DZiewká práłá ná lodu, więc cżerwone nogi, Uźrzał ieden, rzekł iey, tu ogień w rzyći ſrogi.
Powiedziálá: ieſt pánie, máłpá by ſie wſciekłá, On iey prośił, áby mu kiełbaſkę upiekłá.
Rzekłá: mnieć pánie trudno, ále iuż tám w kuchni, Naydzieſz ogyeń gotowy, iedno mocno dmuchni.
Dobrze ták ná zuchwálcá, á co mu do tego, Iż miał być ſzácunkarzem, ogoná cudzego.
DZiewka prała na lodu, więc czerwone nogi, Uźrzał ieden, rzekł iey, tu ogień w rzyci srogi.
Powiedziala: iest panie, małpa by sie wsciekła, On iey prosił, aby mu kiełbaskę upiekła.
Rzekła: mnieć panie trudno, ale iuż tam w kuchni, Naydziesz ogyeń gotowy, iedno mocno dmuchni.
Dobrze tak na zuchwalca, a co mu do tego, Iż miał być szacunkarzem, ogona cudzego.