DZiewkę mátká w kożuſzek ná ſwięto ubráłá, Pilno iey przygrożiwſzy, by go ſzanowáłá.
Y ſzłá z nią do koſciołá, w łáwecce klęknęła, Koſzulkę y s kożuſzkiem, wzgorę podwinęła.
Kſiądz ſie cżęſto obráca, oremus ſpiewáiąc, Choć nie trzebá, pod łáwkę pilnie záglądaiąc.
Niech dziewká kożuch ſpuśći, ćicho Kleſze rzecże, Bo pewnie iż ſie tá Mſza, k wiecżoru powlecże.
DZiewkę matka w kożuszek na swięto ubrała, Pilno iey przygrożiwszy, by go szanowała.
Y szła z nią do koscioła, w ławecce klęknęła, Koszulkę y s kożuszkiem, wzgorę podwinęła.
Ksiądz sie często obraca, oremus spiewaiąc, Choć nie trzeba, pod ławkę pilnie zaglądaiąc.
Niech dziewka kożuch spuści, cicho Klesze rzecze, Bo pewnie iż sie ta Msza, k wieczoru powlecze.