Przypowieści przypadłe

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mikołaj Rej
Tytuł Przypowieści przypadłe
Podtytuł wyjątki wydania z roku 1562
Pochodzenie Mikołaja Reya z Nagłowic Figliki
Redaktor Wiktor Wittyg
Wydawca Wiktor Wittyg
Data wyd. 1905
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Przypowieści przipá=
dłe / s ktorych ſye może wiele rzecży przeſtrzedz


Ku temu co cżyść będzie.
ROzumiem iżci ſie to będzie nie práwie zdáło/ iż ty przypadki dworſkye ludzkie/ ſą też do tych ſtátecżnych rzecży przypiſáne. Ale záprawde więczey dla ćwicżenie ięzyká Polſkyego. A theż młody cżłek przecżedßy/ może ſie wiele ludzkiemi przygodámi przeſtrzedz. Gdyż theż to widamy/ iż káżdy narod cżaſem też y le da co ſwym ięzykiem piße. A zową to Apophtegmatá.



KRol więc Zygmunt powiedał ziemiánin ktory ma/
Trzy folwárki: á w káżdym tyſiąc kop użyna/
Ryb ma doſyć/ źwierzyny/ á płátu ſto grzywien/
Práwá nie ma/ nie walcży/ długu nic nie winien/
Lepiey ſie ma niżli krol ieſli to zeznawa/
Iż iuż ná tym co Bog dał z ochotą przeſtawa.
Bo gdy ow w wielkim ſtanie myſląc w łeb ſie ſkrobye/
Tedy ten nic nie myſląc záwżdy weſoł ſobie.




Ná to iż nam záwżdy máło.

JEden zacny powiádał nacż iedno pomyſlę/
Mam wedle ſtanu dosyć/ á wżdy we łbie kryſlę/




Waśń przećiw ſąſiádowi.

DRugi ſie lepak zwaśnił ná ſąſiádá ſwego/
Spotwarzył go o błoto/ wzięto kopę z niego.
Przyobiecał mu drugi z rády ią wypráwić/
Kazawßy mu názáiutrz ná Ratuß ſie ſtáwić.
Ten gdy wſtąpił przed pány/ wyſtąpić kazáli/
Niedáli mu nic mowić/ ni mu kopy dáli.
I Tákać dziś ſpráwiedliwość ná tym nędznym ſwiecie/
Ze gdzie może hárdy pan/ tu ćichego gniecie.




Do tego co cżytał.

Rozumiem temu iednák/ że cie co rußyło/
Bo co zeßło ná ſtátku/ śmiechem ſie zákryło.
Odpuść brácie ſwoiáć rzecż/ coćby ſie nie zdáło/
Gdyż ſie y to y owo/ ſpołu pomießáło.
Widziß tákie rozumy/ co tak ſwiát zbiegáły/
Ze niewiem cżegoby iuż/ wßędy nie zmácáły.
Więc też ći nieukowie/ co piſmá nie máią/
Gdy nie mogą mędrowáć/ niechayże wżdy báią.
Bo komu inochody niesſtawa/ więc grędą/
A báby gdy Lnu nie máß/ niech Konopie przędą.
A niechay narodowie wżdy poſstronni znáią/
POLACY nie Gęśi/ iż ſwoy ięzyk máią.
Wßák widamy u ſławnych/ chociay nie Polacy/
Piſáli też ledá co chudzi nieboracy.
A o Polakoch ſobie ledwe tám báiáli/
Iż też ſą iáko ludzie/ ktorzy ie widáli.

Ieſlibyś też z niełáſki/ ná lewo ßácował/
Maß pápir nápiß lepiey/ ia będę dziękował.
Bo by to właſna ßtuká ßyrmirzá káżdego/
Miáłá być/ okazáć co/ ná ßtole nowego.
Gdyż to ieſt s przyrodzenia/ czudze ſpráwy gánić/
Iákoby rzekł/ umiałbych ia to lepiey ſpráwić.
Dzierżę iż máterią możeß lepßą ſpráwić/
Ale ią ośmią wirßow trudno maß wypráwić.
Skoßtuyże miły brácie/ wßák pápir nie drogo/
A ieſliże nie umieß/ nie ßácuy nikogo.
Bo wieß iżeć y zá to nápiſána cená/
Kto gáni/ nie dowiedzie/ talionis pena.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Mikołaj Rej, Wiktor Wittyg.