CHłopu żoná umárłá, á on rychło potym, Y kołátał do niebá, nic nie myſląc o tym.
Otworzył mu ſwięty Piotr, to tobie zá ono, Coś mi więc cżaſem pośćił, będzye otworzono.
Idziſz ſiądź podleżony: ten za tu ieſt pytał, Rzekł Piotr iż ieſt, á ten ſie ná zad precż wroćić chciał.
Mowiąc: wierzę iż Wilcy y ći będą w niebie, Ja wolę précż, bo niechcę, mieć iey podle ſiebie.
CHłopu żona umarła, a on rychło potym, Y kołatał do nieba, nic nie mysląc o tym.
Otworzył mu swięty Piotr, to tobie za ono, Coś mi więc czasem pościł, będzye otworzono.
Idzisz siądź podleżony: ten za tu iest pytał, Rzekł Piotr iż iest, a ten sie na zad precz wrocić chciał.
Mowiąc: wierzę iż Wilcy y ci będą w niebie, Ja wolę precz, bo niechcę, mieć iey podle siebie.