CHłopá w ſkrzyni rytego w koſcioł wſzrotowáli, Skło mu w pierśi wpráwiwſzy, zmartwychwſtániem zwali.
Báby go gomołkámi iáycy okłádáły, Kiedy w ono źwierciádło w ſwiętá cáłowáły.
Máchná też nád nim ſtałá, drudzy iey wołáią, Czemuż go nie cáłuieſz, ſąſiedzi cżekáią.
A w cżoż go mam cáłowáć, muſiáłáćbych w iáyca, Niechayć ich wżdy ubiorą, pocżkay pánie ráycá.
CHłopa w skrzyni rytego w koscioł wszrotowali, Skło mu w piersi wprawiwszy, zmartwychwstaniem zwali.
Baby go gomołkami iaycy okładały, Kiedy w ono źwierciadło w swięta całowały.
Machna też nad nim stała, drudzy iey wołaią, Czemuż go nie całuiesz, sąsiedzi czekaią.
A w czoż go mam całować, musiałaćbych w iayca, Niechayć ich wżdy ubiorą, poczkay panie rayca.