JEdná páni drugiego pytáłá gadáiąc, Jákobyś ty ná dziecię, ná mácierz wſiadając,
Záwołał by bieżáło, ten rzekł żebych milcżał, Bałbych ſie páná oycá, by mi kiyem nie dał.
Páni rzecże zle bacżyſz, gdy chłop iedzie w drogę, Zrzebię zá nim rże goniąc, Kobyłkę niebogę,
Ten woła cżecżau cżecżau, by mu nie zginęło, Abo ſie w wąwozie gdzie z nim nie minęło.
JEdna pani drugiego pytała gadaiąc, Jakobyś ty na dziecię, na macierz wsiadając,
Zawołał by bieżało, ten rzekł żebych milczał, Bałbych sie pana oyca, by mi kiyem nie dał.
Pani rzecze zle baczysz, gdy chłop iedzie w drogę, Zrzebię za nim rże goniąc, Kobyłkę niebogę,
Ten woła czeczau czeczau, by mu nie zginęło, Abo sie w wąwozie gdzie z nim nie minęło.