JEden iechał s Krákowá, drudzy go pytáli, Po cżemu tám ná tárgu zboże przedawáli.
Ten rzekł iż oźiminę nie drogo dawano, Lecż ſłyſzę iż Járzynę, tę oſzácowano.
A Járzyná był w ten cżás dworzánin ná dworze, Pytáli go: niewieſz wżdy, po cżemu być może.
Ten rzekł: ſnadź zá ſto grzywien, zá dwadzyeſciá k temu, Ci iecháli, á co rzec chłopu ſzalonemu.
JEden iechał s Krakowa, drudzy go pytali, Po czemu tam na targu zboże przedawali.
Ten rzekł iż oziminę nie drogo dawano, Lecz słyszę iż Jarzynę, tę oszacowano.
A Jarzyna był w ten czas dworzanin na dworze, Pytali go: niewiesz wżdy, po czemu być może.
Ten rzekł: snadź za sto grzywien, za dwadzyescia k temu, Ci iechali, a co rzec chłopu szalonemu.