ZOłnierz ktory ná polu záwżdy w ſłużbie bywał, Jáko żyw w wielki piątek, ná iutrzni nie bywał,
Jęli żacy kołátáć, ſwiece zágáśiwſzy, A ten wnet do ſzárſzuná, ná ołtarz wſkocżywſzy.
Gdy potym rozſwiecono, nioſą bożą mękę, Uźrzał áno przekłoto y nogę y rękę.
Rzekł: wnetem ia ták ruſzył, iż pewnie s tey trwogi, Miał kto iſcie być zábit, nędznicżek ubogi.
ZOłnierz ktory na polu zawżdy w służbie bywał, Jako żyw w wielki piątek, na iutrzni nie bywał,
Jęli żacy kołatać, swiece zagasiwszy, A ten wnet do szarszuna, na ołtarz wskoczywszy.
Gdy potym rozswiecono, niosą bożą mękę, Uźrzał ano przekłoto y nogę y rękę.
Rzekł: wnetem ia tak ruszył, iż pewnie s tey trwogi, Miał kto iscie być zabit, nędzniczek ubogi.