Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prawda że o tym długo rozprawiał, ale to wſyſtko było tylko domyſłem. Nowość iednak rzeczy, ktorych dotąd nie widziałem, wzbudziła we mnie ochotę, abym uczęſzczał na to mieyſce. Oświadzyłem chęć moią Rządcy, a pożegnawſzy go, udałem ſię daley oglądać inne mieyſca.
Gdym wychodził z tey Sali obaczyłem Napis nad drzwiami w kącie będącemi: Prawdzie i Złotu. Ciekawość mię wzięła oglądać to mieyſce, bo ktoż nie lubi prawdy i złota? Spodziewałem ſię, iż tam zobaczę ſkarby nierównie więkſzę, iak mi powiadano w Szkołach o ſkarbach Krezuſa; Alem ſię z dziwił, gdym zamiaſt złota obaczył Imbryki, Kotły, Alembiki, Retorty, i Rekurwy poprzepalane ogniem, i niezmierny fetor z ſiebie wydaiące. Rządca tey Sali wybladły, brudną twarz, ręce i uknie maiący, nakſztałt owego, o ktorym czytałem w Podróży Guliwera, okropniejſzy ieſzcze czynił widok niż iego Retorty, i Rekurwy. Prawda że nie ro-