego opisu, podać jeszcze poszczególny wykaz tytułów wszystkich „figlików” obu wydań, porównywując je z sobą, a to tem bardziej okazało się niezbędnem, że wydania te przypadają na okres, gdy świeżo powstały w literaturze język polski kształci się, ulega przekształceniom w używaniu głosek, np. w używaniu głoski y zamiast i, w zamieszczaniu po literze t — h itd., i gdy wydanie pierwsze przedstawia pisownię Reja, to drugie, wydane już po śmierci autora, uległo pewnym przekształceniom pisowni.
Oba wydania „Figlików”, drukowane gotykiem, wyszły przy „Zwierzyńcu” i stanowią jakoby ich ciąg dalszy. Wydanie z r. 1562, t. j. pierwsze (egzemplarz ze zbiorów XX. Czartoryskich w Krakowie) jest drukowane w drukarni Macieja Wirzbięty w Krakowie na papierze z wodnym znakiem, przedstawiającym na tarczy ukoronowanej — herb Nowina. „Zwierzyniec” ma paginacyę doprowadzoną do litery S włącznie; „Przypowieści” zaś zaczynają się od paginacyi o podwójnych literach Aa, Bb itd., tytuł zaś ich ma pozór jak i inne tytuły rozdziałów „Zwierzyńca”, nie zaś specyalną kartę tytułową, a znak drukarza Wirzbięty, umieszczony na ostatniej stronie „Przypowieści”, zakańcza całość „Zwierzyńca”. Wogóle „Przypowieści” zajmują 36 kart druku o sygnaturze wyżej opisanej, a podają nam 211 figlików, „do czytelnika” i na ostatniej karcie „do tego co czytał”
Drugie wydanie „Figlików” z r. 1574 (egzemplarz ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie) również wyszło przy „Zwierzyńcu”, wydanem w r. 1574 w tejże samej drukarni Wirzbięty, na papierze z wodnym znakiem, przedstawiającym na tarczy — herb Jelita, paginacya taka sama jak i w wydaniu pierwszem; lecz mają już specyalną ozdobną kartę tytułową, zapożyczoną z Reja: „Wizerunek własny żywota człowieka poczciwego” drukowanego również u Wirzbięty w r. 1560, a przedstawiająca tytuł w ramkach o motywach wycinanego i giętego kartusza, oplecionego motywami roślinnemi, wśród których igrają satyrowie; dalej, na stronie odwrotnej tejże karty, dedykacyą Piotrowi Roizyuszowi, pisaną w r. 1570 w Lublinie od Adryana Brandeburczyka, doktora miasta Lubelskiego, gdzie wyrazy łacińskie dla odróżnienia od polskich drukowane są czcionkami zwykłemi; następna karta zajmuje dwa zwroty „do czytelnika”, dalej idą już „figliki”, w ilości 236, a kończą się jak i wydanie z r. 1562 „do tego co czytał”; na odwrotnej stronie tejże karty znak drukarza Wirzbięty, znowu zakańczający całość „Zwierzyńca”. Druku zajmują 42 karty. To drugie wydanie wyszło już po śmierci Reja, zaszłej w r. 1569.
W wydaniu z r. 1574 powtórzono wszystkie „figliki” zamieszczone w wydaniu z r. 1562, oprócz jednego: „Waśń przeciw sąsiadowi” E3; lecz dodano nowych 26 figlików, tak, że ogółem pozostawił nam Rej 237 figlików, każdy o budowie ośmiowierszowej.
Chrzanowski a za nim Brückner błędnie zaznaczają brak jakoby dwóch „figlików”; oprócz wymienionego — jeszcze: — „Kmotr co trafiał na obiad”, lecz ten „figlik” w wydaniu z r. 1562 zamieszczony jest na karcie E2b, a w wydaniu z r. 1574 na karcie E4b; błąd ten niniejszym prostujemy.
Niżej podajemy wykaz porównawczy obu wydań „Figlików” z zachowaniem oryginalnej pisowni; tak, że jeżeli od pierwszego wydania w wydaniu z r. 1574 nastąpiła jaka odmiana czy to w pisowni, czy też w układzie tytułu, to takie tytuły podaliśmy oba jeden obok drugiego, zaopatrzywszy taki powtórzony tytuł znaczkiem rączki, dla oznaczenia tożsamości „figlika”. Aby ułatwić zaś odnalezienie w tekście potrzebnego „figlika”, numeracyę kart i stronic cytujemy tak: zamiast Aa używamy A, zamiast Aij — A2 i t. d., A5, A6, A7 i A8 — karty nieoznaczone żadną paginacyą; stronę odwrotną karty oznaczamy literą b, a więc Ab oznacza stronę odwrotną karty tytułowej, t. j. pierwszej, B3b, stronę odwrotną karty oznaczonej Bbiij, C7b — stronę odwrotną karty bez paginacyi, lecz siódmej z arkusza druku kart oznaczonych signum Cc i t. d.

Wyd. z r. 1562 Tytuły Wyd. z r. 1574
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
A Tytuł A
Dedykacya Piotrowi Roizyuszowi Ab
A Ku temu co cżyść będzie
Ku themu co cżyść będzye thy fraszki
A2
Ku temuż co cżyść będzye A2b
1 A Król więc Zygmunt powiedał 1 A2b
2 A Na to iż nam zawżdy mało 2 A2b
3 Ab Co królowi pierścieni nie wrócił 3 A3
4 Ab Ksiądz co sie u króla umył/ a doma iadł 4 A3
5 Ab Co Srzoda umie
Co śrzoda umie
5 A3
6 A2 Na ciasny Kolet fortel 6 A3b
7 A2 Co niechciał Papieża w nogę całować 7 A3b
8 A2 Opat co dał panu małe kofliki 8 A3b
9 A2b Co się świętą Zophią cżyniła 9 A4
10 A2b Co Sędziemu kamień ukazował 10 A4
11 A2b Co dał Lisa Sędziemu 11 A4
12 A3 Co dzikiego męża ułapił 12 A4b
13 A3 Pijanica pijanego karał
Piyanica piyanego karał
13 A4b
14 A3 Błazen Szcżukę zastawił 14 A4b
15 A3b Jeden drugiemu gruszki kradł 15 A5
16 A3b Dwa się cżacżem nazywali 16 A5
17 A3b Jeden drugiemu przez rurkę szeptał 17 A5
18 A4 Dwa do panny przyiechali 18 A5b
19 A4 Co paniey grochu nie kazał ieść 19 A5b
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
20 A4 Dziewce uwiązła koszula w pośladku 20 A5b
21 A4b Chłop się ożeniwszy niewiedział co rzec 21 A6
22 A4b Dziewka co cżerwone nogi miała 22 A6
23 A4b Co chciał na zad iadąc do paniej stępić 23 A6
24 A5 Co świni żołądek zyadł 24 A6b
25 A5 Jako żona męża związała 25 A6b
26 A5 Żona męża na sernik wsadziła 26 A6b
27 A5b Mąż co żonę chwalił 27 A7
28 A5b Pleban pieska na cmyntarzu pochował 28 A7
29 A5b Biskup co brał winy od dzieci
Biskup co brał winy od dzyeci
29 A7
30 A6 Co dzieci straszył s koszyki 30 A7b
31 A6 Chłopi co Bożą mękę kupowali 31 A7b
32 A6 Na niepewne iednanie 32 A7b
33 A6b Pani co pytała/ co konie działaią 33 A8
34 A6b Co pannie Kawki zbierał
Co pannie Kawki zbyerał
34 A8
35 A6b Dziewka Muchy w oku patrzyła
Dziewka muchy w oku patrzyła
35 A8
36 A7 Co paniey niechciał kupić 36 A8b
37 A7 Co złotego gębą szukał 37 A8b
38 A7 Co mnimał iż msza ma być z obiadu
Co mnimał iż Msza ma być z obiadu
38 A8b
39 A7b Co chciał w poł obiada wiecżerzać 39 B
40 A7b Co sklenice razem potłukł 40 B
41 A7b Tatarzyn mszey słuchał
Tatarzyn Mszey słuchał
41 B
42 A8 Księdza co wrobl osrał 42 Bb
43 A8 Spowiedź o Barbarę 43 Bb
44 A8 Co do Uya uciekł od żony 44 Bb
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
45 A8b Jako żona na pogrzebie omdlała 45 B2
46 A8b Błazen co w bot panu zle nacżynił 46 B2
47 A8b Co pragnienia nie dał leczyć 47 B2
48 B Mnich z wielkim brzuchem 48 B2b
49 B Co to Kubeby 49 B2b
50 B Jako świnię oszukać
Jako Swinię oszukać
50 B2b
51 Bb Jako s świnie konika ucżynić 51 B3
52 Bb Nowiny o Smokach 52 B3
53 Bb Co książąt nie znał 53 B3
54 B2 Miedźwiedź uciekł do iamy 54 B3b
55 B2 Miedźwiedź co wsiadł na konika 55 B3b
56 B2 Pani co iey kokosz kładli na głowę 56 B3b
57 B2b Co chciał do cudzey ziemie
Co chciał do cudzey zyemie
57 B4
58 B2 Co wszytko przegrał 58 B4
59 B2 Co osła stracił
Co Osła sthraćił
59 B4
60 B3 Krupki iaycy zacierane 60 B4b
61 B3 Chłop co Lisa przedawał 61 B4b
62 B3 O Wilkołku 62 B4b
63 B3b Panna co nie kazała wydzierać 63 B5
64 B3b Pani co zawieszenia chciała widzieć
Pani co zawieszenia chciała widzyeć
64 B5
65 B3b Co Jarzynę szacował 65 B5
66 B4 Co powiedał kurza noga zgorzała 66 B5b
67 B4 Pani co dudka odmieniała 67 B5b
68 B4 Pan co z żoną nie iadał 68 B5
69 B4b Synowie co mać pogrzebali
Synowie co mać podrzebiali
69 B6
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
70 B4b Pani co Wyżliczki dać niechciała 70 B6
71 B4b Jako żona męża żałowała 71 B6
72 B5 Pan co wiecżerzą rozkazował 72 B6b
73 B5 Pan co sie do folwarku ponęcił 73 B6b
74 B5 Ziemianin co w sieć wpadł 74 B6b
75 B5b Machna co w iayca nie chciała całować 75 B7
76 B5b Kazanie w wielki piątek
Kazanie w Wielki Piątek
76 B7
77 B5b Baba z Wyżliczką co płakała 77 B7
78 B6 Pies u Bożey męki iayca pogryzł 78 B7b
79 B6 Co przed skąpym brał sklenice 79 B7b
80 B6 Co rym pisał/ nie umiem 80 B7b
81 B6b Pani dwu na wiecżerzą prosiła 81 B8
82 B6b Fortel na konia co krzywi ogonem 82 B8
83 B6b Co pytał wiele zegar bił. 83 B8
84 B7 Bartek Klimka osrał 84 B8b
85 B7 Kardynał co do Boga na obiad prosił 85 B8b
86 B7 Co Kota ciągnął 86 B8b
87 B7b Rym/ nago mi namilsza 87 C
88 B7b Co paniey pytał iako sie ma 88 C
89 B7b Jeden sie śmiał z drugiego 89 C
90 B8 Na cżym kościoł stoi 90 Cb
91 B8 Która dziura ostatnia u pługa
Która dzyura ostatnia u pługa
91 Cb
92 B8 Co skarb we śnie znalazł 92 Cb
93 B8b Panna co nie kazała s kucharkami grać 93 C2
94 B8b Co nowy wychod zbudował 94 C2
95 B8b Pan co w nocy błądził 95 C2
96 C Co sie nie chciał spowiedać iż sie żona spowied.
Co sie nie chciał spowiedać iż sie żona spowied.
96 C2b
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
97 C Baba co w pasyią płakała
Baba co w Passyą płakała
97 C2b
98 C Jako Bog tłuszcze karmił 98 C2b
99 Cb Księdza pytali co lepiey cźynić c±y mówić
Księdza pytali co lepiey cżinić cży mówić:
99 C3
100 Cb Mieszcżanie co sie spowiedali 100 C3
101 Cb Jaka muzyka nalepsza 101 C3
102 C2 Baba co ćwika przedawała 102 C3b
103 C2 Co Boga s Kura ucżynili 103 C3b
104 C2 Kiedy Woł nakrotszy 104 C3b
105 C2b Zona nie ma w mocy ciała swego 105 C4
106 C2b Jeden przed drugim napisał/ bestia 106 C4
107 C2b Co Ryb nie miał 107 C4
108 C3 Co dziesięć koni pasł 108 C4b
109 C3 Co króla o herb prosił
Co króla o Herb prosił
109 C4b
110 C3 Kardynał co z woyskiem iechał 110 C4b
111 C3b Co sąsiadowi pachołka dawał 111 C5
112 C3b Co sie sianem wykręcił s piwnice 112 C5
113 C3b Co Jastrząbowi nogi połamał 113 C5
114 C4 Pies co pod panem smrodził 114 C5b
115 C4 Szwiec co grad cżynił s kamienia 115 C5b
116 C4 Co grał o roskazanie 116 C5b
117 C4b Pani co sie mlekiem spluskała 117 C6
118 C4b Panie co do sadu iednego prosiły 118 C6
119 C4b Pan co mu Wilk slad przeskoczył 119 C6
120 C5 Chłop co sie mydłem lecżył 120 C6b
121 C5 Litwin z Lachawicą 121 C6b
122 C5 Zacży co Kawki na zwonicy zbierali 122 C6b
123 C5b Dziewka co kożuszka szanowała 123 C7
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
124 C5b Kuropatwę ziemianinowi zyedli
Kuropatwy Zyemianinowi zjedli
124 C7
125 C5b Pan co pisarza letnikiem straszył 125 C7
126 Cb Co wolał mardum niż lardum 126 C7b
127 Cb Siemaszko na białym bachmatku 127 C7b
128 Cb Co Miedźwiedzią skorę szacowali 128 C7b
129 C6b Niemiec co mu sie trzy dziewki urodziły
Niemiec co mu sie trzy dziewki urodziły
129 C8
130 C6b Co go Rarodzy bili 130 C8
131 C6b Cżech co sie Tatarow nie bał 131 C8
132 C7 Orzech Włoski 132 C8b
Litwin co pytał Polaka iako gi zową 133 C8b
133 C7 Woźnica co sie uraził na koń wsiadaiąc 134 C8b
134 C7 Zacy co połgroszki działali
Zacy co połgroszki dzyałali
135 D
135 C7b Kardynali obrali papieża
Kardynali obrali Papieża
136 D
136 C7b Co śmiotankę s chustą zyadł 137 D
137 C7b Niemiec między Polaki 138 Db
138 C8 Nowiny z dupnych gor 139 Db
139 C8 Co sie chlebnem potem poćił 140 Db
140 C8 Zadny co go na Marią ubierali 141 D2
141 C8b Co ze trzech iay siedm ucżynił 142 D2
142 C8b Drugi co ze dwu cżtery wiarą ucżynił 143 D2
143 C8b Chłop co ornat kupował 144 D2b
144 D Ślepego narzekanie 145 D2b
145 D Pani sie żadna ubrała 146 D2b
146 D Co brząkaiąc obiad płacił
Co brząkając obyad płacił
147 D3
147 Db Iż żydów mało księży a slachty
Iż żydów mało księżey/ a slachty
148 D3
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
148 Db Panna co w ogon panica wsadziła 149 D3
149 Db Dwa Biskupi/ chytry a głupi 150 D3b
150 D2 Co mówił oknem/ nie masz mię doma 151 D3b
151 D2 Tłusty niechciał s chudym wisieć 152 D3b
152 D2 Ksiądz do Kozła podobien 153 D4
153 D2b Co niechciał bogatey żony 154 D4
154 D2b Co Sowę zyadł 155 D4
155 D2b Pani co chciała podołktem iastrząba umorzić
Pani co chciała podołkiem Jastrząba umorzić
156 D4b
156 D3 Smierć s Kupidem 157 D4b
157 D3 Chłop co srał za Dębem 158 D4b
158 D3 Draba mnich na sądny dzień pozwał
Draba Mnich na sądny dzień pozwał
159 D5
159 D3b Co każdego witał 160 D5
160 D3b Smiałość młynarskiey koszule 161 D5
161 D3b S szalonego łba skrzynka pewna na rozum 162 D5b
162 D4 Co tańcować nie umiał 163 D5b
163 D4 Szwiec ubogi z bogatym 164 D5b
164 D4 Jako dziecięcia wołać na macierzy siedząc 165 D6
165 D4b Co żonę chciał z okrętu wyrzucić 166 D6
166 D4b Złodzieie co błazna chcieli okraść
Złodzyeie co błazna chcieli okraść
167 D6
167 D4b Pani co pacierza ucżyła 168 D6b
168 D5 Co podle żony nie chciał w niebie sieść 169 D6b
169 D5 Co sie szubinicżnika bali
Co sie szubieńcżnika bali
170 D6b
170 D5 Jako Kobyłę na rosie ukraść 171 D7
171 D5b Co mężowi za żonę płacił 172 D7
172 D5b Polakowi kucharza obieśili 173 D7
173 D5b Jako Gęsi chędogo przez dwor przegnać 174 D7b
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
174 D6 Pokuta żony z mężem 175 D7b
175 D6 Polak co Niemcowi iayca nosił 176 D7b
176 D6 Chłopa ksiądz o s. Troycy wierzyć ucżył 177 D8
177 D6b Jutrznia na rezurekcią 178 D8
178 D6b Zołnierz co miecża dobył w wielki piątek 179 D8
179 D6b Co w naszym kraiu chciał być
Co w naszym krayu chciał być
180 D8b
180 D7 Baba co pierdziała w krzćilnice
Baba co pierdziała u krzćin
181 D8b
181 D7 Co żonę kazał dać Wilkowi za pokutę 182 D8b
182 D7 Dwa co razem do paniey przyszli 183 E
183 D7b Pisarz co pana chciał miłować 184 E
184 D7b Błazen co głodem chciał zamku dobyć 185 E
185 D7b Co we trzydzieśći lat po macierzy nie dał piskać 186 Eb
186 D8 Sługa co sie po łaźni przesypiał 187 Eb
187 D8 Woł co chłopa zyadł 188 Eb
188 D8 Co na krzyżu chłopy posrał 189 E2
189 D8b Cżłonkowie serce królem obrali 190 E2
190 D8b Co Rybki o oyca pytał 191 E2
191 D8b Chłop co sie ożenił 192 E2b
192 E Osieł co chciał kuglować 193 E2b
193 E Pijanicę klisterowali
Piyanicę klisterowali
194 E2b
194 E Dziad co chłopa słowy zaklinał 195 E3
195 Eb Wdowa co chciała rychło za mąż 196 E3
196 Eb Co mu sie żona w sadu obieśiła 197 E3
197 Eb Chłopa co do pana nie puszcżono 198 E3b
198 E2 Co cżapkę kramarzowi ukradł 199 E3b
199 E2 Co księdzu łupiny dał miasto orzechow 200 E3b
200 E2 Baba co ią ocży bolały 201 E4
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
Piszczek co Rybom grał 202 E4
201 E2b Gdzie słoma tu ziarno
Gdzie słoma tu zyarno
203 E4
202 A4b Co księżą cżęstował 204 E4b
203 E2b Kmotr co trafiał na obiad
Kmotr co trafiał na obyad
205 E4b
204 E2b Żona męża barzo żałowała 206 E4b
205 E3 Druga co spokoynego chciała 207 E5
206 E3 Co z miłą był wesoł w kościele 208 E5
207 E3 Kowal wedla kupca
Kowal wedla Kupca
209 E5
208 E3 Waśń przeciw sąsiadowi
209 E3b Księdza iż nie cżestowali 210 E5b
210 E3b Jeden co sie był ożenił 211 E5b
Wdowiec z Wdową 212 E5b
Pies biega tam y sam dla obyadu 213 E6b
Błazen pierd swoy szacuie za sto złotych 214 E6
Urąganie mieyskiego syna s księżego 215 E6
Lichwarz pogrzebion pod szubienicami 216 E6b
Mnich chcąc scżarować pannę/ oszukan 217 E6b
Ksiądz ie ptaki miasto ryb 218 E6b
Co goscie kiyem bił po obiedzie 219 E7
O Mnichu zwyciężonym pismem 220 E7
Pleban co prze bog kazał dawać 221 E7
Odmiana w Lekarstwie 222 E7b
Co na koszuli poklęknąć chciał 223 E7b
Co chciał iechać do Rayu 224 E7b
O Chłopiech a Wilku 225 E8
Panna s Księdzem Biskupem 226 E8
Chłop wieyski z Doktorem 227 E8
Nr. p. Karta Nr.p. Karta
Co powiedała że ma stoł za sto złotych 228 E8b
Co ich żaden rozłączyć nie miał/ ieno Bog 229 E8b
O Sędzyem co wzyął woz y konie 230 E8b
Ksiądz co miał Mszą z iątrznicami 231 E9
Kucharka księża chłopstwo oszukała 232 E9
Mnich co niosł siodło do klasztora 233 E9b
Chytry iad niewiasta 234 E9b
Ksiądz co ieść nie mogl 235 E9b
211 E3b Co kazał babę Woytowi w rzyć całować 236 E9b
E4 Do tego co cżytał
E10
E4b Znak drukarni Wirzbięty
E10b




Objaśnienia do „Figlików”
Mikołaja Reja, uwagi o języku, stylu, wierszowaniu
i słowniczek wyrazów przestarzałych
opracował R. L.

I. Objaśnienia, przekład wyrazów obcych, do tekstu polskiego wtrąconych, omyłki druku w wydaniu drugim „Figlików”.

K. Ab. Podajemy przekład wyrazów łacińskich przypisania: „Piotrowi Royzjuszowi Maureusowi Hiszpanowi, doktorowi obojga praw i t. d. pozdrowienie”,
in diversis regionibus... versatus — „w różnych krajach i jako wezwany i jako obyty”,
assuetus... versatur — „obeznany z językiem tego kraju, w którym się obraca”,
in Apophtegmatibus... linguae — „w przypowieściach czyli facecjach dla ćwiczenia języka”,
gratus conversationis Polonicae — „znajdujący przyjemność w towarzystwie (obcowaniu) polskim”,
in promptu — „na podorędziu”,
in carmina — „w wiersze, w poezje”,
et multarum... disceptator — „i wielu spraw i rzeczy ważnych i języków różnych i słów tak poważnych, jako i wymyślonych sędzia i krytyk”.
et in his... Lubliniensis — „i w tych stronach Sydonu i Tyru, jako przybysz i wędrowiec, niekiedy zabawę po rzeczach poważnych też sobie miał, bo mędrzec radzi, mówiąc: „Przekładaj niekiedy weselem twe troski”. I z tym niech zdrowym będzie wasza miłość (właść. pańskość) i mnie, choć nieznanego, niech jednak miłuje i łaską swoją, jako życzliwego, obdarza. Z Lublina 1570. Adrjan Brandebergeński, doktor miasta Lubelskiego”.
Piotr Royzius Maureus, po hiszpańsku Ruiz de Moros, humanista w. XVI-go, przybył do Polski w r. 1542, przemieszkiwał w Krakowie i na Litwie, umarł w r. 1571. Akademja Umiejętności w Krakowie wydała przed pięciu laty pod redakcją prof. Bronisława Kruczkiewicza jego dzieła p. n. „Petri Royzii Maurei Alcagnicensis carmina... edidit, commentariis indiceque... instruxit Dr. B. Kruczkiewicz”, 2 tomy.
A2. Judices — sędziowie, pisać grave — pisać poważnie, pisać rzeczy poważne.
A6. we fraszce „Co chciał...” w dwojakim znaczeniu użyto na zad: 1) nazad — napowrót i 2) na zad — na tył (sensu obscoeno).
A6b. „Żona męża na sernik wsadziła”. Jak wyglądały serniki dawne, przekonać się można w „Albumie widoków rysowanych przez J. I. Kraszewskiego”. (Część I. Podlasie. Warszawa 1861.) na obrazku, przedstawiającym sernik w Chmielicie w Romanowie Podlaskim, i w „Encyklopedji staropolskiej ilustrowanej” Z. Glogera t. IV str. 227. Jak serniki budować, wskazuje J. K. Haur w „Ekonomice ziemiańskiej” 1757, s. 13.
A7b. Boża męka — wyobrażenie ukrzyżowanego Chrystusa w rzeźbie lub na obrazie.
A7b. Omyłka druku: wiersz 6 od dołu zam. pani ma być panie.
A8b. w. 3 od góry zam. pieśi ma być pierśi.
Bb. w. 8 od góry zam. rozgreszył ma być rozgrzeszył, w. 3 od dołu zam. cźemuś ma być czemuż.
B3b. „Pani, co jej kokosz kładli na głowę“. Aby zrozumieć, o co chodzi w tej facecji, przypomnieć należy, co Rej mówi w „Zwierciedle“: „Na duszną chorobę jedno co rychlej łapać trzeba czarnej kokoszy“; J. K. Haur w „Skarbcu ekonomiej ziemiańskiej“ 1689 str. 399: „Na szaleństwo, czarną kokosz na dwoje rozdarszy, co prędzej na głowę przyłożyć“, stąd przysłowie „wart czarnej kokoszy“. j. oszalał, p. Lindego, „Słownik“, Wójcickiego, „Zarysy domowe“. t. II., str. 152, „Księga przysłów“ Adalberga str. 214 Kokosz 12 i str. 254 Kura 41.
Om. druku w. 2 od dołu zam. na skałcieś ma być na Skałceś t. j. w Krakowie w kościele na Skałce, miejscu wsławionym cudami św. Stanisława.
B6 w. 9 od góry — przed kury t. j. zanim kury zapieją, przed północą.
B6b. w. 3 od góry zam. zyedźże ma być zyedzże t. j. zjedz-że.
C. w. 8 od góry benedicite — błogosławcie, oremus — módlmy się, wyrazy we mszy używane.
C2b. w. 11 od góry zam. więć ma być więc.
„  14 podobień ma być podobien.
C3b. „  12 niebosy ma być niebiosy.
C4. „Jeden przed drugim napisał bestya“: gdy w wyrazie ostatnim t na p zamienić, wypadnie bespya t. j. bezpija, p. niżej Słownik.
W. 11 od dołu, to też łeż sowito zam. sowita, rym do zabito.
C5b. w facecji: „Szwiec, co grad czynił z kamienia“ — „by sie tak zrodziło“: zdaje się, że dotąd kobiety wiejskie w podobny, jak Rej opisał, sposób wyrażają życzenie, aby im wysoko konopie rosły, por. wzmianki o skakaniu „na konopie“ i „konopnym tańcu“ we wstępną środę w ziemi Dobrzyńskiej A. Petrowa w „Zbiorze wiad. do antr. krajowej“ t. II, 224, Kolberga „Krakowskie“ I, 257, „Radomskie“ I, 94, „Mazowsze“ V, 206, Wójcickiego, „Pieśni ludu“ I, 261, Federowskiego, „Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy“ t. I, 155, Karłowicza, „Słownik gwar polskich“ t. II, 418 p. w. konopie i 419 konopny taniec.
C6. „Pan, co mu wilk ślad przeskoczył“. — „Powiedają pewnie, iże w drodze zawżdy, komu wilk ślad przeskoczy, że sie zedrgnie każdy“. Podobnież mówi Haur w „Ekonomice“ str. 104, (wyd. 1757), i niektóre przysłowia w „Księdze“ Adalberga o wilku str. 596 n0 96 i 98 to przypominają. W. 2 od dołu: „iż na moim leży“ domyślaj się — śladzie.
C6b. w. 2 od góry zam. cłopu czytaj chłopu.
C6b. W fac. „Litwin z Lachawicą“ wyrazy rusińskie: wielmi ciopło — bardzo ciepło. Następne 4 wiersze od Poszczupajuż do g... znaczą: pomacam ja, bracie, ano coś miękkiego. Mówię: dowiem się napewno, co to jest takiego. Powącham, aż śmierdzi równie jak licho, skosztuję, aż, panie miłościwy, g.... Zam. miękoho byłoby po rusińsku miakoho.
C6b. „Żacy, co kawki na zwonicy zbierali“ — łać. „stolam... — monedulam“ — „odzienie, ubranie, djabła ci dam, ale nie kawkę“.
C7 w. 4 od góry zam. w ławecce ma być w ławeczce. W. 6 od góry oremus — módlmy się.
C7b. mardum — lardum, wyrazu mardum niema w słownikach łaciny klasycznej i Du Cange’a, jest tylko merda co znaczy ekskrementa ludzkie; sens facecji pokazuje, że mardum to właśnie znaczy, lardum — połeć, słonina.
C8b. w. 13 od dołu zam. „niehayz“ ma być „niechayż“.
C8b. w. 12 od dołu zam. stubuie ma być stoboju t. j. z tobą. Wyrazy rusińskie oznaczają: „niechoroszo — prozwali“ — nie dobrze kpem mnie przezwali; nie daj... zwaty — nie daj, bracie, tym kpem się nazywać, wielmi... — miłowaty — bardzo takiego będą miłowali, boh mie — nie zabudu — „Bogiem się klnę, (na Boga, dla Boga) prawda, niechajże i ja będę już takim kpem z tobą, ciebie nie zapomnę“, takuho błędnie zam. takoho.
D. Co śmiotankę z chustą zjadł“: „toje diwno — chodyło“: to dziwne było, któż wiedział, aby mleko w opończy chodziło.
Db. w. 8 od góry: liber — niemieckie lieber — miły, kochany.
D2b. w. 6 od góry zam. ksiąd ma być ksiądz.
D5. w fac. „Co każdego witał“ — „ktoby chciał pannie gonić k woli“, „na kolbę“, „obeśle witanego“, „wyprawia go na plac“ — mowa tu o gonitwach, pojedynkach, kolbach czyli turniejach średniowiecznych, na cześć pań wyprawianych.
D6b. „Pani, co pacierza uczyła“, „przyjdzi twe“ t. j. królestwo, w modlitwie Pańskiej; w. 2 od dołu zam. miemałi ma być mniemali.
Eb. w. 11 od dołu zam. zapomnżałem ma być zapomniałem.
„Wół, co chłopa zjadł“, zakończenie: „Rano sie chłopi zbiegli, wołu osądzili; Iż zjadł chłopa, stodołą i z nim zapalili“. Pochodzi ta fraszka z „Facetiae“ Henryka Bebla z r. 1508 i zawiera wspomnienie zwyczaju, stosowanego w Europie zachodniej i w Słowańszczyźnie południowej, gdzie prawie do początku w. XIX wytaczano procesy zwierzętom za śmierć, kalectwa i szkody, wyrządzane ludziom; skazywano je na powieszenie, zakopywanie żywcem w ziemi, palenie (jak w tej facecji) i t. p. Por. rozprawą K. v. Amira „Thierstrafen und Thierprocesse“, Insbruk 1891 r. i sprawozdanie w „Wiśle“ 1895 t. IX, str. 160—166.
E2. w. 9 od góry zam. spetnie ma być szpetnie (por. szpetnąż D2 i indziej).
E2b. w. 4 od góry zam. przed harty ma być przed charty.
E4b. w. 3 od dołu zam. sprzodką ma być sprzodka (w. wyd. I-szym k. E3 w. 2 od góry sprzodku w tymże figliku).
E6b. w. 6 od góry zam. zaprzeszciesz ma być zaprzęszciesz t. j. zaprzążcież.
E8 w. 2 od góry we we wsi“ jedno we zbyteczne.
E9b. w. 7 od dołu zam. nie, ma być nic.
E10. talionis pena = odpowiednia kara, kara odwetu.

II. Uwaga ogólna o języku Reja.

W formach językowych Reja wogóle rzuca się w oczy wielkie ich bogactwo i różnorodność, a zarazem wahania i nieustalenie postaci gramatycznych, co jest właściwością epoki przełomowej kształcenia się języka książkowego, literackiego; druk nie zdołał jeszcze nałożyć swych pęt na język, który był właśnie w okresie wyrabiania się, przetwarzania na użytek literacki i naukowy. Pisarze tej epoki z narzeczy i gwar polskich, z przeróżnych form gramatycznych w różnych okolicach całej Polski ówczesnej, z słowozbioru, którym posiłkowały się rzesze szlachty, mieszczan i ludu, wybierali to, co uważali za najodpowiedniejsze, za godne druku i za zrozumiałe dla całego ogółu polskiego ukształconego, słowem za ogólno-polskie. Wchodzić więc zaczęły do pisma i druków nowe, mało wtedy jeszcze rozpowszechnione postaci gramatyczne i wyrazy, obok których panowały jeszcze lub tylko kiedy niekiedy dawały się słyszeć dawniejsze, pierwotniejsze, znane nam z rękopisów wieku XIV i XV-go, lub dotąd ocalałe w ustach ludu wiejskiego więcej zachowawczego i pod względem językowym, niż inne klasy społeczne, właśnie u Reja, w jego pisowni, fonetyce i morfologii uwydatnia się to zjawisko bardzo wyraźnie, właśnie u niego, jak to poniżej wykażemy szczegółowo na przykładach, zaczerpniętych z samych tylko „Przypowieści przypadłych“, jest w całej pełni to wahanie się, nieustalenie i różnorodność postaci językowych. Widzimy oto w głosowni obok najczęstszych postaci dawnych uźrzeć, zaźrzeć, poźrzeć, już nowsze ujrzeć, zajrzeć, obok częstszego i dawniejszego mnimać już niekiedy mniemać, obok wszytek, wszytka, wszytko już i wszystko, w morfologji — pierwotniejszą postać głowam obok dzisiejszej rybom, bych i rzadziej bym, idzi obok idź, ić obok iść itd. itd.

III. Właściwości grafiki, pisowni, głosowni, morfologji i składni w „Figlikach“.

1. OSOBLIWOŚCI GRAFIKI. Cały tekst „Figlików“ w obu wydaniach drukowany jest pismem gockim, oprócz dedykacji Piotrowi Royzjuszowi, w której wyrazy łacińskie odbito italiką, a podpis „Adrianus“ i t. d. kursywą. Właściwości graficzne książeczki wspólne są wszystkim staranniejszym drukom polskim z trzeciej ćwierci wieku XVI-go. Zaznaczyć można, że używane są monogramy nietylko dla dźwięków sz i st, ale nadto ch, sl, sł; obok ſ używane jest i s rzadziej. Dźwięk u na początku wyrazów oznaczany jest przez v, na końcu i w środku wyrazów przez u. Raz tylko dostrzegliśmy ó (z góry, jako rym do kury A4). Bardzo rzadko używany jest znak j; zdarza się on w postaci dużego J na początku wierszy i w imionach własnych; pozatym dostrzegliśmy j w wyrazie kijem D4b i E4; częściej spotyka się w wyd. I-szym, np. pijanego E3 i dopijał E3b. Znaki pisarskie są: kropka (.), kreska (/), zastępująca przecinek, ale używana przeważnie bardzo niewłaściwie; bardzo rzadko spotykać się dają : i ?. Wskutek nieprawidłowego użycia znaków pisarskich i braku ich tam, gdzie być powinny, gdyż częstokroć całe zdania złożone nie są niczym od siebie oddzielone, bardzo utrudnione jest nieraz zrozumienie sensu właściwego facecji Reja.
2. WŁAŚCIWOŚCI PISOWNI. W obu wydaniach bardzo starannie przeprowadzone jest kreskowanie á w tych razach, gdzie wymawiano je czysto, nie kreskowane zaś a oznacza a pochylone. Kreskowania e niema; co do ó patrz wyżej.
Zamiast y niekiedy bywa i: przipada obok przypadkow A2, czinić obok czynić C3, cziy C3, disputować E7, vmorzić D4b, prziść E6b. Naodwrót y zamiast i: gdzye, cudzozyemiec Ab, będzye A2, A2b, wyem A2, ludzye, siedzyeli, zyelony, A2, ludzkye, dworskye A2b.
Zamiast dzisiejszego j bardzo rzadko j (patrz wyżej), zwykle i na początku zgłosek: ięzykowi Ab, albo y na końcu: snádniey Ab, pániey B5b, rzadko g: vpogiwszy C6b (= upoiwszy), zwykle w gi, czytaj ji (= go), C8b, E9.
Pomimo i zmiękczenie spółgłoski niekiedy bywa oznaczane kreską: prágnieńia B2, kośći A2, powieśił B4b, śiła A2 i t. d.
Oznaczano kreseczką zmiękczenie spółgłoski wargowej, gdzie dziś już zmiękczenia nie słyszymy: połaḿ C5, siedḿ D2, moẃ E6, móẃcie D5, kreẃ E4b, A2.
Bezokoliczniki na c pisane są stale przez dz: przestrzedz A2b, wystrzedz B2, strzedz B5b, przysiądz C6, zledz C8. Niekiedy zam. c bywa cz: cżoż B7, więcż, będącż A. Zam. cz zawsze cż: rozlicżnych, cżytać A, cżterzy, vcżynił D2, i t. d. Zam. ś przed spółgłoską zwykle s: swiecie A2, mysląc.
Pisownia fonetyczna dość ścisłe jest przeprowadzona co do s (z) w przedrostkach z (s), bez, roz przed mocnemi, a więc: bespieczność A3, rospowiedzą A4, s cudzych A2, s chudemi A4, s ciebie C, s cieplic C, s chustą D, s chleba Db, s fartucha B5b, s krolem A3, s koszyki A7b, s kąta B2b, s kucharkami C2, s panem A3b, s pola A6b, s pragnieniem B2, s piekła C3, s przełaje D2b, sstać sie B7b, s spodku A5, s śilnym B2b, s szeliny B3b, ssinieie A5, s swym C8, s tey A3, s tych B, s takich C4, roskazanie C5b, s swiątośćiami E4 i t. d. i t. d. Tu należą: wywiescie E6b zam. wywieźcie, gałąski E3, dutka C zam. dudka, prętko A3b, B3b, B4b, C7b, D4, E, E5b, E9; dalej sz zam. ż: zasz A8, B7b, Cb, rácżciesz A3, idźciesz Bb, C2, C3, C7, wysarknisz B2b ( = wysarknijże), ciągnisz B6b ( = ciągnijże), takasz D7b, idzisz D6b ( = idźże), łápayciesz D4, patrzciesz C5, gdziesz C7b, szpetnąsz D2, v dyabłasz D8, azasz C2, E3, ieszczesz C2, całuyciesz E9b, zaprzęszciesz E6b ( = zaprzężcież), cięszko C, cięszkie D6, dłuszszy D2b, słuszki C6 i t. d.
Zam. ś może wskutek omyłki druku sz: azażesz Cb.
Zam. dcz — dsz w swiadszą D5 ( = świadczą), radszey zam. raczej D5b.
Th dość rzadko zam. t: theż Ab, themu A2, A2b, obok temuż, thy A2 ( = te), theż A2b, sthracił B4, thaki C, pothym E4, i w wyrazach ruskich: buduth, thebe C8b.
Prawidłowe postaci imiesłowów bez ł: przecżedszy A2b, C4, dopadszy A4, szedszy A6b, E3b, E5b, podnioszszy B3, przyszedszy B7b, C7, E4b, wyszedszy C5, wznioszszy E6, nalazszy E6b, wlaszszy D6, zyadszy E9.
Użycie pisowni łacińskiej w wyrazach: symphonały C3, questyą A5b, questya Cb.
3. WŁAŚCIWOŚCI GLOSOWNI. Zaznaczamy tu wypadki niezgodne z wymawianiem dzisiejszym. Podajemy odtąd wszystkie cytaty w pisowni dzisiejszej.
Co do samogłosek:
a zam. dzisiejszego e: podla A8b obok podle C6, wedla E5 obok wedle A2b.
Pierwotne ie (ě) zam. dzisiejszego ia: powiedał A2b (2 razy), B5b, powiedała A5b, B3, D3, E8b, powiedacie E4b, w wyd. I-szym powiadacie; powiedali C3, Cb, E4b, powiedały C3 powiedając A7, D7b, powiedano B2, spowiedać C2b (2 razy), spowiedał sie B6, E3b, spowiedali C3, ale o wiersz niżej spowiadali; obiedwać B, na biesiedzie D2, na ścienie C, obok tego sąsiadzie E5 od sąsiada = sąsiadka, celownik, ale w wyd. I-szym sąsiedzie E3; leda co Ab, D3b, D4, E10; trefi sie A4, trefiło C6b, przytrefić A4, trefił B4, trefił sie B (z niem. treffen), obok trafić B2, trafiał E4b; od śmiać się — śmiali sie A3, B3; w krótkim czesie A4b (rym do lesie).
Samogłoska czysta e zam. późniejszego ę: miedzy Ab, B6, B8b, D, Db, D4 (2 razy), E3b, E6, obok raz jeden między B5b; tesknica Eb, tesknice C2; w bierniku zaimki mie, cie, sie najczęściej bez nosówki, ale, gdy zależą od przyimka, mają ę: mie B4, D2, mię B2, B4, B7, C3, C7b, D3b, E9b (2 razy), Eb, E7, na mię B6, C2b, E4b, cie A3, C4, C5b, D2b, D3b, D8, E10, obok tego na cię B3b, D, ale i za cie C7b, sie zwykle, ale z przyimkami: na się E6, D6, pod się D2, za się A7, D8, B6b, przed się A2b, B3b, Bb, C2, D4b, D7, E8, przez się B4b; sieść zam. siąść D6b, obok siądzie C4. Naodwrót rzemięsło A7 dziś rzemiosło, kęsy E2 zam. kusy; ą zam. ę: jastrząbowi, jastrząbem, u jastrząba C5, wylągła A8, uwiązła A5b, A5, uwiąźnie B2, pieniądzmi E5, zalągnie D4, świątość D4, D8b, E4, E4b, uwiąznęła B3b; ę zam. ą: brzękać D3 obok brząkając tamże, mędrować A2, skępiec B7b, wętpić B8b obok wątpieniem Cb, usiędę B, szepcęcy C2b, w nię A5, B3, B6, zlękł E9, zstępić A6, potrzęsać D4, oględuje C7b.
Zam. dzisiejszego ie czytamy io: śmiotanka D, i na odwrót: kozieł B5, D4, koziełek E2b, osieł, osiełek E2b, osiełka C2b.
Zam. u Rej ma o: bot B2, B2b i naodwrót: kapłuny B6b.
Zam. a zjawia się o: porwoneś E5, porwonżeś C8b, ale porwana D4.
Zam. dzisiejszego e, ie — y, i: mnimasz A4, mnima Cb, D2b, mnimał A3, A4, A4b, B4, C5b, Db, D4b, mnimali D8, obok tego mniemał B6b i mniemali D6b, myślić B7b, B4, papir A2, Db, E10, sirota B2, cmyntarz A7, E6b, na cmyntarzu Cb, czyrwony A8b, D5b obok czerwony A6, kryślił D5b, kryślać A8b, kryślę A2b, rozszyrzać A3b, rozszyrzono B2b, szyroki E4b, źwirz B8b. Naodwrót ie, e zam. i, y: jeleniem rogiem Bb, sprawiemy B6b, zmówiem E8 ( = zmówimy), kwielił D4b. Z rymu: za nim — mym zdaniem widać, że mówiono zapewne jeszcze zdanim, jak to z innych druków w. XVI-go wiadomo; wymawianie pochylone e jak i musiało być silne, jak wskazują rymy; nici — sieci B6b, błądzimy, wiemy, żydowi, powie A4b; ej wymawiało się na końcu wyrazów prawie jak y, co widoczne jest z rymu: pieczonej — czyrwony D5b i osobliwego okazu pisowni ówczesnej, który zdarzył się w „Figlikach“ tylko raz jeden: przy tamty (misie) zam. tamtej D3.
W zgłoskach typu tert znajdujemy i, y zam. dzisiejszych ie, e w wyrazach następujących: wycirpieć B7, pirwej A3, A5b, A8, B3b, C2 (2 razy), C5b, pirwszy C7b, E5b, pirwszego E4b, po wirzbach C3b, wirszów E10, z wirzchu D, E9, pod wirzchnicę Db, twirdziła E5b, szyrmirz E10.
Opuszczenie samogłoski e: poczkam A4, poczkaj B7, obok poczekać; wróbl B6, dziś wróbel.
Pierwotną samogłoskę e na końcu mają: aże B6b (= aż), bardzo często: iże C, C3 i t. d., przede wroty C4, pode drzwiami E3b, ze krwią E2; przyimek ku obok częstszego k.
Co do spółgłosek:
Bez późniejszej joty: wczora B4b, niecha-ć E2b; na w stopniu najwyższym: namniej C2b, nawyższe B6, nawiętszej B3, nawięcej B, nalepsza, nalepszy C3, nalepsze C8b, nakrótszy C3b, naczęściej C8b, nawdzięczniejsza C3, napręcej D4, naśmielszego D5, nabarziej C4b, nawiętsza D5, napirwej C8, naprościej C8, napilniej D5b, nalepszym D8b. Naodwrót j, gdzie dziś jej niema: nigdziej A3b, chociaj D7, C4 i zwykle obok chocia.
Spółgłoski miękkie, gdzie dziś twarde, w wyrazach: roźliczni A2, śrzoda A3, Eb, śrzodek A3b, pośrzód D5b pośrzodek A5, źrzebię D6, źrzódła C, czterzy D2 (3 razy), kuńsztu D7. Naodwrót twarde spółgłoski zamiast dzisiejszych miękkich: derlatka B5b = dzierlatka, odwirnemu B3D — odźwiernemu.
C gdzie dziś cz: szepcą C4, A5, panic B5, kołace B8. Dzisiejszemu sz odpowiada ś w wyrazach: śkło B7, śklanka Db, ślachcicow D3, nieślachetny C8b; st zam. szt: kstałt C7, klastornych E6b obok klasztor E9. Zamiast ch — k: krzcić D8b, krzcin D8b, krześcijańskie A7.
Zamiast dz — c: pręcej D8b, napręcej D4 (zawsze tylko prętki, prętko, p. wyżej).
Zamiast analogicznej postaci dzisiejszej iść mamy u Reja ić; obejdź = obejć, obejść, obyć D4b, odejdź E7b — odejć, odejść. Postaci ściągnięte podź E8 = pójdź, pomy = pójdźmy C5b. Wieldzy A3b zam. wielcy pochodzi od wielgi, postać i dziś u ludu naszego używana zam. wielki. Zam. większy — więtszy: więtsze A3b, E2, więtsza C3, nawiętszą D5, więtszą C, E3.
Jeżeli podrzebiali B6 nie jest omyłką druku zam. pogrzebali, jak jest w wyd. I-ym, to przybywa nam jeszcze jeden przykład przechodzenia g nad d; por. drabarka zam. grabarka, dłęboki zam. głęboki i t. p., por. też w „Życiu i pracach J. Karłowicza“. Warszawa 1904, str. 150—1.
Dzisiejszemu dz odpowiada z: zwonek C3, zwonica C6b, zwonili C3, zazwonią C3.
Zam. n widzimy m: miedźwiedź C7b, D5, pośmledzieje A5, zam. pośniedzieje, tu przytym mie przeszło w mle.
Dzisiejszemu ź odpowiada z pierwotne w wyrazie: rozny A4b = różny, rozna A4b.
Bez późniejszego d czytamy zawsze: barzo A2, A3b, i t. d., zjąć Eb, zjąwszy A3. Obok pierwotnej postaci pozdno B spotyka się i pozno = późno B8b. W wyr. sumnienie D zachowało się n; w iny B2, B6 jeszcze nie widzimy zdwojenia n.
Opuszczenie spółgłosek zauważyliśmy w wyrazach: bznął E6 bez d, rośmiawszy sie D5 zam. rozśmiawszy sie. W wyr. myślistwo C5 opuszczono w.
Rzeczowniki: ociec E2, szwiec C5b, D5b mają u Reja pierwotną postać. Szalawary B4b, zam. szarawary, jak w Zwierzyńcu (wyd. Bruchnalskiego) str. 195.
Obok postaci uwiązła A5b (p. wyżej) jest i uwiąznęła B3b.
Od wszytek, a, o zwykle postaci bez s: wszytko A2, A2b, A7, B, B5 (2 razy), B4 (3 razy), C2, C2b (2 razy), D3b (4 r.), E4, E4b, E7b, wszytkiego Cb, D4, E5b, wszytkę D, ze wszytkim E, wszytki (panie) C3, jądrka wszytki E3b, pieniądze wszytki A7, wszytkich Cb, jednak tylko wszyscy A2b, C3, D8, E9b, E2, E7 i raz jeden wszystko A2b. Radszej B3b i świadszyć D5 wspomnieliśmy wyżej.
Dzisiejsza postać słowa ujrzeć bardzo jest rzadka u Reja: ujrzał A5b, E9, zajrzała E6b, zwykle zaś: uźrzycie A3b, E2b, uźrzał A4b, A6, B4b, C3b, D2b, D8, E2b, weźrzawszy C6b, zaźrzy B4b, zaźrzał D3b, poźrzał B5, D4b, uźrzawszy D5b.
Postać czeską nadał Rej, nie wiadomo dlaczego, wyrazom, które się w języku polskim używały z dźwiękami właściwemi polszczyźnie: w złotohławie E6 = w złotogłowiu, po czesku zlatohlav; wyraz chorohewnych (panów) D3 może jest nieudolnym czechizmem (korouhev, korouhevny), a może formą ruską (choruhow).
Inne jeszcze mniej znaczne właściwości fonetyczne dawnej polszczyzny w „Figlikach“ Reja zaznaczone są poniżej w słowniczku.
4. WŁAŚCIWOŚCI MORFOLOGICZNE. W odmianach rzeczowników: Mianownik. Książę jest rodz. nij: książę jedno E; żołądź A6 rodzaju męskiego. Dopełniacz na a zam. u: dwora Bb, D5b, roka A8, Rzyma obok Rzymu A3b, lasa B3b (2 r.), B6b, B7, C4b, C7b (2 r.), D3b, chrósta C7b, obiada B, E4b, z przodka E4b, do klasztora E9 u zam. a: czubku C. (rym do dudku), żołędziu A6 zam. r. ż. żołędzi lub r. m. żołędzia; e zam. późniejszego i, y: do... ziemie B4, u szyje B3, z świnie B3, koszule C, D5, krotofile A, ćwierć mile B6, pół mile B8, bez zbroje D5, tej nadzieje D2b, z przełaje A3, B3b, D2b, gorczyce B7, szubienice B7b, pół czasze B5b, pszenice C2 (2 r.), tesknice C2, siestrzyce E5, z piwnice C5, dychawice C6b, Lachawice C6b; dopełniacz na ej: z zakrystjej C2b, sukniej C5b, mszej B, paniej B7, C2, C4, E (2 r.), C6, szałwiej C4b, księżej D3, E4b, E5, braciej D4.
W celowniku u zam. owi: błaznu E2b obok błaznowi E2, k obiadu E6, k stołu B, k targu C6b, k wieczoru B2b, B7b, D8b, C7, E3; w r. żeń. ej: paniej A5b, A6, A8b, B3b, B4b, B5b, B7b, D7, gospodyniej C7, księżej A7, D3 = księżom. Od książę dziś księciu w w. XVI-ym książęciu Eb.
Biernik: prze Bóg B6b i często, wspiął się na koń B3b, wsiada na koń C8b, źwirz... zima wyniszczy B8b, sklabiony ptak... wpędzić B5b, przewrócił koziełek E2b, wieczerzą B4b, B6b, B8, na Marją D2, za Marją D2, przez suknią A4, w suknią D6, w pasją C2b, na rezurekcją D8, jutrznią D8, E, włócznią E2, materją E10, księżą E4b.
Wołacz od przestarzałego gospodza = pani — gospodze A6, B3 i często.
Miejscownik: w sadu E3 = w sadzie, na lodu A6, w krótkim czesie A4b (rym do lesie), poście C3 i C4 bez przyimka, również jak zimie C6 = w poście, w zimie; przy chorym... panie E6, o sędziem E8b, na paniej C5; w Częstochowej B3b (jako przymiotnik).
Mian, liczby mnogiej: Wałaszy C2, zam. dzisiejszej postaci Wałasi, rarodzy C8 — smocy B3, psi B7b, wilcy D6b; na -owie nie tylko Żydowie, łotrowie, katowie B7, D5, ale i narodowie Ab, członkowie E2 (mowa o członkach ciała ludzkiego).
Dopełniacz: ledwieby... i włos (= włosów) co zostało A4b, beneficyj D3 zam. beneficjów, jakby od „ta beneficja“, niżej jednak w bierniku l. m. czytamy beneficja.
Celownik od przyjaciel — przyjacielom A3b, w rodz. żeń. końcówka właściwa am: wiewiórkam B8b, postawam D5b, białym głowam E5, przypowieściam Ab; obok tego są i postaci na om, np. rybom E4.
Biernik: miał dwa syny C8, na sąsiady C2b, miedzy towarzysze D4, patrony D5b, chłopy D5, przed pany E3b wyd. I., apostoły E2, ceklarze D5, zostawił goleni Eb.
Narzędnik: pryskała odpusty A4 (= odpustami), przed kury B6, smardy Cb, miedzy sery D, miedzy Polaki Ab, Db, między pępki B5b, kwiatki potrzęsiono A8b, z pany D3b, przed roki D5, przed charty E2b, z rozumy E2b, łuki trzaskając C8, przed święty B7b, słowy E3, jajcy B4b, B7, B7b, pod niebiosy C3b, przede wroty C4, miedzy rotmistrzmi B8b, biczmi B7 mężmi E3 kijmi C8b, gardzielmi E9, z kościami A3.
Miejscownik: o smokoch B3, o Polakoch E10, w kołpaczkoch C8, o trzech uchoch B2, w zębiech A5, w łowiech B3b, o chłopiech E8, po kąciech D6, w kołpacech C8, w Niemcech E9.
Liczba podwójna. Mianownik i biernik: dwie żenie E8, dwie drodze E8b, dwie grzywnie B3, dwie konwi E5 (w l. m. wziąwszy konwie E5); biernik w postaci dopełniacza: zaprzężcież... dwu wołu E6b.
Postaci rzeczownikowe przymiotników i imiesłowów: był dłużen C5, niewinien C5b, pilen C7, E, E2b, podobien C2b, C3, D4, rad D2b, E7b, będąc star E7b, azażeś ślep Cb, wesół A2b, B5b, D3, E5, wdzięczen E7, daj sie winien E7b, być zdrów E9b, będąc żyw E6b, jako żyw D8; — w Polszcze D3b; — był męczon, bywa męczon C3b, oszukan E6b, pogrzebion E6b, sameś szalon B3b, porwon ci wszemu złemu E5, porwonżeś tam djabłu C8b, być zabit D8, często, daj zabit C2, bodaj zabit C7, Db, C8, C5, bodaj cie zabito, A5, C4, C5b, grzebiono B2, pogrzebiono E6b, zamkniono B2b.
Zaimki i przymiotniki. O bierniku mie, mię, cie, cię, sie, się p. wyżej w głosowni. Od ji, ja, je (on, a, o) biernik brzmiał ji, w pisowni ówczesnej gi, rzadziej go; gi A3b (2 razy), A7, A8b (2 r.), B4b, C8 gi obok go, C8b, D2b, E9; w połączeniu z przyimkami: nań B3, C2b, C3b, D4b, E3, E7, oń C4b, przeń C6, E8, zań B4b, E3b, E4, E5, weń C3 (2 r.); ciekawym okazem jest mimo oń Bb, powinno być właściwie mimoń (postać taka, zdaje się, nigdzie się nie spotyka). W rodz. żeń. zam. dzisiejszej postaci ją, nią tylko ję, nię: w nię A5, B3, B6, podobnież onę skórę C7b, onę E8b, swoję żonę E8b. W narzęd. im zam. nim w rodz. męsk. i nij.: ręce im (żółtkiem) utłuścił D7b, począł im (t. j. złotym) brzękać po stole D3; z myślistwem twoim C5, swym C4, swym śpiewaniem E5, swym męstwem C8, mym zdaniem E; tak samo w przymiotnikach: z zasianiem gotowym E5b, z wojskiem papieskim B8b, obok tego jednak: kapłanem ubogiem C3, z młodszem (r. m.) D. W r. ż. ją zam. nią: a iż ją (= nią, przez nią) też więc szepcą A5, tedy ją (= nią) mogłabych być i ja D2. W miejsc. rodz. nij. w nim E8b, na swym sumnieniu D. W mian. i bier. l. m. rodz. żeń. i nij. ony: gałuszki ony B4, kury ony A4, ony jajca B7b. W r. m. biernik l. m.: je pojednał B8, E4b, D3b (= ich), na nie E5b, podobnież: takie chowają E6b, drugie łupił E6b, na ubogie ludzi B5. W narzędniku: z nimi A3, E6b, za nimi D6b, E9b, miedzy nimi D4, obok tego z cudzemi mężmi C3, z chudemi kokoszami A4. Od ten, a, o w narz. i miejsc, r. m. i nij. tylko tym D3b, tym pamiętnym A4, po tym A4, A4, A4b i t. d., przed tym A2, o tym A7b, B7 na potym A8b, w tym więzieniu E9b, w tym B8b; w mian, i biern. l. m.: ty gody B, ty roki D5, ty kiełbasy E4b, ty źrzódła C, ty przypadki A2b, ty fraszki, ty plotki A2, ty przyczyny B6b; w ty obłędne lata C3, tak samo prze tamty D3, tamty (jaja) D2; narz. l. m. z tymi A3; onto znaczy ten sam: onychto E7. Od nasz l. m. mian. r. m. naszy Polacy B, B8, C2, D7, E7, podobnież mędrszy zam. mędrsi D6. Od wielgi l. m. wieldzy (kofliki) A3b. Zaimek co w połączeniu z przyimkami: nacz A2b = na co, ni ocz E5, przecz A6, A8b, B, C4, D2b, D4, E7, zacz A8b, C7b; w narz. i miejs. zawsze czym B, B7b, czymsi pachnącym A5, czymby B5, E5, czymże D3b, czym inszym E7, na czym C6. Tylko iny = inny: inego A6b, miedzy inym nieszczęściem B6; inych ptaków E6b, niekiedy inszy: inszy narodowie Ab. Postaci od wszytek, a, o przytoczyliśmy wyżej w dziale głosowni.
Liczebnik. Dwu, jako dopełn. i biern.: pani dwu prosiła B8; dwa biskupi A5, dwie (jaj) D2, ze dwu D2; dop. obudwu D7, cel. obiema E6; czterzy nogi C5; sta dukatów pożyczył D7; kilka zam. kilku, (gdy mowa o chłopach) E8, w kilku groszy A4b (= za kilka groszy). Liczebniki: pięć i t. d. odmieniają się, jak rzeczowniki r. ż. na spółgłoskę miękką: ośmią wirszów E10.
Czasownik. Postać aorystu od być: najczęściej bych w I-ej osobie: abych, radabych, stąpiłbych A6b, C4, czegobych A8b, bobych B, gdybych, mniejbych, leczbych B4, jabych B5, C6, D2b, D3b, kiedybych B5b, z nimbych, bych B6, C7b, C4b, D2b, abych B7b, Eb, musiałaćbych B7, mógłcibych C4, mogłabych D2, E5, wolałbych D4, iżebych D6, E3, bałbych sie D6, cóżbych D7b, umiałbych E10, życzyłcibych E3d, rzadko bym: radabym B2, jeślibym D7b, czymbym E5, kiedybym E5, doszedłbym E7b, radbym E9; w drugiej osobie zwykle byś, ale i ażby A4 = ażbyś; w os. I-ej l. m. mielibychmy D5b. Od innych czasowników bardzo są częste u Reja postaci aorystu t. j. czasu przeszłego niezłożonego w 3-ej os. l. p. i m. w formie czasu teraźn. i przyszłego, np. król sie potym umyje A3, pan obaczy i rzecze A3b, jeden... trefi sie A4, jeden rzecze z gromady A5, pan... zedrgnie sie C6, rzecze tamże, przyjdzie, pocznie, skoczy E, przybieży E2, (por. art. A. A. Kryńskiego „O aoryście w języku polskim“ w t. II. „Prac filologicznych“ str. 264—275).
W zakończeniu I-ej os. L. m. niekiedy m zam. my: możem B6b, będziem A7b, zmówiem E8; zam. dzisiejszego bośmy — bochmy B6, z sobąmechmy E8b = z sobąśmy. Częste przestawienia: mógłciem = mogłem ci, musiałciem= musiałemci B7. Liczba podwójna: ułapiwa D3b, napijewa sie E5, jedźwa D3b, rozbijwa D3b.
Postaci czasu zaprzeszłego dość częste, np. jeden sie był ożenił E2b, co sie był ożenił E5b, ułapił był A4b.
Tryb rozkazujący z dawniejszą końcówką i używa się jeszcze u Reja obok nowszych bez i: nie bździ B6, ciągniż B6b = ciągnijże, dmuchni A6, idziż D6b, przyjdzi D6b, jedno sie nie leni B6 — nie leń się, weźmi B3 = weź, weźmicie D4b = weźmijcie, weźcie, zagnieci A5b = zagnieć. Dla 3-ej os. l. p. trybu rozk. używa się druga: ten pocałuj tego C6, przyjdź Twoje królestwo, bądź Twoja wola D6b.
Postaci słów na: awać, ować, awam, owam, odpowiadające dzisiejszym na: ywać, aję, ywam: zeznawa, przestawa, A2b, wygrawa, stawa A4, przysłuchawałem sie Ab, przedawając B4b, pomuskając A3, oddawacie C3, naddawam, przydawam E3b, przestawam, dawam D2; odprawuje, zaprawuje C8, ukazował A3b, C5b, A4 (2 r.), rozkazował B6b, rozpisował Ab, przykazował, obiecował C5, E4b, E7b, przyłamował Ab, wyskakować D4b, zakazował E7b.
Od słowa wznieść imiesł. cz. przeszłego — wzniowszy A8; bezokoliczniki, przyść E6b, wynić (pisano wynidź) A8b obok wyniść B3b, E6b, wynidzie Cb, wynidą D5, podź E8, pomy C5b = pójdźmy, czyść A2, A2b = czytać, przeczedł A2, przeczedszy A2b, przeczytając Db; od rość — roście C7b, od obiec — obieżemy A7b; pomnię D2, pomniąc E7; od grześć = grzebać: podrzebiali B, grzebiono B2, pogrzebion E6b, pogrzebiono E6b, zową B2b, C8b, rże D6 dziś = rży, uwre D6b, od uwrzeć, zamkniono B2b, musił E7b, kołace B8, szepcą A5, C4, skakają E4, obok skaczą B8b; od łapać łapa B7b, dziś = łapie, łapają D5, łapaj D2b, łapajcież D4, od piskać E8 — piszcze E4 (dziś = piszczy, od piszczeć), piskając, piskał.
WŁAŚCIWOŚCI SKŁADNI. Ze składni rządu. Użycie dopełniacza: pop... czerwonej twarzy był D4b, paniej pilen E, swojej roboty pilen E2b, bom ja cnoty pilen C7, wygrał zawodu D7, dobyć zamku E, zamku dobywał E, Żyd sie tego dowiedział D5b, poczkam tego A4, podnieś tych strzemion E9, dzieweczki mnich sie rozmiłował E6b, spowiedał sie grzechów Bb, szanować cudzego C4, kożuszka szanowała C7, zataić tego A5. Celownik: rozumiem temu A2b, E10. Biernik: rozmawiał... swoje rzeczy D6b zam. o swoich rzeczach, grają pisaną C7 (dom. się — kartę). Narzędnik: ten ludźmi nie błaźni Eb, zwykle błaźnić z kogo, zgodą mieszkać B2b, cnotą źle długo kuglować A3 = igrać, ale kuglować z kogo C = naśmiewać się z kogo.
Z użycia przyimków: daj sie winien z grzechów Panu Bogu E7b; do kozła podobien D4, ale częściej ku, k: ten k temu podobien D4, podobien ku szalonemu C2b, podobien ku świni C3, pannie kwoli D5; ten rozumiał na Boga E zam. o Bogu, nacz jedno pomyślę A2b = o czym, powiedali na kura A7b = o kurze, zamknął go na swój pokój E9b = w swoim pokoju, idzie jeden mimo nie (t. j. panie) C4, jechał mimo dwór B3, o to = za to A7b, prze Bóg E7, E9b i często = dla Boga, po kilka dni = po kilku dniach, we mszą E9 = w czasie mszy, w kazanie napominał swoje E7 zam. w kazaniu swoim, łeb w ziemię schylisz E2b = do ziemi, przy przyim. z często zbyteczne i: urznął i z nogami Eb, stodołę i z nim zapalili Eb, koszulkę i z kożuszkiem podwinęła C7, pokłonić i ze dwiema pieknemi dziewkami C8, tak i z chustką D, skorupy tak i z worem oddał E3b, i z drugiemi pany D3b, głowę społu i z nogami D4, syn i z ojcem sie zgodzili D8; iżeście sie na tym omylili D2 = w tym, co do tego; na zam. w: on sie jej lepszym być na wszem obiecował E4b; powtórzenie przyimka jak w pieśniach ludowych: dwa zamki na pagórkach na wysokich stały E6; w tym wętpić B8b zam. w to, w swych rzeczach.. mówili B5 = o swych rzeczach, we dwu skazano cie winach A7 zam. za dwie winy; kiedy sie o niej pytał E3b zam. o nią.
Przy liczebniku dwa: dwa... przyszli E, przyszli dwa E3b, dwa młodzieniaszkowie E6, dwa biskupi A5, dziś dwaj lub dwu z dop. l. m.
Przysłówek zam. przymiotnika: blado zastał C, zam. bladą, drugiego... ślepo przyprawili E2, zam. ślepego.
Powtórzenie by: wnetby z wozem do młyna mielibychmy posła D5b.
Ze składni zdania złożonego: Częste są u Reja takie połączenia zdań (współrzędne zam. podrzędnego): uźrzał, a wilk przed charty ochotnie wywija E2b, zam. że, iż lub wilka wywijającego.
Zdania skrócone za pomocą imiesłowu nieodmiennego niekiedy łączą się z głównym zdaniem spójnikiem zbytecznym i: Pan jadąc w drogę zimie, i zedrgnie sie mało C6, ten przeczedszy i rzecze C4, ksiądz, wacek odpasawszy, i dzierzeć mu ji dał D2b, on, szedszy do domu, i przyniósł barana E3b, wziąwszy, i rzecze D2. Pomimo spójnika czasu gdy dodano i: a gdy sie tak wespółek sromotnie swarzyli, i rzekł miejski księżemu E6.
Częste przejście mowy zależnej do niezależnej: Ona swego pirwszego przed nim wychwalała, iż lepszego, niżeś ty, z niegom męża miała E5b.
Użycie zwrotu accusativus cum infinitivo lub participio: nazywając go zdrajcą być ciała swojego E4b, on sie jej lepszym być na wszem obiecował E4b, widząc w polu biegając liszkę, panią duszkę A7b.
Częste są zwroty bardzo niegramatyczne o konstrukcji nieprawidłowej, zawikłanej, anakolutycznej, np. jabym o cięższej męce zadać mu nie wiedział E8.
Zam. niechaj leży czytamy: niechaj będzie leżał E6b.
Bardzo często zbyteczne jest słówko więc.

IV. Właściwości stylistyczne.

Znane są i nieraz już oceniane były zalety i wady języka i stylu Reja: już samo zbadanie dokładne zasobów języka Rejowskiego, ułożenie słownika z dzieł jego, wykazanie zwrotów ciekawych, bądź to z żywej mowy ówczesnej, szlacheckiej i ludowej zaczerpniętych, bądź przez samego autora stworzonych, zebranie z utworów jego trafnych porównań, rozsianych obficie przysłów i wyrażeń przysłowiowych, byłoby zadaniem wielkim, któreby wiele lat trudu sumiennego i dobrze przygotowanego pracownika pochłonęło. Zadanie to do przyszłości należy. Pożądaną więc bardzo byłoby rzeczą, aby Akademja Umiejętności, korzystając z roku bieżącego, jako jubileuszowego dla Reja, ogłosiła takie zadanie do nagrody i przynajmniej kilkoletni termin wyznaczyła na wypełnienie tak mozolnej, a niewątpliwie dla dziejów języka ojczystego pożytecznej i owocnej pracy. Może rzucona tutaj myśl przychylnie będzie przyjęta i w przyszłości plon obfity wyda!
Tymczasem zaznaczamy tylko ogólnikowo, że i w „Figlikach“ uwydatniły się cechy języka i stylu Reja w całej pełni: jakież tu bogactwo wyrazów, zwrotów, jaka żywość i obrazowość przedstawienia w szczupłym zakresie ośmiu wierszy najróżnorodniejszych przedmiotów i treści! Rej w „Figlikach“ z powodu bardzo wolnej ich treści rubaszniejszym jest niż w innych swych utworach; i tam nie wiele krępował się tak zwanemi dziś względami przyzwoitości i, nie bardzo bawiąc się w omówienia, rzeczy po imieniu nazywał, tu jeszcze więcej otwartości i wesołości swej wodze popuścił; sam się przyznaje, iż „leda co swym językiem pisze“, ale usprawiedliwienie w tym znajduje, że każdy naród toż czyni. W samej rzeczy w współczesnych mu literaturach Europy zachodniej znajdują się źródła fraszek Reja, a forma ich, sposób mówienia o rzeczach bardzo ślizkich i swawolnych nie jest, zdaje się, więcej rozwiązła, niż u takiego Poggia, Bebla i innych wzorów jego.
Odsyłając czytelników naszych do obszerniejszych rozpraw, o języku i stylu Reja traktujących, jako to: prof. Stanisława Windakiewicza „Mikołaj Rey z Nagłowic“, Kraków, 1895, rozdział ostatni o języku i stylu str. 124 — 150, Ignacego Chrzanowskiego „Facecje Mikołaja Reja“, Kraków, 1894, i „Zwierzyniec“ w „Ateneum“ 1893, prof. Brucknera w różnych pracach, dotyczących literatury XVI wieku, a głównie najnowszej, Rejowi poświęconej, zwracamy tutaj uwagę na niektóre szczegóły, dotyczące stylu Reja, z „Figlików“ wynotowane.
W słowniczku, poniżej umieszczonym, podajemy wyrazy, które u Reja w „Figlikach“ winnym znaczeniu lub formie są użyte niż dziś, tu więc nie dzielimy ich na kategorje, zaznaczając tylko, że należą do nich wyrazy złożone zam. prostych i naodwrót, wyrazy złożone z innymi przyimkami, wyrazy ze zmienionym znaczeniem, wyrazy i zwroty dziś nieużywane i t. p. Z innych osobliwości stylu Rejowskiego zwrócimy uwagę na następujące:
Antycypacja albo prolepsis t. j. przeniesienie podmiotu ze zdania pobocznego jako dopełnienia do zdania głównego: widzę kamyczki, kiedy w bok pukają, niźli słówka i ziółka iż więtszą moc mają E3 zam. widzę, iż kamyczki i t. d., drugie dwie ani wzwiesz, gdzie znajdziesz D2, zam. ani wzwiesz, gdzie drugie dwie znajdziesz i t. d.
Anakoluty też są nie rzadkie: Osieł kiedy uźrzał psa, a on wyskakuje E2b, człowiek jeden niemocny, będąc długo chory, napominał go pleban E7b, błazen jeden, przy choprym będąc swoim panie, dał mu doktor lekarstwo E6.
Częste są przestawienia wyrazów i zdań do siebie należących: potym ledwe jednaniem iż sie uskromiła E2, zam. ledwe, iż s. u. j.; pani go pytała: „A wieleś ty uchwycił?“ co przy nim siedziała D2, zam. pani, co i t. d.
Constructio ad sensum: Gromada... wyprawili A7b.
Elipsa albo wyrzutnia: krzywdaby mi E, domyśla się: była, a pan go też kijem E, dom. się: zbił, więc go kijem Eb, marszałek jej w gębę, dom. się: dał E2, pan go potym kijem E2b, a ten wnet do szarszuna D8, dom. się: zabrał sie, srom cie, panie kacie C4, może domyślać się należy: czeka; wzięto kopę z niego E3b wyd. I, dom. się: groszy; ja nie pójdę tego D5b, dom. się: tańca.
Personifikacya czyli uosobienie: co śrzoda umiała A3.
Metonimja albo zamiennia: zasianie (abstractum pro concreto) E5b, zam. zasiew, zawieszenie B5, w znaczeniu ozdoby, którą się zawiesza; szubienica w znaczeniu szubienicznik: potkał draba na drodze, czystą szubienicę D5, węzeł D8 w znacz. kwestja, trudność, zagadnienie; patrzaj, jakoć załawia B8b, zam. mówi chytrze.
Metafora albo przenośnia: na co on tę pokrywkę kładzie B8b = milczy o tym.

V. Przysłowia w „Figlikach“.
Ad. znaczy S. Adalberga „Księga przysłów polskich“. Warszawa. 1894. Nadmienić należy, ie w „Księdze“ tylko przytoczone niżej pod liczbą 9 przysłowie z „Figlików“ jest wzięte, inne cytowane są z dziel innych i w innej niekiedy formie.

1. Ciepło w jednej gębie z zimnem masz A4b, por. Ad. 135, Gęba 31. (Figlik p. n. „Co dzikiego męża ułapił“ ma wyjaśniać pochodzenie tego przysłowia).
2. Że „zła miłość o głodzie“, zapomniałeś tego D4, por. Ad. 143 głód 32 w odmiankach.
3. Wielkie kotki darły temu A2, por. Ad. 232 kot 42: koty z kim drzeć.
4. Owa stara przypowieść, iż nic u nagiego
Zbrojny nigdy nie weźmie, kiedy nie masz czego D6, por. Ad. 327 Nagi 1 i 6.
5. Bowiem ci trzej pospołu jedno prawo mają,
Że nalepsze, kiedy je naczęściej bijają,
Orzech włoski a osieł i trzecia niewiasta,
I nie będzie biegała tak często do miasta Cgb, por. Ad. 362, orzech 6.
6. Szczęśliwy, co sie cudzą więc przygodą karze A2, por. Ad. 447 przygoda 15.
7. A stara to przypowieść: pirwej gotuj jadło,
Bo więc potym powoli łacniej nam o siadło C2, por. Ad. 493, siadło 1 i 4.
8. Chłopisko jako wryte stało D5b, por. Ad. 519, nr. 17 i 52.
9. Sianem sie wykręcić C5, por. Ad. 618. Facecja jest objaśnieniem pochodzenia tego wyrażenia.
10. Powiadają pewnie, iże w drodze zawżdy,
Komu wilk ślad przeskoczy, że sie zedrgnie każdy C6, por. Ad. 596, nr. 96 i 98.
Tu zaliczamy i przekleństwa:
1. Pódź do wszech djabłów E8, mijaj ku djabłu C4.
2. Porwonci wszemu złemu E5, porwonżeś tam djabłu C8b, porwana ta służba djabłu D4 = niech djabeł porwie.
3. By cie utopiono A8.
4. Daj zabit C2, a bodajże ty zabit C5, bodaj zabit C7, C8, Db, bodaj cie zabito A5, C4, C5b.

VI. Wierszowanie w „Figlikach“.

Wszystkie „Przypowieści przypadłe“ czyli „Figliki“ Reja, jak i apoftegmata wszystkie w „Zwierzyńcu“ zawarte, ujęte są w ośmiowiersze, przez co poeta zadanie swoje trudniejszym uczynił, ale, według mniemania swego, tym większą ma zasługę, że trudność taką pokonał: sam w zakończeniu „Figlików“ (E10) w wierszu „Do tego, co czytał“, broniąc się przeciw zoilom, lubiącym „cudze sprawy ganić“ i mówiącym, że lepiejby to sprawić umieli, powiada:

„Dzierżę, iż materyją możesz lepszą sprawić,
Ale ją ośmią wirszów trudno masz wyprawić“.

To samo podnosi i wydawca „Zwierzyńca“ z „Figlikami“ w r. 1574 Maciej Wirzbięta, gdy w przedmowie do Jana Chodkowica, sławiąc zalety pisarskie Reja, zaznacza, że ten w „Zwierzyńcu“ osobną sztukę wyprawił, gdyż każdą nawiętszą historją albo powieść swą tylko w ośmi wirszach zamknął“. Nie ceniąc zbyt wysoko utworów rymowanych Reja i o wiele wyżej od nich stawiając przepyszną jego prozę, krytycy obecni ani przekonania Reja, ani pochwał Wirzbięty podzielać nie mogą i wierszowanie jego za dość mierne uznać muszą, gdyż nawet z najdawniejszemi utworami Jana z Czarnolasu nie mogą wytrzymać porównania.
Każdy z tych drobnych utworów składa się z 4-ch dwuwierszów trzynastozgłoskowych. Przed Rejem używano trzynastozgłoskowca dość rzadko: zjawił się u nas w ostatnim dziesiątku wieku XV-go po raz pierwszy w „Hymnie do Ducha świętego“; umiłował go szczególnie Rej, pisał nim wszystkie swoje większe utwory: „Żywot Józefa“, „Wizerunek“ i „Zwierzyniec“ i niektóre mniejsze. Wzory wiersza trzynastozgłoskowego, nader rozpowszechnionego dotąd w poezji polskiej, znajdują się, jak dowiódł tego dr. Wilhelm Bruchnalski w rozprawie „O budowie zwrotek w poezji polskiej do J. Kochanowskiego“ (Kraków, 1889, str. 15—19) w średniowiecznych hymnach kościelnych łacińskich.
Wiersz trzynastozgłoskowy ma średniówkę zawsze po 7‑ej zgłosce i po większej części takiego jest wzoru:

    — ∪ — ∪ — ∪ — || — ∪ — ∪ — ∪
Jeden jechał mimo dwór || towarzysza swego.

Bardzo częste są jednak od wzoru tego odstępstwa. Rymowanie Reja, aczkolwiek znacznie lepsze, jak wykazał to dr. Bruchnalski (p. rozprawę w „Muzeum“ t. I, z r. 1885, „O rymie w poezji polskiej do J. Kochanowskiego“), od wszystkich jego rówieśników z wyjątkiem Andrzeja Trzycieskiego, zawiera jednak dość dużo niedokładności wersyfikacyjnych. Z badań bardzo dokładnych i szczegółowych p. Bruchnalskiego okazuje się, że właśnie „Przypowieści przypadłe“ czyli „Figliki“, które tu nas zajmują, są najlepiej rymowane, bo „mają tylko 11% niedokładnych współdżwięków“, gdy np. „Zwierzyniec“, z którym „Przypowieści“ razem wydano, zajmuje pod tym względem miejsce ostatnie, gdyż niedokładnych rymów jest w nim aż 20, 1%. Ponieważ w przytoczonej rozprawie „O rymie“ prof. B. uwzględnił i „Przypowieści“ czyli „Figliki“, więc wystarczy nam odesłać czytelników do cennej tej pracy, w której zestawione są wszelkie niedokładności rymowania Reja i zebrane w osobnym rozdziale str. 518 — 528. Tu tylko podamy kilkanaście więcej bijących w oczy przykładów:
Częstokroć zamiast rymu w wierszu następującym zjawia się ten sam wyraz, np. było — było C4, wierzył — wierzył D3b, bywał — bywał D8, lub tylko ze zmianą przedrostka: powiedział — wiedział E9b, pojechał — zajechał tamże, sprawić — wyprawić E10, wetkał — zatkał D7b. Bardzo są częste rymy jednostajne gramatyczne; oto ich wykaz z jednej stronicy A3: podał — zapomniał, drugie — długie, kuglować — apelować, kazali — śmiali, wody — brody, umiała — leżała, rozgrzeszono — włożono, mniejsza — dziwniejsza, szydzę — wstydzę.
A oto nieco rymów niedokładnych: który ma — użyna, grzywien — winien, szukam — wszystko mam A4b, zostawić — gotowa być A4b, da nic — czci być B, zamyśli — wyniszczy B8b, dudku — czubku C, bywa — uciera C3b, pamiętam — pan C5b, pani — dziewkami C8, słychać — widać D8b, dwie — mnie D2, pany — nogami D3b, kijem — pilen E, E2b, przyszła — pyszna E6, powiedział — leżał E6b, znajomy — szalony E6, osobie — głowie E6, świni — nimi E9b, baba — rada E9b, ganić — sprawić i t. p. i t. p.
W przedmowie rymowanej „Ku temu, co czyść będzie ty fraszki“ A2, Rej użył dwuwiersza czternastozgłoskowego ze średniówką po 8-ej zgłosce takiego wzoru

    — ∪ — ∪ — ∪ — ∪ || — ∪ — ∪ — ∪
Zacni ludzie i poważni, || co przedtym bywali.

Tej samej formy wiersza jest „Zamknienie rzeczy statecznych“ w wydaniu z r. 1574 „Zwierzyńca“, p. wyd. Bruchnalskiego str. 295—6.

VII. Słowniczek wyrazów przestarzałych, godnych uwagi i imion własnych w „Figlikach“.

Uwzględniamy tu wyrazy staropolskie nietylko te, które się obecnie nie używają, ale i takie, które różnią się tylko brzmieniem i znaczeniem od dzisiejszych. Wyrazy, oznaczone krzyżykiem ✠, nie znajdują się w „Słowniku“ Lindego wcale, lub w tej postaci i znaczeniu, co w „Figlikach“. Wyrazów, oznaczonych dwoma krzyżykami ✠✠, niema wcale, lub w tej postaci i znaczeniu, co w „Figlikach“ Reja, w słownikach Orgelbranda (od litery P) i warszawskim nowym (od litery A do O włącznie). Skrócenie SO oznacza „Słownik jęz. pol.“, wydany przez M. Orgelbranda w Wilnie 1861. SW — „Słownik języka polskiego J. Karłowicza, A. Kryńskiego i W. Niedźwiedzkiego“. Warszawa 1900—1905, dotąd 3 tomy, Zw. — „Zwierzyniec“ Reja, wyd. dra W. Bruchnalskiego, Kraków 1895, Wiz. — „Wizerunk własny“ Reja, wyd. S. Ptaszyckiego, Petersburg i Warszawa, 1888 r.

Abszlag B5 — abszleg, apszlag, obszlega, obłoga, obłożenie, wyłoga na ubraniu, obszewka, por. Zw. apszlag i SW. abszleg.
aby — niekiedy używa się w znaczeniu iż, że: chłopi mnimali, aby Bogu łajał D8.
acz — chociaż, aczby — chociażby, często np. A3, E5b.
Adrianus Brandebergensis Ab.
ali Eb, alić B3 — ale oto, aż oto.
aliści Db — aż oto, właśnie.
aniciem A3b — animci.
ano D4b, D8, E9 — a ono, a oto.
apoftegmata A2b — facecje, figliki, przypowieści, fraszki, anegdoty.
aza C7 i często — czy, azaż A2, Cb, C2, E3 — czyż.
aże B6b, E6b i często — aż.


Baba C8 — akuszerka.
✠✠ bachmatek C7b — bachmacik, zdr. od bachmat, konik tatarski.
baczyć D6 — uważać, myśleć.
Barbara Bb.
Bartek B8b — imię chłopa.
Bartosz A8 — imię woźnicy.
barwierz E4 — balwierz, cyrulik, golarz, por. Wiz. i Zw.
barzo — bardzo A2, A3b i często.
bezpieczność A3 — poufałość, śmiałość, wolność od obawy, por. Zw.
blwać albo bluć C6b — wymioty mieć, womitować, rzygać.
błaźnić kim Eb — zwykle błaźnić z kogo, drwić, kpić, naśmiewać się, robić błazna z kogo.
brać sie — wybierać się dokąd A3b, udawać się, jechać A6b.
Brandebergensis Adrianus Ab.
brona B2b — brama.
bych A7 i często — bym, choćbych A3 — choćbym.
bznąć E6 zam. bzdnąć, wypuścić wiatr z siebie, por. SW.


Ceklarz A6b — sługa miejski, oprawca: ceklarze, co chłopy łapają D5.
chlustać B7 — chłostać, bić, uderzać.
choboty B3 — spodnie buchaste, por. L. i SW.
chocia D2, chocia-ć B7b — choć, chociaż.
chociaj A2b, B2, B3, B8b, C3, C4, C5b, C6, E10, chociajże B8b — choć, chociaż, rzadko zdarza się u Reja choć, np. C7.
✠✠ chorohewny: chorohewnych panów D3, — chorągiewny, należący do chorągwi; panowie chorągiewni — lennicy; w Statucie litewskim stany idą w takim porządku: książęta, panowie rady duchowni i świeccy, panowie chorągiewni, szlachta, miasta (p. Linde p. w. chorągiewny); tutaj postać czeska lub rusińska, p. wyżej właściwości fonetyczne.
chować C7b — zachowywać, przestrzegać.
chuć E7b — chęć.
chwostać A4 — chłostać, bić, por. Zw.
Cieplice E9b — ciepłe kraje, wody ciepłe.
cmyntarz A7, Cb, E6b — cmentarz.
czaczko A5 — cacko, bawidełko.
czaczo A5 — użyte tu jest w 2-ch znaczeniach: 1) gra dziecinna, bawidełko, cacko, 2) galanty, elegancki człowiek, cacany, wypieszczony, gagatek, delikatniś, pieszczoch; u L. tylko czacz, czac. czadz, SW ma i czaczo.
Czech C8.
✠✠ czeczau, D6 — wołanie na źrebięta, cieś, cieś.
czestować E5b, E7 — częstować, które też się używa w „Figlikach“ E3.
Częstochowa B3b, w Częstochowej.
czterzy C5 — cztery.
czynić pacierze C3 — odmawiać p.; czynić sobie wczas — mingere A8, cacare B2.
czyrwony D5b obok czerwony.
czyście E5 — dobrze, wybornie.
czyść A2, A2b — czytać.
ćwiertować D — ćwiartować.
ćwik C3b — kogut, nie zupełnie wykapłoniony.


Dawid D5b — imię Żyda.
debrza C8 — las, gaj, zarośla, parów, jar.
dekreta ferować A4 — wydawać wyroki.
derlatka B5b — dzierlatka, por. derkacz i dzierkacz. L. nie podaje tego wyrazu, ale pod wyr. dzierlatka przytacza cytatę z „Trenów“ Czahrowskiego (1597 r.) k I4 i przy wyr. derlatka stawia znak (?). W SW niema w odpowiednim miejscu tego wyrazu, ale przy dzierlatka podano gwarowe derlatka i dyrlatka.
doma A3, A6b, A8, D8, E9b — w domu.
dopijać A3b, E5b — pić, upijać się.
Dorotka C6.
dosypiać A7 — spać.
doznawać A7 — uważać, zauważać.
drab D5 — hultaj, włóczęga, łotr.
drukarczyk E7 — uczeń lub czeladnik drukarski.
dubiel A7b, B5b, E8b — 1) rodzaj ryby do karasia podobnej, 2) głupiec, prostak, por. Zw. i Wiz.
dunąć A5b, B3b, B7b, C5b, C8, D8, — ujść, uciec, zbiec, drapnąć, czmychnąć; w nogę dunął D, por. Zw. i Wiz.
duszka: liszkę panią duszkę A7b — liszkę kochankę, miłe duszki C6 — kochanki.
dwornik B6b gospodarz, dozorca folwarku, ekonom rządca; por. Wiz.
dworstwo A5 — postępowanie dworskie, maniera dworska, elegancja, por. Zw.
dybać A5, A8b, Bb, B8b. E i częściej — iść, iść cicho, ukradkiem, skradać się, czyhać na co.
✠✠ dyndoty B2b zapewne ekskrementa ludzkie, wyraz, zdaje się, przez Reja wymyślony, od dyndać.
dysputować sie E7 — dysputować, rozprawiać.
✠✠ dziczek A4b — dziki mąż, dziki człowiek. SW w in.
dzierzeć o czym E6 — myśleć, sądzić o czym, toż Zw.
dziewka C8 — córka.


Facelet B8 — chustka (z włos. fazzuoletto).
fest, A4 — uczta, biesiada.
figlik — figielek, facecja, fraszka, anegdota, „przypadek dworski“, „śmieszna powieść“, „przypowieść przypadła“, (tyt. wyd. I), apoftegmat (A2b).
fiu, fiu! B6 — wykrzyknik.
foremnie C4b — dobrze, należycie, trafnie.
forma B7b, E5 — stała w kościele, siedzenie w chórze, ławka.


Gałuszka B4 — gałeczka, pigułka.
gamrat C7 — zalotnik, gach.
✠✠ gdy zam. pytającego kiedy? gdy bywa wół nakrótszy? C3b, w Zw. 119 gdy znaczy kiedyś.
gniewno mu to było E5b — gniewał się o to.
gniłka A5 — zgniła gruszka.
gomon B8 — zwada, zatarg, awantura, kłopot.
gonić (pannie kwoli) D5 — czynić gonitwy, kolbę, turnieje.
gospodza — pani, u Reja tylko w wołaczu: gospodze Ab, A8, B3, B7, C7, C8b, D2b, D8b, p. Zw.
gręda E10 — średni bieg konia, trucht, grędą — prędko, por. Wiz.
gubać D4b — podkasywać się.


Haj, haj, haj C8 — wykrzyknik hej.
hardzie B3 — hardo.
Hispanus Ab.


Igra D2 — gra, igrzysko, przedstawienie, komedja, igrę sprawowali E2 — dawali przedstawienia.
inochoda B3, E10 — chód koński, prędszy od kłusa, por. Zw.
inochodnik B2b — koń, szybko chodzący.
iny A6b, B6, E6b — inny.
iście C, D8b, E4b, E5, E6 — prawdziwie, rzeczywiście, w samej rzeczy.
iże A5b, C, Cb, C3, C3b, D2 i t. d. obok iż.

Jachym C8 — Joachim Niemiec.
jajca D2 i t. d. — w l. m. zawsze, ale mianownik l. p. jaje D7b.
jakowy E8 — jaki.
jałochna C — jałówka, krowa jałowa, obok jałowica, por. Zw.
Jarzyna B5 — „dworzanin na dworze“ i jarzyna imię pospolite, stąd dwuznacznik.
jąć sie A3 — zacząć.
jądrko E3b — jąderko, zdrobniałe od jądro.
jątrznica E8 — kiszka.
jątrzniczka E9 — kiszeczka, zdrobniale od jątrznica.
jednać sie E5 — godzić się.
jednanie A7b, D5, E2 — zgoda, pojednanie, godzenie, zagodzenie sprawy, pojednanie się.
jedno A6 — tylko, i często.
jeśli B2b, C4b i często — czy; jeśliby B4, E2 — czyby, jeśliżeby D4 — czyżby.
jużciem C5 — jużem ci.


K  częściej niż ku w znaczeniu dzisiejszego do: k drugiemu E6, k jednemu E6, k miastu B2b, k niej E6b, k niemu A5b, A6b, B5b, B8, D5, D7, E7, k obiadu E6, k stołu B, k sukni B4b, k swej woli D4, k szalonemu C2b, k targu C6b, k temu B2, B5, B8b, C5b, D3, D4, E7, k wam C7, k wieczoru B2b, B7b, C7, D8b, E3, k woli D5.
Kaftan C7 — im. wł. „ziemianin stary“.
kałkus C — ług.
kapica D5 — habit mniszy.
kapłun A4 — kapłon.
karw C — wół, i Zw.
kawalec D4b — kawał, kawałek.
✠✠ kawię; kawięcia, l. m. kawięta C6b — małe, młode kawki.
kędy — gdzie D2b, E4, E6b, E8b, kędyś E8b — dokądś, kędy D4 — którędy.
kęs — kawał, trochę, nieco B2b, B4, C5b, D4b, D7, Eb, E3, E6, E7b, nie umiał ni kęsa C7b — nic nie umiał.
kęsy E2 — kusy, bez ogona.
kila E5 — kilka.
Klimek B8b — imię chłopa, zdrobniałe od Klemens.
klinik Cb — mały klin, zdrobniałe od klin, por. SW.
klistera E2b — lewatywa.
klisterować kogo E2b — dawać komu klisterę, lewatywę.
kloza A2 — koza, więzienie, i Zw. i Wiz.
kładać A5 — kłaść często, i Zw.
kłaść A7 — tu płacić.
kłosie C5b — zbiór, kłosy, por. SW.
koflik A3b — kufelek, i Zw.
kolba D5 — (odkłóć) kłócie się, fechtowanie, szermowanie, zapasy, gonitwa, turniej.
kolet A3b — rodzaj odzieży męskiej, krótka suknia jezdecka skórzana.
kostka B2b — pestka.
kota ciągnąć B8b — dawna kara żołnierska.
kotczy B3 — koci: kotcze głowy.
✠✠ kotki drzeć to samo, co koty drzeć z kim — kłócić się, iść na udry, nienawidzieć się wzajemnie, tu „wielkie kotki darły temu“ A2 — nienawidzili tego.
Kozacy B3b, kozakować C8 — być Kozakiem, służyć u Kozaków.
kozik D — nożyk.
Kraków B5, B5b, E5b.
krasny Bb — piękny: krasna osoba.
krobia C2b — tu dzieża, naczynie do robienia chleba.
krotofila A — krotochwila, zabawa.
krupki B4b — kasza.
kryślać, kryślić A2b, A8b, D5b — kreślić, pisać: we łbie kryślę B4 — myślę, zamierzam.
krzcić D8b — chrzcić.
krzciny D8b — chrzciny.
krześcijańskie A7 — po chrześcijańsku.
ksze A3b, A7 skrócenie z księże.
ku obok częstszego k — do: ku djabłu C4, ku górze C4b, C5, ku mszy A8b, ku temu A2, A2b (ku temu, co czyść będzie ty fraszki A2, ku temuż, co czyść będzie A2b obok „Do tego, co czytał“ E10,), ku żywności E6.
kubeba B2b — owoc suszony pewnego krzewu z Indji Wschodnich.
kuglować — igrać, błaznować, bawić się E2b, cnotą źle długo kuglować A3, z jednego kuglowali C, z drugich kuglować C — naśmiewać się, i Zw.
kundys E2b — pies kundel.
kuńszt D7 — kunszt.
kupia A8b — to, co się kupuje, towar, i Zw.
Kurza noga B5b — „pałac zacny w Krakowie“, stąd dwuznacznik.
kusza A5b — rodzaj strzelby dawnej.
kwartana B2 — febra, co czwarty dzień się powtarzająca.
kwielić D4b — kwilić.


✠✠ Lachawica C6b — Laszka, Polka, por. L. Lachawka.
✠✠ laguz B6 — pies legawy, legawiec, wyżeł.
leda co Ab, A2b, E10 — lada co, leda D3b, leda gdzie D4.
ledwe B3b, B6, C, D3b, D6b, E2, E2b, E10 — ledwie, obok tego ledwo D5b i ledwie B8; ledwe i Wiz.
lekkość komu czynić A3b — lekceważyć kogo, i Zw.
lepak E3b w wyd. I „waśń“ — zaś, i Wiz.
letnik C7 — suknia letnia.
- li — dodaje się po wyrazie, 1) którego dotyczy pytanie = czy: wieli A7b — czy wie? dobrzemli... omdlała? B2 — czym dobrze omdlała; umieli? C2b — czy umie, 2) zastępuje jeśli, jeżeli: umieszli A2 — jeśli umiesz; chceszli, A3 — jeśli chcesz; będąćli A4b, E5b — jeżeli będą.
Lichwarz E6b — lichwiarz.
Litwin C6b, C8b, D.
✠✠ loz — czy nie = loźny — lóźny — luzak — sługa towarzysza jazdy? „lozi tuż pod jamą niedaleko byli“ B3b.
✠✠ loza — może loża w znaczeniu legowisko, przez przystosowanie do lec, leżeć, leża, lęże: „trafił w lozę, gdzie ono oślisko leżało“ B4.
Lublin Ab.


Łacno D2b — łatwo.
łakomie E5 — łakomo.
łeź. dop. łża, l. m. łżowie D3b — łgarz. i Wiz.
łeż, dop. łży C4 — kłamstwo, i Zw., Wiz.
łoni E2b — przeszłego roku.
łuczyć w co D6b — trafiać z łuku, godzić w co, zmierzać do czego, i Zw., Wiz.


Macharzyna 1) pęcherz C8b, E2, 2) mieszek, worek do pieniędzy A7.
Machna B6, B7.
Maciej ksiądz C5b.
mać A6b, B6, D2 — matka, obok macierz D6, Eb; mać i Zw. 160, Wiz.
makuła A4 — plama, zmaza, i Wiz.
małpa A4 — wszetecznica.
Marcin B6, B7.
Marcin św. E9.
Marja D2.
Maruszka C6, zdrobniałe od Marja.
maszkara D7b — maska, twarz brzydka, poczwara, straszydło. i Wiz.
Matusz D7 — kucharz.
Matys ksiądz C5b, toż, co Maciej.
Maureus Ab.
✠✠ mecherzyna D — pęcherz, p. wyż. macharzyna, por. SW. męcherzyna.
mędrować A2, E10 — mędrkować, mądrować, i Zw.
miasto C4, C4b, D2b, E6b — zamiast.
miedzy Ab, B6, B8b, D, Db, D4, Eb, E3b i raz tylko między B5b.
miedźwiedź B3b, C7b, D5 — niedźwiedź, i Zw.
✠✠ Mika B3b do niedźwiedzia: „postój, panie Mika“, por. nazwę nadawaną niedźwiedziowi miś, misiek, misio, mysio, misza, miszka; por. cytaty ze starej polszczyzny u Lindego, z literatury ludoznawczej u Karłowicza w „Słowniku gwar“ t. III, 168. Tu niewątpliwie należy nazwa tańca mikuś, p. L. Świętek „Lud nadrabski“ str. 704 i liczne przytoczenia z literatury dawnej przez prof. Brücknera w „Języku Wacława Potockiego“, p. „Rozpr. wydz. filol. Akad. Um.“ ser. II, t. XVI (og. 26. 31) str. 353; należy więc rozumieć nazwę tańca mikuś, jako naśladowanie tańca niedźwiedzia, którego zwano miką, a zdrobniale mikusiem, misiem, miśkiem, mysiem.
Mikołaj św. D5b.
✠✠ miłoch D4 — miły człowiek, kochanek.
miłośniczek A8b, B3b, B7b — kochaneczek zdrobniałe od miłośnik, Zw.
mnimać A8b i często — mniemać, które rzadziej się zdarza.
mocarz D5 — człowiek mocny, siłacz.
musić E7b — musieć, SW przytacza, jako wyr. gwarowy.
muskać C6 tu — całować.
✠✠ muszkatełła C5b — muszkatela, wino muszkatelowe.
myśl dobrą uczynić B8 — rozweselić.
myślić B7, E5 — myśleć.


Na — zamiast naj — w stopniu najwyższym, patrz głosownię.
nacz A2b — naco, i Zw., Wiz.
naczynić źle B2 — cacare.
naddawać — przydawać, dawać więcej niż należy.
nadziewać sie A5b — mieć nadzieję, spodziewać się, i Zw., Wiz.
najść A2, A6, A7b — znaleźć.
nalej Db — tryb rozkazujący od nalać, Niemiec rozumiał, jako nazwisko.
naleźć E3b — znaleźć, i Zw., Wiz.
nałupić C6b — tu w znaczeniu nakłaść.
nawszem E4b — owszem, we wszystkim.
nędzniczek C3b, D8 — zdrobniałe od nędznik — biedaczek.
niegdy E9b — kiedyś.
Niemiec C8, D6, D7b.
nieprawie A2b — niewłaściwie, nieprawdziwie.
nietrefny E2b — niedowcipny, nieprzystojny, niezręczny, i Zw.
✠✠ niewczasu użyć E9 — nieprzyjemności, por. SW.
niewiadomie B8 — nie zawiadomiwszy, bez zawiadomienia, niespodzianie.
niewiastka E9 — zdrobniałe od niewiasta, kobiecina, i Zw.
✠✠ nigdziej A3b — nigdzie, i Zw., Wiz., por. SW.
niż — A7, B4b, C7 — nim, zanim.
nokieć E2b — nicpoń, hultaj, Zw. 184 nogieć, toż. Wiz.
nowotny D8 — nowy, i Zw. i Wiz.
nu A4 — zam. zaczął: nu święcicę chwostać.


Obaczyć sie A6, C4b — spostrzec się, pomiarkować się, zrozumieć E8, i Wiz.
✠✠ obejdź (zam. obejć) D4b — obejść, obyć się.
obesłać kogo D5 — posłać do kogo zawiadomienie, aby z nim gonił na ostre.
obiedwać B — obiadować.
obiesić D6b, D7, E.3 — powiesić, i Zw.
✠✠ obigrać C5b — ograć.
obłapiać E — obejmować, całować, i Zw.
obłędny C3 — pełen błędów, omylny, błędny, i Wiz.
obmowić w czym — usprawiedliwić z czego.
✠✠ obroz A8b tak! zam. obrus (może omyłka druku!).
✠✠ ochromak B3 — rumak, z jęz. tatarskiego, por. ros. agramak, p. „Źródłosłownik“ Muchlińskiego, Petersburg 1858 str. 110, Prace filol. t. I, 461.
ochylić C8b — omówić, pokryć, powiedzieć ogródkami.
ociec E2, E6, — ojciec, ale ojca i t. d.
ocz E5 — o co, ni ocz — o nic, i Zw., Wiz.
odejdź, odejć E7b — odejść, patrz obejdź, por. SW.
odgniewać sie B — gniew zakończyć, udobruchać się.
odkazać A7 — zapisać co komu, legować.
odpłata C3 — zapłata, zasługa.
odprawić kogo E3b — załatwić z kim sprawę.
odsądzić A4 — osądzić sprawy, ostatecznie osądzić, zakończyć sądzenie.
odświętny A5b — używany na święto: poduszki odświętniejsze — lepsze.
odwierny E3b — odźwierny, i Zw., Wiz., por. SW.
oględować C7b — oglądać, i Zw.
okrócić A4b — ogłaskać, obłaskawić.
omacmie D6 — omackiem, poomacku.
omier-zić C7 — obrzydzić.
opatrzenie złe B5b — nieopatrzność: z opatrzenia złego — przez nieopatrzność.
oplusnąć sie C6 — popryskać się.
oprzały D3 — zaogniony, łuszczący się.
osobny B5, — osobliwy, i Zw.
ostateczniejszy D7b — ostatni, na samym końcu się znajdujący.
oszacować B5, — szacować drogo, cenić drogo.
owa A4, D5, — oto, C3 — zgoła, i Zw.
owędy w połączeniu: tędy i owędy B2b — tą i inną drogą.
owo A5, Bb — oto.
ozywać D8 — odzywać.


Pacholik E2 — pachołek.
paduch B2b — łotr, nikczemnik, i Zw., Wiz.
pamiętne A4 — tu = płaca, dawana sędziemu za osądzenie sprawy, i Zw., Wiz.
panic C2, D3 — panicz, syn pana.
✠✠ papir A2, E10 — papier.
✠✠ parochjan A7 — parafianin, z łać. parochianus.
pastewnik A3b — pastwisko.
paździorko A4b — zdrobniałe od paździor, paździerze.
pecka B2b — pestka.
perfuma A5 — perfuma ona — obok z tych perfumów, u L. tylko perfumy, ów, por. SO.
pewnie E3b — napewno, z pewnością.
✠✠ pfo A5 — pfe, a pfe.
✠✠ pierd E6 — crepitus, wiatr głośno wypuszczony.
pilen C7, E, E2b — pilny, z dopełniaczem.
✠✠ piłuła B4 — pigułka, gałuszka (B4), u L. tylko piłułka.
Piotr św. — C4b, D6b.
pirwej A8 i często — pierwej, napirwej C8.
✠✠ pisaną grać C7 — grać w karty (pisane).
piskać — grać na piszczałce lub innym narzędziu muzycznym Eb, E4.
piszczek D5b, Eb, E4 — grajek, muzykant.
✠✠ plebanik E9 — zdrobniałe od pleban.
plesz A3b łysina.
płat A2b — dochód, por. Zw.
pobłaźnić A4 — zrobić z kogo błazna, ogłupić, zepsuć.
pochadzać B4b — chodzić często.
pochlebować E2b — pochlebiać.
✠✠ pochwiłek A5 — zabawa, krotochwila, u L. i SO, tylko pochwilek.
✠✠ poczcić E5b — poczęstować.
poczciwość komu uczynić D — uczcić kogo, cześć komu oddać, por. Zw. 26.
poczciwy upominek E7b — odpowiedni, pokaźny, porządny, należyty.
poczkać A4, A5b, A7b, D6b, E8 — obok poczekać A7b.
podla A8b — podle, i Zw.
Podole C8.
podołek D4b — dolna część koszuli lub sukni.
podobien ku czemu i do czego C2b, C3, D4 — podobny.
✠✠ podrzebiać B — pogrześć, pogrzebać.
poimać D5, E8 — pojmać, złapać, i Zw.
poklęknąć E7b — uklęknąć.
pokój w wyrażeniach: 1) „gdy była na pokoju — A6b. 2) „na pokoju ta u pana bywa“ C, 3) „jednemu na pokój biegała“ A8, zapewne użyty jest sensu obscoeno w znacz. coire.
polękać się A7b — przelęknąć się, zlęknąć się, i Zw.
Polak, Polacy Ab, B, C8b, Db, D7, D7b, E10.
Polska D3b — w Polszcze.
polski język Ab, A2b, E10.
połapić C7b — złapać, i Zw.
pomagacz C5 — pomocnik.
pomuskawać A3 brody — pomuskiwać.
pomy C5b — pójdźmy — pójść o co — grać o co: pomy... o rozkazanie.
ponęcić sie A3, A5b, B6b, E4b — przynęcić się, przyzwyczaić się, nauczyć się gdzie chodzić.
poniewoli B — pomimo woli.
pop B, D2b i często — lekceważąco zamiast ksiądz.
popaść D4b — tu: zlecieć, przylecieć.
popsować C2 — popsuć.
poranu A2, B7b, E3 — rano.
✠✠ posromać sie C5 — powstydzić się.
postawa C2b, D4 — mina poważna, wygląd poważny, 2) wygląd, postępek D5b.
poście C3, C4 — w poście.
pośladek A5b — tył.
✠✠ pośmledzieć Ab — pośniedzieć, zaśniedzieć, śniedzią się pokryć, toż Zw. 141; u L. jest śmledzieć = śniedzieć, śmlady = śniady, Rej: Wizerunek r. VI, 22, w SO pośmiedzieć.
pośrzodek A5 — ośrodek.
pośrzod D5b — pośród.
potkać A3, B2b, B4, B5b, B8, C4b, D4b, D5, E7, E9 — spotkać, i Zw., Wiz.
potrzęsać D4 — potrząsać.
powiedać A2b i zwykle — powiadać.
pozdarzyć sie E3b — dobrze się powieść, porównaj SO pozdarzać się.
pozdno B — późno, i Wiz.
pozdychać D6b poumierać.
poźrzeć B5, D4b — spojrzeć.
pójść: ja nie pójdę tego D5b dom. się tańca, patrz wyżej pomy = pójdźmy.
✠✠ półhatłasie B3 — półatłas.
prawie C, E4b — właśnie, zgoła, całkiem; prawie w czas A3b — w sam raz, i Zw.
prawo: prawa nie ma A2b — nie ma spraw, prawowania się, procesów, i Zw.
prawy B5, C7 — prawdziwy: łotr prawy.
✠✠ prełat A3, D8b, E6b — prałat, też i Zw., u L. tylko prałat i prelat.
✠✠ pręcej D8b — prędzej, napręcej D4, w „Figlikach“ zawsze tylko prętki, prętko, pręcej.
próć: przedsię swoje porze E8 — mówi dalej swoje, porównaj każdy swe porze.
✠✠ przebindować E2b — żartować, kuglować, dokazywać, zapewne stad małoruskie perebendia, perebendiuwaty.
przecieś Cb — przycieś. W słowniku do „Wizerunku“ Reja, wyd. S. Ptaszyckiego, na str. XXX błędnie przeciesi z r. VII, 188 objaśniono przecież zam. przycieś.
przecz A6, A8b, B, C4, D2b, D4, E7 — prze co = dlaczego, i Zw.
przeczyść — przeczytać: przeczedł A2, przeczedszy A2b, C4.
✠✠ przejedzka C8 — przejażdżka.
✠✠ przejeździć sie B4 — przejechać się.
✠✠ przeklinać sie E3b — zaklinać się.
przekop E6 — rów wkoło twierdzy, toż Zw.
pzełaj: z przełaje (s przełaie) A3, B3b, D2b — z boku; tu przełaj r. ż. toż Zw. 142, z przytoczeń I-go widać, że przełaj jest i r. m. (z przełaju, z przełaja).
przepadnie koniowi C6b — spadł z konia.
przepierować A2 — śpiewać, i Zw., Wiz.
przestać o czym — zadowolić się czym, przebywać w czym: przestali o głodzie E6b.
przestrzegać czego E3 — wystrzegać się, bać się.
przodek A3b — przednia część ciała ludzkiego.
przyboleć C7b przycierpieć, zachorować.
przykazować komu sługę C5 — zalecać, polecać, nastręczać.
przyłamować sie: abyś i językowi snadniej sie przyłamował Ab — przyzwyczajał się.
przynosiny D3 — przenosiny.
✠✠ przypadła przypowieść A wyd. I; p. figlik.
przyprawić E2 — urządzić tak, aby..., kazać, podstawić.
przyprawny E6b — przyrządzony.
przyskorupieć B2b — pokryć się nieco skorupą, przyschnąć, por. SO.
✠✠ przysłuchawać sie Ab — przysłuchiwać się.
przytrefić sie A4 — przydać się, przygodzić się, i Wiz.
psować E2b — psuć, i Zw.
✠✠ pstruszka C6 rzecz pstra, ozdoba.
pstrzyć sie A7b być pstrym, tu — będą ślady bicia, będziecie bite (dzieci), będzie się wam od uderzeń czerwieniła skóra.
pukać E3 — rzucać, uderzać.


Radszej D5b — raczej, i Zw., Wiz.
raniuchno E5b zdrobniałe od rano — bardzo rano.
Rogisius, właśc. Roysius Ab.
rok zawity D5 — patrz zawity.
rozgryznąć A5, B2b rozgryźć.
rozmiłować sie kogo – zakochać, rozkochać się w kim.
rozmiotać A8 — rozrzucić.
✠✠ rozny A4b — różny, por. ros. raznyj.
rozno E7 — opacznie.
rozpisować Ab — rozpisywać.
rozpuknąć sie E4 — pęknąć: mało sie nie rozpukł — mało nie pękł.
rybny dzień A4b — post, dzień postny, por. SO.
ryty B7 rzeźbiony: chłop ryty — rzeźbiony posąg mężczyzny, por. i Zw.
rzemięsło A7 — rzemiosło, i Wiz., por. SO.
rzkomo A6b, Cb, D — wrzekomo, niby to, na pozór, i Wiz.
rzyć A3b, Ab, A8b, Cb, C3b, D3b, D7b, E9b — culus.
Rzym A3b.


Sam: tam i sam E6 — tam i tu.
sąsiada E5 — sąsiadka.
sernik A6b — mały budynek gospodarski, służący do suszenia serów.
✠✠ serwet A8b — serweta; w słownikach tylko w r. ż. — serweta.
siadło C2 — siedlisko, miejsce do siedzenia, mieszkanie.
Siemaszko C7b.
siestrzyca E5 — siostra.
sieść D6b — siąść.
siła — wiele, dużo: plotek... siła A2, siła dzieci E3.
siodłowy koń A8 inaczej podosobny, albo siodłak.
✠✠ siuta B4b owca, por. siuty — bezrogi w Zakopanym: „Rozpr. i spraw, wydz. filol. Ak. Um.“ X, 301; „Spraw, kom. jęz. Ak. Um.“ t. III, 371; L. Malinowski „O niektórych wyrazach ludowych polskich“, Krak. 1892, 13, zestawia przymiotnik siuty z odpowiedniemi wyrazami morawskiemi, węgierskiemi i rumuńskiemi; Majewski „Słownik nazw zool. i botan.“ t. I, 545, siuta — cervus capreolus, siuta — krowa, która ma jeden róg utrącony; Bibl. Warsz. 1860 t. II, 758: siuchna pieszczotliwie owca; Wasilewski „Jagodne“, Warsz. 1889: siusia — owca; „Prace filologiczne“ t. IV, 247: siuchna, siusiecka — owca.
Skałka B3b — w Krakowie kościół na Skałce.
skazać za kim — wydać wyrok na czyją korzyść, uznać kogo niewinnym: za lisem skazał A4 — wydał wyrok na korzyść tego, który przyniósł lisa. por. wskazać.
skępiec B7b — skąpiec.
✠✠ sklabiony ptak B5b: bo trudno sklabiony ptak potym wpędzić w siatkę, — zapewne znaczy tu to samo, co szczwany lis, ptak, który nie da się już w sieć, w potrzask złapać.
skoki zmylić E2b — źle skakać.
skrócić E7 — ukrócić, pohamować.
skwarna D — niestrawność, wymioty, i Zw., Wiz.
słojek B4 — słoik.
służbę im powiedział B8 — wypowiedział słowa powitania przy spotkaniu: „moja służba“ lub „waszmości moja służba“ lub wprost „służba“ z domyślnym „jest gotowa, powolna“.
słychać B4, D4b, E3, E5b — słyszeć często.
smalc B5 — emalja, i Zw., Wiz.
smard 1) smardy = smrodami Cb, 2) rzekł to drabom, smardom C7b, tu smard — hultaj, nicpoń, por. Zw. i Wiz.
smętny (duch) A2 — smutny.
snadnie D6b łatwo, snadniej C3, C3b — łatwiej.
snadny C4 — łatwy.
snadź C, C2, C4, D2b, D5b i t. d. — zdaje się, podobno, być może, zapewne.
sowito C8b — sowicie.
spatrzeć Cb — dobrze popatrzeć, obejrzeć.
spluskać sie C6 — zapryskać się.
społu B2, B5b, C, D3b, D8b, E10 — społem, pospołu, razem.
spowiedać C2b i często — spowiadać, które tylko raz się zdarzyło C3.
spuszczać co komu A6b — oddawać, przekazywać co komu.
statek E10: co zeszło na statku — w czym brakło stateczności, powagi, co nie było stateczne.
stąpić C4 — wstąpić.
sumnienie — 1) sumienie D, 2) tego ruszy sumnienie — zebrało mu się na wymioty A5b.
✠✠ suszać — często suszyć: która śrzodę suszała A3 — suszyła co środę, suszyła każdą środę, i Zw.
Sydon Ab.
symfonał C3 — rodzaj narzędzia muzycznego.
szacować C7b, E6 — cenić, sądzić, krytykować; na lewo szacować E10 — szacować źle, cenić, sądzić, oceniać źle, nieprzychylnie, por. Zw.
szacunkarz A6 — ten, kto szacuje, ocenia, krytyk.
✠✠ szalawary B4b — szarawary, spodnie, por. perskie szalwar, arabskie sarwali, węgierskie salavari, i Zw.
szarszun D8 — rodzaj szabli, i Zw.
szczuka A4b — szczupak, i Zw.
szedziwość D — siwizna, sędziwość, i Zw.
szelina B3b, B8b, E — bór, gaj, las, gęstwina, i Zw., Wiz.
szkapi B8, C7b — należący do szkapy.
szpica D3 — koniec: na szpicy (domyśl się stołu).
szubienica D5 — tu szubienicznik: potkał draba na drodze, czystą szubienicę, por. Cieklińskiego „Potrójny“ wyd. Czubka w. 923.
szubieńcznik D6b — szubienicznik, por. u W. Potockiego szubieńca — szubienica, patrz Brückner „Jęz. W. Potockiego“ str. 402.
szupryna A4b — czupryna, i w Zw.
szwiec C5b, D5b szewc.
szynkowny dom E5b szynk, szynkownia, karczma.
szypik C8 - zdrobniałe od szyp — strzała.
szyrmirz E10 — szermierz.
szyroki E4b — szeroki.


Śklanka Db — szklanka.
śklenica B, B7b — szklenica.
śkło B7 — szkło, i Wiz.
śmieszno C5b — śmiesznie.
śmiotanka D — śmietanka.
świadszyć D5 — świadczyć.
świątość D4, D8b, E4, E4b — rzecz święta, sakrament, i Wiz.
święcica A4 — święta niewiasta.


Takież A3, B4, B4b, C2b, D3b — takoż, tak samo, także.
tanek D5b — zdrobniałe od tan — taniec.
Tatarzyn B, Tatarzy C8.
tesknica C2, Eb — tęsknica, tęsknota, i Wiz.
✠✠ teszno C5b — tęskno, nieprzyjemnie, i Zw., Wiz.
toń: we złej toni E8b — w niebezpieczeństwie, w nieszczęściu. por. Zw. 243 w toni być.
torbiczka A6b — torebka.
trank E7b, — trunek. napój, jako lekarstwo.
trefić sie A4 i często — trafić się, z niem. treffen. i Zw., Wiz.
trestka B2b — zdrobniałe od treść — trzcina — trzcinka.
✠✠ trociszek A8b — trociczka, por. Zw. trociszka 273.
trycezyma: trycezymę mówić A: — nabożeństwo żałobne, w dniu trzydziestym po śmierci zmarłego odprawiane.
trzasnąć A7, zadkiem... trzasnąć E6 — pedere.
trznąć Cb — cacare.
twirdzić E5b — twierdzić.
tyle troje E7 — trzy razy tyle.
Tyr Ab.


U prawa E8b — przed prawem, przed sądem, u ucha — do ucha C7b.
ubić A4b — zbić.
uchadzać C5 — często uchodzić.
uczynić wczas E9 — cacare, porównaj czynić.
udać sie 1) źleście sie udali D2b — źle sie wam udało, 2) w to sie udali D3 — wzięli się do tego.
udziałać D6 — zrobić.
ugadzać A5b — godzić, trafiać.
ugodzić... we wszytko D6b — utrafić; w to ugodzić D2b — trafić w to; nie wiem, bych ja w to foremnie ugodził C4b — nie wiem, czybym to zrobił dobrze, należycie, por. i Zw.
ugonić A8b, C5, E2b — dognać, dogonić, dopędzić, dosięgnąć.
uj B2 — wuj.
ukazać D5b — powiedzieć, rzec.
ukrócić sie D2b — tu wstrzymać się (od śmiechu), poskromić śmiech.
ulubić kogo sobie E8b — upodobać sobie kogo, polubić.
ulżyć sie C — ulżyć: już mi sie ulżyło — już mi ulżyło.
ułapić A4b, C3b, D3b, D8b — złapać, schwycić, i Zw., Wiz.
umorzyć D4b — zabić, przyprawić o śmierć, śmierci nabawić, por. Zw. 51.
upluskać sie A2b, C6 — uwalać się, zapryskać się.
urodzić: świat go nie urodził C4b, świat go nie uradzał C5 — sens pokazuje, że wyrażenie to znaczy: zły człowiek.
urodzoność C3b — przyrodzenie, culus; w pługu ciągnie urodzoność jego (wołu); por. Zw. 170: a wżdy nadobnie śmierdzi urodzoność jego (t. j. dudka); wydawca Zwierzyńca źle objaśnia w słowniczku znaczenie wyrazu urodzoność; „tytuł, dawany komu z powodu dobrego urodzenia“; ma tam bowiem to samo znaczenie, co w przytoczonym miejscu.
urząd: na urząd zaś znowu za stołem usiędę — na dobre, na piękne.
uskromić sie E2 — uspokoić się.
ustawić E4 — ustanowić.
ustawnie E6b — ustawicznie.
utłuścić D7b — potłuścić, zatłuścić.
uwrzeć B6b — uwarzyć: nie uwreć i do dnia.
uźrzeć A3b, A4b, A6, B4b, C3b, D2b, D5b, D8, E2b, obok rzadkiego ujrzeć A5b.


Wacek D2b — worek, torba.
Wałach C2 — Wołoch, l. m. Wałaszy.
wałach C2 — trzebieniec, kastrat, stąd dwuznacznik w facecji „Pan co w nocy błądził“.
warcholny (napisano warholny) C5 — warkliwy, kłótliwy, swarliwy, przykry.
wczas patrz czynić, uczynić.
wdłuż A6 — wzdłuż.
wedla E5 obok wedle A2b.
wej B7b, D2, D7 — oto.
wespółek D, E6 — razem, wzajemnie, i Wiz.
weźrzeć C6b — wejrzeć, i Wiz.
Węgry B3, Db.
wętpić B8b — wątpić.
węzeł D8 — w znacz. trudność, kwestja, zagadnienie.
wiatrek D3b — wietrzyk.
wiązań C5 — wiązka (siana), i Zw.
wici u pługa Cb — sznur, łańcuch, łączący dwie części pługa.
widać A2b, B5, Cb, C4b, E10 — widywać, widzieć często, i Wiz.
wierę A6, A8, Bb, B2, C, C4b, C6, C6b, D3, D3b, D7, D7b, D8b, E, E2b, E6b, E7 — zaprawdę, zaiste.
więtszy A3b, C, C3, D5, E2, E3 — większy, nawiętszy B3, D5.
✠✠ wirsz E10 — wiersz.
wirzchnica Db — wierzchnica, wyższa ława w łaźni.
wisać B6 — wisieć, zwieszać się.
Włoch B.
Włoska ziemia D7, włoski orzech C8b.
wnetki E6b — wnet, prędko, wkrótce.
wodny C — wodnisty (stolec).
Wołyń B3.
wrobl Bb — wróbel.
wrotny E9 — odźwierny.
wrychle E8b, E9b — rychło, prędko, wkrótce.
wsiać C5b — zasiać.
✠✠ wskazać za kim A4 — wydać wyrok na czyją korzyść, porównaj skazać.
na wsparze A2 — na widoku, na wysokości, na szczycie, porównaj Zw. 133 i Wiz.
wspierać sie D — spierać się, porównaj SO.
✠✠ wspomionąć B8b, C — wspomnieć.
wszego A2b, D3, na wszem (we wszystkim) — wszystek.
✠✠ wszrotować B7, E2 — wnieść, wciągnąć.
wszytek, a, o — wszystek, a, o, patrz w dziale głosowni tego wyrazu.
✠✠ wścierać Db — wycierać.
wychędożyć C5 — wyczyścić.
wychód C2 — wychodek.
wyga B6, B7b, C5b — pies wyżeł.
wygrać zawodu D7 — skorzystać.
wyłożyć koniom A8 — dać koniom mocz wypuścić.
wymawiać o co A4 — wymawiać co, czynić o co wymówki.
wymiotać D6 — wyrzucać.
wyniść B3b, C6, D5, E6b, obok wynić (w druku — wynidź) A8b — wynieść.
wysarknąć D4b — wyrzucić coś płynnego ze środka czegoś.
wyskakować D4b — wyskakiwać.
wysławować C8 — wysławiać, sławę głosić.
wywołać C2b — wypowiedzieć, wyspowiadać się.
wyżliczka B6, B7 — zdr. od wyżlica, patrz wyga, por. SO.
wzajem C3 — wzajemnie, nawzajem.
wzgórę A8, C7, D5, E2 — do góry, w górę, i Zw.
wziąć: tak z sobą towarzystwo wzięli E8b — takie z sobą zawiązali towarzystwo.
wzwiedzieć B3 — dowiedzieć się, spostrzec; ani wzwiesz D2, i Zw., Wiz.
wżdy A2b, A5b, A6, A7, B4, B5, C3, C5b, E, E4, E8b, E10 — jednak, przecież, atoli.


Za D6b — zali, azali, aza, czy: ten „za tu jest?“ pytał.
zabaczyć C6b — zapomnieć.
zabić: daj zabit, bodaj zabit patrz Przysłowia.
zachować sie czym C4 — zachować co, oszczędzać: powinnien człek sie swym zachować — zachować swoją własność.
zachowanie mieć z kim C3 — mieć stosunek cielesny.
zadać A7 — dać, zapłacić.
zagąść — zagrać: zagędę E2.
zajechać komu drogę E9b — spotkać kogo w drodze.
zajrzeć E6b — ujrzeć.
zakazować sie pannie E7b — zalecać się.
załawiać: C8 — 1) wprawiać ptaki myśliwskie do łowu: na mnie teraz je (rarogi) załawiał; 2) mówić chytrze B8b, por. Zw.
zaponka B5 — szpilka, spinka, ozdoba przypinana.
zasianie E5b — tu = zasiew (abstractum pro concreto).
zastawić A4b w facecji „Błazen szczukę zastawił“ dwa znaczenia wyrazu: pozostawić na stole i dać w zastaw.
zawiesisty = zwisły, wiszący, zwieszający się; tu B6 mający zwisłe uszy: bo mam wygę laguza tak zawiesistego, że uszy równo z gębą wisają u niego.
zawieszenie B5 — tu ozdoba wisząca, (abstr, pro conc.).
zawity rok D5 — w sądzie termin, na który strona pozwana koniecznie stanąć powinna.
zawżdy A2, A2b, A3b, A6b, B7b, D2, D4b, D8, Eb, E2, E3b, E4b — zawsze.
zazwonić C3 — zadzwonić.
zaż A8 — czyż, patrz wyżej za.
zaźrzeć B4b, D3b — zajrzeć, i Wiz.
zbracić C3b — zgodzić, ugodzić, i Zw.
zczarować E6b — oczarować.
zdeb’, dop. zdbia — żbik: rysiom, zdbiom a wiewiórkam B8b: u W. Potockiego zdeb’, dop. zdebia, l. m. zdebie; prof. Rostafiński przytacza w „Symbola ad historiam naturalem medii aevi“ cz. II. str. 57 pod nr. 1828, 1829, 1830, z rkp. „Antibolomenon“ kapituły krak. z r. 1472: steb, szdeb (czyt. zdeb), szdbyk (czyt. zdbik), patrz t. I. str. 433 — 4; zdbik jest postać zdrabniała od zdebosn. zdb, następnie wskutek opuszczenia d utworzyła się postać żbik, żbik.
zdechły B6, D6b — zmarły, umarły (o człowieku).
zedrgnąć sie C6 — wzdrygnąć się, zadrżeć.
zepsować E5 — zepsuć.
zewrzeć B6b — ująć mocno, ścisnąć.
✠✠ ziemiańczuk B6b — pogardl. zam. ziemianin.
zjąć A3, Eb — zdjąć.
zjednać D7 — zgodzić.
zjuszyć C8 — skrwawić, pokrwawić.
zląc, zlegnąć A7 leżeć w połogu.
zlęknąć sie: zlękł sie E9 obok zlęknąwszy sie B7.
złomić C5 — złamać, i Wiz.
złotohław E6 — złotogłów, czesk. zlatohlav.
zmieszkać C6 — omieszkać, zaniedbać.
zmyślić sie E2b — zamyślić się, zmęczyć się myślami.
znędzony E7b — wynędzniały, zbiedzony, osłabiony.
Zofja św. A4.
zrąbać E4b — porąbać.
zrównać z kim A3b — zrównać się, stać się równym, wyrównać komu.
zrzebię D6 — źrebię.
zstać sie A7b, E3, E6, E8, E8b — stać się.
zstępić A6 — zstąpić, wstąpić.
zwaśnić na kogo — pogniewać się, powaśnić się z kim, powziąć waśń, nienawiść, gniew do kogo E3b wyd. I.
zwonek C3 — dzwonek.
zwonica C6b — dzwonnica.
zwonić C3 — dzwonić, i Wiz.
Zygmunt król A2b.


Żaczysko C6b — zgrubiałe od żak, brzydki żak.
żadny D2, D2b — brzydki; nie żadny B6b — nie brzydki.
żadny D7 — żaden, ani jeden.
żołądź r. m., dop. żołędziu A6.
żółtek D7b — żółtko.
Żyd D5b, Żydzi D3, Żydowie B7.




Sprostowanie omyłek w druku.

Str. 2
3
5
6


wiersz





7
11
2
9


od dołu
od góry
od góry
od dołu


zamiast




„wydanem“
„zakańczający“
„orzeniwszy“
„nię“


czytaj




„wydanym“
„kończący“
„ożeniwszy“
„nie“



  Spis rzeczy.
 k. nl. 3
1. Osobliwości grafiki 
 20
2. Właściwości pisowni 
 20
3. Właściwości głosowni 
 22
4. Właściwości morfologiczne 
 26
5. Właściwości składni 
 31



Książkę wytłoczono w Kra-
kowie w r. 1905, miesiącu
otwarcia Zjazdu Rejowskie-
go,  w  drukarni Uniwersy-
tetu Jagiellońskiego,  pod
zarządem J. Filipowskiego.

Składał  zecer  Karol  To-
piński.Tłoczyli  Jan
Molęcki  i  Bronisław  To-
biasz.Płyty trawił Kazi-
mierz Zadrazil w Krakowie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Mikołaj Rej, Wiktor Wittyg.