KUchmiſtrz ſzedł páná pytáć, co będzye wiecżerzał, Pan rzekł: gowno zyedźże ie, bo ſie w ten cżás gniewał.
Ten rzekł: toź ná połmiſek pewnie będzye máło, Gdyby go połowicá tám w kuchni zoſtáło.
A prze cżeladź co cżynić zaſię roſkażecie, Pan rzekł: dyabłá daycie wziął, iuż cżyńcie co chcecie.
Ten rzekł: ieſli ſtárego, nie uwreć y do dniá, A ten zá nim z mácżugą, ciągniſz iuż do ogniá.
KUchmistrz szedł pana pytać, co będzye wieczerzał, Pan rzekł: gowno zyedźże ie, bo sie w ten czas gniewał.
Ten rzekł: toź na połmisek pewnie będzye mało, Gdyby go połowica tam w kuchni zostało.
A prze czeladź co czynić zasię roskażecie, Pan rzekł: dyabła daycie wziął, iuż czyńcie co chcecie.
Ten rzekł: iesli starego, nie uwreć y do dnia, A ten za nim z maczugą, ciągnisz iuż do ognia.