WOźnicá wſiadał ná Koń, ſkorę ſobie złupił, Y wrzeſzcżał śiłnym głoſem, by go dyabeł łupił.
Páni rzecże, coć ſie wżdy dzyeie brácie miły: Ten rzekł, nie ſmiem goſpodze powiedzyeć przycżyny.
Páni rzekłá: możeſz to wżdy iako ochylić, Ten rzekł: miła goſpodze, coż mam dáley cżynić.
Rozdárłem máchárzynę co w niey noſzę iáycá, Porwonżeś tám dyabłu z nią, nieſláchetny zdraycá.
WOźnica wsiadał na Koń, skorę sobie złupił, Y wrzeszczał siłnym głosem, by go dyabeł łupił.
Pani rzecze, coć sie wżdy dzyeie bracie miły: Ten rzekł, nie smiem gospodze powiedzyeć przyczyny.
Pani rzekła: możesz to wżdy iako ochylić, Ten rzekł: miła gospodze, coż mam daley czynić.
Rozdarłem macharzynę co w niey noszę iayca, Porwonżeś tam dyabłu z nią, nieslachetny zdrayca.