SZwiec Księdzu Mácyeiowi o żonę nie wierzył, Wlazł ná gorę kámienia pełen wor námierzył.
Mátys idzye, páni go, gdzyeſcie byli, pyta, Wſiałem tám ná ogrodzye kęs iárego żytá.
Páni ſukniey podnieſie, by ſie ták zrodziło, Kſiądz rzekł: by k temu kłoſie iáko u mnie było.
A ſzwiec wor rozwiązawſzy, więc ná tákie żyto, Táki właſnie ma być grad boday cie zábito.
SZwiec Księdzu Macyeiowi o żonę nie wierzył, Wlazł na gorę kamienia pełen wor namierzył.
Matys idzye, pani go, gdzyescie byli, pyta, Wsiałem tam na ogrodzye kęs iarego żyta.
Pani sukniey podniesie, by sie tak zrodziło, Ksiądz rzekł: by k temu kłosie iako u mnie było.
A szwiec wor rozwiązawszy, więc na takie żyto, Taki własnie ma być grad boday cie zabito.