Strona:PL Tacyt - Germania.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

postaci okropność sztuką czasem bardziej jeszcze srożą. Czernią puklerze, farbują ciała, wybierają co najciemniejsze nocy do bitew; a tak samym postrachem i po-

    natura ogniem zażega. A tak i Naharwalowie czcili swoich Dyoskurów po górach, pod imieniem Alce, uformowanem z języka starożytnych Germanów, w którym zdaniem uczonego Kejsiera in Antiquitatibus Celticis, góra i duch górny nazywano Alp, Alf i Elf, według dyalektów krajowych. „Veteribus notat montem aeque ac daemonem montanum.“ O takich tedy bożkach mówi Tacyt, że ich czcili Naharwalowie. Jeśli się udamy do historyi naszej, acz w ciemnoty uwikłanej, możemy jakiekolwiek w późniejszych wiekach znaleść do prawdy podobieństwo, że ten starożytny gaj, Kastorowi z Polluxem poświęcony, „antiquae religionis lucus“ znajdował się na tem miejscu, gdzie teraz Łysa góra, albo góra Swiętokrzyska, sławna klasztorem benedyktyńskim. Czytelnik, jeśli nam wiary nie da, przynajmniej kłamstwa nie zada. Kielce teraźniejsze niedalekie Łysej góry, miały dawniej swój powiat, districtus, tractus Kelcensis. Można zaiste upatrzyć wielkie podobieństwo między Kielcami, a Keltami czyli Celtami, których religia bez wszelkiej wątpliwości zaszła z Germanami aż do Naharwalów, ostatnich prawie narodów germańskich udziału Swewów, ku Wiśle od Elby rozciągnionych. Ślad imienia Celtów tak być mógł w Kelcach niezatarty, jak Calissium Ptolomeusza w Kaliszu naszym, Isula Plininsza w Wiśle, powiat Scytów Halizonów, znany za Herodota, w Haliczu teraźniejszym, z Poratą rzeką, dzisiejszym Prutem, i wielu innych nazwiskach starożytnych, które szczęściem jakiemści uszły zębów czasu, a nawałnicy przechodów tylu narodów barbarzyńskich. Idźmy do dalszych konjektur. Tacyt powiada, że pop, który tego świętego gaju pilnował i gmin prosty durzył, chodził w odzieniu kobiecem „sacerdos muliebri ornatu.“ U Celtów i Germanów w wielkiem były poszanowaniu niewiasty, natchnione niby duchem jakimści prorockim, w rzeczy samej bałamutki, które Druidami także, jak mędrców celtyckich nazywano, jakie były Welleda, Aurynia i inne. One wróżyły, one sny tłómaczyły, one małżeństwa wiązały. One miały częstokroć dozór, jak i teraz na Rusi Drużki, religii. Powieści gminne maja zawsze za fundament jakowąś pierwiastkową prawdę. Możnaby zaiste, przywodząc na pamięć owe baśnie o babach na Łysą górę latających, które pospólstwo uwiecznia, możnaby mówię znaleść w nich jakowyś prawdy promyczek, że na Łysej górze był jakiś zabobon pogański, gdzie albo kobieta była ksienią, albo chłop w odzieniu kobiecem obrządki sprawował. Iskrzące się ozogi, na których w mniemaniu gminnem czarownice na Łysą górę latają, są jakimści dowodem iskrzących się częstokroć po nocy, mianowicie nad miejscami górnemi i lesistemi ogniów głupich, które pospólstwo bierze za latawców, a filozof nazywa „ignes fatui, capra