KSiądz ieden iż ieść nie mogł, do cieplic poiechał, Jeden dobry towárzyſz, drogę mu záiechał.
Wziął go s ſobą do domu, zá to mu ſlubuiąc, Iż w rychle lepiey miał ieść, u niego nocuiąc.
Zámknął go ná ſwoy pokoy, ieść mu nic nie dawał, Kſiądz ácż nie rad, chcąc być zdrow, ták ná tym przeſtawał.
Po kilká dni iął wołáć, prze bog ieść mi daycie, A iuż mię w tym więzieniu dłużey nie trzymaycie.
KSiądz ieden iż ieść nie mogł, do cieplic poiechał, Jeden dobry towarzysz, drogę mu zaiechał.
Wziął go s sobą do domu, za to mu slubuiąc, Iż w rychle lepiey miał ieść, u niego nocuiąc.
Zamknął go na swoy pokoy, ieść mu nic nie dawał, Ksiądz acz nie rad, chcąc być zdrow, tak na tym przestawał.
Po kilka dni iął wołać, prze bog ieść mi daycie, A iuż mię w tym więzieniu dłużey nie trzymaycie.