Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoie opisuiący/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Michał Dymitr Krajewski
Tytuł Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoie opisuiący
Wydawca Michał Gröll
Data wyd. 1785
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
WOYCIECH
ZDARZYŃSKI
ŻYCIE I PRZYPADKI SWOIE
OPISUIĄCY.


w Warszawie 1785.
w Drukarni J. K. Mci i Rzeczypoſpolitey
uprzywileiowaney Gröllewſkiey.




PRZEDMOWA.

Imię Autora daie mi Prawo, abym nudził Czytelnika iak mi ſię podoba; dla tego zaczynam od Przedmowy, bo ta, iak poſpolicie bywa nie maiąc żadnego związku z Piſmem, które poprzedza może być tym nudnieyſzą, im dłużey ſię znią rozciągnę.
Prawda, iż przedtym inny był zamiar piſzących Xiążki, ale ponieważ ſię odmienił Czytelnik, nic dziwnego, iż i Autorowie inaczey myśleć zaczęli.
Niż naſtał zwyczay, aby uchodzić za Człowieka maiącego powſzechną Naukę, może mniey czytano, ale gruntowniey; Każdy pomału właśnie iak po ſtopniach nabywał Wiadomość; Teraz Młodzież znalazła krótſzą iakąś drogę; Dla tego też na mieyſce dobrych Autorow naſtali Autorowie: Słownikow, Zbiorow, i Formularzow.
Oświecenie Wieku, którym ſię ſzczycimy ieſt przyczyną, iż nic nas tak nie obchodzi, iak hańba wyznać nieumieiętność milczeniem. Dla tego każdy śmiało rozprawia o tym, czego nawet nie umie; A wielomówſtwo będąc dawniey przywarą, teraz, iak naſtały nudne poſiedzenia uchodzi czaſem za przymiot Człowieka rozumnego.
Słyſząc iak każdy decyduie o wſzyſtkim, powinſzować by trzeba Rodzaiowi Ludzkiemu, iż nie ma iuż nic, co by było przed nim ukryte. Filozofowie dziſieyſi znaią wſzyſtkie ſkrytości Natury. Matematycy liczą proſzki, które ſkładaią Ziemię. Aſtronomowie mierzą na cale wielkość Planet, i ich odległość. Politycy przewiduią na kilka Wieków przyſzłe odmiany w Kraiach. Hiſtorycy z łatwością czytaią zatarte haraktery Starożytności. Doktorowie umieią leczyć wſzyſtkie choroby; A nie ma nikogo aby wyznał z Sokrateſem że nic nie umie.
Lubiemy ſię pochwalić, i to ieſt wadą powſzechną wſzyſtkich Oſób i każdego Wieku, z tą tylko różnicą, iż dawniey każdy ſam ſię chwalił, my zaś przez ſkromność znaleźliśmy inny ſpoſób, zaczynaiąc pochwałę przymiotow naſzych od Krytyki cudzych niedoſkonałości.
Przedtym Autor ieżeli wypracował Dzieło, mógł być pewny że ie każdy pochwali. Wieku naſzego Czytelnik wprzód iuż oświecony niż nabył światła czytaniem tym tylko końcem bierze Xiążkę, aby ganiąc to, co inſi chwalą, dał poznać każdemu, że ma wzrok tak delikatny, iż w ſłońcu nawet plam doſtrzegać potrafi. Winſzuię mu, iż ma pole popiſania ſię z rozumem, ale to przydam na pociechę piſzących, iż póki ſię nie powiękſzy liczba rozſądnych, a nie zmnieyſzy Mędrków, póty ludzie dziwić ſię będą ſobie, lub ganić bez przyczyny.
Jeżeli iednak każdy chce ſię dowiedzieć co o nim ſądzą rozumni może zbierać głoſy; Ale iak w Rządzie Politycznym wielość, tak tu mnieyfza liczba decydować powinna.
Niepewność iakim ſercem przyimie każdy Czytelnik pracę piſzącego dała może początek Przedmowom, których przedtym nie znano. Z tąd zrzodło niewyczerpanych Materyi, częścią pochwał właſnych, częścią ſkromnego wyznania, częścią oſtrzeżenia i rady, częścią nakoniec ſamego zwyczaiu, aby Xiążka nie była bez Przedmowy.
Każdy Autor przywiązany do płodu rozumu ſwego chwali go, iak Oyciec Dziecię z dowcipu w przod ieſzcze niż gadać zaczyna. To prawda iż mnie ſamego nikt by nie namówił, abym ganił w Przedmowie to, com napiſał w Xiążce. Owſzem kontent będąc z ſiebie, żem ſię zdobył na nowy produkt rozumu, nie uwierzyłbym nawet, gdyby mi powiadano, że bez moiey Xiążki obſzedł by ſię Czytelnik.
A ieżeli przez ſkromność nie każę ſobie dziękować za to żem ieſt Autorem, pochwalić ſię iednak mogę, iż mimo Prawa, które mam, abym nudził Czytelnika, ſtarałem ſię ilem mógł, abym go zabawił. Być to może, iż zwyczaiem Wſpółkolegów moich mnieyſzych Autorów nie dotrzymam tey obietnicy; Ale Czytelnik nauczy ſię z częſtſzego doświadczenia, iż tyle ma ufać Przedmowom, ile Teatralnym Affiſzom, które obiecuią Publiczności że ſię dobrze zabawi, a częſtokroć cała uciecha kończy ſię na tym, iż ſię naziewa za ſwoie pieniądze.





ROZDZIAŁ I.

Powieść Hiſtoryczna zaczyna ſię poſpolicie od ſłòw: Urodził ſię.... Hiſtoryk niechcąc Czytelnika zoſtawiać w powątpiewaniu, ieżeli ten, o ktòrym piſze innym iakim ſpoſobem nie przyſzedł na świat, upewnia go, że ſię urodził. Potym naſtępuie Rok i mieyſce urodzenia, Familia, Urzędy, Herby, Przodkowie, a czaſem nawet pilny w zbieraniu nudnych odrobin, wielbi byſtrość rozumu wieku niemowlęcego, i przytaczaiąc wróżby o przyſzłey pocieſze Rodziców dziwi ſię razem z niemi wyſileniu natury. Może Czytelnik znudzony podobnemi ciekawościami podziękuie mi za to, że zaraz przyſtępuię do rzeczy.
Zaczynam Powieść o ſobie od wypielęgnowania, które winienem mamce i piaſtunce, tak iak wſzyſtkie dzieci zacnego urodzenia. Matka moia miała po ſobie wielkie przyczyny, aby nie ſzła za zwyczaiem poſpolitych kobiet, ktore ſię udaią ślepo za głoſem natury, karmiąc właſnemi pierſiami płód, który im dała. Powiyany byłem i kołyſany iak inſi, bo u naſ w Podgórzu, śmiano ſię ieſzcze z tych nowości, które gdzieindziey naſtaią. Co więkſza, odbyłem oſpę, chociaż mi iey niezaſzczepiano. Doktorowie czynili w tym koſztowną taiemnicę, a Rodzice moi wyperſwadowani, iż to ieſt ſamochcąc ſzukać nieſzczęścia, nigdy na to zezwolić niechcieli.
W trzecim roku dopiero zacząłem chodzić, bo mię nigdy z rąk ſpuſzczać nie kazano. Matka moia nie chciała, aby dziecię zacnego urodzenia czołgać ſię miało po ziemi.
Kazała mię wodzić na paſkach, a gdy ſię zdarzyło żem upadł przez nieoſtrożność piaſtunki, ta, boiąc ſię kary, znalazła ſpoſób prędkiego utulenia, biiąc ręką mieyſce gdziem upadł, i zmyślonym głoſem udaiąc, iak gdyby ſię to mieyſce proſiło. Nauczyłem ſię mścić i gniewać, a za pomocą paſków długo o ſwoiey mocy chodzić nie mogąc, trzymałem do góry barki, krzywo ſtawiałem nogi i zawſze upadałem na głowę.
Wyſzedłſzy z niemowlęſtwa, chowałem ſię u kobiet, bo te naylepiey dbaią o wygody dziecinne. Piaſtunka bita od Jmości, za to, że mię nie umiała bawić, muſiała wynaydywać różne zabawki. Naybardziey zaś tego przeſtrzegali Rodzice, aby nie drażnić dziecięcia. Dla tego dawano mi zaraz to wſzyſtko, czegom ſię napierał. A że naymilſza zabawka była dla kobiet, ktore mię pielęgnowały, kiedym kogo bił ręką po gębie, tak pięknie umiałem ie tym ſpoſobem bawić, że mię miały za dziecię bardzo roſtropne. Jmość ſama była w uſtawiczney trwodzę, aby ſię to nie ſprawdziło co mówią poſpolicie, iż roztropne dzieci rzadko ſię chowaią.
Matka moia (zwyczaynie iak każdy ma ſwoie dziwactwo) ([1]) bała ſię kota, żab, ſowy, paiąka, grzmotów, czarów i upiorów, a że to iak mówiła z natury pochodziło, łaiała tych, którzy mi chcieli wyperſwadować, że ſię takich rzeczy bać nie potrzeba. Nauczyłem ſię iey przykładem zatykać ſobie uſzy, gdy grzmiało, i wierzyć w to wſzyſtko co mi prawiły kobiety, ażebym prędzey uſnął.
Gdym zaczął wymawiać, niekazała Jmość łamać mi ięzyka ſłowami trudnemi dla dzieci. Miałem ſwoią oſobliwą mowę, ktòrey nikt nie rozumiał. Zamiaſt: pięknie, ſzpetnie, boli, parzy, ſpać... Nauczono mię abym mówił caca, bla, gaga, chy, lulu.... A tym ięzykiem mòwiąc do lat dzieſięciu, tak delikatne miałem uſteczka, iż liter: g, k, ł, do lat dwunaſtu wymówić dobrze nie mogłem. Śmiano ſię ze mnie, gdym mówił dwowa, tatar, natrztał, zamiaſt głowa, katar, nakſztałt; ale Jmość znaiąc delikatną komplexyą moią gniewała ſię na Jegomości, iż nie potrzebnie mozolił dziecię chcąc, abym wymawiał iak ſtarzy.
Przyuczony do światła i uſtawiczney ſtraży bałem ſię ſam zoſtać na oſobności, zwłaſzcza gdy ciemno było w pokoiu, a potwierdzony w ſtrachach od ludzi, ktòrych Matka moia wielce poważała, wybić ſobie z głowy nie mogłem, chociaż w dalſzym wieku rozum mię przekonywał, iż wſzelkie ſtrachy ſą czyſtym dziwactwem.
Jmość iako iedynaczka, y delikatnie wychowana w domu Rodziców ſwoich, nie lubiła patrzyć na główkę cielęcą, kiedy ią dano na ſtòł. Nieiadała proſięcia, flaków i paſternaku. Nabrałem także do tych potraw wſtrętu i tak ſię niemi brzydziłem, żem odwracał oczy, mieſzał kompanią i mdlał prawie kiedym ie obaczył na ſtole. Nie kazała mię iednak nigdy Jmość do tych potraw przymuſzać, albo przynaymniey pomału przyzwyczaiać, twierdząc, iż ten wſtręt ieſt dziwactwem, ale pochodzi z natury.


ROZDZIAŁ II.

Gdym przyſzedł do lat dzieſięciu, Oyciec moy życzył ſobie, abym ſię był uczył wſzyſtkiego, a Matka moia chciała, abym ſię był niczego nie uczył. Ten ſpór trwał między niemi długo. Oyciec utyſkiwał, iż kilka lat zdatnych do nauki, na pieſzczotach i próżnowaniu marnie upłynęło, Matka przeciwnie, utrzymuiąc, iż ieſzcze te lata nie przyſzły, trwożliwa bardziey o życie, iak o naukę mówić ſobie o tym nie dała.
W trzynaſtym roku zgodzili ſię przecież Rodzice, abym ſię zaczął uczyć; Oto tylko chodziło, aby wiedzieć iakie nauki miano mi dawać, i iakie mieyſce obrać do uformowania iedynaka, i podpory imienia naſzego. Oyciec móy tego ſobie naybardziey życzył, abym umiał Konſtrukcyą, a Jmość na wſzyſtko przyſtawała, bylebym zamiaſt Konſtrukcyi, uczył ſię Francuzkiego ięzyka. Ten ſpor nowy dzielił także i przyiacioł Rodziców moich. Pan Sędzia człowiek ſtaroświecki popierał zdanie Oyca, ale Pani Podkomorzyna częſto bywaiąca na wielkim świecie, utrzymywała ſtronę Matki. Pozwol mi WPan (rzekła do oyca mego) abym to powiedziała na pochwałę płci naſzey, iż Damy chociaż nie umieią łaciny wymownie iednak i czule piſzą. Teraz o to tylko ſtarać ſię należy, aby młodzież miała dar przypodobania ſię; Ktòż widział, aby ſłodkie bilety piſano łacińſkim ięzykiem, albo w kompanii używano ſłów Cycerona. Oyciec dla tego, iż wſzyſtko dobrze przenikał, dał ſię na wſzyſtko nakłonić, iednakże dla poiednania zdań przyiaciół, które rozróżnione były, umyślił użyć iakiego rozumnego człowieka, ktòryby znaiąc gruntownie nauki, mógł wybór ich iak naylepſzy uczynić.
Rozumni ludzie, którzy ſię maią za nauczycielów rodzaiu ludzkiego rzadko ſiedzą w domu. Ten, ktòry dla mnie miał przepiſać bieg nauk, i ich porządek, iako głęboko uczony, lubił te mieyſca gdzie przy dobrey uczcie można czas weſoło przepędzić. Takim też mieyſcem był dom Rodziców moich nie daleki od ſławney Akademii Sandeckiey. Nie odrodna Córka zepſutey na ów czas Matki, ſłynęła iak i ona dzikiemi naukami i nauczycielami, wydaiąc z ſiebie takie dziwolągi, iakim był ów ſławny literat.
Spytany u ſtołu coby rozumiał naypotrzebnieyſzego dla kawalera dobrego urodzenia, temi ſłowy zdanie ſwoie wyłożył: Filip Król Macedońſki ſyna ſwego Alexandra W. oddaiąc na naukę W. Aryſtoteleſowi, miał to za naywiękſze iego uſzczęśliwienie; bo chociaż, non cuivis homini contingit adire Corinthum, z tym wſzyſtkim iak mówi tenże ſam Filozof koniec rozumu ludzkiego Wielki Aryſtoteleſ, iż duſza ludzka cała w całym ciele, i nierozdzielna w każdey cząſtce ciała, przez ſympatyczne złączenie, które my zowiemy w pływanie fizyczne...... Matka moia, zwyczaynie iak kobiety ſą niecierpliwe, przerwała tę mowę w ſamym zapale głębokiego rozumowania, pytaiac ſię ieżeliby dla mnie potrzebna była łacina. To pytanie (odpowiedział) dwa w ſobie zawiera znaczenia, na które z oſobna odpowiedzieć należy, bo kto dobrze dyſtyngwuie dobrze uczy. Język łacińſki uważaiąc go, iak mowę dawnych Rzymian, nie ma nic więcey w ſobie prócz ſtaroświeckich piſm Cycerona, Horacyuſza, Wirgiliuſza i innych, o których mądrzy ludzie dawno iuż zapomnieli, ale biorąc go iaką mowę ludzi uczonych, zbogaconą przez kilka wieków tyſiącznemi ſlowami, które w prowadzili do nas Arabiowie z Filozofią Perypatetyczną, ieſt zbiorem terminów potrzebnych, i umieiętnością ludzi głęboko uczonych.
Nie trzeba było więcey na poparcie zdania Oyca mego, iak były te ſłowa. Wyrok mądrych ludzi, był każdego czaſu w wielkim poważaniu, i ieżeli w wieku naſzym powaga rozumnych mniey waży, iak rozumne przyczyny, Oyciec móy iednak zaſiągnął był ieſzcze tych ſzczęśliwych czaſów, kiedy naywiękſzym dowodem rzeczy było cudze zdanie.
Nie wiem, iakim ſpoſobem odważyli ſię niektórzy z przytomnych gości iść przeciw wyrokowi temu, i dawać ſwoie uwagi. Pani Podkomorzyna naybardziey o wſzyſtkim decyduiąca utrzymywała, iż wiadomość rządu politycznego, i odmian zaſzłych we wſzytkich Pańſtwach, ieſt naypożytecznieyſzą na świecie umieiętnością. Inni wyſławiaiąc ſtarożytność Aſtronomii, naywiękſze w niey pożytki dla rodzaiu ludzkiego upatrywali. Innych zdanie było za Fizyką, Matematyką, Hiſtoryą, Geografią, Pan Sędzia obſtawał przy prawie. Pan Skarbnik przy Herbarzu, Pan Maior od dobrego ieżdżenia na koniu wyprowadzał Epokę ſzczęśliwey odmiany w Europie i ſławę Przodków naſzych, a Oyciec móy ſtatecznie utrzymuiąc Konſtrukcyą, i tey iedney nauce, którą wynioſł ze ſzkoł, przypiſuiąc ſzczęście ſwoie, i umieiętność obcowania z ludźmi, ſłuchać nie chciał Pani Starościny, która dowodziła, iż młody kawaler umieiąc tańczyć, i podobać ſię Damom, niczego więcey nie potrzebuie do wydoſkonalenia ſwego.
Strwożona wyliczaniem tylu rozmaitych nauk Matka moia, aby te wſzyſtkie razem nie umorzyły dziecięcia, i nie wyſuſzyły mu mozgu, mówić do ſiebie nikomu nie dała. To iedno zawſze powtarzaiąc, iż nigdy nie pozwoli, aby tłumiono rozum dziecinny wielkiemi, a niepożytecznemi naukami.
Nic ſłuſznieyſzego ( odezwał ſię mędrzec ) bo któż widział, aby w kompanii, abo w dyſputach, ktorym świat ieſt zoſtawiony, była mowa o Popielu, którego myſzy ziadły. Hyſtorya ieſt po więkſzey części zebranie baiecznych powieści. Człowiek rozumny za prawdą tylko udawać ſię powinien. Alboż nie ma potrzebnieyſzych rzeczy, które umyſł naſz zaprzątnąć powinny? dociekanie naprzykład pierwſzych początkow ciał, materyi pierwſzey, i formy ſubſtancyalney, kategoryi, Drzewa Porfiruſza... ieſt rzeczą godnieyſzą rozumu naſzego niż czcza nauka Prawa, Rządu, Geografii, Geometryi, Fizyki z doświadczeniami, która z zepſuciem obyczaiów, od zarażonych herezyą narodów wkradła ſię do kraiu.
Nigdy człowiek (rzekł daley mędrzec) nie ieſt śmieſznieyſzym, iak gdy ſię zaprząta rzeczami, które do niego nic nie należą. Zoſtawmy wiadomość rządu politycznego Damom, które ſię intereſſami dworów cudzoziemſkich bardziey niż właſnemi zatrudniać zwykły. A ieżeli o wſzyſtkich innych naukach mam ſzczerze zdanie moie wyłożyć, Aſtronomia oprócz zgadywania dyſzczu i pogody ieſt próżno ſtrawionym czaſem. Któż z ludzi według biegu płanet i ich zaćmienia rozrządza ſprawami ſwemi? Naco ſię ſmażyć nad rachunkiem, aby przepowiedzieć kiedy ukaże iaka kometa, albo kiedy naſtąpi zaćmienie xiężyca? doſyć ieſt, aby wiedzieć kiedy przypada dzień feralny i rok klimakteryczny, o czym ſię dowiedzieć można z kalendarza, który co rok mądrzy ludzie wydaią.
O Geografii nic iuż nie mówię, bo w cale ieſt niepotrzebna dla nas Polakow niemaiacych żeglugi. Nietrzeba liczyć graduſów na Merydyanie, albo na Ekwatorze iadąc z Sącza do Bicza, albo do Tarnowa. Ze wſzyſtkich iednak nauk, nayniepotrzebnieyſza, ieſt zdaniem moim Geometrya. Stała Polſka chociaż tę naukę zupełnie zarzucono, a ieżeli ſzło o rozgraniczenie Wſi iakiey z ſąſiedzką, takie ſprawy nie maiąc u nas końca nie potrzebowały Map, ani rozmiaru Cała kompania ſłuchała tey mowy iak wyroku iakiego Bożyſzcza oprócz Pani Podkomorzyny, która w Prawodawſtwie naſzym wiele upatruiąc zdróżności wſzelkich klęſk, których kray doznał, tę dawała przyczynę, iż zawczaſu nieſpoſobiemy dzieci naſzych do tego, aby wiedziały co ſię dzieie w gabinetach dworów cudzoziemſkich. Z tych powodow Politykę ſądziła za naypotrzebnieyſzą umieiętność dla młodzieży iakieykolwiek płci i urodzenia.


ROZDZIAŁ III.

Gdy ſię roziechali goście, Oyciec moy nakłoniony powagą i zdaniem mędrca poſtanowił oddać mię do Sącza. Mieyſce to, iak namieniłem wyżey, ſamą tylko Konſtrukcyą łacińſkiego ięzyka ſłynęło, nad ktòrą młodzież przez ośm lub więcey lat mozoląc głowę, wychodziła ze ſzkół wyuczona reguł, nic, nie umieiąc ięzyka.
Oddany do tey oſady Akademiczney przechodziłem po ſtopniach przez wſzyſtkie ſzkoły o to ſię naybardziey ſtaraiąc co było zamiarem uczących, abym cały alwar umiał od karty do karty; iakoż w przeciągu lat ſześciu tak dobrze go umiałem na pamięć, iż chociaż nie rozumiałem xiążek, ani mówiących, wſzyſtkie iednak reguły umiałem doſkonale. Łacina Cycerona, i tych wſzyſtkich, którzy około wieku iego żyli, ponieważ była bardzo niſka w porównaniu tey, ktòrą w ſzkołach naſzych piſano, nie chciał Profeſſor tracić nadaremnie czaſu na czytanie Mówcy Rzymſkiego, i innych piſm iemu podobnych.
Dobrze wyuczony reguł łacińſkiego ięzyka poczytałem za nieroſtropność uczyć ſię Polſkiego, ktorego przez ſamo używanie mogłem doſkonale nabyć. I w ſamey rzeczy Bedulus ſzkolny tak dobrze umiał po Polſku, iak i naſz Profeſſor. Z tey przyczyny obrzydziłem ſobie ten ięzyk, ktòrym Poſpolſtwo rownie mowi iak i ludzie uczeni, a rzadko go używaiąc nabyłem łatwości mowienia po łacinie innym w cale ſpoſobem iak dawni Rzymianie mówili.
Przeſtaiąc na umieiętności reguł łacinſkiego ięzyka, oſądziłem iż wſzyſtkie inne nauki nie przyſtoią oſobom zacnego urodzenia. Ktokolwiek ma nadzieię Wioſek i znacznych intrat nie powinien być, ani Geometrą, ani Architektem, ani Malarzem, ani ſię znać na kunſztach, których ſię uczą ludzie podłego urodzenia. Wſzyſtko można mieć za pieniądze bo rzemieślnicy ſą na to, aby zadoſyć czynili wymyſłom ludzi maiętnych; dlatego ſprawiedliwie weſzło w przyſłowie, iż Pańſkie dzieci rodzą ſię z rozumami, to ieſt: że o wſzyſtkim decydować umieią, chociaż ſię niczego nie uczą.
Będąc Panięciem, a przy tym ſpoſobiąc ſię do tego, abym wyſzedł na mądrego człowieka, niechciałem tracić czaſu nad nauką kſztałtnego piſania. Panowie, i Literaci źle piſzą; Jeſt to przyſłowie, które ſię poſpolicie prawdzi.
Skończywſzy oſtatnią ſzkołę łacińſkiego ięzyka, zacząłem ſię uczyć Poezyi Łacińſkiey, iey uſtaw, Figur, pedeſów, i ich nazwiſk: Dactilus, Pyrichius, Moloſſus, Trybrahys, Anapeſtus, Antibachius, Amphybrachys... Profeſſor naſz nie ſzedł ślepo za Horacyuſzem, ale wolał mniey gładki Wierſz, byleby był bez elizyi i z reguł napiſany. Skromność Autorſka wſtrzymuie mię, iż zamilczeć muſzę o Nadgrobku, który napiſałem na śmierć W. J. X. Kantora Kollegiaty naſzey, którego niewczeſna pedogra porwała z tego świata. Trzydzieści Hexametrów bez elizyi tak ułożyłem, iż ie ze wſzyſtkich ſtron czytaiąc zawſze wypadły te ſłowa: Zyi nieśmiertelny, pod śmiertelnym grobowcem. Mniey dbaiąc o ſens, iak o ſztukę, tyle umieściłem figur i kwiatków Poetycznych, iż żaden Wierſz nie był bez oſobliwości, na którey ſami tylko ludzie głęboko uczeni poznać ſię mogli.
Skończywſzy Poezyą zacząłem ſię uczyć Wymowy; bo za moich czaſòw pierwey uczono dobrze mówić, niż dobrze myśleć, dla tego odkładano Logikę po Nauce Wymowy- Każda Sztuka ma ſwoie uſtawy, i każdy Nauczyciel ſwoy ſpoſob uczenia. Profeſſor naſz iak drugi Kwintylian, lepiey znał Teoryą i Reguły Retoryczne, niż praktykę dobrego piſania. Zacząłem więc uczyć ſię na pamięć długich Uwag, czyli iak zwano na òw czaſ Preceptòw; a zamiaſt Cycerona czytałem Herbowne Panegiryki, które nam podawano za wzór dobrego piſania. Ktokolwiek ma zapał z natury i łatwość wybicia ſię wyſoko w myślach, nie cierpi tak ſzczupłych Obrębów, iak ie czytałem potym w Uwagach nad Wymową, Autora Zabawek Wierſzem i Prozą. Mowy, ktòre piſałem pełne były ſłów nie maiących żadnego związku z Materyą, dla tego ſtarałem ſię przykſztałczyć ie rożnemi Przypiſami niemogąc razem pomieścić tego wſzyſtkiego co mi ſię ſnuło w głowie, gdym piſał. Miłość właſna nadymała mię za każdą razą, gdym odczytywał Chryą działaiącą, [2] którey dałem Tytuł z Greckiego: Monodrammaloginekapotos. Ten produkt rozumu mego ziednał mi u wſzyſtkich ſzacunek, czytałem go tym, ktòrych miarkowałem, że ſą lepiey uczeni; nie dla tego, aby co w nim odmienić, albo poprawić mogli, ale żeby ſię dziwili dowcipowi memu, który mię unoſząc iak ſtrumień wezbrany, zanióſł by był nakoniec do Morza nieprzebytego ſłòw ſkołatanych z myślami, gdyby mię to iedno nie wſtrzymywało, iż trzeba kiedyżkolwiek zakończyć.
Przez dwa lata ucząc ſię Wymowy, umiałem tak wyſoko piſać, iak i móy Nauczyciel. Tego tylko nie doſtawało mi do zupełnego wydoſkonalenia Umyſłu, abym ſię ſtał uczniem Awerroeſa, Awincenny i Szkota, wielkich Komentarzòw Wielkiego Aryſtoteleſa. Zacząłem od Dialektyki i za pomocą iey nauczałem ſię inaczey myśleć iak ludzkie ordynaryini. Wielu ſtara ſię o to, aby myśl ſwoią iak nayiaśniey wyrazić, dlatego też w takich piſmach nie widać żadney ſztuki. Uczony człowiek inaczey myśli. Chce, aby każda rzecz była z reguł, i mało dba o to, aby go zrozumiano, byleby tylko piſał i mówił in forma[3] W ſamey rzeczy nikt lepiey odemnie nie umiał ułożyć Sylogizmu według form, które Mądrzy ludzie dla lepſzey pamięci w dowcipnym Epigrammacie opiſali.[4]
Jeżeli Logika miała w ſobie wiele rzeczy, które Mądrym tylko podobać, powinny; Metafizyka, ktòrą rozpocząłem przy końcu Roku, miała ich nie ròwnie więcey. Nauczyłem ſię ięzyka ludzi uczonych: Entitas, Hecceitas, in abſtracto, in concreto, ſpecies quidditativa, conceptus ultimatus, cauſalitas, ubicatio... Oprócz innych dyſtynkcyi i definicyi, które ſamym tylko ludziom mądrym ſą wiadome.
Przy końcu Roku ſzkolnego, odebrałem z domu bardzo niepomyślną Nowinę: Oyciec móy pierſzego zaraz Roku iak mię oddał do ſzkół, pożegnawſzy ſię z tym światem, zoſtawił Matkę, prawda, że w podeſzłym iuż nieco wieku, ale przy dobrey Królewſzczyznie i znaczney intracie dziedziczney. A chociaż (iak zwyczaynie Wdowom) różne ſię iey trafiały partye, iść iednak za Mąż nie chciała. Ośm lat przeżywſzy w tym ſtanie, przyſzedł czaſ na koniec kiedy miłość gaſnącym iuż ogniem rozgrzana pomieſzała tę długą ſpokoyność. Miłość, ieſt iak Zwierz dziki raniony poſtrzałem, który przed oſtatnim oddechem wſzyſtkie ſiły ſwoie wywiera, i nie traci ich chyba razem z życiem. Ta pora wieku w ſtanie oſierociałym po Mężu, podpada tyle przypadkom, ile młodość w żywych Oſobach; bo równie rzadko widzieć ſię daie roſtropność w wyborze. Po odrzuconym kilka razy ſzczęściu, gdy ſię iey co dzień mnieyſze trafiało, przymuſzona na koniec była, rozgniewawſzy ſię o coś na mnie i na Sioſtrę moią, poyść za Mąż w pięćdzieſiątym oſmym Roku za młodego Człowieka iednego z ſłużących ſwoich, któryby ią cieſzył w zgryzotach i pomocnym był w intereſach. Ażeby zaś ukarała nas po Macierzyńſku, uczyniła Panem Męża ſwego wſzyſtkich intrat, zapiſow i Królewſzczyzny.
Wyznaczono, iak zwyczay, Opiekunow pokrzywdzonym dzieciom. Opieka nad ſierotami, które maią fortunkę, ieſt cnotą, do ktòrey ſię wielu ubiega. Pan Podczaſzy przyiaciel Matki moiey, był z liczby tych ſerc litościwych, które zatrudniaiąc ſię dobroczynnie, Pupilami ſwemi nie przeſtaią na dzieſiątym groſzu, które im prawo wyznaczyło.
Ta nowina, iak poſpolicie martwić zwykła doroſłe dzieci, tak i mnie nie mało przeraziła. Widziałem, iż zniknęła nadzieia fortuny, i że w ſamym tylko rozumie, i przymiotach moich, ufność pokładać należało. Dla tey przyczyny nie chciałem przerywać ſobie oſnowy rozpoczętych Nauk; zwłaſzcza gdy i Matka moia nie życzyła ſobie, abym młodo oſiadł w Domu, i grzebał w Roli tak znakomite przymioty.
Rozpocząłem Fizykę; nie teraznieyſzą ludzi, iak mówią, wolnieyſzego zdania, ale tę, którą Arabowie razem z Oſpą wprowadzili do nas, i ciemnieyſzą ieſzcze uczynili, iak ią zoſtawił Aryſtoteleſ. Doznałem, iż kto iedney rzeczy ma dobrą wiadomość, łatwo mu inne przychodzą. Niech mi Czytelnik daruie, że to powiem na pochwałę moią, iż nikt lepiey nie umiał poiąć, i wyłożyć, co ieſt: Sympatya, Antypatya, Materya pierwſza, Forma ſubſtancyalna i Jakości ukryte, przez ktòre całą naturę, i iey ſprawy Fizycy naſi wykładali.
Za czaſów moich był, ieſzcze ten chwalebny zwyczay, iż odprawowano Dyſputy publiczne, w przytomności ròżnych Oſób ſproſzonych na ten koniec, aby ſię wſpólnie wyſzydzić żartami, i zelżyć grubemi ſłowy. Te uczone kłótnie mieſzaiąc dawniey Kròleſtwa, i daiąc oręż w ręce głów zapalonych, były przyczyną rzezi i prześladowania. Wieku naſzego iak w barbrzyńſkim ſpoſobie poiedynkowania naſtała iakaś maſkowana grzeczność, tak i w dyſputach zaczęła ſię pokazywać przyſpoſobiona ſkromność. W naywiękſzym zapale odgłos trąb przerywał kłótnią, a weſoła uczta godziła rozróżnione ſtrony. Teraz oprócz niektórych Oſób prawdziwych uczniów Aryſtoteleſa Nauki zginęło mieyſce do boiu, a z nim (iak wielu narzeka) guſt dobry w Naukach, Obyczaie, i Wiara.
Dyſputa moia była o trzy prawdy, które utrzymywałem. Pierwſza: Jeżeli działaiące powinno ſię ſtykać z biernym, czy też działać może z daleka.[5] Druga: Czyli w zepſuciu ſubſtlancyalnym rozſypuią ſię cząstki, aż do materyi pierwſzey.[6] Trzecia na koniec: Jeżeli przymiot duchowny może zoſtawać w podpadniku cieleſnym; albo przeciwnie przymiot cieleſny w podpadniku duchownym.[7] Ja, utrzymywałem, że tak, a Przeciwnik mòy, Skotyſtyczney Filozofii Bakałarz, i S. Teologii Jubilat dowodził, że nie. Ztąd wrzawa, daley kłótnia, na koniec przeſzedłſzy przez wſzyſtkie Propozycye Filozoficzne od Materyi pierwſzey poſzliśmy do grubey Materyi, a gdy tubalność głoſu Jubilatſkiego głuſzyć nas poczęła, Clariſſimus kazał zatrąbić na Churze, i tak ſkończyła ſię Dyſputa na pięciu Silogizmach in Baralipton, dwóch in Fapeſmo i iednym in Friſeſomorum; a ia otrzymałem pochwałę, iż ſwego czaſu będę podporą Kościoła, i Oyczyzny.


ROZDZIAŁ IV.

Po tak chwalebnym Popiſie udarowany zaświadczeniami ſzkolnemi o moiey wielkiey Nauce, powróciłem do domu. Powitanie, które uczyniłem do Matki było prawda nie przygotowane, ale nie bez ozdob, i kwiatkow Retorycznych, ponieważ naturalnie weſzły mi Figury Podziwienia, Zapytania..... i kilka uczonych rzeczy z Hiſtoryi Poetyczney, które gładko przyſtoſowałem do niey: o Rumilii, Sterkucyuſzu, i Krepituſie. Matka moia napełniona radością, widząc mię tak uczonego, żałowała iż w powtórnym poſtanowieniu ſwoim była iuż bez nadziei podobnego Syna.
Pierwſze dni na Wſi były dla mnie pomyślne. Zdarzyn gniazdo Imienia naſzego nie był nigdy bez uczonych ludzi, i bez dyſputy u ſtołu o Cnocie plaſtycznej[8], o początku uſzczególniaiącym[9], o opowiadanym powſzechnym pośledniczym[10] a czaſem nawet zapędzaiąc ſię w Materye Teologiczne, o Adamie ieżeli miał wlaną umieiętność, i tak był ſtworzony, iak my którzy ſię rodziemy[11], przechodziliśmy przez ſubtelności Doktora Halſkiego[12] i wſzyſtkich iemu podobnych. Ponieważ zaś naybardziey miałem głowę nabitą Hiſtoryą o Bogach Pogańſkich, nie zamilczałem nigdy o Faetonie, i Febie, gdy mówiono o Wſchodzie albo Zachodzie Słońca; Parnas, Helikon, Wody Kaſtylſkie, Muzy, Apollo, Parki, i Fauny były zawſze na placu. Czas nazywałem Saturnem, Ogień Wulkanem, Morze, Ziemię, Niebo, i piekło, Neptunem, Temizą, Olimpem, Plutonem.
Nie każdy mógł zrozumieć to, co mowiłem w potocznym nawet dyſkurſie, ale ponieważ za moich czaſów ztąd tylko poznawano Mądrych, kiedy tak wyſoko piſali, i mówili iż ich nikt nie zrozumiał; Matka moia ſłuchała wſzyſtkiego z radością, a Oyczym aby ſię iey przypodobał, chwalił wyſoką łacinę, którą mieſzałem z Polſzczyzną, chociaż ſam niewiele umiał, bo raz tylko przeſzedł w Biczu Donata na pamięć.
Sława przymiotow moich napełniała całą okolicę. Nie opuſzczaiąc żadney okazyi która ſię podawała do okazania mego rozumu, podiąłem ſię chętnie mieć mowę do Wielmożney JMść Panny Regentowny przy oddawaniu Jey Wieńca ślubnego. Nayprzod Anagramma z iey Imienia Eleonora tak mi pieknie wypadło, że z niego wziąłem cały Aſſump; Potym alluduiąc do wieczności, która ieſt iak koło wieńcowe. Lubo (mowiłem) „nie trwała z kwiatem uciecha, przecież kwieciſty ten prezent przy łaſkawych Olimpu influencyach nieſpełznie, kiedy na nim Saydak ſwoy ſkłada Kupido. Prędzey niebotyczne Cedry, Saturn zaiadłym zębem obali; Prędzey wyſchną Helikońſkie zrzodła, aniżeli rozkrzewioną w ſerdecznych Wirydarzach miłość, rozprzęże zazdroſna Juno. Æqua Venus Teucris Pallas iniqua fuit... Przyim ten znak Symboliczny, illumque honora Eleonora, który ci Wielmożny JmPan Suſceptant ofiaruie. aby ſuſcipiat a te, bo velle ſuum cuique eſt. Który czyli życzliwego ſzczęścia zawieią Zefiry, czyli ſurowe przeciwney fortuny żadmą Akwilony, ſtateczny trwać będzie aż do Kupreſſu.“
Mało takich było z przytomnych gości, którzyby ſię poznali na wſzyſtkich kwiatkach Retorycznych tey Mowy; Owzſem Pani Sędzina ciągnąca mię w taniec, gdym iey powiedział, iż taka zabawa nie przyſtoi uczonym, śmiała pierwſza z tym ſię odezwać, żem był żakiem ſzkolnym. Niech ſądzi Czytelnik z iakim pomieſzaniem i niecierpliwością czekałem końca tych God, gdzie zamiaſt dyſputy o uczonych rzeczach, czaſem tylko ſłyſzeć ſię dał ſpor między Urzędniczkami Ziemi naſzey o pierwſzą parę w tańcu, gdzie Damy poglądały na mnie tym ſatnym okiem, iak Pani Sędzina, a Kawalerowie śmiechem zbywali zagadnienia moie Filozoficzne.
Przyſzedł na koniec oczekiwany piątek, który według zwyczaiu ſtaroświeckiego kończył uciechy weſelne. Powrociłem do Domu ale z wielką odmianą w zdaniu Matki i Oyczyma o przymiotach moich. Ten maiąc ſię za rozumnieyſzego ode mnie, iż znał to lepiey co ieſt potrzebnieyſzego do życia, śmiał ſię z Materyi pierwſzey, i z Formy Aryſtoteleſa, a Matka, dawſzy mi do porachowania Prowentowe Regeſtra, przekonać ſię żadnym ſpoſobem nie dała, iż Mądrzy ludzie gardzą tą Nauką, która ſamym tylko Kupcom i Rachmiſtrzom ieſt pożyteczna.
Jm dłużey bawiłem w Domu, tym lepiey co dzień widziałem, iż ſerce Matki ſtygnąć ku mnie poczęło. Opiekun wchodząc w iey myśli, i ſwoim chcąc oraz dogodzić, proponował mi Stan Duchowny, ſtawiaiąc przed oczy wielkie korzyści, a Oyczym władaiąc ſercem Matki, dokazał ie na koniec uczynić odrodnym. To dało mi pochop do myślenia, iż wielkie Przymioty, ktòre w ſobie miałem potrzebowały pola, do okazania tego, com układał w głowie. Wieś ieſt mieſzkaniem ludzi poſpolicie myślących, a goſpodarſtwo zabawą, która nie przyſtoi uczonym. Człowiek wielkiego dowcipu idzie za chwałą nie pobocznemi drogami, ale przez tłum ludzi patrzących na niego, i dziwiących ſię iego Wielkiey duſzy. Warſzawa tym powabnieyſza była dla mnie, im więcey upatrywałem okoliczności, które mię na widok wyſtawić mogły. Proſiłem Matki aby mię poſłała na ten Teatr wielkiego Swiata, gdzie za pomocą Wuia, mogłbym wyiść na Człeka.
Stało ſię iakem żądał. Matka obiecuiąc ſobie iż mi duch przyidzie w Warſzawie, wyprawiła mię do Wuia, polecaiąc mu ten interes, aby wſzelkiemi ſpoſobami nakłaniał mię do Stanu Duchownego.


ROZDZIAŁ V.

Gdyby mi było wolno, iak niektórym Dzieiopiſom odeyść daleko od zamiaru, i błąkać ſię z uwagą nad pobocznemi okolicznościami prowadząc za ſobą ziewaiącego Czytelnika; opiſałbym tu, iak wyſtawiłem ſobie w umyśle Warſzawę, pierwſzy raz ią zobaczywſzy. Rozległość iey zdawała mi ſię na kſztałt Sylogizmu długiego, który ułożywſzy według Reguł Logiki, ſtałby ſię trzecią częścią krótſzy. Powietrze grube i zarażone fetorem, z Cmentarzow, i Fabryk Mydlarſkich, na kſztałt Materyi pierwſzey Aryſtoteleſa, która ſzperaiącym w niey zawraca głowę. Hałas ludzi koni, nakſztałt gwaru i zgiełku podczas zapalonych dyſput; A tak powiedziałbym, iż umieiętność moia, nic oſobliwſzego nie znalazła w tym Mieście. Ale zamiar móy ma w ſobie co innego. Czytelnik ieżeli ieſt ciekawy dalſzey oſnowy życia, i przypadków moich, nie zechce mię ſpuſzczać z oka, ale idąc za mną do Domu Wuia mego, przypatrzy ſię iak byłem od niego przywitany.
Nim mu oddałem liſt Matki moiey, którym mię polecała opiece i względom iego, co kolwiek przyiść mi mogło na prędce do głowy, coby okazywało głęboką moią naukę, ſtarałem ſię iak naylepiey wyrazić. Przerwał mi mowę Wuy moy, śmieiąc ſię, i nie chcąc daley ſłuchać. „Przeſtańże, rzekł potym do mnie, tey Szkolney perory. Komplement twóy, ieſt iak z karty. Trzeba zapomnieć o Bakatarſkiey Nauce, która by cię śmieſznym czyniła w poſiedzeniu ludzi roztropnych.“
Właśnie iak Edyp zagadniony od Swinxa, ſtanąłem niewiedząc co powiedzieć. W dalſzey iednak mowie dałem mu poznać, iż zdanie, które o mnie powziął mocno go pokrzywdzało. A że rozum naylepiey ſię pokazuie na piśmie tak, iak żołnierza męſtwo na placu, przeczytałem mu moią Chryą Działaiącą proſząc według zwyczaiu, aby mi ſzczerze zdanie ſwoie wyłożył.
Ponieważ chceſz tego, abym ci w ſzczerości powiedział co ſądzę o tobie móy kochamy Sieſtrzeńcze, iako Wuy, nie mam przyczyny, abym cię oſzukiwał. Szkoda tych pieniędzy, które Rodzice twoi łożyli na to, aby ci przewrocono głowę; I bardzo żałuię ſtraty lat twoich młodych, które na co innego trzeba było obrócić. Starałeś ſię uſilnie o to, abyś był nie użytecznym w Kraiu. Jeſteś Cudzoziemcem w Polſzcze, i w oſobie twoiey przywiozłeś nam Rzymianina do Warſzawy. Wieſz co ſię działo w Troi, a nie wieſz tego, co ſię ściąga do naſzey Oyczyzny. Gadaſz po łacinie, a nie umieſz Oyczyſtego Języka. Nie ganię ia tego żeś ſię po łacinie uczył, ale zbyteczna troſkliwość, i ſtrata czaſu w nabywaniu łaciny ieſt zawſze z krzywdą dla Polaka.
Co ſię zaś tycze twego dziwotworu Monodrammaloginekapotos zdanie moie ieſt, abyś ſpalił to, coś napiſał, i zapomniał o tym, czegoś ſię nauczył, a z czaſem dopiero przez czytanie Xiąg dobrych, rozważanie i obcowanie z ludźmi dobrego guſtu, nabywał prawdziwey umieiętności, od którey ſię mocno odbłąkałeś złych maiąc do tego przewodnikow.
Stanąłem powtórnie iak bez zmyſłów. Prawda iż niektórzy toż ſamo mi mówili, ale wielu a co więkſza podeſzleyſi w wieku Nauczyciele moi dodawali mi ochoty, twierdząc, iż ſwego czaſu będę ozdobą mieyſca, zaſzczytem Familii, i pociechą Oyczyznie. Przyſzedłſzy do ſiebie właśnie iak z letargu, oſtatnia myśl moia była ta, iż Mądrzy maią zawſze przeciwników, którzy uwłoczą ich przymiotom, aby ſię przez to z ſwoim rozumem popiſywali.
Chociaż Dom Wuia mego zawſze był otwarty nudziłem iednak ſobą, nie ſłyſząc nigdy aby rozmawiano, ani o przymiotach ukrytych, ani o wpływaniu Fizycznym, ani o trzecim przyległym[13] Owſzem cała kompania tak rozmawiała z ſobą, iak gdyby nigdy nie było na świecie Aryſtoteleſa. Uważałem pilnie, ieżeli bym ſię kiedy nie mógł przyłożyć do dyſkurſu, ale w wſzyſtkich rozumowaniach nie ſłyſzałem ani ſpoſobu Zbiorowego ani Rozbiorowego. To mię zaś naybardziey gniewało, iż wielu, chociaż Francuzów między niemi nie było, gadali iednak do ſiebie po Francuzku; A przeciwnie żadnegom nie ſłyſzał, aby ſię odezwał po Łacinie, chociaż mi zawſze mówiono w Szkołach, iż ten Język ieſt naypotrzebnieyſzy.
Odſunąłem ſię od kompanii Mężczyzn, chcąc ſię przyſłuchać temu, co z ſobą rozmawiały Damy. Ale ieżeli Logika pierwſzych była bez porządku, dopieroż bardziey tych, które głębokich Nauk nie znaią. Całą ich rozmowę nazwać można było: circulus vitioſus. Same tylko zagadnienia co raz inſze, bez żadnych dowodów. Jedna z nich mówiła że: Toque à la Roſiere nie był iey do twarzy; Druga przyganiała ſwoiey ſąſiadce, iż miała na ſobie iakiegoś Malboruga, który iuż nie był w modzie. Trzecia: że iey darowano wczora Pieſka bardzo rozumnego; Inſza odezwała ſię, że ma kapeluſz à la Figaro. Oſtatnia znich, coś niby z Logiki powiedziała: Czemuż go nie noſiſz ma chere amie. Przyſtąpiłem bliżey na te ſłowa, i maiąc porę popiſania ſię z Rozumem, ſprawiedliwie (rzekłem) WPanna Dobrodzieyka mówiſz. Jeſt to Sylogizm in Brocardo. Jak gdyby tak było: Na to zrobiono Figaro, aby go noſić; Ale że ta Dama ma Figaro, ergo...
Jeſzczem był niedokończył Sylogizmu, gdy wſzyſtkie uſłyſzawſzy Brocardo śmiać ſię głośno poczęły. Chciałem ie nauczyć, iak poznać można Sylogizm, kiedy ieſt in Brocardo, ale ich śmiech coraz więkſzy pobudził mię do gniewu. Mądry Człowiek prawdę tylko poważać umie, daleki od przeſądu względów i uwodzenia ſię ſtronnością. Dowiodłem im przez Sorites, iż ſię śmieią z właſney nieumieiętności. „Kto ſię śmieie (mówiłem) z rzeczy rozumnych nie ma ich wyobrażenia; Kto nie ma ich wyobrażenia, nie wie iak przydatnik, wiąże ſię z podpadnikiem,[14] kto nie wie iak Przydatnik wiąże ſię z Podpadnikiem, nie zna drugiey opercyi duſzy, o którey druga Część Logiki traktuie; Kto nie zna drugiey Części Logiki, nie zna wſzyſtkich innych Nauk, do których ona ieſt kluczem; a kto nie zna wſzyſtkich innych Nauk, ieſt nieumieiętnym, Ergo...„ Na ſamym wnioſku uchwycił mię za rękę, ieden z młodych, który ſię był przyſunął do naſzey kompanii, i przerywaiąc, ſzepnął mi do ucha, iż ſię uymuie o honor Dam, które pokrzywdziłem tą mową. A ia uymuię ſię (odpowiedziałem) o honor całego Perypatetu, a mianowicie Akademii moiey, która mi przyſiądz kazała, iż bronić będę iey Honoru.[15]
W pòłtory godziny odebrałem bilet w grzecznych wyrazach zapraſzaiący mię nazaiutrz, o godzinie dzieſiątey z rana do Jezierny. Niewiedziałem coby to było, i pierwſza myśl, która mi przyſzła do głowy, napełniła mię radością, iż tam muſi ſię odprawiać iakiś Akt publiczny, na który mię proſzą, powziąwſzy wiadomość o przymiotach moich. Chwała dla ludzi uczonych, ieſt iak powietrze, którym oddychamy. Ta myśl pochlebna utaić nie mogła przed Wuiem ukontentowania mego. Ale iakem ſię zdziwił, kiedym z uſt iego uſłyſzał, iż Jezierna ieſt Szkołą, gdzie Młodzież ma popis z Nauki zabiiania ſię, która także wchodzi do iey Edukacyi; Ze honor tego wyciąga, aby mię zabił móy przeciwnik, ieżeli go ia wprzod nie zabiię Nadewſzyſtko zaś to mię zmieſzało, że Wuy móy zabronił mi na zawſze powrotu do Domu ſwego, ieżeli nie pokażę tego, iż mniey poważam ſobie życie, niż punkt Honoru. Pierwſzy raż obiły ſię o uſzy moie te Maxymy honoru, i ta Nauka, aby ſię zabiiać. Rozumiałem nayprzód, iż Wuy móy żartuie, ale utrata łaſki i zabronienie Domu dały mi na koniec poznać, iż Sylogizm in Brocardo ściągnął na głowę moią nieſzczęście. Wſzyſtkie uwagi Wuia, iż lepſza śmierć chwalebna, niż życie nieſławne, były nadaremne. Bardziey kochaiąc życie niż dziwaczny Honor, zacząłem przed nim rzewliwie płakać, ale im więcey pozwalałem żalowi, tym bardziey Wuy gniewał ſię na mnie, i wyrzucaiąc mi lękliwość, która kobietom tylko przyſtoi, żałował że noſzę na ſobie imię Zdarzyńſkich, które w podobnych okolicznościach dało kilkokrotne dowody męſtwa umyſłu, i odwagi ſerca.
Niech mi każdy wyświadczy, który kiedykolwiek miał do czynienia w podobnym przypadku, iaka była noc moia, aż do tey godziny, kiedy nie tak ze ſnu, iako raczey z letargu ocucił mię Pan Maior wchodząc do pokoiu mego z nowiną, że ma ſobie za ſzczęście, iż Pan Staroſta Wuy moy obrał go za Sekundanta dla mnie. Te ſlowa uſpokoiły nieco pomieſzanie moie. Rozumiałem, iż zwyczay ieſt dla tego obierać takich przyiaciół, aby ci czynili zgodę między rozrożnionemi; Alem ſię zdziwił ſłyſząc na placu Sekundanta mego, iż przez gorliwość o honor przyiacielſki zezwolić nie chciał na to, aby meta naſza była o ſiedem kroków, tę daiąc przyczynę, iż w tak delikatney materyi, nie przyſtoi dla odległości mety ſtrzelać do ſiebie na wiatr.
Widząc oczywiſte niebezpieczeńſtwo życia, i przeciwnika mego nie nadto nacieraiącego, pogodziłem ſię z nim na placu, chociaż Sekundanci naſi przytaczali nam uſtawę punktu honoru, iż plamę iego krwią tylko zmyć można. Powròciłem zdrów do Warſzawy, a nie śmieiąc pokazać ſię Wuiowi, wproſiłem ſię na czas do iednego Klaſztoru pókibym przez przyiacioł nie przebłagał zagniewanego Wuia.
Szczęście zdarzyło dla mnie w tym Klaſztorze uczonego Lektora, który w ſmutnym ſtanie moim był mi pociechą. Dałem mu poznać moią Naukę rozprawiaiąc o wſzyſtkim cokolwiek być może ſubtelnieyſzego w Filozofii Aryſtoteleſa. Weſzliśmy z ſobą w ściślieyſze związki przyiaźni, a pochwały, które mi dawał, były powodem dla mnie, żem wynurzył żal przed nim na Wuia mego z okazyi pierwſzego przywitania, i utraty łaſki. Ubolewał nademną, ale bardziey ieſzcze nad Naukami, które teraźnieyſze Panowanie przywiodło do upadku. A gdy mi począł wyliczać Filozofow Perypatetycznych Imiona, których Xięgi in Folio gniią teraz zarzucone w ſzafach, zdawało mi ſię, że patrzę na ową ruinę Nauk, ktòra była około piątego Wieku, gdy Barbarzyńcy oſiadać poczęli polerowną Europę.
Powziąłem wieczną Nienawiść ku Imionom: Konarſkich, Kraſickich i Naruſzewiczów, którzy pierwſi, iak mi powiedział, Piſmami ſwemi, odmienili guſt Nauk i Wymowy. Ale nie równie bardziey znienawidziłem ſobie imienia Łuſkinów i Wiśniewſkich, którzy pierwſi wprowadzili do Polſki nowość poźnieyſzey Filozofii, i obalili kilku wiekami ubezpieczoną Naukę Aryſtoteleſa. Zoſtawuiąc czaſowi pracę około przywrócenia do dawney ſławy Filozofii Perypatetyczney, zacząłem wprzód myśleć o ſpoſobach przebłagania Wuia. A zażywſzy wiele trudności, zoſtałem na koniec przywrócony do łaſki.


ROZDZIAŁ VI.

Wyſzedłſzy raz z domu ſłyſzałem przechodząc koło Swiętego Krzyża, iż dwie przekupki kłóciły ſię z ſobą. Poczciwaś! (mówiła iedna do drugiey.) Radabyś mię z moiey pracy wyzuć... Poczekay, doczekam ſię tego, że ſama w przód zniſzczeieſz.... Nic nie miałaś, nic nie maſz, i nic nie będzieſz miała... Gdyby mi przyſzło...”.
Coż to ieſt? (rzekłem ſam do ſiebie, ) ta Baba nie była w Akademii Sandeckiey, a zna Retoryczne Figury? Używa Ironii, Antonomazyi, Diaſyrmu, Synekdochy, Anafory... Zaſtanowiłem ſię nieco, abym ſię iey ſpytał coby ią tak mocno gniewało. Oto! ta zła kobieta (odpowie) Nieżal by mi było gdybym z nią żyła obłudnie... Zdziwiłem ſię ieſzcze bardziey. Coż znowu? ta Baba umie także Logikę Sylogizm ieſt in Darapti.
Powróciłem do domu cały w myślach, rozbieraiąc w głowie ſłowa Wuia mego, które do mnie mówił na pierwſzym powitaniu. Pośmiewiſko i wytykanie palcem tych, ktorzy mię znali, przypadek niedawny z damami i świeże zdarzenie z przekupką dały mi poznać, iż trzeba coś więcey umieć, niż to, czego mię uczono w Szkołach, aby bydź użytecznym, i uczonym człowiekiem. Toż nauka moia (myślałem ſobie) ma bydź ſzczerym głupſtwem? i Nauczyciele moi, głupſzemi ieſzcze odemnie? Zaſtanawiaiąc ſię dłużey nad tą Uwagą przyznałem na koniec, iż moia Retoryka i Filozofia były próżno ſtraconym czaſem. Sama natura ſpoſobi naſ do tych figur, których dziwacznych nazwiſk, i używania uczono mię w Szkołach, a rozſądek naylepiey pokazuie iak ſzukać przyczyn na poparcie zdania, niewchodząc czyli to ieſt in Barbara czyli w iednym z tych dziwactw.
Poznawſzy potrzebę Oyczyſtego Języka, którym pierwey gardziłem, ſtarałem ſię uſilnie, abym ſię go nauczył. Ze zaś iak w Szkołach nie miałem dobrego Przewodnika do tey Nauki, wziąłem ſię za radą niektórych do czytania Xiążek takich Autorów, którzy przez oſobliwość wyrazów ſtali ſię ſami oſobliwemi. W krótkim czaſie głowa moia była iak Magazyn, maiący w ſobie ſame świeże towary, ponieważ naybardziey ſtarałem ſię o to, aby umieścić w pamięci wſzyſtkie nowe ſłowa. Z tąd tak wielką zabrałem chęć do czyſtey Polſzczyzny, iż kuiąc nowe wyrazy, wolałem rzecz niezrozumianą uczynić, a niżeli używać ſłow wziętych z obcych ięzykow idąc po proſtu za zwyczaiem, który ie przyſwoił. A tak z iednego błędu nieznacznie wpadłem w drugi.
Sprzeczka o ſłowa, była dawniey materyą Piſm, i przyczyną krwawych utarczek; bo na nich ſię tylko cała Filozofia, i inne Umieiętności zaſadzały. Gdy raz podczaſ obiadu wſzczęła ſię ta uczona rozprawa między Literatami, których Wuy móy miewał czaſem u ſiebie: ieżeli Człowiek uczony ma iść za zwyczaiem, czyli też zwyczay ma ſię ſtoſować do Uczonych ludzi, byłem przeciwny zdaniu Wuia mego, przychylaiąc ſię do tych, ktòrzy utrzymywali, iż wſzędzie uczeni idą przeciw zwyczaiowi.[16]
Częſto obcuiąc z takiemi Literatami, nauczyłem ſię Polſkiego Języka inaczey wcale iak nim piſał Skarga, i teraz piſze Kraſicki. Wuy mòy nie lubił ſłów nowych, i te tylko chwalił, które nie dziwactwo, ale potrzeba wynayduie, aby ułatwić trudność w wyrażeniu myśli; ale niechciał zwać nigdy Poezyi Rymopiſarſtwem, Geografii Ziemiopiſarſtwem, Hiſtoryi Dzieiopiſarſtwem... Czyliż (mówił) dla tego Mowę dawnych Rzymian poczytać można za ubogi ięzyk, że wiele ſłów wzięli od Greków, i ſobie ie przywłaſzczyli? Nie na wielości nazwiſk iedney rzeczy, ale na doſtateczności wyrażenia wſzyſtkich działań duſzy naſzey zależy obfitość ięzyka. Rzymianie a po nich Francuzi i inne Narody doſkonaląc ſwą mowę, mniey dbali o wyrazy techniczne, które wzięli z obcego ięzyka, i które bardzo łatwo odmienić mogli w Oyczyſte. Naywiękſzym ich ſtaraniem było przykładać ſię do tego, co ieſt iſtotną potrzebą. Niechże i naſz ięzyk ma tyle wyrazów, ile ieſt wyobrażeń, to go uczyni doſtatecznym, bo obfitością malowania rozlicznych ſpraw duſzy przechodzi, iak mi ſię zdaie, wſzyſtkie znaiome mi ięzyki. Nie ma nic podobnego w Łacińſkim, Francuzkim, Włoſkim i Niemieckim, coby wyrażało znaczenia ſłów: będę palił, ſpalę, zapalę, podpalę, przepalę, przypalę, dopalę, nadpalę... Toż we wſzyſtkich ſłowach w czaſie przeſzłym i przyſzłym. Mało ieſt takich Narodów, których mowa miałaby w ſobie pomnieyſzaiące imiona z pieſzczotą i powiękſzaiące z wzgardą; ſłowa wyrażaiące częſte powtarzanie ſpraw naſzych, i to uſzczególnienie trzech Rodzaiow w czaſie przeſzłym i przyſzłym, które Polacy maią w ſwoim ięzyku. A ieżeli w ſamych tylko wyrazach technicznych widzieć ſię daie niedoſtatek ięzyka naſzego, czemuż przykładem innych narodów nie mamy ich z tego źrzodła czerpać, z kąd wypłynęły Nauki. Jeżeli Teologia, Filozofia, Fizyka, Gramatyka zoſtały przyſwoione, za cóż inne maią ſię odmieniać?
Chociaż wielu przychylało ſię do zdania Wuia mego, ia iednak zapalony chęcią, aby wyczyſzczać ięzyk chroniłem ſię uſilnie wyrazów: Papier, mur, ſoſ, dach, ratuſz, iarmark, dlatego że nie były Oyczyſte. Ale chwytaiąc ſię czyſtey Polſzczyzny nierychło poſtrzegłem, żem poſzedł tąż ſamą drogą, ktòrąm ſię w Szkołach odbłąkał od prawdziwey Nauki.
Prawda, iż Wuy móy ſtarał ſię wſzelkiemi ſpoſobami, abym guſt popſuty naprawił. Dla tey przyczyny zalecał mi dzieła Kraſickiego, Naruſzewicza, Mowy Seymowe Jgnacego Potockiego, Zabawki Wierſzem i Prozą Franciſzka Karpińſkiego... Ale częścią uprzedzony o tym przez rozmowę z O. Lektorem, częścią iż inne Piſma wpadały mi w ręce nierychło ſię wziąłem do czytania tych Xiążek.
Oſtatnią nadzieię poprawienia guſtu mego w Naukach pokładaiąc Wuy w Francuzkim ięzyku, kazał mi ſię go uczyć. Widziałem ſam potrzebę, nie żeby Umieiętność iego ſłużyć mi miała do czytania Xiążek pożytecznych, ale że we wſzyſtkich poſiedzeniach, gdzie ton dobry przeſzedł z Paryża, rzadko Polak mówi do Polaka Oyczyſtym ięzykiem. Metr mòy iako ſam był naybiegleyſzy w Dzieiach Romanſowych, tak do tey umieiętności ciekawość we mnie wzbudzaiąc, wprawił mię w guſt czytania takich tylko Xiążek.
Dzięki pierwſzym wynalazcom Romanſów, i Dzieł Teatralnych, iż tych Piſm na ſamey intrydze miłości założyli oſnowę. Poźnieyſi źli w wielu rzeczach Naśladowcy, to także ſzczególnie za cel ſobie wzięli, aby nie nudzić moralnością młodego Czytelnika, ale wzbudzaiąc w nim ciekawość intrygami miłości podżegać ogień, zapalać imaginacyą, i przewracać głowę dziwacznemi Awanturami.
Jaka tylko z podobnych Xiążek wpadła mi w ręce, zawſze to co raz głębiey zoſtawało w umyśle, iż miłość ieſt ów ogień Niebieſki, który wchodził w ułożenie ciał i świata całego, który ożywia naturę, utrzymuie ią i czuć ſię daiąc w każdym ſtworzeniu, ſtaie ſię głoſem powſzechnym iey wyroku. O miłości! Miłości! wołałem, iak ów Bohatyr St. Preux, którego Przypadki wyſtawiałem ſobie za wzór heroicznego kochania.


ROZDZIAŁ VII.

Chociaż zamiaſt Filozofii Aryſtoteleſa, Hiſtoryi o Helenie, Paryſie i Kaſſandrze zacząłem ſię ćwiczyć w pożytecznieyſzych Naukach, że iednak na te czaſy trafiłem, kiedy każdy prawie chciał, aby go zwano Poetą zarażony chorobą piſania Wierſzów, wſzedłem także w poczet Rymopiſów, ſame tylko Powitania, i Powinſzowania piſzących, którzy nie mogąc wyrównać dobrym Poetom, znaleźli ſpoſób pſuć podłym wierſzem Prozę, i nudzić nią, czytaiących.
Naymizernieyſzy Wierſzopiſ byleby podchlebiał (co Damy zowią ſłodyczą) podoba ſię Płci, która nie lubi, aby ią ganiono. Nazywano mię Poetą, tak, iak wielu innych, ktorzy nie lepiey piſali odemnie; W ſamey rzeczy z kilku ſet Wſpółkolegów nie więcey iak ſześciu wyiąwſzy, mogłem iść w porównanie z innemi, ponieważ równie iak oni bliſko przyſtępowałem do piękności Wierſzow Pluchoſkiego[17] a czaſem nawet w oſobliwości ſłòw nowych i Poetycznych ozdobach przechodziłem innych przyrównywaiąc moią Kloę do świeżości poranku[18] świetności Jutrzenki, białości alabaſtru, rumianości Ròży, wzywaiąc Bogów i Bogiń, aby ią zachowały w tey cudotworney piękności.
Z tym wſzyſtkim ta, ktorey pochwały śpiewałem pod Imieniem Kloe, odzyſkawſzy wolność przez śmierć nieſpodzianą Matki, innemu ſerce ſwoie oddała. Tknięty do żywego tą nieſtatecznością, zacząłem piſać Satyry, koiąc żal, który noſiłem w ſercu zemſtą Literacką.
W pośrzód pochwał i lauròw, które ſam ſobie dawałem; Wuy mòy, wpadłſzy w chorobę mimo zapewnienia Doktorów, iż przyidzie do zdrowia, z tym ſię światem pożegnał. Nim wieść ta doſzła do Matki, która iako nayblizſza Sukceſſorka dziedziczyć miała cały maiątek po Bracie, uwinąłem ſię iak nayprędzey, ſprzedaiąc pozoſtałe ſprzęty. Ta ſprzedaż i gotowizna w dniu iednym loſ mòy odmieniła. Wziąłem żałobę po tak dobrym Wuiu, aby pokryć radość pochodzącą z ſukceſſyi. A że z odmianą loſu odmienia ſię oraz i ſpoſób myślenia, zacząłem ſię podnoſić na dwa palce od ziemi, zadzierać głowę do góry i protekcyonalnym tonem okazywać względy moie tym, ktòrzy mi ſię kłaniali. Przyuczony w krótce do odbierania głębokich ukłonów ludzi ſzukaiących w tym właſnego zyſku, odſuwałem ſię, gdy kto z niżſzych ode mnie śmiał bliżey przyſtąpić i tknąć ſię AtmoSfery, która mię na dwa kroki wkoło otaczała.[19]
Matka moia dowiedziawſzy ſię o śmierci Brata a Wuia mego, obięła po nim dwie Wſie, ktòre były w Podgórzu, wypuſzczaiąc mi Stratyń z gotowizną i meblami, ktòre zarwałem po śmierci iego. Nowo nabyte Dziedzictwo przewróciło mi głowę. Rozumiałem, że kto ma Wieś ma ſzyby złote, które wyſtarczać będą na wſzyſtkie potrzeby: Zacząłem więc nayprzód myślić o Ekwipażu, bo zoſtały po Wuiu był iuż ſtaroświecki. Kareta robiona u Dangla w Warſzawie, nie w Londynie, wychodziła z mody. Konie roſłe, prawda, ale iak zwyczaynie Mechlemburſkie bywaią powolne, nie zdatne były do karyolki. Maciey, StangrYt poddany z Stratynia zwany zawſze Macieiem nie mògł ſię przyuczyć, aby go zwano Kutſzerem. Zamieniłem nayprzód karetę z końmi za prawdziwą Angielſką; Sprzągłem cug i Fórmankę, a cały Dwór odprawiwſzy, przyiąłem ludzi młodych, dobrego wzroſtu i przyſtoynych na twarzy. Liberya chociaż bez galonów, tak iednak była koſztowna, żem oſzukał dowcipnie Prawo oſzczędności. Garderoba moia, ponieważ dla Prawa oſzczędności nie mogła być tak koſztowna, iakbym był ſobie życzył, przechodziłem co dzień z iednego Woiewództwa do drugiego, a czaſem w dniu iednym byłem Lublaninem, Sendomirzaninem, Wołynianinem, Kiiowianinem, Litwinem i Wielkopolaninem.
Jak tylko ſię rozświeciło, ſzczęście porzuciłem Nauki, zoſtawuiąc ie tym, którzy nie maią Pſów, koni, wolantów, i karyołek; a iako kawaler dyſtynguiący ſię dobrym ekwipażem, zacząłem figurować na wielkim świecie; Ale w krótkim czaſie gotowizna po Wuiu, i pożyczone dwa tyſiące Czerwonych Złotych nie wyſtarczały na potrzeby, których co dzień więcey przybywało.
Oczekuiąc intraty z Stratynia, ułożyłem iuż był w głowie na co ią obrócić. Strzelec, ile w Warſzawie był mi bardzo potrzebny. Garderoba chociaż nie dawno ſprawiona, ale, iak zwyczaynie na wielkim Swiecie, z mody iuż wychodziła. Koni wierzchowych para iak dla kawalera nie były zbytkiem. Reſztę wydatku ſkładały drobne bagatele: ſprzączki nowego faſonu, zegarek kameryzowany, pierścień, tabakiera złota z emalią, (chociaż tabaki nie zażywałem) rękawek d'Angola, kapeluſze, laſki, bagietki, oſtrogi, koperſztychy miniatury i wodek pachnących wſzelkiego rodzaiu.
Przyſzedł pożądany dzień S. Jana; ale zamiaſt intraty odebrałem wiadomość, iż kredytór moy wſzedł przez tradycyą do Stratynia. Nie naymilſza to była nowina, zwłaſzcza gdym ſię zaſtanowił nadtym, że w iednym pół Roku przeiadłem prawie czteroletnią intratę. W nadzieię iednak dalſzych perſpektyw, i łaſk, ktòre mi obiecywano z Kreſcytywy, przypożyczyłem ieſzcze dzieſięciu tyſięcy Złotych, do dalſzego porachunku z kredytorem moim-
W krótkim czaſie przeſzedłſzy przez to wſzyſtko, za czym ſię ubiega młodzież, niſzcząc maiątek i zdrowie, naroztrącawſzy ludzi konnym ieżdżeniem po ulicach, nagłuſzywſzy trzaſkiem karet, i karyolek, zacząłem chodzić piechotą rozważaiąc ſobie, iż ſtan bankrutow ma także ſwoie ſłodyczy.





ROZDZIAŁ VIII.

Będąc raz na Teatrze, przyſtąpił do mnie ieden, (iak ſię oświadczał) przyiaciel niegdyś Wuia mego, ale iakem ſię potym dowiedział, wielki oſzuſt, i bankrut, który nagle przyſzedłſzy do milionów, i nagle ie utraciwſzy, miał ieſzcze iakiś ſpoſób utrzymywania ſię mimo wrzaſku i nalegania natrętnych kredytorOw. Powierzchowność iego błyſzcząca uderzyła mię w oczy. Miałem ſię za ſzczęśliwego, żem wſzedł z nim w poufałą rozmowę, a bardziey ieſzcze, gdy przypuſzczony byłem (iak mi powiadał) do związku krwie z zacnym iego Imieniem.
Z dziwiony ludzkością tak godnego Kuzyna, ofiaruiącego mi Dom, i wſzelkie wygody, wſiadłem z nim do karyty; a pocieſzony nadzieią iż kredytem iego, ktory miał u wſzyſtkich, wſparty będę w żądaniach moich, i otrzymam od Matki cząſtkę iaką Fortuny pozoſtałey po Oycu, rozumiałem, iż moment poznania iego, był Epoką dalſzego dla mnie uſzczęśliwienia.
W kilka dni ſpytany, gdym mu opowiedział w iakim ſtanie ſą intereſa moie, podał mi Proiekt ale z wielką oboiętnością, abym mu uczynił donacyą Stratynia wzamian Dobr, które miał na pograniczu. Kondycye iego zdawały mi ſię na ten czas wielkim dobrodzieyſtwem; Bo za czternaście tyſięcy intraty, zyſkiwałem dwadzieścia w Dobrach, ktore mi dawał. Oprocz tego przyimuiąc na ſiebie długi, obiecywał mi płacić co mieſiąc Czerwonych Złotych piędzieſiąt, poki Dobra nowo nabyte odemnie, nie oſwobodzi z zaſtawu.
Im z więkſzą oboiętnością Proiekt ten był mi podany, tym niecierpliwiey oczekiwałem końca, nagląc z moiey ſtrony, aby przyſzedł do ſkutku. Uczyniliśmy ſobie donacyą Dobr w zamian danych, a w krótkim czaſie Stratyń przechodząc z rąk do rąk, był nakſztałt monety, ktora cyrkuluie po Kraiu.
Kuzyn moy przez cały poranek bywał zatrudniony. Gabinet gdzie intereſa ſwoie ułatwiał, był na kſztałt kantoru przenośnego ale co dzień w inſzym mieyſcu, w ktorym pięciu ludzi rachowało Miliony intrat, a w Domu iego widzieć ſię nieraz dawał wielki niedoſtatek. Gdy dnia iednego poſtrzegłem go w odmiennym nieco humorze, ośmieliłem ſię ſpytać, coby za przyczyna była tego pomieſzania. Przełożył mi zażalenia ſwoie częścią na Bankierow, ktorzy dla niedoſtatku bankow wypłacić mu nie mogą wexlow, częścią na Kommiſſarzow, ktorzy dla złey drogi nie przyſyłaią mu zaległey od Roku Intraty, a dawſzy mi poznać delikatność ſwoią, iak wiele go to koſztuie, gdyby ſię ſam ſtarał o pożyczenie pieniędzy, proſił mię, abym ſię podiął tey przyſługi dla niego i ſprowadził w Dom iego P. Skarbnika, ktory od dwóch dni przybył do Warſzawy dla odebrania za Dekretem ſto piędzieſiąt tyſięcy.
Uczyniłem zadoſyć żądaniom Kuzyna. Sprowadziłem P. Skarbnika. Aſſumpt do intereſu był od uraczenia, potym naſtąpiły ukłony, po nich oświadczenie przyiaźni, daley przyrzeczenie protekcyonalney łaſki, na koniec ſto piędzieſiąt tyſięcy wpadły nam ſzczęśliwie w ręce. P.Skarbnik z donacyą Dobr nabytych przy Wołoſzczyznie, i z nadzieią doſtąpienia Orderów, i Urzędów, pożegnał nas i Warſzawę.
Ta Facyenda odmieniła nam obydwóm zły humor. Kuzyn nazaiutrz według zwyczaiu (kiedy były pieniądze) rozdał bilety na bal. Gdy ſię ziechali goście, zdziwiłem ſię widząc go, iż na Newkę kierową wyſypał garść obrączkowego złota, ale prawie odſzedłem od ſiebie, gdy nieſzczęśliwa Newka przegrała Dukaty. Walet karowy iuż zaczął trochę odbiiać, ale As dwa razy zagięty pozbawił wſzelkich nadziei. Na koniec Dama pikowa obſypana złotem, zabrała reſztę ſtu piędzieſiąt tyſięcy. Rozdarł ią Kuzyn z gniewu, a ia w zapomnieniu i ciężkim żalu porzuciłem gości, i noc całą przepędziłem w wielkich nieſpokoynościach.
Nazaiutrz gdym ſię gotował iak by pocieſzyć ſtrapionego Kuzyna, wſzedł do mnie w tak weſołym humorze, iak gdyby wczora nic nie miał przeciwnego. Poznałem z dalſzey mowy iż nowa Facyenda ſprawiła mu ten weſoły humor.
Zyłem w tym Domu ſpokoynie przeſzło cztery Mieſiące. To tylko mię dziwiło, iż ile razy wyieżdżałem z Kuzynem, zawſze przez garderobę i ſkryte ſchody ſchodziliśmy na tyły Dziedzińca, i poboczną bramą, właśnie iak ukradkiem wymykaliśmy ſię z Domu. Gdy dnia iednego wſzedłem do Przedpokoiu zaſtałem w nim pełno ludzi rozmaitego gatunku. Niewiedząc coby te Aſſamble znaczyły, opowiedziałem Kuzynowi podziwienie moie. Alem ſię bardziey ieſzcze dziwił, gdy mi on bez ogrodki powiedział, iż ci goście ſą iego kredytorowie, ktorych niechcąc ſłuchać natrętnych uſkarżeń zoſtawuie poty w nadziei pomowienia z ſobą, poki ſię nie dowiedzą od ludzi, iż Pan wſiadł iuż do karety i z domu wyiechał. Ah! Przyiacielu (rzekłem do niego) iakże możeſz być ſpokoyny na to zamieſzanie, które co dzień w Domu twoim widziſz? Rozśmiał ſię Kuzyn i z twarzą weſołą, iuż to lat kilka (rzecze) iak patrzę na to, z wielką ſpokoynością. Im bardziey ſię pomnażaią długi, tym więkſzey ſpokoyności nabywam, zdaiąc zupełnie na Kredytorow troſki, ktorych doznaią nieoſtrachani pozwami, i tradycyami dłużnicy.
Gdy to mówił uſłyſzałem rozruch iakiś w Pałacu; a ſpytawſzy ſię coby to było, dowiedziałem ſię, iż P. Staroſta przyiść nie mogąc do Dobr ſprzedanych ſobie od Kuzyna, dla Kredytorów, ktorzy ie dawniey zatradowali, traduie nam Pałac, Meble, i wſzyſtkie ſprzęty domowe. Przerażony tym niepomyślnym przypadkiem, a boiąc ſię, aby podobnie nieſtało ſię także z Dobrami, które nabyłem od niego, wpadłem iak nayprędzey na pocztę, śpieſząc ſię dniem i nocą do moiego Dziedzictwa. Ale, iakżem ſię zdziwił, gdym tam obaczył P. Skarbnika, który trafić nie mogąc do Dóbr nabytych przy Wołoſzczyźnie, po uczynionym kilkakrotnie Manifeście o expulſyą przez Kredytorów z tych Dóbr, które ia nabyłem, oſtatnią ieſzcze nadzieię ſwoią pokładał w Warſzawie, dokąd wybieraiącego ſię, na ſamym prawie w ſiadaniu zaſtałem. Wyſłuchawſzy cierpliwie wſzyſtkiego, co mu żal przeciwko mnie nioſł na ow czaſ do gęby, nie mogłem go przekonać, iż równie mnie, iako i iego zgubiły facyendy.
Powróciliśmy oba do Warſzawy, ale wſzyſtkie ſtarania naſze były nadaremne. Ten, który uciekał przedtym ſkrycie z domu przed Kredytorami, podobnym ſpoſobem uchodził przedemną. A lubo każdy palcem go wytykał, w bezkarności iednak ſwoiey znayduiąc dla ſiebie ſchronienie, śmiał ſię i z Prawa, i z tych, ktòrych złupił.


ROZDZIAŁ IX.

Będąc co raz w ſmutnieyſzym ſtanie, a niemaiąc nadziei wſparcia od Matki, poſtanowiłem na koniec dla uniknienia hałaſu moich Kredytorow puścić ſię za granicę. Do tey myśli poſłużył mi przypadek, tym dziwnieyſzy, im był oſobliwſzy. Wſpółuczeń moy niegdyś, i Antagoniſta w Szkołach, Syn ſławnego Doktora Panien Starego Sącza ſpotkał ſię zemną przypadkiem na ulicy. Stan iego iak uważałem nie był naylepſzy, ale że poſpolicie w nieſzczęściu inaczey myślą ludzie, okazałem mu ukontentowanie moie z tey przygody. Zaproſzony od niego do Domu, dowiedziałem ſię, iż wzgardziwſzy profeſyą Oyca ſwego, chwycił ſię pożytecznieyſzych Nauk, ſzukaiąc: Ruchu uſtawicznego, Kwadratury cyrkułu, lekarſtwa powſzechnego i kamienia filozoficznego. Że zaś iak mi powiadał, nimaſz w Polſzcze nadgrody dla ludzi Uczonych, odkrył mi myśl ſwoią, iż ſię miał puścić w Balonie Aeroſtatycznym, aby ſzukał gdzie indziey lepſzego ſzczęścia dla ſiebie.
Niewiem czyli przeznaczenie moie, czyli też ſtrapiony umyſł nieſzczęśliwościami, których doznałem, były mi powodem, żem przyiął podany Proiekt puścić ſię z nim w tę podróż. Prawda, iż kilka Balonów ſpalonych na powietrzu, a mianowicie w Hiſzpanii, gdzie ſławny tey żeglugi Admirał połamał ſobie nogi, i potłukł ciężko głowę, mimo 8000 Realów wyznaczonych za to od Xiążęcia Aſturyi trwożliwym mię z początku czyniły; ale los móy i nieſpokoyność nakłoniły na koniec do tego, żem przyſtał na podany Proiekt.
Uczyniwſzy potrzebne przygotowanie do tey podróży, Dnia 21 Marca (bo ta iedna tylko data potrzebna ieſt do moiey Hiſtoryi) o godzinie ſzoſtey z rana, trzymaiąc łódź przywiązaną do Balonu mocną liną przy ziemi, zaczęliśmy go napełniać gazem tak ſzczęśliwie, iż w trzynaſtu minutach podnioſł ſię do gòry.
Gdyby niektóre przyczyny nie były nam na przeſzkodzie, zrobilibyśmy byli widowiſko dla całey Warſzawy. Wſzakże w tym wieku kiedy ſię każdy ſzczyci z ludzkości, chętnie iednak patrzy na to, co ieſt z hażardem życia cudzego; i im więkſze widzi niebezpieczeńſtwo, tym żywſzą radość okazuie klaſkaniem.
Jak tylko kolega mòy przeciął linę, która naſ utrzymywała przy ziemi, natychmiaſt Balon podnioſł ſię z nami z taką ſzybkością, iż w krótkim czaſie zniknęła nam z oczu Warſzawa.


ROZDZIAŁ X.

Przez dni kilka byliśmy na powietrzu, maiąc wiatr, który nas nioſł ku zachodowi. Poglądaiąc na ziemię, boiaźń we mnie co raz ſię bardziey wzmagała. Ale niech mi daruie Czytelnik, że mu nie dam doſtatecznego opiſania dalſzey żeglugi naſzey. Wolę wyznać prawdę, iż ſtrach odeymował mi tę przytomność, ktòra potrzebna ieſt do zaſtanowienia ſię nad każdą okolicznością kontentuiącą ciekawość, niżeli chełpiąc ſię z odwagi pokrzywdzać fałſzywą powieścią prawdę, i oſzukiwać, albo nudzić nią czytaiących. Doſyć na tym, iż cokolwiek w podroży ſwoiey Charleſ, Robert, d'Arlande, Pilaſtro de Roſier, Blanchard i inni opiſali wſzyſtko to, nam ſię przytrafiło. Po różnych odmianach ciepła, i zimna, po nieznośnym bólu, który mi ſię dał uczuć w uſzach, oſłabiony na ſiłach i nie mogąc oddychać dla cienkości powietrza, wpadłem na koniec w ſłabość i utraciłem zmyſły.
W tym ſtanie iak długo zoſtawałem nic nie wiem; Ponieważ nie przyſzedłem do ſiebie, aż po upadku moim, otrzeźwiony wodą, w którey ſię zanurzyłem. Widząc nowe dla ſiebie niebezpieczeńſtwo, wywarłem wſzyſtkie ſiły, abym ſię ratował; a oſłabiony gdy ſię iuż puſzczałem w głąb wody, aby mię zalała; ſzczęściem oſobliwſzym doſtałem dna nogami i obaczyłem Kolegę mego, ktòry ſię ieſzcze paſował z wodą, nie wiedząc iaka była głębokość mieyſca. Słoność i nieſmak, który uczułem w uſtach, dały mi poznać, że woda była morſka. Oglądaiąc ſię na wſzyſtkie ſtrony, i nigdzie dla ſiebie nie widząc ratunku, żałować począłem, żem zaraz nie utonął, bo moment życia, który mi zoſtawał, był dla mnie tym nieznośnieyſzy, im bardziey ſtawiał mi przed oczy śmierć, która z letka przychodzić miała. I gdyby Kolega nie dodawał mi był ſerca, czyniąc nadzieię, że naſ zachowa Opatrzność, odważyłbym ſię był podobno dobrowolnie ſzukać dla ſiebie śmierci.
W godzinę po upadku naſzym znacznie odſtąpiło morze; z kąd oba wnieśliśmy ſobie, iż ku Pół-nocy muſi być kray iakiś bliſki, który opuſzczaiąc morze, wracało nazad do łoża ſwego. Nie tracąc czaſu, udaliśmy ſię ku brzegom, które od Pół-nocy opaſane gòrami, zaſłaniały nam dalſze położenie kraiu.
Słońce, którego wielkość nadzwyczayną poſtrzegłem, chociaż ſię iuż ſkłaniało ku Zachodowi, tak iednak było dla naſ przykre, iż ten kray wziął Kolega za Gwineę, lub inną iaką krainę pod Ekwatorem.
Opatrzność która nas zachowała od śmierci, miała oraz ſtaranie o dalſzym życiu naſzym. Kilka gniazd iay ptaſzych, ktòreśmy znaleźli, były dla naſ poſiłkiem. Odpocząwſzy nieco, i maiąc pokrzepione ſiły, weſzliśmy na iedną górę przed Zachodem Słońca, aby ztamtąd odkryć położenie mieyſca, i kray nam nie znaiomy. Kolega maiąc wzrok byſtrzeyſzy odemnie, poſtrzegł odległe równie i pola nakſztałt winnic porządnie wkoło drzewami oſadzone; A ztąd powziął nadzieię, iż kray ten kwitnący rolnictwem, muſi być mieſzkalny i Obywatele iego niedzicy.
Znużony podróżą, i zwątlony na ſiłach, uſiadłem pod cieniem drzewa oſobliwſzego iakiegoś rodzaiu, a gdy mię ſen zniewalać począł, Kolega poglądaiąc na Słońce, które iuż zachodziło, a z przeciwney ſtrony poſtrzegłſzy wielką iakąś Płanetę na kſztałt Xiężyca, ale świetnieyſzą i daleko więkſzą, gdy ſię co raz lepiey przypatrywać począł gwiazdom, i innym ciałom niebieſkim; Ah! Przyiacielu (zawoła) ieżeli nam Opatrzność pozwoli ſzczęśliwie powrócić do Oyczyzny, ile pożytkow przynieſie Europie ta podróż naſza? Jak wiele domyſłow nowych czynić będzie można, zbiiaiąc zdania Aſtronomow naſzych, którzy z iednego tylko punktu, iakim ieſt Ziemia, patrząc na rozległość Swiata całego, chcą nam wyperſwadować, iż ich mniemania ſą nieomylne. Ile nowych ſekretòw natury, które powiękſzą Umieiętność Fizyczną? Ile ciekawości do Hiſtoryi Naturalney, które pomnożą zbiór oſobliwych rzeczy? Nigdy Kolumb, i Ameryk odkryciem nowych Kraiów tyle ſię nie wſławili, ile my tą naſzą podróżą; Bo ieżeli ſię nie mylę, ile tylko wiadomość Aſtronomii zapewniać mię może, Kray ten w którym zoſtaiemy, ieſt kraiem na Xiężycu.
Struchlałem nate ſłowa; Widząc iednak rzecz prawie nie podobną do wiary, rozumiałem iż Kolega po tylu fatygach, i niebezpieczeńſtwach zapaloną maiąc głowę, gadał od rzeczy. Ale poznawſzy iż na wſzyſtkie moie pytania rozſądnie odpowiadał; iakże Przyiacielu (rzekłem do niego) moglibyśmy przebyć tak wielką odległość, iaka ieſt między Xiężycem i Ziemią? Powietrze co raz delikatnieyſze im wyżey ſię wznoſi, byłożby zdatne do oddychania płucom przyuczonym do grubſzey Atmoſfery.
Prawda (odpowiedział.) iż Aſtronomowie naſi naznaczaią wielką odległość Xiężyca od Ziemi, ale wielu z nich, i ci którzy tu byli[20] upewniaią, iż ta odległość nie ieſt tak wielka, aby iey przebyć nie można. Podróż naſzą zaczęliśmy 21. Marca, w czaſie porównania dnia z nocą, kiedy Xiężyc i słońce nayſktuteczniey wywieraiąc ſwe ſiły Attrakcyi, ſprawuią naywiękſze przybywanie i ubywanie morza. A ieżeli woda przyciągniona od Xiężyca mimo ſwey ciężkości wznoſi ſię, i robi na Oceanie gòrę, daleko bardziey powietrze, lekſze od wody wznoſi ſię do góry, i robi Oſtrokrąg, którego wierſzchołek rozciąga ſię prawie aż do wierzchołka Oſtrokręgu zrobionego na Xiężycu dla tey ſamey przyczyny. Popędzeni wiatrem zachodnim, wpadliśmy nayprzod w Oſtrokrąg ziemny, a w nim Balon naſz lekſzy od powietrza wznioſłſzy ſię do gory, utracił właſność dążącą do centru Ziemi, i nabył właſności uciekaiącey od Centru, a tak ſpadliśmy właſnym ciężarem na Xiężyc.
Im pozorniey dowodził Kolega, tym więkſza brała mię rozpacz. Złorzeczyłem moiey płochości, ale bardziey ieſzcze iemu, że był przewodźcą do moiey zguby.
O! lekkomyślni ludzie (zawołałem weſtchnąwſzy,) doczegoż was nie wiedzie ciekawość, i nienaſycone łakomſtwo złota? ile nędznych Ofiar tey zapaloney chciwości zgubił nieſzczęśliwy wynalazek żeglugi? ile dzikości, okrucieńſtwa, zarazy, choròb, zepſucia obyczaiów, nieſprawiedliwości, naiazdów, i rzezi, ktoremi ſię wſławili zamorſkich kraiów łakomi naiezdcy?
Kolega zdawał ſię być nie czuły na wſzyſtko. Przez cały czaſ maiąc oczy w lepione w Niebo, tak był zamyślony, iak gdyby wielkie iakie rzeczy układał w głowie. Co do mnie żem nie umarł na ten czas z żalu, dzięki naturze, która nas z czaſem przyſpoſabia do przyięcia ſpokoynie naywiękſzego cioſu. Śmierć ſama nie ieſt tak okropna, gdy oſłabione zmyſły chorobą albo wielkim iakim nieſzczęściem odeymą moc imaginacyi, iż nie tak żywo wyſtawia ią ſobie.
Już trzy godziny (iak miarkować mogłem) upływało po zachodzie Słońca, a Ziemia będąc na ow czas w Pełni[21] tak iaſną noc czyniła, iż czytać nawet można było. Kolega poglądaiąc częścią ku Północy, gdzie były owe równiny, częścią ku Zachodowi, gdzie ſię pokazywały laſy: Oto (rzecze ſkazuiąc palcem na pierwſze mieyſce) Dolina Newtona, to: Góra S. Katarzyny, którą Aſtronomowie naſi zmierzyli, iż ma 31 mil wyſokości. To mieyſce, na którym ſpoczywamy ieſt: Góra nad Morſka ſnu[22] To: Kray darowany naſzemu Kopernikowi takim Prawem iak Ferdynand Katolik nabył do kraiow odkrytych. To... Mało będąc ciekawy wiedzieć, co ſię roić mogło w głowie Aſtronomów naſzych, a mniey ieſzcze myśląc o tym, co mi Kolega rozprawiał, w ten czas kiedy rzecz ſzła o coś więcey, niż o Dolinę Newtona, zaſnąłem ſzczęśliwie znużony długim niewczaſem. Gdy na zaiutrz dogrzewać poczęło Słońce, obudziliśmy ſię oba i naradziwſzy ſię co daley czynić z ſobą, poſzliśmy ku równiom. Świeżość powietrza, delikatność trawy, wonność kwiecia i piękność drzew nieznaiomego mi Rodzaiu, wzbudzały we mnie oſobliwſze iakieś wzruſzenia. Kolega przekonywał mię więkſzemi co raz dowodami, że ſię nie mylił w ſwoim zdaniu, ale im lepiey poznawałem, żeśmy byli na Xiężycu, tym więkſza brała mię rozpacz z utraty na zawſze Oyczyzny. Ci (mówiłem do niego) których łakomſtwo, albo zapalona chciwość chwały wyprowadza z Oyczyzny o kilka ſet mil morzem do nieznaiomego Kraiu, maią przecież iakąkolwiek nadzieię powrotu. Ale ſtan naſz ciężſzy ieſt nierównie od śmierci; Ta wſzyſtko odeymuiąc ludziom, odbiera im razem czułość; nam po utracie Oyczyzny, Krewnych, Przyiaciòł, Znaiomych i Maiątku zoſtaie czucie tey ſtraty, bez żadney nadziei iey odzyſkania. W takich narzekaniach co raz bliżey przyſtępuiąc ku równiom, obaczyłem ludzi ſprzątaiących z pola, i uſilnie ſię krzątaiących. Boiaźń mię brała przyſtąpić bliżey, ale w pośrzód nieznaiomego Kraiu, i ze wſzech ſtron wyſtawiony na niebezpieczeńſtwa poſtanowiłem raczey z rąk ludzkich ſzukać dla ſiebie śmierci albo ratunku.
Jak tylko poſtrzegli naſ Mieſzkańcy, zbiegać ſię zewſząd poczęły tłumy, rzucaiąc narzędzia rolnicze, i biorąc broń, którą każdy miał z ſobą w polu. Obſkoczeni w koło nie rozumieiąc ich mowy, zaczęliśmy podnoſić oczy, i ręce do Nieba, biorąc ie niby za świadka naſzey niewinności. Kazali nam iść za ſobą, i przyprowadzonych do Wſi, nie daleko od tamtego mieyſca będącey, ſtawiono naſ przed ſędziwym Starcem, którego lud cały witał z wielkim uſzanowaniem.
Satumo (tak ſię nazywał ow ſędziwy Człowiek Rządca kraiu tego) przyſtąpiwſzy do nas, pytał ſię iak mogłem miarkować; z kąd ieſteśmy i po co przychodziemy? Odpowiedziałem mu w kilku ſłowach, ſkazuiąc palcem ku Zachodowi, iż tam ieſt naſza Oyczyzna, i że z tamtąd nieprzewidziany przypadek ſprowadził naſ tak daleko. Poznałem, że mię nie zrozumiał Satumo; Ale nie wiedząc iak bym mógł myśl moią wyłożyć, pokazywałem znakami iż ieſteśmy ludzie ſpokoyni, i nic złego nie zamyślamy.
Zaprowadzono naſ do bliſkiego Domu, gdzie znalazłſzy wſzelką wygodę, odpoczęliśmy po podróży, i odzyſkali ſiły, które nam niewczas, głód i okropne przypadki znacznie oſłabiły. W kilka dni potym dano nam narzędzia Rolnicze, i razem z innemi, którzy ſzli w pole kazano pracować. Nieprzyuczony do ręczney roboty, miałem ſię z początku za równie nieſzczęśliwego, iak Doświadczyńſki u Nipuanòw; Ale z czaſem ſił nabieraiąc, też ſame uwagi, które mu prace iego ſłodziły, mnie także dodawały ſerca. W kraiu naſzym (myślałem ſobie) Rolnictwo zoſtawione wzgardzonemu od nas poddańſtwu, tu ieſt powinnością każdego, aby właſnemi rękami uprawiał tę Ziemię, która go żywi. Jeżeli Mieſzkańcy Kraiu tego, nie żyią naſzym ſpoſobem, trzeba się poddać pod pierwſzy wyrok, ktory wſzyſtkich ludzi ſkazał na prace aż do potu czoła. W ſamey rzeczy Mieſzkańcy Kraiu tego, (iak daley poznałem) mieli Rolnictwo za naypierwſzą powinność życia ſpołecznego. Sam nawet Rządca Kraiu, Sędziwy Satumo, nie lenił ſię iść czaſem za pługiem, i ten chleb, ktory pot czoła iego ſkrapiał, był naymilſzą iałmużną dla niemogących pracować, (bo pod tym imieniem zowią tam ubogich).


ROZDZIAŁ XI.

Sielana (tak ſię nazywa ten Kray, o którym piſzę) nie maiąc żadnego związku z poſtronnemi Pańſtwami, przeſtaie na ſamym tylko handlu wewnętrznym, którym Obywatele wſpólnie użyczaią ſobie tych Produktów, w ktòre iedna Okolica więcey obfituie, niż druga. Maiąc wſzyſtko w Kraiu, co ſię ſciąga do potrzeby, i do wygody bez zbytku, nie potrzebuią żeglugi, aby topili doſtatki ſwoie, i ſiebie razem z niemi. Metal naydrożſzy u nich ieſt ten, który im ſłuży do Rolnictwa i obrony Maiątku. Złoto, i inne Kruſce, iako nie użyteczne nie maią żadnego ſzacunku. Bogactwami u nich ieſt zboże, i Bydlęta, które ich żywią, i odziewaią, a znakami wyrażaiącemi tę ich bogactwa, ieſt moneta z pierwſzego metalu, ktòry niczym ſię nie ròżni od naſzego żelaza.
Sielanie tak co do życia i odzienia, iako i co do Nauk, o to ſię tylko ſtaraią, co im ieſt iſtotnie potrzebnego. Pomieſzkaniem ich ſą domy proſte bez ozdòb Architektury, ale wygodne i zdrowe. Wſie (ponieważ w całym Kraiu Miaſta żadnego nie maſz) ſą oſiadłe, w dobrym położeniu, i maiące wſzelkie wygody potrzebne do życia. Pożywienie ich zdrowe, ſmaczne, ale bez zbytku. Stróy, proſty, wygodny, i poważny; w tym tylko odmienny od naſzego, iż nieznaią kapot, ani kontuſzow, maiąc za rzecz w cale nie pożyteczną noſić na ſobie dwie ſuknie razem, gdy iedna z nich dobrze odziewa. Nie używaią czapek, i niczym nie przykrywaią głowy. Kolega moy zgubiwſzy czapkę ſwoią w morzu, doſtał wielkiego kataru, i tą chorobą zaraził wiele Mieſzkańcow, ktorey nigdy w tym Kraiu nie znano.
Kobiety Sielańſkie mało ſię różnią w ſwym ſtroiu od Mężczyzn; Natura ſzczodra w rozdawaniu im wdzięków, zdaie ſię niepotrzebować ſztuki, aby ią poprawiała. Te, które nie ſą urodziwe, ponieważ niewyciągaią tego, aby im mówiono, iż ſą ładne, przeſtaią na wdziękach, które im dała natura. Nie ſtaraiąc ſię zbytecznie o piękność ciała, nie znaią kalectwa i chorób, którym więkſza część kobiet naſzych podlega. Płeć ich, ani ieſt tak ogorzała od Słońca, iak Wieśniaczek naſzych, ani tak biało-wybladła, iak tych Dam, którym ſznoròwki odeymuią wolne odetchnienie, ani tak ponſowa, iak tych, które ſię maluią, ale po więkſzey części ſą ſmaglawe, maiąc żywe kolory krwie zdrowey, którym żadna farba wyròwnać nie potrafi. Niemaią prawda tey ſzczupłości, która u nas ieſt ſkutkiem ſznoruwek, lekarſtw, i ſedenteryi, ale za to ſą zdrowe, płodne, i zdatne do pracy. Ta, będąc naypierwſzą zaletą we wſzyſtkich Obywatelach Sielany, tak z czaſem i mnie ſamemu ſtała ſię ſłodką, iż miałem ſobie za naymilſzą rozrywkę to, co brałem w początkach za ſkutek niewoli. Praca Sielan około Rolnictwa ieſt umiarkowana. Nie widać między niemi tak padaiących na ziemię od upału Słońca, i ſiły ſwoie wycieńczaiących od świtania aż do ciemney Nocy, iak poſpolicie widzieć ſię daie u naſ. Każda ręka dla ſwoiey tylko żywności pracuiąc, ma doſyć czaſu, aby odpoczęła.
Uſtały więc z czaſem narzekania naſze, i o to tylko uſilnie ſtaraliśmy ſię oba, aby iak nayprędzey umieć ięzyk Kraiowy. Zlecono to ſtaranie kilku kobietom; częścią dlatego, iż Płeć Niewieścia ſkłonna ieſt wſzędzie z Natury do wielomòwſtwa, częścią, iż przez wrodzoną ſobie ciekawość wyczerpać z nas potrafi wſzyſtkie ſkrytości. Cnota i niewinność obyczaiòw, któremi ſię zaſzczycaią Mieſzkańcy Kraiu tego zaſłonią mię od żartów, które z tey okazyi może ſobie robić Czytelnik. Powiem w ſzczerości co mi ſię zdarzyło: Znaiąc dobrze ſłabość naſzych Ziemianek, iako pochwały, które im Płeć naſza daie, ſą dla nich naywiękſzą powabą, użyłem tegoż ſamego ſpoſobu, wychwalaiąc Fanilę naymłodſzą Nauczycielkę naſzą z piękności Duſzy, i ciała, a udaiąc częſte wzdychania, abym z niey wyczerpał wiadomość o RZądzie i zwyczaiach kraiowych, oświadczyłem iey, iż uięty żywością wdzięków, przepędzam nieſpokoyne momenta. Z początku Fanila rumieńcem, ktory twarz iey oblał, zdawała ſię pokazywać, iż w iakimkolwiek Kraiu, i Płanecie, kobieta ieſt zawſze kobietą, ale powtorzone pochwały tak potym gniew w niey wzbudziły, iak gdyby ktòry u nas z niedyſkretnych Mężczyzn odważył ſię w oczy to powiedzieć Damie nieurodziwey, że ieſt niepiękną.
Gdyśmy iuż oba dobrze ięzyk rozumieć, i myśli naſze wyrażać poczęli, kazano ſię nam ſtawić przed Satumem. Ten, z zwykłą łagodnością ſpytał ſię nas w przytomności ludu, z iakiego ieſteśmy KraIu? i iakim przypadkiem doſtaliśmy ſię do Sielany tą ſtroną, którędy morze oddziela Kray ich od innych Narodów.
Kolega, iako przewodnik do tey podroży pierwſzy ſię odezwał, iż Oyczyzna naſza ieſt na Ziemi, ktora będąc w liczbie pierwſzych Płanet Niebieſkich, ieſt nierównie ſzlachetnieyſzą od Xiężyca; Ciekawość oglądania dalekich Kraiow, aby rozprzeſtrzenić Umieiętność naſzą, ieſt w naſ Ziemianach ſkłonnością panuiącą. Im więkſze przeſzkody poczyniła do tego natura, tym więkſzą chęć ciekawość w nas zapaliła, aby ie przełamać. Jakoż wynalazek żeglugi przybliżył iuż do nas nayodlegleyſze Kraie. Bohatyrowie naſi, ktorzy mało cenili życie właſne, a mniey ieſzcze Kolegow ſwoich, puścili ſię na tyſiączne niebezpieczeńſtwa, ſzukaiąc po morzu nieznaiomych Kraiów. W tey podróży znaczną część Ziemi odkrywſzy, wyplenili z niey ogniem i mieczem dawnych Mieſzkańców, aby wyczyſzczony Kray z ludzi, i złota, podbili pod panowanie ſwoie. Dziś dowcip naſz nie przeſtaiąc na tym, iż włada Ziemią, i Morzem, zaczyna być panem trzeciego żywiołu, i przez wynalezienie Balonow, przybliża do ſiebie nayodlegleyſze Płanety. Nie ma ſię iednak niczego od nas Kray waſz obawiać, bo ieſteśmy Mieſzkańcami tego Narodu, który ſię ſprawiedliwie ſzczycić może, iż ieſt nayſpokoynieyſzym ludem na świecie. Gdyby zamiaſt nas Polakòw doſtał ſię tu był ktory z owych Bohatyròw, którzy odkryli naſzą Amerykę, mielibyście byli Ferdynandòw, Kortezów, którzy by was kuli w łańcuchy, i wyſtawili na wzgardę i śmierć od właſnego ludu. Pizarrow, którzyby was wyrzynali, i łupili z Maiątku. Nugnezow, którzyby was ſzczwali pſami. Welazquezow, Narwaezòw, Almagrów, którzyby zbroczyli tę Ziemię krwią Ziomków waſzych, tak iak Mexyk, i Peru ſpłynął krwią niewinnych Indyanów. Ale ieżeli odkrycie Ameryki naſzey, było zgubą dawnych iey Mieſzkańców, przyznać iednak potrzeba, iż w prowadzenie tam światła Nauk, czyni ią teraz nie ròwnie znakomitſzą w Swiecie, iak była przed odkryciem ſwoim. Europa naſza ſtawſzy ſię nayprzod ogromną innym trzem częściom Ziemi, nieſie im teraz pochodnią Nauk, za którą poſtępuiąc, wſzyſtkie Narody, wychodzą pomału z ciemnoty ſwey, i grubiiańſtwa. Nauki naſze znieſły przeſądy, w ktorych długo zoſtawali Ziemianie; A ciſnąc ſię aż do Tronu, odmieniły ſpoſób myślenia w ſamych nawet Monarchach.
Potym Kolega wyliczaiąc wynalazki naſze, a między innemi, proch, bąby, kartacze, ognie Greckie, kule rozpalone, i Balony, których użyć można na palenie Miaſt, i Flot Nieprzyiacielſkich, wyprowadzał różne pożytki, ktòre nam przynieſły Nauki, a przekładaiąc Sielanom ich potrzebę, oświadczył chętnie łożyć ſwe uſługi, aby Kray ten ſtał ſię polerownieyſzym.
Gdy przeſtał mówić, ſpytał ſię mię Satumo cobym ſądził o naſzych Naukach? Odpowiedziałem mu: czego mię uczono w Akademii Sandeckiey, i iako tę Naukę dał mi poznać przypadek, iż była próżno ſtraconym czaſem; iako potym ucząc ſię ięzyka ſwego Kraiu, chwyciłem ſię nowości, która mię śmieſznym i niezrozumianym czyniła; iako ucząc ſię Francuzkiego ięzyka, zabrałem guſt do Romanſow, i Dzieł Teatralnych, ktore mi przewróciły głowę amorycznemi intrygami, i przywiodły do utraty czaſu, zdrowia, maiątku, i ſamey nawet cnoty; A wſpomniawſzy ſobie, żem utracił na zawſze Oyczyznę, zacząłem złorzeczyć wſzyſtkim wynalazkom ſzkodliwym, i tym ktorzy ſię niemi wſławić uſiłuią.
Widząc mię Satumo rozrzewnionego, ſpytał ſię ieżeli bym miał chęć zoſtać na zawſze w Kraiu. Łatwo ſię każdy domyśli, iż niewiedząc co z ſobą czynić, przyſtałem na to, abym zoſtał w Sielanie. Odłączono mię natychmiaſt od Kolegi, o ktòrym nierychło dowiedziałem ſię, iż ſkazany był na wygnanie do Wyſpy Magaty, dokąd tamteyſi Obywatele zwykli poſyłać tych, którzy wykraczaią przeciw uſtawom ich Rządu.


ROZDZIAŁ XII.

Zoſtałem na zawſze w Domu Satuma, który widząc przywiązanie moie do ſiebie, tak ſłodko ſię obchodził zemną, iak dobry Oyciec z Synem, przyganiaiąc mi umyſłu tylko, a nie ſerca zdrożności. Dziękuy, przychodniu Opatrzności (mówił do mnie) iż cię bez ſpoſobu do życia, i wyſtawionego na wſzelki Rodzay zbrodni ſprowadziła do tego Kraiu, gdzieś ſię nauczył pracą rąk właſnych ſzukać pożywienia, i gdzieś zabeſpieczył cnotę, która w tułaiącym ſię po świecie, ieſt tak nie ſtała, iak życie, które prowadzi. Gdym cię pierwſzy raz widział biorącego w ręce narzędzia Rolnicze, i władać niemi nie umieiącego, wnoſiłem ſobie, iż wychowany w próżnowaniu, i nakſztałt kaleki bez rąk, albo niemowlęcia bez ſiły, byłeś ciężarem dla ſpołeczeńſtwa, które cię żywiło. Spoſób, ktorym utrzymywałeś życie, był albo przemyſłem pokrzywdzaiącym innych, albo rozboiem nakſztałt dzikiego zwierza porywaiącego cudzy przychówek.
Satumo nie znaiąc tey ròżnicy, która ieſt między nami, ſądził o mnie według zwyczaiu i ſpoſobu myślenia ſwego Narodu. Powiedziałem mu, iż u nas ieſt dwoiaki Rodzay ludzi: iedni którzy nie pracuią, a ſą maiętni, drudzy, którzy ſiebie i pierwſzych żywią pracą rąk ſwoich, a żyią w oſtatniey nędzy. Nie ogł nayprzód poiąć tego, ale gdym mu wyłożył różnicę, którą czyni między nami ſtan, i urodzenie; Jakże! (rzekł z czułością) toż ludzie podobni wam naturą i ſkłonnościami, maią ſię różnić od waſ urodzeniem? i ta różnica ma uſprawiedliwiać dzikość i okrucieńſtwo waſze? Gdybym przemocą trzymał cię w podobney niewoli i patrzał na nędzę twoią z taką oboiętnością, iak ty patrzyłeś na ſmutny ſtan podobnych tobie, niemiałżebyś mię za okrutnego Tyrana? Jakimże ſercem domagaſz ſię od tych, ktòrych wolnemi ſtworzyła Natura, aby byli niewolnikami twemi? Jak możeſz przywłaſzczać ſobie krwawy ich dobytek, i uchodzących z niewoli ścigać tym Prawem, że ſą twoi poddani? Ktoż to Prawo ſtanowił? Maſzże go od Naywyżſzey Iſtności?
Rozumiałem, iż urażony tym Satumo, oddali mię na zawſze od ſiebie. Załowałem nayprzód żem ſię z tym wymowił, i nadto ſzczerze opiſał mu ſtan Rolników naſzych, ale widząc, iż gniew iego pochodził z czułości ſerca, abym podobnąż czułość z moiey ſtrony okazał, powſtałem przeciw tey nieſprawiedliwości, przypiſuiąc ią kilku tylko prywatnym, a nie całemu Narodowi iak mniemał Satumo. Na dowod zaś tego przytaczałem mu ſłowa Marcina Galla o Boleſławie Chrobrym rozſądzaiącym ſprawy między Dziedzicami, i ich poddanemi z ſprawiedliwością bez względną.[23] Uſtawę Ziazdu Wiślickiego względem poddańſtwa, którą czytałem w Januſzowſkim[24] Uſtawę Jana Olbrachta w Piotrkowie. Oſobliwie zaś wielbiłem ſprawiedliwość znoſzącą przywłaſzczone Prawo życia i śmierci.[25] Oycowſką dobroć w obchodzeniu ſię z Poddanemi, i ludzkość w nadaniu im wolności, Dziedziców Dóbr: Korſunia, Szczors, Pawłowa, i innych.[26]
Satumo wyſławiał tę ludzkość, ale ſię nadto zapędzał w uwagach nad naſzym ſpoſobem myślenia, i zwyczaiami. Z tym wſzyſtkim wybić mi nie mógł z ſerca tey miłości, którą miałem ku moiey Oyczyznie. Częſto myśląc o niey brała mię rozpacz oſobliwie na ten czas, kiedym obaczył Ziemię wſchodzącą na Niebie,iak Xiężyc, który oświaca nas Ziemian. Gniewałem ſię na chmury, ktore zaſłaniaiąc ſobą porywały mi z oczu, com miał naymilſzego. Czaſem wlepiwſzy oczy, i utopiony w myślach, zdawało mi ſię iak Aſtronomom naſzym, iż widzę na niey gór wierzchołki, które biorąc za Góry Karpackie, a bliſko nich patrząc ku Części Pół-nocney, wyſtawiałem ſobie w imaginacyi Kray naſz i, Warſzawę, biorąc dwie plamki iaśnieyſze za dwie Wieże Swiętego Krzyża.
Słyſząc mię Satumo częſto powtarzaiącego imię Warſzawy, ſpytał ſię nakoniec, cobym przez to rozumiał. Gdym mu opowiedział położenie Miaſta tego, rozległość, piękność okolicy, wſpaniałość wielu Domow, życie w nim mieſzkaiących, niezamilczaiąc nawet o rozpuście, i zbytkach nie odłączonych od Miaſt takich, iakim ieſt Warſzawa; Dziękuię (rzecze) Opatrzności, iż nas zachowała od tych oſad ſzkodliwych cnocie i ſpołeczeńſtwu. Miaſta waſze ſą ſkładami tych zbytkow zagranicznych, które handel w prowadza z zepſuciem obyczaiów, i rozwiązłością życia. Łakomſtwo poprowadziło waſ w odległe Kraie, abyście ſzukali w nich bogactw, opuſzczaiąc prawdziwy ſkarb, iakim ieſt Rolnictwo. Wieyſkie waſze oſady właściwe ſiedliſko cnoty wzgardzone od was, tych tylko ſtały ſię mieſzkaniem, ktorzy wam w zbytkach wyrównać nie potrafią; Coż za korzyść macie z Miaſt waſzych? Oto tę podobno, iż żądze waſze nie poſkromione w wymyſłach z miękczyły wam ſerce, i odrodnemi was uczyniły od Przodków.
Patrz na nas iak żyiemy ſzczęśliwi, bo uſzczęśliwienie naſze, nie na zbytkach i prożney okazałości, ale na dogodzeniu prawdziwym potrzebom Natury zakładamy. Rolnictwo, i pomnożenie bydląt domowych ieſt naſzym pierwſzym ſtaraniem, a ſtraż granic Kraiu naſzego, aby beſpiecznie poſiadać maiątek, ieſt nam powodem, iż razem z narzędziem rolniczym noſiemy broń dla odporu. Każdy Obywatel Sielany ieſt razem Zołnierzem i Rolnikiem. Utrzymywanie oſobnych na to ludzi, aby ſię bili o naſz maiątek mamy za rzecz niegodną imienia męſkiego. Nigdy naiemnicze męſtwo wyrównać nie potrafi temu, które pochodzi z ściſłych związków miłości ku żonie, dzieciom, i przywiązania do maiątku właſnego.
Gdzież ta okazałość Kraiu (ſpytałem ſię Satuma,) ktora murami Miaſt zdobiąc Ziemię poznać daie każdemu, iż ią poſiada polerowny Naród? Gdzie mieyſce ſchadzek i rozrywek waſzych, które by wam ſłodząc nudność życia wieyſkiego, podawały ſpoſobność ſłodkiego obcowania z przyiaciołmi, i przerwania na czas nie odłączonych troſkow od ſtarań i zabiegów ludzi gmyraiących w ziemi? Miaſta ſą dla naſ mieyſcem zabaw, gdzie guſt, wſpaniałość, i obfitość założyły ſobie mieſzkanie. Myliſz ſię (odpowiedział mi na to) biorąc powierzchowność, za iſtotę rzeczy. Ta mniemana wſpaniałość z wyſokich ſtoſów kamieni według dziwacznych uſtaw Architektury waſzey zrobiona, cóż przydać może tey ozdobie, którą każdemu Kraiowi dała natura? Rola wydaiąc z łona ſwego pożywienie dla nas nie potrzebuie inney ozdoby, iak tę, gdy ią czyniemy żyźnieyſzą. Zamiaſt uprawy podſycaiącey iey płodność, zawalaſz iey łono ſtoſami czczych kamieni, aby ſię w tym mieyſcu ſtała, dla ciebie nie płodną. Znoſząc na iedną kupę rozproſzone głazy, które Natura wgłębi ukryła zoſtawuiąc ci doſyć grubą warſtwę, abyś ią orał pługiem, zdaieſz ſię ſzukać raczey zguby twych Ziomków, a nie ozdoby Kraiu.
Jakże śmieſz wyſtawiać tyle tyſięcy ludzi ſpędzonych do kupy, i zamkniętych zewſząd murami, na zarażone powietrze, oddechem niezliczonych tam ſtworzeń, ſzkodliwe wapory z Kloak, Kanałow, Cmentarzow, Jatek, i Fabryk różnego rodzaiu zarażaiących fetorem całą Okolicę? Mieyſce takie możeż być uciech i rozrywek mieyſcem, gdzie powietrze, ktòrym oddychaſz, obciążaiąc grubemi humorami głowę czyni cię ponurym i wzdychaiącym, a zamiaſt zdrowia, ktòrego ſzukaſz w ucieſze, truie ci życie? Patrz na rybę iak rzuca zarażoną ſmrodem i mętami wodę, ſzukaiąc świeżey, w ktorey by oddychała. Ta grubość powietrza, tamuiąc oddech i bieg krwi zgęſtwioney, ieſt podobną przyczyną gnuſności i próżnowania, w którym żyie iak mi powiadałeś więkſza część Mieſzkańców Miaſt waſzych.
Ale gdyby nic więcey złego nie miały w ſobie Miaſta, iak to iedno, co z uſt twoich ſłyſzałem, iż ſą ſtekiem wſzelkich nieprawości, doſyć by na tym było dla ludu kochaiącego cnotę, aby znioſł te ſzkodliwe Oſady. Ile podſtępow, oſzukania, zazdrości, kradzieży, gwałtow, rozboiow i innych ſzkaradnych wyſtępkow przebywa pod temi gmachami, których wſpaniałość i powierzchowna ozdoba łudzi oczy waſze i ciągnie do ſiebie. Ile niepotrzebnych ludzi pod imieniem Policyi utrzymuieſz tym końcem, aby przytłumić zbrodnie, nie mogąc ich wykorzenić. Sama zaraza przeſzkadzaiąca zaludnieniu waſzemu, którą łakomcy w zyſku odnieśli za okrucieńſtwa ſwoie, zaraza na którą ſię wzdryga Natura, widząc ſię ſkażoną, iużby dawno wypleniła Miaſta waſze, gdyby Wſie nie były Zaſadą nowych Mieſzkańców. Jakichże na mieyſce tych ludzi, ktoremi rozwiozłość i ſromotna choroba zawala Szpitale waſze, codzień ie okropną śmiercią tych nędznych rozpuſtnikow wypleniaiąc, doſtaiecie Mieſzkańcow? Oto takich podobno, ktorzy przez gnuſność rzucaią Rolnictwo, ſzukaią dla ſiebie ſwobodnieyſzego życia, i całą nadzieię wyżywienia ſwego w przemyśle, albo też w zbrodni pokładaią.
Satumo mòwiąc to do mnie, zbliżał ſię do ludu, ktory powracał z pola nucąc weſołe pioſnki. Patrz (rzekł) iaka radość wydaie ſię w twarzy każdego, iak praca pokrzepia ich ſiły, i czyni zdrowemi. Poznałem w ſamey rzeczy, iż Sielanie nie znaią tych wſzyſtkich ſmutkow, i umartwienia, które ſię zlewaią na nas, ani tych chorób, które za ſobą ciągnie życie nieczynne; A z tąd wnoſiłem ſobie, iż ci wſzyſcy, ktorzy rzucaią weſołe życie na Wſi, dlatego iż w Mieście lepiey ſię bawić będą czynią podobnie iak ci, którzy dla rozrywki kupuią bilet na Teatr, aby ſię napłakali za ſwoie pieniądze, patrząc na tragiczną Scenę, która łzy wyciſka,[27]


ROZDZIAŁ XIII.

Byłbym ſię miał za ſzczęśliwego w Selanie, gdybym z utratą Oyczyzny utracił był oraz pamięć wſzyſtkiego; Ale ta w umyśle moim zoſtawiaiąc głęboko wyryte ślady, mieſzała zawſze ſpokoyność. Stawał mi częſto na oczach Kolega, którego chociaż nienawidziłem, iako przewodźcę do moiey podróży, rad bym był iednak wiedzieć o loſie iego, uważaiąc go iako oſtatni zabytek Ziemiańſki. Gdym ſię raz z boiaźnią ſpytał o niego Satuma, Brat twoy przychodzień (rzekł do mnie) wychwalaiąc wynalazki waſze, dał nam poznać, iż ma ſkłonności ſzkodliwe ſpołeczeńſtwu naſzemu. Roſtropność Prawodawcom poſkramiaiąc w nas chciwość, chciała w zrzodle ſamym złe zatamować przez ukaranie wynalazcow ſzkodliwych nowości. Gdyby ci wſzyſcy, którzy wynaydowali u nas ſpoſoby, iak w iedney minucie odebrać życie okrutnym ſpoſobem kilku ſet ludziom, iak wyſadzić z pod nóg naſzych Ziemię, i razem z nią nas i pomieſzkania naſze rozſypać po powietrzu, iak ſpalić w iedney godzinie żywność pracą kilku ſet rąk zebraną, i obrócić w perzynę zabudowane oſady.... Gdyby mowię ci wſzyſcy, któremi Magata Wyſpa wygnańcòw naſzych ieſt zaludniona, zoſtali byli w Kraiu, mielibyśmy iuż do tychczaſ waſze prochy, miny, bomby, kule.... i tak ſię wſpólnie wyrzynali, iak i wy Ziemianie. Coż macie w porownaniu tych klęſk i nieſzczęśliwości, które na waſ z ciągnęły wynalazki waſze? Powinni byście ochydzać pamięć takich ludzi[28] i tłumić zapaloną ich chciwość nowości, karą wygnania z Oyczyzny.
To, co daley mowił do mnie Satumo, niezmiernie mię przeraziło. Dowiedziałem ſię, iż moy Kolega uſzedł z Magaty tym ſamym ſpoſobem, iak mię ſprowadził na Xiężyc. Ah (pomyślałem, weſtchnąwſzy) ieżeli los pomyślny ſprowadzi go nazad do Oyczyzny, iakżem nieſzczęśliwy! iż odłączony od niego, tracę na zawſze nadzieię powrotu; Poznał to pomieſzanie moie Satumo, a gdy przed nim żal moy wynurzyć miałem, ięk trąb przerażaiących obił ſię o uſzy naſze. Satumo zmieſzany porwał ſię do oręża, a ia niewiedząc coby to było, wybiegłem za nim, i obaczyłem lud zgromadzony trzymaiący broń w rękach. Każdy miał twarz pomieſzaną, wznoſił ręce do góry, i okazywał żal głęboki w ſercu.
Czterech ludzi nieznanych mi z twarzy, przyſtąpiwſzy do ludu, i pokłoniwſzy ſię Satumowi, powtorzyli ięk trąb, które z ſobą mieli. Lud cały zaczął wzdychać, a Płeć Niewieścia załamuiąc ręce i wznoſząc ie do gòry, wydawała ſerdeczne łkania. Gdy ſię trochę uſpokoił rozruch, ieden z Przychodniow, tak mòwić zaczął: Zbrodnia, którey przykładu nikt z naſ nie zaſiąga pamięcią widzieć ſię dała w Oſadzie naſzey. Młodzian naſz ieden polubił ſobie Córkę ſąſiada naſzego Taumaga, i chciał ią mieć za przyiaciela ſwego, ale popędliwość do gniewu, i zdrożne życie czyniąc odrazę w ſercu Lamili iego kochanki, Taumago imieniem Córki ſwoiey, ktòrey przeciw Prawu naſzemu przymuſzać nie mógł, oświadczył mu, iż zamyſły iego były nadaremne. Te ſłowa zapaliły w nim gniew i pomieſzały zmyſły. W kilku dni nakſztałt ſzalonego, wpadłſzy do domu Lamili na ten czas kiedy Oyciec wyſzedł w pole z bracią, gdy nie mógł, ani proźbami, ani poſtrachem nakłónić ią, aby mu przyrzekła dożywotnią przyiaźń, a tym bardziey ieſzcze, aby utraciła cnotę, nóż, który miał przy ſobie, utopił w niewinnym ſercu młodey dziewczyny. Na ięk umieraiącey Lamili przybiegła Niewiaſta, którą Zabóyca chciał także zamordować, aby nową zbrodnią ukrył ſzkaradność pierwſzey. Ale Opatrzność zachowała ucieczką Matronę. Złapany od nas wyznał dobrowolnie zabóyſtwo, opowiedział całego życia ſprawy, a ſumienie gryząc go, dało mu poznać nieſławę życia i ſkażenie natury wołaiącey o zemſtę.
Weſtchnął Satumo nad nieſzczęśliwym loſem Winowaycy, ale bardziey ieſzcze ubolewał nad ſpołeczeńſtwem, ktòre utraciwſzy iuż iedną oſobę, tracić ieſzcze muſi drugą, ażeby zbrodnia nie zoſtała bez kary. Obróciwſzy ſię potym do ludu ſpytał ſię, kto by życzył ſobie imieniem całey Oſady bydź świadkem tey kary. Lud ſpuſzczone oczy maiąc zachował głębokie milczenie, i ia tylko ſam ośmieliłem ſię odezwać, częścią z zwyczayney nam ciekawości patrzyć na takie widowiſka, częścią, iż chciałem poznać dalſze położenie Kraiu. Satumo przydał mi do tey podróży Kolegę i razem z Przychodniami pożegnawſzy lud naſzey Oſady, puściliśmy ſię w podróż. Oſada, w ktòrey ſię ſtało zabóyſtwo była ſiódma od naſzey. Wſzyſtkie iednak oprócz położenia mieyſca, nic nowego w ſobie nie miały. Jednakowy kſztałt Domów, iedne wſzędzie wygody i ieden ſpoſób życia Mieſzkańcow. Każda miała ſwą rzeczkę, ale tak przyiemną, iż to mieyſce gdyby nawet Mieſzkańcow nie miało, zdawałoby ſię bydź ożywione. Łąki uprawne nakſztałt pol naſzych, i laſek ręką każdego właściciela zaſiany czyniły widok nayprzyiemnieyſzy oczom. Pola nawet obſadzone żywemi płotami zabezpieczaiąc urodzaie od oſtrych wiatrów w zimie, i od ſzkod przez Bydlęta domowe i dzikie, podobne były (iak powiedziałem wyżey) do winnic porządnie zaſadzonych. Nie było prawda tey regularności, na którą ſię u naſ wyſila Sztuka, aby prędko znudziła oko iednakowością, ale ſama nieregularność tak była przyiemna, iż bydź mogła doſkonalſzym nierównie wzorem Natury, iak to, co czytałem o Ogrodach Chińſkich.
Przez dwa dni podróży naſzey rozprawiaiąc z Kolegami w drodze, dowiedziałem ſię, iż Sielana zewſząd prawie otoczona morzem i nieprzyſtępnemi górami, ieſt krajem nieznaiomym innym Xiężycanom. Granice iey rozciągaią ſię na ſto Mil długości, a dzieſięć tylko ſzerokości. W całym zaś kraju tyſiąc ſię liczy Oſad, z których każda ma ſwego oſobnego Rządcę, chociaż iedno Prawodawſtwo rozciąga ſię do wſzyſtkich w ſzczególności. Kray ten podzielony na Oſady, tak iak ſzwaycary na ſwoie Kantony iednoczy ſię z ſobą w gwałtowney potrzebie, a Rządca pierwſzey oſady (iakiey był Satumo) Kraiu całego obeymuie Rządy.
Po dwóch dniach podróży, ſtanąwſzy w ſiodmey Oſadzie zaſtałem iuż lud zgromadzony, i Winowaycę ſtoiącego na placu. Zdziwiłem ſię nayprzód, widząc twarz iego tak ułożoną, iak przyſtoi na Człowieka nie lękaiącego ſię śmierci, i nie naigrawaiącego ſię z Sprawiedliwości. Poſtać iego była ſkromna, ale nie tak okropna iak Winowaycòw naſzych, którzy, wyprowadzeni z podziemney pieczary, ledwie znaki iakie daią życia. Maxako Rządca tey Oſady czytał wſzyſtkie dobre Sprawy krótko opiſane, które świadectwem przyznano Winowaycy. A gdy przeſtał czytać, lud rozrzewniony przyſtąpił do nieſzczęśliwego Młodziana i ściſkaiąc go Braterſkim affektem, żegnał z wielkim płaczem. Oyciec na koniec biedney Lamili zalany łzami, przyſtąpiwſzy do niego: Niech ci (rzecze) Oyciec naſz powſzechny odpuści tę winę, i tak daruie, iak ia odpuſzczam z ſerca.
Gdy lud utulił nieco płacz ſwòy, Maxako czytać zaczął wſzyſtkie złe Sprawy krótko opiſane, ktore Zabóycę iak po ſtopniach prowadziły do oſtatniey zbrodni. Przynieſiono potym Xięgę Prawa, którą lud przyiął z wielkim uſzanowaniem. Maxako podał ią Winowaycy, a ten głośno, obróciwſzy ſię do ludu, czytał te ſłowa: Nie czyń tego nikomu, czegobyś niechciał, aby ci uczyniono Oddaſz Bratu ſławę, za ſławę, maiątek, za maiątek, życie za życie. To przeczytawſzy pocałował Xięgę, i oddał ią Rządcy. Lud ſię odwrócił na ſtronę, a on w momencie zniknął nam z oczu. To tylko obaczyłem, iż zaſypywano dół, który tym ſpoſobem był ſporządzony, iż w nim umierał Winowayca, długo ſię nie męcząc, a lud nie patrzył iak my z dzikością na rozlanie krwie ludzkiey.[29]
Pożegnawſzy Rządcę tey Oſady, i lud, powróciłem z Kolegą do Domu. ſpytany od Satuma cobym ſądził o ich ſprawiedliwości? wielbiłem to Prawodawſtwo, które maiąc ludzkość na ſzali z ſprawiedliwością tam ſię przychyla, gdzie przeważa ſłuſzność. Ale niech mi daruią Narody, które ſię wſławiły okrutnemi mękami i okropną śmiercią Winowayców,[30] iż miłość prawdy nie pozwoliła mi, abym o nich zamilczał. Gdym opowiedział okrucieńſtwo tortur wyrywaiących kości ze ſtawow, aby wymogły częſtokroć na niewinnym przyznanie ſię do zbrodni, a trwalſzych na ból Winowayców zachowały od śmierci, okropność Exekucyi naſzych, ścinania, wieſzania, darcia paſow, w koło wplatania, na ſłup w biiania, rozpalonemi kliſzczami targania, palenia rąk i ucinania, żywo ćwiertowania, targania końmi, palenia przy letkim ogniu.... Wzdrygnął ſię na to Satumo, poiąć nie mogąc iak ſerce ludzkie może mieć tyle dzikości, aby ſię odważyło zadawać Bratu podobne męki, a bardziey ieſzcze patrzyć na to z ciekawości, która by ukontentowanie przynoſiła.
W tey Exekucyi, ktorą widziałem dwie rzeczy, ciekawość we mnie wzbudzały. Nie wiedziałem co za przyczynę mieli Sielanie, iż opiſywali krotko zebrane życie każdego Winowaycy, i oſobno czytali ſame dobre ſprawy, a przed Dekretem śmierci wſzyſtkie złe iego uczynki. Satumo powiedział mi przyczynę oboyga. „Naygorſzy Człowiek nie ieſt bez iakieykolwiek cnoty, tym końcem czytamy dobre Sprawy winowayców naſzych, aby ſię miękczyła Sprawiedliwość i każdy widział, iż wyſtępek odbieraiąc karę, niemaże w nas pamięci Cnót, i dobrych ſpraw Winowaycy. Lud wdzięczność mu za nie oświadczaiąc rozrzewnia ſię żegnaiąc go z płaczem. Załuiemy Człowieka, ale ſprawiedliwość ſtawia nam przed oczy zbrodnią, która będąc ſzkodliwą ſpołeczeńſtwu naſzemu, Prawem wet za wet powinna być ukarana.”
Opowiedział mi potym Satumo, iakim ſpoſobem Sąd poſtępuie ſobie w Sielanie, gdy Winowayca przyznać ſię nie chce do Zbrodni. Poznałem, iż w tak wielkiey rzeczy, iak ieſt życie Człowieka, nigdy nadto oſtróżności użyć nie można. Obwiniony, ſiedząc w Więzieniu, tym ſię tylko różni od inſzych, iż utraca wolność. Czeka końca kary, albo uwolnienia, pòki Zwierzchność dowiaduiąca ſię o całym życiu iego, nie weźmie iakiey poſzlaki o zbrodni, albo o niewinności. A gdym mu przełożył, iż wiele złoczyńców tym ſpoſobem uyść może kary; Lepiey ieſt (rzecze) aby tyſiąc winowaycòw było nieukaranych, niż gdyby ieden miał być niewinnie ſkazany na śmierć. Czas, zgryzota ſumienia, uwagi odpowiedaiących, roztropność Sędziego, nakłaniaią poſpolicie winowayców naſzych, iż albo dobrowolnie wyznaią wyſtępek, albo zapytywani częſto, zdradzaią ſamych ſiebie przez nieiednoſtayność wyznania.
O! ſzczęśliwy Narodzie (zawołałem) w ktorym niewinność znayduie dla ſiebie beſpieczeńſtwo od mściwey potwarzy. Ileż! niewinnych Ofiar pomowionych o czary, i inne wyſtępki poległo na ſtuſach? Ile unikaiąc ciężkich mąk tortur, palenia boków świecami albo rozpalonym żelazem, przyznało ſię do zbrodni przenoſząc śmierć nad niepewność życia po długich i ciężkich mękach? Zdziwił ſię Satumo, ſłyſząc odemnie o Exekucyi Galigai znaney pod imieniem Marechale d’Ancre. O śmierci Joanny Darcyi, znaney pod imieniem Dziewczyny Aureliańſkiey O ſpaleniu w Paryżu Szlachcica oſkarżonego o czary, za to, iż miał konia, który umiał tańcować O śmierci niewinnego Jana Kalaſsa.... A gdym mu powiedział iż Prawo naſze znieſło karę śmierci na oſkarzonych o czary, tudzież wſzelki rodzay turtur; Wielbił tę ludzkość, która była pierwſzym powodem do tak chwalebney Uſtawy.[31]


ROZDZIAŁ XIV.

Sielanie maią dzień ieden w roku, ktOry obchodzą z wielkiemi okrzykami, i wſpaniałością. Każdy Obywatel bierze na ſiebie ſzatę białą, i wſzyſtek lud ſchodzi ſię na iedno mieyſce. Przypuſzczony od Satuma do uczeſtnictwa tey powſzechney radości, zdziwiłem ſię widząc na niektórych cóś podobnego do Wſtąg naſzych, z tą tylko różnicą, iż na każdey inne były znaki wyrażone. Spytałem ſię z ciekawością coby to znaczyło? Znaki, ktore widziſz na wſtęgach (rzekł do mnie Satumo) ſą nadgrodą Spraw dobrych. Ten, na którego Wſtędze ieſt Wyobrażenie człowieka płomieniem otoczonego, noſi na ſobie pamiątkę, iż z niebeſpieczeńſtwem życia właſnego, rzucaiąc ſię w ogień, wyrwał z pożaru Obywatela, i ocalił mu życie. Ten, co ma na ſobie Znak Łodzi, ratował tonącego. Tamten, który noſi Znak Snopka, pomnożył pracą i dowcipem Rolnictwo. Ow, maiący na Wſtędze Znak Broni, pierwſzy ſię porwał do Oręża, broniąc Oyczyznę od Nieprzyiaciela. Ten biorąc w Dom ſwóy chorych, a uſługą i wygodami dopomogłſzy im do życia, noſi Znak Serca, dowòd wdzięczności, ktòrą mu winniśmy. Ow, zdróżnie żyiącego naprowadził na drogę cnoty, i zachował Kray od zbrodni, na ktòrą by ſię był puścił, idąc za ſkłonnościami ſwemi, noſi za to Znak Wieńca, iak gdyby ocalił Oyczyznę.
A gdy mi pokazywał inne Znaki na Wſtęgach i wykładał zaſługi tych Obywatelów, którzy ie noſili, powiedziałem mu, iż i my, Ziemianie, chociaż wprawdzie nie za takie ſprawy, mamy iednak podobne nadgrody. Ale uſłyſzawſzy odemnie: co dało początek Złotemu Runowi, Podwiązce...... i za co tę Nadgrodę odbieraią niektórzy, ſprawiedliwie (rzekł rozśmiawſzy ſię) za takie zaſługi macie tak śmieſzną nadgrodę.
Jakież zawdzięczenie (ſpytał ſię daley) ten od was odnoſi, który ocala życie drugiemu? który zabiegnie nieſzczęściu? który cnotliwym potomſtwem powiękſzy liczbę Obywatelów? który przykładem ſwoim prowadzi innych do pełnienia Uſtaw Boſkich, i ludzkich? ktory żywi niemogących pracować, i znayduie dla nich pracę przyzwoitą ich ſiłom?.... Stanąłem niewiedząc co na to powiedzieć i tak z mieſzany byłem tym zagadnieniem, żem zapomniał nawet o Rataiewſkim, którego nadgroda zdobi Dzieie wieku naſzego.[32]
Widzę (rzekł daley Satumo) iż zamiar Praw waſzych ieſt ten, aby tylko ukarać wyſtępek a nie zabiegać zawczaſu złemu. Karzecie winowaycòw, a nie macie nadgrody dla cnotliwych ludzi, zoſtawuiąc ich w zapomnieniu. Możecieżſię ſzczycić, iż kochacie Cnotę? Płeć wſtydliwie żyiąca znoſi u was niedoſtatek, głód, zapomnienie, walkę z ſkłonnościami ſwemi, ſkutek cnoty, którą poważa; iak tylko ią rzuca znayduie ſpoſób do życia, i widzi loS ſwóy pomyślnieyſzy w rozpuście.[33]
Przykro mi było ſłuchać tey mowy Satuma; abym mu więc dał poznać, iż dobre ſprawy nie ſą i u nas bez przyzwoitey nadgrody, opowiedziałem mu początek Szlachectwa naſzego, zamiar tey Uſtawy, Przywileie, Swobody, i uwiecznienie pamiątki tych ktorzy ſię wſławili znakomitemi czynami.
Przyznał, iż wielbić cnotę Przódkow ieſt Uſtawą chwalebną, ale w tym nie dał ſię przekonać, aby uſzanowanie, ktore czyniemy Synowi, dla tego, że miał Oyca cnotliwego Człowieka, było zachęceniem do cnoty. Szczycić ſię z cudzey ſławy poczytał za próżność, i za rzecz równie godną śmiechu, iak gdyby Poſąg ożywiony ſzczycił ſię z umieiętności tey ręki, ktora go zrobiła. Chwała (mówił) ieſt iak cień, ktora chodzi za ciałem maiącym z przeciwney ſtrony iaſność nieśmiertelnych czynów. Z odmianą ciała cień oraz ſtaie ſię odmienną. To, co u was chlubą, ieſt dla nas wielkim ciężarem. Potomek biorąc na ſiebie imię Przodków ſwoich, bierze oraz powinność, aby czynów ich nie ſkaził, i właſnemi zaſługami ſtarał ſię im wyrownać.
Te uwagi Starca poczytałem nayprzòd za ſkutek nieumieiętności, ale mimo proſtoty, ktora ſię wydawała w obyczaiach i ſpoſobie myślenia tego Narodu, zdziwiłem ſię widząc Nauki znacznie rozkrzewione.
Mądrzy ludzie ſą u nich w wielkim poważaniu; ale tę mądrość w ten czas im przyznaią, gdy łączą Naukę z roztropnością, i cnotą. Jeden z takich uczonych mimo cnotliwego życia, i wielkiey Nauki, wymazany był przy mnie z liczby ludzi mądrych, dla tego iż cały ſwóy maiątek marnie utracił, bo u ſielan nie ieſt to roztropnością, gdy kto więcey wydaie, iak może mieć intraty. Drugi chociaż miał i Naukę, i roztropność, za to iednak że kłócił Obywatelòw ſzachrami, co u nas zowią niektorzy Facyendą, wyſłany był do Magaty, bo zakłócić cudzy Maiątek ieſt w zdaniu Cnotliwych nie małym wyſtępkiem.
Naród ten naywiękſze ſtaranie ſwoie łoży około wychowania Młodzieży. W początkach przebywania mego w Sielanie, gdy mi ſię przykrzyła ręczna praca, do ktòrey od młodych lat nie byłem przyuczony oświadczyłem Satumowi, iż chętnie bym ſię podiął być Nauczycielem kraiowey Młodzieży.
Przyiacielu! (rzekł do mnie Starzec) Wieſzże, iż ta praca ieſt nayciężaza ze wſzyſtkich? Trzeba bydź Oycem dziecięcia, aby miłość, którą Natura wpaia w ſerca Rodzicielſkie, przemogła nad chęć wolności, ktora nam ieſt wrodzona. Nie ma takiego na świecie, aby umiał wyręczyć miłość Rodziców, a ieżeliby ſię znalazł, nie ma takiey nadgrody, ktora by wyrównała tey iego ofierze. Prawodawſtwo naſze, gdy komu przyznaie tytuł Oyca, wkłada zaraz na niego ten obowiązek, aby go próżno nie noſił; Nie ma zwyczaiu w Kraiu naſzym, aby powierzać Dzieci Przychodniom z obcey krainy; a ieżeli los uczyni ktore ſierotą, Naród bierze ie za ſwoie, i wyznacza mu takich Nauczycielow, ktorzyby w czaſie ſwoim mogli ſię ſprawić za iego poſtępki.
To dało okazyą, iż mię zapytał Satumo o Edukacyi, którą daiemy Młodzieży naſzey. Powiedziałem mu: Iż ſłabe zdrowie Matek Szlachetnego urodzenia nie pozwala im aby karmiły dzieci ſwoie właſnemi pierſiami; Ze to ſtaranie zdaią na kobiety, ktore częſtokroć z rozpuſty ſtawſzy ſię Matkami, z potrzeby handluią pokarmem; Iż zwyczay ieſt u naſ duſić peluchami dzieci, aby ie czynić ſłabemi i ułomnemi; Iż ie każemy kołyſać gdy płaczą, aby potym cierpiały zawrot głowy, i ſłabość nerwow mózg ſkładaiących; Iż ie wodziemy na paſkach, aby ſił nie miały w nogach, i przez nieoſtrożność Piaſtunek tłukły ſwoię głowę; Iż ie ſtraſzemy Upiorami, bobem, kominiarzami, dziadami, aby im to ſen przerywało, i czyniło ie lękliwemi na całe życie; Jż nakoniec iako karmienie i wychowanie, tak i Edukacyą zdaiemy częſtokroć na Przychodniòw, ktorzy ſię naymuią za pieniądze, aby ie uczyli tego, co ſię im wdalſzym życiu na nic nie przyda. A gdy podroſną wyſyłamy ie za Granicę, aby zepſuwſzy obyczaie, nauczyły ſię śmiać z Ziomków, ganić ſwóy Rząd, Religią, i powracały zarażone ſzkaradną chorobą, trwonić maiątek, i bydź nieużytecznemi Oyczyznie.
Satumo, aby mi dał poznać iakie wychowanie bierze Młódź Sielańſka, w prowadził mię do kilku Domow, gdzie iak uważałem naywiękſze ſtaranie około dzieci było poruczone Matkom. Te nakſztałt Lacedemonek naſzych, w cnocie, pracy, oſzczędności, i przywiązaniu do ſwego Kraiu wychowane, zaſzczepiaią też przymioty w ſercach Dzieci ſwoich, nie tak ſłowy, iako przykładem.
Gdy dziecię da kilkakrotne dowody, iż nie odrodne ieſt od Rodzicòw ſwoich, ſtawią ie przed Zwierzchnością Kraiową, aby ta uznała ieżeli ma zdatność do Nauk. A gdy ſię pokaże, iż mimo cnot, które ie zalecaią, nie ma od Natury daru roſtropności, zoſtaie bez Nauki, aby ta bardziey ieſzcze głowy mu nie zamąciła; Oto ſię tylko ſtaraią na tenczas Rodzice, aby Syn ich zoſtał poczciwym Człowiekiem.
Córki ich nie znaiąc tych wſzyſtkich wymyſłow, które my nazywamy pięknością, miałyby to za oſzukanie, gdyby ſobie ktora twarz malowała. Nie ſtoiąc o to, aby im mówiono: iż maią ſzczupłe uſta, ſzczupły ſtan, ſzczupłą rękę, ſzczupłą nogę, nie ściſkaią z przyſadą warg, gdy ſię śmieią, albo co mówią, nie wpadaią w ſuchoty z noſzenia ciaſnych ſznórowek, nie ſą tak ſłabe w rękach iak Damy naſze, i nie ſchną im tak nogi, iak modnym Damom Chińſkim. Zamiaſt przymiotów rozumu, ſtaraią ſię kſztałcić ſerce, przez czułość nad nędzą bliźniego, ſłodycz, i inne cnoty; a zamiaſt muzyki, i tańca uczą ſię goſpodarſtwa, powinności Zon dobrych, i obowiązku Matek w miłości, i cnocie, Dzieci ſwoie wychowuiących.
Sielanie niechcąc, aby im Zony wyrzucały, iż maiątek, ktory poſiadaią winni ſą ich poſagowi, a dla tey przyczyny, aby śmieley ruynowały Mężów, nie biorą nic po Zonach. Każda, iak owa Lacedemonka zapytana od poſażney Niewiaſty Ateńſkiey, coby przynieſła Mężowi w poſagu? ztym ſię poſzczycić może, iż mu przynoſi poczciwość. Dlatego też może, kobiety Sielańſkie nie znaią wielu przywar, które upatrywałem w tey Płci wychowaney innym ſpoſobem. Zadna nie przenoſi ſię nad drugą, nie ma lekkomyślności, próżnowania, fałſzu, obmowy, ale przeciwnie rządność, praca, i inne cnoty, ſą ich rozumem, urodą, i poſagiem.
Gdy im natura przyzna imię Matek, nie noſzą ie próżno zdaiąc na naiemników ſtaranie około płodu ſwego. Suſzyć ten pokarm, który im nie nadaremnie przychodzi, miałyby ſobie za nieſprawiedliwość, pokrzywdzaiącą ich cnotę. Każda i inſtynktem Natury, i przykładem bydląt, i powinnością ſtanu przekonana o tym, iż pokarm ten ieſt właſnością iey płodu, ma ſobie za naymilſze ukontentowanie, gdy dziecię ſwoie przytula do pierſi; a Natura nie znayduiąc w rozrządzeniach ſwoich przeciwieńſtw, które pochodzą z wymyſłow, utrzymuie im zdrowie, ſiły, płeć i zdatność do dalſzego płodu. Dzieci ich ſą zdrowe, i z pokarmem przyimuią od Matek ich cnotliwe ſkłonności. Umacniać zawczaſu ich ſiły, dźwigać proporcyonalne ich mocy ciężary, trafiać, rzucaiąc z ręki do Cylu, i to wſzyſtko co my zowiemy Wychowaniem Fizycznym, a o co mniey dbamy, będąc w tym Narodzie naypotrzebnieyſzą cząſtką wychowania Młodzieży, ieſt powinnością Matek.
Płeć ta ieſt u Sielan Szkołą Płci Męſkiey, i Nauczycielką Cnoty. Gdy co zdrożnego widzieć ſię da w obyczaiach tego Narodu, Rządca zaczyna reformę od poprawy kobiet, pewny, iż te wpływaiąc we wſzyſtko przez ściſły związek miłości, nayſkuteczniey przykładem ſwoim odwrocą. Z tey przyczyny Zony Sielańſkie ſą w wielkim poſzanowaniu u Mężòw, bo cnota kochać ſię zawſze każe, a tym bardziey ieſzcze, gdy do niey wiąże ſię ſkłonność Natury.
Mimo wſzelkiey łatwości zerwania związku ſtanu Małżeńſkiego nie widać iednak tyle między niemi rozwodów, ile ſię widzieć daie u nas. Małżeńſtwo, ktore cnota, i wſpolna miłość iednoczy, nie tak łatwo ſię rozprzęga, iak to, ktore dziwactwo, płochość albo interes koiarzy. Jeżeli iednak ſprawiedliwe przyczyny wyciągaią tego, aby ſię rozłączyła para, to nie pierwey przychodzi do ſkutku, aż los dzieci (ieżeli iakie były) zoſtanie zabeſpieczony. Kray biorąc te Sieroty w ſwoią opiekę, nie dopuſzcza tego, aby dogodzenie Rodzicom czyniło dzieci nieſzczęśliwemi.
Małżeńſtwo Sielan ieſt dochowaniem nienaruſzoney wierności. Młodzież, nie będąc ofiarą iak częſtokroć u nas intereſu Rodziców, Imienia, Krewnych, i maiątku, nie zepſuta wolnością życia, wchodzi w związki Małżeńſkie iak tylko wiek, i natura czyni ią do tego zdatną. Dla tey też przyczyny nie znaią w tym Kraiu tego, co my nazywamy dziećmi nieprawego łoża. A ieżeliby ſię zdarzył taki nie widziany dotąd przypadek, Rodzice, a nie płód ich niewinny, powinni noſić na ſobie hańbę tey nieſławy, którą my przywiązuiemy do nieſzczęſnego owocu, ich rozpuſtney uciechy.
Jako wychowanie Młodzieży, tak i Nauki Sielan inny maią zamiar iak u nas. Naypierwſzą Umieiętnością, ieſt u nich Rolnictwo i wychowanie Bydląt domowych. Gdy młodzież pozna potrzebę tych dwóch Umieiętności, i według ſił ſwoich czyni w nich znaczny poſtępek, zaczyna ſię uczyć: czytać, piſać, i rachować, a kończy na tym, co przeſtało być u nich potrzebą.
Teologia ich, nie ma takich in folio Traktatow iak naſze o Siedmiu Skrzydłach Herubinów, ale treść iey zależy natym, aby poddać rozum pod niedościgłość Taiemnic.
Fizyka ieſt u Sielan nayobſzernieyſzą Umieiętnością, zamykaiącą w ſobie Rolnictwo, Hiſtoryą Naturalną Zwierząt potrzebnych, Ogrodnictwo, poznanie Ziół leczących rany, i kunſzta potrzebne do życia wygodnego. Fizycy ich inaczey myślą iak naſi. Nie chcąc dać fałſzywey przyczyny iakowey rzeczy wyznaią po proſtu, że iey nie wiedzą.
Logika przychodzi im z laty i rozſądkiem: Bez pomocy tych dwòch rzeczy, wſzyſtkie uſtawy iey maią za mniey potrzebne. Dzieci ſłuchaiąc, iak Rodzice o każdey rzeczy daią zdanie ſwoie, naśladuią ie gdy rzecz tak dobrze poymą, iak i oni, chociaż nie znaią Spoſobu Zbiorowego i Rozbiorowego.
Etyka, czyli Umieiętność Moralna ieſt u nich bardzo krotka. O to ſię naywięcey ſtaraią, aby dobrze czynić. Ten, ktoryby napiſał Xiążkę Moralną, a przekonano go, iż inaczey czyni iak piſał, uznany bywa za impoſtora; każą mu, aby myśli iego zgadzały ſię z ſercem, a dobre życie maią za naylepſzą Xiążkę.
Matematyka ich ſkłada ſię z Arytmetyki zawieraiącey w ſobie potrzebny rachunek, bez ułomkow decymalnych, i Logarytmów Wſtaw ſtycznych i ſiecznych.[34] Z Geometryi Praktyczney nie więcey iak ſzeſnaście Propozycyi Teorycznych maiącey, z Statyki, Mechaniki i Hidrauliki. Umieiętność rzucania kul, bomb, kartaczów; Sypania Bateryi aby z nich zabiiać ludzi; Wyrzucania na powietrze murow z Mieſzkańcami; Palenia i rozrzucania domow, ieſt u nich zbrodnią, nie Umieiętnością.
Leczenie choròb ieſt im nie znaiome. Naród ten nie iedząc w ten czas kiedy mu ſię niechce, ani piiąc kiedy nie ma pragnienia, nie znaiąc oprócz tego trunkow zapalaiących, potraw korzennych, i życia nie czynnego, nie potrzebuie proſzkòw, ani mixtur z zioł, kruſcow, żywic, oleiow, ſkorup, ſoli, kory drzew, ryb, wężów, żab chrapowatych, paiąkòw i exkrementu. Smierć ieſt u nich ſkutkiem ſtarości; Zyć przeſtaią iak świeca, która gaśnie, gdy ſię wypali.
Umieiętność Prawa ieſt u nich nierównie krótſzą Umieiętnością, iak u nas. Nie uczą ſię tych wſzyſtkich kontradykcyi Praw wzaiemnie ſię kaſſuiących, które ſą wybiegami dla Juryſtow, aby zyſkali za to, iż ſprawiedliwość przeciągną; a nie częſta odmiana w Rządzie mało im natworzyła uſtaw. Zdziwił ſię Satumo gdym mu powiedział, iż potrzeba u nas czaſu długiego na to, aby kto umiał Prawo Natury, Prawo Narodòw, Prawo Wojny, Prawo Polityczne, Prawo Cywilne, Prawo Kanonicze, Prawo Rzymſkie, Xięgę Juſtyniana, Prawo zwyczaiowe, a wzdrygnął ſię gdym mu powiedział, iż za czaſòw naſzych naſtało Prawo Przemocy, ktòrym ſilnieyſzy wyrywa wſzyſtko ſłabſzemu. Prawo ich, ieſt w ięzyku kraiowym, aby ie wſzyſcy czytali. Młodzież znayduiąc w nim tak ſłodką wymowę iak my w ſtylu Doświadczyńſkiego, oprócz potrzeby czyta z ukontentowaniem.
Wymowa ieſt u Sielan tak naturalna iak była niegdyś u Lacedemończykòw. Staraią ſię bardziey o myśli, niż o ſłowa. Nie znaią Antonomazyi, Diaſyrmu, Synekdochy, ktorych mię uczono w Sączu, ale tego tylko używaią do czego ich ſama Natura ſpoſobi. Uczą ſię od dziecińſtwa dobrze mówić; Jednakże błędy przeciwko mowie nie tak oſtro karzą, iak mnie karano w ſzkołach, albo iak w Lacedemonie, gdzie pozwalano kradzieży, a bito za Solecyzm.
Poezya Sielan, ieſt nakſztałt Poezyi naſzey Orygentalney, maluiąca Naturę tak żywo, iż zdaie ſię Czytelnikowi iakoby patrzał na to, co opiſuie Poeta. Dla tego Pienia ich ſą po więkſzey części oryginalne. Opiſuiący Łąkę, która ſię u naſ śmieie, Strumyk, który ucieka, Wzgorek, ktory ſię podnoſi, nie piſzą tego w izbie, ale iak Joung o śmierci piſał w grobie, tak ci przenoſzą ſię na tę mieyſca, aby w nich zawſze coś nowego upatrywali. Gdy komu powiedzą, iż wierſz iego nudzi przeſtaie bydź Poetą. Wolno mu iednak piſać wierſze, byleby ich nikomu nie czytał. Zamiaſt baiek o wſzetecznym Jowiſzu, o niepolitycznym Sterkucyuſzu i Krepituſie, maią ſwoią Mitologią, ktora im przywodzi na pamięć ſławnych Bohátyrów, Sielany.
Muzyka ieſt u nich zabawą nie Umieiętnością. Nie czyni takiego ſkutku na ich umyśle iak naſza Woyſkowa, która w takt prowadzi ludzi, aby ich zabiiano.
Geografia zależy na tym, aby każdy Sielanin znał dobrze rozległość gruntu, i właſność którą poſiada. Gdy to pozna, ſtara ſię potym wiedzieć co Kray cały zamyka w ſobie; A ta Nauka ieſt tak obſzerna iż nikt w niey doſyć ſię wyćwiczyć nie potrafi. Dlatego byłoby to u Sielan wielką nie roſtropnością, gdyby kto nieznaiąc ſwego Kraiu chciał odwiedzać cudze.
Hiſtorya ieſt u nich pamięcią ludzi cnotliwych, nie maiąca w ſobie tak nieprzerwaney Genealogii iak u nas złych i dobrych Monarchów, albo tych Bohatyrów, którzy ſię rzezią i klęſkami wſławili. Każdy Obywatel iakiegokolwiek ſtanu i urodzenia ma prawo, aby imię iego w Xiędze Nieśmiertelności zapiſane było. Ci, ktorzy kiedy zdradzili Oyczyznę, zaprzedali ſiebie i Ziomkow, zakłócili cudzy maiątek.... Oprócz wzgardy za życia, tę karę po śmierci odnoſzą, iż imiona ich ſą na zawſze wymazane z pamięci. Hiſtorycy Sielańſcy nie rozwodzą ſię nad wyprowadzeniem początku Narodu ſwego, aby mu przyznali dawność, i pierwſzeńſtwo Wiedząc, iż nieumieiętność piſania była przyczyną wielu baiecznych powieści, zaczynaią Dzieie ſwoie od późnieyſzych czaſów, i to ſię tylko ſtaraią, aby żadna dobra ſprawa nie była opuſzczona. Gdym im opowiadał niektóre Dzieie dawnych Pańſtw i teraźnieyſzych, naſzey Europy; Hiſtorya waſza (rzekł do mnie ieden) ieſt pomieſzanie dziwaczne wielkości z nędzą, pychy z podłością, pomyślności z klęſkami, odwagi z lękliwością, i cnoty z wſzelkiego rodzaiu zbrodniami. Jakiż pożytek przynieſie wam Nauka dochodząca harakteru waſzych Tyberyuſzow Kaligulow, Neronow, Ludwikow XI, Karolow XII, Chryſtyernow II, i gnuśnych Popielow? Coż waſ lepſzemi uczynić mogą okrucieńſtwa, woyny, zbóyſtwa, nienawiści, podſtępy, zemſty, zdrady, uciemiężenia, choroby i wſzelkie nieſzczęśliwości, które ſię na waſ zlewaią?
Nie pierwſzy to był przypadek dla mnie, że mi ganiono to, co ia poczytał za potrzebną Naukę. Owſzem częſte podobne zdarzenia dawały mi poznać, iż każdy człowiek ma ſwóy ſpoſób myślenia i każdy Kray nowy iak mówią obyczay. Z tad wnioſłem ſobie, iż odmieniaiąc oſoby, z ktoremi obcuiemy, odmieniać także potrzeba i zdanie, bo ludzie ſądząc o wſzyſtkim według właſnego ſpoſobu myślenia, maią za głupſtwo to, co inſzym zda ſię być roſtropnością.


ROZDZIAŁ XV.

Poznawſzy iakokolwiek Nauki Sielan, ciekawy byłem oglądać ich Piſma, o ktorych mi wſpominał kilka razy Satumo, iż ie ſtaraniem ſwoim ułożył. Gdym go proſił o to, w prowadził mię do iednego Domu, w ktorym obaczyłem Xiążki tak mocno zbutwiałe iż pleśń, i zaduch tamowały we mnie odetchnienie.
Ciekawość mię wzięła obaczyć, co to były za Piſma. Naypierwſza Xięga, ktora mi w padła w ręce była in folio. Autor (iak mogłem poznać na prędce) zbiiał zdania innych, ktorzy początek Sielan wyprowadzali od Siegalnow, twierdząc, iż pochodzą od Pilawów, ponieważ pi, kładzie ſię czaſem za ſie, a odmieniaiąc wie za nie, wypada: Sielanie. Rzuciłem in folio, i przyſtąpiwſzy do innego, ſtuſu ſpytałem ſię Satuma, iakieby w nim były Xiążki? Są to rzecze Poetowie, ktorych, iak widziſz ieſt naywięcey, bo chuć rymowania, ieſt nakſztałt choroby w ludziach, ktorey ciężko pozbyć. Butwieią tu za to, że nas nudzili; To: (Skazuiąc w inną ſtronę) ſą Formularze Liſtów, i komplementów To: Proiekta bez ſkutku. To: Słowniki różnego rodzaiu, Seryarze, Zbiory. To: Krytyki, tych ktorzy ſami nic nie piſali.[35] To: kopie tego, o czym iuż inſi piſali.
Prowadząc mię daley, Satumo wſzedł do ſzczupłey Izdebki, w którey trzy tylko były ſzafy, i w nich porządnie Xiążki ułożone. Otoż (rzecze Swiatła naſze, ktore przez wdzięczność chowamy w wielkim poſzanowaniu. Cokolwiek tam widziałeś Piſm butwieiących nic nie znaydzieſz takiego, czego by tu nie było. Ci Autorowie, których tam widziałeś, nim ieſzcze Prawodawſtwo naſze przepiſało nam, aby przeſtawać na ſamey potrzebie, idąc za błędnym śladem przewodników ſwoich, ſtali ſię nieużytecznemi, i Piſma ich butwieią. Same tylko wielkie dowcipy nie daiąc ſię powodować iak bydło przewodnikowi turuią ſobie drogę do nieśmiertelności. A że ſą rzadkim płodem natury, dlatego widziſz tyle próżnego mieyſca, ktore zoſtawuiemy ſzczęśliwſzym po naſ wiekom.
Przypatruiąc ſię tym Piſmom, ktore tak bardzo poważał ſobie Sędziwy Starzec. O! iak bym był ſzczęśliwy (rzekłem do niego) gdybym ie mógł wſzyſtkie przeczytać! Rozśmiał ſię Satumo i wychodząc z tamtąd, powiadałeś mi rzecze, iż macie takie Domy, gdzie lekarſtwa dla chorych tak ſą porządnie zaſtawione, iak podczaſ uczty ſtół dla zbytkuiących w potrawach. Gdyby ktory nie potrzebuiący tych lekarſtw obaczywſzy ie zawołał: O! iakbym był zdròw gdybym ziadł to wſzyſtko! Niepoczytałżebyś go za Człowieka śmieſznego zdania? Z tym wſzyſtkim chęć życia wrodzona ludziom, czyniłaby go w oczach moich mniey śmieſznym iak ty ieſteś, chcąc to wſzyſtko umieć, nad czym tylu ludzi tak długo pracowało.
Nie dziwuię ſię (rzekł daley,) iż przy wielkiey wiadomości, ktorą w tobie uważam, tak mały maſz rozſądek. Wielość wyobrażeń obciążaiąc pamięć, oſłabia mózg, i przytępia rozum, tak iak wzrok ſili ſię natężonym patrzaniem. Człowiek maiąc tak doſkonałą Xięgę, iak ieſt świat ręką Naywyżſzey Mądrości ſtworzony, nie potrzebuie wielu wykładań, ktore by to Dzieło ciemnieyſzym ieſzcze czyniły. Wſzyſcy, ktorych Piſma mamy w uſzanowaniu, z tey Xięgi czerpali ſwą umieiętność. Patrzałbyś z śmiechem na ſpragnionego, ktory maiąc przed ſobą zrzodło, biegłby ſzukać ſtrumykòw, które dla płytkości ſwoiey ugaſić w nim nie mogą pragnienia. Ale cóż maſz z czytania bez braku Xiążek, ktoremi ſię bawiſz iak dziecię przekładaiąc ſwe cacka. Uciecha ta odwołuie cię częſtokroć odpowinności Człowieka i Obywatela.
Rozciągaiąc ſię daley nad ſkutkami, ktore czynią Xiążki pſuiące obyczaie, mieſzaiące ſpokoyność, i ſprzeciwiaiące ſię Uſtawom Religii, i Prawodawſtwa, przydał nakoniec, iż od tego czaſu iak Prawodawca wyznaczył im granice, z ktorych ciekawości nie wolno ieſt wyboczyć, ſzczerość, ludzkość, obywatelſtwo, praca, i dobre obyczaie, różnić ich poczęły od innych Narodów.
W ſamey rzeczy przyznać to potrzeba, iż Sielanie ſą ludem nierównie ſzczęśliwſzym, iak polerowne Narody. Nieznaiąc tey ſztuki, ktora wykſztałca naſz ſpoſòb myślenia, i uczy namiętności naſze używać ſłów zmyślonych, prawda, iż obyczaie ich ſą proſte, ale naturalne i w ſamym obcowaniu poſtrzegać w nich zaraz można, ten charakter duſzy, z ktorym ſię taić, ieſt u nas naywiękſzą umieiętnością.
Zyć w takim Narodzie, miałbym ſię był za nayſzczęśliwſzego w świecie, gdyby miłość Oyczyzny nie mieſzała była ſpokoyności moiey. Ale częſto zaſtanawiaiąc ſię nadtym, iż powrot do niey nie był niepodobny, czyniłem ſobie zawſze nadzieię, iż ią oglądać ieſzcze kiedyżkolwiek mogę. Gdy mię co raz więkſza chęć do tego brała, umyśliłem na koniec wynurzyć myśli moie przed Satumem, ktory ſię częſto dał ſłyſzeć z temi ſłowy: iż obierałby raczey śmierć dla ſiebie, a niżeli utratę Oyczyzny.
Upatrzywſzy dla tego czaſ ſpoſobny, odkryłem mu chęci moie. Starzec przez litość nademną weſtchnął widząc niepodobieńſtwo, abym to przywiódł do ſkutku. Ale gdym mu powiedział iż dla miłości Oyczyzny gotów byłem podać ſię na wſzelkie niebezpieczeńſtwa, pozwolił mi na koniec, abym pracował około powrotu, i przyobiecał pomoc ſwoią, bylebym w ſekrecie czynił do tego przygotowania.
Zacząłem robić około Balonu w ukrytym mieyſcu, ktore mi wyznaczył Satumo. A że Sielanie nie znaią ani paſztetow, ani drugiego i trzeciego dania, ani Konſomow, ani Bulionow twardych, nie mogłbym był nigdy tyle nazbierać błonek z kiſzek bydlęcych, ile potrzeba było na zrobienie Balonu. Szczęściem oſobliwſzym znalazłem w tym Kraiu pewny rodzay drzewa, ktorego łyczka lekkie i nie przepuſzczaiące przez ſiebie powietrza, były tak dobre, iak błonki, z ktorych robią Balony. Mieſzkańcy używaią tych łyczek zamiaſt tafel do okien, a napuſzczone ſokiem z innego drzewa tracą przezroczyſtość, i ſłużą za papier równie dobry iak naſz, ktory robiemy z płótna. Z tych łyczek w krótkim czaſie zrobiwſzy móy Balon, zacząłem pracować około przyſpoſobienia gazu.
Maiąc wſzyſtko gotowe, proſiłem Satuma aby mi pozwolił wziąść tyle złota i drogich kamieni, ktorych Kray ten miał wiele w ſobie[36] ile Balon moy mogłby ze mną unieść, a gdy mi pozwolił z wielką łatwością, opatrzony w żywność pożegnałem Starca, oświadczaiąc mu, iż ieżeli mię zachowa Opatrzność i doprowadzi ſzczęśliwie do Oyczyzny, wielbić zawſze będę pamięć iego, używaiąc ſpokoynie daru, ktory z rąk iego odbierałem.

Satumo nie był nawet ciekawy patrzyć na móy odiazd, owſzem proſił mię, abym taki czaſ obrał ſobie, kiedy wſzyſcy Sielanie udadzą ſię na ſpoczynek. Uczyniłem zadoſyć rozkazowi iego, i o drugiey po północy puściłem ſię ſzczęśliwie w przedſięwziętą podróż.


ROZDZIAŁ XVI.

We dwie godziny zrobił ſię dzień iaſny. Pogladaiąc na Xiężyc zdziwiłem ſię, iż Balon moy nie tak był wyſoko iakem ſię ſpo dziewał. Zniknął mi iednak z oczu Kray Sielańſki, bo wiatr wſchodowy co raz ſię bardziey wzmagaiąc, nioſł mię z ſobą gwałtownie. Przez kilka godzin byłem prawie w iedney wyſokości, chociaż częſto przydawałem Gazu. Widząc nakoniec, iż ciężar złota nie dopuſzczał mi wyżey ſię podnieść, zacząłem wyrzucać z łodzi ciężſze bryły, nakſztałt kupca wrzucaiącego w Morze towary ſwoie, gdy mu nawałność grozi utratą życia.
Mgły grube, ktore potym okryły Xiężyc nie dały mi widzieć, co ſię zemną działo i w iakim mieyſcu znaydowałem ſię od dni czterech; Z tym wſzyſtkim byłem bez naymnieyſzey boiaźni, częścią dla tego iż miłość Oyczyzny, i nadzieia iey, oglądania nie wyſtawiały mi przed oczy niebeſpieczeńſtwa, na ktore ſię puſzczałem, częścią, iż iak oſtrzelany Zołnierz mniey zważałem na to, co mię pierwſzą razą niezwyczaynie czyniło trwożliwym. Spuściwſzy ſię na Opatrzność, czekałem loſu, iaki mię ſpotka, a w tych prawie myślach z wielkim zadziwieniem obaczyłem ſię na ziemi, a co oſobliwſza bez żadnego ſzwanku. Nayprzód radość nadzwyczayna napełniła mię, widząc ſię bliſko Oyczyzny z tak wielkiemi ſkarbami; ale potym przypatruiąc ſię Niebu, poznałem iż ta radość była nadaremna, bom zoſtał na Xiężycu Kray tylko odmieniwſzy, a nie Płanetę.
Łatwo ſię każdy domyśli, iaki mię ſmutek ogarnął zaſtanowiwſzy ſię nad tym, żem utracił Sielanę i zoſtał bez nadziei oglądania Oyczyzny. Jeżeli pierwey utyſkiwałem na Kolegę, że mię ſprowadził na Xiężyc; Nierównie bardziey narzekałem na ſiebie, żem ten Kray utracił, w którym mogłem przepędzić reſztę dni moich daleki od wſzelkich troſkow.
Uſpokoiwſzy nieco żal w ſobie, naypierwſza myśl moia była ukryć w ziemi złoto i drogie kamienie, kilka tylko bryłek biorąc do kieſzeni. Zachowawſzy ſkarby i Balon móy, z żywnością udałem ſię w tę ſtronę, gdzie mi ſię zdawało iakobym ſłyſzał łoſkot koni i wozów. W ſamey rzeczy wſzedłſzy na wzgorek obaczyłem wielki gościniec i pełno wozów tam, i nazad idących. Przyſtępuiąc bliżey, ośmieliłem ſię ſpytać iak ſię ten Kray nazywał? a gdy mię nikt nie zrozumiał, udałem ſię daley w tę ſtronę gdzie ſię ſchodziły drogi maiąc przez cały czaſ oczy tam w lepione, gdziem ſkarby moie zachował.
Mimo roztargnienia, w którym zoſtawałem, myśląc o moim ſtanie, dziwiłem ſię pogladaiąc częścią na pola, które miały urodzaie bardzo mizerne, częścią na lud mieſzkaiący w nikczemnych chatach, którego poſtać wybladła oznaczała nędzę, a powierzchowność ſama okazywała niewolą, i zgłupiały umyſł.
Uſzedłſzy bliſko pół mili, poſtrzegłem Miaſto, ktorego okolice i położenie zdawały mi ſię być podobne do naſzey Warſzawy. Zdziwiony częścią przeciwieńſtwem, które widziałem przez pomieſzanie nędzy z okazałością w Mieſzkańcach Kraiu tego, częścią wielkim podobieńſtwem do moiey Oyczyzny, udałem ſię iak nayſpieſzniey do Miaſta.
Zgiełk i zamieſzanie, które obaczyłem wchodząc, tak mię odurzyły, że długo przyiść do ſiebie nie mogłem z zadziwienia patrząc na różne narzędzia, ktore ludzie, i konie ruſzały. Jedni na nich ſiedzieli, drudzy za niemi; Ci coś nieśli, tamtych nieſiono, ieden ciągnął, drugi pchał, ten bił, tamten krzyczał, ow uciekał, drugi za nim gonił. Szedłem z boiaźnią, aby mię nie roztratowano, oglądaiąc ſię na wſzyſtkie ſtrony, i za każdym prawie krokiem albo ſzturkniony byłem od przechodzących, albo uciekać muſiałem przed Karytami, i końmi w czwał idącemi.[37]
Momenta, ktore miałem wolne od boiaźni, aby mię nie roztrącono, obracałem na przypatrywanie ſię Miaſtu i Domom pięknieyſzym; Ale mimo okazałości to mię dziwiło, iż rzadko ſię widzieć dał Dom iaki, któryby nie był okopcony od dymu, a każdy (iakem ſię potym dowiedział) miał tę niewygodę, która ieſt prawie powſzechną w Warſzawie, iż trudno o kominek, aby nie dymił. Mieſzkańcy Miaſta tego żyiąc inſzym ſpoſobem, iak Obywatele Sielany przez ciekawość, którą poſpolicie miewaią ludzie w próżnowaniu żyiący, zbiegać ſię zewſząd poczęli, i w koło mię obſtępować, dziwuiąc ſię ubiorowi, który miałem na ſobie. To mię przymuſiło, abym daley nie ſzedł, i ſzukał dla ſiebie Domu, w którym bym odpoczął po Podróży. Gdym chciał wniyść do iednego Domu uſłyſzałem głoſ w Polſkim ięzyku witaiący mię po Imieniu moim. Obróciłem ſię w tę ſtronę, i z wielkim podziwieniem obaczyłem mego Kolegę. Po uściſkaniu wzaiemnym, i oświadczeniu wſpólney radości, iaka bydź mogła w ſercu Oſób zoſtaiących w podobney przygodzie, ſpytałem ſię go, iakim przypadkiem doſtał ſię w te ſtrony i iak ſię nazywa Kray ten, i Miaſto dokąd nas obydwóch los, i oſobliwſze zdarzenie ſprowadziło. Opowiedział mi w krótkości, iako uleciawſzy w Balonie z Magaty doznał różnych przypadków, ktore przyobiecawſzy dokładniey mi opowiedzieć powolnego czaſu, uſpokoił po części ciekawość względem wiadomości o Kraiu. Dowiedziałem ſię, iż to Pańſtwo nazywa ſię Wabad, iż Miaſto w którym na ów czas byliśmy, zowie ſię Modol, i że Mieſzkańcy Kraiu tego tak iak my. Ziemianie kochaią ſię w bogactwach, a przenoſząc nade wſzyſtko złoto nie znaią oſzczędności, pracy i innych przymiotów, któremi ſię zaſzczycaią Sielanie.
Ucieſzony, żem ſię doſtał do takiego Kraiu, gdzie ſkarby, ktore wywiozłem z Sielany nie były próżnym ciężarem, uczyniłem nadzieię przyſzłego ſzczęścia Koledze memu, i pokazawſzy mu to zloto, ktore miałem przy ſobie, proſiłem go, aby mi opatrzył Dom iaki, gdzie bym mógł odpocząć po fatydze z podróży. Kolega od Roku iuż bawiąc ſię w Modolu umiał iakokolwiek ięzyk, i znał zwyczaie Kraiowe; opatrzył dla mnie mieyſce, zamienił złoto za dwieście ſześćdzieſiąt Gubolow, co uczyni na naſzą monetę trzyſta dwanaście Czerwonych Złotych, i był przewodnikiem moim w nieznaiomym Kraiu.


ROZDZIAŁ XVII.

Gdyśmy oba byli na oſobności Kolega zaczął mi opowiadać przypadki ſwoie w ten ſpoſób: Wyſłany do Magaty, doſtałem ſię w ſłużbę iednemu z tamteyſzych Rolników, ktory mię naglił bez miłoſierdzia do pracy. Kray ten maiąc Ziemię płonną i po więkſzey części ſkaliſtą wyżywić, nie może tyle wołów i koni, ile potrzeba do uprawy Roli, a tak wſzyſtka praca zlewa ſię na rękę ludzką; Z tym wſzyſtkim potrzeba zaoſtrzaiąc dowcip, dokazuie tego, iż ſkała nawet wydaie z ſiebie pożytek.
W tym ſtanie równaiącym ſię ciężkiey niewoli, zoſtawałem przez trzy Mieſiące; bo chociaż w pierwſzych dniach zaraz przemyślać zacząłem o ucieczce moiey, położenie iednak Kraiu czyniło wſzelkie moie zamyſły nadaremne. Niewidząc innego ſpoſobu do ucieczki, zacząłem robić Balon, ale z tym więkſzą oſtróżnością, im bardziey obawiałem ſię Mieſzkańcow, aby zamyſłu mego nie dociekli. Dopomogło mi Niebo, iż przełamawſzy tyſiączne przeſzkody, puściłem ſię w balonie na los, gdzie mię wiatr ponieſie.
W pięć godzin bliſko po moiey ucieczce przebywſzy Morze, na które poglądałem z boiaźnią, poſtrzegłem Kray ſzeroki, a ucieſzony tym widokiem, gdy mi gazu nie wyſtarczało, do dalſzey podróży opuściłem ſię na dół o półtory mili od ſtołecznego Miaſta. Nayprzód radość, a potym zaſtanawiaiąc ſię nad dalſzym loſem moim, tak ciężki mię żal ogarnął, iż gdyby przeciwności, których doznałem w życiu mniey czułym mię na wſzyſtko nie uczyniły, umarłbym był na ów czas z rozpaczy widząc ſię w takich przygodach, a bez ſpoſobu do życia. Uzbroiony na koniec odwagą zwykłą wſzyſtkim Awanturnikom, udałem ſię na los w tę ſtronę gdzie mię inſtynkt prowadził, i zaſzedłem do Miaſta.
Furburpal Stolica Kamuty (tak ſię nazywa Kray w którym zoſtawałem,) ma w ſobie Mieſzkańców, ktorzy ſię zdaią tak zawſze być zatrudnieni, iak gdyby Swiata całego intereſa mieli na głowie. Wſzyſtkie ulice okryte ſą bez przeſtanku Karyolkami, Wolantami, Jedźcami, Końmi, a co więkſza ci nawet, którzy Ekwipażów nie maią, nigdy inaczey nie wychodzą z domu, tylko ubrani do podróży, maiąc oſtrogi na nogach i pręcik na konia w ręku. Harakter tego Narodu ieſt oſobliwſzy. Wſzyſcy prawie Obywatele ſą żywi, prędcy, wiele o ſobie rozumieiący, gardzący zdaniem ludzi podeſzłego wieku, nieſpokoyni, cierpiec niemogący żadney podległości, nie ſtateczni, prowadzący życie bez celu, i łatwo puſzczaiący ſię na wſzelkie niebeſpieczeńſtwa, utraty wſtydu, zdrowia i Maiątku.
W takim Kraiu zoſtaiąc bez ſpoſobu do życia, czyniłem naypodleyſze uſługi, abym ſię wyżywił, wſzelkie ſtarania przykładaiąc do tego, ażebym iak nayprędzey mógł zrozumieć ięzyk; Potrzeba przełamuiąc wſzelkie trudności, była i dla mnie nayſkutecznieyſzym ſpoſobem. W krótkim czaſie z rozumiałem mówiących i ſam iakokolwiek mowić począłem. Język tego Kraiu nie ieſt trudny, bo zamiaſt ſłów używaią po części Kamutanie głowy, oczu, rąk, nóg, i całego ciała, ktorych różne ruſzania, tłumaczą myśli pełne taiemnic, tak iż pierwſzy raz widząc ich mowiących, rozumiałem żem ſię doſtał między naſzych fircykow, ktorych z Francuzkiego zowiemy ptymetrami.
Umieiętność ięzyka poſłużyła mi do tego żem znalazł ſłużbę u iednego Pana za Lokaia, bo tam lepiey płacą takim, ktorzy pomagaią do utraty maiątku, niż tym, ktorzy chodzą około powiękſzenia intraty. Płaca moia była znaczna. Prawda że mię częſto miiała, ale różne ſekretne uſługi, i facyendy, ktore mi pan zlecał nie były bez korzyści. Nie ma lepſzego życia iak ſłużyć u takiego Pana, który ſię ſam rządzić zaczyna. Zegarki, tabakierki, pierścienie, przechodziły z rąk Kupcow, do rąk Lichwiarzow, a ia dogadzaiąc potrzebom Pańſkim nie zapominałem także o moich, tak dalece iż obrot moy, i przemyſł w krótce mię na tych nogach poſtawił, iż kieſzeń moia była dla Pana oſtatnią ucieczką w iego potrzebach.[38]
Przez kilka Mieſięcy ſłużby moiey u Pana rozbiwſzy kilka Wolantow i Karyolek uſtawicznym po bruku trzaſkiem; Zapaliwſzy kilkoro koni ſzalonym na nich dokazywaniem, roztratowawſzy kilkoro ludzi; Komedye, reduty, karty, ſłodkie bilety, i odpiſy, z któremi biegałem, tak nam obom przewiodły głowę, że Pan na maiątku, a ia zapadł na zdrowiu. Wzięto mię do Szpitala, a pan za długi oſiadł ſpokoynie w areście.
Gdym odzyſkał ſiły doſtałem inney ſłużby. Pani moia młoda mężatka nudząc ſobą w Domu przy ſtarym Mężu, była uſtawicznie iak w podróży kręcąc ſię po cudzych Domach. Byłem pilny w uſługach, bo mi ſię równie dobrze działo iak w pierwſzey ſłużbie. W krótce przypuſzczony do wſzyſtkich ſekretów, byłem Lokaiem i konfidentem; ale gdy o powierzonym mi ſekrecie całe iuż Miaſto ſzemrać poczęło, ſtraciłem łaſkę u Pani, żem dobrze łgać nie umiał, i wygnany byłem od Pana, żem prawdy przed nim nie mówił.
Po różnych innych przypadkach, chwyciłem ſię nakoniec handlu, a zaſłyſzawſzy iż w Modolu zrobić można fortunę z tych wſzyſtkich wymyſłow ktorych do ſtroiu ſwego potrzebuią Damy, umyśliłem nabrawſzy takich towarów puścić ſię w te ſtrony, i maiąc ſpoſobność do tego wykonałem móy zamyſł.
Z początku handel ſzedł mi pomyślnie. Nowość wſzędzie popłaca, ale oſobliwie w tym Kraiu gdzie ſtróy tak ſię odmienia iak pogoda ieſienna. Towary Sklepu mego dawały ton w naypierwſzych Domach, a im dziwacznieyſze były tym bardziey ſię podobały Damom. Już przychodziłem do znacznych kapitałów, ale co poſpolicie ruynuie Kupców, to i mnie zgubiło. Przyſzedłem do ubóſtwa daiąc na kredyt takim, ktorzy wſzyſtko ſtracili, i w tym ſtanie zoſtaieſz mię teraz kochany przyiacielu.
Ulitowawſzy ſię nad loſem Kolegi, ponowiłem mu nadzieię przyſzłego naſzego ſzczęścia; A gdym go proſił, aby mi opiſał Mieſzkańcow Kraiu tego, tak daley mowić zaczął:
Miaſto Modol ieſt u Wabadanów całym ich Kraiem, bo w nim tylko znayduie ſię obfitość wſzyſtkiego, wyiąwſzy pracę, rzetelnoćć, i oſzczędność, których ſzukać trzeba na Wſi. Wielka część Maiętnych Wabadanów, dla tego lubi ſiedzieć w tym Mieście, że tu o to ſię tylko ſtara, aby mieć różne zabawki. Jedni bawią ſię tym, co pochlebia ich wynioſłości, drudzy ſzukaią tego, co ſię zgadza z ich ſkłonnościami, inni żenią ſię i rozwodzą, inni tracą i facyenduią, a wſzyſcy prawie mieſzkaią, iedzą, mówią, ſtroią ſię, i ekwipuią iak ten Naród, który o kilka ſet mil ieſt od Modolu. Zbytki, które z tamtąd wywożą ruynuią ich doſtatki i niſzczą Kray cały, tak iż praca nędznych Wieśniakow nie wyſtarcza, aby dogodzić wſzyſtkim ich wymyſłom.
Płeć Niewieścia w tym Mieście gra naywiękſzą rolę. Wiele Dam tuteyſzych mimo wielowładności, którą maią nad Płcią naſzą, tak iednak ſą podległe modzie ſwey wielowładney Pani, iż ta deſpotycznie rządzi niemi chociaż rozkazy iey bywaią częſtokroć przeciw wygodzie, wdziękom, i ſkromności. Modolanki miałyby ſobie za krzywdę, gdyby używały ſukien z materyi kraiowey. Wſzyſtko cokolwiek ſtróy ich ſkłada, ieſt Zagranicznym towarem. Nowość ieſt ich panuiącą ſkłonnością, dla tego wſtydziłyby ſię wdziać na ſiebie tę ſuknią, w którey ie widziano iuż ze dwa razy, a ta odmiana ieſt przyczyną, iż nie maią dotąd żadnego opiſania ſtroiu; Bo naylepſze Piſmo byłoby niedoſtatecznym. Jednego dnia noſzą trzewiki płaſkie, drugiego wyſokie na piędź od ziemi. Raz głowa więkſza, drugiraz mnieyſza. Boki czaſem mniey wypukłe, czaſem ſzerokość ich równa ſię prawie wyſokości całey oſoby. Zdaie ſię iednak, iż naywięcey maią doczynienia z włoſami; Raz ie przyſtrzygaią, drugi raz nadſtawiaią cudzemi, podwiiaią do góry, ſpuſzczaią na dół, ſmaruią, poſypuią, czeſzą, kędzierawią, maluią, ſadzą, i wyrywaią.
Mimo tylu odmian na głowie na żadną iednak ieſzcze, nie natrafiły aby im przypadła do guſtu. Wſtydząc ſię tych włoſow, z któremi tyle korowodow robią, zaſłaniaią ie chuſtkami, kapeluſzami wielkiemi i małemi, podgiętemi i ſpuſzczonemi na oczy, wſtążkami, kwiatkami, kitkami, ſiatkami, kornetami, kapturami i kapturkami....
Co do kolorów te koleią iedne po drugich ſtaią ſię modnemi. Po białym, czarnym, żółtym, i zielonym naſtaie ciemny, iaſny, blady, żywy i nie ma tak brzydkiey rzeczy, któreyby kolor nie wſzedł kiedyżkolwiek w modę. Przyczyna tego ieſt ta, iż każda Modolanka ma ſię za piękną, i w ſamey rzeczy piękność ieſt u niektorych naypierwſzą zaletą. Jak tylko iakiey Panience zanoſi ſię na urodę, nayprzód radość Rodziców, powinſzowania Przyiaciół, i podchlebſtwa domowych, dadzą iey domyślenia że ieſt piękną, i że uroda nie ieſt poſpolitym przymiotem; Potym przyſtąpią zwierciadła, które iey tę prawdę podchlebniey ieſzcze wytłumaczą; Nakoniec Chłopcy tak iak i naſi powtarzaiąc częſto z wzdychaniem ale tak głośno aby ona ſłyſzała: Jakże ładna! Jakże świeża! przewrócą iey głowę; Rozumi że uſzczęśliwić Męża, doſyć ieſt natym, aby mieć urodę.

Gdy mi Kolega opowiedział Przypadki ſwoie, i opiſał zwyczaie Mieſzkańcow Modolu, ciekawy był także wiedzieć co mi ſię zdarzyło od tego czaſu iak naſ rozłączono w Sielanie. Rozmowa naſza trwała długo, zwyczaynie iak takich Oſób, ktore doznały rozmaitego loſu. Kolega obmyślił dla mnie wieczerzą; Poſileni, i cieſząc ſię wſpólnie w naſzych przygodach, gdy mię ſen coraz bardziey zniewalać zaczął, udaliśmy ſię na ſpoczynek, i zaſnąłem tak twardo, iak na owey Górze Nadmorſkiey Snu, gdyśmy przybili do Sielany.


ROZDZIAŁ XVIII.

Przez dwa dni po przybyciu moim do Modolu ſiedziałem w domu nigdzie nie wychodząc, częścią dla ſpoczynku, częścią zaprzątniony różnemi ſprawunkami, aby ſię oporządzić w iak nayguſtownieyſze ſuknie, ktore noſić zwyczay był na ów czas w Modolu. Zleciłem po więkſzey części to ſtaranie Koledze memu, któremu daiąc pieniądze, zdziwiłem ſię gdy mi powiedział, iż tam nie było zwyczaiu płacić Kupcom za towar, dla tego, aby biorąc od nich na regeſtr, drożey przychodziło Panom, albo też, aby im przepadło u Panów.
Niż mi przynieſiono, co potrzeba było do przyzwoitego ubioru, proſiłem mego Kolegi, aby mię wprowadził do iakiego Ogrodu, gdzie bym ſię przypatrzył z daleka Mieſzkańcom. Wchodząc poſtrzegłem (iak mi ſię zdawało) kilka ſtad Ptaków z wielkiemi czubami, i długiemi ogonami. Coż to za Ptaſtwo ſpytałem ſię? — Są to Ptaſzki (odpowiedział mi) zabawne i miłe, ktore zrzucaią z ſiebie piórka kilkarazy na dzień. Niektóre z tych Ptaſzków w tenczas ſię ze ſnu budzą kiedy Słońce ſkłania ſię ku Zachodowi. Dzielą ſię na różne Stada. W iednym ſą ſame roztropne, w drugim płoche i lekkomyślne, w trzecim świergocące, w czwartym ſkubiące piorka ſwoie od rana do nocy.... Domyśliłem ſię i z mowy, i bliżey przyſtępuiąc że to były Damy tego Kraiu, których czuby, i ogony czyniły podobne do ptaków. Jak widzę (rzekłem do Kolegi) nie ieſteś przyiacielem Płci, ktorą tak opiſuieſz. — To oſobliwſza (odpowiedział) iż nigdy z umiarkowaniem mówić o niey nie można. Nikt nadto nie mowi chwaląc cnotliwe kobiety, i nikt mało ganiąc te, które nie ſą takiemi, iak być powinny. Co do ogonów, które noſzą u ſukień (rzekł daley) ieſt to znak, ktorym Damy dobrego Urodzenia różnią ſię od innych. Moda każe im noſić ogony, a ucinać koniom. Przyprawia gdzie nie ma ogonów, a ucina potrzebne.
Przyſzedłſzy do Domu, wyſłałem Kolegę, aby ſię ſtarał dla mnie o iak naypięknieyſzy Ekwipaż, ſam zaś udałem ſię ſpieſzno na owo mieyſce gdziem zoſtawił zagrzebane ſkarby. Znalazłſzy ie nietknięte, wziąłem tyle złota, i drogich kamieni, ilem mogł unieść, reſztę zaś zakopawſzy iak pierwey, powróciłem do Miaſta.
Zdziwił ſię Kolega widząc część tylko tych ſkarbow ktore z ſobą przynioſłem Kupcy, Krawcy, Szewcy, Stelmachy, Siedlarze, Złotnicy, Jubilerowie, Kamerdynerowie, Laufry, Lokaie, Hayducy, Huzary, Maſztalerze.... ciſnąć ſię poczęli do mnie, iedni proſząc o robotę, drudzy ſzukaiąc ſłużby. Żaden z nich próżno nie odchodził, a Dwór móy co raz ſię bardziey powiękſzać począł.
W krótce wieść ſię rozeſzła po całym Mieście iż znaczny iakiś Pan przybył do Modolu. Kolega moy widząc iż Modolanie łatwo przyznaią tytuł, ktory Awanturnicy daią ſobie przyieżdżaiąc do nich, radził mi, abym ſię przezwał Kontemkimem, bo w tym Kraiu wiele ieſt takich, ktorzyby radzi, aby im ten tytuł dawano. Pod tym imieniem gdy mię ogłoſzono w Gazetach po całym Modolu o niczym nie gadano tylko iż Kontemkim Zdarzyńſki ieſt Kawaler bogaty, grzeczny, i rozumny, bo kto ma pierwſzy przymiot wſzyſtkie inne przyznaią mu w Modolu.
Tego mi tylko nie doſtawało, abym ſię mógł rozmowić; ale iak tylko wieść ſię rozeſzła, iż Kontemkim Zdarzyńſki chce ſię uczyć Wabadſkiego Języka, zewſząd Metrowie zbiegać ſię poczęli. Jeden z nich ośmiu ludzi maiący za ſobą, z ktorych każdy noſił na ramieniu tak wielką Xięgę, iż ſtękał pod ciężarem, wſzedł do mnie z tą całą Biblioteką. Spytałem ſię coby to było? Powiedziano mi iż Metr ięzyka Wabadſkiego maiący łatwe ſpoſoby uczenia, przychodzi dawać mi lekcyą. Otworzyłem iedną Xięgę ktorey iak mi przeczytał i wytłumaczył Kolega taki był Tytuł: Krótki i łatwy Spoſob nauczenia ſię Języka Wabadſkiego Tom VII Części Pierwſzey, o Imieniu. Inne Xięgi były o innych ſiedmiu Częściach Mowy podzielone na kilkanaście Tomów.
Przez trzy niedziele łożąc co dzień cztery godziny na Naukę Języka, ieſzczem był nie ſkończył Wſtępu, do Pierwſzey Części o Dobrym Wymawianiu. Litery: t.  r.  x. dwoiako ſię wymawiaią u Wabadonów, czego ia niemogłem dokazać niemaiąc ucha do rozeznania tey odmiany. Sprzykrzywſzy ſobie na koniec tę nudną Naukę, odeſłałem Nauczyciela, i za nim pełną brykę Krótkiego i łatwego Spoſobu nauczenia ſię ięzyka Wabadſkiego.
Naypierwſzą wizytę oddałem iednemu młodemu Kawalerowi, ktory ſię nazywał Molkarim. Ten w młodym wieku odbywſzy wiele podroży do różnych Kraiow, ſzczycił ſię wielką wiadomością, i miał u ſiebie wiele oſobliwości Zagranicznych. Oſtrzeżony od Kolegi mego, iż Wabadanie niemaią zwyczaiu zwać ſię po Imieniu Właſnym, dla tego iż cierpieć nie mogą rowności, którą im przepiſało dawne Prawodawſtwo, dowiedziałem ſię, iż Molkarim ma ſobie za honor gdy mu kto mówi: Kontemkim ax Melas Kakiry ax Garo Bago. Co znaczy Urząd bez powinności, i bez intraty.
Wſzedłſzy do Pokoiu zaſtałem go ſiedzącego u ſtolika. Dwóch ludzi krzątało ſię około iego włoſów, trzeci mu twarz malował różnemi kolorami, czwarty, trzymaiąc w flaſzeczkach zapachy na kſztałt wonnych wódek, których Fircykowie naſi używać zwykli, ſkrapiał to wſzyſtko, co on brał na ſiebie, piąty wyściełał mu poduſzkami łytki,[39] ſzoſty trzymał Zwierciadło przed nim, i podawał mu muſzki, ktore on kładł na twarz, chociaż kroſt w tym mieyſcu nie było. Obaczywſzy mię wchodzącego wyciągnął rękę, i przywitał ſię grzecznie. Po rozmowie o Elementach[40] przez Kolegę, którego używałem za Tłómacza, proſiłem go, aby mi pozwolił oglądać Dom, i wſzyſtkie ktore miał w nim, oſobliwości. Kakiry ax Garo Bago kazawſzy zawołać Frotera dał mu rozkaz, aby mię wſzędzie prowadził. Zdziwiłem ſię nayprzód, ſłyſząc, iż Froter mniey ieſzcze ode mnie umiał po Wabadſku, ale mi Tłómacz powiedział, iż był ſprowadzony z innego Kraiu, aby mu drożey płacono za to, że mowi innym ięzykiem.
Pierwſzy Pokóy był obity materyą drogą, ale tak cienką iż trwać dłużey nie mogła, iak Rok ieden. Ciekawość mię wzięła, abym ſię ſpytał, dlaczego by tak ſłabe obicia dawano w tym Kraiu? Dowiedziałem ſię iż zwyczay był taki w Modolu, aby co Rok, a czaſem i częściey, odmieniać meble, a z tąd wnioſłem ſobie, iż ſprawiedliwie czynią, gdy używaią tak ſłabych obicia. Drugi Pokóy był ieſzcze nieſkończony. Stolarze uſadzaiący poſadzkę woſkowaną, póty każdą taflę tarli, póki twarzy ſwey iak w zwierciedle nie obaczyli. Chciałem przez tłómacza pomowić z niemi o ſpoſobie dawania poſadzki w naſzym Kraiu, alem ſię dowiedział, iż nierozumieią ięzyka, bo ich ſprowadzono o kilka ſet mil od Modolu, aby uſadzili poſadzkę. Trzeci Pokóy był cały w boazeryach, ktore robiono w Angili o ſiedmſet mil bliſko od Modolu. Te boazerye koſztowały 7000 Gubolow, i chociaż nie przypadaią do miary, i ſą nadpſute w drodze, mocno iednak podobaią ſię Panu dla tego że ie w Angili robiono. Czwarty Pokóy był Gabinetem kąpieli, którego model przyſłano z Pazary o pięć ſet mil bliſko od Modolu, koſztował piętnaście tyſiecy Gubolow. Piąty miał w ſobie Grotę ſadzoną kamykami i ſkorupami z różnych Kraiow ſprowadzonemi. Daley ſzły pokoie równie koſztowne, i tyleż oſobliwości w ſobie maiące. Oſtatnim był Gabinet Ciekawości, z Galeryą do Ogrodu.
Wſzedłſzy do tego Gabinetu znalazłem w nim różne Kollekcye tym drożſze, im ie z odlegleyſzych Kraiow ſprowadzał Kakiry ax Garo Bago. Kraiowe Produkta będąc poſpolite nie miały tam mieyſca; oprócz pchły okowaney w łańcuch, którą Naturaliſta żywił ſadzaiąc na rękę aby ſię paſła. Powiadano mi co każda oſobliwość koſztować mogła, i iak miarkowałem Gabinet ten z ſkorup, kamikow, Embryonow, i trawek koſztował 59201 Gubolow, a roczne utrzymywanie iego 2600 Czerwonych Złotych naſzych, rachuiąc penſyą dla Naturaliſty, i trzech Piſarzów Hiſtoryi Naturalney.
Ciekawość mię wzięła abym ſię dowiedział oczym piſzą ci Hiſtorycy tak utopieni w ſwoiey Profeſſyi. Pierwſzy z nich kończył wielką Xięgę in folio o Anatomii Gąſienicy, iey chorobach, odmianach, i pożywieniu. Drugi przez pięć lat zaſtanawiaiąc ſię nad paiąkami, dociekł, iż to ſtworzenie nauczyło Ludzi kunſztu tkackiego, i Myśliwcow iak ſtawiać ſieci na zwierza; o czym napiſał Dyſſertacyą z 5684. kart in Quarto maiori. Trzeci nakoniec, przez Mikroſkop uważaiąc Móla dociekł, iak można rozmnożyć to ſtworzenie, i napiſał Xiążkę bardzo ciekawą in Octavo majori.
Chciałem był wyiść iak nayprędzey z Gabinetu, gdzie zarażone powietrze embryonami; i ſpirytuſami oddech we mnie tamowało, ale Naturaliſta o każdym kamyku długo rozprawiaiąc poty mię męczył, pókim mu nie przyznał, iż głęboko docieka Natury.
Wyſzedłſzy z Gabinetu, poſzedłem oglądać Ogród, w którym znalazłem wſzyſtko, czegokolwiek wymyſł ludzki, i zbytek dokazać może. Natura, którą tam naybardziey chciano naśladować, zamieniła ſię w Sztukę. Dwóch Architektow pracowało około dziwnych rzeczy, których iednak dokazać niemogli. Pierwſzy chciał, aby Kaſkadę obrócić do góry, ale mimo różnych Machin Hidraulicznych woda płynęła zawſze na dół. Drugi uſtawicznie muruiąc, i uſtawicznie waląc, zoſtawiał Domy rozrzucone, które dla tego że były niedokończone, weſzły w modę i wſzędzie takie rozwaliny ſtawiano. Co do drzew, i ziół, ktore w tym Ogrodzie były, ponieważ Modolanie kochaią ſię w dziczyźnie, te były bez żadnego owocu. Dlatego Wety ſą drogie w Modolu, bo ie ſprowadzać muſzą z Zagranicznych Kraiów.
Powróciwſzy do Pałacu zaſtałem liczną kompanią. Kakiry ax Garo Bago prezentował mię wſzyſtkim pod Imieniem Kontemkima zwiedzaiącego cudze Kraie. Wſzyſtkie prawie Damy obróciły na mnie oczy, ale nie umieiąc ięzyka,i nie wiedząc zwyczaiu iakim ſpoſobem okazuie ſię grzeczność w Modolu, byłem z daleka wſzyſtkiemu ſię przypatruiąc.
Nayprzód cała kompania ſiedziała poſępno, i czaſem tylko dało ſię ſłyſzeć iakie ſłowo; A z tąd wnoſiłem, iż tak ſobą nudzi, iak czaſem u nas w Warſzawie. Gdy dano Karty podzieliła ſię cała kompania na kilka mnieyſzych. Zdziwiony iż ten wynalazek był także znany w tym Kraiu, przypatrywałem ſię iaki będzie koniec tey zabawki. Zdawało mi ſię, żem był wpośrzód Ziemian, patrząc na to co robiono z kartami. Tam, gdzie była gra w wielkie pieniądze, nie widać było, ani podległości, ani uſzanowania, ani względow, ani żadney litości; Owſzem wſzyſtkich ſerca tak ſię ſtały okrutne, iż to, co czyniło przykrość iednemu, było dla drugiego radością. Młodzi Kawalerowie, tak ſię zgrywali do oſtatniego iak u naS, a Damy tak traciły czas, zdrowie, i honor, i tak za nich Mężowie płacić muſieli iak i naſi niektórzy. Druga kompania złożona z Dam i Kawalerów dobranych była wzdychaiąca. Cztery Damy, i tyleż Męſzczyzn ſiedząc w oſobnych kanapach, i mdleiącym okiem poglądaiąc na ſiebie, zachowały głębokie milczenie. Czaſem tylko ſłyſzałem ſłowa, które, iak mi Kolega tłómaczył, znaczyły utyſkiwanie na los, i że iedno drugie nazywało okrutnym. Trzecią kompanią ſkładały Damy, i ieden Kawaler, ktory iak tylko wſzedł do Pokoiu wſzyſtkie go obſkoczyły, aby oglądać ſuknią, którą miał bardzo pięknie wyſzytą. Kawaler nic nie mowił, ale każda Dama o coś go pytała; On na to, czaſem tak ieſt, czaſem nie, Do iedney przemowił oczami, do drugiey głową, do inney uśmiechem pełnym taiemnicy; Wſzyſtkie podawać ſobie z uſt do uſt poczęły, iż ieſt rozumny, i grzeczny. W ſamey rzeczy iego twarz, i figura były wymową; Jak tylko ſię pokazał, wſzyſtko iuż powiedział. W czwartey kompanii ſiedziały trzy Damy, które gadaiąc o modach, iedna drugiey chwaliła ſuknią, a wſzyſtkietrzy bawiły ſię Pieſkiem[41]Piąta nakoniec złożona z kilku Mężczyn głęboko uczonych, i dwoch Dam dobrze znaiących intereſa Dworow Cudzoziemſkich, bawiła ſię około poprawy Rządu, wypowiadania woyny, i ſtanowienia pokoiu. Gdy do tey Kompanii przynieſiono Gazetę, przyſtąpiłem także i ia z Tłómaczem, chcąc wiedzieć iakie były nowiny w tym Kraiu, i iak mi powiadał to w ſobie zawierały.
Z Montgotu dnia trzeciego Czerwca. Flotta naſza Napowietrzna krążąca między 42, i 43 graduſem, złożona z dwódzieſtu pięciu Balonow, z których ſiedm było o piętnaſtu, ſześć o dzieſięciu, a dwanaście o pięciu harmatach, doſzła nieprzyiacielſkiey Flotty; Po cztero-minutney utarczce Balony: Orzeł, Gryf i Wſpaniały, wpadły nam w ręce. Wiatr i Ocean ſpalone; a Panna wytrzymawſzy naywiękſzy attak, przebita utraciła gaz i ſpadła na doł. Rachuią z obu ſtron zabitych 112, rannych 321, z ktorych 164 Felczerowie w Lazaretach dorznęli, a 159 na całe życie zoſtało Inwalidami.
Otoż pomyśliłem ſobie równe głupſtwo, trzyma ſię Xiężycanów, iak i nas Ziemian, że ſię zabiiaią za cudzy intereſ. Nowy iednak ſpoſób woiowania, ktorego wynalazek ieſt u nas dopiero w pierwſzych początkach, wzbudził we mnie nadzieię, iż mogę ieſzcze kiedyżkolwiek oglądać Oyczyznę. Bo mimo wielkiego podobieńſtwa od Kraiu naſzego, ktore znaydowałem w Modolu, zawſze iednak iako Cudzoziemiec wzdychałem do moiey Oyczyzny. Reſzta Gazet zawierała w ſobie wiele Dat a mało rzeczy.... Około dwónaſtey przed Pół-nocą uſiedliśmy do ſtołu, bo zwyczay ieſt w Modolu iż w ten czas dopiero Maiętni ſpać idą, kiedy poſpólſtwo budzi ſię do pracy. Wieczerza była na kſztałt wieczerzy naſzych. Nayprzód cicho, potym ſzmyr, daley ſłowa których trudno było rozeznać, żarty po więkſzey części bez dowcipu, fałſzywe nowiny, złe ſądzenie o rzeczach, trochę politykowania, a wiele obmowy.[42] Przy końcu wieczerzy gadano o nowych ſłowach, ktore tak były dziwaczne, iak gdyby u nas zamiaſt Ziemi mówił kto: Podſłoneczna Kraina, zamiaſt ſtrachu: popłoch, zamiaſt pięknie: kraśnie, zamiaſt organizacyi: uczłonkowacenie, zamiaſt kości odartych z ſkóry i ciała: Kościotrup, zamiaſt dzidki do zębow: Zębodłub.... Ganiono wſzyſtkie Xiążki, ktore wychodzą w Kraiowym ięzyku, dla tego, iż Modolanie te tylko czytać lubią, które im przywożą z ſtroiami i meblami, aby za nie wychodziły z Kraiu pieniądze.
Nieznaiąc Dzieł o ktorych była mowa, bawiłem ſię tym czaſem wypytywaniem nazwiſk tych potraw i likworow, ktore były na ſtole. Supa miała ſmak podobny do naſzych ſup z ryżu albo migdałow, ale mi powiedziano, iż o kilka ſet mil od Modolu rodzą ſię te ziarna, z ktorych ią robią, i dlatego że nie ſą produktem Kraiowym, czynią potrawę tak poſpolitą, iż ią w ubożſzych nawet domach widzieć częſto można. Inne półmiſki zaſtawione mięſiwem, były częścią z bydląt domowych, częścią z dzikich, które aby więcey koſztowały, trzymano ie w Zwierzyńcach, a znaczną część z dalekich ſtron zwożono do Modolu. Przyprawę tych wſzyſtkich potraw o tyſiąc mil ſprowadzono do Kraiu; i aby wolno było iey używać, płacą za to Wabadanie obcym Pańſtwom, aby te więcey miały intraty na Woyſko i gnębiły nim ſłabych ſobie Sąſiadow. Srzodek ſtołu był zaſtawiony Piramidami, ktorych nie robiono w Kraiu, ale że były kruche i że ie gdzieindziey robią, dlatego zwyczay ieſt ſtawiać tę ozdoby po wſzyſtkich ſtołach. Między likworami nie było iak mi powiadano likworow Produktu Kraiowego. Doktorowie którzy wolą pić zagraniczne decydowali, iż Kraiowe ſą ſzkodliwe zdrowiu, i krew zapalaią. Dano nakoniec wety, podczaſ których naſzym ſpoſobem z różnych butelek zaczęło ſię zdrowie. Rozumiałem, żem czytał Słownik Geograficzny, gdy mi powiadano imiona tych Narodów, które ſię ſkładały na te wſzyſtkie zbytki i gdyby mię był pierwſzego dnia zaraz nie oſtrzegł Kolega, iż ten Kray ieſt nayubożſzy we wſzyſtko, rozumiałbym był, że ma kilka Portow napełnionych Okrętami, ktore mu zewſząd dowożą Produktow Zagranicznych.
Gdy ſię rozieżdżać poczęła kompania, powróciłem i ia do Domu z wielką chęcią uczenia ſię Języka. Jakoż w krótkim czaſie dawſzy ſobie pracę, a częſto obcuiąc na Wielkim Swiecie zrozumiałem mówiących i ſam iakokolwiek nauczyłem ſię mówić.

ROZDZIAŁ XIX.

Będąc raz na obiedzie u młodey Mężatki ſtaraiącey ſię o rozwod dlatego, iż ieden młody kawaler bardziey ſię iey podobał niż Mąż z którym iuż cztery lata przeżyła, nie mogłem ſię wydziwić, iż przy dobrey cerze i apetycie, który miała, uſkarzała ſię iednak na ſłabe zdrowie. Chciałem iey wyperſwadować, iż ią nic nie boli. Ale im bardziey ſtarałem ſię wybić iey to z głowy, tym więcey poznać mi dawała, iż ſię uraża. Coż to za choroba (ſpytałem ſię Doktora, ) ktory powracał z pokoiu, dokąd dla ſłabości ſwey udała ſię Pani zoſtawuiąc mię ſamego? Jeſt to złe (odpowiedział) ktore ſię trzyma wielu Dam naſzych, dla tego, iż iak by nie było pięknie, gdyby kto powiedział Damie maiącey wiele tuſzy, że ieſt otyła, tak równie nie ieſt przyzwoitą rzeczą, gdy kto śmie mowić, iż ieſt czerſtwego zdrowia. Od tego czaſu iak mała ręka, mała noga i małe uſta weſzły u naſ w modę, naſtało także i małe zdrowie. Damy, ktore pokrzywdziła natura daiąc im czerſtwe ſiły, tak ſię ſtaraią defekt ten poprawiać, iak nie urodę która ich trapi. Dla tego biorą iak nayczęściey domowe lekarſtwa, bo te czyniąc płeć delikatnieyſzą, oſłabiaią ich ſiły. Te, którym Negliż Dezabil, i chuſtką związana głowa ieſt do twarzy, nie wychodzą nigdy z defektu, ktory w tym ſtroiu wdziękow im przydaie. My Doktorowie niechcąc ſię im narażać, gdybyśmy m owili iż ſą zdrowe, w tenczas kiedy ich nic nie boli, nazywamy tę ſłabość migreną, ſpazmami, waporami.... a dogadzaiąc ich żądaniom, wyſyłamy ie o ſto mil od Mężow, aby wypiły dwie ſzklanek wody gorſzkey, lub ſłoney. Jeſt to lekarſtwo uśmierzaiące ból do czaſu, ale co Rok ie ponawiaiąc liczą ſię nakoniec przyſzedłſzy do pewnego wieku.
Ciekawość mię wzięła ſpytać ſię Doktora o ten Kray, do którego Damy Modolſkie tak częſto zwykły ieździeć dla ſzukania zdrowia. Jeſt to mieyſce (odpowiedział) otoczone górami i wodami, gdzie powietrze ściśnione nie łatwo ſię odmienia, i napełnione ieſt niezdrowemi exhalacyami. Ale ſzukanie zdrowia przyrównać można do tych, ktorzy płyną po Morzu, aby ſię zbogacili; tyſiąc w tey podróży ginie, a ieden z nich ſtaie ſię bogatym. Wſzyſcy chorzy, ktorzy ſię tam udaią, ieden gatunek choroby cierpią umyſłu, a nie ciała, ponieważ rozumieią iż dwie ſzklanek wody gorſzkiey lub ſłoney uczynią ich nieśmiertelnemi.
Zdziwiłem ſię, ſłyſząc pierwſzy raz tak mówiącego Doktora. Uſtały tym czaſem ſpazmy i wapory. Wprowadzono mię do Pokoiu gdzie Kontemkima Dymola (tak ſię nazywała Pani Domu tego) w głębokich utopiona myślach, reſzty ieſzcze ſpazmów pozbywała wzdychaniem. Gdym uſiadł przy niey proſzony, zaczęły ſię nayprzód narzekania na ſłabe zdrowie. Przyświadczałem (nauczony) że ieſt delikatne. Potym indukta przeciw ſkąpſtwu Męża; A iako Sędzia uproſzony w tey Sprawie, ferowałem Dekret według Indukty; Nakoniec po ſłodkich uśmiechach, wdzięczeniach, i oświadczeniu mi przyiaźni, naſtąpiło ſmutne wyznanie potrzeb, i niedoſtatku. Miętkie ſerce, i hoyność moia nie mogły znieść tak gorſzkich narzekań. Zoſtawiłem pierścień móy brylantowy, ktory ſię mocno podobał Dymoli, a na dowod iż tknięty byłem iey loſem, pożyczyłem 800 Gubolow, i odeſłałem nazad kartę w dzień Iey Imienin.
W tym Kraiu, gdzie wſzyſtkiego dokazać można, kto ma pieniądze? byłem powſzechnie kochany. Rozum, grzeczność, i ſentymenta naypiękniey ſię wydaią, gdy nakſztałt drogich kamieni ſą oſadzone w złoto. Ale żyiąc hoynie, ſkarb moy, chociaż niezmierny nie był iednak iak źrzodło, ktore nie wyſycha nigdy. Dokazałem tego, co mi ſię zdało rzeczą dziwną w Polſzcze, iż w krótkim czaſie można ſtrwonić wielki maiątek.
Nieprzyuczony do zaſtanowienia ſię nad wydatkiem i pomyślenia nadal o życiu, używałem wſzyſtkiego bez troſków, tak iak ci wſzyſcy, ktorzy trwonią fortunę. Po całym Modolu głośno gadano o moiey hoynoſci, i ſami tylko roztropni, ktorych wſzędzie mnieyſza ieſt liczba, śmiali ſię z zbytków moich, i wytykali mię palcem iako człowieka ktorego nieroztropność wkrótce w niedoſtatek wprowadzi. Zgiełk w którym żyłem dotąd w Modolu nudzić mię iuż zaczynał, tak iż przez dziwactwo wrodzone nam wſzyſtkim ludziom chciałem ſzukać dla ſiebie odmiany. A że zabawa z uczonemi bywa naymilſzą rozrywką; tą myślą wyſzedłem raz incognito z Domu, aby ukryć wielkość moią, i tak z mądremi obcować iak równy zwykl przeſtawać z równym.


ROZDZIAŁ XX.

Naypierwſzy Dom do którego wſzedłem, miał na ſobie Napiſ: Tu Się Otwiera Rozum.[43] Zdziwiłem ſię widząc tam ludzi tak roztargnionych i utopionych w myślach, iż żaden ſię nawet nieruſzył do mnie, aby mię przywitał. Przyſtąpiłem bliſko pytaiąc ſię iednego, dlaczego by tak mocno był zamyślony nad linią krzywą, przy którey była linia proſta. Ta Figura (rzekł iak oczucony z letargu) chociaż mało ma kryślenia, tyle iednak właſności mieć w ſobie może, iż całe życie krótkie ieſt, aby ie wſzyſtkie poznać. Zaſtanowiłem ſię z podziwieniem patrząc iż ci ludzie inaczey myślą, iak Geometrowie Sielańſcy; Bo zamiaſt Praktyki, o którą ſię tam naybardziey ſtaraią, ſądząc więkſzą część Teoryi za niepotrzebny mozół głowy, piſano Traktaty o Sekcyach Konicznych, o Kwadraturze Cyrkułu, o Xiężyczku, znanym u nas pod Imieniem Hipokrata, o Wielościach Nieſkończenie małych.... Naybardziey zaś ſtarano ſię o to, aby do wody każdego Teoremu były nowe, i oſobliwſze, i mniey dbano o krótkość, i iaſność, byleby coś niepoſpolitego powiedzieć. Gdy ſię przypatrywałem takim dziwotworom, iak ſą Parabola, Hiperbola, Aſſymptot, Ordynaty. Człowiek iakiś nago biegnący z rynku wpadł do tego Domu, i iak zaślepiony, potrąciwſzy mię, wrzeſzczał: znalazłem, znalazłem. Coż to za ſzalony ſpytałem ſię, który.... Nie dał mi daley mowić, człowiek, ſtoiący przy mnie. Jeſt to (rzecze) naywiękſzy naſz Nauczyciel, ktory wynalazł coś wielkiego w naſzey Umieiętności, a nie mogąc umiarkować w ſobie ukontentowania, wybiegł nago z kąpieli[44] Coż za potrzeba (powiedziałem) aby ten waſz wielki Człowiek biegał iak ſzalony nago po Rynku, i roztrącał ludzi? Wyſzedłem z tamtąd rozgniewany, i przeświadczony u ſiebie, iż ta Umieiętność Otwieraiąca Rozum zacieśnia go raczey, i wprawia w roztargnienia; tak dalece, iż im bardziey ſię w niey zatapia, tym dziwacznieyſzym czyni Człowieka.
W tym ſamym Domu była oſobna Sala maiąca Napis: Gwiazdy Rządzą Ludźmi. Rządca tey Sali maiąc oczy przewrocone do góry nie poſtrzegł mię wchodzącego i idąc po coś śpieſzno tak mocno mię głową w nos uderzył, żem ſię krwią oblał. Zaſtanowiwſzy ſię trochę, przywitał mię, iż przybycie moie ieſt dla niego nową Kometą. Przyſtąpiłem, abym oglądał wſzyſtkie narzędzia, ktore, iak powiadał przybliżały do niego Ciała Niebieſkie i mierzyły ich wielkość. Pokazał mi Mappy Geograficzne Ziemi naſzey tak podzieloney, iak my Ziemianie podzielili Xiężyc, ale tak niepodobne do Ziemi, iak Mappy naſze Xiężycowe, ſą niepodobne do niego. Plamy wielkie, które widział na Ziemi naſzey, były iak mowił mieyſca zapadłe i Morza, a ztąd dowodził, iż Ziemia bardzo mało ma na ſobie Mieſzkańcow, i że będąc więkſzą od Xiężyca Mieſzkańcy iey muſzą być wzroſtu nadzwyczaynego, figury niezgrabney i tępego rozumu.
Ośmiu ludzi wybladłych piſząc a + b - c = x, wyznaczali odległość i wielkość wſzyſtkich ciał Niebieſkich; a tyleż prawie opiſywało, uſtawy obrotu Płanet. Widząc oczywiſte kłamſtwo w tym, co mi prawił o Ziemi, nie mogłem wytrzymać, abym mu nie powiedział, że ſię mylił w ſwym zdaniu; ale on, pokazuiac mi a + b - c = x, nie dał ſię przeprzeć, aby Ziemia naſza była takiey wielkości, iakem mu powiadał.
Chcąc mię przekonać, że Obſerwacye iego były nieomylne, wziął w ręce Telleſkop, i przyſunąwſzy go do oka gdy obrócił do Ziemi naſzey[45] Ah! Przyiacielu! (zawołał) coż widzę! Jaki nowy wynalazek! Ziemia ma przy ſobie Płanetę podobną do Zwierzęcia o długim pyſku i ogonie... tak.... o długim pyſku i ogonie..... Nie mylę ſię..... Cztery łapy..... Plama ciemna koło ogona znaczy zapadłe mieyſce....
Długo tym ſpoſobem gadaiąc do ſobie, i przypatrzywſzy ſię dobrze zapadłemu mieyſca przy ogonie, zoſtawił Telleſkop, i porwał ſię do piſania. Miałem cierpliwość żem czekał aż do końca, bo rzecz ſzła o naſzą Ziemię, ktora mię mocno obchodziła.
Gdy ſkończył piſanie ſwoie proſił mię abym uſiadł, i poſłuchał Dyſſertacyi, ktorą napiſał, maiąc ią porozſyłać do różnych Akademii. Dyſſertacya była długa; Niechcąc nią tak nudzić Czytelnika, iak mię znudził Aſtronom, treść tylko iey wypiſzę: Ta nowa Płaneta przy Ziemi naſzey, maiąca pyſk i ogon długi, cztery łapy, i plamę ciemną przy ogonie, była okryta nakſztałt Zwierzęcia włoſem, co iak on nazywał, było grubą Atmoſferą, otaczaiącą tę nową Płanetę. Bieg iey był iak wſzyſtkich Planet od Zachodu ku Wſchodowi, ale czas Rewolucyi roczney, iey wielkość rzeczywiſtą, i co do oka, odległość od Słońca, i inne właſności zoſtawiał dociekaniu Wſpółkolegow ſwoich, to tylko oſtrzegaiąc, ſobie, aby ta Płaneta noſiła Imię moie dla tego iż ſzczęśliwe zdarzenie w prowadziwſzy mię w Dom iego, było mu powodem do iey odkrycia.
Ciekawy częścią oglądać tę nową Płanetę, częścią owe dwie plamki iaſne na Ziemi, ktore w Sielanie brałem za dwie Wieże Swiętego Krzyża, przyſunąłem ſię do Telleſkopu; Ale fetor nieznośny tak mię zaleciał, że w mdłościach padając, obaliłem Telleſkop. Ten przypadek dał nam obom poznać, iż nowa Płaneta, ktorą Aſtronom widział, była Myſz zdechła w iego Telleſkopie. Wyſzedłem z śmiechem, maiąc na myśli baykę o Górze rodzącey, ktorey płód długo oczekiwany ſkończył ſię ną Myſzy.
Obok tego Domu był drugi maiący Napis. Skrytościom Natury. Wſzedłſzy do niego obaczyłem Sal kilka wielkich, które napełnione były różnemi rzeczami. W pierwſzey widziałem Zwierzęta różnego rodzaiu: W drugiey Ptactwo. W trzeciey Robaki lataiące, i czołgaiące ſię. Winney Rośliny, Kamienie, Kruſce...... Oſtatnia była napełniona recypienſami, kulami ſzklanemi, butlami, leykami, rurkami, i ſzkłem różnego kſztałtu. Cztery pierwſze Sale były w wielkim porządku, ale te rzeczy, ktore w ſobie miały, tak gruba mgła okrywała, iż ledwie ie z nazwiſk można było rozeznać. Z tym wſzyſtkim Rządca Domu tego, i domownicy upewniali mię, iż mimo tej, mgły, wſzyſtko iaſno widzą. Dawano mi Mikroſkopy, Okulary, i ròżne ſzkiełka, ale przez nie nic więcey niewidziałem tylko òame domyòły, ktoremi ſię ſnuiy przed, oczami.
W prowadziwſzy mię nakoniec Rządca do oſtatniey Sali, w którey były różne naczynia ſzklane, oto! (rzecze) droga ktorą ſzukamy prawdy. Pokazał mi, iak iſkra Elektryczna zabić może niewinną ptaſzynę, iak duſić pod Recypienſem wſzelkie żyiące ſtworzenia wyciągaiąc z tamtąd powietrze, iak robić gaz wſzelkiego rodzaiu, iak magnes ciągnie do ſiebie żelazo, iak wſzylikie ciała ſą ciężkie, ale mimo wſzyſtkich doświadczeń, nie umiał mi powiedzieć co to ieſt Elektryczność? co gaz? co przymiot magneſowy? i ten, ktory wſzyſtkie ciała czyni ciężkiemi? Prawda że o tym długo rozprawiał, ale to wſyſtko było tylko domyſłem. Nowość iednak rzeczy, ktorych dotąd nie widziałem, wzbudziła we mnie ochotę, abym uczęſzczał na to mieyſce. Oświadzyłem chęć moią Rządcy, a pożegnawſzy go, udałem ſię daley oglądać inne mieyſca.
Gdym wychodził z tey Sali obaczyłem Napis nad drzwiami w kącie będącemi: Prawdzie i Złotu. Ciekawość mię wzięła oglądać to mieyſce, bo ktoż nie lubi prawdy i złota? Spodziewałem ſię, iż tam zobaczę ſkarby nierównie więkſzę, iak mi powiadano w Szkołach o ſkarbach Krezuſa; Alem ſię z dziwił, gdym zamiaſt złota obaczył Imbryki, Kotły, Alembiki, Retorty, i Rekurwy poprzepalane ogniem, i niezmierny fetor z ſiebie wydaiące. Rządca tey Sali wybladły, brudną twarz, ręce i uknie maiący, nakſztałt owego, o ktorym czytałem w Podróży Guliwera, okropniejſzy ieſzcze czynił widok niż iego Retorty, i Rekurwy. Prawda że nie robił iak tamten chleba z rzeczy obrzydliwych, ale poſtać iego była równie okropna. Odważyłem ſię ſpytać go dla czego by był w tak nędznym ſtanie umieiąc ſekret robienia złota? Powiedział mi, iż w krótkim czaſie ſpodziewa ſię innego dla ſiebie loſu, iż iuż prawie dociekł ſekretu robienia złota, i że mu nie doſtawało, tylko iakeykolwiek pomocy pieniężney; do czego aby mię nakłonił, przydał iż wiele Dam modnych uczęſzcza na iego Lekcyą, aby ſię nauczyły iak robić złoto zruynowawſzy Mężów.
Proſił mię potym o pierścień brylantowy, który miałem na palcu, i aby dał poznać użyteczność ſwoiey Nauki, tyle dokazał, iż móy brylant w dym ſię obrócił. Zal mi było pierścienia, ale Chimik więcej ſzacował ſobie ten ſekret, niż mòy brylant o czterdzieſtu karatach. Niemogąc wyrwać ſię od niego, a bardziey omamiony tym, co mi prawił, dałem mu prezent w złocie na dokończenie Kamienia Filozoficznego, ale Tytuł, ktory mu wſzſcy daią: Pako Smeros co znaczy waſze łgarſtwo dał mi poznać iaki ieſt koniec tey Umieiętności.
Wſzedłem potym do Domu, ktory miał Napis: Zdrowiu Ludzkiemu. Dom ten miał trzy wielkie Sale. Pierwſza napełniona była Elixierami, Eſſencyami, Mixturami, Kroplami, Proſzkami, Ziołami, Albumgrecum, i Aſſiafetydą. Z tey Sali były drzwi proſto do drugiey, gdzie obaczyłem pełno łóżek zaprzątnionych choremi. Jak tylko wſzedłem, drzwi ſię zamknęły, a na nich był Napis: Nikt z tąd nazad nie wraca. Przeſtraſzony chciałem ſię gwałtem wyrwać, ale mię upewniono, iż ten Napis do tych ſię tylko Oſób rozciąga, które tu wchodzą z rozkazu Rządcy Domu tego.
Co moment wypróżniano tę Salę z ludzi, ktorych wynoſzono innemi drzwiami, i tyleż na mieyſce ich przynoſzono drzwiami którędy ia wſzedłem. Sześciu ludzi dzwigało wielkie dzbany z Eſſencyami, i Mixturami, które Rządca tey Sali zawiązane maiąc oczy, mieſzał i dawał chorym. Skutek tego był oſobliwſzy. Jak tylko ſię napili, wielki fetor, i hałas dał ſię czuć w Sali. Jedni doſtawali biegunki, drudzy womitow, inni kaſlu, kichania, potów, gorączki, febry, maligny, kłócia.... Rządca cieſzył ich, że to iest dobrze; Piſał coś iedną ręką, a drugą liczył pieniądze.
Widząc go zatrudnionego, wyſzedłem do trzeciey Sali, gdzie tych wynoſzono, którym Rządca iść kazał. Coż za widok!... W całey moiey podróży nic mi ſię nie zdarzyło okropnieyſzego iak to, com obaczył w tey Sali. Sześć wielkich Stołow było na środku, a przy nich tyleż ludzi maiących ręce, twarz, i fartuchy ſzkaradnie zbroczone krwią tych, ktòrych rąbali na ćwierci. Inni te ćwierci gotowali w kotłach, i wymyte kości ſkładali do kupy, aby pokazać iak ſzkaradny ieſt człowiek po śmierci.
Nie mogąc wytrzymać fetoru, i tak okropnego widoku, wyſzedłem śpieſno z tey Sali maiąc ſię ku domowi. O kilka krokòw z tamtąd uſłyſzałem w iednym Domu wielkie ſtukanie nakſztałt ſtęp tłuczących ſukno w Foluſzu. Ciekawość mię wzięła ſpytać ſię coby to było? Powiedziano mi, iż ten hałas robią Praſy Drukarſkie, ktòre chociaż zawſze iedną rzecz drukuią, nigdy iednak ſkończyć iey nie mogą, dla tego iż wiele Autorów tym ſię tylko bawi, aby z małych Xiąg robili wielkie, a z wielkich małe. A że ſię tylko ſame Tytuły i Przedmowy odmieniaią, dla tego trafia ſię poſpolicie, iż Tytuł, Przedmowa, i Dzieło nie maią z ſobą żadnego związku.
Byłem iuż bliſko Domu, gdym uſłyſzał wielką wrzawę ludzi kłucących ſię z ſobą. Rzuciłem okiem w tę ſtronę z kąd wychodził hałas i obaczyłem Napis na Domie: Sprawiedliwości. Zdięty ciekawością oglądania, iakim ſpoſobem w tym Kraiu odprawuią ſię Sądy, wſzedłem do tego domu, a przypatrzywſzy ſię poznałem iż Sądy tego Kraiu chociaż nie we wſzyſtkim, w wielu iednak rzeczach ſą podobne do naſzych. Patronowie tak ſzarpią ſławę Oſób przeciwney ſtrony w Induktach, tak wikłaią Sprawę czyniąc wybiegi Prawne, i tak ſię bogacą iak u nas. Sędziowie zaś ſtarzy mimo nieznośnego ich hałaſu drzymaią, a młodzi przez cały czas rozprawiaiąc o tym czym ſię bawili wczora, nie maią czaſu ſłuchać tego co im prawią Patrony. Inſtancya ſuſzą im głowę niwywczaſowaną po późney Uczcie. Liſty rekomendacyonalne przypominaią im obowiązki przyiaźni i intereſu, a Wdòwki i Panienki, ktòre ſię kłaniaią ciągną za ſobą więkſzą część ſerc miłoſiernych.
Powróciwſzy do Domu, opowiedziałem Koledze wſzyſtko, co mi ſię zdarzyło widzieć; Ten odmieniwſzy zdanie, które ſpoſobem mòwić do mnie zaczął: Ludzie w tym Kraiu chwytaiący ſię Nauk, ſą dwoiakiego gatunku; Jedni ktorzy ſię ubiegaią za odrobinami rzeczy niepożytecznych ſpołeczeńſtwu ludzkiemu, tàk iak my, i naſi Nauczyciele w Sączu, drudzy, ktorzy prace, i przymioty ſwoie poświęcaią na to, aby ich umieiętność ſtała ſię użyteczną Oyczyznie. Tych liczba przedtym była tak mała, iż ich prawie nie znano w Kraiu; Ale od wſtąpienia na Tron Saelima Monarchy kochaiącego Nauki, naſtąpiła odmiana w całym Narodzie. Sagelim wſzelkie ſtarania ſwoie przykładaiąc do tego, aby Kray uſzczęśliwił ſciągnął do Dworu ſwego ludzi maiących pożyteczne przymioty; A zachęcaiąc ich, częścią przykładem ſwoim, częścią nadgrodą Buſtów, Obrazów, i Medalów, odmienił guſt, i ſpoſób myślenia w Narodzie. Sapauſo, pierwſzy powſtaiąć przeciw zepſutey Wymowie i odważnie pracuiąc około przywrócenia pożytecznych Nauk, zaſłużył ſobie od tego Monarchy na wieczną pamiątkę, która go przeſle do Potomności. Sallirim pierwſzy wſkrzeſzaiąc Oyczyſtą Poezyą, i pracowicie piſzący Dzieie Narodu ſwego, ſtał ſię godnym wielkich łaſk Sagelima, którego panowanie wſławia ſwą uczoną pracą Milorim ſłodkim ſwym Wierſzem, i Prozą przechodzący wſzyſtkich, ieſt wzorem ſzczęśliwych wyrazów, i dobrego piſania. Maią iuż Modolanie wiele Dzieł pożytecznych w ſwoim ięzyku, i chociaż ſą tacy, którzy ich nie lubią czytać, dla tego, że ſię przyuczyli do czytania tych tylko Xiążek, które im przywożą z modami, może iednak to naſtąpić z czaſem, iż nie będą ieździć po rozum o kilka ſet mil od Modolu.
To, co mi Kolega mówił o Sagelimie, wzbudziło we mnie ciekawość, abym oglądał iego Obliczę. Prawda, iż ten Monarcha, i z oświecenia, i z natury łaſkawy, daie do ſiebie przyſtęp łatwy każdemu, ale poſtać iego wſpaniała, i ſama łagodność, którą każdemu okazuie, zatrzymała mię w winnych obrębach czci ku takiey Oſobie. Nie maiąc, ani tyle czoła, ile widziałem w tych ktorzy mu ſię przykrzą, aby ich obſypywał łaſkami, ani tyle próżności, i impoſtury, abym ſię ſzczycił, ſpoſobem wſpòłkolegòw moich Awanturnkikòw, żem był przypuſzczony (iak oni piſzą o ſobie) do łaſki i ściſłej konfidencyi Monarchow, przyznam ſię, żem z nim nigdy nie mówił.
Ale przeſtaiąc na wewnętrznym ſzacunku przymiotów iego umyſłu, i ſerca, ciekawy byłem przynaymniey oglądać iego Pokoie. Gdym wſzedł do pierwſzego, obaczyłem w nim piękne Obrazy, a niewiedząc coby znaczyły, ſpytałem ſię iednego z przytomnych, którego ſkromność, i powierzchowne ułożenie oznaczało Człowieka nie poſpolitego rozumu. Ten widząc żem był Cudzoziemcem ciekawym poznać to, co honor czyni iego Narodowi, odpowiedział mi doſtatecznie na wſzystkie zapytania; Dowiedziałem ſię od niego, iż te Obrazy wyrażały różne części Miaſta Modolu, które uczona ręka, tak dobrze potrafiła, iż dziwić ſię potrzeba było Sztuce; A to daiąc okazyą dalſzey rozmowie naſzey, opowiedział mi iż Segelim przciągnął do ſiebie zagranicznych Malarzòw, i założył koſztem ſwoim Szkołę, aby w niey Kraiowa młodzież ćwiczyć ſię mogła w Umieiętności Ryſunku, i Rzeźby.
Przewodnik móy prowadząc mię wſzędzie pokazywał ſtaraniem Sagelima poczynione w Pokoiach odmiany. Ten, ktory miał w ſobie Obrazy dawnych Królów tego Narodu, zaſtanowił ciekawość moią; Ale przewodnik prowadząc mię do innego zdawał ſię naybardziey wzbudzać we mnie chęć oglądania. Pokòy ten miał w ſobie Obrazy iakiegoś Rycerza, ktory na czele Woyſka ſwego potykał ſię z Nieprzyiacielem. Oto rzecze Kròl naſz Poprzednik Sagelima, ktory Kray ten i ſąſiedzki, odbroniwſzy od Nieprzyiaciela uczynił Imię ſwoię nieśmiertelne, a Króleſtwo naſze ogromne Nieprzyiaciołom. Wyrok rozrządzaiący Pańſtwami wynióſł w górę Sąſiedzkie, a ſkłonił do upadku naſze. Uczyniwſzy nas bezſilnemi dla niezgody domowey zatrwożył wſzyſtkich umyſły, i oſłabił ſerca. Sagelim ſtawiaiąc nam oczy w tych Obrazach wzory ſtarożytnego męſtwa, chciałby wzniecić w ſercu każdego Obywatela cnotę Ziomka i Monarchy ſwego, którego tu widziſz Bohatyrskie Czyny.
Wprowadził mię nakoniec Przewodnik mòy do wielkiey Sali, ktòra była puſtą. Drzwi iey zalazłe paięczyną i krzeſła zakurzone ocierano z wielkim pośpiechem, a poſadzkę zbótwiałą, ktorey ſzparami puſzczała ſię trawa, poprawiano z pilnym ſtaraniem. Ten Gmach (rzekł do mnie) ieſt mieyſcem, gdzie ſię zgromadza Naród. Zaniedbany od lat kilkudzieſiąt, gdy opuſzczony groził upadkiem, Sagelim ocalił go roſtropnością ſwoią, i ſtara ſię przyprowadzić do dawney ozdoby. Wyliczaiąc mi potym inne ſtarania tego Monarchy, przydał, i chwałę Imienia ſwego w tym ſzczególnie zakłada, aby Hiſtorya iego Panowania była pamięcią łaſkawości, poprawy Praw, Rządu i wſkrzeſzenia Nauk, a nie iak innych Królów Epoką klęſk i krwie niewinney rozlania.


ROZDZIAŁ XXI.

Może kto, czytaiąc Rozdział poprzedzaiący, znaydować będzie iakieś podobieńſtwo Modolu do naſzey Warſzawy. Przyznam ſię, iż ia ſam byłem tego zdania, częścią iż wſzyſtkie wielkie miaſta ſą podobne do ſiebie, częścią iż dobrzy Królowie w iakimkolwiek Kraiu nie różnią ſię cnotą dobroczynności od naſzych Traianow i Henrykow IV. Ale ponieważ z przywar Miaſt Wielkich nie można nic ſtanowić o całym narodzie, daruie mi czytelnik, że w opiſaniu moim to tylko znaydować będzie, co ſię ściąga do ſamego Modolu. Podróż moia do tey Stolicy była nakſztałt podróży, wielu iadących do Paryża, którzy pocztą tak śpieſznie iak ia w moim Balonie przebiegłſzy kilkaſet mil Kraiu, powracaią nazad, poznawſzy tylko Miaſto Stołeczne, a nie Kray w którym zoſtawali. Z tym wſzyſtkim każdy to przyzna, iż zachodzi wielka ròżnica w obyczaiach i ſpoſobie myślenia między mieſzkaiącemi po Wſiach i oſiadłemi w ſtołecznych Miaſtach. Tęż ſamą różnicę upatrywałem także w tym Kraiu, o którym piſzę. Nayprzód bowiem co do wierności Małżeńſkiey, chociaż wſzyſcy iednym ſpoſobem przyſięgaią na nią, wielu iednak tak żyie w Modolu, iak gdyby im naſz Plato przepiſał prawodawſtwo; a ieżeli który z mężów znaydzie ſię tak śmieſzny, iż cożkolwiek troſkliwości okazywać zechce o wierność Źony ſwoiey, to bywa poſpolicie naypierwſzą przyczyną do rozwodu.
Co do wychowania Młodzieży; Modolanie podobnym ſpoſobem myślą, iak wielu w Kraiu naſzym, iż nie ma nikogo w całym Króleſtwie, aby umiał nauczyć ich dzieci, iak maią być cnotliwemi ludźmi i dobremi Obywatelami. Dlatego ſtaraią ſię o Cudzoziemców, którzy nie maiąc innego ſpoſobu do życia, idą tam, gdzie im więcey płacą, aby uczyli dzieci przykładem ſwoim, iak maią rzucać Oyczyznę, ganić, Rząd, Prawa, zwyczaie, ſzydzić z obrządków Religii i mieć to za przeſąd, cokolwiek ſię ściąga do obyczayności i cnotliwego życia. W czternaſtym Roku, gdy nic więcey nie umie Młodzież tylko ten ięzyk, którym o pięć ſet mil mówią od Modolu, wyſyłaią ią Rodzice do obcych Kraiów, aby tak iak Młódź naſza przeiąwſzy wſzyſtkie przywary tych mieyſc, które odwiedza, niezdolną do niczego dla rozpuſty powracała nazad. Tacy Kawalerowie przyuczeni do wolnego życia, maią ſobie za niewolą żenic ſię, bo rozwiązłość nie daie im poznać ſzacunku związkòw Małżeńſkich; uciekaią przed życiem Wieyſkim, bo w Modolu żyć mogą bez przymuſu; a nieprzyuczeni do podległości, idą przeciw woli Rodziców, żenią ſię bez miłości i rozwodzą z dziwactwa. Cnota Obywatelſtwa ieſt u takich Młodych wyobrażeniem Metafizycznym. Nayprzód dlatego, iż iey nabyć nie mogli od przychodnich Nauczycielów, po wtóre, iż ſami niektòrzy Rodzice ſtaraią ſię zawczaſu tym zdaniem Dzieci ſwoie napawać, że Wabadanin nigdy iuż nie będzie ogromnym Nieprzyiacielowi ſwemu; Ze ſława Imienia tego narodu ſkończyła ſię na walecznych Przodkach, których oręża i odwagi lękały ſię ſąſiedzkie Narody.
Edukacya córek ieſt także oſobliwſza. Ponieważ nie ieſt zwyczaiem u Modolanek zatrudniać ſię dziećmi i goſpodarſtem, ale tylko ſtarać ſię oto, aby ſię podobać i mieć Wielbicielòw, uroda (iak iuż powiedziałem) ieſt u nich naypierwſzą zaletą. Dla tego wſzyſtkie, tak ładne, iako i nieurodziwe, noſzą od lat ſześciu ciaſne ſznoròwki, ktore chociaż ie czynią po więkſzey części garbatemi, blademi, i ſłabemi, że iednak ſzczupłość u nich pięknością, wolą być garbate, blade, i ſłabe, byleby były ſzczupłe. Nim zaczną poznawać rzeczy, Matki i Nauczycielki uſiłuią iak naywczeſniey otwierać im rozum, co dzień to powtarzaiąc, aby ſię ſtarały przypodobać Płci Męſkiey. Ta chęć tak daleko ſię w nich rozciąga, iż wyiąwſzy przymioty ſerca, o które mniey dbaią, ſtaraią ſię o iak naywiękſzą Naukę. Niektóre z nich uczą ſię znać dobrze intereſa Dworów Cudzoziemſkich, i przez czytanie Romanſów i Dzieł Teatralnych nabierać zdań wyſokich, i Bohatyrſkiey miłości. Inne nie przeſtaiąc na tym, uczą ſię głębokich umieiętności: Logiki, Fizyki, Matematyki, a nawet i Chimii (iak powiedziałem), aby umiały robić złoto, gdy zruynuią Mężów. Tak wydoſkonalone albo wydaią ie Rodzice za Mąż mimo ich woli, albo gwałtem wtrącaią do Szaraſtu, aby nie wiedziały, iak ſię bawią ich Matki. Tam żyiąc, śpiewać muſzą, aby im nie było tęſkno, i tym ſię tylko cieſzą, że choć zamknięte, wiedzą iednak o wſzyſtkim, co ſię dzieie za ich Szaraſtem.
Prawo, przychylaiące ſię we wſzyſtkim do wolności Płci żeńſkiey, nie zakazuie im wſpólnie ſię ogadywać. Nayprzód dla tey przyczyny, iż trudno im tego zabronić; Powtóre, iż kobieta, ktora oſkarża drugą o życie wolnieyſze, może być oſkarżoną o toż, przez Prawo wet za wet.
W rozrywkach ſwoich Modolanie ſą oſobliwſi. Zdaią ſię o tym tylko myśleć, aby im czaſ weſoło upływał. Jednakże ich wizyty, rozmowy, gry i poſiedzenia ſą tak nudne, iż ie nazwać można tęſknotą i melancholią udzi pogrążonych w zgryzotach. Damy nie lubią wielkich kompanii, bo w nich nie znayduią rozrywki. Unikaiąc przed wielkim zgiełkiem, ſzukaią małych ſchadzek, aby w nich bardziey ieſzcze tęſkniły. Muzyka, która ieſt wielką częścią ich Edukacyi, nudzi ie iak tylko póydą za mąż, podobne do ptaſzkòw, które wyuczone z młodu śpiewaią, póki ſą w klatce, ale gdy ſzczęściem drzwiczki ſię otworzą, wyrwane na wolność lataią z mieyſca na mieyſce i wkrótce tak świergotaią iak inne.
Widowiſka Teatralne maią wiele podobieńſtwa do naſzych; Tak w mgnieniu oka ludzie zoſtaią ſię Bogami, a Bogowie ludźmi, iak u naſ; Tak obiekta przychodzą do ludzi, nie ludzie do nich, i tak uſuwa ſię morze, a na mieyſce iego pokazuie ſię Pałac, laſ, ſkały, ogród..... iak i na naſzych Teatrach. Parter u nich tak iak i u naſ ieſt naypierwſzym mieyſcem, bo tam można wſzyſtkich widzieć i być widzianym od wſzyſtkich. Prawda, że ieſt nayniewygodnieyſzym dla ſzmeru, i uſtawicznego gadania, ale ponieważ bilet parterowy naydrożey ſię płaci, z tey przyczyny mieyſce to maią za naypierwſze. Fircykowie tak używaią bez potrzeby lornetek, aby udawali oſłabiony wzrok czytaniem, iak robią i naſi, ale loſ ich ieſt wſzędzie ieden; Tak ſię z nich tam ſłuſzni ludzie śmieią, iak tu z nich ſzydzą tym końcem, aby ſię poprawili.
Częſto bywaiąc na Teatrze, dziwowałem ſię, iak można było pogodzić zdanie powſzechne: iż to mieyſce ieſt poprawą obyczaiów i przywar Wieku z tą Moralnością, którą tam ſłyſzałem. Nayprzód oſnową każdey komedyi i opery ieſt u nich intryga miłośna, ktora bardziey ieſzcze przewraca głowę niż czytanie naſzych amorycznych romanſów. Z tym wſzyſtkim ſą takie Matki, które prowadzą Córki ſwoie, aby ſię tam zawczaſu uczyły, iak Zona oſzukuie zazdroſnego Męża, iak Córka kocha ſię bez wiedzy Rodziców, iak naznacza mieyſce do gadania z kochankiem, iak ſobie poſtępuie, aby ukryła ſwoy fałſzywy charakter.....
Co do Baletòw, te we wſzyſtkim ſą podobne do naſzych. Piekło, ktorym wyrok Religii ſtraſzy bezbożnych, aby boiaźń iego odprowadzała ich od złych uczynków, ieſt widokiem tak iak i u nas ſprawuiącym rozrywkę. Diabli i Diablice tak ſkaczą, porywaiąc duſzę, iak i na naſzych Teatrach, i tak im klaſkaią iak u nas. Naywiękſza zaś umieiętność Baletnic zależy na tym, aby ſtoiąc na iedney nodzę drugą zadzierały do góry, i poſpolicie w tenczaſ im naymocniey klaſkaią, kiedy naywięcey zdaią ſię wſtyd obrażać.
Opròcz Teatru maią ieſzcze Modolanie inne widowiſka, na które patrzą z równym prawie ukontentowaniem. Takie ſą: Tańcuiących wyſoko na tak ſzczupłym mieyſcu iak ieſt palec u nogi. Ci ludzie, ćwicząc ſię w tey ſztuce dziwney i niepożyteczney, wyſtawiaią na niebeſpieczeńſtwo życie i uczą patrzących na nich, iż śmierć albo kalectwo Człowieka ieſt rzeczą bardzo małą.
Poſpólſtwo ma także ſwoie rozrywki. Wielu tułaiących ſię po świecie, którzy niechcą pracować, i ſzukaią ſpoſobu, iakby żyć z cudzey pracy, męczą różne Zwierzęta, aby na dwóch łapach chodziły; tak wyuczone prowadzą za ſobą i nayczęściey udaią ſię do Modolu, bo tam naylepiey im płacą za to że pokażą, iak pieſ brał kiiem, aby na dwóch łapach chodził. Ci tułacze, noſząc z ſobą Maryonetki, kubki guglarſkie, katarynki, cienie, faierwerki, loterye, oſzukuią Poſpólſtwo i zbogaceni ciekawością podobnych ſobie próżniaków, wychodzą maiętnemi z Modolu.
Mimo zbytku mieſzkańow i okazałości Miaſta, widzieć ſię iednak daie tak wielka nędza, iż ſpoyrzeć trudno bez litości i podziwienia. Więkſza część Ulic okryta ieſt nędznemi leżącemi w barłogu, ktorzy ięczą, żebrząc miłoſierdzia. Z tym wſzyſtkim widok ten codzienny tak przyuczył oczy patrzących, iż wielu miia nędznych bez uczucia naymnieyſzey litości. Ubożſi weſprzeć ich nie mogą dla niedoſtatku, a maiętni, nie doświadczywſzy co ieſt nędza nieznaią co ieſt litość. W tym ſtanie zapomnieni daią pochop myślenia Cudzoziemcom, iż Modolanie nie maią w ſobie ludzkości. O! cnotliwy narodzie Sielańſki (myślałem nieraz) cóż byś powiedział na to gdybyś widział podobne tobie ieſteſtwa, w zapomnieniu i nędzy zoſtawione wpośrzòd zbytkuiących w roſkoſzach? To prawda że te uwagi mnie ſamemu nie prędzey przyſzły do głowy, aż gdy niedoſtatek co raz bardziey uczuć mi dawał potrzebę.


ROZDZIAŁ XXII.

Namieniłem iuż wyżey, iż ſkarby moie chociaż znaczne, niknęły co raz bardziey, a z tąd poſzło, iż i Dwòr móy zmnieyſzać ſię począł, tak iak tych wſzyſtkich, ktòrych odſtępuią ſłudzy zbogaceni marnotrawſtwem Panów, gdy nie widzą iuż dla ſiebie dalſzey nadziei zyſku. Niechcąc ſię wyſtawiać na wzgardę, i te wſzyſtkie przykrości, ktorych doznaią Maiętni po odmianie ſzczęścia, ułożyłem puścić ſię do Sielany, i albo zoſtać tam na zawſze, prowadząc życie tak ſpokoyne iak pierwey, albo zdobywſzy nowych ſkarbów powrócić do Modolu i żyć ſkromniey iak dotąd. Tą myślą wyſłałem Kolegę do tego Kraiu, gdzie wynalazek Balonòw przyprowadzono do doſkonałości tak ſzkodliwey rodzaiowi ludzkiemu, iak ſą Flotty naſze złożone z liniowych Okrętów. Ale oczekuiąc z niecierpliwością powrotu Kolegi, odebrałem niepomyślną wiadomość, iż upadek z Balonu o śmierć go przyprawił.
Zoſtawiony ſam ſobie, gdy coraz gorzey ſzły intereſa moie poſtanowiłem myśleć ſkuteczniey o ułożoney podróży do Sielany. Że zaś Kray ten (iak powiedziałem) ieſt otoczony morzem i nie ma żadnego związku z innemi Narodami, nie widziałem lepſzego ſpoſobu, iak puścić ſię w Balonie. Zacząłem więc robić około niego tym ſamym ſpoſobem iak pierwey w Sielanie, a gdy był ſkończony, opatrzyłem ſię w żywność i tyle wziąłem z ſobą gazu, ileby wyſtarczało na tę całą podróż. A że ſzczęście moie zależało nie tylko na tym, abym trafił do Sielany, ale też, abym tak przypadł do ſerca Mieſzkańcom Kraiu tego, iak pierwey miałem ſzczęście podobać ſię Satumowi, wziąłem na ſiebie iak nayproſtſze ſuknie, abym zbytkiem ſtroiu nie obrażał ſkromności oſzczędnego Narodu. Takim ſpoſobem wſzyſtko rozrządziwſzy, puściłem ſię ſzczęśliwie w podróż, tegoż ſamego dnia, iak niegdyś porzuciłem był Warſzawę.
Czas pogodny i wiatr od zachodu, daiąc Balonowi dyrekcyą ku Sielanie cieſzył mię nadzieią, iż wkrótce Kray ten oglądać będę. W kilku minutach zniknął mi z oczu Modol, a Balon móy im bardziey ſię wznoſił w górę, tym więkſzey ſzybkości zdawał ſię nabierać. Nie umieiąc trzymać ſię ſrzedniey drogi byłem nakſztałt Faetona, o ktòrym mi częſto prawiono w Sączu, iż nie mogąc wſtrzymać ogniſtych koni, wypadł z złotego wozu uderzony piorunem. Tak ia porwany ſiłą iakąś gwałtowną w kròtkim czaſie ſtraciłem przytomność.
Przyſzedłſzy do ſiebie obaczyłem ſię wpośrzod ludzi dawaiących mi pomoc i wyciągaiących mię z morza na okręt, w którym ſami byli. Naypierwſza myśl przyſzła mi do głowy abym ſię ſpytał o Kray, w którym zoſtawałem, ale nierozumieiąc ich ięzyka, powziąć nie mogłem żadney wiadomości.
Wprowadzono mię do izby Rządcy okrętu, ktory coś do mnie mówił nieznaiomym także ięzykiem. Odpowiadałem mu nayprzód temi dwoma, których ſię nauczyłem w odkrytych Kraiach; A gdy nie tylko tych, ale żadnego z Ziemſkich, które ia umiałem zdawał ſię nierozumieć, zacząłem mu pokazywać znakami, że ſtan móy godzien ieſt politowania. W tym uſłyſzałem kilkokrotne ſtrzelenie z harmaty, na które z okrętu naſzego tyleż razy odpowiedziano. Wybiegł Rządca z izby, za którym ia także wyſzedłſzy obaczyłem brzeg i Fortecę, do którey okręt naſz zawiiać począł.
Niechay oſądzi Czytelnik, iaka była moia radość, gdym ſię dowiedział, przybiwſzy do brzegu, iż ta Forteca ieſt Minda będąca o milę od Gdańſka, dokąd Holenderſki Kupiec, płynąc po zboże, przypadkiem dla mnie oſobliwſzym, obaczył mię lecącego z moim Balonem i zanurzonego w morzu ratował na okręt. Prawda że mię to martwiło iż ubogi wracałem do Oyczyzny, ale zaſtanawiaiąc ſię nad temi wſzyſtkiemi nieſzczęśliwościami, ktore mię ſpotkać mogły w tey podróży, gdybym ſię był doſtał w nieznaiome Kraie, albo wpadł w ręce handluiących ludźmi, albo na koniec wpośrzod ſkał iakich rozbity zoſtał bez ratunku, dziękowałem Opatrzności, iż mię zdrowego przywróciła do moiey Oyczyzny.
Przypłynąłem nazaiutrz do Gdańſka, gdzie podziękowawſzy Kupcowi za ludzkość, ſprzedałem mu pierścień móy brylantowy, oſtatni zabytek ſkarbów wywiezionych z Sielany, i wſiadłſzy na ſtatek powracaiący z Gdańſka, ſtanąłem piętnaſtego dnia w Warſzawie.
Nadwerężone zdrowie fatygą potrzebowało pomocy. Obrałem ſobie Dworek na Przedmieściu, którego Goſpodarz, niedawno oſiadły w Warſzawie, niezapomniał był ieſzcze owey ludzkości Wieyſkiey, ktorey nie znaią Mieſzkańcy Miaſt Wielkich. Ten odwiedzaiąc mię w chorobie, gdy ſię dowiedział o jmieniu moim i o Przypadkach, które mu opowiedziałem, miał o mnie ſtaranie Oycowſkie cieſząc mię nadzieią polepſzenia loſu, bylebym tylko ſzczęśliwie przyſzedł do zdrowia. Dowiedziałem ſię od niego, iż ſłużył lat kilka u Nieboſzczki Matki moiey, która wyzuwſzy ſię ze wſzyſtkiego dla miłości Oyczyma, w roſpaczy z niedoſtatku widząc iego niewdzięczność, zwyczaiem wielu podobnych ſobie mizernie zakończyła życie; i że Pan Podczaſzy, Szwagier mòy, obiął te Dobra, które na mnie ſpadały.
Wiadomość o śmierci Matki tak mię zmartwiła, iż bardziey ieſzcze zapadłem na zdrowiu. Staruſzek Goſpodarz móy radził mi Doktora, ale pamięć tego, com widział w Modolu, gdzie był Napiſ: Zdrowiu Ludzkiemu wſtręt mi niezmierny czyniła. Doświadczyłem iednak, iż dobry Doktòr ieſt ſkarbem dla zdrowia ludzkiego. Winienem mu po Bogu życie, a tym miley ieſt dla mnie wſpomnieć ſobie o tym, im bliżey byłem śmierci.
Przyſzedłſzy do zdrowia, napiſałem do Szwagra mego z oznaymieniem o ſobie. W kilka dni przyſzedł do mnie Plenipotent iego, który znaiąc mię od Dziecińſtwa miał zlecenie, aby ſię widział zemną, i poznawſzy żem nie był impoſtorem, aby mię iako dobrze biegły w Prawie w ciągnął w Tranzakcyą, i wyzuł ze wſzyſtkiego. Spytany od niego gdziem ſię przez tak długi czas obracał, gdym mu opowiedział moie przypadki: Bydź to wſzyſtko może (rzekł do mnie) i żegnaiąc ſię; Poradziemy temu, aby dobrze było.
Nazaiutrz, gdym myślał wyiść dla odmiany powietrza, dowiedziałem ſię od ſtaruſzka mego, iż Plenipotent naſadził na to ludzi, aby mię porwał i zawiozł do Bonifratròw.
Tknięty tym przypadkiem, a miarkuiąc iż ſam nawet Staruſzek mniemał żem miał pomieſzany rozum, gdym z nim rozmawiał o Podróży moiey, poſtanowiłem odtąd z nikim więcey nie mówić ani o Sielanie, ani o Modolu. Jakoż wypytany o tym od ròżnych naſadzonych Oſòb zbywałem ie, do czego innego obracaiąc mowę.


ROZDZIAŁ XXIII.

Smierć ſzwagra mego nową otworzyła Scenę. Odebrałem liſt od Sioſtry, w ktorym mi donioſła o tym ſmutnym dla niey przypadku z oświadczeniem, iż pragnie mię uściſkać i oddać chętnie ſpadaiącą na mnie cząſtkę Fortuny. Wyiechałem zaraz z Warſzawy abym uściſkał tak kochaną Sioſtrę i oglądał miłe gniazdo Imienia naſzego Zdarzyn. O! iak rzadki przykład podobney miłości w Rodzeńſtwie! Obiąłem na ſiebie Wioſki bez żadnych koworodow Prawnych. Sioſtra moia, kochaiąca Brata i ſłuſzność, nie chciała iść za radą ſwego Plenipotenta, aby wybiegami Prawnemi utrzymywać ſię przy cudzey właſności, a ia wolałem ażeby ona raczey aniżeli Prawni z naſ korzyſtali.
Jak mile byłem od niey przyięty, iakie rozrządzenie Domu, Goſpodarſtwa, Dzieci, i ſamych nawet rozrywek zaſtałem, opiſzę ieżeli mi czaſ pozwoli.[46] Doſyć natym, że ośm mieſięcy przez ktòre bawiłem ſię w iey Domu, były dla mnie, iak mówią iednym momentem. Zdawało mi ſię żem znowu powrócił do Sielany, używaiąc tych wſzyſtkich ſłodyczy wieyſkich, których zakoſztowałem w tym Kraiu.
Zyiąc ſwobodnie w Domu Sioſtry, i cieſząc ſię Sieſtrzeńcami, i Sieſtrzenicami memi, w ktorych Edukacyi, wiele podobieńſtwa upatrywałem do wychowania Młodzieży Sielańſkiey, poſtanowiłem oſiwieć Kawalerem i nigdy ſię nie żenić; Ale gdym ſię z tą myślą oświadczył przed Sioſtrą, zganiła przedſięwzięcie moie, radząc mi, abym nie dał upadać Imieniowi naſzemu, ktorego byłem oſtatnim zabytkiem. Częſte iey uwagi, i podchlebna nadzieia, iż znaydę dla ſiebie Przyiaciela z takiemi przymiotami umyſłu i ſerca, iakie zdobiły Sioſtrę, nakłoniły mię nakoniec żem zaczął myśleć o poſtanowieniu moim, przekonany o tym, iż Niebo ſtworzyło Płeć Niewieścią, aby ta poprawiała w nas przywary ſerca.
Chęć moia była ſzukać dla ſiebie Przyiaciela w ſąſiedztwie Sioſtry. Pani Skarbnikowa Wdowa Sąſiadka naſza wychowana na Wſi, i tym ſię nayczęściey ſzczycąca w mowie, iż nie zna chwała Bogu Warſzawy, żałowała częſto tych wſzyſtkich, ktorzy biorą Panienki wychowane na wielkim Swiecie, a rozwodząc ſię nad pochwałami cnòt Wieyſkich, tak dobrze ie malowała, że chociaż nie znacznie, wſzyſtkie iednak razem ſtawiała ie w Oſobie ſwoiey. Ale częścią, iż poſtrzegałem, do iakiego końca zmierza ta litość Pani Skarbnikowey, częścią iż wyznaczony od Boga Przyiaciel nikogo nie minie, ſtało ſię, żem wyiechał w intereſie moim do Warſzawy, a tak Proiekt iey nie przyſzedł do ſkutku.
Chodząc około intereſu, niewiem, iakim ſpoſobem dowiedziano ſię o zamyśle moim, i o maiątku. Kilka Dam dobroczynnych, a oſobliwie Pani Czeſnikowa przez miłość Rodzaiu Ludzkiego, aby ſię rozpleniał, kilka iuż młodych Małżeńſtw ſkoiarzywſzy, mnie także ſwatać zaczęła z kuzyną ſwoią równą mi co do wieku, maiątku, i Imienia oprócz ſkłonności, o ktòre mniey dbała.
Gdym ſię oſwobodził z tey ſkoiarzoney miłości, interes Przyiaciela mego wprowadził mię w Dom iednego bogacza, ktory żyiąc z lichwy, rozumiał iż bogactwa ſą naywiękſzym uſzczęśliwieniem Człowieka. Wiedział on, żem był Młodzianem i doſyć maiętnym; A że poſpolicie każdy ieſt łatwy w przyſłużeniu ſię komu innemu ſługą, którego dobrze nie zna, i Zoną, z którą mieſzkać nie będzie, przekładał mi partyą bogatą iedney Wdowy, która za każdy dzieſiątek lat ſwoich zapiſywała mi ſto tyſięcy, coby uczyniło ſześćkroć ſiedymdzieſiąt tyſięcy. Przyznam ſię, iż nie myślałem, iak wielu, ktorzy młodość poczytuią za wielkie powaby do Stanu Małżeńſkiego. Ale nierówność wieku, a nawet i maiątku dały mi do myślenia, iż za tym idzie różność w ſkłonnościach, źrzódło niezgody i nie uſzczęśliwienia.
Odmówiłem Wdowie niechcąc, aby dla moiey miłości Dzieci iey były tak nieſzczęśliwe, iak ia i Sioſtra moia dla naſzego Oyczyma. Może, iż nowe wdzięki, które mię uięły za ſercę, dopomogły mi do tey rezolucyi. Bywaiąc częſto w Domu Pani Starościny, powziąłem ſerce ku iey Sieſtrzenicy, i tak iuż ſzaleć zacząłem iak ci wſzyſcy ktorzy ſię pierwſzy raz kochaią. Miłość z ſiebie ſamey doſyć mię czyniła nędznym, dopieroż bardziey, gdy przyſtąpiła do niey zazdrość. Im bardziey poſtrzegałem oboiętność ku mnie tey ktorą kochałem, a grzeczność ku drugim, tym więkſze czułem dręczenie ſerca. W tym ſtanie widząc mię Przyiaciel mòy, ktory częſto bywał w Domu moim, gdym przednim wynurzył wſzyſtkie ſkrytości ſerca tak do mnie mówić zaczął: Są ktorzy ſię żenią bez miłości, nakſztałt ſytych, ktorzy ſiadaią do ſtołu w nadziei iż im przyidzie apetyt. Są przeciwnie tacy, którzy iak WPan zapaliwſzy ſerce miłością, wzniecaią co raz bardziey ten ogień, aż ſię na koniec zapala i głowa; a z tego pożaru wyrwane ſerce, tym prędzey ſtygnie, im bardziey przedtym pałało. Jedni żenią ſię z kochania, drudzy z powodow przyzwoitości, inni niewiedząc co robią, inni nakoniec niewiedząc co maią robić. Ten, ktory ſię żeni z ślepey miłości, niewidząc tego w ſwoiey kochance, co cały Swiat w niey upatruie, widzi potym nieròwnie więcey, iak inni przedtym w niey upatrywali. Szuka kto poſagu? Nie żeni ſię, ale handel prowadzi. Szuka ładney i młodey Zony? Nie żeni ſię, ale Dom ſwóy otwiera dla Przyiaciół. Szuka pięknego Imienia? Nie żeni ſię z Przyiacielem, ale z ſwoią dumą. Starzec bierze młodą? Nie żeni ſię, ale czyni z ſiebie igrzyſko ludziom i Zonie, ktòra nim gardzi. Młody bierze ſtarą? Nie żeni ſię, ale zdaniem młodych ſzaleie. Kto ſię żeni obiera ſobie Przyiaciela z ſkłonności nie z intereſu, a to w tenczaſ ſię dzieie, kiedy oboie wſpólnie ſię ſzukaiąc, znayduie iedno w drugim równość wieku, Imienia, Maiątku i ſkłonności.
Co do mnie (rzekł daley) niechciałem ani tak nagle ſzukać Zony, iak ci, ktorzy ſię młodą żenią dla tego iż ożenienie ieſt u nich głupſtwem, ktore wiek tylko młody wymawia przed Swiatem, ani tak długo rozważać, iak ſtarzy Kawalerowie, ktorzy chcąc dobrze obrać, ſiwieią na koniec bez żony.
Ta mowa Przyiaciela, obudziwſzy mię właśnie iak z letargu pomogła do tego, żem oſwobodził ſerce z miłości ku tey, do ktorey wzdychałem niebędąc kochanym, a uſzczęśliwienie moie maiąc za naypierwſzy zamiar w poſtanowieniu, znalazłem Zonę, nierówną (iak Przyiaciele ſądzili) co do Maiątku, ale podobną do mnie co do ſpoſobu myślenia, i doſyć na tym żem z nią zupełnie ſzczęśliwy.
W początkach pobrania ſię naſzego, ubolewali Przyiaciele częścią nademną, częścią nad Zoną moią, znayduiąc wiele nieprzyzwoitości w poſtanowieniu naſzym. Jedni dawali mi do zrozumienia, że nie miała doſyć Edukacyi, drudzy że iey nadto miała; Ci nieznaydowali w niey żywości i wdziękòw, ktoreby wyrównywały iey urodzie, tamci żałowali mię, że iey żywość i uroda przyprawi mi rogi. Młodzi przypiſywali roztropność Zony ſurowości moiey i zbyteczney ſtraży, ſtarzy śmiali ſię zemnie, iak z Człowieka bez doświadćzenia, żem nadto ufał Zonie. Kochanko! (rzekłem do niey w kilka dni po ślubie) ſzczupły naſz maiątek niewyſtarcza na takie życie, iakie dotąd prowadziemy. A gdy zmieſzana temi ſłowy, ſpytała ſię iakimby ſpoſobem zaradzić temu można? proponowałem iey wyiazd z Warſzawy, i mieſzkanie na Wſi, gdzie przy oſzczędności, i goſpodarſtwie poprawić można ſtan uſzczuplonych intrat.
Niewiem, co by na to powiedziały, bardziey do Warſzawy niż do Mężów ſwoich przywiązane Zony. To pewna, iż moia nie doſtała z tąd, ani Migreny, ani Spazmów, ani Waporow, owſzem oświadczaiąc mi, iż miała ſobie za naywiękſze uſzczęśliwienie dzielić ze mną los iaki ſię zdarzy, utwierdziła mię w zdaniu, ktore miałem ſtaraiąc ſię o nią, iż nie mieyſce, ale ſpoſob wychowania czyni złe, albo dobre Zony.
Gdy ſię wieść rozeſzła o wyieździe naſzym z Warſzawy, ſtarali ſię przyiaciele wſzelkiemi ſpoſobami, aby nas odwieść od tego. Szkoda tych przymiotów, mowił Pan Szambelan, aby ie grzebać na Wſi, a z litości nad loſem Zony moiey, podawał iey proiekta do rozwodu, ſtawiaiąc przed oczy perſpektywy lepſzego ſzczęścia; Naybardziey iednak damy tkliwe na nieſzczęścia, ktore ſię Płci naſzey zdarzaią, ubolewały nademną, żem powracał na Wieś dla częſtych Gości, ktorych Zona moia miewała u ſiebie.
W wilią wyiazdu mego ſpytałem ſię Zony czegoby ſobie życzyła z Warſzawy dla rozrywki na Wieś, ofiaruiąc iey 500 Czerwonych Złotych na różne ſprawunki. Chociaż wyprawa, którą wzięła z Domu, wyſtarczać iey mogła na lat kilka, wiedziałem iednak, iż potrzeby kobiece, a oſobliwie żądania nowych Mężatek, nie maią nigdy końca.
Rozumiałem, że kanarki gile uczone, Pieſki, Myſzy białe, klatki, pudełka, arfy, gitary, tak mi zabierą mieyſce w powozie, iak owemu nieborakowi w Satyrze Modney Zony, alem ſię zdziwił, gdy zamiaſt tych fraſzek trzy tylko pudła obaczyłem w Przedpokoiu. W pierſzym był Fortepian roboty Wierzbowſkiego, w drugim Papiery Muzyczne, w trzecim Xiążki Francuzkie, między któremi nieznalazłem ani Romanſòw, ani Dzieł Teatralnych, oprócz Xiążek niewinnych w tym Rodzaiu, Pani de Genlis[47]
Wſtrzymać ſię nie mogłem od radości widząc to przygotowanie do życia Wieyſkiego. Wnoſiłem ſobie, i nienadaremnie, iż przeſtaiąc na tak ſzczupłych potrzebach, ſerce iey nieſkażone chciwością odmian i dziwactw Wielkiego Swiata znaydzie dla ſiebie uſzczęśliwienie w zaciſzu Wieyſkim, i życie to nudne dla Oſób przyuczonych do zgiełku, będzie iey miłe, gdy tym ſpoſobem umie ſię zabawić. Przyłożyłem ſię także z moiey ſtrony do tego przygotowania na Wieś, biorąc z ſobą dzieła Konarſkiego, Kraſickiego, Naruſzewicza, Karpińſkiego, Kluka, Oſińſkiego o Rudach Kraiowych i Fizykę, Prawo Polityczne, Prawo Cywilne.....
Pierwſzych trzech Autoròw Piſma poznawſzy ieſzcze w Domu Sioſtry moiey, zdawało mi ſię, że w pierwſzym widziałem owego Sapauſa, ktory pierwſzy pracował w Modolu około poprawy Wymowy i przywrócenia do Kraiu pożytecznych Nauk. W drugim owego Milorima, który był wzorem iaſnych wyrazów i dobrego piſania. W trzecim owego Sallirima, ktory pierwſzy wſkrzeſił Poezyą Kraiową, i piſał chwalebnie Dzieie Narodu ſwego. Praca tych Mężów zdobi teraz Biblioteczkę moią, i iey przypiſuię guſt, który zabrałem do czytania Xiążek w Polſkim Języku.
Pierwſze dni mieſzkania na Wſi bywaią poſpolicie przykre. Ale Zona moia nie nauczona nudzić ſię w Warſzawie, dlatego, iż od dziecińſtwa włożyła ſię w pracę, która zatrudniała iey myśli, niedoznawała tęſknoty, która poſpolicie wypędza ze Wſi damy przyuczone do życia na Wielkim Swiecie; Co więkſza, z odmianą życia nie odmieniła bynaymniey weſołego humoru. Goſpodarſtwo domowe, muzyka i czytanie Xiążek, ſpoſobiących ią do przymiotów dobrey w przyſzłym czaſie Matki, były dla niey rozrywką nie równie milſzą iak nudne gadanie o ſtroiach, pieſkach i Teatrze.
Zoſtałem pomieſzkanie ſzczupłei i niewygodne w Oficynie, ktorą świętey Pamięci Matka moia kazała zbudować, opuściwſzy Dom murowany, gdzie po śmierci Oyca mieſzkać nie mogła dla ſtrachow. Naypierwſzym moim ſtaraniem było poprawić ten Dom, ktory nie tak dawnością, iako bardziey zaniedbaniem był ſpuſtoſzony. Gdy iuż kończono poſadzkę i w krótkim czaſie miałem ſię ſprowadzić, Pani Starościna Sąſiadka naſza co rok dla zdrowia ieżdząca za Granicę, powróciwſzy ze Spa, raczyła nas odwiedzić; A iako Dama dobrego guſtu przewieść na ſobie nie mogła, aby mi nie wytknęła wad oſobliwſzych, ktore ią uderzyły w oczy Dom mòy oglądaiąc. Kazałem powiękſzyć drzwi, i okna i przenieść ie z iednego mieyſca na drugie, co odmieniaiąc wewnętrzne rozrządzenie, trzeba było Dom cały z gruntu prawie przerabiać.
Łaſkawe Sąſiedztwo żyło z nami w przyiaźni co dzień nie byłem bez Gościa, ale co dzień muſiałem coś na uwagę Gościa w Domie przerabiać. Łamałem mury, chcąc wſzyſtkim dogodzić, i przenoſił z mieyſca na mieyſce drzwi, okna, i kominy, ktore w koło obiechawſzy wracały znowu na dawne mieyſce, gdy na koniec Pani Czeſnikowa wielka Przyiaciółka nieboſzczki Matki moiey, opowiedziawſzy mi hiſtoryą o ſtrachach, ktore widywała w tym Domie, radziła mi, abym poprzeſtał koſztu, przypiſuiąc zwłokę w dokończeniu, przeſzkodzie pochodzącey od ſtrachów.
Nie ma więkſzey przeſzkody do wykonania zamyſłòw naſzych (odezwała ſię na to Sioſtra) iak gdy wſzyſtkim ſię ſtaramy dogodzić..... Uſłuchałem iey rady i w iednym Roku ſkończyłem pomieszkanie. Prawda, iż Przyiaciele upatruią w nim wady, ale gdybym był obierał Zonę i ſtawiał Dom według ich zdania, trafiłbym był może iak ci co ſię rozwodzą, albo co całe życie buduią, a nie maią gdzie mieſzkać. Bayka o Młynarzu[48] uczy go, iak trudno ieſt wſzyſtkim dogodzić. Powtarzam częſto ſobie to, co on błąd ſwòy uznawſzy:

Odtąd niech mi kto iak chce co nagania
Niech czy odwraca, lub też do czego nakłania
Za moią głową póydę, choć, by mię kto winił,
Zrobił Młynarz iak myślił, i dobrze uczynił.



KONIEC I. TOMU.








  1. Dama iedna, podczas kolacyi u Xiążęcia Lotaryńſkiego, poſtrzegłſzy paiąka, z krzykiem wybiegła do ogrodu. Widząc przy ſobie pierwſzego Miniſtra Dworu, ah! Moſpanie (rzekła) iakżem przeſtraſzona... Któż by ſię tego niebał, odpowiedział Miniſter. Ale byłże wielki? Straſzliwym ſpoſobem odpowiedziała Dama. Latałże koło mnie bliſko? Cóż znowu WPan mówiſz? paiąk latał? Alboż WPani dla paiąka takie Hiſtorye robiſz? iakie głupſtwo! ia rozumiałem, że to był niedopyrz. Helwecjuſz o Rozumie.
  2. Chria activa. Rodzay Mowy, ktòry dawniey dawano w Szkołach.
  3. Satyra Rabnera.
  4. Barbara Celarent, Darii Ferio Baralipton.
    Celantes Dabitis Fapeſmo Friſeſomorum.
    Ceſare Cameſtres Feſtino Barocco Darapti.
    Felapton Diſamis Datiſi Brocardo Feriſon.
  5. Utrum agens debeat eſſe immediatum poſſo, an vero agere poſſit in diſtanſ.
  6. An in corruptione Subſtanciali reſolvuntur partes uſq; ad Materiam Primam.
  7. Utrum accidens ſpirituale poſſit inherere ſubjecto corporeo, vel è contra accidens corporeum ſubjecto ſpirituali.
  8. De virtute plaſtica.
  9. Principium individuationis.
  10. Prædicatum univerſale poſterioriſtieum.
  11. Nauczyciele Umieiętności Lekarſkiey Akademii Douay 1745, wydali Zagadnienie: Utrum Adamus hauberit umbilicum.
  12. Doktor Halenſis napiſał ſiedym Tomow in folio o ſiedmiu piorach Herubinow.
  13. De tertio adiacente.
  14. Attributum, cum ſubjecto.
  15. Zwyczay był przedtym, iż kazano przyſięgać Młodzieży iako bronić będzie Honoru Akademii; teraz z reformą uſtało i krzywoprzyſięſtwo.
  16. Piſma niektòre powſtaią przeciw Akademikom Francuskim, nazwanym Jch Mość Czterdzieſtu; iż doſkonaląc ięzyk, piſzą częſtokroć przeciw zwyczaiowi. To może dało pochop Pirronowi do żartu: Jch Mość Czterdzieſtu maią rozum za czterech.
  17. Pod tym Imieniem wyſzydzono złych Poetów Wierſzem:

    Ozwiy ſię lutni
    Dobry wierſz utni....

  18. Modni Kawalerowie używaią tego wyrazu, chcąc chwalić Damę z pięknością Jakże świeża!
  19. Ta Atmosfera rozciąga ſię w proporcyi świetności powierzchownej, i głupſtwa; Im więkſza ieſt, tym bardziej mnieyszą odpycha.
  20. Cyrano de Bengarac, Wilkins, Biſkup Cheſterſki....
  21. Ziemia naſza względem Xiężycanòw tak ieſt świetną Planetą, iak Xiężyc względem nas Ziemian, i ma też ſame odmiany na Nowiu, Pełni, i Kwadrach.
  22. Langrenus i Riccioli iak mòwi:de la Lande w Aſtronomii ſwoiey 1746,podzielili cały Xiężyc między ſławnieyſzych Ziemian. Ale Heweliuſz boiąc ſię Woyny domowey, odmienił nazwiſka tych Kraiòw. Obacz Mappę Geograficzną Xiężyca wydaną od Akademii Krolewſkiey Paryſkiey 1792.
  23. Karta 83.
  24. Karta 1080. 1081. 1082. — 83. i — 84. aż do Seymu w Krakowie za Zygmunta, Roku 1532, gdzie pierwsza Uſtawa ſtanęła o niewoli poddanych.
  25. Na Seymie Warſzawſkim 1768.
  26. Jakby był przyiął Satumo, gdybym mu był powiedział o tym Dziedzicu, który zabrawſzy poddanym ſwoim część znaczną z ſzczupłych paſtwiſk, zrobił z nich Zwierzyniec, a nie czuły na proźby, i zażalenia nędznych ſwych Chłopków, śmiał ſię z tego, iż zwyczaiem uciśnionego ludu niemogącego śmiało wyrzucić Tyranowi nieſprawiedliwość, mieyſce to przezwali Krzywdą. Może ta Powieść wpadnie w iego ręce, niech ią czytaiąc zawſtydzi ſię, i poprawi ſerce chciwe cudzey właſności, które w nim potępiam.
  27. W tey wielości mod, dziwactw, i rozrywek, które ſą w Miaſtach Wielkich, nie dziwnego, iż Maiętni nudzą ſobą zamiaſt zabawy. Częſte używanie przytępia czułość nerwow, i ſama tylko odmiana może być lekarſtwem uśmierzającym. Ta ciągnie ich wſzędzie. Bo ſię im zdaie, iż tam gdzie ich nie ma, naylepiey by ſię bawili. A tak więkſza część zabawy ſchodzi na tym, iż przeieżdzaiąc z mieyſca na mieyſce, powracaią na koniec gorzey ieſzcze znudzeni, niż wyiechali z Domu.
  28. Newton, że dociekł przyczyn obrotu Płanet, ma za to Statuę w Londynie. Eliot iż ſpalił baterye pływaiące rozpalonemi kulami, przeydzie Medalem do Potomności. Znamy imiona Keplerów, Leibnicych, Montgolfiuſzow, a co dziwnieyſza Alexandrow, Neronow, i Heroſtratow, a nie wiemy o tych, którzy wynaleźli wóz, młyn, i narzędzia Rolnicze. Jeſt to, mówi La Chapelle proſty wynalazek, ale dotąd nic podobnego nikt ieſzcze nie wynalazł.
  29. Podobną ludzkość w ukaraniu Winowaycy opisał P. Mercier. Rzecz dziwna, że taka litość we śnie tylko, albo na Xiężycu widzieć ſię daie.
  30. Czytaiąc opiſanie okropney Exekucyi Chatela Barriera, Rawallaka, i Damiana, mimo ſzkaradney ich zbrodni, wzdryga ſię Natura na takie okrucieńſtwa. Niech ſądzi Potomność o różnicy ſerca Ludwika XV, i Staniſława Auguſta. Tamten pierwſzemu, który mu donioſł o okropney Exekucyi Damiana naznacza kilkanaście tyſięcy liwrów nadgrody; Ten wſtawia ſię za ſwoiemi Królobóycami, aby im ocalił życie.
  31. na Seymie 1776. Za podanym Proiektem od Tronu.
  32. Zołnierz nazwiſkiem Rataiewſki z niebeſpieczeńſtwem życia ſwego wyrwawſzy kilka Oſób z powodzi, ktora przypadła w Kaliſzu 1780, doſtał od Monarchy kochaiącego ludzkość pieniężną Nadgrodę, penſyą dożywotnią, i Medal ſrebrny Merentibus, ktory mu oddano przy paradzie całego Regimentu, aby go noſił przy ſukni na niebieſkiey Wſtążce. Ileż! podobnych przykładów zdarzać ſię mogło dawniey, ktore nie maiąc nadgrody poſzły w zapomnienie.
  33. Widzieć częſto można (mówi P. Mercier) ſześć koni ubranych w piękne Szory, i karetę wyborną. Idący piechotą rozſtępuią ſię na dwie ſtrony i patrzą kto przeieżdza. Rzemieślnicy z pracy rąk ſwoich żyiący zdeymuią czapki i niſko ſię kłaniaią. Ktoż to był? Oſoba rozwiązłego życia.
  34. Sinus tangentes, et ſecantes.
  35. Ci, który tym końcem czytaią Piſma, aby w nich doſtrzegali błędów, podobni ſą (mówi Autor o Rozumie) do ſtworzeń nie czystych, które dla tego chodzą po ulicy, aby ſzukały kloaki, w którey by ſię nurzały. Niepotrzeba wielkiego na to Rozumu, aby zganić ſłabe mieyſca iakiego Piſma. Wiemy iż Mollier czytywał Komedye ſwoie kobiecie służącey
  36. Wielu było tego zdania (mówi de la Lande) iż iaſne plamy, które widziemy na Xiężycu są Wierzchołki gór drogiemi kamieniami okryte. Nie ma nic tak dzikiego, i nie podobnego do prawdy, czego by który z Filozofow nie powiedział. Cicero.
  37. Rzecz okropna patrzyć na tyle koni, i karyt w ręku ſzalonych ſtangrytów, którzy ſię wyścigaią w pośrzód ludzi obciążonych wiekiem, Niewiaſt ciężarnych, dzieci, i kalek. Człowiek piechotą przepychaiący ſię przez tłum ludzi, i roztrącaiący ich, byłby oſądzony za waryata; ten ſam wſiadłſzy do karyty, ma prawo, aby ſię przed nim wſzyſcy umykali. W mieście takim, gdzie Policya chodzi piechotą, wſzyſtkie Uſtawy ściągaią ſię ku dobru piechotnych. Powozy i ludzie tam idący, trzymaią ſię prawey ſtrony, powracaiący lewey. Ten ſam porządek mogłby być po wſzyſtkich Wielkich Miaſtach, nie czekaiąc Roku Dwochtyſiącznego Czterechſetnego Czterdzieſtego.
  38. Nie ieſt to rzadkim przykładem (mówi ieden Autor) widzieć Maiętnego, któremu ſto tyſięcy nie wystarcza do życia, i że pożycza u tego, który żyie z tyſiąca. Staraiący ſię o Summy na Kontraktach Lwowſkich, upatruią poſpolicie czterokonnych ſkarbników, bo ſześciokonny Ekwipaż częſtokroć nie miewa więcey, iak pozłacane ſzory.
  39. Ta moda ieſt także u nas. Mała noga, a grube łytki maią być pięknością.
  40. Oſoby, które muſzą z ſobą gadać, a nie maią o czym, zaczynaią poſpolicie rozmowę, o deſzczu, albo o pogodzie; Taki dyſkurs pewna dowcipna Oſoba nazwała Rozmową o Elementach.
  41. Damy, które Mężow ſwoich nie nazywaią Kotkami, iak był zwyczay w Paryżu 1760, ſprawiedliwie robią, że kochaią pieſki. Te ſtworzenia (mówi ieden) ſą oſobliwsze. — Panowie uſkarżaią ſię na ſłużących, ci na Panów, bogaci na Rzemieślników, ci na bogatych, Mężowie na Zony, te na Mężów, Rodzice na Dzieci, te na Rodziców, Kochanek na Kochankę, ta przez dziwactwo na Kochanka; a każdy ſwego pſa chwali, i daleko prędzey znaleść można dobrego pſa, niż dobrego człowieka. W całey Warſzawie ledwie ieſt kilka złych pſów; Pytam ſię poczciwych ludzi, ieżeli liczba filutow nie ieſt daleko większa.
  42. Candide
  43. Powróciwſzy do Kraiu czytałem opiſanie podróży Guliwera. Czytelnik znaiący to Piſmo, przyzna mi, iż między nim i moim nie ma żadnego podobieńſtwa oprócz prawdy, którą równie iak tamten Historyk ſtarałem ſię zachować.
  44. Czytelnik wie, iż naſz Archimedes toż ſamo uczynił.
  45. Może mię kto zagadnąć, iak ten Aſtronom mógł w dzień czynić obſerwacye? A ia ſię pytam iak ie można czynić w nocy bez omyłki? Jeżeli w ten czas zamiaſt Karła widziemy Olbrzyma, zamiaſt Niziny Przepaść, iakież Olbrzymy i Przepaści widziemy w ciałach Niebieſkich? Ale Doktorowie i Aſtronomowie nigdy ſię nie mylą. Pierwſi bo iak mówi Mollier, żaden z umarłych nie przyſzedł ſię ſkarzyć na ich nieumieiętność. Drudzy, bo nikt tam nie był, o czym oni piſzą.
  46. W Drugim Tomie Przypadkow moich.
  47. Przypis własny Wikiźródeł Stéphanie Félicité du Crest de Saint-Aubin, Comtesse de Genlis (25.1.1746—31.12.1830) — autorka dydaktyczno-moralnych powieści dla młodzieży oraz swoich pamiętników.
  48. Przekładnia Woyciecha Jakubowskiego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Michał Dymitr Krajewski.