Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a ia w zapomnieniu i ciężkim żalu porzuciłem gości, i noc całą przepędziłem w wielkich nieſpokoynościach.
Nazaiutrz gdym ſię gotował iak by pocieſzyć ſtrapionego Kuzyna, wſzedł do mnie w tak weſołym humorze, iak gdyby wczora nic nie miał przeciwnego. Poznałem z dalſzey mowy iż nowa Facyenda ſprawiła mu ten weſoły humor.
Zyłem w tym Domu ſpokoynie przeſzło cztery Mieſiące. To tylko mię dziwiło, iż ile razy wyieżdżałem z Kuzynem, zawſze przez garderobę i ſkryte ſchody ſchodziliśmy na tyły Dziedzińca, i poboczną bramą, właśnie iak ukradkiem wymykaliśmy ſię z Domu. Gdy dnia iednego wſzedłem do Przedpokoiu zaſtałem w nim pełno ludzi rozmaitego gatunku. Niewiedząc coby te Aſſamble znaczyły, opowiedziałem Kuzynowi podziwienie moie. Alem ſię bardziey ieſzcze dziwił, gdy mi on bez ogrodki powiedział, iż ci goście ſą iego kredytorowie, kto-