Przejdź do zawartości

Germania (tłum. Naruszewicz)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
(Przekierowano z Germania)
>>> Dane tekstu >>>
Autor Tacyt
Tytuł Germania
Wydawca nakładem Drukarni "Czasu"
Data wyd. 1861
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Adam Naruszewicz
Tytuł orygin. De origine et situ Germanorum
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

GERMANIA
KAJA KORNELIUSZA
TACYTA
przekład
Adama Stanisława Naruszewicza.

Ille regit dictis animos. Virgil.

WYDANIE
Kazimierza Józefa Turowskiego.
W KRAKOWIE.
NAKŁADEM DRUKARNI »CZASU

1861.
DO
JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI.

To imie, dostojeństwem królewskiem najwyższe, a w sercach poddanych łaskami najszacowniejsze, które pierwiastki[1] tłómaczenia Tacyta ozdobiło, niech już będzie i dokonania jego okrasą i zaszczytem. Składam przed majestatem w. k. mci p. m. miłościwego ostatki autora tego, zawierające w sobie krótkie dwa pisma o dawnych Germanach i o życiu Agrykoli, nim czwarty tom historyi polskiej będę miał honor wkrótce złożyć.
Kochając wasza k. mość tak żarliwie swój naród, że już i przekonaniem najzawiśniejszych ludzi dla niego tylko żyjesz, ufam, że przyjmiesz łaskawie oba te dzieła.[2] Pierwsze acz obce, okazuje nam jednak wiele śladów starożytności polskiej; drugie uwiecznia męstwo i cnotę wielkiego u Rzymian męża, jakich w. k. mość pod panowaniem swojem mieć pragniesz, abyś przez nich wskrzeszał ile być może sławę przodków naszych, o której chyba tylko w księgach słychać.
Gdzie my teraz po części mieszkamy, siedzieli za Tacyta Germanowie. Już od tej daty blisko lat dwa tysiące upłynęło. Poszli oni potem zwyczajem dzikich i najezdniczych wieków, szukać sobie nowych siedlisk w dalszych państwa rzymskiego prowincyach. Ojcowie nasi Sarmaci Słowianie opanowali puste ich koczowiska. Nosiła podówczas Europa postać niejakąś zmąconej z pierwiastkowego tworu otchłani: zbijali się z sobą ludzie, jak niesprzegłe żywioły, nie znając trwałej posady, zamiarów społeczności, skutków pokoju, nim duch prawa i rządu, każdego w swojej umieściwszy dzielnicy, jak chciwość i ambicyą mieszkańców, tak ich siedziby pewnym ujął obwodem i dał cechę trwałości.
Ale możeż być co trwałego na tym okręgu podsłonecznym? Wieczna Opatrzność, która narody dźwiga i poniża, usuwa i rozszerza, co w księgach swoich napisała, to się ziściło. Byliśmy nad Elbą; uchylono nas za Odre; przemoc nad słabszymi już się i tam ciśnie, gdzie nigdy German, chyba wędrowny, stopy swojej nie postawił. Może nam niewinność szczęśliwsze losy zakreśla, a rzeczy śmiertelnych zwykła na świecie kolej, lepszą za staraniem w. k. mci dole, przynajmniej dla następców gotuje.
Nauczony klęskami swojemi Polak, co bojaźń boża, co rozumna wolność, co niepieskliwe obyczaje, co miłość króla i ojczyzny, a winne prawom posłuszeństwo, może znowu powróci do owych wieków Tacyta, gdy między Germanami a Sarmaty wzajemna bojaźń była granicą. Nie sypano tam innych kopców, chyba te, które martwe ginących za ojczyznę ziomków koście, świadeczne ich męstwa mogiły wzniosły. Nie lękali się nas Germanowie, lecz ani my onych, mając w ręku równie ostre szable, i skuteczniej pisząc żelazem dzierżaw zakresy, niżeli z cerklem i z tablicami. Nie dzikie to imie Sarmatów, które kraj polski od jednego do drugiego morza szerzyło; bo zdaniem tegoż rzymskiego statysty, ten tylko naród mądry, szanowny i poczciwy, który bije i zwycięża. Modestia et probitas nomina superioris sunt: — Victoribus fortuna in sapientiam cedit.
Stopniami rosną królestwa, stopniami nikną. Do ich podźwigu wiele nader pomaga pamięć i smak rzeczy dawniejszych, a pisma o nich pożyteczne. Przykłady zacnych mężów i narodów, rozmyślane w oddzielnem od prywatnych chęci i związków ustroniu, leczą niewinnym i tajemnym cnoty wlewkiem skażone nieczułością, zawiścią, lub innemi namiętnościami serca ludzkie. Te się dusza zwolna oczyszcza od wnętrznej zarazy; z nich nabiera czerstwości; z nich ożywia się tym dzielnym milości ojczystej zapałem, który sam jeden tylko podżwignąć może rzeczy najupadlejsze: bo któż kiedy krajowi dobrze uczynil, kto go pierwej nie ukochał, i obelgi jego nie uczuł?
Bogdajby prace uczone, które zachętem w. k. mci wzrost biorą codzienny, przynieść mogły pożądany skutek! A kiedy jedni rada, drudzy szafunkiem sprawiedliwości, inni uczeniem młodzieży i oświatą ludu, albo urządzaniem milicyi i gospodarstwa, spólnie pomagają do wykonania ojcowskich w. k. mci zamiarów, — my też w obrębie powołania i zdolności naszej, piórem przyłożyć się do nich mogli, ut bene sit patriae! Tego życzy

waszej królewskiej mości
pana mojego miłościwego
sługa i poddany
A. N. B. K. S. P. W. W. X. Lit.
TREŚĆ KSIĘGI.
O NARODZIE GERMANÓW.

I. Germanii posada. II. Mieszkańcy. Nazwiska początek. III. Pienia wojenne i różne starożytności. IV. Postać. V. Przymioty ziemi. VI. Oręż. VII. Królowie, hetmani, duchowieństwo. VIII. Niewiast męstwo i poszanowanie. IX. Bogowie. X. Wieszczby, losy, wróżki. XI. Schadzki i obrady publiczne. XII. Kary, prawa. XIII. Pierwiastki żołnierskie młodzieży i onej sława. XIV. Germanów zwyczaje w czasie wojen. XV. Tychże w pokoju. XVI. Mieszkania. XVII. Ubiór męzczyzn i niewiast. XVIII. Surowość małżeństw i sposób. XIX. Kary za cudzołostwa XX. Wychowanie potomstwa. Prawa sukcesyi. XXI. Dziedzictwo uraz rodzicielskich. Opłata mężobójska. Gościnność. XXII. Biesiady, pijatyki, poswarki, rady biesiadne. XXIII. Jadło, napój. XXIV. Igrzyska młodzieży. Zapał w kosterstwie. XXV. Służalstwo, wyzwoleńcy. XXVI. Rolnictwo, podział gruntów i rolu. XXVII. Pogrzeby. XXVIII Szczególnych narodów ustawy. Gallów do Germanii przejście. Helwetów i Bojów rodzaj, tudzież Ozów, Arawisków, Trewerów, Nerwiów, Wangionów, Tryboków, Ubiów i Nemetów. XXIX. O Batawach, Mattyakach, Dekumackich gruntach, XXX. O Kattach i onych waleczności. XXXII. Uzypetowie. z Tenkterami jazdą sławni. XXXIII. Brukterowie od Chamawów i Angrywarów wygnani. XXXIV. Dulgibinowie, Chazuary, Fryzowie więksi i mniejsi. XXXV. O Chaukach. XXXVI. O Cheruskach i Fozach. XXXVII. Cymbrów stawa. XXXVIII. Swewów rozległość i obyczaje. XXXIX. Semnonów religia. XL. Longobardowie, Reudigni, Awionowie, Anglowie, Warini, Eudozes, Swardonowie, Nuitonowie. Cześć bogini Herta wszystkim spólna. XLI. O Hermundurach. XLII. O Naryskach, Markomanach, Kwadach. XLIII. O Marsygnach, Gotynach, Ozach, Burach. Narody Ligów. Aryowie, Helwekoni, Manimi, Elizowie, Nawarhale nazwisko Alces. Gotonowie. XLIV. Narody Swionów. XLV. Morze gnuśne. Estyowie zbierają bursztyn. Sytonowie, u których niewiasta króluje. XLVI. O Peucynach, Fennach, Wenedach. Fennów dzikość i ubóstwo. O Helluzach, Oscyonach. Dziwotwory tameczne.

Tę księgę napisał Tacyt.

R. Z. R. C. P.       za Kons:dcccli. 98.   M. Kokceja Nerwy Aug.  IV. M. Ulpiusza Trajana Cez. II.


GERMANIA.[3]

I. Germanią wszystkę[4] od Gallów, Retów i Pannonów Ren z Dunajem, od Sarmatów i Daków góry[5] i wzajemna trwoga dzieli. Dalsze ziemie zakrąża Ocean, pełen ogromnych zalewów i wyspów niezmiernej wielkości,[6] gdzie nieznajome nam pierwej z królami swoimi narody, świeża wojna odkryła[7]. Ren z przerwanego i niedostępnego Retejskich gór wierzchołka spadłszy, nachyla się nieco ku zachodowi, zkąd potem bieg swój do oceanu północnego obraca.[8] Dunaj bierze początek na górze Abnoba,[9] mającej wolniej stoczyste boki i wstęp łacniejszy, przechodzi wiele krajów, i wpada do Pońskiego morza sześcią ujściami, bo siódme w bagnach niknie[10].
II. Rozumiałbym że Germanowie są właściwemi ziemi swojej rodakami[11], nie mając nic spólnego we krwi z przychodniami obcych narodów[12], ponieważ dawniej szukający nowych siedlisk, wodną nie lądową przedsiębrali podróż[13], a rzadki się kto i teraz z naszego świata, na niezmierny ów, i że tak rzekę przeciwny[14] ocean, łodzią puszcza. Któżby się zaiste, nie pomniąc nawet na srogie burzliwego i nieznajomego żywiołu przygody, odważył zamienić Azyą, Afrykę i Włochy na te siedziby, posadą miejsca, ostrością powietrza, obyczajami ziemianów smutne i dzikie, chybaby w nich ojczyzny szukał? — Wielbią Germanowie w starożytnych rymach,[15] bo tam żadnych innych ksiąg nie widać, Tuistona bożka z ziemi urodzonego, i syna jego Manna, jakoby ojców i głowy narodu.[16] Mannowi naznaczają trzech synów, z których poszły imiennicze narody Ingewonów tuż przy oceanie, Hermionów niżej, a Istewonów za nimi jeszcze mieszkających. Niektórzy[17] biorąc swobodę mniemania z ciemnoty wieków odległych, przydają mu więcej synów, jakoby oni zaszczepili narody Marsów, Gambrywów, Swewów i Wandalów,[18] które imiona według nich są najprawdziwsze i najdawniejsze.[19] Wreszcie nazwisko Germanii, jest nowe i świeżo nadane,[20] ponieważ Tungrów dzisiejszych wtenczas dopiero nazwano Germanami, gdy przeszedłszy Ren, Gallów wygnali.[21] A tak jeden powiat wzmógłszy się powoli, imie od siebie wynalezione drugim współziomkom z bojaźnią broni zwycięskiej wraził. Powiadają nawet, że Herkules w ich kraju znajdował się, którego idąc do bitew, przed innymi bohaterami opiewają.[22]
III. Prócz wyżej wspomnionych, mają jeszcze pewny rodzaj pieśni, których odgłosem nazwanym barditus[23], zagrzewają serca do boju, i z niego o losie przyszłego powodzenia wróża. Jakoż skoro się tylko zbrojne owe ozwą szeregi, wnet trwożą się same lub trwożą. Jest to raczej zbiór dźwięku, niżeli słów wyrazy; przeto usiłują jak najokropniejsze wrzaski puszczać, zbliżając do ust puklerze, aby złamane głosy, potężniej się i ogromniej odbiciem swojem rozlegały. Wreszcie niektórzy twierdzą, że i Ulisses po długiej owej bajecznej wędrowni zapędzony wiatrami na ocean, odwiedził tameczne krainy, gdzie miasto Ascyburg[24], które dotąd nad Renem leży, zbudował i tem imieniem nazwał. Powiadają nadto, że dawniej na temże miejscu widziany był ołtarz poświęcony Ulissowi z przydanem ojca Laerta imieniem; że mogiły i groby z napisami greckiemi[25] dotychczas jeszcze na granicach Recyi i Germanii znajdowały się, czego ja ani twierdzić ani zbijać mam wole; niech sobie każdy wierzy lub przeczy, jak się podoba.
IV. Atoli do tych zdania przystaję, którzy rozumieją, że naród Germanów nigdy się obcemi małżeństwami nie zmięszał, i że zawsze był czystym, własnym, i sobie samemu podobnym narodem. Ztąd idzie, że lubo w tak wielkiej ludu liczbie, wszyscy do siebie są podobni: u wszystkich oczy srogie i błękitne, włosy żółtawe, ciała ogromne; straszliwi są w pierwszem natarciu,[26] do prac jednak ciężkich i ciągłych niezdolni. Sama posada i przyrodzenie kraju, wezwyczaiła ich do znoszenia głodu i zimna; upały i pragnienia są dla nich nieznośne.
V. Lubo ziemia nie jest wszędy jednostajna, w powszechności jednak pełno tam sprosnych bagnisk i okropnych lasów. Powietrze ma wilgotne przy Gallii, suchsze ku Norykowi i Pannonii[27]. Zboża rodzi podostatku, owoców niewiele[28]; obfituje w bydło, ale drobne; woły nawet upośledziło przyrodzenie w okazałe rogi, ozdobę i zaszczyt stadny; nagradza to jednak płodnością. Liczne obory, te są u nich jedyne i najmilsze bogactwa. Nie dali im bogowie ani złota ani srebra, nie wiedzieć czy z gniewu, czy z miłości. Przeczyć atoli nie mogę, aby się kędy w górach tamecznych złote i srebrne kruszczyzny nie znajdowały[29]. Któż z nich tego kiedy doświadczał? Nie nader są oni troskliwi o takowe nabytki i użycie. Widzieć tam często srebrne naczynia, książętom ich i posłom miast dawane od naszych w upominku, w równie lekkiem poważaniu, jak gliniane; wszakże pograniczni przez związek handlu szacować złoto i srebro, a niektóre sztuki monety naszej poznawać i brakować umieją. Mieszkający głębiej, prostym i staroświeckim sposobem towar za towar biorą. Pieniądze chwalą stare, zdawna znajome, obrączkowe, z wybitym wozem podwójnym[30]. Srebro bardziej lubią niżeli złoto, nie z przywiązania jakiego, lecz że moneta w liczbie wygodniejsza jest dla kupna i przedaży rzeczy drobniejszych[31].
VI. Niewiele nawet widzieć u nich żelaza, jako wnieść można z rodzaju rynsztunków[32]. Rzadko kto używa miecza albo ogromniejszych włóczni;[33] większa część nosi spisy, nazwane w ich języku framea, z wązkiem i krótkiem żelazem, ale tak płytkie i zwrotne, że się niemi z bliża i z dala potykają[34]. Takowym oręża gatunkiem oraz puklerzem uzbraja się jazda: piechota ma nadto wiele pocisków, któremi daleko sięga, [35]. Chodzą nago dla rześkości, lub tylko w burce[36]. Żadnej okazałości w strojach nie znają, same tarcze najwyborniejszemi farbami zdobiąc[37]. Mało kto używa pancerza, ledwo jeden i drugi wdziewa szyszak albo przyłbicę[38]. Konie mają ciężkie, niezgrabne, ani uczone obyczajem naszym różnych kółek zawijać. Lecą prosto, albo tylko na ubocz, trzymając się w poskoku tak ciasno, aby się żaden pozad nie został. Mocniejsza u nich piechota, przeto ją z jazdą mieszają, stawiąc na czele młódź wybraną, tak zaś szybką, że konnych biegiem dościga. W zbieraniu wojska zachowuje się pewna liczba; każdy powiat stu ludzi przystawia[39], a te poczty secynami zowią, które nazwisko już się teraz z oznaki liczby w honor zamieniło. W szykach wojennych używają figur węgielnych[40]. Ustąpić z placu, byleby się tylko poprawić, jest raczej u nich znakiem rostropności, niżeli bojaźni; ciała pobitych w wątpliwych nawet bitwach z placu zbierają. Największa hańba stracić tarcze; takowy bezecnik nie ma więcej miejsca ani w radzie, ani przy ofiarach[41]. Wielu w tym razie zostając, z własnej ręki powrozem niesławy dokonali.
VII. Do berła wynosi rodowitość, do buławy męstwo[42].
Władza atoli królów nie jest swobodna i bez granic;[43] hetmani przykładem raczej i szacunkiem osobistej cnoty, niżeli rozkazem w bitwach przywodzą. Karać, więzić, smagać, nikomu prócz kapłanom nie wolno[44]. Takowe zaś kaźnie, mniemaniem ich nie są z rozkazu wodza, lub jakiej zwierzchności ziemskiej, lecz jakby z woli Boga, którego przytomnym być w obozie wierzą, i obrazy pewne z proporcami z gajów świętych, idąc do potyczki, wynoszą[45]. Największą u nich do męstwa pobudką, że się nie przypadkiem ja m w zwyczajne szykują hufce i zastępy, lecz każda familia osobno do boju stawa, mając pobliżu żony i dzieci, zkąd słychać niewieście wycia i wrzaski niemowlęce[46]. Te są u nich najwierniejsze dzielności świadectwa, te najwymowniejsze pochwały. Po bitwach niosą zadane rany do żon i matek: tam odwagi rachunek, tam gnusności wyrzuty; same nawet pomiędzy szyki z pokarmem i napojem odważnie idą.
VIII. Zdarzyło się, jak słychać, że kilka ich wojsk pogromionych i już w rozsypkę idących, przywiodły znowu do sprawy przytomne niewiasty, uporem próśb, zarzutem własnych piersi[47], a żywemi wyrazami niewoli swojej, której się Germanowie bardziej niżeli własnej lękają. Jakoż te miasta u nich najwierniej w przymierzach stoją, które w zakładzie szlachetne panienki dają[48]. Upatrują oni we płci żeńskiej coś świętego i prorockiego: nie odrzucają rad, nie gardzą wyrokami[49]. Widzieliśmy za czasów Wespazyana Weledę[50], długo od gminu jakby za boginię mianą[51]. Przed nią Aurynii i innym wielu podobną cześć oddawano, nie z pochlebstwa wprawdzie, lecz ani jeszcze przyznając, aby to jakie bóstwa były[52].
IX. Między bogami w największym mają poszanowaniu Merkuryusza, którego w pewnych dniach krwią nawet ludzką błagać wolno być sądzą[53]. Herkulesowi z Marsem z bydląt ofiary czynią[54]. Część Swewów Izydzie także pokłon oddaje[55]. Zkądby zaś początek wzięło obce to nabożeństwo, niewiele się mogłem dowiedzieć; chyba że bogini postacią galery ukryta oświadczy, iż pospolu z obrządkiem swoim z zamorza jest przywieziona[56]. Zawierać bogi w ścianach, albo się im pod ludzkiemi wizerunkami kłaniać, mają za rzecz niegodną ich majestatu[57]. Gaje im tylko i lasy świecą; a odludne owe ustronia boską mieszkalnią być mieniąc, z poszanowaniem na nie patrzą[58].
X. Żadnego narodu niemasz, coby tak pilnie losów i wróżek postrzegał[59]. Sposób losowania mają prosty. Uciąwszy z drzewa owocowego roszczkę, sieką ją na kolanka, które pewnemi cechami oznaczone rzucają trafunkiem na biały płatek[60]. Na powszechnej radzie kapłan narodowy, a na prywatnych schadzkach gospodarz miejsca pomodliwszy się bogom i wejrzawszy w niebo, bierze potrzykroć każdą sztukę, i podług wyrażonego znaku tajemnicę wykłada. W przypadku niepomyślnej odpowiedzi, już się tego dnia więcej naradzać nie godzi; przeciwnie zaś, dla większej wiary powtórne czyni się doświadczenie. Zwyczaj postrzegania lotu i gwaru ptaków, jest im także znajomy[61]; właściwsza atoli przypatrować się obrotom końskim, i czynić ztąd wnioski na przyszłość[62]. Chowają się te konie publicznym kosztem w tychże samych lasach i gajach, wybrawszy co najbielsze, i do żadnych jeszcze posług ludzkich nie użyte, które gdy się do świętego wozu założa, idzie podle kapłan albo król, lub pierwszy w powiecie, z pilnym przysłuchem poryżaniu i sapom. Takowe wróżki najznakomitszą maja powagę nietylko w gminie, ale w celniejszych nawet i w duchowieństwie. Mają albowiem siebie za tłómaczów boskich, a nakoniec za składy ich tajemnic. Jest jeszcze inny rodzaj wieszczby, w czasie ciężkich wojen do badania przyszłych powodzeń stosowny. Dostawszy jakimkolwiek sposobem więźnia narodu, z którym wojnę toczą, stawią mu na przeciw wybranego ze swoich chłopa, i uzbroiwszy obu po swojemu, każą się potykać; los pacholczy jest godłem przyszłego dla strony szczęścia[63].
XI. O sprawach lekszej wagi radzi starszyzna, o główniejszych wszyscy, tak jednak, że co gmin ma postanowie, to być musi i wyżej roztrząśniono[64]. Schodzą się, jeśli niespodziana jaka nie zajdzie przeszkoda, w pewnych dniach, kiedy księżyc jest na nowiu, albo w pełni, rozumiejąc że te pory są najpomyślniejsze do zaczęcia obrad. Nie mierzą czasu dniami, jako my, ale nocami, datując niemi schadzki swoje i zapozwy sądowe. Noc tam zdaje się dniowi przodkować[65]. Z wolności ich ta wynika wada, że się ani razem, ani na czas wyznaczony schodzą; ztąd bywa, że częstokroć kilka dni przez tę opieszałość próżno upływa. Za dopełnieniem liczby, zasiadają zbrojni[66]. Duchowieństwo, które i tam ma prawo gospodarzyć, nakazuje milczenie. Potem król, albo przedniejszy z krajowych, a za nimi drudzy według wieku, godności, zasług wojennych, przymiotów wymowy, porządkiem głosy zabierając, sposobią umysły bardziej ważnością przyczyn, niżeli mocą rozkazów. Jeśli się zdanie nie podoba, odrzucają one powstającym gwarem; jeśli zaś do smaku, bija szablami po tarczach na znak zgody. Najszlachetniejszy to rodzaj zezwolenia, uzyskać orężna pochwałę.
XII. Wolno też na sejmie obwiniać złoczyńców i gardłem karać. Każdy występek właściwą kaźń odnosi. Zdrajców i zbiegów wieszają na drzewach[67], gnuśników zaś, tchórzów[68] i wszeteczników[69], w bagnie albo w błocku przywaliwszy kratą, grążą. Takowa różność kary dla tego jest ustanowiona, aby zbrodnie publiczne wszystkim były jawne, a sromoty osobiste w wiecznej ugrzęzły niepamięci. Leksze przestępstwa nie są też bez nagany według pomiaru grzechów. Winowajca opłaca się końmi, bydłem, dając część królowi lub miastu, część osobie pokrzywdzonej, albo jej krewnym[70]. Na tychże sejmach obierają się starsi, do szafunku sprawiedliwości w powiatach i włościach[71], z przydaniem każdemu stu wybranych z gminu towarzyszów, którzy wespół z nimi zasiadają w radzie i sprawy sądzą.
XIII. Żaden się nie pokaże bądź publicznie, bądź prywatnie bez broni; nikomu jednak nie wolno jej nosić, bez uznania zdolności od współobywatelów[72]. Gdy wiek dośpieje, prowadzą młodzieńca do gromady, gdzie mu albo starszy powiatowy, albo ojciec, lub krewny daje spisę i puklerz[73]. Ta jest u nich męska szata[74], ta najpierwsza młodości chluba; przedtem niedorostek był tylko cząstką domu, odtąd zaczyna być rzeczypospolitej. Wysoka rodowitość, zasługi rodziców znamienite, jednają często ich potomstwu, acz małoletniemu, pierwszeństwo między młodzieżą[75]. Wreszcie po tym obrządku, zaraz idą w poczet dojrzalszego już i zdawna ćwiczeńszego rycerstwa, ani mają za wstyd liczyć się pomiędzy towarzystwem rządowej zwierzchności[76]. Kto mu przodkuje, dzieli i wyznacza według woli swojej pewne stopnie, zkąd rośnie emulacya w jednych, aby się rangą co najbliżej do swego przymknęli wodza; w drugich, aby najwięcej i najżwawszych mieli przy boku junaków. Na tem ich zacność, na tem potęga zawisła, widzieć na koło piękne wybranej młodzieży grono, zkądby w czasie wojny zaszczyt, w pokoju ozdobę mieć mogli. Liczba takiego towarzystwa pomnaża im u swoich sławę, u pogranicznych szacunek, szukają z nimi obcy przymierza, wyprawując poselstwa, darząc upominkami, a odgłosem potęgi same się wojny uprzedzają lub kończą.
XIV. Gdy rzecz przychodzi do bitwy, byłaby wielka zniewaga dla przodkującego, ustąpić w męstwie towarzyszom, a tym przeciwnie, cnocie wodza nie wyrównać. Najsromotniejsza atoli i na całe życie obelżywa, zostać przy życiu, gdyby wódz na placu poległ[77]. Zasłaniać go od szwanku, bronić, i wszystkie dzieła osobiste ku chwale jego kierować, mają za najświętszy obowiązek. Wodzowie walczą za zwycięstwo, towarzysze za wodza. Jeśli rzeczpospolita jaka długim pokoju przeciągiem zaległszy pole, martwieje, młódź wszystka szlachetna która się tam porodziła, idzie do tych krajów gdzie się wojna toczy. Prócz tego albowiem, że Germanowie nie lubią próżnować, a łatwiejszy dla nich w zdarzonych trwogach sławy nabytek, trudno utrzymać starszyznie liczny towarzystwa poczet bez gwałtów i boju. Jaki taki nalega na swojego wodza[78], aby mu, lub dzielnego konia, lub zmaczaną krwią nieprzyjacielską broń darował. Cały żołd, stoły hetmańskie, grube i niewymyślne, ale hojnie zastawione; nagrody i darów trzeba wojną a rabunkiem szukać. Łatwiej namówić do zaczepki nieprzyjaciół i na sławę ciała, jak do uprawy roli i oczekiwania żniwa. Gnusność to ostatnia, nabywać w pocie czoła, czego się krwią dorobić można.
XV. W czasie pokoju bawią się nieco myśliwstwem; więcej jednak czasu trawią na biesiadach i ospalstwie. Najmężniejszy u nich i najbitniejszy, spuściwszy dom i rolę na niewiasty, starce, lub jakiego służalca, gnuśnieje bezczynny, dziwnem jakiemści przeciwnej sobie natury zrządzeniem, że ciż sami ludzie lubiąc próżniactwo, nienawidzą razem spoczynku[79]. Swobodne narody mają zwyczaj dawać starszyznie podatek z bydła i zboża; każdy to czyni, lecz z dobrej woli[80]. Takowa danina choć pozór grzeczności i przysługi nosząca, potrzebom nawet publicznym dostarcza[81]. Najchętniej przyjmują upominki sąsiedzkie od stanów i od prywatnych, wybornym rynsztunku, dzielnych koniach, łańcuchach i siądzeniach. Chciwość nasza już ich i pieniądze brać nauczyła.
XVI. Wiadomo jest dosyć, że Germanowie nie mają żadnych miast, i cierpieć nawet nie zwykli, aby ich domy z sobą się stykały. Budują się udzielnie, gdzie się któremu gaj, równina, lub źródło jakie podoba[82]. Osadzają włości różnym od naszych sposobem, nie stawiąc chałup jednej podle drugiej: każda około siebie znaczny plac zostawuje, bądź dla warunku od ognia, bądź dla nieumiejętności budowy[83]. Nie zażywają nawet kamieni i dachówek, klecąc domy z nieociosanego drzewa, bez okazałości i rozkoszy. Niektóre miejsca lepią kształtnie tak czystą lśniącą się gliną, że farbistemi żyłkami malowidła naśladuje. Kopią także podziemne lochy narzucając ogniem, dla składu zboża i przytułku w zimie[84]. Takowe kryjówki chronią ich od mrozów; w czasie też wojny, gdy nieprzyjaciel pustoszy włości, o utajonych albo nie wie, albo ich długo szukając, sam się plącze.
XVII. Odzienie ich burka[85], spięta na szyi przęczką, lub wniedostatku kolcem głogowym. Wreszcie są nadzy, przeto cały dzień przy ogniu siedzą[86]. Bogatsi różnią się szatą, nieprzestronną i fałdzista, jak Partowie i Sarmaci, ale opiętą i dobrze do ciała przymuskaną[87]. Noszą i kożuchy zwierzęce; lecz pobrzeżni bez wyboru[88], dalsi i głębsi, nie prowadzący handlu, okazalsze wdziewają skóry. Dla tej przyczyny upatrują na łowach co piękniejszych futer; cętkują te zwłoki, lub nagromiwszy różnego zwierza, co go pobrzeżne dalszego oceanu rodzą krainy, celują z doboru sierci błamy rozlicznych kolorów[89]. Odzienie niewiast w tem się tylko różni od męskiego, iż one częściej zażywają płotna szachowanego szkarłatem, nie noszą też rękawów, mając odkryte ramiona z częścią piersi.
XVIII Atoli ostre są u nich nader stanu małżeńskiego prawa, i ze wszystkich obyczajów największą mają zaletę[90]. Jedni są prawie Germanowie z barbarzyńców, nie znający wielożeństwa, wyjąwszy małą liczbę tych, którzy nie tak dla lubieżności, jako dla związków z domami szlachetnemi, o kilka żon starają się. Posag nie żona mężowi, ale mąż żonie daje. Przytomni rodzice i krewni taxują dary; nie są to rzeczy do chluby i zbytków niewieścich a ubiorów oblubienicy zdatne, lecz wół, koń pod siodłem, puklerz, włócznia i pałasz. Na te upominki bierze się żona, która wzajemnie mężowi posyła jaki rynsztunek. Te są u nich najściślejsze węzły, te najświętsze ślubnego aktu tajemnice, ci zarękowni bogowie. Żeby się niewiasta nie miała za wyłączoną od spólności cnoty i przygód wojennych, sama tym obrzędem w pierwiastkach zamęścia ostrzega się, jako idzie w równy podział prac i niebezpieczeństw, i że spólna jej być powinna w każdej dobie pokoju lub wojny cierpliwość i przewaga. To znaczą sprzężone w jarzmo woły, to koń gotowy, to oręż dany. Tak jej żyć, tak ginąć należy, ażeby wzięte dary godnie piastując, nieskażoną z niemi sławę potomkom odpisała, a ci tęż samę następnym prawnukom koleją przesyłali
XIX. Ztąd idzie, że tam płeć niewieścia w najściślejszych wstydu obrębach żyje, żadnemi igrzysk powabami, żadną biesiad przynętą nieskażona[91]. Tajemnice pisma jak męszczyznom, tak kobietom są nieznajome[92]. W tak ludnym narodzie rzadko kiedy o cudzołostwie słychać. Mąż ma władzę karać wiarołomną żonę, nie czekając sądowych wywodów[93]. Zwoławszy krewnych urzyna jej warkocz,[94] odziera z szaty; potem wygania z domu, goniąc kijem przed sobą po całej włości[95]. Która się takiej zbrodni dopuści, niemasz dla niej miłosierdzia. Nie znajdzie dla siebie męża, by nie wiem jakie z urody, wieku i bogactw powaby miała. Nie znają Germanowie żartować z występków, ani sromoty modą zasłaniać, kto się jej dopuścił, lub wyrządził[96]. W niektórych krajach lepszy jest zwyczaj, gdzie tylko dziewkom iść wolno za mąż[97], a postanowienie i nadzieja jednem się tylko łożem określa. Każda tak się łączy z mężem, jak z jednem ciałem i z jednem życiem, nie sięgając myślą i pożądliwością, nadal, aby w jednem małżeństwie wszystkie chęci umorzyła[98]. Zamierzać pewną liczbę potomstwa, albo jakiego przysobka umorzyć, wielki to kryminał[99]. Więcej tam wiążą dobre obyczaje, niż gdzieindziej dobre prawa[100].
XX. Wychowane po domach dzieci nago i w plugastwie, rosną w ogromne ciała i siły, aż do podziwu[101]. Karmią je matki własnemi piersiami, nie zażywając mamek ani piastunek do posługi. Nie rozeznać z miękkości wychowu pańskiego syna od niewolniczego. Wszyscy między bydłem żyją, wszyscy się czołgają po ziemi, póki wiek[102] szlachetnej krwi nie odłączy, a cnota jej nie odkryje. Póżne małżeństwa utrzymują czerstwość lat kwitnących[103]. Nie spieszą się rodzice w wy­dawaniu córek. Dościga siebie płeć oboja stanem, wie­kiem i wzrostem[104]; biorą się równi z równemi, ztąd potomstwo krzepkie i nieodrodne. Dla siestrzeńców taż sama u wujów miłość, co u własnych rodziców. Niektórzy mniemają, że ten krwi związek jest świętszy i ściślejszy; dla czego przy umowach pokoju, wymagają w zakładzie siestrzeńców, jakoby przez nich i słowo się mocniej dotrzymywało, i większa liczba krewnych w odpowiedzi zostawała. Atoli dziedzictwo ojcowskie, choć bez żadnego testamentu, na samych synów spada[105]. Gdzie potomstwa niemasz, najbliższymi są dziedzicami bracia, stryjowie i wujowie. Im więcej kto ma krewnych i powinowatych, tem milszą przepędza starość; niepłodność nie odnosi tam żadnego zysku[106].
XXI. Z dziedzictwem rodziców lub krewnych przechodzą do następców ich przyjaźni i krzywdy[107]. Urażeni dają się przebłagać[108]. Mężobójcy opłacają się pewną liczbą sztuk z trzody lub stada, cały dom pokrzywdzony odbiera satysfakcyą, tem pożyteczniej dla powszechności, įm szkodliwsze są nieprzyjaźni w wolnym narodzie. Żaden kraj z taką ludzkością gości nie przyjmuje. Zamykać drzwi przed kim, za wielką mają niegodziwość[109]. Gospodarz częstuje według swojej przemożności, a gdy mu już w śpiżarni nie dostawa, staje się przewodnikiem do sąsiedzkiego domu, gdzie lubo nie proszeni, równą znajdują ochotę. Niemasz różnicy między znajomym i nieznajomym. Jeśli o co prosi wychodzący, chętnie mu dadzą: proszącemu też wzajemnie gospodarzowi gość nie odmawia. Radzi są bardzo upominkom, atoli biorąc i dając, nie kładną obowiązków.
XXII. Gościny sposób jest ludzki. Wstają pospolicie późno, i zaraz się ciepłą wodą omywszy, ponieważ tam zima trwa bardzo długo, po wannie jedzą. Każdy siada u osobnego stołu; idą potem do zabaw zwyczajnych, wziąwszy oręż, z którym częstokroć do obiadu przystępują. Przetrwać cały dzień i noc na pijatyce, niemasz wstydu: wszakże takowy przelej daje do zwad okazye, i rzadko się na przymówkach bez krwi rozlania i zaboju zakończy. Bywa i to, że się podczas bankietów czynią przeprosiny, szykują małżeństwa, stanowią magistraty, układa wojna i pokój, jakby w żadnym innym czasie ani się umysł do rzeczy potocznych lepiej nie otwierał, ani do wielkich zagrzewał. Swobodne żartów stołowych bezpieczeństwo wynurza najskrytsze tych ludzi prostych i nieobłudnych tajemnice. Nazajutrz roztrząsają po trzeźwu[110], co wczoraj w pełności wylanego z trunkiem serca ułożyli. Każda rzecz ma swoje czasów udziały. Radzą się, gdy zmyślać nie umieją; stanowią, gdy błądzić nie mogą.
XXIII. Napój robią z jęczmienia, albo z pszenicy nakształt wina przeburzonej[111]; bliżsi jednak granic naszych wino kupują[112]. Pokarm mają prosty: całe ich jadło jabłka leśne, surowa zwierzyna[113], albo masło[114]. Bez przypraw i wytworu głód opędzają. Atoli w napojach niemasz takiej miary. Dodawszy im trunku, ile zapragną, aby się popili, niemniej ich łacno kuflem jak orężem zwyciężysz.
XXIV. Rodzaj igrzysk mają tylko jeden, którym się we wszystkich zgromadzeniach bawią. Nadzy młodzieńcy czynią rozliczne skoki pomiędzy szermem szablic i ciskaniem oszczepów. Zwyczaj takowych ćwiczeń przyniósł im pewne prawidła, a sztuka przydała piękność[115]. Nie bierze się za to jednak żadna nagroda: cały zysk tej niebezpiecznej swywoli, ukontentowanie patrzących. Grając w kości, po trzeźwu nawet, tak są, rzecz dziwna, w zysku lub stracie zapamiętali, że przegrawszy wszystko, stawią nakoniec na los szczęścia ostateczny ciała i wolność własną. Zwyciężony oddaje się samochcąc w niewolę; a lubo młodszy i duższy, dopuszcza siebie wiązać i zaprzedawać. Tak to twardy u nich w małych rzeczach upór, który oni słownością zowią[116]. Panowie wygranych, zaraz ich obcym przedają, wstydząc się sami nikczemnego zwycięstwa.
XXV. Nie rozpisują Germanowie, tak jako nasi, służalców według gatunku posług[117]; każdy kmieć ma własny dom z gospodarstwem, obowiązany tylko przystawić panu pewną miarę zboża, albo co z bydła i odzieży, na czem się służba jego kończy[118]. Rzadko się trafia, aby ich panowie bili, więzili, albo im ciężkie jakie roboty wyznaczali. Jeśli się zdarzy którego zabić, jak nieprzyjaciela, pochodzi to z gniewu raczej i pierwszych złości zapędów, niżeli z prawa i dla przykładu[119]. Wszakże takowe zabójstwa bez kary uchodzą. Wyzwoleńcy nie wiele więcej ważą od niewolników[120]. Żaden z nich w pańskim domu, dopieroż w rzeczypospolitej nie przewodzi; wyjąwszy narody pod królami, gdzie nietylko nad wolnym ludem, ale i nad szlachtą górę biorą[121]. Nierówność wyzwoleńcza u innych, jest dowodem wolności obywatelskiej[122].
XXVI. Zyski z lichwiarstwa nieznajome: zatłumia one dzielniej ta nieznajomość, niżeli zakazy prawne. Grunta podług liczby rolników rozbierają włościanie i dzielą między sobą, uważając na stan i kondycyą każdego. Rozległość kraju czyni ten podział łacnym. Role odmieniają co rok, zostawując jej część na ugor. Nie zadają też sobie pracy, dla przestworu i płodności ziemnej, aby zakładali sady, wilżyli ogrody, wytykali pastwiska, przestając na siejbie zboża Ztąd idzie, że rok u nich tak się dzieli, jak u nas: znają tylko zimę, wiosnę i lato, wyrażając one swojemi nazwiskami; jesienne imie, równie jako jej dary, nie są tam znane[123].
XXVII. W pogrzebach nie widać żadnej okazałości: na to jedynie wzgląd bywa, aby ciała znakomitych ludzi pewnemi drwami palono[124]. Nie rzucają na stosy ani odzieży, ani zapachów, tylko oręż zmarłego[125]. Czasem konia z nim palą[126]. Nagrobki dźwigają z darniny, gardząc wspaniałemi wybornych kunsztów dziełami, które ciężarem dla umarłych być sądzą. Nie długo płaczą, lecz żal i smutek nie rychło tracą: niewiastom łzy i lamenta, mężom pamięć przystoi. Mówiłem dotąd, com o wszystkich Germanów rodzie i obyczajach w powszechności mógł zebrać: teraz o prawach i zwyczajach każdego w szczególności kraju, i które się narody od nich oderwawszy, w Gallii mieszkanie zalożyły, mówić będę.
XXVIII. Świadczy największy z dziejopisów Julius Cezar, że Gallowie potężniejszymi przed laty byli od Germanów; zkąd wnosić można, że do nich osady swoje posyłali. Nie kładła zaiste między nimi rzeka[127] tak dzielnej tamy, aby który naród, wzbiwszy się w potęgę, nie wkroczył do innych krajów, zmieniając siedliska owe spólne, a żadnem jeszcze jedynowładztwem w okresach swoich nie zamknięte. A tak Helwetowie osiedli między hercyńskim lasem, a Renem i Menem rzekami[128]. Bojowie zaś, naród także Gallii, dalsze krainy opanowali; co poznać z miejsca nazwanego Bojemum, które trwa do tych czas, i pamięć dawnych mieszkańców, lubo tam inne potem narody osiadły, zatrzymuje[129]. Co się tycze Arawisków[130], nie możemy mieć pewności, jeżeli oddzieliwszy się od Ozów, narodu germańskiego, do Pannonii weszli, czyli Ozowie sami są ich osada[131]; ponieważ oba te narody jeden język, jedne prawa i obyczaje mają, po obu też brzegach Dunaju równy dla nich udział szczęścia z wolności, a biedy z ubóstwa. Trewerowie z Nerwami wywodzą ród swój uporczywie od Germanów, szukając chluby ze krwi walecznej, jakby się przez nią od gnuśnych Gallów różnili[132]. Wangionowie, Trybokowie, Nemetowie, narody nad Renem osiadłe, bez pochyby z Germanii pochodzą[133]. Ubiowie nawet[134], lubo zasłużyli być osadą rzymską, i chętnie noszą imię Agrypinów, od założyciela swojego wzięte, nie wstydzą się nazywać Germanów potomkami. Ci przed laty przeszli rzekę, i w zaufaniu doświadczonej wierności, osadzeni są nad jej brzegami, dla naszej bardziej zasłony, niżeli dla swojej straży.
XXIX. Ze wszystkich tych narodów najwaleczniejsi są Batawowie[135]; mało ich na lądzie mieszka, większa część osiadła na wyspie, którą Ren oblewa. Należeli dawniej do Kattów, zkąd dla domowych rozruchów przenieśli się do naszych krajów, woląc być częścią rzymskiego państwa[136]. Zostaje przy nich honor i pamięć dawnego z nami braterstwa. Nie hanbią ich wkładane podatki, nie ciemiężą poborcy[137]. Wolni od wszelkich brzemion danniczych, a na wojenne tylko potrzeby zachowani, służą nam jako miecz i puklerz do bojów. Przydać należy do tegoż posłuszeństwa naród Mattiaków[138]. Ogrom potęgi Rzymu zaniósł daleko za Ren i za starożytne kresy powagę państwa jego. A tak Mattiakowie siedliskiem tylko i granicami na swoim brzegu z Germanią, sercem i przychylnością z nami spólność mają. Wreszcie podobni są do Batawów; chyba że im sama krajowa posada z suchością powietrza, bystrzejsze wlewa umysły[139]. Nie liczę tych między narodami Germanii, lubo za Renem i Dunajem osiedli, którzy Dekumańskie role sprawują[140]. Są to wie i awanturnicy Gallów, których płochość, a z chudoby zuchwalstwo, na te opuszczone grunta zaniosła. Wkrótce z pomkniętą tam granicą i dźwignionemi zamkami, stał się ten kraj częścią prowineyi, i niejaką państwa zatoką.
XXX. Za nimi mieszkają Kattowie[141], począwszy od hercyńskiej puszczy[142]. Ziemia ich nie jest tak równa i bagnista jak drugie, po których się Germania rozlega. Dźwigają się tam góry, i powoli rzadzieją, a sama puszcza prowadzi swoich Kattów, i znimi znika. Krzepcy to ladzie, zwięźli, srodzy na wejrzenie, a umysłu nad innych jędrniejszego. Rostropni też są wielce i dowcipni nad obyczaj Germanów. Umieją wybierać wodzów, rozkazów ich słuchać, korzystać z okazyi, trzymać się szyku, hamować w zapędzie, upatrować pory do bitew, szańcować na noc, nie puszczać się na ]os wątpliwy, męstwo tylko w pewnym zysku policzać: a co nader rzadka, i w rządnych tylko wojskach zwyczajna, więcej na dzielnym wodzu, niż na wojsku polegać. Cała potęga na piechocie, którą prócz oręża, różnem narzędziem i żywnością ładują[143]. Inni umieją bić się, Kattowie wojować[144]; rzadkie tam wypady i dorywcze boje. Jezdna to sprawa, jak rychło zwyciężać, tak rychło ustąpić. Żartkość z bojaźnią obok chodzi; powolność do statku bardziej się zbliża.
XXXI. Zwyczaj innych narodów Germanii, od niektórych tylko śmiałków praktykowany, Kattowie u siebie przyjęli za powszechny. Skoro do lat młodzieńczych przyjdą, zapuszczają brodę i głowę[145], ani wprzód ślubowną rycerskiej cnocie zdejmą z twarzy wotywę, aż nieprzyjaciela zabiją. Nad krwią i trupami czynią postrzyżyny, chlubiąc się, że dopiero zysk urodzenia swojego odnoszą, a godnymi rodziców i ojczyzny synami zostają. Na nikczemnikach i tchórzach widzieć zawsze to plugastwo. Najodważniejsi noszą jeszcze obręcz żelazną na nodze, na znak niby obelżywej niewoli, póki jej zamordowaniem nieprzyjaciela nie złożą. Wielu z tem szlachetnem znamieniem siwizna obieży; przykład dla swoich, nieprzyjaciołom groza. Od nich się wszystkie bitwy zaczynają; z nich się składa naczelny zastęp, srogi postacią, której w czasie nawet pokoju nie składają. Lud to błędny, bez domu, bez roli i wszelkiego starania: gdzie przyjdzie, tam się pasie, nie dbając o swoje, cudzego nie szczędząc, póki uwędzona starość tak twardej cnoty nie zamorzy[146].
XXXII. Przy Kattach mieszkają Uzypetowie z Tenkterami podłuż Renu, gdzie jego koryto, już bystre i głębokie, straży granicznej nie potrzebuje[147]. Tenkterowie, prócz zwyczajnego Germanom na wojnach męstwa, celują innych wyborem jazdy, tak jako Kattowie piechotą. Przodkowie ustanowili ten porządek, potomstwo go utrzymuje. Dziatwa bawi się końmi dla igraszki, młodzież dla emulacyi, starzy dla nałogu. W sukcesyach, z domem i czeladzią podaje się dziedzicom i stajnia, której nie bierze starszy, jak inne majątki, ale żwawszy z synów i waleczniejszy.
XXXIII. Podle Tenkterów siedzieli dawniej Brukterowie[148]; teraz słychać, że ich Chamawowie z Angrywarami, za zgodą innych narodów, wygnali i do szczętu wygubili[149], bądź dla nieznośnej dumy, bądź dla chęci kupów, czyli też dla łaskawej ku nam bogów chęci, nie broniących nawet tego widowiska, w którem więcej niż sześćdziesiąt tysięcy ludzi, nie siłą i żelazem rzymskiem, lecz co wspanialsza, domowym orężem oczom naszym legło na rozrywkę. Bogdajby wiekowała w narodach, jeśli nie miłość ku nam, przynajmniej nienawiść ku sobie samym, kiedy w tym państwa rzymskiego pochyłku[150], większego nam daru losy przynieść nie mogą, nad niezgodę nieprzyjaciół.
XXXIV. Angrywarów i Chamawów z tyłu Dulgibinowie, Chazuarowie[151] i inne narody mniej znaczne[152], z przodu zaś Fryzowie otaczają. Fryzya dzieli się na większą i mniejszą, według liczby i sił mieszkańców[153]. Obie te krainy ciągną się nad Renem aż do morza, zawierając w sobie niezmierne jeziora[154], znajome rzymskim okrętom[155], zkąd się one na sam ocean zapuszczały. Wieść niesie, że się tam dotąd znajdować mają słupy Herkulesa[156], bądź on w rzeczy samej tam wędrówką dotarł, bądź wzięliśmy za zwyczaj, każdą miejsc wspaniałość imieniem bohatera tego uwielbiać. Poważył się na tę żeglugę Druzus Germanik[157]; lecz nie dopuścił ocean i siebie i Herkulesa wybadywać. Ustała też wkrótce ciekawość. Zdało się świątobliwiej i skromniej wierzyć raczej sprawom boskim, niżeli o nich wiedzieć.
XXXV. Mówiłem dotąd o zachodniej Germanii. Rozlega się ona dalej niezmiernem zakołem na północ. Widzieć tam naprzód naród Chauków[158], który poczynając się od Fryzów i część brzegów zajmując, wszystkich wyżej wspomnionych narodów bokami sięga, i do Kattów się zatacza. Tak ogromny ziemi przeciąg zajmują Chaukowie i napełniają. Jest to lud najszlachetniejszy z Germanów, który nie znając chciwości i ambicyi, a bez zaczepki sąsiad, bez lotrostwa i rabunków w spokojnej ustroni siedząc, wielkość swoją sprawiedliwością rozkrzewia. Największym jest dowodem cnoty i potęgi jego, że szukając powagi u spółrodaków, bez krzywdy ją sobie u nich jedna. Atoli gdy potrzeba wyciąga, rychło się zdobędą na odpór, i wojsko wystawią[159], mając podostatku ludzi i koni: ztąd idzie, że i w pokoju rycerskiej sławy nie tracą.
XXXVI. Na boku Kattów i Chauków siedzą Cheruskowie[160]; długim a gruźnym pokojem zależawszy pole, znikczemnieli. Miłe to życie, ale niebezpieczne: bo w bliskości potężnych a dumnych sąsiadów podejrzany dla słabszych spoczynek, a kto duższy i bije, tego prędzej poczciwym nazwą. A tak Cheruskowie, ów to lud niegdyś dobry i sprawiedliwy, teraz w przysłowie głupców i nikczemników poszli: Kattów zwycięskich pomyślność mądrymi uczyniła. Upadek Cherusków pociągnął za sobą pogranicznych Fozów[161], równych spólników w niedoli, w szczęściu mniejszych.
XXXVII. Na tejże Germanii stronie nad oceanem mieszkają Cymbrowie, mała teraz rzeczpospolita, lecz sławy wielkiej[162]. Widzieć tam dotąd po oboim brzegu[163] dawnej wielkości pozostałe ślady w obszernych obozowiskach, z których obwodu łacno wnosić potęgę narodu tego i wierzyć powieściom o liczbie jego bojowników. Płynął rok sześćsetny czterdziesty od założenia Rzymu, gdy się dał słyszeć odgłos broni Cymbrów, pod konsulami Cecyliuszem Metellem i Papiryuszem Karbonem. Odtąd, jeśli do powtórnego konsulatu Trajana zliczymy czasy[164], dwieście dziesięć lat ubiegło: tak się to długo z Germanami łomiemy! a w tym wieków przeciągu, tyle z obu stron szkód i klęsk. Nie tak zaiste często Samnita i Penus[165], Gallus i Hiszpan, owszem ani Partowie sami nas do broni ruszyli: bo sroższa wolność Germanów, niż królewska potęga Arsaka[166]. Cóż nam albowiem więcej, prócz klęski Krassa[167], Wschód wyrzucić może, sam będąc utratą Pakora[168], a zwycięstwem Wentydyusza poniżony? Lecz Germanowie zniósłszy lub poimawszy pięciu za rzeczypospolitej wodzów, Karbona[169], Kassyusza, Aureliusza Skaura, Serwiliusza Cepiona, Kneja Manliusza, tyleż z nimi wojsk konsularnych zepsuli[170]: samemu nawet Augustowi trzy pułki z Warem wydərli[171]. Nie poszło też łatwo Maryuszowi, Cezarowi, Druzowi, Neronowi i Germanikowi, gdy ich pierwszy po Włoszech, drugi w Gallii, ostatni trzej w ojczystej płaszali ziemi[172]. Wyszydzili potężne na siebie Kaliguli[173] zamachy, a po niejakim spoczynku, korzystając z niezgod naszych i domowych turniejów, pozmiatawszy pułków zimowiska[174], Gallią opanować przedsięwzięli. Nakoniec wygnani ztamtąd wzajemnie, w poślednich tych czasiech zwyciężeni bardziej niżeli zawojowani zostali[175].
XXXVIII. Mówmy teraz o Swewach[176], którzy większą część Germanii zastąpili. Nie jest to osobny i udzielny naród, jako Kattowie i Tenchterowie; ale się składa z wielu innych, różnych od siebie rodem i nazwiskami, lubo się wszyscy powszechnem imieniem Swewów nazywają. Właściwy narodu zwyczaj, zaczesane włosy na tył węzłem ujmować[177]. Tem się oni od innych Germanów, tem się u nich wolni od poddańców różnią[178]. W drugich narodach, bądź dla pokrewieństwa jakiego ze Swewami, bądź, co często bywa, przez naśladowanie, rzadka ta moda, chyba u młodzieży. Swewowie aż do siwizny zadarty włos z przodu na tył zawiązują, a częściej sobie chochoł z kudłów na wierzchołku ciemienia robią. Znaczniejsi pilniej i kształtniej około włosów chodzą. To u nich jedyne piększydło, lecz niewinne, nie tak dla ponet miłosnych, jak żeby idąc do boju, roślejszemi się i okropniejszemi w oczach nieprzyjacielskich wydawali.
XXXIX. Semnonowie mają się za najdawniejszych i najznaczniejszych ze wszystkich Swewów. Dowodzą tej starożytności samą religią. W pewnych dniach, wszystkie z jednej krwi idące powiaty, zbierają się przez posły do ubóstwionego modłami przodków i starożytnem poszanowaniem lasu, gdzie na wstępie barbarzyńskiej ofiary człowieka publicznie zarzynają. Jest i drugi rodzaj nabożeństwa w tej świątnicy. Żaden tam nie webodzi, chyba związany; a to dla wyznania przez tę niewolniczą postać zwierzchności boskiej. Jeśli się zdarzy upaść, nie godzi się podnosić; czołgają się nazad. Te zabobony mają za cel, aby każdy pomniał, że naród jego tu wziął początek, że tu Bóg nad wszystkiem panuje: reszta mu służy i podlega. Utwierdzają się w tem mniemaniu Semnonowie potęgą swoją[179]; składa się ich naród ze stu powiatów, a dla wielkości sił krajowych mienią się być głową wszystkich Swewów.
XL. Longobardów przeciwnie sama nieliczność jest zaletą, że będąc różnemi i potężnemi sąsiadami otoczeni, nie powolnością jaką, ale orężem w ręku i odwagą życia bezpieczeństwo utrzymują[180]. Za nimi mieszkają Reudygnowie[181], Awioni, Anglowie, Waryni, Endozowie, Swardonowie, Nuithonowie[182], lasami albo rzekami otoczeni, o których to tylko pamięci godna, że wszyscy oddają cześć bogini Hertha[183], to jest ziemi, matce powszechnej, rozumiejąc, że się ona wdaje w sprawy ludzkie, i z kraju do kraju przechodzi się. Jest na wyspie oceanu gaj święty[184], gdzie ukazują rydwan kapą przykryty, którego samemu tylko popu godzi się dotknąć. Ten gdy poczuje, że bogini miejsce swoje osiadła, zakłada parę jałowic, i idzie pozad z wielkiem uszanowaniem. Którekolwiek miejsce przechodem swoim lub gościną uraczy, tam świątki, tam wesołe rozrywki. Ustają wojny, nie błyska oreż, wiszą w zamknięciu bezczynne żelaza, i dotąd tylko panuje ulubiony pokój, póki tenże pop sytej obcowaniem ze śmiertelnemi bogini, do swojej świątnicy nie odwiezie. Po tej wędrówce myją powóz, kape, i samo, jeśli temu dasz wiarę, bóstwo, w tajemnem jeziorze[185], które natychmiast pożera zażytych do posługi niewolników[186]. Ztąd w gminie ukryta bojaźń i święta niewiadomość tego, co sama tylko śmierć objawia.
XLI. Ta tedy część Swewów ciągnie się w głąb Germanii[187]. Bliżej ku nam (że się teraz Dunaja, jak pierwej Renu trzymać będę) mieszkają Hermundurowie[188], naród wierny Rzymianom[189]. Dla tej przyczyny im sasamym ze wszystkich Germanów pozwolony handel, nietylko na pograniczu lecz i głębiej, owszem w najpiękniejszej osadzie[190] prowincyi Recyi. Nie przydają się im strażnicy, wolna wszędy podróż, a gdy innym narodom sam tylko oręż i obozy nasze ukazujem, im otwarzamy domy i wioski, choć o to nie proszą[191]. U Hermundurów bierze początek Elba, rzeka sławna niegdyś znajoma; teraz o niej ledwo słychać[192].
XLII. Przy Hermundurach mieszkają Naryskowie[193], a za nimi Markomani[194] i Kwadowie[195]. Z tych największa sława i potęga przy Markomanach, którzy sama tę krainę gdzie siedzą, wygnawszy niegdyś Bojów[196], mieczem zdobyli. Nie odrodni są od nich i Naryskowie z Kwadami, trzymając czoło Germanii z tej strony, która ku Dunajowi zabiega[197]. Markomanowie mieli aż do naszej pamięci królów własnego rodu, idących ze krwi szlachetnej Maroboda[198] i Tudra; teraz już i obcych znoszą. Atoli władza ich i potęga z powagi rzymskiej wypływa[199]: częściej ich jednak pieniędzmi, niżeli wojskiem wspomagamy.
XLII. Poniżej Markomanów i Kwadów[200] siedzą niemniej potężne narody Marsygnów[201], Gotynów[202], Ozów[203] i Burów[204], z których pierwsi i ostatni tylko noszą się i mówią po swewsku. Gotonów język galski, a Ozów pannonski wydaje, że nie są Germanami. Prócz tego znoszą ciężary dannicze, które na nich Sarmatowie i Kwadzi, jako na obcych wkładają, a co najsromotniejsza, że Gotynowie żelazo nawet kopią[205]. We wszystkich tych ziemiach niewiele równego pola, krajowey najwięcej po wierzchołkach gór i w lasach osiedli[206]. Albowiem Swewia przecina i dzieli nieprzerwane gór pasmo[207], za któremi wiele narodów mieszka, a między niemi najobszerniejsze mają dzierżawy Ligowie[208], z wielu powiatów złożeni.
Dosyć wyliczyć najznaczniejsze: Aryów, Helwekonów, Manimów, Elizów, Naharwalów[209]. Naharwalowie pokazują u siebie gaj, starożytnem nabożeństwem poświęcony. Strażnikiem jego pop, w odzieniu niewieściem. Oddają cześć bogom, jacy są w tłómaczeniu rzymskiem Kastor i Pollux, przyznając im moc też samą. Nazwisko ich Alcis; nie widać żadnego posągu, ani żadnych obcych obrządków, prócz tego, że ich jako braci i młodzieńców wielbią[210]. Wreszcie Aryowie, prócz sił, któremi wspomnione wyżej narody przechodzą, wrodzoną postaci okropność sztuką czasem bardziej jeszcze srożą. Czernią puklerze, farbują ciała, wybierają co najciemniejsze nocy do bitew; a tak samym postrachem i mroką żałobnych hufców płoszą nieprzyjaciela, niemogącego znieść pozoru tej niezwyczajnej, a prawie piekielnej czeredy: albowiem we wszystkich potyczkach najpierwej oko pierzcha[211]. Za Ligami mieszkają Gothonowie, w większej nieco nad inne Germany królom podległości, atoli nie nad wolność[212]. Tuż przy nich na brzegach oceanu siedzą Rugowie z Lemowami; ci wszyscy noszą krótkie miecze, okragłe tarcze, i królom swoim służą[213].
XLIV. Naprzeciw widzieć na oceanie Swionów[214], potężnych morską i lądową siłą[215]. Wodne ich statki tem się od naszych różnią, że z obu stron mając czoło, łacno się obiema do brzegu przybić mogą. Nie noszą żaglów, ani mają wioseł rzędem po bokach usadzonych. Leżą, pojazdy, w czasie tylko zwrotu, jak na rzecznych żeglugach, w potrzebie zażywane. Bogactwa u nich są w poszanowaniu: dla tego też jednemu panu służą, bez żadnych przywilejów prawo podległości nadwerężających[216]. Nie wolno nikomu, jak u innych Germanów, oręża nosić. Wszystka broń chowa się w zamknięciu, i to pod strażą niewolniczą[217]; ponieważ nagłych wycieczek od nieprzyjaciół ocean broni, a gmin orężny w pokoju łacno się burzy; do tego interes królów tak każe, nie stawi nad zbrojownią wyzwoleńca i wolnego, dopieroż szlachcica.
XLV. Za Swionami rozlega się inne morze, gnuśne i prawie martwe[218]. Końcem i ostatnim okręgu go zakresem ztąd je nazwać można, że blask zachodzącego słońca stykając się tam ze świtem, zapałem swoim inne zorza tępi[219]. Przydaje gminne mniemanie, że tam słychać dźwięk jakiś, kiedy się ponurza; widzieć postaci bożków, i wieniec promienisty na głowie jego[220]. To prawdziwsze, że się tam kończy przyrodzenie[221]. Po prawej stronie szwedzkiego morza[222], mieszkają Estonowie[223], odzieniem i zwyczajami do Swewów[224], językiem do Brytanów podobniejsi[225]. Oddają cześć matce bogów,[226], a na znak tego nabożeństwa noszą obrazy wieprzów[227], które im służą za wszelki oreż i obronę, owszem między samemi nieprzyjaciołami chwalcom bogini bezpieczeństwo dają. Rzadko używają żelaznej broni; najczęściej pałek[228]. Bawią się około roli pilniej, niżeli zwyczaj niesie leniwych Germanów[229]. Szperają także w morzu, a sami jedni ze wszystkich znajdują po mieliznach, owszem na samych brzegach, bursztyn, który po swojemu Glesum zowią[230]. Atoli będąc barbarzyńcami, nie znają, ani są ciekawi poznać jego przyczyn i natury. Przed laty, nim zbytki nasze dały mu szacunek, leżał długo na brzegach, jako podły zmąconego morza wymiot[231], bez żadnego u nich zażycia. Biorą go, jak się urodził, i tak przedają, dziwując się płacącym kupcom. Wreszcie wnosić można, że to jest sok jakiś z drzew sączący się, ponieważ widzieć w nim często ziemny i powietrzny owad[232], który uwikłany lipką cieklizną, zostaje wewnątrz za stwardnieniem oblewającej materyi. Rozumiem, że jako w zabiegłych na wschód krainach znajdują się lasy, zkąd się balsamy i inne wonie sączą, tak i zachodnie strony po lądach i wyspach nadbrzeżnych rodzą podobne drzewa, z których rozegrzane słońcem soki, a w morzu okrzepłe, flaga wodna ne przeciwne brzegi wytrąca. Jeślibyś chciał doświadczyć ogniem natury bursztynu, wnet się zazegłszy naksztalt luczywa, wypuszcza płomień tłusty i pachnący, a potem się jak żywica topi i rozlewa. Ze Swionami graniczą Sytonowie[233], podobni we wszystkiem do swoich sąsiadów, wyjąwszy, że im niewiasta panuje. Tak to ten naród nietylko się od wolności, ale nawet od niewoli odrodził. A tu się już skończyła Swewia[234].
XLVI. Peucynów, Wenedów i Fennów narody, nie wiem, jeśli mam do Germanów, czyli do Sarmatów[235] przyłączyć; lubo pierwsi z nich, których też Bastarnami[236] zowią, językiem, strojem, budowaniem domów,[237] statecznem na jednem miejscu mieszkaniem, z Germanami podobieństwo mają. Wszelako żyjąc w gnusności i plugastwie, a przez małżeństwa, mianowicie celniejszych familij, łącząc się z Sarmatami, na ich brzydkie zwyczaje zakrawają. Wenedowie[238] też wiele od nich wzięli. Albowiem ile się tylko lasów i gór między Fennami i Peucynami rozlega, wszystkie łotrostwem swojem napełnili. Atoli liczyć ich raczej należy pomiędzy Germanami; bo i siedliska mają nieruchome, i tarcze noszą, i pieszo rześko chodzą, różni w tem od Sarmatów, którzy na koniach lub na wozach wiek swój trawią. Dzikość i ubóstwo Fennów jest aż do podziwienia[239]. Nie widać tam ani oręża, ani koni, ani mieszkania żadnego. Jedzą zioła, wdziewają skóry, legają na ziemi, cała ich nadzieja w strzałach, które w niedostatku żelaza, koście ostro nasadzone srożą. Z łowów mężczyzna i niewiasta żyje. Żony, polując równie z mężami, obłowem z nimi się dzielą. Najwarowniejszym dla niemowląt od pluty i drapieżnego zwierza przytułkiem, sałasz z gałęzi upleciony, który też służy za domowisko dla młodzieży i starców. Wszakże szczęśliwszem takowe życie być sądzą, niżeli pocić się nad pługiem, bawić ciesielką około budowy, a między swoim i cudzym majątkiem wieczny z bojaźnią i nadzieją, bój prowadzić. Jakoż, bezpieczni od bogów i ludzi, ten rzadki nader zysk odnoszą, że im nic żądać nie potrzeba. Ostatek tej ziemi pełen bajecznych wieści, jako to, że Oxyonowie z Heluzami[240] noszą twarz ludzką a ciało zwierzęce. W czem ja nie mając pewnej wiadomości, zostawuję każdemu wolność mniemania.[241]




  1. Ks. Naruszewicz poprzednio wytłómaczył inne dzieła Tacyta. R.
  2. K. Narusz dedykuje królowi razem Germanią i Agrykole; to drugie dziełko da Bóg później znajdzie miejsce w B.P.—R.
  3. Kraje od Łacinników nazwane Germania, my Polacy zowiemy Niemcami, niemiecką ziemią. Zdawało się nam jednak zostawić to pierwiastkowe Germanów nazwisko w tłómaczeniu, jako starożytnością poświęcone, a w onym wieku tak wszystkim pisarzom łacińskim jak i greckim zwyczajne. Wszak i Francuzi, lubo w potocznej mowie, owszem i w pismach swoich, ten kraj i naród oznaczają przez te słowa: l’Allemagne, les Allemans, wszelako tłomacząc spółczesnych dawnym Niemcom pisarzów, używają tych wyrazów: la Germanie, les Germains. Alemanowie i Nemetowie, od których u nas niemieckie nazwisko początek wzięło, byli Germanami, to jest cząstkami tego wielkiego a da różne ziemie i powiaty podzielonego narodu, powszechnem imieniem Germanii oznaczonego; błądziłby jednak, ktoby powszechność Germanów, szczególnemi tychże Germanów nazwiskami wyrażał, gdzie idzie o powszechny opis całego narodu, do którego dawniej samo tylko imie Germanów było przywiązane. Rzecz prawdziwa, iż teraz jak my Polacy całą dzisiejszą Germanów ogólność Niemcami w naszym języku zowiemy, tak ich Francuzi Alemanami, owszem teraźniejsi Niemcy sami siebie Tejczerami zowią. Wszakże ponieważ obecne języki europejskie tak jak i narody są świeższe, zostawić przynajmniej starożytności należy tę powagę, abyśmy jej dzieje i wyrazy w swojej całości i w istocie zachowali. Odmieniły wieki w postępie swoim mowe, narody i obyczaje ludzkie. Któżby z Polaków tłómacząc wojny Rzymianów z Gallami, z Dakami, Sarmatami, Kartagińczykami, śmiele mógł napisać, że Cezar bił Francuzów, Trajan Włochów shołdował, Konstanty potłumił Polaków, a Scypion Saracenów? Zostawiliśmy zatem w tlómaczeniu naszem starożytnym Germanom starożytne ich nazwisko.
  4. Tacyt używa wyrazów, Germania omnis, to jest, jaka była naówczas w granicach swoich. Germania Transrhenana, poczynająca się od Renu rzeki na wschód. Miała zaś ona na zachód Ren pomieniony z narodem Gallów czyli Gallią belgicką, która wyższą i niższą Germanią ponad Renem zajmowała; na południe rzekę Dunaj z Windelicyą, Recyą i Pannonią, gdzie teraz Gryzonowie, Szwajcarya, część Bawaryi i Austryi; na wschód rzekę Wisłę z Sarmatami i Dakami; na północ Ocean z wybrzeżami, czyli golfami swojemi, jakie są, golf Botnii i Finlandyi.
  5. Mowa tu o górach węgierskich, od Presburga ku województwu krakowskiemu rozciągnionych. Te dzieliły Germanów od Sarmacyi zagórnej, to jest z tamtej strony Tatrów w Węgrzech rozciągnionej ku rzece Tyssa, za którą siedzieli w sąsiedztwie Dakowie, poczynając się od Siedmiogrodu aż ku Czarnemu morzu. Tacyt kładzie te góry za granice Germanii około Dunaju, czyli narodu szczególnego Kwadów. Dalszej zaś Germanii po nad-Wiślu ku morzu ciągnącej się, nie położył innych granic, prócz wzajemnej bojaźni mutuus metus, a to podobno dla niedokładnej wiadomości, jeśli Wisła była ścianą dzielniczą tych narodów, czyli Germanowie byli tejże krwi z Fennami, Peucynami i Wenedami, którzy z tej strony Wisły siedzieli, jako sam mówi w roz. 46.
  6. Rzymianie, równie jak Grecy, nie mając znajomości krajów północnej Europy, częstokroć pół wyspy, czyli ziemie cząstką tylko swoją lądu trzymające się, a wreszcie morzem oblane, brali za wyspy. W tem mniemaniu u nich była Skandynawia, gdzie teraz Szwecya z Norwegią, także Enningia czyli Fenningia, teraz Finlandya.
  7. Nietylko Rzymianie nie znali, chyba z powieści, tych północniejszych wyspów, ale ani pobliższych sobie krajów Sarmatów, Bastarnów, Roxolanów, Daków, Scytów, morzem czyli Oceanem w ogólności od północy oblanych. Tacyt powiada, że ich świeża wojna odkryła, recens bellum aperit. Tę wojnę toczył Plautius Elianus około roku po Chrystusie 62 i 63 za Nerona, jako widzieć w napisie starożytnym podanym od Wulpi in veteris Latio, w tomie X, a w Piranesi Antichita Romana Tabl. IX, w te słowa: „Propraetor Mesiae, in qua plura quam centum millia ex numero Transdanubianorum ad praestanda tributa cum conjugibus ac liberis et principibus aut regibus suis traduxit; motum orientem Sarmatarum compressit; ignotos ante, aut infensos populo Romano reges, signa Romana adoraturos in ripam, quam tuebatur perduxit, regibus Bastarnarum et Rhoxolanorum filios, regibus Dacorum fratres captos aut hostibus ereptos remisit; ab aliquibus eorum obsides accepit, per quae pacem provinciae et confirmavit et protulit. Scytharum quoque rege Macherronensi, quae est ultra Borystenem absidione summoto, primus ex ea provincia, magno tritici modo annonam populum Romanum adlevavit.“ Z tego napisu objaśnia się powieść Tacyta, że dopiero ta wojna odkryła Rzymianom narody Sarmackie, dawniej im nieznajome. Z niemi wojując Plautius jako podstarosta Mezyi i stróż brzegów Dunaju przy ujściach, być musiał orężnie w krajach naszych ruskich, kiedy królikom Bastarnów (siedzieli oni około Sanu), Roxolanów (gdzie Ruś czerwona), Daków (gdzie część Podola i bracławskiego województwa z Wołochami i Siedmiogrodem), dzieci i braci pozabierał, kiedy królika Scytyjskiego za Dniepr przepędził. Nie wiadomo nam jest gdzie była ta Macherona, ponieważ prócz tego napisu nie mamy innej wiadomości, aby za Nerona Rzymianie za Dniestr przeszli. Za Domicyana inni jeszcze tych krajów królikowie przyszli do wiadomości Rzymian.
  8. Retejskie czyli Retyckie albo Recyi Alpy, są to góry Gryzonów. Recya dawna, często od rzymskich pisarzów wspominana, zawierała w sobie kraj Gryzonów, część szwabskiej ziemi i Bawaryi. Góra z której Ren wychodzi, nazywa się teraz Vogelberg.
  9. Niemcy tę górę zowią Schwartzwald, Francuzi Forêt noire, to jest czarny las. Nieznajome przez wiele wieków źródła Dunaju odkrył w roku 1702 hr. Marsili. Obacz jego dzieło w tomie VI. na kar. 4. Pliniusz w ks. IV. powiada, że Dunaj Danubius, przyszedłszy do Illiryku, dopiero zaczyna nazywać się Ister, to jest gdzie się łączy z rzeką Enem, zkąd się poczynał rzymski Illiryk. Inni to nazwisko Istra dają Dunajowi od miasta Wiednia, drudzy od złączenia się z Sawą pod Belgradem. Pliniusza zdanie najdawniejsze.
  10. Czarne morze nazywało się za Rzymian Pontus, Mare Ponticum, zkąd i Owidyusz wygnaniec poeta pisał swoje żałobne wiersze Tristium de Ponto. Brotier uczony Jezuita cytuje jakiegoś misyonarza tegoż zakonu pismo, z Carogrodu wydane w roku 1713, w którem ten misyonarz powiada: że Dunaj przyszedłszy do Czarnego morza nie gubi w niem wód swoich rodowitych, ale bystrością wpadających strumieni ciągnie się własnem i barwę przyrodzoną noszącem korytem przez kanał stambulski do morza Białego i dalej: dla czego statki idące do tego morza z Archipelagu wielkiej trudności dla przeciwnej wody doznawać muszą. Toż samo twierdzi i Homan w tablicach geograficznych. Te powieść zdaje się potwierdzać starożytny wypis z Pliniusza, który pisząc o ujściach Dunaju w k. IV. tak mówi: „Singula ista ora tanta sunt, ut prodatur in quadraginta millia passuum longitudinis vinci mare dulcemque intelligi haustum.“ Znajdują się niektórzy autorowie, którzy toż samo powiadają o ujściach Dniepra i Dniestra, prowadząc ich wody do wyjścia Dunajowych, a ztamtąd do morza. Łatwość i prędkość wedrówek wodnych na małych łódkach, od starożytnych Rusinów Dnieprem na morze Czarne, a potem do Carogrodu przedsiębranych, o których pisze Konstanty Porfirogenit cesarz caro grodzki w X. wieku, tudzież podobne za pamięci pradziadów naszych napady kozackie czajkami do państw tureckich nadbrzeżnych i do samego Stambułu, — ta mówię łatwość i prędkość dowodzi, iż ujścia tych rzek do morza kierując wody swoje ku ujściom Dunajowym i z niemi sie łącząc, czynią jakowyś strumień w pośrodku wód morskich, który ułacnił wojenne na czajkach wyprawy Rusinów i Kozaków.
  11. Indigena słowo łacińskie, którego używa Tacyt pisząc o Germanach, tłómaczy się w naszym języku tubylec, jakoby indegenitus. Tacyt takim narodem być mniema dawnych Germanów, obyczajem innych pisarzów, według których wszystkie narody im nieznajome, miane były za samorodne, i jakoby z ziemi urodzone. Inaczej nam teraz sądzić każą wieki oświeceńsze pismem o teraźniejszych Europy mieszkańcach, z wiadomości historyi i przechodów a mieszaniny różnych narodów, z których się różne królestwa formowały i formuja. Gdybyśmy mieli historya Celtów i Seytów spółczesna, z których bez pochyby Germanowie poszli, możeby się w niej, przeciwko zdaniu Tacyta, jaka ukazała mieszanina.
  12. Tacyt w r. 28 i 43 kładnie miedzy Germanami Gallów, Ozów i Gotynów jako przychodniów. Wszakże niektórzy pisarze niemieccy twierdzą, że te przychodnie narody nie mieszały się nigdy z Germanami, i siedziały tam tylko okolicami pod rządem i dozorem narodu panującego.
  13. Uważne zastanowienie się nad historyą inaczej sądzić każe: to jest, że w pierwiastkowych wiekach świata czyniły się różne przechody narodów lądem, póki dowcip ludzki z innemi wynalazkami sztuki nawet żeglarskiej w używanie nie podał.
  14. Nietylko w dawniejszych wiekach, ale nawet za panowania Rzymian, rzadka była żegluga, dla niewielkiej znajomości marynarstwa. Prowadzili czasem Rzymianie handel na morzu Czerwonem, to jest golfie arabskim, dostawszy Egiptu. Przedtem wojny wiodąc z Kartaginą, a potem, za czasów Cezara zażywały floty, ale to tylko było na morzu Śródziemnem. Za świadectwem Swetoniusza w życiu Klaudyusza cesarza: „Oceanum Septemtrionalem primus Romanorum ducum navigavit Drusus.“ Jak wiele zaś ten Drusus podjał niebezpieczeństwa w tej żegludze, widać w tegoż Tacyta rocznych dziejach (Annales) w ks. II. r. 23. Rzecz dziwna zatem, jak być mogło, aby za czasów Nerona mniemany Palemon, uchodząc okrucieństwa tego pana, mógł trafić z flotą ze Włoch aż do Litwy do ujściów Niemnowych?
  15. We wszystkich starożytnych wiekach, i we wszystkich dzikich nawet narodach, jako to widzieć dotąd w amerykańskich krajach, używano wierszy acz niezgrabnych do opiewu rzeczy miłych albo pamięci godnych. Natura uprzedziła wszystkie poetyki prawidła, tak jak poetyka uprzedziła historyą. Pasterz i rolnik opiewał za powodem czułego serca dary przyrodzenia z roli i dobytku pochodzące. Śpiewał tenże, to jest oświadczał słowami i głosem wrażenia wnętrzne z miłości, chęci, potrzeby, lub innych pasyj wynikłe. Cnota, męstwo, odwaga, siła, jako rzeczy w powszechności gminu rzadkie, i nie każdemu w dziale od natury dane, kładąc ludzi w rząd wyższych jakichści nad ludzie istot, znajdowały podziwienie i chwalców. Ztąd się urodziła poetyka, a przechodem pieśni z ust do ust, z wieku do wieku o ludziach chwały godnych, zastępowala miejsce historyi narodowej. Eginhardus pisarz życia i dziejów Karola Wielkiego, powiada o nim jako świadek oczywisty, że „barbara et antiquissima carmina, quibus veterum regnum actus et bella canebantur, scripsit memoriaeque mandavit.“ W oświeconych nawet wiekach naszych, gdzie nie schodzi na historyach, słyszymy jednak po obozach różne pieśni o Indziach wojennych, które gmin prosty sobie składa i onemi się w dobrej myśli zabawia. Wiek w Polsce uczony za Stanisława Augusta, podniósłszy cenę i pożytek nauk krajowych, wskrzesił w najznakomitszych obywatelach chęć przysłużenia się narodowi godnemi zalety pismami. Zdobiły niegdyś złożone pieczęci w ręku Zamojskich, Łubieńskich, Ossolińskich, Radziwiłłów, Sapiehów, Załuskich i innych, wyborne pióra. Odżywia ich pamięć w naszych czasach następca urzędu Joachim Littawor Chreptowicz podkanclerzy litewski. Pismo jego ściągające się do poetyki widzieć o w t. II zbioru potrzebniejszych wiadomości, na kar 378, pod tytułem: Poezya.
  16. U dawnych Germanów w powszechnem był poszanowaniu sławny bożek Tuiston. Pod tego Tuistona imieniem, jedni chcą mieć Boga twórcę świata, a pod imieniem Manna syna jego, Adama albo Noego z potomstwem, które prócz innych krajów, przez jednego z synów lub wnuków tego patryarchy, celtyckie narody szeroko po Europie rozlegle zapleniło. Tego zdania jest Kluwer uczony Gdańszczanin, w obszernem dziele: Germania Antiqua. Drudzy z Leibnitzem twierdzą, że ten Tacyta Tuiston bożek Germanów, jest tenże sam, co Teut albo Teutates, sławny bohater Celto-Scyta, którego Hiszpani dawni z Gallami mieli w osobliwszem poszanowaniu, i który za ich zdaniem wielką część Europy i Azyi prawami i obyczajnością uformował. To pewna, że Germanowie z Gallami jednym w pierwiastkach byli narodem, Celtami od starożytności nazwanym; ponieważ Herodot najdawniejszy z pisarzów greckich, w ks. IV w roz. 49 powiada o rzece Dunaju (Ister), iż on bierze swój początek „ex Celtis, qui omnium in Europa ad solis occasum estremi sunt.“ Wiadomo nam zaś jest, że Dunaj w Niemczech teraźniejszych ma swoje źrzódła. Za wsławieniem się w Europie narodów scytyjskich, starożytni pisarze podciągając pod też scytyjskie narody Sarmatów, dla sąsiedztwa z nimi ziem Germanii, samych nawet Germanów mieli za Scytów, jako o tem pisze Pliniusz. Ta jednak między Sarmatami a Germanami była różnica, iż Sarmatów powszechność Scytami, Germanów Celto-Scytami nazwano.
  17. Sami Germanowie nie zgadzali się z sobą tak względem liczby synów swojego Manna, jako względem nazwisk narodów od nich pochodzących. Jedni dzielili Germanią na trzy narody: Ingewony, Hermiony i Istewony; drudzy na cztery, to jest na Marsów, Gambriwów, Swewów, i Wandalów. Pliniusz w k. IV dzieli ich na pięć udziałów, „Germanorum genera quinque. Vindili, quorum pars Burgundiones, Varini, Carini, Guttones. Alterum genus Ingaevenes, quorum pars Cimbri, Teutoni ac Chaucorum gentes. Prosimi autem Rheno Istevones, quorum pars Cimbri mediterranei. Hermiones, quorum Svevi, Hermunduri, Catti, Cherusci. Quinta pars Peucini Bastarnae supra dictis contermini Dacis. Powieść Tacyta nie wiele się różni od Pliniusza, ponieważ oba w rzędzie narodów Germanii kładną Hermiony, Istewony, Ingewony i Wandale. Bo co się tycze piątego udziału, złożonego z Bastarnów i Peucynów, lubo go Pliniusz położył miedzy Germanami, ostrożniejszy Tacyt kładnie ich wprawdzie w Germanii, lecz wątpi, aby byli prawdziwymi, chyba że dla sąsiedztwa z Germanią coś od niej z obyczajów naciągneli. Zdaje się z opisów Taeyta i Pliniusza, iż te cztery powszechniejsze narody Germanów i jakoby prowincye, w których się inne pomniejsze swoich nazwisk powiaty zawierały, były uszykowane tym sposobem. Ingewonów prowincya była nadmorska, proxima oceano, poczynająca się od dolnego Wezera a ciągnąca się aż do ksiestwa holsztyńskiego. Istewonowie, proximi Rheno, siedzieli miedzy Renem a Wezerem. Hermionowie trzymali tylko środek Germanii, medii Hermiones, od źródeł Wezera aż za górną Elbę. Wandalowie mieszkali między dolną Elbą i dolną Wisła. A zaś za Wisłą, to jest ze strony wschodniej tej rzeki, Peucini i Bastarnowie, których Germanowie sobie, a Sarmaci sobie przywłaszczali. Ale to sa tylko podobniejsze do prawdy konjektury, dla niedokładności pism starożytnych w tych czasach, gdzie Germania Rzymianom dopiero znajoma być przez wojny poczynała.
  18. O Gambrywach sam jeden tylko i na jednem miejscu Tacyt wspomina. Tak tych, jak Marsów imie dawno zaginęło. Marsów narodek niewielki, kładnie się od niektórych nad rzeka Amisą (Ems) niedaleko Paderborna. Tego zdania jest Kluwer na kar. 352 Wandalów naród wielki i jeden z piąciu prowincyj Germanii, zamilczany jest od Tacyta co do szczególniejszego opisu. Nie daje on przyczyny tego nazwiska, zostawując w niepewności zdanie gminne, jakoby od Wandala jednego z synów Tuistona bożka, lub jego syna Manna poszli. Nie wiem zatem, zkad kronikarze nasi, mianowicie Sarnicki, uczyniwszy Wandalów przodkami polskimi wywodzą ich imie od rzeki Wandala czyli Wisły, jakoby Wisła wzięła nazwisko od królowej Wandy, Najdawniejsi geografowie i historycy, Pliniusz i Ptolomeusz, Ammian Marcellin, wspominają tę rzekę pod imieniem Vistula, Isula, Vistillus, Bisula, nigdzie jednak nie zowią jej Wandalem. Wandy też królowej nazwisko, jeśli kiedy ona była i po Lechu około VII wieku po Chrystusie panowała, zjawiło się nierównie później niżeli prowincya i naród wandalski, który już był obszerny za czasów Pliniusza i Tacyta. Nie wchodzę ja tu w badanie ciemnej i niedostępnej prawie starożytności, abym tych Wandalów dla okrasy narodu mego wywodził z pierwiastkowego gniazda. Prokop i Jornandes pisarze szóstego wieku, wyprowadzają Wandalów od bagnisk Meotyckich, gdzie teraz Tatary. Była to powszechna choroba autorów starożytnych, że kiedy o narodach jakich nie wiedzieli, pospolicie im pierwsze siedliska w nieznajomych sobie krajach, gdzieś tam w Scytyi, w Sarmacyi, około gór Ryfejskich, lub około Meotydy naznaczali. Słowa to są tylko i mniemania próżne, w niepotrzebną prace i większą jeszcze zdar plątaninę piszących wprowadzajace. Mogli wprawdzie na tych Jornanda i Prokopa bagniskach osieść Wandalowie, gdy obyczajem wieków owych błędnych, bez poloru, rządu i związku zostających, gdy sie, mówię, w drugim wieku po Chrystusie" w Germanii z Gotami złączywszy z tymiż Gotami wespół ponadbrzeżach Czarnego osiedli, zbliżając się do najazdu państw rzymskich od Mezyi i Dunaju dolnego. Lecz to się już stało dobrze po śmierci Tacyta i Pliniusza, z których pierwszą i najpewniejszą wiadomość o nich, że byli narodem germańskim, mamy. Pliniusz mało co późniejszy od Tacyta w k. IV powiada wyraźniej niżeli Tacyt, że naród wandalski składał się z kilku innych: „Vindili, quorum pars Burgundiones, Varini, Carini, Gutones etc.“ Zdaje się, iż Pliniusz znaczniejsze tylko narody wandalskie wyliczał, a inne drobniejsze opuścił, które także do powszechnej prowincyi wandalskiej należały. Z nazwiska Warynów, udziału wandalskiego, którzy mieszkali nad morzem w zachodniej części księstwa meklemburskiego około Warnemunde, rozumiałbym, że dawni Wandalowie zajmowali wszystkie te kraje między dolną Elbą a Wisłą bliżej morza rozciągnione, gdzie teraz obie Pomeranie z księstwem meklemburskiem, z średnią Marchią i częścią Polski, na brzegu prawym Warty dolnej. Jakoż późniejsi geografowie kładną Burgundów między Wartą i Notecią, Karinow między Notecią i Brdą, Getonów między Brdą i morzem. Potwierdza zdanie nasze o tej rozległości narodu wandalskiego późniejsze siedlisko Słowianów w tychże samych krajach, którzy w późniejszych wiekach napadłszy na opuszczone ziemie Wandalów po ich wyjściu do państw rzymskich, imie ich nawet odziedziczyli. Jakoż Niemcy do tego czasu, wszystkie nadmorskie najbardziej ziemie od Wisły aż do Elby, wygnawszy Wynidów Słowianów, starem Wandalów nazwiskiem oznaczają. We sto lat po Pliniuszu i Tacycie, Dion Kassyusz Greczyn, pisarz historyi rzymskiej, w k. LI świadczy, że rzeka Elba z gór wandalskich wypływala; za jego wiec czasów albo się Wandalowie rozmnożeni w dawnych dzierżawach pomknęli aż ku teraźniejszym Czechom, wygnawszy innych Germanii mieszkańców; albo ich Gotowie, dawni nieprzyjaciele i zwycięzcy, tam zapędzili. Wreszcie nazwisko Wandalów nie było tak szczególne jednemu narodowi, aby go tylko samego oznaczało. Starożytni pisarze nie wchodząc w te udziały barbarzyńców, dawali często Gotów i Wandalów imie wielu innym błędnym narodom z nimi połączonym i spólnie łotrującym. Umknienie się Wandalów, błąkających się prawie przez trzy wieki, z dziedzicznych posad do południowych państwa rzymskiego krajów, było powodem Sarmatom-Słowianom, że ogołocone z mieszkańców przez wojny i przemiany narodów krainy miedzy Elbą a Wisłą leżące, w piątym i szóstym wieku opanowali. Epoka wtargnienia Słowianów do Wandalii, najsprawiedliwsza podobno będzie około roku 410, kiedy ci Wandalowie, czyli pod powszechnem imieniem różne hordy germańskie i sarmackie Alanów, Swewów, Kwadów, Herulów, Markomanów, Turcylingów i innych wielu uciśnionych przez Hunny, w liczbie czterech kroć sto tysięcy, naprzód do Galii, potem do Hiszpanii i Afryki udały się. Nie sami oni jednak wyszli, ale wespół z żonami i dziećmi, obyczajem starożytnych Germanów, którzy idąc na wojny, brali z sobą żony i potomstwo, za świadków i pobudki do bitwy. I ta była przyczyna że kronikarze nasi dla opanowania wandalskich między Elba, Odrą a Wisłą przez Słowiany Wenedy krajów, Słowianów z Wandalami jednym narodem uczynili. Jezyk i różne siedliska obu tych narodów, to jest Wandalów i Wenedów, czynią ich od siebie różnemi. Zostało imie Wandalii i w późniejszych wiekach pod panowaniem nawet słowiańskiem, a niemieccy nawet pisarze, Słowianów osobliwie nadmorskich, Wandalami nazywają. Książeta też teraźniejsi niemieccy, którzy naród słowiarski w tych krajach wytępili, biorą tytuły książąt wandalskich, dla pamięci przodków swoich Germanów, którzy nie mając ani krwi, ani języka spólnego ze Słowianami, imienia im tylko swego użyczali.
  19. Marsowie, Gambrywowie, Swewi i Wandalowie, sa właściwe według Tacyta imiona dawnych Germanów. Inne nazwiska wyżej od niego wspomnione, wyrażają bardziej posadę miejsc i położenie kraju; tak właśnie, gdybyśmy dawnych Słowianów ojców naszych, jako chcą niektórzy, na trzy części dzielili, to jest: na Pomeranów około morza mieszkających, Polaków, na polach czyli równinach osiadłych, i Chrobatów czyli Chorowatów podgórskie kraje posiadających podzielili. Jakoż Ingewonowie, zdaniem uczonych Niemców znaczą jakoby die Inwohner, to jest ku morzu, lub w kącie w ustroniu mieszkający. Istewonowie jako die Westwohner, ku zachodowi pomknieni, Hermionowie, jakoby die Herrumwohner, środek zastępujący. Dla czego tych poślednich raczejby zamiast Hermionów nazwać Hermiwonami należało.
  20. Kluwer w księdze Antiqua Germania dowodzi, że Niemcy, nim się nazwali Germanami, nosili nazwisko, jakie teraz noszą w swoim języku, to jest, Tejczerów, Teutisci, od bożka celtyckiego Teuta czyli Tuistona, którego w większem niż Gallowie mieli poszanowaniu. Dawniej ci Teutyskowie mieli udzielne na rodów swoich imiona. Niektórym z tych cnota i męstwo wojenne nadały, imie Germanów, to jest mężów rycerskich, jako się niżej powie. Od tych Germanów cała ziemia potem nazwała się Germanią. Wyraz Tacyta „vocabulum recens et nuper additum“, ściąga się tylko do Germanów z tej strony Renu mieszkających, ponieważ ci później to nazwisko wzięli od innych swoich współbraci. Wreszcie rzeczone nazwisko widzieć in Fastis Capitolinis roku od założenia Rzymu 531, to jest 222 lata przed Chrystusem, jako to czytać w dziele uczonego Piranesi, Lapides Capitolini, na kar. 42.
  21. Julius Caesar in bell. Gallico w k. II roz. 4 powiada, iż gdy się o narodzie Belgów wywiadywał „reperiebat plerosque Belgas esse ortos a Germanis, Rhenumque antiquitus transductos propter loci fertilitatem ibi consedisse, Gallosque, qui ea loca incolerent, expulisse.“ Tenże Cezar tamże mówi, że ci, którzy pierwsi z narodu niemieckiego czyli dawnych Teutysków Ren przeszli: „fuisse Condrusos, Eburones. Caeresos, Paemanos, qui uno nomine Germani appellantur.“ Słowo Germanus zdaje się pochodzić z języka niemieckiego Wehrmann, to jest mạż zbrojny, orężny, wojenny, przemianą częstą w dawnym języku litery W na literę G. Naprzód zatem było to imie zwycięskie tych tylko narodów, które rzekę Ren przeszły i tam osiadły, cis Rhenum. W postępie czasów narody Teutysków z tej strony Renu, trans Rhenum mieszkające, przywłaszczyli sobie toż samo Germonów nazwisko dla chluby bitnych spółbraci. Tungrów, o których wspomina Tacyt, była dawniej większa sława. Pamięć ich pozostała w tej kraju rozległości, która się teraz zowie starą dyecezyą de Tongres.
  22. Niemasz narodu, któryby się gościnnością tego bajecznego Greków bohatera nie chlubił. O Herkulesie germańskim jest mowa w k. II. Rocznych Dziejów Tacyta. Scytowie przodkowie nasi zaszczycają się także swoim Herkulesem, iż ród swój z niego prowadzą, jako pisze Herodot w k. IV.
  23. Sposób ten pieśni żołnierskich, jedni wyprowadzają od słowa barrire, które wyraża głos słoniów: drudzy od bardire, co znaczy głos jeleni. Germanowie nie znali słoniów, lecz mieli podostatku jeleni, i kochali się w takowych łowach. Wieszczkowie dawni, którzy tym to sposobem słonim czyli jelenim, naśladując ich głosów, rycerzów swoich spiewali, nazywali się bardi. Lukan poeta o nich w k. I w. 447: „Vos quoque, qui fortes animas, belloque peremptos laudibus in longum vates dimittitis avum, plurima securi fudistis carmina Bardi.“ Obacz o tych pieniach uczonego Freret wt. XXIII na karcie 164 w dziele „Memoires de l’Academie royale des inscriptions
  24. Ascyburg, teraz Asburg w hrabstwie de Meurs niżej Kolna. Obacz Kluwera na k. 430.
  25. Nauki od Greków przeszły do Gallów, od Gallów do Germanów.
  26. Tacy są teraz Francuzi, potomkowie dawnych Celtów i Germanów.
  27. Noryk i Pannonia prowincye rzymskie, gdzie teraz część Węgier, Austrya i Bawarya.
  28. Za wycięciem lasów, które zimno krajowe pomnażały, wszystko się tam odmieniło. Mają teraz Niemcy jak zboża, tak i owoców podostatku.
  29. Sam Tacyt gdy potem pisał Dzieje roczne, Annales, powiada w k. VI roz. 20, że Kurcyus Rufus in Agro Martiaco szukał srebra, lecz mało go znalazł. Niemcy teraźniejsi niewiele mają miner złotych i srebrnych, znajduje się ich więcej w Czechach. Obacz Balbina in Miscel: Bohem.
  30. Tacyt to mówi o Germanach bliższych Dunaju i Renu. Gdy się obyczaje w Rzymie psować poczęły, znikczemniała u nich i moneta Zaczęto mieszać do srebra miedziany kruszec. Pliniusz powiada w k. XXXIII, że Livius Drusus „in tribunatu plebis octavam partem aeris argento miscuit.“ Tenże później o Antonim tryumwirze: „Miscuit denario triumvir Antonius ferrum, miscentur aera falsa monetae; alii e pondere subtrahunt, igitur ars facta denarios probare.“ Dla czego Germanowie bojąc się ułudy, wybierali starą monetę handlując z Rzymianami. Tacyt te pieniądze zowie: „Serratos bigatosque, serrati nummi” — nazywały się od słowa łacińskiego serra, piłka, iż na brzegach miały nakształt piłki ząbkowanej, a to dla znaku całości sztuk i istoty srebra; ponieważ i naówczas byli fałszerze w mennicach, którzy umieli miedź srebrnemi plewkami odziewać albo brzegi obrzynać. Bigati nummi były bite za rzeczypospolitej, i więcej miały wagi niżeli bite za cesarzów później. Pliniusz w k. XXXIII mówi o nich. „Nota argenti fuere bigae atque quadrigae, et inde bigati quadrigatique dicti.“
  31. Sami Rzymianie woleli srebro dla tych samych przyczyn co i Germanowie, za świadectwem Pliniusza w k. XXXIII. „Populum romanum victis gentibus in tributo semper argentum imperitasse, non aurum.
  32. Pełno w Niemczech miner żelaznych; lecz naród jeszcze gruby, albo nie miał tyle przemysłu i cierpliwości, aby się kuźnicami bawił, albo mniej potrzebował, ufając sile i zręczności, że w przypadku wojny lada czem mógł nieprzyjaciela pokonać. Używali Germanowie kamiennego rynsztunku, którego wielka liczba znajduje się po ich grobach odkopanych za świadectwem Ekkarda: De rebus Franciae orientalis, w t. I. Podobne było używanie kamieni u Sarmatów sąsiednich Germanom, gdzie my Polacy teraz mieszkamy. Nie chciała się podobno zaprzątać starożytność nasza tak jako i sąsiednia pracą nad dobywaniem żelaza, albo go w niektórych krajach nie miała. Przed rokiem darował do gabinetu fizycznego króla jmci Stanisława Augusta, jw. jp. Kajetan Korzeniowski regent kancelaryi w. k. 1. i konsyliarz rady nieustającej, młotek i dłuto z kamienia wyrobione, które kopajacy studnią w dobrach jego Stolinie, o kilkanaście łokci w ziemi znaleźli.
  33. Majoribus lanceis Germanowie mieli dwojaką broń ręczną: większą nazywa Tacyt lancea, u której na drzewcu utknione było żelazo, zdaniem Dyodora sycylijskiego w k. V mające dłużyny łokieć lub więcej, a szerzyny na dwa cale, korczate i obosieczne.
  34. Szable nasze pospolicie, ale błędnie nazywamy framea. Jest to raczej żelazo u dzid, tak nazwane od konczatości, która się friem czyli priem zowie, za świadectwem Dytmara. Gdy Germanowie potem otworzyli minery żelazne, najczęściej używali mieczów, gladii.
  35. Lubo się teraz mocno odmienił dawny sposób wojowania w Niemczech i Francyi, zostały w nich jednak ślady rozmaite starożytności germańskiej. Widzieć tam różne rodzaje broni ręcznej: gladii, szpady czyli miecze kończate i szable do posieku bez ostrego nader sztychu; lanceae majores, halebardy; hastae frameae, kopie długie; missilia, siekierki, les haches d’armes. Znajdują się nawet w grobach starożytnych Germanów kule kamienne przedziurawione, które uwiązawszy na sznurach ciskano. Obacz Ekkarda t. I De rebus Franc. orientalis. Obacz także Kluwera in Germania antiqua.
  36. Sagum, sagulum, których słów używa Tacyt; była to płata niejakaś czworograniasta, którą się Germanowie przyodziewali. Juliusz Cezar nazywa to odzienie rheno, w k. VI r. 21. „Pellibus, aut parvis rhenonum tegumentis utuntur magna corporis parte nuda.” Izydor w k. XIX roz. 23 tłómaczy, że „rhenones sunt velamina humerorum et pectoris usque ad umbilicum atque intortis villis adeo hispida, ut imbres respuant.“ Z opisu Izydora widzieć jawnie, iż Germanowie ubożsi nosili takie odzienie, jakie my burkami zowiemy. Bogatsi mieli lepsze suknie.
  37. O tarczach Germanów niezmiernej wielkości powiada Tacyt w k. II. roz. 14 Rocznych Dziejów. Największe mieli staranie Germanowie o ozdobę tej broni, malując one rozmaitemi farbami. Te tarcze były w pierwiastkach znamionami męstwa w bitwach, i zasłoną od szwanków. Późniejsze czasy podniosły one do znaków szlachectwa, tak w niemieckim narodzie, jako w sąsiedzkich Gallach i Sarmatach. Stały się puklerze nietylko warunkiem ciała, ale też na pieczęciach znakiem rycerskiego stanu i wyższej niby nad stan gminny dostojności. Ztąd urosła heraldyka, czyli nauka o herbach i szlachectwie. Usadzały się na tarczach różne figury, podkowy, krzyże, miecze, rogi, woły i inne tym podobne, na świadectwo męstwa i siły, że ten lub ów podkowy kruszył, kopią dobrze ciskał, mieczem szermował, wołom karki ucinał, żubrom rogi odrywał etc. Przydała potem chełpliwość lub próżność do tych tarcz poboczne ozdoby, szyszaki, pióra, korony, męże zbrojne, lub inne jakie insignia żołnierskie, jakie sobie każdy na pieczęciach wyrzynać każe. Na samych tarczach, dla różnicy domów lub innych przyczyn, kładziono różne kolory, i różne ich czyniono przedziały, co wszystko poszło z pierwiastkowych tarcz dawnych Germanów, o których pisze Tacyt.
  38. U Rzymian było dwojakie głów żołnierskich nakrycie, cassis i galea; pierwsza była z blachy kruszcowej, druga ze skóry. Germanowie, choć rzadko, obojej jednak zażywali. My nazywawamy cassis szyszakiem, a galea przyłbicą lub misiurką. Przyłbice Cymbrów Germanów, galeas, opisuje Plutarch w życiu Maryusza: „Galeas gerebant, quae erant in belluarum rictus, aliasque inusitatas figuras formatae et alatis cristis, ut altiores viderentur, fastigiatae.“ Pióra, kity lub inne jakie dla ozdoby szyszaków nosidła powiewne, są wzięte od teraźniejszej milicyi ze starożytności germańskiego rycerstwa.
  39. Germanowie dzielili się na różne narody czyli prowincye, populi, te zaś na powiaty, pugi, w ich języku nazwane gowen, jak teraz Szwajcarowie na kantony. Powiaty składały się z włości, vici', które nazywano Hunderte. Ztąd wyszły angielskie hunderdy. Z każdego powiatu wybierano stu mołojców. Te poczty, zdaniem Dytmara zwały się die Hunderte czyli po naszemu setnie, albo seciny. Wieksze narody, jako Swewowie, za świadectwem Cezara Bell gallici IV, mając w sobie sto powiatów, po tysiącu z każdego przystawiały. Dla tego to mówi Tacyt: „Quod primo numerus fuit, jam nomen et honor est.“ Albowiem za pomnożeniem się ludności, pomnożyła się i liczba wybrańców powiatowych, wszelako zostało imie pierwiastkowe secin, choć przy większej liczbie dla pamiatki na pierwiastkowy zwyczaj werbunków. Rostropny ten był zwyczaj u Germanów w wyborze ludzi, aby się rola nie zaniedbywała; przeto mówi wyżej wzmiankowany Cezar: „Sic neque agricultura, neque ratio, neque usus belli intermittitur.“ Nakazywał się ten werbunek edyktem wojskowym, który się nazywał heryban. Ślady jego pozostały we Francyi w słowie arriere ban. Jest to obwieszczenie pospolitego ruszenia, jak u nas wici, które nazwisko poszło od słowa słowiańskiego wicz, wiecz znaczącego syna, młodzika, że przodkowie nasi obyczajem dawnych Germanów w czasie wojny, młodych wybierali. Nazwisko wiczów, zostało w języku ruskim, gdzie pospolicie dla pewności procedencyi, synowie ojcowskie imiona z tym przydatkiem biorą: Petrowicz, Iwanowicz, Kondratowicz, i tam dalej.
  40. Figura węglasta nazywała się cuneus, klin. Ten sposób szyku opisuje Wegecius w k. III roz. 19. „Cuneus dicitur multitudo peditum, quae juncta cum acie, primo angustior, deinde latior procedit, et adversariorum ordines rumpit, quia a pluribus in unum locum tela mittuntur. Quam ob rem milites nominant caput porcinum.“ Szyk germański tym sposobem ułożony nosił postać węgła, klina, piramidy, a węższą swoją częścią ku nieprzyjacielowi postępował. Każdy naród szykował się swoim węglem udzielnym, jak i u nas w pospolitem ruszeniu każde województwo pod osobnemi chorągwiami i wodzami stawało. Francuzi w języku swoim nazywają tę figurę szyku le coin, l’ordre rostral. Nasze słowo wojskowe komunik, używane w przeszłych wiekach, urodziło się, jeśli się nie mylę, z zepsucia języka łacińskiego cuneus.
  41. Prawa nasze zbiegłych z wojska infamia karzą, a hetmani ich po bitwie w obozie wytrebować każą. Po wojnie chocimskiej waleczny Stanisław Lubomirski kolega i następca Chodkiewicza, wszystkich tych biegusów trąbą ogłosić rozkazał. Widzieć między ustawami Franków, in lege salica, titulo 33, że kto komu niesłusznie zadał: „quod scutum suum jactasset et fuga elapsus fuisset, et non potuerit probare etc.“ miał za to grzywny płacić.
  42. Rząd u Germanów nie w każdej prowincyi był jednostajny. Bliżsi Renu i Gallów, jako dowodzi Kluwer in Germania Antiqua, żyli po republikańsku. Inni mieli swoich królów, zdaniem samego Tacyta piszącego o Gottonach i w tymże rozdziale: Nec regibus infinita potestas. W rzeczach pospolitych za nastąpieniem wojny lud zgromadzony obierał sobie wodzów z mężów co najwaleczniejszych, podnosząc ich na tarczach na znak wyboru. Vertot w k. Memoires de l’Academie royale des inscriptions, w t. II; także Montesquieu w k. L’esprit de loiss, twierdzą, że z tych starożytnych wodzów germańskich urósł urząd we Francyi marszałków dwornych czyli maires du palais, z których marszałków był Pepin ojciec Karola W. po Chilperyku, a na królestwo od papieża wyniesiony. W rządach monarchicznych, jeśli królowie germańscy byli waleczni, obierano ich także za wodzów. Te elekcye bądź na hetmaństwo, bądź na królestwo, działy się w polu. Grzegórz turoński w k. II powiada o dawnych Frankach plemieniu Germanów: „Plaudentes tam palpis, quam vocibus Clodoveum clipeo evectum super se regem constituunt.“ Żołnierski animusz nie szukał innego miejsca i innych ceremonij. Kassyodor w k. X listów. epist. 31, przywodzi mówiącego Witygesa króla Gotów: „Judicamus parentes nostros Gothos inter procinctuales gladros more majorum, scuto supposito, regalem nobis contulisse, praefiante Deo, dignitatem. Ut honorem arma darent, cui belta opinionem pepererant. Non enim in cubilibus angustis, sed in campis late patentibus, electum me esse noveritis: nec inter blandientium delicata colloquia, sed tubis concrepantibus sum quaesitus, ut tali fremitu concitatus desiderio virtutis ingenitae regem sibi martium Geticus (seu Gothicus) populus inveniret.“ Rzymianie nawet przejęli ten zwyczaj od Germanów. Zbuntowane pułki na Maurycego cesarza, podniosły na tarczy Fokasa i swoim go imperatorem okrzyknęły. Elekcye naszych krolów w polu i zbrojno wzięły przykład od Germanów. Z liczby tych różnych królów i wodzów germańskich, gdy wojska wyszły w pole, obierał się powszechny hetman i powszechną nad wszystkimi udziałowymi przywódzcami piastował władzę, jakiej z nich żaden nie miał w czasie pokoju. Dla czego Cezar w k. VI Bell. Gall. powiada: „in pace nullus et communis magistratus“, to jest, że każdy naród udzielnym i zwyczajnym sobie rządził się sposobem. Przodkowie nasi mając wiele zwyczajów od dawnych Germanów wziętych, podobnym także sposobem w zdarzonych wojnach postępowali. Wspomina o tem Bogufał na kar. 21, choć w pomieszanin różnych baśni, z gminnego podania wziętych. „Lechitae qui nullum regem, seu principem inter se tonquam fratres habere consveverunt, sed duodecim discretiores eligebant, qui quaestiones definiebant, et rempublicam gubernabant, nulla tributa seu invita servitia ab aliquo exigentes. Gallorum (Franków) impetum formidantes, quemdam virum strenuissimum, nomine Kral, in eorum capitaneum seu ducem exercitus, ut verius dicam, nam juxta polonicam interpraetationem duse excercitus wojewoda apellatur, unanimiter elegerunt.“ Były u nas, jak w dawnej Germanii, różne powiaty Słowian swojemi nazwiskami uszczególnione, które w pierwiastkach składając jedno ciało rzeczypospolitej słowiańskiej, każdy, w swoim udziale własny rząd mieli, i własnego starszego. Być mogło, że polska rzeczpospolita miała duodecim pagos, to jest powiatów. Ztąd urośli oni dwanaście wojewodowie, po dwakroć w kronikach naszych panujący. Gdy Frankowie poczęli cisnąć Słowianów za Elbą, dokąd się dawniej polskie dzierżawy przytykały, Polacy obierali sobie powszechnego wodza na wojny, jako się z powieści Bogufała pokazuje. Znajdujemy powszechne przykłady wybranych wodzów i w innych słowiańskich narodach, jako to Syrbach, Bohemanach i Obotrytach, co wszystko dowodzi, że rząd dawnych Germanów wszedł powoli do sąsiedzkiego narodu Słowian.
  43. Królikowie Germanii w niektórych jej prowincyacn nie byli samowładni. Rządzili oni nie sami, ale z gminem krajowym; była to raczej monarchia zmieszana z demokracyą. Julius Cezar w k. V Belli Gallici przywodzi mówiącego Ambioryxa królika Eburonów, jednego z powiatów Gerraanii: „sua esse ejusmodi imperia, ut non minus haberet in se juris multitudo, quam ipse in multitudinem.“
  44. Aby zwierzchność świecka mniej miała nienawiści, a karząca ręka więcej powagi. Cezar w k. VI powiada: „Cum bellum civitas aut illatum defendit, aut infert, magistratus qui ei bello praesint, ut vitae necisque habeant potestatem, deliguntur.“
  45. Obrazy różnych zwierząt, jak to widać w k. IV r. 22 historyi Tacyta. Wynosili razem Germanowie zabrane nieprzyjaciołom znaki wojenne, chorągwie, proporce, które w gajach swoich świętych, bo u nich bóźnie nie było, chowali złożone. Obrazy te zwierząt były znakami szczególnych pułków, jak u nas na chorągwiach widzieć orły, pogonie, lwy, gryfy, niedźwiedzie. Chorągwie zaś nieprzyjacielskie pobudzały do mestwa.
  46. O takim sposobie szykowania jest mowa w historyi Tacyta k. IV roz. 18. w Rocz. Dziejach k. XIV r. 34. Obacz też o tem Cezara in Bell. Gall. w k. I roz. 57.
  47. Dla wstrzymania ucieczki mężów lub natarczywości nieprzyjaciół. Dion Cassius w k. LXXI powiada, że gdy Marek Aureli cesarz zwyciężył Kwadów i Markomanów, inter cadavera barbarorum, corpora mulierum armata reperta sunt.
  48. Do tego się ściąga, co pisze Swetoniusz w życiu Augusta r. 21: „a quibusdam novum genus obsidum, faeminas excigere tentavit, quod negligere marium pignora sentiebat.“
  49. Plutarch to samo powiada o niewiastach celtyckich. Cezar w k. I r. 50, de Bell. (nie potykał, usłyszał odpowiedź: „Quod dzem na wojnie z Gallami suetudo esset, ut matres familias eorum Aryowist ich hetman nie potykał, usłyszał odpowiedź: „Quod apud Germanos ea consuetudo esset, ut matres familias eorum sortibus et vaticinationibus declararent, utrum praelio committi ex usu esset nec ne; eas ita dicere, non esse, fas Germanos superare si ante novam lunam contendissent.“ Strabon w k. VÍI opisuje barbarzyński i krwawy obrządek czarownie cymbryjskich, jakiego one używały podczas wojen. Takowe czarownicze bab sprosnych guślarstwa w czasie wojennym, przeniosły się nawet od Germanów do Słowian pogranicznych, a od nich do nas przeszły. Kronika Montis sereni spółczesna powiada, że podczas wojny, która miał Władysław Laskonogi w roku 1209 z Konradem margrabia Miśnii, znajdowała się w obozie polskim jakaś czarownica, która nosiła przetak, i to naczynie wodą bez wycieku nalewała. Obacz t. III historyi naszej w k. II r. 33.
  50. Obacz o tej Welledzie hist. Tacyta k. IV r. 61. 65.
  51. Wzięta potem od Rzymian w niewolę, mniemanie bóstwa swojego straciła.
  52. Gdy żyła ta Aurynia, jeszcze Germanowie do tego nie przyszli zabobonu, aby podobnym zwodnicom cześć boską pisowali. Obacz Tacyta w hist. k. IV roz. 61. O tych guślarkach obacz Keyslera: Antiquitates Septemtrionales.
  53. Dla tej podobno przyczyny co i Gallowie dawni, jak pisze Cezar de Bell. Gall. w k. VI roz. 17. „Hunc omnium inventorem artium ferunt, hunc viarum atque itinerum ducem, hunc ad quaestus pecuniae mercaturasque habere vim maximam arbitrantur.“ Germanowie przez sąsiedztwo z Rzymianami, naciągneli od nich wielości bożków w przeciągu czasów. Stać się to musiało już po zejściu Cezara, który za swoich lat powiada w k. VII r. 21, że tylko chwalili „Solem, Vulcanum et Lainam, reliquos ne fama quidem acceperunt“ Podobał się potem najbardziej Germanom Merkury dla pożytków, których był sprawcą, w handlu, podróżach, rekodziełach.
  54. Tacyt w Rocz. Dziejach k. XIII r. 57 powiada, że Germanowie na ofiarę Marsowi i Merkuryuszowi branców wojennych zabijali. O tymże świadczy Lukan w k. I. „Et quibus immitis placatur sanguine diro Teutates (Merkuryusz) horrensque feris altaribus Hesus (Mars).“ Widzieć takowe świadectwa i w Prokopie de Bell. Gothico w k. II. Germanowie przynajmniej ci, których dla sąsiedztwa ze Scytami nazywano Celto-Scitae, wzięli ten okrutny obyczaj od Scytów, o których obszernie pisze Herodot w k. IV.
  55. Izys sławna bogini egipska. Egipcyanie, jak nauk tak bałwochwalstwa dali początek w wielu narodach. Zwyczaje ich przeniosły się do Greków: Grecy onych Rzymianom, Rzymianie innym użyczyli.
  56. Obrządek ten Izydy pod postacią galery, czyli okrętu albo statku wodnego, objaśnia Muratori in Thesaur. Inscrip. w t. I, gdzie widzieć boginią Clatra, która była taż sama co Izys. Trzyma ona w prawym ręku brząkadło, czyli instrument muzyczny nazwany sistrum, z wężem; w lewym miarę wylewów rzeki Nila; na głowie nosi koszyk, a w tyle widzieć okręcik. Germanowie nie mieli zwyczaju dawać bogom postaci ludzkiej, przeto ich naród Swewów wielbił te boginią pod figurą galery (liburna). Swewowie mieszkali bliżej Elby i Dunaju: prowadzili z Rzymianami handel wodny. Niedziw zatem, że się od nich nauczyli wielbić to mniemane bóstwo, mające opiekę nad żeglarstwem. Jak wiele Germanowie mieli w religii swojej obrządków egipskich, obacz o tem uczone dzieło Schoepflina: Alsatia Ilustrata. Co się zaś tycze figury galery, jak Rzymianie dawniej przybycie do swoich krajów Saturna oświadczali wybijanemi pieniądzami ze znakiem galery, tak inne od nich narody ten zwyczaj wzięły.
  57. Odmieniło się potem to zdanie, Germanowie za czasem wyrzynali bogi na podobieństwo ludzkie, i boźnice im stawili. O świątyni sławnej Tanfana, obacz Rocz. Dzieje Tacyta w k. I roz. 51.
  58. Obacz o tych latach Roczne dzieje Tacyta k. II roz. 12. K. IV r. 73. Historya k. IV 1, 14. Pięknie Seneka w liście 41. „Si tibi occurrit vetustis arboribus et solitam altitudinem egressis frequens lucus, et conspectum caeli densitate ramorum aliorum alios protegentium submovens; illa proceritas silvae, et secretum loci, et admiratio umbrae, in aperto tam densae atque continuae fidem tibi numinis facit.“
  59. Zwyczaj ten był powszechny we wszystkich narodach barbarzyńskich, gdzie im mniej czystej religii i rostropności, tem więcej zabobonów. Gmin prosty w narodzie naszym lubo oświeconym, mianowicie na Rusi pod rządem duchownym grubych i nieuczonych popów, codziennym jest tego świadkiem. Mądre i przykładne prace zacnego metropolity i biskupów, zakładając pożyteczne szkoły dla samych duchownych, już dzielnie zabiegają, aby oni nie byli ślepi i wodzami ślepych.
  60. Myśl ludzka, w pewnych tylko od stwórcy wiadomości granicach zamknięta, szukała zawsze przedrzeć się za ten obręb, i rzeczy przed sobą zawartych ciekawością dosięgnąć. Nie idąc do raju, gdzie pierwszy nasz rodzic chciał poznać w smaku jabłecznym scientiam boni et mali, możemy to zuchwalstwo pomknąć do najdawniejszych wieków. Cycero w księdze: De Divinatione, mówi: że ta wróżbiarska nauka „Divinatio ab omni aeternitate repetita est.“ Po rozproszeniu narodów była ona u Celtów zdaniem Dyodora w księdze piątej „a longinqua vetustaque observatione.“ Przeszła potem do Scytów, jako świadczy Herodot w k. IV. „Apud Scythas permultos esse divinatores, qui pluribus lignis salignis divinare solent.“ Ten sposób wróżek scytyjskich na kawałkach drzewa, który opisuje Herodot, wszedł do sąsiednich Germanów, a od nich i inne narody zaraził. Gdy Słowianie osiedli za Wisłą i ponad Elbą kraje dawne Germanii, znalazłszy tam zabobony germańskie, przywłaszczyli one sobie, i więcej jeszcze do nich ze swego domysłu przydali. Sposób wróżenia dawnych Germanów, objaśnia zwyczaj Rugianów słowiańskich, opisany od gramatyka Saxona kronikarza duńskiego we XII wieku w k. XIV. „Tribus ligni particulis, parte altera albis, altera nigris, in gremium sortium, loco conjectis, candidis prospera, furvis adversa signabant.“ Ślady starożytności wieszczbiarskiej widzieć w piśmie nawet świętem, w Ezechielu XXI, 21 i 22 — Ozeaszu IV 13.
  61. Wzięli to Germanowie od Rzymian, Słowianie od nich. Pozostałe dotąd ślady tych zabobonów widzieć w naszem pospólstwie. Sroka skrzecząca oznajmuje o gościach, puhacz nocny na dachu nieszczęściem grozi; lot bociani pierwszy raz na wiosnę postrzeżony podróż znaczy, i inne tym podobne bałamuctwa zdatne tylko do okrasy poetyki wiejskiej.
  62. Zwyczaj ten mieli dawni Persowie, jako świadczy Herodot w k. III, o koniu owym, który rżeniem swojem Daryusza do tronu przeznaczył. Tenże w k. I mówi o koniach białych świętych w wojsku Cyrusa; a w k. VII powiada, że przed zwyciężonym Xerxesem szły także konie i wóz poświęcony. Przyczynę tego obrządku daje Justinus w k. I. „Nam et solem Persae unum Deum esse credunt, et equos eidem sacratos ferunt.“ Religia Persów o słońcu i jego powozie dała okazya Grekom, nowości i baśnie lubiący do zrobienia historyi o Fa?tonie. Gramatyk Saxon pisze w hist. duńskiej, że kapłani narodu Słowiańskiego Rugianów, biali także powód do swoich proroctw z uwag nad końmi białemi. Są i u nas ludzie, którzy nieszczęśliwych pojedynków, lub innych przypadków przestrogę koniom przyznają. Być może, że rządząca światem Twórcy opatrzność, upomina czasem przez bydleta tych zapamiętalców, którzy własnego roztunu nie słuchają: „Interroga jumenta et docebunt te“ mówi pismo święte.
  63. Z tego Germanów zwyczaju wzięły gorszący pochop pojedynki. Ten jednak barbarzyńskiej starożytności dowód wszedłszy potem w narody chrześciańskie, długo był miany za jakowyś sad boski i przeznaczenie, mieszając czystość religii z pogańskiemi zabobonami. Wiele o tem pisze uczony Montesquieu, w k. VII Esprit de loix.
  64. Tacyt te starszyznę nazywa principes. To słowo princeps nie miało w onych wiekach tego znaczenia, jakie ma teraz. Służyło to imie ludziom w kraju znaczniejszym sławą, majątkiem, rozumem, których gmin pospolity jak ojców jakich słuchał. Z wyrazów Tacyta poznad łatwo, jaki byl sposób i gatunek rządu u Germanów. Rząd angielski zdaniem uczonego Montesquieu w księdze VI, wypłynął bez pochyby z tego Germanów zwyczaju. Możnaby coś podobnego znaleść i w naszym rządzie, gdy były Senatus Consulta. Odbywały się tam sprawy pomniejsze z referencya do sejmów. Większe stanowiły się na sejmach w izbie poselskiej, tak jednak, że o tem samem i senat w izbie swojej wotował.
  65. W pierwiastkach świata, czasy poczynały się od nocy, jako mamy w piśmie świętem Geneseos I, w wierszu 5, z tej przyczyny, że Bóg stworzył pierwej świat w sobie ciemny i niezgrabny, a dopiero potem światło wyprowadził. Factumque est vespere et mane dies unus.“ Gallowie i inni barbarzynicy, z upływem czasu a usunieniem sie narodów od gniazda stworzenia i pierwiastkowej religii, pofałszowały żródło prawdy, zostawując jej atoli niektóre ślady. Juliusz Cezar w k. VI rozd. 18 o nich powiada, „se omnes a Dite patre (bożek ciemności) prognatos praedicant, idque a Druidibus (duchowieństwo ich i prawodawcy) proditum dicunt. Ob eam causam spatia omnis temporis non numero dierum, sed noctium finiunt, et dies natales, et mensium et annorum initia sic observant, ut noctem dies subsequatur.“ Tej Gallów narodu celtyckiego równie z Germanami starożytności zostala pamięć w dawnym języku francuskim annuict, to jest tej nocy, czyli dziś. Ztąd wyszedł staroświecki wyraz w mowie prawniczej: „Comparoir dedans les nuicts.“ Widzieć toż samo in lege salica titulo 48: inter decem noctes. Titulo 50: in noctes quadraginta.
  66. Ślady zbrojnego sejmowania Germanów przeszły w późniejszych wiekach do Franków, u których pod panowaniem Merowingów podobne zjazdy nazywały się les champs des Mars; pod Karolowingami les champs de Mai; potem: les Cours plenieres de Noel et Pâques; a nakoniec: les Etats Géneraux. Przodkowie nasi Scytowie mieli także obrady swoje zbrojno, jako to widzieć w opisie Klaudyana: „Consedere patres pellita Getarum curia.“ Sejmy też nasze konne zdają się mieć w sobie szczątek jakowyś starożytności germańskiej.
  67. Tak jednak, żeby nie zaraz się zadusili lub umarli, jako świadczy Grzegorz turoński o Rykulfie kleryku, w k. V roz. 50. „Ab hora tertia dies revinctis post tergum manibus suspensus ad arborem dependebat; ad horam vero nonam depositus, extensusque ad trocleas caedebatur fustibus, virgis et loris duplicibus etc.“ W prawie salickiem, lex salica, nie godziło się nikomu pod wielką karą zdejmować z drzewa takowego zbrodnia.
  68. Ignavos et imbelles.“ To jest tych, którzy będąc w obowiązku służby żołnierskiej, zawołani od starszych na obronę ojczyzny, pod chorągiew nie stawają. Obacz Cezara de Bell. Gall. w k. VI rozd. 22. Widzieć także edykt cesarza Lotaryusza w prawie lombardzkiem, w k. III titulo XIII. „Quicunque liber homo (szlachcic lub mający posesyą ziemską) a comite suo fuerit admonitus, aut ministris ejus, ad patriam defendendam, et ire neglexit, et excercit supervenerit ad istius regni vastationem, vel ad contrarietatem fidelium nostrorum, capitali subjaceat sententiae.“ Gdy w naszym kraju nie było jeszcze regularnej i płatnej milicyi, ale każdy szlachcic z gruntu który trzymał, winien był służbę wojenną pełnić osobiście z więcej lub mniej koni i pachołków, według taxy posesyi, znajdujemy w historyi i w prawach przepisane kary na niestawających do obozu. Dawniej wojewodowie, których właściwie zwać można duces, albo Comites Palatini, obyczajem wziętym od Niemców i Franków, czynili popisy rycerstwa, i w pole na zawołanie książąt wyprowadzali.
  69. Corpore infames“ Sodomczyków. Nieznajome dawniej w Polsce takowe zbrodnie, nazwiska nawet właściwego nie znalazły.
  70. Nie mieli Germanowie, jako się mówiło wyżej, innych dostatków prócz dobytku. Gdy się potem u nich pokazało złoto i srebro, odmieniły się kary w płatki pieniężne. Została atoli pamięć dawnego zwyczaju.
  71. Mówiliśmy wyżej, że Germanowie dzielili się na narody czyli prowincye, populi, tak jak i teraz niemiecką rzesze składają różne tychże Niemców księstwa, z których się formuje jedno ciało, corpus germanicum. Jedne powiaty miały swoich królów, drugim się podobało żyć pod rządem republikańskim, a tam rządzili principes, to jest mężowie wybrani czyli starszyzna. Tak w królestwac jako i w rzeczachpospolitych obierali się w czasie wojny wodzowie, duces. Rzeczone narody, populi, dzieliły się na powiaty, pagi. Tak Semnonów naród, jako będzie niżej, liczył w sobie sto powiatów, centum pagos. W każdym z tych powiatów, albo raczej w mieścinie z okolicznemi wsiami, był jeden princeps czyli starszy, który porządku i sądów pilnował. Powiaty dzieliły się in vicos, na włości, okolice nazwane Hundertami, iż w sobie sto wiosek zawierały. Każda zaś wieś miała swego także starszego, albo raczej setnika. Tacyt nazywa tych setników comites; z tej przyczyny, iż każdy princeps pagi, czyli starszy powiatowy, miał sobie przydanych przez obiór sejmowy sto towarzyszów, comites ex plebe, którzy z nim pospołu składali radę prowincyalną. „Centeni singulis principibus ex plebe comites, consilium simul et auctoritas adsunt.“ Setnicy, comites ex plebe, sądzili po swoich wioskach sprawy mniejsze, a starszy powiatowy, princeps pagi, wszystkie, tak większe jak mniejsze. Prawo alemańskie titulo XXXVỈ powiada: „Conventus secundum antiquam consuetudinem fiat in omni centena coram comite, aut suo misso (namiesnik) et coram centenario ipsum placitum fiat.“ Znajduje się takoweż in Capitularibus Karola IV i Ludwika cesarzów, titulo III, 79: „Ut nullus homo in placito centenarii neque ad mortem, neque ad libertatem suam amittendam, vel ad res reddendas, vel mancipia judicetur, sed ista in praesentia comitis vel missorum nostrorum judicentur.“ Wzięli Germanowie ten zwyczaj od Rzymian dla sąsiedztwa z nimi, u których były te nazwiska dostojności i urzędów: Caesar, Legatus caesareus, Comes, Legati. Gdy królowie Franków opanowali Germanią, i rząd jej republikański zamienili w monarchią, zostały ślady dawnego rządu w nazwiskach komesów. Zamiast komesów dawnych, principes, albo starszyzny powiatowej, byli przy boku cesarskim comites majores, czyli comites palatii, którzy mieli sądową juryzdykcyą po powiatach, a mniejsi i od nich dependujący po miastach i w drobniejszych kraju udziałach. Dawni Germanowie odprawowali swoje zjazdy sądowe pod niebem, na wzgórkach, pod drzewem jakiem rozłożystem, dla cienia i chłodu. Czasy schadzek i sądów za pogaństwa były na nowiu księżyca albo w pełni, jako wyżej mówiono. Za cesarzów chrześciańskich miały także swoje postanowienie. Czytamy w prawach Alemanów pod tytułem XXXVI: „Ipsum placitum fiat de sabbato in sabbatum, aut quali die comes aut centenarius a septem in septem noctes etc.“ Słowianie przodkowie nasi, obyczajem Germanów, których kraje w V wieku osiadłszy, rząd ich przyjęli, dzielili się także na różne narody, jedno ciało czyli corpus slavicum składające. Obotryci z Rugianami i Marachami czyli Morawcami mieli swoich królików. Czechowie rządzili się prawem wolności z początku, nim się w rząd monarchiczny zmienili. Polacy czyli Lachowie byli także wolni, jako świadczy Bogufał, wyżej od nas cytowany. „Duodecim discretiores et locupletiores ex se eligebant.“ Znać że naród polski składał się w pierwiastkach ze dwunastu powiatów, pagi, zkąd się urodzili w kronikach naszych dwanaście wojewodowie i mniemana anarchia. Byli to raczej principes pagorum, starszyzna powiatów, którzy za odmianą rządu w monarchia, zostali jak u Niemców comites palatini, to jest rządzcami i sędziami udziałów swoich, a czasem i wodzami wojsk powiatowych, jakimi u Niemców byli także ciż sami comites palatini. Setnicy, centenarii Germanów, albo jak ich nazywa Tacyt comites plebis, jak potem w Niemczech za monarchii zamienili się in comites minores, to jest sędziów i rządzców ziem drobniejszych, tak i u nas dali początek kasztelanom albo gubernatorom zamków królewskich z ich okolicami, których pewna liczba zawierała się w województwach. Te ziemie nazywały się castellaniae, i było ich więcej niżeli teraz, jako widzimy ze starszych przywilejów. Za rzeczypospolitej starych Lachów, prócz starszyzny powiatowej, principes, czyli jak ich nazywa Bogufał z podania starożytnego, duodecim discretiores, i prócz ich towarzyszów sadowych, comites castellani, z którymi sądy prowincyonalne, albo roki większe, termini majores odprawowali w polu obyczajem Germanów, co się i za monarchów potem praktykowało, sub papilionibus; prócz mówię tych urzędników cywilnych, obierał naród wodza czyli wojewodę w czasie wojennej trwogi. Wyraźnie o tem mówi Bogufal na karcie 21, jakośmy wyżej mówili. Za monarchii, czasem książęta nie potrzebów żadnego hetmana, mając tylko pod swoją komendą comites majores, comites palatinos, którzy obyczajem Niemców razem byli duces exercitus, czyli wojewodowie, czasem też wybierali sobie według woli swojej udzielnego wodza, jakośmy mówili w t. I, w II Historyi polskiej. Z tych wszystkich powieści pokazuje się jawnie, jak wiele rząd nasz polski naciągnął zwyczajów od starych Germanów.
  72. Chodzono nawet na sądy zbrojno. Prawo saliekie mówi titulo 47. „In ipso mallo (koło sądowe) scutum habere debent.“ Ten obyczaj zachowują dotąd nietylko kraje rodu germańskiego, ale i potomkowie Sarmatów i Słowian. U nas szabla jest znakiem szlachectwa, przeciwnie Rzymianie starzy nie nosili broni, chyba na wojnie.
  73. W pośledniejszych nawet czasach narodu niemieckiego widzieć w kronikach różne przykłady, jako cesarze, królowie, synom swoim miecze przypasowali. Z Niemiec przeniósł się do nas ten zwyczaj. Władysław Herman przypasał szable synowi Krzywoustemu w Płocku, jako się mówiło w Historyi polskiej t. II. Bogufał powiada pod r. 1245 o książętach wielkopolskich; „Praemislaus dux fratrem suum Boleslaum gladio cinxit militari.“
  74. Rzymianie przychodzącej młodzieży do pewnego wieku dawali szatę nazwaną toga. Germanowie tarcze i spisę. Zdaje się, iż ten obrządek odprawował się piętnastego roku życia, kiedy młodzieniec poczynał nabierać sił i zdolności do rzeczy wojennych. Obacz w Senece list XXXVI i tegoż księgę de Ira I, 11.
  75. Tacy byli u Rzymian principes juventutis. Miał i ten wiek swoją dystynkcyą, aby się tem do dalszych dla ojczyzny posług przysposabiał.
  76. Tacyt mówi: „nec pudor inter comites aspici“ Z powieści Tacyta byli u Germanów dwojacy comites, jedni cywilni do pomocy rządu krajowego starszyznie, principibus, w rzeczach pospolitych, jako się mówiło wyżej; drudzy comites rycerscy, o których teraz mowa. Tych ostatnich możemy nazwać towarzystwem, jakie jest teraz u nas, choć z niejaka według czasów i obyczajów odmianą. Wszelako i nasze wojskowe towarzystwo początek swój ztamtąd zasięgać zdaje się. Powaga jego w wojskach jest wysoka; każdy w nim szlachcic, rodzice mają sobie za honor wpisywać w poczet towarzystwa narodowego dzieci swoich nawet niedorosłych. Montesquieu w k. XXX r. 3 nazywa tych towarzyszów comites, compagnons. Niemcy ich zowią Gesell, jakoby towarzysz orężny Stan żołnierski i Germanów, tak jak w innych narodach, był zawsze poczytany za najpierwszy. Prerogatywy towarzystwa były u nich osobliwe, tak dalece, że gdyby kto takiego towarzysza ranił lub zabił, większej we trójnasób podlegał karze pieniężnej, niż za głowę prostego szlachcica. Tacyt powiada, że każdy starszy powiatowy, princeps, miał pewny poczet tego to młodego towarzystwa, a im go miał więcej, tem go bardziej swoi i obcy poważali. Asystowała ta młodzież starszyznie przy boku. Z tego zwyczaju urodzili się potem za cesarzów i książąt w Niemczech armigeri, giermkowie, noszący broń książęcą, także comites we dworach cesarskich, którym monarchowie za posługi wojenne nadawali dziedzictwa, lub starostwa dożywotnie. Gwardye, zgromadzeni kadeckie lub inne jakie najwybransze poczty mocarzów teraźniejszych, prowadzą swój także początek od towarzystwa młodzieży dawnych Germanów. Do tych albowiem wybiera się pospolicie lud, wiekiem, wzrostem i uroda najznakomitszy. Cesarz teraźniejszy uformował sobie na wzór dawnych Germanów z młodzieży naszej gwardyą galicyańską, na której czele księcia Adama Czartoryskiego generała ziem podolskich postawił.
  77. Ammian Marcellin w historyi k. XVI r. 13 powiada, że gdy Rzymianie poimali Chonodomara króla Alemanów, „comites ejus ducenti numero, et tres amici unctissimi flagitium arbitrati post regem vivere, vel pro rege non mori, si ita tulerit casus, tradidere se vincientibus.“
  78. Ztąd urosło prawo lennicze, jus feudi, według Montesquieu w k. XXX „l’Esprit des loix.“ Lecz w pierwiastkach, królowie lub inna starszyzna narodowa kontentowała swoich towarzyszów wojennych, comites, drobniejszym jakim darem, koniem, szablą, strawnem; potem gdy się kraj pomnażał zaborem ziem nieprzyjacielskich, a w rycerzach urosła chęć istotniejszej nagrody, zaczęły się rozdawać pieniądze, a nakoniec włości, naprzód dożywotnie, potem dziedzicznie. Ztąd urośli w Niemczech comites, grafowie, marchiones, margrabiowie, starostowie pograniczni, landgravii, jakby gubernatorowie krajów, burgravii czyli castellani, rządzcy zamków i miast z okolicami. W niemieckiem państwie dla słabości cesarzów, ci rycerscy dożywotnicy, z początku od najwyższej zwierzchności dependujący, zrobili się potem udzielnymi w naszej Polsce szlachta, to jest stan rycerski, obyczajem Germanów pomnożył się także w majątki nadaniami królów i książąt, dóbr na nieprzyjacielu wziętych, wszakże zawsze z obowiązkiem służby wojennej, servitii militaris. Nadawano im wioski na własność, potem książęta ze swoich własnych dóbr odrywali cząstki, albo na wieczność, albo dożywociem jako starostwa.
  79. Owszem niemasz tu żadnego podziwienia. W grubych narodach w niczem się miara nie zachowuje, żadna namiętność nie ma powściągu; przyczyna tego, że wszystko czynią bardziej z zapędu, niżeli z rozumu.
  80. Ultro et viritim,“ Te są początki danin, tributa, składek. Od Germanów przeszedł ten zwyczaj do rzeczypospolitych słowiańskich i do polskiej przed monarchią. Wyżej od nas cytowany Bogufał powiada wyraźnie na kar. 22 dwunastu starszych Lechitów „duodecim discretiores, qui quaestiones interse contingentes (spory, sprawy) diffiniebant, et rempublicam gubernabant, nulla tributa seu invita servitia ab aliquo exigentes.“ Takowa dobrowolna za czasów rzeczypospolitej danina weszła w powinność za monarchów, zkąd widzieć w dawnych przywilejach krolów i książąt naszych wyszczególnione te podatki zbożowe i trzodowe pod nazwiskami: vacca krowa, poledrus żrzebie, porcus wieprz, sep, osep, stróża, to jest dawanie pewnego gatunku zboża. Chciwość panujących więcej jeszcze tych danin przymnożyła w ptastwie, w miodach, zwierzynie, o co częstokroć stan rycerski bunty przeciwko zwierzchności podnosił, jako to widzieć na wielu miejscach historyi naszej narodowej. Atoli i te poślednie daniny wyszły z tychże Niemców. Klotaryusz I i Pepin królowie Franków, wybierali od Saxonów po tysiąc krów i wołów; wkrótce zaś ten podatek pomnożył się miodem, owocami i innym płodem ziemnym, jako świadczy Ekkardus w t. I „Rerum Franc. Orient.“
  81. Na utrzymanie wojen i stołów hetmańskich. „Ekkard in Reb. Franc. Orient. powiada, że Germanowie potem królom swoim, prócz różnych podatków steora, dawali także osterstuopha, to jest wielkanocne puhary, gdy się miały odprawować zjazdy publiczne. Ryxa Niemkini, żona Mieczysława II, wprowadzała do Polski, za świadectwem Długosza, podobne daniny extraordynaryjne, co było okazyą do jej wygnania i rewolucyj krajowych. „Quod tam regalium quam militarium villarum danias, suffragia, collectas et tributa, singulis praecipue festivitatibus pro mensa et coquina regis solutionem induxerit.“ Długosz na karcie 190.
  82. Trwał długo ten zwyczaj w Germanii. Ammian Marcellin, który w czwartym wieku po Chrystusie pisał o wojnach Rzymian w tym kraju, żadnego miasta nie wymienia. Nazwiska miast, niby od Ptolomeusza geografa cytowane, służyły raczej okolicom, włościom, vicus. Lud żołnierski bawiąc się rolą a wojną, nie potrzebował handlu, manufaktur, które zbytek wprowadziwszy do krajów, już dla ich składu i obrony zamknięcia murów szukał. Rozpuszcza się i psuje umysł żołnierski w takowych siedliskach. Germanowie tego się wystrzegali. Początek miastom dały zamki, castra, czyli stanowiska obronne żołnierzów obozujących na pewnych miejscach. Dla ich wygody, a potem i dla zbytku stawiły się przy okopach sałasze, tasy, lub inne przytułkowe mieszkania przekupniów. Zakochali się ludzie w spółeczności, i domy potem przy zamkach pobudowawszy, miasta z tego składu porobili. Dawniejsi Polacy nie kochali się także w miastach; szlachta po wsiach pilnowali roli i szabli. Książęta sami mogli tylko budować zamki, dla bezpieczeństwa powiatów i składu żywności na potrzeby żołnierskie, gdyby nieprzyjaciel włości psował.
  83. Ta ziemi sztuka około domu rozległa i płotem otoczona, była to owa sławna w starożytności ziemia, nazwana terra Salica, której dziedzictwo i dawnych Germanów do samej płci męskiej należało. Tak o tem pisze: Lex Tolica titulo LXII: „De terra vero Salica in mulierem nulla portio haereditatis transit, sed hoc virilis sexus aquirit etc.“ Ekkard wyżej cytowany powiada, że Germani takowe domy nazywali Sal, i że około tego domu było Salbuck, jak Francuzi zowią courtil, z obchodem ziemi próżnej, płotem ogrodzonej. Te rozległość ziemi z domem nazywano Seliland, czyli ziemia salicka, która do samego potomstwa męskiego należała, przeto że płeć niewieścia do innych ziem przez zamężcia przechodziła. Takowe gatunki dziedzictw nazywały się także haereditas aviatica, dziedzizna, terra paterna, ojczyzna, allodium, lenność. Obacz o tem prawa Allemanorum, Angliorum, Verinorum, Ripuariorum, Salicas. Budowali Germanowie domy swoje osobno, dla bezpieczeństwa od ognia sąsiedzkiego w pokoju, a podczas wojny od kul ognistych, które ulepiwszy z gliny i rozpaliwszy, ciskać umieli z proc na dachy słomą kryte, jako pisze Cezar in Bell. Gallico, w księdze V, rozdziale 42.
  84. Starożytni Scytowie, na pograniczu Podola i Ukrainy dawniej mieszkający, używali takich podziemnych domów, jako świadczy Herodot w k. IV, nazywając tych mieszkańców habitantes in sepulchris. Toż samo o Sarmatach powiada Mela w k. II. roz. 1: „Ob seva hiemis adeo assiduae demersis in humum sedibus, specus aut fossata habitant.“ Pełno takich lochów na Podolu. Pieczary kijowskie do tegoż gatunku należeć zdają się. Na Podolu i na Rusi dotąd trwa zwyczaj chowania zboża w dołach. —
  85. Obacz wyżej. Tacyt tę burkę nazywa Sagum Mela geograf mówi, że Germanowie z kory nawet drewnianej odzienie sobie robią. „Viri sagis velantur, aut libris arborum quamvis saeva hyeme.“
  86. Tym obyczajem żyje chłopstwo ruskie, w brudnych chałupach i pełnych dymu siedząc, który przez dziury otwarte w pułapie wypuszczają.
  87. Sarmatów w odzieniu buchciastem naśladowali za Renem mieszkający Wangionowie, Belgowie, jako świadczy Lukan poeta I, 430. O sukni węższej i opiętej Germanów mówi Sidonius Apollinaris carmine V, 244. Tenże Sidonius opisuje w liście IV, 20 towarzyszów Sigimera: „Quorum pedes perone setoso talos ad usque vinciebantur. Genua, crura, suraeque sine tegmine. Praeter hoc vestis alta stricta, versicolor vix appropinquans excertis poplitibus. Manicae sola brachiorum principia velantes. Viridantia saga limbis marginata puniceis penduli ex humero gladii, batheis super currentibus strinxerant causa bullatis latera rhenonibus.“
  88. Bliscy Renu i Dunaju, nie szukali okazałości w ozdobach ze skór rzadszych, woląc one przedać.
  89. Barbarzyńskie narody kochały się w odmianie kolorów na szatach, choć bez gustu. Podobała się im zawsze ta różność. Z tego to zwyczaju weszła potem moda gronostajów z dodatkiem czarnych ogonków.
  90. Wstrzemięźliwość Germanów chwali Tacyt, a Salvianus w k. VII de gubernant. Dei, Gotów i Wandalów ich następców. Słowianie wzięli te ostrość praw od Germanów. Dytmar spółczesny Bolesławowi Chrobremu wypisuje na początku k VIII osobliwsze prawo, które było u Polaków na cudzołostwo. Ustawy Germanów na ukaranie wszeteczników, obacz obszernie in Legibus salicis.
  91. Pięknie Seneka w liście VII: „Nihil vero est tam damnosum bonis moribus, quam in aliquo spectaculo desidere. Tuno enim per voluptatem facilius vitia surrepunt. Quid me excistimas facere? avarior redeo, ambitiosior, luxuriosior.
  92. Literarum secreta.“ Germanowie znali pismo, jako świadczy tenże Tacyt w Roczn. Dziejach k. II. w roz. 63, 88, lecz rzadko i po dworach. Gmin tego nie znał w powszechności. Rozumiem, że się to działo dla utrzymania w narodzie ducha wojennego i ostrości obyczajów, które nauki niejako miekszą i psują, z nich wielkość interesów i intrygi pochodzą, a najbardziej tajemne pisma w rzeczach miłosnych, dla czego wyraz Tacyta secreta, do tej materyi ściągać się powinien. Nieznajomość nauk w Germanii zaraziła przyległe im Słowaki. Polacy przez wiele wieków nie znali pisma; duchowieństwo same było składem nauk, dla czego zażywano często księży do urzędów cywilnych i sędziowskich. Jagiełło król, gdy mu list przyniesiono od mistrza krzyżackiego Junningen z wypowiedzeniem wojny, odpowiedział po rusku: „Ty do mene hramotu, ja do tebe szabloju.“ Wieki następne pokazały światu, że Minerwa bogini jest razem władarką nauk i oręża.
  93. Surowe prawa na cudzołostwa, obacz „in Legibus Wisigotorum et Burgundionum.“ Prawa polskie za tenże występek równą niosą surowość.
  94. U Germanów wielką ozdobę czyniły włosy. Ucinać one było znakiem hańby lub niewoli. Zwyczaj ten przeszedł do duchowieństwa chrześciańskiego. Mnisi goląc sobie głowy, okazywali tą powierzchownością, że idąc pod jarzmo sciślejszej religii, rzucali ze światem najokazalsze jego ozdoby. W pierwiastkach chrześciaństwa całe narody rzucając pogaństwo, głowy sobie postrzygły. Obacz o tem historyi naszej tom I, gdzie o Kazimierzu Mnichu.
  95. Srogie karania cudzołożnic w narodzie dawnych Saxonów (Westfalia) opisuje ś. Bonifacy arcybiskup moguncki w liście do Ethelbalda króla Anglików w te słowa: Jeśli panienka jaka dom ojcowski porubstwem skazi, albo żona złamawszy prawo małżeńskie cudzołostwa się dopuści, przymuszają ją często, aby się własną ręką powiesiła, a po spaleniu jej ciała, na temże zgliszczu gacha jej wieszają. Czasem zebrawszy gromadę niewiast, każą ćwiczyć winną. Pędzą ją te niewiasty po wsiach, siekać rózgami, albo oberżnąwszy odzienie od pasa, kola nożykami i srodze ranią. W każdej wsi spotyka ją nowa włościanek zgraja, zadając podobną chłostę i rany, póki nie umorzą, lub na poły żywej nie zostawia. Zdarzają się podobne przykłady i w naszym kraju, gdzie zebrane także kobiety na sąd i karę obwinionych, lubo nożami ran nie zdaja, częstokroć jednak srodze miotłami ubija. Obacz Ekkarda de Reb Franc. Orient. w tomie I.
  96. Nec corrumpere aut corrumpi saeculum vocatur.“ W początkach występki noszą cechę wstydu i hańby, póki są rzadsze; gdy się pomnożą, przystępuje do nich zuchwalstwo i bezkarność; stają sie potem obyczajami i w modę wchodzą.
  97. Taki naród był Cymbrów. Obacz Waleryusza Maxyma VI. r. 1.
  98. Valerius Maximus w k. VI powiada o niewiastach cymbryjskich, iż gdy one prosiły u Maryusza wodza rzymskiego, zwycięzcy, aby je posłał w podarunku Westalkom (mniszki rzymskie) obiecując, że w równej z niemi czystości żyć będą, a tej prośby nie otrzymały, same siebie powrozem podusiły, nie chcąc mieć spółki z innymi mężami. Od Germanów wzięły przykład wiary małżeńskiej niewiasty Herulów narodu sarmackiego, za świadectwem Prokopa w k. II de Bell. Gothico. Słowian (Wenedów) żony jak były do mężów swoich przywiązane, powiada ś. Bonifacy wyżej cytowany. „Vinedi, quod faedissimum et deterrimum hominum genus, tam magno zelo matrimonium mutuo amore observant, ut mulier viro proprio mortuo vivere recusset, et laudabilis mulier inter illos esse judicatur, quae proprio manu sibi mortem attulit, ut in una strue pariter ardeat cum viro suo.“ Dytmar biskup mersburski pisarz spółczesny powiada, iż takowy zwyczaj zguby kobiet po śmierci mężów był w Polsce za Mieczysława I przed jego nawróceniem. O podobnych także zwyczajach u dawnych Prusaków, świadczy Hartknoch w Dysertacyach o starożytnościach pruskich.
  99. Quenquam ex agnatis necare.“ Agnati u Rzymian nazywali się, „qui sunt per patrem cognati ex eadem familia“ jako pisze prawo Digestorum w k. XXVI, titulo 4. Byli zaś tymi agnatami ci, których Rzymianie przybierali sobie, czyli przysposabiali za synów, adoptivi filii; dla czego i my nazwaliśmy ich przysobkami. Mąż nie mający dzieci, mógł sobie wziąść za syna kogo z innej familii, a ten przysobek miał prawo synowstwa, według prawa Digestorum w k. 1. Titulo 7: „Adoptio non jus sanguinis, sed jus adgnationis affert.“ Germanowie niepłodni mogli czynić takie adopeye, lecz razem był u nich wielki kryminał umarzać takich przysobków.
  100. O przodkach naszych Scytach powiada Justynus w k. II, 2: „justitia gentis ingeniis culta, non legibus.“ Starzy Polacy, zdaniem Kromera, nie mieli praw pisanych, ale za powodem prawideł przyrodzonych i od twórcy na sercach ludzkich wyrytych „ex aequo et justo judicabant.“
  101. Podobnie o Germanach powiada Mela w k. III r. 3. „Maximo frigore nudi agunt, antequam puberes, et longisima apud eos pueritia.“ Takowemi niewczasami jędrnieją ciała i twardnieją na dalsze prace. Pieskliwe wychowanie osłabia siły, jako widzieć różnicę i teraz między młodzieżą która się w miękkości chowa, i która z pieluch do niewygód przywyka.
  102. Zdaje się, iż naprzód wiek dziecinny był zamierzony do lat dwunastu zupełnych, wtenczas albowiem chłopięta poczynały podlegać prawom, jako się widzieć daje in lege Salica. „Si quis puer infra duodecim annorum aliquam culpam commiserit, fredus ei non requiratur.“ U Germanów fredum, fredus, w języku pokój, była to wina, mulcta, która się od winowajców płaciła sędziom, jakoby ludziom utrzymującym pokój, bezpieczeństwo i spokojność obywatelską. Z tego słowa urosły nasze wyrazy, „nie masz frysztu, nie masz freju.“ W postępie czasu wiek młodociany postąpił do lat piętnastu, jako widzieć in legibus Ripuariorum, Burgundorum. Dalsze wieki przeciągnęły go dalej do lat ośmnastu, kiedy poczęto używać podczas wojen cięższego oręża i kirysów.
  103. Cezar w k. VI roz. 21. „Intra annum vero vigesimum faeminae notitiam habuisse in turpissimis liabent rebus.
  104. Germanowie postrzegali mocno równości małżeństw co do kondycyi: obszernie o tem piszą prawa Allemanorum titulo 57. — Salica 29 . — Longobardorum w k. II. — Frisiorum titulo 6.
  105. Dziedzictwo gruntowe, to jest terra Salica, o której wyżej.
  106. Tacyt przez ten wyraz o Germanach nagania, sposób życia Rzymian, u których weszło we zwyczaj bezżeństwo. Nie mający żon i dzieci, myśleli tylko o nabytkach i lichwiarstwie, nie frasując się o wychów potomstwa i utrzymywanie gospodarstwa domowego. Ponieważ zaś rzeczpospolita każda ludnością stoi, Germanowie starali się jak najusilniej żenić swoich synów, i najsurowszemi prawami obostrzać, aby się oboja płeć rozpustą nie psuła, i aby się płód nie tracił. Z tego powodu wynikło w późniejszym czasie w Niemczech jus Hagenstolziatus, które trwa dotąd w wyższym Palatynacie i cyrkule wyższego Renu. Hagestoltzen znaczy starego kawalera, czyli człowieka bezpotomnego w pięćdziesiątym roku życia. Po ich śmierci dobra ojczyste należą do krewnych, lecz własne ich nabytki idą do skarbu publicznego, na ukaranie życia bezżennego. Obacz Hubnera w geografii tom VI.
  107. Był ten zwyczaj w starożytnych narodach, aby się wy­stępki bezkarnością nie krzewiły. Czytamy w piśmie św. u Moj­żesza Numero 19: O mścicielach krwi. W prawach rzymskich Codic. Lib. VI. titulo 55: de his, quibus ut indignis haereditates auferuntur, stanowią się: „Haeredes, quos necem testatoris inultam omisisse constiterit, fructus integros cogantur reddere.“
  108. W narodzie wolnym, walecznym, a do zabojów wzajemnych pochopnym, mądrze było postanowiono, aby gniewy nie wiekowały, a mężobójstwa nie śmiercią, lecz nagrodą jaką karały się, i żeby cały dom zabitego otrzymywał satysfakcyą. Tym sposobem zabiegało się zemście dalszej. Wszakże, ażeby ubóstwo nie dawało przyczyny do rozbojów, rostropne także poczyniono ustawy, aby zabójca oddawał wszystko, co tylko miał, z obowiązkiem nagrody od wszystkich jego krewnych. Obacz o tem in legibus Salicis. U Amerykanów w Kanadzie, cała okolica gdzie mieszka zabójca, płaciła za niego winę.
  109. Podobną cnotę mieli wszyscy Słowianie, jako świadczy Helmold w k. II, roz. 12.
  110. Takowy zwyczaj mieli dawni Persowie za świadectwem Herodota w k. I.
  111. My taki trunek nazywamy piwem, który wzięliśmy od Niemców. Powiada o nim Pliniusz w k. XIV, roz. 22: „Est et occidentis populis sua ebrietas fruge madida. — Egiptus quoque e fruge sibi potus similes excogitavit, nullaque in parte mundi cessat ebrietas. — Heu mira vitiorum solertia! inventum est, quemadmodum aqua quoque inebriaret.“
  112. Proximi ripae, to jest Dunaju i Renu, z rzymskiem państwem pogranicznych.
  113. Teraz tylko dzikim Tatarom zwyczajna takowa strawa. Toż samo o Germanach świadczy Mela w k. III. „Victu ita asperi incultique, ut cruda etiam carne vescantur.“ Florus w k. III powiada o Cymbrach narodzie Germanów, że dopiero zasmakowawszy we Włoszech w winie i mięsie warzonem, poczęli u siebie podobnych zażywać przysmaków.
  114. Wyraz Tacyta lac concretum nie znaczy ani kwaśnego mleka, ani sera, lubo Julius Cezar w k. VI. Bell. Gall. i o serze wzmiankuje. Ten pokarm jednak surowy musiał być rzadko gdzie znajomy. Pliniusz, który znał dobrze obyczaje Germanów, powiada w k. XI roz. 41. „Mirum barbaras gentes, quae lacte vivunt, ignorare aut spernere tot saeculis casei dotem, den santes id alioquin in lacorem jucundum et pingve butirum. Spuma id est lactis (śmietana) concretiorque, quam quod serum (serwatka) vocatur.
  115. Germanowie wziąć mogli ten sposób igrzysk zbrojnych od szermierzów rzymskich, gladiatores, z tą różnica, iż ci szermierze kupcząc krwią i życiem, wiele zarabiali; u Germanów cała nagroda była punkt honoru. Tym sposobem wezwyczajała się młodzież do zręczności, odwagi i przytomności podczas wojen. Zwyczaj starych Germanów trwał dosyć długo w Europie w podobnych igrzyskach nazwanych turniejami, co my w naszym narodzie i języku zowiemy: gonić na ostre, do pierścienia, i tam dalej. Szlachetne dzieci po szkołach, bijąc się dawniej w kije, cień jakowyś tej starożytności zatrzymały.
  116. Habet et alia suas leges, quas fori jura non solvant. Notatur, si credi potest, infamia, qui putaverit retinendum“ — mówi ś. Ambroży in Tobiam w roz. XI. My to nazywamy dług honoru.
  117. Rzymianie przez wielkość zagęszczonych zbytków, chowali niezmierną liczbę niewolników. Pedanius senator, jako widzieć w Rocz. dziejach k. XIV, roz. 43, żywił ich w jednym domu czterysta. Między tymi służalcami podzielone były usługi domowe, albo raczej nazwiska tych usług. Jedna była czeladź familia urbana, druga familia rustica. Pierwsza dzieląc się na różne poczty, służyła w mieście, druga na wsi. U naszych magnatów widzieć ślady po domach tej zbytkownej starożytności. Hajducy, pajucy, lokaje, strzelcy i inni snują się po pałacach. Ekonomi, pisarze, podstarościowie po wsiach. Próżna częstokroć, bezczynna i łotrująca hałastra, która przez czas niejaki galonami świecąc, na starość chleba żebrze.
  118. Germanowie mieli sługi, servos; lecz oni sprawując grunta pańskie, tanquam coloni, mówi Tacyt, byli raczej kmiecie, rustici, niżeli niewolnicy, mancipia. Cała ich niewola na tem się kończyła, że musieli na wsi pełnić powinności i posłuszeństwo. Francya miała takowych servos do czternastego wieku. W postępie czasów Germanowie, naśladując Rzymian, poczęli mieć niewolników w podlejszym stanie i wzgardzeńszym.
  119. Tacyt daje różnicę między zabitym z gniewa nieprzyjacielem, a sługą. Zabójstwo nieprzyjaciela, choć nie dobrowolne, podlegało karze bydłem lub pieniędzmi. Sługi własnego zabójca kary nie odnosił, lecz za cudzego panu jego płacić musiał zło­ tych naszych około 500, to jest capitale, główszczyznę, i koszty sądowe, delatori.
  120. Wyzwoleńcy, libertini, tak się nazywali ci, którzy od panów swoich wolność otrzymywali. Gdy w Germanii z liczbą ludzi pomnożyła się chciwość na pieniądze, niewolnicy okupywali swoją wolność. Znak czyli ceremoniał wyzwolenia był ten, gdy wyzwoleniec w obecności króla, albo starszyzny narodowej, wypuszczał z ręku pieniądz, denarius. Dla tej przyczyny nazywano ich denariati. Wolno im było ziemskie dobra trzymać, i dziedzictwo na dzieci spuszczać. Atoli bezpotomnych puścizna szła na skarb publiczny, in fiscum. Obacz leges Ripuariorum.
  121. Jak u Rzymian tak u Germanów, gdzie były monarchie, umieli ci wyzwoleńcy korzystać ze słabości panujących, sposobiąc sobie pieniądze, majątki, kredyt, przez intrygi, promocye, plotki. Obacz o nich dzieje i historyą Tacyta pod Cesarzami Klaudyuszem, Neronem, Galbą. Z wyrazów Tacyta widzieć cztery klasy, czyli udziały obywatelów Germanii, to jest szlachtę, nobiles, lud wolny, ingenui, wyzwoleńców, libertini, i kmieciów, słudzy, servi. Szlachta nobiles, przodkowała innym rododowitością, godnością, urzędami. Ingenui, ziemianie, lud wolny z dawnych familij, żadnym podatkom, wtenczas nawet gdy się one wkładać poczęły, nie podległy. Wyzwolercy, libertini, udarowani wolnością wstępowali na stopień ingenuorum, ziemianów, zostawała jednak przy nich cecha dawnego stanu. Słudzy, servi, chociaż kmiecie bawiący się rolą, coloni, że jednak byli w cudzej mocy, prawdziwie ich sługami nazywano. Te stanów różnice widzieć często w starożytnych prawach germańskich. Toż samo widzieć w gramatyku Saxonie, w prawach króla Danii Frotona.
  122. W innych narodach Germanów, które się rządziły po republikańsku, sama nierówność wyzwoleńców z ziemianami, indigenae, była znakiem, iż te narody wolne były, kiedy u siebie w wielkim kredycie wyzwoleńców nie cierpiały.
  123. Najpierwsi ludzie dwie tylko znali roku odmiany, zimę i lato; dla czego Mojżesz mówi w księdze Genesis w rozd. VII: „aetas hiems, nox et dies.“ Potem się rok dzielić począł na trzy części, nakoniec na cztery. Tej nieznajomości jesiennej a Germanów zostały ślady w późniejszych nawet czasach. Niemcy teraźniejsi jesień dotąd nazywają powszechnem imieniem Herbst, to jest żniwo.
  124. Nie wiadomo jakiego gatunku te drwa były.
  125. Był ten zwyczaj u Rzymian, który oni zasiągnęli podbiwszy państwo królów wschodnich. Plutarch powiada, że na pogrzebie Sylli, było 210 naczyń z perfumami. Pliniusz powiada, że Neron na pogrzebie Poppei żony swojej: „Arabia non ferre tantum odorum annuo faetu, quantum Nero concremavit.“
  126. Ten zwyczaj mieli Scytowie przodkowie nasi, jako pisze Herodot w k. IV. Oświata naszych katafalków, dawne stosy, kruszenie broni różnej na pogrzebach ludzi rycerskich, przypominają palenie, albo rzucanie do grobów oręża.
  127. Rzeka Ren.
  128. Las hercyński teraz nazywa się Harty-wald. Helwetowie, teraźniejsi Szwajcarzy, naród w pierwiastkach z Gallii wędrowny, obszerniejsze miał dawniej siedliska według powieści Tacyta.
  129. Bojowie, naród Gallow, sąsiedzi Helwetów, jako świadczy Strabon i Juliusz Cezar. Za czasów Cezara zbici od niego w Gallii, usunęli się do narodu Edwów, gdzie teraz kraj nazwany od Francuzów le Bourbonnois. Pierwej zaś nierównie, to jest za czasów jeszcze królewskich w Rzymie, jako świadczy Livius w k. V roz 33, weszli do Germanii, i przeszedłszy rzekę Men, osiedli w puszczach hercyńskich. Ślady ich dawnych siedlisk pozostały w nazwisku Bohemia, gdzie potem osiedli Czechowie, naród słowiański, a przed Czechami Markomani, którzy Bojów wygnali do Noryku, teraz nazwanego Bawarya, a dawniej Bojoaria. Miasto Passaw, między Dunajem a Inem rzekami, zwało się dawniej Bojodurum od imienia Bojów, których Markomanowie do Noryku za Dunaj przepędzili.
  130. Wspomina o nich Ptolomeusz geograf II, 16 i Pliniusz III, 25. Mieszkali w części Wegier, która się nazywa Pilis.
  131. Wątpliwość tę rozwięzuje sam Tacyt niżej w r. 43, powiadając o Ozach, iż u nich język pannoński albo raczej jego dyalekt, tudzież cierpliwość w znoszeniu podatków, jawnie oznacza, że oni nie Germanami. Mieszkali ci Ozowie w dole Markomanów i Kwadów, rozciągając się od lewej strony Dunaju aż ku górnej Odrze. Miasteczko Ossen w księstwie Oleśnickiem nie jakieś czyni podobieństwo, że tam Ozowie mieszkali. Może też i Oświecim należał do tych Ozów, czego dowodem same nazwisko Oświecima, jakoby Osorum vicus znaczącego. Będzie o tem niżej.
  132. Trewerowie, gdzie później elektorat duchowny tego nazwiska. Nerwiowie, gdzie prowincye le Cambresis i le Hainaut,
  133. Wangionowie, gdzie później dyecezya Worms; Trybukowie, gdzie dyecezya strasburska; Nemetowie gdzie spirska.
  134. Ubiowie, gdzie później elektorat duchowny koloński, dla czego samo miasto Kolno nazywa się Colonia Ubiorum. Ten naród powaśniwszy się z Kattami, jako Rzymianom przychylny, przeszedł za Ren do Gallów. Marek Agryppa wziął go w protekcyą. Agrypina matka cesarza Nerona tam się urodziwszy, zaprowadziła do Ubiów osadę rzymską z żołnierzy zasłużonych, ex veteranis. Kolno nosi także imię Colonia Agrippina, od tej pani, patrz w Rocz. dziejach Tacyta, w k. XII, 27.
  135. Batawowie nie tylko wyspę, którą Ren czyni, Batavia, ale cóżkolwiek lądu na brzegach tejże rzeki kilką miasteczkami zaludnili. Obacz historya Tacyta k. IV, 12—V, 19.
  136. Batawów Rzymianie nazywali: „Fratres et amici populi Romani.“
  137. O poborcach, ludziach skarbowych, publicani, jest mowa w Rocz. dziejach k. IX, 25.
  138. Mattiaci, Mattiakowie, posiadali te kraje, które teraz są część Weterawii, Hassyi, Izenburga i Fuldy. Tam było dawne Mattium, Marburg, o którym w Rocz. dziejach k. I rozdział 56 k. XI, 20.
  139. Batawowie mieszkali w kraju wilgotniejszym. Mattyakowie w suższym.
  140. Decumates agri, teraz ziemia szwabska. Gdy przy końcu panowania Augusta Cezara Markomanowie porzuciwszy dawne siedliska nad Renem, opanowali Bojohemia, osiedli na ich miejscu przybysze z Gallii, to jest Rauracy i Sekwanowie. Ten kraj nazywał się Agri Decumates z tej przyczyny, iż mieszkańcy tameczni dla ubezpieczenia siebie od najazdów germańskich, poddali się w protekcyą Rzymian, i za to im z gruntów swoich postąpili płacić dziesięcinę, decima. Hadryan cesarz osypał ich wałem, który ciągnął się od Nejsztadu nad Dunajem, aż da rzeki Nekru około Wimpfen, Vimpina.
  141. Kattów, Catti, siedliska rozlegały się obszernie między Renem, Menem i Salą rzekami, a lasem hercyńskim, aż za Wezer rzekę, gdzie później Hassya, Turyngia, część dyecezyi Padeborskiej pactwa Fuldeńskiego i Frankonii. Uczeni pisarze niemieccy twierdzą, iż to, co Julius Cezar, Florus i Ptolomeusz powiadają o Swewach, ma się rozumieć o Kattach. Leibnitz wywodzi nazwisko Kattów od kotów, bystrego zwierza, których w języku dawnym niemieckim Caffe, a czasem Hesse nazywano.
  142. O puszczy hercyńskiej, Harz, mówiono wyżej. Obacz o niej Tacyta Rocz. dzieje k. II, 45. Pliniusza k. XVI. 2
  143. Ferramenta, to jest naczynia wojenne, rydle, siekiery, sierpy, i tym podobne,
  144. Do pomyślnej bitwy dosyć jest szczęścia i odwagi, do prowadzenia wojny potrzeba rostropności, czasu i mądrej rzeczy kalkulacyi.
  145. Paweł Warnefridus powiada w hist. Longobardow III, 7: „Sex millia Sasconum, qui bello superfuerunt, devoverunt se neque barbam, neque capillos incisuros, nisi se de hostibus Svevis ulciscerentur.“ Tacyt tożsamo mówi o Cywilu wodzą Germanów w hist. k. XI, 61. Strada jezuita, pisarz Belli Belgicu przeszłego wieku: mówi w k. VII o Wilhelmie hrabi de Marca: „Se obstrinxit voto non positurum se ante capillum, quam: Egmontii atque Hornani mortem ultus esset.“ Widzieliśmy za czasów naszych kilku takich brodaczów Polaków, którzy ślubowali dotąd się nie golić, dopóki na tronie nie ujrzą króla Stanisława Leszczyńskiego: ale z brodami pomarli.
  146. Ci to sami Kattowie, którzy w półtora wieku potem, jak Tacyt o nich pisał, wespół z ostatkiem Cherusków, nad Wezerem rzeką mieszkających, tudzież z Attuarami, Sykambrami, Chaukami, Brukterami, Chamawami wszedłszy w związek, wygnali Rzymiany z Gallii, i sami ja opanowawszy, dali początek teraźniejszym Francuzom, i ich prawom i zwyczajom.
  147. Tam rzeka trudniejsza do przeprawy bez brodów i mielizn, przeto garnizonów nie potrzebowała, będąc z siebie dosyć ubezpieczoną od wypadów germańskich do prowincyi rzymskiej. Uzypetowie z Tenkterami siedzieli dawniej niżej Moguneyi nad Renem. Wygnani od Kattów opanowali siedliska Menapów po obu stronach tej rzeki, jako świadczy Julius Caesar Bell. Gall. IV, 1. Gdy August cesarz, za wodzy Tyberyusza, przeniósł Sykambrów za Ren, osiedli na ich miejscu gdzie teraz hrabstwa Berg, Marck, Lipp, Waldeck, biskupstwo Paderborskie.
  148. Brukterowie tak nazwani według Altinga in notitia Germaniae od błot i bagnisk, brocken, bruchen, siedzieli między rzekami Renem, Lippą i Ems, a Fryzyą, gdzie teraz Westfalia i Ower-Issel. Będąc w towarzystwie wojen sławnego Cywila, o którym mowa w Hist. i Rocznych dziejach Tacyta, nabrali ztąd nuchwalstwa i dumy. Dla czego zmowiły się na nich sąsiedne zarody i zniszczyły.
  149. Te dwa narody opanowały siedliska Brukterów po ich zagładzie. Chammawowie, około rzeki Ems, teraz Lingen i Osnabruck; Angrywarowie około Wezera, gdzie teraz Minden i Schawenburg. Nazwano ich potem Angrarami, Angrii, i zostawszy cząstką Saxonów, jednemi z nimi prawami rządzili się. Obacz prawa saxońskie u Lindenbroga. Nie tak jednak zniszczono Brukterów, aby imie ich nawet nie zostało. Po swojej rozsypce mieszkali między elektoratem późniejszym kolońskim i Hassyą. Brukterowie mieli swoich królików i rząd monarchiczny. Obacz Pliniusza młodszego w liście 7, k. II.
  150. Urgentibus fatis imperii.
  151. Dulghini z Chazuarami mieszkali niedaleko źrzódeł rzeki Lippe; potem na miejsce Chamawów i Angrywarów, gdy oni wygnawszy Brukterów, ziemie ich posiedli, przeszli. Chazuarowie ci są podobno, których Vellejus Paterculus w k. II nazywa Attuarii, i którzy potem z innemi narodami uformowali Franków, Gallii rzymskiej najezników. Strabo w księdze VII nazywa ich Chattuarii.
  152. To jest Anzybarowie i Tubanci, o których Tacyt w Rocz. dziejach k. XIII, 53. Alting in notitia Germaniae wywodzi imie Anzybarów od rzeki Ems, Amisia, około której mieszkali; Tubantów zaś od słowa niemieckiego Tho Banten, że często miejsca odmieniali. Siedzieli oni gdzie teraz Drente w Ower-Issel. Uczony Fürstenberg in Monumentis Paderbornensibus kładnie między temi drobniejszemi narodami, o których namienia Tacyt, Ambronów, około rzeki Emmeren mieszkających.
  153. Mniejsi mieszkali gdzie teraz Zuydersee. Więksi bardziej ku wschodowi.
  154. Za Rzymian te jeziora już były straszne i wielkie. Większemi one jeszcze uczyniły wylewy morskie, a mianowicie w latach 1530 i 1569, które znaczną część Flandryi za wezbraniem wód pogrążyły.
  155. Obacz Tacyta Roczne dzieje k. I, 70, 118.
  156. Gdzie się tylko ląd kończył, ani dalej stopa ludzka dotknąć mogła, nadmorscy mieszkańcy według swojego upodobania stawili bajeczne słupy Herkulesowi. Próżno je szukać po świecie. Hiszpani wziąwszy od Greków i Rzymian posłuch, budują one przy ciesninie gibraltarskiej. Scytowie, za świadectwem Herodota, mieli u siebie Herkulesa, który mógł i do Fryzów zawędrować. Rudbek in Atlanticis powiada, że takowe słupy były w Szwecyi i w Krymie. W Pomeranii dawnej naszej, a teraz obcej, widzimy dwa miasta tego nazwiska, jedno w Kaszubach, drugie za Odra.
  157. Brat Tyberyusza cesarza, o którym mowa w Rocznych dziejach Tacyta k. IV, 72.
  158. Chaukowie rozciągali się od Ems rzeki do Elby po nadbrzeżu morskiem, gdzie teraz Ostfrisland i Bremen, bokiem wszystkich wyżej wspomnionych narodów, między któremi i Cheruskami zataczali się aż do Kattów. Dzielili się oni na dwie części. Więksi Chaukowie, zdaniem Ptolomeusza siedzieli między Wezerem i Elbą. Mniejsi miedzy tymże Wezerem i Ems czyli Amizyą. Lubo z Tacyta w Rocz. dziejach k. XI, 19, przeciwne zdaje się ich położenie. O ich nazwisku obacz Altinga in Notit. German., o obyczajach zaś Pliniusza w k. XVI, r. 1.
  159. Dla tej przyczyny Rzymianie dźwignęli przy nich zamki na powściąg wypadów. Obacz Klaudyana poetę w I. De laudibus Stiluconis, który ich zowie Kaikami.
  160. Cheruskowie mieszkali niżej Chauków, między Wezerem i Elbą, gdzie teraz Luneburg, Brunswik i stara Marchia Brandeburska. Obszerniejsze były ich dzierżawy za panowania Augusta i sława większa. O zwyciestwach ich nad Rzymianami, i o klęsce Wara pod ich wodzem Arminiuszem, mówi obszernie Tacyt w k. I i II, Rocz. dziejów.
  161. Fozowie, naród sąsiedzki i sprzymierzony z Cheruskami, mieszkał zdaniem Leibnitza nad rzeka Fuza, która przy Celli wpada do Alleryi. Uczony Cluwerius Gdańszczanin powiada in Antiqua Germania, iż Fozowie byli tym samym narodem co Saxonowie. Lecz imie Saxonów jest" póżniejsze od Tacyta, i zaczęło być znajomem dopiero za panowania Antonina Piusa, pod którym wyszedłszy z półwyspy Cymbrów (teraz Dania), rozsławili się, a potem z Anglami Brytanią opanowali.
  162. Cymbrów dawnych imie zostało w nazwisku Chersonesi Cimbricae, gdzie teraz Jutlandya, Szlezwik, Holsztyn.O dziełach tego narodu obacz Malleta: Introduction à l’histoire de Dannemark. Cymbrowie straszni niegdyś Rzymianom za Maryusza, byli drobnym narodem za Tacyta, przez wojny, emigracye i inne klęski. Zaludnił się znowu potem ten starożytnych Cymbrów zakątek, i wysypał z siebie w drugim wieku po Chrystusie bitne narody Franków, Germanów, Saxonów, które całą prawie Europe zawojowały.
  163. Przez brzeg tu się rozumieją obie strony tej półwyspy,
  164. Roku od założenia Rzymu 851, Chrystusa 98, którego Tacyt pisał tę książkę de Morib. German.
  165. O wojnach Rzymian z Samnitami, ludem włoskim, obacz Liwiusza. — Paeni toż samo co Kartagińczykowie.
  166. Króla Partów i jego następców, Reges Arsacidae.
  167. O klęsce Krassa wziętej od Partów, obacz Tacyta Roczne dzieje k. II, 2.
  168. Pakor, Oroda króla Partów syn, zwyciężony i zabity od Wentydyusza hetmana rzymskiego. Gdy Publius Decidius Saxa, wódz rzymski, w Syryi był zabity od Partów, a Pakor Syrya opanował, posłano na jego miejsce Wentydytisza Bassa, który Pokora zabił, i Syrya Rzymianom przywrócił. Obacz Flora k. I, 9. Tacyta historya k. V, 9.
  169. Cymbrowie zwyciężyli Papiryusa Karbona konsula r. Rzymu 640 niedaleko Akwilei. W następnych latach wpadli do Gallii, zkąd od Gallów wypłoszeni, weszli do Włoch, i posłali do senatu z prośbą, aby im pewne tam grunta do mieszkania wyznaczył. Senat sprzeciwił się temu, i przeciwko nim wysłał Marka Juniusa Sylana konsula, roku Rzymu 645. Niepomyślność tej wyprawy opisuje Liwiusz.
  170. Lucius Cassius konsul roku Rzymu 647. „a Tigurinis Gallis pago Helvetiorum — cum excercitu caesus“ za świadectwem Liwiusza. — Aureli Skaurus konsul roku 646 po rozgromionych Rzymianach, w niewolę od Cymbrów wzięty, i wkrótce zabity. Obacz Liwiusza, Plutarcha i Paterkula. — Klęski Serwiliusza Cepiona i Kneja Manliusza opisuje Florus w k. I, r. 649.
  171. O zbiciu wojsk rzymskich z Warem ich wodzem przez Cherusków, obacz Swetoniusza in Augusto i Tacyta Roczne dzieje w k. I.
  172. Marius wysiekł około 150,000 Teutonów pod miastem Aquae Sextiae, Aix w Prowaneyi, roku Rzymu 652. Tenże Cymbrów wybił do 10,000 niedaleko rzeki Adige, Atesis we Włoszech. — Cezar Aryowista króla Germanów zwyciężył około Dampierre w prowincyi francuskiej Franche Comté. — Druzus, Nero i Germanik sławni zwycięstwami w Germanii. Obacz Tacyta w Rocznych dziejach k. I, II.
  173. Obacz Swetoniusza in Cajo Caligula.
  174. Obacz Tacyta w historyi k. IV i V.
  175. Za Domicyana, obacz Tacyta w życiu Agrykoli.
  176. Swewowie posiadali niezmierną owa ziem rozległość, która się między Elbą, Wisłą, morzem Baltyckiem i Dunajem rozlega. Nazwisko Swewów było powszechne wielu narodom, tak jak teraz Niemcami Westfalów, Austryaków, Bawarczyków, Sasów i innych zowiemy.
  177. Inni Germanowie nie zaczesywali włosów do góry, lubo je w tyle splatali, albo w węzeł układali. Seneka w k. de Ira III, 26. „Crinis rufus et in nodum evinctus apud Germanos.“ Marcyalisz o Sykambrach Spectaculorum carmine III. „Crinibus in nodum tortis venere Sicambri.“
  178. Tak u Swewów, jako i innych Germanów, golono głowy niewolnikom, albo im tak włosy przystrzygano, aby je w tył zaczesywać i węzłem zbierać nie można było.
  179. Semnonowie, naród wielki z dzielnicy Swewów, mieszkali po obu stronach rzeki Odry, gdzie teraz Marchia średnia Brandeburska, Luzacya, z częścią dolnego Szląska i Wielkiejpolski, aż do rzeki Warty. Obacz Kluwera in Germania antiqua.
  180. Longobardowie za panowania Augusta Cezara mieszkali z tamtej strony Elby, między księstwami magdeburskiem i luneburskiem. Tyberyusz Cezar ich zwyciężył, i za Elbę przepędził, za świadectwem Strabona, Paterkula i Swetoniusza. Osiedli zaś z tej strony pomienionej rzeki, gdzie teraz cześć Marchii średniej z Marchią Pregnicką, między Elbą, Hawelą i Sprewa. W kilka potem wieków złączywszy się z innemi narodami, znajdowali sobie nowe królestwo we Włoszech, na ruinach rzymskiego państwa, trwające do czasów Karola Wielkiego, który one zburzył, pojmawszy ostatniego ich króla Dezydera, około roku 774. Widzieć dotychczas prawa Longobardów u Lindenbroga. Lombardya teraźniejsza we Włoszech nosi nazwisko narodu tego. Burgundów niedalekich od Longobardów, a potem towarzyszów ich najazdów, opuścił Tacyt. Być musiała naówczas nie wielka ich rzeczpospolita. Mieszkali oni naprzód między rzekami Wartą i Notecią; wkrótce pomknąwszy się ku Odrze i Longobardom, wespół z nimi Dekumackie grunta, o których mówiono wyżej nieco, oraz rzymskiego państwa granice osiedli; zkąd potem wpadłszy do Gallii, opanowali te kraje, gdzie teraz prowincya francuska Burgundya i Franche comté. Prawa dawnych Burgundów zachował Lindenbrog.
  181. Ponieważ z opisu Tacyta Reudygnowie siedzieli za Longobardami, musieli zatem zastępować cześć księstwa meklenburskiego z Lawenburgiem. Dawniej mieszkali za Elba, gdzie piaski Luneburskie; Rede ztąd, zdaniem Ekkarda, nazwisko wzięte.
  182. Aviones, podobno ciż sami, których Mamertyn w panegiryku Maxymiana nazywa Chaivones, sąsiedzi Reudygnów i Longobardów. Siedliska ich były w części księstwa meklenburskiego pogranicznej Marchii Pregnickiej. Przedtem mieszkali za Elbą około rzeki Ilmenawa. Ta rzeka, za świadectwem Ekkarda in Rebus franc. Orient. dotąd od mieszkańców nazywa się Awa. Jeśli się nie mylę z podobieństwa nazwisk, być mogło, że w następnych po Tacycie transmigracyach różnych narodów germańskich, mogli ci Awianie, czyli Chawianie, usunąć się za Odrę ku Wiśle i nadać Kujawianom naszym teraźniejszym. Anglowie mieszkali dawniej gdzie teraz część Holsztynu i Szlezwik. Znajdują się dotąd ślady narodu tego między Flensborgiem i Szlezwikiem w kraju nazwanym Angeln. W piątym wieku po Chrystusie, Anglowie w towarzystwie Saxonów weszli do Brytanii, i wyspie tej sławnej nadali nazwisko Anglii. Mylą się wiec, którzy imie Anglików, jakoby dla piękności ludu ab Angelis, od aniołów wywodzą. Warynowie mieszkali nad brzegami rzeki Warny, w teraźniejszej części meklenburskiego księstwa. Miasteczko Warna około jeziora Maritz jest śladem starożytnego ich siedliska. Prawa Warynów spólne z Anglami, obacz w Lindenbrogu i w Leibnitzu. Tom I, Script. Brunsv. — Eudozowie mieszkali około Wizmaru i Rostoka. Swardonowie w Pomeranii szwedzkiej terażniejszej, około Stralzundu. Nuitonowie w teraźniejszej Marchii Ukerańskiej. Ekkard kładzie tych Nuitonów przy rzece Noteci, Netze, lecz omylnie, dla jakiegoś podobieństwa w nazwisku. Raczejby ich położyć w księstwie Zerbst, gdzie płynie rzeka Nuta.
  183. Dotąd Niemcy nazywają ziemię w swoim języku Erde. We wszystkich prawie narodach był ten zabobon, że ziemię, jako żywicielkę i matkę wszystkiego tworu czcili.
  184. Niektórym zdaje się, że ta wyspa jest Rugią. Podobniejsza jednak do prawdy, że tu mowa o wyspie przy ujściach rzeki Elby, dotąd nazwanej Helgoland czyli Heligeland, to jest święte miejsce.
  185. Jakby się obcowaniem ludzi zakurzyła
  186. Topili popowie tych nędzników, żeby ich szalbierstwa nie wydali.
  187. Ku północy i po nad morzu.
  188. Niektórzy z pisarzów niemieckich twierdzą, że ten naród Germanów nazywał się dla męstwa w ich języku Heermanner, które nazwisko Rzymianie przewrócili na Hermundurów. Mieszkali między rzekami Salą, Elba i Bojohemum, teraz czeskiem królestwem, gdzie teraz Woigtlandya, Saxonia, część Misnii i Frankonii. Potem gdy Markomanowie po wygnanych Bojach przez Maroboda króla, opanowali Bojohemum, Hermundorowie ich siedliska do swoich przydali, i tam nazwisko narodowe Swewów z sobą wnieśli. Kraj ten dotychczas nazywa się Svevia, to jest Szwabska ziemia.
  189. Hermundurowie potem, za panowania Marka Aureliusza, uczyniwszy spisek z Markomanami i innymi Germanami, porwali się na tego cesarza, który ich zwyciężył. Obacz Julium Capitolinum.
  190. W Auszpurgu, które miasto nazywało się Colonia, Augusta Vindelicorum. Wendelicya prowincya rzymska była częścią pod ów czas prowincyi Recyi. Obacz o niej wyżej.
  191. Hermundurowie, równie jak inni Germani, nie nader byli ciekawi oglądać wspaniałości gmachów rzymskich, przestając na swojej chudobie.
  192. Tłómacze Tacyta zadają mu błąd w wyprowadzaniu źródeł Elby, powiadając, że ta rzeka brała początek nie u Hermundurów, ale w Bojohemum, teraźniejszych Czechach. Tacyt wziął źródła rzeki gry za źródła Elbiane. Być atoli mogło, że Hermundurowie służąc pod znakami Maroboda króla Markomanów, wzięli od niego część jaką Bojohemii do mieszkania, jako świadczy Ekkard in Reb. Fran. Oriental. Rzeka Elba sławna była wojen rzymskich z Germanami pod wodzą Tyberyusza, Druza Domicyusza: potem gdy ucichly w tamtej stronie wojny, wyszło też z pamięci Rzymian imie Elby.
  193. Naryskowie siedzieli między Hermundurami i Markomanami, gdzie teraz część Bawaryi, miedzy Czechami i Dunajem.
  194. Markomani, gdzie teraz czeskie królestwo, osiedli w Bojohemum, wygnawszy Bojów, naród galski.
  195. Kwadowie mieszkali gdzie teraz Morawy i część Austryi przed-Dunajska. Obacz o nich i o ich dziełach z Rzymianami za cesarzów Walentyniana i Walensa, w Amianie Marcellinie.
  196. Obacz wyżej roz. 28. Markomani nim Bojów wygnali, siedli blisko źródeł Dunaja, gdzie teraz księstwo Wirtemberskie a że ich siedliska były pograniczne Germanii, przeto ich nazwano Marcmänner, jakoby lud graniczny, To zdanie Dytmara sprawiedliwsze jest od uwagi Leibnitza, który Markomanów nazwisko wywodzi od rzeki Marka w Morawii.
  197. Jak wielkie Markomanowie złączeni z Naryskami i Kwadami mieli wojny z Rzymem, pod Markiem Aureliuszem cesarzem, obacz Diona w k. 72.
  198. O Marobodzie, obacz Roczne dzieje w księdze II, rozdział 46, 62.
  199. Rzymianie tym narodom nadawali królików. O królestwie Wanna jest mowa w Rocznych dziejach k. II i XII.
  200. Idąc w dół ku północy, Tacyt usadza teraz nad Wisłą i Odrą resztę narodów germańskich, jak dawniej one usadzał nad Renem, Wezerem i Elbą.
  201. Gdzie teraz hrabstwo Glatz, czyli po polsku Kladskie, Jagendorf, i część Szląska ku Wrocławiowi.
  202. Gotynowie około źródeł Wisły, Odry i Elby, gdzie teraz księstwo cieszyńskie z częścią wojewodztwa krakowskiego.
  203. Ozowie ciągnęli się od lewej strony Wisły i Oświęcima, Osorum vicus, aż ku źródłom Warty, zajmując razem część Szlaska ku Raciborzowi. Niektórzy ich siedliska aż ku Dunajowi rozciągają, lecz podobno omylnie, bo tam Kwadowie byli.
  204. Burowie mieszkali po nadbrzeżach Warty, gdzie teraz województwo sieradzkie, zajmując część Szląska do Odry.
  205. Zażywali ich Sarmaci do kopania kruszców żelaznych których jest podostatkiem w Krakowskiem, a Kwadowie w Morawach i na Szląsku.
  206. Z wyrazów Tacyta pokazuje się, iż wzmiankowane od niego narody Swewów, mieszkały w krajach górzystych, jaka jest część Szląska górnego z pograniczem polskiem od niego i od Węgier.
  207. Mowa tu o tych górach, które są między Morawami, Szląskiem, Węgrami i Czechami.
  208. Ligowie, według Tacyta, było powszechne nazwisko wielu powiatów Swewii polistej. Mieszkali oni gdzie teraz część Szląska dolnego niżej Wrocławia, tudzież Wielka Polska właściwa, z przynależnemi wojewodztwami aż do Wisły. O tych Ligach, obacz obszerne dzieło Marcina Hanka „Denominibus Silesiorum“ — także Kluwera in „Germania antiqua.“
  209. Zbiór tych powiatów ligijskich wyliczony od Tacyta, mieszkał między Odra a Wisłą, gdzie teraz Szląsk, z częścią Wielkiej i Małej Polski: trudno atoli dokładną dawać posadę każdemu z nich, ile gdy po rozproszeniu Germanów w tych stronach, różnemi barbarzyńców i innych przechodami i zabiegami, to jest Gotów, Gepidów, Longobardów, Wandalów, Hunnów, a naostatek po usunieniu się ich z innymi Germanami do Gallii, Hiszpanii, tudzież innych prowincyj państwa rzymskiego, następcy Słowianie na ich siedlisku, same nawet imiona rzeczonych powiatów i narodów zagładzili. Od Elizów nazwiska wywodzą niektórzy Sylesiów, to jest Szlązaków. Jednak Elizowie dawni nie cały Szląsk, ale cząstkę jego tylko posiadali, bądź około rzeki Elsa, która wpada do Odry wyżej Raciborza, bądź około rzek Bobra i Nissy, gdzie według Dytmara w dziewiątym nawet wieku znajdowała się osada Słowaków, nazwana pagus Silensis. Podobniejsza jednak do prawdy, że Szląsk starożytni Polacy nazwali Zalesiem, dla różnicy ziem lesistych i górzystych około Węgier, Morawców i Podgórza, jakoby krajem zaleśnym, zkąd potem urodziło się nazwisko Zlezia, Slesia, nie Silesia, jako widzieć we wszystkich starych dyplomatach Piastów naszych na Szlasku panujących.
  210. Naharwalowie, jeden z najznaczniejszych powiatów ligijskich, do dawnej Swewii należących, mieszkali według wszelkiego podobieństwa, tudzież opisu niemieckich autorów i kart geograficznych dawnej Germanii, gdzie teraz część województwa sandomirskiego, to jest, gdzie powiaty sandomirski i chęciński. Dowodem największym mniemania tego być zdaje się wzmianka w Tacycie, iż w tym kraju starożytni Germanowie mieli gaj jakiś święty, w którym bożkom swoim pokłon oddawali. Gaj ten czyli puszcza musiała być w poszanowaniu u Germanów, od czasów wyższych nierównie od Tacyta, ponieważ on sam nazywa go: „Antiquae religionis lucus.“ Germanowie będąc sami narodem starych Celtów, czyli Keltów, którzy, zdaniem uczonego Filipa Kluwera Gdańszczanina, ufundowanem gruntownie na świadectwach pisarzów greckich i łacińskich, Hiszpanom, Gallom, Brytanom, Illirykom i Germanom dali początek: Germanowie, mówię, będąc Celtami, wiele od nich wzięli zwyczajów w religii nawet. Dyodor sycylijski w k. IV powiada, że „Celtae oceani accolae deorum maxime Dioscuros venerantur.“ Pod imieniem Dyoskurów (w greckim języku synów Jowisza), czcili Rzymianie i Grecy Kastora z Polluxem, synów Jowisza i Ledy. Grecy wzięli tych bożków od Celtów, dawniejszych nierównie od siebie. Dla czego Tacyt, pisząc o Naharwalach, mówi: iż oni ich jako braci i młodzieńców wielbiąc „ut fratres, ut juvenes,“ nie zasięgali tego obrządku z obcych zwyczajów, ale własną swoję z przodków Celtów religią mieli: „nullum peregrinae superstitionis vestigium.“ Od Celtów nadmorskich, o których mówi wyżej cytowany Dyodor, przeszło to nabożeństwo ku Polluxowi i kastorowi do bliższych Dunaja i południowych Germanów. Czcili ich Naharwalowie pod imieniem Alków, nomen Alcis, nie stawiając im żadnych posągów, ale w tem samem co i Rzymianie rozumieniu, że w czasach burzliwych na morzu, pokazywali się na masztach w postaci ogniów, które dotąd się pokazują, nazwane pospolicie od żeglarzów Ignes fatui albo le feu saint Elme. Celtowie nadmorscy, bawiąc się żeglarstwem i handlem wodnym, mieli przyczynę kłaniać się tym bożkom. Germanowie mieszkający daleko od morza, jako Naharwale, podobno tylko od przodków Celtów wzięli zwyczaj nabożeństwa ku nim, choć pomocy nie potrzebowali. Wreszcie jeśli religia najczystsza, jaka była pierwiastkowa w Żydach, odsuwając się powoli od swojego gniazda, mieszała się baśniami tworzonemi od gminu, a Noe z czasem od Greków w Deukaliona. Abraham w Saturna odmienił się: mogli ci bajeczni bożkowie celtyccy być wielbionymi na brzegach w postaci ogniów morskich, na górach i lądzie w postaci lądowych i górnych. Nie nowina widzieć te nocne błyskotki mianowicie w górach, gdzie częstsze z ziemi kruszcowe exhalacye natura ogniem zażega. A tak i Naharwalowie czcili swoich Dyoskurów po górach, pod imieniem Alce, uformowanem z języka starożytnych Germanów, w którym zdaniem uczonego Kejsiera in Antiquitatibus Celticis, góra i duch górny nazywano Alp, Alf i Elf, według dyalektów krajowych. „Veteribus notat montem aeque ac daemonem montanum.“ O takich tedy bożkach mówi Tacyt, że ich czcili Naharwalowie. Jeśli się udamy do historyi naszej, acz w ciemnoty uwikłanej, możemy jakiekolwiek w późniejszych wiekach znaleść do prawdy podobieństwo, że ten starożytny gaj, Kastorowi z Polluxem poświęcony, „antiquae religionis lucus“ znajdował się na tem miejscu, gdzie teraz Łysa góra, albo góra Swiętokrzyska, sławna klasztorem benedyktyńskim. Czytelnik, jeśli nam wiary nie da, przynajmniej kłamstwa nie zada. Kielce teraźniejsze niedalekie Łysej góry, miały dawniej swój powiat, districtus, tractus Kelcensis. Można zaiste upatrzyć wielkie podobieństwo między Kielcami, a Keltami czyli Celtami, których religia bez wszelkiej wątpliwości zaszła z Germanami aż do Naharwalów, ostatnich prawie narodów germańskich udziału Swewów, ku Wiśle od Elby rozciągnionych. Ślad imienia Celtów tak być mógł w Kelcach niezatarty, jak Calissium Ptolomeusza w Kaliszu naszym, Isula Plininsza w Wiśle, powiat Scytów Halizonów, znany za Herodota, w Haliczu teraźniejszym, z Poratą rzeką, dzisiejszym Prutem, i wielu innych nazwiskach starożytnych, które szczęściem jakiemści uszły zębów czasu, a nawałnicy przechodów tylu narodów barbarzyńskich. Idźmy do dalszych konjektur. Tacyt powiada, że pop, który tego świętego gaju pilnował i gmin prosty durzył, chodził w odzieniu kobiecem „sacerdos muliebri ornatu.“ U Celtów i Germanów w wielkiem były poszanowaniu niewiasty, natchnione niby duchem jakimści prorockim, w rzeczy samej bałamutki, które Druidami także, jak mędrców celtyckich nazywano, jakie były Welleda, Aurynia i inne. One wróżyły, one sny tłómaczyły, one małżeństwa wiązały. One miały częstokroć dozór, jak i teraz na Rusi Drużki, religii. Powieści gminne maja zawsze za fundament jakowąś pierwiastkową prawdę. Możnaby zaiste, przywodząc na pamięć owe baśnie o babach na Łysą górę latających, które pospólstwo uwiecznia, możnaby mówię znaleść w nich jakowyś prawdy promyczek, że na Łysej górze był jakiś zabobon pogański, gdzie albo kobieta była ksienią, albo chłop w odzieniu kobiecem obrządki sprawował. Iskrzące się ozogi, na których w mniemaniu gminnem czarownice na Łysą górę latają, są jakimści dowodem iskrzących się częstokroć po nocy, mianowicie nad miejscami górnemi i lesistemi ogniów głupich, które pospólstwo bierze za latawców, a filozof nazywa „ignes fatui, capra saltans, draco volans.“ Wreszcie, że na tej górze były znaki starożytnej jakiejści budowy, albo raczej obwodu z kamieni leśnej świątyni, ponieważ Celtowie z Germanami nie zamykali bożków swoich w kościołach, mamy jasne świadectwo Długosza, choć nieco także baśniami przyćmione. Powiada on na karcie 143 w t. I, iż góra Łysa jest najwyższa ze wszystkich Alpów polskich. „Jugum Alpium, quae Calvariae vocantur, et quibus Poloniae regnum altius non habet.“ Mówi dalej, (choć myląc się w chronologii względem Emeryka, który pod ów czas był dziecięciem) iż Bolesław Chrobry, z Emerykiem królewiczem węgierskim polując około Keleów w lasach, a uganiając się za jeleniem, wjechał na wierzchołek tej góry, „circa oppidum Kelce contigit illis in jugum Alpium venando devenire etc.“ Przydaje tenże, iż tam znaleźli rozwaliny starożytnych mieszkańców, które i wylaniem powodzi potopowej, i dawnością budowy, w skaliste bryły zamieniły się. „Ruinas veterum habitatorum, quae et diluvio universali etc.“ Powiada nakoniec, że te rozwaliny były niegdyś mieszkaniem olbrzymów, czyli Cyklopów i ludzi potężnych, którzy tam siedlisko swoje przez czas niejaki mieli. „Locum enim illum ferunt commodam habitationem et arcem gigantum seu Cyclopum et virorum fortum fuisse.“ Co Długosz z powieści bajecznych poprzedniczych powiada o gigasach, olbrzymach, Cyklopach, mieszkających niegdyś na Łysej górze, to się w rzeczy samej ma rozumieć o Germanach narodu Swewów, narody, słysząc coś od przodków z pisma św. o olbrzymach w księdze Genesis, rozd. 6 wspomnionych, utworzyli ztąd różne bałamuctw u starych Brytanów, w Danii, w Szwecyi, Finlandyi i w Germanii, jako o tem pisze Kejsler in antiquitatibus celticis. Nie było atoli nigdy takiego między ludźmi narodu. Wszelako Germanowie, będąc większego nad zwyczaj wzrostu, dali okazyą do pomnożenia bajek i w gminie prostym. Juliusz Cezar w k. I Belli Gallici powiada o Swewach: „Lacte atque pecore vivunt, multumque sunt in venationibus. Quae res et cibi genere, et venatione, et libertate vitae, et vires alit, et immani corporum magnitadine efficit.“ Vitruvius z Kwintylianem mówią o Cymbrach, że „non minus animorum immanitate, quam corporum belluis prosimos esse.“ Rzymianie, czyniąc dobór żołnierzy, przestawali na chłopie wzrostu na półszostej stopy. Sidonius Appolinaris mówi o Burgundach narodzie germańskim, mieszkającym miedzy Wartą a Notecią, że do siedmiu stóp dochodzili: septi-pedes. Tożsamo twierdzą o Germanach Solinus w roz. 20, Egesippus w k. II, Kolumella w k. VII, Pomponius Mela i wielu innych. Słowianie ojcowie nasi, nastąpiwszy na miejsce Germanów od Wisły aż do Elby, znaleźli na różnych miejscach ślady gmachów, bożnic, i obrzadków. Zadziwieni ich ciał ogromnością, a potężnemi po wierzchołkach gór zwaliskami dawnych murów, któremi świątynie swoje obwodzili, wnosili sobie, że tam olbrzymi jakowiś mieszkać musieli. Ztąd wynikło owe mniemanie o Łysej górze, niegdyś przez Naharwalów, Germanów swewskiego rodu posiadanej, którą Długosz nazywa arcem gigantum, z podania starych Polaków, u których, za świadectwem Szczygielskiego in Aquila Polona Benedictina na karcie 119, był jej wierzchołek famosus apud veteres Polonos. Do jedenastego wieku po Chrystusie pustowało to miejsce; Bolesław Chrobry w pierwiastkach chrześciaństwa zbudował tam kościół, pod imieniem ś. Trójcy, osadziwszy Benedyktynów sprowadzonych z Włoch z góry Kassynu, około roku 1006. Przyczynę daje Szczygielski wyżej cytowany: „Ecclesia tamen illius caenobri titulo sanctissimae Trinitatis sub prima sui dedicatione consecrata est, ad trium idolorum Lada, Boda, Leli in eo loco ab infidelibus specialiter cultorum, abolendam memoriam.“ Coby znaczyły te trzy bożyszcza, łatwo wnosić, bądź z powieści Tacyta, że Naharwalowie czcili tam Kastora i Polluxa, bądź ze znajomości bałwochwalstwa starych Polaków, którzy tych mniemanych bożków nazywali Lelum Polelum, jako świadczy Długosz, i którzy na cześć ich, Lada! Lada! zdaniem Kromera wykrzykiwali. Jakoż Lelum Polelum wyraża niejakoś imie Poluxa, czyli w greckim języku Polidewka, Lada zaś boginią Ledę ich matkę. Aże tam znajdowały się bałwany, idola przeciwko dawnemu zwyczajowi Germanów, u których, za świadectwem Tacyta, nulla simulacra, być mogło potem, że jak Germanowie zaczęli potem robić posagi, tak i Słowacy, wziąwszy z krajem ich obyczaje i religia, bożkom owym dawniej pod postacią ogniów latających wielbionym, bałwany wystawili.
  211. Był ten zwyczaj dawniej wielu narodów; widzieć go często i teraz w Ameryce. Pliniusz w k. 22 powiada o Dakach i Sarmatach: „Illiniunt certe aliis aliae faciem in populis barbarorum faeminae; maresque etiam apud Dacos et Sarmatas corpora sua inscribunt.“ Kobiety czyniły to dla wdzięku, jak i teraz: mężczyźni dla postrachu. Jeśli się teraz żołnierze nasi farbami nie malują, zostały jednak ślady dawnych Germanów w uzarach czarnych, w trupich główkach, w zapuszczaniu wąsów aż do uszu.
  212. Gotonów siedliska były w części Pomeranii, miedzy Odrą, Wisła, Notecią i morzem Bałtyckiem. Rząd u nich był królewski, mieszany jednak z gminnym, jako wyraża Tacyt: „Gothones regnantur, nondum tamen supra libertatem.“ Zdaje się iż Gdańsk, nazwany dawniej Godanum, Gidanie, był tych Gotonów najznaczniejsza dzierżawą.
  213. Rugowie mieszkali około Kolberga i Rugenwaldy w Kaszubach. Wyspa Rugia, podobno też do nich należała. Lemowów kładą późniejsi pisarze niemieccy około Stolpy i Lawenburga. Zdaje się, iż wkrótce po Tacycie Herulowie Sarmaci przeszedłszy Wisłę, osiedli na miejscu Lemowów, ponieważ o nich niemasz więcej wzmianki w starożytności. Herulowie mieszkali między Niemnem a Wisłą, gdzie teraz Prusy i Żmudź. Wsławili się za króla swego Odoakra opanowaniem włoskiej ziemi, zkąd potem wygnani, powrócili do dawniejszych siedlisk, i opadli częścią w teraźniejszem księstwie Meklemburskiem, częścią w Litwie. Hartknoch w dysertacyach o pruskich starożytnościach dowodzi, że język Herulów, czyli Werulów meklemburskich, wcale jest podobny do żmudzkiego i pruskiego, zkąd wnosi, że ci Werulowie ztamtąd wyśli pierwiastkowie, i że powróciwszy nazad z Włoch, wiele z sobą słów łacińskich do dawnej mowy przynieśli.
  214. Naprzeciw Rugów i Lemowów. Przez ten wyraz oznacza Tacyt królestwa teraźniejsze Szweeyi i Norwegii z wyspami duńskiemi Langland, Zeeland, Laland. Z tychto to krajów, to jest ze Swionów i Cymbrów, wyszli Normanowie, czyli mężowie pólłnocni, którzy nabroiwszy wiele w prowincyach rzymskich, opanowali nakoniec część Gallii dawnej, nazwaną teraz Normandya. Z tychże miejsc północnych wybrnęły owe sławne rozbojami Gotów, Ostrogotów i Wizygotów imiona, pod których potęga upadło rzymskie państwo. Nie przypisujemy jednak krajom północnym takiej ludności, jakaby wystarczyć mogła na podbicie Rzymian. Tak zrządziła Opatrzność, że ci Gotowie wypadłszy w niewielkiej liczbie ze swoich siedlisk w drugim wieku po Chrystusie, inne potem germańskie i sarmackie narody do spółki swoich rozbiorów i nazwiska przyjąwszy, w niezmierną potęgę urośli. Obacz o tem Jornanda i Prokopa.
  215. Rzymianom nie była znajoma ta część świata północna; przeto, w niedostatku dokładnej wiadomości, potworzyli sobie z niepewnego słuchu niezmierne na oceanie wyspy, jakośmy mówili w roz. I. Pliniusz w k. IV, roz. 13, mówi o morzu Bałtyckiem: „Sinus Codanus refertus insulis, quorum clarissima Scandinavia (teraz Szwecya i Norwegia) est incompertae magnitudinis, portionem tantum ejus, quod sit notum, Hillevionum gente, quingentis incolente pagis, quae alterum orbem terrarum eam appellat.“ Ślady narodu Hillewionów zostały w części Szwecyi nazwanej Halland. Lecz Pliniusz pomylił się nazywając Skandynawią wyspą.
  216. Gdzie panowanie nad morzem i handel z żeglugi, tam bogactwa i wszystkiego dostatek. Anglia, Francya, Holandya, Hiszpania z Portugalią są tego dowodem. Tacyt daje przyczyną monarchii z przywiązania do bogactw Swionów. Narody te wolały mieć i używać spokojnie pod jednym królem, niżeli się w nierządzie i ubóstwie zaszczycać wolnością, jaka mieli Ozowie i Arawiskowie, gdzie „par inopia et libertas“. O bogatej wielce bożnicy Swionów powiada Adam bremeński kanonik, pisarz XII, wieku w hist. kościel. w roz. 233. „Nobilissimum illa gens templum habet, ubi Ubsola dicitur, non longe a Sictona (teraz Sigtuna) et Birca (teraz Bioerkoe). In hoc templo, quod totum auro paratum est, statuas trium deorum veneratur populus, ita ut potentissimus eorum Thor: in medio solum habeat triclinium, hinc et inde locum possideat Wodan et Fricco.“ Z rozwalin miast starożytnych Syktony i Birki dźwignęła się stolica Szwecyi Sztokholm.
  217. Obacz o tem w roz. 25.
  218. Ocean północny, sewerny, lodowaty, dla brył lodowych mało dostępny żeglarzom w naszych nawet wiekach. Rudbek in Atlanticis powiada, że Swionowie płynęli aż na morze lodowate, które około 81 gradusa jest niepodobne do przebycia.
  219. Tacyt nie był dobrym astronomem. Nie dla tej przyczyny w najpółnocniejszych krajach blask słońca zachodzącego i wschodzącego żadna się pomroka nie dzieli, jakby się już świat kończył: lecz że ta ziemia ciągnie się do 72 gradusa, a tem samem przechodzi cyrkuł polarny, circulus polaris arcticus, pod którym, mocą biegu słonecznego, dnieje przez 24 godziny.
  220. Starożytność bałwochwalska natworzywszy sobie bożków rzeczy widomych i niewidomych, w poczet ich policzyła i słońce, a poetowie więcej jeszcze dla okrasy dzieł swoich baśni przydali. Ztąd one konie i wozy Apolina, Tytana, Hyperyona, Febusa czyli słońca. Ztąd wyjście jego tryumfalne, po miłym w oceanie noclegu z poprzedniczemi bóstwami, ztąd zajazd do morza z wozem i końmi spracowanemi na spoczynek. Zacni malarze biorą z powieści poetyckich modele do ozdób sal i pokojów pałacowych. Piękny i równy dziełom starożytnych sławnych artystów obraz wschodzącego słońca, widzieć w sali zamkowej, kosztem i gustem króla Stanisława Augusta, architektura jp. Dominika Merliniego, a pędzlem jp. Marcella Baciarellego ozdobionej.
  221. Wieki poślednie odkrywszy Szpitzberg i Grenlandya świadczą, że Tacyt świat zacieśnił.
  222. Mare Svevicum, teraz morze Bałtyckie.
  223. Aestii, teraz Prusy wschodnie, księstwo Żmudzkie, Kurlandya. Inflanty i Estonia, która dotąd starożytnych Estonów nosi nazwisko.
  224. Obacz o Swewach roz. 38.
  225. Estonowie na ostatnich brzegach Germanii mieszkający, używali mowy dawnych Celto-Scytów, którym jezykiem mówili Brytani, z tychże Celto-Scytów pochodzący. Dowodzi tego Dytmar. Teraźniejsi Anglicy nie mają mowie swojej żadnego podobieństwa z naszymi Estonami, jako naród germański Saxonów złożony: chyba może w gminie angielskim, jako płodzie dawnych Brytanów, ślady jakie pierwiastkowego ich języka i podobnego do estońskiego pozostały. Teraźniejsi nawet Estonowie, z odmianą wieków i panów, mają język z niemieckiego, finlandzkiego i ruskiego pomieszany, który jednak w początkach swoich był podobno ten sam, którym Litwa, Prusy i Żmudź gada.
  226. To jest ziemi, nazwanej u Germanów Herta, jako się mówiło w roz. 40. Estonowie nazywali tę boginią Frea, Frikko, lubo uczony Kejsler in Antiquit. celticis rozumi nie boginią ziemie, Tellus, ale słońce. Cóżkolwiek bądź, wzięli to nabożeństwo jak Germani, tak Estonowie, od przodków swoich Scytów, którzy za świadectwem Herodota w k. IV, roz. 59, między innemi bogami czcili ziemię, Tellurem, matkę wszystkiego, pod imieniem Apia.
  227. Tego zabobonu widzieć dotąd ślady w Szwecyi, gdzie chłopstwo w miesiącu lutym, kiedy się u dawnych Estonów odprawowało święto Frei, ulepia sobie wieprza z ciasta, i na różne gusła zażywa. Obacz Ekkarda w t. I. Rerum Fran. Orient. Obacz także Kejslera in Antiquitat. Celticis na karcie 159.
  228. Dawni Prusacy, prowadzący ród swój od Finnów, używali takiego oręża, za świadectwem Hartknocha in Dissert Pruss. Mazurowie pałki swoje nasiekane wzięli od Prusów sąsiednich.
  229. Lud bitny i wojny chciwy, jacy byli Germanowie, zaniedbywał roli.
  230. Bursztyn nie same tylko kraje Estonów dawnych, a teraźniejsze Prusy ze Żmudzią wyrzucają; znajduje się ta guma wodna w rzekach i w jeziorach. Jest w gabinecie fizycznym króla jmci Stanisława Augusta kilka sztuczek bursztynu, które na rzece wołyńskiej Horyniu, i na jeziorze Wyhonowskiem w Pińszczyznie ułowione od rybaków, ofiarował monarsze jw. jp. Kajetan Korzeniewski, regent kancelaryi mniejszej w. ks. 1., konsyliarz rady w r. 1780. Estonowie być musieli z narodu germańskiego, w którym dotychczas szkło, do którego jest podobny bursztyn z przezroczystości, Glas nazywa się. Pliniusz w k. XXXVIII powiada toż samo: a Germanis appellari Glessum. Tenże mówi, że za Nerona przyniesiono do Rzymu sztukę bursztynu, ważącą 13 funtów. O rzece Erydanie, wyrzucającej bursztyn, która nie jest inna, jak Radanna, wpadająca do Wisły pod Gdańskiem, obacz Hartknocha in Dissert. Prussicis, i Kluwera in Germania Antiqua w k. III.
  231. Pliniusz mówi w k. XXXVII, iż Gotonowie palili bursztyn zamiast drew dla ogrzania się.
  232. Komary, muchy, owad latający, mrówki, robaczki ziemne. Widzieć i teraz często te natury igrzyska w sztukach bursztynowych.
  233. Sytonowie dawni, teraz Norwegia, albo raczej Ruś północna Tacyt panowanie jedynowładne niewola, a rząd w jedynowładztwie niewieści zbytkiem niewoli zowie w krajach tych północnych. Odmieniły się z ludźmi czasy i obyczaje. Naród rosyjski, jednej krwi i języka z nami, pomnożylo w polor, obyczajność, nauki, potęgę i wolność, plemię Piotra Wielkiego, w żeńskiej płci więcej pół wieku panujące. Dopełniła sławy tego narodu najzacniejsza w świecie monarchini, Katarzyna wielka, której imię wspomnieć jest toż samo, co największe jej dać pochwały.
  234. Swewia, część największa Germanów, z opisania Tacyta zaczynała się od Elby, a kończyła się na ujściach Wisły; zkąd idąc w górę ku północy, zajmowała Szwecya i Norwegia. Od Wisły zaś poczynały się narody sarmackie.
  235. Język pierwiastkowy czyni różność narodów, nie podobieństwo obyczajów albo też czasem pomięszanie mowy. Na pograniczach stykające się z sobą narody mają częstokroć spólność języka i zwyczajów, lubo nie są dla tego jednym narodem. Sprawiedliwie więc wątpi Tacyt, jeśli Peucynowie, Fennowie i Wenedowie do Germanów, czyli Sarmatów należeć mają, lubo na pograniczu Germanii, ile rządniejszej i obyczajniejszej, mogli z języka jej i zwyczajów naciągnąć. W rzeczy samej, gdyby te narody do Germanii należały, ile z tamtej strony Wisły mieszkające, a cóżby zostało Sarmatom, których według Ptolomeusza i innych geografów, Wisła dzieliła od Germanów? Kluwer Niemiec z domysłu raczej i lekkich uwag, nietylko część znaczna Sarmacyi Niemeami osadził, ale nawet nieznajomemi w starożytności rzekami i miastami, i sposobem podkomorskim ograniczył.
  236. Tacyt Peucynów pomieszał z Bastarnami; Pliniusz oba te narody częścią Germanii uczynił, w k. IV, roz. 14: „Quinta pars Germaniae Peucini. Bastarnae, contermini Ducis.“ Lecz Pliniusz nie tak znał Sarmatów jak Dion Cussius, mało co późniejszy, który będąc pretorem w Pannonii, mógł lepiej narody te rozeznać, a przecież Bastarnów nie Germanami, ale Scytami nazywa. Peucynowie z Bastarnami rozciągali się od górnej Wisły, aż ku źródłom Dniestru i dalej na wschód, zajmując wszystkie kraje podgórskie, gdzie teraz część województwa krakowskiego, sandomirskiego i Rusi czerwonej aż do Podola. Zkądby zaś nazwisko wzięli, wiedzieć nie można, a sądzić też z podobieństwa byłoby próżno i bez fundamentu. Zdaje się jednak, że nazwiska Peucynów i Bastarnów od Greków nadane były powszechnie różnym hordom sarmackim tak jak naród Swewów, wiele innych powiatów Germańskich, mających własne swoje imiona, zawierał.
  237. Jak Germani tak Peucynowie budowali domy. Sarmatów życie było błędne, tak jak Tatarów teraźniejszych, na wozach i koniach.
  238. Wenedowie mieszkali za Peucyanami i Bastarnami na północ ku morzu Bałtyckiemu, gdzie teraz podobno część Litwy oraz Inflant za Niemnem i Dzwiną. Trwa dotąd pamięć ich siedliska w powiecie wendeńskim, i części morza Bałtyckiego, zwanej Sinus Venedicus. Gdy Germanowie różnych narodów, wyszli do krajów zachodniejszych i południowszych, na pustoszenie państw rzymskich w trzecim i czwartym wieku, przywędrowały z za Dona i Wołgi zgraje barbarzyńskie plemienia Slawów, częścią przez zwykle dzikim mieszkańcom włóczęgi na szukanie lepszych krajów, częścią pod chorągwiami Hunnów. Za czasów Prokopa i Jornanda, to jest w piątym wieku, tyle już było w dawnej Sarmacyi Słowaków, że za świadectwem Jornanda, całą prawie Ruś czerwoną z częścią województwa krakowskiego osiedli. Tak albowiem mówi w k. de Rebus Goth, na kar. 16: „Dacia (Siedmiogród i wołoska ziemia teraz) ad coronae speciem arduis Alpibus emunita, juxta quarum sinistrum latus, quod in aquilonem vergit, (Bieszczady góry, Tatry) et ab ortu Vistulae fluminis, per immensa spatia venit, Vinidarum natio populosa consedit. Quorum nomina licet nunc per varias familias et loca mutentur, principaliter tamen Sclavini et Antes apellantur.“ Jornand Słowianów nazywa Wenedami, nie dla tego, żeby to nazwisko ich było właściwe, lecz że się z dawnymi Wenedami podobno pomięszali, opanowawszy ich siedliska, albo że im Wenedowie służyli, naród znajomszy z dawniejszej pamięci rzymskim pisarzom, niżeli ci barbarzyńscy przybysze.
  239. Fennowie mieszkali gdzie teraz Finlandya, którą Pliniusz nazywa Feningia. Paweł Dyakon w k. I de Gestis Longobarporum w kilka set lat po Tacycie, tęż samę ich dzikość opisuje: „Scritobini (raczej Scritofinni, dotąd Skryfinami nazywani) aestatis tempore navibus non carent, nec aliis ut pote feris ipsis tione non dispares, quam crudis aggrestium animantium curnibus vescuntur, de quorum etiam hirsutis pellibus sibi indumenta adaptant. Hi a saliendo juxta linguam barbaram etymologiam ducunt, saltibus enim utentes, arte quadam ligno incurvo ad arcus similitudinem feras insequntur.“ Paweł przez te ostatnie wyrazy oznacza łyże, używane dotąd nawet w krajach nadmorskich, na których podczas zimy pospólstwo z niewymowną prędkością po lodach czołga się.
  240. Narody dzikie i północne, gdzie teraz Laponia. Utwarzali sobie Rzymianie różne dziwolągi z prawdziwych ludzi, przez dochodzące fałszywe, jak zawsze bywa w odległości, powieści przychodniów. Te monstra z ludzkiemi głowami, są bez pochyby mieszkańcy krajów zimnych, skórami zawsze odziani, a jako lud leśny i myślistwem żyjący, umiejętni udawać wrzaski zwierzęce, dla potrzeby, a czasem postrachu.
  241. Przypisek Wydawcy. Pospieszyłem się dlatego z „Germanią Tacyta“ że tąż jest ważnym przedmiotem dla badaczów dziejów ojczystych.K. J. T.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Tacyt i tłumacza: Adam Naruszewicz.