Strona:Woyciech Zdarzyński życie i przypadki swoie opisuiący.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzdychałem do moiey Oyczyzny. Reſzta Gazet zawierała w ſobie wiele Dat a mało rzeczy.... Około dwónaſtey przed Pół-nocą uſiedliśmy do ſtołu, bo zwyczay ieſt w Modolu iż w ten czas dopiero Maiętni ſpać idą, kiedy poſpólſtwo budzi ſię do pracy. Wieczerza była na kſztałt wieczerzy naſzych. Nayprzód cicho, potym ſzmyr, daley ſłowa których trudno było rozeznać, żarty po więkſzey części bez dowcipu, fałſzywe nowiny, złe ſądzenie o rzeczach, trochę politykowania, a wiele obmowy.[1] Przy końcu wieczerzy gadano o nowych ſłowach, ktore tak były dziwaczne, iak gdyby u nas zamiaſt Ziemi mówił kto: Podſłoneczna Kraina, zamiaſt ſtrachu: popłoch, zamiaſt pięknie: kraśnie, zamiaſt organizacyi: uczłonkowacenie, zamiaſt kości odartych z ſkóry i ciała: Kościotrup, zamiaſt dzidki do zębow: Zębodłub.... Ganiono wſzyſtkie Xiążki, ktore wychodzą w Kraiowym ięzyku, dla tego, iż

  1. Candide