PLeban kiedy dzyecię krzćił, chciał mu ocży mázáć, Plunął ná dłoń, á bábie kazał prochu podáć.
A bábá ſie ſchyláiąc, okrutnie pierdziáłá, Kſiądz rzekł: pátrz iáka ſwiątość chwálebna moc miáłá.
Jákoć dyabeł wyſkocżył, co tu dawno ſiedział, A iż muſiał uciekáć, dawnom ia to wiedział.
Bábá rzekłá: iż nie ia, dziecięć to prełacie, Kſiądz rzekł: ták y ſwiątośći po chwili poſracie.
PLeban kiedy dzyecię krzcił, chciał mu oczy mazać, Plunął na dłoń, a babie kazał prochu podać.
A baba sie schylaiąc, okrutnie pierdziała, Ksiądz rzekł: patrz iaka swiątość chwalebna moc miała.
Jakoć dyabeł wyskoczył, co tu dawno siedział, A iż musiał uciekać, dawnom ia to wiedział.
Baba rzekła: iż nie ia, dziecięć to prełacie, Ksiądz rzekł: tak y swiątości po chwili posracie.