JAſtrząbá miał mieſzcżánin, ná niewiáſtę kwielił, A pop co też tám bywał, cżerwoney twarzy był.
Potym ią náucżyli, chceſzli byś go zbyłá, Zdechnie káżdy gdybyś nań podołek odkryłá.
Páni wznieſie podołek, á Jáſtrząb wnet z grzędy, Popadł, mnimał by Rokoſz, iuż dáley nie kędy.
Pop przybieży rátować, on go drugą nogą, Pan potym przypadł s kijem, ten iuż s trzecią trwogą.
JAstrząba miał mieszczanin, na niewiastę kwielił, A pop co też tam bywał, czerwoney twarzy był.
Potym ią nauczyli, chceszli byś go zbyła, Zdechnie każdy gdybyś nań podołek odkryła.
Pani wzniesie podołek, a Jastrząb wnet z grzędy, Popadł, mnimał by Rokosz, iuż daley nie kędy.
Pop przybieży ratować, on go drugą nogą, Pan potym przypadł s kijem, ten iuż s trzecią trwogą.