Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mię miały za dziecię bardzo roſtropne. Jmość ſama była w uſtawiczney trwodzę, aby ſię to nie ſprawdziło co mówią poſpolicie, iż roztropne dzieci rzadko ſię chowaią.

Matka moia (zwyczaynie iak każdy ma ſwoie dziwactwo) ([1]) bała ſię kota, żab, ſowy, paiąka, grzmotów, czarów i upiorów, a że to iak mówiła z natury pochodziło, łaiała tych, którzy mi chcieli wyperſwadować, że ſię takich rzeczy bać nie potrzeba. Nauczyłem ſię iey przykładem zatykać ſobie uſzy, gdy grzmiało, i wierzyć w to wſzyſtko

  1. Dama iedna, podczas kolacyi u Xiążęcia Lotaryńſkiego, poſtrzegłſzy paiąka, z krzykiem wybiegła do ogrodu. Widząc przy ſobie pierwſzego Miniſtra Dworu, ah! Moſpanie (rzekła) iakżem przeſtraſzona... Koż by ſię tego niebał, odpowiedział Miniſter. Ale byłże wielki? Straſzliwym ſpoſobem odpowiedziała Dama. Latałże koło mnie bliſko? Cóż znowu WPan mówiſz? paiąk latał? Alboż WPani dla paiąka takie Hiſtorye robiſz? iakie głupſtwo! ia rozumiałem, że to był niedopyrz. Helwecjuſz o Rozumie.