Biblia Królowéj Zofii/całość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Tytuł Biblia Królowéj Zofii
Wydawca Nakładem ks. Jerzego Henryka Lubomirskiego
Data powstania XV w.
Data wyd. 1871
Druk Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz zbiorowy
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
BIBLIA
KRÓLOWÉJ ZOFII
ŻONY JAGIEŁŁY
Z KODEXU SZAROSZPATACKIEGO
NAKŁADEM KSIĘCIA JERZEGO HENRYKA LUBOMIRSKIEGO
WYDANA
PRZEZ
ANTONIEGO MAŁECKIEGO
separator poziomy
WE LWOWIE
w drukarni zakładu narodowego imienia ossolińskich.
1871.

WIADOMOŚĆ
O BIBLII KRÓLOWÉJ ZOFII.


Przekład Pisma św., którego pozostałe szczątki po cztérech z górą wiekach zaniedbania i poniewierki wyprowadzamy wreszcie z ukrycia i oddajemy jako jeden z najdawniejszych pomników starożytnéj polszczyzny na użytek publiczny, był w różnych chwilach naszéj piśmienniczéj przeszłości przedmiotem tylu już sporów, a dawał powód do przypuszczeń sięgających tak daleko i zdolnych nieraz w takim stopniu zaciekawić każdego, że nim przystąpię do właściwego zadania tych słów przedwstępnych, t. j. do opisu autentycznego manuskryptu tego pomnika i do wyrzeczenia wniosków moich o jego wieku i kolejach, jakie przechodził, uważam za konieczne obeznać czytelnika nasamprzód z tém wszystkiém, co o nim dotychczas popisano. Na tych datach będą się opierały i moje niektóre przypuszczenia. Co zaś z nich pozostanie w wywodzie moim niezużytkowane, bez rezultatu, posłuży kiedyś drugim, opatrzonym w skutek nowych może odkryć w lepsze szczegóły, do kombinacyj zdolnych rzucić zupełne światło na rzecz tę z wielu względów jeszcze wątpliwą.
Pierwsza, a zarazem też najważniejsza ze wszystkich wzmianka o niniejszym przekładzie biblii przypada na początek XVII wieku, a mianowicie na rok 1604. Zawdzięczamy ją Simeonowi Teofilowi Turnowskiemu, a pośrednio i jego antagoniście X. Marcinowi Tworzydle, który polemiką swoją zmusił niejako Turnowskiego do rozgadania się o rzeczy, względem któréj był zaczepiony.
S. T. Turnowski, zwierzchnik czyli (jak się sami nazywali) superattendent zborów Braci Czeskiéj na całą Wielkopolskę, zamieszkały naówczas w Ostrorogu[1], mąż uczony i powszechnie poważany, autor kilku dzieł polskich, napisał był jeszcze w r. 1590 dziełko, które w cztéry lata późniéj wydane zostało w Wilnie pod następującym napisem: Zwierciadło nabożeństwa chrześciańskiego w Polszcze, począwszy od przystania Polaków na wiarę chrześciańską aż do teraźniejszego roku 1590. Przez pobożnego Męża, X. Symona Theophila, Zborów Wielkopolskich czuynego y wiernego dozorce napisane. Wilno 1594.“ (4°, mała broszura, karty bez paginacyi)[2].
W téj książeczce dowodzi autor na korzyść swego wyznania, że dążności reformacyjne nie były w Polsce niczém tak dalece nowém; że już w dawniejszych wiekach zdarzały się przykłady, że ten lub ów z ludzi świątobliwych i wielkiego imienia czerpał światło wiary św. z samego źródła, za jakie akatolicy jedynie uważali Pismo św. I przywodząc takie przykłady, między innymi (na karcie 11, strona odwrotna) zamieścił następującą wiadomość:
„Tenże Jagiełło Władzisław król z Jadwigą królową a dziedziczką polską, znacznie bogobojną Panią (która dała sobie Biblią na polski język przełożyć, na któréj ustawicznie jako prawa Ewangeliczka czytała) wezwał z Czech do Krakowa księżej“ itd. Obok tego miejsca, na marginesie, położył cytaty z kronik Bielskiego i Kromera, od których się szczegółu tego dowiedział. O innych zaś źródłach téj swojéj wiadomości nie wspomina w téj edycyi dziełka swego z r. 1594. Więc ich nie miał i nie znał wtedy. Nieznany mu też był Długosz, wtedy jeszcze niedrukowany.
Przeciwko temu „Zwierciadłu“ wystąpił z gwałtowną repliką X. Marcin Tworzydło, proboszcz kościoła św. Trójcy w Wilnie[3]). Zatytułował ją tak: Okulary na zwierciadło nabożeństwa chrześciańskiego w Polszcze itd. Przez księdza Marcina Tworzydła wydane. W Wilnie przez Chrysztofa Wolbramczyka, 1594.“ (4°, kart 38 nielicz.). W tém dziełku zbija punkt za punktem wszystkie Turnowskiego twierdzenia. Na owę zaś wiadomość o Jadwidze odpowiada: „A co ty powiadasz, te ta Królowa naprzód dała przełożyć Biblią na polski język, źle to mówisz; żadna kronika tego nie pisze. Ale jeśli miała Biblią polską, dostała ją od inszych, którzy ją mieli już przełożoną. Bo i św. Hieronim już był Biblią w język słowieński przełożył“.
Jak widzimy, nie przeczy X. Tworzydło więc temu, że Jadwiga pismo św. w tłómaczeniu czytała. Odpiera tylko twierdzenie, jakoby ona je sobie dała na polski język przełożyć. Przyczém podaje mimochodem i jakby od niechcenia w wątpliwość, czy to był przekład polski, czy też słowiański, który rozpowszechnionym w owym wieku sposobem, choć z gruntu mylnym, łączono z osobą św. Hieronima, tłómacza Biblii na łacinę. I zaprzecza stanowczo temu, żeby Jadwiga dopiero o taki przekład pisma św. miała się była postarać.
Na tę odprawę Turnowski nie odpowiedział nic. Wyczerpnęła się w handlu księgarskim cała edycya Okularów Tworzydły z r. 1594. Kazano je odbić powtórnie w r. 1597, nie już w Wilnie, ale w Krakowie: w drukarni Łazarzowéj, 4° stron liczbowanych 91, (edycya w niczém nie odmieniona): a nasz senior wielkopolski zniósł cierpliwie i tę drugą zaczepkę. I milczał jeszcze lat kilka, tak iż katolicy drwić już sobie z niego zaczynali, że się na tych Okularach Tworzydły uczy już całe lat 9. Ale po 9 latach wystąpił. Wpadła mu w ręce, i to (jak ze wszystkiego widno) teraz dopiero, w r. 1603 albo najpóźniej na początku 1604, księga starożytna w jednéj z wielkopolskich bibliotek przechowywana, manuskrypt z pierwszéj połowy wieku XV, przekład biblii, przekład polski, z wyraźnym a niewątpliwym dopisem, czyjąto on był w początku swoim własnością i kto go kazał wykonać? Teraz więc skwapliwie publikuje zaczepionego dziełka swojego wydanie drugie, razem z dopisaniem i odpowiedzi osobnéj, i daje drukować to wszystko pod napisem: Zwierciadło Nabożeństwa Chrześciańskiego w Polszcze y w Litwie. Począwszy od przystania Polaków na wiarę Chrześciańską aż do teraźniejszego roku 1604. Item Jasne Oko prawdy X. Simeona Turnowskiego, z Odpowiedzią na Okulary X. Tworzydłowe.... Nakładem JMP. Jana Sycińskiego Marszałka Króla Jmci powiatu Upitskiego. W Wilnie drukował Jakub Markowicz.“ (4°, karty nieliczbowane).
W Zwierciedle (na karcie B), otrzymała owa dawniejsza a zaczepiona wzmianka o Jadwidze teraz kilka wyrazów dopełniających, a raczéj sprostowanie, które dla odróżnienia kładziemy tu szerszym drukiem; brzmi to w całości, jak następuje:
„Tenże Jagieło Władzisław król, z Jadwigą Królową a dziedziczką Polską, znacznie bogobojną Panią (Jaka też była po niéj Zofia tegoż Jagieła żona, z której spłodzeni są potomkowie Jagiełowi Krolowie Polszczy, która dała sobie Biblią na polski język przełożyć, na któréj ustawicznie jako prawa Ewangeliczka czytała, któréj Biblia po Polsku pisana na pargaminie jest po dziś dzień w domu Ich M. Panów Krotoskich), z Czech wezwał do Krakowa księżéj, którzy....“ itd.
W drugiém zaś dziełku, zamieszczoném obok Zwierciadła, a mającém osobny tytuł taki: Jasne Oko Prawdy X. S. Th. Turnowskiego, służebnika Pana Jezusowego y Ewangelii iego w Polszcze, z Obron a z Odpowiedzią Na Okulary ciemne a mylne przez X. Marcina Tworzydła w Wilnie wydane“... daje Turnowski następującą o téj rzeczy dokładniejszą jeszcze wiadomość (na karcie F verso):
„Taż pobożność i chęć do Ewangelii prawdziwéj iż też była w żonach Jagiełowych Jadwidze i po niéj w Sofiej, jawnie się to pokazuje jako z inszych postępków ich od Historyków opisanych, tak owszem z kochania się w Zakonie Pańskim, że i sobie pisany po polsku pilnie czytały, Zadawasz mi złe mówienie, żeby Zofia[4] miała dać sobie przełożyć Biblią. Ale jać czytam (!) w jéj własnéj Biblii na pargaminie pisanéj te staropolskie słowa: „Dokonały się księgi Zakonu na Grodzie w Nowym Mieście Corczin, ku przykazaniu a woli naoświecieńszej Księżny, Paniej a Paniej Zofiy, z Bożej miłości królowéj Polskiéj, Paniej namiłościwszej. A wykładały się: przez X. Andrzeja kapłana Jej Mości, dziedzica z Jaszowicz. A pisane przez Piotra z Radoszyc, dnia Wtorkowego S. Jana zeszsłowie (sic) ante Portam Latinam. Pod latem Bożym 1455.“
Ta odpowiedź autora Zwierciadła nie zastała już X. Tworzydły przy życiu, Zmarł on był r. 1602 lub 1601. Choć się przeto polemika owa między Turnowskim a katolikami przedłużyła i dalej jeszcze, to jednak byli już inni, którzy w niéj uczestniczyli. Mianowicie odpowiedział mu następnego już roku na wycieczki jego przeciw Tworzydle X. Maciej Szałajski, pleban w Zadźwiniu na Podlaszu[5]. Że jednak w replice Szałajskiego nie ma nic zgoła, coby miało jaki związek ze sprawą przekładu Biblii, więc możemy na téj krótkiéj wzmiance o dalszym ciągu téj walki teologicznéj poprzestać[6].
Natomiast nastręcza się tu pytanie, czy twierdzenia Turnowskiego co do exystencyi owéj Biblii, co do Krotoskich, którzy ją wtedy mieli posiadać, wreszcie co do owego napisu („Dokonały się księgi Zakonu“ itd.), który z kodexu rzeczonego jako dopisek ukończeniu tegoż współczesny i jako przez samego siebie czytany przywodzi w „Jasném Oku“ dosłownie, ze wszystkimi szczegółami, kto to Pismo św. tłómaczył, na czyj rozkaz, kiedy i gdzie, i kto nawet je przepisywał: czy mówię te wszystkie podania i świadectwa Turnowskiego są zupełnie wiarogodne i pewne? Rozważywszy wszystko, co tylko za tém i przeciw temu powiedzieć można, nie wątpię, że godzi się na wiarogodności świadka naszego jak najzupełniéj polegać. Nie pisał on na podstawie luźnych pogłosek, nie powtarzał tych szczegółów z pamięci, ale miał wtedy rękopis ów rzeczywiście przed sobą i tak z niego wszystko powtórzył jak było napisano.
Na dowód tego dotknę tu tylko dwóch rzeczy.
Wielką rękojmię pewności twierdzeń powyższych upatruję przedewszystkiém w niezrozumiałym, bo zepsutym wyrazie zeszsłowie“, który daje Turnowski pośród textu owéj z roku 1455 zapiski, w kodexie Biblii za jego czasów się znajdującéj (dziś bowiem już zapiski téj w kodexie szaroszpatackim nie ma): „Dokonały się księgi Zakonu itd. dnia wtorkowego S. Jana zeszsłowie ante Portam Latinam, pod latem bożym 1455.“ Słowo to w manuskrypcie musiało nieczytelnie być napisane. Turnowski go nie rozumiał i źle odczytał; dał je jednak tak, jak mu się zdawało że było napisane i nie pozwolił sobie żadnych na domysł poprawek. Cały szereg różnych późniejszych pisarzy, którzy o téj rzeczy mówili, utykał na tym wyrazie. Łamali oni sobie głowy, coby to znaczyć mogło. Jedni czytać chcieli Zaszsławie (zamiast w Zasławiu), inni iże słowie, geż słowie itp. (= co znaczy, co się nazywa). Otóż zdaniem mojém mylili się oni wszyscy: rzecz się miała zgoła inaczéj. Było to tylko po prostu średniowiecznym językiem oznaczenie dnia 6 Maja, zapisanego w dzisiejszym kalendarzu jako dzień „Jana w Oleju“. W wiekach średnich nazywano dzień ten Joannes in Captivitate, albo inaczéj Joannes ante portam latinam. Otoż tu mamy jedno wyrażenie i drugie, tylko że Captivitas oddano po polsku: Zasłanie. Takto niezawodnie wyraz ten musiał być napisany w kodexie. Co zaś z wszystkiego najważniejsze, to że dzień 6 Maja w r. 1455 przypadał w saméj rzeczy na wtorek. Nam dziś wiedzieć o tém nietrudno, bo mamy do tego wszelakie ułatwienia. Ale w początku wieku XVII było inaczéj. A zatém cała ta wiadomość o zapisce z r. 1455 i co ona w sobie zawierała, jest zupełnie autentyczna, i nie mógł tu Turnowski ani nic zmyślić ani podrobić, zwłaszcza że wcale wyrazu owego nie rozumiał.
Drugie, co tu warto podnieść, a to na dowód, że pisząc replikę swoję przeciwko X. Tworzydle Turnowski, miał rzeczywiście przed sobą przekład Biblii, o jakim mówi, jestto okoliczność następująca. Na wewnętrznéj stronie kompatury kodexu, którego text w niniejszéj publikacyi dajemy, znajdują się zapiski różnych rąk, z późniejszych pochodzące czasów, mianowicie z wieku XVI, XVII i XVIII. Jedna z nich, niewątpliwie napisana ręką naszego autora, Turnowskiego, opiewa, jak następuje:
„Była przed tym Biblia na Polsky ięzyk przełożona około roku pańskiego 1390, za staraniem y nakładem Krolowey Polskiey Jadwigi, corki krola Węgierskiego y Polskie° Ludwika, dziedziczki Polskiey, pierwszey żony Jagieła Władzisława Krola Polskie°. O ktorey pisze Miechowita lib. 4. cap. 41. iż testament Nowy y Stary dawszy sobie po Polsku napisać pilnie czitała.
„Ale Sophia Krolowa, ktorey tę oto Biblią napisano Roku 1455, była corką Andrzeya Książcia Kyiowskie° Graeckiey Wiary, ktorą Jagieło krol iuż stary będąc poiął r. 1422. y była mu czwartą a ostatnią żoną, s ktorą mu Pan Bog potomstwo dał. a z niey poszli krolowie Polscy aż do Sigmunta Augusta. Była tedy, gdy tę Biblią przepisano, już wdową po śmierci Jagieła Władzisława małżonka swojego zmarłego w Roku 1434. Już też na ten czas Syn iey Władzisław Krol Polsky y Węgiersky zginął był na woynie Tureckięj u Warny Roku 1444. A tego czasu Kazimierz drugi Syn iey, Dziad Augusta krola, krolował w Polszcze, poiąwszy w stan małżeńsky Helżbietę Corke Albrechta Cesarza, krola Węgierskie° y Czeskie° w Roku 1453, Za czym we dwie lecie ta biblia[7] iest przepisana. Już iei połtora sta lat dochodzy“.
Domysł mój, że powyższe wyrazy wpisane tam zostały przez Turnowskiego, opieram nie tylko na tém, że odnajdujemy między nimi słowa pojedyncze, wyrażenia i myśli całe, znajdujące się w wzmiankach o Jadwidze, Zofii i Władzisławie Jagielle, zamieszczonych w dziełach jego, o którycheśmy mówili wyżéj, ale także opieram go i na innych jeszcze poszlakach. Symeon Turnowski był rodem Czech[8]; a choć dobrze władał językiem polskim i prawie się przenarodowił w Polaka, to jednak zostawał przez całe życie w bliskich stosunkach i z ojczystym swoim narodem. Otóż widocznie są ślady téj czeszczyzny autora zapiski w pisowni niektórych słów, np. Polsky, czitała, małżeńsky itp. a głównie w kształcie litery ł, jakiego w téjże zapisce stale używa[9]. Takim kształtem właśnie Czesi dawniéj literę tę pisali, jak się o tém przekonać można w dawnych ich drukach, a mianowicie w Biblii kralickiéj, gdzie różnica między l a ł jak najstaranniéj została przeprowadzona, choć w mowie ustnéj mało ją już tak w XVI, jak nawet w XV jeszcze wieku uwydatniali Czesi.
Owoż, jeżeli domysł mój powyższy okazuje się usprawiedliwiony pod każdym względem, to owe słowa na końcu, że już téj Biblii półtora sta lat dochodzi, najzupełniéj trafiają w to wszystko, cośmy wyżéj powiedzieli o czasie spotkania się Turnowskiego z tym dawnym zabytkiem polskim. Dochodziło jéj (od r. 1455) półtora sta lat właśnie w r. 1603 lub 1604. W jednym i tym samym więc czasie została położona i powyższa zapiska na kompaturze rękopisu i powtórne wydanie Zwierciadła Turnowskiego wtedy było przygotowane do druku.
Tak się tedy mają rzeczy z pierwszém i najważniejszém w literaturze naszéj wspomnieniem o exystencyi tego pomnika.
Druga wzmianka o biblii królowéj Zofii przypada na rok 1617. W rzeczonym roku niejaki Marcin Graet (zapewne ten sam, który się w łacińskim języku podpisywał Gratianus, jeden z późniejszych następców Turnowskiego w dostojeństwie seniora) opisywał początek Braci Czeskich w Polsce i dalsze ich powodzenie w tym kraju (De prima ecclesiarum Unitatis Fratrum in Polonia origine succincta narratio)[10]. W narracyi téj przychodzi Graetowi wspomnieć po krótce także i o owéj biblii ostatniéj żony Jagiełły. I dodaje: Któryto exemplarz pisma św. do tego czasu w poszanowaniu przechowuje się w domu urodzonych i szlachetnych Panów Krotoskich z Krotoszyna. (Quod bibliorum exemplar manuscriptum hactenus in domo Mag. et Gen. Dominorum Krotosciorum de Krotossyn studiose asservatur). Więc go w r. 1617 posiadali jeszcze Krotoscy.
Mniejszéj wagi jest wzmianka o tymże przekładzie Pisma św., datująca z r. 1644. Z powodu nastąpić mającego z woli króla Władysława IV zjazdu wszystkich wyznań religijnych w Toruniu, który w roku 1645 przyszedł do skutku i znany jest w dziejach naszych pod nazwą Colloquium Charitativum, akatolicy odbyli poprzednio po różnych miejscach kilka narad pomiędzy sobą. Najważniejszą z nich był generalny synod wszystkich wyznań dyssydenckich, odbyty r. 1644 w Orli na Podlasiu pod prezydencyą Janusza Radziwiłła. Rezultatem tego synodu był Memoryał przedłożony Władysławowi IV, podpisany przez Radziwiłła w imieniu wszystkich przytomnych, w którym oświadczają gotowość swoję przybycia na colloquium charitativum, lecz z pewnemi zastrzeżeniami[11]. Otóż w tymto memoryale znajduje się następujący ustęp:
„Zapisujemy i to, że w owym szczególnie czasie (w ogóle w dawniejszych wiekach) królowie nasi taką przejęci byli chęcią poznania prawdy, że księgę Pisma św., nie widzianą przedtém w mowie ojczystéj, w r. 1455 na język polski na użytek bogobojnéj Królowéj przełożono“.
Nakoniec znajduje się nieco znowu dokładniejsze, niż oba ostatnie, podanie o biblii naszéj w znaném dziele Andrzeja Węgierskiego: Systema historico-chronologicum Ecclesiarum slavonicarum, wydaném wprawdzie dopiero w r. 1652, w kilka lat po śmierci autora, ale pisaném (jak z różnych okoliczności wnosić można na pewne) około r. 1644 i 1645, a zatém w tychże latach, w których się odbywały wspomniane co tylko zjazdy religijne w Orli i Toruniu. A że nasz Węgierski był przytomny obradom i na synodzie w Orli (1644) i na Toruńskim (1645)[12], nastręcza się przeto wniosek, że i owa wzmianka o przekładzie Biblii z r. 1455 w Memoryale królowi przedłożyć się mającym nie od Radziwiłła, który go tylko podpisał, ale od teologów, którzy go ułożyli, a najpewniéj właśnie z głowy Andrzeja Węgierskiego pochodziła. W dziele swojém wyżej wspomnianém tak o téj biblii mówi Węgierski (na str. 2S):
„Ultimae quoque Regis Jagellonis Uxoris Sophiae Exemplar Biblicum, in membrana descriptum exstat, ad cujus calcem haec sunt adscripta: Absoluta sunt haec Biblia in Castro novae Urbis Corczyn, ad mandatum et voluntatem Sereniss. Reginae Polon. Sophię: translata per Andr. de Jassowitz, scripta per Petrum de Cadoszits (sic), 18 August. Anno 1455. superstite adhuc vidua Sophia Regina, regnante jam Filio ejus Casimiro Jagellonide. Fuerunt (!) ista Biblia in Bibliotheca illustris cujusdam Patroni“[13].
Jak widzimy, powyższe słowa Węgierskiego nie ze wszystkiém zgodne są z brzmieniem owéj wiadomości, którą z téj biblii wypisał był in extenso Turnowski. Mianowicie różni się stanowczo od Turnowskiego Węgierski co do daty 18 Sierpnia jako dnia, w którym biblia ukończoną być miała. Tę różnicę a raczéj sprzeczność pomiędzy nimi wyjaśniam sobie w ten sposób, że przypuszczam, iż Węgierski ułożył tę całą wzmiankę o biblii tylko z pamięci, nie mając manuskryptu tego wtedy przed sobą, kiedy to pisał. Dawniéj mógł go nieraz mieć w ręku i niezawodnie miał, boć byłto Wielkopolanin rodem, nawet pochodzący z tego samego Ostroroga, gdzie Turnowski mieszkał, i co większa, skoligacony z całą Turnowskiego rodziną. Ale gdy pisał swe dzieło, żył już wtedy w Włodawie (w Małéj Polsce) i co tu podaje o owym starożytnym przekładzie pisma św., to podaje tylko z samego przypomnienia, albo też z niedość dokładnych notat, jakie sobie w dawniejszych latach mógł o tém i owém spisać. Bądź jak bądź, i Węgierskiego świadectwo nie jest jednak bez ważności Od niego bowiem dopiero dowiadujemy się, że owa zapiska o tłómaczu Biblii i o królowéj Zofii, którą podał był w autentyczném brzmieniu Turnowski, znajdowała się ad calcem, na końcu manuskryptu. Jeszcze ważniejszą zaś jest wiadomość, że ta biblia za dni Węgierskiego t. j. około r. 1644, nie była już własnością rodu Krotoskich. Autor użył tu już słowa fuerunt. „Była ta biblia, powiada, w posiadaniu pewnego znakomitego pana“. Więc autor wie już o tém, że tak dawniéj było, ale obecnie już nie jest. Gdzieby zaś obecnie się znajdowała, to snąć nie było mu wiadomém, skoro milczy o nowym jéj właścicielu i o miejscu, gdzieby się mogła znajdować w owym czasie.
Od téj chwili biblia królowej Zofii przepadła jak kamień w wodę bez śladu. I bez mała przez wiek cały nikt też po Węgierskim ani słowem o niéj nie wspomniał; przez 2 wieki nikt w Polsce nie wiedział, co się z nią stało.
Wprawdzie w wieku XVIIItym kwestya względem téj biblii wnoszona była kilka razy na porządek dzienny poszukiwań uczonych. Poruszyli ją protestanccy teologowie w prowincyach pruskich, którzy choć pochodzenia niemieckiego, lubili się w owym wieku bez uprzedzeń zą mować badaniami spraw polskich, mianowicie: Tschepius, Ringeltaube, nakoniec Friese w Warszawie. Żadnemu z nich jednakże nie udało się w szacownych swoich skądinąd poszukiwaniach powiedzieć czegoś takiego o tym zaginionym pomniku, coby sprawy téj jeszcze bardziéj nie gmatwało.
Tschepius[14] w 23cim zeszycie czasopisma Preussische Zehenden, w długim artykule swoim „Polnische Bibel-Historie“, powtórzywszy na str. 265 i n. co o Biblii królowéj Zofii powiedzieli Turnowski i Węgierski, i dołączywszy do tego kilka z swojéj strony nieporozumień i bibliograficznych pomyłek: przychodzi do rezultatu, że być to zatém musiały dwa różne manuskrypta Pisma św., o których wspomnieli dwaj owi pisarze polscy. Każdy z nich miał mieć w rękach inny exemplarz, i stąd różnica w ich podaniach. Prócz tego Tschepius domyśla się jakiéjś delikatnéj a drażliwéj materyi. dla któréj Węgierski owego patronum, posiadającego dawniéj tę biblią, nie chciał już nazwać po imieniu. Wreszcie z utyskiwaniem oświadcza, że podejmował za tym zabytkiem przeszłości najtroskliwsze poszukiwania, że się o niego dopytywał w Krakowie i Warszawie i w wielu innych miejscach — lecz bez żadnego skutku. Wnosi z tego, że z powodu wojen, obojętności dla piśmiennictwa i prześladowań, a nawet zupełnéj prawie zagłady ewangelików w Polsce, die dergleichen biblische Monumente genau zu conserviren pflegen, biblia ta zapewne schon gar aus der Welt gewandert sein möge...
Ringeltaube w dziele „Von polnischen Bibeln“ (1745 r. wydaném) zbija przypuszczenie Tschepiusa co do exystencyi dwóch exemplarzy i jakoby Węgierski miał był opisywać inny exemplarz, jak Turnowski. W „zeszsłowie“ widzi pomyłkę zamiast w Zasławie. Zresztą pozostawia główną kwestyą w téjsaméj niepewności, w jakiej ją zastał.
Christian Gottlieb Friese nakoniec, autor uczonego dzieła „Beiträge zu der Reformationsgeschichte in Polen und Litthauen“ (Wrocław 1786), posunął nieporozumienia względem téj rzeczy do kresu. Powiada[15], że to nie Zofia, ale Jadwiga w r. 1390 kazała sobie tę Biblią z łaciny przetłómaczyć na polskie; że X. Andrzéj z Jaszowic, autor tego przekładu, był kapelanem Jadwigi, i że należał do sekty Waldeńczyków!
Skąd ta wiadomość o herezji X. Andrzeja, o jego życiu w r. 1390 i jego kapelaństwie na dworze tak prawowiernej królowej, jak nią była Jadwiga? z tego Friese wcale nie zdaje sprawy. Odwołuje się mimochodem do Węgierskiego i do niektórych innych, choć żaden z nich o tém wszystkiém nie podał nic podobnego[16].
Pomimo oczywistego bałamuctwa Friesego uczony Tadeusz Czacki wziął to za dobrą monetę. W nocie 264 do I tomu swego dzieła O litewskich i polskich Prawach[17] powiada, co następuje:
„Miechowita lib. IV c. 41 mówi, że Jadwiga królowa kazała przetłómaczyć po polsku biblią. Ta praca miała być dopełniona w 1390 roku przez Andrzeja de Jassowietz (Friese Beiträge itd.) Część téj biblii mam u siebie[18].
To było ostatnie słowo o owéj biblii niegdyś Krotoskich, tłóraaczonéj przez Andrzeja z Jaszowic. I tyle o niéj wiedziano aż po rok 1800.
W kilka lat później wzięły rzeczy inny obrot, zupełnie niespodziewany. W r. 1806 otrzymał Jerzy Samuel Bandtkie w Krakowie od uczonego rzeczy słowiańskich badacza Józefa Dobrowskiego list z Pragi czeskiéj z doniesieniem, że w Węgrzech, w miasteczku Szarosz Patak, w bibliotece szkoły tamtejszej, ma się znajdować jakiś bardzo starożytny kodex pergaminowy, zawierający w sobie Biblią w tłómaczeniu polskiém; że wyszło dzieło węgierskie, zawierające w sobie bliższe o tém szczegóły...
Autorem tego dzieła był młody magnat węgierski, hr. Dominik Teleki. Odbywał on w r. 1793 podróż po kraju swoim ojczystym i wydał potem (1797) opis téj swojéj podróży. To dzieło Telekiego wyszło w kilka lat późniéj, już po rychłéj śmierci hrabiego[19], w przekładzie niemieckim p. t. Reisen durch Ungern itd. übersetzt von Nemeth, Peszt, 1805. I z téjto publikacyi niemieckiéj dopiero powziął Dobrowsky wiadomość, któréj udzielił Bandtkiemu.
Wzmianka Telekiego o Szarosz Pataku i biblii tam odszukanej była następująca:
„In der Bibliothek des Kollegiums fand ich eine polnische, auf schönem Pergament zierlich geschriebene Bibel, ais eine grosse Seltenheit. Diese Übersetzung verfertigte Hedwig, die Tochter Ludwig des I, aus dem Ungrischen. Die hiesige Abschrift wurde 1390 verfertigt, ist aber nicht ganz“...
Można sobie wystawić, ile ta niespodziana wiadomość, połączona z tak nadzwyczajnemu choć mało do wiary podobnemi datami (o tłómaczeniu z węgierskiego, w r. 1390, i to przez samę Jadwigę)[20] zaciekawić musiała rozmiłowanego w wszelkich starożytnościach, a zwłaszcza też lingwistycznych, bibliotekarza Jagiellońskiej wszechnicy! Zaciekawienie jednakże musiało być tylko chwilowe. Szczegóły odkrycia zbyt były awanturnicze, żeby było można w nie wierzyć. Dlatego też Bandtkie puścił rzecz mimo, nie robiąc z niéj żadnego użytku ani rozgłosu.
Z téj też przyczyny, dowiedziały się szersze koła publiczności polskiej o odkryciu Telekiego dopiero w r. 1814. W Miscellaneach krakowskich pojawił się artykuł po łacinie napisany przez Ludwika Kosickiego, studenta naówczas akademii krakowskiéj, ucznia Bandtkiego, p. t. Brevis bibliorum polonicorum Conspectus. Przechodzi w nim autor różne przekłady i drukowane wydania Pisma św. w języku naszym, na czele zaś rozprawy daje wstęp, w którym wspomina o śladach exystencyi dawniejszych jeszcze tłómaczeń, aniżeli Seklucyana Nowy Testament i Leopolity przekład całéj Biblii. Więc przypomina, co o królowéj Jadwidze zapisali pod tym względem Długosz i Miechowita; jako też co o przekładzie X. Andrzeja z Jaszowic z r. 1455 podali w dziełach swoich Turnowski i Węgierski. Do tego doczepia króciuchno i nawiasowo, na samym końcu owego wstępu, wzmiankę o liście Dobrow’skiego przesłanym w r. 1806 Bandtkiemu wraz z wiadomością o bytności jakiéjś biblii polskiej w Szarosz Pataku. Ale mówi o tém tak obojętnie, że widoczna iż nie przywięzywał do tego żadnéj ważności. Snąć ani jemu ani jego profesorowi wcale na myśl nie przychodziło, żeby ta biblia szaroszpatacka była w jakimkolwiek związku z przekładami dla Jadwigi lub Zofii.
Chociaż artykuł ten pisany był po łacinie i zamieszczony w piśmie bardzo mało rozpowTszechnioném, rozeszła się jednak pogłoska o starożytnym manuskrypcie polskim na Węgrzech nie tylko po pracowniach literatów z zawodu, ale i po salonach. Uczeni... przyjęli rzecz tę do wiadomości i przeszli nad nią do porządku dziennego[21]. Bliższe zbadanie sprawy, skuteczne zaciekawienie się odkryciem Telekiego, miało być zasługą zupełnie kogo innego, kobiety! W ogóle zauważyć należy, że w całym dziale literatury naszéj, którąby nazwać można naszą przedpiśmienniczą literaturą, przedsionkiem do polskiego piśmiennictwa, jakie się rozwinęło w złotéj epoce Zygmuntów, odgrywały kobiety nie tylko przeważną rolę, ale rzéc można wyłączną. Małgorzata, żona Ludwika węgierskiego, Elżbieta, jego matka, Marya i Jadwiga, jego córki, Nawojka, Zofia... wszystko to osobistości niewieście. Z ich imionami powiązane są utwory, które w sprawie podniesienia naszéj mowy ojczystéj do godności organu działalności literackiéj, torowały pierwszą drogę i łamały pierwsze lody wiekowego nałogu i przesądów hołdujących łacinie...
Osobą, o któréj mówię, była Rozalia z XX. Lubomirskich Rzewuska. Onato uprosiła znajomego sobie hr. Mailatha, mającego bliższe związki z Szaroszpatackiém kollegium, ażeby się zajął do — kładniejszém zbadaniem rzeczy na miejscu. Rezultat rozpytywań Mailatha, nadesłany pani Rzewuskiej wraz z podobizną początkowego urywku owego rękopisu, odstąpiono Niemcewiczowi, który wszystko, co otrzymał, zamieścił w tomie II wydających się właśnie wtedy z jego ramienia Pamiętników o dawnéj Polsce (1822). Dowiedziano się tedy teraz dopiero, że kodex Szaroszp. jest właśnie biblią ową królowej Zofii z r. 1455; że obejmuje w sobie tylko stary Testament i to nie cały, gdyż wiele już kart z księgi owéj było wydartych; że liczy cały ms. tylko jeszcze 185 stronic ścisłém pismem zapisanych we dwie kolumny; dowiedziano się, jak ten kodex wygląda, jaka jego oprawa 1 że ta oprawa datuje z r. 1562; dowiedziano się o różnych herbach, odmalowanych na czele manuskryptu; o zapisce rzuconéj na papier, przyklejony wewnątrz do kompatury; w podobiźnie otrzymano próbę tak języka samego, jak pisowni. Usłyszano nakoniec, jak tam na Węgrzech tłómaczono sobie fakt posiadania téj pamiątki po ostatniéj żonie Jagiełły. Miało ją kollegium Szaroszpatackie otrzymać w darze od Xiążąt Rakocych siedmiogrodzkich w r. 1648, a to od X. Jerzego I i syna jego Zygmunta, który w r. 1652 zszedł z tego świata...
Wszystkie te szczegóły dostarczone przez Mailatha, okazują się w obec tego, co nam dzisiaj po zupełném zbadaniu rzeczy o téj sprawie wiadomo, w części niedostateczne, w części nawet fałszywe. Równie też i podobizna — przynajmniéj jak jest odciśninięta w Pamiętniku Niemcewiczowskim — nie daje żadnego wyobrażenia o kształcie pisma w kodexie. Mimo to jednak, jak na ówczesny stan sprawy, było to znaczne posunięcie kwestyi ku rozjaśnieniu.
W pięć lat po ogłoszeniu tego wszystkiego, odbywał Andrzéj Kucharski, dezygnowany profesor uniwersytetu warszawskiego, z upoważnienia i funduszu tegoż uniwersytetu, podróż naukową po różnych krajach słowiańskich. Wypadło mu z kolei zawadzić i o miasteczko węgierskie. Spędził w r. 1827 dni kilka w Szarosz Pataku, rozpatrjwał rękopis i odjechał z tém przekonaniem, że to rzecz dawniejsza, niźli rok 1455; że to odpis przekładu biblii, w głębsze sięgającego czasy[22].
Gdy się to działo, zaszło znowu nowe odkrycie. Przypadek zdarzył, że Hofmann von Fallersleben, znany poeta niemiecki, w jakiéjś bibliotece czy też antykwarni wrocławskiéj (mylne jest bowiem zdanie wszystkich naszych o tém opowiadających pisarzy, jakoby się to stało w Hamburgu), rozpatrując książkę pewną łacińską, w XVII wieku wydaną i pewnie także i oprawioną w tym czasie, zauważył, iż pod jéj tekturową oprawą znajdują się naklejone dwie ćwiartki pergaminowe, zapisane pismem średniego wieku. Odkleił, oczyścił i chemicznemi reagencyami czytelniejszemi uczynił karty rzeczone: i okazało się, że to jakiś język słowiański. Więc je przesłał Hance do Pragi, jako znakomitemu slawiście, ażeby rozstrzygnął, co to za język i z urywków owych, jaki mu się zdawać będzie, zrobił użytek. Właśnie w tymże czasie lub wkrótce potém, otrzymał był Hanka od niejakiego Pawia Jolszaja z Węgier lepiej i wierniej wykonane przez niego facsimile samegoż początku biblii szaroszpatackiéj, tego samego właśnie ustępu, którego podobizna dana już była i w Niemcewicza Pamiętnikach o dawnéj Polsce. Obeznany w taki sposób z powierzchownością manuskryptu przechowywanego w Szarosz Pataku, od razu uznał, że przysłane mu dwie karty z Wrocławia były właśnie częściami tego kodexu. Kształt pisma, kolor atramentu, początkowe litery czerwonym wykonane kolorem, żółte zabarwienie wszystkich liter dużych w pośrodku textu, napisy nad kolumnami, odstępy wierszy jednych od drugich, słowem cała i pisarska powierzchowność i wewnętrzna też właściwość owych odszukanych fragmentów dobitnie świadczyły o tém, że te karty stąd tylko pochodzić mogły, me różniąc się niczém, jak tylko jednym formatem od rozmiarów kodexu. Ten bowiem jest formatu dużego arkuszowego, a karty wrocławskie były ćwiartkami, co jednak stąd tylko pochodziło, że zostały z dołu podcięte i przyrżnięte do formatu książki owéj łacińskiej, na okładkach któréj je przylepiono, ta zaś książka była in 4°. Pomimo uszkodzenia, text zamieszczony na pozostałej przestrzeni pergaminu stanowił tu całość. Były to ustępy proroctwa Daniela, jednéj z tych ksiąg starego Testamentu, których kodex szaroszpatacki w dzisiejszéj swojej objętości właśnie nie mieści w sobie — nowy dowód, że związek tych kart z kodexem naszym nie może podlegać żadnemu powątpiewaniu.
O tém wszystkiém zdał Hanka sprawrę w r. 1834, w artykule po niemiecku pisanym, zamieszczonym w drugiéj edycyi Slavina“ Dobrowskiego, którego przedruk w rzeczonym roku Hanka doprowadził do skutku. Odcisk podobizny Jolszaja dołączył do tego artykułu, równie jako i cały text odczytany na obu kartach wrocławskich. Nakoniec wypowiedział w nim przekonanie i dostatecznie je poparł dowodami, że ta biblia szaroszpatacka, dla kogokolwiek ona kiedyś pisana być mogła, była niewątpliwie przekładem nie z łaciny, jak rozumiano powszechnie, lecz z czeskiéj najdawniejszéj biblii, nigdy dotąd niedrukowanéj, przechowywanej w manuskrypcie niewiadomo od jak dawna w królewskiéj bibliotece Drezdeńskiéj, a znanéj pod nazwą Leskovetzische Bibel[23].
Jeżeli słuszne wzbudzać mogła zdziwienie okoliczność, że kodex, będący niegdyś własnością królowych polskich, w dalszych wiekach jak duch w Hamlecie pojawiał się i z kolei ginął z przed oczu coraz na inném miejscu i coraz w innych rękach, to jako własność prywatnéj rodziny, to jako szpargał dostarczający introligatorom pergaminu do okładek; wreszcie dziwném losu zrządzeniem rzucony został aż za Karpaty w kraj obcy, zostawiając jakoby dla śladu wędrówki swojéj karty pojedyncze po miastach, leżących po drodze z Wielkopolski do Węgier: to to zdziwienie jeszcze się powiększyło, kiedy w r. 1848 w warszawskim Pamiętniku Religijno-Moralnym (tomik XV) doniósł W. A. Maciejowski, że się w Warszawie pojawiły inne znowu szczątki tego właśnie pomnika, a pochodzące z Królewca (!). Po zbieraczu jakimś różnych starożytności, zmarłym na kilka lat przed r. 1848 w Łomży w Królestwie Polskiém, przysłano p. Maciejowskiemu jednę sztukę, arkusz niejako pergaminu, tworzącego w połączeniu dwie karty folio, z jednéj strony mocno wprawdzie zszarzane i zabrudzone, ale zresztą nieuszkodzone i całe, zapisane po obu stronach w dwie kolumny textem polskim i to takiém samém pismem i zupełnie takim samym sposobem, jak był pisany kodex Szaroszpatacki. Byłto urywek przekładu księgi Paralipomenon, któregoto urywku, jak się obecnie dowodnie okazuje, właśnie brakło w kodexie, i który tak szczelnie należy do téj całości, że podczas gdy ostatni wyraz karty pozostawionéj w kodexie kończy się na zgłoskach Jona..., to pierwsza z kart p. Maciejowskiego poczyna się właśnie od zgłoski tas i uzupełnia w taki sposób wyraz Jonatas, nazwę syna Saulowego![24] Sztuka ta pergaminu użyta była do obłożenia jakiegoś ozdobnie oprawionego manuskryptu mniejszego nieco formatu, aniżeli karty biblii. Miały się w tym rękopisie zawierać różne listy XX. Radziwiłłów, w końcu XVII i na początku XVIII wieku pisane. Manuskrypt ten wraz z pergaminową osłoną swoją, miał pochodzić z Królewca. Ale z jakiéj biblioteki, z czyich rąk dostał się w posiadanie łomżyńskiego szperacza? co się stało z rzeczonym zbiorem listów? i którzyto byli Radziwiłłowie, których się listy w nim mieścić miały? tego się już p. Maciejowski (jak mi na zapytanie moje raczył listownie oświadczyć) nie mógł dopytać. Co mu było wiadomém, to wszystko podał do wiadomości publicznéj w artykule zamieszczonym w roczniku Pamiętnika na r. 1848. Udzielił tam takie małéj próby textu rzeczonych kart wraz z podobizną[25].
Oprócz tych wszystkich aż dotąd wymienionych pisarzy, pisali jeszcze o kodexie Szaroszp. Wiszniewski w r. 1840 (w I tomie swojéj Literatury) i Bezimienny (w Pamiętnika rel. mor. tomiku na rok 1849).
Wiszniewski rzeczy nie tylko nie rozjaśnił, ale ją jeszcze zagmatwał. Autora zapisków znajdujących się na kompaturach kodexu uważa za Słowaka i rzeczywiście tak przytoczył owe zapiski z Pamiętnika o dawnéj Polsce, że to nie na polszczyznę ale na słowacki jakiś dyalekt wygląda. Daje i próbę textu biblii z podobizny Mailatha czyli Niemcewiczowskiéj, ale z niezliczoném mnóstwem błędów i samowolnych przekręceń wyrazów. Orzeka, że gdzieś w kodexie ma się znajdować położone imię Jadwigi, chociaż tego ani Mailath ani nawet Teleki nie powiedzieli. (Teleki się tylko domyślał, z własnéj głowy, że to tłómaczyła córka Ludwika I). Między przysądzeniem téj biblii Jadwidze a Zofii, chwieje się. Zrazu przypuszcza, że to odpis ukończony w r. 1455 dla Zofii, z Jadwidzinego exemplarza. A na dalszéj znowu stronie wypowiada wręcz przeciwne mniemanie, twierdząc, że kodex szaroszpatacki „niewątpliwie do XIV wieku należy“. Popiera je uwagą, że już sama ta okoliczność, iż biblia nie jest całkowitą w tym manuskrypcie, świadczy za jego wielką starożytnością. O odkryciu Hanki, że to jest przekład z czeskiego leskoweckiego kodexu, milczy. Nie zwraca też wcale uwagi na owe tak ważne wzmianki Turnowskiego i Węgierskiego o znanéj im biblii z r. 1455. Nie chodziło bowiem Wiszniewskiemu o to, ażeby orzéc, jaki stósunek być może między biblią niegdyś Krotoskich a tą szaroszpatacką, ale jedynie o kwestyą, czy szaroszpatacki kodex nie jest biblią Jadwigi? Wreszcie nie spostrzega się wcale, jaką niedorzeczność popełnia, kiedy bez rozwagi za Niemcewiczem powtarza, iż pomnik ten niezawodnie za Jana Kazimierza zabrany został do Węgier przez Rakocego i następnie około r. 1650 darowany tamtejszemu kollegium: podczas gdy wiadomo przecie, że najazd Rakocego na Polskę układał się i przyszedł do skutku dopiéro w r. 1656/7.
Jeszcze bardziéj stanowczo, niż Wiszniewski, oświadczył się W. A. Maciejowski (w wspomnianym już roczniku Pamiętnika na rok 1848) za przypuszczeniem, że kodex szaroszpatacki jest biblią pisaną dla Jadwigi w r. 1390. Jeżeli zaś była jaka inna biblia królowéj Zoni: to ta zaginęła bez śladu i nie mogła być czém inném, jak tylko odpisem niniejszego przekładu.
Przeciwko tym domysłom wystąpił właśnie ów Bezimienny w Pamiętniku rel. moralnym na rok 1849[26]. Ten przyjmuje dwa zupełnie różne exemplarze przekładu biblii, jeden ten, który posiadali Krotoscy i który zdaniem autora prawdopodobnie zaginął, a drugi przechowywany w Szarosz Pataku, z r. 1455. Stanowczo się przeciw temu oświadcza, żeby ten przekład miał jakąkolwiek wspólność z urywkami z pisma św., jakie posiadać mogła i odczytywać miała Jadwiga. Nie daje temu bowiem bynajmniéj wiary, żeby już ta królowa polska miała była posiadać całą biblią w języku polskim. Albowiem zdaniem jego, ze świadectwa Długosza, że Jadwiga „księgi starego i nowego zakonu odczytywać lubiła", nie można bynajmniéj wnosić, że miała wszystkie księgi pisma św. A jeżeli Miechowita z tych słów Długosza pozwolił sobie zrobić pełniejsze wyrażenie, że miała „stary i nowy testament w przekładzie polskim": to poszedł w parafrazie daléj, niżeli się godziło...
To jest wszystko, co dotychczas polscy, czescy, niemieccy i węgierscy pisarze wydobyli na ja- śnią i wyrzekli o pomniku, który obecnie ogłaszamy[27]

II.

Że pomimo tak skrzętnego zajęcia się kodexem szaroszpatackim, przez tylu różnych ludzi uczonych, nie przychodziło jednak tak długo do jego ogłoszenia, do jego przynajmniéj przepisania, a jeżeli już nie do tego, to choćby tylko do jego dokładnego opisania i obejrzenia na miejscu: to w piérwszéj chwili niezawodnie zadziwia. Zważywszy jednak na koszta i trudności, z jakiemi połączone to było, na odległość miasta, do którego umyślnie trzebaby było podjąć podróż, i bawić w miejscu obcém, mało skądinąd zajmującém czas długi, wśród nie tylko uciążliwéj pracy, ale i wymagającéj technicznéj wprawy: zdziwienie owo znacznie się zmniejsza. Zwłaszcza że prawdę każdy z tych, którzy by to byli wykonać chcieli i mogli, był przywiązany obowiązkami swymi do miejsca; ci zaś którzy wiele podróżują po świecie, nie mając żadnych miejscowych obowiązków, rzadko kiedy skłonność mają do podejmowania się takich robót...
Bądź co bądź, raz przyjść wszelako musiało do załatwienia téj kwestyi. I ja także, zaciekawiony wątpliwościami i sporem, jaki się nieraz toczył co do tego zabytku, przekonany o ważności, jaką rozjaśnienie téj sprawy mieć może dla badan nad historyą języka, miałem od dawna życzenie, ażeby się jąć tego zadania i przeprowadzić je, ile siły i stosunki moje pozwolą, skoro tylko nadarzy się ku temu sposobność.
Przypominam sobie, że krótko po objęciu profesury mojéj we Lwowie, będzie teraz lat temu może 13, uczyniono ze strony szaroszpatackiego kollegium krok z własnego pochopu do tutejszego uniwersytetu i zaproponowano, żeby tamtejszemu profesorowi rysunków poruczyć polecenie odpisania całego manuskryptu lub też wykonania jakich podobizn z niego. Wezwaniu temu nie można było w żaden sposób uczynić zadość; zbywrało bowiem zupełnie na rękojmi, iżby ten odpis, wykonany przez cudzoziemca nieobeznanego z językiem polskim, choć zresztą miał być w sztuce swojéj dość zręczny, odpowiedział wymaganiom, bez uwzględnienia których ogłoszenie tego zabytku nie byłoby miało żadnéj wartości naukowéj.
Gdyby szkoła szaroszpatacka była chciała pożyczyć kodexu do którego z miast tutejszych do przepisania, rzecz byłaby się dała przeprowadzić z łatwością. Gdy jednak okazywały się trudności nieprzezwyciężone co do wypożyczenia: pozostawała tylko jedna droga do celu — jechać do Szarosz Pataku i tam go przepisywać. Zamierzałem to wykonać, ale oczywiście w dalszéj przyszłości.
Gdy tak się rzeczy miały: przyszła w pomoc okoliczność, na którą nie liczyłem. Książę Jérzy Lubomirski odzyskawszy prawa swoje do dziedzicznéj Kuratoryi literackiéj nad Zakładem narodowym imienia Ossolińskich we Lwowie, i krótko po zajęciu stanowiska tego w Zakładzie zawezwawszy mnie do pomocy i w razach nieobecności do zastępstwa swego na témże stanowisku, oświadczył mi życzenie pozostawienia po tém, co zaszło, pamiątki jakiej, a to przez ogłoszenie jego prywatnym funduszem jakiéjś rzeczy pomnikowego znaczenia w literaturze ojczystéj. Poddałem myśl publikowania Biblii szaroszpatackiéj. Propozycja moja została przyjęta. Prócz tego przyrzekł Książę dołożyć wszelkich starań, ażeby zakład szaroszpatacki z swojéj strony ułatwił nam możność przeprowadzenia tego zamiaru.
Mimo wszystkiego, co na razie dało się zrobić, okazało się niebawem, że publikacja pomnika tego odwlecze się na czas dłuższy, jeżelibyśmy trwali przy postanowieniu pierwotném, sprowadzenia autentyku tego do Lwowa. Dlatego obraliśmy inną drogę prowadzącą do celu. Uznaliśmy za jedyne, co uczynić należy, wysłać kogo na miejsce dla zrobienia dokładnéj podobizny z całego rękopisu, a z niéj dopiero sporządzić tu we Lwowie odpis ostateczny textu w piśmie zwyczajném.
Do wykonania téj misyi padł wybór Księcia na P. Piekosińskiego w Krakowie, którego gruntowne obeznanie z palcografią i zręczność w dokonywaniu prac tego rodzaju były mu już dawniéj znane. Biorąc miarę z tego, co o kodexie szaroszpatackim podano w dotychczasowych jego opisach, tak co do jego objętości, jak i formatu, podjął się P. Piekosiński ukończyć podobiznę całego manuskryptu w przeciągu 2 lub 3 miesięcy, i z takiém postanowieniem odjechał.
Doznał w Szarosz Pataku gościnnego przyjęcia. Professorowie kollegium, ażeby nie przekroczyć przyjętej u nich zasady, nie wydawania rzadszych rzeczy z ich księgozbioru nikomu po za mury gmachu szkolnego, dali mu nawet na mieszkanie celę w zabudowaniu szkolném, ażeby z całą swobodą mógł pracować u siebie, kiedy i jak długo mu się będzie podobać, nad kopiowaniem powierzonego mu manuskryptu. Ale jakież było zdziwienie artysty naszego, kiedy zobaczywszy ów ms., którego rozmiar wyobrażał sobie w małym arkuszowym formacie, ujrzał przed sobą księgę potężną, nie tylko w rozmiarach prawie folio maximo, ale co większa, zamiast 185 stronic, o których wszyscy bez wyjątku dotąd pisali, zawierającą ich w sobie dwa razy więcéj, gdyż to me o stronicach, lecz o kartach 185 powinni byli mówić ci wszyscy, którzy kodex nasz opisywali.
Dał nam wiedzieć listownie P. Piekosiński natychmiast o tym niespodzianym, choć skądinąd pocieszającym zawodzie, i oświadczył, że odfaksymiliowanie takiéj księgi, nie 2 lub 3, ale 8 miesięcy, jeżeli nie więcéj, zabierze czasu.
Ponieważ stosunki P. Piekosińskiego w żaden sposób na tak długi pobyt po za domem nie dozwalały i przez wzgląd też na ogromne koszta, któreby samo to kopiowanie na pierwszą rękę już pociągnęło za sobą, ujrzeliśmy się w konieczności zmienić pierwotne postanowienie nasze i poleciliśmy P. Piekosińskiemu przepisać już tylko w zwyczajny sposób jak najstaranniéj cały manuskrypt; podobizny zaś wykonywać w takich tylko miejscach, w których czy to odczytanie textu byłoby połączone z wątpliwościami, czy też inne jakiekolwiek względy czyniłyby pożądaném naoczne uprzytomnienie sobie powierzchowności kodexu. Z tego polecenia, tak pod względem przepisania przeprowadzonego z dyplomatyczną dokładnością, jak pod względem rozlicznych podobizn, prawdziwie umiejętnie i artystycznie wykonanych, wywiązał się P. Piekosiński w stosunkowo niedługim czasie i wykonał wszystko, co do niego należało, tak ze wszech miar starannie, sumiennie i ze znajomością rzeczy, że uważam to sobie za miły obowiązek, wyrzéc tu uznanie tego publicznie i podziękować młodemu temu pracownikowi za niepoślednią pomoc, jakiéj publikacya niniejsza dzięki jego gorliwości doznała.

Przystępuję teraz do opisania rękopisu naszego w dzisiejszym jego stanie, a kłaść będę główny przycisk na tych szczegółach, które nastręczają wnioski lub przynajmniéj otwierają pole domysłom względem jego wieku, pochodzenia i kolei, jakie przechodził.
Kodex szaroszpatacki jestto duży, gruby foliant, w żółtą ściemniałą pergaminową skórę oprawny, naklejoną na okładzinach drewnianych, z których każda pół cala gruba[28]/ Grubość całéj księgi za dobrych swoich czasów (dziś bowiem zdefektowana) wynosiła 5 calów, licząc w to już i okładziny rzeczone; długość jéj dochodzi zaś cali 15, szerokość 10½.
Sam manuskrypt, wewnątrz tych okładzin znajdujący się, jest dobrze zakonserwowany, o ile jeszcze pozostał; lecz nie pozostało ani połowy z tego, co w téj oprawie było pierwotnie. Albowiem wyrzynano, wypruwano i wyrywano w różnych czasach, już po zrobieniu oprawy, z tego kodexu po karcie, po kilka i kilkanaście kart naraz, czasem nawet zeszytami całymi, w zamiarze użycia tego wydartego pergaminu na różne inne potrzeby, np. do kompatur dla innych książek, do obwijania w niego innych przedmiotów itp. Czas, przez który ta praktyka barbarzyńska trwać mogła, musiał być długi; przyszło też wreszcie do tego, że podczas gdy obliczyć się daje z wszelką pewnością, że oprawa obecna odmierzona była na kart 470 i tyle ich też w XVI wieku w sobie mieściła: po dziś dzień nie pozostało z nich, jak tylko kart 185. A zatém 285 kart poszło na poniewierkę. Jeżeli odliczymy z tego dwie karty królewieckie, które odnaleziono w całości, i dwie wrocławsKie, których połówki, z dołu i z góry oberznięte, odkryto na okładzinach książki jakiejś łacińskiéj: to okazuje się, że 281 kart, prawie dwie trzecie więc części tego, czém ta księga była dawniéj, przepadły niepowrotnie i zniszczone zostały w kolei czasów...
Na grzbiecie oprawy dano napis łaciński:

BIBLIA
POLONICA
Thev

któreto v jest tylko szczątkiem wytartéj dużéj litery V i znaczyło Testamentum Vetus. Obydwie okładziny, tak górna jak dolna, opatrzone są a raczéj były (gdyż niektórych narożników dzisiaj już nie ma) każda 4ma mosiężnymi narożnikami dość prostego wyrobu, i zamykały się na dwie klamry, które obecnie także już są zniszczone. Za całą ozdobę służyły tym kompaturom jedne i tesame na obydwóch wyciski w stylu renesansowym, przedstawiające różne linie, szlaki, arabeski i główki świętych w okrągłych wyciśnięte rameczkach, z wyrazami przy niektórych floresach łacińskimi obojętnego zresztą dla nas znaczenia. Różnica między wierzchnią a tylną kompaturą na tém jedynie polega, że na piérwszéj mieści się na samym środku w podłużnym czworoboku kształtnie wyciśnięta tarcza herbowna, a na niéj herb Leszczyc. Po nad tą tarczą litery: J. C. Pod nią zaś rok wyciśnięty MDLXII. Na tylnéj zaś okładzinie nie ma w takimże czworoboku nic więcéj, jak tylko same różne w powyższy sposób opisane, niczego niedowodzące ozdoby introligatorskie.
Ten rok 1562 jest oczywiście datą oprawy księgi, litery zaś J. C. oznaczają nazwisko ówczesnego właściciela téj księgi. Nie wątpię, że był nim Ioannes Crotoscius, Jan Krotoski, rzeczywiście herbu Leszczyc, wojewoda inowłocławski, w którego domu, jak się więc okazuje z tego wycisku, biblia ta znajdowała się już w roku 1562.
Jeżeliby kto wątpił o tém, czy domysł mój co do znaczenia liter J. C. jest trafny: to go zapewne przekonają do reszty zapiski, znajdujące się na karcie papieru naklejonéj na wierzchniéj okładzinie, od strony téjże okładziny wewnętrznéj, a mianowicie pierwsza zapiska.
Jest ona ułożona w następujący sposób:

Ex libris........ki.[29]
Łasiczki

Przełożone są thy kxięgi ex Hieronymi translatione (po nad temi trzema łacińskiemi słowami nadpisano takiimże pismem, choć drobniejszém: z Biblii święteo Hieronyma łacińskiey) za Króla Polskieo Kazimierza oica Sigmunta króla na żądanie matki Kazimierza Zophiey krolowey Polskiey (na marginesie dołożyła obok tych słów tasama ręka mniejszemi literami: a była to córka Cesarza Albrechta umarłego 1439 w Węgrzech na biegunkę), roku od naro. pana Christa 1455 przes ślachetnego kxię Jęndrzeia z Jaszouic kapłana tey Krolowey. a pissane w Nowym mieście 10. mil od Krakowa, patrz co pissano na końcu Ioba.

NB. A niemasz tu Nowego Testamentu.
Przypowieści Salomonowych, Ecclesiasta iegosz, Pieśni iego, Mądrości, Siracha, 4 wielkich proroków a dwanaście malych. Machabeow. Ezdry IIIIe księgi.

Cała ta zapiska, począwszy od słów Ex libris aż do samego końca, zdaje się być jednéj ręki. Atrament blady, pismo duże, niezbyt kształtne. Tylko litery NB. (na początku ostatniego ustępu) dopisane zostały późniéj, atramentem czarniejszym, najpewniéj przez autora drugiéj zapiski, która następuje poniżéj tamtéj, na téjże karcie papieru. Zaczyna się ta druga zapiska od słów:

Była przedtém Biblia na polsky ięzyk przełożona około Roku Pańskieo 1390“ itd. Nie przytaczam jéj tu powtórnie, gdyż zna ją już czytelnik w całości, mając ją sobie podaną wyżéj dosłownie, gdzie się mówiło o S. T. Turnowskim (obacz str. VIII). Kie widzę także potrzeby podejmować tu dowodzenia na nowo, że piszącym tę wiadomość czyli tę drugą zapiskę nie mógł być kto inny, jak właśnie co nazwany autor Zwierciadła, w którémto dziele na tę biblią się powołuje i wręcz powiada, że była wtedy, gdy to pisał, t. j. w r. 1604, własnością Krotoskiego. Zapiska Turnowskiego dana jest pismem nieco drobniejszém, aniżeli zapiska piérwsza. Litery kształtne i wprawnéj ręki, atrament zupełnie czarny. Między wiadomościami, których tam nagromadził, jest i sprostowanie co do pochodzenia Zofii, mylnie podanéj za córkę cesarza Albrechta przez autora piérwszéj zapiski.
Samo się rozumie, że zapiska piérwsza jest rychlejszéj daty, niżeli druga. Data jéj daje się tylko w przybliżeniu oznaczyć, przypada na czas między 1562 (rok oprawy kodexu) a 1604 (zapiska Turnowskiego). Kto ją napisał? na pewne powiedzieć trudno. Niepodobna jednak, mając przed sobą to pytanie, nie zwrócić uwagi na napisane owo z boku drobnemi literami nazwisko Łasickiego.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa, położył je tam sam Łasicki, jako autor całéj téj wiadomości o Biblii. Gdyby jednakże ten mój domysł miał być za śmiały, to w każdym razie pozostanie jednak faktem niezbitym, że nazwisko Łasickiego — mniejsza o to, czyją ręką — tam napisane jest. A to wystarcza, ażeby domysł mój, o który tu głównie chodzi, t. j. że litery J. C. (na okładzinie) oznaczają Krotoskiego, nowym poprzéć dowodem. Wiedzieć bowiem należy, że Jan Łasicki, znany w literaturze pisarz i gorliwy zwolennik wyznania Braci Czeskich, zostawał z tym domem w trwałych stosunkach, przemieszkiwał w Barcinie, majętności Krotoskiego, datował z tego miejsca swe publikacye, i nawet towarzyszył synom wojewody za granicę, kiedy przebywali po różnych akademiach niemieckich i w Paryżu dla dokończenia nauk[30].
A zatém okazuje się z tego, cośmy powiedzieli dotychczas, że kodex szaroszpatacki jestto niezawodnie tensam exemplarz, który według świadectwa Turnowskiego i kilku innych po nim pisarzy aż do Andrzeja Węgieiskiego, był (w końcu XVI i w pierwszych 20 lub 30 latach XVII stulecia) w posiadaniu domu Krotoskich; i że równocześnie jestto tensam exemplarz, który miał ad calcem (na końcu) zapisaną w r. 1455 wiadomość, że w tym roku, w Korczynie, został ukończony dla królowej Zofii itd.
Zwróćmy teraz uwagę na drugi szczegół ciekawy, podany do wiadomości w pierwszéj zapisce.
Podług świadectwa Łasickiego, mieścił się w kodexie naszym w latach między 1562 a 1604, tylko stary testament, a i ten niecały. Były w nim: Genesis, Exodus, Leviticus, Numeri, Deuteronomium — Josue, księga Sędziów, Rut — cztéry księgi Królewskie, dwie Paralipomenon — Ezdrasz, Nehemiasz, tak zwana trzecia księga Ezdrasza (do apokryfów przez sobor trydencki policzona) — Tobiasz, Judyt, Ester, Job i Psałterz Dawidowy.
Nie było zaś i wtedy już w téj księdze: tak zwanéj czwartéj księgi Ezdrasza; Przypowieści, Ecclesiasta, Pieśni nad pieśniami i Mądrości Salomonowych; Ecclesiasticus Siracha; 4 większych proroków (Izaiasz, Jeremiasz, Ezechiel i Daniel); 12 tak zwanych proroków mniejszych, i księgi Machabeuszów.
Porównywając ten stan rzeczy w wieku XVI z dzisiejszą treścią manuskryptu naszego, okazuje się, że z Estery, Joba i Psałterza nie pozostało ani karty; z innych zaś części, w ówczesnym jego składzie w nim się mieszczących, pozostały same już to większe już krótsze tylko urywki.
Ponieważ biorąc miarę z większéj lub mniejszéj nabitości pisma w tym albo owym rozdziale biblii naszéj, daje się zawsze z wszelką ścisłością oznaczyć stosunek tegoż pisma do drukowanego textu łacińskiéj Wulgaty pod względem miejsca przezeń zabieranego: było mi przeto przez cały ten pomnik rzeczą nietrudną, obliczyć przy każdéj wyrwie kart brakujących, ile ich w tém miejscu wydartych lub też wyrżniętych zostało. A że postępując tąsamą metodą, obliczyć także można, jakąby ilość kart manuskryptu zapełniały owe części biblii, po których żadnego nie pozostało śladu, to jest księgi Ester, Job i Psałterz: przeto okazało się, że już w owym czasie, kiedy kodex ten w r. 1562 oprawiano, nic w nim więcéj nie było, jak tylko to co się mieści w starym testamencie aż do Psałterza włącznie.
Tłómaczę się wyraźniéj. Karty kodexu naszego nie mają paginacyi. Ich porządek i ilość oznaczone tam były innym sposobem. Cały manuskrypt dzieli się na zeszyty; jest ich obecnie 38. Zeszyty te obejmują po 10, wyjątkowo po 12 kart[31], stanowiących razem osobną całość i opatrzonych w obrębie swego zeszytu porządkowymi liczbami. Każdy zaś zeszyt ma swoję bieżącą literę, zapisaną dość bladym tuszem na rogu karty u spodu; pierwszy zeszyt ma więc literę a, drugi b, trzeci c, itd.
Z powodu wielkiego zdefektowania rękopisu naszego, bardzo mało jest takich zeszytów, któreby liczyły jeszcze wszystkie karty swoje w komplecie. Więcéj daleko jest takich, które zatrzymały tylko po dwie, a nawet po jednéj już tylko karcie; a nie brak i takich zeszytów, po których już ani jednéj karty nie pozostało. Tak np. zeszyt 13 (n), 22 (y), 23 (z), 24 (aa), przypadające na pośrodek kodexu, są wydarte do szczętu. Otóż równie całkowicie zostały wyprute i zagubione i ostatnie także zeszyty tego kodexu. Ilość takowych daje się z wszelką pewnością oznaczyć. Było ich 8. Przekonywa o tém oprawa ms., a mianowicie paski pergaminowe znajdujące się pod jéj grzbietem i odsłonione w dzisiejszym stanie téj księgi. Do tych pasków wszystkie zeszyty dotykały swoimi grzbiecikami i były do nich przymocowane, wytłaczając rowki w kleju, na który były wklejone. Ile tedy teraz rowków, tyle było pierwotnie w woluminie zeszytów.
Skoro się zatem wie, że na końcu kodexu było jeszcze 8 zeszytów czyli (biorąc 10 kart na każdy zeszyt) kart 80, i jeżeli się do tego doliczy 2 jeszcze karty, które są z końca wydarte z ostatniego dzisiejszego zeszytu manuskryptu, z porządku z zeszytu 38go: to można orzéc jak najdokładniej, ileby w te 82 karty weszło textu drukowanéj wulgaty, gdyby pismo, przekład itd. były téjże saméj natury, co cała ta nasza biblia. Zmieściłoby się na nich dokończenie Judyty, księga Ester, księga Joba, i Psałterz Dawidowy, ale nic więcéj. Tyle właśnie, ileż zapiski Łasickiego wynika, że było za jego czasów.
W obec tego rezultatu, który najzupełniéj zdaje mi się być pewnym, nasuwa się wątpliwość, co rozumieć o dwóch owych kartach wrocławskich, przez Hofmana von Fallersleben odszukanych w Wrocławiu? i co o owéj współczesnéj, bo w r. 1455 położonéj zapisce Piotra z Radoszyc, którą z kodexu tego dosłownie przytoczył Turnowski w swém Jasném Oku“, a którato brzmi Dokonały się księgi zakonu.“ itd. aż do słów; dnia wtorkowego S. Jana zeszsłowie ante Portam Latinam pod latem bożym 1455“ (obacz str. VII niniejszéj mojéj przedmowy). Karty wrocławskie mieszczą w sobie urywki z księgi Daniela, a zatem pochodzą z części biblii, nieobjętej już nawet w roku 1562 w kodexie Krotoskiego. Zapiska samém brzmieniem swojém („dokonały się księgi Zakonu“) tego dowodzi, że być musiała położona jeszcze daléj, niż proroctwo Daniela, bo na samym końcu starego testamentu, co też i świadectwo Węgierskiego (ad calcem) zatwierdza. W dzisiejszym stanie rękopisu nigdzie jéj nie ma! Gdzież była za czasów Turnowskiego, jeżeli manuskryptowi już i w owym czasie brakłu prawie całéj drugiéj połowy starego testamentu? Słowa dodane na końcu piérwszego ustępu zapiski Łasickiego (t. j. słowa: Patrz, co pisano na końcu Joba“) zdają się wskazywać na to, że wiadomość o wieku i o tłumaczu téj Biblii była dana na końcu Joba. Księgi Joba w kodexie szaroszpatackim już nie ma; sprawdzić tego zatém nie można. Zdaje się jednak, że nie było to miejsce stosowne dla téj właśnie zapiski — chyba że przypuścićby przyszło, iż ją tam tylko jaka późniejsza wpisała ręka, kopiująca rzecz dosłownie z samego końca starego testamentu[32].
Wątpliwości powyższéj nie umiem sobie rozwiązać, jak chyba tylko w ten sposób, że przypuszczam: iż ten przekład Pisma św. obejmował cały stary testament, a może nawet i nowy; że ta całość — po różnych, z kolei przerywanych przez wielu podejmowanych usiłowaniach — dokonana została ostatecznie w r. 1455, przez Piotra z Radoszyc jako pisarza, a przez księdza Andrzeja z Jaszowic jako tłómacza; że na końcu starego testamentu uwiecznili oni obydwaj tak swoje nazwiska, jako i królowéj, dla któréj podejmowali tę pracę; nakoniec że cały przekład stanowił ogromny wolumen, który w jednéj tylko części dostał się późniéj w posiadanie domu Krotoskich i doczekał się w r. 1562 oprawy, w innych zaś (t. j. dalszych swych) częściach przeszedł w posiadanie innych osób i przepadł późniéj w powodzi wieków bez śladu — prócz dwóch owych kartek wrocławskich. Że te karty były pisane ręką tego samego Piotra z Radoszyc, i że należały integralnie do całości niniejszego przekładu biblii, o tém równie trudno jest wątpić, jak o autentyczności i współczesności zapiski. udzielonej w dosłowném powtórzeniu przez Turowskiego. Za piérwszém przemawia cały sposób pisania, tensam rodowmd tłómaczenia (z biblii czeskiéj, Leskowieckiéj, o czém niżéj będzie obszerniej), i zupełna pod każdym względem tożsamość powierzchowności. Za drugiém — pozytywność szczegółów, a nadewszystko owo tak długo zagadkowe zeszsłowie, które zdaniem mojém rozstrzyga wszelką wątpliwość co do autentyczności zapiski.
To są wnioski, na które mnie naprowadziły rzeczy, znajdujące się na saméj okładzinie kodexu. Przejdźmy teraz do manuskryptu samego.
Pergamin przez całą biblią jest prawie jednogatunkowy, dość szorstki, z częstemi skazami i dziurami samorodnemi. Każda karta pisana we dwie kolumny, w każdéj kolumnie wierszy 35, z nader rzadkimi wyjątkami, w których liczba wierszy do 36 lub też tylko 34 dochodzi[33]. Wiersze wpisane są w pośrodek linij, pociągniętych czarnym tuszem, dla utrzymania jednostajnych odstępów między jednym a drugim wierszem. U saméj góry, po nad obiema kolumnami, idzie w wyższym nieco odstępie osobna para linij. a w niéj wpisany jest zawsze napis łaciński téj części biblii, która właśnie tę stronicę zapełnia. Napisy te tytułowe dane są barwą czerwoną i to albo w taki sposób, że wyraz każdoczesny na téj stronicy od razu napisany jest cały, albo też idzie przedzielany przez obydwie stronice, więc np. Genesis lub też Gene-sis, Leviticus, lub Levi-ticus itp. Oprócz tego dane są zawsze czerwonym kolorem wszystkie początkowe litery rozdziałów (które, jak to było w owych wiekach zwyczajem, wpisane zostały w swoje miejsca dopiero późniéj i jak się zdaje przez osobnych pisarzy), wszystkie liczby rzymskie oznaczające rozdziały, nakoniec wszelkie dodatki nie — należące ściśle do textu pisma św., np. na początku ksiąg poszczególnych lub też na końcu takowych dawane zwyczajem średnich wieków dopiski: Poczynają się księgi (np. Mojżeszowe i. t. p.) w drugim zaś razie: Dokonały się księgi itd. Wszystkie zaś w środku textu się znachodzące wielkie litery, np. na początku peryodów lub też imion własnych (choć te rzadko kiedy od wielkich liter się poczynają) pociągnięte są wszersz i wzdłuż przez całą swoję przestrzeń farbą żółtą, na pokładzie czarnego tuszu.
Taka jest ogólna powierzchowność pisarska naszego rękopisu, pomimo że nad nim pracowały różne ręce i niezawodnie w różnych, może całami przestrzeniami lat kilkunastu i nawet kilkudziesięciu od siebie przedzielonych odstępach czasu. Uwzględniając odrębność każdemu z tych piszących właściwą, a to tak pod względem kształtu i charakteru pisma, jak i pisowni, orzéc można z wszelką pewnością, że pracowało po kolei nad tą biblią pięciu pisarzy. Pismo piérwszego, bardzo nabite i mocno czarnego koloru, idzie od początku aż do końca dzisiejszéj karty 21[34]. Dział drugiego stanowią karty kodexu od 22 do 44; litery jego znacznie większe, czernidło bledsze, zwłaszcza na piérwszych kartach. Trzeciemu przynależą trzy tylko karty w dzisiejszym zdefektowanym stanie tego pomnika, t. j. karta 45, 46 i 47. Czwarty poczyna pisać od karty 48 i dochodzi aż do 95. Jego pismo ma charakter najzupełniéj odrębny, jest okrąglejsze i nieco pochyłe ku lewéj ręce. Na piątego zaś pisarza przypada drugie tyle, co na tamtych wszystkich razem: nie tylko bowiem jego jest ręką pisana cała reszta manuskryptu, jak się tenże do czasów naszych dochował, ale wnosić można, że i do samego końca już tensam pisarz przepisywał tę biblią, gdyż owe karty z Daniela także zdają się być jego pismem. Byłto niezawodnie ów Piotr z Radoszyc, o którym wspomina zapiska z r. 1455, przez Turnowskiego nam udzielona. Pisał on też z nich wszystkich i najkształtniej i nąjpoprawniéj[35].
Tu się nastręcza pytanie, dlaczego te ciągłe zmiany przepisujących? Czy chodziło może o przyspieszenie pracy? Czy pisali (przynajmniéj niektórzy z nich) równocześnie, każdy inną część biblii? czy też przystępowali do pracy jeden po drugim?
Wprawdzie utrudniona wielce jest odpowiedź na to pytanie, w skutek zdefektowania kodexu. Ani jeden bowiem z tych pisarzy nie styka się z swoim następcą lub poprzednikiem w taki sposób, żeby między jego a tamtego działem nie było brakujących właśnie kart kilku lub kilkunastu. Pomimo tego mamy jednak dosyć punktów oparcia, ażeby na pytanie powyższe przynajmniéj odpowiedzieć ujemnie, t. j. dowieść, że równocześnie oni nie pracowali, i że zatém o przyspieszenie sprawy chodzić bynajmniéj nie mogło.
Pisarz piérwszy, przebiwszy się z wielkim jak widać trudem i znojem pod sam już prawie konieć Genezy, urywa pracę pośród téj księgi, i ostatnie jéj rozdziały są już pisane przez drugiego pisarza. Ten, dokończywszy Genezy, pisze Exodus: i być wprawdzie może, że go doprowadza aż do samego końca (ostatnie rozdziały Exodu są wydarte); lecz ten koniec Exodu przypadał na pośrodek zeszytu, a dalsze karty tegoż zeszytu pisze już inny. Sąto właśnie owe 3 karty, które przypadają już na trzeciego pisarza; więc się zluzowali w obrębie jednego i tego samego zeszytu. Pisać równocześnie zatém nie mogli. Czy ten trzeci pisarz pisał i daléj? i jak daleko? to nie wiadomo. Lecz w każdym razie, czy pisał dalej, czy nie: już w téj saméj części biblii (Leviticus), którą on zaczął, i znowu pośród zeszytu, poczyna się pismo czwartego pisarza (od karty 48). I tu przeto równoczesnéj pracy nad tym kodexem nie było. Stosunku wreszcie między czwartym a piątym pisarzem oznaczyć mi niepodobna, gdyż zbyt wielka luka przedziela tych dwóch od siebie.
Bądź co bądź, to jedno niezawodnie wynika z tego, że praca nad przepisywaniem téj biblii szła w kolejnych odstępach. Że zaś niektóre przynajmniéj z tych odstępów mogły być bardzo oddalone od siebie: to się okaże, kiedy przejdziemy do uwag nad wewnętrzną i językową kwestyą naszego pomnika. Tak np. niezawodną jest rzeczą, że praca czwartego przepisywacza była o wiele późniejszéj daty, niż jego 3 poprzedników; a piąty pisarz wcale znowu nie wygląda na rówieśnika z czwartym swoim kolegą.
Lecz nie dość na tém, że biblia nasza powstawała w tak długim przeciągu czasu: jeżeli rzeczy weźmiemy ściśle, to zupełnego ukończenia całéj techniki pisarskiéj nie doczekał się ten exemplarz Pisma św. nigdy. Do téj pory braknie w nim inicyałów na początku tych wszystkich części dzieła, których karty początkowe uchowały się przed barbarzyńską ręką. Mianowicie braknie litery początkowéj na początku Deuteronomium, Jozuego, Rut, czwartéj księgi Królewskiéj, Nehemiasza i Tobiasza. Inne księgi prawdopodobnie także inicyałów swoich nie doczekały się, choć przekonać się o tém naocznie nie możemy, z powodu że w tych wszystkich miejscach manuskrypt został zdefektowany[36].
Jedyny wyjątek od tego, co tu właśnie mówimy, stanowi sam tylko początek Genezy, to jest właśnie piérwsza karta kodexu, obwiedziona cała malaturami, z trzema herbami na dole, na któréj mamy już wykonaną w całéj wielkości także początkową literę. (Obacz podobiznę). Ale i to malowidło nie jest wcale rzeczywistém uzupełnieniem ówczesnych robót, gdyż to rzecz znacznie późniejszych czasów, na początku XVI dopiero wieku dodana. Przekonywają o tém ów Orzeł polski po lewej stronie, a litewska Pogoń po prawéj, które bynajmniéj nie są zwyczajnemi miniaturami od ręki, jak to dotąd powszechnie rozumiano. Są to już tylko drzeworyty, wykrojone z jednéj z książek drukowanych w Hallerowskiéj drukarni, nalepione tu na pergamin, a potém dopiero pociągnięte farbami.
Jest rzeczą w bibliografii wiadomą, że drukarnia Hallera używała takich właśnie drzeworytów do niektórych swoich druków dopiero w roku 1508 i następnych aż do 1512. Rychlejszéj przeto daty, jak czas tymi dwoma laty objęty, nie mogą być ani te herby, ani też cała malatura téj karty, ich przylepieniu współczesna[37].
Trzeci herb, umieszczony w pośrodku między Orłem a Pogonią, bardzo obecnie już wytarty, o którym wyraził się Hanka w Slavinie, że jest już tak wyszarzany, dass man es nicht mehr unterscheiden kann, został odmalowany bezpośrednio na pergaminie i nie jest drzeworytem. Zdaje się to być herb rakuski. Wyobraża na czerwonéj, prawie różowej tarczy, poprzeczną przepaskę złotą, po któréjto złotéj barwie zaledwie kilka już tylko pozostało plam i punktów, niedoniszczonych zupełnie. Jeżeli w rzeczy saméj miał to być herb rakuski, to dziwić się tylko można, że ta przepaska była nałożona farbą złotą, a nie srebrną, jakby to być powinno. Snąć to malował jakiś człowiek nie bardzo obeznany z wymaganiami heraldyki[38].
Wyszarzanie i tego trzeciego herbu i innych ozdób na karcie piérwszéj odmalowanych, tak sobie wytłómaczyć należy, że pewnie bardzo długo (przez wiek jeszcze XVI) cały ten ms. nie miał żadnéj oprawy; więc piérwsza karta najwięcéj na tém ucierpiała. Oprawa z r. 1562 była snąć piérwszą w ogóle, jakiéj się doczekało to dzieło.
Innych malatur i ozdób oprócz ornamentyki na karcie piérwszéj, nie ma nigdzie przez cały kodex szaroszpatacki.

III

Na podstawie szczegółów, w powyższy sposób pozyskanych z saméj powierzchowności manuskryptu, i przy pomocy wiadomości, których udzielić dotąd jeszcze sposobności nie miałem, zamierzam teraz rzucić zarys niejako historyi tego pomnika, o ile to jest rzeczą podobną.
Co się tyczy jego wieku, uważam za główny punkt oparcia zapiskę Piotra z Radoszyc, położoną właśnie w chwili ukończenia pracy nad tym kodexem, na jego końcu. Że więc ukończenie przepisywania téj biblii (z brulionu tłómacza) przypadło na 6 dzień Maja 1455 r., że się to działo w Korczynie, że przepisującym był Piotr z Radoszyc, a tłómaczem X. Andrzéj z Jaszowic — to wszystko równie uważam za rzecz niepodległą powątpiewaniu, jak i wiadomość, iż się ta księga tłómaczyła i pisała dla Zofii, wdowy po Wł. Jagielle, i z jéj rozkazania. Jednakże wierzę temu wszystkiemu o tyle tylko, o ile się to ściąga do działu pracy ostatniego czyli piątego pisarza, t. j. do części szaroszp. kodexu poczynającéj się od karty 96. Co się zaś tyczy jego części poprzednich, to tu równie o tém znowu nie wątpię, że to praca czasów dawniejszych; a dział trzech piérwszych pisarzy, mianowicie zaś piérwszego pomiędzy nimi, uważam za zabytek nawet o kilkadziesiąt lat rychlejszéj daty, niżeli część ostatnia. Tu uzna każdy, kto tylko z uwagą karty te a końcowe porówna, że nie tylko osoby kopistów się zmieniały, ale i tłómaczem lub tłómaczami początkowych części byli inni, jak X. Jędrzéj z Jaszowic. Ten bowiem ma się do nich pod względem intelligencyi i wprawy autorskiéj mniéj więcéj w takim stosunku, jak Górnicki do Jana bakałarza z Koszyczek, który się unieśmiertelnił przekładem rozmów Salomona z Marchołtem, albo jak się ma Skarga do Baltazara Opecia, tłómacza Żywota Chrystusowego z r. 1522...
Jeżeli przeto drugą połowę niniejszego pomnika uważam za zabytek polszczyzny z lat c. 1450 do 1455: to chodzi o rozwiązanie pytania, którego czasu będzie płodem jego piérwsza połowa, a szczególnie sam początek? Czy mianowicie sięga aż do czasów Jadwigi? — najważniejszy punkt sporu między wszystkimi pisarzami naszymi, którzy się zastanawiali nad tym przedmiotem.
Do rozstrzygnienia tego pytania, wielce ważném na razie zdaje się być odkrycie Hanki, że biblia szaroszpatacka jest przekładem z czeskiego tłómaczenia, które w manuskrypcie pod nazwą Leskowieckiego kodexu zalega półki królewskiéj książnicy w Dreźnie. Spostrzeżenie to jest najzupełniéj prawdziwe. Początek sam biblii naszéj — jestto dosłowne i niewolnicze — nie powiem tłómaczenie, ale raczéj tylko spolonizowanie form i zwrotów owéj czeskiéj stylizacji... do tego stopnia, że nawet zdarzające się tu i owdzie w tym przekładzie polskim bezsensa tylko w porównaniu z czeskim textem dają się wyrozumieć. Tak np. gdzie zamiast łacińskiego firmamentum Czech położył (dosłownie słowo to przekładając) stwrzenye: tam polski tłómacz bezmyślnie kładzie stworzenye (zamiast stwierdzenie). W czeskiém powiedziane jest, że w dniu piérwszym stworzenia świata „duch bozy nassiesse sie (naszesze sie, aorystus, t. j. unaszał się) nad wodami“: a polski tłómacz, czy może przepisywacz, oddaje to: „duch boszy naszweczye (na świecie) nad wodamy“. Równie też znajdujemy w tym piérwszym dziale biblii nieraz żywcem czeskie formy np. sem zamiast jeśm; czeskie wyrazy, np. sedrdź zamiast miód, czast zamiast część, kobyłki zamiast szarańcza, pocestny zamiast podróżny; przekręcenia czeskich słów, np. to cześć to część, zamiast cesta (droga) itp. Nie ma zatém wątpliwości, że dział piérwszy biblii naszéj przekładany był jak najwierniéj z tego textu czeskiego. — Niemniéj pewną jest rzeczą, że i dalsze działy, a nawet dział ostatni, t. j. piątego pisarza, jest tłómaczeniem rzeczonéj wersyi czeskiéj. Jest tu wprawdzie już pewna niezawisłość w doborze poszczególnych wyrazów i wyrażeń — jest już i swobodniejszy ruch stylizacyi rodziméj: — jednakże przytoczyćby można bezlik dowodów na to, że autorowie biblii téj polskiéj i w tych częściach albo ją przekładali z czeskiego, a nie z łaciny, albo też z łaciny wprawdzie, lecz przy ciągłém dopomaganiu sobie rzeczonym czeskim wzorem. (Tak np. nawet czeskie nazwy miesięcy duben i prosinec odnajdujemy tu na na str. 289). Podobnie wreszcie i najdalsza, końcowa część pomnika naszego, mianowicie owe urywki z Daniela, przypadające po za granice już woluminu oprawionego w r. 1562, okazują się być przekładem z téj saméj czeskiéj wersyi, choć dosłowność w tych dalszych działach nie jest bynajmniéj tak posunięta daleko, żeby wyrazy czeskie żywcem się odnajdywały w tych miejscach lub też wierność przekładania okupywana była niedorzecznościami w rodzaju początkowego tłómacza...
Pomimo tego jednak, że ten ścisły związek między leskowiecką biblią a naszą okazuje się więc faktem, o którego prawdziwości wątpić nie można, i pomimo ważności tego faktu pod innymi względami: główna kwestya, o którą tutaj chodzi, nic nie zyskuje na tém, że o tém wiemy. Gdyby poszukiwania nad biblią leskowiecką były kogo doprowadziły do jakiego pewnego wniosku o wieku, z którego ten przekład czeski pochodzi: mielibyśmy i my punkt oparcia do wyrzeczenia przynajmniéj takiej konkluzyi np., że nie może być biblia nasza starszą nad ten lub ów okres czasu. Lecz tak, jak się rzeczy mają, nawet to względne określenie jéj wieku jest z téj strony niepodobieństwem[39].
Zmuszeni przeto szukać innych wskazówek, obejrzmy się za wiadomościami, jakich nam własna nasza literatura dostarcza.
Rozważmy przedewszystkiém słowa Długosza, wyrzeczone o królowéj Jadwidze (pod rokiem 1399): „Ad orationem et lectionem librorum divinorum, videlicet veteris et novi Testamenti, Omeliarum quatuor Doctorum itd. et plurimorum aliorum de latino in polonicum translatorum, animum et cogitationem intenderat“.
A zatém wyraża się tu kronikarz, że cała myśl i serce téj bogobojnéj królowéj zwrócone były ku modlitwie i ku rozczytywaniu ksiąg świętych, t. j. ksiąg starego i nowego Testamentu, Homelij itd., prócz różnych innych.
To podanie jest pod względem wysłowienia tak giętkie i niedobitne, że je można wykładać i w sensie bezimiennego autora rozprawy w Pamiętniku religijno moralnym, który jéj tylko niektóre księgi starego i nowego Testamentu przysądził, i w wręcz przeciwnym sensie tych wszystkich pisarzów naszych od Miechowity począwszy, aż do Wiszniewskiego i Maciejowskiego, którzy to rozumieli o całém piśmie św. Jednakże okoliczności uboczne zdaje mi się, że przemawiają za piérwszém. Trudno to zaprawdę, dla każdéj literatury, zdobyć się od razu — na przekład całéj Biblii! Nim do wykonania tak rozległego i trudnego ze wszech miar przedsięwzięcia przychodzi, poprzedzają je zazwyczaj próby przekładu przystępniejszych, ciekawszych, poszczególnych jéj części. Te posiadać więc i odczytywać mogła Jadwiga, jak posiadała znany nam np. psałterz; ale wątpić się godzi, żeby miała posiadać całość pisma św. A potém — gdyby już za dni Jadwigi przełożone zostało całe pismo św. na język polski: to na cóżby je w ciągu różnych lat życia swojego w Polsce rozporządzała tłómaczyć na nowo królowa Zofia? Wszakże Jadwiga żadnéj po sobie córki ani krewnej nie zostawiła. Jéj księgi przeszły niewątpliwie w posiadanie następnych żon Władysława Jagiełły, a zatém czasu swego posiadała je także i królowa Zofia. Gdyby się była w tym spadku familijnym znajdowała i cała Biblia, toby na niéj królowa nasza była przestała. Boć przecie o przekład lepszy chodzić nie mogło, skoro ta nasza biblia, jak się właśnie powiedziało, pod autorskim względem w piérwszych swoich częściach nie wytrzymuje nawet najpobłażliwszéj krytyki. O przekładaniu zaś z innego stanowiska, np. przypuśćmy, w duchu cerkwi wschodniéj, myśleć tu także nie można, bo Zofia była tak dobrze katoliczką, jak nią była Jadwiga. Pochodziła ona wprawdzie z książąt kijowskich, więc schizmatyków: ale nim wzięła ślub z królem polskim, odstąpiła swego wyznania i powtórzyła nawet akt chrztu św. według obrzędu rzymsko katolickiego, zmieniając dawniejsze swoje innę Sonka na Zofia[40]. Przez całe też dalsze życie swoje tak była do wyznania katolickiego przywiązaną, tak dobroczynną dla kościołów, a hojną dla ubogich i duchowieństwa, że ten rys jéj usposobień podnoszą z wielkiém uznaniem nasi historycy, począwszy od nader w téj rzeczy surowego Długosza. A zatém okazuje się to też jako rzecz zupełnie naturalna, że ten przekład pisma św., dla niéj podejmowany, był oparty właśnie na texcie łacińskiéj wulgaty, choć za pośrednictwem czeskiego tłómaczenia, a nie na przekładach starosłowiańskich, greckich i. t. p. Biblia Jadwigi, jeżelibyśmy przypuścili osobną exystencyą takowej, nie byłaby się pod wyznaniowym względem wcale różniła od obecnego przekładu...
Z tego wynika, że nie może wcale być mowy o osobnéj biblii dla Jadwigi, a osobnéj dla Zofii. Mogła być chyba tylko jedna biblia, dla nich obydwóch. I bardzobym też był skłonny do przypuszczenia, że początek téj biblii naszéj mógł być podjęty jeszcze za życia Jadwigi, a zatém przed rokiem 1399, w którym zgasła ta królowa w kwiecie wieku swojego. Dalsze zaś części jéj wykonane zostały późniéj, to jest część środkową (dział czwartego, może i trzeciego pisarza) zaczęto pisać prawdopodobnie zaraz po roku 1422, roku ślubu Jagiełły z Zofią, właśnie dla téj młodéj naówczas jeszcze pani; a kiedy i tym znowu razem dla niewiadomych nam przyczyn ta praca powstrzymana została, przyszło wieszcie do ukończenia całego dzieła dopiero za lat już wdowieństwa Zofii, w czasie jak już wyżéj wskazałem, między 1450 a 1455[41].
I oto są powody, dla których uznałem za, najstosowniejsze, związać ten pomnik, jako całość, z osobistością, która się najwięcéj przyczyniła do jego ukończenia, i nazwać go — pomimo że może początek jego dawniejszych czasów dosięga — Biblią królowéj Zofii...
Wkrótce po dokonaniu ostateczném téj Biblii, bo już w roku 1461, królowa Zofia zakończyła życie. Nie wątpić, że w spadku po niéj przeszedł manuskrypt w posiadanie młodéj królowéj, to jest małżonki panującego wtedy Kazimierza Jagiellończyka, Elżbiety arcyksięźniczki rakuskiéj, córki cesarza Albrechta, która została królowi polskiemu zaślubioną w r. 1454. Ta żyła długo, bo aż do r. 1505. Nie wiele ona jednak pewnie używała tego pisma św., skoro nawet przez ten tak długi czas nie postarano się o dorobienie w rękopisie brakujących inicyałów i innych zwykłych w tego rodzaju pismach, ozdób malarskich. Kiedy wreszcie między 1508 a 1512, albo mało co późniéj, wykonywano takowe przy nieznanéj nam zresztą sposobności przynajmniéj na piérwszéj karcie kodexu: dodano herb austryacki do narodowych herbów niezawodnie z téj tylko właśnie przyczyny, że była to bezpośrednio pamiątka po królowéj z domu rakuskiego Elżbiecie. W czyjém posiadaniu mógł być wtedy ten kodex? Jeżeli to było po roku 1512, to właścicielką jego być musiała Barbara Zapolska, zaślubiona w rzeczonym roku przez króla Zygmunta I, syna Elżbiety. Jeżeli nieco rychléj, to kodex należeć musiał do zbioru familijnych pamiątek lub też biblioteki króla samego. Po rychłym zgonie Barbary (†1515) i po wtórném ożenieniu się króla Zygmunta z Boną (1518), manuskrypt nasz niezawodnie w ręce Bony się dostał.
Oznaczyć krok za krokiem dalsze koleje, jakie on przechodził w wieku XVI, i wyjaśnić, w jaki mianowicie sposób mogła ta drogocenna dla domu Jagiellońskiego pamiątka familijna przejść w posiadanie obce i dostać się (najpóźniéj w 1562) aż Krotoskiemu w Wielkiéjpolsce? — to rzecz, nad którą poszukiwania moje nie doprowadziły mnie do pewnéj, świadectwami stwierdzonéj odpowiedzi; nie brak mi jednak na wskazówkach prowadzących do przypuszczeń, może niezupełnie niezgodnych z prawdą. Co mi wiadomo, udzielę czytelnikowi, aby sam sądził o rzeczy.
Marcin Bielski, znany kronikarz, który znaczną część życia swojego przeżył jako dworzanin Zygmunta I, wzmiankuje w Kronice Świata wydanej r. 1550 (karta 156 verso), że widział niedawno temu jakąś starą biblią polską, w któréj, jak się jemu zdawało, połowa była słów serbskich czy też bułgarskich. Czy ta wzmianka jednakże tyczy się j właśnie biblii, czy innéj? a jeżeli j się tyczy, gdzie i kiedy widział ją Bielski? tego wiedzieć na pewne nie mogę.
Ważniejszą nierównie dla naszéj kwestyi byćby mogła okoliczność następująca:
Porównywałem ten nasz przekład pisma św. ze wszystkimi innymi, jakie tylko w języku polskim mamy. Okazało się, że żaden z nich nie ma nic wspólnego z textem tego pomnika — oprócz jednego: który téż zato tak dziwnie znowu jest do niego zbliżony, iż na żaden sposób zgodzić by się na to nie można, że to tylko podobieństwo z przypadku. Mówię o najdawniejszym, to jest o najpierwéj drukiem wydanym przekładzie całéj Biblii w języku naszym, o tak zwanej biblii Scharffenbergera czyli Leopolity, któréj wydanie pierwsze przypada na rok 1561.
Wprawdzie nie możnaby tego powiedzieć, że text Leopolity jest tylko ogładzoném, zmodernizowaném i poprawném powtórzeniem stylizacji kodexu Zofii. Leopolita miał, jak widać, w ciągu pracy zawsze przed sobą otwartą wulgatę łacińską, z któréj textem ciągle się liczył. Zaglądał także do czeskiego przekładu pisma św., prawdopodobnie edycji praskiéj z r. 1549, i więcéj może się zapożyczał z téj strony, aniżeli z łacińskiej wulgaty i z naszego pomnika razem. To jego zbliżenie do czeskich przekładów zauważyli też już i inni, i to nawet do tego stopnia, iż wyrzekli, jakoby to był tylko pospieszny przelew czeszczyzny w polskie. Tak jednak rzecz się nie miała. Leopolita porównywał, ważył, zespalał. Co mu się w czeskiém wydawało najlepszém, to sobie przyswajał. Co było w staiym polskim przekładzie szorstkiém, przedawniałém albo też bałamutném, to prostował i przelewał w krąglejszą peryodologią. Ale dobitne, szczęśliwe a charakterystyczne zwroty krajowego przekładu zatrzymywał najczęściéj. W jednym ustępie przechyla się tedy więcéj ku czeskim wersyom, w drugim ku textowi téj naszéj biblii. Jego zawisłość waży się tu, że tak powiem, na dwoje; miarkowana jest jednakże i zawisłością od łacińskiego oryginału, z którego korzystał, o ile umia[42].
Niezmiernie intrygujące są słowa wydawcy biblii Leopolity, Mikołaja Szarffenbergera, wyrzeczone na początku téj księgi w dedykacyi do Zygmunta Augusta: „Ale isz ten, kto Biblią przetłumacżył, był prawie przećiwny onemu, kthory kośćioł Ephesiae Dianae spalił: bo on ze złey rzecży sławę chćiał mieć, a then y z dobrey mieć iey nie chćiał, bo imienia swego przy Bibliey nie zostawił, przeto iuż tak zatłumione być musi. A iakoż ią kolwiek bes imienia swego zostawił, tak mnie gdy do ręku przyszła, wiedząc iż thego ludzie tak barzo pragną, tudzież też życżąc thego (iakom iest winien) aby za państwa W. K. M. Biblia Polska na świat wyszła: starałem się o to, abym iey komu poprawić dał, a staraiąc się, nalazłem Kxiędza Jana Leopolitę Mistrza Nauki krak: kthory wziąwssy tę pracą na się, tak iey zdołał, że mam za to, chuć a pilność iego pochwalona od W. K. M. będzie“....
Następuje potem „Ku czytelnikowi Krześcianskiemu Przedmowa J(ana) K(siędza) L(eopolity)“.
W niéj spotykamy następujące ustępy: „Co się tycze przetłumaczenia na nasz ten Polski ięzyk, pisma tego świętego, o tym to pewnie wiedzieć i rozumieć możesz, że z wielką pracą y nie małą pilnością, y przez niemały czas, przekładane iest. Żebym miał powiedzieć iż według Zydowskiey Bibliey tłumaczone iest, wiedz iż nie“..... „Ktemu iż Jeronim święty był tak w Żydowskim ięzyku biegły (ktory przetłumaczył wszystkę Biblią), że by też był Żydem urodzonym, tedyby biegleyszym być nie mógł: daliśmy iuż tę wiarę przetłumaczeniu Jeronima św., że on wedle Żydowskiego prawdziwie na łaciński ięzyk przełożył, wedle którego myśmy też tę przetłumaczyli, ile polski ięzyk mógł znosić“, itd.
A zatém widać z tego wszystkiego, że Leopolita całéj pracy około tego sobie nie przypisywał: przemawia tu jako tylko współtłómacz, w liczbie mnogiéj zawsze się wyrażając, albo biernemi konstrukcyami. Ktoby zaś był ów drugi? tego Leopolita wcale nie określa, lecz z słów Szarffenbergera wynika: najprzód, że im samym osobistość tego tłómacza nie była już wiadoma; powtóre, że był to ktoś z oddalonej przeszłości, a nie współczesny[43].
Co do mojéj osoby, nie wątpię wcale, że wszystko, co tu oni mówią obydwaj, należy odnieść do naszego pomnika, do biblii królowéj Zofii. Przyznaję, że jest to dziwném, iż w niéj nie dopatrzyli wzmianki o osobie tłómacza, X. Andrzeja z Jaszowic. Ale to rzeczy bynajmniéj nie obala, gdyż mogło też drukarzowi z różnych przyczyn właśnie zależeć na tém... ażeby się nie wygadać ze wszystkiém.
Jeżeli cały ten powyższy wywód nie jest osobistém tylko mém przywidzeniem: to mielibyśmy tedy ślad jakiś, w którym czasie i jaką drogą ta pamiątka po piérwszych w rodzie Jagiellońskim królowych przeszła w posiadanie prywatnéj wielkopolskiéj familii. Praca Leopolity trwać musiała nad tém dziełem lat kilka między 1555 a 1560. Wyszło ono z druku r. 1561. Miałożby to być niczém więcéj, jak prostym tylko przypadkiem, że właśnie w następnym roku (1562) otrzymuje nasz manuskrypt oprawę z herbem i początkowemi literami nowego swojego właściciela? Gdyby można przeprowadzić śledztwo z drukarzem, któremu „do ręku przyszła“ biblia owa niewiadomego jemu tłómacza: toby się może wykryły bliższe szczegóły i kwestyi, skąd jéj dostał nowy nabywca[44].
Bądź jak bądź, z rzeczonym rokiem 1562 poczynają się czasy, gdzie zabytku tego przez jakie lat 70 nie utracamy z oczu. Wiemy, że już w r. 1562, i jeszcze w 1604, i także jeszcze w 1617[45], był on w posiadaniu Krotoskich; że był szanowany i starannie przechowywany w ich familijnéj książnicy; że ilość kart w owym czasie była jeszcze zupełna w oprawnym woluminie; nakoniec że w r. 1645 już on się znowu znajdował w nieznanych rękach.
Bliższe szczegóły o rodzinie Krotoskich wykażą, że wyszła biblia nasza z ich domu około r. 1630.
Krotoscy z Krotoszyna herbu Leszczyc należeli w XVI wieku do najmożniejszych i senatorskich rodzin wielkopolskich. Choć się ciągle pisali z Krotoszyna, nie posiadali go jednak. Wyszli z posiadania tego rodowego gniazda swojego jeszcze w początku owego wieku. Miasto to należało odtąd do Rozdrażewskich. Krotoscy zaś posiadali Barcin nad Notecią i Łobżenicę, miejscowości w dzisiejszém W. Księstwie Poznańskiém, w szubińskim położone powiecie i w wyrzyskim.
Tym członkiem rodu, który go piérwszy podniósł do senatorskich w rzeczypospolitéj zaszczytów, był właśnie Jan Krotoski, w r. 1562 właściciel biblii. Piastował on między rokiem 1550 a 1562 urząd kasztelana inowłocławskiego, następnie postąpił na województwo, także inowłocławskie, i dał się poznać w r. 1570 z dyplomatycznych też zdolności, a to w układach z Iwanem W. kniaziem moskiewskim, do którego go jako posła swojego Zygmunt August wyprawił. Był on przez żony, które mu rychło jedna po drugiéj zmierały, spokrewniony z najznakomitszymi domami wielkopolskimi. Z piérwszéj żony, niewiadomego mi nazwiska, spłodził córkę, wydaną późniéj za Hlebowica, podskarbiego W. L. Drugą jego żoną była Latalska; miał z nią syna Jana, który jako kasztelan inowłocławski zszedł z świata r. 1583. Trzecia żona była córką Jakóba Ostroroga, generała wielkopolskiego. Miał z nią dwóch synów, Jakóba i Jędrzeja. Z nimito jeździł na uniwersytety zagraniczne i w podróże naukowe ów Jan Łasicki, przyjaciel domu Krotoskich, którego nazwisko widzimy zapisane na wewnętrznéj stronie okładki biblii. Cała ta familia należała do sekty braci cze- skich, do których przylgnął nasz wojewoda razem z Ostrorogami, Leszczyńskimi, Opalińskimi itd. jeszcze około r. 1553. A już i przed tym czasem nie był on katolikiem, gdyż zasmakował w reformacyjnych nowinkach jeszcze na uniwersytecie, który około r. 1534 odbywał w Wittenberdze, pod bezpośrednim sterem Lutra i Melanchtona. Zakończył życie około 1572 r.
Jego najstarszy syn Jan, urodzony z Latalskiéj, wyjątkowo był „catholicissimus“, jak się wyraził Paprocki. Zdaje się, że umarł młodo, bezdzietny, a pewnie i bezżenny (w r. 1583).
Obaj młodsi zato wojewodzice, Jakób i Andrzéj, urodzeni z Ostrorożanki, twardo się trzymali ojcowskiego wyznania. Do nich też jedynie stósować to należy, co o biblii naszéj w r. 1604 zapisał był Sz. Teof. Turnowski, że się ona znajduje „w domu Ich M. Panów Krotoskich“. W roku rzeczonym bowiem, prócz tych dwóch, nie było już przy życiu żadnych innych Krotoskich.
Działy ojcowizny między nimi zajść musiały około r. 1585[46]. Zdaje się, że Jakóbowi dostał się w spadku Barcin, a Andrzejowi Łobżenica. Według wszelkiego prawdopodobieństwa musiała jednak Jakóba zaskoczyć śmierć w młodych latach, niedługo po r. 1600. Wnoszę to z tego, że głuche panuje o nim milczenie w ówczesném piśmiennictwie, podczas gdy o młodszym bracie Andrzeju „wojewodzicu inowrocławskim“, ciągłe spotykają się wzmianki to po dedykacyach różnych dzieł akatolickich, jemu ofiarowanych, to po protokółach, sprawozdaniach i odezwach, wydawanych drukiem.z okazyi odbytych zjazdów teologicznych; tych bowiem nie opuszczał on nigdy. Widoczne też ze wszystkiego, że miał Andrzéj Krotoski rozległe stosunki a zażyłości nie tylko z teologami akatolickimi całéj Wielkopolski, ale i w najodleglejszych prowincjach. W r. 1619 był on już niezawodnie dziedzicem i Barcina i Łobżenicy. Z kim był ożeniony, nie wiadomo mi. Miał w tém małżeństwie jednę córkę, Urszulę, która w skutek przedwczesnéj, jak wnosić trzeba, śmierci matki chowała się w domu kasztelanowéj międzyrzeckiéj Czarnkowskiéj, gorliwéj katoliczki. To też podlegając wpływom téj matki przybranéj, za życia jeszcze ojca i przed wyjściem swojém za mąż, wróciła na łono katolickiego kościoła. Została żoną Mikołaja Sieniawskiego, także katolika. Ślub odbył się w r. 1623, w parę miesięcy lub tygodni po wyniesieniu Jędrzeja Krotoskiego, ojca Urszuli, na kasztelanią kaliską. Stojąc wytrwale przy swoich przekonaniach co do religii, żył ten Krotoski lat jeszcze kilka potém, zakończył zaś życie około 1630. Nie zostawił żadnego spadkobiercy swego imienia i wygasł na nim do szczętu po mieczu ród Krotoskich[47].
Po śmierci kasztelana Łobżenica, a zapewne i Barcin, przeszły w posiadanie Sieniawskich. Zbory wyznania braci czeskich, tak w Barcinie, jak łobżenicki, zostały zamknięte. Zerwały się stosunki z tymi dworami tych wszystkich teologów i pisarzów dysydenckich, którzy przedtém mieli w nich jedno z głównych ognisk swéj działalności. Nie dziw przeto, iż i piszący dzieło swoje około 1645 r. współwierca zgasłego rodu, A. Węgierski, wspomina o biblii naszéj już tylko ogólnikowo, że była dawniéj w posiadaniu pewnego możnego pana, którego jednak nie wymienia po nazwisku i nie umie powiedzieć, co się stało z ową pamiątką.
W tym braku świadectw i wszelkich wzmianek o losach manuskryptu naszego po wygaśnięciu rodu Krotoskich, i nam dziś niepodobną jest rzeczą uzupełnić, czego nie wiedzieli tamci pisarze, i oznaczyć na pewne czy to czas, czy sposób przejścia jego w posiadanie szkoły w Szaroszpataku. Poszukiwania najtroskliwsze na miejscu nie doprowadziły do żadnego rezultatu. Kollegium szaroszpatackie ma dość liczną bibliotekę, ale nie posiada nawet inwentarza dzieł w niéj znajdujących się. Żadnych zapisków dotyczących biblii naszéj tam nie ma. Nikt podać nie umiał nawet z ustnéj tradycyi, skąd się ona tam wzięła. Poszukiwania w bibliotece tamtejszéj doprowadziły tylko do jednéj rzeczy jako pewnéj i niewątpliwéj: do konkluzyi, że owa wiadomość przez Mailatha udzielona Niemcewiczowi, a potém powtórzona przez wszystkich, jakoby kodex ten pochodził z daru Rakocych z lat 1648 — 1652, nie była niczém więcéj, jak domysłem Mailatha, a w najlepszym razie nieporozumieniem, którego genezę łatwoby było wykazać[48]. Łączenie zaś faktu tego z najazdem Rakocego na Polskę, który dopiero późniéj nastąpił, polega na zupełnéj chyba niewiadomości dat historycznych.
W tym stanie rzeczy niechaj mi będzie wolno wystąpić z przypuszczeniem, które ma wiele prawdopodobieństwa za sobą, choć nie jest niczém więcéj, jak tylko kombinacyą kilku przypadkowo do wiadomości mojej doszłych szczegółów.
Przypuszczam, a na to zapewne każdy się zgodzi, że gorliwie do sekty swojéj przywiązany Jędrzej Krotoski, umierając, nie przekazał biblioteki swojéj, niewątpliwie po największéj części z dzieł akatolickich złożonéj, zięciowi Sieniawskiemu, któryby ją jako dobry katolik najpewniéj spalił; ale że jéj inne dał przeznaczenie. Jednota braci czeskich posiadała znaczną własną bibliotekę, któréj zawiązkiem były dzieła przez nich samych pisane, a najważniejsze jéj pomnożenie stanowił księgozbiór niegdyś rodziny Ostrorogów, krótko przed wygaśnieniem téj ich linii, która do katolicyzmu nie powróciła (c. 1625), właśnie téjże bibliotece ofiarowany[49]. Umieszczona ona była w kościele że tak powiem katedralnym jednoty czeskiéj na całą Wielkopolskę, t. j. w kościele farnym miasteczka Ostroroga. Niewątpliwie poszedł więc i nasz Krotoski za tym krewnych swoich przykładem i legował (około r. 1630) książnicę swoję na tenże cel. Losy rzeczonéj biblioteki w dalszych latach są nam mniéj więcéj znane. Jakkolwiek miasto Ostroróg dostało się w stałe posiadanie familii (katolickiej już naówczas) Kwileckich dopiero r. 1660, to jednak i przed tym już czasem były losy zboru ostroroskiego wystawione na ciężkie próby. Katolicy miejscowi i okoliczni, silnymi popierani wpływami, postanowili sobie koniecznie kościół ostroroski dla obrządku swego odzyskać, a dzierżawcy téj majętności (w latach między 1630 a 1660) Rejowie, lubo i sami dyssydenci, nie mieli tyle siły, żeby się tym usiłowaniom dość skutecznie opierać. To też po kilku zrazu nadaremnych zamachach, już w r. 1636 przyszło do tego, że katolicy odebrali ostatecznie kościoł rzeczony dla siebie, a bracia czescy poprzestawać musieli odtąd na jakiéjś tylko prywatnéj kaplicy w zamku. Z obawy tęgo co nadejść mogło i jak późniejszy skutek okazał, rzeczywiście nadeszło, biblioteka ostroroska jeszcze przed rokiem 1636 z miejsca tego wywieziona została. Przeniesiono ją z razu do Obrzycka (własność naówczas Radziwiłłów); po niejakim czasie do Skoków (Rejowie byli tu wtedy dziedzicznymi panami), gdzie przez długi czas leżała zrzucona w stosach i bez ładu, w pałacu. Nakoniec na mocy postanowienia całéj jednoty wcielono ją do biblioteki szkoły leszczyńskiéj, którato szkoła wraz z miastem Lesznem i całym domem Leszczyńskich wytrwale trzymała się właśnie tego wyznania i po upadku szkoły w Koźminku, przez ciąg wieku XVI pierwszorzędéj między ich zakładami, stanowiła teraz główny punkt ich życia naukowego. Ostateczne to przeznaczenie swoje otrzymała biblioteka, o któréj tu mówimy, około r. 1640.
Właśnie w tym czasie, gdy się to działo, sprawował urząd rektora szkoły leszczyńskiéj sławny nie tyle w naszéj, ile w czeskiéj i w powszechnéj teologicznéj owego wieku literaturze, Jan Amos Komenius. Pochodził on z Moraw, gdzie począwszy od 24 roku życia swojego z chlubnym rozgłosem zajmował już stanowiska publiczne. Dał się poznać jako mąż światły i wielkiego uzdolnienia nauczycielskiego, pełniąc przez lat kilka obowiązki rektora szkoły w Prerowie, a następnie w Fulneku (1614 — 1627). W roku 1627 jednak z przyczyn religijnych zmuszony uchodzić z kraju, gdyż i on należał do sekty Braci, znalazł przytułek, zajęcie i stałą posadę w Polsce, właśnie przy szkole leszczyńskiéj, któréj zarząd już to bezpośredni, już pośledni (piastował bowiem późniéj w Lesznie i wyższe godności duchowne), jego powierzony był rękom.
Sława tego męża jako uczonego i pedagoga tak się rozniosła po całéj Europie, że zasięgały jego rady, a nieraz żądały i osobistéj interwencji różne miasta, a nawet kraje postronne, ilekroć chodziło o przeprowadzenie tam jakiéj reformy zakładów edukacyjnych w duchu postępu. Takie podróże odbywał Komeniusz z Leszna do Elbląga, do Londynu, do Szwecyi — w r. 1650 zaproszono go wreszcie do Węgier... do Szarosz Pataku.
Dzieje szkoły szaroszpatackiéj sięgają głęboko aż w wiek szesnasty. Założył ją w r. 1530 zaraz po rozszerzeniu się kalwinizmu w tamtych stronach — Piotr Pereny, ówczesny dziedzic miasta tego i okolicy. Urządzona zrazu w skromnych rozmiarach zakładu, odpowiadającego poniekąd dzisiejszym naszym wyobrażeniom o gimuazyach, rozwinęła się szkoła szaroszpatacka w latach dalszych do tego stopnia, że już 1550 stanęła w rzędzie akademij, łączących z sobą i niższe kursa, i przyjęła nazwę reformowanego Kollegium, którą też zachowuje do dziś dnia. Każdocześni właściciele Szarosz Pataku byli protektorami i dobrodziejami téj szkoły: w miarę ich światła i hojności dla celów naukowych, świetność jéj to się powiększała, to ćmiła niepowodzeniem chwilowém. Pa wygaśnięciu rodu Perenich (1567), Szarosz Patak przypadł na bezpośrednią własność Cesarza, jako króla węgierskiego. W r. 1576 został oddany klucz ten cały dóbr Franciszkowi Dobó, który go kupił za znaczną sumę od Maxymiliana II. W r. 1608 odziedziczył go po Dobonach tychże krewny, Michał Lorantfy; a po jego śmierci (1614), wziął miasto to w posiadanie dziedziczne książę siedmiogrodzki Jerzy I Rakocy, jako mąż starszéj córki Michała Lorantfiego Zuzanny, którą zaślubił r. 1616. Od tego czasu mieli więc panowanie nad tém miastem Rakocowie, i trwało to przez ciąg prawie całego wieku, dopóki z powodów politycznych w piérwszych latach XVIII stulecia nie zostali z niego wyzuci sposobem konfiskaty; a czasy rządów piérwszych generacyj onego rodu nad tą okolicą i szkołą uchodzą w rocznikach szaroszpatackiego kollegium właśnie za epokę największéj jego świetności. Z rokiem bowiem 1660 nastały i tam waśni religijne, pełne gwałtów, krzywd i zamachów, podkopujących nie mówię już powodzenie, ale nawet exystencyą téj szkoły.
Owoż na owęto właśnie epokę dobrych czasów tego zakładu przypadł fakt, o którym wyżéj wspomniałem. W r. 1650, krótko po śmierci Jerzego I Rakocego, został Komeniusz z Leszna zaproszony przez Zuzannę, wdowę zmarłego książęcia, i przez jego syna i następcę Zygmunta, da przybycia do Szarosz Pataku i zajęcia jednéj z katedr tamtejszego kollegium, z widokiem i daléj sięgających odmian ustroju naukowego, w których przeważnie miał uczestniczyć. Wezwaniu temu nasz uczony niezwłocznie uczynił zadość. Dnia 24 listopada rzeczonego roku 1650 już był na miejscu i otwierał swoje wykłady mową publiczną, którą z końcem XVIII dopiero wieku po raz piérwszy z rękopisu odszukanego oddrukowano p. t. Jo. A. Comenii Oratio de cultura ingeniorum in auditorio maiori Saros-Patakini dicta. Fest. 1791. Profesura jego tamtejsza trwała lat 4, od 1650 do 1654; poczém opuścił ten zawód i niezadługo przeniósł się znowu do Polski, prawdopodobnie w skutek rychłéj śmierci Zygmunta Rakocego, zaszłéj już w r. 1652, i objęcia rządów nad Szarosz Patakiem przez brata jego Jerzego II, którego ambicya sięgała daléj i wyżéj, i który marząc o blasku korony wielkiego państwa, nie tylko sam mniéj zwracał uwagę na podniesienie nauk, ale i Komeniusza uwikłał w intrygę polityczną, z powodu któréj zmuszony został krótko po powrocie swoim do Leszna, już r. 1656, szukać sobie gdzieindziej schronienia i przybranej ojczyzny, jak w kraju naszym.
Na tle opowiedzianych co tylko zdarzeń nastręcza się więc bez naciągania hipoteza, że właśnie nie kto inny, jak Komeniusz przywiózł (1650) biblią naszę z Leszna do Węgier i zostawił ją czyto Rakocym, czy bezpośrednio szkole, przy któréj był profesorem, może na własność, a może też tylko jako tymczasowy depozyt, jeżeli zamierzał powrócić jeszcze w to miejsce. Że stanowisko jego w Lesznie było po temu, że mógł z tamtejszéj biblioteki szkolnéj wypożyczać, co mu się podobało, to dowodu nie potrzebuje. A że przez to pośrednictwo leszczyńskiéj biblioteki był w zetknięciu z rzeczami niewątpliwie pochodzącemi z księgozbioru niegdyś Krotoskich, to widno z tego, że był Komeniusz w posiadaniu i innego jeszcze manuskryptu takiego, który niezawodnie czasu swego należał do zbiorów biblioteki barcińskiéj. Mówię o dziele dziś zaginioném łacióskiém, o utworze zmarłego na początku XVII wieku domownika Krotoskich Łasickiego Historya Braci Czeskich“, którego tylko ostatnia, tj. ósma księga w r. 1649 została bez oznaczenia miejsca wydana z druku właśnie staraniem Komeniusza, wraz z streszczeniem wszystkich ksiąg siedmiu poprzedzających, przez niego ułożoném[50]. —
Wyczerpnę wszystko o losach téj biblii naszéj, jeżeli dodam jeszcze słów kilka o zapiskach, które się mieszczą na tylnéj jéj kompaturze z strony wewnętrznéj. Zapisywały tam w różnych latach różne osoby, ile za ich czasów ten manuskrypt kart jeszcze liczył. Najpiérwsza taka zapiska brzmi: Folia habet 194; daty przy niéj nie położono żadnéj. Następują potém zaraz tuż obok kładzione inne zapiski — z datami:Nunc 185, 15 Maÿ 1751. — Tantundem 1* Aprilis 1760. Tantundem 15 Febr. 1769. — i tak daléj przez cały czas przeszłego i obecnego wieku, sięgając aż do r. 1821, w którym zapisano ostatnie obliczenie.
Wynika z tego, że w porównaniu z ilością kart dzisiejszą stan rzeczy od roku 1751 nie zmienił się już wcale, i że od tego czasu począwszy, a więc w Węgrzech, przywięzywano już jakąś wartość do téj starożytnej pamiątki i szanowano ją. Wydzieranie zaś kart z kodexu przypada na wiek XVII, i to prawdopodobnie odbywało się ono w taki sposób, że ubytek i redukcyą pierwotnéj liczby kart 470 do 194 położyć wypadnie na karb czasów między wyjściem biblii z domu Krotoskich. a wcieleniem do szkolnéj biblioteki leszczyńskiéj. (Zapiskę kart 194 wtedy zapewne położono). Zmniejszenie zaś i téj liczby do dzisiejszéj ilości zaszło prawdopodobnie już na Węgrzech, w latach kiedy i tamtejsza biblioteka (po roku 1660) z wielkim uszczerbkiem przewożona była z miejsca na miejsce, i to po kilka razy.

IV.

Teraz pozostaje mi jeszcze zdać sprawę przed czytelnikiem ze sposobu, w jaki text tego pomnika w wydaniu naszém został przeprowadzony przez prasę — zwrócić uwagę jego na znaki, którymi uważałem za potrzebne opatrzyć niektóre miejsca — wreszcie rzucić też słów kilka o wewnętrznéj stronie, t. j. o lingwistycznéj ważności zabytku, którym się teraz tak znacznie pomnażają zasoby przeddrukowéj literatury naszéj.
Cały text szaroszpatackiego kodexu tak został oddrukowany, jak jest pisany. Zatrzymaliśmy pisownią, pomyłki przepisujących i całą nie tylko wewnętrzną, ale i zewnętrzną postać téj pracy rąk różnych, jak się wszystko znachodzi w autentycznym rękopisie. Pisownia i w téj biblii i we wszystkich innych pomnikach naszych, jakie tylko dotąd odszukane zostały, jest jak wiadomo arcyniejednostajną, bez konsekwencyi i bez systemu opartego na jakichkolwiek stałych zasadach. Z téj przyczyny język ówczesny zdaje się na pierwszy rzut oka zupełnie różnym od dzisiejszéj polszczyzny. Różność ta atoli jest tylko dla oka, a nie dla ucha. Czytać należy to wszystko tak, jak było wymawianém, a nie jak pisali na chybi trafi ówcześni pisarze, którzy zawsze byli w kłopotach względem owych brzmień ściśle polskich, dla których alfabet łaciński nie dostarczał żadnéj gotowéj litery. Sztukowali i łatali tedy abecadło łacińskie najrozmaitszemi przystawkami, np. literą z, y, itp., których używali nad wszelką miarę, ażeby uwydatnić, jaką głoskę, jakie brzmienie właściwie chcieli napisać; ale w tém łataniu sami z sobą nie byli zgodni, a to z przyczyny że zamiast się z góry zastanowić i powiedziéć sobie raz na zawsze, jak się co będzie pisało, pokonywali oni te trudności w ostatniéj dopiero chwili — a więc po trosze, przy każdym poszczególnym wyrazie; a nie dbali o to, że tosamo brzmienie w innym wyrazie, w tymsamym może wierszu już napisali inaczéj, przez co właśnie otrzymywało ich pismo te cechy niekonsekwencyi i nieustającéj bałamutności pisowni, która nas tak niemile uderza.
Bez względu tedy na tę odmienność ich pisma od naszéj ortografii, czytać zatém należy np. sam początek biblii naszéj, jakby był napisany w następujący sposób:
„Poczynają się pirwe księgi Mojżeszowy, Genesis. Na początce bóg stworzył niebo i ziemię, ale ziemia była nieużyteczna a próżna, a ćmy były na twarzy przepaści, a duch boży na świecie (zamiast: naszasze się) nad wodami“. Jak widzimy, brzmi tu prawie wszystko tak właśnie, jakbyśmy to i dzisiaj powiedzieć mogli, z wyjątkiem jedynie tych wyrazów kilku, które tu są oddane rozstawionemi literami. W nich tylko są cechy ówczesnego mówienia, np. pirwe zamiast dzisiejszego piérwsze; Mojżeszowy zamiast Mojżeszowe; na początce zamiast mniej regularnego na początku, jak się podziśdzień mówi. Na twarzy (zamiast po nad, albo na powierzchni) jest tylko niezręczném choć dosłowném tłómaczeniem łacińskiego super faciem. Wreszcie na świecie uznać należy za prostą tylko pomyłkę nieumiejętnego tłómacza, który miał tu w przekładzie czeskim naszesze sie napisane w połączeniu („nassiessesie“) i bezmyślnie to czytał na świecie“, zamiast przełożyć: naszasze się lub unaszał się, ferebatur. Ostatnie dwa przykłady (na twarzy i na świecie) są mniejszéj wagi, bo dowodzą tylko prostoty i małego stopnia intelligencyi w autorze; tamte zaś odmienności od dzisiejszego mówienia (pirwe, początce itd.) należą właśnie do kategoryi form istotnych i dla badania historyi języka niekiedy nader ważnych, dla których tego rodzaju zabytki piśmiennictwa poszukują się, ogłaszają i studyują.
Z tego punktu widzenia na rzecz patrząc, możnaby nam może zarzucić, że niepotrzebnieśmy więc zatrzymali charakter i wszystkie ułomności tamtoczesnéj pisowni, skoro takowe nie sięgają po za zakres sfery samego tylko pisma i nie dotyczą saméj rdzeni mówienia. Uczyniliśmy to w tém przekonaniu, że dobrze będzie, ażeby i pod tym względem uwidocznione były ówczesne piśmiennicze stosunki i trudności, z któremi łamać się trzeba było, nim przyszło do tego, że się i łacińskim alfabetem dały wreszcie w znany nam sposób oddawać wszystkie te rozMczne brzmienia, w jakie obfitują wszystkie narzecza słowiańskie, a w szczególności nasz język. Kto wie, czy nie podlegnie przy jakiéj katastrofie i ten z taką dziś troskliwością przechowywany w Szarosz Pataku nasz pomnik, ostatecznemu zniszczeniu. Na taki przypadek, nikt tego pewnie żałować potém nie będzie, że w drukowaném wydaniu nawet pisownia jego zachowana została z zatrzymaniem jéj znamion nawet zewnętrzach i przypadkowych.
Tu przyznać się do tego jednak musimy, żeśmy w trzech punktach przecie odstąpili od wyżéj określonéj zasady i że pozwoliliśmy sobie text drukować inaczéj, jak jest w kodexie, a to pod względem przecinkowania, rozłączania wyrazów i wielkich liter.
Przecinkowama w szaroszpatackim kodexie nie ma właściwie żadnego. Trafiają się w nim wprawdzie często gęsto punkta; takowe jednak najczęściéj tam są położone, gdzieby albo tylko komat powinien się znajdować, albo gdzie żadnego zgoła znaku pisarskiego być nie powinno. Gdzieby zaś konieczna była potrzeba punktu, to jest przy końcu zdania, tam nader często nie ma żadnego znaku interpunkcyi. Sądziliśmy, że chcieć być wiernym i pod tym względem autentyczności pommka, byłoby to prawie tosamo, co uniemożliwiać czytelnikowi bezwarunkowo rozumienie jego osnowy. Przecinkowanie zresztą nie dotyczy wcale saméj właściwości języka, a nam chodzi w publikacyi niniejszéj właśnie o język...
Co się tyczy rozłączania wyrazów, wiedzieć należy, że tak w tym naszym pomniku, jak i we wszystkich innych owego wieku, słowa poszczególne są zazwyczaj pisane w połączeniu. Wprawdzie nie wszystkie, ale krótsze z dłuższemi. Wszystkie tedy spójniki, przyimki, przysłówki krótsze, słowem partykuły, doczepione są do wyrazów obok położonych. Więc np. nie ma tam a ćmy były, lecz aczmi bili; nie na twarzy, lecz natwarzy; nie a duch boży na świecie nad wodami, lecz aduch boszy naszweczye nadwodamy; nie i uzrzał albo y uzrzał, lecz yuzrzał; nie a z jutra lecz azyutra; nie a k temu, lecz aktemu itd. Co większa, nie brak bynajmniej i na takich przykładach, że zamiast a odtąd napisane jest w ms. aot tąd, it.p.[51]. To nieraz tak dalece utrudnia rozumienie sensu miejsca całego, że gdyby nie pomoc, jaką się ma, z łacińskiego przekładu pisma św., który ciągle trzeba było porównywać z naszym polskim przekładem, byłoby się często w niepewności, jak te wyrazy rozumieć i jak szykować pomiędzy sobą. Owoż uważałem za stósowne oszczędzić tego trudu czytelnikowi, i dałem mu od razu wszystkie podobne wyrazy w całości i odłączeniu. A ośmielił mię do tego przykład kompetentnego w takich rzeczach sędziego i przewodnika, znakomitego niegdyś slawisty Kopitara, który w takiż sam sposób porozdzielał wyrazy w psałterzu św. Floryańskim czyli tak zwanym Małgorzaty i dał go drukować w téj zmienionej nieco postaci. I tam bowiem było tosamo w manuskrypcie.
Wielkie litery dałem drukować na początku okresów i w wszystkich imionach własnych. Pisarze kodexu używali ich także, ale bez konsekwencyi. Nieraz w samym środku zdania kładli litery wielkie, bez żadnéj zgoła przyczyny; od małych znowu liter częstokroć poczynają okresy, a imiona własne rozpoczynają, jak właśnie przypadek zdarzył, to wieikiemi, to znowu małemi literami. Nierzadkie też są przykłady i gorsze jeszcze, tak np. zamiast Aaron nieraz zdarza się znaleść aAron i inne rzeczy w tymże samym rodzaju. Pozwoliłem sobie tedy zaprowadzić w tém wszystkiém cokolwiek ładu wedle wyobrażeń dzisiejszych, i o tyle odstąpiłem od autentyczności pisarskiéj pierwowzoru téj biblii naszéj.
Liczby arabskie, położone na marginesach kart niniejszego wydania, oznaczają karty kodexu i porządkową ich liczbę w dzisiejszym jego zdefektowanym stanie. Poczynanie się każdéj nowéj stronicy oznaczone jest zawsze dwiema prostopadłemi linijkami . Jeżeli tedy przy takim znaku położona jest obok na marginesie cyfra arabska: znaczy to, że się tu zaczyna w kodexie nowa karta i to taka z porządku, jak to właśnie owa cyfra wyraża; jeżeli zaś znak położony jest sam, bez cyfry: okazane jest przez to, że się w tém miejscu stronica przednia karty kodexu kończy, a zaczyna strona téjże karty odwrotna. W taki sposób łatwo będzie każdemu, ktoby sobie chciał trud ten zadać, porównywać wydanie nasze z manuskryptem w Szarosz Pataku i odnajdywać miejsca, o które chodzi, bez długiego szukania.
Dwie karty z księgi Paralipomenon, które (jak to już wyżej wspomniałem) są obecnie w posiadaniu pana W. A. Maciejowskiego w Warszawie i których treść wcieliłem do wydania naszego w miejscu, na które przypadają, stanowią w wydaniu naszém wsuwkę osobną i nie mają żadnéj porządkowéj cyfry paginacyjnéj na marginesach swoich. Nie chciałem bowiem psuć i mieszać ciągu paginacyi kart rzeczywiście znajdujących się jeszcze w samym szaroszpatackim kodexie, coby było nastąpiło, gdybym liczby porządkowe był i do rzeczonych wydartych z niego kart zastósował. Przepisanie z nich textu z należytą akuratnością mogłem uskutecznić sam osobiście, dzięki uczynności uczonego ich właściciela, który z wszelką gotowością raczył mi je przysłać do Lwowa dla zrobienia z nich użytku, o jaki właśnie chodziło, za co mu niniejszém publiczne składam podziękowanie. Również dodałem do wydania tego na samym końcu i fragmenta z księgi Daniela, odszukane w Wrocławiu przez Hofmana von Fallersleben. Zostały odczytane z podobizny, dokonanej przed kilkunastu laty staraniem zasłużonego około literatury ojczystéj Kazimierza Stronczyńskiego.
Gwiazdki dodane do niektórych wyrazów (*) znaczą to samo, co się zwykle wyraża przez słówka sic lub tak położone w nawiasie. Kładłem te gwiazdki przy takich wszystkich słowach, o których chciałem czytelnika uprzedzić, że rzeczywiście tak są napisane w kodexie, jak je oddano w druku. Niekiedy są to wyrazy napisane błędnie. Niekiedy nie można im zarzucić żadnéj błędności, ale mogłyby z innych przyczyn wzbudzać w czytelniku powątpiewanie, że to są tylko błędy drukarza. Tak np. położyłem znak taki na str. 4 przy wyrazie poczyó̗czyą z powodu litery ą, którą się wyraz ten kończy. Pisarz użył jéj tu widocznie jako pochylonego α (= poczęciá), nosowe bowiem brzmienia wyraża pisarz ten pierwszy zawsze przez ó̗, a ą (którego zresztą nader rzadko używa) ma u niego inne znaczenie. Wypadało zatém ostrzéc o tém czytelnika, że pisownia ta rzeczonego wyrazu, choć fenomenalna skądinąd, jest jednak autentyczną.
Klamry [ ] i wyrazy w nich kursywą oddrukowane, sąto uzupełnienia textu pochodzące odemnie, a nie znajdujące się w kodexie. Pozwalałem sobie takich dodatków tylko w nadzwyczajnych i wyjątkowych wypadkach, ażeby zapobiec mylnym możliwym eiplikacyom i ułatwić rozumienie textu, jeżeliby takowy był bez tego zaledwie do odgadnięcia. Tak np. na str. 3 znajdzie czytelnik miejsce: „Bog stworzil [z] szemyó̗ wszitka zwyerzó̗ta zemska“. To z nie znajduje się w rękopisie, gdyż pisarz idąc tylko za słuchem i nie słysząc wyraźnie przed słowem ziemię przyimka z, pominął go; napisał przeto zdanie, dla nas prawie niezrozumiałe. Restytucya téj prepozycyi naprawia od razu całe zepsucie sensu i zapobiega innemu rozumieniu, o jakiém autor nie myślał. Podobnie też dodawałem prawie zawsze przyimek [w] przed wyrazem widzeniu (in conspectu, więc zamiast w oczach, przed obliczem itp.). Samo widzeniu w takich sensach, jak np. że się to lub owo stało widzeniu Mojżeszowém, nasuwa przypuszczenie, że mamy tedy w tym pomniku liczne przykłady użycia przypadka VIIgo bez żadnéj prepozycyi, jak w pomnikach starosłowiańskich. Przypuszczenie takie byłoby jednakże mylne; ile sobie bowiem przypominam, nie ma ani jednego takiego przykładu w całym pomniku obecnym, gdzieby przyimek w opuszczony był przed wyrazami, od innych liter się poczynającymi, jak od w. Że zatém trafia się to tylko przed wyrazami, które (jak widzenie) od w się poczynają: to położyć to znowu tylko należy na karb nieuwagi i niewprawy pisarza, a nie na karb polszczyzny tamtego wieku.
Inne znaczenie mają słowa, mniejszym drukiem i kursywą dane w krągłym nawiasie ( ). Sąto tylko odczytania form textu, które dla dziwacznéj pisowni ledwie dziesiąty zrozumie. Np. na str. 2 w zdaniu: „Oto dalesm wam wszelkye szele noszó̗c szyemió̗ podlug przyrodzenya swego na szemy“, dałem przy szyemió̗ w nawiasie odczytanie dzisiejszą ortografią (siemię); bez tego bowiem niejeden będzie przypuszczał, że to czytać należy ziemię, ile że mowa w tym rozdziale ciągle się kręci około tego wyrazu. Na str. 5 przy słowie uczosl położyłem (utrząsł): należało mi dodać do tego jeszcze znak zapytania, na znak że to odczytanie nie jest tak pewne; gdyż byćby także mogło brzmienie owego słowa i uczosł, jeżeli to jest forma jakiego nieużywanego już podziśdzień czasownika od pierwiastku czes[52].
Same znaki zapytania w nawiasie położone wśród textu znaczą, iż przypuszczam, że w napisaniu wyrazu, przy którym one stoją, zaszła jaka pomyłka. Nie trzeba tego nigdy ściągać do osoby, która w Szarosz Pataku dokonała teraz świeżo jak najstaranniéj kopii całego manuskryptu, lecz do pisarzy samegoż kodexu.
Wyrazy interspacyowane t.j. rozstrzelonym oddane drukiem, sąto miejsca, na które chciałbym zwrócić szczególną czytelnika uwagę, czy to dla tego, że to są wyrazy dziś już wcale nieużywane, czy że znaczenie ich nie jest już takie jak dzisiaj, czy że końcówki ich deklinacyjne lub też konjugacyjne są starożytne, czy że pisownia w nich z jakiéjkolwiek przyczyny ważne nasuwa uwagi, czy wreszcie, że jestto miejsce, którego byśmy w oryginale biblii nadaremnie szukali, a więc pochodzi z głowy tłómacza. Jeżeli nadzwyczajność miejsc albo też wyrazów takich może być zaliczoną do prawdziwie fenomenalnych zjawisk, przydany im jest wtedy jeszcze wykrzyknik położony w nawiasie.
Noty dawane na dole, poniżéj textu, dotyczą prawie wyłącznie stósunku przekładu polskiego do łacińskiéj wulgaty. Że przekład ten polski dokonany został bezpośrednio z czeskiego, o tém się powiedziało już wyżéj; czeskie jednak tłómaczenie szło niezawodnie wprost już z łaciny. Przekonywają o tém rozliczne usterki, które i w polski text weszły, będące tego zawsze rodzaju, że tylko przy porównaniu z odpowiedniemi miejscami łacińskiemi Wulgaty zrozumieć można, jak je można było popełnić. Tak np. że tu tylko kilka myłek podobnych wymienię, na str. 3 (naszego wydania) wąż w raju nazwany jest gorący zamiast chytry, bo po łacinie calidus i callidus w brzmieniu mało się różnią; więc wziął tłómacz callidus za calidus; — na str. 75: „których gdy głowy pozłocił“ itd. zamiast „które z głowami pozłocił“ (quas cum capitibus deauravit), wzięto zatém prepozycyą cum za spójnik gdy; — na str. 84 tłómaczy mulier nubilis dziewka szlachciąnka zamiast dorosła, wziąwszy nubilis za nobilis; — na str. 132 qui hodie boni ac mali ignorant distantiam oddaje przez „którzy dziś dobrzy i źli niewiedzą dalekości“, (zamiast dobrego i złego), wziął boni ac mali za nomin. plur; — na str. 137 per tumorem animi sui tłómaczy „s bojaźni swego umysła“, zamiast z pychy, pomieszał z sobą bowiem wyrazy tumor i timor; — na str. 169 przekłada sudes (pal, szkopuł) przez pot, oczywiście więc miesza sudes ze sudor i tym sposobem zdradza się, że z łaciny przekładał... Jeżeli na tych przykładach widzimy, że się tłómacz aż zbyt więc wiernie trzymał dosłownych znaczeń textu łacińskiéj wulgaty, o ile ją tylko zdołał w prostocie swojéj rozumieć; jeżeli ta wierność przekładu także i w porządku wyrazów po sobie następujących przez całą biblią przeprowadzona jest z najściślejszym rygorem: to nie zbywa jednak z drugiéj strony i na zadziwiających znowu tu i owdzie zboczeniach od osnowy oryginału. Czy takowe były skutkiem nieuwagi lub niewykształcenia tłómacza, czy tylko grzechem przepisywacza? czy polegają na tém, że tłómaczenie odbywało się z jakiejś kopii takiéj pisma św., która była już w łacinie błędnie stylizowana? a nakoniec, czy te zboczenia zaszły już przy przekładzie z łacińskiego na czeski, czy dopiero przy przelewie z czeskiego na polski język? tego rozstrzygnąć mnie dzisiaj już niepodobno; ale chciałem przynajmniej na miejsca takie zwrócić od czasu do czasu czytelnika uwagę, i tento więc wzgląd był najgłówniejszym powodem i przedmiotem not, któremi text biblii naszej opatrzyłem od początku do końca[53].
W dodanym na samym końcu słowniczku starałem się w porządku alfabetyczuym zestawić i jak najkrócéj wyjaśnić wszystkie wyrazy użyte w téj księdze, które czy to brzmieniem czy znaczeniem swojém nie należą już do używanych obecnie. Tylko niektóre z nich znane były Lindemu. Największą ich część napotyka się i po innych pomnikach XIV albo XV stulecia: nie brak jednakże i na takich, choć ilość ich nie jest zbyt wielka, których dotąd nie zdarzyło mi się jeszcze gdzieindziej czytać. Tak np. wyraz kmieć jest tu użyty dwa razy w znaczeniu starzec, co mi się zdaje bardzo godném uwagi. Dotąd rozumiano, że w czeskim języku kmet miało znaczenie tylko w przenośnym sensie odpowiednie łacińskiemu senior, zwierzchnik, pan. A teraz widzimy, że to pierwotnie znaczyło starzec w fizycznym względzie.
Słowniczek tych nieużywanych wyrazów ułożony być musiał koniecznie według dzisiejszéj ortografii a nie ówczesnéj; albowiem trzymanie się i w tym razie pisowni kodexu było wręcz niepodobieństwem. Prawie w każdém miejscu jeden i tensam wyraz napisany się znajduje z jakiemiś odmianami. Wszystkich tych odmian — na raz jeden — nie było można naśladować...
Ani noty moje ani też słownik nie wyczerpują materyału lingwistycznego, jaki z chwilą wyjścia téj biblii z ukrycia staje się przedmiotem wszechstronnych badań miłośników i znawców téj gałęzi literatury. Ktoby wydając ten pomnik, chciał wypełnić i pod tym względem zadanie, musiałby drugie tyle przynajmniej czasu na to poświęcić i powiększyć objętość publikacyi niniejszéj do nierównie większych rozmiarów. Moje zadanie miało być tylko wydawcy, przynoszącego gotowy materyał studyów dla drugich — i zdającego im sprawę ze wszystkiego, co wiedzieć im potrzeba, aby mogli z pożytkiem i powodzeniem przystąpić do rzeczy, która z kolei ich zadanie znowu stanowi.
Pomnik niniejszy staje się ważnym, zajmującym i prawdziwie nieocenionym wtedy dopiero i dla takiego tylko, kto do niego zabierze się w połączeniu z innymi pomnikami średniowiecznéj polszczyzny, jakie dotychczas odkryto. Zajmuje on między nimi przeważne miejsce, bo pod względem starożytności drugie, a pod względem objętości materyalnéj najpiérwsze! Najstarożytniejszym mowy naszéj zabytkiem pozostaje i nadal Psałterz św. Floryański czyli tak zwany psałterz królowéj Małgorzaty — nie zbadany dotychczas należycie, źle opisany, nazwany błędnie, wydany co się zowie dorywczo, choć z jakiém takiém uczynieniem zadość zwykłym wymaganiom krytyki. Mamy w nim kanon polszczyzny z całéj przestrzeni wieku XIV. Część jego ostatnia (począwszy od psalmu 101 aż do końca) datuje z czasu przed r. 1308 lub też 1320; część zaś piérwsza (aż do psalmu 101) jest zabytkiem z roku, w przybliżeniu biorąc, 1380[54]. — Na drugą połowę tegoż XIV wieku przypada także ów osobno odszukany Psalm 50ty (Miserere), który obecnie na luźnéj kartce pergaminu posiada biblioteka p. Pawlikowskiego, a także drugi takiż exemplarz miała posiadać i dawniejsza biblioteka Świdzińskich. Zdaje się to być płód czasu znacznie rychlejszego, aniżeli rok 1380, około którego pisano przednią połowę wyżéj wspomnianego psałterza; lecz dla uczonych badań znaczenie tego psalmu jest mniejsze, właśnie przeto że to tylko rzecz krótka. Na drugiém przeto miejscu stawić zaraz należy naszę Biblią królowéj Zofii, jako obraz polszczyzny w rozległych ramach, z czasu między 1422 a 1455, sięgający początkiem swoim może i znacznie wyżéj. Znaczenie zabytku tego jest tém większe, że pokrywa on przestrzeń wieku dotąd należycie nie zapełnioną; nie mamy bowiem żadnych innych pomników piśmiennych z całéj piérwszéj połowy XV stulecia, jak chyba tylko ulotne, niedbale na papier rzucone, rzeczy pomniejsze lub też urywkowe tylko szczątki większych zaginionych całości, o których wszystkich zresztą wcale też jeszcze tak niezachwianie nie dowiedziono, czy rzeczywiście są takiéj daty odległéj. (Pieśń Bogarodzica z r. 1408. Modlitwy Pańskie w dwóch wersyach, z r. 1400 i 1412. Fragment Żywota św. Błażeja, ogłoszony z komentarzem w Bibliotece Ossolińskich, tomie IV r. 1864). — Trzecie miejsce przysądzić należy Przekładom Statutów Świętosława z Wocieszyna i Macieja z Różana, pochodzącym z r. 1449 i 1450. Materyał ten sądowego i prawniczego języka byłby nie tylko dla dziejów i prawoznawstwa, ale i dla filologii naszéj rzeczą znakomitego znaczenia, gdyby go był Lelewel wydał z większą i w téj także mierze znajomością przedmiotu. Że tak jednak nie jest, o tém wie każdy, kto takie rzeczy rozumie. — Czwarte z kolei miejsce pomiędzy pomnikami przynależy gnieźnieńskim kazaniom polskim, wydanym w Poznaniu r. 1857 kosztem hr. Działyńskiego p. t. Zabytek dawnéj Mowy Polskiej. Mogą one pochodzić najrychléj z środka XV wieku i być współczesne ostatniéj t. j. wykonanéj przez piątego pisarza partyi naszego pomnika. Jest tego kart tylko kilka, zabazgranych niedbałém pismem; ale rzecz sama nader ważna dla historyi języka. Wydanie ich i wspaniałe i wykonane z wielką pod umiejętnym względem trafnością. — Piątym co do ważności i dawności zabytkiem będzie kodex kórnicki Statutu Wiślickiego w przekładzie polskim, przypadać mający na r. 1460, jeżeli przyjdzie kiedy do ogłoszenia go drukiem. Dotychczas nawet opisanym nie został! — Szóste dopiero stanowisko w rzędzie tych pamiątek przedpiśmienniczéj polszczyzny przydzielić zdaniem mojém należy owéj Książeczce do Nabożeństwa (Liber Precarius), którą dawna tradycya łączyć chciała z osobą niewiedzieć któréj św. Jadwigi. Była ona pisana (nie dla Jadwigi, lecz) dla Nawojki, dobrze już w drugiéj połowie XV wieku, nie sadzę, żeby rychléj, jak około 1480 r. — Jeszcze późniejszym, niżeli Liber Precarius, mnui być kodex in 4° Psałterza, mylnie nazywanego za Czackiego powagą, który go czasu swego posiadał, Psałt. król. Jadwigi. Ogłoszono z niego dotąd tylko dwa piérwsze psalmy, starłszy z nich zewnętrzne znamiona wieku. Teraz psałterz ten należy do zbiorów Ks. Wł. Czartoryskiego: mnie jest znany tylko z opisu i prób, dokonanych jak najdokładniéj przez P. Piekosińskiego. Kodex ten pisany być musiał w końcu XV lub w piérwszych latach XVI stulecia. Jest bardzo wierną, choć jednak już zmodernizowaną kopią owego Psałterza u św. Floryana, któryśmy postawili powyżéj na piérwszém miejscu. Lubo to przepis tylko, a do tego jeszcze tak późny, jest on jednak z innych przyczyn pozycyą w tym szeregu pamiątek niemałego znaczenia. Wyświadczyłby wielką nauce i literaturze przysługę, ktoby go z należytą starannościa ogłosił w zupełności, zwłaszcza gdyby choć w części dołączył obok, w dostatecznéj mierze, i konkordancye wybrane z obydwóch cześci tamtego dawniejszego psałterza, a zarazem nie pożałował też trudu, zbadać raz jeszcze na miejscu kodex św. Floryański i dać o nim przy téj sposobności wyczerpujacą wiadomość. — Ostatnie, więc ósme miejsce między ważnymi dla lingwisty pomnikami rękopiśmiennéj naszéj literatury, zajmują nakoniec Ortyle Magdeburskie, oddrukowane in crudo przez Wiszniewskiego w V. tomie jego Literatury, a to z kopij nie wiadomo gdzie nalezionych, podobno pisanych w r. 1501 i 1533. Zakład im. Ossolióskich we Lwowie ma kopią tychże Ortylów, jak się zdaje, znacznie rychlejszą, choć na pewne niewiadomo, z którego roku datuje, w każdym razie jednak z przed końca XV stulecia.
Ażeby okazać nawet mniéj obeznanemu z tym rodzajem studyów czytelnikowi, pod jakimito względami szczególniéj mogą być ważne porównywania tych zabytków między sobą, prowadząc do wyjaśnienia pytań dotąd wątpliwych albo wcale jeszcze nierozwiązanych: zamierzam w następujących teraz ustępach przebiéc wszystkie działy z kolei w zakresie téj biblii naszéj, i scharakteryzować takowe choć z grubsza — właśnie z tego punktu widzenia.
Dział piérwszy (od str. 1 — 40 w wydaniu naszém). Tu przekład pod każdym względem najmniéj ogładny i zrozumiały. Utykamy co parę kroków to na jakiémś słowie opuszczoném z osnowy textu, przez co sens jego bez pomocy wulgaty nie byłby zgoła wiadomy; to na braku zdania całego, przeskoczonego przez nieuwagę pisarza, to na przekręceniu wyrazu odpowiedniego łacińskiemu słowu wulgaty; to na dziwnych odstępstwach od textu oryginału, które tylko przyjść mogły do skutku przez to, że ani tłómacz nie czytał czeskiego przekladu, jak należalo, ani odpisywacz rady sobie dać nie mógł z polskim tłómacza brulionem i pisał, jak mu dyktowała własna jego domyślność, a raczéj nieporadność. Przy tém uderza też szczególna jeszcze chropowatość w stylizacyi, wielce przypominająca drugą (t. j. starszą) połowę św. Floryańskiego Psałterza. — Nadmiar rozmaitych niepotrzebnych partykuł, doczepionych jako przyrostki do czasowników, spójników i zaimków (ć, ci, to, że itp.). — Czasem sem zamiast jeśm, co się i w dziale IIIgo pisarza, choć tak krótkim, dwa razy trafia — czeszczyzna! Co do pisowni, szafunek liter z i y nadzwyczajny. Stałéj zasady jednak w tém bardzo mało. Zamiast koń pisze koyn, zamiast dzieńdzeyn lub dzyeyn, itd. w czém go naśladują i wszyscy jego następcy. — Samogłoski nosowe, wszystkie, wyraza tylko jednym znakiem ó̗, które jest oczywiście litera o, przekreśloną z góry na dół prostopadłą linijką. Tego znaku, w témże znaczeniu, używali też wyłącznie i wszyscy drudzy pisarze tego pomnika; w czém więc okazuje się podobieństwo Biblii król. Zofii do św. Floryańskiego Psałterza, do Psalmu L, do Kazań „w Zabytku Działyńskiego”, a jak wnosić nalezy i do Przekładów Statutów z r. 1449 i 1450 [55], w których wszystkich znak ó̗ wyraża w ogóle brzmienie nosowe, bez różnicy czy to jest ą czy ę, czy wreszcie a͡n, wiekowi temu właściwe. Przeciwnie w późniejszych utworach, t. j. w Liber Precarius i w Ortylach Magd. nie spotykamy się już ani razu z tym znakiem; natomiast jest tam używane an lub a, samo lub z kreską z boku (á̧), na wyrażenie wszystkich bez różnicy samogłosek nosowych, jakie tylko w mowie ówczesnéj były. Inaczéj znowu jestto w Psałterzu in 4° niegdyś posiadanym przez Czackiego („Jadwigi”), który używa ó̗ tylko wyłącznie w znaczeniu ą, a zamiast ę zawsze daje ȩ́ t. j. e przekreślone z góry na dół linijką – pierwsze w piśmiennictwie polskiém widome dla oka rozróżnienie obu naszych samogłosek nosowych! (Z tego ȩ́ wyrobiło się później ę). — Podobne podobieństwo biblii naszéj do wymienionych powyżéj, ale już tylko trzech, właśnie najdawniejszych zabytków (Psałterza, Psalmu L i Statutów) okazuje się także i pod względem używania samogłosek podwójnych (bó̗ó̗dz, chleeb itp.), które są oznaką iloczasowych właściwości ówczesnego języka, t. j. wyrażają długość téj samogłoski. Przestrzeganie tj zasady nie jest wprawdzie u nich wszystkich przeprowadzone w równym stopniu. W Psałterzu św. Floryańskim, i w niektórych działach naszéj biblii jest tego mniéj, w Psalmie I. i w Statutach nierównie więcéj; ale we wszystkich tych pomnikach jest to jednak przynajmniej za zasadę przyjęte. Przeciwnie w Zabytku Działyńskiego, II Liber Precarius, w ćwiartkowym Psałterzu i w Ortylach, nie ma już wcale podwajanych samogłosek. Z czego możnaby przeto wywieść ten wniosek, że przestrzeganie téj zasady trwało u nas tylko aż do połowy XV wieku, później zaś poszło to w zapomnienie — prawdopodobnie dlatego, że i wymawianie iloczasowe około tego czasu może do szczętu zamarlo, ustępując miejsca tylko samemu pochylaniu i ścieśnianiu samogłosek, które przedtem były nie tylko pochylone, ale i długie [56]. Pisarz pierwszego działu téj biblii naszéj, stosunkowo używał rzadko podwójnych samogłosek, w czem podobien do trzeciego i do piątego swego kolegi. Przeciwnie drugi pisarz daje ich dosyć, a mało mu w tem ustępuje i czwarty pisarz. — Znamion na oznaczenie samogłosek ścieśnionych i pochylonych pisarze ci wszyscy wraz z całem piśmiennictwem owego wieku właściwie jeszcze nie znają. Spotyka się tylko w kodexie naszym jedna litera, któréj dotąd nigdzie jeszcze w pomnikach polskich nie dostrzeżono, t. j. a przekreślone przez sam środek z góry na dół linijką, t. j. á̧. Literę tę, w braku gotowego takiego typu w drukarni, dałem zawsze oddrukować przez ą; uprzedzam jednak, że to moje ą zastępuje tylko brak tamtéj litery i że w tym kształcie dzisiejszym ani razu ono nie znajduje się w kodexie biblii. Uzywają téj litery zresztą tylko czterej pierwsi kopiści, lecz bardzo rzadko — piąty zaś pisarz nie zastosował jéj ani razu, choć jego ręką cała druga połowa téj księgi została zapisana. Piérwszy pisarz użył tego znaku w następującycb wyrazach: poczęcia (str. 4 wyd. druk.), smarszcza (się twoje oblicze, str. 5), wolya (wola, Iszy przyp. str. 21), i w dwóch lub może trzech jeszcze innych miejscach, lecz kategoryi téjsaméj. Widoczne jest, jak pewnie każdy mi przyzna, że chciał on przez to wyrazić a pochylone. Drugi pisarz daje raz jedyny tylko takież a przez środek przekreślone, a to w wyrazie chá̧ć, mającym tam znaczeuie smak: nie wiem, czy miało to znaczyć samogłoskę nosową, czy tylko zastępuje a pochylone, a raczej o, coby także być mogło, skoro używano tu niekiedy i przymiotnika chotny, w znaczeniu smaczny. W takim razie i tuby więc miało to walor pochylonego a. W krótkim dziale trzeciego pisarza nie ma takiego a ani razu. U czwartego pisarza zdarza się zato dość często; i co jest ciekawe, to że on używa tej litery jużto jako pochylonéj samogłoski a (np. ręka przychoduiową), już jako a nosowego (a͡n) (kadzidlnicą 4ty przyp., przechątny), już też i bez żadnéj przyczyny (miesió̗cą, IIgi przyp. sing.). Snać tedy kopista ten sam dobrze nie wiedział, o co mu przytem chodziło. — Z tegoto á̧ wyrobił się później znak a̧, którego wyłacznie uzyto w Liber Precarius i w Ortylach na wyrażenie jakiéjkolwiek samogłoski nosowéj, a także i w przekładzie Statutów z r. 1449 i 1460, choć tam, jak się to już wyżéj wspomniało, znany ma być iznak ó̗. A następnie przy postępie sztuki drukarskiéj wykształciło się z owego a̧ dzisiejsze ą.
Dział drugi (od str. 41 — 78) tém się przedewszystkiém od kart poprzednich odróżnia, że i stylizacya jest gładsza, zrozumialsza, poprawniejsza, i odpisywanie nierównie więcéj sensowne. Pisownia w porównaniu z piérwszym działem ma swoje odrębue cechy, choć trudno jest ująć takowe w karby ogólnéj charakterystyki. Podwójnych samogłosek tutaj bez porównania więcéj, najczęściéj zaś przy samogłoskach nosowych, co nasuwa wniosek, że w tych brzmieniach nasz iloczas najkonserwatywniéj się przechowywał. Zresztą cechy dawności polszczyzny są prawie takiesame, jak w dziale piérwszym. W jedném miejscu (str. 51) natrafiamy jeszcze na przyimek iz: „yz myasta” zamiast z miasta, hapax legomenon w tym całym przekładzie biblii! [57]. Co także warto zauważyć, to że w obu tych działach piérwszycb trafiają się bardzo często, a nawet do stałycb sposobów wyrażenia należą, formy czasowników: byłeśm, znałeśm, czyniłeśm, imżeśm dał (zam. ktorymem dał), cóżeśm zbroił (= com zbroił) itp. których byśmy nie tylko w innych pomnikach, ale nawet i w innycb działacli tego właśnie pomnika nadaremnie szukali. W Psałt. św. Flor. spotykamy zawsze formy jeszcze złożone: jeśm był, jeśm znał, jeśmy czynili, imże jeśm dał, cóż jeśm zbroił. Tylko w trzeciéj osobie posiłkowe jest i czasem się i tam już opuszczają. W późniejszych znowu zabytkach literatury, niżeli biblia Zofii, znajdujemy już formy zupełnie ściągnięte: byłem, znałem, czyniłem, cóżem zbroił. A tutaj w dwóch pierwszych działach, wyjątkowo także i u czwartego jeszcze pisarza, spostrzegamy rzecz niejako w połowie dopiero drogi!...
Dział trzeci (str. 78 — 83) zbyt jest krótki, żeby można i o nim co ważniejszego powiedzieć, zwłaszcza zaś orzéc, o ile mógł być późniéj pisany, niż poprzedzające rozdziały. W ogóle jest to partya, gładsza od roboty piérwszego kopisty, ale jednak nie wyrównywa zaletom drugiego działu. Czeskie sem, zamiast jestem lub jeśm, wcisnęło się tu dwa razy. Podwójnych samogłosek mało.
Dział czwarty (od str. 83 — 171), sądząc z kształtu pisma oraz z form konjugacyjnych, znacznie późniejszy niżeli dwa pierwsze działy — choć pisany jest niedbale, z ciągłemi pomyłkami i dziwactwami pisowni najróżniejszego rodzaju, wynagradza jednak pod innym względem tę swoje stósunkową nieogładę i nieudolność. Ma to do siebie, że niektóre wyrazy przekręca i wedle jakiegoś prowincyonalizmu formuje. Sześć u niego zawsze jest szeć. Zamiast każdy najczęściéj pisze kalżdy. (Tego kalżdy używa i autor kazań w Zabytku Działyńskiego). Punkt zawsze kładzie nie na końcu zdań, lecz na początku; ilekroć zatém tak się zdarzy, iż koniec zdania przypadnie na sam koniec wiersza, to punkt położony jest wtedy zawsze dopiero na początku nowego wiersza, przed poczynającém się nowém zdaniem. Przeskakuje ciągle litery, lubi zjadać słowa całe, myli się często. W stylizacyi archnizuje. Ortografii używa podobnéj do piérwszéj połowy Psałt. św. Floryańskiego, gdzie spółgłoski miękkie po największéj części niczém nie są odznaczone, lecz tylko zastąpione twardemi (np. imena zamiast imienia). Przeprowadzone to jednak z konsekwcncyą u niego bynajmniéj nie jest, gdyż często gęsto i ypsilonem sobie pomaga, jak wszyscy drudzy, tylko że nie tak zwycżajnie. O rozdzielaniu wyrazów na zgłoski lub choćby tylko na litery nie ma pojęcia. Tak np. mając napisać chodzić, zostawia na linii jednéj C, a na następnéj pisze hodzicz. Przekreślone prostopadłą linijką a ma u niego najrozmaitsze znaczenie — czasem pochylonego a, czasem nosowéj samogłoski, niekiedy znaczy tosamo, co zwykłe a. Litery ó̗ używa z zasady jako nosowéj samogłoski, ale zdarza się nieraz, że i pochylone a oddaje przez ó̗ tak np. ziemiá prawie zawsze pisze ziemió̗ (iw Iszym przyp.). Słowem bałamut pisowniowy skończony! A jednak... niezmiernie przez to ciekawy, że używa już kréskowanych spółgłosek i samogłosck, na wyrażenie zmiękczenia piérwszych, a pochylenia (?) drugich! Jest to jedyne zjawisko w téj mierze, w całéj naszéj literaturze przed zaprowadzeniem druku. Dotąd nikt pewnie ani nie przypuszczał, żeby się coś takiego pojawić mogło w ówczesnych rękopisach. Co zaś najdziwniejsze ze wszystkiego, to że to kréskowanie poczyna się jednak u niego dopiero od karty kodexu 65, a przez caie kart 17, od karty 48, gdzie pisać zaczyna, aż do 64, nie ma w własnym dziale jego żadnych jeszcze przykladów takiéj pisowni. Zresztą rozumie się samo przez się, że i w téj partyi, gdzie kréskuje, nie kréskuje konsekwentnie i zawsze, ale tylko w rzadkich miejscach i od czasu do czasu. Prócz tego i to szczególne, że czasem daje kreskę nad literą, którą chce zmiękczyć, czasem zaś obok niéj, a nieraz dopiero nad samogłoską sąsiednią, np. kapłánskich (zamiast kapłańskich). Ani piąty pisarz, ani też żaden z poprzedzających nie znali jeszcze tego sposobu, a i nasz czwarty pisarz dopiero widać wśród posuniętéj już pracy swojéj musiał się od kogoś o nim dowiedzieć, skoro go nie zastósował rychléj. — Jest oprócz tego i inna jeszcze okoliczność bardzo ciekawa w partyi tego pisarza, na którą trzeba zwrócić uwagę. Bezlik u niego napotyka się takich wyrażeń, jak np. (IIgi przyp.), bieli pokropyonye, obiaty bożee, zebraniu zloscziwyemu, wagó̗ sprawiedliwyó̗, obyató̗ zapalnyó̗, albo też znowu pokolenye izraelskey. Niepodobna przypuścić, żeby miał na myśli bieli pokropionie, obiatę zapalnią, wagę sprawiedliwią, zebraniu złościwiemu, ziemi egipskie itd. Tak się nigdy mówić nie mogło. A że zbyt wiele zdarza się takich u niego przykładów, więc trudnoby to też kłaść i na karb samych pomyłek pisarskich. Raczéj przyjąć wypada, że on to czytał rzeczywiście: ziemi egipskije, bieli pokropienyje, obiaty bożeje, zebr. złościwyjemu (!), wagę sprawiedliwyją (!), obiatę zapalnyją; a ów nominativus najpewniéj pokolenie izraelskiej musiał być wymawiany, zamiast pierwotnego izraelskieje (jak i dziś w przysłówkach mówimy np. więcej zamiast dawniejszego więceje). Podobne formy przymiotników zdarzają się, choć nie tak często jak tutaj, i w działach wszystkich innych pisarzy téj biblii; np. (że tu jedno tylko takie miejsce z pomiędzy wielu przytoczę) na str. 16 mamy takież wyrażenie: dośpiele swe schowanye (schowanyje). Zdarza się tosamo również nieraz i w innych pomnikach XIV i IV wieku. Ponieważ jednak nie napotykamy przykładów takich tam nigdzie w takiéj ilości, jak na tych kartach: więc też i wniosek nie był dotychczas tak łatwy, czy to są ślady rzeczywistéj exystencyi form przymiotnika złożonych a nieściągniętych, czy dziwaczność i mylność tylko pisowni [58]. Zapoznawszy się zaś z archaizmem tego czwartego pisarza, śmieléj już skłonić się można do twierdzenia, że więc obok form przymiotnika ściagniętych (jak dzisiaj), były wtedy jeszcze w używaniu u nas i nieścignięte tormy, równie jak były w pełnym zwyczaju także i rzeczownikowe jeszcze sposoby odmiany téj części mowy (np. z adamowa boku, zamiast adamowego), o czém się przekonać można na każdéj karcie.
Dział piąty i ostatni (od str. 171 do końca). Przepisującym był tu widocznie człowiek który to co pisał, rozumiał i starał się wywiązać z zadania swego jak najstaranniéj. Ale już i tłómacz także zajmował wykształceniem i darem autorskim miejsce nierównie wyższe od swoich poprzedników. Przypuszczać godzi się, że było to wszystko skutkiem także i czasu, znacznie poźniejszego niżeli lata, w których pracowano nad poprzednimi działami. Czasy przeszłe zazwyczaj wyrażone są tu już bez posiłkowych jeśm, jeśmy itd. Samogłosek podwójnych mało. Konsekwencyi we wszystkiém dosyć. Stylizacya w ogóle gładsza; szpeci ją tylko jedna właściwość tego tłómacza, to jest że zaczyna bardzo często zdanie następne od spójnika i, bez względu na to, czy to potrzebne, czy niepotrzebne, i bez różnicy, czy się zdanie poprzednie zaczynało od gdyż lub innych téjże kategoryi spójników, czy od imiesłowów zakończonych na ąc i szy, w którychto wszystkich razach to jego i, w sam środek okresu wsunięte, psuje całą jego budowę. (Np. „A powstaw Ezdrasz kapłan, i (!) rzekł do ludu” itp.) - Z ortograficznych odrębności podniosę tylko jednę, temu tylko pisarzowi właściwą, a dość ważną. Podczas gdy w wszystkich działach poprzednich jeden się tylko okazuje sposób pisania ypsilonu, t. j. y, które w całéj téj biblii, a można powiedzieć, że i w całém naszém ówczesném piśmiennictwie znaczyło nasze dzisiejsze i; małe zaś czyli łacińskie i miało wtedy walor naszego dzisiejszego y: pisarz piąty zna dwa kształy ypsilonu, y tudzież y, a swoją znowu drogą ma on także i krótkie i. Różnica i używanie w praktyce tych liter było w owych czasach następujące: Kiedy chciano wyrazić nasze brzmienie y, np. ćmy, były, tedy: to pisano czmi, bili, tedi; gdyż właśnie to łacińskie i uważano za grube brzmienie. Przeciwnie do znaku y przywięzywano 3 inne znaczena, odrębnie polskie: było ono im j, miękkiém i, oraz znakiem miękczenia; pisali tedy ymyenya (imienia), byly (bili), byli (biły), koyn (koń), nayn (nań), day, yasni (jasny); chcąc zaś napisać spójnik i (et), kładli konsekwentnie także y [59].
Ta praktyka jest u trzech piérwszych pisarzy biblii przeprowadzona stale i z dziwną jak na nich konsekwencyą! I czwarty także pisarz tegoż systemu się trzyma, choć się nierównie częściéj w tym punkcie myli niżeli tamci, (bo jużto bez pomyłek nie znajdziemy ani jednéj pisowniowéj zasady w naszych rękopiśmiennych zabytkach). Piąty pisarz także wyznawał tę teoryą i używał łacińskiego i jako grubego brzmienia (jako dzisiejszego y), chyba przez pomyłkę niekiedy zamiast joty je także kładąc. Kiedy zaś chciał położyć miękkie i, to dawał y albo y. Te dwa ostatnie znaki miały w jego oczach pewną różnicę, ale miał on téj różnicy tylko niedokładne i w gruncie mylne poczucie. Dawał w znaczeniu miękkiéj samogłoski i, joty, i znaku miękczenia, zawsze znak y; drugiego zaś znaku używał tylko wyłącznie w takich słowach, jak nogy, slugy, kony (koni), kosy (kosi), trzecy (trzeci), najczęściéj jednak kładł go po g, po innych zaś spółgłoskach już rzadziéj. My w wydaniu naszém naśladowaliśmy tę jego pisownią i w tym szczególe jak najwierniéj - dajemy ten kształt drugi przez kursywowe y, a tamten kształt przez y, któreto dwa typy zupełnie też zgodne są z kształtem tych liter w kodexie.
Tylem miał do powiedzenia o pięciu działach biblii z osobna. W ogólności zaś o całym tym pomniku dodaję, że jego poźniejszość od św. Floryańskiego Psałt. w tém się szczególniéj okazuje, iż ani razu nie spotykamy się tu już z aorystami albo imperfektami (chwalich, chwaliszę, mołwiach, mołwiachą itp.), któreto formy tam jeszcze są dość zwyczajne[60]; ani razu także nie spotykamy się z zakończeniem przypadków 7mych licz. poj. na i, y od rzeczowników nijakich takich jak słońce, pole, t. j. z formami poli, słońcy. Widać więc, że wyrażenia te wszystkie pozamierały w języku naszym jeszcze przed końcem XIV stulecia. — Używanie form liczby podwójnéj tak od rzeczowników, jak od innych części mowy przeciwnie trwa tu jeszcze w całéj sile! - Niemniéj jeszcze należą też do wyrażeń nader powszechnych imiesłowy użyte w swoich przypadkach piérwszych: kłaniaję, wstanę, zamiast kłaniając, wstając, a wróciw, byw zamiast wróciwszy, bywszy. Infinitiwy z pełném zakończeniem (wrócici, imieci, byci, ciécy, a między innymi i "wspomócy" [a nie wspomódzy][61]) należą do zjawisk dosyć zwyczajnych; równie jak i tryby rozkazujące zakończone jeszcze na i (puści, idzi, w l. mn. idzimy, idzicie itd.).
Formy VII przyp. w bodze, w roce, w grzesze, zamiast anorganicznych późniejszych w bogu, roku, grzechu, są bardzo liczne. W obec tego tém bardziéj zastanawia, że zdarzają się znowu odwrotne i wyrażenia: w stanu, w rodu, w ludu, w czasu, nawet w pokoleniu judowu (zamiast judowie, albo judowem), choć to już należy do rzadszych zjawisk.
"Będący" znaczy tosamo, co przyszły, mający być; zamiast zaś będąc, w dzisiejszém słowa tego znaczeniu, używają autorowie biblii po kilka razy formy sąc.
Z jednéj nieforemności syntaktycznéj nie umiem sobie zdać sprawy, zwłaszcza że jéj nie zauważyłem w innych pomnikach, a tu ona należy do zwrotów dosyć zwyczajnych, szczególniéj w czterech piérwszych téj biblii działach. Jestto bezwarunkowa niezgodność zaimków względnych (jen lub jenże, jaże, jeże) ze swoimi rzeczownikami tak co do rodzaju, jak liczby. Tak np. czytamy prawie co druga karta takie konstrukcye: A człowiek nie był, jeżtoby działał ziemię (zamiast: iżtoby, lub jenżeby); - Owoce jemy z drzewa, iżto jest w raju (zamiast: jeżto); - Zgładzi bóg wszytek wiek żywy, jeżto był na ziemi (zamiast: iżto był); - Nalazł ją anioł u studnicy, jeżto jest na ścieżce puszczy (zamiast: jażto jest); - Przemilczał przysięgę, jeżto zawiązała duszę swą (zamiast: jążto), itd. itd. Jest w tém wszystkiém jakaś dziwna chwiejność czy też jakby polubowna dowolność w dobieraniu czy to téj, czy owéj formy zaimków względnych.
Podobną także chwiejność widzeć można w użyciu tych wszystkich krótkich a pomocniczych słówek, które w ogóle do rzędu partykuł zaliczamy. Ilekroć chodziło o to, ażeby spolszczyć łacińskie ut, cum, quod, quis, aut, sive, autem, si itp, tłómacze zawsze wpadają w ambarasy. Widoczne, że nie wiadomo im dokładnie, co który taki polski wyrazik właściwie znaczy. Więc albo zamiast autem dają bo ; albo też łacińskie aut tłómaczą przez bo ; albo znowu zamiast bo, bowiem, albowiem kładą albo ; albo do słówka acz przywięzują najrozmaitsze znaczenia; albo nakoniec zwroty łacńske z ut , oddają bez że , przez same tylko omówienia warunkowe, t. j. przez same bych, bychom, by — co tylko czasem wystarcza, a najczęciéj przeciwnie jest właśnie główną przyczyną onéj niejasności okresów i niegiętkości stylu, uderzającéj każdego w takich miejscach, gdzie zależało na dobitném oddaniu zawilszych syntaktycznych odcieni.
Lecz nie będę się dłużéj zatrzymywał nad właściwościami języka i stylu téj starożytnéj pamiątki średniowiekowego piśmiennictwa polskiego. Jak już powiedziałem, pozostawiam tę pracę innym. Kończę zatém te uwagi moje przedwstępne, wypowiadając jeszcze tylko podziękowanie panu Dr. Władysławowi Wisłockiemu, zastępcy kustosza w Zakładzie nar. im. Ossolińskich, który mi dopomógł w korekcie téj publikacyi, nie szczędząc trudów połączonych z tém tak mozolném zajęciem.


Pisałem we Lwowie w miesiącu Kwietniu 1870 r.



Antoni Małecki.

GENESIS.
I.

Poczynayó̗ sze pyrwe kszó̗gi Moyszesowi, genesis.
Na poczó̗tcze bog stworzyl nyebo y szemyó̗, alye szemya bila nyeuszyteczna a proszna, a czmi bili na twarzy przepaszczy, a duch boszy naszweczye (!) nad wodamy. Y rzekl bog: bó̗dz szwyatlo, y stworzono szwyatloszcz. A uszrzal bog szwyatloszcz, ysze gest dobra, y roszdzelyl szwyatloszcz ode czmi, y nazwal gest szwyatloszcz dnyem, a czmi noczó̗. y uczynyl wyeczyor a s yutra, dzeyn* geden. Lepak rzecze bog: bó̗ó̗dz stworzenye[62] w poszrzod wod, a rozdzelyl wodi od wod. Y uczynyl bog stworzenye[62] y rozdzelyl wodi, gesto bili pod stworzenym[62], ot tich, gesz bili nat stworzenym[62]. Y stalo sze gest tako. Y nazwal bog stworzenye[62] nyebem. i stal sze wyeczor a z yutra, dzen drugi. Weszrzal lepak bog y rzekl: sgromaczczye sze wodi, geszto pod nyebem só̗, w myasto gedno, a ukasz szó̗ suchoszoz. a stalo szó̗ gest tako. Y nazwal bog suchoszcz szemyó̗, a zgromadzenye wod nazwal morze. y wydzal bog, ysze gest dobrze. Y rzekl: wsplodz szemya szelye czynyó̗cz szemyó̗ (siemię) a drzewo yablko noszó̗cz czynyó̗cz owocze podlug swego przyrodzenya, gegosz szemye w sobye samem bó̗dz na szemy. A stalo sze gest tako. Y wsplodzyla szema szele mayó̗cz szemyó̗ podlug plodu swego, a drzewo noszó̗cz owocze a mayó̗cz kaszdi szemyó̗ plodzó̗cz podlug przyrodzenya swego. y wydzal bog, ysze gest dobrze. Y stalo sze z wyeczora a s yutra, dzen trzeczy. I powyedzal bog: bó̗dzczye szwyatla w stworzenyu* nyebyeskyem, a rozdzelcze dzen s noczó̗, a bó̗dzczye na rozeznanye czasom y dnyom y latom, abi szwyeczyly nad stworzenym nyebeszkym, a oszwyeczyly szemyó̗. i stalo sze tako. I uczynyl bog dwye szwyeczi wyeliczi, szwyatlo wyó̗czsze, abi dnyu szwyeczylo, a szwyatlo mnyeysze, abi noczi szwyeczylo, a k temu gwyazdi, geszto só̗ w stworzenyu nyebeskym, abi szwyeczyly nad szemyó̗, a wlodly dnyem y noczó̗, a szwyatlo rozdzelily se czmó̗. y wydzal bog, ysze gest dobrze. Y stalo szó̗ s wyeczora a z yutra, dzen czwarti. Potem rzekl bog: wsploczczye wodi s szebye plod ribni, dusze zywne, i plod latayó̗czi nad szemyó̗ó̗ i pod stworzenym nyebyeszkym. I stworzil bog wyeloribi y wszelkó̗ duszó̗ó̗ zywnó̗ y ruchayó̗czó̗, ktoró̗ szó̗ (są) s szebe wodi widali, kaszde osobnye w swem rodzayó̗*, y wszitek plod latayó̗czi podlug przyrodzenya swego. y wydzal bog, isze gest dobre. I poszegnal temu stworzenyu, arzkó̗cz: roszczczye a rozmnoszczye szó̗, a napelnyczye szobó̗ wodi morskye, a ptasztwo só̗ rozplodz na szemy. i stalo sze z wyeczora a z yutra, dzen pyó̗ti. Opyó̗cz rzekl bog: wiwyecz szemya stworzenye szywe w swem porodze, dobitek, robaky y szwyerz szemsky gich podle podobyenstwa. y stalo sze gest tako. Uczynyl bog szwyerzó̗ta szemska, kaszde podlug podobyenstwa gich, i dobitek, y rodziczne robaczstwo, ysto* szó̗ plodzy po szemy w swem przyrodzenyu. Y uszrzal bog, ze to gest dobrze. Y rzekl: uczynmi czlowyeka ku oblyczu a ku podobyenstwu naszemu, abi panowal ribam morskym, a ptakom, geszto latayó̗ pot stworzenym* nyebyeszkym, y zwyerzó̗tom szemskym, y wszemu stworzenyu, y wszemu uczynyenyu trwayó̗czemu, geszto szó̗ rusza po szemy. I stworzyl bog czlowyeka, ku oblyczyu y ku podobyenstwu swemu, a ku oblyczu boszemu stworzyl gego, samcza a samyczó̗, stworzyl ge, y poszegnal gym bog arzkó̗cz: roszczczye a ploczczye szye, a napelnyczye szemyó̗, a oszyó̗gnyczye yó̗ sobye, a panuyczye ribam morskym, i ptasztwu, geszto po powyetrzu lata, y wszemu stworzenyu, geszto szó̗ rucha na szemy. y rzekl bog: oto dalesm wam wszelkye szele noszó̗cz szyemyó̗ {{f*|(siemię) podlug przyrodzenya swego na szemy, a wszelkye drzewo, gezto ma w sobye samem szyemyó̗ przyrodzenya swego, abi bilo wam na pokarm y wszem szwyerzó̗tom na szemy, y wszelkyemu ptaku pod nyebem, y wszemu stworzenyu na szemy, geszto sobó̗ wladnye, w gemszeto gest dusza szywa. Abi sobye myal na pokarmyenye. i stalo szó̗ tako. I uszrzal bog wszitko, czsosz bil stworzil, a to wszitko gest barzo dobre. I stalo szó̗ z wyeczora a s yutra, dzen szosty.

II.

Potem gdisz szó̗ dokonalo nyebo y szemya, y wszitka gich okrasa, y dokonal bog w szodmi dzen dzala. I odpoczynó̗l w szyodmi dzen ode wszego dzala, czszosz bil udzalal. I poszegnal dnyu szodmemu, i poszwyó̗czyl gi, bo w tem szodmem dnyu przestal ode wszego dzala swego, czsosz bil dzalal. To to szó̗ (są) porodzenye* nyeba y szemyó̗, gdisz só̗ stworzony tego dnya, gdisz bog udzalal nyebo y szemyó̗, y wszelkó̗ chroszlyna* polskó̗ pyrzwey, nysz wiszla na szemyó̗, y wszelkye zele po kragynach, drzewyey nyszly gest plod nyosla*. Bo tegdi bog nye spuszczal dszdza na szemyó̗, a czlowyek nye bil, gezto* bi dzalal szemyó̗. Ale promyenye wodne wsplywali s szemye, umyó̗kczayó̗cz kaszdi pagorek szemsky. Potem stworzyl pan bog czlowyeka s gilu szemye y wtchnó̗l w obliczye gego wtchnycnym szywota,[a] a bi uczynyon czlowyek szywa dusza. I uczynyl bil pan bog ray rozkoszy ot poczó̗tka, w nyemze postawyl czlowyeka, ktoregosz bil stworzyl. I wiwyodl pan bog s prochu wszelkye drzewo krasne a chczó̗cz wydzecz owoce gego chotne ku poszywanyu. A tesze drzewo szywota wposzrzod raya. A drzewo wswedzenya dobrego i slego. A rzeka* wichadzayó̗czó̗ z myasta roskoszy ku wilewanyu rayskyemu, ktorasz szó̗ ottó̗d we cztyrzi promyenye dzely. Ymyó̗ pyrzwey rzece Phizon, to gest, gezto szó̗ toczy okolo wszytkyey szemye Eyulat, tu gdzesz szó̗ zloto rodzy. A zloto tey szemye, gez przedobre gest. Tu tez nalazuyó̗ droge kamyenye, gezto slowye bdelyum, a kamyen onychynus. A drugey rzecze ymyó̗ gest Gion, ta obchodzy wszitkó̗ szemyó̗ murzynskó̗. Trzeczye* rzece ymyó̗ gest Tigris, ta gydze przeczyw Asyrom. Rzeka czwarta rzeczona gest Eufrates. Tegdi wszó̗l pan bog człowyeka i postawil gi w rayu roskoszy, abi dzalal a ostrzegal gego. Y przikazal gemu arzkó̗cz: se wszego rayskyego drzewa owoce gedz, ale z drzewa wzwyedzenya dobrego i zlego nye gedz, bo w ktorikoly dzen gego ukuszisz, szmyerczyó̗ umrzesz. Y opyó̗cz powyedzal pan bog: nye gest dobrze bicz czlowyeku samemu, uczynmi gemu wspomoszenye podobne k nyemu. Potem pan bog stworzil [z] szemyó̗ wszitka zwyerzó̗ta zemska y wszitko ptastwo nyebyeskye. Y przywyodl ge przed Adama, abi ge opatrzil a ymyona gym dal. A we wszem stworzenyu dussze zywó̗ce, yakosz gest Adam nazwal ktoremu ymyó̗, to gest ymyó̗ gego. Nazwal gest Adam gymyona gich, wszelykyemu stworzeniu zwyerzó̗cemu, dobitcemu i ptaszemu. A Adamowy nye bilo naleszono pomocznyka podobnego gemu. Y wpuszczyl przeto pan bog uczyó̗szone semye (?)[63]) w Adama. A gdisz bil usnó̗l, tegdi wiyó̗l gedno zebro gego, y napelnyl to myasto mó̗sza[64]), y udzalal pan bog s tey koszczy, gezto s adamowa boku wiyó̗l, szonó̗. Y przywyodl yó̗ przed Adama, y rzekl Adam: To koszcz s mich koszczy, a czyalo z czyala mego. A bó̗dze wezwana mó̗ szonó̗, bo gest z mó̗sza wszó̗ta. Prze ktoró̗szto opuszczy czlowyek oczcza swego y macz swó̗. A bó̗dze k szenye swey sklonyon, a bó̗dzeta dwa w gednem czyele. Y bilasta oba naga, Adam Gewa, a nye sromalasta sze.

III.

Alcze wó̗sz bil goroczszy*[65]) w wsem stworzenyu, szywó̗cego na szemy, gezto bil uczynyl pan bog. Gensze rzekl k szenie: czemu wam bog zapowyedzal abiszczye nye gedly wszego owoczu rayskyego? Gemuszto szona otpowyedzala: owoce z drzewa, gisto* gest w rayu, gemi. Ale owoca z drzewa, gezto gest pozrzod raya, przykazał nam bog, abichom nye gedli, any szó̗ gego dotikaly, abichom snacz nye umarly. Y otpowyedzal wó̗sz k szenye: nykakye szmyerczyó̗ nye umrzeczye. bo wye bog, ze ktorikoly dzen gego ukuszyczye, otworzó̗ szó̗ oczy wasze, a bó̗dzeczye iako bogowye, wyedzó̗cz dobre i zle. Y uszrzala szona, ze gest dobri owocz geszcz s tego drzewa, a krazne* na srok, a k wydzenyu roskoszne. Wszó̗wszy tego owocza, y sznye, a da gego swemu mó̗szu, gensze tesze sznyadl. Y otworzyli szó̗ oczy obyema, to gest oczy rozuma[66]. A gdisz uznamyonalasta, zesta naga, a wszó̗wszy lyszczye fikowe, uczynylasta sobye wyenyky. A gdisz usliszalasta glos pana boga, chodzó̗cego po poludnyu, skril szó̗ Adam i gego szona przed oblyczym pana boga poszrzod rayskyego drzewa. I zawolal pan bog na Adama, arzkó̗cz k nyemu: Adamye, gdze gesz? Gensze rzekl: Gospodnye, glos twoy slyszalesm w rayu, a boyalesm szó̗ przeto, yszem nag, i skrilesm szó̗. Gemuszto pan rzekl: Y kto ukazał tobye, zesz nag? gedno iszesz yadl s owocza tego drzewa, gesto czyezm (ci jeśm) zapowyedzal gego nye geszcz. Y rzekl gest Adam: zona, yó̗szesz my dal towarzyszkó̗, dala my owocza s drzewa y sznyadlezm. Y rzekl bog: czemusz to uczynyla? Otpowyedzala: wó̗sz myó̗ sdradzyl, i sznyadlasm. Y rzekl pan bog ku wó̗szowy: przeto zesz to uczynyl, bó̗dzesz przekló̗t a zlorzeczenyk myedzy wszem stworzenym y zwyerzó̗ti szemskymy. A bó̗dzesz na pyerszach laszycz, a szemyó̗ geszcz po wszitky twe dny. A ustawyó̗ nyeprzyazn myedzi tobó̗ a myedzi zonó̗, a plodem twym a plodem gey. A onacz stroszcze y setrze glowó̗ twoyó̗, a ti bó̗dzesz nyeprzyyaczyel stopam gey. A zenye lepak rzekl gest bog: rozmnoszó̗ twoyó̗ byadó̗ y twa poczyó̗czyą* w staroszczy[67]. s boleszczyó̗ bó̗dzesz rodzycz swe syni, a pod moczó̗ mó̗szkó̗ bó̗dzesz, a on bó̗dze nad tobó̗ panowacz. A Adamowy rzecze: przeto iszesz swey szoni posluchal glosu, a yadlesz owocz z drzewa, gezto czyezm bil przikazal, abi gego nye yadl: przekló̗ta szemya w twem uczynyenyu, s uszylym (usilem) pokarma zemskyego bó̗dzesz poszywacz po wszitky dny wyeku twego. Tarnye a glog bó̗dze rodzycz, a bile szem skye bó̗dzesz geszcz. w potu* swego oblicza bó̗dzesz sobye chleba do[b] bywacz, alysz szó̗ w szemyó̗ nawroczysz, z geyszeszto uczynyon. Bo proch gesz, a w proch szó̗ obroczysz. Opyó̗cz zdzal Adam gymyó̗ swey szenye Gewa, przeto abi macz bila wszego stworzenya czlowyeczego. Y uczynyl pan bog Adamowy a gego szenye suknye koszane, a oblek ge y rzekl: owa, tocz Adam iako geden z nas uczynyon gest, wyedzó̗cz dobre y zle. Przeto, abi nie doszó̗gl swó̗ ró̗kó̗ na drzewo żywota wyecznego, a nye uczosl (utrząs) owocza, a sznyadl i bil bi zyw na wyeky: wipuszczyl gego s raya roskoszy, abi dzalal zemyó̗, s ktoreyze to gest uczynyon. Y wirzuczyl Adama s raya. A ustawyl przed ragem roskoszy cherubyn a plomienni myecz w ró̗ku, ku ostrzeganyu drogi ku drzewu żywota.

IV.

Potem Adam poznal czyelestnye Gewó̗ swó̗ zonó̗. gdiszto poczó̗la y urodzyla Kayma arzekó̗cz: Mam od boga plod czlowyeczy. Potem urodzyla brata gego Abela. Potem gest bil Abel pastucha owczy, a Kaym oraczem. Y stalo szó̗ gest potem po malich[68] dnyech, ze obyetowal Kaym se zboza zytnego, se wszego szemskyego, dari bogu. A Abel tesz pyrzwego przyplotka swego stada obyetowal natlusthsze. Y weszrzal gospodzyn na Abela, a na gego offyeró̗. Ale na Kayma nye weszrzal, any na gego offyeró̗. Y rozgnyewal szó̗ gest Kaym przelycznye i smarsczy szó̗ gnyewi lice gego. Y rzeki gest bog k nyemu: czemu szó̗ gnyewasz, a czemu szó̗ smarscza* twoge oblicze? Uczynyszli dobrze, weszmyesz otplató̗ tudzesz. pakli zle uczynysz, natichmyast twoy grzech bó̗dze w podwoyu (in foribus), ale pod tobó̗ bó̗dze zaloszcz gego, a ti nad nym panowacz bó̗dzesz. Y rzekl Kayn ku Ablowy, ku swemu bratu: winydzywa precz. A gdisz na polu bilasta, podnosi szó̗ Kayn ku Ablowy ku swemu bratu, y zabił gi. Y rzekl gest bog ku Kaynu: gdze gest Abel, twoy brat? Ktori tak otpowyedzal: Y czso ya wyem! azalism ya strosz mego brata? Y rzekl gest pan k nyemu: Czsosz uczynyl? glos twego brata krwye ku mnye krzyczy z zemye, przeto bó̗dzesz przeklyó̗ti na szemy, istocz (iżtoć) gest otworzyła swa usta a przyyó̗la krew brata twego ró̗ky twey. Gdisz bó̗dzesz yó̗ dzalacz, nye dacz swego uzytka. Tulaczem a sbyegem bó̗dzesz po wszitky czasy zywota twego. Y rzekl gest Kayn ku bogu: wyó̗czsa gest ma zloszcz, nysz bich zazluszyl smylowanye. Owa, tocz myó̗ dzysza wirzuczysz s pospolstwa ludskyego[69], a twego oblycza bó̗dó̗ szó̗ kricz. a bó̗dó̗ tulaczem a sbyegem po wszey zemy. a ktokoly myó̗ naydze, ten myó̗ zabige. Y otpowyedzal k nyemu bog: nye tako bó̗dze. Ale wszelky, kto zabige Kayma, szyedm krocz nad nym pomszczono bó̗dze. Y poloszyl bog znamyó̗ na Kaymye, abi gego nye zabyl kazdi, ktoszbi gego nalazl. Wiszedl Kayn s pospolstwa przed oblyczym boszym, y bidlyl zbyegem na wzchot sluncza, pyrwszey kraynye od raya, geszto slowye Eden. Potem Kayn poznał czelnye swó̗szonó̗, a ta poczó̗wszy porodzyla Enocha, y udzalal myasto, gemuszto gymyó̗ sdzal po swem synu Enoch. Potem Enoch urodzyl Yrada. a Yrad urodzyl Mawyela. a Mawyel urodzyl Matuzaela. a Matuzael urodzyl Lamecha, genzeto poyó̗l dwye zenye. gedney gymyó̗ bilo Ada, a drugey gymyó̗) Sella. Ada urodzyla Yabaela, genze bil oczyecz przebiwayó̗czym w stanyech a takye pastirzow. a gego bratu bilo gymyó̗ Tubal[70], ktorysz to bil oczyecz spyewayó̗cz na organoch a na ró̗cznyczach. A Sella potem urodzyla Tubalchaym, genze bil pyrzwi[71] kowal na wszitkyem zelaznem rzemyó̗sle y myedzanem. a sestrze gymyó̗ tubalchaynowey Noema. Y rzekl Lamech swima zonama drzewyey rzeczonima[72], Ade a Selle: sliszczye glos moy, zoni lamechowi, a pozaluyczye slow mich. Zabylesm czlowyeka na mem lowye[73], a mlodzencza w gnyewye mem. Szedm krocz bó̗dze pomsta dana Kaynowy, a Lamechowy szedmdzeszó̗t krocz szedm krocz. Potem geszcze Adam poznał czyelnye swó̗ szonó̗, a tak porodzy syna, gemuszto gymyó̗ zdzege [wypuszczono: Set] arzkó̗: dal my bog geszcze gyni plod myasto Abla, ktoregoszto Kayn zabyl. Potem Set myal syna, temu gymyó̗ bilo Enos, ktoriszto gest poczó̗l wzywacz gymyó̗ bosze.

V.

Tosz szó̗ (są) kszó̗gy pokolenya adamowa, od tego dnya, ktoregosz stworzył bog czlowyeka ku oblyczu a ku podobyenstwu boszemu. Uczynyl gego samcza a samyczó̗, stworzył ge, a poszegnal ge. a zdzal gym gymyona Adam a Gewa tego dnya, ktoregoz só̗ stworzeny. Y bil gest Adam szyw ku trzidzeszczy ku stu lyat. a myal gest syna ku oblyczu a ku podobyenstwu swemu, gemuszto gymyó̗ zdzal Set. Y bil gest Adam po porodzenyu tego syna Set oszmset lat, w ktorisz sze só̗ gemu rodzyly synowye a dzewky. Y gest wszech lyat, ktorichze bil zyw Adam, dzewyó̗czset lyat a trzydzeszczy, potem gest umarl. Set bil zyw pyó̗cz a sto lat, y myal Enos. potem gest bil zyw Set oszmset a szedm lat, a myal syni i dzewky. Y bil gest Set zyw wszitkich swich lyat dzewyó̗czset a dwanaszczye lyat, y umarl. Potem Enos bil w dzewyó̗czy dzeszyó̗t leczyech, y myal syna, geniusz gymyó̗[c] zdzal Chaynan, po ktoregoz porodzenyu bil zyw pyó̗cz naszcze a oszmset lat, a myal syni a dzewky. Y bil gest zyw Enos wszech swich lat pyó̗cz a dzewyó̗czset. potem gest umarl. Potem Chaynan bil w szedmy dzeszó̗t leczyech, a myal syna, gemusz gymyó̗ zdzal Malaleel. Po narodzenyu gego bil gest zyw oszmset a cztyrdzeszczy lyat, a myal syni a dzewky. Y bil gest zyw Chaynan wszech swich lat dzewyó̗cz set a dzeszó̗cz lat, y umarl. Potem Malalael bil w szeszczy set a pyó̗czy leczyech, a myal gest syna, gemuz gymyó̗ bilo Iareth, po gegozto narodzenyu bil zyw Malael osmset a trzydzeszczy lyat, a myal syni a dzewky. Y bil gest zyw Malaeel na szwyeczye wszech swich lyat oszm set a dzewyó̗cz dzeszó̗t a pyó̗cz lat, y umarl gest. Potem Iaret bó̗dó̗cz w szeszczy dzeszó̗t leczyech y we dwu, gymyal Enocha. potem bil szyw oszmset lyat, a myal syni y dzewky. Y bil gest w staroszczy Iaret wszech swich lyat dzewyó̗cz set a szeszcz dzesyó̗t a dwye lyecze, a potem gest umarl. Potem Enoch, genseto bó̗dó̗cz w pyó̗czy a w szeszczy dzeszyó̗t leczyech, gymyal Matuzale, a bil gest ku podobyenstwu Enoch, po narodzenyu Matuzaela bil gest zyw Enoch trzista lat, a gymyal syni a dzewky. A gymyal gest Enoch wszeck swich lyat trzysta a szedm dzyeszyó̗t a pyó̗cz, a chodzyl gest s bogem, a nye zyawyl szó̗, bo gi precz wszó̗l bog. Bil potem zyw Matuzale szedm a szedm dzeszó̗t lat, genze tu gymyal gest Lamecha. Potem gest bil zyw Matuzale szedmset a szedm dzeszyó̗t a dwye lyecze, a myal syni a dzewky. Y bil gest w staroszczy Matuzale dzewyó̗czset a sedm dzesyó̗t a dwye leczye, potem gest umarł[74], potem zyw bil Lamech we stu a w oszmy dzeszó̗t lat w gednem, a myal gest syna, gemusz gest zdzal gymyó̗ Noe, arzkó̗cz tako: Ten nas uczyeszy od uczynków y od robot ró̗ku naszu na zemy, gesto gest przekló̗l gospodzyn. Potem Lamech bil zyw po narodzenyu Noe pyó̗czset a dzewyó̗cz dzesó̗t a pyó̗cz lat, a myal gest syni a dzewky. Y bil gest zyw Lamech sedm set a szedm dzeszó̗t a szedm lat, y umarl. Potem Noe gdisz bil w pyó̗czy set lyeczyech, myal trzi syni: Sem, Cham, a Yapheth.

VI.

A gdisz szó̗ ludze poczó̗li rospladzacz na zemy, a dzeczy[75] myewacz: uszrzewszy syn[76] boży dzeczy[75] czlowyecze, isze bili krazne*, zpogymowaly sobye szoni, wibrawszy które bili nakraszsze. Y powyedzal gest bog: duch moy nye bó̗dze w czlowyecze (człowiece) na wyeky przebiwawacz, abo gest czyalo. Y bó̗dó̗ dnyowye gego dwa dzeszczya a sto lat. Y bó̗dó̗ mó̗szowye wznykly[77] tich czaszow. Potem szó̗ znydó̗ w czyeleszenstwye syn* boszy s szyostramy czlowyeczymy, a ti só̗ porodzyli. Ti to só̗ bili ot poczyó̗tka swyata sylny a zlawó̗tny mó̗szowye. Potem wydzó̗cz Bog, isze gest wyelka zloszcz myedzi ludem na szemy, a gich wyelkye myszlenye serdeczne snazne kaszdemu po wsze czasy: zzalilo szó̗ gego gemu, isze czlowyeka uczynyl na szemy. A [78]dotyczney boleszczy wnó̗trzney w szerczu, a wistrzegayó̗cz ge, isze bó̗dó̗ w wyeczu, arzkó̗cz: Wzgló̗dny czlowyecze na szwyat a na czlowyeka, gegoszesm stworzył. Asz do szwyerzó̗t, ot plaszó̗cey*[78] twarzy asz do nyebyeskich ptaków, isto podnyebem latayó̗. Bo my gest zzal, ge stworzywszy. Ale Noe ten gest nalazl myloszcz u gospodzyna. Tocz gest pokolenye Noe. Noe bil mó̗sz sprawyedlywi, a wisszy nade wszitko swe pokolenye. S Bogem gest chodzyl, a myal gest trzi syni: Sem, Cham, a Yozaphat*. Zkaszyla szó̗ gest szemyó̗* przed gospodzynem a gest zloszczy napelnyona. A gdisz uszrzal bog, isto zemya gest szó̗ skaszyla (albo bilo wszitko stworzenye, isto szó̗ skazylo na zemy): y powyedzal bog ku Noe: konyecz wszego stworzenya przydzyczye* przed myó̗. Ya zatraczó̗ ge [z] szemye. A ti uczyń sobye korab s drzewa heblowanego, przebitek po nyem rozlyczni sdzalasz, a klygem gy s wrnó̗trz a swnu (?) sprawysz a spogysz. A tak gy udzalasz: trzysta lokyet na dluszó̗ bó̗dze, a pyó̗cz dzeszyó̗t na wisszó̗ gy uczynysz, a wyrzck gego na trzydzeszczy lokyet. A konce[79] w nyem udzalasz, a wyrzch tego korabyu w snyesz w gromadó̗, wyrzch na lokyecz, dzwyrze lokyecz. Pot sobó̗ w nyem uczynysz szyen, a troge podnyebyenye w nyem uczynysz. Bocz ya przywyodó̗ wodi s potopu na szemyó̗, a zagubyó̗ wszitko stworzenye, w gemzeto só̗ dusze zywe pod nyebem, a wszistko czsosz gest zywego na szemy, to pogynye. Y utdwyrdzó̗ s tobó̗ (wypuszcz. przymierze). A ty wnydzesz w korab y synowye twogy, y zona twa a zoni twich synów s tobó̗ w korabyu bó̗dó̗[80], abi s tobó̗ zostali zywo, samczowye i samyce[80]. Abi mogly zywy bicz. A nabyerzi s sobó̗ I kosz bil bog Noemu przykazal. A gdisz rozmagitego pokarmu, genze szó̗ godzy tobye y wszemu porodzonemu stworzenyu na pokarm. A tak gest Noe uczynyl wszitko, czsosz gemu bog przikazal.

VII.

Powyedzal gest Bog k nyemu: ti a twa czyeladz wydze w korab. yzesm gednego czyebye sprawyedlywego we wszem[d] rento pokoleniu wydzal. A wszistek dobitek czysti wezmyesz z sobó̗, szedmyoro a sedmyoro, samczow a samycz. a s nyeczystego stworzenya dwe a dwye, samcza a samyczó̗, a takyesz I ptastwa nyebyeszkyego sedmyoro a sedmyoro samczow a samycz, abi zachowali syemyó̗ na zemy. Bo po syedmy dnyoch ya spuszczó̗ deszcz, leyó̗czi na zemyó̗ za cztyrdzeszczy dny a za cztyrdzeszczy noczi. A zagladzó̗ wszistko stworzenye, czsoszesm uczynyl na syemy. Y uczyny Noe wszitko, czso gemu bil bog przikazal. A bil gest Noe i w szeszczy dzeszó̗t[81] leczyech tedi, gdisz szó̗ powyó̗cz (powódź?) rozwodnyla po wszem swyeczye. Y wszedl gest Noe i gego synowye y zona gego y gego synów zoni z nym w korab przed powodzó̗ó̗. Potem wszego stworzenya czistego i nyeczistego i ptastwa nyebyeskyego y wszego czsosz szó̗ na zemy obracza dwoge a dwoge wnydó̗ k nyemu w korab, samyecz a samycza, yakosz bil bog Noemu przykazal. A gdisz bilo poszyedmy dnyoch, wodi szó̗ rozwodnyli po wszey semy. Lata szostego[82] wyeku Noe, myeszó̗cza drugego, syodmi naszczye dzen tego myeszó̗cza, ukazali syó̗ wszitky studnye gló̗bokye, a okna nyebyeska szó̗ otworzyli. y bil deszcz ukrutni na zemy cztyrdzeszczy dny a cztyrdzeszczy noczi na swyeczye. Tego dnya wnydze Noe, Sem, Cham y Iozephat*, ygego synowye, y zona gego a synowye zoni gego[83] w korab, ony y wszelkye zwyerzó̗ podlug przyrodzenya swego rodu, y wszelky dobitek podle gego plodu, y wszitko czsosz szó̗ na zemye* obracza podlug gego rodu, y wszelkye ptastwo podlug gego przyrodzenya k Noemu do korabya, dwye a dwye, w gemzeto gest bil duch zywi wszelkyego stworzenya. A ktore gest weszlo, samyecz a samycza wszelkyego stworzenya, to gest kaszde w gego stan wwyodl, yakosz mu to bil bog przikazal. y zatworzyl gego bog zewnó̗trz. Y bil potop czterdzeszczy dny a cztyrdzeszczy noczi na zemy. a rozmnozywszy szó̗ wodi, y zwznyozly* korab wzgoró̗ od zemye. A nagle szó̗ rozwodnyli, a potop po wsey zemy. A tak korab wzplinó̗l na wodach, a wodi bili barzo wyelike nad zemyó̗, y przikrili bili wszitky gori pode wszym nyebem, y bila gest woda pyó̗cz naszczye lokyet nade wszemy goramy, gezto bila przikrila. i s goramy wszitko stworzenye, czsosz gest bilo na zemy, ptaczi y zwyerzó̗ta, y wszitko plozó̗ce, geszto plozy po zemy, zmarlo gest. I zgladzi bog wsziek wyek zywi, gezto bil na zemy, ot czlowyeka aze do dobitczó̗czya, tako robaky, yako ptastwo nyebyesky*, zagladzono bilo wszitko z zemye. Nyczs, gedno sam Noe ostal a czy, czso s nym bily w korabyu. Y zatopyla bila woda zemyó̗ pol drugego sta dny.

VIII.

Potem bog wspomyonó̗l na Noego y na wszytky zwyerzó̗ta y na dobitek, gensze bil s Noym w korabyu. wzwyodl duch swoy nad zemyó̗, y umnyeyszy szó̗ woda. A studnye przesdne szó̗ zatworzyli, a nyebyeska okna szó̗ odworzyli, a dszdzowye z nyebyosz przestaly. Y wraczali szó̗ wodi z zemye wodi*. Y rzekl bog[84]: Yczczye [z] szemye wodi. Y ubiwalo gich po stu a po pyó̗czy dzeszó̗t dny. Y ustanowy szó̗ korab sedmy* myeszó̗cz, syodmi naszcze dzen tego myeszó̗cza, na górze armenskyey. A tak wodi z zemye plynó̗ly, a ubiwalo gich az do myeszó̗cza dzeszyó̗tego. Potem dzeszó̗tego myesyó̗cza pyrwi dzen, winyknó̗ wyrzchowye gor. A gdisz bilo pod trzydzeszczy[85] dny, otworzil Noe okono*, gesto bil w korabyu uczynyl, a wipuszczyl gawrona, gensze szyó̗ nye wroczyl k nyemu zaszó̗, doyó̗d* wodi nye oschli na zemy. Potem po nyem wipuszczyl goló̗bya, abi wzwyedzal, yuszli wodi przestali na zemy. Genze nye nalazl, gdzebi odpoczynó̗la noga gego, y wroczyl szyó̗ zaszó̗ k nyemu w korab, ysze geszcze bili wodi po wszey zemy. y on ró̗kó̗ swó̗ ulapyl gi y wsadzil gi zasyó̗ w korab. Potem po osmy dnyoch lepak goló̗bek wislan s korabya. Genze szó̗ zaszó̗ wroczyl s olywowim zzelonim listem, w swich uszczyech gy mayó̗cz. Tedi Noe porozumye, isze wodi przestali na zemy. Potem zdal drugich szedmy dnyow, y wislal goló̗bka, genze szó̗ zaszó̗ k nyemu nye wroczyl. Tako lepak sest* a pyrwe lato[86] czasow Noe, pyrwego myeszó̗cza pyrwi dzen, mynó̗li só̗ wodi z zemye. A uszrzaw Noe, yze yusze bila oszó̗kla woda z zemye[87]. Drugego myeszó̗cza sodmi naszczye dzen przeschla gest zemyó̗*. Y rzekl gest pan bog Noemu: Winydzy s korabya y twoya zona y twey zoni synowye s tobó̗ó̗, y wszitky zwyerzó̗ta, gezto só̗ s tobó̗, y wszelkyego stworzenya tak ptaszego, yako zwyerzó̗czego, y wszelky zywyol, gezto po zemy plozy, wywyecz s sobó̗ a wistó̗p na zemyó̗. Tedi Noe wiszedl s korabya se wszitkymy podlug przikazanya boszego[88]. Potem udzalal Noe oltarz panu bogu, a wszó̗w ze wszego dobitka offyeró̗, y offyeruge bogu na tento oltarz. Powonyaw pan bog wonyey chó̗tney, y rzekl gest k nyemu: Zaprawdó̗, poklnó̗[89] zemyó̗ prze lyudzy, yze[e] smisl y smislyenye czyelestnich* sercz pochilila szó̗ gest ku zlemu z gich mlodoszczy. Przeto nye porazó̗ wszech dusz, yakosm bil uczynyl. Po wsze dny zemyó̗* bó̗dze myecz zymno a czyeplo, a zymó̗ a lato, a dzen a nocz nygdi nye otpoczynó̗.

IX.

Poszegnal gest pan bog Noe y syni gego, arzekó̗cz k nym: Roszczczye a rozmnoszczye szó̗ a napelnyczye zemyó̗, a grozny i straszliwy bó̗dzczye nade wszym stworzenym na zemy y nad wszym ptastwem nyebyeskym, y nade wszym, czso po zemy plozy, y wszitky ribi morskye dawam tobye w mocz, y nade wszó̗ twarzó̗ na zemy, czso zywo gest, tocz dawam na pokarm, y zele zelone wszitkocz dawam kromye tego, abiszczye myó̗sa ze krwyó̗ nye gedli. Bocz bich tego pewno poniszczyl.[90] Przeto yze krwye waszych zywotow bó̗dó̗ poszó̗dal s ró̗ky wszego stworzenya, y z ró̗ky czlowyeczyey y z ró̗ky mó̗skyey y z ró̗ky brata gego bó̗dó̗ potrzebowacz zywota czlowyeczyego. Ktokoly przelege krew czlowyeczó̗, bó̗dze gego krew przelana, bocz czlowyek gest uczynyon ku oblyczu boszemu. A wi roszczczye a plodzczye szyó̗, tako syó̗ rozplodzyczye po zemy. Tocz gest bog rzekl k Noemu y gego synom: Ato tez ustawyó̗ slyub moy myedzy wamy a s waszym naszenym (nasieniem) po was. a wszelkyey duszy zywey, geszto* gest s wamy, tako ptastwo, yako dobitek, wyelikyemu y malemu y wszemu, gezto gest s korabya wiszlo, y wszemu dobitku zemskyemu ustawyó̗ szlyub mnogi* s wamy. A nykakye potem bó̗dze zapomnyano wszemu stworzenyu, ale gdi potopa bó̗dze[91]. To rzekl bog: Tocz znamyó̗ bó̗dze moge onego szlyubu, gezesm* dal wam y wszitkym duszam zywim, gesto só̗ s wamy wyecznye. postawyó̗ ducha[92] w nyebyeskich obloczech, a to bó̗dze na znamyó̗ mego s wamy szlyubu na zemy. A gdisz oblekó̗ nyebyosa obloky, ukasze szó̗ dusza[92] w obloce. y wspomyonó̗ na swoy szlyub, gezemto wam szlubyl y wszey duszy zywey. a potem wyó̗cz (!) nye bó̗dó̗ potopi, gez bi to zatraczyli wszelkye stworzenye. Y bó̗dó̗ yó̗ wydzecz, a wzpomyonó̗ na wyeczni szlyub, genze syó̗ stal myedzi bogem a myedzy wszelkó̗ zywó̗ duszó̗, gezto gest na zemy. Y rzekl pan bog ku Noemu: Tocz bó̗dze znamyó̗ szlubu, ktorizesm bil ustawyl myedzi sobó̗ a myedzi waszym stworzenym. Y bily só̗ synowye Noego, gesto wiszly s korabya, Sem, Cham a Iozephat. Ale Cham to gest oczyecz Chanaon. Tyczto só̗ synowye Noego, a ot tich szó̗ gest rozplodzylo wszitko ludzskye pokolenye po wszey zemy. Y pocznye Noe oracz zemye a plodzycz wynycze. I zapyge szó̗ tego wyna, y zapyge szó̗, a nago leszal w swem stanu. To gdisz Cham uszrzal, oczyecz Canaan, oczcza swego lono nage, powyedzal bratoma swima. Tegdi Sem a Yozephat wlozysta plaszcz na swa ramyona a gydzeta a opatrzyta i przikrigeta nagoszcz oczcza swego, muchi gego wyó̗cey nye wydzali*. Tedi Noe przespaw szó̗ z onego napyczya, y wzwyedzal, czso gemu syn uczynyl gego mnyeyszy, y rzekl: Przekló̗te moge dzeczyó̗ bó̗dz Chanaan, a bó̗dz podnoskyem (podnóżkiem) slugam twich bratow. Y rzecze: blogoslawyon bó̗dz synu bozy, a bó̗dz Chanaan podnoskyem gego. Roszyrzi boze Iafeta[93], acz przebiwa w przebitku Semowem, a bó̗dz Canaan podnoskyem gego. Y bil gest Noe po potopye zyw trzista a pyó̗czdzeszó̗t lat. A bil gest zyw wyeku swego dzewyó̗dzset a pyó̗cz dzeszó̗t lat, potem gest umarl.

X.

To gest pokolenye synów Noego: Sem, Cham, a Yafet. A gymyal gest Yafet syni po potopye, a tito só̗ synowye Ifatowi: Gomor a Magog a Madal a Yawan a Tubal a Masoch a Tiras. Potek* gich só̗ bily synowye, Iawan[94]: Elyza a Tarsis, Cetym a Dodaym. Ot tich só̗ rozdzeloni kragyni luczskye, każda w swó̗ wloszcz [s] swoyó̗ czeladzó̗ a s swim pokolenym. A drudzi synowye bily Camowy, gezto só̗: pyrzwi Chus, a Mezraym, a Futh a Chanaan. A synowye Chus biły, gezto só̗: Saba[95] a Dadan. Potem Chus gymyal Nemrota, ten pocznye bicz szylni na zemy. Y bil kruti lowyecz przed gospodzynem. ottó̗d gest przislo przislowye, yako Nemrot kruti lowyecz przed gospodzynem. Y bil gest poczyó̗tek gego krolewstwa w Babylony a Ared a Arach a w Kalatynyech w wloszczy Semaar tako rzeczono[96]. S tey zemye wiszedl Assur y udzala Nynywen, to myasto y ulyce, a Chale, y rinek myedzi Nynywen a Chale, to gest myasto wyelykye. Ale potem Mezraym gymyal Ludzy*, Ananym a Yaabyn, Neptuyn, a Phetrusym, a Ceflinya. Z nychszeto só̗ wiszly Philystini a Capturyni, lud tako rzekó̗czy. Ale Canaan myal syna pyrzwego swego Ethea, Gebuzea, a Amorea, a Gregesea, a Ewea a Arachea, Czynea a Aradya, Samaritea a Amatia. Ot tich szó̗ wszitczy ludze rozplodzyly Cananytszczi. Y bili só̗ ludze mó̗szny we wloszczy Canaan[97]. Szedl ot Sydona az do Gerari az do Gaza tego myasta, a do Gomorri, a do Adame, a Seboym az do Laza[98]. Tocz só̗ synowye Cham [f] w swem pokolenyu a w swem rodu y we wszem yó̗zyku y w swey wszitkyey wloszczy. A z Semowa plemyenya poszli só̗ wszitczi otczowye swich synów, Eber, brata Yofetowa wyó̗czszego[98] Ale synowye gego bili, gesto só̗: Elam, Assur a Arphaxat, a Luth a Aron*. Synowye a Aram bily, gesto só̗: Us, a Ugl, a Getel, a Mes. Potem Arphaxat gymyal Sale, ot gegosz bil poszedl Heber. Y gymyal gest Heber dwa syni, gednemu gymyó̗ bilo Phalech, przeto isze za gego żywota bila zemya rozdzelona. A gego bratu gymyó̗ bilo Yactan. Gento Yactan gymyal Elmodad a Zaleph a Sarmoch, Yare a Adhuram a Yazal, Decla a Hebal a Abymael, Saba a Opyr a Emla a Yobab. Czy wszitczy bily synowye Yactan. Tich gest bil przebytek z Mesa az do Yozephar tey gori na wschot sluncza. Czyto, gez só̗ synowye Sem podlug swego rodu y yó̗zyku*, a w wloszczy w swey swego pokolenya. Tocz gest czelacz Noego, a rozdzelona w wloszczy, ot nychze gest rozdzelenye pokolenya na zemy po potopye.

XI.

Bil gest lud tedi wszitko gednego yó̗zika a rzeczy gednostayney. A gdisz bily przyszly ode wschoda sluncza, y nalazu* pole w zemy Sennaar y bidlyly na nyem. Y rzekl geden ku drugemu: Poczczye a nadzalaymi czegel, a sezzemi ge w ognyu. Y myely só̗ cegli myasto kamyenya, a klyy myasto wapna. Y rzekly: Podzmi, uczynymi sobye myasto, a wyeszó̗ wisokó̗ aze do nyeba. a slawymi swe gymyó̗, ktoresz bó̗dzemi rozmnaszacz po wszech zemyach. Tedi gospodzyn gest sstó̗pyl, abi uszrzal myasto a wyeszó̗, gesto dzalaly synowye adamowy. Y rzekl gest bog: Tocz gest geden lud a geden yó̗zik myedzi wszemy. Y poczó̗li tak czynycz, yakoz biły umiszlyly. nye chczyely tego zostacz, bi swey woley skutkyem nye napelnyly. Przeto szedl k nym a tu gich dzalo poganyl, abi geden drugego nye rozumyal. A tak gest ge gospodzyn rozdzelyl s tego myasta po wszech zemyach, y przestaly só̗ dzelacz myasta, a sdzalaly só̗ gemu gymyó̗ Babel, przeto yze gest tu poganyl chwaló̗ wszey zemye. Tocz gest po kolenye Sem. Bil gest Sem we szczye leczyech, gdisz gest bil urodzyl Arphaxat syna, drugego lata po potopye. Y bil gest Sem zyw po narodzenyu Arphaxat pyó̗cz set lat, a myal gest syni a dzewky. Potem Arphaxat w pyó̗czy a we trzidzeszczy lat urodzyl syna Sale. y bil gest potem zyw Arphaxat trzista a trzy lata, a myal syni a dzewky. Potem Sale bil wre cztyrdzeszczy leczyech, y urodzyl Hebera. y bil gest potem, gdisz gest urodzyl Hebera, zyw bil Sale trzy sta a trzi lata, a rodzyl syni i dzewky. Potem Heber bil we cztyrzech a w cztyrdzeszczy leczyech, a urodzyl Phalecha. potem gest bil Heber zyw, gdisz urodzyi Phalecha, trzista lat a trzidzeszczy, a rodzyl syni a dzewky. Potem Phalech we trzidzeszczy leczech a urodzyl Reu, po gegoszto narodzenyu bil zyw Phalech dwye szczye lat y dwa roky, a myal syni a dzewky. Potem[99] Saruch. A Saruch bil we trzidzeszczy leczyech, a urodzyl Nachora. Potem gest bil zyw Saruch po urodzenyu Nachorowem dwye szczye lyat, a myal syni a dzewky. Potem Nachor bil we cztyrdzeszczy leczyech bez gednego, a urodzyl Tare. Potem Nachor bil gest zyw po urodzenyu Tare ku trzem dzeszó̗t a ku stu lat, a myal syni y dzewky. Potem Tare bil w szedmy dzeszó̗t leczyech, a urodzyl Abrama, Nachora a Arama. Tocz gest pokolenye Thare. Thare urodzyl Abrama, Nachora a Arama. Potem Aram urodzyl Lotha, y umarl gest Aram pyrwey, nyze Tare gego oczyecz w zwey przyrodzoney zemy, w Hur kaldeyskyey. Potem Abram a Nachor poyó̗lasta sobye zoni. gymyć zeni abra — mowy bilo Saray, a nachorowi zoni gymyó̗ bilo Melcha, tzcza (dca) Aaronowa, oczcza Melche. Y bila gest Saray przezdzadkyny a nye mayó̗cz synow. Tako potem Thare uszrzy Abrama, swego syna, a Lotha, syna aramowa, syna swego, a Saray, nyewyastó̗ swó̗, zonó̗ Aabramowa*, swego syna. y wiwyodl ge s oney zemye w Hur kaldeyskyey, abi szly do szemye Chanaan. Y przyszly só̗ az do Aram i bidlyly tu. Y bil gest Tare zyw wszech swich dny pyó̗cz a dwyeszczye lat, y umarl w Aram.

XII.

Potem gest rzekl pan bog ku Abramowy: Wmydz z szemye a s swego rodu y z domu swego oczcza, a poydzy do zemye, ktoró̗sz ya tobye ukazó̗. Ya czyó̗ rosplodzó̗ w wyehkó̗ wloszcz y poszegnanye tobye dam, a oslawyó̗ twoge gymyó̗, a bó̗dzesz blogoslawyoni a bó̗dzesz poszegnan, a pokló̗ti poklynayó̗czym[100]. A (w) tobye bó̗dze pozegnano wszitko zemskye pokolenye. Y wiszedl gest Abram s tey wloszczy, yakosz gemu bil bog przikazal, a Loth z nym szedl. A tedi Abram bil w szedmy dzeszó̗t w pyó̗czy leczyech, kyedi bil szedl z Aram, y poyó̗l gest sobye Saray, swoyó̗ zonó̗, y swego synowcza Lota y wszitko sbosze, czsosz só̗ gymyely gego celacz, y wszitek dobitek, czsosz gego bil naplodzyl w Aram. Y wiszly só̗, abi szły do Kanaan zemye. A gdisz bili prziszly do nyey, a gydze Abram aze na to myasto, do ktoregoto bily szly. Tu gest bil Chananeus w tey zemy. Y ukazal szó̗ gest pan bog Abramowy, a rzeki gemu: Sze[g] myenyu twemu dam zemyó̗ tuto*. Genze udzalal tu oltarz panu bogu, genze gemu bil zyawyl, y nazwal tu gymyó̗ gego. Ottó̗d poydze przeczyw wschodu sluncza ku gorze Betel, a ode wschodu sluncza Hay. y udzalal tu oltarz panu bogu, a gymyó̗ pocznye wzywacz. Y szedl gest Abram daley yakobi na poludnye, y bil gest glod w zemy. Potem gest Abram szedł do Egipta, abi tam bil goszczem, bo nye mogl przed glodem bicz w zemy. A gdisz bil bliz Egipta, rzeki ku Saray, swey zenye: Wyecz, yszesz crasna zona, bo czyó̗ uszrzó̗ Egipszczy y rzekó̗, bi ty bila moya zona, y zabyyó̗cz myó̗, a ty przy*. Przetosz proszó̗ czyebye, mowy, bi bila moya syostra, acz my szó̗ dobrze stanye przez czyó̗. A tako potem gdisz bil Abram wszedł do Egipta y uszrzely gy Egypczy, isze bila crasna wyelmy, y powyedzely kszyó̗szó̗czyu Pharaonowy y schalyly* yó̗ gemu wyelmy. Y wszó̗ly yó̗ do Pharaonowa dworu. Abram rzekl: dobrze, ysze yó̗ wszó̗ly procz mnye. A gymyal gest Abram owce, woli, ozli, slugi swe y celadz wyelikó̗, y dzewky, oszlice, wyelblodó̗*. Potem gest pan bog byczowal Pharaona przewyelykymy ranamy y dom gego przepadl zemyó̗ (?) prze abramowó̗ zonó̗. Y powolal Pharao Abrama, arzekó̗cz gemu: Czso gest to, iszez my uczynyl? przeczesz my nye zyawyl, isze twoya zona bila. Prze ktoró̗ rzecz myenylesz yó̗ sobye syostrzó̗? abich yó̗ sobye wzó̗l za zonó̗? przymy yó̗ a gydzy. Y przykazał Pharao Abrama swim slugam, y przewyedly Abrama y gego zonó̗ y wszitko, czsosz gymyal.

XIII.

Potem szó̗ gest wiprowadzyl Abram z zemye Egipta se wszym nabitkyem, a Loth s nym na poludnye. Y bil gest wyelmy bogaty w zloto a w szrzebro. Potem szó̗ gest zaszó̗ wroczyl, gdze pyrwey bil, y prziszedl s poludnya do Bethel na to myasto, gdzesz bil zwoy stan drzewyey rozpyó̗l, a oltarz uczynyl myedzi Betelem. A y wzywal tu gymyó̗ boze. A lepak Loth, gezto bil s Abramem, myal stada owyecz w abramowye stanu, a nye mogly szó̗ na zemy napaszcz, abi przibiwali społu, bo gich bilo barzo wyelye, y nye mogły só̗ spolu przebywacz. Przeto szó̗ stala swada myedzi pastyrzmy abramowymy a lothowimy. A tego czasu bidlyl Cananeus a Phatezeus w tey zemy. Y rzekl gest Abram ku Lotowy: Proszy*, abi nye bila roznoszcz myedzi mimy a myedzy twymy pastyrzmy, abosmy sobye braczya. Otocz wszitka zemya przed tobó̗ gest. powsdal szó̗ odemnye, proszó̗ czyebye. poydzeszly ty na lewo, ya poydó̗ na prawo, bó̗dó̗ przed szó̗ drzecz[101] a poydzesly ty na prawo, a ya na lewo. Potem roznyosl Loth oczy y uszrzal wszitkyey zemye wloszcz, gesto szó̗ wszitka rozlazła* y wszitek Yordan, drzewo gez (?) bil pan bog przewroczyl Sodoma y Gomora, yako ray boszy a yako zemya Egipska tako tym, którzy gydó̗ do Segor myasta. Czsosz wiswolyl sobye Loth kray podle Yordana, a pochilyl szó̗ od wschoda sluncza, y rozdzelylasta szyó̗ brati spolu. Abram bidlyl w zemy Kanaan, a Loth przebywal w myeszczyech, gezto só̗ bili podle Yordana, y bidlyl gest w Sodomye. A lyudze w tem myeszczye bily barzo grzeszny a zloszczywy przed gospodzynem. Y rzekl gest gospodzyn ku Abramowy, gdisz bil szó̗ s Lotem rozdzelyl: Wznyeszy swoge oczy wisprz*, a pogló̗dny s tego myasta, na gemzez to nynye, na polnoczi a na poludnye, na wschoth sluncza y na zapad. Tu (?) wszey zemye, gesz opatrziz, tobyecz dam a twemu syemyenyu az na wyeky. Rosplodzysz twe syemyó̗ yako proch na zemy. takyesz bó̗dz mocznye twe syemyó̗. Bó̗dzelycz moczni ktori czlowyek zcziszczy proch na zemy, takyesz bó̗dzelycz moczne* twego* syemyó̗ zcziszczy. Przeto wstayn* a schodzy zemyó̗, yze tobye yó̗ mam dacz. Tako potem wswyedzawszy (?) swoy stan Abram, przyszedl y przebiwal podle dolu Mambre, gesto gest u Ebron, y udzalal gest tu oltarz panu bogu.

XIIII.

Potem szó̗ gest stalo tego czasu, ysze Amrafel, krol Semaar, a Arioch, krol s Ponta, a Chadorlaomor, krol Elamytsky, a Thadal, krol pogansky, myely só̗ boy przeczyw Bara, krolowy sodomyczskyemu, a przeczyw Bersa, krolu gomoreyskyemu, y przeczyw Samaar, krolowy Adame, a przeczyw Semeber, krolowy Seboym, y przeczyw krolowy Bale y Segor. Czyto wszitczy bily szó̗ sesly do padola lesznego, gesto gest morze solne, yze só̗ dwa naszczye lat sluszyly Chodorlaomorowy, krolowy Elamytskyemu, a trzeczye naszczye lato odstó̗pyly ot nyego. A przeto czwarte naszczye lato przydze Chodorlaomor a krolowye, gesto s nym bily, y pobyly szyó̗ Raphaym w Astaroth a Charnaym, a Zuzym s nymy, a potem w Sabye Chariathaym, a Choreos na gorach Syren az do plynye (?) Pharan, gesto gest na puszczy. A wroczywszy szó̗ przyczó̗gly ku studnyczi Mephat a y Kades, y pobyly wszitkó̗ wloszcz Analechytskych a Amoreyskich, gesto bidlyly w Azonthamar. Y wiszly szó̗ krol sodomytsky a kroi gomoreysky a krol Adame a krol Seboym a kroi Sale y Segor, y pobyly swe zastó̗pi przeczyw gym w nadole lesznem przeczyw Chodorlaomor, krolu elamytskyemu, a Thadal, krolu poganskyemu, a Amrafel, krolu Sennaar, a Arioch, krolu s Ponta, cztyrzey[h] krolowye przeczyw pyó̗czy. Ale to leszne podole myalo gest wyelye studnycz gló̗bokich, w nychsze gest bil klyy. Tako lepak krol Gomore a krol sodomsky til podaly, a tu padly, a ktorzisz syó̗ ostaly, uczyekly só̗ na goró̗. Y pobraly só̗ wszitko korzyszcz Sodomskich a Gomorskich, gesto ku pokarmu sluszayó̗, y odyadó̗. A takyesz Lotha, syna brata abramowa, se wszym czsosz gymyal wszó̗ly, genze gest przebywal w Sodomye. Tedi geden stich, genzeto uczyekl, powyedzal Abramowy zydowy, genzeto bidlil podle wodolu* Mambre Amorey, brata Eschel, a brata Aner, bo czy sobye bily slub zagubyly (?) s Abramem. To gdisz usliszal Abram, ysze gest Loth yó̗t, brat gego, ze wszym swim nabitkyem: zczedl dospyele swe schowanye (schowanyje!), trzista gich a osmdzeszó̗t, y szczyga ony aze do Dam, a rozdzely ge w towarzystwo y uderzy na nye w noczi y sbyge ge, y sczyga ge aze do Saba, a Lota swego brata ze wszym nabitkyem pobral, zonó̗ i takye ludzy. Y wiszedl gest przeczyw gemu krol sodomsky, a gdi syó̗ zaszyó̗ wroczyl ot pobyczya Chodorlaomor a krolowye* gesto szó̗ s nym były w dole Sabe, gesto gest bilo krolewskye. Tedi potem Melchisedech, krol Salem, noszyl chleb a wyno, bo gest bil pop wyrzchnyego boga. Poszegnaw y rzekl: Blogoslawyon Abram bogu nawisszemu, genze gest stworzyl nyebo y zemyó̗, a blogoslawyon bog nawisszy, gegoz zasczyczyenym wrogowye w gego ró̗ce dany. Y dage gest* dzeszó̗tek ze wszego. Potem gest rzekl krol sodomsky ku Abramowy: Day my dusse, a gyne wszitko sobye pobyerz. Genze otpowyedzal rzekó̗cz: Wdzwygnó̗ ró̗kó̗ swó̗ ku gospodzynu, bogu nawisszemu, genze wladnye nyebem y zemyó̗, zecz nyczy (nici) namnyeyszey any wstó̗gy nogawyczney nye wezmó̗ ze wszego twego plemyenya, abi nye rzekl: Yacz yesm ubogaczyl Abrama. kromya tich, czsosz só̗ mlodszy gedli. Y rzekl: Oddyelyo* mó̗ze, gesto poydó̗ se mnó̗, Aner, Eschol a Mambre. czyczto pobyoro* czyó̗szczy swe.

XV.

To tak gdisz przemynó̗lo, prziszedl gest glos bozy ku Abramowy rzekó̗cz: Nye straszy syó̗ Abramye, yacz yesm obronyenye twoge. Y rzekl Abram: Panye boze, czso my dasz? Yacz szó̗dó̗ (?)[102] przez dzeczy. a syn wlodarzem[103] domu mego, ten gest Eliaser Damascus. Y przyczyny Abram: Mnyey* gesto[104] nye dal syemyenya. a tocz wschowanyecz mnogy[105] bó̗dze dzedzycem mego sbosza. A richlo przydze k nyemu słowo bosze rzekó̗cz: Nye bó̗dzecz tento twim dzedzycem, ale genze winydze s twich lyó̗dzwy, tego bó̗dzesz gymyecz dzedzycem. Y wiwyodl gest gi precz y rzekl gest k nyemu: Weszrzy na nyebo a sliczy gwyazdi, acz moszesz. Y rzekl k nyemu: Takocz bó̗dze twe syemyó̗. Y weszrzal Abram ku bogu, a sprawyedlywoszcz gemu obroczono. Y rzekl k nyemu: Yacz gesm bog, genzem czyó̗ wiwyodl z Ur Kaldeyskich, iszecz bich dal zemyó̗ tuto, abi yó̗) gymyal. Y odpowye Abram: Gospodzynye, ktoró̗ bich wydzal myeczy (mieci), ysze bich yó̗ gymyal w swey moczi? A otpowyedzal pan bog: Weźmy my krew*[106] trzeczyego lata, a kozó̗ a skopyecz, wszitko trzeczyego lata, garlyczó̗ a goló̗bya. [107]to wszitko, y przeczynay ge na dwoge y polosz na gromadó̗, ale ptakow nye rozdzely. Y snydze na dol ptastwo na marchó̗, ale Abram syó̗ gym bronyl. A gdisz bilo slunce za goró̗ zaslo, uderzy na Abrama drzemota, a groza wyelika w czyemnoszczy obydze gi. Y rzeczono k nyemu: Wyedz to, zecz twe syemyó̗ ma bicz goszczynno w trzy (?)[108] zemye, a bó̗dze poddano w robotó̗ za trzysta lat. bó̗dze w tey naczy (?). A wszedl lud, genzeto ma robotowacz, gez gy bó̗dó̗ udró̗czaczy[109]. Ale potem winydó̗ z wyelykym nabitkyem. A ti potem poydzesz ku oczczom swim w pokoy, a bó̗dzesz pogrzebyon w dobrey staroszczy. W czwartem potem wyeku sam szó̗ wroczysz[110], bo szó̗ gest geszczye nye dokonala Amoreyskich sloszcz az do dzyssego czasu. A gdisz bilo slunce za goró̗ zaslo, y uczyny szyó̗ mrokowa czma, a blask syó̗ zyawy a szwyatle*[111] ognyowe, y da iskri a czyó̗szczy rozdzelone ognya. A tego dnya za(s)luby pan bog s Abramem slub. arzekocz: Syemyenyu twemu dam zemyó̗ tuto, ot rzeky Egipskyey aze do wyelykyey rzeky Eufraten: Czynayska, a Cenezayska, a Cetmoneyska, Eteyska, a Pharezeyska, Raphaymska, Amorreyska, Cananeyska, a Gregezeyska, a Gebuzeyska*.

XVI.

Tedi Saray, zona Abramowa, przezdzatkyny bila, amyala dzewkó̗ sluszebnó̗, ktorato gymyó̗ myala z Egipta Agar. Y rzece ku swemu mó̗zu: Tocz pan bog zatworzyl moy szywot, abich nye rodzyla. wnydz k mey sludze, azacz bog zdarzy od nyey mnye syni. A gdisz on powolil k gey proszbye: poyó̗wszy Agar Egipskó̗, swó̗ dzewkó̗, po dzeszó̗czy leczyeck, yakosz bily poczó̗ly bidlycz w zemy Canaan, y dala yó̗ swemu mó̗zu, genze gest vstó̗pyl k nyey. Tedi ona wydzó̗cz, ze gest poczó̗la, wzgardzy swu* panyó̗. Y rzekl* gest Saray ku Abramowy: Zlostnye przeczyw mnye czynysz. Yacz yesm swó̗ dzewkó̗ dala w twoge lono, yze gest bila poczyó̗la, a w nyenawyszczy mnye ma. Só̗dzy to bog myedzy mnó̗ a myedzy tobó̗ó̗. Gesto* Abram otpowyedzal: Otocz twoya dzewka gest w twoyu ró̗ku. uczyń snyó̗, czso chczesz. A gdisz yó̗ Saray skaszny, ona precz uczyeczye. Potem gdisz yó̗ gest nalazl an[i] gyol gospodzynow u studnycey, gesto gest na szczyeszcze na puszczy Assur, rzekl k nyey: Agar, sluszebnyce Sarayna, otkó̗d gydzesz, a dokó̗d gydzesz? A ona otpowyedzala: Przed obliczym Saray, panyey mey, uczyekam. Y rzeki gest k nyey angyol boży: Wrocz syó̗ ku swey panyey, a pokasz syó̗ gey pod ró̗kó̗ gey. Opyó̗cz wsplodzysz plod, syemyó̗ twe, y bó̗dze czyste a mó̗skye w moczi. Y lepak poczó̗la y porodzyla[112] syna, temu gymyó̗ sdzala Ysmahel, przeto ze gest twó̗ nó̗dzó̗ slyszal gospodzyn. A tento bó̗dze czlowyek gnyewliwy, a ró̗ce gego przeczyw wszem, a ró̗ce wszech przeczyw gemu. A straczy (?) kray swey braczy. Y wezwala lepak Agar gymyó̗ boze, genze gest k nyey mowyl: Ti panye boże, genzesz na myó̗ weszrzal. Y rzekla gest: Zayste wydzalasm tuto, czsom poszó̗dala wydzecz. Przeto wezwala gest studnyczó̗ Studnycza zywego a wydzó̗cego ode mnye*. A ta gest myedzi Cades a Barad. Y porodzyla gest Agar Abramowy syna, genze gemu gymyó̗ zdzal Ysmahel. Y bil gest Abram szeszcz a osmdzeszó̗t lat, gdisz to gemu Agar porodzyla Ysmahela.

XVII.

Potem gdisz w dzewyó̗czy dzesyó̗t w dzewyó̗czy leczyech bó̗dze, zyawyl syó̗ gemu pan bog y rzeki gest k nyemu: Yacz yesm bog wszech mogó̗czi, poydzi za mnó̗, a bó̗dz skrussoni (?))[113]. Polozó̗ szlyub myedzi tobó̗ a myedzi mnó̗, a rosplodzó̗ czyó̗ wyelmy. Y padł gest Abram na swe oblicze. Y rzekl k nyemu bog: Yacz yesm bog, a szlub moy poloszó̗ myedzi mnó̗ a myedzi tobó̗. A bó̗dzesz oczecz mnogich rodzayow. A bó̗dzesz Abraham wezwań[114], bocz yesm czyó̗ ustawyl oczczem mnogich rodzayó̗w. Y kaszó̗ tobye wyekny buyno roszcz, a possadzó̗ czyó̗ myedzy lyudzmy, a krolowye winydó̗ s czyebye. Y ustawyó̗ slub moy myedzi mnó̗ a myedzy tobó̗, y myedzi twim syemyenyem po tobye, twemu rodu slyub wyeczni. Przeto, bich bil twoy bog a syemyenya twego po tobye. A dam tobye y twemu syemyenyu zemyó̗, w geysze bó̗dzesz gospodarzem bidlycz, wszitkyey zemy Canaan wyeczne ymyenye, a bó̗dó̗ gich. Opyó̗cz gest rzekl bog ku Abramowy: A ti przeto strzesz slyubu mego, y syemyó̗ twe po tobye i gich rod. Tocz gest slub moy, genze maczye chowacz, myedzi mnó̗ a myedzy wamy, a syemyenyem twim po tobye. A obrzazan bó̗dze myedzi wamy kaszdi pacholik, a obrzezeczye kó̗sek lona waszego, abi bilo na wyeczne znamyó̗ szlub myedzy mnó̗ a myedzy wamy. Mlodzenyecz w ósmy dnyoch bó̗dze obrzazan myedzi wamy a waszem pokolenyu, tako wschowanyecz, yako zakupyenyecz. A ktoczkoly bó̗dze s rodu waszego, bó̗dze s nym mnogi*[115] szlub i s gego pokolenym na wyeky[116]. Mó̗sz, gegozto czyalo nye bó̗dze obrzazano, zagladzona bó̗dze ta dussa [s] swego ludu, bo gest mego szlyubu nye pelnyla. Y rzekl lepak bog ku Abramowy: Swey zenye nye bó̗dzesz mowycz Saray, ale Sara. A ya yó̗ poszegnam, a s nyey dam tobye syna, ktoregoszto posegnam. A od nyego syó̗ wsplodzy wyelyky lud y krolowye ludsczy. Y padnye Abram przed bogem na swe oblice* y wstanye. A rzecze w swem serczu: Dal (?) nyz (?)[117] we szczye leczyech ya mogó̗ syna myeczy? a Sara bó̗dz (?) w dzewyó̗czy dzeszyó̗t leczyech, y porodzyla? Y rzekl gest ku bogu: Bi bil gedno zyw przed tobó̗ Ysmahel. Y rzekl gest pan bog ku Abrahamowy: Sara zona twoya porodzy tobye syna. A sdzegesz gemu gymyó̗ Ysaak. A ya gemu ustawyó̗ szlub moy wyeczni a syemyenyu gego po nyem. A w proszbye za Ysmakela gestem czyó̗ usliszal. Tocz ya dam gemu poszegnanye, a rosplodzó̗ gy wyelmy. Dwanaszczye wiwod*[118] z nyego winydze, a rosplodzy wyelky lud. Ale szlyub moy ustawy(ó̗) ku Ysaakowy, gegoszto Sara tobye urodzyla* tegoż czasu w roku w drugem. A gdisz przestal s nym mowyenya, otstó̗pyl bog ot Abrahama. A Abraham poyó̗l Ismahela swego syna, y wszitky schowanyce swego domu y wszitky ti, gesto bil kupyl. y obrzezał gich lono na tem myeszczye tego dnya, yakosz gemu bil bog przykazal. Y bil gest Abraham w dzewyó̗czy dzyeszyó̗t a w dzewyó̗czy leczyech, gdisz syó̗ gest obrzazal. A Ysmahel bil we trzynaszczye leczyech, gdiszto gest obrzazan. Wszilczi gednego dnya obrzezany, Abrakam, Ysmakel syn gego a wszitczy mó̗zowye domu gego, tako wschowayó̗czi, yako zakupyenczi y czudzoszemczi, pospołu obrzazany só̗.

XVIII.

Lepak syó̗ gest gemu pan bog syawyl w podolu Mambre. A on szyedzy we drzwyach swego stanu poszrzod dnya na slunczu. A gdisz snyosl oczy swoge, wydzal gest trzi mó̗sze blisko syebye. Genzeto gdisz bil uszrzal, wibyegl gest przeczyw gym se drzwy swego stanu. A poklonyl syó̗ rzekó̗cz: Panye boże, nalaslesm myloszcz przed twyma oczyma: nye myay slugi swego! Ale nyechacz przynyossó̗ malutko wodi, a omiyó̗ wassze nogi, a otpoczynyeczye pot drzewym. Poloszó̗ wam chleb, a poczwyrdzyczye swego szercza, a potem poydzeczye. A ony przeto ustanowyly syó̗ u slugi swego y rzekly: A ti uczyn, yako chcesz. Y poszpyeszil syó̗ Abraham ku stanowy, y rzekli só̗[119] k nyemu: Richlo wesmy trzi myarky mó̗ky, a zamyesszy, a uczyn potplomik chleba. A sam byeszal ku stadu, a wszó̗l czyelyó̗ tluste a wyelmy dobre, a dal ge pacholku, genze w masle a w mlecze (mlece) to czyeló̗ warzyl. Y poloszil przed nymy y stal gest sam przi nych pod drzewem. A gdisz bili gedli, rzekly k nyemu: Gdze gest Sara, twoya zona? A on ot[j] powyedzal: Tu gest w stanu. Gemuszto rzecze: Wroczywszy szyó̗, przydó̗ k tobye, a bó̗dzesz zyw w tento czasz w rok, a Sara twoya zona bó̗dze myecz syna. To Sara usliszewszy*, roszmyala syó̗ stoyó̗cz za drzwyamy w stanu. Bo sta bila oba stara, a yussz wszitkyem (?) wyeku, a y w staroszczy bila. Y przestala gey bila biwacz zenska nyemocz. Gemusz syó̗ ona tagemnye poszmyewala, arzekó̗cz: Kdicz yesm syó̗ yusz starzala, a pan moy yuz kmyeczyem, na roskosz syó̗ dam? Y rzekl gest pan bog ku Abramowy: Przecz syó̗ gest Sara smyala, arzekó̗cz: Dopyoro* bó̗dó̗ rodzycz, yusz bó̗dó̗cz i babó̗? Zdarzy bog, czso gest nyepodobno. Yakozm s tobó̗ smowyl, wroczó̗ syó̗ zasyó̗ k tobye, a bó̗dzesz zyw tego czasu w rok, a Sara bó̗dze gymyecz syna. Yprzala Sara, rzekó̗cz: Nye szmyalasm syó̗, urzaswszy syó̗ strachi*. Y rzekl gest pan bog: Nye tak, alesz syó̗ smyala. Tedi gdisz wstaly otó̗d* czy mó̗szowye, obroczyly swoge brzemyena[120] przeczyw Sodomye. Abraham szedl spola*[121] s nymy, prowadzó̗cz ge. Y rzekl gest pan bog: Nye mogl czyesm zatagycz, Abrahamye, czso miszlyó̗ uczynycz. Bo yuze poydzeczye w lud wyelyky a przesylni. A poszegnano bó̗dze w tobye wszitko zemskye poroze, w nyemze ymam przikazacz synom twim y twey czeladzy po tobye, abi ostrzegali chwali bozey, a czynyly prawdo y mylosyerdze, abi pan bog przewyodl przes Abrahama wszitko, czso gest mowyl ku Abrahamowy. Y powyada: Gest wolanye Sodomskich a Gomorskich, rosmnoszyla syó̗ gest gich wolya*, a grzech syó̗ gich obczyó̗szyl: stó̗pió̗, a opatrzó̗, gestii to wolanye, ku mnye przyslo, skutkyem napelnyly to, a nye napelnyly tako w swyem (?)[122]. Tako syó̗ obroczywszy, i gidze do Sodomi. Ale Abraham geszcze stal przed panem bogem. A przystó̗pyw y rzecze: Azaly zatraczysz sprawyedlywego z nyesprawyedlywim? Bó̗dzely pyó̗czdzesyó̗t sprawyedliwich w tem myeszczye, azaly nye odpuszczysz temu myastu prze pyó̗czdzesyó̗t sprawyedlywich? O panye boze, nye przepuszczay tego, abi ty panye boże zapamyó̗tal sprawyedliwego s nyesprawyedlywim, bo to tobye nye przyslussa, genze só̗dzysz wszitkó̗ zemyó̗, nygdi só̗du czynycz nye bó̗dzesz. Y rzekl gest pan bog k nyemu: Naleszonily bó̗dó̗ w poszrzot tego myasta Sodomi pyó̗cz dzesyó̗t sprawyedliwich, ya gym przepuszczó̗ wszem prze tó̗ pyó̗cz dzesyó̗t sprawyedlywich. Y otpowyedzal Abraham: Boczyem gednego* poczul*[123], bó̗dó̗ mowycz ku bogu memu, acz gesm pyerszcz a popyol A czsosz, acz bó̗dze przes pyó̗czy pyó̗czdzesyó̗t sprawyedlywich, zagubyszly prze pyó̗cz, aczczy grzeszne, wszitko myasto? Y rzekl gest: Nye zagubyó̗, acz bó̗dó̗ naleszeny ti pyó̗cz a cztyrdzeszczy. Y lepak mowyl k nyemu: A gdi naleszoni bó̗dó̗ cztyrdzeszczy, czso uczynysz? Otpowyedzal: Nye zatraczó̗ o cztyrdzeszczy. Y rzekl gest panu bogu: Racz my otpuszczycz, acz prosyó̗ czyebye. Czso uczynysz, acz gich bó̗dze naleszono trzidzeszczy? Otpowyedzal: Nye uczynyó̗, naleszonily bó̗dó̗ w nyem trzidzeszczy sprawyedlywich. Bo gednego (?) czuyó̗[124], y rzekl, bó̗dó̗ mowycz k memu panu bogu: A czso, acz gich tu bó̗dze naleszono dwadzeszczya? Otpowyedzal: Nye zagubyó̗ prze dwadzeszcza. Y rzecze: Proszó̗ pana boga, bi syó̗ na myó̗ nye rozgnyewal, acz geszcze gedno rzekó̗: Proszó̗ czyebye boze, acz gich bó̗dze nalesyono dzessyó̗cz, czso uczynysz? Rzekl bog: Nye zagladzó̗ prze dzeszyó̗cz. Y otstó̗pyl gest pan bog, gdisz gest przestał s* mowycz ku Abrahamowy. a on szyó̗ nawroczyl na swe myasto.

XIX.

Przyszli só̗ dwa anyoli wyeczor do Sodomi. A Lot syedzal w myeszczskyey bronye. Genze gdisz bil usrzal, pochiczyl szó̗ a padl na swe oblicze na zemyó̗, y poklonyl szó̗ gym y rzece: Proszó̗, myli panye, stó̗pczye do domu slugi swego, a ostanczye tu, a umigeczye nogi wassze, a z yutra poydzeczye. A ony rzekly: Nykakye, ale na ulyczi ostanyemi. A on gich barzo prossy, abi syó̗ wroczyly k nyemu. A gdisz bili weszly w gego dom, uczynyl gest godi. Uwarzył prasznyce, y gedly só̗. A drzewyey nysze szły spacz, mó̗zowye tego myasta ostó̗pyly ge, i starzy y mlodzy y wszelky lud pospolu. Wezwaly Lotha y rzekly k nyemu: Gdze só̗ czy mó̗zowye, czso przyszly k tobye noczó̗? Wiwyedz ge sam, acz ge poznami. Wiszedl k nym Lot, zatworzyl za sobó̗ drzwy. Nye porokuyczye braczya myla, proszó̗ wasz. Bocz mam dwye dzewce, gezesta geszce mó̗zow nye znale, a ticz wam wywyodó̗, pozó̗daczyely, iako syó̗ wam luby, a nye czynczye nyczs zlego tym mó̗zom, bocz só̗ weszly seszczyó̗ (?) w moy dom[125]. A ony rzekły: Weszlysmi yako podobno[126]. Y lepak rzekly : Wszedlesz yako czudzozemcza, azaly bó̗dzesz só̗dzycz? przeto czebye samego wyó̗cey, nysz ti mó̗ze ubygemi. A gdisz bili blisko ku wilamanyu drzwy, tedi mó̗zowye wpuszczyly Lota, a wzó̗ly gy k sobye, a zawarly drzwy. A czy wszitczi, czsoszto tamo staly, poraszeny szlepotó̗, ot namnyeyszego az do wyó̗czssego, tako aze nye mogly drzwy naleszcz. Y rzekly só̗ ku Lotowy: Maszly tuto ktorego swego? syó̗czya (zięcia) albo syni albo dzewky: wiwyedzi ge s tegoto myasta. Bocz zagladzymi to myasto, przeto ze syó̗gich wolyą* rozmnozyła w zloszczy przeczyw panu bogu, genze gest nas poslal, abismi ge zatraczyly. Tedi wiszedl Lot y rzekl ku swemu zó̗czyu, genzeto myal poyó̗cz gego dzewkó̗, y rzekl gest: Wstanczye, winydzczye s tego myasta, bocz pan bog chce zatraczycz to myasto. Y mnymali, bi klamayó̗ mowyl. A gdisz s yutra bilo, angyol syó̗ ukazal, a rzecze ku Lotowy: Wstan, wezmy swoyó̗ zonó̗ y dwye dzewcze, gesto masz, abi czy nye zaginó̗ly pospolu prze grzech tego myasta. A gdisz to odmowyl, wszó̗l gi za ró̗kó̗ y gego zonó̗ y dwye dzewce, przeto yze[k] gym bil bog otpuszczyl. Y wiwyodl ge i postawyl ge przed myastem. Y mowyl gym: Pamyó̗tayczye, abiszczye nye oglyó̗dali, a nye ustanowyayczye syó̗ tu na tem myeszczye, ale alysz na gorze stanyeczye, abiszczye z nymy nye zagynó̗ly. Y rzekl gest k nyemu: Proszó̗ czyebye, myli panye, yacz yesm sluga twoy, bich nalazl myloszcz przed twym oblyczym, abi my dal myloszerdze twe, abi moyó̗ dussó̗ sbawyl, bo znadz y na gorach syó̗ nye ukryyó̗, abi myó̗ nye darlo (?) zle czlowyeczstwo[127], isze bich tak umarl. Myasto gest tu blyzu, do nyegosz mogó̗ uydz, a w nyem syó̗ skriczy, a tocz gest male, a sgromadzymi syó̗ w nyem, a bó̗dze nas nye malo, a bó̗dze moya dussza zywa? Y rzekl gest angyol k nyemu: Otoczesm tako twó̗ proszbó̗ usliszal, yzecz nye przewroczó̗ tego myasta, za ktoresz to mowyl. Do tego gydzy, a tamto bó̗dzesz myeskal. Bocz tu nyczs nye mogó̗ uczynycz, alisz tam vynydzesz. A przetocz gest nazwano to myasto Segor. A gdisz slunce wisslo s gori, tedi wszedl do tego myasta Segor mó̗z, gemu gymyó̗ Loth. Tedi pan bog spuszczyl gest deszcz krwawi a ogen plomyenni s nyeba na Sodomó̗ a na Gomoró̗. Y potraczyl gest ti myasta, wszitkó̗ wloszcz, a se wszitkym ludem, czsokoly gich tam bilo, od malego do wyó̗czsego. Ale zona Lotowa, gdisz syó̗ gest oglyó̗dnó̗la zassyó̗, obroczyla syó̗ gest w slub solni. Potem Abraham wstaw z yutra s tego myasta, na gemzeto bil pyrzwey z panem bogem, patrzyl gest na Sodomó̗ a na Gomoró̗ y na wszitkó̗ zemyó̗ tey wloszczy. Y uszrzal proch gydó̗cz wsgoró̗ yako dym. A gdisz pan bog przewroczyl myasta teyto wloszczy, wspomyonó̗l na Abrama, yze proszył gest Lota z przepadnyenya myasta, w gemzeto gest bidlil y wistó̗pyl gest[128]. A bil Loth w Segor y przebiwal gest na gorze, a dwye dzewce gego s nym. Bo syó̗ bal przebiwacz w Segor, ale ostal gest w yaskyny y swima* dzewkama. Y rzekla gest wyó̗czssa ku mnyeysszey: Nasz oczyecz star gest, a nyszó̗dni* mó̗z nye ostal w zemy, genze bi mogl do nas wnydz podlug obiczaya wszey zemye. Poydzewa, upoywa swego oczcza wynem, a spywa s nym, abichom mogly syemyó̗ zachowacz od naszego oczcza. A tako tego wyeczora dali só̗ swemu oczczu wyna pycz. A wstó̗pywszy starsza ku oczczu, y spala gest s nym. Ale on nye czul. gdisto syó̗ z nym połozyla, any gdisz od nyego wstala. Lepak drugego dnya rzece ku mnyeyszey: Yacz yesm wczora spala s mim oczczem. A ty dzyssza nagotuy wyna, a dawa* gemu pycz, a bó̗dzesz tesz s nym spacz, aza bichom zachowały syemyó̗ ot naszego otcza. Y uczynylasta tako. Y wstó̗pyla mlodssa y spala gest s oczczem swim. A zayste any tego gest czul, kyedi syó̗ gest podle gego poloszyla, any gdi gest wstala. Tedi poczyó̗lasta dwye dzewce Lothowye s swim oczczem, y porodzila gest wyó̗czssa syna, temuto zdzala Moab. On gest oczyecz Moabskich za dluge dny. A takyesz mlodssa porodzyla syna, a temu zdzala gymyó̗ Amon. On gest oczyecz Amonyskych asz za dluge dny.

XX.

Potem gest szedl Abraham na poludnye, y przebiwal gest myedzi Cades a myedzy Sur. Y bil gest goszczyem. Y mowyl o Sarze swey zenye, abi bila gemu syostra. Tedi Abimelech, kroi Gerarsky, poslal a wezwal yó̗ y wzó̗l yó̗. Y przyszedl bog w wydzenyu Abimelech krola y rzekl k nyemu bog: Sdechnyesz przeto, yzesz wsyó̗l zonó̗, bocz ma mó̗za. Alye Abimelech krol bil syó̗ gey nye dotknó̗l, a rzekl gest: Aza myli panye boze, sprawyedlywi a nyewynni lud zagubysz? A wwszako mnye on rzekl, abi gemu bila syostra. a ona rzekla: Brat gest moy. W prostoszczy mego sercza a w gluposzczy moyu ró̗ku gestem to uczynyl. Y rzekl k nyemu bog: Yacz yesm wydzal, yzesz to w prostoszczy twego syercza uczynyl, a przetom czyó̗ ostrzekl, abi przeczyw mnye nye sgrzessyl. A nye przepuszczyl czyesm syó̗ gey dotknó̗cz. Przetoz gydzy, wrocz zonó̗ mó̗zu, bocz gest prorok, a bó̗dzecz proszicz za czyó̗, y bó̗dzesz zyw. A pakly gey nye bó̗dzesz chczyecz wroczycz, wyedz to, ysze szmyertnye muszysz umrzecz, y wszitko czso gest twe umrze. A onto Abimelech krol natichmyast w noczi wstaw, zawolal wszech swich slug, y powyedzal wszitko to przed nymy, y wzbaly syó̗ wszitczi mó̗zowye wyelmy. Potem Abimeleck zawolal takye Abrahama y rzekl gest k nyemu: Oto czsosz nam uczynyl, czsosmi prze czyó̗ sgrzeszyly, ysesz przywyodl na myó̗ y na me krolewstwo grzech, gegoszesz nye myal uczynycz, a uczynylesz nam. Y lepak gego wsprossy rzekócz: Powyedz nam, czemusz to uczynyl? Otpowyedzal Abraham: Tomczy sobye miszlil, rzekó̗cz: Znadz tu nye na tem myesszczu strachu bozego, zabyyó̗ mnye prze moyó̗ zonó̗. Ale zaprawdó̗, sostra my gest, dzeczyó̗ mego oczcza, ale nye dzeczyó̗ mey maczyerze, y poyó̗l sem(!) yó̗ w myasto zoni sobye. Potem gdisz myó̗ gest pan bog wiwyodl z domu oczcza mego, rzeklesm gey to: Mylosyerdze uczyn se mnó̗. na wszelkich myeszczoch, kó̗di syó̗ obroczymi, rzeczy, ze czyesm twoy brat. Tedi Abimeleck wezmye owyecz, wolow, slug a dzewek, y dal Abrahamowy. y wroczyl gemu Saró̗ zonó̗ gego, rzekó̗cz k nyemu: Otocz zemya wszitka przed wamy, przebiway, gdze chczesz a gdzecz syó̗ luby. A lepak rzekl ku Sarze: Otoczyem dal bratu twemu tyssó̗cz srzebrnich pyenyó̗dzi, tocz bó̗dze tobye na przikriczye twoyu oczu. a kó̗dikoly syó̗ obroczysz, abi pomnyala, zesz w krzywdze naleszona. A lepak Abraham[l] gdisz syó̗ pomodli bogu, usdrowyl gest bog Abymelecha y zonó̗ gego y dzewky gego, y porodzila. Bo zawarl bil bog kazdi zywot zensky y wszey czeladzy Abymalechowey tego krola.

XXI.

Lepak pan bog wzyawyl gest Sarze, yakosto bil szlubyl gey, y napelnyl gey, czso mowyl. Y poczó̗la gest y porodzyla syna w swey staroszczy w ten czasz, yakosz gey bil bog prorokowal. Y sdzal gest Abraham synowy swemu, gegoszto Sara porodzyla, Isaak. A obrzazal gi osmego dnya, yakoto bil bog gemu przikazal. A gdisz bil Abraham we szcze leczyech, tego wyeku syó̗ urodzyl Isaak. I rzekla Sara: Szmyech my bog uczynyl, bo ktokoly to usliszy, bó̗dze syó̗ mnye naszmyewacz. Y lepak gest rzekla: Y ktobi uszliszal, nye bó̗dze wyerzycz Abrahamowy, abi Sara mogla porodzycz syna, abi porodzywszy gi, bi gi mogla otchowacz, gegoz gest porodzyla w staroszczy. Tedi pacholik odchowali bil, a yó̗l szyó̗ roszcz. Y uczynyl gest Abraham wyelikye godi, dzen gego ostawyenya[129]. A gdisz bila Sara wydzala syna swego, a on ygral s Agar z Egipskó̗[130], a ona igrita (?) y rzekla gest ku Abrahamowy: Kasz (?) dzewce tuto y synowy. Bocz nye bó̗dze dzeczyó̗czyem[131] syn dzewky mey s mim synem Ysaakyem. To slowo A-braham tesznye wszó̗l o swem synu. Gemuszto pan bog rzekl: Nye zdacz syó̗ to wyelmy przeczywno o synu a o dzewce twey. Wszitko, czsokoly kaze Sara, poslussen bó̗dz gey. Bocz po Isaakowy twe syemyó̗ syó̗ rosplodzy, a y syna twego* dzewky rosplodzy* w wyelyky lud, bo gest twe syemyó̗. Tako wstaw Abraham z yutra, a wzó̗l chleba a lagwyczó̗ wodi, y wloszyl gey na pleczi, daw gey syna gey, y puszczy yó̗ precz. Geszto gdisz bila wiszla, y poczó̗la bló̗dzycz po puszczy Bersabee. A gdisz gey bilo wodi nye dostanye w lagwyczi, posadzi dzeczyó̗ pod drzewem, gez tam bilo, y gydze precz, y szyó̗dze ot nyego na dostrzelenyu y rzekla: Nye bó̗dó̗, panye boze, patrzycz na szmyercz dzyeczyó̗czya mego. A syedzó̗czy, yó̗la wyelykym glossem plakacz. Ale bog usłyszał glos mlodzencza tego, y wzwola anyol bozy s nyeba, rzekó̗cz ku Agar: Czso czynysz Agar? nacznye[132] syó̗ bacz. Bo gest pan bog usłyszał glos twego dzeczyó̗czya s tegoto myeszczcza, na gemzeto gest dzeczyó̗. Wstań a poymy dzeczyó̗ za ró̗kó̗, bocz syó̗ rosplodzy w wyelykó̗ wloszcz. Y otworzył pan bog oczy gey, y uszrzala wodi studnyczó̗, a naczyrpnó̗la gey lagwyczó̗ y dala gest dzęczyó̗czu pycz. Y bila z nym, genze tu rozl a przebywał gest na puszczy. Tedi ten mlodzenyecz bil strzelcem y przebiwal gest na puszczy Pharon. Y poyó̗la gest gemu macz gego zonó̗ s Egipskyey zemye. Tegosz czassu rzekl Abimelech ku Aficol[133]: Wywyodó̗ woysky gego ku Abrahamowy, bocz gest s tobó̗ przy wszem, czsokoly czynysz. Przetosz przysyó̗szy my na swego boga, abi my nye skodzyl any mim namyastkom any memu plodu. ale czyn myloszerdze, gezem ya tobye uczynyl, a zemy, w nyeyzes syó̗ ti obraczal, gesz gest przy górze[134]. Y rzeki gest Abraham: Yacz przyssyó̗gó̗. Y porokowal gest Abimelech prze studnyczó̗ wodi, gesto nasylym bily odyó̗ly slugi gego. Otpowyedzal Abimelech: Nye wyedzalesm, kto to bil uczynyl. a tisz my tego nye powyedzal, anym tego drzewa*[135] sliszal, nyże dopyro tym razem. Tedi Abraham wzó̗l owyecz, wolow, y dal gest Abimelechowy. y za przyssyó̗glasta syó̗ oba sobye. Abraham obraw syedmyoro yagnyó̗t stada, y postawy na pamyó̗cz. Gemuzto rzeki Abimelech: Comu* só̗ ty yagnyó̗ta, geszesz to postawyl? Tegdi on rzecze: Syedm tichto yagnyó̗t weszmyesz z mey ró̗ky, abi bily na szwyadecztwye, yzeczyem ya tuto studnyczó̗ wikopal. A przetosz temu myastu zdzaly só̗ Bersabee, bosta tu oba przyssyó̗gla a za(s)lubyla sobye przi tey studnyczi. Potem wstaw Abimelech a Ficol, y wiwyodó̗ ricerstwo gego, y wroczyly ge do zemye polestynskyey. Ale Abraham rosbyal[136] puszczó̗ Bersabee a tu wzywal gymyó̗ boze boga wyecznego. Y bil gest oraczem zemye polestynskyey za dluge dny.

XXII.

Potem, gdisz syó̗ bilo stalo, pokuszyl bog Abrahama, arzekó̗cz gemu: Abraham, Abraham. A on otpowyedzal: Awo gesm. Tedi rzeki gest k nyemu bog: Węszmy syna swego gedzynego* Isaaka, gegosz mylugesz. gydzisz do zemye wydzenya, a tamo gy obyetuy za obyetó̗ na gedney gorze, gezto ya ukazó̗ tobye. Tako Abram w noczy wstaw, osyodla osla swego, poymye s sobó̗ dwa mloda pacholky* a Isaaka swego syna. A gdisz bil drwyecz nasczepal sobye ku przebitku, szedl na ono myasto, yako gemu pan bog przikazal. Potem trzeczy dzen wsnyosl swoge oczy, y uszrzal myasto opodal. Y rzecze ku slugam: Czekayczye tu s oslem, a yacz (s) synem tam poydó̗. a gdisz syó̗ poklonymi, wroczymi syó̗ k wam. Tedi weszmye drwa ku przebitku y wswyó̗ze na Ysaaka, na swego syna, a sam nyosl ogen w ró̗ku a myecz. A gdisz yusz sama dwa gydzeta, rzecze Isaak ku oczczu: Oczcze. A on otpowye: Czso chezesz synu? A on rzecze: Tocz só̗ drwa ku przebitku a ogen. a gdze gest obyeta? Rzecze Abrakam: Bog moy, ten nama nysczego może dacz. Y szlasta pospolu az na to myasto, y przislasta tam, gdze gemu bil bog ukazal, na gemzeto udzalal oltarz y nakładl nan drew. A zatym ró̗kó̗ó̗ pod- nyesze myecz, abi Ysaaka swego syna offyerowal. A teyze godzyni angyol bozy zawoła s nyebyosz rzekó̗cz: Abraham! A on otpowyedzal: Awo gesm. Y rzekl gest k nyemu angyol:[m] Nye wznoszy swey ró̗ky na swego syna, any gemu czso czyn, boczyesm nynye poznal, isze syó̗ pana boga bogysz a ze swemu synu gedzynemu prze myó̗ nye otpuszczysz. Wsnyosl Abraham oczy swoge, uszrzy za sobó̗ barana, gegosto uderz za rogi, y weszmye gy y offyeruge bogu myasto syna swego. Y nazwal to myasto, bog* wydzenya. Przeto yze ge (?)[137] to myasto s1owye: na tey gorze pan bog wydzy. Y wzwola angyol bozy lepak Abrahama rzekó̗cz: Przyssyó̗glesm sam w sobye, rzekl pan bog. Przeto zesz nye otpuszczyl swemu synu gedzynemu prze myó̗: poszegnawamczy tobye, a rozplodzó̗ twe syemyó̗ yako gwyazdi na nyebye, a yako pyasek, genze gest wposzrzod morza y w brzedze morskyem, twe plemyó̗ opwyte. twarzy (?) y grodi twich nyeprzyyaczyelow bó̗dzesz myecz. A w tobye bó̗dze posegnano wszitko ludskye pokolenye, przeto zesz mego kazanya bil poslussen. Y wroczyl syó̗ gest Abraham k swim pacholkom, y gidó̗ spolu do Bersabee. y bidlily só̗ tam. To tak gdisz syó̗ bilo stalo, powyedaly Abramowy, ze zona brata gego Nachora porodzyla syna gyinyenyem Hus pyrwrssego, a po Hus brata gego Chamuela, genze bil poczyó̗tek syrskyego ludu, a Chasech, a Asau, Peldas, a Yeday, a Batuel, z gegosto syó̗ urodzila Rebaka. Osm tichto Melcha porodzyla Nachorowy, bratu Abrahamowu. Alye zona Nachorowa Roma porodzyla Thabee, Agom, a Thaas, a Macha.

XXIII.

A lepak Sara bila zywa sto a dwa dzeszczya a sedm lat. a umarla gest w myeszczye Arbee, gesto gest Hebron w zemy Canaan. Y przyszedl gest Abraham, abi plakal gey. A gdisz wstal bil, przestal y narzekal mowyó̗cz ku synom Ath*: Yacz yesm goszcz, a korzó̗ syó̗ wam, a przypuszczye myó̗ ku pogrzebu, acz swego umarlego pogrzebó̗. Y otpowyedzely gemu synowye Ath: Slysz nasz panye, ksyó̗szyó̗ gesz boze myedzi namy. w wibornem grobye pogrzeb swego umarlego, a zadnycz odbronycz nye moze, bi w gego grobye nye pogrzebl swego umarlego. Wstaw Abraham, pokłony syó̗ ludu tey zemye, to gest synom Eth*. Y rzekl gest k nym: Gdisz gest wam tak lubo, abich swego martwego pogrzebl, sliszczye myó̗ a oró̗dnyczye za myó̗ przed Ephronem, synem Seor, acz my da yaskynyó̗ rozdwogycz*[138], gesto ymam* na myeszczyech dzedzyni za pyenyó̗dze, gesto stano przed wamy ku pogrzebu. Y bidlyl gest Efrom myedzi syni Heth. Potem Ebron Abrahamowy otpowyedzal przede wszemy, genzeto wszedl* w to myasto, rzekó̗cz: Nygdi tako nye bó̗dze, moy myli panye, ale slisz, czsocz powyem: Dawam czy pole y stó̗ yaskynyó̗, gesto w nem, przede wszemy ludzmy mimy, abi pogrzebl swego martwego. Tedi Abraham poklony syó̗ wszemu ludu tey zemye, y rzekl Abraham przed tym ludem: Prossyó̗ przelystnye (?)[139], dam czy pyenyó̗dze za to pole, a tako pogrzebó̗ swego martwego na nyem. Otpowye Efron: Panye wyelky, posluchay mnye: Czso zó̗dasz, stogy za cztyrzy sta zawazy ssrzebra. Za toczbi stalo. Ale za czczokoly stogy, myey ge sobye, a pogrzeb swego martwego. To gdisz bil Abraham usliszal, odwazil gemu to srebro, za nyesto kupyl Efron przede wszemy swymy. cztyrzi sta odwraszyl srebra czistego y uczwyrdzy to pole, gesto nyegdi bilo Efronowo, w gemzeto bila yaskyny dwogista blisz syebye a blisko Mambre, tak pole, yako yaskynye, se wszym drzewym tego okolo* przede wszymy syni, gesto przisluchaly* do myasta. A tako Abraham pogrzebl zonó̗ swó̗ Saró̗ w yaskyny dwoystey blisko od Mambre, czso gest Ebron w tey zemy Chanaan. Y poczwyrdzily to pole y s tó̗ yaskynyó̗ Abramowy synowye Eth ku gymyenyu nowemu.

XXIIII.

I bil gest Abraham stari kmyecz wele lat, a pan bog we wszem gemu pozegnal. Y rzekl kaznyeny (?) bó̗dzczye (?) w domu[140] swego starsego, genze bil wlodarzem nad gego wszym sbozym: Polosz ró̗kó̗ swó̗ pod me lyó̗dzwye, abich czyó̗ zaprzysszó̗gl, gospodzynem mogym bogem nyeba y zemye, abi memu synu nye poymowal zoni dzewky Chananeyskich, myedzy gymyzto bidlimi. ale gydzi ku rodzynye mey, a tamo ottó̗d poymy memu synu Ysaakowy zonó̗. Y rzekl gest sluga, yze nye bó̗dze zona sam gydz chczecz do teyto zemye se mnó̗. Y rzekl sluga: Ay nye poyó̗cz (?) syna tam do teyto zemye, s ktoreyze* to wiszedl. Otpowyedzal Abraham: Choway syó̗ tego, abi nye wodzil syna tamo s sobó̗. Pan bog nyeba y zemye, genze myó̗ wszó̗l s domu oczcza mego a z zemye, w nyeyzem szyó̗ to narodzyl, genze ku mnye mowyl a y przysyó̗gl rzekó̗cz: Twemu syemyenyu dam tuto zemyó̗, tenczy posle swego angyola przed tobó̗, a ottó̗d poymyesz sonó̗ synu memu. A paklybi zona nye chczyala sam przycz, nye bó̗dzesz przysyó̗gy wynyen. Ale syna mego nye wodzy tam zassyó̗. Tegdi sluga polozy w ró̗kó̗ pod byodra Abrahamowi swego pana, y przyssyó̗gl gemu na ta słowa. A poyó̗l dzessyó̗cz wyelbló̗dow s stada pana swego, y gydzy* nabraw sbosza s sobó̗, y yachal gest. Y przygedze do Mezopotamya, myasta Nachorowa. A gdisz bil wyelblodi ostawyl przed myastem u studnycey wyeczor tegoto czassu, gegoszto czasu myali zoni po wodó̗ chodzycz: pocznye syó̗ modlycz panu bogu arzkó̗cz: Panye boże Abrahamow, racz my syó̗ wzyawycz dzysz, a ukasz swe myloserdze panu memu Abramowy. Otocz ya stoyó̗ u studnycey, a dzewky tich mye[n] szczan winydó̗ wodi czyrzpacz. Przetosz dzewka, ktorey ya rzekó̗: Nachil twego wyadra, acz syó̗ napyyó̗, a ona rzekla: Pyy, a y twymczy wyelbló̗dom dam pycz, ba bila[141], ktoró̗sz przyprawyl Isaakowy swemu sludze. Acz ya potem urozumyem, yze bog uczynyl myloszerdze swemu sludze panu memu. W ten czasz poydze dzewka Rebeca Batuelowa, syna Melche, zoni Nachorowi, brata Abramowa, nyosó̗cz wyadro na pleczoma, dzewka wyelmy sliczna, panna przekrasna, mó̗za nye znala. A ta przysla ku studnyczi, y napelnyla swe wyadro. A gdisz syó̗ zassyó̗ wroczyla, podkayó̗ onto sluga, y rzecze: Day my syó̗ malo wodi napycz s swego wyadra. A ona otpowye: Pyy moy panye. A richlo seymye wyadro s pleczu, y dala gemu pycz, a on syó̗ napyl. Y rzecze gemu: Takyesz y twogim wyelbló̗dom naczyrpnó̗. A wdawszy wodó̗ w slub (żłób), y byeszala zasszyó̗ ku studnyczi, y naczyrpnó̗la wodi y dala wszem wyelbló̗dom pycz. A on wzgló̗dal na nyó̗ tagemnye. chczal wzwyedzecz, uczynyly bog prze proszbó̗ gego, czyly nyczs. A gdisz syó̗ napyly wyelbló̗dowy[142], tedi on rzeki k nyey: Czyyasz ty dzewko? powyedz my, gestly ktora schrona w domu oczcza twego? mozely bicz przebitek u nyego ktori? A ona otpowye: Yacz yesm dzewka Batuelowa, syna Nachorowa, gegosz Melcha urodzyla. Y rzekla gest opyó̗cz: Plew a szana gest dosycz u nas, a chroni dosycz ku przebitku. Tedi ten czlowyek pokló̗kl, y pokłony syó̗ bogu rzekó̗cz: Blogoslawyon bó̗dz, panye boze wyelyky pana mego Abrahama, genze nye odyó̗l swey sprawyedlywey myloszczy ot mego pana, a przyprowadzil myó̗ w dom brata mego pana prawdó̗* czystó̗[143]. Potem dzewka byeszawszy, y powyedzala doma swey maczyerzy wszitko, czsosz sliszala. Y myala gest Rebeka brata, gemusz gymyó̗ bilo Laban, genze richlo winydze przeczyw gemu. A gdisz uszrzy nausznyce a zaponyce u swey syostri na ró̗ku, a wszitkó̗ rzecz slyszal od nyey, czso onto sluga uczynyl u wodi, bo gey tam bil zawyessyl onito zausznyce a zaponyce[144]. To powyadala bratu tako: Tocz my gest mowyl czlowyek. Y przyszedl oney dzewky brat do onegoto slugi, a on stogi u wyelbló̗dow bliszko studnycey. y rzekl gest k nyemu: Poydzy a wnydz, blogoslawyoni panye. Przecz tu pyrwey (?)[145] stogysz? Przyprawyl gesm dom, y stanye wyelbló̗dom. A wwyodl gy do gospodi y rosyodlal wyelbló̗di, plew a syana gym dal, a wodi wyelbló̗dom nogi zmicz* y tym mó̗zom, czso s nym bily przigely. A chleb przed nye polozyl. Genze powyedal rzekó̗cz: Nye bó̗dó̗ geszcz drzewyey, alysz poselstwo sgednam. Otpowye gemu gospodarz rzekó̗cz: Czso ckczesz? Tedi on rzeczye: Yaczem sługa Abramow, a pan bog gest mego pana poszegnal y uczynyl gy panem przez liczbi. A dal gest gemu owyecz, wolow, zlota, srebra, slug a sluzebnycz, y wyelbló̗dow a oslow przewyele. Y porodzylacz Sara, zona pana mego, syna na staroszcz, y poleczyl gest gemu wszitko zboze. Y rzeki gest mnye pan wyelky arzkó̗cz: Nye byerz synu memu zoni z dzewek Chananeyskich, w gichszeto zemy przebywami, ale poydzesz do wloszczy mego oczcza, a z mego rodu wezmyesz zonó̗ synu memu. A yacz yesm otpowyedzal panu memu: Czsosz, acz nye bó̗dze chczyecz se mnó̗ zona gydz? Gospodzyn czy, rzecze, przed gegosz oczyma chodzy*, poszle angyola swego s tobó̗, a twó̗ czyeszcz[146] sposoby, y przynyeszesz memu synu zonó̗ z mego rodu a z domu oczcza mego. Tedism przyszedl ku studnyczi y rzekl gesm: Panye boze pana mego Abrama, gdiszesm zezrzal(?) gey czeszcz(?)[147] yam tesz w nyey nynye. Otocz stoyó̗ u studnycey, a panna, ktoraz wynydze wodi czyrzpacz, ktorey rzekó̗: Day my syó̗ wodi napycz malo s twego wyadra, a rzekla my: A ty pyy, acz y twim wyelbló̗dom dam: tocz bó̗dze zona, gestocz gesth przyprawyl synu pana mego. To tak gdisz gesm na swem serczu myszlil, poydze Rebeka s wyadrem, nyosó̗cz ge na pleczu. Y gydze ku studnyczi y nabrala wodi. A yacz k nyey rzekó̗: Day my mało sze napycz. A ona richlo snyoswszy wyadro s pleczu swoyu, y rzekła my: A ty só̗ napy, acz i twe wyelbló̗di napoyó̗. A napogylesm wyelbló̗di a opital gesm gey rzekó̗cz: Czyge gesz dzeczyó̗? A ona my otpowyedzala: Gesm dzeczyó̗ Batuelowo, syna Nachorowa, gegosz Melcha porodzyla. A ya gesm gey zawyeszyl nausznycze na okrassenye gey twarzi, a dal gesm gey zaponyce na ró̗ce. A padlesm y pomolylesm* só̗ bogu pana mego Abrama, genze myó̗ gest wwyodl prawdó̗ czystó̗[148], abich przynyosl dzewkó̗ brata pana mego synu gego. Przeto gdisz raczysz myloszcz a prawdó̗ panu memu uczynycz, day my to wryedzecz. paklycz czso gynego lubo, powyecz my to, acz poydó̗ gynó̗di na prawo albo na lewo. Otpowyedzal Laban, syn Amatuelow*: Od pana bogacz ta rzecz possla y nye mozemicz nyczs bez gego wroley uczynycz gynego any s tobó̗ czso mowycz. Otocz Rebeka przed tobó̗, poymy yó̗, gydzysz (idziż), acz bó̗dze zona pana twego syna, yakosz czy gest pan bog mowyl. To gdisz sluga Abramow usliszal, pokló̗kl y pomodly syó̗ panu bogu. A nanyem* srebrne klenoti a zlote rucho, y poda Rebece tich darow, bratu takyesz, a maczyerzy tesz dari da. A tako u- czyniwszy godi, gedly...

Tu dwie karty wyrżnięte.
(XXVII, 15)[o] .

...myala w domu wyelmy dobre gy oblece*, a skorkama koszelkowyma osyla (oszyła) gemu ró̗ce a gardlo. Y dala gemu karmye y chleba. To on przynyozl y rzecze: Otcze moy! Tedi on otpowyedzal arzkó̗*: Ktori gesz ty synu moy? Tedi on rzekl Iacob: Yacz sem (!) pyrworodni syn twoy Ezau. uczynylesm, yakosz my kazal. Wstan, a gedz moy low, acz my pozegna twa dussa. Tako on rzecze Isaak synu swemu: Kakosz tako richlo ulowycz mogl, synu moy? A on otpowyedzal: Boza wolya bila, yze myó̗ gest richlo potkalo, czsozem chczal. Y rzeki gest Ysaak: Przystó̗p sam synu, acz czyebye pomaczam a opatrzó̗, gestlysz ty syn moy Ezau, czyly nye. A on przystó̗pyl ku oczczu swemu. A pomaczaw gego Ysaak, y rzekl: Zaprawdó̗ glos to gest Yacobow, ale ró̗ce Ezau. Y nye poznal gest gego, bo bili ró̗ce ku podobyenstwu ukazowale znamyó̗ starszego brata. Tedi on dawayó̗cz znamyó̗ pozegnanya, rzekl: Ty gesz moy syn Ezau? Otpowyedzal rzekó̗cz: Ya gesm. Tedi on opyó̗cz rzece: Przynyesysz my karmye swego lowu, synu moy, acz tobye da ma dussza pozegnanye. To on gdisz yadl, dal gemu y wyna. Tego syó̗ napyw, rzeki gest k nyemu: Przystó̗p ku mnye, a day my poczalowanye, synu moy. Przystó̗pyw, poczalowal gest gy. Y pozegnał gy panem bogem y rzekl gest k nyemu: Dacz bog tobye rosó̗ nyebyeskó̗ a tlustoszczy zemskye, przelyczne opfitoszczy wyna a oleyu, a sluzycz tobye bó̗dó̗ rod* y klanyacz syó̗, a bó̗dzesz pan bratom swim. Bocz szó̗ bó̗dó̗ klanyacz synowye maczyerze twey. a kto czyó̗ bó̗dze kló̗cz[149], ale kto czyebye bó̗dze zegnacz, poszegnan bó̗dze. A nye doczyó̗gnye Ysaac tich slow wymawacz, a Iacob winydze: owa przygedze Ezau, nawarzyw karmyey s swego lowu, a nyesse oczczu. Y rzece: Wstań oczce moy, a gedz z lowu syna twego, acz my twa dussza poszegna. Tedi gemu Isaac rzece: Kto gesz ty? A on gemu otpowyedzal: la gesm pyrworodni twoy syn Ezau. Tedi Isaak lyó̗knye syó̗, a gymye syó̗ wyelmy dzywowacz, any chczyal temu uwyerzycz. Y rzekl: A kto tu pyrwey przynyosl szwyerzyni? A ya gesm wszitkó̗ syadl drzewyey, nyszlys ty przyszedł, y pozegnalesm gi y bó̗dze poszegnan. A uszliszaw to Ezau, rzece zamó̗czyw syó̗: Pozegnay takyesz y mnye, oczce moy. Genze rzece k nyemu: Prziszedl twoy brat pyrwey, a ten wszó̗l twe pozegnanye. A on k nyemu rzece: S prawem gest rzeczono gego gymyó̗ Iakob, bocz my to yusz drugi ras uczynyl. Pyrworocztwo me mnye wzó̗l, a tak wzó̗l y posegnanye moge. Y lepak oczczu rzece: Azasz mnye takyesz nye chowal pozegnanya? Otpowyedzal Ysaak: Panem twim gegosm ostawyl, y wszitkó̗ twoyó̗ braczyó̗ pod gego panstwem, y nad wyele wyna y oleyu gestm (!) gi panem ustawyl. A czsosz tobye synu uczynycz? Gemuszto Ezau rzeki: Azaly to gedno pozegnanye masz, oczcze moy? Proszó̗ czyó̗, myli otczye, day my takyesz pozegnanye. A gdisz wyelikó̗ zaloszczyó̗ plakal, slutowal sze Isaac nad nym, y rzece k nyemu: S nyeba y z zemye takyesz bó̗dze twe pozegnanye. bó̗dzesz zyw a sluzycz myeczyem bratu twemu. A przydze czasz, yze sproszczon bó̗dzesz brzemyenya swoyu pleczu. Przetoz wezdi nyenawyedzyl Ezau Iacoba prze pozegnanye otczowo, gymzeto gy oczyecz pozegnal. I rzekl gest na swem serczu: Przydzy zolostni* dnyu memu oczczu, zecz ya zabyyó Iacoba brata mego! To gdisz bilo Rebece powyedzano, ona posiawszy y zawolala Iacoba syna swego y rzekla gest k nyemu: Ach! tocz Ezau twoy brat grozycz, chce czyó̗ zabycz. Ą ti posluchay myó̗. Byerz syó̗ ku Labanowy, bratu memu, do Aram, a tu przebó̗dzesz kylko czasow s nym, asczy syó̗ zatym upokogy gnyew brata twego, a przestanye nyenawyszcz gego. A y acz potem poszłyó̗ po czyó̗. Y rzekla gest Rebeca: Tesno myó̗ przez dzewky Heth. wezmyely Iacob zonó̗) s rodu teyto zemye, nye chczó̗ zywa bicz.

XXVIII.

Tako lepak zawola Isaak Iacoba y pozegna gy, y przykaze gemu rzekó̗cz: Nye poymuy sobye zoni z rodu Chanaan, ale syó̗ byerz do Mezopotamya do domu Batuelowa, oczcza twey maczyerze, a tam odtó̗d poymy zonó̗ sobye s dzewek Labanowich, twego ugya (uya). A bog wszechmogó̗czi pozegna czyó̗. a rozplodzy czyó̗ w wyelkye zastó̗pi ludu, a dacz pozegnanye Abrahamowo y syemyenyu twemu po tobye. Abi wladnó̗l w zemy, w geyzeto gesz goszczyem, geszto gest gospodzyn szlubyl bil dzadu twemu. A gdisz gego bil Isaac puszczyl, on szedl a przyszedl do Mezoptamya ku Labanowu*, synu Batuelowu, bratu Rebeczynu, swey maczyerze. Potem wydzócz Ezau, yze pozegnal gego oczyecz Iacoba, a posial gi do Mezopotamyey, ab tam odtó̗d zonó̗ poyó̗l, a zapowyedzal gemu rzekó̗cz: Nye poymuy zoni s dzewek i Chananeyskych. a tam gdisz posluzni Iacob bil szedl, a wydzó̗cz Ezau, yze oczyecz gego nyerad wydzal dzewek Canaan: y szedl ku Ysmakelowy y poymye zonó̗ kromya tich, gesto gest pyrwey gymyal, gymyenyem Meeleth, dzewkó̗ Ysmahelowó̗, syna Abrahamowa, syostró̗ Nabaloth. A lepak Iacob wiszedl s Bersabee y szedl do Aram. A gdisz bil prziszcdl na gedno myeszczeze, chczyal otpoozynó̗cz. a tu zaydze slunce za goró̗, a on wezmye kamyen y zalozyl sobye pod glowó̗, y spal na temto myeszcze. Y wydzal gest[p] we znye drab, stoyó̗cz na zemyo, koncem nyeba dosyó̗gayó̗cz. a angyoli boze s nyey wstó̗puyó̗cz y stó̗puyó̗cz po nyey, a gospodzyna wzlegwszy na nyey, a tak k nyemu rzekó̗cz: Iacz gesm pan bog Abrahamow a Ysaacow. oczcza twego, w zemy tey, w nyeyzeto spysz. Tó̗ tobye dam y syemyenyu twemu, y bó̗dze twe plemyó̗ yako proch na zemy. Bó̗dzesz roszyrzon na wschot sluncza y na zachod, na polnoczy y na poludnye. Bó̗dzecz pozegnano w tobye a w twem zemyenyu wszitko ludzskye pokolenye na zemy. A bó̗dó̗ stroszem twym, gdzekoly syó̗ obroczysz, a przyprowadzó̗ czyo zasyó̗ do teyto zemye, a nye ostawyó̗ czyó̗ tam, alecz napelnyó̗, czsokoly czyem rzekl. A gdisz bil Iacob ze sna oczuczyl, rzekl gest: Zaprawdó̗ bog to gest na temto myeszczczu, a ya gesm nye wedzal. A ló̗kl syó̗ i podzywyl syó̗, rzekó̗: O kako groszne to gest myeszczce! Tuto nyczs gynego nye, gedno dom bozi a wrota nyebyeska. Przetoz rano wstaw, y wszó̗l kamyen, genze bil wlozyl pod swoyó̗ glowó̗, y wzwyodl gi na znamyó̗, nalal nayn* s wyrzchu oleya, y zdzal gest temu myeszczczu Bethel, gemusto drzewyey mowyly Luza. Y zaszluby takyesz szlub panu bogu arzkó̗cz: Panye boże, bó̗dzeszly przy mnye, a ostrzeszesz myó̗ na teyto czyó̗szczy*, na geyzeto chodzó̗, a dasz my chleb ku pokarmu, a rucho ku odzenyu, a wroczó̗ syó̗ do domu oczczowa przeszpyecznye: bó̗dzesz my gospodnye moy bog. a tento kamyen, genze gesm wzwyodl na znamyó̗, bó̗dze zloti dom bozi. A wszego, czymze myó̗ obdarzysz, obyeczuyó̗cz tobye dzessyó̗tynó̗.

XXIX.

Tedi Iacob szedl, y przydze do zemye na wschot sluncza. y urzal studnyczó̗ na polu, a trzy sta owyecz stoyó̗cz około gey, bo s tey studnycey napawani, y zakladowana* ta studnycza kamyenyem. A myely só̗ obiczay onyto pastuchowye, gdisz syó̗ wszitky owce sesli, tedi kamyen odwalyly y napawaly owce, a napogywszy, lepak zasyó̗ zalozyly onymto kamyenyem. Tedi Iacob rzece ku pastucham: Braczya, odkó̗d geszczye? Tedi ony otpowyedzely, ze z Aram. Y opyta gich, znalylybi Labana, syna Nachorowa? Otpowyedzely: Znami. I rzece Iacob: Sdrowly gest? Tedi ony rzekły: Dobrze syó̗ gyma. y rzekły: Otocz gydze dzewka gego Rachel s stadem swim. Tedi rzeki Iakob: Dalekoly gest geszce do wyeczyora, a nye gest godzyna gnacz stad do chlewow, ale napogycz owce y gnacz ge lepak napastwó̗. Tedi ony rzekly: Nye mozemi, doyó̗d syó̗ wszitky stada nye sbyoró̗. bo nye odwalymi kamye nya s studnycey, a stad nye napogymi. To geszce myedzi sobó̗ mowyly, a w ten czasz Rachel posla z owczamy oczcza swego, bo gest pasla owce. Tedi yó̗ uszrzal Iacob, a wzwyedzal, ze gest syostra gego ugeczna, a owce gego uya Labanowi. Tedi odwalyl kamyen, gymze studnyczó̗ za- kriwano. A napogywszy dobitek, y gymye syó̗ gey czalowacz. a zaplakaw, y rzekl gey, yze gey gest brat, syn Rebeczyn. Tedi ona richlo byezawszy, powyedzala oczczu swemu. Genze usliszaw, yze przyszedl Iacob, syn syostri gego, wibyegl przeczyw gemu y oblapyl y poczalowal y wwyodl gy do swego domu. A uszliszaw, yze bil przyrodzon gemu, tedi rzece: Ty gesz koszcz moya a czyalo moge. A gdisz mynye myesyó̗cz temu, rzekl gest k nyemu: Przetoly my darmo bó̗dzesz sluszycz, yzesz brat moy? Powyecz my, czso chcesz ode mnye wszó̗cz? A gymyal gest dwye dzewce. Starszey dzano Lya, a mlotszey Rachel. Ale Lya myala gest oczy bolyó̗cze, a Rachel twarzy krasney a weszrzenya nadobnego, ktoró̗sto Iacob mylowal. Otpowyedzal gest: Bó̗dó̗cz sluszycz prze dzewkó̗ twó̗ Rachel mlotszó̗ syedm lyat. Tedi Laban otpowyedzal gemu: Lepyeyczy gest, yzecz yó̗ tobye dam, nyszly gynemu mó̗zowy. przetosz ostan u mnye. Tedi Iacob sluzyl z Rachel* syedm lyat. a wydzala syó̗ gemu mala wyelmy chwyla prze wyelykó̗ myloszcz. Rzekl gest ku Labanowy: Day my zonó̗ moyó̗, bocz gest czasz yussz syó̗ dokonal, acz bich wszedl k nyey. Genzeto zezwaw wyelykye przyyaczyelye na godi, uczynyl swaczbó̗. A gdi bilo wyeczyor, wwyodl k nyemu Laban dzewkó̗ starszó̗, geyzeto gymyó̗[150] Zelpha. Ku nyeyzeto kyedi bil Iacob podlug obiczaya wyszedl z yutra a uszrzal, yze to gest bila starsza dzewka s nym: y rzekl gest ku czczyu (tściu) swemu: Czso gest to, czsosz gesz uczynyl? A wszako gesm tobye za Rachel ssluzyl. przecz gesz my w noci polozyl starsyó̗? Otpowyedzal Laban: Nye u nas tego wobiczaya*, bichom mlodsyó̗ pyrwey widaly za mó̗z. Napelny tydzen dny teyto swaczbi, a potem czy tó̗to dam, gdisz my to bó̗dzesz sluszycz syedm lat. A on wyelmy rad, przyzwolyl. A gdisz tydzen mynó̗l, tedi poymye Rachel, genzeto* dal oczecz [s] dzewkó̗ Balu*. A tak gymye zó̗dacz swaczbi, y pocznye poszlednyó̗ wyó̗cey mylowacz, noze pyrwó̗, y sluzil gemu drugich syedm lat A wydzó̗cz bog, yze nyenawydzal starszey, geyzeto gymyó̗ Lya, otworzyl bog gey zywot, a syostró̗ gey przezdzatkynyó̗ ostawy. Ktorasto poczó̗wszy y porodzyla syna. y zdzege gemu gymyó̗ Ruben...||

Tu jedna karta wyrżnięta.
(XXX, 39.[q] )

...kotni bicz na to pró̗czye wzgló̗dayó̗cz. A tako wszitky syó̗ skoczyli (skociły), a wszitky yagnyó̗tka myali pstre. Y rozdzelyl Iacob stada, a pró̗czye wlozyl we zlobi owczam y baranom przed oczy. Y bili só̗ Labanowi wszitky byale, a czarne owce a gyne bili wszitky Iacobowi, rozdzelywszy stada myedzy sobó̗. Tako lepak pyrwego czassu, gdisz rane owce poczynak kotni bicz, tedi Iacob kladl pró̗czye w zlobi przed oczy owczam, abi wzgló̗dayó̗cz na to pró̗czye poczynali rodzycz plod. Ale gdiszto posdne (poźne) owce plod myali poczynacz, tedi nye kladl pró̗czya. Bo tako bilo: czso szó̗ posdnye urodzylo, to szó̗ wszitko dostało Labanowy, ale czso ranego plodu, to wszitko[151] szó̗ bil Iacob w gymyenye przesylne, a myal gest stad wyele, dzewek, panosz, wyelbló̗dow doszycz, y wolow.

XXXI.

Potem gdisz uszliszal slowa Labanowich synow, rzekó̗cz: Otyó̗l gest Iacob wszitko, czsosz gest myal nasz oczyecz, a ot gego szó̗ rosbogaczyl a oszlachczyl szó̗, tedi usnamyona Iacob, ze oskarszon przed Labanem[152] yako wczora a przedwrczorayszym dnyem. Tedi on rzecze: Mowyl ku mnye pan bog rzekó̗cz: Wrocz szó̗ do zemye swich oczczow a k swey rodzynye, a yacz s tobó̗ bó̗dó̗. A gdisz gemu to rzekl gospodzyn, tedi poslal y zawolal Rachel a Lye na pole, gdzeszto pasl stada. Tedi rzekl gest k nyma: Wydzó̗ nynye, ysze {{roz|gesm oskarszon do waszego oczcza[153], yako wczora a przedwczorayszym dnyem. Ale bog oczcza mego bil se mnó̗ó̗, a wi dobrze wyeczye, ysze gesm wssó̗ moczó̗ sluszyl oczczu wassemu. Ale snadz wasz oczyecz sludzyl (złudził) mnó̗*, a przemyenyl moyó̗ slusbó̗ dzesszó̗cz krocz. A wsakosz nye przepuszczyl gest gemu tego bog, abi myó̗ uskodzyl. Bo rzekl gest: Gdisz czso só̗ urodzy pstrego, to bó̗dz za twó̗ slusbó̗. A wszytky sze owce zkoczyly, a pstre yagnyó̗ta gymyaly. A on lepak rzece: Byale sobye weszmyesz. Tedi lepak wszitky owce gymyali byale yagnyó̗ta. Y otyó̗l gest bog sboze oczczu waszemu, a dal mnye. A gdisz gest koly przyszedl czasz owczam kotno bicz, wydzal gesm, ysze szó̗ zchadzali s barani owce. A rzeki ku mnye angyol bozy: Iacobye! A ya gesm otpowyedzal. Tedi my rzece angyol bozy: Wnyesz (wznieś) twoge oczi wisprz, a patrz, yzecz syó̗ zchodzó̗ samczi s samyczamy ku plodzenyu plodu. Bo gesm wydzal wszitko, czso gest tobye Laban uczynyl. I rzekl gest gospodzyn k nyemu: Ia gesm bog Bethel, gdzezesto bil olegem kamyen pomazal, a szlub gesz my zaslubyl Przetosz nynye wstayn* a winydzy s teyto zemye, a wrocz szó̗ do zemye przyrodzoney. Tedista gemu otpowyedzala* Rachel a Lya: A czso swego mami u naszego oczcza, gdisz gest bog otyó̗l wszitko sboze naszemu oczczu, a dal nam a naszym synom?[154] Uczynze to, czsosz czy bog przykazal. Tedi Iacob wsadzyl dzeczi y szoni na wyelbló̗di y bral szó̗ precz. Tak pobraw swoy nabitek, a zayó̗l stada y czsokoli bil dobil (dobył) w Mezopotanyey, y bral szó̗ ku Isaakowy swemu oczczu, do zemye Kanaan. A tegoto czassu szedl bil Laban strzecz (strzyc) owyecz. A Rachel gemu bila ukradla gego modli, czso szó̗ gym modlyl. Y nye chczyal gest Iacob wsyawycz swemu czczyowy (tściowi), bi chczal uczyecz. A gdisz bil odszedl ze wszym, czso gymyal, a przes rzekó̗ szó̗ przebral i gechal ku gorze Galaad, tedi powyedzano Labanowy trzeczyego dnya, yze Iacob uczyekl. Tedi Laban poymye s sobó̗ trzy brati, y sczygal gy sedm dny y poszczygnó̗l gy na gorze rzeczoney Galaad. Y wydzal gest Laban we ssnye gospodzyna k sobye przy — chodzó̗cego, a rzekó̗czego k sobye: Choway szó̗, abi nye mowyl przeczyw Iacobowy nyczs przeczywnego. A yusz bil Iacob rospyó̗l swoy stan na gorze. A gdi bil gy Laban poszczygl s swoyó̗ braczyó̗, na teyzeto gorze ustanowyl swoy stan. Y rzekl gest ku Iacobowy: Przeczyesz to uczynyl, yszesz tagemnye zawyodl dzewky moge? Zabyó̗ czyó̗ myeczyem[155]. Przeczyesz przes mego wyedzenya uczyekl, any gesz my otpowyedzal, abich czyó̗ wiprowadzyl s radoszczyó̗, s wyeszelym, spyewanym, s bó̗bni, s gó̗czczi? Nyechczyalesz my dacz mich dzewek a mich wnó̗kow poczalowacz. Nyemó̗drzesz uczynyl. Zaprawdó̗, iaczbich mogl y nynye, czso bich chczyal, nad tobó̗ uczynycz. ale bog oczcza twego rzekL ku mnye wczora: Warny szó̗, abi nye mowyl Iacobowy nyczs przeczywnego. Gdisz gesz zó̗dal gydzk swim, a bilocz zó̗dno ku oczczu twemu: przecz gesz ukradl my bogi moge? Otpowyedzal Iacob: Przeto gesm kromya twego wyedzenya szedl, ze gesm szó̗ bal, abi my nye odyó̗l swey dzewky. Alye yze gesz myó̗ zlodzeystwem pomowyl: u kogokoly swe bogy naydzesz, bó̗dze przede wszemy brati nassymy zagubyon. Patrzi, a czsokoly swego naydzesz u nasz, to zabyerz. To gest mowyl, yze nye wyedzal, abi Rachel ukradla gego modli. Tedi Laban wszedl w stan Iacobow a w stan Lye, swey dzewky starszey, a w oboyoch czeladz stala[156], nyczs nye nalazl. A gdisz bil wszedl w stan Rachelyn, swey dzewky, a ona richlo wschopywszy szó̗, y skrila modli pod wyelbló̗[r] dowim gnogem[157], y szyadla sama na nyem. A gdisz on patrzyl po wszemu stanu, a nyczs nye nalazl, rzekla gemu: Nye porokuy panye moy, yze przeczyw tobye wstacz nye mogó̗. bocz my szó̗ gest nynye podlug zenskyego obiczaya sstalo przygodzenye. A tak gest gi oklamala. A s tim szó̗ nayn (nań) Iacob rozgnyewal y rzekl: Przecz gesz my to uczynyl? Czso gesm przeczyw tobye zawynyl, zesz szó̗ tako barzo rozgnyewal? A przegló̗dal gesz wszitkó̗ moyó̗ schronó̗. Czsosz gesz swego nalazl, to pobyerz przed moyó̗ braczyó̗ y przed twoyó̗. acz to bó̗dze myedzi nama, a to uszrzó̗ braczya twogy y mogy. A wszakosz gesm ya bil u czyebye dwadzeszczya lyat y dwye[158]. Owce y kozy nye bili yalowi baranow a zkopow[159]. A bilem gich strosz. Any od swyerzó̗t które zgynó̗lo, yaczyem wszitky skodi napelnyal. A czsoskoly kradzesztwem zagynó̗lo, to nygdi nye bilo, abi ode mnye kradzesztwem czso zagynó̗lo[159]. Ale gesm pylen bil we dnye y w noczi, a czyrzpyal gesm nó̗dzó̗ a mroz, czuyó̗cz a nye spyó̗cz, any mnye sen kyedi umdlyl. Takocz gesm dwadzeszczya lat y dwye (?) w twem domu sluszyl, cztemaszczye lat za dzewkó̗*[160], a szeszcz lat za dobitek. Y przemenyalesz moyó̗sluszbó̗ dzeszó̗cz krocz. A bi bog Abramów a Ysaakow my bil nye pomogl, znadz bi mye bil nago od szebye pusczyl. Alye pan bog weszrzal gest na myó̗ a na mó̗ nó̗dzó̗ a na uszylenye moyu ró̗ku. Y upomyonó̗l gest czyebye wyeczyor. Tedi rzecze gemu Laban: Dzewky y synowye só̗ moy, y wszitky stada, czsosz ti ymasz. Czsosz* bich ya gym mogl czso zlego uczynycz, dzewkam y wnó̗kom mim? Ale poydzy, a uczwyrdzywa slub myedzi muó̗ a myedzi tobó̗, yze bó̗dze szwyadomo y mnye y tobye. Tedi Iacob wezmye kamyen y wswyodl gy na znamyó̗ y rzeki gest k swey braczy: Snoszczye kamyenye. A ony to snoszywszy, y uczynyly só̗ s onegoto kamyenya stolecz, na nyemzeto só̗ gedly, gemuszto Laban zdzal stolecz szwyadecztwa[161]. On podlug swego yó̗zyka, a on tesz podlug swego. Tedi rzekl gest Laban: Stolecz tento bó̗dze szwyadek myedzy mnó̗ a myedzy tobó̗ od dzyszeyszego dnya. A przeto só̗ gemu zdzano* Galaad, to gest stolecz szwyadeczstwa. Y lepak rzekl Laban: Oberzy* (obeźrzy) panye boze myedzy nama, bó̗dzely to tako. Bó̗dzeszly ti Iacobye myecz*[162] mee dzewky, czyly gynó̗zonó̗ poymyesz mymo moyó̗ dzewkó̗: podług smowi nygednego szwyatka nye, gedno pan bog, gensze wesdi gest a wsó̗dzy*. Tedi lepak rzekl Iacobowy: Otocz tento kamyeyn, genze gesm wswyodl, bó̗dze szwyadek myedzy mnó̗ a myedzy tobó̗. Tedi potem Laban wstaw w noczi, y gymye sye czalowacz swey dzewky y wnó̗kow swich, y poszegnal ge, a wroczyl sze gest na swe myasto.

XXXII.

Potem Iacob szedl sswó̗ czyó̗szczyó̗*[163] y potka szye s angyoli bozymy. Gesto gdisz bil uszrzal, tedi rzekl: Stworzenye[164] bosze to gest. A przeto zdzal onemuto myeszczczu Mahaym. Y poslal gest posly naprzód przed sobó̗ ku Ezau bratu swemu, do zemye Seyr w wloszcz Edom. Y przykazal gest gym, rzekó̗cz: Poweczczye panu memu, Ezau: Tocz wskazage* brat twoy Yacob: U Labana bil gesm w goszczynye aze do dzyszeyszego dnya. Mamczy wolow, owyecz, oslow dosycz, a slug y sluszebnycz dosycz. Poszylacz nynye w poselstwye k tobye, ku panu swemu, azbi nalazl myloszcz przed twym oblyczym. Tedi syó̗ só̗ poslowye wroczyly ku Iacobowy, rzekó̗cz: Przyszły gesmi bily ku Ezau, bratu twemu, otocz gedze w podkanye tobye se cztyrmy ssty mó̗szow. Tedi szyó̗ gest Iacob ubal wyelmy, y rosdzelyl gest lyud swoy, gesto bil s nym, a stada, woli, owce, wyelbló̗di, osly, wszytko we dwa plugy*[165] a we dwa, a rzekó̗cz: Przyszedlly bi Ezau ku gednemu plugu, a pobyl bi gy: tedi drugy plug, genzebi ostal, bó̗dze sbawyon. Y rzekl gest Iacob: Bog Abramow, oczcza mego, Isaaka gospodzyn, gensze my rzekl: Wrocz syó̗ do zemye swey na myeszczcze porodzenya swego, a tucz tobye dobrze uczynyó̗. A ya gesm nyedostogen myloszerdza twego, a zaprawdó̗ gestesz (!) myó̗ gego napelnyl. Laasky* syó̗podpyrayó̗, przebredl gesm Iordan tento, a yusz gydó̗ zassyó̗ ze dwyema plugoma. Panye bosze, wiproszczy myó̗ s ró̗ku brata mego Ezau, bocz syó̗ wyelmy gego boyó̗. Bocz bi snadz przydó̗cz, y zabylbi maczyerz s dzeczmy. Boss ti panye boze mowyl, ze my chcesz dobrze uczynycz a roszyrzycz syemyó̗ me yako pyasek w morzu, gemuszto lyczbi nye. A gdisz tu bil spal prze nocz, wibral s tego, czso gymyal, ku darowanyu brata swego Ezau kooz dwy* ssczye, kozlow dwadzeszczya, owyecz dwye ssczye, skopow dwadzessczya, wyelbló̗dow y gyg* czyelyó̗d trzydzeszczy, a bicow dwadzeszczya, oslow dwadzesszczya, a oslycz dzeszyó̗cz. Y poslal[s] posli swogymy, a rzekl gest slugam: Zenczyesz to naprzod. Y przykazal przednyemu, rzekó̗cz: Podkaly czyó̗ Ezau, moy brat, a opitaly czyó̗, czyg (czyj) gesz, a dokó̗cz gydzesz, a czso gest to, czso zenyesz przed sobó̗: tedi gemu otpowyedz: Iacobow, slugy twego. Poslal czy gest dari, panu swemu, Ezau. A samczy takyesz za namy gydze. A tak y drugemu przykaze, y trzeczyeczyemu*, y wsem, czso só̗ stada gnaly, rzekó̗cz: Tak powyedz, yakocz gesm rzekl, ku Ezau, gdisz szyó̗ s nym podkaczye. To k nyemu mowczye, yze takyesz Yacob, sluga twoy, za namy gydze. Y rzekl gest: Napyrwey gemu dari poslyó̗, aza my bó̗dze myloszczyw. a potem syó̗ s nym sam uszrzó̗. A tak gest s tymy dari naprzod poslal, alye on sam bil tey noczi ostal tu w tczwyrdzi. A gdisz bil s yutra rano wstal, tedi poyó̗l swe dwye zenye y gich dzeczy a geden na szczye synow, y przeydó̗ przez bród Yaboch. A przeprawyw wszitko, czso gymyal, y ostal sam. Tu syó̗ gest s nym bil[166] mó̗z aze do yutra. Genze wydzal, yze gego przemocz nye może, y uderzyl gy w byodró̗, a natemyeszczye gemu umdlala. Y rzece k nyemu: Puszcz myó̗, bocz yusz zorze wschodzy. Otpowyedzal gemu: Nye puszczyó̗ czyó̗, alysz myó̗ poszegnasz. Y rzekl gest k nyemu: Ktore gest tobye gymyó̗? Otpowyedzyal: Mnye Yacob dzeyó̗. Tedi bog rzeczye gemu w ten czasz: Nygdi yuze slugó̗ (?) nye bó̗dzesz Iacob, alye Israhel twe gymyó̗ bó̗dze. Zaprawdó̗, kyedisz gesz przeczyw bogu bil tym, pak wyó̗cey przeczyw ludu bó̗dzesz wyczyó̗szczó̗ó̗? Y opital gego Iacob: Powyedz my, ktore tobye gest gymyó̗? Otpowyedzal bog: Przecz pitasz mego gymyenya, gesz gest dzywne? Y pożegnał gest gi na temzeto myeszczczu. Y sdzal gest Iacob temu myeszczczu Phanuel, rzekó̗cz: Wy[dzyal] gesm boga oblyczym w oblyczye, a sbawyona gest dussa moya. A natemyeszczye weslo slunce, yakoz mynó̗l to myasto Phanuel. Ale Iacob kló̗czyal[167] gest na kolanu. Przenzeto przyszli (?) synowye Israhelszczy, przeto ze gest dodknó̗l angyol boży żyli byodra gego, y chramal gest az do szmyerczy.

XXXIII.

Potem Iacob wsgló̗dnye, y uszrzy Ezau gydó̗cz se cztyrmy sti mó̗szow[168]. synowye Lye a Rachel. Tedi Iacob ssedl przeczyw bratu swemu Ezau, y padal sedm krocz a klanyal syó̗ swemu bratu Ezau, nyszly syó̗ do nyego przyblyszyl. Tedi Ezau, brat Iacobow, byezal przeczyw bratu swemu w podkanye. Y oblapyl gy, y poczó̗l gy czalowacz s placzem s wyelykym. A wsnyosw swe oczy, y uszrzi zoni a gich syni, y rzekl: Czso czyto tobye a mnye przysluchayó̗? A on otpowyedzal: Dzatky to só̗, gymysto mnye bog obdarzyl, slugó̗ twego. A przyblyszywszy syó̗ dzewky a gich synowye, y poklonyly syó̗ gemu. Potem Lya przystopywszy* s swymy, a gdisz syó̗ takyesz poklonyla, a naposzledzey Rachel a Ioseph takyesz syó̗ poklonyly: rzekl Ezau: A czso to só̗ za plugowye, czso myó̗ só̗ podkaly? Otpowyedzal Iacob: Tobye gesm poslal, abich nalazl twó̗ myloszcz, panye moy. Ezau otpowyedzal: Mamczy ya wyó̗cey, nysz ty braczye moy. myey swe sobye. Iacob rzekl: Nye zamaway sye tak, ale nalaz(l)li gesm myloszcz przed twyma oczyma, weszmy darek moy. Bocz gesm wydzal twarz twó̗ yako boszó̗ó̗. bó̗dzesz my myloszczyw: przymy s poszegnanym. Tedi gemu rzeczye Ezau: Podzmi pospolu, a bó̗dó̗ ss tobó̗ó̗ w towarzysztwye. Iacob rzekl: Wyesz panye moy, yze mam wardó̗gó̗ mlodó̗. a poydó̗lycz gednego dnya wyelye, zemró̗cz my stada wszitka. Gedz (jedź) panye moy naprzod, a yacz poydó̗ z nyenagla za tobó̗, yako mosze bidlo statczycz, aze przydó̗ do Seyr. Ezau rzekl: Prosszó̗ czyó̗, abi lud moy ostal ss tobó̗ tobye ku {{roz|czcz]]y(?)[169]. Otpowyedzal Iacob: Nye gest tego potrzeba, gedno bich nalazl myloszcz przed twyma oczyma, panye moy. Tedi Ezau wroczyl syó̗ zaszyó̗ tegosz dnya do Seyr, a Iacob przyszedL na to myasto, gemusz dzano Sochoth. Tu udzalal dom a spyó̗l stani, y sdzal temu myastu Sochoth, to gest stanowye. Y bral syó̗ do Salem, myasta Semyetskyego, w zemy Kanaan, gdisz syó̗ bil wroczyl gydó̗cz s Mezopotamyey. Y bidlyl blysko myasta y kupyl to polye, na gemzeto swe stani roszpyó̗l, u synów Emor, otcza Sychem, za sto baranow. Y udzalal oltarz, na tem myeszczye yó̗l wzywacz boga Israhelowa naszylnyeyszego.

XXXIIII.

Potem bila wisla Dyna, dzewka Lyey, chczó̗cz opatrzycz sswó̗ wardó̗gó̗. Yó̗ó̗sz gdisz uszrzal Sychem, syn Emorow, wnó̗k Eweow, y poczó̗l yó̗ mylowacz. y wszó̗l yó̗ y spal s nyó̗ó̗ przesdzó̗cznye. Tedi szedl ku Emor, otczu swemu, y rzekl: Weszmy my otcze dzewkó̗ tó̗to, acz my bó̗dze zonó̗ moyó̗. To gdisz usłyszał Iacob od swich synw[170], geszto przyszly od dobitka, nyczs nye rzekl, doyó̗cz syó̗ nye wroczyl*. Potem gdi Emor, oczyecz Sychem, szedł chczó̗cz s Iacobem mowycz: w ten czasz poydó̗ synowye gego s pola, a uszliszawszy tó̗ przygodó̗, barzo syó̗ rozgnyewaly przeto, ze tó̗ rzecz uczynyl w Israhelu, a popelnyl skutek zapowyedni. Y mowyl Emor k nym: Sychem, synu memu, szlubyla (zlubiła) syó̗ dzewka wasza, dayczye gemu yó̗ zonó̗ó̗, a sgednaymi spolu swadzbó̗, a dawayczye nam wasze dzewky, a nasze sobye poymuyczye, a bidlyczye z namy. Takyesz w zemy naszey dzalayczye,[t] kupczyczye, a bó̗dz wam poddana. Tedi Sichem rzekl ku otczu a ku braczy gey: Nalazlemczy myloszcz wasszó̗, czsokoly wi chceczye, tocz wam dam. gedno my dzewkó̗ day czye, acz bodze moyó̗ zonó̗. Otpowyedzyely synowye Iacobowy Sichem a gego otczu, rzekó̗cz: Prze nyepowolenye, czsosz uczynyl naszey szestrze, nye mozemi gey dacz nyeobrzezanemu, any uczynycz, czso wi proszyczye. Ale bó̗dzem dobrze s wamy mocz syó̗ klubowacz[171], acz bó̗dzeczye chczyecz obrzezowaez koszdego pacholyka myedzy wamy. tedi bó̗dzem pospołu bidlycz, a bó̗dzem wszitko geden lud. A nye bó̗dzeczyely syó̗ chczyecz obrzezowacz, tedi pobyerzemi swe dzewky, a poydzemi odtó̗ó̗d. Tedi Emor a gego syn nyczs nye omyaska szyó̗ tego uczynycz, czso ony chczyely. A s tym szedl do myasta y mowyl ludu, rzekó̗cz: Lyudze czyto só̗ spokoyny. nyechacz kupczó̗ w zemy, bo chczó̗ s namy bicz, a bó̗dzemy gich dzewkye* poymowacz, gedno obrzezemi nasze pacholky podług gich obiczaya, abichom wszitczy bily geden lud w bidlenyu. Powolyly só̗ wszitczi a obrzezaly pacholyky. Tedi gdisz bilo trzeczy dzen, gdisz w nawyó̗czszey boleszczy bily, dwa syni* Iacobowa, Symeon a Lewy, wszó̗wszy myeczye, szly do myasta a sbylasta wszitky mó̗sze Emor a Sichem, y wszó̗lasta swó̗ syostró̗. A zatym drudzy synowye Iacobowy byezawszy, y pobyly wszitko myasto, az bilo pusto, mszczó̗cz gambi swey syosiri. Y pobraly lub (łup) wyelyky od nych, owce, skot, woly y gyne wszitko, czso myely. a dzatky y zoni gich zwyó̗zawszy zabraly. Tedi rzekl Iacob ku Symeonowy a Lewy: Zamó̗czylyszczye myó̗, a wyelykó̗ nyenawyszcz uczynylyszczy* Canayskym a Ferezeyskym, bo nasz gest malo, a ony syó̗ sbyoró̗, a zagladzó̗ mnye y wszitek moy dom. Ony otpowyedzely: Aza só̗ nasze syostri we zlem zywoczye bily?

XXXV.

Potem rzeki bog ku Iacobowy: Wstan, a byerz syó̗ do Betel, a tam bó̗dzesz bidlyl. a uczynysz oltarz bogu, genzecz syó̗ bil wzyawyl, gdizesz uczyekal przed bratem Ezau. Tedi Iacob przykazal swey czeladzy: Zagubczye swe bogi, czso syó̗ gym modlyczye, a bó̗dzczyc czyszczy, a przemyenczye swe rucho, a poydzemy do Betel, abichom tamo uczynyly oltarz bogu, genze myó̗ wisluchal w moy smó̗tny czasz, a bil stroszem mim. Tedi ony daly gemu wszitky[172], y nausznyce, czso bili na gich uszu. Tedi ge on pokopal pod terabyntem, ysto gest za myastem Sichem. A gdisz syo braly, strach bozy uderzy na wszitka myasta, yze só̗ nye szmyely gydó̗czich sczygacz. Potem Iacob przyszedl do myasta Luza w zemy Cananeyskyey. Gegosz przymye Bethel ze wszym lu dem. Y udzalal oltarz y zdzal temu myastu Dom Bozy. Tego czasu umarla Dosbora*, pyestunka Rebeczyna, y pogrzebyona w Betel pod dó̗bem, y sdzano temu myeszczczu placz dó̗ba. Potem syó̗ syawyl bog Iacobowy, gdisz syó̗ wroczyl w Mezopotanyey*, y pesegnal gy, rzekó̗cz: Daley yusz nye bó̗dzesz wezwan Iacob, ale Israhel ymyó̗ twe wezno (?)[173] bó̗dze. Y rzekl gemu: Yacz yesm bog, roszcz a plodz syó̗, a s twich lyó̗dzwy krolowye winydó̗. Zemyó̗, ktorom* dal Abrahamowy a Isaakowy, dam tobye a twemu syemyenyu po tobye. Y odszedl od nyego, a on lepak wswyodl kamyen znamyenyti na tem myeszczye, gdzeszto z nym bog mowyl. Y nalal na on kamyen oleyu, y nazwal to myasto Bethel. Wiszedw odtó̗ó̗d letnego czasu, y przyszedl do zemye, yasz syó̗ chily ku Efraten, w geyzeto Rachel porodzyla syna, gemusz zdzala Bennomy*, to gest syn boleszczy mey, bo wyelmy nyemoczna gym bila[174]. A oczyecz gemu zdzal Benyamyn, to gest syn prawyce. Y umarła gest Rachel y pogrzebyona na szczyesce gydó̗cz do Efratan, to gest Bethlem. Y postawyl Iacob na gey grobye znamyó̗ napysaw. To znamyó̗ na grobye Rachel gest az do dzyszeyszego dnya. Tedi wiszedl odtó̗d[175]. A gdisz bil w teyto wloszczy, szedl Ruben y spal z zonó̗ otcza swego, ktoreyze to baba (!) rzekla[176], a to syó̗ nye moglo utagycz. Bo* gest myal dwanaszczye synow. Synowye Lewy (Lii!) bily: pyrworodny Ruben, Symeon, Lewy, Iudas, Zachor, Zabulon, A synowye Rachel bily: Yoseph, Benyamyn. A synowye Bale, dzewky Rachel, bily: Dan, Neptalym. Syno* Zelphe bily, dzewky Lyey: Gad, Asser. Czy synowye Iacobowy, yesse só̗* urodzyly w Mezopotanyy. Y przyszedl tako do otcza swrego Isaaka do Mambre, myasta Arbee, to Ebron, w nyeyzeto bily [s] Philystyny[177] Abraham a Isaak. Y napelnyly só̗ syó̗ dny Isaakowi, sto a osmdzesyó̗t lyat. Potem umarl y poloszon ku swemu ludu w dobrey staroszczy. A pogrzebly gy Ezau a Iacob, synowye gego.

XXXVI.

Tocz to gest rodzyna Ezau, to gest Edom. Ezau poyó̗l zonó̗ s dzewek Csnaneyskich, a tey dzewcze só̗ rzekly Ada, dzewka Elomowa, wnó̗ka Etheowa. A drugey dzano Kolybama*. To bili dzewky* Ane. A Ana bila dzewka Sebeon, gey ze otczu dzano Eweheus. A Besameth trzeczya, dzewka Hysmahelowa, syostra Nabaroth. Potem Ada urodzyla Elypkath. Bethsameth* urodzyla Rawel[178]. Colybama urodzyla Hyeeus, a Hyelon, a Chore. Tocz só̗ synowye Ezau, ktorezto myal w zemy Cana...

Tu 10 kart częścią wyrżniętych, częścią wyrwanych.
Od tego miejsca poczyna się pismo drugiego pisarza.
(XLVII, 27)[u].

...Gessen a myal yó̗. i wsplodzyl sze gest a rozmnoszil sze gest wyelmy. A bil w nyey szyw szyedm naszczye lyat. I bil gest szyw wszech swich dny sto a cztyrdzeszczy a szedm lyat. A gdisz uznamyonal dzeyn* szmyerczy przyblyszayó̗cz sze, zawolal syna swego Iosepha i rzekl k nyemu: Nalyasl ysm myloszcz przed twyma oczyma, polosz ró̗kó̗ó̗ swó̗ pod byodra ma a uczynysz se mnó̗ miloszerdze y sprawyedlywoszcz, abi myó̗ nye pogrzebl w Egipczye, alye abich spal s otczy mimy, aby mnyee wynyosl s teyto szemye y poloszyl myó̗ w grobye mich staroost. Gemuszto otpowyedzal Iosef arzkó̗cz: Iacz uczynyó̗, czsosz kaszesz. A on otpowyedzal: Przyszó̗sz my. Gensze gdisz przyszó̗kl, pomodlw* sze bogu Israel, a obroczyl sze w glowi Ioszczyka.

XLVIII.

To tako gdisz sze bilo stalo, powyedzano gest Iosephowy, ysz nyemoczen oczyecz gego. Gensze poyó̗w dwa syny* swa, Manassen a Effrayma, y bral sze tam. I powyedzano gest gemu: Otocz gydzy* Ioseph syn twoy k tobye. A on poszylon, y szyadl na loszu. A gdisz Iosef wszedl bil k nyemu, rzeczye Israhel: Bog wszechmogó̗czy, gensze my sze wzyawyl w Luza, geszto gest w szemy kananeyskyey, poszegnal myó̗ gest arzkó̗cz: Ia czyó̗ rozmnoszó̗ a rozplodzó̗ a uczynyó̗ czyó̗ w zastó̗py lyudzskye, a dam czy tó̗ szemyó̗ y szemyenyu twemu po tobye na gymyenye wyeczne. Przetosz dwa syni twa, ktorasz sze urodzyla w szyemy Egipskyey, pyrzwey nyszlysm ya prziszedl k tobye, moya bó̗dzeta, Effraym a Manasses, iako Ruben a Symeon mnye oddany bó̗dó̗. a gyny, gysto sze uró̗dzó̗, twogy bó̗dó̗, a gymyenyem swey braczyey wezwany bó̗dó̗ w zwych przebitkach. Alye mnye gest umarla Rachel. gdism szedl s Mezopotanyey Syrskyey w szemyó̗ kananeyskó̗, na tey drodze, a to bilo lyeczyee albo lyetnego czasu[179]. Y szedl gesm do Effratam i pogrzebl gesm yó̗ podlya drogy Euffratenskyey, a gynym ymyenyem Bethleem. A wydzó̗ Iakob syny gego, rzecze ku Iosefowy: Ktorzy só̗ to? Otpowyedzal Ioseph: Synowye mogy só̗ó̗, czso my ge dal bog na tem myeszczye. I rzeczye: Przywyeczczye ge ku mnye, acz ge poszegnam. A yusz szyó̗ bilye oczy Israhelowy powlekle prze wyelkó̗ó̗ staroszczyó̗, y nye mogl yazno patrzycz. A przytulyw ge k sobye, czalowal ge. oblapyw ge, rzekl synu swemu: Nye gestem (!) przelszczyon od twego wydzenya, a k temu ukazal my bog twe szemyó̗. A gdisz bil ge wszó̗ó̗l Iosef z lona otczowa, poklony sze oblyczym na szemyó̗ y poloszy Effrayma na prawyczy swey, to gest na lewyczy Israhelowey, a Manassena na lewyczy swey, tocz gest na prawyczy otczowey. a przyklonyw oba k nyemu, a on szczyó̗gnaw* ró̗kó̗ prawó̗, y wloszy na glowó̗ Effrayma, mlodszego brata, a lewó̗ na glowó̗ Manassena (gensze rodem starszy bil), przeloszyw ró̗kó̗. I poszegnal gest Iakob synow Iosephowich arzkó̗: Bosze, przed gegoszto oblyczym chodzyly mogy odczowye, Abraham a Ysac, bosze, gensze myó̗ karmysz od mey mlodoszczy asz do dzyszeyszego dnya, i angyol, gensze myó̗ wiwyodl ze wszego zlego, poszegnay tym dzadkam*, a ogloszy szyó̗ ymyó̗ twe nad nymy y gymyona otczow mich, Abrahama a Ysaka, abi rosly w mnostwye na szyemy! A uszrzaw to Iosef, ysz oczyecz gego poloszyl ró̗kó̗ prawó̗ na glowó̗ Effaymowó̗, czyó̗szcze to przyyó̗l. uyó̗w otczowó̗ ró̗kó̗ó̗, uszylnye wznoszyl z głowi Effraymowi, a poloszycz na glowó̗ Manassenowó̗. I rzekl gest ku otczu: Nye tako slusze, otcze, bocz to gest pyrworodzoni. polosz prawyczó̗ swó̗ na gego glowó̗. Gensze wsgardzyw to, y powyedzal: Wyem, synu moy, wyem. alye zagyste ten bó̗dze w lyud rozmnoszon. Alye brat gego mlodszy bó̗dze wyóczszy gego, a gego[v] szyemyó̗ wzroszczye w rodi. I poszegnal gest gym w ten czasz arzkó̗: W tobye bó̗dze poszegnan Israel, a rzeczono bó̗dze: Uczyny[180] tobye bog, yako Effraymowi a yako Manassenowy. I ustawil Effrayma przed Manassen. I rzekl gest ku Iosephowy synu swemu: Ya yusz umró̗ richlo, a pan bó̗dze z wamy, a dowyedzyecz wasz do szemye otczow mich. Damczy tobye czyó̗szcz gednó̗ mymo twó̗ó̗ braczyó̗, yó̗sztosmi wszó̗li z ró̗kó̗ó̗* Amoreyskich pod myeczyem a ló̗czyskyem mim.

XLIX.
Potem zawolal Iacob synow swich y rzekl gym: Szydzyczye (zidzicie) sze, acz wam wswyestuyó̗, czso ma wam przydz w naposzlednyeyszych dnyoch. Sgromaczczye sze, a posluchayczye, synowye Iacobowy, posluchayczye Israhela, otcza swego. Ruben, pyrzworodny moy syn, ty gesz szyla ma, a poczyó̗tek bolyeszczy mey. ti gesz pyrwy w darach, a wyó̗czszy w przykazanyu. Przelanesz[181], yako woda. nye roszczy, bosz wstó̗pyl w losze otcza swego, a pokalyalesz poszczyelyó̗ gego! Symeon a Lewy braczya, só̗dowy(e) nyesprawyedlywoszczy boyowni[182]. w radó̗ gich nye wnydze duszó̗* maa, a w sebranyu gich nye bó̗dze slawa ma. A w swem gnyewye zabylyszczye mó̗sza, a w swey woly podkopaly mur! Przeklyó̗ti* gich wzgardzenye, bo gest ustawne, a gnyew gich, bo gest twardi. Roszdzelyó̗ ge w Yacobye, a rosploszó̗ ge w Israhely (!). Iuda, czyebye bó̗dó̗ chwalicz braczya twoya. ró̗cze twogy ua gardlye twich nyeprzyyaczyol. klanyacz czy sze bó̗dó̗ synowye otcza twego. Szczenyecz lwowi Iuda! ku plemyenya (?)[183] stó̗pylesz synu moy. odpoczywayó̗, wzpoleszalesz yako lew a yako lwicza, kto wzbudzy ge? Nye bó̗dze odnyeszona lyaska od Iudy, a wogewoda s byodr gego, doyó̗t nye przydze gensze ma przydz a poslan bicz, tenczy bó̗dze czyekanye lyudzskye. Wyó̗ zacz bó̗dze ku wynnyczy oszlyó̗tko oszlycze swey, a ku korzenyu wynneemu, o synu moy, oslycza* swó̗. umige w wynye a* odzenye swe, a we krwy gronowey plascz swoy. Kresszesta*[184] oczy nysz wyno, a zó̗bi gego byelsze mleka. Zabulon na brzegu morskyem bó̗dzye bidlycz, na stawadlach lodz, doszyó̗gayó̗cz asz do Sydona. Izachar, obraczayó̗cz albo wzpolegayó̗cz[185] na granyczach, wydzal gest pokoy, ysz gest dobri, a szyemyó̗, ysz gest bila przedobra: y podyó̗l ramyenyem swym ku nyeszenyu, y uczynyon gest sluga dany (darni)! — Dan szó̗dzycz bó̗dze lyud swoy, yako y gyne pokolyenye w Israhely (!). Bó̗ó̗dz Dan wó̗ó̗ysz rogati na drodze, czerastes[186] na szczyeszcze, kó̗ó̗sayó̗ kopita koynska*, abi geszdzecz spadl zaszyó̗. Sbawyenya twego czyekacz panye bó̗dze. Gad podpasaly*[187] boyowacz bó̗dze przed nym, a on podpasan bó̗dze s tilu. Asser, tlusti chleb gego, a da roskoszy krolom. Neptalym, geleyn* wipuszczoni, dawayó̗czi wimowi kraszy, Syn nadrastayó̗czi Iosef, syn nadrastayó̗czy a kraśni w opatrzenyu. czorky bó̗dó̗ byegacz po muru. Alye uczyó̗szyli gego y korzyk só̗ sze, a zawydzely gemu czy, gyszto myely strzali. Szyedzeli*[188] w szylnem ló̗czisku gego, a rospadli só̗ sze przekowi loktow u ró̗ku gego przes ró̗cze mocznego Iacoba. Odtó̗ó̗d pastrz (pasterz) wiszedl gest, kamyen Israhelsky. Bog otcza twego bó̗dzecz pomocznyk twoy, a wszechmogó̗czycz poszegna tobye poszegnanym nyebyeszkym s wyrzchu, poszegnanym przeswyecznim leszó̗czego we spod, poszegnanym wyna i plodu. Poszegnanya[189] twego n poszylona só̗ s poszegnanya otczow gego, pirzwey nysz przyszla gest szó̗ó̗dza (żądza) pagorkow wyecznych. Bó̗dze na glowye Iosephowye, a na czyemyenyu poszwyó̗tnego[190] myedzi braczyó̗ swó̗. Benyamyn, wykl[191] chwatayó̗czy, z zarayn (zarań) sznye lub (łup), a wyeczor zbutuge (?)[192] lub. Czy to wszitczi w pokolyenyu Israhel dwanaszczye.[w] Tocz gest gym mowyl oczyecz gich, y poszegnal gest gym, kaszdemu poszegnanym osobnym. A przykazal gym arzkó̗cz: Iacz wnydó̗ k lyudu memu. pogrzebiczye myó̗ s mymy otczy w ya — skyny ssowytey, yaszto gest w po — lyu Efironowrye Eteyskyego*, przeczyw Mambre, w szemy kauaneyskyey, yó̗szto gest kupyl Abraham s polyem od Efrona Eteyskyego ku myenjni grobow. A tu só̗ gy pogrzebly y Saró̗ gego szonó̗. A tu tesz pogrzebyon gest Isaak a Rebeka, szona gego. A tu tesz y Lya pogrzebyona leszy. A dokonaw przykazanya, gymszeto syni uczyl, sklonyw nogy swe na loszu, i skonczal gest. y przyloszon gest k lyudu swemu.
L.

To wydzó̗ Iosef, uderzyl sze na obliczye otczowo, placzó̗ a czaluyó̗ gy. Y przykazal slugam swym lyekarzom, abi drogymy maszczyamy zmazaly oczcza. Gyszto pelnyly przykazanye za cztyrdzeszczy dny, bo gest ten obiczay bil czyalo pogrzebuyó̗czym. I plakal gest gego Egipt szedmdzeszyó̗t dny. Y wipelnyl* Iosef czasz placzu swego, mowyl gest ku Faraonowey czelyadzy, arzkó̗cz: Nalyaslm myloszcz przed waszyma oczyma, mowczye ku uszyma Ffaraowyma*, yszecz my gest oczyecz umarl, a zaklyó̗l myó̗ gest, arzkó̗: Tocz umyeram. w grobye mem, genszesm sobye wykopal w szemy kananeyskyey, pogrzebyesz myó̗. Przetosz winydó̗ a pogrzebó̗ otcza mego, a wroczó̗ sze zaszyó̗. I rzekl gest gemu Ffarao: Wsgedz, a pogrzeb otcza twego, iakoszesz zaklyó̗t. Gensze gdisz bil yal, gechali s nym wszistczy starszy Faraonowy, y wszistczy starszy po rodu szyemye Egipskey, czelyacz Iosefowa s braczyó̗ gego, kromya mlodzeynczow, stad y dobitka, geszto bik ostawyly w szemy Gessen. I myal gest s sobó̗ó̗ wozy y geszdcze, y bil gest s nym zastó̗p nyemaly. I przyyadó̗ na myasto Athod, geszto gest za Yordanem, gdzeszto uczynyly ucztó̗ za Yordanem s wyelykym placzem y grosznym kwyelenym, y nape nyli szedm dny. To gdisz wydzyely bily bidliczyele tey szemye kananeyskyey, rzekli: Tocz gest wyeliky placz Egipsky. A przetosz zdzaly temu myastu Placz Egypskich. I uczynyly synowye Israhel tako, iakosz gym bil przykazal. A nyoswszy gy do szemye kananeyskyey, pogrzebli gy w yaskyny ssowytey, yó̗szto bil kupyl Abraaham ku myenyu grobu od Efrona Eteyskyego, przeczyw Mambre. I wroczyl sze gest Iosef do Egipta s braczyó̗ swó̗ a se wszym towarzysztwem, pogrzebszy otcza. Po gegoszto szmyerczy boyó̗cz sze braczya gego, a myedzi sobó̗ó̗ rozmawayó̗cz, bi snacz sze nye rospomyonó̗l nakrzywdó̗, yó̗szto gest czyrzpyal, abi nam wszem zlym sze nye odplaczyl, czsosmi gemu uczynyly: wskazaly só̗ gemu rzekó̗cz: Oczyecz twoy nam przykazal, drzewyey nysz gest umarl, abichom tobye tato słowa powyedzeli proszó̗cz, abi zapomnyal sgrzeszenya braczyey twich, a grzechu y sloszczy, yó̗szto só̗ ukazali przeczyw tobye. A mi takye proszymy, abi prze slugó̗ boszego otcza twego odpuszczyl nam tó̗ nyesprawyedlywoszcz. To uslyszaw Iosef, plakal. Y przyszly braczya gego k nyemu, poklony wszy sze gemu, padly só̗ na szemyó̗, rzekly: Slugysmi twe. Gymsze on otpowyedzal: Nye chczyeyczye sze bacz. zaly sze moszem boszey woly przeczywycz? Wiszczye o mnye miszlyly zle, a bog to obroczyl w dobre, abi mnye powiszyl, yakosz nynye wydzyczye, abi sbawyl lyud mnogy. Nye chczyeyczye sze bacz. yacz was bó̗dó̗ paszcz y wasze syny. y uczyeszyl gest ge, ochotnye y czycho k nym mowyl. I bidlyl gest Iosef w Egipczye se wszitkó̗ czelyadzyó̗ otcza swego, a bil gest szyw dzeszó̗cz y sto lyat. A wydzal gest syny Effraymowi asz do trzeczyego pokolyenya. Synowye zagi- ste[193] Machir, synowye Manasesowy narodzyly sze na kolyanu Iosephowy. To gdisz przemynó̗lo bilo, mowyl gest braczy swey, arzkó̗cz: Po szmyerczy...

Tu brak cztérech kart wydartych.
separator poziomy
EXODUS.
(V, 14)[x]

... myary czegelney yako drzewyey, any wczora, any dzysz? I przyszly stro-yó̗czy synow Izrahelskich i wzwolaly ku Ffaraonowy, rzekó̗cz: Przecz tak czynysz przeczyw slugam swym? Slomi nye dawayó̗ nam, a czegel yako drzewyey potrzebuyó̗. Ach, sluszebnyky twoge byczmy (biczmi) byyó̗, a przesprawnye sze dzege przeczyw ludu twemu. Ktorysz rzekl: Proznugeczye w prozuoszczy, a przetosz mowyczye: podzmi a offyeruymy panu. Przetosz gydzyczye a dzelayczye. slomi wam nye bó̗dze dano, a wy day czye obiczyaynó̗ lyczbó̗ czegel. Wydzely sze (się) urzó̗dnyczy synów Izrahelskych w zlem, przeto ysze ygym* rzeczono bilo: Nye pomnyeyszyó̗cz (pomniejsząć) wam nyczs czegel po wszitky dny. I potkaly sze s Moyszeszem a s Aaronem, ktorzyszto staly przeczyw gym, gydó̗czym od Ffaraona. y rzekly k nym: Wydz bog a szó̗ó̗dz! albo szczye uczynyly, ysze wonya nasza szmyerdzy przed Ffaraonem y gego slugamy, a podalyszczye myecz, abi nas zabyl. I wroczyl sze gest Moyszesz ku panu a rzekl: Panye, przecz yesz tento lyud znó̗dzyl? przecz yesz myó̗ poslal? Albo stó̗ó̗t, yakoszesm szedl ku Ffaraonowy, abich mowyl w gymyó̗ twe, znó̗dzyl lyud twoy. a nye wybawyl gesz gego.

VI.

I rzekl pan ku Moyszeszowy: Nynye uszrzysz, czso ya uczynyó̗ Ffaraonowy. Bocz ya skaszó̗ó̗, mocznó̗ó̗ ró̗kó̗ó̗ puszczy ge, a w ró̗cze sylney wyrzuczy ge z szemye swey. I mowyl gest pan ku Moyszewy* arzkó̗cz: Iam pan, ktoryszem szó̗ wyawyl Abrahamowy, Izaakowy a Iacobowy w bodze wszechmogó̗czem. a gymyó̗ me Adonay nye ukazal gesm gym. A zaszlyubylesm z nymy szlyub, abich gym dal szemyó̗ kananeyskó̗ó̗, szemyó̗ goszczynstwa gich, w geyszeto só̗ bily przychodnye. Ia gesm slyszal placz synow Izrakelskych, gymszeto Egipsczy snó̗dzyly só̗ó̗ ge. Y wspomyonó̗ó̗l gesm na swoy szlyub. Przetosz rzeczy synom Izrahelskym: Ia pan, genszesm was wiwyodl z yó̗cztwa Egipskyego, a wiyó̗lesm was z roboti, a wykupylesm wasz w ró̗cze moczney a w znamyenyoch wyelykich. A przymó̗ waz sobye za lyud, a bó̗dó̗ was bog. A bó̗dzeczye wyedzyecz, ysze gesm pan bog wasz, ktoryszem wywyodl was z yó̗cztwa Egipskyego, a wwyodl gesm w zszemyó̗, na nyó̗szesm wzwyodl ró̗kó̗ó̗ swó̗ó̗, abich yó̗ dal Abramowy a Izaakowy a Iacobowy. Y dam yó̗ wam ku ymyenyu, ya pan. Tegdi Moyszesz wyprawyl wszitko synoom Izrahelskym, ktorzyszto nye upozluchaly gego przez nó̗dzenye ducha a przedzalo przetwarde. I mowyl gesth pan ku Moyszeszowy rzekó̗cz: Winydzy, a mow ku Ffaraonowy krolowy, abi puszczyl szyni Izrahelskye z szemye swey. Otpowyedzyal Moyszesz przed panem: Owa, synowye Israhelsczy nye uposluchó̗* mnye. a kako usluchayó̗ Ffaraona[194], a osobnye, yszesm nyeobrzezanich wark? I mowyl gest pan ku Moyszeszowy a ku Aronowy, a dal przykazanye synom Izrahelskym, a ku Ffaranowy krolowy Egipskyemu, abi wywyedly syny Izrahelskye z szemye Egipskyey. Tyto só̗ kszyó̗szó̗ta domow przesz czelyadz swó̗: Synowye Ruben, pirworodzonego Izrahel: Enoch a Ffallu, Ezrom a Karym*. tato rodzyna Rubenowa. Synowye Symeonowy: Iamnes a Iamyn, Aod, Iachym, a Zoer a Saul, syn Ane kananeyskyey. to só̗ó̗ rodzayowye Symeonowy. A to só̗ gymyona synow Lewy po wszech rodzyech: Gerson a Kaath a Merary. a lyata szywota Lewy bila só̗ó̗ sto a trzydzeszczy a szedm lyat. Synowye Gerson: Iabyn a Semey po wszech rodzyech. Synowye Kaath: Amaram a Iznar a Ebron a Ozyel. a lyata szywota Kaat szeszcz a trzydzeszczy a sto lyat. Synowye Merary: Moly, Muzy. Czyto só̗ó̗ narodowye Lewy po swyck czyelyadzyach. A opyó̗cz wszó̗ó̗l Amram szonó̗ Iochabeth, strycznó̗ó̗ swó̗, ktoraszto gemu urodzyla Aarona a Moyszesza y Marió̗ szyotró̗ gich[195]. I bila só̗ó̗ lyata szywota Amramowa szedm a trzydzyeszczy ku stu lyat. A synowye Usnar*: Cchore a Naffeg a Zechry. A synowye Ozyel: Myzael a Elysaphan a Sethry. Wszó̗ó̗l gest opyó̗cz Aaron szonó̗ a Elsbyeczynó̗[196]. dzewkó̗ó̗ a Mynadabowó̗*, szyostró̗ Nazonowó̗, ktorasz gemu urodzyla Nadaba a Abyu a Elyazara a Itama[y] ra. A synowye Chore: Asser a Elkana a Ebyzab. tocz gest rodzyna Choritskich. A opyó̗cz Eleazar, syn aAronow*, wszó̗l szonó̗ dzewkó̗ Ffatyel, ktoraszto gemu Ffyneas urodzyla. To só̗ó̗ czyelyadz kszyó̗szó̗ó̗t lewyczskych wszitkich rodzayow. Tento gest Aaron a Moyszesz, ktorymaszto przykazal pan, abi wiwyedly syni Izrahelskye z szemye Egipskyey. Tocz ty só̗ó̗ kszyó̗szó̗ta domow po czeladzach swich z zastó̗pi swymy[197]. Tocz sta, która stamowyla ku Ffaonowy* krolowy Egipskyemu, abi wiwyedly syni Izrahelskye. Tento gest Moyszesz [a] Aron, w dzeyn* w ktorysz mowil gest pan ku Moyszeszowy w szyemy Egipskyey. I mowyl gest pan ku Moyszeszowy arzkó̗cz: Ia pan. mow ku Ffaraonowy krolowy Egipskyemu wszitko, czso ya mowyó̗ k tobye. I rzeczye Moyszesz przed panem: Otoczyem nyebrzezanick* warg. kako sluchacz myó̗ bó̗dzye Ffaraon?

VII.

I rzecze pan ku Moyszeszowy: Otom czyó̗ ustawyl bogem Ffaraonowim, Aaron brat twoy bó̗dzye prorok twoy. Ty bó̗dzesz mowycz gemu wszitko, czso ya przykaszó̗ tobye. a on mowycz bó̗dze Faraonowy, abi puszczyl z szemye swey syny Izrahelskye. Alye ya zatwyrdzó̗ó̗* szercze gego, a rozmnoszó̗ znamyona a dzywy me w szemy Egipskyey, a nye uszlyszy was. Spuszczyó̗ ró̗kó̗ sw ó̗ na Egipt, a wiwyodó̗ zbor a zastó̗p a lyud moy, syny Izrahelskye, z szemye Egipskyey przez grosznaa znamyona. A bó̗dó̗ó̗ wyedzecz Egipczyanye, ysze gesm ya pan, wsczyó̗gnolesm* ró̗kó̗ swó̗ó̗ na Egipt, a wywyodlesm syny Izrahelskye s poszrzodka gego. I uczyny Moyszesz [a] Aaron, yakooszto bil bog przykazal, takosz só̗ó̗ uczynyly. A bil Moyszesz w oszmy dzeszyó̗ó̗t lyeczych, a Aaron w szedmy dzeszyó̗d* a we trzech lyeczyech, gdiszesta mowyla Ffaraonowy. I rzeczye pan ku Moyszeszowi a ku Aaronowy: Gdisz wam rzecze Ffarao, ukaszczye nam znamyona: rzekó̗ó̗cz[198] ku Aaronowy: Weszmy pró̗ó̗t swoy a porzucz gy na szemyó̗ przed Ffaraonem a przed slugamy gego, acz szyó̗ obroczy wó̗szem. A tako wszedszy Moyszesz a Aaron przed Ffaraona, y uczynylasta yako gyma bil pan przykazal. I wyrzuczyl gest pró̗ó̗t aAron* przed Ffaraonem a przed slugamy gego, gensze szyó̗ gest obroczyl wó̗szem. I zawola Farao mó̗trczow a czarownyków, y uczynyly ony takyesz przez czary egipskye a nyektoree tagemnoszczy. Rzuczyly takyesz kaszdy pró̗ó̗ty swe, ktoresz szyó̗ to só̗ó̗ obroczyly w smoky. Alye poszarl pró̗ó̗t Aaronow pró̗ó̗ti gich. I zatwyerdzy sze szercze Ffaraonowo y nye usłyszal gich, yako bil przykazal pan. Rzecze opyó̗cz pan ku Moyszeszewy: Obczyoszylo* sze gest szercze Ffaraonowo, nye chcze puszczycz lyuda. Gydzy k nyemu z zarayn*, owracz winydze k wodam, a stanyesz w podkanyu gemu na brzegu rzecznem. a pró̗ó̗t, ktorysz sze gest obroczyl w zmoka, weszmyesz w ró̗kó̗ swó̗ y rzeczesz k nyemu: Pan bog szydowsky poslal myó̗ k tobye rzekó̗cz: Puszcz lyud moy, acz my offyeruge na puszczy. asz dotó̗ó̗d slyszecz yesz nye chczyal. Tocz przeto mowy pan: W teem wswyesz, ysze gesm ya pan. Ia uderzó̗ pró̗tem, ktorysz w ró̗cze mey gest, wodó̗ó̗ rzecznó̗, obroczy sze w krew, a rybi, które só̗ w nyey, semró̗ó̗, a zagnoyó̗sze wody, a zemró̗ Egipsczy pyyó̗cz wodó̗ rzecznó̗. I opyó̗cz rzeczye pan ku Moyszeszowy: Rzeczy ku Aaronowy: Węszmy pró̗ó̗t, a wszczyó̗gny ró̗kó̗ó̗ swó̗ó̗ nad wody Egipskye, a na gich rzeky y potoky, a nad geszora y wszitky tonye wrodne, aby sze obroczyli w krew. a bó̗ó̗dz we wszey szemy Egipskyey tako w drzewyanich sszó̗dzech, yako w kamyennich. I uczynylasta tako Moyszesz a Aaron, iakosz bil przykazal pan. A podzwygnow* pró̗ó̗t, uderzyl w wodó̗ó̗ rzecznó̗ó̗ przed Ffaraonem y przed slugamy gego. a ona sze obroczyla w krew, a ryby ktore bili w rzecze zmarly só̗ó̗, a zagnogyly szyó̗ rzeky, a nye mogly Egipsczy wodi rzeczney pycz. Y bila gest krew we wszey szemy Egipskyey. Y uczynyly takyesz czarownyczy Egipsczy swymy czary. I zatwyrdzy szyó̗ szercze Ffaraonowo, a nye chczyal puszczycz lyuda any gich slyszecz, yako bog bil przykazal. A obroczyw sze, y szedl gest do domu swego, any przyloszil[z] swego szercza tesz w tó̗ó̗ chwylyó̗. Potem kopali wszitczy Egipsczy okolo rzeky wodi, abi pyly. bo só̗ó̗ nye mogl* pycz wodi rzeczney. Y napelnyly szyó̗ só̗ó̗ szedm dny, potem gdisz bil zaraszyl pan rzeky.

VIII.

I rzekl gest pan ku Moyszeszowy rzekó̗cz: Wnydzy ku Ffaraonowy a rzeczy gemu: Tocz rzekl pan: Puszcz lyud moy, acz my offyemge. A pakly nye bó̗dzesz chczyecz wipuszczycz, tocz ya zaraszó̗ó̗ wszidky krage twe szabamy, y wirzuczó̗ó̗ rzeky szabi z szyeby(e), ktoreszto wlazó̗ó̗ a wnydó̗ó̗ do domu twego, a w komoró̗ a w losze twe, a na twó̗ó̗ poszczyeló̗ó̗, a w domi slug twich, a y myedzi lyud twoy a ognyska twe y na twe karmye. y k tobye y k lyudu twemu y ku wszem slugam twym wnydó̗ó̗ szaby. Y rzekl gest pan ku Moyszeszowy: Rzeczy ku Aaronowy: Wsczyó̗gny ró̗kó̗ó̗ swó̗ nad rzekamy y nad potoky y nad bagny, a wywyedz szaby na szemyó̗ Egipskó̗ó̗. A wzczyó̗gnó̗ó̗l gest Aaron ró̗kó̗ nad wody Egipskye, y wiszly szaby a przykryli só̗ szemyó̗ó̗ Egipskó̗ó̗. Y uczynyly opyó̗ó̗cz czarnokszyó̗sznyczy przes swee czari takesz, y wiwyodó̗ó̗ szabi na szemyó̗ Egipskó̗ó̗. Zawola opyó̗ó̗cz Ffarao Moyszesza a Aarona, y rzecze gyma: Proszczye pana, acz oddaly szabi ode mnye a od lyuda mego. a puszczyó̗cz lud, abi obyetowely panu. Y rzecze Moyszesz ku Ffaraonowy: Ustaw my czasz, gdi modlycz sze bó̗dó̗ó̗ za czyó̗ panu y za slugy twe y za lud twoy, aby były odegnani szabi od czyebye y od domu twego y od slug twich y od luda twego, a gedno abi w rzecze ostali. Ktorysz otpowyedzal: Za yutra. Tedi Moyszesz: Podlug slowa, rzecze, twego uczynyó̗, abi wyeedzal, ysze nye gest yako pan bog nassz, abi odeszli szabi od czyebye y od domu twego y od slug twich, a telko* w rzecze ostanó̗ó̗. Y wiszly szó̗ precz od Ffaraono* Moyszesz a Aaron. Y wolal gest Moyszesz ku panu o szlyub szab, gensze szlub smowyl bil z Ffaraonem. A uczynyl gest pan podlya slowa Moyszeszowa, y zmarli só̗ó̗ szabi z domow, z szemye y s pool. A zgromadzyly só̗ó̗ ge na besmyame kupy, y rozgnoyla sze szemya. A wydzó̗ó̗dz opyó̗cz Ffarao, ysze mu bilo dano otpoczynyenye, obczyó̗szy szercze swe y nye upo slucha gich, yakoosz bil pan przykazał. Y rzeczye pan ku Moyszeszowy: Mow ku Aaronowy: Wzczyó̗gny pró̗ó̗t swoy a uderz w proch szemsky, acz bó̗ó̗dó̗ó̗ ploszczycze po wszey szemi Egipskyey. y uczynyly tak. Ywzczyó̗gnó̗ó̗l Aaron ró̗kó̗ó̗ swó̗ pró̗ó̗t dzerszó̗ó̗cz, y uderzy proch szemsky. y zdzelaly sze ploszczycze w ludzech y w dobitku, tako ysze wszitek proch szemsky obroczyl sze gest w ploszczycze po wszey szemy Egipskyey. Y uczynyly takyesz czarnokszyó̗snyczy zswymy czary, abi wiwyedli ploszczycze. y nye mogły só̗ó̗. Y bik ploszczycze tako w ludzech, yako w dobitcze. Y rzekly só̗ó̗ czarownyczy ku Ffaraonowy: Palecz boszy to gest. Y zatwyrdzylo sze gest szercze Ffaraonowo y nye uposluchal gich, yako bil pan przykazal. Y rzekl gest pan ku Moyszeszowy: Powstaw na uszwyczye, stoysze przed Ffaraonem, bocz winydzye ku wodam, y rzecz k nyemu: Tocz mowy pan: Puszcz lud moy, acz my bó̗dze offyerowacz. A pakly gego nye puszczysz, otocz na czyó̗ poszlyó̗, na czyó̗ y na twó̗ó̗ czelyadz y na twe wszitky slugy y na twoy lud y na twe domy, wszitek plod much y miszy. A napelnyony bó̗dó̗ó̗ wszitczi domowye Egipssczy much roslycznego plodu a* we wszey szyemy, w ktoreysze bó̗dó̗ó̗. Y uczynyó̗ dzywnye tego dnya w szemy Gessen, w geysze gest lud moy, abi nye bili tu muchy. Aby wyedzal, ysze ya pan w poszrzotku szemye poloszó̗ roszdzelyenye myedzy ludem mim a myedzy ludem twym. A za yutra bó̗dze to znamyó̗. Y uczyny pan tako. y przyszła mucha przeczyó̗szka w doom Ffaraonow a slug gego, a we wszich szemyach Egipskich. Skaszyla sze gest szemya od tichto much. Y powołał Ffa — raon Moyszesza a Aarona y rzecze gyma: Gydzyczye a offyeruyczye panu bogu waszemu w szemy teyto. Y rzeczye Moyzesz: Nye mosze tako bicz. bocz nyeluczskoszczy sze zdadzó̗ó̗ Egipskym, bó̗dzemly offyerowacz panu bogu naszemu, azaly bichmi temu, geniusz sze Egipsczy klanyayó̗, przed nymy bi nas obrzuczyli kamyenym[199]. Drogó̗ó̗ trzech dny mamy gidz na puszczyó̗ó̗, a tu offyerowacz bó̗dzemy panu bogu naszemu, yakosz gest nam przykazal. Y rzecze Ffarao: Ya puszczó̗ó̗ was, abyszczye offyerowraly panu bogu waszemu na puszczy, alye daley nye choczczye.[aa] Proszyó̗, modlczye sze za myó̗ó̗. Y rzecze Moyzesz: Wynydó̗ od czyebye a pomodlyó̗ sze panu. a odydzye mucha od Ffaraona y od slug gego y od lyuda gego. Alye myó̗ dalyey nye chczycy obludzowacz, bi nye puszczyl luda offyeronwacz panu. Tedi wiszedl Moyzesz od Ffaraona. modlyl sze gest panu, gensze uczynyl podlug slowa gego, y odyó̗ó̗l muchy od Ffaraona y od slug y od luda gego. y nye ostała ny gena. Y zatwyrdzy sze szercze Ffaranowo* tako, ysze w ten czasz takyesz nye puszczil luda.

IX.

I rzecze opyó̗ó̗dz pan ku Moyseszowy: Wynydzy ku Ffaraonowy, mowze gemu: Tocz rzekl pan bog zydowsky: Puszcz lud moy, acz my offyeruge. A paklybi geszczye wzgardzyal a dzerszal gy, tocz ma ró̗kó̗ó̗* bó̗dzye nad twyiny polmy y nad konmy y nad osly y wyelbló̗dy y woły y owczamy. moor wyelmy przeczyó̗szky. A uczyny pan dzywnye myedzy sboszym Izrahelskym a zboszym Egipskym, abi nyczs owszem nye zagynó̗lo s tego, czso przyslucha k synom Izrahelskym. Ustawyl gest pan czasz, arzkó̗cz: Za yutra pan uczyny to słowo w szemy. Y uczynyl gest pan to slowo w drugy dzen, y zmarly só̗ó̗ wszitky dobitky Egipskich, alye z dobitkow synów Izrahelskych y szadne owszem nye zagynó̗lo. Y poslal gest Ffarao, abi oglyó̗dano bilo. any gest czso zagynó̗lo bilo s tego, czsosz myely Izrahelsky. Zadwyrdzylo sze gest szercze Ffaraonowo, y nye puszczyl lyuda. Y rzecze pan ku Moyszeszowy a ku Aaronowy arzkó̗cz: Weszmyczye pelni ró̗cze popyola s komyna, a rosypye gy Moyszesz w nyebo przed Ffaraonem, a bó̗dzye prooch po wszey szemy Egipskyey. Albo bó̗dó̗ó̗ wrzodowye a mó̗chyrze nó̗dó̗te* na lyudzech y na dobitku we wszey szemy Egipskyey. A wszó̗wszy popyola s komyna, y stalasta przed Ffaraonem. Ysunó̗l gym Moyszesz w nyebo, y uczynyó̗ sze rani nadó̗tich nyszytow na lyudzech y na dobitku. Any mogly czarnownyczy* stacz przed Ffaraonem a Moyszeszem przed ranamy, geszto na nich bili a po wszey szemy Egipskyey. Y zatwyrdzy pan szercze Ffaraonowy, y nye posłuchał gest gich, yakoosz gest mowyl pan ku Moyszeszowy. Y rzekl gest pan ku Moyzeszowy: Rano wstayn, a stoy przed Ffaraonem y rzeczy gemu: Tocz mowy pan bog szydowsky: Puszcz lud moy, acz my offyeruge. Albocz w tó̗ó̗to chwylyó̗ poszlyó̗ wszitky swe rany nad twe rani* na twe szercze, na twe wszitky slugi y na lud twoy, abi wydzyal, sze my nye rownya we wszey szemy. Xynyecz (ninieć) yusz wszczyó̗gnó̗ ró̗kó̗ó̗ swó̗, a poraszó̗ czyó̗ y lud twoy morem, a zagynyesz z szyemye. A przetoszem czyó̗ tak poloszyl, abich na tobye ukazal szyló̗ swó̗ó̗. a powyedzyano bó̗dze gymyó̗ twe we wszey szemy. Geszczye zadzerszawasz lud moy, a nye chczesz go puszczycz? Tocz puszczyó̗ w tó̗ó̗sz godzynó̗ za yutraa przeszylni a wyelyky grad, yakysz nygdi nye był w Egipczye ode dnya, w nyemsze gest zaloszon, asz do dzyszeyszego dnya. A przetoosz posluchay yusz nynye, poszly a zgromadz dobidczyó̗ta swó̗ó̗* y wszitko, czszosz masz na polyu. bocz lyudzye a dobitczyó̗ta y wszitko, czsosz bó̗dzye na dworze nalyeszono a nye zgromadzono s polya, spadnye na nye graad y krupy, y zemró̗ó̗. Gen szyó̗ bal slowa boszego s slug Ffaraonowich, kazal uczyecz slugam swym y dobitku do domow. a ktorysz zamyeszkaal slowo bosze, nyechal slug swich y z dobidkyem na polyu, zmarly só̗ó̗. Y rzecze pan ku Moyzeszowy: Wzczyó̗gny ró̗kó̗ó̗ swó̗ w nyebyosza, acz bó̗dzye grad po wszey szemy Egipskyey na ludzy y na dobitek y na wszitky szyola polna w szemy Egipzkey. Y wzczyó̗gnó̗l gest Moyzesz w nyebo pró̗ó̗t. a pan dal grom a graad a blyzkanye byeszó̗cze na szemyó̗. Y spuszczyl gest pan graad na Egipt y na w szitkf i szemyó̗ Egipskó̗ó̗. A grad y ogeyn (ogień) smyeszywszy sze pospolu, noszyly sze só̗ó̗. A tako wryelykye, sze nygdi drzewyey nyezyawyaly sze tako wyelikye w szemy Egipskye, yakosz gest ta wloszcz stworzona. Y zbyl gest grad we wszey szemy Egipskyey wszitko, czsosz bilo na polyech, od czlowyeka asz do bitczyó̗czya*, y wsziczky szyola polna zbil grad, y wszelkye drzewye tey szemye zlamal. A wszakosz w szemy Gessen, gdzeszto bily synowye Izrabelsczy, grad nye padal. Y poslal Ffarao a zawola Moyzesza a Aarona, a rzeczye k nyma: Zgrzeszylesm owa nynye. Pan sprawyedlywy, alye yaa y lyud moy grzeszny. Poproszczye pana, abi przestaly gromowye boszy a gradowye, acz puszczyó̗ wasz, a nykakye tu nye ostanyeczye wyó̗czey. Rzecze[ab] Moyszesz: Gdisz winydó̗ z myasta, wzezyó̗gnó̗ ró̗cze swoge ku panu, a przestanó̗ gromowye, a nye bó̗dzye gradu wyó̗czey. abi wydzaal, ysze szemya gest bosza, A sezualesm to, ysze ty y twe slugi geszczye szczye sze nye bali pana boga. Przetosz lyen a yó̗czmyeyu* gest zabit, przeto ysze yó̗czmyen sze szelyenyal, a lyen yusz bil pó̗kowye wypuszczyl. a pszenycza a byel nye gest zabyta, bo só̗ó̗ bila pozdna. Tegdi wiszedlw* Moysesz od Ffaraona yz myasta, y podzwygnó̗ó̗l gest swoge ró̗cze ku panu, y przestaly gromowye y gradowye. any wyó̗czey kapaal deeszcz na szemyó̗. Wydzó̗cz opyó̗cz Ffarao, ysze przestaly dszdzye a grad a grzmyenye: przyczyny grzechu, y zatwyrdzy szyó̗ szercze gego a slug gego przezlysz. Any chczyal puszczycz synow Izrahelskich. yakosz przykazal bil bog przez ró̗cze Moysesowi.

X.

I rzekl gest pan ku Moyszeszowy: Wnydzy ku Ffaraonowy, bocz gesm ya zatwyrdzyl gego i slug gego, abich uczynyl dzywi tito me na nyem, a ti moy* (mów) w usszy syna twego a w usszy wnó̗kow twich, kyelkokrocz gesm starl Egipskye, a dzywe* me gesm uczynyl w nyck, abiszczye wyedzely, ysze ya gesm pan bog. Tidi* Moyszesz y Aaron ku Ffaonowy* wszedszy, y rzeklasta mu: Tocz mowy pan bog szydowsky: Y dokoodsze* my szyó̗ nye chczesz poddacz? Puszcz lud moy, acz mi offyeruge. A pakly przeczywycz szyó̗ bó̗dzesz, any bó̗dzesz chczyecz puszczycz gego: otocz ya za yutra przywyó̗dó̗ kobilky w twe kraynye*, ktoreszto przyk(r)yyó̗ wszitek wirzch szyemye, abi nyczs nye ostalo gey, alye abi sznyedzono bilo, czsosz gest bilo po gradzye ostalo. Bocz oglodzó̗ó̗ wszitko drzewye, geszto plod mayó̗ na polach, a napelnyó̗cz domi twe y slug twich y wszech Egipskych, gichszeto nye wydaly (widuli) waszy oczczowye y dzyadowye, yako só̗ wznyknó̗li na szemyó̗ asz do dzyszeyszego dnya. Tedi Moyszesz obroczywszy szyó̗, y wiszedl gest od Ffaraona. Opyó̗cz rzekly slugy Ffaraonowy k nyemu: I dokó̗ó̗d mamy czyrzpyecz to pogorszenye? Puszcz lud, acz offyeruge panu bogu swemu, a wszako wydzisz, yszebi zaginó̗l Egipt. Y przywolaly Moyszesza y Aarona przed Ffaraona, gensze rzecze gim: Gydzczye a offyeruyczye panu bogu waszemu y czy, ktorzisz mayó̗ z wamy gydz. Rzeczye Moyszesz: S dzedzmy naszymy poydzyemi y starszymy y syny, y z dzewkamy y z owczamy y z dobitky. Bocz gest pana boga naszego slawa. Y odpowyedzyal Ffarao: Tako bó̗dz, pan bog z wamy, y kako ya wasz przepuszczyó̗ y wasze maludkye. Gensze albo kto[200] tego nye wye, ysze przenagorzey myszlyczye? Nye bó̗dze to tako! alye gydzczye samy mó̗szowye, a offyeruyczye panu. bo tesz szczye tego samy proszyloy. A natemyast* só̗ó̗ wyrzuczenye* od oblyczó̗ó̗* Ffaraonowa. Rzeczye opyó̗cz pan ku Moyszeszowy: Wzwyedz ró̗kó̗ó̗ swó̗ó̗ na szemyó̗ Egipskó̗ó̗ ku kobilkam, acz wnydó̗ó̗ na szemyó̗ Egipskó̗ó̗, acz sznyedzó̗ó̗ wszitkó̗ó̗ szelynó̗ szemskó̗ó̗, ktorasz ostala po gradzye. Y wzwyedze Moyszesz pró̗ó̗t na szemyó̗ Egipskó̗ó̗, a pan wzwyodl wyatr wyeyó̗czy ten wszitek dzyen y nocz. A gdisz bilo rano za yutra, wyatr wyeyó̗czi podzwygnó̗ó̗l kobilky, ktoreszto weszly nade wszitkó̗ó̗ szemyó̗ Egypskó̗ó̗, y szyedzalo gick bez czysla po wszich szemyech Egipskich. Gegooszto przed tym czaszem nye bilo nygdy, any potem bó̗dze. Y przykryly wszitek swyrzch szemye, wszitko gubyó̗cz. Y poszarta gest wrszitka szelyna szemskaa, a czsoszkoly yablek na drzewynye bilo, czsosz gradowye nye dobyły. A owszeyky nyczs szelonego na drzewynye nye ostalo y na szelynye szemskyey po wszem Egipczye. Przeczszeto wyelmy szpyesznoszcz*. Ffarao zawoła Moyszesza a Aarona, y rzecze gyma: Zgrzeszylesm przeczyw panu bogu waszemu y przeczyw waam. alye nynye otpuszczczye my grzech w tó̗ó̗to godzynó̗, a proczczye pana boga waszego, acz odeymye ode mnye tó̗to szmyercz. Y wyszedl gest Moyszesz z oczyu Ffaraonowich y modlyl sze panu bogu. Gensze kasze wyatrom wyacz zachodu* sluncza wyelmy naglye, a ten pochopyw kobilky, rzuczyl ge w morze czyrwone. y nye ostala gedna zayste po wszech kraynach Egipskich. Y zatwydzyl* pan szercze Ffaraonowo, y nye puszczy synow Izrahelskych. Rzecze opyó̗cz ku Moyszeszowy paan: Wznyeszy ró̗kó̗ó̗ swó̗ w nyebo, acz bó̗dó̗ó̗ czmi po wszitkyey szemy Egipskyey tako gó̗ste, abi gich moczacz*[201] mogly. Y wzczyó̗gnó̗ó̗l gest Moyszesz ró̗kó̗ w nyebyossa, y uczynyly só̗ó̗ szyó̗ czmi tako groszne po wszey szemi Egipskyey trzy dny, sze zó̗dny* nye uszrzal brata swego any szyó̗ ruszyl z myasta na mya[ac] sto, na gemsze gest byl. Alye gdze bidlyly synowie Izrahelszczy, szwatlo bilo. Y zawolal Ffarao Moyszesza a Aarona y rzekl k nyma: Gydzczye a offyeruyczye panu bogu waszemu. A gedne owcze wasze a debidczyó̗tha nechacz ostanó̗, a dzeczy wasze nyechacz s wamy gydó̗ó̗. Y rzekl Moyszesz: Offyery dasz nam, gdy bó̗dzyem offyerowacz panu bogu naszemu. Wsziczka stada poydó̗ s wamy*, a nye ostawyó̗cz y paznokczya tego, czsosz gest potrzeba ku offyerze panu bogu naszemu, nawyó̗czey przeto, ysze nye wyemy, czsobysmy myely offyerowacz, doyó̗d nye przydzyemy na to myasto. Y zadwyrdzyl gest pan szercze Ffaraonowo, y nye chczyal gest ick pan puszczycz. I rzeczye Ffarao ku Moyzesowy: Byerz szyó̗ ode mnye, a waruy szyó̗, abi wyoczey na myó̗ nye patrzil. Bo w ktorykoly dzyen my sze ukaszesz[202]. Takocz bódze, yakosz mowyl. nye uszrzó̗ wyó̗czey oblycza twego.

XI.

Rzekl pan ku Moyszewy*: Geszcze gednó̗ ranó̗ dodknó̗ Ffaraona a Egipta. a potem puszczy wasz precz y wynycz przypó̗dzy. Y rzeczesz przeto wszemu ludu, acz mó̗ó̗sz potrzebuge od przyyaczyela swego, a szona od szyó̗ó̗szadi swey ssó̗ó̗dow szrzebrnych a zlotich y odzenya. A da pan myloszcz ludu swemu przed Egipskymy. Y bil gest Moyszesz mó̗ó̗sz wyelmy wyelyky w szemy Egipskyey przed slugamy Ffaraonowymy y przede wszym ludem. Y rzecze: Tocz mowy pan: O polnoczy wnydó̗ do Egipta, a szemrze wszitko pyrworodne w szemy Egipskyey, ot pyrworodzonego Ffaraonowa, gensze szedzy na stolczu gego, asz do pyrzworodzonego dzewczyna*[203], ktoreszto* gest u szarnowa*, y wszitko pyrworodzone rodu dobitczego. Y bó̗dze krzyk wyelyky we wszey szemy Egipskyey, yaky gest nye bil drzewyey, any bó̗dze potem. A u wszech synow Izrahelskych nye zkowiknye pyesz (pies) od czlowyeka asz do dobitczó̗czyó̗*. Abiszczye wyedzely, yakym dzywem rozdzely pan Egipskye od Israhelskich. Y wstó̗pyó̗ czyto wszitczy sluszebnyczy ku mnye, a bó̗dó̗ my sze klauyacz arzekó̗cz: Winydzy ti a wsziczyek lud, gensze poddan gest tobye. potem winydzemy. Y wynydze od Ffaraona wyelmy gnyewyeu. Y rzecze pan ku Moyszeszowy: Nye uslyszicz wasz Ffarao, abi wyelye dzywmw w szemy stało szie Egipskyey. Moyszesz a Aaron zapraw dó̗ uczynylasta wszitka znamyona y dzywy, ktoreszto napysany só̗ó̗, przed ffaraonem. Y zatwyrdzyl gest bog szercze Ffaraonowo, y nye puszczyl gest synow Izrahelskich z szemye swey.

XII.

I rzekl pan bog ku Moyszeszowy a ku Aaronowy w szemy Egipskyey: Myeszó̗cz tento bó̗dze wam poczyó̗tek myeszyó̗czó̗w*, pirwi bodze* w myeszó̗czó̗ch* tegoto roku. Mowczye ku wszemu zboru synów Izrahelskych, a rzeczczye gym: Dzeszyó̗ty dzen myeszyó̗cza tegoto weszmy kaszdi z was barana po czyelyadzach a po domoch swich. a pakly gest mnyeysze czislo lyczbi, yszebi nye bi* gich doszycz ku gedzenyu baranka: przymy szó̗szyada swego, gensze przyló̗czon gest ku domu gego, polye[204] lyczbi dusz, geszto bi doszicz moglo bicz ku gedzenyu baranka. Alye baranek bó̗dze przez pokalanya, samyecz, gednego roku. podlug gegoszto obiczaya wyeszmyeczye* koszelka, a bó̗dzyeczye gy chowacz asz do czwartego naszczye dnya tegoto myeszó̗cza. I bodzeczye gy offyerowacz wszitko pospolstwo synow Izrahelskich k wyeczoryu. A wszó̗wszy gego krew, y pomazeczye na oba podwoya a na zwyrzchnich prodzech domowich, w gichszeto gi bó̗dzyczye geszcz. A bó̗dó̗ó̗ geszcz myó̗sso tey noczi pyeczyone w ognyu, y przasny chleb s kwasznó̗ rzerzuchó̗ó̗. Nye bó̗dzeczye nyczs surowego geszcz, any uwarzonego w wodzye, alye gedno pyeczone w ognyu. Glowó̗ gego y s nogamy y s droby szezrzeczye, a koszczy gego nye stluczyeczye any gego czso ostawyczye asz do yutra. Alye czsobi bilo ostalego, w ognyu sezzeczye. A tako gi geszcz bó̗dzeczye: lyó̗dzwye wasze opaszeczye, a obow bó̗dzyeczye myecz na nogach, dzerszó̗ó̗cz lyasky w ró̗ku, bó̗dzeczye kwapyó̗cz ge geszcz. Bo gest Faze, to gest przyszczye pana. A przeydó̗ przez szemyó̗ Egipskó̗ó̗, a zbyyó̗ wszitko pirworodzone w szemy Egipskyey, od czlowyeka asz do dobitczyó̗czya. A nade wszemy bogy Egipskymy uczynyó̗ só̗ó̗d, ya pan. y bodzye* wam krew koszelkowa w domyech, w ktorich bó̗dzecze. A uszrzó̗ krew, y mynó̗ wasz, a nycz (nie?) bó̗dze na was rana szabna (żadna?), gdisz pobyyó̗ szemyó̗ Egipskó̗ó̗. Y bó̗dzeczye myecz dzen tento w pamyó̗czy, a bó̗dzeczye gy slawycz gody panu w waszich rodzech, chwaló̗ wyecznó̗. Szedm dny przasny chleb bó̗dzeczye geszcz, na pyrwi dzen kwaszoni chleb nye bó̗dze gedzon w waszich domyech. Bo ktokolybi yadl kwaszony ckleb, dusza gego zgynye z Yzrakela, od pyrwego[ad] dnya asz do szodmego dnya. Dzen pyrwi bó̗dze slawni y szwyó̗ti, a dzen szodmi tymysz godi bó̗dzye poczczyon. Ny szadnego dzala w nich czynycz nye bó̗dzeczye kromye tego, czso ku gedzenu slucha, A bó̗dzyeczye zachowawacz przeszncze*, bocz w ten dzeyn wsziczko wywyodó̗, wasz sboor, z szemye Egipskyey. A bó̗dzeczye ostrzegacz dnya tego w swich rodzech obiczagem wyecznim. Pyrwego myeszó̗cza, cztyrnasti dzen tego myeszyó̗cza wyeczor, bó̗dzeczye przesnycze geszcz asz do dnya dwadzeszczya pyrwego tegosz myeszyó̗cza k wyeczoru. Za szedm dny chleba kwaszonego nye bó̗dze w waszich domyech naleszono. Ktoribi yadl kwaszoni, zgynye dusza gego [z] zboru Izrahelskyego, tako z przychodnyow, yako tu rodzyczow w szemy. Wssego kwaszonego nye bó̗dzeczye geszcz we wszech waszich przebidczech. bódzeczye geszcz przesznycze. Y zawola opyó̗cz Moyszesza y wszech starszich synow Izrahelskich, rzecze k nym: Gydzyczye, weszmyczye dobidczyó̗ po czeladzach swich, a offyeruyczye przesznycze. A wó̗zlek Izopa omoczczye we krwy, ktoraszto gest u podwoya, a kropczye yó̗ na swyszrzchnye podwoge y na oba progy. Nyszadni z was nye wichocz z domu swego asz do zayutrka. bocz pan poydze, byyó̗cz Egipskye. A gdiszbi uszrzal krew na swyrznych* prodzech y na obu podwoyu, mynyecz dzwyrze domowe, a nye do* byyó̗czemu wnydz w wasze domi a uraszycz. Ostrzegayó̗* slowa te goto przepylnego (?) tobye y synom twym asz na wyeky. A gdisz biszcze weszly w szemyó̗, ktoró̗ pan ma dacz wam, yako szlubyl gest: bó̗dzeczye chowacz tyto obiczage duchowne. A gdisz wam bi rzekly synowye waszy: kaky gest to zakon? rzeczeczye gym: Pospolne przyszczye pana gest, gdisz szedl gest nad domi synow Izrahelskich w Egipczye, byyó̗ Egipskye, a domi nasze wiwolnyó̗cz. Tedi naklonywszy sze lud, y poklonyl sze. A wiszedwszy synowye Izrahelsky, y uczynyly yako przykazał pan Moyszeszowy a Aaronowy. Y stalo sze gest o polnoczy, zabyl pan wszitko pyrworodzone w szemy Egipskyey, od pyrwrorodzonego Ffaronowa, ktory na stolczu gego szedzal, asz do pirworodzonego gego yó̗tey, ktorasz szedzala w czyemnyczy, y wszitko pyrworodzone w dobitczech. I wstal gest Ffarao w noczy y wszitczi słudzy gego, y wsziczyek Egipt. I wszedl gest krzyk wyeliky w Egipczye. Bo nye bilo domu, w ktorembi nye leszal umarly. A zawolaw Ffarao Moyszesza a Aarona w noczy, rzeczye gyma: Wstanczye a gidzczye od ludu mego, y wi y synowye Izrahel. gydzczye, offyeruyczye panu, yako mowyczye. Owcze wasze y skotli weszmyczye, yakoszczye proszyly, a szedszy precz, poszegnayczye myó̗. Y nó̗kaly Egipsczy lud Izrakelsky s szemye Egipskyey, abi wiszly richlo, rzekó̗ó̗cz: Wszitczy zemrzem. Tedy lud wszó̗wszy mó̗ó̗ky kropyoney, drzewyey nyszlybi kwaszona bila, a nawyó̗zawszy w plaszcze, wkladly só̗ó̗ na swoge pieczy. Y uczynyly só̗ó̗ synowy* Izrahelsczy, yako bog bil Moyszeszowy przykazal. Alye uproszyly só̗ó̗ od Egipskich ssó̗ó̗dow zlotich y szrzebmich y rucha wyelye. Y dal gest potem pan myloszcz lyudu przed Egipskymy, abi gim poszyczyly, y slupyly só̗ó̗ Egipskye. Y szly só̗ó̗ synowye Izrahelsczy s Ramessy do Sochod, szeszcz sed tyszyó̗czow dobrze mó̗szow pyeszich, kromye nyewyast a dzyeczy. A lud smyeszani z nymy wiszedl przes czysla. gich owyecz y drobow y dobitka rozmagitego płodu wyelye bezlysz. I nawarzyly só̗ó̗ tey mó̗ky, ktoró̗ó̗ skropyonó̗ s Egipta bily wszyó̗ly, y uczynyly só̗ó̗ podpopyelny chleb prazny, bo nye mogly ukwaszycz, ano ge nó̗kaly Egipsczy, abi precz wiszly, a nye dadzó̗ó̗dz gym uczynycz nyszadnego omyeszkanya any czasu, bi mogly sobye karmyó̗ uczynicz. Alye przybiwanye synow Izrahelskich, czso só̗ó̗ bili w Egipczye, bilo gest trzysta[205] lyat y trzydzeszczy. Ta wipelnyw, wiszedl gest tegosz dnya wsziczyek sboor panow z szemye Egipskyey. Nocz tato gospodnowa ma chowana bicz, gdi wiwyodl ge z szemye Egipskyey. Tó̗ó̗ chowacz mayó̗ synowye wszitczy Izrahelszczy w swich rodzech. Y rzekl opyó̗cz pan ku Moyszeszowy a ku Aaronowy: Tocz gest zakon Przyszczyaa: Kaszdi przychodzen nye bó̗dzye geszcz gego. Alye kaszdi sługa zakupyoni, obrzeszely sze, tak bó̗dze geszcz. Przychodzó̗ó̗* a nagemnyk nye bó̗dze gego geszcz. W gednem domu bó̗dze gedzyon, any winyeszeczye myó̗sa gego na dwor, any koszczy gego zlamyeczy*. Wszitek sboor synow Izrahelskich to uczyny. A paklybi kto czucz (cudz) do waszego chczyal wnycz zboru, a uczynycz godi boszego Przyszczya, obrzezan ma bicz pyrwey kaszdi pacholik gego, a tedi sprawnye szwyó̗ó̗czycz bó̗dze. Y bó̗dó̗ó̗ z mymy pospolu, yako ten czso sze rodzyl w szemy. A paklybi kto obrzazan nye bil, nye bó̗dze go geszcz. Wszitko[ae] geden zakon bó̗dzye tu rodzyczowy, yako y przebiwayó̗czemu u wasz po goszczynye. I uczynyly só̗ wszitczy synowye Izrahelsczy, yako bil przykazal pan Moyszeszowy a Aaronowy. A tego dnya wiwyodl gest pan syni Izrahelskye z szemye Egipskyey w swich zastó̗pyech.

XIII.

I mowyl gest pan ku Moyszeszowy rzekó̗cz: Poszwyó̗cz my wszelkye pyrworodzone, które odwyera brzucho synow Izrahelskich, tako z owyecz, yako s dobitczyó̗ó̗t. bo wszitko me gest. I rzekl Moyszesz k ludu: Pomnyczye na tento dzen, w ktoriszczye wyszły s Egipta a z domu roboti, kako gest w moczney ró̗cze wywyodl was pan s tegoto myasta, abiszczye nye gedly kwaszonego chleba. Dzysz wiydzeczye myeszó̗cza nowich uszitkow. A gdisz czyó̗ wwyedze pan w szemyó̗ Kananeyskó̗ó̗ a Eteyskó̗ó̗, a Amoreyskó̗ó̗, Eneyskó̗ó̗ a Gebuzeyskó̗ó̗, ktoró̗ó̗sz zaprzyszyó̗gl otczom twogym, abi dal tobye, szemyó̗ plynó̗czó̗ mlyekyem a strdzó̗ó̗: bó̗dzesz slawycz tymto obiczagem szwyó̗toszczy tego myeszyó̗cza. Szedm dny geszcz bodzesz przesznycze, a w osmi dzen bó̗dó̗ó̗ godi bosze. Przesznycze bó̗dzeczye geszcz szedm dny. A nye wzyawy sze nyczs kwasznego u czyebye any we wszech kraynach twich. A bó̗dzesz powyedacz synowy twemu tego dnya arzkó̗cz: Tocz gest, czso uczynyl gest pan mnye, gdism wiszdl* s Egipta. A bó̗dze yako znamyó̗ w ró̗ku twu, a yako pamyó̗cz przed twyma oczyma, abi zakon boszy szawszdy bil w uszczyech twich. Bocz pan w moczney ró̗cze wiwyodl czyó̗ s Egipta z domu sluszebnego. A bó̗dzesz ostrzegacz tego istego zakkona w ustawyczne czaszy dzeyn ode dnya. Gdibi czyó̗ pan wwyodl do szemye kananeyskyey, yakocz slyubyl gęsi tobye y twim otczom, a dalbi gyó̗ (ją) tobye, rozló̗czysz wsziczko czso szywot odwyra, panu. y czso pyrworodzonego gest w twich dobitczyó̗tach a czsoszkoly myecz bó̗dzesz samczowego plodu, to poszwyó̗czysz panu. Pyrworodzone oszlycze odmyenysz panu owczó̗o, a pakly nye wikupysz, zabygesz. A kaszde pyrworodzore czlowyeczye s synow twich zaplató̗ó̗ odkupysz. A gdisz czyebye opyta syn twoy za yutra, rzekó̗)cz: Czso ge to? Otpowyesz gemu: W ró̗cze moczney wiwyodl nasz pan z szemye Egipskyey a s domu sluszh Bo gdi zatwardzil sze bil Ffarao a nye chczyal was* wypuszczycz, zabyl gest wszitko pan pirworodzone w szemy Egipskyey, od pyrworodzonego[206] dobitczyó̗czya. A przeto offyeruyó̗ bogu wszitko, czso odwyera brzucho samczowego pokolyenya, a wszitko pyrworodzone synow mich wikupuyó̗. I bó̗dzecz przeto yako znamyó̗ w ró̗cze twey, a yako nawó̗ó̗z, (nawiąz) nyekaky myedzy twimó̗* oczyma. przeto ysze w ró̗cze moczney wiwyodl was pan s Egipta. Tedi gdi bil puszczyl Ffarao lud, nye wyodl gest gich bog po szemy Ffylistynskyey, ktora gest w só̗ó̗szedstwye, abi znadz nye bilo gemu szaal, bilybi (byłliby) wydzal wstawayócze boge przeczyw sobye, abi sze nye nawroczyl do Egipta. Alye obwyodl ge drogó̗ po puszczy, która gest poddlya morza czyrwonego. Y wiszly só̗ó̗ w odzenyu synowye Izrahelszczy z szemye Egipskyey. Y wszó̗ó̗l gest Moyszesz koszczy Iozefowi s sobó̗ó̗. przeto ysze bil zaklyó̗ó̗l syni Izrahelskye arzkó̗cz: Nawyedzycz was bog, winyeszczye koszczy me odtó̗ó̗t s soboó̗. A szedszy s Sochod, stani roszbily w Etkan na poszlednich kreyech puszczey. Alye pan przedchodzyl ge w slupye oblokowem przesz dzen, a przesz nocz w slupye ognyowem, abi wodzcza bil drogy w noczy y we dnye. Nygdi nye odszedł slub ognyowy przez nocz, any slub oblokowi przes dzen od ludzy.

XIIII.

I mowyl gest pan ku Moyszeszowy arzkó̗cz: Mow synom Izrahelskym: Wroczyczye sze, abiszczye roszbyly stani stroon* wloszczy Ffyaroth, ktora gest myedzy Magdalum a morzem przeczyw Beelsefon. w wydzyenyu gego stani po stawyczye nad morzem. Bocz Ffarao ma rzecz (rzec) na syni Izrahelskye: Uczysznyeny só̗ó̗ w szemy, zatworzyla gest ge puszczya. A zadwardzó̗cz szercze gego, y bó̗dzedz was szczygacz. a oslawyon bó̗dó̗ na Ffaraowi* y na wszey gego woyszcze. Y bó̗dó̗ó̗cz wyedzecz Egipsczy, yszecz gesm ya pan. A uczynyly só̗ó̗ tak. Y powyedzano gest krolyewy Egipskich, ysze bi lud uczyekl. y bibilo przemyenyono szercze Ffaraonowo y slug gego na lud. I rzekły só̗ó̗: Czsosmi chczyely uczynycz, yszesmi puszczyly Izrahelya, abi nam nye sluszyl? Tedi swarly wozy, y wszitek swoy lud poyó̗ly s sobó̗ó̗, y wszó̗ó̗l gest szeszcz sed wozow wibornich, czsosz w Egipczye wozow bilo, a kszyó̗szó̗ta wszey woysky. Y zatkwardzyl gest pan szercze Ffaraonowo, krolya Egipskyego.[af] I szczygal gest syny Izrahelskye, alye ony bily waszly w ró̗cze wisokyey. A gdisz ge szczygali Egipsczy, szlyad przedchodzó̗czich nalyeszli só̗ó̗ w stanyech przed morzem, wszitczi gestczy y wozowye Ffaraonowy, y wszitek zastó̗p bil Ffaraonow u Fyaroth* przeczyw Beelssefon. A gdisz sze bil przyblyszyl Ffarao, podnyoswszy oczy swe synowye Izrahelszczy, uszrzawszy Egipskye za sobó̗ó̗, y bogely sze wyelmy, y wzwolaly wyelmy ku panu. Y rzekly ku Moyszeszowy: Snacz nye bilo gest grobow w Egipczye. przeto wszó̗ó̗l gesz nasz, abichom zmarly na puszczy. Czoszto chczyal uczymycz, abi nas wiwyodl s Egipta? A wszak gest bila tato rzecz, yó̗ó̗smi mowyly tobye w Egipczye arzekó̗cz: Gydz od nas, acz sluszymi Egipskym. bo wyó̗czey gest lepyey sluszycz gym, nysz zemrzecz na puszczy. Y rzekl Moyszesz k ludu: Nye chczyeyczye szó̗ bogecz. stoyczye a wydzczye wyelmy wyelyke dzywy bosze, ktore uczynycz ma dzysz. Bo Egipskye, kto* nynye wydzyczye, ondzye wyó̗czey gich nye uszrzyczye na wyeky. Bo pan boyowacz bó̗dze za wasz, a wi mylczyecz bó̗dzyeczye. A rzekl gest pan ku Moyszeszowy: Czso wolasz ku mnye? mow synom Izrahelskym, abi szly przed sze. Alye ty weszmy pró̗ó̗t swoy a szczyó̗gny ró̗kó̗ swó̗ nad morze, a roszdzel ge, abi szly synowye Izrahelszczy w poszrzotku morza po suchu. Alye ya zatwTardzó̗ sercze Egipskich, abi was szczygaly, a oslawyon bó̗dó̗ó̗ Ffaraonowy y na wszem zastó̗pye gego, y na woszech y na geszczech gego. Y bodó̗ó̗cz* wyedzecz Egipszczy, yszeczyem ya bog pan, gdisz oslawyon bó̗dó̗ó̗ na Ffaraonowy (?) y na woszech y na gestczech gego. A wznyosl sze anyol boszy, gensze przechodzyl stani Izrahelskye. y gydze po nich, a s nym spolu slup oblokowi, pyrzwich nyechaw, y szedl daley, y stal na konczu myedzy stany Egipskymy a myedzy stani Izrahelskymy. Y był opyó̗cz oblok czyemni, a szwyeczuyó̗czy nocz, tako ysze k sobye w gromadó̗ wszitek czasz noczni przyblyszycz sze nye mogly. A gdisz bil Moyszesz sczyó̗gnó̗l ró̗kó̗ na morze, odyó̗l ge pan wyenym wyatra wyelmy naglego y wrzó̗czego przes czaló̗[207], y obroczyl w sucho y roszdzelila sze woda. Y weszly só̗ó̗ synowy Izrahelszczy po poszrzodcze morza suchegoo*. A byla gest roszdzelona woda, a stala yako mur na prawyczy gich y na lye- wiczy gich. I gonyó̗cz ge Egipsczy, weszły só̗ó̗ po nich, wszitczy gesztczy Ffaraonowy y wozowye gego y gezdny gego w poszrodku morza. A yusz bilo przyszlo yutrzenne czyuczye (czucie), a gedno weszrzaw pan na stani Egipskye przes slup ognyowi a oblokowy, y zabil woyskó̗ gich. Y podwroczyl kola wozow, nyeszona bily w gló̗byó̗. A przeto rzekly Egipszczy: Uczyeczmy przed Izrahelem, bocz pan boyuge za nye przeczyw nam. Y rzekl pan ku Moyszeszowy: Wzczyó̗gny ró̗kó̗ó̗ na morze, acz szyó̗ wroczy wroda na Egipskye, na wozy y na gesztcze gich. A gdisz bil Moyszesz sczyó̗gnó̗ó̗l ró̗kó̗ó̗ na morze, wroczylo sze gest na uszwyczye na pyrwe myasto. A uczyekayó̗cz Egipsczy. podlige (?) wodi, a uwinó̗l ge pan w poszrzodek weln. A wroczywszy sze wodi zaszyó̗, y przykrili wozy y geszdzcze y wszitky zastó̗pi Ffaraonowi, ktorzy gonyó̗cz Izrahelskye, weszly bili w morze. Anysz zayste ostal z nych nygeden. Alye synowye Izrahelszczy przeszly só̗ó̗ poszrzod suchego morza, a wodi gym bili yako mur na prawo y na lewo. I sbawyl gest tego dnya pan Izrahela z ró̗ku Egipskich, y wydzely martwe Egipskye na brzedze morskyem a ró̗kó̗ wyelykó̗ó̗, ktoró̗ ukazał przeczyw gym pan. Y bal sze gesth lud pana, y wyerzyly só̗ó̗ panu a Moyszeszowy sludze gego.

XV.

Tedy zaszpyewal Moyszesz a synowye Izrahelszczy tó̗ó̗to pyeszn panu bogu, y rzekly só̗ó̗: Spyewaymi panu, bo slawnye obwyelyczyl sze gest. koon (!) y geszdcza, ktory na nyem szyedzal, wrzuczyd gest w morze. Szyla ma y chwala ma pan. uczynyl my sze gest na sbawye*. Tento bog moy, a slawycz gego bó̗dó̗, bog otcza mego, a powiszszó̗ gego. Pan yako mó̗ó̗sz boyowni, sylni, moczu i y wszechmogó̗czy gymyó̗ gego. Wozy Ffaraonowy y woyska gego wrzuczyl gest w morze, zwolyenya* kszyó̗szó̗tha gego stonó̗li só̗ó̗ w morzu czyrwonem, gló̗byni przykryly só̗ó̗ ge. Wstó̗pyly só̗ó̗ w gló̗bokoszcz yako kamyen. Prawycza twa panye obwyelyczyla sze gest w moczy, prawycza twa panye uderzyla gest nyeprzyyaczyelya. A w mnostwye slawa twey sloszyl gesz wszitky przeczyw[ag]nyky me. Puszczyl gesz gnyew twoy, ktory poszarl ge, yako szczyrnye. A w duch gnywu* twego sgromadzyly só̗ó̗ sze wodi. Stala gest woda plynó̗cza, sgromadzeny* só̗ó̗ gló̗byny poszrzod morza. Rzekl nyeprzyyaczyel: Bó̗dó̗ szczygacz a uchopyó̗, rozdzyelyó̗ lupi, a napelny szyó̗ dusza ma. wiymó̗ myecz, a zabyge ge ró̗kó̗* ma. Wyal duch twoy, a przykrylo ge morze, stonó̗ly* só̗ó̗, yako olow w wodach naglich. Kto rowyen gest tobye w mocznich, panye? kto rowyen gest tobye w wyelmosznich, panye w szwyó̗toszczy groszni, y chwalni, a czynyó̗czy dzywi? Sczyó̗gnó̗ó̗l gesz ró̗kó̗ó̗ swó̗, a poszarla ge szemya. Wodz bil gesz w myloszczy twey ludu twemu, ludu ktorysz wikupyl. Y nyosl gesz gi w szyle twey do przebitka szwyó̗tego twego. Weszly só̗ ludze, a rozgnyewaly sze. bolyeszczy odzerszely só̗ó̗ bidlyó̗czy[208] Philistynskich. Tedi zasmó̗czeny só̗ó̗ kszó̗szó̗ta Edomska, moczne Moabskye obdzerszalo gest trzó̗szenye, y straszony só̗ó̗ wszitczy przebiwayó̗czy Cananeyszczy. Wtargnye sze na nye strach a boyasn w wyelkoszczy ramyenya twego. bó̗dó̗ó̗ nyeruszayó̗czy, yako kamyeyn, dokó̗ó̗d nye przeydze lud twoy panye, dokó̗ó̗d nye przeydze lud twoy ten, ktorysz odzerszal. Wwyedzesz ge a ssadzysz na gorze dzedzydztwa twego, w wyelmy twardem przebitcze twem, ktorosz* uczynyl, panye. Szwyó̗ti przebitek twoy, panye, ktory uczwyrdzylye ró̗cze twoge. Pan krolewacz bó̗dze na wyeky y dalyey. Bocz gest wszedl Ffarao z wozy a s geszczczy gego w morze. y wzwyodl gest na nye pan wodi morskye. Alye synowye Izrahelsczy chodzyly só̗ó̗ po susze w poszrzod morza gego. — Tedi wszyó̗wszy Maria prorokyny, syostra Moiszeszowa a Aaronowa, bó̗ben w ró̗kó̗ swó̗ó̗, y wiszly szó̗ za nyó̗) wszitky nyewyasty za nyó̗ z bó̗bni, s tanczy. Ktorym poszpyewowaly arzkó̗cz: Spyewaymi panu, bocz slawnye poczczyon gest. Konya y geszcza gego wrzuczyl gest w morze. Tedi poyó̗wszy Moyszesz Izrahela z morza czirwonego, y weszly só̗ó̗ z nym na puszczyó̗ó̗ Sur. Y szly só̗ó̗ trzy dny po puszczy, a nye nalyeszly só̗ wodi. Y przyszly szó̗ do Marath, a nye mogly pycz wod z Marath, przeto ysz bily welmy gorzkye. Przetoosz podobne gymyó̗ myastu zdzyaly, nazywayó̗cz ge Mara, to gest gorzkoszczy. I re ptal gest lud przeczyw Moyszeszowy arzkó̗cz: Czso bó̗dzyem pycz? A on wolal ku panu, gensze ukazal gemu drzewo, kto* gdi wpuszczyl w wodi, w zlotkooszcz sze obroczyli. Tu gest gemu ustawyl przykazanya y só̗dy, a tu gego pokuszyl arzkó̗cz: Bó̗dzeszly posluchacz glosu pana boga twego? a czso gest sprawyedlywego, przed nym bó̗dzesz czynycz? a bó̗dzeszly posluchacz kazanya gego, a bó̗dzeszly ostrzegal wszego przykazanya gego: wszitkó̗ nyemocz, ktoró̗ó̗ gesm poloszyl w Egipczye, nye wzwyodó̗ na czyó̗. Bocz ya gesm pan, sbawyczyel twoy. I przyszly só̗ó̗ synowe Izrahelsczy do Helym, gdzeszto bila dwanaszczye studnycz wod, y szedm dzeszyod* palm. Y rosbily só̗ó̗ stani podlya wod.

XVI.
Y szly só̗ó̗ s Helym, y przyszlo gest wszitko mnosztwo synów Izrahelskich na puszczyo* Syn, która gest myedzy Helym a Synay. pyó̗tego naszczye dnya myeszó̗cza wtorego, gdi wiszly szó̗ z szemye Egypskyey.[209] I szemraly só̗ó̗ wszitko zgromadzenye synów Israhelskich przeczywo Moyszeszowy a Aaronowy na puszczy. I rzekly só̗ó̗ k nyma synowye Izrahelszczy: Bichom bily zmarly przs* ró̗kó̗ó̗ boszó̗ó̗ w szemy Egipskyey, gdisz szedzelysmy na garnczy myó̗sa, a gedlismi chlyeb w szytoszczy! Przecz szczye wywyedly nas na puszczó̗ó̗ tó̗to? abiszczye zabyszczye*[210] wszitko mnosztwo to glodem? I rzekl gest pan ku Moyszeszowy: Owa ya wam puszczyó̗ó̗ chleb z nyebyosz. nyechacz wyydze lud, acz nabyerze, czsoby dosycz bilo po wszitky dny. Abich gego pokuszyl, bó̗dzely chodzycz w zakonye meem, czyly nyczs. Alye szostego dnya abi uczynyly, czsobi wnyeszly. abi twoge[211] bilo to, czso só̗ó̗ nabyeraly po wszitky dny. Y rzeklasta Moyszesz a Aaron ku wszitkym synom Israhelskym: Wyeczoor wzwyeczye, ysze gest was pan wywyodl z szemye Egipskyey. a rano uszrzyczye slawó̗ó̗ pana. Bocz gesm* slyszal szemranye wasze przeczyw panu. Alye mi, czsosmi? zzeszczye szemraly przeczyw nam? Y rzekl Moyszesz: Dacz wam pan wyeczyoor myó̗sso geszcz, a za ytra* chleba do sytoszczy, przeto zze gest slyszał semranye wasze, gymszeszczye semraly przeczyw gemu. Alye mi czsosmi? any gest przeczyw nam semranye wasze, alye przeczyw panu. Y rzekl Moyszesz ku Aaronowy: Rzecz przede wszym zborem synow Israhelskich: Przy[ah]stó̗pczye przed pana, bocz gest słyszal semranye wasze. A gdisz gest Aaron[212] ku wszemu sboru synom Israhelskym: weszrzely na puszczyó̗, ano slawa bosza zyawyla sze gest na puszczy w oblocze. I mowyl gest pan ku Moyszeszowy arzkó̗cz: Słyszal gesm semranye synow Israhelskich. Mow k nym arzkó̗: Wyeczyor bó̗dzeczye geszcz myó̗sso, a rano nasyczeny bó̗dzeczye chlyebem. a bó̗dzyeczye wyedzecz, zze gesm ya pan bog was. A gdisz bilo wyeczyoor, wydzely só̗ó̗ wiszedszy przylyeczyale czyeczyerze, ani (? a ony) przykryli stani gich. A za yutra manna przyszla, yako rossa w okoly* gich. A gdisz bila przykryla wyrzch szemye, zwyla (?)[213] sze gest na puszczy drobnó̗* rzecz, yako kosmate, ku podobyenstwu szrzonowy na szemy. To gdisz wydzely synowye Israhelszczy, mowyly myedzy sobó̗ó̗: Manhu? a to znamyonawa: czso gest to? bo nye wyedzely, czsoby to bilo. Gymsze rzeki Moyszesz: To gest ten chleb, kto* dal wam pan k gedzenyu. To gest ta rzecz, ktoró̗ przykazał pan. Sbiray yó̗ kaszdi, czso dosycz ma k genyu*. Gomor myaró̗ na kaszde poglowye, podlya czysla duszy waszich, które przebiwayó̗ w stanyech, tak bracz bó̗dzeczye. I uczynyly só̗ó̗ tak synowye Israhelssczy, y zbyeraly só̗ó̗ geden wyó̗czey, a geden mnyey. Y myerzyly só̗ó̗ w myaró̗ gomor. any[214] gest wyó̗czey sebral, wyó̗czey myar (miał!), any kto mnyey przyprawyl, mnyey nalyasl: alye kaszdi podle tego, yako mogl sznyeszcz, sgromadzal. Y rzekl Moyszesz k nym: Nyszadny gego nye ostawyay do yutra. A którzy gego nye posłuchały só̗ó̗, alye ostawyly nyektorzy z nych asz do yutra: chrobaky sze to roszlyazlo a zgynó̗lo. Y rozgnyewal sze bil Moyszesz na nye. Opyó̗cz wszitczy nabraly rano, czsosz doszycz mogly myecz k gedzenyu. A gdisz sluncze bilo sze rozgrzalo, tedi rozplynó̗lo sze. Alye opyó̗cz w szosty dzen sebraly dwoy pokarm, to gest dwye myerze na dzeyn na kaszdego czlowyeka. I przyszly só̗ó̗ wszistka kszó̗szó̗ta tego mnosztwa y powyedzyely só̗ó̗ Moyszeszowy. Gensze gym rzekl: To gest, czso mowyl pan. Otpoczywany* sobotne poszwyó̗czono gest panu. Za yutra to, czso dzelano ma bicz, czynczye, a to, czso ma warzono bicz, warzczye. a czsokoly ostalobi, zachowayczye do yutra. Y uczynyly tako, yako bil przykazal Moyszesz, a nyczs gest nye zagynó̗lo any sze gest czyrzw nalazl w nyem. I rzekl Moyszesz: Gedzczye to dzysz, bocz sobota gest bosza gdzysz*, a przeto nye bó̗dze nalyeszon dzysz na polu. Szeszcz dny sbyerayczye, bo szyodmi dzeyn sobota bosza. przetosz nye bó̗dzye nalyeszon, gdisz przydzye syodmi dzen. A nyektorzy szedszy z ludu, abi zbyeraly, nye nalyeszly. I rzekl gest opyó̗cz pan ku Moyszeszowy: Y dokó̗ó̗d nye chczeczye ostrzegacz przyka(za)nya mego y zakona mego? Patrzczy* ysze wam dal pan sobotó̗. a przeto wam dal dzen szyosty dwoy pokarm. Ostayn sze kaszdi sam przy sobye, nyszadny nye wichocz s swego myasta w dzen szyodmy. Y szwyó̗czyl gest lud szyodmi dzen. I sdzyal gest dom Israhelsky gymyó̗ gego Man, przeto zze bilo gest yako szyemyó̗ kolyandrowe byale, a chącz gego yako szemla sedrdzó̗ó̗[215]. I rzekl opyó̗cz Moyszesz: To gest ta rzecz, ktoró̗ gest przykazał pan. Napelny gomor z nyego, a chowayczye bó̗dó̗ó̗czich potem w narodzech*, abi znaly chleb, gymszesm karmyl was na puszczy, gdisz geszczye wiwyedzeny z szemye Egipskyey. I rzekl gest Moyszesz ku Aaronowy: Weszmy sstó̗ó̗d[216] geden, a puszcz tam mannó̗, czsocz mosze wszó̗ó̗cz gomor, a polosz przed panem, abi bilo chowano w narody wasze, yako bil przykazal pan Moyszeszowy. I poloszyl gest Aaron ustawnye[217], abi chowan bil. Alye opyó̗cz synowye Israhelszczy gedly cztyrdzeszczy lyat mannó̗, dokó̗ó̗t bily nye przyszly do szemye przebiteczney. Tym pokarmem karmyeny só̗ó̗, dokó̗ó̗t nye doszyó̗gly wszech krayow szemye kananeyskyey. Gomor ta myara gest dzeszó̗ta czyó̗szcz Effy tey myari.
XVII.

Tedi szlo gest wszitko mnosztwo synów Israhelskich s puszczey Syn po swich przebitczech podle rzeczy panowey. y rozbyly stani swe w Rafyndym, gdze nye bila woda ku pyczyu ludu. Ktorzy semrzó̗cz ku Moyszeszowy mowyly: Day nam wody, acz bó̗dzem pycz. Ktorym otpowyedzyal Moyszesz: Czso semrzeczye przeczych* mnye? a przecz kuszyczye pana? Tedi lud tu szó̗dayó̗ pyczya prze nyedostatky wod, semraly só̗ó̗ przeczyw Moyszeszowy arzkó̗cz: Przecz[ai] gesz nam winycz kazal s Egipta, abi nas zabyl a dzeczy nasze i dobitek* pragnye pyczya? I wolal gest opyó̗cz Moyszesz ku panu arzkó̗cz: Czso uczynyó̗ ludu temu? geszcze po maley chwyly, a ukamyonuyocz myó̗. Y rzekl pan ku Moyszeszowy: Przedeydzy maludko, a weszmy s sobó̗ó̗ s stareyszich Israhelskich. a pró̗t, ktorym uderzyl gesm rzeky, węszmy w ró̗kó̗ó̗ swó̗, a gydzy. A yacz stanó̗ przed tobó̗ó̗ na skalye Oreb, a uderzysz w skaló̗ y wyydzecz woda z nyey, abi pyl lud. I uczynyl Moyszesz tako przed starszymy Israhelskymy, y zdzal gymyó̗ temu myastu pokuszenye, prze semranye synow Israhelskych, ysze kuszyly pana arzkó̗cz: Gestly pan w nas, czyly nyczs? Y lyepak przyszedl Amalech y boyowal przeczyw synom Israhelskym w Ffrafymdym*. Y rzekl Moyszesz k Iosue: Wibyerz mó̗sze, a wiszedwszy boyuy przeczyw Amalechowy z yutra. a ya stanó̗ na wyrzchu gory, mayó̗cz pró̗t boszy w ró̗cze. I uczynyl Iosue, iako przykazał bil gemu Moyszesz. y boyowal gest przeczyw Amalechowy. Alye Moyszesz a Aaron a Hur wstó̗pyly bily na wyrzch gory. A gdisz bil podnyosl Moyszesz ró̗cze, przemagal lsrahel, alye acz malo spuszczyl, przemagal gest Amalech. bo ró̗cze Moyszeszowy bily só̗ó̗ czyó̗szkye. Tedy wszó̗wszy kamyen, poloszyly poden, na ktorem szedzal. Alye Aaron a Hur podpyeraly ró̗cze gego s obu stronu. I stalo sze gest, zze ró̗cze gego nye umó̗czyowaly sze asz do zachodu sluncza. I zapó̗dzyl Iosue Amalecha a lud gego myeczyem. Rzekl gest pan Moyszeszowy: Napysz to prze pamyó̗cz w kszyó̗ky*, a day w uszy Iosue, bocz ya zagladzó̗ó̗ pamyó̗cz Amalechowó̗ pod nyebem. I udzelal gest Moyszesz oltarz y nazwal gymyó̗ gego: pan powiszszenye me, arzkó̗cz: Bo ró̗ka samego pana a boy boszy bó̗dze przeczyw Amalechowy od naroda do ó̗narod}}u*.

XVIII.

A gdisz bi uszlyszaal Getro, pop Madyansky, przyrodzony Moyszeszowy, wszitko czso uczynyl pan Moyszeszowy a Israhelowy, ludu swemu, przeto ysze bil pan wywodl Israhelya s Egipta: wszó̗ó̗l Zeforó̗ szonó̗ó̗ Moyszeszowó̗, ktoró̗ bil zaszyó̗ poslal, a dwa syni gego, z nych* z ktorich gednemu dzano Gerson, bo mowyl oczyecz: przychodzen gestem bil w szemy czudzey, a drugemu Eliazar, bog (rzekl) otcza mego, pomocznyk moy, który myó̗ wirwal z myeczya ffaraonowa. Teda* przyszedł Getro, czyeszcz Moyszeszow, y synowye gego y szona gego na puszczyó̗ó̗, gdzeszto bil stani swe rozbyl pod goró̗ boszó̗ó̗. I wskazal Moyszeszowy arzkó̗cz: Ia, przyyaczyel twoy Getro, gydó̗ k tobye, y szona twa y dwa syny* twa sz nyó̗. Gensze wyszedw w podkanye przyyaczyela swego, poklonyl sze a poczalowal gego. I posdrowylasta sze spolu slowi pokoynymy. A gdisz bil w stan przyszedl, powyedzal gest Moyszesz przyyaczyelu swemu wszitko, czso bil uczynyl bog Ffaraonowy a Egipskym prze Israhelya, y wszitkó̗ robotó̗ó̗, ktora sze gym bila przygodzyla na drodze, a ysze wybawyl ge pan. I wyeszyol gest bil Getro prze to wszitko, czso uczynyl pan Israhelowy, przeto zze wiyó̗l gi z ró̗ku Egipskich, y rzekl: Blogoslawyony pan, ktori wibawyl nas z ró̗ku Egipskich a z ró̗ku Ffaraonowich, ktori wiyó̗l lud swoy z ró̗ku Egipskich. Przeto nynye yusz gesm poznal, zze wyelyky gest pan nade wszitky bogy. przeto ysze pisznye czynyly przeczyw gym. Przeto offyerowal Getro, przyyaczyel Moyszeszow, offyery panu. Y przyszly ssó̗ Moyszesz a Aaron y wszitczy starszy synow Israhelszkych, abi gedly chleb s nym przed panem. Opyó̗cz drugego dnya szyadl Moyszesz, abi só̗dzyl lud, gensze który* stal przed Moyszeszem od zaranyaasz do wyeczyora. To gdisz uszrzal przyyaczyel gego wszitko, to czusz* czso czynyl w ludu, rzeki gest: Czso to gest, czso czynysz w ludu? Czemu sam szedzys, a wszitek lud czeka od zarenku* asz do wyeczyora? Ktoremu otpowyedzal Moyszesz: Przyszedł ku mnye lud, patrzó̗cz só̗du widanya bo szego. Gdisz przygodzy sze gemu ktoró̗ swadó̗ myecz, przychodzó̗ ku mnye, abich só̗dzyl myedzy gymy, a ukazal gym przykazanya bosza y zakon gego. Tedi on rzekl k nyemu: Nyedobró̗ rzecz czynysz. Szalonó̗ robotó̗ó̗ kaszysz sze y ty y lud ten, ktory gest s tobó̗ó̗. Mymo twó̗ mocz gest tato rzecz! sam tego nye bó̗dzesz mocz szczirzpyecz. Alye posluchay slow mich y radi mey, a bó̗dzecz pan s tobó̗ó̗. Bó̗ó̗dz ty ludu w tich, czsosz* na pana slusze, abi wiprawyl, czso rzeczono gest k nyemu. A ukaszy ludu obiczaye[aj] duchowne, a rzó̗d naszladowanya, a drogó̗ przes ktoró̗ó̗ gydz mayó̗, a dzalo ktore czynycz mayó̗. Alye dobó̗ó̗dz se wszego pospolstwa mó̗szow mocznich a mó̗drich a boyó̗czich sze boga, w ktorich bi bila prawda, a ktorzybi nyenawydzely lakomstwa, a ustaw z nich wlodarze, só̗dze a sednyky (setniki) a pyó̗dzeszó̗dnyky a dzeszó̗tnyky, ktorzybi só̗dzyly lud po wszitky czaszy* A czsokolybi bilo wyó̗czszego, przed czyó̗ przynyoszó̗ó̗. a ony gedno mnyeysze abi só̗dzyly. A lyekczey bó̗dze tobye, roszdzeliwszy myedzi gyne brzemyó̗. a uczynyszly tako, napelnysz przykazanye pana y przykazanya gego bó̗dzesz mocz czyrzpyecz. A wsziczyek lud tento wroczy sze s pokogem na swa myasta. Które uslyszaw Moyszesz, uczynyl wszitko, yakosz on gemu radzyl. A wibraw mó̗sze stateczne se wszego Izrahela, y uczynyl ge kszyó̗szó̗ty ludskymy, wlodarze a sednyky a pyó̗czdzeszó̗dnyky a dzeszó̗dnyky. Ktorzy szó̗dzyly lud po wszyczyek czasz. A czsokoly czyó̗szkyego bilo, przynoszyly przeden, a lacznyeysze telko só̗dzó̗ó̗cz. I puszczyl przyyaczyelya swego, ktorisz wroczyl sze do swey szemye.

XIX.

Malyeszyó̗cza trzeczyego wiszczya luda Israhelskyego s Egipta, w tento dzen przyszly sze* na puszczyó̗ Synay. Bo szedszy s Raphyndym, a doszedwszy alysz na puszczyó̗ó̗ Synay, stany roszbyly szó̗ na tem myeszczye. A tu Israhel roszpyó̗l stani w stronó̗ gori. Alye Moyszesz wstó̗pyl na goró̗ ku panu. I wiswal gest gego pan z gory arzkó̗cz: To rzeczesz domu Iacobowu a zwyastugesz synom Israhelskym: Wi szczye samy wydzely, czso gest* uczynyl Egipskym. Kako gesm was przenyosl na skrzydlu orlowu, a przyyó̗l gesm sobye. Bó̗dzeczyely posluchacz glosu mego a ostrzegacz smowi mey: bó̗dzeczye my lud wlostny se wszech ludzy. Bocz ma gest wszitka szemya, a wi bó̗dzeczye my w krolewstwo kszó̗szkye (księskie)[218] a lud szwyó̗ti. Tocz só̗ó̗ slowa, ktorasz bó̗dzesz mowicz synom Israhelskym. Przyszedwszy Moyszesz, a zawołał wszitkick wyó̗czszich rodem z luda. Wiloszyl wszitky rzeczy, ktoree przykazał bil pan. I powyedzal wszitek lud pospolu arzkó̗cz: Wszitko, czso mowyl gest pan, uczynymy. A gdisz bil wiprawil Moyszesz ludska słowa ku panu, rzekl gemu pan: Yusz nynye przydó̗ k tobye w zaczmyenyu obloka, abi myó̗ posluchal lud moy mowyó̗czego k tobye, a wyerzycz bó̗dze tobye na wyeky. I powyedzal gest Moyszesz slowa ludska ku panu, który rzeki gemu: Gydzy k ludu, a poszwyó̗czy ge dzysz, a za yutra, acz umyyó̗ rucha swa. A bó̗dó̗ó̗ gotowy do trzeczyego dnya. bocz trzy* dzen stó̗py pan przede wszym pospólstwem na goró̗ Synay. A ustawysz ludu granycze przez okró̗ó̗k, y rzeknyesz k nym: Waruyczye, abiszczye nye wstó̗powaly na goró̗ any sze dotykaly gey krayow. Kaszdi, genszebi szyó̗ dodknó̗l gory, szmyerczyó̗ umrze. Ró̗cze gego nye dodknó̗ sze gori*, alye kamyenym obrzuczon bó̗dze, albo skot (?)[219] bó̗dze osó̗kamy. bó̗czto dobitczyó̗, albo czlowyek, nye bó̗dze szyw. Gdisz poczyó̗la brznyecz* tró̗ó̗ba[220]. I stó̗pil gest Moyszesz s góry k ludu y posz(w)yó̗czyl gy. A gdisz bily smyly rucha swó̗*, rzekl k nym: Bó̗dzczye gotowy do trzeczyego dnya. Nye przyblyszayczye sze k szonam waszym. Iusz przyszedł bil trzeczy dzen, a rano szwyatlo bilo: genó̗sz poczyó̗ly slyszecz krzmyenye, a oszwyeczowany só̗ó̗ blyskanym, a oblok przegó̗sti przykriwayó̗czy goró̗, a szwyó̗k tró̗by przenagly brznyal gest. boyal sze gest lud, który bil w stanyech. A gdisz wiwyodl ge bil Moyszesz w podkanye bogu s myasta stanow, stały só̗ó̗ u korzenya gory. A wszistka gora Synay kurzyla sze przeto, zze bil sstó̗ó̗pyl pan na nyó̗ w ognyu, a wichadzal dym z nyey yako s pyecza, a bila gora wszitka groszna, a brzó̗k tró̗ó̗by z nyenagla rozl* wypczey, a dalyey sze czyó̗gnó̗l. Moyszesz mowyl, a pan otpowyedal gemu. Y stó̗pyl pan na goró̗ Synay, na sami wyrzch gory, y zawola Moyszesza na wyrzch gey. Gdze gdisz wsstó̗pyl, rzekl k nyemu: Sstó̗ó̗p a zaprzyszyó̗sz lud, aby znacz nye chczyely przestó̗pycz granycz, abi wydzely pana, a sgynó̗lobi s nych wyelkye mnostwo. Alye kaplany, którzy przystó̗puyó̗ ku panu, acz sze poszwyó̗czó̗ó̗, abich gich nye zabil. I rzeki Moyszesz ku panu: Nye bó̗dze mocz pospolstwo wstó̗picz na goró̗ Synay, bo ti gesz szwyatczyl, a przykazał gesz arzkó̗cz: polosz granycze podle gori a poszwyó̗cz ge. Ktoremu rzekl pan: Gidz, sstó̗ó̗p. a wstó̗pysz ty a Aaron s tobó̗ó̗. Alye kaplany a lud acz nye chodzó̗ przez granycze, any wstó̗puyó̗ ku panu, abi znacz nye zabil gich bog. Tegdi sstó̗pyl[ak] Moyszesz k ludu, a wsziczko wipowyedzal, czso bil od boga slyszal.

XX.

A mowyl gest pan rzeczy tyto wsziczky: Yacz gesm pan bog twoy, który gesm wiwyodl czyó̗ z sszemye Egipskyey, z domu sluszby. Nye bó̗dzyesz myecz bogow czudzich przede mnó̗. Nye uczynysz sobye obrazu ritego, any kaszdego podobyenstwa, które gest w nyebye s wyrzchu, a czso gest na szemy na dolye, any tich rzeczy, które só̗ó̗ w wodach pod szemyó̗. Nye bó̗dzesz sze gym klanyacz any gich czczycz. Bocz ya gesm pan bog twoy, moczni mszczyczyel, nawyedzayó̗czy otczow nyeprawoszczy na syni, na trzeczye y na czwarte pokolyenye gich, ktorzy nyenawydzely só̗ó̗ mnye. A czynyó̗ myloszerdzye nad tiszó̗czmy tich, którzy myluyó̗ myó̗, a strzegó̗ przykazanya mego. Nye weszmyesz gymyenya pana boga twego na darmo, bo nye bó̗dze myecz gego bog nyewynnego, ktory przyyó̗l gymyó̗ pana boga swego na darmo. Pomny, abi dzen sobotny szywyó̗czyl*. Szeszcz dnyow bó̗dzesz robycz, a bó̗dzesz dzelyal wszitka dzyala. Alye szyodmi dzen sobota pana boga gest. Nye bó̗dzesz w nyem czynycz swego dzyala, ty y syn twoy y czora twa, sługa twoy y sluszebnycza twoya, dobidczyó̗ twe y przychodzen, który gest w wroczyech twich. Bo wszyeszczy dnyech uczynyl bog nyebo y szemyó̗, morze y wsziczko czsosz w nych gest. I otpoczynó̗l gest w dzen szyodmy. Y przeto poszegnal gest pan dnyowy sobotnemu y poszwyaczil* gest gy. Czczy otcza swego y matkó̗ swó̗, abi bil dlugego wyeku na szemy, ktoró̗ pan bog da tobye. Nye zabigesz. Nye czudzolosz. Nye czyn kradzesza*. Nye bó̗dzesz mowycz przeczyw twemu blysznemu krzywego szwyadzecztwa. Nye szó̗day domu blysznego twego. Any bó̗dzesz zó̗dacz szony gego, any slugy, any sluszebnycze, any wolu, any osla, any wszego, czso gego gest. Alye wsziczyek lud slyszal glosy, a szwyatloszczy wydzely só̗ó̗, a szwyó̗k tró̗bi, y gory dimyó̗cze sze. A srzasszy sze a strachem poraszeny, staly opodal, arzekó̗cz Moyszeszowy: Mow ty nam, a uszlyszymy. Acz nye mowy nam pan, abichom snacz nye smarly. I rzekl Moyszesz ludu: Nye chczyeyczye szyó̗ boyecz. bo abi was skuszyl, przyszedl gest bog, abi strach gego bil w was, abiszczye nye grzeszyly. Y stal gest z dalyeka lud, alye Moyszesz przystó̗pyl ku czyemnoszczy, w ktorey bil bog. I rzekl gest mymo to bog ku Moyszeszowy: To powyesz synom Israhelskym: Wiszczye wydzely, ysze z nyebyosz mowyl gesm wam. Nye bó̗dzeczye czynycz przede mnó̗ bogow szrzebmich, any bogow zlotich bó̗dzeczyc sobye czynycz. Oltarz z szemye uczynyczye my, a offyeruyczye my na nyem offyery wasze zeszone y spokoyne, owcze wasze y woly wasze na wszelykyem myeszczye, na gemszebi bila pamyó̗cz gymyenya mego. przydó̗ k tobye, a poszegnayó̗(!) tobye. A paklybi oltarz kamyenny uczynylbi, nye bó̗dzesz gego dzelacz s czyosanego kamyenya. Bo podnyoslly bi nosz (nóż) swoy nad nym, zmazań bó̗dze. Nye wstó̗pysz po wschodzech ku oltarzu memu, abi nye bila yawna skaradoszcz twa.

XXI.

Tycz só̗ó̗ só̗dy, ktore wiloszisz ge gym. Israhel! kupyszly szyda: szeszcz lyat sluszycz bó̗dzye tobye, a szyodmego lyata winydzye wolen darmo. W ktoremkoly odzyenyu wnydze k tobye: s takym winydze. Acz bó̗dze mayó̗czy szonó̗, y szona wiydze pospolu. A paklybi pan dal gemu szonó̗, a urodzylabi gemu syny y dzewky: nyewyasta y dzewky y synowye bó̗du* gego pana. Alye on wiydze s ruchem swym. A paklybi sluga rzeki: Myluyó̗ pana mego a szonó̗ y syny, nye winydó̗ wolen: przywyedz gy pan bogom, a ma gy przyloszycz ku dzwyrzom a podwoyom, a przekoly gemu ucho szydlyem, y bó̗dzye mu sluga asz na wyeky. Paklybi kto przedal dzewkó̗ swó̗ó̗ w sluszebnyczó̗, nye wyydze, yako sluszebnycza* wynycz odikli (?) só̗ó̗[221]. Pakly bi nye lyubyla sze oczyma pana swego, gemuszbi dana bila: puszczy yó̗. Alye ludu czudzemu przedacz, nye maa moczy, aczbi wzgardzyal yó̗. Paklybi yó̗ synu swemu oddal, podle obiczyaya dzewek uczyny gey. Paklybi gemu drugó̗ó̗ wszó̗ó̗l, przyprawy dzewcze sfadzbó̗ó̗, y rucha y wyana sromyeszlywoszczy nye zaprzy. Aczbi troyga tego nye uczynyl: wynydze darmo przes pyenyó̗dzy. A ktobi czlowyeka byl, chczó̗cz gy zabicz: szmyerczyó̗ umrze. Paklybi kto gemu sze nye zaloszyl, alye bog dalbi w ró̗cze gego: ustawyó̗cz tobye myasto, do ktorego mogl bi uczyecz. Aczbi kto s umyszla zabil blysznego swego a przez zaloszenya: od oltarza mego widrzesz gy, abi umarl. Ktobi bil otcza swego a matkó̗: szmyerczyó̗ umrze. Ktobi layal otczu swemu[al] albo maczyerzy, szmyerczyó̗ umrze. Ktorybi ukradl czlowyeka, a przedal: doszwyatczon wyny, szmyerczyó̗ó̗ umrzecz ma. A swarzylili bi sze mó̗szowye, a uderzylbi geden drugego albo blisznego swego kamyenyem albo pyó̗szczyó̗, a onbi nye umarl, alyebi leszalbi w loszu: wstally by a chodzil na dworze o lyascze swey, nye bó̗dze wynyen, gensze bi gi uraszyl. alye wszdy abi gego roboti a gego nakladi na lekarze ma gemu wroczycz. Ktobi byl slugó̗ó̗ swego albo dzewkó̗ó̗ swó̗ó̗ ró̗kó̗ pró̗tem, a umarlybi w ró̗ku gego: grzechu gego[222]. Paknyó̗lybi geden dzen albo dwa bilybi szywy: nye bó̗dzye poddan pokuczye, ysze pyenyó̗dze gego só̗ó̗. Aczbi wadzyla sze mó̗sza dwa, a uraszylbi ktori szonó̗ czyó̗szkó̗ó̗, a martwe dzeczyó̗ urodzylabi, alye sama szywa ostalabi: poddan bó̗dze szkodze, kako wyelye szó̗dalbi mó̗ó̗sz nyewyasti, a gednaczyowye oszó̗dzylybi. A gdiszby yó̗ szmyercz poszczygla: wroczy duszó̗ó̗ za duszó̗ó̗, oko za oko, zó̗ó̗b za zó̗ó̗b, ró̗kó̗ó̗ za ró̗kó̗ó̗, nogó̗ó̗ za nogó̗, oszszenye (ożżenie) za oszszenye, ranó̗ za ranó̗, szynyaloszcz za szynyaloszcz, krew za krew. A paklybi kto uderzyl w oko slugó̗ swego albo dzewky swey, a blykawe ge uczynylbi: ma ge puszczycz wolno za oko, które wibyl. Zó̗ó̗b tesz aczbi wybil kto sludze albo dzewcze swey, tesz uczyny a puszczy ge wolno. Aczbi wol zabodl mó̗sza albo szonó̗, a umarlbi: kamyenym obrzuczon bó̗dzye, a myó̗so gego nye bó̗dze gedzyono. A pan wolu tego nyewynyen bó̗dzye. A paklibi wol, bodó̗czy bilbi od wczyorayszego dnya asz przes trzeczy dzen, a oszwyatczylyby panu gego, a nye zawarlbi pan gego, a sabylbi mó̗sza albo szonó̗: wol kamyenym obrzuczon bó̗dzye, a pana gego zabyyó̗, a nye bó̗dó̗ geszcz myó̗ssa gego. A pakly wyplató̗ó̗ poloszyl nayn: da za duszó̗ swó̗ó̗, czsoszkolyby poszó̗dano bilo. A syna y dzewkó̗ó̗ aczbi rogem uderzyl, takyemusz szó̗du bó̗dze poddan. Aczbi slugó̗ albo robotnyczó̗ó̗ ktoró̗ó̗ zabodl, trzydzeszczy poluwaszkow da szrzebra panu, alye wol kamyenym bó̗dze obrzuczon. Aczbi kto odworzyl studnyó̗, a wikopalbi, a nye przykrylbi gey, wpadlbi w nyó̗ wol albo ossyel: pan studnyey wroczy zaplató̗ dobitczyó̗ó̗, a to czso bi umarlo, gego bó̗dze. A paklybi wol czucz (cudz) wolu drugego ranyl, a on umarlbi: przedadzó̗ wol(!) szywi, a roszdzelyó̗ kupydlo, a marchó̗ martwó̗ó̗ roszdzyelyó̗ myedzy sobó̗ó̗. Alye aczbi wyedzyal, ysze wol rogaty byl, od wczyorayszego dnya a przed wczyoraysym dnyem, a nye strzegl gego pan gego: wroczy wol za wol, a marchó̗ czaló̗ó̗ wyeszmye.

XXII.

Aczbi kto ukradl owczó̗ó̗ albo wolu, a zabyl albo przedalby: pyó̗cz wolow za genego* wolu wroczycz ma, a cztyrzy* owcze za genó̗ owczó̗. A pakly wilomy zlodzyey doom albo podkopayó̗czy bi byl, a nalyeszon bi byl, a wszó̗ó̗w ranó̗ umarlby: ten który bi byl (bił), nye bó̗dzye wynyen krwye. A pakby, gdy sluncze wzyydze, toby uczynyl: mó̗szoboystwo spachal, y sam umrzecz ma. aczbi nye myal czso za kradzesz wroczycz, sam przedan bó̗dzye. Aczbi nalyeszono to, czso ukradl gest, u nyego szywee, bó̗ó̗dz wol, albo oszyel, albo owcza: dwoyako ma wroczycz. Aczbi kto uraszyl rolyó̗, albo wynnyczó̗ó̗, a puszczylby dobitczó̗ó̗ swe, abi spasl czudze: czsoszbikoly myal na polyu swem nalepszego albo w wynnyczy, za szkodó̗ podlug sgodzenya maa nawroczycz. Acz wiszedwszy ogyen, nalyazlbi klossy, a uchopilbi brogy szydne (żytne), albo stoyó̗cze naszenye na rolyach: wroczy szkodó̗, ktoró̗[223] ogyen szdzegl. Aczbi kto polyeczyl przyyaczyelyowy pyenyó̗dze albo szó̗ó̗d w chowanye, a od tego, który przyyó̗l, kradzesztwem odyó̗tybi bily: bó̗dzyely nalyeszon zlodzey, dwoyako ma wroczycz. Tagyly szyó̗ zlodzey: pan domowi przywyedzon bó̗dzye k bogom, to gest kbyskupom[224], a przyszyó̗sze, ysze nye szczyó̗gnó̗l ró̗ky swey na sbosze blysznego swego ku spachanyu sdrady tak na wolye, yako na oszlye, y na owczy, y na rusze, a czsokoly szkody uczynyono mosze bicz. ku bogom, to gest ku byskupom[224], obu prza ma przydz. A przyszó̗dzylybi ony, dwoyako wroczy blysznemu swemu. Aczbi kto polyeczyl blysznemu swemu osla, wolu, owczó̗ó̗, y wszelkye dobitozyó̗ó̗ k stroszy, a umarlobi, albo zemglyalo, albo wszotó̗ od nyeprzyyaczyó̗l, a szadnybi tego nye wydzyal: prawo przyszyó̗szne bó̗dzye w poszrzodku, ysze nye szczyó̗gnó̗ó̗l ró̗ky na rzecz blysznego swego, y przymye pan przyszyó̗gó̗, a on nye bó̗dze chczyecz wroczycz. Paklybi kradzeszem ody(ó̗)to bilo: wroczy skodó̗ panu. Aczbi sznyedzyono bilo od szwyerza, przynyesze k nyemu to, czso zabito gest, a nye wroczy.

Tu brak 10 kart wydartych.
(XXXIII, 8.)[am]

...asze y wszedl do stanu. A gdisz wszedl on do stanu szlubu, sstó̗powal slup oblokowi y stal gest u dzwyrzy stankowich. Staly teesz y ony a klyanyaly szyó̗ z dzwyrzy stankow swich. I mowyl gest pan ku Moyszeszowy liczem w licze, yako obwikl czlowyek ku przyyaczyelu swemu. A gdisz on wraczal sze do stanow, sługa gego Iosue, syn Nunow, dzeczyó̗, nye wichodzylo s stanu. I rzekl Moyszesz ku panu: Przykazugesz my, abich wiwyodl lud tento, a nye ukaszesz my, kogo poszlesz se mnó̗ó̗, a nawyó̗czey gdiszesz rzekl: Znam czyó̗ó̗ z gymyenya, a nalazlesz myloszcz przede mnó̗ó̗. A przeto, acz nalazl gesm myloszcz przed toó̗ó̗ w opatrzenyu twem: ukasz my licze twe, abich nalaszl myloszcz, a wyedzyal czyebye, a naydó̗ myloszcz przed twyma oczyma, weszrzy na lud tento a na sbor swoy. I rzekl pan bog: Lycze me przedyydzye* czyó̗, a odpoczynyenye dam tobye. I rzeki Moyszesz: Nye przedeydzyeszly ty nas sam, nye wiwodz nas s tego myasta. Bo po czyem wyedzyecz bó̗dzem mocz (móc) ya y lud twoy, yszesmi nalyeszly myloszcz przed twyma oczyma, gedno acz s namy chodzycz bó̗dzyesz, abichom oslawyeny bili ode wszech ludzy, ktorzyszto przebiwayó̗ na szemy. Alye rzekl pan ku Moyszeszowy: Slowo to, ktoresz przemowyl, uczynyó̗. bo nalyaszlesz myloszcz przed demnó̗ó̗*. a czyebye samego znam s gymyenya. A on rzekl gemu: Ukasz my slawó̗ twó̗ó̗. Otpowyedzyal pan: Ia ukaszó̗ó̗ wsziczko dobre tobye, a nazwan bó̗dó̗ w gymyó̗ pana przed tobó̗ó̗, a smyluyó̗ sze, nad kym chczó̗ó̗, y myloszczyw bó̗dó̗ó̗, nad kym my szyó̗ lyuby. I opyó̗cz rzekl: Nye moszesz wydzecz licza mego, bo nye uszrzy myó̗ czlowyek, a szyw bó̗dzyee. I opyó̗cz rzekl: Owa myasto gest u mnye, y stanyesz na skalye. A gdi poydzye slawa ma, postawyó̗ czyó̗ w yaskyny skaly, a zaslonyó̗ czyó̗ przawyczó̗ó̗* mó̗ó̗, dokot nye przyydó̗. I podnyoszó̗ ró̗kó̗ó̗ mó̗ó̗, a uszrzysz chrzbyet moy. alye oblyczya mego wydzyecz nye bó̗ó̗dzyesz moocz (móc).

XXXIIII.

I lyepak pan rzekl: Wyczyesz (wyciesz) sobye dwye {{roz|czcz]]e (cce) kamyenne, ku pyrwym podobne, a napyszó̗ na nych slowa, ktore só̗ó̗ myali czky (cki), ktoresz zlamal. Bó̗dz gotow rano, abi wszedl tudzesz na goró̗ Synay. I stanyesz se mnó̗ na wyrzchu gory. A nyszadny nye wnydzye s tobó̗ó̗, any wydzyan bó̗dzye ktokoly po wszey gorze. A owcze y woli nye bó̗dó̗ó̗ paszeny przeczyw gey. I wiczyosal Moyszesz dwye czczye (cce) kamyenne, yakye przed tym bili. A w noczy powstaw, wszedl na goró̗ Synay, yako byl gemu przykazal pan, nyosó̗ s sobó̗ó̗ czky. A gdisz sstó̗pyl pan przes oblok, stal Moyszesz z nym, wzywayó̗ gymyó̗ bosze. Gemusz, myyayó̗czemu szyó̗, rzekl: Panuyó̗czy panye bosze, myloszerny y myloszczywi, czyrzpyó̗dlywi a wyelkyego slutowanya, y sprawyedlywi, gensze strzeszesz myloszerdzya nad tyszyó̗czy, gensze sgymaasz nyeprawoszcz y wyni y grzechi. A nyszadny przed tobó̗ó̗ sam od szebye nyewynyen gest. Gensze wraczasz nyeprawoszcz ot oczczow synom y wnuczyó̗tom, do trzeczyego y czwartego pokolenya. Tegdi richlye Moyszesz sklonyw szyó̗, skurczyl szyó̗ na szemy, a poklonyw szyó̗, rzekl: Acz nalyasl gesm myloszcz w opatrzenyu twem, panye: proszyó̗, abi szedl s namy (bocz lud twardey sszyge gest), a odeymy nyeprawoszcz naszyó̗ y grzechi, a nasz sobye myey. Otpowyedzal pan: Ia weydó̗ w szlub, ktory wszitczy uszrzó̗ó̗. Uczynyó̗ znamyó̗ to, ktorego nygdi nye wydaly na szemy any w ktorem rodu. abi wydzyal lud ten, ktorego po szrzodku ty gesz, skutek boszy groszny, gensze chczó̗ uczynycz. Zachowasz wszitko, czsoszesm dzysz przykazal tobye. Ia sam wirzuczó̗ó̗ przed oblyczym twym Amoreyskyego a Kananeyskyego, a Eteyskyego, a Pherezeyskyego, a Eveyskyego a Iebuzeyskyego. Wanty szyó̗, abi nygdi s przebiwaczmy szemye oney w przyyasn nye wchadzal. bo bi to tobye bilo na upadnyenye. Alye oltarze gich skasz (skaź), a slamy gich sochy, a lassy gich spodró̗bay! Nye klanyay szyó̗ bogu czudzemu! Pan, msczyczyel gymyó̗ gego, bog gest obroncza. Nye wchodzy nywszadnó̗ smowó̗ s ludzmy tich kragyn. bo gdibi nyeczystotó̗ uczynyly s swymy bogy, klanyayó̗cz szyó̗ modlam swym, a wezwal bi czyebye nyekto, abi yadl s gich obyetowanya. Any szoni s gich dzewek pogymay synom twym, abi gdiszbi ony snyeczyszczyli, nye kazaly nyeczyszcz[225] synom twym s bogy gich. Bogow dó̗tich nye czyn sobye. God przesnyczych ostrzegay. Za szyedm dny poszywacz bó̗dzesz przesznycz, yakosz gesm przykazal tobye czassu sznywa nowich rzeczy, bo myeszyó̗cza lyetnyego czasu wiszedl gesz s Egipta. Wszelke,[am] ktore otwyera szywoth rodu samczowego, mogę bó̗dzye. se wszech szwyerzó̗ó̗d, tak z wolow, yako z owyecz, me bó̗dzye. Pyrworodzone oslycze wiplaczysz owczó̗ó̗. paknyó̗lybi wiplaty nye dasz za nye, zabito bó̗dzye. Pyrworodzencza synow twich wiplaczysz, any szyó̗ ukaszesz w opatrzenyu meem prozen. Syeszcz* dny robycz bó̗dzesz, dzen szyodmi przestanyesz oracz y szyacz. Godi tydnyowe uczynysz sobye w pyrwich urodach sznywa swego pszenycznego, a godi, gdisz wroczy sze czasz lyetni, [i] wsziczko sgromadzysz. Po trzy czassy lyata ukasze szyó̗ kaszdi samczek* twoy w wydzenyu wszechmogó̗czego pana boga Israhelskyego. A gdisz wiszonó̗ (wyżonę) pagani od twego licza, a roszyrzó̗ó̗ granycze twe: nyszadni nye bó̗dzye sze przeczy wycz szyemy twey, a gdisz bó̗dzesz wstó̗powacz, a ukaszesz sze przed oblyczym pana boga twego trzy krocz w rok. Nye bó̗dzesz offyerowacz na kwassonem chlyebye krwye offyery mey, any ostanye do yutra s offyery god przesznycz. Pyrwe urody uszitkow szyemye twey offyerowacz bó̗dzesz w domu pana boga twego. Nye bó̗dzyesz warzycz koszlyó̗czyaa w mlyecze maczyerze gego. I rzekl pan ku Moyszeszowy: Popysz sobye slowa ta, ktorymy y s tobó̗ó̗ y s syny Israhelskymy sczwyrdzylesm szlyub. Przeto bil Moyszesz tam s panem cztyrdzyeszczy dny y cztyrdzeszczy noczy. chleba nye yadl any wodi pyl. y popysal na czkach slowa szlyubu przykazanya. A gdisz szedl Moyszesz s gory Synay, dzyrszal dwye czcze szwyadeczstwa, a nye wyedzal, ysze rogate bilo liczę gego s towarzysztwa rzeczy boszey. Alye wydzó̗ó̗cz Aaron y synowye Israhelszczy rogató̗ó̗ Moyszesowó̗ó̗ twarz, bogely szyó̗ blyzu przystó̗pycz. Alye przyzwany bó̗dó̗ó̗cz od nyego, wroczyly szyó̗, tako Aaron, yako y kszyó̗szó̗ta wsego pospolstwa. A gdi mowyl gest, przyszly k nyemu tesz wszitczy synowye Israhelsczy, ktorym przykazal wszitko, czso bil szlyszal od boga na gorze Synay. A dokonaw rzeczy, y wloszyl zakryczye na lycze swoge, ktore wchodzó̗ ku bogu a mowyó̗ z nym, odgymal, alyszbi nye wiszedl. Tedi mowyl synom Israhelskym wsziczko, czso bilo przykazano gemu. Ktorzy wyzely só̗ó̗ licze Moyszeszowo wichodzó̗czego bicz rogate, alye zakrywal opyó̗cz on licze swe, acz gdi mowyl k nym.

XXXV.

A przeto sgromadzyw wszitkó̗ tluszczó̗ synow Israhelskych, rzekl k nym : Ty rzeczy só̗ó̗, ktore przykazal pan uczynycz. Za szeszcz dny bó̗dzyeczye czynycz dzyalo. Szyodmy dzyen bó̗dzye wam szwyó̗ty, sobota, a pokoy gest panow, ktobi uczynyl w nyem dzyalo, bó̗dzye zabit. Nye podnyeczyczye ognya we wszech przebitczech waszich przes dzen sobotny. I rzekl gest Moyszesz ku wszemu zboru synow Israhelskich: Tocz gest mowa, ktoró̗ przykazal pan rzekó̗cz: Wiló̗czczye z was pyrwe urody panu. Kaszdi dobrowolnye a szó̗dlywye offyeruy bogu zloto y szrzebro, moszyó̗ó̗cz, modre postawcze, y pawlokó̗ó̗, czyrwone sukno dwogecz barwyone, y byale plotno, szyrszl koszó̗ó̗, skopowe skory czyrwone y modre, drzewye Sethym, a oley k szwyatlu ustawnemu, abi uczynyona bila maszcz kadzydlna, rzecz woney (woniej) przechodney (?)[226], kamyenye onychynowe, a kamyenye droge ku okraszenyu naplecznyka a napyrsznyka. Ktokoly z was gesth mó̗dry, podz a uczyn, aczsokoly* gest przykazal pan, to gest stan, a sztrzechy gego, y przykryczya pyerszczyenyow, y szczyani s deszk s szerdzyamy (żerdziami), s kolky y podstawky. Skrzynyó̗ y szerdzy, przykrywadlo y oponó̗, ktora przed nym powyeszona gest. Stool s zzyrdzmy y só̗dy i s offyernymy chlebi. Caganyecz ku podpyeranyu szwyecz, ssó̗ó̗di gego, y szwyadla s olyeem ku pokarmu ognya. Oltarz kadzydlnych rzeczy, y oleey pomazanya, y kadzydlnee rzeczy z wonyó̗czych rzeczy*; oponó̗ u dzwyrzy stanowich; oltarz offyerny y bronkó̗ gego myedzanó̗ó̗, s szyrdzmy swymy y s só̗ó̗di swimy; umiwadlo y podstawek gego; oponi przy strzessze, sluppy y podstawky; oponó̗ we dzwyrzach przy sztrzesze, kolky stanowe y przy strzessze* s powrrozy swymy; rucho, ktorego gest potrzeba w szwyó̗tem domu. Rucho Aarona byskuppa y synow gego, abi kszyó̗sztwa poszywaly mnye[227]. I wiszlo gest wszistko mnosztwo synow Israhelskich w opatrzenyu Moyszesza, y offyerowaly miszlyó̗ wyelmy gotowó̗ó̗ a nabosznó̗ó̗ pyrwe urodi panu, ku dzyelanyu dzyala stanu szwyadeczstwa. A czsokoly ku potrzebye y k ruchu szwyó̗temu potrzeba bila, mó̗szowye s szonamy[an] daly só̗ó̗, zausznycze y zaponycze, pyerszczyenye y sponky s prawich ró̗k. kaszdi ssó̗ó̗d zloty darom boszym wiló̗czono* gest. Acz kto myal modre postawcze, pawloky, czyrwone sukno dwogecz kraszone, y byale plotno, a szyrszl koszó̗ó̗, skory skopowe czyrwone y modre, srzebra y slota y moszó̗dza, y wszitko kowadlo: offyerowaly só̗ó̗ panu. y drzewye Sethym k rosmagytey potrzebye. Alye y nyewyasti nauczyone daly só̗ó̗, czso só̗ó̗ naprzó̗ó̗dly postawczow modrich, pawlok, czyrwonich sukyen dwogecz krassonich, y byalich, y pró̗gatich, y szyrszly koszey: dobrowolnye, pokomye, wlostnye wsziczko dawayó̗cz. Alye kszyó̗szyó̗ta offyerowaly kamyenye ku naplecznyku onchinowe, y gyne drogę kamyenye, a k napyrsznyku*, a wonne rzeczy, y oley ku szwyatloom ustawnym y ku dzyelyanyu maszczy, a kadzydlnyck rzeczy wonyey przechó̗tney ku zloszenyu. Wszitczy mó̗szowye y szony miszló̗ nabosznó̗ offyerowaly dary, abi dzyalana bila dzyala, ktopra przykazal pan bog przez ró̗kó̗ó̗ Moyszeszowó̗. Wszitczy synowye Israhelsczy dobrowolnye dary poszwyó̗czyly só̗ó̗. Tegdi rzekl Moyszesz ku synom Israhelskym: Owa, tocz wezwal pan s gymyenya Beseleela, syna Urowa, z rodu Iudowa, a napelnyl go ducha boszego, mó̗droszczy, rosuma y umyenya, y wszego nauczyenya ku wimyszlyenyu, ku czynyenyu potrzebi z slota a szrzebra y moszyó̗dzu, y w riczyu kamyenya, y w roboczye czyeszelskyey. Czsoszkoly w czyosanyu albo w kowanyu wimyszlycz sze mosze, dal na szerczu gego. Oolyaba, syna Achisamelchowa, z rodu Danowa, obu nauczyl mó̗droszczy, abi dzyalaly dzalem czyeszelskym, a dzyalem przemyennym y poszywanym barwamy pyora ptaszego, s modrey barwi, y s sukna czyrwonego dwogecz barwyonego, y byale plotno a pawlokoowe. wszitko abi sedkaly (zetkali), a wszitko nowe aby nalyeszly.

XXXVI.

I przeto uczynyl Beseeleel a Oliab y wszelky mó̗sz mó̗dry, ktorym bog dal modroszcz* y rozum, abi umyely kowanym y czyossanym robycz, czso ku uszytkom szwyó̗temu domu potrzebno gest, a czso przykazal pan. A gdisz wezwal ge Moyszesz a kaszdego mó̗sza uczonego, ktoremu dal bog mó̗ó̗droszcz ktorzy z swey woley oddaly sze ku dzyalanyu dzyala: dal gym wszitky dary synow Israhelskych. Ktorzy gdisz pylny bily ku dzyalu, na wszelky dzeyn s yutra lud szlyubyenye offyerowal bogu. Przeto rzemyeszlnyczy przyszedszy przypó̗dzeny só̗ó̗cz rzekly Moyszeszowy: Wyó̗czey offyeruge lud nasz, nysz potrzebysna gest. A przeto kazal Moyszesz sluszebnyczym glossem wolacz: Any szona any mó̗ó̗sz wyó̗czey nye offyeruyczye ku dzalu szwyó̗temu. A tako przestalo gest od darow offyerowanye, przeto ysze dosycz bilo ofiyerowano y sbiwalo. Y uczynyly só̗ wszitczy mó̗drzy szerczem ku napelnyenyu dzala stanowego, opoon dzeszyó̗cz ze lnu byalego przesukowanego, a z barwi modrey a pawloky, y postawczu czyrwonego dwogecz barwyonego, dzyalem przemyennym, a mysztrzownym, przeszywanym; s ktorich gedna myala dwadzeszczya y oszm lokyet wsdluszó̗ó̗, a na szyrzó̗ó̗ cztyrzy. A gedna myara bila wszech opon. Y uczynyl w gromadó̗ opoon pyó̗cz, gednó̗ ku drugey; a gynich pyó̗cz w gromadó̗ó̗ k sobye sstawyl. I uczynyl gest dzerszadlo modrey barwi na krayu oponi gedney, na obu boku; a na krayu oponi drugey takyesz, abi sze społu sesla (zeszła) dzyerszadla a pospolu spogyona była. A przeto pyó̗czdzyeszyó̗t sial (zlał) gró̗gow (kręgów) zlotich, ktorebi dzerszaly opon dzerszadla, abi bil geden stan. [I uczynyl[228] dzyanycz geden na szczye s syrszly koszych ku przykrzyczyu strzessze stanowey. gedna dzyanycza wsdluszó̗ó̗ mayó̗czy lokyeth trzydzeszczy, a na szyrzó̗ó̗ lokczyow cztyrzy. gedney myari bily wszitky dzyanycze. Ktorich pyó̗cz sstawyó̗ pospolu, a szeszcz gynick roszdzyelnye sstawyó̗ó̗, y uczynyó̗ dzerszadl pyó̗czdzeszyó̗ó̗t na krayu dzyanycze gedney, abi szyó̗ pospolu mogly sgycz. A zaponek moszyó̗dzowich pyó̗czdzyeszyó̗t, ktorymybi sze sedkla strzecha, abi gedno przykryczye ze wszech dzyanycz bilo]. Uczynyó̗ teesz pokryczye stanowe s skoor skopowich czyrwonich. A drugye s wyrzchu przykrzycze s skoor [czyrwonich, a druge skor][229] modrich. I uczynyó̗ y czky stanowe stoyó̗cze, z drzewya sethym. dzyeszyó̗cz lokyet bó̗dzye wsdluszó̗ó̗ czka gedna, a poltora lokczya w szyrz bó̗dzye. dwoge wistruganye bó̗dzye na kaszdich czkach, abi gedna s drugó̗ó̗ szyó̗ spogyla. Tako udzyela wszitky czky stanowe. S ktorich[ao] dwadzyeszczya k stronye poludzenney bili przeczyw poludnyu, se cztyrmy dzeszyó̗t postawky* szrzebrnimy. dwa podstawky pod ednó̗* czkó̗ó̗ podloszona bó̗dó̗ó̗ s obuu stronu wó̗gloow, gdze kró̗ó̗gy na boczech y w kó̗ó̗czyech sze schadzaly. A k stronye stanowey, ktora patrzy na poolnoczy, udzyala dwadzyeszczya desk, se cztyrmy dzeszyó̗t podstawków szrzebrnimy*, dwa pod kaszdó̗ó̗ czkó̗ó̗. Alye przeczyw zapadu, k tey stronye stanowey, która na morze patrzy, udzyelal szeszcz desk, a dwye gyne po kaszdem kó̗czye stanowem s tylu, ktore spoyoni bily od dolu asz do wyrzchu, a w gedno spogenye rownye schadzaly szyó̗). Tako udzelał s obu stronu po wó̗glech, abi oszm bilo pospolu desk, a myaly podstawkow szrzebrnich szeszcz na szczye, to czusz dwa podstawky pod kaszdó̗ó̗ czkó̗ó̗. I udzyelyal szerdzy z drzewya sethym pyó̗cz, g dzerszenyu* desk gednego boka stanowego. A pyó̗cz gynych, gynemu boku czkam srzó̗dzonych* s obu stronu. [230]tich pyó̗cz gynich szerdzy przewleczye k sapadney stronye stanowey, przeczyw morzu. I uczynyl szyrdz gynó̗, ktora przes poszrzodek desk od wó̗gla asz do wó̗gla przeszyó̗glabi. Alye ty szczyani okraszyl zlotem, slawszy gego podstawky szrzebrne. a gró̗gy* gego udzelal zlote, przes ktore szerdzy wnyeszcz szyó̗ mogly. A ty zaystczye (?) blachamy zlotymy poloszyl. Y udzyalal [pawlokó̗ó̗[231] albo] oponó̗ s modrey barwmy y s pawloky, y sz sukna czyrwonego dwogecz barwyonego, y sz byalego lnu przessukowanego, dzalem przeszywanym, przemyennym y roszdzyelonym. A cztyrzy slupi s drzewya sethym, ktorich gdi glowi[232] pozloczyl, ulawszy podstawky gich szrzebrne. I uczynyl przystrzesze [w] wchodzenyu stanowem s modrey barwi, s pawloky y sz czyrwyencza, se lnu byalego przesukowanego dzyalem przeszywanym. y slupów pyó̗cz s glowamy gich, ktore przykril zlotem, a podstawky gich ulaal moszyó̗dzowe, kto* pokryl zlotem.

XXXVII.

A udzyalal Beseleel skrzynyó̗ sz drzewya sethym, mayó̗czó̗ó̗ poltrzeczya lokczya na dluszó̗, a poltora na ssyrz, a wswisz poltora lokczya. y obloszyl yó̗ zlotem przeczystym wnó̗trz y zewnó̗trz. A udzyelal na nya* czoronó̗ (!) zlotó̗ó̗ okolo, a ulaw cztyrzy gró̗gy* zlote przez cztyrzy wó̗gly gey, dwa kró̗gy na gednem bocze, a dwa na drugem. A szyerdzy udzye lal s drzewya sethym, ktore powiekl zlotem, a ty przewlekl przes kró̗gy, ktore bili na bocze skrzynky, ku noszenyu gey. I uczynyl przykrywadlo, to czyusz modlitewnyczó̗ó̗, [s] szlota przeczystego, pooltrzeczyego lokczya na dluszó̗ó̗, a pooltora na ssyrzó̗ó̗. Teesz dwa anyoly ze slota klepanego, ktore postawyl s obu stronu przykrywadla. anyol geden s wyrzchu gedney stroni, a anyol drugyey* s wyrzchu drugyey strony, dwa anyoly na obu wyrzchu przykrywadla, sczyó̗gnó̗wssy skrzydla, a przykrywszy modlewnyó̗ó̗, na szyó̗ y nad czkó̗ó̗ spolu patrzó̗ó̗czy. Udzelal y stool s drzewyaa sethym, wsdluszó̗ó̗ dwu loktu, a na ssyrzó̗ó̗ lokyecz myal, wisokoszcz poltora lokczya. I obloszyl gy zlotetem* przeczystym, a udzyelal gemu obrobó̗ó̗ [z] zlotaa okolo. a na tey obrobye coronó̗ zlotó̗ó̗ rozmagycze rytó̗ó̗ cztyr palczow, a nad tó̗ó̗ gynó̗ koronó̗ zlotó̗ó̗ ulaal. A cztyrzy obró̗czy zlote, ktore poloszyl po cztyrzyech wó̗glech, po kaszdey nodze stolowey przeczyw koronye. Y przewleczye przes nye szerdzy, abi mogl stool noszon bicz. a ty serdzy udzyelal s drzewa sethym, a obloszyl ge zlotem. A ssó̗dy ku rozmagytey potrzebye stolowey, ocztowe czbany*, banye, czyesszee (!) y kadzydlnycze z zlota czystego, w ktorich offyerowany mayó̗ bicz plinó̗czee rzeczy. I udzyalal szwyeczydlnyk klepani s przeczystego zlota, s ktoregoszto poszrzodka czewy (cewy), czyaszky, kró̗szky, a lylya pochodzyly só̗ó̗. szeszcz na obu stronu, trzy czewy na gedney stronye, a trzy na drugey. trzy czyaszky ku orzechu podobne po wszech czewyach, a kró̗szczowye* teesz pospolu, y lylya. a trzy czyaszky podobne ku orzechowy na czewy, a kró̗szczy pospolu y lylya. Rowne bilo dzyalo szeszczy czewy*, ktore pochodzyly s poszrzodka szwyeczydlnyka. A na tem dró̗gu bily czasky cztyrzy ku orzechu podobne, y kró̗szky przez wsziczky, y lylya. y kró̗szky pode dwyema czewyama* po trzech myeszczyech, ktorich pospolu szeszcz gest czewy, pochodzó̗czych s poszrzotka gego. A przeto kró̗szcze y czewy s nyego bily, a wszitko z zlota klepanego dó̗tego. I udzelal szwyeczydlnykow szedm s gassydly swymy, a ssó̗dy, gdze ustawyony só̗ó̗ ku gassenyu, z zlota przeczystego. Szwyeczydlnyk se wszó̗ó̗ swoyó̗ przyczynó̗ó̗ waszyl gest[ap] grzywnó̗ó̗ zlota. Udzyalal y oltarz kadzydlni s drzewya setym, mayó̗czy na czworo po gednem loktu, a na wisokoszcz dwa. s ktorego wó̗glow pochodzyly rogy. I przykril gy zlotem przeczystym, s bronkó̗ó̗ y szczyanamy y rogy. Y udzyelal gemu coronó̗ó̗ zlotó̗ó̗, a dwa pyerszczyenya zlota pod korunó̗ po wszech boczech, abi sze mogli przewlecz przes nye szyrdzy, a moglbi sze oltarz noszycz. A ty szerdzy udzela s drzewya sethym, y pokrył ge blachamy zlotymy. Sloszy y oley k maszczy poszwyó̗czenya, a kadzydlne rzeczy s wonnych rzeczy przeczystich, dzyalem apotekarskym.

XXXVIII.

Vdzelal y ołtarz offyerni s drzewya sethym, pyó̗cz lokyeth na czworo, a trzy na wiszszó̗ó̗. gegosz rogy s wó̗glow wichodzyly só̗ó̗. I przykryl ge blachamy moszyó̗dzowimy. A ku potrzebye gego szdzyalal rozmagyte ssó̗ó̗di s myedzy: panwi, kleszczky, wó̗di y male wó̗dzycze, wczem szyó̗ ogyen byerze. I bronkó̗ó̗ gego, podobnó̗ó̗ szyeczy, uczynyl myedzyanó̗, a pod nyó̗ poszrzood oltarza oltarzyk, ulyaw cztyrzy pyerszczyenye myedzyane przes telesz (tyleż) dzerszadl wyrzchow, ku przewleczyeuyu szerdzy a k noszenyu; ktore y oni udzyalal z drzewya sethym, y pokryl blachamy moszyó̗dzowimy, y przewlekl przes kró̗ó̗gy, ktore na bocze[233] oltarzowich winykaly. Alye oltarz ten nye byl czali, alye wnó̗ó̗trz proszni s desk, a nó̗trz* dzurawi. Udzyalal y umiwadlo myedzyane s podstawkyem swym [s] szwyarczyadl nyewyeszczych, które patrzyli w przystrzesszu stanowem. A uczynyl przystrzesszee, na ktorego pooludzenney stronye bily oponi z byalego lnu przesukowanego, sto lokczyow; slupow myedzanich dwadzeszczya s podstawky swymy, glowi slupowe y wszego dzyala ryczye szrzebrne. Rownye ku polnoczney stronye oponi, slupi y podstawky y glowi slupowe, teysze myary y dzyala y rudi teysze, bili. Alye na tey stronye, która na zachod patrzy, bili oponi pyó̗czdzyeszyó̗t lokyeth, slupow dwadzeszczya s podstawky myedzyanimy, a glowi slupowe y wszego dzyala ryczye szrzebrnee. Alye przeczyw wschodu slunecznemu pyó̗czdzyeszyó̗t lokyeth udzelal oponi, s ktorich pyó̗czy naszczye lokyeth, slupow trzy, s podstawky swymy, geden dzerszal bok. A na drugey stronye (która* na obu stronu wchodu* w stan czyny[234]) pyó̗cznaszczye loktow rowne (równie) bili oponi, slupowye trzy, a podstawkow telesz bilo. Wsziczky oponi przystrzeszkowe s byalego lnu przesukowego a zedkani bili. Podstawkowye slupowy bily só̗ó̗ myedzane*. Alye glowi gich s przykryczym bily só̗ó̗ szrzebrne. a ti slupi przysztrzeszkowe przykryl szrebrem. A [w] wchodzenyu gego dzyalem przeszywanim udzyalal oponó̗ó̗ s barwi modrey, s pawloky, postawcza czyrwonego dwogecz barwyonego, a byalym lnem przesukowana*. Ktora myala dwadzyeszczya loktow na dluszó̗ó̗, alye wisokoszcz pyó̗cz lokyeth bila, podlug myary, ktora wszitky oponi stanowe dzerszala. Alye slupowye [w] wchodzenyu bily cztyrzey s podstawky myedzyanymy, a glowi gich a ryczye szrzebrne. I kolkowye stanowy y przystrzeszkowy wszyó̗di okolo udzalal moszyó̗dzowe. Tycz só̗ó̗ nastroge stanowe szwyadzecztwa, które só̗ó̗ polyczyoni podlug przykazanya Moyszeszowa, a w obiczagech sluk* koszczyelnich, przez ró̗kó̗ó̗ Ithamarowó̗, syna Aaronowa, kszyó̗dza. Ktore Beseleel, syn Uri, syna Hur s pokolyenya ludowa, boszym przez Moyszesza przykazanym wipelnyl, przyyó̗w k sobye towarzysza Oo- lyaba, syna Achisamechowa s pokolyenya Danowa, ktory bil rzemyeszlnyk z drzewya, przesywacz, y dzelnyk barwamy pyora ptassego, barwó̗ modró̗ó̗, pawloky, y s sukna czirwonego dwogecz barwyonego, y s byalego lnu przesukowanego. Wsziczko zloto, czsosz go gest strawyono na roboczye szwyó̗tego przebitku a czso offyerowano w darzech, cztyrdzeszczy libr[235] bilo, a szedm sed a trzydzeszczy zawasza[236] w myerze szwyó̗tego przebitku. Alye offyerowano gest od tich, ktorzy szly w liczbó̗ó̗, ode dwudzesztu lyat a nadto, od szyeszczy sed a trzy tyszyó̗czow ad* pyó̗czy sed a od pyó̗czy dzeszó̗t ubranczom*. K temu bilo sto libr szrzebra, s ktorich ulani só̗ó̗ potstawczy szwyó̗tego przebitku w weszczyu, gdzesz opona wyszy. Sto podstawkow udzyalo*[237] gest ze sta libr, kaszdó̗ó̗ libró̗ kaszdemu podstawku polyczyayó̗cz. Alye s tyszyó̗cza a s szedmy dzyeszyó̗d a s pyó̗czy zawaszaa udzyalal glowi slupowe, a ti giste przykryl zlotem. A myedzy offyerowano gest szyedmdzeszyó̗th tyszyó̗czow a dwa, a cztyrzysta nadto zawaszy. s ktorich só̗ó̗z lyty podstawczy w weszczyu stanu...

Tu cztery karty wyrwane.
separator poziomy
LEVITICUS.
Od tego miejsca poczyna się pismo trzeciego pisarza.
(IV, 29)[aq]

...y obyetowacz bó̗dzye na myeszczye obyethnem. A weszmye kaplan krwye na palecz swoy, a dothknye gym rogu oltarza obyetnego, a ostatek przelyege u pothstawka gego. A wszystek tuk odeymye, yakosz obyczay gest w obyatach pokoynich, zakadzy na oltarzu ku wony chó̗tney panu, y bó̗dzye prosycz zayn, a bó̗dzye gemu otpuszczono. Gdisz z dobitka obyetowal obyetó̗ za grzech, to gest owczó̗ nyepokalyanó̗ó̗, wloszy ró̗kó̗ swó̗ó̗ na glowó̗ gey y obyetowacz bó̗dzye yó̗ panu na myeszczye, gdzyesz to obiczyay gest zabyyacz obyetne obyeti. Y weszmye kaplan krew gey palczem swim, a dotknye rogow oltarzowich obyetuyó̗czich, a ostatek przelyege ku podstawkowy yego. A wszytek tuk odeymye, yakosz gest obiczay[238] tuk skopowi, gesz obyetuge za pokoyne, y zezze (zeżże) na oltarzu w myasto kadzydla panu, y bó̗dze prosycz zayn, a za grzech gego, a bó̗dzye gemu otpuszczono.

V.

Zgrzeszyly dussa, slyszó̗cz glos przysyó̗gayó̗czego, a szwyatkyem bó̗dzye: geszto (iżto) albo sam wydzyal, albo swyadkyem[239] gest, nye bó̗dzyely só̗dzyl[240], ponyessye grzech gego. Dussa, ktorasz syó̗ dodknye nyeczystego, albo geszto zabito gest od swyerza, albo samo umarlo, albo ktorekoly gyne* chrobak lasó̗czi, a zapomnyalabi nyeczystoti swey: wynna gest a sgrzeszyla gest. Gestlybi dodkla czso nyeczystego czlowyeczey*, podle wszech nye- czystoty*, geszto pokalyacz obiczayno gest, a zapomnyawszy potem, podlyó̗sze (podlęże) grzechowy. Dussa, ktorasz przysyó̗gacz bó̗dzye, a mowylabi s ust swich, abi albo czso szlye uczynylabi, albo dobrze, a tó̗ istó̗ó̗ rzecz przysyó̗gó̗ó̗ podwyrdzyla, a zapamyó̗tawszy potem, zrozumye grzech swoy: czyny pokayanye za grzech swoy, a offyeruge yagnyó̗ s stada albo kozó̗, y bó̗dzye prosycz zayn kaplan a za grzech gego. A gestlybi nye mogl offyerowyacz bidlyó̗czya: offyerowacz bó̗dzye dwye garlyczi albo dwye goló̗byczi panu. gednó̗ za grzech, a drugó̗ za obyató̗, y da ge kaplanowy. Gensze pyrwe offyeruge za grzech, zakró̗czyw glowó̗ gego tako, zebi syó̗ gardla dzerszalo, any owszem gey urwacz*, y pokropy yó̗ szczyanó̗ oltarzowó̗. a czsokolybi sbitecznego bilobi, necha[241] wikapacz ku fundamentu gego, bo za grzech gego gest. Alye druge zakadzy w obyató̗, yakosz obiczay gest. Y bó̗dzye proszycz zayn kaplan, za grzech gego, a bó̗dzye gemu otpuszczono. A gestlybi nye mogla ró̗ka gego offyerowacz dwu garlyczuu albo dwuu goló̗byó̗*: offerowacz bó̗dze za grzech swoy byaló̗[242] czyó̗szcz dzesyó̗tó̗ Ephi, a nye przylege k nyey oleya, any kadzydla czso przyczyny, bo za grzech gest. Y da gy* kapłan*[243], gensze nabyerze gey garszcz pelnó̗ y seszsze yó̗ na oltarzu na pamyó̗cz gego, gesz gest offyerowal, prosyó̗ó̗cz zayn, y oczyszczy gy. a ostatecznó̗ recz* bó̗dzye myecz myasto daru. Y mowyl gest pan ku Moysessowy rzekó̗cz: Dussa, acz przestó̗puyó̗cz duchowne obiczage z omilila*[244] w tem, geszto panu sze* poswyó̗czono, sgrzessylabi: offyerowacz bó̗dzye za grzech swoy skopu nyepokalyanego. Gensze nye z gego stada* gensze kupycz mosze za dwye wadze podlug wagy szwyó̗tey. A tó̗ istó̗ó̗ skodó̗, czsosz gest uczynyla, nawroczy. a pyó̗tó̗ó̗ czyó̗szcz nalosy nadto, dawayó̗cz kaplanowy, gensze bó̗dzye prosycz zayn, offyeruge* zan skopu, a bó̗dze gemu otpuszcono. Dussa, ktora sgrzessy nyewyadomye, a uczynylabi gedno s tego, geszto zakonem boszym zabronyono gest, a grzeckem só̗ó̗cz (! sąc) wynna, grzech swoy ubaczylabi: offyerowacz bó̗dze skopu nyepokalyanego s stada kaplanowy, podle myari a podlye domnymanya* grzecha. y bó̗dze prosycz zayn, bo gest nyewyedzó̗cz sgrzeszyl. a bó̗dze gemu otpuszczono, bo przes nyeumyeyó̗tnoszcz gest sgrzeszyl w boga.

Y mowyl gest pan ku Moysessowy arzkó̗cz: Dussa, ktorabi sgrzessyla, a gardzó̗cz bogem zaprzalabi pokladu blysznego swego, gensze wyerze gego uwyerzyl gest, albo ukradl, albo moczó̗ nyeczso wiczysnó̗l, albo nasylye uczynyl, albo rzecz straczonó̗ó̗ nalyasl y zaprzal, a natto odprzysyokl* syó̗, a czsokolybi gynego s wyela uczynylbi, w gemsze obiczay sgrzessenya mayó̗ lyudzye: przemoszona só̗ó̗cz wynó̗, nawroczy wszytko, czsosz przs* leszcz odzerszecz chczyala, upelnye. a pyó̗tó̗ó̗ czyó̗szcz nadto panu, geszto[246] skodó̗ bila uezynyla. Alye za grzech swoy offyerowracz bó̗dzye skopu nyepokalyanego s stada, y da gy kaplan* podlye wyelkoszczy a myari grzechu. Gensze bó̗dzye zayn prosycz przed...

Tu karta jedna wyrwana.
(VII, 9)[ar]

...go bó̗dzye kaplana, gensze yó̗ offyeruge. bó̗dz to olegem pokropyona, bó̗dz to sucha: wszytkym synom Aaronowim rownó̗ó̗ myaró̗ó̗ rozdzyelona kaszdemu bó̗dzye.[247] Tocz gest prawo obyati pokoyney, geszto syó̗ obyatuge panu. Bó̗ó̗dzyeli za dzó̗kowanye obyata albo offyara, offyerowacz bó̗dó̗ chlebi przes kwassu, pokropyone olegem, a przaznky* przasne pokropyone olegem, a pyeczonó̗ó̗ byalkó̗, a bocheyncza szmyeszani* olegem skropyone, y chlebi kwaszne s obyati, wzdane za dzyó̗ky, ktoreszto syó̗ obyetuyó̗ za pokoyne rzeczy. S ktorychszeto geden s pyrwyeyszych obyetuge syó̗ panu. a bó̗dzye kaplan[248], ktorysz wilege obyati krew. Ktoreszto myó̗sso tego dnya ma bicz gedzyeno, a nye ostawyczye nyczs asz do yutra. Acz kto czso szluby albo dobrowolnye obyetowalbi obyetó̗, tasz tego dnya sznyedzyona bó̗dzye. A ostanyely czso asz do yutra, sznyedzyena* ma bicz. A czsokoly trzeczy dzyeyn naydzye, to ogyen seszze. A gestlybi kto myó̗sso obyeti pokoyne* trzeczy dzyeyn yadl, nye bó̗dzye wdzó̗czna gego offyera, any pomosze offyeruyó̗czemu. Alye richley ktorasz koly dussa takym pokarmem bi syó̗ pokalala, przestó̗pyenym wynna bó̗dzye. Myó̗so, ktoreszbi syó̗ dodklo czyego nyeczystego, nye ma bicz gedzyono, alye seszzono ma bicz ogynyem. Ktoszbi czyst bil, bó̗dzye geszcz. Dussa pokalana, ktorasz bi yadla myó̗sso obyaty pokoyney, gesz to gest offyerowana panu, zgynye s ludu swego. A ktorabi syó̗ dodkla nyeczystoti czlowyeczey albo bidlyó̗czya albo wszelykyey rzeczy, gesz pokalyacz mosze, a yadlalybi takye myó̗sso, zgynye z lyudu swego. I mowil gest pan ku Moyseszowy rzekó̗cz: Moy* synom ysraelskym: Tuku owczego any wolowego any kozego nye bó̗dzeczye geszcz. Tuk marchi samomarley a tego dobitczyó̗czyó̗*, geszto od wylka polapyono gest, bó̗dzyeczye myecz ku potrzebye roslyczney. Gestlyl* kto tuk, gensze ofFyerowacz syó̗ ma ku podkadzenyu panu, yadl, sgynye s lyudu swego. A krwye wszelykyego swyerzó̗czya nye bó̗dzyeczye geszcz w karmy, tako s ptasztwa, yako s dobitka. Wszelyka dussa, ktorasszbi yadla krew, zgynye z lyudu swego. I mowyl gest pan ku Moyszeszowy, rzekó̗cz: Mow synom israhelskym: Ktorzy offyeruyó̗ obyety pokoyne panu, acz offyeruyó̗ spolu y poszwó̗tnó̗ó̗ obyató̗, to gest gorayó̗czó̗* rzeczy. Dzyerszecz bó̗dó̗ó̗ w ró̗cze tuk obyeti srzó̗dzy(?)[249], a gdisz oboyó̗ offyeró̗ panu poszwyó̗czyczye, wsda* kaplanowy, ktory zakadzy podkadzó̗yó̗cze* rzeczy tuk* na oltarzu. Ale gró̗dzy bó̗dó̗ Aaronowy y synom gego, ale prawe plece* s pokoynich obyet dostanye syó̗ za pyrwe dary kaplanowy. A ktori offerowacz bó̗dzye krew y tuk s synów Aaronowich, ten bó̗dzye myecz plece prawe za swoy dzyal. Albo gró̗dzy podnyesyone a plece oddzyelone wsyó̗l sem (!) od synow israhelskych z obyeti gich pokoynich. A dal sem Aaronowy kaplanowy y synom gego prawem wyecznym, ode wszego ludu israhelskyego. Tocz gest mazanye Aaronowo y synow gego w obyetuyó̗czich duchownich[250] boszych, tego dnya w ktorysz gest gemu* ustawyl Moysesz, abi w kaplanstwye uszywaly, a czsosz gym przykazal pan dacz synom israhelskym w zakonyem* wyecznim[251] w gich rodzayu. Tocz gest prawo seszzenya y poszwyó̗)tney obyaty za grzech y za wynó̗, y za poszwyó̗czone y za obyati pokoyne, geszto gest ustawyl pan Moyseszowy na gorze Synay, gdisz przykazal synom Israhelskym, abi offyerowaly obyati swe bogu na puszczy Synay.

VIII.
I mowyl gest pan ku Moysesowy rzekó̗cz: Weszmy Aarona y syni gego, a odzyenye gich, a mazanye oley*[252], czyelcza za grzech, a dwa skopi, nyeczky s przesznyczamy, a sgromadzysz wszystek sbor Israhelskych synow ku dzwyrzom stanowym. Y uczynyl Moysesz, czsosz bil bog przykazal. A sgromadzyw wszystek zastó̗p przede dzwyrzmy, y rzekl: Tocz gest rzecz, ktoró̗szto gest przykazal pan uczynycz. A natichmyast postawy Aarona y syni gego. A gdisz ge bil omyl, oblegl byskupa we gzlo lnyane, y opassye gy passem, a obleczye w suknyó̗ó̗ modró̗ó̗, a s wyrzchu naplecznik poloszy, genze zwyó̗zaw passem, przyrzó̗dzy ku napyrsznyku, na gemze gest Uczyenye a Prawda. A koronó̗ wloszy naglowó̗, a na nyó̗ przeczywko czó̗lu* zawyesy skrzydlo zlote, szwyó̗czone na poszwyó̗cenye, yakosz przykazal[as] gemu pan. Wszyó̗w mazanye oleyne, gymsze smasze stan se wszym ymayó̗czym* gego. A gdisz szwyó̗czó̗cz pokropyl byl oltarze* syedm krocz, pomazal gego bil, y wszytko oró̗sze gego w okool, y umiwadlo s podstawkyem gego poszwyó̗tczy* olegem. Gensze wlyaw na glowó̗ Aaronowy, smaze gy y poszwyó̗czy. a syn gego postawyw y poszwyó̗czyl, y obleczye w suknyó̗ lnyane, y opasse pasem, y wstawy na nye czyapky, yako przykazał pan. Y offyeruge czyelczya za grzech. A gdisz na glowye gego poloszyw Aaron y synowye gego ró̗cze swogy, obyetowaw ge*, poczyrpw[253] krwye, a omoczyw* palyecz, dotkne rogow oltarowych* w okol. Gegosz wiczyszczyw a poszwyó̗czyw, przelege sbitecznó̗ krew ku fundamentom gego. A tuk, genze bil nadrobyl, y syatkó̗ wnó̗trznó̗, a dwye lyó̗dzwyczy s logem swym zakadzy na oltarzu. Czyelcza [s] skoró̗ó̗ y s myó̗ssem y s gnogem seszsze przed stani, yakosz gemu bog przykazal. Offyerowal y skopy ku obyeczye kadzydlney. Na gegosz glowó̗ gdisz wloszyl Aaron a synowe gego ró̗cze swe, obyetowaly ge. y wlege krew gego na oltarz w okol. a samego skopu na kó̗sy zsyekaw, y glowó̗ gego y koszczy y tuk, zakadzy ognyem. Zmiw (zmyw) drzewyey trzewa y nogy, a wszystek skop spolu sezze na oltarzu, przeto ysze bila obyata kadzydlna, w wonyó̗ przechó̗nó̗[254] panu, yakosz przykazal pan gemu. I offyemge skopu drugego na poszwyó̗czenye kszyó̗szkye. Y poloszó̗ó̗ na glowye gego Aaron y synowye gego ró̗ce swe. Ktoregosz gdisz obyetuge Moyzes, weszmye krwye y dotknye ucha prawego Aaronowa y palcza ró̗ky gego prawey, takyesz y nosznego. Y postawy syni Aaronowi, a gdisz opyó̗cz ostateczne bilo[255] krwye s skopu obyetowanego, dotknó̗ó̗l syó̗ kraya ucha prawego y wszech palczoow ró̗ky y nogy prawey, a ostatek przelege na oltarz w okool. A tuk y ogoon y wszystek tuk, ktoryszto przykrywa droby y syadkó̗ wnó̗trznó̗, a dwye lyó̗dzwyczy s tukyem gich, a plece prawe odló̗czil. A wszó̗w s nyecek przesznyczich, geszto bili przed panem bogem, chleb przes kwassu, a bochnyecz okropyoni olegem y placzky, y poloszy tako s wyrzchu na tuku, a plece prawe. daw to wszystko spolu Aaronowy y synom gego. Genze gdisz dzwygly* przed bogem, potem weszmye ge z ró̗ku gich, y zakadzy na oltarzu kadzydlnich obyet, przeto ysze szwyó̗czona gest obyata w wonyó̗ó̗ chó̗tnoszczy boszey szwyó̗toszczy. Wszó̗l y gró̗dzy y podnyosl ge przed bogem, [s] skopu poszwyó̗czonego, yakosz przykazal gemu bog. A wszyó̗w maszcz y krew, ktoraszto bila na ołtarzu, pokropy Aarona y rucho gego, y synow gego y rucho gich. A gdisz poszwyó̗czy ge w rusze gich, przykasze gym arzkó̗cz: Warzczye myó̗sso przede dzwyrzmy stanowimy, a tudzyesz geczczye ge. chlebi poszwyó̗czone geczczye, ktoreszto poloszom só̗ na nyeczkach, yakosz gemu bog przykazal rzekó̗cz: Aaron a synowye gego bó̗dó̗ó̗ geszcz ge. A czsokolybi zostalo myó̗sa y chlebow, ognyem sezze. A takyesz se dwyrzy stanowich nye wynydzyeczye za syedm dny, asze do tego dnya, ktoregosz szyó̗ napelny czasz (czas) szwyó̗czenya wassego. Bocz w syedmy dnyoch dokona syó̗ szwyó̗czenye, yakosz y nynye uczynyono gest, abi rzó̗ó̗d szwyó̗ty syó̗ popelnyl. We dnye y w noczi ostanyeczye w stanye. Chowayczye strosze wistrzeganye pana, abiszczye nye umarly. bo mnye tako przykazano gest. I uczynyly Aaron y synowye gego wszytko, czsosz gest mowyl pan przes ró̗kó̗ Moyszesowó̗.
IX.

A gdisz bil ósmy dzyen, wezwał Moyszes Aarona y synów gego, y wó̗czszich s Israhela rodem, y rzeczye ku Aaronowy: Wezmy s stada czyelcza za grzech, a skopu ku obyeczye kadzydlney, oba nyepokalana, a offyeruy ge przed bogem. A synom Israhelskym moy*: Weszmyczye kosla za grzech, y czyelcza y barana rocznya, a przes pokalanya, ku obyeczye kadzydlney, wolu a skopu za pokoyne obyati. a obyetuge* ge w szwyó̗czydlny obiczayney wszech przed panem. Byel olegez[256] pokropyonó̗ offyeruyczye, bocz dzysz zyawy syó̗ wam pan wasz. I przynyosó̗ó̗ przeto wszytko, yakosz przykazal Moysesz, ku dzwyrzom stanowym. Gdzyeszto wszytko gdysz stalo syó̗, przed pospolstwem rzecze Moyszesz: Tocz gest rzecz, ktoró̗szto przykazal bog. Uczynczye, a syawy syó̗ wam chwala gego. Y rzeczye ku Aaronowy: Przystop ku oltarzu, a obyetuy za grzech twoy. a offyeruy obyató̗, a prosz za syó̗...

Tu kart dziewięć częścią wyrwanych częścią wyrżniętych.
Od tego miejsca poczyna się pismo czwartego pisarza.
(XIX, 5).[at]

... milosciw. Tego dnya, ktores* obyatowana bó̗dze, bó̗dzecze yó̗ gescz, y drugyego dnya. A czosz kok bi zostalo do trzeczego dnya, w ognyu zeszecze. A ktos po dwu dnyu iadl bi yó̗, viopczowan bó̗dze, a beszmilosci winyen, y ponyesze grzech swoy, bo swyó̗cz bozyó̗ pokalal iest, a zagynye dusza iego z lyudu swego. A gdisz bó̗dzesz zyó̗ocz* (żąć) naszenye zemye twey: nye przisznyesz asz do szamey zemye, any opusczone closzi bó̗dzesz sbiracz. Any vinnicze twey gron z ró̗ku twich odpadlich sgromadzacz bó̗dzesz. Ale ubogim pó̗ó̗tnikom szbiracz nyechasz. Ia pan bog was. Nye ucinicze kradzestwa. Nye bó̗dzecze lgacz, any sdradzi zadni blisznego swego. Nye bó̗dzesz crziwoprzisyó̗gacz na ymyó̗ me, any pokalasz ymyenyó̗* pana boga twego. Ya pan. Nye ucinisz naszila blisznyemu swemu, any moczi* snó̗dzisz gego. Nye ostanye slusba slugy twego u czebye esz* do iutra. Nye bó̗dzesz layacz gluchemu, any przed slepim polozisz uraszu. Ale bodzesz syó̗ bacz pana boga swego, bo yaczem pan. Nye ucinisz, czosz zlosciwego iest, any bó̗dzesz nyesprawyedliwye só̗dzicz. Nye przymyesz[257] persony ubogey, any czczy oblicza mocznego. sprawyedliwye só̗dzi twemu blisznemu. Nye bó̗dzesz oszoczczó̗*[258] any rzeptayó̗czy o ludzech. Nye stoy przecziwko krwi swego blisznego. Ia pan. Nye bó̗dzesz nyenyavidzecz* brata twego w szerczu twem, ale iawney* karzi gy, abi nye myal sz nyego grzecha. Nye szukay pomsti, any wspomyenyesz krziwoti myesczan twich. Miluy blisznego twego, iako sam syebye. Ia pan bog was. Zakonow mich ostrzegaycze. Dobitku twemu nye day syó̗ sznicz z ginego plemyenya dobitczó̗ó̗nt*. Pola nye poszeway rosliczitim szemyenyem, y rucho, ktores iest ze dwoyga tkanya, nye obleczesz syó̗. Czlowyek, acz bi spal z zonya* sló̗czenim szemyenya, geszto bi bila dzewka y takesz slachczó̗nka*[259], ale wiplató̗ nyeviplaczono*, any wiszwolenim darowana: bita bó̗dzeta oba, ale nye umrzeta, przeto ze iest nye bila viszwolona. Ale za swó̗ vinó̗ bó̗dze offyerowacz w drzwyach stanu swyadzeczstwa scopu, y bó̗dze proszicz zan kaplan y za vinó̗ gego przed bogem. y slutuge syó̗ nad nim, y bó̗dze odpusczon gemu grzech. A gdisz wnidzecze w zemyó̗, a rosplodzicze drzewey* w nyey owoczne: odeymyecze pirwe gich owocze. Iablony, ktoresz owocze rodzó̗, nyecisti bó̗dó̗ wam. any gich bó̗dzecze gescz. Ale czwartego lata wszitky owocze gego poswyaczony* bodo* slawney* panu. A pyó̗tego lata bó̗dzecze gescz, owocze szbirayó̗cz y iaplka, geszto só̗ urosły. Ia pan bog was. Nye bó̗dzecze gescz myó̗ssa se krwyó̗. Nye bó̗dzecze guslicz any dbacz snow. Any okró̗gle bó̗dzecze strzicz krczicze, any bó̗dzecze golicz brodi. A nad umarlimi nye bó̗dzecze rzazacz czala swego, any zadnego znamyenya blyszn nye cincze wam. Ia pan. Nye poddaway dzewki swey ku nyecistocze, acz syó̗ zemyó̗ nye pokala, a napelnyona bilabi grzechu. Sobot mich ostrzegacze*, a swyó̗czi mey boycze syó̗. Ia pan bog was. Nye przichilaycze syó̗ ku czarownikom, any od guslnikow czso pytaycze, abiscze syó̗ nye pokalali od nich. Ia pan bog was. Przecziwko szadim glowam powstany, a poczczi twarz starego, a boy sza* pana boga twego. Iaczem pan. Bó̗dó̗li przebiwacz przichodnye w zemy waszey, a bidlicz myedzy wami: nye uró̗gaycze gemu. Ale bó̗dze myedzi wami iako bidló̗czy. a miluycze gy kalszdi* iako sami szebye, boszcze y vi bila* takyesz przichodnye w zemi Egipskey. Ia pan bog was. Nye czincze zadnye* zlosczy w só̗dze, w rownosci[260], wadze y w myerze. Wagó̗ sprawyedliwyó̗* rownó̗ bó̗dzecze myecz wagó̗, a sprawyedlivi corzecz, y prawyó̗ myakó̗*[261]. Ia pan bog was, ienzeczem viwyodl was z zemye Egipskey. Ostrzegaycze wszego przikazanya mego y wszech só̗dow mich, a napelnaycze ge. Ia pan bog.

XX.

I mowil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: To powyecz synom israelskim: Czlowyek s synow israelskich, y przichodnye, ktorzis przebiwyayó̗ w Ieru- salem, ktosbi czso dal z semyenya swego modle Moloch, smyerczó̗ umrze. lud zemski ukamyó̗nuge* ge*. A ya polozyó̗ oblicze swoge przecziwko gemu, y podszekó̗ ge s posrzotka luda mego, przeto ze iest udzalal [s] szemyenya swego modló̗ Moloch, a poganili* ymyó̗ me swyó̗te. Iestli omyeskal lud zemski, a iako mala dba mego przikazanya, przepuscil bi czlowyeka, ienzebi udzelil s sze[au]myenya swego modle Moloch, any iego chczal zabycz: postawyó̗ mó̗ twarz przeciwo czlowyeku temu i rodu iego, y podetnó̗ gy i wszitki, ktorzis só̗ gemu prziszwolili, abi nyeciscili* s Moloch, sposrzotka ludu mego. Dusza, ktoras syó̗ pochili ku czarownikom y ku guslnikom, a nyecisczicz bó̗dze s nimi: ustawyó̗ oblicze przecziw gey, a zabyó̗ yó̗ s posrzotku luda gego. Poswyó̗czcze syó̗, a bó̗czcze swyó̗ci, bocz ia swyó̗ti iesm pan bog was. Ostrzegaycze przikazanya mego, a pelncze ge, bocz ia pan, ienze poswyó̗cem[262] was. Ktos poklnye otcza albo maczerz, smyerczó̗ umrze. Ktos poklnye otcza y maczerz: krew gego bó̗dze na nyem. Iestibi kto czudzolozil s zonó̗ czudzó̗, a czudzolostwo ucinilbi s zonó̗ blisznyego swego: smyerczó̗ umrze czudzolosznik y czudzolosznicza. Ktos bi spal z maczochó̗ swyó̗*, a gloszil ganyebnoscz otcza swego: smyerczó̗ umrzeta oba, krew gich bó̗dze na nych. Ktos bi spal sz nyewyastó̗ swó̗: oba umrzeta, boszta grzech skaradi ucinila. krew gich bó̗dze na nich. Ktos bi spal z samczem sló̗czenim zenskim: oba ucinilasta nyemy grzech, smyerczó̗ zemrzeta, krew gich bó̗dze na nich. Ktos na dzewkó̗ zonó̗, poymye maczerz gey: grzeck iest ucinil. ziwo spalon bó̗dze s nima, any ostanye taki nyepodobni myedzi wami. Ktos s dobitczó̗czem albo s bidló̗czem sydze syó̗: smyerczó̗ umrze, a dobitczó̗ zabito bó̗dze. Zona, ktoraskole syó̗ podlozi ktoremukole dobitczó̗czyu: spolu zabita bó̗dze s nim, a krew gich bó̗dze na nich. Ktos bi kole poyó̗l szostró̗ swyó̗*, dzewkó̗ otcza swego, albo dzewkó̗ maczerze swey, a opatrzilbi gaynbó̗ gey, a ona opatrzilabi ganbó̗ bratowó̗: nyeslusnyó̗* iesta rzecz ucinila. zabita bó̗dzeta oba [w] widzenyu luda swego, przeto zesta swó̗ skaradoscz sobye wzyavila, y ponyeszeta (poniesieta) grzech swoy. Ktos syó̗ zydze s zonó̗ swó̗ [w] wiplywanyu zenskey nyemoczi, a wzyavi nyemocz gey, gdisz iest ona nyemoczna bila, a odtworzila studniczó̗ krwye swey: zabita bó̗dzeta oba s posrzotku luda swego. Skaradosczi mamki twey a czotki nye otkriway. ktos iest ucini*, ganyebnoscz swego czala odkriway, ponyeszeta oba grzech swoy. Ktoś syó̗ szydze z zonó̗ striya albo wyuya* swego, a wzyavi ganyebnoscz bliscosczy swey: ponyeszeta oba grzech swoy, a przes dzeczi umrzeta., Kto poymye zonó̗ brata swego: zapowyedzanó̗ rzecz czini, a sromotó̗ brata swegu wzyawy, a przes dzeczi bó̗dze. Ostrzegaycze praw mich y só̗dow, a pelncze gey*, abi was zemyó̗* nye wyrzuczila, w nyó̗szto gidó̗czi y przebiwyayó̗czi* bó̗dzecze. Nye chodcze [w] wlosnosczach narodow, ktoresz to ya wyzonó̗ (wyżonę) przed wami. bocz to wszitko só̗ó̗ ucinili. a w ganyebnosczi myalem ge. Ale wam mowyó̗: obsyó̗dzecze zemyó̗ gich, ktoró̗sz ya wam dam ku dzedziczstwu, zemyó̗ plinó̗czó̗ mlekem a myodem. Ia, pan bog was, wiló̗czilem was z ginich ludzy. odló̗czczesz przeto i wi dobitczó̗ta ciste od nyecistego. a nye pokalaycze dusz waszich w dobitczó̗toch y w ptaczech y we wszem, czosz syó̗ rusza na zemy, a czoszem ukazal wam, bó̗dó̗cze pokalanye*. A bó̗dzecze mnye swyó̗ci, bocz iestem swyó̗ti, ia pan. a wiló̗czilem was z ginich ludzi, abiscze bili moy. Mó̗sz albo zono*, w ktorichzeto bó̗dze wyesczi albo guszlni duch, smyerczó̗ umrzeta, a kamyenym obrzuczona bó̗dzeta, krew gich na nich bó̗dze.

XXI.

I rzekl iest pan ku Moyzeszovi: Mow ku kaplanom synom Aaronovim, a powyesz giim: Nye pokala syebye kaplan myedzi umarlczi myesczan swich. Iedno tilko myedzi przirodzonimi a blisznimi, to iest nad otczem y nad maezerzó̗ y nad synem y nad dzewkó̗ y nad bratem y nad syostró̗ dzewyoyó̗*, ktoras nye iest dana za mó̗sz. a nad kxó̗zyó̗czem luda swego pokala syó̗. Nye bó̗dó̗ golicz glowi any brodi, any na swem czele sczynyó̗ narzaskow. Swyó̗ci bó̗dó̗ panu bogu swemu, a nye pokalaycze gymyena gego, bo zapal bozi iest, a chlebi boga swego offyeruyó̗, a przetos swyó̗ci bó̗dó̗. Zle* dzewki a nyeuczciwey nye poymyesz sobye zza zonó̗, any tey, ktoras swym mó̗zem wzgardzila, bo iest poswyó̗czon bogu swemu, a chlebi obyetne offyerowacz bó̗dze. Przeto bó̗cz swyó̗ó̗t, iako ia iestem swó̗ó̗t, pan, ienze poswyó̗czam was. Kaplanyska dzewka gdisz bi pochwiczona bila w nyecistocze y poscundzila ymó̗ otcza swego: plomyenim uszona bó̗dze. Biskup, to iest kaplan nawisszy myedzi braczó̗ swoyó̗ bó̗dze, na iegoszto glowey* przelan iest oley mazanya, a iegosto ró̗cze só̗ na kapłaństwo poswyó̗czony, a obleczon iest w szwyó̗te rucho. glovi swey nye odkrige, rucha swego nye strzize, a ku wszelkemu umarlemu owszem[av] nye wnidze. Ale nad swym otczem y maczerzó̗ nye bó̗dze pokalan. Any vinidze s swyó̗tich, abi nye pokalal swyó̗ci bozey. bo oley swyó̗tego mazanya boga iego na nyem iest. Ia pan. Pannó̗ poymye zonó̗. wdowi y y roszwyedzoney y poganbyoney y nyecistey y pokalaney nye poymye, ale dzewkó̗ z luda swego. Nye szmyeszay rodu swego any daway ludu włosci twey, bo ia pan, ienze swyó̗czó̗ ge. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Mow ku Aaronovi: Czlowyek szemyenya twego, poczeladnik twoy, ienze bi myal pokalanye, nye bó̗dze offyerowacz chlebow bogu swemu, any przistó̗pi k slusbye iego. Billibi slepi albo chromi, albo malego albo rosdó̗tego nosza, albo szlomyoney ró̗ki albo nogi, albo garbowati, albo slzawi, albo byelmo mayó̗czi na oczu, albo ustawmy swirzb, albo krostavi na czele, albo kilavi: wszelki ktoris ma pokalanye s semyena Aarona kaplana, nye przistó̗py ofiyerowracz panu, any chlebow bogu swemu. A wszaak bó̗dze gescz chleb, ktoris offyeruyó̗ w swyó̗ci. ale tak, abi w oponó̗ nye wchadzal any przistó̗pal ku oltarzu, bo pokalanye ma, a nye ma po- kalacz swyó̗ci mey. Ia pan, ienze swyó̗czó̗ was. Y movil iest przeto Moyzes ku Aaronowi y k synom gego y ku wszemu Israelowi wszitko, czosz mu bilo przikazano.

XX secundum.

I mowil iest pan ku Moyzeszowi rzekó̗ó̗cz: Mow ku Aaronowi a k synom gego, acz syó̗ chowayó̗ od tego, czosz poswyó̗czono iest synom israelskim. acz nye pokalayó̗ ymyena poswyó̗czonich rzeczi mnye, ktores oni offyeruyó̗. Ia pan. Powyecz k nim y bó̗dó̗cim gich: Wszelki czlowyek, ienze syó̗ prziblizi s rodu waszego k temu, ktores poswyó̗czono iest, a ktoresto só̗ offyerowali synowye israelsczi panu, na nyemze iest nyecistota, sgynye przed bogem. Ia pan. Czlowyek s semyena Aaronowa, ienzebi bil tró̗dowat albo czirpyó̗ó̗cz vilanye szemyenya, nye bó̗dze gescz tego, czosz iest poswyó̗czono mnye, doyó̗ó̗d iest nyesdrow. Kto syó̗ dotkney* nyecistoti martwego a tego, od nyegos vichadza semyó̗ sló̗czenya, a ktos syó̗ dotkney lazyó̗czey rzeci, albo czsokoli nyecistego, iego dotknenye iest nyeciste: nyecist bó̗dze esz do wyeczora, a nye bó̗dze gescz tego, czosz iest poswyó̗czono. Ale gdisz omige czalo swe wodó̗, a gdisz zaydze sluncze: tedi só̗czi oczisczon, gescz bó̗dze poswyó̗czone, bo iest karmya iego. Umarli a uchwaczonego od zwyerzó̗cza nye bó̗dze gescz, abi syó̗ tim nye pokalal. Iaczem pan. Ostrzegaycze mego przikazanya, a nye poddawaycze syó̗ grzechom, abiscze nye smarli w swyó̗czi, gdisz yó̗ pokalacze. Ia pan, ienze swyó̗czó̗ was. Wszelki czudzozemyecz nye bó̗dze gescz swyó̗czonego, podszadek kaplanow y mitnik nye bó̗dó̗ gescz tego. Ale ktoregos kaplan cupy (!) a ktos iest schowanyecz w domu iego, ten ge bó̗dze gescz. A bilalibi dzewka kaplanowa komuszkole sz ludu oddana: s tego, czosz iest poswyó̗czono, y s pirwich urod gescz nye bó̗dze. Iestli wdowa, albo zagnana bilalibi, a przes dzeczy nawroczi syó̗ w dom otcza swego: iako dzewka obikla iest, karmyona bó̗dze karmyami otcza swego. Wszelki czudzozemyecz gescz s nyego nye bó̗dze myecz moczi. Ktosbi yadl nyewyadomye swyó̗czone: przida pyó̗- tó̗ czó̗scz s tim, czosz iest iadl, y da kaplanovi w swyó̗cz. A nye pokalayó̗ swyó̗czonego synow israelskich, ieszto offyeruyó̗ panu, abi sznacz nye czirpele* grzecha viny swey, gdiszbi swyó̗czone iedli. Ia pan, ienze poswyó̗czuyó̗ was. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Mow ku Aaronovi y k synom gego, y ku wszitkim synom israelskim, a powyecz gim: Czlowyek z domu israelskyego y przichodzen, ktorisz bidli u was, ktosbi offyerowal obyató̗ swó̗, albo slub napelnyayó̗cz, albo dobrowolnye obyatuyó̗cz, czoszbi koli obyatowal na obyató̗ zapalnó̗ bozó̗, abi offyerowano bilo wami. Samyecz nyepokalany bó̗dze sz wolow y z owyecz y s kosz. Bó̗dze myecz przekazó̗: nye offyeruycze, bocz nye bó̗dze wdzó̗czno. Czlowyek, ienze bó̗dze offyerowacz obyató̗ pokoynó̗, albo slub pelnyó̗cz, albo dobrowolnye offyeruió̗cz, tako z wolow y z owyecz: nyepokalanó̗ offyeró̗[263], abi wdzó̗czna bila panu. Wselka przekaza nye bó̗dze na nyem. Bó̗dzeli slepe albo chrome albo ranyone, albo liszage mayó̗cze, albo swirzb, albo crostawe: nye offyeruycze tego panu any zakadzicze tym na oltarzu bozem. Wolowe y od owcze ucho odettnó̗ó̗cz[264], dobro[aw]wolnye offyerowacz moze. ale slub s tego zaplaczon bicz nye moze. Wszelki* dobitczó̗ starte albo stluczone, albo uczó̗tego albo odyó̗tego lona, nye offyeruicze panu. a w zemi waszee* tego nye uczinicze. Z ró̗ki czudzozemczowey nye offyeruycze chlebow bogu waszemu y czokoli ginego chczecze dacz, bo nakazone a pokalanye gest. wszego nye przymuycze tego. Y mowil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Wool y owcza y koza gdi syó̗ urodzy, syedm dny bó̗dze pod wimyenyem maczerze swey. Ale w ossmi dzen, y potem, offyerowacz bó̗dzecze panu. Bo any wool any owcza nye bó̗dze offyerowana iednego dnya s plodem swym. Bó̗dzeczek obyatowali obyati za dzó̗kowanye panu, abi bil miloscziw: tegos dnya, ktoregos obyatugecze, gescz ge bó̗dzecze, a nye ostanye niczs do iutra dnya wtorego. Ya pan. Ostrzegaycze przikazanya mego, a pelnicze ge. Ya pan. Nye pokalaycze gimyena mego swyó̗tego, abich syó̗ oswyó̗czil w posrzotku synow Israelskich. Ia pan, gestem poswyó̗czil was, a wawyodlem was z zeme Egipskye*, abich bil wam za boga. Ya pan.

XXIII.

Mowil iest pan ku Moyszeszovi rzekó̗cz: Mow synom Israelskim, a powyecz gim: Tocz só̗ dnyowye pana, geszto naziwacz bó̗dzecze swyó̗ti. Sescz dny dzalacz bó̗dzecze. dzen szodmi, przeto ze iest sobotni, odpoczinyenye iest, swyó̗ti bó̗dze nazwan. Wszelkego dzala nye ucinicze w nyem, bo sobbota boza iest we wszech waszich przebitczech. Ti to dnyowye só̗ bozy swyó̗ci, ktores swyó̗czicz bodzecze czaszy swimi. Myesyó̗czo* pirwego, czwartego naczcze dnya myeszó̗cza tego, ku wyeczornemu*[265] Prziscze boze iest. A pyó̗tego naczcze dnya myeszó̗czó̗* tego, swyó̗tek iest przesnicz bozich. Sedm dny przesnicze gescz bó̗dzecze. dzen pirwi slawni y swyó̗ti bó̗dze wam. Wszego dzala robotnego nye ucinicze w nyem, ale offyerowacz bó̗dzecze obyató̗ w ognyu za sedm dny. Ale szodmi dzen bó̗dze slawaiyeyszi y swyó̗tszy, y zadnego dzala robotnego nye udzalacze w nyem. Y mowil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Mow synom israelskim, a rzeczy k nim: Gdisz wnidzecze do zemye, ktoró̗ó̗s ya wam dam, a ssezznyecze snopy s kloszow, przinyescze pirwey* urody szny (żni) waszey ku kaplanovy. Ienze wznyesze oczepkó̗ przed panem, abi wdzó̗cznó̗ bila za was, a (?) drugy dzen sobotni, y poswyó̗ci gy. Tegos dnya, iegos[266] snop syó̗ swyó̗ci, zabitli[267] bó̗dze baran nyepokalany roczny na obyató̗ panu. Y na szszgó̗cze* rzeczi offyerowany bó̗dó̗ s nim dwa dzesyó̗tky byeli scropyoney oleyem ku kadzenyu bozemu y ku wony przechó̗tney, y paló̗czó̗ obyet vina, cztwarta czó̗scz Hyn, takey marki*. Chleba quaszonego y krup nye bó̗dzecze gescz z naszenya asz do tego dnya, ktoregos bó̗dzecze offyerowacz bogu waszemu. Przikazanye iest wyeczne waszem* pokolenyu y wszitkim bidliczelom wasim. Przetos vikczicze od ginego dnya sobotnego, w nyemzescze offyerowali snopi pirwich urood, sedm tidnyow pelnich, asz do ginego dnya napelnyenye[268] tegodnya sodmego, to iest pyó̗tdzesszó̗t dnyow. A tak bó̗dzecze offyerowacz nowó̗ obyató̗ bogu se wsech przibitkow waszich: chlebi pirwych urod dwa ze dwu dzesyó̗tku byeli quaszenye*, gesto upyeczecze s pirwich urod panu. A bó̗dzecze offyerowacz s chlebi sedm baranow nyepokalanich rocznich, a czelcza iednego s stada, a scopu dwu. y bó̗dó̗ ku obyecze szoney (żżonej) z rzeczami swymi, ku wony przechatney* panu. Uczincze y koszla za grzech, y dwa barany rocznya ku obyecze pokoyney. A gdisz ge podnyesze kaplan, a chlebi pirwey urodi przed bogem: dostanó̗ syó̗ ku uzitku gego. Y nazowyecze ten dzen przeslawmi a przeswyó̗ti. wszego dzala robotnego nye czincze w nyem. Wlosnoscz wyeczna bó̗dze we wszech przebytczech w pokolenyó̗* waszem. A gdisz bó̗dzecze zyó̗ó̗cz naszenya wasza, nye przizinaycze przi samey zemi, any ostawyonich klossow szbyeraycze. ale ubogim a podrosznim nyechaycze gich. Ia pan bog was. Y mowil iest pan ku Moyzezovi* rzekó̗ó̗cz: Mow synom israelskim: Myeszyó̗cza* szodmego, pirwi dzen myeszyó̗cza, bó̗dze wam sobota pamyó̗tliwa w brzyó̗cze (brzęce) tró̗bi. y bó̗dze nazwana swyó̗tó̗. Wszelkyeka* dzala robotnego nye cincze w nyey, a offyerowacz bó̗dzecze obyató̗ panu. Y mowil iest pan ku Moyszeszovi rzekó̗ó̗cz: Dzeszyó̗ti dzen myeszyó̗cza tego szodmego, dzen oczisczenya bó̗dze prze[ax]slawni, a bó̗dze nazwan swyó̗ti. A sznó̗dzicze dusze wasze w nyem, a offyerowacz bó̗dzecze obyató̗ panu, a wszelkego dzala nye bó̗dzecze czinicz w czasu tego dnya, bocz dzen smilowanya iest, abi milosciw bil wam pan bog was. Kaszda dusza, ktoras bi nye bila sznó̗dzona tego dnya, sginye s ludu swego, a ktoras bi dzala czosz koli ucinila, sgladzó̗ yó̗ s luda swego. Przetos nyzadnyego dzala nye bó̗dzecze czinicz w nyem. wlosnoscz wyeczna bó̗dze wam we wszech narodzech y w przebytczech waszich. Sobota odpoczmyenye iest, y snó̗dzicze dusze wasze dzen dzewyó̗ti myeszyó̗cza, od wyeczora esz do wyeczora swyó̗czicz bó̗dzecze soboti wasze. Y mowil iest pan ku Moyzeszowi rzekó̗ó̗cz: Mow synom israelskim: Od pyó̗tego naczcze dnya myeszyó̗cza tego sodmego, bó̗dó̗ dnyowye stanow, sedm dny panu. Dzen pirwi nazwan bó̗dze naslawneyszi a naswyó̗tszy. wszego dzala robotnego nye bó̗dzecze cinycz w nyem. Sedm dny bó̗dzecze offyerowacz obyati zapalne panu, a dzen ossmi bó̗dze przeslawni a przeswyó̗tni. A bó̗dzecze offyerowacz obyató̗ zapalnó̗ panu, bocz iest szbor[269] a dani. wszelkego dzala robotnego nye bó̗dzecze czinicz w nyem. Tocz só̗ dnyowye bozi, ieszto nazowyecze przeslawnye y przeswyó̗te. y offyerowacz bodzecze w nich offyery panu, obyati zapalnye, y palayó̗cze, podle rzó̗du kalzdego* dnya, procz sobot bozich a darow waszich, ktores offyerugecze [s] slubu, albo ktores dobrowolnye dawacze panu. Przetos od pyó̗tego naczcze dnya myeszó̗cza sodmego, gdisz sgromadzicze wsztki* uzitki zemye wszey*, bó̗dzecze slawicz dny boze za sedm dny. dzen pirvi a dzen ossmi bó̗dze sobota, to iest odpocinyenye. I weszmyecze sobye dnya pirwego owocze s drzewa przekrasnego, a lyst palmovi, a rosgy z drzewa gó̗stich latorosly, wirzbye s potoka, a bó̗dzecze syó̗ weszelicz przed panem bogem waszem. Y bó̗dzecze slawycz swyó̗to gego sedm dny w rok. wlosnoscz weczna bó̗dze w narodzech waszich. Myeszyó̗cza sodmego swyó̗ta bó̗dzecze slawycz, a bó̗dzecze przebiwacz w stanyech sedm dny. Wszelki, ienze s rodu israelskego iest, ostanye w stanyech sedm dny[270], abi syó̗ ucili posledni waszy, zecem kazal w stanyech przebiwacz synom israelskim, gdiczem ge viwyodl z zemye egypskey. Ia pan bog wasz. Y movil iest Moyzes o swyó̗czech k synom israelskim.

XXIIII.

I movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Przikasz synom israelskim, acz offyeruyó̗ tobye oley oliwny przecisti y stwyatli* ku ustawnemu swyczenyu za obyczay przed oponyó̗* swyadeczstwa w stanu zaslubyonem. Y polozi gy Aaron od wyeczora esz do iutra przed panem, obiczayem a rzó̗dem wecznim w narodzech waszich. Na swyeczniki* przeczistem polozeni bó̗dó̗ wszdi przed obliczim bozim. A weszmyesz byely, a warzisz z nyey dwanascze chlebow, giszto kalsdi bó̗dze myecz dwa dzeszyó̗tki; gichze to iest rosno (?) szecz[271] na stoley* przed panem przecistem polozisz. A polozisz na nye kadzidlo przeswyatle, abi bil chleb na pamyó̗ó̗cz offyery bozee*. Na kalszde soboti przemyenyoni bó̗dó̗ przed bogem, przyó̗tti od synow israelskich prawim* prawem* wyecznim. Y bó̗dó̗ Aaronovi a synow iego, abi iedli ge na swyó̗tem myeszcu, bo swyó̗te swyó̗tich [jest] s poswyó̗tnich obyaat bozich prawem wyecznim. Owa, iest wiszedl syn zony israelskey, gegos iest urodzila bila sz mó̗zem Egipskim myedzi synmi israelskimi, y srzó̗gal syó̗ iest w stanyech s mó̗zem israelskim. A gdisz bil wró̗gal*[272] ymyenyu bozemu, a poklinal iest gy: prziwyedzon iest ku Moyzeszovi. Zwana iest macz gego Salumit, dzewka Dabri, s pokolena Dan. Y puscili gy só̗ do czemnicze, doyó̗t bi nye posznali, czso bi kazal pan ucinicz. Ienze movil iest ku Moyzeszovi arzekó̗ó̗cz: Viwyedzi uró̗gacza przecz s stanow, acz wszistczi polozó̗, ktorzi só̗ gy sliszeli uró̗gayó̗cz, ró̗cze swoge na gego glowó̗, a ukamyonuge gy wszistek lud. A k synom israelskim bó̗dzesz mowycz: Czlowyek, ienze bi przeclinal swego boga, ponyesze grzech swoy. a ktos bi uró̗gal ymyenu bozemu, smyerczó̗ umrze. kamyenim gy obrzuczó̗ wyele luda, lyecz bó̗dz myesczanyn, lyecz bó̗dz przichodzen. Ktosz bi uró̗gal ymyenyu bozemu, smyerczó̗ umrze. Ieuze bi urazil albo zabil czlowyeka, smyercza* umrze. Ienze urazi dobitczó̗, wrocz namyastka, to iest duszó̗ za duszó̗. Ienze bi ucinil sromotó̗ komuskole swych myesczan: iakos iest ucinil, takes[ay] ma bicz gemu. chromotó̗ za chromotó̗, oco za oco, zaab* za zaó̗b* wroci. Iakó̗ó̗sz oganil sromotó̗, takó̗ó̗sz cirpyecz przipó̗dzon bó̗dze. Ienze bi urazil dobitczó̗, wrocz gine. Ienze bi urazil czlowyeka, pomsczono bó̗dze nad nim. Prawi só̗d bó̗dze myedzi wami, lyecz myesczanin, lyecz przichodzen sgrzeszilibi. bocz ya iestem pan bog wasz. Y movil iest Moyzes k synom israelskim. A viwyodszi gy, ienze uró̗gal, przecz s stanow, przirzucili gy kamyenim. Y ucinil* synovi* israelsczi, iakos bil przikazal pan Moyzeszovi.

XXV.
I movil iest pan ku Moyzeszovi na gorze Synay, rzekó̗ó̗cz: Mow synom israelskim a rzeczecz* k nim: Gdisz wnidzecze do zemye, ktoró̗sz ia dam wam: swyó̗czcze sobotó̗ bozó̗. Secz* lat bó̗dzesz szacz pole swe, a secz lyat bó̗dzesz obrzazowacz vinniczó̗ swó̗, a szbyerzesz owoce gey. Ale sodme lato bó̗dze sobota zemye, odpocinyenye bozeey*. Pola nye bó̗dzesz poszewacz, a vinnicze nye bó̗dzes obrzazowacz. Czosz wolnye rodzi zemya, nye bó̗dzesz znó̗ó̗cz, a s gron pirwich urod swych iako sbiranye vina nye bodzesz sbiracz. Bocz lyato zemye odpocinyenye iest. Ale bó̗dó̗ wam na pokarm, tobye a sludze twemu, robotnicze* twey a otroku twemu, y przichodnyovi, ienze po goscinye iest u czebye, dobitku y scotu twemu, wszitko, czosz syó̗ rodzi, da wam pokarm. A odliczisz sobye sedm tidnyow rokow, to iest sedm sedmi[273], giszto spolu czini dzewyó̗cz a czterdzeszci lyat. y wstró̗bisz w tró̗bó̗ myeszyó̗cza sodmego, a dzeszó̗ti dzen myeszyó̗cza syodmego, smilowanye czaszu po wszeey zemy waszey. Y swyó̗czisz lyato pyecz dzeszyó̗te, nazowyesz odpusczenye wszem bidliczelom zemye waszey. Bo iest to lyato miloscywey*. Wroczi syó̗ czlowyek ku ymyenyu swemu, a kaszdi wroczi syó̗ k czeladzy pirwszey. bocz iest milosczywey[274]. A pyeczdzesyó̗tego lata nye bó̗dzecze szaacz, any zyó̗ó̗cz samego od szebye rostó̗czego na polu. A pirwych urood vinnich nye bó̗dzecze szbiracz prze oswyó̗czeney* milosciwego lata, a natichmyast wzó̗te snyecze. Lata milosciwego wszelki wroci syó̗ ku ymyenyu wszemu. Gdisz przedas czsokole myesczanynowy swemu, albo copysz* u nyego: nye smó̗cz brata swego, ale podle policzenya lyata milosciwego copysz u nyego, a podle ukazanya uzitkow przeda tobye. Czim wyó̗czey lyat ostalo bi po milosciwem lyatu, tim wyó̗czey roscz bó̗dze y naem (najem). A czim mnye czasu policzil bi, tim mnye cupey (kupiej) staney (stanie), bocz czasz uzitkow przeda tobye. Nye sznó̗dzaycze, geszto só̗ s pokolenya waszego, ale boy syó̗ kalszdi z wasz boga swego, bo iaczem pan bog wasz. Czincze kazanya ma, a só̗dow mich ostrzegaycze, a cincze ge, abiscze bidlicz mogli w zemi przes wszego strachu, a rodzila rola wam uzitki swe, geszto gescz bó̗dzecze esz do szitosczi, nyzadnego syó̗ nye boyó̗ó̗cz any straszcye (?). A pakli biscze rzekli: czso bó̗dzem gescz lata sodmego, nyeszeli bichom[275] any sbyerali uzitkow nasich: dam pozegnanye me wam lyata szosztego, ucinyó̗cz uzitky trzy lata. I bó̗dzecze szacz lata osmego, a bó̗dzecze gescz uzitki stare esz do dzewyó̗tego lata. asz syó̗ y narodzi novego, bó̗dzecze gescz wyotche. Zemyó̗* nye bó̗dze przedana esz na wyeki. bo moya iest, a wy przichodnye y oracze moyscze (moiście). Przetoze wszelka wloscz gymyenya waszego pod smowyó̗ (?) vicupyenya przedawana bó̗dze. Pakli bi twoy brat zubozaw, przedal szedzenye swe, a chczal bi bliszny gego: moze vicupycz, geszto przedal bil. A iestli bi nye myal blisznego, a sam viplató̗ mogl vinalescz: policzony bó̗dó̗ uzitki iego od tego czasu, iak iest przedal, a czso ostatek iest, wrocz cupczovi. a tak weszmye szedzenye swe. Paklibi nye nalaszla ró̗ka iego, abi wroczil viplató̗: bó̗dze myecz cupyecz, ienze iest cupil, esz do milosczywego lata. bo w nyem wszitko przedanye wrocy syó̗ ku panu i ku dzedziczu pirwszemu. Ktos przedal dom swoy w murzech myestskich, bó̗dze myecz odpusczenye viplati[276], doyó̗ó̗d syó̗ iedno lata* nye napelny. Paklibi nye viplaczil, a rok bi przebyegl: cupyecz dzerzecz ma ge y bó̗dó̗czi iego esz na wyeki, a viplaczicz syó̗ nye bó̗dze mocz, tako y milosciwim latem. Iestlibi bil dom we wszi, ktorysz* muru nye ma: dzedzinnim prawem przeda syó̗. nye billibi naprzód wiplaczon, miloscivim latem ma syó̗ nawroczicz ku panu swemu. Domowye slug kosczelnich, ktorziszto só̗ w myesczech w murze, mogó̗ viplaczeny bycz. Iestlibi nye bili viplaczony: miloscziwego lata ma syó̗ nawroczicz ku panom. Bo domowye w myesczech slug[az] kosczelnich syó̗* (są) za gymyenye myedzi synmi israelskimi. Ale przedmyescza swego nye pprzedadzyó̗, bo gymyenye gich wyeczne gest. Gdisz bi zubozal brat twoy, albo bil medl ró̗kó̗, a przymyesz gy iako przichodnya y podrosznego, a zivilbi syó̗ s tobó̗: nye byerz lify od nyego, any czso wyó̗czey, niszlis gemu dal. Boy syó̗ boga swego, abi syó̗ mogl ziwicz brat twoy u czebye. Pyenyó̗dzi twiich gemu nye dawyay* na lifó̗ó̗, a uzitkow nadwyssey od nyego nye potrzebuy. Ya pan bog wasz, ienzeczem was viwyodl z zemye Egipskey, abich dal wam zemyó̗ Cananeyskó̗, a bil bog wasz. Zalibi ubostwem przinó̗dzon só̗ó̗cz, przedal bi syó̗ tobye brat twoy: nye ucyó̗szay gego robotó̗ robotnikow, ale iako sluzebnik a ratay bó̗dze. Asz do lata milosciwego dzalacz bó̗dze u czebye, a potem vinidze s dzeczmi swimi y nawroci syó̗ ku rodzinye y k gymyenyu otczow swych. Bo moy (moi) sludzi só̗, a yasme*[277] wiwyodl z zemye Egipskey, abich dal wam zemyó̗ kananeiskó̗, a bil bog wasz. Kye bó̗dó̗ przedawani obyczagem nyewolniczim, uczó̗zayó̗cz ge przes mocz, ale boycze syó̗ boga swego. Sluga y sluzebniczka bó̗dze wam s rodu, gesto okolo was só̗. y przichodnye, ktorzis po goscinach u was só̗, albo s tich, ktorzisz só̗ syó̗ urodzili w zemi wasey, ty bó̗dzecze myecz slugami. Dzedziskim prawem przewyedzecze [je] ku badó̗czim*, a w gymyenyu bó̗dzecze na vyeki. Ale bracza* waszich, synow israelskich, nye uczó̗zicze przes mocz. Gdisz bi syó̗ rosmnozila myedzi wami ró̗ka przichodnyowa (!) albo gosczowa, a zubozalli brat twoy y przedal syó̗ gemu, albo komukoli z rodu gego: po przedanyu moze gy viplaczicz. Kto chce z braceey gego, viplaczi gy, stry* y stryny brat, rodzoni, y bliszni. Pakli on moze, sam syó̗ viplaczicz* z liczby laat od czasu przedanya swego asz do lata milosciwego. A pyenyó̗dze, za ktores byl przedan, podle liczby laat[278] myasto sluzebney liczbi. Pakliby wyó̗cey bilo ostalo laat, nisz to asz do milosciwego lata, podle tego wroczicz ma y msdó̗. Paklibi gich bilo malo, polozi liczbó̗ s nimi podle letnye liczby, a nawroczy kupczovi, czosz zbiwa laat, w ktorichzeto gest naprzood sluzil ze msdó̗ policzaycze (?). nye bó̗dze gego nó̗dzicz nasilnye [w] widzenyu mem. Iestlibi tim viplaczicz syó̗ nye mogl w lecze miloscziwem vinidze z dzeczmi swimi. Bo moy sludzi só̗, synowye israelsci, ktoreszem viwyodl z zemye Egypskye. Ia pan bog wasz.
XXVI.

Nye cincze sobye modli ritey, any obrazow, any znamyenya kamyen(ne)go wdzignó̗cz (?) postawyaycze w zemi waszey, abyscze syó̗ modlili gemu. Bo yaczcm pan bog wasz. Ostrzegaycze soboth mich, a strascze syó̗ w swyó̗czy mey. ia pan. Bó̗dzeczeli w przicazanyach mich chodzicz, a przicazanya mego ostrzegacz y pelnicz ge: dam wam descz czasy swimi, a zemyó̗* urodzi plood swoy, a iablony iablek napelnyoni bó̗dó̗. Poscignye znywo mloczbó̗, a sbyeranye vina przekaza (?) bó̗dze szenyu[279], y bó̗dzecze gescz chleb wasz w szitosci, a przes strachu bó̗dzecze przebiwacz w zemi waszey. Dam pokoy w kraynach waszich. bó̗dzecze spaacz, a nye bó̗dze, ktobi waasz przestraszil. Odnyoszó̗ od was zwyerzó̗ta zla, a myecz nye poydze w krayny wasze. Zazenyecze nyeprziyaczele wasze, y padnó̗ przed wami. Pyó̗ó̗cz waszich ginich sto popó̗dzi, a sto waszich dzeszó̗ó̗cz tiszó̗czow. padnó̗ nyeprziyaczele waszy od myeczó̗* [w] widzenyó̗* waszem. Wesrzó̗ na was, a wsrosczecze y wsplodzicze syó̗, y udzwirdzó̗ slub swoy s wami, y bó̗dzecze gescz dawnego schowanya, a stare gyne, gdisz nowe przidze, virzuczicze. Polozó̗ stan swoy possrzod was, a nye odrzuczi was dusza ma. Chodzicz bó̗dó̗ myedzi wami, a bó̗dó̗ was bog. A wi mi bó̗dzecze lud moy, a ia bó̗dó̗ pan bog wasz, ienzeczem was viwyodl z zemye

Egipskye, abiscze nye robotowali gim, a ienzeczem slamal wrzeczó̗dze s gartl waszich, abiscze chodzili proscy. Pakli nye bó̗dzecze posluchacz mnye, a nye napelnicze wszego przikanya* mego, sgardziczek prawi mimi, y só̗di potó̗picze, a nye ucziniczeli tego, czosz iest ustawyono mnó̗, a ku wsruszenyu przewyedzecze slub moy: a ya to ucinyó̗ wam. Nawyedzó̗ was richlo w goró̗czosczi y w nyedostaczcze, ienze zasloni oczi wasze y zaguby dusze wasze. Darmo bó̗dzecze szaacz szemyó̗ wasze, ktoresto od nyeprzyaczol waszich szekltano (?)[280] bó̗dze. Postawyó̗ oblicze me przecziwko wam, a padacz bó̗dzecze przed nyeprzyaczelmi waszimi. A podani bó̗dzecze tim, gyszlo wasz nyenawidzó̗. pobyegnyecze, ano was zadny[ba] nye gony. Pakli y tak nye bó̗dzecze mnye posluchacz: przidam karanya waszego sedm krocz wyó̗czey prze grzechi wasze. I potró̗ pychó̗ twardosci wasey, y dam wam z wirzchju nyebo iako zelazo, a zemyó̗ myedzanó̗, y sgynye na darmo uszile wasze, Nye wada zemya plodu swego, any iablon iablek. Bó̗dzeczeli chodzicz, boczó̗ó̗cz syó̗ przecziwko mnye, a nye wsliszicze mnye: przidam ran waszich esz do sedm krocz tilesz prze grzechi wasze. Y wipusczó̗ na was zwyerz polny, ienze szlepcze was y bidla wasze, a k maley liczbye wszitko prziwyodó̗. y bó̗dó̗ pustey* drogi wasze. A pakli any tak checz[281] bó̗dzecze przyó̗ó̗cz kaszn mó̗, chodzó̗ó̗cz w przecziwnosczach przecziwko mnye, a przecziwicz syó̗ bó̗dzecze: y ia przecziwko wam poydó̗ w przecziwnoscz, a porazó̗ was sedm krocz prze grzechi wasze. Y prziwyodó̗ na was myecz mscziczela mego slubu. A gdisz pobyegnyecze do myast: posló̗ mor possrzood was, a dani bó̗dzecze w nyeprziiaczelske ró̗cze, gdisz zlamyó̗ ky*[282] chleba waszego, tak ze dzeszó̗cz zon pyecz bó̗dó̗ w yednem pyeczu chlebi, a wróci ge na wagó̗, y bó̗dzecze gescz, a nye bó̗dzecze sziczi. Pakli y tak nye usluchacze mnye, a bó̗dzecze chodzicz przecziwko mnye: y ia poydó̗ przecziwko wam w gnyewye przecziwnem. A bó̗dó̗ was karacz sedmyó̗ raan prze grzechi wasze, tako ze bó̗dzecze gescz myó̗so synow waszich y dzewyek waszich. Skazó̗ viszokosczi wasze a modli wasze, a szlupam podobnosci wasze. Padnyecze w skazenyu modl waszich, a ganyebne was ucini dusza ma, tako ze myasta wasza obroczó̗ w pustinyó̗, a upusczó̗ swyó̗ó̗cz waszó̗. a[283] przytnę wyó̗czey woney przechatney*. Y zatraczó̗ zemyó̗ waszó̗, y bó̗dó̗ syó̗ nad nyó̗ dziwycz nyeprzyaczele waszi. gdisz bidliczele bó̗dó̗ z nyego* uczekacz, ale was zatraczó̗ we wlosci, a vymó̗ po was myecz swoy. Y bó̗dze zemyó̗* wasza pusta, a myasta wasza skazona. Tedi lubycz syó̗ zemi bó̗dó̗ soboti gey, po wszitky dny puste swey (?), gdisz bó̗dzecze w zemi nyeprziyaczelskei. Swyó̗czicz boó̗dze, a odpoczinye w szoboti puste swe, przeto ze nye odpocziwala w szoboti wasze, gdiszcze bidlili w zemi waszey. A ktorziszbi z was ostali, dam strach na gich szerca w krayoch nyeprziyaczelskich. straszy ge zwyó̗ó̗k lista leczó̗czego, a tak uczekacz bó̗dzecze, iako przed obliczim myecza. Padnó̗, ano gich zadni nye goni. A padny* kalsdi na swó̗ braczó̗, iako boy uczekayó̗ó̗cz; nizadni z wasz nye bó̗dze smyecz syó̗ przecziwicz nyeprziyaczelom. Zagynyecze myedzi narodi, a nyeprziiaczelska zemya was szmorzi. A paklibi nyektorzy s tich ostali: sdró̗chnó̗ w zlosczach swych w zemi nyeprzyaczol swych, a prze grzechi otczow swych y prze swe sznó̗dzeny bó̗dó̗, doyó̗ó̗d syó̗ nye wisznayó̗ slosczi swich a zlego swego nye wspomyonó̗, gimzeto przestó̗pili só̗ przecziwrko mnye. Przetos y ia ckodzicz bó̗dó̗ przecziwko gim, a wyodó̗ ge w zemyó̗ nyeprzyaczool, doyó̗ó̗d syó̗ nye zapyrzi nyeobrzazana misi gich. A tedi bó̗dó̗ prosycz za zlosczi swe, y wspomyonó̗ na slub moy, ienzeczem zaslubil z Iacobem a z Yzakem y z Aabramem. A na zemyó̗ pomnyecz bó̗dó̗, gesto gdisz opusczona bó̗dze od nich, zlubi syó̗ gim w sobotach swich, cirpyó̗ó̗cz pustinye prze nye. Ale ony bó̗dó̗ prosycz za swee grzechi, przeto ze só̗ zarzuczili só̗di me, a praw mich nyenavidzeli só̗. Ale wszak tako, gdisz bili w zemi nyeprzyaczelskey, nye ofszem gick zarzuczil any tako wzgardzal, abi zagynó̗li, a wsruszony ucinil bich slub moy s nymi. Bo iaczem pan bog gich, a nye zapomnyó̗ slubu mego drzeweyszego, ienzeczem ge viwyodl z zemye Egipskye przed obliczim poganskim, abich bil gych bog. Ia pan bog gich. Tocz só̗ przikazania y só̗dowye y prawa, geszto iest dal pan myedzi sobó̗ a myedzi synmi israelskimi na gorze Synay przes ró̗kó̗ Moyzeszowó̗.

XXVII.

I movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Mow synom israelskim, a rzeczesz k nim: Czlowyek, ienzebi slub ucinil, a slubil by bogu dusza* swó̗: pod sgodzenim da viplató̗. Billibi samyecz ode dwu nascze[284] laat asz do szeczdzesó̗ó̗t laat, da pyó̗ó̗czdzesyó̗ó̗t rublow[285] srebra k myerze swyó̗czi. paklibi nyewyasta, trzydzesci. A pyó̗tego lata esz do dwudzestu samyecz da dwadzescza zawazy. nyewyasta dzesyó̗ó̗cz. Od ienego myeszó̗cza asz do pyó̗tego lata za samcza dany bó̗dó̗ pyó̗cz rublow, a za samiczó̗ trzy. Szeczdzesyó̗ci a przes to samyecz da pyó̗cz naczcze rublow, a zona dzesyó̗ó̗cz. Paklibi ubogy bil a sgodney vroczicz nye mogl bi: stanye przed kaplanem a czosz bi on sgodl a vidzal gy mogó̗czego wroczicz, tilko da. Dobitczó̗, geszto moze obyatowano bycz panu, ktos bi slubil: swyó̗to bó̗dze a nye bó̗dze mocz przemyenicz, to iest, any lep...

Tu jedna karta wyrżnięta.
separator poziomy
NUMERI.
(I, 18)[bb]

...laat a nadto, iakosz przikazal bil pan Moyzeszowi. Y policzony só̗ na pusczi Synay. Z Rubena, pirworodzonego israelowa, po narodzech y po czeladzi, y domyech swych, a w gymyonach poglowya kalzdego, wszego czso iest plodu samczowego ode dwudzestu laat a nadto, gidó̗czych ku boyu, czterdzesczy a szecz tisyó̗czow a pyó̗cz szed. Synow[286] Symeonowich po narodzech y po czeladzi y domyech rodow swych policzony só̗ po ymyonach a po glowach kalzdich, wszitko czosz iest plodu samczowego ode dwudzestu laat y nadto, gidó̗czych ku boyu, pyó̗dzeszyó̗ó̗t a dzewyó̗ó̗cz tiszó̗czow ze trzemi sty. Synow[286] Gad po rodzech a czeladzi y domyech rodzin swych policzoni só̗ po ymyonach kazdich ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi ktorzis ku boyu gidó̗, pyó̗cz a czterdzesczi tisyó̗czow a szecz sed a pyó̗czdzesyó̗ó̗t. Synow[286] Iudowich po narodzech a czeladzi a domyech rodow swych po ymyonach kazdich ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi giszto mogli ku boyu gycz, policzoni só̗ sedmdzesyó̗ó̗t a cztiri tiszyó̗cze a szecz sed. Synow[286] Izacharowich po rodzynach y czeladzi y domyech rodow swych policzoni só̗ po ymyonach kazdich ode dwudzestu laat a nadto, giszto mogó̗ ku boyu gycz, policzeni só̗ cztiri a pyó̗cz dzeszó̗ó̗t tisyó̗czow a cztirzi sta. Synow[286] Zzabulonowich po rodzynye y po czeladzi y domyech rodzin swych zliczeni só̗ po ymyonoch kazdich ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi giszto mogó̗ ku boyu gycz, sedm a pyó̗cz dzeszó̗ó̗t tisyó̗czow a cztirzi sta. Synowi[286] Iozephowich, synow Efiraymowich po narodzech y po czeladzi y domyech rodzin swich policzeni so po ymyonach swich kazdich ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi gyszto mogli ku boyom gycz, pyó̗cz a czterdzesczi tisyó̗czow a pyó̗cz sed. Potem s synow Monaszowich* po narodzech y po czeladzi y domyech rodzin swych policzeni só̗ po ymyonach kazdich ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi gyszto mogó̗ ku boyu gycz, dwa a czterdzesczi[287] tisyó̗czow a dwyescze. S synow Benyamynowich po rodzech a po czeladzi y domyech rodzin swych policzeni só̗ ymyenyem kazdi ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi gyszto mogó̗ ku boyu gycz, pyó̗cz a trzidzesczi tisyó̗czow a cztirzi sta. S synow Dan po narodzech y po czeladzi y domyech rodzin swich policzoni só̗ ymyenyem, kazdi ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi gyszto mogó̗ ku boyu gycz, dwa a seczdzeszyó̗t tisyó̗czow a sedm sed. S synow Aserowich po narodzech a po czeladzi y domyech policzoni só̗ gymyenyem, kalzdi ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi giszto mogó̗ ku boyu gycz, ieden a czterdzesci tisyó̗czow a pyó̗cz sed. S synow Neptalimowich po narodzech a po czeladzi y domyech policzoni só̗ gymyenyem, kazdi ode dwudzestu laat a nadto, wszitczi giszto mogó̗ ku boyu gycz, trzy a pyó̗czdzesyó̗ó̗t tisyó̗czow a cztirzista. Tocz só̗, giszto zliczoni só̗[288] Moyzes a Aron ode dwu nascze kxyó̗zó̗ó̗t israelskich, kazde po domyech rodzin swych, a po czeladzi. Y bili só̗ wszitczi spolu s synow israelskich po domyech a po czeladnicoch swych ode dwudzestu laat a nadto, ktorzis mogli ku boyu gycz, szeczsed a trzi tisyó̗cze mó̗zow pyó̗cz sed a pyó̗czdzesyó̗ó̗t. Ale sludzy kosczolovi w pokolenyu czeladnem só̗ nyezliczeni s nimi. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Pokolena Levi nye lici, any dacz* sumi gich s sinmi israelskimi. Ale ustavysz ge nad stanem swyadzeczstwa a wszitkimi ssó̗di gego, a czso koli ku duchownim obiczayom przislusza. Ony sami ponyosó̗ stan swyadzeczstwa y wszitky potrzeby iego, a bó̗dó̗ w slusbye, a w okol stanu bó̗dó̗ rosbyacz swe stany. Gdisz bracz syó̗[289] bó̗dó̗, seymó̗ slugy stanowe stan. Gdisz stany* podnyosó̗. Ktos kole s czudzich przistó̗pilbi, bó̗dze zabit. Y polozó̗ potem stani synowye israelsczy, kazdi po zastó̗pyech y w tlusczach y w zborzech swych, ale slugy kosczelne w okol stanu rosbyó̗ stany swe, abi nye bilo rosgnyewanye nad wyelkosczó̗ synow israelskich. y bó̗dó̗ czudz[290] na strozy stanu swyadzecstwa. Przeto uczinili synowe israelsczi podle wszego, czosz przikazal pan Moyzeszovi.

II.

Mowil iest pan ku Moyzeszovi Aaronovi rzekó̗ó̗cz: Kaszdi po zastó̗pyech, znamyona* i choró̗kgwi, po domyech rodzin swich, stany rosbyó̗ synowe israelsczi w okol stanu swyadzecstwa zaslubyonego. Na wzchod sluncza Iudas ustanovi stani swe po zastó̗pyech sboru swego, y bó̗dze kxyó̗zó̗ synow iego Naazon, syn Aminadabow. a wszitkó̗ liczbó̗* s pokolenya iego boyuyó̗czich cztirzi a sedmdzesyó̗ó̗t tisyó̗czow a seczsed. Podle iego rosbili só̗ stany s pokolenya Izachar, gichzeto bil woodz Natanael, syn Zuara. wszitka liczba boyownikow iego cztirzi a pyó̗czdzesyó̗ó̗t tisyó̗czow a cztirzista. W pokolenyu Zabulonowye wodz bil iest Eliab, syn Elenow. wszitczi s korzenya[bc] gego sbor boyownikow pyó̗czdzesyó̗ó̗t a sedm tisyó̗czow sze cztirmisti. Wszitczi, geszto w stanyech Iudowick zliczeni só̗, bilo ich iest ssto a szecz a oszmdzesyó̗ó̗t tisyó̗czow a cztirzista. a po zastó̗pyech swych pirwy vinidó̗. W stanyech Rubenowich synow ku poludnyowey stronye bó̗dze wodz Elizur, syn Seuderow. a wszitek sbor boyownikow iego, geszto sliczeni só̗, secz a seczdzesyó̗ó̗t tisyó̗czow a pyó̗czsed. Podle iego stany rosbili só̗ s pokolenya Symeonowa, gichzeto bil kxyó̗zó̗ Salamiel syn Surisadayow. a wszistek sbor boyownikow iego, giszto zliczoni só̗, dzewyó̗cz a pyó̗czdzesyó̗ó̗t tisyó̗czow a cztirzista. W pokolenyu Gadowem kxyó̗zó̗ bil iest Elizaf, syn Duelow. a wszistek sbor boyownikow iego, ktorzisto zliczeni só̗, pyó̗cz a czterdzesci tysyó̗czow a seczsed a pyó̗czdzesyó̗ó̗nt*. Wszitczi, giszto zliczeni só̗ w stanyech Rubenowich, pol drugego ssta tysyó̗czow a ieden tisyó̗ó̗cz a cztirzista a pyó̗czdzesyó̗ó̗nt po zastó̗pyech swych. we wtórem myescze poydó̗. A wznyeszon bó̗dze stan swyadzeczstwa po rodzech sług kosczelniich a po zastó̗pyech gich. a ktorimze srzó̗dem podyó̗t bó̗dze, takesz i slozon bó̗dze. Kaszdi w myesczech a w rzó̗dzech swych poydó̗. A [z] zachodnyey strony bó̗dó̗ synow stanowye Effraymowich, gichzeto kxyó̗zó̗ bil iest Elizama, syn Amiudow. A wszistek sbor boyownikow iego zliczeni só̗ czterdzescy tisyó̗czow a pyó̗czsed. A s nymi pokolenye synow Manassowich, gichzeto wodz iest bil Gamaliel, syn Fadazurow. A wszistek zastó̗p boyownikow iego, ktorziszto zliczeni só̗, czterdzesczi[291] a dwa tiszó̗cza a dwesscze. W pokolenyu synow Benyaminowich kxyó̗zó̗ bil iest Abidan, syn Iedeonow. A wszistek sbor boyownikow iego, giszto slyczeni só̗, pyó̗cz a trzydzesczy tysyó̗czow a cztirzissta. Wszitczi, geszto zliczeni só̗ w stanyech Effraymowich, ssto a oszm tysyó̗czow a ssto po swych zastó̗pyech. trzeczy poydó̗. Ku polnoczney stronye stany rosbili só̗ synowye Danowi, gichzeto wogewoda bil iest Ahiezer, syn Amizadaiow. A wszistek sbor boyownikow iego, geszto zliczeni só̗, seczdzesyó̗ó̗t a dwa tysyó̗cza a sedmdzesyó̗ó̗t. Podle tego rosbili só̗ stani s pokolenya Asser, gichzeto wodz bil iest Fegiel, syn Okranow. A wszistek sbor boyownikow iego, giszto zliczeni só̗, ieden a czterdzesczy tysyó̗czow a pyó̗czsed. S pokolenya Neptalimowa kxyó̗zó̗ bil iest Abira, syn Ennanow. A wszittek sbor boyownikow, geszto zliczoni só̗, trzi a pyó̗czdzeszyó̗ó̗t tisyó̗czow sse cztirmisti. Wszitczi, ktorzis só̗ zliczoni w stanyech Danowych, bilo iest gich pyó̗czdzesyó̗ó̗t a ssto tysyó̗czow a sedm tisyó̗czow a seczsed. a naposledzey poydó̗. Ta to liczba synow israelskich, po domyech narodow swych a s zastó̗py rosdzelonymi sbory* seczsed tisyó̗czow a trzi tisyó̗cze pyó̗czsed a pyó̗cz dzesyó̗ó̗t. Ale slugy kosczelne nye só̗ zliczoni myedzi syni israelskimi, bo tak przicazal bil pan Moyzeszovi. Y ucinili só̗ synowye israelsci, podle czosz przicazal gim pan. Stani rosbili só̗ po zastó̗pyech swych, a brali só̗ syó̗ po czeladzy a domyech otczow swych.

III.

ocz[292] só̗ narodowye Aaronovi a Moyzeszovi we dnyu, w nyemzeto mowil iest pan ku Moyzeszovi na gorze Synay. A ta to gymyona synow Aaronowich: pirworodzoni gego Nadab, potem Abyu, a Eleazar, a Ytamar. Ta to ymyona só̗ synow Aarona kaplana, giszto mazani só̗, a gichzeto napelnyone só̗ y poswyó̗czone ró̗cze, aby kaplanystwa poziwali. Umarly só̗ Nadab a Abyu, gdiszto só̗ offyerowali ogyen czudz przed oblicim bozim na pusci Synay, besz dzeczi. I poziwali só̗ kaplaynstwa Eleazar a Ytamar przed Aaronem otczem swym. Y mowil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Sgromadz pokolenye Levi, a kasz stacz przed Aaronem kaplanem, aby gemu poslugowali a czuli a ostrzegali, czosz koli k slusbye przislusze wyelkosci przed stanem swyadzeczstwa. acz strzegó̗ ssó̗dow stanowich, zluzó̗cze* w slusbye iego. Y dasz darem slugy kosczelne Aaronowi a synom iego, gimze o(d)dani só̗ od synow israelskich. Aarona y syni iego ustawisz nad slusbó̗ kaplanskó̗. Czudzi, ktorziszbi ku przislugowanyu przistó̗pili, umró̗, Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Iaczem wzó̗l slugy kosczelne od synow israelskich za wwsze pirworodzone, iesz odtwarza ziwot swoy[293] w synyech israelskich, y bó̗dó̗ me slugy kosczelne. Bocz me iest wszitko pirworodzone. w zemi Egypskey*[294]. Poswyó̗czilem sobye, czosz kok syó̗ pirwe urodzi w Yesraelu*, od czlowyeka esz do dobitczó̗cza só̗ moy. ia pan. Y mowil iest pan ku Moyzeszowi na gorze Synay rzekó̗ó̗cz: Zliczi syni Levi po domyech otczow swych y po czeladzi, wszitko samczowye pokolenya* od ienego myeszó̗cza a nadto. Zliczil iest Moyzes, iako iest przicazal pan, y nalezeni só̗ synowye Levi po y[bd]myonach swich, Ierson, a Kaad, a Merary. Synowye Iersonovi: Lebni a Semey. Synowye Kaad: Amram a Gessaar, Ebron a Oziel. Synowye Merari: Mooli a Muzi. Z Gersona bilasta dwoya czeladz: Lebniczka a Semeyczka, giszto zliczon iest lud plodu samczowego od ienego myeszó̗cza a nadto, sedm tysyó̗czow a pyó̗cz sed. Czycz postawyó̗*[295] stany swe rosbyó̗* na polnoczi, pod wrogewodó̗ Elizaf, synem Iael*. A bó̗dó̗ dzerzecz strozó̗ w stanu zaslubyonem, a sam stan y pokrice gego, oponó̗ giszto vnidó̗* przede drzwi strzech swyadecztwa, a opony syencze, a opony, giszto zawyeszoni [w] wesczu stanowem syencze, a czsokoli k rzó̗du oltarzowemu przislusza, powrozi stanowe, y wszitki potrzebi iego. Kodzina Caath bó̗dze myecz lud Amramiczki y Iessariczky y Ebroniczki y Ozeliczki. Tocz iest czeladz Kaatiskich, policzeni po ymyonach swych. w*szitcze* rodzaye samczowe od iednego myesyó̗cza esz do wyrzchu, osm tisyó̗czow a sedmsed. Bó̗dó̗ myecz strozó̗ swyó̗czi, a stani swe rosbyó̗ ku poludnyowey stronie, a woyewoda bó̗dze gich Elizapkan, syn Ozyelow. Y bó̗dó̗ ostrzegacz skrzinki y stolu y swyeczidlnikow y oltarzow y ssó̗dow swyó̗tostnich, v nichzeto sluzó̗, y opony y wszego takego nadobya. A lepak wogewoda s kaplanskoh slug kosczelnich bó̗dze Eleazar, syn Aaronow kaplanow, y bó̗dze nad stroszmi swyó̗tostnimi. A z Merarv takes bó̗dze lud Mooliczki y Muziczki zliczon po gymyenoch swich. wszittek rod samczovi od iednego myesyó̗cza a nadto, secz tisyó̗czow a dwyesscze. A wodz gich Suriel, syn Abiabyelow. na polnocznó̗ stronó̗ stany rosbyó̗. Bó̗dó̗ gich pod strozó̗ tablicze stanowe, a zerdz1 y slupowye, a podstawczi gich, y wszitko czosz k rzó̗du temu slusza, y slupowye podstrzesni w okol s podstawki swymi, a kolkowye s powroski swimi. Stani swe rosbyó̗ przed stanem zaslubyonim, to gest ku wzchodu sluneczney strony. Moyzes a Aron s syny swimi mayó̗cz strozó̗ swyó̗cy w posrotku synow israelskich. ktoriskoli czucz przistó̗pilby, umrze. Wszitczi sludzy kosczelni, geszto iest policzil Moyzes a Aaron podle przikazanya bozego po czeladnikoch swych w rodu samczowem od iednego myeszó̗cza a nadto, bilo gich dwadzescza dwa tisyó̗cza. Y rzekl gest pan ku Moyzeszowi rzekó̗ó̗cz: Policzi mi pirworodzone rodu samczowego s synow israelskich od myesyocza gednego a nadto. y bó̗dó̗ myecz liczbó̗ gich. Y wezmyes slugi kosczelnye mnye za kalzde pirworodzone s synow Israelskich. yaczem pan. y dobitczó̗ta gich za wszelke pirworodzone s synow Israelskich. Y policzil bil Moyzes, iakosz bil przikazal pan, pirworodzone s synow Israelskich. A bilo iest samczow po gimyenoch swich od myesyó̗cza gednego a nadto dwadzescza dwa tisyó̗cza dwyescze y sedmdzesyó̗ó̗t trzy. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗ó̗cz: Wezmi slugi kosczelne za pirworodzone synow Israelskich, y dobitczó̗ta slug kosczelnich za dobiiczó̗ta gich. Y bó̗dó̗ sludzi kosczelni moy. yaczem pan. Wiplaczi dwyma stoma y sedmdzesyó̗t trzemi, ktorzisto vichadzayó̗ z liczby slug kosczelnich, z pirwo(ro)dzonich synow Israelskich. wezemyes* pyó̗cz rublow s kaszdey glowy k myerze swyó̗tostney. Rubl ma polowmyow dwadzescza. Y dasz pyenyó̗dze Aaronovi a synom gego, wiplata gich, czso zbiwa. A potem Moyzes wzó̗ó̗l pyenyó̗dze gich, ktores bili sbiteczne, a ktores bil vikupil od slug kosczelnich. Za pirworodzone synow Israelskich tisyó̗ó̗cz a trzista sesczdzesyó̗ó̗t pyó̗cz rublow w podle vagy swyó̗tostney, y dal ge Aaronovi a synom gego podle slowa, iakosz bil przikazal gemu pan.

IV.

I mowil iest pan ku Moyzeszovi a ku Aaronovi rzekó̗cz: Wezmleze licsbó̗ synow Caatowich s posrzotku slug kosczelnich po domyech a po czeladnikoch swich, od trzech dzesyó̗ó̗t laat a nadto az do pyó̗czdzesyó̗ó̗t laat, a wszitczi, giszto wchadzayó̗ do kosczolow, abi stali a przislugowali w stanu zaslubyenia. Tento gest rzó̗ó̗d synow kaatskich w stanu zaslubyenya. A w swyó̗ó̗cz swyó̗tich wchadzacz bó̗dó̗ Aaron a synowye gego, gdisz ruszycz mayó̗ stany, y seymó̗ oponó̗, ktorasz vissy przed drzwyami, owynó̗ wynyem skrzinnya[296] swyadeczstwa, a przikriyó̗ potem zaslonó̗ modrych skor, a ucazó̗ s warzelni plascz modry, a wewlekó̗ zaboge. A stol takesz obietny owanó̗ modrim plasczem, a wlozyó̗ s nim kadzidlniczó̗, tarlkó̗, a czasó̗ó̗, a zlotniczó̗ ku paló̗czey obyecze levi (?). Chlebi zawszdi na nyem bó̗dó̗. Rospostró̗ s wyrzchu plascz czirwony, a tim lepak przikriyó̗ zaslonó̗ modrick skor, a wewlekó̗ zaboge. Wezmó̗ y plascz modry, gimzeto przykriyó̗ swyeczidlnik, s swyecid...,

Tu braknie kart ośmiu wydartych.
(XIII, 15).[be]

...Naabbi, syna Napsy*. S pokolenya Gad, Guele, syna Machyrowa*. Tocz só̗ gymyona mó̗zow, ktoresto visslal gest Moyzes ku opatrzenyu zemye kanaanskey. Y nazwal gest Ozeasz syna Nunowa: Iozue. Y poslal ge Moyzes ku spatrzenu zemye kanaanskey y rzecze k nim: Wzydzecze ku poludnyowey stronye. a gdisz przidzecze ku goram, opatrzicze zemye, kakye só̗, y lud, genze bydli w nyey, gestli silni, czyli mdli, iestli mali, czili wyeliki. a takyesz zemyó̗, gestli dobra, czili zla. Myó̗sta* takes, omurowaneli, czili przesz muru. dzedziny, uziteczneli, czili nyeuziteczne, só̗li s lasy, albo przes lassow. Posilcze syó̗ a przinyescze nam owocze s tey zemye. A bil czasz, gdis zrzale iagodi godzili syó̗ zobacz. A gdisz wesli, spyegowali zemyó̗ od pusczey swey asz do Rohob, gidó̗cz do Emath. Y wesli asz ku poludnyowey stronye, y przisli bilo esz do Ebron, gdzesz bili Achynyan y Syzay y Tolmay, synowye Enachovi. Bo Ebron sedm lat drzewey, niszli Tanim, myasto Egipske, ustawyono gest. A sedwszi asz do potoko* gronnego, wrzazali latorosl s gronem swym, ktores nyosli na zirdzi iedwo[297] dwa mó̗za, a iablek zarnatich (ziamiatych) y figow s tego myasta nabrali, ktores iest to nazwrano Nehelescot, tocz iest potok gornny* przetos ze grono odtó̗d przinyesli só̗ synowye Israelsci. Y wroczili syó̗ lazaki (?) s tey zemye po cztirdzesci dnyow, wrszitki krage sekodziwszi. Y przisli só̗ ku Moyzeszowi y ku Aaronovi y ku wszemu sboru synow Israelskich na pusczó̗ Pharan, to iest w Kades. y movili só̗ k nim y ku wsemu mnostwu, y pokazali só̗ owocze tey zemye. Y wipowyadali rzekó̗cz: Przislismi do zemye, do ktoreyzesz bil posial nasz, iaszto zayste czecze mlekem a myodem, iakosz po temto owoczu ma syó̗ posznacz. Ale bidliczele przesilne ma, a myasta wyelika, a omurowana. Rod Enachow widzelismi tam. A Amalech przebywa na poludnye. Etheus y Iebuzeus a Amoreus przebiwa na gorach, a Cananeus przebiwa podle morza a podle rzeki Iordanskey. Zatim Caleph kroczó̗ó̗cz[298] szemranye luczkey, geszto syó̗ wynikalo myedzi ludem przecziw Moyzeszowi, y rzecze: Poczmi, abichom obsedli zemyó̗, bo mozem yó̗ odzerzecz. Ale giny, ktorzis bili s nym movili rzekó̗cz: Nykakey k temu ludu nye mozem wnidz, bo silnyeyszi nasz iest. Y sganbili zemyó̗, ktoró̗sz ogló̗dali bili, przed synmi Israelskimi, rzekó̗cz: Zemyó̗*, ktoró̗zesmi schodzili, srze bidliczele swe. lud, ktorizesmi opatrzili, wiszokyego wzrostu iest. Tusmi widzeli nyektore dziwi ssynow Enachowich s plemyenya obrzimowego. gimzeto przirownanysmi, a sdalismi syó̗ iako kobilki.

XIIII.

I tego dla zawolaw wrssitek lud, płakał czaló̗ nocz tu, a szemrali przeciw Moyzeszovi a Aaronowi wrszitczi synowye Israelsci rzekó̗cz: Ach! bichom bili szmarli a zgynó̗li drzewyey, nisz nasz pan wyedze do tey zemye, w nyeyzeto padnyem od myeczó̗*, y zony nasze y dzeci nasze wy((e)dzeni bó̗dó̗ w yó̗dcztwo. Dobrze lepey iest syó̗ nam wrocici do Egypta. Y rzecze geden kudrugyemu: Wstawymi[299] sobye wodza, a wroczmi syó̗ do Egypta. To usliszaw Moyzes y Aaron, padlasta nagle na zemyó̗ przede wszó̗ wyellikosczó̗ synow Israelskich. Tedi Iozue, syn Nunow, a Kaleph Gefone, ktorassto bila schodzila zemyó̗, rosdarlasta rucho swe, a ku wszemu ludu synow Israelskich mowilasta rzekó̗cz: Zemyó̗*, ktoró̗smi obesly, wyelmi dobra iest. Bó̗dzeli chczecz milosciwi pan, wyedze nasz w nyó̗, a podda nam zemyó̗ mlekyem a myodem czekó̗czó̗. Nye szemrzicze przecziwko panu, any syó̗ boycze Iuda zemye teyto. Bo iako chleb, tak mozem ge poszrzecz. odesla iest od nich wszitka obrona, a s nami iest bog, nye strascze syó̗. A gdisz zwola wszitko pospolstwo, a kamyenim chczó̗ó̗cz (chcąć) ge obrzuczicz: zayawila syó̗ gim phala boza na strzechó̗ stanu zaslubyenya, a to widzeli wszitczi synowi* Israelsci. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Y dokó̗ó̗d tento lud tó̗picz myo bó̗dze, dogó̗d nye uwyerzi mnye we wszech dziwyech, ktorezem czinil przed nimi? Przetos ranyó̗ ge morem i zagladzó̗ ge. ale czebye wczinyó̗* kxyozó̗czyem nad wyelikim ludem y silneyszim, nisz iest tento. Y rzecze Moyzes ku panu: Gdisz usliszó̗ Egypsczi, z nichzeto posrzotka wiwyodlesz lud tento, y bidkczele zemye teyto, ieszto to sliszeli, ze ti panye w temto ludu iesz, obliczim ku obliczu wydzan iesz, a oblok twoy zaslanya ge, a w slpye* oblokowem przed nimi gidzesz wye* dnye, a w slupye ognyowem w noczi: gdisz bi zbił takó̗ wyelkoscz iako gednego czlowyeka, a rzeklibi: nye mogl iest wyescz ludu tegoto w zemyó̗, yó̗sz iest przisyó̗gl gim dacz, a przetosz zbil iest ge na pusci. Przetos osław syó̗ syla twa panye, iakozesz przisyó̗gl rzekó̗ó̗cz: Bog czecayó̗czi y wyelikyego milosyerdza, odeymuyó̗cz zlosci y grzechi, nyzadnego nyevinnego nye ostawya, ienze nawyedzasz grzechow[300] na syni esz do trzeczego a czwyartego* pokolenya. Odpuscz, prosyó̗, grzechi ludu temuto podle miloserdza wyelikó̗go* twego, iakozes bil miloscziw gim wichadzayó̗czich* ze Egypta esz na toto myasto. Y[bf] rzecze pan: Odpuściłem gim podle slowa twego. Ziwczem[301] ya, anapelnyona bó̗dze wszitka zemyó̗* bozey slavi. A wszitczi ludze, geszto só̗ vidzeli wyelmnostwo moye y znamyona moya, ktorazem uczinil w Egipcze y na pusci, a pokuszali só̗ mnye iusz dzesyó̗cz krocz, a nye posslusny só̗ bili glossu mego: nye wsrzó̗ (uzrzą) zemye, yó̗szto otczom gich zaprzisyó̗glem, any zadni z nich, giszto só̗ topili myó̗, nye ogladayó̗* gey. Ale slugó̗ mego Calepha, ienze pelen iest mego ducha, nasladowal iest mnye, wyodó̗ w zemyó̗ tó̗to, yó̗szto iest obsedi, a szemyc iego bó̗dze wlodacz yó̗. Iakosz Amalechitczi a Canaansczi przebiwayó̗ na padolech. Za iwtra (jutra) ruscze stani, a wroczcze syó̗ na pusczó̗ po drodze morza rudnego. Y movil iest pan ku Moyzeszovi y ku Aaronovi rzekó̗ó̗cz: Dokó̗d wyellikoscz nagorsza szemrze przecziw ko mnye? sglobó̗ synow Israelskich usliszalesm. Powyecz przeto gim: ziwczem ya, movi pan. iakoscze movili, a ya slisal, takyesz uczinyó̗ wam. Na teyto pusci ló̗gó̗ marchi wasze. Wszitki ktores tu só̗ zliczeni ode dwudzestu laat a nadto, semraliscze przecziwko mnye, nye vnidzecze do zemye, na nyó̗sztoczem wznyosl ró̗kó̗ swó̗, chczó̗ abiscze w nyey przebiwali, przes Calefa, syna Gefonowa, a Iozue, syna Nunowa. Ale robota (?) wasz[302], o nichcze movil {f*|(?)|w=85%}} rzekó̗cz, ze bó̗dó̗ nyeprzyaczolom w plon, wyoda*, abi vidzeli zemyó̗, ieszto syó̗ wam nye lubila. Ale wasze marchi ló̗gó̗ na pusci. Za czterdzesczi laat, a ponyoszó̗ nyecistoti wasze, doyó̗d nye sgnyó̗ marchi otczow gich na pusci, podle liczbi czterdzesci dnyow, w nichzesczeto zogló̗dali zemyó̗. roc za dzen pokczon bó̗dze. A czterdzesczi laat weszmyecze nyeprawrosci wasze, a wzwyecze pomstó̗ mó̗. Bo iakoczem powyedzal, tak uczinyó̗ wszemu sebranyu temuto zlos cziwyemu(!), ieszto iest powstalo przecziwko mnye. na pusci teyto sgynye y zemrze. Przetos wszitki, ktoresto wislal Moyzes bil ku opatrzenyu zemye, a ktorzis wrocziwsy syó̗, przipravili só̗ ku szemranyu wszitko pospolstwo przeciw gemu, ganybyó̗cz zemyó̗ pospolstwu, bi bila zla, zemró̗ y zbiczi bó̗dó̗ przed obliczim bozim. Ale Iozue, syn Nunow, a Calef, syn Iefonow, ostalasta ziwa ze wszech, ktorzis bili wyszli ku ogló̗danyu zemye. Y mowil iest Moyzes wszitki slowa ty ku wszem synom Israelskim, a zaplakal lud wyelmi. A natichmyast pirwego iwtra powstawszi, y sly na wirzch gory, y rzekli: Gotovismi gycz esz na to myasto, o nyemze iest pan movil. bosmi sgrzeszili. Ktorimzeto Moyzes rzecze: Przecz przestó̗pugecze słowo boze, geszto iest nyeuziteczno wam? Nye wzchoczcze wzgoró̗, bocz nye boga s wami, a nye padnyecze przed nyeprzyaczelmi waszimi. Amalechitczi a Cananisci przed wami só̗, o* gichzeto myecza padnyecze, przeto zescze nye chczeli prziswolicz panu, any bó̗dze pan s wami. Tedi ony oslepyeni só̗ó̗cz, wznidó̗ na wirzch gori, ale skrzinya swyó̗tosci bozee a Moyzes nye sli so* [s] stanow. I szedl iest Amalechitski a Cananeyski, ktorzisto bidlili na gorach, byó̗cz ge a sekó̗cz, y pó̗dzó̗cz asz do Horma.

XV capitulum.

I movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Mow synom Israelskim a powyecz k nim: A gdisz winidzecze do zemye przebitka waszego, ktoris ya dam wam, a uczinycze offyeró̗ bogu w obyató̗ zapalnó̗, (al)bo obyató̗ pokoynó̗, zluby pelnyó̗czo, albo z dobrey woley offyeruyó̗cz dari, albo na swyó̗tki wasze kadzó̗cz wonyó̗ chatnó̗* panu z wolow albo z owyecz: offyerowacz bó̗dze, ktos koli zabilbi, offyeruge bili (bieli) dzesyó̗tó̗ czó̗stkó̗ Efy, skropyonyó̗* oleem, geszto bó̗dze myecz myaró̗ cztwartó̗ czó̗scz Hyn, a vino ku zapalonym obyatam tesz* myari da na offyeró̗ zapalnó̗, albo na obyató̗ viczó̗sznó̗. Wszelke barany y scopy[303], bó̗dze taka offyera z bily ze dwu dzesyó̗tku, iaszto pokropyona bó̗dze olegem trzeczey czó̗sczy Hyn tey myari, a vino [na] paló̗cze rzeczi obyati, trzeczey czó̗sczi tey myari Hyn offyerowacz bó̗dze, wonyó̗ przechatnó̗* panu[303]. Ale gdisz z wolow uczinisz offyeró̗ albo obyató̗ wiczó̗snó̗ panu, abi spelnil slub albo pokoynye obyati: dasz na kaszdem wole beli trzi dzesyó̗tki pokroponye olegem, geszto bó̗dó̗ myecz pol myari Hyn, a vino ku zapalnim obyatam teyze myari na offyeró̗ przechatnó̗ wonyó̗ panu. Tak uczincze, po wszech wolech panu (?) y scopyech y baranyech y koszlech. tako bidló̗czi, iako przichodzó̗czi tim urzudem* offyerowacz bó̗dó̗ obyati w swyó̗tini. Iedno przikazanye y só̗d bó̗dze, takyesz wam, iako gosczem w zemi. Y movil iest pan Moyzeszovi rzekó̗cz: Mow synom Israelskim a powyecz gim: Gdisz przidzecze do zemye, ktoró̗sz ia wam dam, a bó̗dzecze gescz chleb kraya tego, odlozicze pirworodzone bogu s pokarma waszego. Iakosto z zemye pirworodzone odlozicze, takyesz y z warziwa napirwszego daycze bogu. Pakli z nyewyedzenya ucinicze a przemyenicze czso koli z tego, gesto iest mowil pan ku Moyzeszovi y przikazal przen wam od tego dnya, gegosz iest poczó̗l przicazowacz y potem, a zapomnyelibi* uczinicz tego wyelkoscz[304]: czelcza offyerowacz bó̗dze s stada, obyató̗ zapalnyó̗ [w] wonyó̗ przechatnó̗ panu bogu, offyeri iego y palone rzeczi, iakosz obiczaiowye gego potrzebuyó̗, a koszla za grzech. Y bó̗[bg]dze prosicz kaplan za wszitko pospolstwo synow Israelskich, y bó̗dze gim odpuscono, bo só̗ nye [s] swey woley sgrzeszili. A wszakze offyerowacz bó̗dó̗ kadzidlo panu zaszenya (?)[305] za grzech swoy y za nyewyedzenye swe. y odpusczona bó̗dze ozadze (?) waszemu ludu synow Israelskich y przichodnyom, ktorzis po goscinach só̗ myedzi wami. bo wina gest wsemu ludu za nyewyadomoscz. Aczbi dusza gedna nye wyedzó̗cza sgrzeszila, offyerowacz bó̗dze kozó̗ rocznó̗ za grzech swoy. Y bó̗dze syó̗ modlicz za nyó̗ kaplan, ze gest nye wyedzó̗cz sgrzeszila przed panem, y uprosy gey miloscz, a bó̗dze gey odpusczono. Tak bidló̗czim, iako przichodzó̗cim gedno prawo bó̗dze, wszem ktorzis sgrzeszayó̗ nyewadomye. Ale dusze, ktoresz z pychy ucinyó̗ nyeczo sgrzeszó̗, lecz bó̗dz myesczanin, lecz bó̗dz goscz, ktoris przeciw panu szemrzó̗ci byl iest: sgynye z ludu swego. Bo slowo boze wsgardzil, a przykazanye gego zrusil iest, a przeto sgladzon bó̗dze y ponyesze grzech swoy. Y stalo syó̗ iest, gdisz bili synowye Israelsci na pusci, y naleszli czlowyeka zbyerayó̗cego drwa w dzen sobothni: y podali gy Moyzeszovi y Aaronovi y wszitkey wyelikosci, ktorzisto wrzucili gego w czemniczó̗, nye wyedzó̗cz, czso nad nim myeliby ucinicz. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Smyerczó̗ umrze czlowyek ten. obrzucy gy kamyenim wszistek sbor przed stany. A gdisz gy viwyodó̗ precz, kamyenim gy obrzuczó̗, y umrze, iakosz przikazal pan Moyzeszovi. Y rzece pan Moyzeszovi: Mow k synom Israelskim a powyecz gim: Acz ucinó̗ sobye podolki na cztirzech wó̗glech plasczowich, prziczinyayó̗cz k nim motowó̗zi modre, któreś gdisz usrzi, wspomyenye wszitko przikazanye boze, a nye bó̗dze nasladowacz mislenya swego any oczima* w rosmagitich rzeczach nyecistoti, ale wyó̗czey pamó̗tayó̗cz przikazanye boze, pelnyó̗cz ge, y bó̗dó̗ swyó̗ci bogu swemu. Ia pan bog wasz, ienzem was viwyodl z zemye Egypskey, abich bil wasz bog.

XVI.
Owa zaprawdó̗ Chore, syn Iznar, syna Caatowa, syna Levi, a Datan y Abiron, synowye Ekabovi, y Non, syn Felethow s symow Rubenowich, powstali bili przecziw Moyzeszovi, i gini s synow Israelskich, dwye szecze (!) a pyó̗czdzesyó̗ó̗t mó̗zow uroslich.......[306], ktorzisto czasu radzó̗czego po ymyó̗nach* weszwany. A gdisz stali przecziw Moyzeszovi y Aaronovi, rzekli bili: Meycze na tem doszicz, ze wszitka wyelkoscz swyatich* gest, a w nich gest pan. Przecz syó̗ wsnoszicze na lud bozi? To gdisz usliszal Moyzes, padl natichmyast na twarz, y movil iest ku Chore y wszey wyelikosci: Za yutra, rzece, znamye to ucini pan, kto k nimu przysluguge, a swyó̗te przichili k sobye. a ktores vibyerze, prziblize* ge k niemu. Przetos to czincze: Wezmi geden kaszdi kadzidlnicza* swó̗, ty Chore, a wszitka rada twa. bo nabyoró̗cz za iutra ognya, wlosczesz z wirzchu wonne rzeczi przed bogem, a kogoskoli z woli, ten bó̗dze swyó̗ti. Wyele syó̗ podnosicze synowye Levi! Y rzecze potem ku Chore: Sliscze synowye Levi, nyemalo syó̗ wam sda, ze was bog Israelski oddzelil ze wszego luda, a przichilil was k sobye, abiscze sluzili gemu w sluszbye stanowey y stali przed sborem luczkim a poslugowali gemu? A przeto k sobye przystó̗picz kazal iest tobye y wszitkey braci twey, synom Levi, abiscze takyesz wam kaplanstwa sobyli[307] y wszitek okró̗zek twoy? A wszak stoycze przeciwko panu! Bo czso iest Aaron, ze szemrzecze przeciwo gemu? Przeto Moyzes poslal, abi zawolali Datana y Abirona, synow Eliabowych. Ktorzis odpowyedzeli: Nye przydzem. Zali malo iest tobye, ze gesz nas wiwyodl z zemye, yaszto mlekem a myodem plinye, abi zabil nasz na pusci? Iedno przeto, ab(i) panował nam. Zawyernye, wyodlesz nasz do zemye, ktoras plinye potoki mlekyem a myodem, a dal iesz yó̗ nam gymyenye dzedzinne y winnicze! zali chczesz oczy nasze vilupicz? nye przydzem. A ros(g)nyewaw syó̗ Moyzes wyelmi, y rzecze ku panu: Nye wsgló̗day na obyató̗ gich. ty wyesz zayste, ze any oszla nigdiczem nye wzó̗l od nich, anyczem kogo szmó̗czil s nich. Y rzekl ku Chorze: Ty a wszitek sbor twoy stoycze na stronye przed panem, y Aaron dzerzó̗cz kadzidlnicza* swó̗ za yutrzeyszego dnya narosdno. Wlosczesz w nye kadzidlo, offyeruycze panu dwye secze a pyó̗czdzesysot kadzidlnicz. Y Aaron dzerz kadzidlniczó̗ swó̗. To gdisz ucinili, gdzesz stal Moyzes a Aaron, sgromadziwszi przecziwko gym wszitko pospolstwo wye drzwyach stanowich: wzyavila syó̗ wszitkim slawa boza. Y movil iest pan ku Moyzeszovi a ku Aaronovi rzekó̗cz: Odló̗czcze syó̗ s posrzotka sebranya tegoto, acz ge richlo zatraczó̗. Ktorasto nagle padlasta na oblicze y rzeklasta: Przesilni boże duchów wszelkyego cza — la, yzali prze iednego grzesnego twoy gnyew przecziwko wszitkim zanyeczi syó̗? Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Przikasz wszemu ludu, esz syó̗ odló̗czi od stanow Chore a Datanovich a Abironowich. A wstaw Moyzes, gidze ku Datanovy y ku Abironovi, a za nim szli s star[bh] szich Israel, y powye ku sboru: Odiczcze od stanow nyemilosciwich ludzi, a nye dotikaycze syó̗, czso k nim przislucha, a nye walicze syó̗ w grzech gich. A gdisz odeszli od stanow gich wszitczi w okol: tedi Datan a Abiron viszedwszi stali [w] weszczu stanow swich y [z] zonami y z dzeczmi y ze wszitkim pospolstwem. Y rzecze Moyzes: Na tem wzwyecze, zecz bog poslal myó̗ iest, abich ucinil wszitko, czosz vidzicze, a nye s wlosznego szercza tegom viwyodl. Zagynó̗li pospolito smyerczó̗ luczkó̗, a nawyedzili ge rana, yaszto y gine ludzi pospolicie obikla iest nawyedacz*: nye poslal iest myó̗ pan. Pakli nowó̗ rzecz uchu pan, zebi otworzó̗cz zemya usta swa, polknó̗labi ge y wszitki, czso k nim przisluchayó̗, y padlibi za ziwota do pyekla: wzwyecze, ze só̗ uró̗gali panu. Tedi richlo iakos przestal movicz, rosstó̗pywszi syó̗ zemyó̗* pod nogami gych, a odtworziwszi usta swa, pozarla ge z gich stany y ze gich nabitkem. Y spadnó̗ ziwo do pyekal* zarzuczeni z zemye, y sgynyó̗* s posrzotka wyelikosci. Tedi wszitek Israel, genze stal okolo, pobyegli od wolanyó̗* zatraczonich, rzekó̗cz: snacz y nasz zemyó̗ posrze. Ale ogyen wiszedl od boga, zabil dwy* secze a pyó̗czdzesyó̗ó̗t mó̗zow, ktorzis offyerowali kadzidlo. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Przikasz Eleazarovi, synu Aarona kaplana, acz sbyerze kadzidlnicze, geszto lezó̗ na ognysku, a ogyen y tam y sam rosmyecze. bo só̗ poswyó̗czoni w smyerczi grzesnich. Y sklepye ge w blachi y przybił ge ku oltarzu, przeto ze iest w nich offyerowano kadzidlo panu, a poswiaczoni* só̗, aby wsgló̗dali na nye na znamyó̗ y na pamyó̗cz synowye Israelsci. Tedi sebrar* Eleazar kaplan kadzidlnicze mosyó̗dzowe, w nickzeto só̗ offyerowali czy, któreś ogyen pozarl, a sklepaw ge w blachi, przebil ge ku oltarzu, abi myeli synowye Israelsci potem to wspominayó̗cze, aby nyzadni nye przistó̗pawal czudz a ktos nye iest s semyenya Aaronowa, ku offyerowanyu kadzidla bogu, abi nye czirzpyal, iako iest cirzpyal Chore y wrszitko pokolenye gego, mowyó̗czego pana ku Moyzeszovi[308]. Semralo wszitko pospolstwo synow Israelskich drugyego dnya przecziwko Moyzeszowa y przecziwko Aaronovi rzekó̗cz: Wiszcze zbili lud bozy. A gdisz syó̗ pocznye rosnyeczacz gnyew y krzik syó̗ mnozil: Moyzes y Aaron uczeklasta do stanu zaslubyonego. A gdisz ta wesla, przikril oblok stan, a zyawi syó̗ slawa boza. Y rzecze pan ku Moyzeszovi a ku Aaronovi, rzekó̗cz: Odyczcze s possrzotka wyelikosczi teyto, takesz iusz zagladzó̗ ge. Y padlasta Moyzes y Aaron richlo na zemyó̗, a gdisz sta lezala na zemy, rzecze Moyzes ku Aaronovi: Wezmi kadzidlnicza*, a natrzi ognya z oltarza, wlozi kadzidlo z virzchu, byezi richlo ku ludu, a prosi za nye. bo iusz viszedl gnyew od boga, rana syó̗ iest rosnyeczila. To gdisz ucini Aaron, y byezi do posrzotka luda, ktoresz gubil ogyen: offyeruge kadzidlo, stoyó̗cz myedzi martwymi a zivimi, prosil iest za lud, a rana przestanye. Y bilo gich, ktorzisz só̗ sbiczi, czternaczcze tysyó̗czow luda a sedm sed, przesz tych, ktorzis só̗ smarli w gnyewye Chorowem. Y nawroczi syó̗ Aaron ku Moyzeszovi ku drzwyam stanu zaslubyenya, gdisz iest przeczichlo zatraczenye.
XVII.

I movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Mow k synom Israelskim, a pobyerz od nich rosgy po gych pokolenyach. od wszitkich kxyó̗zoth rodu rosg dwanaczcze, a kazdemu gymyó̗ napisz na rosdze s wirzchu. Ale gymyó̗ Aaronowo bó̗dze w rodze (rodzie) Levi, a iedna rosga wszitka* czelacz gich bó̗dze myecz. Y polozisz ge w stanu zaslubyenya przed swyadecztwem, tu gdze mowicz bó̗dó̗ k tobye. Ktoregos z nich wybyerzó̗*, zakwcze rosga gego, a odwrocim od syebye zalobó̗ synow Israelskich, gimisto* przeciwko wam semrzó̗. Y movil iest pan ku synom Israelskim, y dali só̗ gemu wszitki kxyó̗zó̗ta rosgi, kazdi swego rodu, a bilo iest rosg dwanaczcze kromie rosgi Aaronovi. Ty gdisz polozi Moyzes przed panem w stanu swyadecztwa, drugy dzen wrocziw syó̗, nalasl rosquetlsyó̗ (rozkwitłszą) rosgó̗ Aaronowó̗ w domu Levi, rosquitayó̗cza* syó̗ pó̗kowim, zyawyó̗cz syó̗ quecze, geszto liscim roszirzonim w migdali stworzoni só̗. Przetos Moyzes vinyesze wszitki rosgi z vidzenya bozego ku wszem synom Israelskim, y vidzeli y wzó̗li wszitki rosgi swe. Y rzece pan ku Moyzeszovi: Wnyes zasyó̗ rosgi Aaronovi do stanu swyadecztwa, bi bili schowani tu na znamyó̗ nyeposlusnich synow Israelskich, acz przestanó̗ zalob swich przedemnó̗, a nye semró̗. Y ucini Moyzes, iakos przikazal pan. Y rzecli synowye Israelsci ku Moyzeszovi: Tocz owa zatraczonismi y mi, wszitczi sgynyem. Ktos koli prziblizi syó̗ k stanu bozemu, umrze nagle, esz do zabicza wszitczi sgynem?

XVIII.

I rzecze pan ku Aaronovi: Ty a synowye twoy a dom otcza twego s tobó̗, ponyeszecze grzech swyatiney*. y ti y sinowye twoy spolu cirzpyecz bó̗dzecze grzechi kaplanstwa waszego. Ale y braczey twoey s pokolenya Levi, i sceptrum otcza twego wyeszmi s sobó̗, acz go[bi]tovi só̗ sluzicz tobye. ale ty a synowye twoy sluzicz bó̗dzecze w stanu swyadeczstwra. A czucz bó̗dó̗ slugy kosczelnye podle przikazanya twego ku wszemu dzalu stanowemu a ku potrzebye. Ale tac, abi ku só̗dovi swyatnemu y ku oltarzu nye przistó̗pali, abi y ony nye zmarli y vi spolu nye sgynó̗li. Ale acz s tobó̗ só̗ czuyó̗czi w strozi stanowey y we wszech obiczayoch gego. Czudzi syó̗ k wam nye przimyeszi czucz (czuć) w strozi swyatinyey* y w slusbye oltarzowey, acz syó̗ nye poczina rosgnyewanye na syny Israelskey*. laczem dal wam braczó̗ wasze slugi kosczolovi s posrzotka synow Israelskich, a dalczem dar bogu, abi sluzik w slusbye stanu gego. Ale ti a synowye twoy ostrzegaycze kaplanstwa waszego, y wszego, czosz slusze k slusbye oltarzowey, czosz za oponó̗ iest, przes kaplana sluzono bó̗dze. Pakli kto przistó̗pi czucz (cudz), zabit bó̗dze. Y movil iest pan ku Aaronovi: Owa, toczem oddal tobye strozó̗ pirwich uzitkow mich wszitkich, geszto syó̗ poswyaczuyu* od synow Israelskich, tobyeczem oddal y synom twim za sluszbó̗ kaplanskó̗ wlosnye wyecznya*[309]. Przetosto to weszmyes s tego, czosz syó̗ offyeruge y poswyaczuge bogu. Wszelka offyera y obyeta y czosz koli za grzech y za vinó̗ dano bó̗dze mnye a wnyeszono w stany swyatich, twa bó̗dze y synow twich. W swyatini to bodzes gescz, a gedno samczi tego bó̗dó̗ poziwacz, bo iest poswyó̗czono panu. A pirwe urodi, geszto só̗ zaslubyli y obyatowali synowye Israelsci, oddalem tobye y synom twim y dzewkam twim, prawem wyecznim. Ktos iest cziist w domu twem, bó̗dze ge gescz. Wszitki mastnosczi oliwowe a winne y owoczowe, czoszkole syó̗ offyeruyó̗ piiwich urod panu, tobyeczem dal. Wszech uzitkow poczó̗tki, geszto zemyó̗ rodzi, a bogu ge nyoszó̗, dostanó̗ syó̗ ku uzitku twemu, ktosz iest czist w domu twemu*, bó̗dze gescz s nich. Y wszitko, czosz koli ze slubu dadzó̗ synowe Israelsci, twe bó̗dze. Czosz koli syó̗ napirwey przedrze [s] ziwota wszelkego dobitka, geszto syó̗ offyeruge panu, lecz zludzi, lecz s dobitka bilolibi, k twemu prawu bó̗dze. Ale tac(!)ze za czlowyecze pirworodzone wyplató̗ weszmyes, a wszelkye dobitczó̗, geszto nyeciste iest, wiplaczicz kazesz. Iegosz viplata bodze po gednem myaszó̗czu* pyó̗czó̗ zawazy srebra wagy swyatiney. Zawaze dwadzescza polownyow ma. Ale pirworodzone wolu, owcze y kozy nye dasz viplaczicz, bo iest prziswyó̗czono bogu. Nisz (?) krew przelegesz na oltarzu, a tuk zakadzisz na wonyó̗ przechatnó̗* panu. Ale myó̗sso wszitko syó̗ tobye dostanye ku uzitku, iako gró̗dzi poswyaczone* y wszitko twe bó̗dze, y piecze prawe twe bó̗dze, y wszitki pirwe urodi w swyó̗tyney, geszto offyeruyó̗ synowe Israelsci bogu, tobyeczem podal y synom twim prawem wyecznim. Poczwirdzenye* iest sbawyenye wyeczne przed panem, tobye a synom twim. Y rzekl pan ku Aaronowi: W zemi gich niczim nye bó̗dzecze wlodacz, any bó̗dzecze myecz dzalu myedzi gim(i). A[310] dzal y dzedziczstw(o); twe posrzoot synow Israelskich. Ale synom Levi oddalczem wszitki dzesyotki Israelovi ku gimyenyu za slusbó̗, gesto sluzó̗ mnye w stanu zaslubyonem, abi nye przistó̗powali wyó̗czey synowye Israelsci k stanu zaslubyonem(u), abi nye cinili grzecha smyertelnego. Samy synowye Levi w stanu mnye bó̗dó̗ sluzicz y ponyoszó̗ grzechi lucskey*, a wlosnoscz wyeczna bó̗dze w pokolenyu waszem. Nicz ginego[311] kromye dzesyó̗tkow, gesztoczem ku uzitkom y ku potrzebam gich odló̗czil. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Przikasz slugam kosczelnim a oglosz rzekó̗cz: Gdisz przymyecze dzesyó̗tki od synow Israelskich, gesztoczem oddal wam: pirwe urodi gich offyeruycze panu, to iest dzesyętó̗ czascz* dzesyó̗tka, abi bilo wam policzono za offyeró̗ pirwich urod, takyesz s gumyen, iako z liszicz. y ze wszego, gegos byerzecze pirwe urodi, offyeruycze bogu, a daycze Aaronowi kaplanovi. Wszitko, czosz offyerugecze z dzesyó̗tkow a k darom bozim odló̗cz(i)cze, przedobre a a viborne wszitko bó̗dze. A powyesz k nim: Gdisz przecziste y wszitko lepsze offyerowacz bó̗dzecze z dzesyó̗tkow: policzono wam bó̗dze, iakobiscze s gumna i z liszicz dali pirwe urodi. Y bó̗dzecze gescz ge na waszich myesczech wszech, takyesz vi, iako y czelacz wasza, bo mito iest za slusbó̗, geszto sluzicze w stanu swyadeczstwa. A nye sgrzeszicze na tem, viborne a tuczne sobye zachowawayó̗cz. nye pokalaycze offyery synow Israelskich, a nye zemrzecze.

XIX capitu:

I movil iest pan ku Moyzeszovi a ku Aaronovi rzekó̗cz: Tento iest zakon obyati, geszto iest ustavil bog. Przikasz synom Israelskim, acz prziwyodó̗ przed czó̗ krowó̗ czirwonó̗ czalego wyeku, na nyezeto* nye bilobi nyzadnye pokalanye, any noszila yarzma. y dasz yó̗ Eleazarovi kaplanovi, ienze yó̗ wivyedze s stanow, y zabige przede wszemi. A omoczi palecz we krwi gey, pokropy przecziwko drzwyam stanowim sedm krocz, y szesze yó̗ przed widzenym wszitkich, tako scoró̗, iako myó̗sso y krew y gnoy[bj] wrzuczi w plomyen. A drzewo cedrowey, a coccin[312] czirwony dwoycz krocz barwyoni, a izop kaplan wrzuczy w plomyen, ienze krowó̗ spaly. A tedi potem omige rucho y czalo swe, wnidzy(e); w stany, y bó̗dze pokalan asz do wyeczora. Y ten, ienzeby zegl, omyge rucho swe y czalo, a nyecist bó̗dze asz do wyeczora. Ale sbyerze mó̗sz cisty popyol krovi, y pos(y)pye gy przed stany na przecisstem myesczu, aby bil wyelkosci synow Israelskich w strozó̗, y k wodze kropyoney. bo za grzech krowa zeszona gest. A gdisz omige rucho swe, ienze iest wnyosl popyol krovi, nyecist bó̗dze asz do wyeczora. Y bó̗dó̗ to myecz synowe Israelsczi y przichodnye, ktorzisz przebiwayó̗ myedzi wami, za swyó̗toscz prawem vyecznim. Ktosbi syó̗ dotknó̗l scirzwu czlowyeczego, a przeto nyecist bó̗dze za sedm dny. pokropyon bó̗dze s teyto wodi dnya trzeczego y sodmego, a tak ocisczon bó̗dze. Paklibi trzeci dzen nye bil pokropyon, sodmego nye moze cyst biicz. Wszelki, ktorisby dotknó̗l czlowyeczey dusze marlini, a nye bil pokropyon tó̗ wodó̗, pokala stan bozi, y sgynye z Israela. bo wodó̗ poswyó̗czonó̗ nye iest pokropyon, nyecyst bó̗dze, a ostanye nyecistota na nyem gego. To iest prawo czlowyeka, ienzebi umarl w stanu: Wszelki, ktoris wnidzi(e); w stan gego, y wszitki, ktoresz tam só̗ ssó̗di, pokalanye bó̗dó̗ za sedm dny. Só̗d, ktoris nyeprzikriti any prziwyó̗zany z wirzchu, pokalany bó̗dze. Pakli kto na polu dotknye marchi zabitego czlowyeka, albo samego o sobye umarlego, lecz kosci gego, lecz grobu: nyecist bó̗dze za sedm dny. Y nabyoró̗ popyulu zezonego za grzechi y wlege ziwey wodi na nye w ssó̗nd. W ktorichzeto gdisz czlowyek nyecisti[313] omocy izop, a pokropi stan y wszitko nadobye, y lud takesz nyecistotó̗ pokalanye*: a takim obiczaem ocisczony ociscy nyecistego trzeczego y sodmego dnya. A ocisczoni sodmego dnya sperze rucho swe, pomige syó̗, a nyecist bodze asz do wyeczora. Pakli kto timto obyczagem nye bil bi ocisczon: sginye dusza gego s posrzotku sboru gego. bo swyó̗tinyó̗ bozó̗ pokalal, a nye iest wodó̗ ocisczenya pokropyon. Y bó̗dze to przikazanye wlosne y wyeczne. Ale ten, ienze kropi wodó̗, omyge rucha swa. Wszelki, ienze dotkney* wod ocisczenya, nyecist bó̗dze asz do wyeczora. Czsokoli dotkne nyecistego[314], bó̗dze nyecisto. A dusza, ktoras syó̗ dotknye czsokoli s tego, nyecista bó̗dze asz do wyeczora.

XX.

I przydó̗ synowye Israelsci y wszitko pospolstwo na pusczó̗ Syn, myesyó̗cza pirwego. y ostal lud w Cades. A tu iest umarla Maria y pogrzebyona iest na tem myesczu. A gdisz potrzebowal lud wodi, sebrali syó̗ przecziw Moyzeszovi y Aaronovi s krzikem gnyewnim y rzekli: Bichom bili sgynó̗li myedzi braczó̗ naszó̗ przed panem! Przeczesz wywyodl sbor bozi na pusczo*, abichom y my y dobitki nasze zmarli? Przecz cze* nasz viwyodli z Egypta, a przivyedliscze nasz na to myescze psotne, na nyemze nye moze syacz, any syó̗ figy rodzó̗, any vino, any zarnata (ziarniata) iablka? Na to y vodi nye ma ku piczu. Tedi Moyzes y Aaron vnidze w stan zaslubyenya, nyechawszi pospolstwa, y padlasta nagle na zemi, y zawolalasta ku bogu rzekó̗cz: Panye boze, uslisz wolanye ludu tegoto, a otworz gim skarb twoy studnyó̗ wodi ziwey, aby nasiczeni przestali semranya swego. Y wzyavila syó̗ slawa boza nad nimi. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Wezmi rosgó̗ y sgromadz lud, ty y Aaron brat twoy, y mowcze ku scale przed nimi, a ona da wodó̗. A gdisz wiwyedzecze wodó̗ [s] skali, pycz bó̗dze wszitka wyelkoscz[315] y dobitki gey. Przeto wzó̗l Moyzes rosgó̗, ienze* bil przed oblicim bozim, iakosz przikazal gemu bog. Sgromadziw mnostwo przed skaló̗, rzeczi* k nim: Sliscze, nyeposluszni y nyewyerzó̗czi. Zali skali* teyto mocz bó̗dzem wam wodó̗ wywyescz? A gdisz podnosi ró̗kó̗ Moyzes, wderziw[316] rosgó̗ dwoycz w krzemyen: wysli só̗ wodi obfitey, tak ze lud pilbi y dobytek. Y rzecze pan ku Moyzeszovi y ku Aaronovi: Przeto zescze nye wyerzili mnye, biscze poswyó̗cili mnye przed synmi Israelskimi: nye wyedzecze ludzi tichto w zemyó̗, yó̗sz ya dam wam. Ta iest woda odmawanya[317], gdzes só̗ syó̗ karcili synowye Israelsci przecziwko panu, a poswyó̗czon iest myedzi gimi. Zatim poslal Moyzes posli s Kades ku krolovi Edomskyemu, bi gemu powyedzeli: Tocz wskazuge brat twoy Israel: Ty wyesz wszitko vsile[318], geszto iest nas przisciglo, kako só̗ otczy naszy przisli do Egipta, a przebiwali tamo wyele czaszow, y nó̗dzili nasz Egypsczi y otcze nasze, a kakosmi wolali ku bogu y usliszal iest nasz a posslal iest anyola swego, ienze viwyodl nasz z Egipta. A tocz(e)smi iusz w myescze Kades, ktoresto iest na poslednich kraynach twych, prosimi, abi nam odpuscyl gydz przes twó̗ zemyó̗. Nye poydzemi po rolach any po wynniczach. nye bó̗dzem pycz wodi s studnicz twich, ale podzem po drodze...

Tu karta jedna wyrżnięta.
(XXI, 28).[bk]
... on. Ogyen viszedl iest z Ezebon, plomyen z myasta Seon, y pożarł Arnon Moabitskich y przebiwacze nawissze[319] Amon. Byado* tobye Moab! sgubiles ludzi Tamos. Dales syny gego w uczekanye, y dzewli w yó̗cze (jeńce) krolowi Amorreyskemu Seon. Slusba nyewolstwa gych sginó̗la iest od Ezebon asz do Dobibon*. vstaly przisli só̗ do Iofeydo (?) y esz do Medaba. Tak przebiwal Israel w zemi Amorreyskego. y poslal Moyzes, ktorzisbi {{roz|wilazczili Gazer. Ktoregosto dobiwszi myasteczka, y wladali só̗ przebywaczmi. A obrocziwszy syó̗, y sli po drodze Bazan. y posrzatl ge Og, krol Bazansky, se wszem ludem swym, boyuyó̗cz w Edray. Y movil pan ku Moyzeszovi: Nye boy syó̗ gego, bo wrokó̗ twoyó̗ dalesm ge y wszitstek lud y wszitki zemye gego. Ucinis gemu, iakos ucinil Seonovi, krolovi Amorreyskemu, bidliczelom Ezebon. Pobiges ge y syny gego y wszitek lud gego aż*[320] do spadnyenya, y odzirzisz zemyó̗ gego,
XXII.

A viszedwszi odtó̗d, stany só̗ rosbili synowye Israelsci w polu Moabitskem, gdzesz za Iordanem Gerioho ustawyono gest. Tedi uszrzaw Balach, syn Seforow, wszitko czosz bi(l) ucinil Israel Amorreyskemu, ze syó̗ go bali Moabitsci y moci gego snyescz nye mogó̗cz: rzekl ku wyó̗czszim urodzenim Madianskim: Tak sgladzi tento lud wszistek, ktoris [w] waszich kraynach przebiwa, kakos iest obykl wol bile szwacz (żwać) asz do kozenya. Bo on bil krol tegoto czasu w Moab. Przeto poslal posly ku Balaamowi, synu Beor, ku wyescemu, ienze przebiwal nad rzekó̗ zemye synow Amońskich (!) abi gy weswawszi powyedzeli gemu, rzekocz: Tocz viszedl lud z Egypta, ienze iest przikril wirzch zemye, przeciwko mnye sedzó̗ó̗cz. Przeto poydz a poklni luda tegoto, geszto iest silnyeyszi mnye. Zalicz bich mogl nyekako pobycz ge y virzuczicz z zemye mey. Bo wyem, ze iest pozegnany, komus ty pozegnasz, a przekló̗ti, na kogosz ty kló̗twó̗ sgromadzisz. I sly só̗ starszy Moabscy y wyó̗scszy* urodzenim y Madian, mayó̗cz wyesczó̗ zaplató̗ w ró̗ku. A gdisz przydó̗cz ku Balaamovi, poviedzeli gemu wszitka slowa Balachowa. Odpowyedzal on: Ostańcze (!) tu tey noczi, a odpowyem wam, czosz koli mi pan powye. A gdisz ony ostali u Balaama, przidze bog y rzekl k nyemu: Czso chczó̗ czito ludze u czebye? Odpowyedzal: Balaag, syn Zeforow, krol Moabski, poslal ku mnye rzekó̗cz: Tocz lud, ienze iest wiszedl z Egypta, a przikril wirzch zemski. poydzisz, poklni gy, zalicz bich kako boyuyó̗ mogl zaploszicz gy. Y rzecze pan ku Balaamovi: Nye chodzi s nimi, any poklynay luda, bo iest pozegnani. Ienze rano wstaw, powye kxyó̗zó̗tom rzekó̗cz: Gydzcze do waszey zemye, bocz mi iest bog zabronil gydz s wami. Tedi wrocziwszi syó̗ kxyó̗zó̗ta, powyedzeli Baalachovi rzekó̗cz: Nye chczal przydz Balaam s nami. Twore[321] on wyelim* wyó̗czey slachatneyszich, nisz drzewey, poslal. Czi gdisz przydó̗ ku Balaamovi w noczi, powyedzeli gemu: Tako movi Balaach, syn Zeforow: Nye myeskay przydz ku mnye, ku gotowemu poczczicz czebye, a czso koli ch(c)esz, dam tobye. poydz, a poklni luda tegoto. Odpowye Balaam: Bi mi dal Balaach dom swoy, pelen srzebra y zlota: nye mogó̗ przemyenicz slowa pana boga mego, bich wyó̗czey albo mnyey powyedzal. Proszó̗, abiscze tu zostali teyto noczi, abich mogl wzwyedzecz, czso mi lepak odpowye pan. Przetos prziszedw pan ku Baalamovi w noczi, y rzecze k nyemu: Przisslili só̗ czito ludze zowo[322] czó̗: wstań* a gidzi s nimi. Ale tak, czosz tobye roskazó̗, to ucyn. Wstaw rano Balaam, oszodlal oskczó̗ swó̗, poydze s nimi. Y rosgnyewal syó̗ pan. I stal anyol bozi na drodze przecziw Baalamovi, ienze sedzy na osliczi, a dwa pacholki myal s sobó̗. Upatrziwszi anyola stoyó̗czego oblicza[323] s nagim myeczem, obrocziwszi syó̗ s drogy, poydze po polu. Ktoró̗szto gdisz bil Balaam, a chczó̗cz nawroczicz na sczeskó̗: stal anyol na czasnosczi dwu rowu, ktorimiszto vinnicze obdzalawayó̗. Ktoregos usrzawszi oslicza, przirazi syó̗ ku sczenye y zetrze nogó̗ sedzó̗cego na sobye. Tedi on wtore yó̗l yó̗ bycz. mimo to wsdi anyol vnidze na czasne myescze, gdzesz na prawiczó̗ any na lewiczó̗) moze syó̗ sclonicz podkaw, y stal. A gdisz usrzala anyola stoyó̗czego: padla pod nogami sedzó̗cego, ienze rosgnyewaw syó̗ nagle, bil kiem boki gey. A odtworzil bog usta osliczy, y przemovila iest oslicza rzekó̗cz: Czsom ucinila tobye? przecz myó̗ bygesz? to iusz trzecze? Odpowyedzal Balaam: Bosz zasluzila y mnó̗ klamala. Ach, bich myal myecz, zabilbich czó̗. Y rzecze osslicza: Wszako dobitczó̗ tweczem[324], na nyemzeto zawsdi sádzacz (!)[325] obiklesz do nynyeyszego dnya, powyecz, acz kyedi czso czem takyego wcinila tobye? Tedi on odpowyedzal: Nigdy. A natichmyast bog otworzil oczy Balaamovi. Y usrzal anyola na drodze stoyó̗czego, myecz w ró̗cze dzerzó̗czego. Y poklony syó̗ gemu nagle na zemyó̗. Ktoremusz anyol: Przecz wyączey* trzeczey* bygesz osslicza* swó̗? Iaczem prziszedl, abich syó̗ przecziwil tobye, bo przewrotnó̗[bl] iest droga twa mnye y przecziwna. A bicz bila syó̗ osslicza nye uchilila s drogy, ustó̗piwszi z myescza mnye przecziwniku: bil bich czó̗ zabil, a ona bila by ziwa ostala. Y rzecze Balaam: Sgrzeszilesm, nye wyedzalem, by ty stal przecziw mnye. A iusz, gdisz syó̗ nye lubi tobye, abich szedl: wroczó̗ syó̗. Rzekl anyol: Gidzi s nimi, ale wyaruy* syó̗, aby nicz ginego nye movil, nisz czso tobye przikazó̗. Tedi szedl s kxyó̗zoti. To gdi wsliszi Balaak, vinidze przecziwko gemu w miscze* Moabitskem, gesto iest na poslednich kraginach Amon, y rzecze ku Balaamovi: Poslalem posli, aby weswaly czebye. Przeczes natichmyast nye przisedl ku mnye? zali przeto, ze zaplati twego prziscza zaplaczicz nye mogó̗? Gemusz on odpowyedzal: Owo yaczem. Zali czso ginego mogó̗ movicz, iedno czso bog polozi w usczech mich? Y bralasta syó̗ spolu do myasta, ktoresto na poslednich krayoch bilo gego krolewstwa. A gdisz zabil Balaak owcze y voli, poslal Balaamovi y kxyó̗zó̗tom, giszto s nim bili, dari. A gdisz by syó̗ stalo za iutra: viwyedze gego na wiszokoscz Baal, y opatrzil iest poslednyó̗ czó̗scz luda.

XXIII.

I rzekl Balaam ku Balakowi: Udzalay mi tu sedm oltarzow, a przipraw tilyesz czelczow, y teyze liczbi scopow. A gdisz ucini podle roskazanya Balaamowa, wlozili spolu czelcza y scopu na oltarz. Y rzecze Balaam ku Balakovi: Postoy maluczko podle obyati swey zapaloney, acz odydó̗, zalis nadpodka* myó̗ bog. A czsokoli przikaze, powyem tobye. A gdisz odsedl richlo, podkal gy bog. Y rzecze Balaam k nyemu: Sedm, rzeklesm[326], oltarzow udzalalesm tobye. Y wlozilem czelcza y skopu z wirzchu. Tedi pan wlozi w usta gego slowo y rzecze: Wroczi syó̗ ku Balaakovi y to powyecz. Wrocziw syó̗, naydzesz stoyó̗cego Balaaka u obyeti swey zapaloney, y wszitky kxyó̗zó̗ta Moabitska. A wzyó̗w przislowye swe, rzekl: Z Aran prziwyodl myó̗ kroi Balaak Moabitski, s gori slunecznego wzchodu. Poydz, rzecze, a poklni Iakoba. pospyesz, a pokalay Israela. Kako zlorzekó̗ tegoto, gegos gest nye pokló̗l bog? Ktorim rozumem posromoczó̗, gegosto bog nye posromoczil? S wirzchnich skal usrzó̗ gy, a s pagorkow uznamyonam gy. Lud sam przebywacz bó̗dze, a myedzi narodi[327] nye bó̗dze policzon. Kto zliczicz bó̗dze mocz proch Iakubow, y poznacz liczbó̗ Israelskego? Umrzi, duszo moya, smyercza* sprawyedliwdch, y bó̗dó̗ skonczó̗na*[328] ma gim podobna! Y rzecze Balaak ku Balaamovi: Czso iest to, gesto cinis? Veswalem czebye, aby pokló̗ó̗l nyeprzyaczele me. a ty przeciw temu blogoslavis gim. Gemusz on odpowyedzal: Zali gine mogó̗ movicz, nisz czso przikazal pan? Y rzecze Balaak ku Balaamovi: Podzi se mnó̗ na gine myescze, odkó̗dze (odkądże) nyektoró̗ czó̗scz Israela wsrzisz, a wszego nye bó̗dzes mocz vidzecz, a odtó̗d poklni gy. A gdisz wyedze gy s sobó̗ na viszokey myescze, na wirzch gori Fazga: udzalal Balaam sedm oltarzow, y wklatw z wirzchu czelcze y scopi, rzecze ku Balakovi: Stoy tu podle obyati zapalney swey, doyó̗dze ya pospyesyó̗ w posrzaczay panu. Gegosz gdisz pan possrzadl, a wlozy slowo swe w gego usta, rzecze: Wrocz syó̗ ku Balakovi, a to powyesz gemu. Zvrocziw syó̗ nalasl gy stoyó̗czego podle obyati swe(y) zapalney y kxyó̗zota Moabitska s nim. K nyemusz Balaak : Czso movil iest pan? Tedi prziyó̗w on przislowye swe, y rzecze: Stoy Balaku, a baday syó̗, slisz synu Zeforow. Nye iest bog iako czlowyek, bi lgal, any iako syn czlowyeczi, by syó̗ myenil. Przeto rzekl iest, a nye ucinyó?[329]. movil iest, a nye napelni? Ku przezegnanyu iestem prziwyedzon, przezegnanya zapovyedzecz nye mogó̗. Nye iest pogańska (!) modla w Iakobye, any iest vidzán*[330] pogańsky bog w Israelu. Pan bog gego s nim iest, a zwyó̗k viczó̗stwa krolewsgeko* w nyem iest. Pan bog viwyodl ge z Egypta, cziyasz syla przirownawa syó̗ genorosczowi? Nye czar w Iakobye, any wyesczba w Israelu. A czaszi swimy powyedzano bó̗dze Israelowi, czso iest ucinil bog. Tocz lud iako lwicza powstanye, a iako lew podnyesze syó̗. nye uló̗ze, doyó̗d nye posrze plonu, a zabitich krew vipige. Y rzecze Balaak ku Balaamovi: Ani poklinay gych, any pozegnaway! Tedi on rzecze: Zaliczeni nye rzekl tobye, ze czso koli mi bog przikaze, to ucinyó̗? Y rzecze Balaak k nyemu: Poydz, powyodó̗ czó̗ na gine myescze. Zali snacz szlubi syó̗ bogu, abi odtó̗d pokló̗ó̗l ge. A gdisz wyedze gy na wirzch gori Fegor, ktorasto patrzi na pusczó̗: powye gemu Balaam: Udzalal* mi tuto sedm oltarzow, a przipraw tilkey scopow y tey liczby czelczow na wszistkich oltarzoch. Y ucinil Balaak, iako Balaam przikazal, y wklad(l) czelcze y scopi na wszistki oltarze.

XXIIII.

A gdisz wsrzal Balaam, ze syó̗ lubi bogu, abi pozegnał Israelovi: nykakey nye chodzi, iakosz pirwey chodzil, aby wyesczbi patrzil. Ale sproscziw przecziwko pusci oblicze[bm] swoge, a wsnosw oczy: usrzal Israela w stanyech przebiwayó̗cz kalzdego w swem pokolenyu. Y rzuczi syó̗ nań (!) duch bozi, prziyó̗w przislowye, y rzecze: Rzekl iest Balaam, syn Beorow: Rzekl iest czlowyek, ktoregos obczemnyono iest ocko. rzekl iest nasluchacz rzeczi bozich, ienze widzenó̗* boga wszechmogó̗czego vidzal iest, ienze spadl, a tak odtworzony só̗ oczi gego. Kako krasne stany twe Iakobye, a przebitki twe iako w dole lesnem, Israele! Iako zagrodi podle potokow rosnanazane, a iako stanowe, ktoresz iest rospyó̗l bog, a iako cedrowye blisku podle wod! Poczecze woda z wyadra iego, a szemyó̗ iego bó̗dze wod(i) wyelkey. Pochwiczon bó̗dze przeto Agag, krol iego, y odyó̗to bó̗dze krolewstwo iego. Bog wiwyoodl gy z Egypta, iegosz syla podobna iest ku ienorosczowi. Posrzó̗ pogani, nyeprziyaczele iego, a kosczy iego zetró̗, a szypy sdurawyó̗*. Lezó̗cz iest spal, iako lew a iako lwicza, ktoresto nyzadni wzbudzycz nye smye. Ktos pozegna tobye, bó̗dze pozegnan sam. Kto poklni* tobye, w kló̗twye domniman* bó̗dze. Y rosgnyewal syó̗ Balaak przecziw Balamovi, klasw(!) ró̗kama, rzekl: Ku pokló̗czu nyeprziyaczol mich prziswalem czó̗, ktorimzeto przecziw temu trzecze pozegnal! Wrocz syó̗ na twe myasto. Iesczeczem umyenil slawnye poczczicz czyebye, ale bog sbavil czó̗ czczi sposobney. Odpowyedzal Balaam Balakovi: Zaliczem poslom twim, ktores ku mnye poslal, nye rzekl rzekó̗cz: Bi mi Balaak dal pelen dom swoy srebra y zlota, nye mogó̗ minyó̗cz[331] rzeczi pana boga mego, bich albo dobrego, albo zlego rzeki [s] szercza mego. Ale czoszkoli mi bog przikaze, to gemu mowicz bó̗dó̗. Ale wszak przydó̗ ku ludu memu. dam rado tobye, czso lud tento twoy ucini ľudu (!) temuto poslédnyego* czásu (!). Przetos prziyó̗w przislowey* swe, wtore rzecze: Rzekl iest Balaam, svn Beorow. Rzekl iest czlowyek, gegos zaczymyono* iest occo. Rzekl iest nasluchacz rzeczi bozey, ienze z nauczenya navisszego a widźenya (!) wszechmogó̗czego widzy, ienze spadw odtworzó̗ne ma oczi. Usrzó̗ gy, ale nye nynye. opatrzó̗ gy, ale nye s bliska. Zyavi syó̗ gwyasda z Iakoba, a powstanye pró̗ó̗t z Israela. Y pobige wodze Moabskey*, a skazi wszitki syni Hed. A bó̗dze Ydumea gymyenye gego, dzedziczstwo Seyr dostanye syó̗ nyeprziyaczelom gego, ale Israel mocznye bó̗dze czinicz. Z Iakoba bó̗dze, ienze panowacz bó̗dze. a zatraczó̗ ostatky myesczkey[332]. A gdisz usrzal Amalecha, przyyó̗w przislowye, rzecze: Poczó̗tek pogańsky Amalech, gegosz syó̗ ostatczi zatró̗czó̗. Y usrzaw Cineum, a prziyó̗w przislowye rzecze: Moczny iest giscze przebitek twoy. pakli w skale polozisz gnyaszdo twe, a bó̗dzesz przebiwacz vizwolony s plemyenya Cyn: kako dlugo mozesz przebiwacz? bo Azur pochwiczi czó̗. A prziyó̗w przislowye, lepak movil iest: A ktosz ziw bó̗dze, gdisz to ucini bog? Tedi przydó̗ na lodzach z Wloch, a przemogó̗ Assirzkey, y skazó̗ Zidi, a naposlad takyes sami zaginyó̗*. A wstaw Balaam, wroczil syó̗ na swe myasto, a Balaak drogó̗, ktorysto byl przisedl, wroczil syó̗.

XXV.

Tedi tego czásu* Israel przebywal w Szethim, y nyecisczil iest lud z dzewkami Moabskimi, ktoresto prziwolali ku modlam swym. A oni iedk s nimi, a klanyali syó̗ bogom gich. Y klanyal yó̗ Israel Belfegorovi. A rosgnyewam* syó̗ pan, ku Moyzeszovi rzecze: Sbyerz wszitka kxyó̗zó̗ta lucska, a obyesy ge przecziw slunczovi na szibyeniczach, acz syó̗ odwroczi gnyew moy od Israela. Y rzecze Moyzes k ssó̗dzam Israelskim: Ieden iako drugy zaby blisne swe, ktorzi syó̗ klanali Belfegorovi. A tedi ieden s synow Israelskich vnidze przede wszó̗ braczó̗ swó̗ k nyewyescze Medianskey, patrzó̗cz na to Moyzes y wszitek sbor synow Israelskich, gesto plakal przedde drzwyami stanovimi, Czso gdisz usrzal Finees, syn Eleazarow, syna Aarona kaplana: wstaw s posrzotka wy(e)likosci, a pochopiw konczerz, wszedl iest za mó̗zem Israelskim do domu nyepoczesnego, y przeklool (przekłuł), obu spolu, mó̗za tesz y zonó̗, przesz gich trzosla. Y przestala rana u synow Israelskich. A zabito iest dwadzescza cztirzi tysyó̗cze luda. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Finees, syn Eleazarow, syna Aarona kaplana, odwroczil iest gnyew moy od synow Tsraelfekicn, bo gnyewem mim poruszil syó̗ iest przeciw gim, abich ya nye zagladzil synow Israelskich w gnyewye mem. Przeto mow k nyemu: Owa, dawam gemu slub miru mego, a bó̗dze takes gemu, iako semyenyu gego umowó̗* kaplaństwa (!) wyecznego. bo iest pomscil boga swego, a ociscil grzech synow Israelskich. Y bilo gymyó̗ mó̗za Israelskego, ienze iest zabit z Madyanskimi, Zambri, syn Salu, wodza s pokolenya a z rodu Symeonowa. Ale zona Madyanska, ktoras pospolu zabita iest, rzeczona iest Kozbi, dzewka Surowa, kxyó̗zó̗cza urodzonego Madyanskego. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Acz was wzwyedzó̗ Madyansci, nyeprzyaczele só̗ó̗cz![bn] zbycze ge! bo só̗ y oni nyeprziyaczelske ucinili przed wami, a sklamali só̗ wasz ssciwye[333] przes modló̗ Fegor, a Kozbi, dzewkó̗ wodza Madyanskego, sóstra (?) swą*, ktorasto iest zabita w dzen rany prze modló̗ Fegor.

XXVI.

A gdisz krew vinnich iest przelana, rzece pan ku Moyzeszovi y ku Eleazarovi, synovi Aarona kaplana, Zliczicze wszitko czislo synow Israelskich, ode dwudzestu laat a nadto, po domyech y po rodzech gich, y wszitki, ktorzis ku boyu mogó̗ gycz. A tak sta movila Moyzes y Eleazar kaplan, w polu Moabskem nad Iordanem przecziwko Iericho, k tim, ktorzis bili ode dwudzestu laat y nadto, iako pan przikazal. Ktorichze iest to czislo: Ruben, pirworodzenyecz Israelow, gegosto syn Enoch, od nyegoszto czeladz Enochiczkich, a Fallu, od nyegoszto czeladz Falniczkich, a Ezrom, od nyegoszto czeladz Ezromiczkich, a Carmi, od nyegoszto czeladz Carmiczkich. To iest czeladz z Rubenowa plemyena, gichze iest to liczba nalezona trzy a czterdzesi tysyó̗czow a sedm sed a trzidzesci. Syn Fallow, Eliab. Iego synowye: Manuel, Datan a Abiron. Tyto synowye Datanov a Abitonovi kxyó̗zó̗ta z ludu, ktorzisz bili powstali przecziw Moyzeszovi a Aaronovi w swadze Chore, gdisz só̗ syó̗ przeczivili bogu. a odtworziwszi zemyó̗* usta swa, pozarla ge[334] Chore a wyele smarlich, gdisz spalil ogyon* dwesscze a pyó̗czdzesyó̗t mó̗zow. Y stal syó̗ wyeliki dziw, gdisz Chore sgynó̗l, a synowye nye zagynó̗li. Synowye Symeonovi po rodze swem: Namuel, gegoszto czeladz Namuelskich, Iamyn, od nyegoszto czeladz Iaminiczkich, Iachim, od nyegosto czeladz Iachimiczkich, Zare, od nyegosto czeladz Zareyczkich, Saul, od nyegosto czeladz Sauliczkich. To só̗ czeladnikowye s plemyenya Symeonowa, gichzeto wszitko czislo bilo iest dwadzescza dwa tysyoczow a dwyesscze. Synowye Gad po narodzech swych: Zefon, od nyegosz czeladz Zefoniczkich, Aggy, od nyegosz czeladz Aggiczkich, Suni, od nyegos czeladz Suniczkich, Ozny, od nyegos czeladz Ozniczkich, Hery, od nyegos czeladz Herniczkich, Arod, od nyegos czeladz Arodiczkich, Ariel, od nyegos czeladz Aryeliczkich. Tocz iest czeladz Gaadowa, gichzeto wszitko liczenye bilo iest czterdzecsci tyszó̗czow a pyó̗cz sed. Synowie Iuda: Her y Onan, ktoras sta oba umarla w zemi Kananeyskey. Y bili synowye Iuda, po przirodzonyach swich: Sella, od nychzeto* czeladz Sellayczkich, Fares, od nyegosto czeladz Fareyczkich, a Zare, od nyegosz czeladz Zareyczkich. Potem synowye Fares: Ezrom, od nyegosto czeladz Ezromiczkich, Amul, od nyegosto czeladz Amuliczkich. Tyto só̗ czeladnikowye Iuda, gichzeto wszitko cislo bilo sedmdzeszó̗ó̗t tisyó̗czow a pyó̗cz sed. Synowye Izacharovi po przirodzonich swych: Tola, od nyegosz czeladz Tolaiczkich, Fua, od nyegosz czeladz Fuaiczkich, Iazub, od nyegosz czeladz Iazubiczkich, Semram, od nyegos czeladz Semramiczkich. Tocz só̗ czeladnicze Izacharowy, gichzeto liczba bila iest cztirzi a seczdzesyó̗ó̗t tysyó̗czow a trzysta. Synowye Zabulonovi po znaiomich swich: Sared, od nyegosz czeladz Sarediezkich, Helon, od nyegos czeladz Heloniczkich, Iahel, od nyegos czeladz Iaheliczkich. Tocz só̗ przirodzenya Zabulonowa, gichzeto liczba bila seczdzesyó̗ó̗t tisyó̗czow a pyó̗cz sed. Synowye Iozefovi po przirodzonich swich: Manales* a Effraim. Z Manales urodzil syó̗ Machir, od nyegos czeladz Machiriczkih. Machir urodzil Galaada, od nyegos czeladz Galaaczkich. Galaad myal syni dwa[335]: Hyezera, od nyegosz czeladz Hyezericzkich y Elech, od nyegosz czeladz Elecheiczkich, Aryel, od nyegosz czeladz Aryeliczkich, a Sychem, od nyegosz czeladz Sycheniczkich, a Semida, od nyegos czeladz Semidiczkich, a Effer, od nyegos czeladz Effereyrskich. Y bil Effer oczecz Salfadow, ienze synow nye myal, iedno dzewky, gichzeto só̗ gimyona tato: Malaa y Noa y Egla y Melcha y Tersa. Tocz só̗ czeladnicze Manasovi, a liczba gich dwa a pyó̗cz dzesó̗ó̗t tisyó̗czow a sedm sed. Ale synowye Effraymovi po blisznich swich bili só̗ cito: Sutala, od nyegos czeladz Sutaliczkich, Beter, od nyegosz czeladz Betericzkich, Tehen, od nyegos czeladz Teheniczkich. Potem syn Sutalow bil iest Heran, od nyegos czeladz Heraniczkich. Tocz iest bliskoscz synow Effraym, gichzeto liczba bila iest dwa a trzidzesci tiszó̗cow a pyó̗cz sed. Tocz só̗ synowye Iozefovi po czeladzi swey. Synowye Beniaminovi po blisznich swich: Bale, od nyegos czeladz Baleniczkich, Azbel, od nyegos czeladz Azbeliczkich, Ayrara, od nyegos czeladz Ayramiczkich, Sufan, od nyegos czeladz Sufaniczkich, Ufan, od nyegos czeladz Ufaniczkich. Synowye Bale: Hered a Noeman. Z Hered czeladz He — rediczkich, z Noeman czeladz Noemi — czkich. Tocz só̗ synowye Benyaminovi po blisnich swich, gichzeto cislo bilo pyó̗cz a czterdzesci tisyó̗czow a secz sed. Synowi(e) Danovi po blis[bo]nich swich: Sufan, od nyegos czeladz Sufaniczkich. Tocz só̗ blisni Danovi po przirodzonich swich, y po czeladnicoch swich. Wszitczi só̗ bili Sunamiczczi gichzeto cislo bilo iest cztirzi a secz* tisyó̗czow a cztirzista. Synowe Asserovi po blisznich swich: Gemna, od nyegos czeladz Gemnamiczkich, Gesuy, od nyregos czeladz Gesuiczkich, Brye, od nyegos czeladz Bryeniczkich. Synowye Brye: Aber, od nyegos czeladz Aberyczkich, a Melchiel, od nyegos czeladz Melchyeliczkich. Ale gymyó̗ dzewcze Asserowye bilo Sara. Toto przirodzenye synow Asserowich, y liczba gich cztirzi a pyó̗cz dzessyó̗ó̗t tisyó̗czow a cztirzista. Synowye Neptalimovi po przirodzó̗nich* swich: Gessyel, od nyegos czeladz Gesseliczkich, Guny, od nyegos czeladz Guniczkich, Iesser, od nyegos czeladz Iesseryczkich, Sellem, od nyegos czeladz Sellemiczkich. Tocz só̗ przirodzeni synow Neptalimovich po czeladzach swich, gichzeto cislo bilo iest pyó̗cz a czterdzesczi tisyó̗czow a cztirzista. Tocz iest wszitka liczba synow Israelskich, ktorzisto policzeni só̗: secz sed tisó̗czow a[336] sedm sed a trzidzesci. Y movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Timto bó̗dze rosdzelona zemyó̗* podle liczby gymyó̗n* k gimyenyu gich. Gdze bó̗dze wyó̗cey, wyó̗czszó̗ czast* das gim, a gdze mnye, mnyeysó̗. wszitkim, iakosto só̗ nynye policzeni, dano bó̗dze gymyenye. Ale wszak tako, aby losz (los) dzelil zemyó̗ pokolenyu y czeladzam. Czso koli losem przipadne, to przymó̗, gichze iest wyó̗czey, albo mnyey. A to iest liczba synow Lewi po czeladzach swich: Gerson, od nyegoszto czeladz Gersoniczkich, Kaath, od nyegoszto czeladz Kaaticzkich, Merary, od nyegos czeladz Meraryczkich. Tocz iest czeladz Levi: czeladz Lobny, czeladz Ebrony, czeladz Mooli, czeladz Muzy, czeladz Chory. Ale takes Kaath urodzil Amrama, ienze myal zonó̗ Iokabet, dzewkó̗ Levi, geszto syó̗ gemu urodzila w Egipcze. Tó̗ urodzil[337] mó̗zovi swemu Amramovi syny: Aarona y Moyzesza y Mariey* sostri gich. Z Aarona posli só̗[338]. Nadab a Abiu umarla sta, gdista offyerowala ogyen czudz przed bogem. Y bilo iest wszitkich, czso só̗ zliczeni, dwadzescza trzi tisyó̗cze pokolenia samczowego, od iedn(eg)o myesyó̗cza a nadto; ktorzisz nye só̗ policzeni myedzi synmi Israelskimi, ani gim s ginimi dano iest dzedzictwo. Tocz iest liczba synow Israelskich, ktorzisz popisani só̗ od Moyzesza y od Eleazara kaplana, w polu Moabiczkem nad Iordanem przecziw Iericho. Myedzi ktorimisto nizadni nye bil s tich, gesto drzewyey bil policzon od Moyzesza y od Aarona na pusci Synay. Bo bil powyedzal pan drzewey, ze wszitczi zemró̗ na pusci. A y zadni nye ostal s nich tu ziw, iedno Kalef, syn Gefonow, a Iozue, syn Nunow.

XVII.

Tedi przistó̗piwszi dzewki Salfaad, syna Efforowa, syna Galaadowa, syna Machir, syna Manasse, ienze bil iest syn Iozefow. ktorichzeto tato gymyona só̗: Maala a Noa a Egla a Melcha a Tersa. Y stali przed Moyzesem a Eleazerem kaplanem, przede wszemi kxyó̗zó̗ti ludu, we drzwyach stanu zaslubyenia. Y rzekli: Oczecz nasz umarl iest na pusci; a nye bil i e* w zwadze Chore, iaszto iest wzbudzona przecziw panu za Chore. Ale w swem grzesze umarl iest. Ten iest nye myal samczow synow. Przecz sgladzono iest gymyó̗ gego s czeladzi gego, przeto ze iest nye myal syna? Daycze nam gymyenye myedzi blisznimi naszego otcza! Y wznyesze Moyzes przó̗ gich na só̗ó̗d panu. Ienze rzecze gemu: Sprawyedliwye rzeczy proso dzewki Salfaad. day gim gymyenye myedzi blisznimi otcza gich, acz gim spadnye dzedzicztwem. Ale k synom Israelskim mow to: Czlowyek, ktori umrze przes syna, ku dzewcze dzedzicztwo iego przydze. Paklibi dzewki nye myal, bó̗dze myecz namyastki braczó̗ swó̗. Paklibi braczey nye myal: daycze dzedzicztwo braczy otcza gego. Iestlibi any striyow myal, daycze dzedzicztwo tim, ktorzis só̗ bliszni gego. Y bó̗dze to synom Israelskim swyó̗to prawem wyecznim, iakos przikazal pan Moyzeszovi. Y rzekl iest pan ku Moyzeszovi: Wznidzi na goró̗ tó̗to Abarim, a opatrz zemyó̗ tó̗to odtó̗d, ktoró̗szto dam synom Israelskim. A gdisz yó̗ opatrzisz, poydzesz y ti k ludu swemu, iakos iest sedl Aaron, brat twoy. Bosz[339] urazyl myó̗ na puści Syn w przecziwyenstwe wyelikosci, anysz syó̗ chczal poswyó̗cziicz mnye przed nimi nad vodamy. Tocz só̗ wodi odmowyenyó̗* w Kades na pusci Syn. Gemusz odpowyedzal Moyzes: Obmysl, panye boze, duch wszelkego myó̗sza, czlowyeka, ienzebi bil nad wyelikoscza* tó̗to. abi mogl wnidz y vinidz przed nimi, y wyescz y viwyescz ge, abi nye bil lud bozi, iako owcza przes pastirza. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Weszmi Iozue, syna Nuunowa, mó̗za w nyemze iest duch bozi, a wlosz nań (!) ró̗kó̗ swó̗. Ienze stanye przed Eleazarem kaplanem y wszey wyelikosci*. Y das gemu przikazanye, wszech[340] patrzó̗czich na to, a czó̗scz slawi twey, abi posluchali gego wszitka szebranya synow Israelskich. Przeto, acz bi ucinicz bilo[341], Eleazar kaplan poradzi syó̗ s bogem.[bp] K slowu gego vinidzi y vnidzi* on, a wszitczi synowye Israelsczi s nim, y gyne sebranye. Y ucini Moyzes, iakos przikazal pan. A gdisz poyó̗l Iozue, postavi gy przed Eleazarem kaplanem a przede wszem sborem ludu. A wlozi ró̗cze na iego glowó̗, a wszitko obnovi, czosz przikazal pan.

XXVIII.

I rzekl pan ku Moyzeszovi: Przykasz synom Israelskim, a powyesz gim: Offyery me, y chlebi, y kadzidlo wronyey roskosnyee a przechó̗tney offyeruycze czasy swimi. Tocz só̗ offyeri, geszto macze offyerowacz: Barani roczne nyepokalane dwa na wszelki dzen obyati zapalney wyeczney. Iednego obyatuge z iutra, a drugyego k wyeczoru. Dzeszó̗tó̗ czó̗scz Effy bili, geszto iest pok(r)opyona oleem przecz(i)stim, a mayó̗cz czwartó̗ czó̗scz Hyn. Po baranyech kaszdich[342] obyata ustawyona iest, ktoró̗szcze offyerowali na gorze Synay w uonyó̗ chó̗tnó̗ kadzenye* panu. A offyeruicze vina czwartó̗ czó̗scz Hyn po baranyech kaszdich w swyó̗czi bozee*. A drugego barana offyeruycze takesz k wyeczoru podle wszego rzudu* obyati iwtrzney, y obyati zapalney gego, offyery przechó̗tney wonyey panu. Ale sobotnego dnya bó̗dzecze offyerowacz dwa barani rocznya nyepokalana, a dwa dzesyó̗tki bili oleem pokropyoney, w obyati y we szgó̗cze rzeczi, gesz syó̗ to porzó̗dney*[343] leyó̗ na kasdó̗ sobotó̗ ku obyecze zapalney wyeczney. Ale na poczó̗tku myesyó̗cza offyeruicze obyató̗ zapalnó̗ panu, s stada czelcza dwa, scop ieden, baranow rocznich sedm nyepokalanich, a trzi dzesyó̗tki byeli oleem pokropyone w swyó̗tini po wszech[344] czelczoch, a dwa dzesyó̗tki byeli oleem pokropyone po wszech scopyech, a dzesyó̗tó̗ czó̗scz dzesyó̗tka oleem byeli pokropyoney po wszech baranyech, w obyati w swyó̗tini obyató̗ zapalnó̗ przechó̗tney wonyey kadzidlnyey iest panu[345]. Ale obyati z vina, które mayó̗ nalacz po kaszdey obyecze, tito só̗: pol czó̗sczi Hyn po kaszdich czelczoch, trzeczó̗ czó̗scz po scopyech, czwarta po baranu. Tocz bó̗dze w obyató̗ po wszech myeszó̗czoch, giszto syó̗ na wszelke (?) lato prziscigayó̗[346]. Ale kozel offyerowan bó̗dze bogu za grzech na obyató̗ zapalnó̗ wyecznó̗ s paló̗czimi rzeczami swimi. Ale myesyó̗cza pirwego, czwartego nascze dnya myesyó̗cza, prziscze boze iest, a pyó̗tego nasczcze dnya myesyó̗cza, przesnicze. za sedm dny bó̗dzecze gescz przesnicze. Z nichzeto pirwi dzen bó̗dze slawni a swyó̗ti. wszelkego dzala robotnego nye bó̗dzecze w nyem dzalacz. Offyeruycze cadzidlo obyetnye panu, czelcza dwa s stada, scopu iednego, baranow rocznich sedm. a offyeró̗ kaszdó̗ s byeli, ktoras pokropyona bó̗dze oleem, trzi dzesyó̗tki po wszech czelczoch, a dwa dzesyó̗t(ki) po scopoch, a dzesyó̗tó̗ czó̗scz dzesyotka po wszitkich baranyech, to iest po sedmi baranyech. A koszla za grzech iednego, abi bil oczisczon za wasz, kromye obyati iwtrzney, yó̗szto zafsgy (zawżdy) offyerowacz bó̗dzecze. Tako ucinicze na kasdi dzen s sedmi dnyow ku podnyeczenyu ognyovemu, y ku (wo)ny przechó̗tney panu, yaszto wzydze z obyati zapalney y ze wszech offyar gorayó̗czich. A dzen sodmi przeslawni y swyó̗ti bó̗dze wam. wszelkego dzala robotnego nye bodzecze dzalacz w nyem. Takesz dzen pirwich urod, gdisz offyarowacz bó̗dzecze nowe ovocze panu, napelnicze tydny[347], dostoyni a swyó̗ti bó̗dze. Wszelkego dzala robotnego nye ucinicze w nyem. Ale offyaruycze obyató̗ wonnó̗ przechó̗tnó̗ panu, czelcza s stada dwa, scopu iednego, a baranow nyepokalanych rocznyow sedm. a ku obyatam gich byeli oleem pokropyone trzi dzesyó̗tki po kaszdich czelczoch, po scopyeck dwa, po baranyech dzesyó̗tó̗ czó̗scz dzesyó̗tka, giszto s baranow spolu só̗ sedm. a koszla, ienze obyatuge syó̗ za ocissczenye, nad obyata* wyecznó̗, y obyató̗ paló̗czó̗ iego. Nyepokalane offyaruicze wszitko se zenim[348] swim.

XXIX.

Tak syodmego myesyó̗cza pirvy dzen slawni y swyó̗ti bó̗dze wam. Wszelkego dzala robotnego nye czincze w nyem. bo dzen zwyó̗czny a tró̗bni iest. A offyeruicze offyaró̗ zapalnó̗ ku woni przechó̗tney panu, czelcza s stada iednego, scopu iednego, baranow rocznich nyepokalanich sedm. a ku obyecze gich, byeli pokropyone trzi dzesyó̗tki po wszech czelczock, dwa dzesyotki po scopoch, ieden dzesyó̗tek po baranu, gichzeto iest spolu sedm, a koszla za grzech, ienze ge[349] offyaruge za oczisczenye luczkey, kromye obyati kalendowe s obyatami gego, na obyató̗ zapalnó̗ wyecznó̗ z obyatami gego paló̗czimi obyczaynimi. Timze obyczaem offyaruicze k woni przechó̗tney panu kadzidlo. A dzesyó̗ti dzen tego myesyó̗cza sodmego bó̗dze wam swyó̗ti y dostoyni. y znó̗dzicze dusze swe, a wszelkego dzala robotnego nye czincze w nyem. A offyarugecze obyató̗ panu ku woni przechó̗tney, czelcza s stada iednego, scopu iednego, baranow rocznich nyepokalanich sedm. A ku obyatam gich, byeli oleem pokropyone trzi dzesyó̗tki po wszech czelczoch, dwa dzesyó̗tki y po scopyech, dzesyó̗tó̗ czó̗scz dzesyó̗tka po wszech baranoch, gichzeto iest spolu sedm baranow. a koszla za grzech, kromie tego geszto obyczayno offyerowacz za vinó̗ ku oczisczenó̗*, na obyató̗ wyecnó̗ w swyó̗tini y paló̗cimi rzeczami gich. Ale pyó̗ti naczcze dzen myesyó̗cza sodmego, ienze bó̗dze wam swyó̗ti y dostoyny, wszelkego[bq] dzala robotnego nye cincze w nyem, ale slawni bó̗dze panu dzen za sedm dny. Y offyarugecze obyató̗ ku woni przechó̗tney panu, czelczow s stada trzinaczcze, scopi dwa, baranow rocznich nyepokalanich czternaczcze, s paló̗czimi rzeczami gich, byeli olegem pokropyone trzi dzesyó̗tki po kaszdich czelczoch, gichzeto spolu iest czelczow trzinaczcze, a dwa dzesyó̗tki [skopu] iednemu, to iest spolu dwyema scopoma. a dzesyó̗tó̗ czó̗scz dzesyó̗tka kaszdemu baranu, gichzeto spolu baranow czternaczcze, a koszla za grzech, kromie obyati wyeczney, a obyati paló̗cze gego. Drugyego dnya offyarugecze czelczow s stada dwanaczcze, scopi dwa, baranow rocznich nyepokalanich czternascze. A offyary suche y obyati paló̗cze po wszech czelczoch y scopyech y po baranyech porzó̗dnye slawicz bó̗dzecze, y koszla za grzech, kromye obyati wyeczney, y obyati suche y paló̗cze gego. Trzeczego dnya offyerugecze czelczow ieden nascze, scopi dwa, baranow rocznich nyepokalanich czternascze. A obyati suche, a offyari paló̗cze wszeck po czelczoch a scopyech y po baranyech porzó̗dnye slawicz bó̗dzecze, a koszla za grzech, kromye obyati wyeczney offyeruge[350] wyeczne suche y paló̗cze gego. Czwartego dnya offyaruycze czelczow dzesyó̗cz, scopi dwa, baranow rocznich nyepokalanich czternascze, y offyari suche, y obyati paló̗cze, po wszech czelczoch y scopyech y baranyech porzó̗dnye slawicz bó̗dzecze, y koszla za grzech, kromie obyati wyeczney y offyari suchey y paló̗czey gego. Pyó̗tego dnya offyerugecze czelczow dzewyó̗cz, scopi dwa, baranow rocznich nyepokalanich czternascze. y offyari suche, y paló̗cze rzeczi, po kaszdich czelczoch y po scopyech y po baranyech kaszdich porzó̗dnye slawicz bodzecze. y koszla za grzech, kromye obyati wyeczney, y offyari suchey gego, y paló̗czey. Szostego dnya offyeruycze czelczow osm, scopi dwa, baranow rocznich nyepokalanich czternascze. y offyari suche, y paló̗cze rzecze* po wszech scopyech y czelczoch y baranyech rzó̗dnye slawicz bó̗dzecze, a koszla za grzech, kromye obyati wyecznye, y obyati gego suche, y paló̗cze. Sodmego dnya offyarugecze czelczow sedm, scopi dwa, a baranow rocznich nyepokalanich czternascze. y offyari suche y paló̗cze po wszech czelczó̗ch* y po scopyech y baranyech porzó̗dnye slawicz bó̗dzecze, y koszla za grzech, kromye obyati wyeczney, y obyati suchey gego, y paló̗czey. Osmego dnya, ienze iest przeslawni, wszelkego dzala nye czincze w nyem. Offyeruicze obyato k wony przechó̗tney panu, czelcza iednego, scopu iednego, baranow rocznich nyepokalanich sedm. y offyary sucke y paó̗cze wszech po czelczoch y scopyech y po baranyech porzó̗dnye slawycz bó̗dzecze. a koszla za grzech, kromye obyaty wyeczne, y paló̗cze gego offyari, y suche. To ofiyarowacz bó̗dzecze panu na godi wasze, kromye slubu a offyar dobrowolnich w offyerze, y obyati palacze*, y obyati pokoyne.

XXX.

A wiprawif (!) Moyzes synom Israelskim wszitko, czosz mu pan przikazal, y movil iest ku kxyó̗zó̗tom s rodu synow Israelskich: Tato iest rzecz, yó̗sz przikazal pan: Gdisz kto z mó̗zow zaslubi panu albo syó̗ zawyó̗ze przisyó̗gó̗, nye ucini wsruszonego slowa swego. Ale wszitko, czosz slubi, napelni. Nyewyasta, gdisz bi czso slubila a zawyó̗zala syó̗ przisyó̗gó̗, só̗ó̗cz w domu otcza swego, a gescze [w] wyeku dzewczem: a wswyedzalbi oczecz slub y to czosz iest slubila, y przisyó̗gó̗ geszto zawyó̗zala duszó̗ swó̗, a przemilczal: dluszna bó̗dze slubem. Czos koli slubila iest y zaprzisyó̗gla, scutkem napelni. Paklibi, iako natichmyast usliszi, oczecz zapowye gey: slubi y przisyó̗gi gey wsruszoni bó̗dó̗, ani vinna slubyenia dzerzecz bó̗dze. przeto ze odpowyedzal oczecz gey. Pakli mó̗za mayó̗cz, slubila nyeczso, a iednó̗ slowo z ust gey wyszedwszi, a duszó̗ swó̗ zawyó̗zala prziszó̗gó̗: ktoregos dnya usliszalby mó̗z, a nye zapowyedzalbi, slubu dluszna bó̗dze. napelni, czosz koli slubila iest. Pakli natichmyast usliszaw, zapowye a zawrze wszitki przisyó̗gi gey y slowa, gimiszto iest zawyó̗zala duszó̗ swó̗: milosciw gey bó̗dze pan. Wdowa y roswyedzona czoszkoli slubi, napelni. Malzonka w domu mó̗ze* swego gdisz syó̗ slubem zawyó̗ze a przisyó̗gó̗: uslisili mó̗z a milczalby ani zapowye slubu, spelni, czosz koli slubila. Pakli natichmyast zapowye: nye bó̗dze winna slubu, bo gy gest mó̗sz zapowyedzal, a bog gey odpuści. Paklibi slubila y przisyó̗gó̗ syó̗ zawyó̗zala, aby postem albo ginich rzeczi ucirzpyenim znadzila* dusza* swó̗: na voly mó̗zovey bó̗dze, aby ucinila, albo nye ucinila. Paklibi usliszal mó̗sz, a zamilczal, a do drugyego dnya zapowyedzi przedluzilbi: czoszkoli zaslubiła bi albo slubila iest, napelni, bo natichmyast usliszaw, zamilczal iest. Pakli zapowye gey, iakosz napirwey vidzal: ponyesze on grzech gey. Tato só̗ prawa, geszeto przikazal pan Moyzeszowi, myedzi mó̗zem a zonó̗, myedzi otczem a dzewkó̗, gesto w dzewczem stawu gescze iest, albo ktora bidli w domu otcza swego.

XXXI.

I movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Pomści drzewey synow Israelskich nad Madyanskimi, a tak przilozon bó̗dzes k ludu swemu. Tedi natichmyast Moyzes powyedzal: Obleczcze syó̗ wyó̗czey (?) w odzenye[351] mó̗ze z was ku boyu, ktorisby* mogli pomstó̗ bozó̗ ucinicz nad Ma...

Tu dwie karty wyrżnięte.
(XXXIII, 5).[br]

...zal stany rosbicz w Sochot. A s Sochot przisli só̗ do Etam, ktores iest na poslednich krayoch puscey. Odtó̗d wiszedwszi, przisli só̗ do Fiaroth, gesto patrzy ku Belsefon, a stany zastavili só̗ prze(d) Magdalem. A powstawszi s Fiaroth, sli só̗ po posrzutku* morza na pusci, a chodziwszi trzi dny po pusci Etan, zastavili stany swe w Mara. A powstawszi z Mara, przisli do Elim, gdzesto bilo dwanascze studzen wodnich, a palm sedmdzesyó̗t, a tu só̗ stany zastavili. A odtó̗d visedwszi, rosbili stani nad morzem czirwonim, a powstawszi od morza czirwonego, stani zastavili na pusci Syn. Odtó̗d viszedwszi, przisli do Defeta*. A viszed — wszi z Defeta, zastavili stani w Haks. A viszedwszi z Haks, w Rafidim rosbili stani swe, gdzesto syó̗ ludu bil nyedostatek wodi cu pyczu. A rusziwszi syó̗ z Rafidim, stani zastavili na pusci Synay. A pusczey* Synay viszedwszi, przisli ku grobom zó̗dliwosci. A rusziwszi z grobow zó̗dliwosci, stani zastavili w Asserot. A z Asserot przisli do Retma. A rusziwszi syó̗ z Retma, stani zastavili w Remon Phares. Odtó̗d viszedwszi, przisli do Lebna. A z Lebna, stani zastavili w Refa*. A z Refa, przisli do Celata. Odtó̗d powstawszi, zastanovili na górze Sefer. A sedwszi z gori Sefer, przydó̗ do Arada. Odtó̗d pospyesziwszi syó̗, stani zastaili w Machelot. Rusziwszi syó̗ z Machelot, przisli do Taat. Z Taat, stani zastavili w Tare. Odtó̗d wiszedwszi, rosbili stani w Metacha. A z Metacha, stani zastavili w Esmona. A wstawsi z Esmona, przisli do Mazerot. A z Mazerot, stani zastavili w Beneyacam. Z Benyacam* przisli na goró̗ Gaddad. Odtó̗d rusziwszi syó̗, stani zastavili w Getebata. A z Getebata przisli do Ebrona. A viszedwszi z Ebrona, stani zastavili w Asyongaber. Odtó̗d syó̗ rusziwszi, przisli na pusczó̗ Syn, to iest Kades. A viszedwszi z Kades, stani zastavili na gorze Or. ...[352] przikazanim bozim. a tu iest (Aaron) umarl lata czterdzeszó̗tego viscza synow Israelskich z Egipta, myesyó̗cza pyó̗tego, pirvi dzen myesyó̗cza, gdisz iest bil sto dwadzescza y trzy lata. Y uslisy kanaanski krol Arad, genze przebiwa na poludnye w zemy kanaanskyey, przisle syni Israelske. A rusziwszi syó̗ s gori Or, zastavili stani w Salmona. Odtó̗d przisedwszi, wessli só̗ do Funon. A rusziwszi syó̗ z Funon, stani zastavili só̗ w Oboth. A z Obotb przisli só̗ do Geabarim, gesto iest na krayoch Moabiczkich. A rusziwszi syó̗ z Geabarim, w Dybongad rosbili Stani. A odtó̗d wyszedwszi, stani zastavili w Elmondeblataym. A wiszedwszi z Elmondeblataym, przisli na goró̗ Abarim przecziw Nabo. A rusziwszi syó̗ s gori Abarim, y wisli na pole Moabske nad Iordanem przecziw Iericho. A tu stani zastavili od Betsymon az do Betsotym[353] na szirszich myesczoch Moabskich. Tu iest movil pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Przikazi synom Israelskim, a rzecy k nim: Gdisz przedzecze Iordan, a vnidzecze w zemyó̗ Kanaanska*: szetrzecze wszitki bydliczele krayow gey. Zlupicze czelcze, a sochy slamyecze y wszistki modli, a wysokosci gey opuscicze, ocisczayó̗cz zemyó̗, y wszistki sgubicze bidliczele w nyey. Bo ya dalczem wam ye ku gymyenyó̗*. Ktoró̗szto sobye rosdzelicze losem. Wyó̗czsim daycze szirsze, a mnyeysim wó̗ssze. wszitkim iakos los przipadnye, tak syó̗ rosdzelicze dzedzicztwem. Po pokolenyu y po czeladzach gymyenye syó̗ roszdzeli. A iestli nye bó̗dzecze chczecz bidliczelow zemye zagladicz: ktorzi só̗ zostali, bó̗dó̗ wam iako gosdze w oczu, a iako kopye w boku, a bó̗dó̗ syó̗ przecziwyacz wam w zemi przebitka waszego. A czso koliczem gim umislil uczinicz, wam ucinyó̗.

XXXIIII.

Movil iest pan ku Moyzeszovi rzekó̗cz: Przikasz synom Israelskim a powyedz gim: Gdisz vnidzecze w zemyó̗ kanaanskó̗, a k gymyenyu wam losem syó̗ dostanye: tymito myedzami syó̗ dokona. Strona poludna pocznye syó̗ od pusczey Syn, ktorasto iest podle Edom, a bó̗dze myecz kończe (!) przecziw wschodu slunecznemu morze slone. Ktorzisz obydó̗ poslednye strony przes wescze gory Skorpiona, tak abi sli do Senna, a przisli na poludnye asz do Kadesbarne, odyó̗dzeto (odjądżeto) vinidó̗ koncze[354] ku wszy gymyenyem Adar, a rosczó̗gnó̗ syó̗ asz do Semona. A poydze [w] okolo podle myedze[355] z Elemona asz do potoka Egypskyego, a wyelikyego morza s brzegyem kona syó̗. A strona zapadnya od wyelikyego morza pocznye syó̗, a tim skonanim zawrze syó̗. Potem ku polnoczney stronye od morza wyelikego pocznye syó̗ myedza chilicz asz do gori przewiszokyey. Odtó̗d przydó̗ do Emath az do konczow Sodada. y poydó̗ myedze asz do Effrona a do wsy Henan. Tito myedze bó̗dó̗ na polnoczney stronye. A odtó̗d syó̗ pochiló̗ myedze konyecznye[356] ku stronye wschodu skutecznego ode wsy Henan asz do Sefana.[357] pochiló̗ syó̗ myedze asz do Reblata* przecziw studniczi Daffnym. odtó̗d poydó̗ przecziw wzchodu slunecznemu k morzu Ceneret, a czó̗gnó̗ syó̗ asz do Iordana, a na poslad slonim syó̗ morzem ogarnye*. Tó̗ zemyó̗ bó̗dzecze myecz po krayoch swych w okol. Przikazal iest Moyzes synom Israelskim rzekó̗cz: Tato bó̗dze zemyó̗, ktoró̗sz bó̗dzecze myecz losem, a ktoró̗sz iest przikazal pan dacz dzewyó̗czi pokolenyu* a pol pokolenyu. Bo pokolenye synow Rubeno[bs]wich po czeladzach swich, pokolenie synow Gadowich podle przirodzonich y podle liczby swey, a pol pokolenya Manassowa, to iest dwye pokoleni a pol prziyaczol (?) wzyó̗li só̗ swoy dzal za Iordanem przecziw Iericho ku wzchodu v slunecznye stronye. Y rzekl iest pan ku Moyzeszovi: Tato só̗ gymyona mó̗zow, ktorzisz zemyó̗ wam rosdzeló̗: Eleazar kaplan, a Iozue syn Nunow, y wszitka kxyó̗zó̗ta ze wszego pokolenya, gichzeto só̗ gymyona tato: Z pokolenya Iuda Kalef, syn Gefone. Z pokolenya Symeona Samuel, syn Amiudow. Z pokolenya Benyaminowa Elidab, syn Kaselonow. Z pokolenya synow Danowych Botry, syn Iogli. Synow Iozef, z pokolenya Manassowa, Amiel, syn Sofeth*. Z pokolenya Eflraymowa Kamuel, syn Seta — now. Z pokolenya Zabulonowa Elisafan, syn Farnatow. Z pokolenya Izacharowa, wodz Fatiel, syn Ozannow. Z pokolenya Asserowa Ahyud, syn Saomi. Z pokolenya Neptalimowa Fedahel, syn Amiudow. Czycz só̗, gymzeto iest przikazal pan, aby rosdzelili zemyó̗ kanaanskó̗ synom Israelskim.

XXXV.

To movyl iest pan ku Moyzeszovi w polu Moabskem nad Iordanem przecziw Iericho: Przikasz synom Israelskim, acz dadzó̗ slugam cosczolovim z gymyenya swego myasta ku myescanyu a przedmyesce gych w okol. acz sami w myesczech przebywayó̗, a przedmyescze bó̗dze dobitkom a y bidlom, ktores od muru myesczkego zewnó̗trz w okol na tisyó̗cz craczayow syó̗ rosczó̗gnye. Przecziw wzchodu slunecznemu dwa tisyó̗cza lokyet bó̗dze, takes przecziw poludnyu bó̗dze dwa tisyocza, a k morzu, ktores patrzi na zapad sluncza, takas myara bó̗dze, a polnoczna strona tymze cislem dokona syó̗. y bó̗dze myesto na posrzotcze, a sewnó̗trz przedmyescze. Ale s tich myast, ktores slugam cosczelnim dacze, secz bó̗dze ku pobyeglich pomoci oddzelono, aby uczekli do nich, ktosz* przelege krew. a kromye tich gyne dwye a czterdzesci, to iest wszitkich spolu osm a czterdzesci s przedmyesczami swimi. A ta myasta, ktoras bó̗dó̗ dana s gymyenya synow Israelskich, od tich, ktoris wyó̗czey mayó̗, wyó̗cey wzyó̗to bó̗dze, a ktorisz mnye[358]. wszitczi podle myari dzedzicztwa swego dadzó̗ myasta slugam cosczelnim. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Mow’* synom Israelskim a powyecz k nim: Kgdisz przeydzecze Iordan y wnydzecze w zemyó̗ Kanaanskó̗: opatrzcze, która myasta mayó̗ bycz ku pomocy uczeklim, ktorzisbi nyechczó̗cz krew przeleli. W nyesto gdisz uczecze sbyegli, przirodzony zabithego nye bó̗dze mocz gego zabicz, doyó̗d nye stanye przed obliczim wszego mnostwa, a vina gego só̗dzona bó̗dze. A s tich myast, ktores ku pobyeglich pomocy oddzelony, trzi bó̗dó̗ za Iordanem, a trzi w zemi kanaanskey, takesz synom Israelskim, iako przichodzó̗cim y pyelgrzimom, aby uczekl do nych, ienze nechczó̗* krew przelał. Kgdisz* kto zelazem urazi kogo, y umrze ktoris iest urazon, vinyen bó̗dze mó̗zoboystwa, y sam umrze. A iestli kamyenyem cissne y luczi (?) kogo, y od tego razu umrze: takyesz pomsczono bó̗dze. A iestli drzewem kto urazon só̗ó̗cz, umarlbi: nad krwyó̗ wrogu pomsczono bó̗dze. Bliszny zabitego wrogu iakosz popadnye, zabye natichmyast gy. A iestli kto z nyenawisci czlowyeka gony, albo lsciwye nań (!) czimzekoli wrzuczy, albo só̗ó̗cz nyeprziyaczel, ró̗kó̗ uderzi, a on bi od tego umarl: wrog mó̗zoboystwa vinyen bó̗dze, przirodzoni zabitego natichmyast, iakze by nalasl, zadavi gy. A iestlibi kto sprzipadu, y przes nyenavisci y nyeprzyaszni nyeczso s tego ucinilby, a to w usliszeniu ludu bilobi doswyatczono, myedzi wrogem y blisznim krewnim só̗d by byezal: waszwolon bó̗dze nyevinni z ró̗ku pomsciczelowich, a nawroczon bó̗dze só̗dem do myasta, do niegosby uczekl. Y bó̗dze tam bidlicz, doyó̗d wyeliki kaplan, ienze olegem swyotim* mazan iest, nye umrze. A iestli wrog przes[359] myedze myestkye, ktores sbyeglim ustawyoni só̗, nalezon bó̗dze, a zabit bilby od tego, ienze mscziczel gest krwye: przes viny bó̗dze, ktos gy zabige. bo iest myal sbyegli az do smyerczi biskupowey bycz w myescze. A gdisz on sgynye, mó̗zoboycza nawroczi syó̗ do zemye swey. Tyto wyeczna bó̗dó̗ y wlostna we wszech przebitczech wasych. Mó̗zoboycza bod* swyadecztwem cirzpyecz bó̗dze. na iednego swyadeczstwo nyzadni nye bó̗dze potó̗pyon. Nye woszmyecze viplaty od nyego, ktoris iest vinyen krwye, ale natichmyast y on umrze. Wiswyeczoni y sbyegowye przed smyerczó̗ biskupowyó̗ nykakey do swych myast wroczicz syó̗ mogó̗. Ani pokalaycze zemye przebitka waszego, ktoras nyemó̗drych[360] krwyó̗ pokalalaby syó̗, ani ginako oczisczona moze bycz, gedno przes tego krew, ienze iest drugyego przelal. A tak ocisczono bó̗dze wasze gimyenye, a ya przebiwacz bó̗dó̗ s wami. Bo ya iestem pan, ienze przebiwam myedzi syni Israelskimi.

XXXVI.

Tedi przistó̗pili y kxyó̗zó̗ta czeladzi Galaadskich, synowye Machir, synowye Manasse, z pokolenya synow Iozefowych, y mowili só̗ Moyzeszovi przed kxyó̗zó̗ty Israelskimi, y rzekli só̗: Tobye, panu naszemu, przikazal bog, aby zemyó̗ po lossu rosdzelil synom Israelskim, y takes dzewkam Salfaad, brata naszego,[bt] dal gymyenye, slussnye otczu. Geszto gdisz ginego pokolenya ludze poymuyó̗ sobye za zony: padnye s nimi gymyeney* gich, a przenyesono bó̗dze do gynego pokolenya z naszego dzedzicztwa, a tak syó̗ umneyszi. A tak bó̗dze, ze gdisz bó̗dze milosciwe, to iest pyó̗czidzessyó̗ó̗t lat przepusczenye przidze: slozon[361] bó̗dze lossovi (losowy) rosdzal, a gynich gimyenye k ginim poydze. Odpowyedzal Moyzes k synom Israelskim przikazanim bozim rzekó̗cz: Prawye pokolenye Iozefowo movilo gest. Bo gest toto prawo dzewek Salfaad od boga vidano. Zeby syó̗ swadzbili, s kim zechczó̗, ale tilko ludu s swego pokolenya, aby syó̗ nye przimyesilo gymyenye synow Israelskich z pokolenya w pokolenye. Bo wszistczi mó̗zowye poymó̗ zony s pokolenya y s przirodzenya swego, a wszitky zony mó̗ze s pokolenya tegosz poymó̗, aby dzedziczstwo ostao w czeladzach, any sobye smyeszana bó̗dó̗ pokolenya, ale tak ostanó̗, iakos só̗ bogem rosló̗czona. Y ucinili dzewcze (dziewce)[362] Salfaad tak, iakos gim bilo przikazano. Y uczinili swadzbó̗ Maala a Tersa, Egla a Melcha a Noa s syny striya swego, s czeladzi Manassowey, ienze iest byl syn Iozefow. a gimyenye, ktoresto bilo gim oddano, ostanye w pokolenyu y w czeladzi otcza gich. Ty só̗ przikazanya y só̗dowye, ktores przikazal pan przes ró̗cze Moyzeszovi k synom Israelskim w polu Moabskem za Iordanem przecziw Gericho. Dokonali syó̗ cztvarte kxyó̗gy Moyzeszovi, a poczynayó̗ syó̗ pyó̗te.

separator poziomy
DEUTERONOMIUM.
I.
a[363] to só̗ słowa, geszto gest movil Moyzes ku wszemu Israelovi za Iordanem na pusci przecziw morzu czirwonemu, medzi Faran a Tofel a Laban a Asserot, gdzes iest zlota wyele. scza (?) iedennascze dnyow z Oreb po drodze gori Seyr az do Kadesbarne. Czterdzesyó̗tego lata, w genem nascze myesyó̗czu, pirwego dnya myesyó̗cza, mowil iest Moyzes k synom Israelskim wszitko, czosz przikazal gemu pan, aby gim powyedzal. Gdisz iusz był zabil Seona, króla reyskego, ienze przebiwal w Ezebon, y Og, krola Bazanskego, ienze bidlil w Asserot a w Edray za Iordanem w zemi Moabske*. Y pocznye Moyzes vikladacz zakon y movicz: Pan bog nasz movil iest k nam na gorze Oreb rzekó̗cz: Dosicz macze, zescze na teyto gorze przebiwali. wroczcze syó̗, a poydzcze ku gorze Amoreyskey y k gynemu, ktoresto gey bliska só̗ pola, y ku goram y k nissim myesczom przeciw poludnyu, podle brzegu morskyego, w zemi kananeiskey od Libanó̗* asz do rzeky wyelikey Eufratem. Tocz, rzecze, oddalem wam zemyó̗. wnidzecze a odzerzicze yó̗, nad ktoró̗sto przisyó̗gl bog otczom wasim, Abramovi, Izaakovi a Iakubovi, abi yó̗ dal gim y semyenyó̗* gich po nich. Movilem wam w on czasz, ze nye mogó̗ sam snyescz was. bo pan bog wasz rosmnozil iest was, y gescze dzysz, iako gwyast wyele na nyebye. Pan bog otczow waszich przlda k tey liczbye wyele tysyó̗czow, a pozegna wam, iako est movil. Nye mogó̗ sam waszich potrzeb snyescz, y brzemyon, y karcenya. Wydaycze z was mó̗ze mó̗dre y umyale, y ktorich przebywanye iest doswyatczone w pokolenyach waszich. Acz ge ustawyó̗ wam kxyó̗zó̗ti. Tedisce odpowyedzeli mnye: Dobra iest rzecz, ktoró̗sz chczes ucinicz. Y wzó̗lem z pokolenya wasze* mó̗ze mó̗dre y slachetne, y ustavillem* ge kxyó̗zó̗ti, tribuni, y setniki, pyó̗czdzesniki, y dzesyó̗tniki, ktorzisto by nauczili was wszemu. Y przikazalem gim rzekó̗cz: Sluchaycze gich, a czso sprawyedliwego bó̗dze, sodzicze*! lecz myesczanin iest on, lecz przichodzen. Nyzadnemu rosdzal nye bó̗dze myedzi osobami só̗szetnimi, takesz malego, iako wyelikyego przesliscze, ani przymyecze czyeykoli osoby, bo só̗ó̗d bozi iest. A iestli czso nyesnadne syó̗ wam usrzi, wznyescze ku mnye, a ya vislucham was. Y przikazalem wszitko, cosz ucinycz macze. A rusziwszi syó̗ z Oreb, przeslism przes pusczó̗ okropnó̗ y przes wyelikó̗, ktoró̗scze vidzek po drodze gori Amorreyskyego, iakosz przikazal pan bog nas wam. A gdiszcze przisli do Kadesbame, rzekllem wam: Przisliscze ku gorze Amorreyskego, ktoró̗sto pan bog wasz da wam. Spatrzi zemyó̗, ktoró̗to pan bog twoy da tobye, wnidzi a odzerzi yó̗, iako pan bog nasz movil iest otczom twym. Nye raczcze syó̗ strachowacz any czego bacz! Y przistó̗piliscze ku mnye wszitczi, a rzekliscze: Wyslem mó̗ze, ktorzisz ogló̗dayó̗ zemyó̗ y wskazó̗, ktoró̗ drogó̗ moglibichom wnidz, y przes ktora myasta gydz. A gdisz mi syó̗ rzecz ulubila, vislalem was dwa nascze mó̗zow, iednostaynych[364] z pokolenya waszego. Ktorzis gdisz sly y wessli na go(r)y, i przisli só̗ az do padolu gronnego, i ogló̗dali zemyó̗. A wzó̗wszi owoczow zemye tey, aby ukazali opwitoscz: y przinyesli k nim[365] y powyedzeli: Dobra iest zemyó̗, ktoroszto pan bog wasz da wam. A nye chczelisce wnidz, ale nye wyerziliscze k rzeczi pana boga naszego, szemraliscze w stanyech waszich, y rzeklisce: Nyenavidzi nas bog, a przeto viwyodl nas z zemye Egypskey, aby nas dal w ró̗cze Amorreyskyego, yszbi sgladzil nas.[bu] Gdze wnidzem? Poslowye só̗ sercza nasza srzesili rzekó̗cz: Przewyelika wyelikocz* iest, a nasz wsrostu wyó̗czszy. myasta wyelika, murowana eze do nyeba. syny Enachovi vidzelismi tam. Y rzeklem wam: Nye ló̗kaycze syó̗, ani syó̗ boycze gich. bo pan bog iest, ienze boyowacz bó̗dze za nami a ienze iest wodz nasz, iakos iest ucinil w Egipcze, geszto wszitczi widzeli. Y na pusci (toscze sami vydzeli) nyó̗sl* czebye pan bog twoy, iako czlowyek obikl noszycz syna swego malego, po wszitkey drodze, po ktorescze chodzili, az doyó̗dsce nye przisli na toto myescze. A wszak scze nye wyerzili panu bogu naszemu, genze wasz przechodzil na drodze, y zastawyal iest myescze, na nyemze scze stany rosbiyali. w nocy ukazowal wam drogó̗ ognyem, a wye dnye slupem oblokowim. A gdisz usliszal pan glos rzeczi waszich: rosgnyewaw syó̗, prziszó̗gl iest y rzekl: Nye usrzi zadni z ludu porodzenya tegoto psotnego, zemye dobrey, ktoró̗ pod przisyó̗gó̗ bil zaślubin otczom waszim dacz, kromye Kalefa, syna Gefone. bo ten usrzi yó̗. A dam gemu zemyó̗, ktoró̗sz iest zchodzil, y synom gego, bo iest nasladował pana. A nye dziwne rosgnyewanye me na lud, gdisz iest y na myó̗ syó̗ rosgnyewal prze was pan, rzekó̗cz: Ani ty wnidzes tam’*, ale Iozue, syn Nunow, sluga twoy, ten wnidz e za czó̗. Tego upomynay y uczwirdzi, acz on zemyó̗ losem rosdzeli Israelovi. Maludczi vaszy, o nichzescze rzekli, ze yó̗cy biliby wyedzeni, y synowye, ktorzis dzysz dobrzi y zli nyewyedzó̗ci dalekosci[366], oni wnidó̗, a gim dam zemyó̗, y bó̗dó̗ yó̗ dzerzecz. Ale vy wrocicze syó̗ y otydzecze na pusczó̗ po drodze morza czirwonego. Y odpowyedzeliscze mnye: Sgrzeszilismi przecziw panu, wnidzem a boyowacz bó̗dzem, iakosz nam przikazal pan bog nasz. A gdisz obleczeni w odzenye[367], pospyeszaliscze ku boyu na goró̗: y powyedzal mi pan: Rzeczi k nim: Nye wchotcze ani boyuycze, bo nye iestem s wami. biscze nye padli przed waszimi nyeprziyaczelmi. Movilem wam, a nye posluchaliscze. ale przecziwyw* syó̗ przikazanyu bozemu, nadó̗wszi syó̗ pichó̗, wyesliscze* na goró̗. A tak viszedl Amorreyski, ienze bidlyl na gorach, a na potkanye drogy wyszedł, przenasladowal iest wasz, iakos syó̗ obikli pczó̗h* royczy (roici). a bil was s Seyr az do Horma. A gdiszcze syó̗ wroczili, plakaliscze przed panem, a nye visluchal wasz, ani glosu w(a)szemu chczal przistacz. Przetosscze sedzeli w Kadesbame przes wyele czaszow.
cam II.

A russziwsy syó̗ ottó̗d, przislismi na pusczó̗, ktorasz wyedze ku morzu cirwonemu, iakos mi rzeki pan. y obchodzilismi goró̗ Seyr dlugy czasz. Y rzekl iest pan ku mnye: Dosycz macze obchodzicz gore tó̗. gydzcze przecziw polnoczney stronye, a ludu przikasz rzekó̗cz: Poydzecze przes myedze bratow waszich, synow Ezau, ktorzisz przebywayó̗ na Seyr, a ló̗knó̗ syó̗ was. Obesrzicze przeto pilnye, abyscze syó̗ nye ruszali przecziw gim. bo ani dam wam z zemye gich, czsoby nogó̗ stó̗picz mogl ieden nizó̗dnim* stó̗pyenim[368]. bo k gimyenyu Ezau dalem goró̗ Seyr. Pokarmi cupicze w nich za pyenyó̗dze, y bó̗dzecze gescz, a wodó̗ kupyonó̗ bó̗dzecze pycz. Pan bog pozegnal tobye we wszem usilu ró̗ku twu. Znal iest drogó̗ twó̗, kaco przeydzecze pusczó̗ tó̗to wyelykó̗, za czterdzesci lat myeskayó̗cz s tobó̗ pan bog twoy, a nyczego tobye nyedostawalo. A gdisz minó̗li braczó̗ nassó̗, syny Ezau, ktorzis przebiwayó̗ na Seyr, przes drogó̗ polnó̗ z Elatha a z Syongabera przislism na drogó̗, ktora wyedze na pusczó̗ Moabiskó̗. Y rzekl iest pan ku mnye: Nye boyuy przecziw Moabskim, ani vichadzay przecziw gim w boyu. bo nye dam tobye nyczego y z zemye gich, bo synom Lotovim oddalem ku gymyenyu. Bo pirwi só̗ bili bidliczele gey lud wyeliki a moczny, a tak wysoki, iako z Enachowa korzenya, iako obrzymowye domnyemani só̗ bili, aby byli rowni synom Enachovim. Przetos Moabski naziwa ge Emym. Bo na Seyr pirwey przebiwali Horreysci. Po nichzeto, gdisz só̗ vignali a zagladzili, przebiwali só̗ synowye Ezau, iakosz iest ucinil Israel w zemi gymyenya swego, ktoró̗sz dal iest gemu pan. Przeto powstawszi, abichom przesli potok Zareth, przislissmi k nyemu. Ale czasz, w nyemzesmi bili chodzili s Kadesbame az do prziscza potoka Zareth, osm a trzidzesci laat bilo. doyó̗dze iest nye sginó̗l sbor wszistek Iuda boyuyó̗czego s stanow, iakosz zaprzisyó̗gl pan. Ktoregos ró̗ka bila przecziw gim, abi sginó̗li s posrzodku stanów. A gdisz só̗ wszitczi upadli boyownici, movil iest pan ku mnye rzekó̗cz: Ty przedzes myedze dzysz moabske, myasto gimyenyem Bar*, a prziblizisz syó̗ w só̗syedstwye synow Amonowych. Wistrzegay syó̗, aby nye boyowal przecziw gim, ani ruszay syó̗ ku boyu. Bo nye dam tobye zemye synow Amonowich, ize synom Lotovim dałem yó̗ k gimyenyu. Zemya obrzimow naszwana iest, a w nyey nyegdi przebiwali só̗ obrzimowye, ktoró̗sz[369] Amonisci weswali Zonim*. Lud wyeliki a mnogy, a wysokey dlugosci, iako Enachow, ktoristo gladzil pan przed gich oblicim, a kazal gim bidlicz myasto gich. Iakosz byl[bv] ucinil pan synom Ezau, ktorzisto bidlili w Seyr, zgladziw Horreyske, a zemye gych poddaw gim, gesto bidlily az do Sowad[370]. A Eweyske, ktorzisto bidlili w Asserim az do Gazy, Kapadoczscy wignali só̗ ge. Ktorzisz wiszedwsz; s Kapadocye, składzili só̗ ge y bydlili só̗ myasto gich. Wstancze, a przeczcze potook* Arnon. Owa, dalem w ró̗kó̗ twó̗ Seona, krola Ezebona Amorreyskego, y zemyó̗ gego. poczny yó̗ myecz, a ucziin przeciw gemu boy. Dzysz pocznyesz pusczacz strach y grozó̗ twó̗ na ludzi, ktorzisz przebiwayó̗ pod wszitkim nyebem, abi usliszawszi gymyó̗ twe, sló̗kli syó̗. Iako zóny* rodzó̗cze dzatki, srzosnó̗ syó̗, a w bolesci zadzirzenya bó̗dó̗. Przetoszem poslal posly s puscze Kademoth k Seonovi, krolovi Ezebońskému (!) w slowyech pokoynych rzekó̗cz: Przedzem przes twó̗ zemyó̗ gosczinczem, nye sclanyayó̗cz syó̗ ani na prawiczó̗ ani na lewiczó̗. Pokarm za kupidlo przeday nam, abichom gedli, a wodó̗ za pyenyó̗dze day nam, a tak bó̗dzem pycz. Iedno nam przepuscz przecz, iako só̗ ucinili synowye Ezau, ktoriszto bidli w Seyr, a Moabsci, gesto bidló̗ w Har. doyó̗d nye przidzem do Iordana, a wnidzem do zemye, ktoró̗szto pan bog nasz da nam. Y nye chczál (!) iest Seon, krol Ezebonski, dacz nam przecz, bo zatwardzil pan bog duch gego y uczwirdzil sercze gego, tak aby dan byl w ró̗cze twoy (twoi), iakos nynye vidzysz. Y rzekl iest bog ku mnye: Owa, poczó̗lem tobye poddawacz Seona y zemyó̗ gego. poczni dzerzecz yó̗. Y visedl iest w podkanye drogy Seon krol ze wszim l'udem (!) swim ku boyu w Gesa. Y poddal gy nam pan bog nasz, abichom gy zabili y syny gego se wssim ludem gego. Y wszitki* myasta gego w on czasz dobilismy, zabiwszi wszitki bidliczele gich, mó̗ze y dzeczi y zóni*. Nye ostavilissmi w nich nizó̗dnego* ziwego, kromye dobitca, ktori na dzal prziszedl plonnikom, y plon[371] myesczki, ktoregossmi dobili od Aroer myasta, ktoresz iest na brzedze potoka myasteczka Amon, ktoresto w dole lezi, asz do Galaad. A nye bila iest wyesz ani myasto, gestoby uczeklo naszich ró̗ku. Wszitki poddal iest nam pan bog nasz. Przes zemye Amoniczkich synow, ku nyeyzessmi nye przistó̗pili, y ku wszemu, czosz przilezi ku potoku Gebok, y k myastom gornim y ku wszitkim bidliczelom, od ktorichzeto nam zapowyedzal pan bog nasz.

capitulum III.

Tako wrocziwszi syó̗, seslissmi pospolu do Bazan. Y wiszedl iest Og, krol Bazanski, w posrzacenye nam s ludem swim ku boyowanyu do Edray. Y rzekl iest pan ku mnye: Nye boy syó̗ gego, bo w ró̗cze twe poddan iest ze wsim ludem swim y zemyó̗ swó̗. Y ucinis gemu, takos* ucinil Seonovi, krolovi Amoreyskemu, ienze bidlil w Ezebon. Przeto poddal iest pan bog nasz w ró̗cze nasse Og, krola Bazanskego, y wszistek lud gego. Y pobilissmi ge az do sgubyenya, zopusciwszi wszitka myasta gego iednego czasu. Nye bilo myasto, gesto by nasz uczeklo. seczdzesyó̗t myast y wszitko krolewstwo Argob krola Og w Bazan. Y wszitka myasta byli omurowane murmi przewisokimi y wyerzeyami y zaworami, kromye myast przes liczbi, ktores nye myaly murow. Y zagladzillissmi ge, iakosmi ucinili byly Seonovi krolovi Ezebonskemu, zatracziwszi wszitki myasta, mó̗ze y mlodźonki[372] y zóni*. Ale dobitek y plon mye(s)czki rostargnó̗lissmi. Y oddalismi[373] w tem czase zemy z ró̗ku dwu krolu Amorreyskich, ktorasta bila za Iordanem, od potoka Arnon az do gori Ermon, ktoró̗sz Sydoniczczi Sarion wziwayó̗, a Amorreysci Sanyr. wszelka myasta, gesto só̗ ustawyona na rowni, y wszitka zemyó̗ Galaadska y Bazanska az do Selchi a Edray, myast krola w Bazan. Bo kroi Bazanski ieden byl ostal z korzenya obrzimowego, y ukazowano iest loze gego zelaszne, ktoresto iest w Rabath synow Amonskych, dzewyó̗cz lokyet mayó̗cze na dluzó̗, a cztirzi na syrzó̗, myari lokyetney mó̗skey ró̗ki. Y wladalismi w tem czasze zemyó̗ gego od Aroer, ktores iest na brzedze potoka Arnon, az do posrzedney strony gory Galaadskey. Y myasta onego dalem Rubenuvi a Gadovi. Ale gynó̗ czascz* Galaadskó̗ y wszitkó̗ zemyó̗ Bazanskó̗ krolewstwa Og oddalem pol pokolenyu Manassovu, y wszitki krage Argob. Wszitka Bazan wezwana zemyó̗* obrzimska. Iair, syn Manassow, dzerzal wszistek kray Argob az do zemye Gessury y Matatovich. Y weszwana z gimvenya swego[374] Bazan: Avotyayr, wyeś* to iest Iair az do nineyszego dnya. Ale Machirowi dalem Galaad. A poko(le)nyu Rubenowu y Gadowu dalem zemyó̗ Galaadskó̗ az do potoka Arnon, a* pol potoka, y krayow az do potoka Geboc, ktoris iest myedza synow Amonskich, y sirokoscz pusczey, y Iordan, y myedze Cenereth az do morza puscznego, ktores iest przeslone, s korzenya gori Falga ku zachodu[375] slunecznemu. Y przekazalem wam w ten czasz a rzekl: Pan bog wasz dal wam zemyó̗ tó̗to k dzedzicztwu. wyprawrcze syó̗ przed swó̗ braczó̗, gidzicze przed synmi Israelskimi wszitczi mó̗zowye moczni, przes zon, y przes mlodzonkow, y przes dobitka. Bo uznalem, ze macze wyó̗czey baranow. Ty w myesczech ostanó̗, ktores oddalem wam, dokó̗dze odpoczinó̗czi nye da pan braczi waszey, iakos iest wam dal, aby om takyesz o-dzerzeli zemyó̗, ktoró̗sz dal iest gim za Iordanem. Tedi syó̗ nawroczi geden, iako drugy, na swe gymyenye, ktorczem wam oddal. A w ten czasz...

Tu braknie 10 kart wydartych.
(XVII, 16).[bw]

...ktoriszto czini zle w vidzenyu pana boga twego, przestó̗puyó̗cz gego przikazanye, a gidó̗czi sluzicz czudzim bogom, gim syó̗ klanyayéczy, tocz iest slunczu y myeszó̗czu y vrszemu sposobyenyu nyebyeskemu, gesto nye iest przikazano. Y biloby to tobye zwyastowano, y usliszalby, y pytalby na to pilnye, a gdiszby nalasl prawdó̗, ze ganyebnoscz taka stala syó̗ v Israelu: viwyedzesz mó̗za y zonó̗, ktorzisz só̗ takó̗ nyegodnó̗ rzecz uczinili, ku wrotom myasta twego, y bó̗dó̗ kamyenim obrzuczeni. O(d) ust dwu swyatku, albo trzech, sginye ktosz ma zabit bycz. Nyzadni nye bó̗dze zabyt, gdisz geden przecziw gemu swyadzeczstwo movi. Ró̗ka swyatkowa napirwey zabye gy, a ró̗cze ginego l’uda* napossledzey nań (!) bó̗dó̗, aby odnosi zloscz s posrzotku twego. Pakli nyepodobni só̗ó̗d a nyeysty przed sobó̗ opatrzys, myedzi krwyó̗ a krwyó̗, myedzi przó̗ a przó̗, myedzi tró̗dowatim a nyetró̗dowatim*, a só̗dzego slowa myedzi twimi wroti myenyó̗cze syó̗ (są): wstaw, gidzi do myasta, ktores iest viszvolil pan bog twoy, a przydó̗* ku kaplanom duchownego rodu y ku só̗dzi, genze tego czasu iest, y popytasz syó̗ s nimi. ktorisze iest ukaze[376] tobye prawdó̗ só̗du. Y uczinis wszistko, czosz tobye powyedzó̗ czy, gisto só̗ w myescze, ktores iest vizvolil pan, y nauczó̗ cźó̗ (!) podle prawa gego, y poydzesz po gych radze, nye pochilayó̗cz syó̗ ani na prawo ani na lewo. Ale ktoby wspychayó̗, nye chczal posluchacz przikazanya kapalńskyego*, genze w tem czasze sluzi panu bogu twemu, a vidanye* só̗dowe: umrze ten czlowyek, a odnyeszesz zloscz s posrzotku Israhela. Tak wszistek ľud* usliszawszi, bó̗dó̗ syó̗ baczy (baci), a wyó̗czey nizadni nye nadmye syó̗ pychó̗. A gdisz wnidzesz do zemye, ktoró̗sto pan bog da tobye, odzerzisz yó̗ a przebiwayó̗cz w nyey, rzeczesz: Ustavim nad sobó̗ krola, iakosz gy mayó̗ nad sobó̗ wszistczi narodowye w okole. Tego ustavisz, ktoregosz pan bog twoy visvoly s czisla braczey swey*. Nye bó̗dzesz mocz czlowyeka ginego rodu uczynicz krolem, genze by nye bil brat twoy. A gdisz bó̗dze ustawyon: nye rosmnozi sobye kony, a nye nawroczi ľudu do Egipta, gyesczow (jeźdźców) liczbó̗ só̗ó̗cz (sąc) owszem povisszon. gdisz iest pan przikazal wam, aby nikakey wyó̗czey tó̗ó̗sz drogó̗ syó̗ nye nawraczali. Nye bó̗dó̗[377] myecz wyele zon, aby nye osydlily dusse gego, ani srebra y zlota, nyesmyernich pyenyó̗dzi brzemyon. A gdisz iusz syó̗dze na stolczu krolewstwa swego: popysze sobye deutronomium, kxyó̗gy prawa tegoto zbyerze s kxyó̗g kaplanniskich* Levi pokolenya, bó̗dze myecz s sobó̗, a w nich ciscz (czyść) po wszistki dni ziwota swego, y ostrzega y przikazanya gego y slowa gego y duckownich obyczayow, gesto iest w zakonye przikazano. Nye wznyeszesz syercza swego w pichó̗ nad swó̗ braczó̗, ani syó̗ pochili na prawó̗ stronó̗ ani na lewó̗, aby za dlugy czasz krolowal on sam, y synowye gego nad Israhelem.

XVIII.

Nye bó̗dó̗ myecz kaplánsci* sludzi kosczelni y wszistczi s tegosz pokolenya czó̗sczi w dzedzinye s ginim ľudem Israelskim. bo offyeri [y] obyati boze bó̗dó̗ gescz. A nicz ginego nye przymó̗ s gimyenya braczee swee (!), bo sam pan iest dzedziczstwo gich, iakosz gest movil k niim: Toto gest prawo kapľańske* w ľudu y od tich, ktosz* offyeruge obyati swe, wolu albo owczó̗ obyatuyó̗cz. Y dadzó̗ kaplanom plecze, y dobree pirwey urodi uzitki vinnee y oleyowe, y dzal velni ze wszego strzizenya. Bo gego iest viszvolil pan bog twoy ze wszego pokolenya twego, aby stal a sluzil ymyenyu pana boga twego, on y synowye na wyeki. A iestli wnidze sluga kosczelni z nyektorego myasta twego we wszem Israhelu, v nyemze gest przebiwal, a chczalliby syó̗ wroczicz, zó̗dayó̗ myescza, ktores iest vivzolil* pan: sluzicz bó̗dze v imyó̗ pana boga swego, iako wszistczi bracza gego, sludzy kosczolovi, ktorzisto stanó̗ tego czasu przed panem. Czó̗scz pokarmu veszmye tó̗ó̗sz, ktoró̗sz y gini, procz tego czosz syó̗ w gego myescze z oczcziszni (oćccyzny) gemu dostanye. Gdisz vnidzesz do zemye, ktoró̗szto pan bog da tobye, choway syó̗, abi nye nasladował ganyebnosczi wszistkich tich narodow, aby nye bil u czebye nalezon, genzeby obyatowal syna swego, albo dzewkó̗ swó̗ wyodó̗cz przesz ogyen. albo ktosby czarownikow patrzal, viprawyal sny y gusla. Nye bó̗dze cźarownik* ani guszlnik u czebye, ani których[378] wyescznikow opytay[378] ani krzivich prorokow, ani sukay[378] od martwiich prawdi. Bo wszego tego nyenavidzi pan, a prze takye grzechi zagladzi ge [w] wesczu waszem. Przespyeczni bó̗dzesz a przes poka(la)nya s panem bogyem twim. Rodowye czito, ktorichzeto obdzerzisz zemyó̗, guslnikow a czarownikow sluchayó̗. ale ty od pana boga twego gynako ges ustawyon. Proroka s rodu twego a s braczey twey, yako mnye, wzbudzi tobye pan bog twoy. Tego bó̗dzesz sluchacz, iakosz prosyl na Oreb od pana boga swego, gdisz syó̗ sebraw we wsem sgromadzenyu, movilesz rzekó̗cz: Wyó̗czey nye ussliszó̗ glosu pana boga mego, y ognya tegoto przewyely[bx]kyego nye usrzó̗ na wyeki wyó̗czey, abich snad (snać) nye umarl. Y rzekl iest pan ku mnye: Wszitko só̗ dobrze movil(i). Proroka wzbudzó̗ gim s posrzotku braczey gich, rownego tobye. y wlozó̗ slowa ma w usta gego, y bó̗dze movicz k nim wszitko, czosz gemu przikazó̗. Ale ktosz slow gego nye bó̗dze chczecz sliszecz, ktores bó̗dze mowicz w ymyó̗ me: ya mscziczel bó̗dó̗. Ale prorok, genze wsgardzoni, pogorszon só̗ó̗cz, bó̗dze chczecz movicz v imyó̗ me, ktoregozem ya gemu nye przikazal aby movil, (al)bo z ymyenya ginich bogow: zabyt bó̗dze. A iestlibi ty milczó̗nim[379] pomislenim odpowyedzal: ktorim ubiczagem* mogó̗ sroz(u)myecz slowa, ktoregosz gest pan nye movil? toto znamyó̗ bó̗dzesz myecz: Czosz gest on prorok z ymyena bozego prorokowal, a to syó̗ nye stalo: tego iest pan nye movil. ale s boyaszni[380] swego umisla składal gest sobye prorok, przetosz nye bó̗dzesz syó̗ gego bacz.

XIX.

A gdisz zatraczi pan bog twoy narodi, gichzeto zemyu tobye podda, a odzerzisz yó̗: bó̗dzesz przebiwacz w myescz(ech), gich y w domyech. Trzy myasta viló̗czisz sobye posrzod zemye, yó̗szto pan bog twoy da tobye ku gimyenu. Zrównasz pllnye drogó̗ zemye, a na trzi drogy rownye wszitkó̗ kra- gina* twó̗ rosdzelisz, aby myal blisko uczecz urazayó̗czi, ienze prze urasz pobyegl. To prawo bó̗dze urazedlnika pobyeglego, gegosz zivot ma syó̗ zachowacz. Ktosz by zabil blisnego swego nye chczó̗, ienzeby s wczora y trzeczego dnya nizadney nyenavisczi nye myal przecziw gemu, a tak bilo visczono (uiszczono), ale szedw s nim do lasza proscze ró̗bacz drzew, a w drzewnem ró̗banyu spadnó̗cz szekira s toporziska, ranilaby przyaczela gego y zabilaby gy: ten do gednego s tich myast uczecze, a ziw bó̗dze. aby snad* bliszni onego, gegosz iest krew przeľana, bolesczó̗ só̗ó̗cz rosnyeczon, gonilby[381] gego y usczignó̗l, bilaliby dyalsza* droga, zabillibi[381] duszó̗ gego, ienze nye iest vinyen szmyerczi. albo zadney nyenavisczi. nye myal przecziwko temu, ktori iest zabit, drzewye mayó̗cz gnyew iest nalezon[382]. A przeto przikazuyó̗ tobye, aby trzy myasta w rowney daly od syebyo rosdzelil. Ale gdisz roszirzi pan bog twoy myedze twe, (iakosz iest przisyó̗gl otczom twim, da tobye wszistkó̗ zemyó̗, ktoró̗sz iest gim slubil. ale wszak acz bó̗dzesz ostrzegacz przikazanya gego, a uczinisz, czosz ya dzysz przikazuyó̗ tobye, aby milowal pana boga twego y chodzil po drogach po wszitki czaszy): przidasz sobye gina trzy myasta ku pirwszim uczinyonim myastom trzem, a tak gich w cislo liczby podwogisz. aby nye bila przelana krew nyevinna w posrzotku zemye, ktoró̗sz pan bog twoy da tobye k gymyenyu, y nye bó̗dzesz vinyen krwye. A iestliby kto nyenavidzal blisznego swego, y sklada lescz o gego ziwocze, powstaw, ranil gy, eszby umarl, a sam by uczekl do gynego[383] drzewyey uczinyonich myast: posli starosti tego myasta, y viczó̗gnó̗ gy s tego myasta uczeklego, y dadzó̗ gy w ró̗kó̗ blisznego, gegosz krew przelana iest, y umrze. Ani syó nad nim smilugesz, y odnyesses nyewinnó̗ krew z Israela, acz syó̗ dobrze stanye tobye. Nye przeymyesz ani przenyeszes myedz blisznego swego, gesto só̗ virili pirwszy. k gimyenyu twemu, ktoresto pan bog twoy da tobye w zemi, ktoró̗szto przymyesz ku gimyenyu. Nye stanye geden swy(o)dek przecziw nikomu, ktorisz koli grzech bilby gego albo vina. Ale w usczech dwu albo trzech swyatkowi stanye wszelkye slowo. A iestly stanye swyadek lziwi przecziw czlowyeku, wynyó̗ gy przestó̗pyenim zapowyedzenim[384]: stanyeta oba, gichzeto prza iest, przed panem [w] widzenyu kapľanskem* y só̗dovem, gesto w tich dnyoch só̗. A gdisz pilnye wsbadayó̗cz syó̗, naydó̗ krzivego swyatka, ze przecziw swemu blisznemu powyedzal krziwdó̗: odplaczi gemu, iakosz on blisznemu swemu myenil czinicz, y odnyeszesz zloscz s posrzotka twego, a gini usliszawszi, mielibi strach, a nikakyesz smyeliby tegosz uczinicz. Nye slutugesz syó̗ nad nim, ale duszó̗ za duszó̗, oko za oko, zó̗b za zó̗b, ró̗kó̗ za ró̗kó̗, nogó̗ za nogó̗ pozó̗day.

XX.

A gdisz wnidzesz ku boyu przecziw wrogom swim, a usrzisz gescze y wozi y wyó̗czsyó̗ wyelikoscz zastó̗pu, nisz ty masź*, twich przecziwnikow: nye ló̗kay syó̗ gich. bo pan bog twoi s tobó̗ iest, genze czó̗ viwyodl z zemye Egipskey. A gdisz syó̗ prziblizisz ku boyu: stanye kaplan przed zastó̗pem, a tak k ludu mowyó̗: Slisz Israhel, dzysz s nyeprziiaczelmi swimi boy weszmyesz. nye ló̗kay syó̗ sercze wasze! ne straszcze syó̗, ani za syó̗ postó̗paycze, ani syó̗ gich boycze. Bo pan bog wasz posrzod was gest, a za wasz przecziw nyeprzyaczelom wassim boyowacz bó̗dze, y viswoli wasz ze scodi. A kxyó̗zó̗ta po wszech zastó̗pyech volacz bó̗dó̗, ano wszitko woyska sliszi: Ktori iest czlowyek, genze gest udzalal novi dom, a nye poswyó̗czil gego: gidzi a wroczi syó̗ do swego domu, aby snad nye umarl w boyu, a gini czlowyek poswyó̗czilbi gy. Ktori gest czlowyek, genze iest sczepil vinnicza*, a gesscze nye uczinil gey pospolney, z nyezeto by bylo slusno wszem poziwacz: gidzi, wrocz syó̗ do domu twe[by] go, aby snad* nye umarl w boyu, a ginibi czlowyek uziwal gego roboty! Ktori gest czlowyek, genze poyó̗l sobye zonó̗, a gesscze nye opczowal s nyó̗: gidzi, wrocz syó̗ do swego domu, aby snad nye umarl w boyu, a gini czlowyek poyó̗lby yó̗. To rzekó̗, przicziny gine, y bó̗dze mowicz k ludu: Ktori iest czlowyek straszivi a syercza straszivego, gidzi a wroczi syó̗ do domu swego, aby nye wstraszil syercz braczee swee, iako syó̗ sam gest strachem urzasl. A gdisz przemilczali[385] kxyó̗zó̗ta woyski, dokonayó̗cz swó̗ mowó̗: tedi giich kaszdi zastó̗p swoy ku boyu sposoby. A iestly k myastu przistó̗pisz, chczó̗cz gego dobicz: napirwey poday gemu miru. Przymyeli gy, a odewrze tobye broni; wszistek ľud, genze gest w nyem, sbawyon bó̗dze, a bó̗dze tobye sluzicz w poddany. Pakliby nye chczal s tobó̗ w smowó̗ gycz, a pocznyeli boy s tobó̗: viboyugesz ge. A gdisz ge da pan bog twoy pod ró̗kó̗ twó̗: sbygesz wszistko w nyem, czosz bó̗dze plodu samczowego, myeczem, przesz żon* y przes mlodzenczow y wszego dobitka, gesto w myescze gest. Wszistek plon w wyogensky (wojeński?) rosbitugesz, y bó̗dzesz gescz s lupu nyeprzyaczol twich, ktoresto pan bog twoy podal tobye. Tak uczinisz wszistkim myastom, ktoresto opodal od czebye só̗, a ta myasta nye só̗, ktoresz ku gimyenyu przymyesz. Ale w tich myesczech, ktoresto tobye ku gymyenyu bó̗dó̗ dani, owszem nizadnego nye ostavisz ziwo. ale zbiges myeczem, to iest Eteyskyego, Amoreskyego, Kananeyskego, Ferezeyskego, Ewayskego a Gebuzeyskego, iakos przikazal tobye pan bog twoy. aby snad nye nauczili czebe czinicz wszey ganyebnosczi, yó̗szto sami czinili bogom swim, y sgrzeszylibiscze w pana boga wasego. Gdisz ló̗zesz przed myastem dlugyego czasu, a otaroszowaw* syó̗ przed nim, aby dobil gego: nye po(s)czinay sczepow, ktorichze owocze godzó̗ syó̗ gescz, ani szekirami okolo kragini poszekasz, bo drzewo iest, a nye czlowyek, ani mozesz przisporzicz cisla boyownikowego. A iestly drzewya nyeplodzó̗czego, a iest plone, a k ginim potrzebam godne: poszekaw ge, udzalasz proki doyó̗dze nye dobó̗dzesz myasta, gesto syó̗ tobye przecziwya.

XXI.

A gdisz bó̗dze nalezona marcha czlowyeka zabitego w zemi, ktoró̗sz pan bog da tobye, a bó̗dze nyevyedzano, kto iest vynyen w zabitem: vinidó̗cz wyó̗czszi urodzenim y só̗dze twoy, y zmyerzó̗ od myasta tey marchi wzdal wszistkich myast okolo, a ktores nablisse z nich usrze tem(?) starszi z myasta wyeszmye* ialoviczó̗ s stada, ktoraszto iest nye czó̗gnó̗la w yarzmye, ani zemye krogila radliczó̗. Y wyodó̗ yó̗ w doi przikry y kamyenisty, ienze iest nigdi nye oran ani naszena przymal, y srzerzó̗ w nyey gardlo ialoviczi. A przistó̗pyó̗ó̗cz kaplani, synowye Levi, ktoreszto gest zwolil pan bog twoy, aby sluzili y blogoslavili ymyenyu gego, ze wszitka rzecz gich slovi syó̗ kona, a wszelkó̗ rzecz cistó̗ albo nyecistó̗ só̗dzicz mayó̗: y przydó̗ wyó̗czszy urodzenim z myasta tego ku zabitemu, y umyyó̗ ró̗cze swee nad ialoviczó̗, gesto gest zabita w dole, rzekó̗ó̗cz: Ró̗cze nasze nye przelalista krwye teyto, ani oczi vidzali. Miloscziw bó̗dz panye ľudu twemu Israhelskyemu, gegozesz vikupil, a nye wskladay krwye nyevinney posrod ľuda twego Israhelskego. Y bó̗dze odnyeszona vina krewna od nich. y bó̗dzesz ty nyevinyen krwye nyevinney, ktorasz gest przelana, gdisz uczinisz, czosz gest przikazal pan. Gdysz vnidzesz ku boyu przecziw nyeprzyaczelom swym, a podda ge pan bog twoy pod twu* ró̗kó̗, a zgimas ge, a usrzysz w liczbye wyó̗sznyom* zonó̗ krasnó̗, gimyesz syó̗ gey milowacz, chczó̗ yó̗ sobye za zonó̗ myecz: wyedzesz yó̗ do domu swego, a ona ogoli sobye kryczyczó̗, a ostrzize paznogcze. a slozó̗cz rucho, w nyemze iest yó̗ta, szedzó̗cz w domu twemu*, bó̗dze plakacz otcza y maczerze swey za geden myesyó̗ó̗cz, a potem vnidzesz k nyey y bó̗dzesz s nyó̗ spacz, bo iest zona twa. A iestli potem nye bó̗dze tobye k mysly: przepusczisz yó̗ wolnye, ani gey mocz bó̗dzesz przedacz za pyenyó̗dze, ani snó̗dzicz mocz, genze ges yó̗ ponizil. Bó̗dzeli czlowyek myecz dwye zenye, gednó̗ miló̗, a drugó̗ nyemiló̗, y urodzi s nyey syny, y billibi syn nyemiley pirworodzenyecz, y chczalby otczecz zboze myedzi syni rosdzelicz: nye bó̗dze mocz uczinicz syna miley pirworodzonim a vissey myecz, niszli syna nyemiley. Ale syna nyemiley przizna pirworodzonim y da gemu ze waszego, czosz ma, dwa dzali. bo tento gest pirwy s synow gego, a gemu slusze pirworodzenstwo. Gdysz urodzi czlowyek syna nyeposlusnego y nyekarnego, genze nye poslucha przikazanya otczowa ani maczerzina, a karan só̗ó̗cz, posluchacz wsgardzi: popatwszi gy, prziwyodó̗ przed starsze tego myasta ku wrotom só̗dz (sądź), y powye k nim: Tento syn nasz nyekarni a nyeposlusni gest, napomynanya naszego sliszecz nye chcze y gardzi, oddal syo iest obzarstwu y nyecistocze y godom, kamyenim gy obrzuczi ľud myesczki y umrze.[bz] A tak odnyeszecze zloscz s posrzotka waszego, a tak wszistek Israhel usliszaw, wzbogi syó̗. Gdisz sgrzeszi czlowyek tim. prze gesto smyerczi bó̗dze osó̗dzon, a obyesson bó̗dze na szibyeniczi: nye ostanye gego marcha na drzewye, ale tegosz dnya pogrzebyon bó̗dze. bo przekló̗ó̗t bogem gest wszelki, ktosz viszi na drzewye. a nikakey nye pokalasz zemye swey, ktoró̗sto pan bog twoy da tobye ku gimyenyu.

XXII.

A gdisz usrzisz volu brata twego albo owczó̗ bló̗dzó̗cze, nye minyesz gich, ale nawroczisz bratu twemu. Ale acz nye iest brat twoy, ani gego znasz, wyedzesz ge w dom swoy, y bó̗dó̗ u czebye, doyó̗d nye naydze brat twoy y poymye od czebye. Takyesz uczinisz o osle y o ruchu y o w selkey rzeczi brata twego, ktorabi syó̗ straczila, a ty yó̗ nalasl. nye omyewskaway iakó̗* czudzó̗. Usrzisli volu albo osla brata twego padwszi[386]: nye minyesz, ale podnyeszesz s nim. Nye oblecze syó̗ zona w rucho mó̗ske, ani mó̗sz uziwacz bó̗dze rucha zenskego. bo ganyebno bó̗dze przed boģem*, ktos to czini Gdisz chodzó̗cz po drodze, naydzesz na zemi albo na drzewye gnyasdo ptaszę, a maczerz gich na ptaszó̗czech albo na yayczoch naszedzó̗czó̗: nye weszmyesz gey z gey dzeczmi, ale dasz gey ucz, dzerzy[387] gey dzeczi, acz syó̗ dobrze sstanye tobye, a bó̗dzesz ziw za dlugy czasz. Gdisz udzalas noyi dom, uczinisz mur strzechó̗* okolo, aby nye bila krew przelana w twem domu, a nye bó̗dzesz vinyen, gdisz syó̗ kto popelznye, nagle padnye*. Nye poszeway vinnieze swey ginim szemyenyem, aby szemyó̗, ktoresby szal, y czosz syó̗ rodzi z vinnicze, spolu syó̗ [nie] poswyó̗czilo. Nye bó̗dzesz oracz spolu volem y oslem. Nye obleczesz syó̗ w rucho, gesto z velni a ze lnu tkano gest. Strzó̗pki na podolcze (?) ucinisz a na cztirzech wó̗glech plascza swego, w ktorisz syó̗ odzewasz. Gdysz poymye mó̗sz zonó̗, a potem bó̗dze yó̗ nyenavidzecz, vimislayó̗ na nyó̗ sromota* prze ktoró̗sto by gey zbyl, vinyó̗* yó̗ gimyenyem przezlim, a rzekó̗ó̗cz: Tó̗toczem zonó̗ poyó̗ó̗l, a wszedw k nyey nye nalaszlem gey pannó̗: poymó̗ yó̗ oczecz gey y macz, nyosó̗ó̗cz s nyó̗ znamyona gey panyenstwa k starszim z myasta, giszto ve wroczech só̗ postawiw (?), y powye oczecz: Dzewkó̗ mó̗ dalem temuto za malzonkó̗, a on gey nyenavidzi, prziklada gey gimyó̗ przezle, rzekó̗ó̗cz: Nye nalaszlem gey pannó̗ só̗ó̗cz. otocz só̗ znamyona panyenstwa gey, dzewky mey. y pokaze rucho przed starsimi z myasta tego. i popadnó̗ starsi myasta tego mó̗za, y byczuyó̗ gy, a odsó̗dzi gey sto zawazy srebra, gesto da otczu dzewczemu, ktoró̗sto gest gańbil ymyeuyem przezlim na gey dzewstwe w Israhel. y bó̗dze yó̗ myecz za malzonkó̗, any bó̗dze gey mocz zbicz po wszitki czaszi ziwota swego. A iestlibi prawda bila, czosz gest ua nyó̗ povyedzal, ze nye gest nalezona dzewka w panyenstwe: virzuczó̗ yó̗ ze drzvi domu otcza gego a kamyenim yó̗ obrzuczó̗ wyelkoscz myasta tego, y umrze, ze gest uczinila nyecistotó̗ w Israhel a sromotó̗ w domu otcza swego, y odnyeses zloscz s posrotku twego. Gdysz by spal mó̗sz s czudzó̗ zonó̗: oba spolu umrzeta, to gest czudzolosznik y czudzolosznicza. y vinyeszesz zloscz z Israel. Pakli ktori mó̗sz dzewkó̗ pannó̗ sobye otda[388], a usrzaw yó̗ nyekto z myasta, albo nalezona gest y spal s nyó̗: prziwyedzesz obu ku bronye myesczkey, a kamyenim yó̗ obrzuczisz. dzewkó̗ przeto, ze gest nye wolala, só̗ó̗cz w myescze. mó̗ze* przeto, ze pogańbil zonó̗ swego blisznego. a vinyeszesz zloscz s posrotku twego. Ale gdysz na polu naydze mó̗sz dzewkó̗, gesto gest oddana, a popadw yó̗, lezal s nyó̗: on sam umrze, a dzewka nicz nye bó̗dze czirpyecz, ani iest vinna smyerczi. bo iako lotr powstawa przecziw bratu swemu, a zabya duszó̗ gego, takyesz y dzewka czirpyala gest. Sama na polu bila. volala, a nizadni nye przispial, ktoby yó̗ viszwolil. A iestly mó̗sz naydze dzewkó̗ pannó̗, gesto nye ma mó̗za, a popadnó̗ yó̗ spal s nyó̗, a prza przislaby k só̗du: da, ktosz spal s nyó̗, otczu dzewczemu pyó̗czdzeszó̗ó̗t zawazy srebra, a bó̗dze yó̗ myecz za malzonkó̗, bo gest yó̗ pogańbil, a nye bó̗dze gey mocz zbycz po wszitki czaszi ziwota swego.

XXIII.

Nye po(y)mye mó̗sz zony otcza swego, ani obnazi odzenya gey. Nye wnidze czisczoni, albo zdawyone lono mayó̗cz, albo odyó̗te albo odrzazane mayó̗cz, w kosczol bozi. Nye vnidze vileganyecz, genze gest [s] sprosney nyewyasti urodzon, w kosczol bozi az do dzesyó̗tego pokolenya. Amoniczsci a Moabisci takyes do dzesyó̗tego pokolenya nye wnidze* w kosczol bozi, esz na wyeki. bo só̗ nye chczeli wasz potkacz s chlebem a s wodó̗ na drodze, gdyszcze visli z Egipta, a nayó̗li so przecziw tobye Balaama, syna Beorova, z Mezopotanyey Sirskey, aby czó̗ przekló̗ó̗l. Y nye chczal gest pan bog twoy usliszecz Balaama, a obroczil kló̗twa* gego w pozegnanye twe, przeto ze czó̗ milowal. Nye uczinisz sobye s nimi miru, ani gló̗day gich dobrego wszitki dni ziwota twego na wyeki. Nye wzgardzisz Ydumeyskim, bo brat twoy gest, ani Egipskim, bosz przichod[ca]nyem bil w zemi gego. Ktos syó̗ urodzi z nich, w trzeczem pokolenyu wnydó̗ w kosczol bozi. Gdisz vinidzesz przecziw wrogom swym w boy, ostrzegay syó̗ ode wszey zley rzeczi. Bó̗dzeli myedzi wami czlowyek, genzebi nocznim snem bil pokalan: vinidze s stanow, a nye wroczi syó̗ asz do wyeczora, a umyge syó̗ wodó̗ po slunyecznem* zachodu, y vroczi syó̗ do stanu. Bó̗dzesz myecz vichod przed stani, k nyemusz przidzesz prze przirodzonó̗ przigodó̗, noszó̗cz kolek na passze. a gdisz syó̗dzesz, okopasz okolo czebye, a layna pyersczó̗ przikrigesz na tem myesczu, na ktoremzesz obletczon. bo pan bog twoy chodzy possrot stanow, aby czó̗ viprosczil a poddal tobye nyeprzyaczele twe. a twogi stanowye bó̗dó̗ swyó̗czi, a nizyó̗dni* smrod nye pokaze syó̗ v nich. ani czó̗ opusci. Nye vidas panu parobka gego, ktorisz k tobye uczecze. a bó̗dze s tobó̗ bydlicz w myesczu, ktores syó̗ gemu slubi, w gednem z twich myast, acz tu odpocziwa, a nye smó̗cz gego. Nye bó̗dze zla dzewka myedzi dzewkami Israhelskimi, ani nyecisti s synow Israhelskich. Nye bó̗dzesz offyerowacz roboti* swey nyecistoti, ani zaplati psey (psiéj) w domu pana boga twego, bo* czosz koli tego iest, genzeto* by slubil. Bo mirzone gest oboge przed panem bogem twim. Nye poziczisz bratu twemu na lifó̗ pyenyó̗dzi twych, ani uzitkow, ani zadney giney rzeczi, gedno czudzemu. Ale bratu twemu przés* lify, czosz gest potrzebyen, poziczisz. a pozegna tobye pan bog twoy we wszem usilu twem a w zemyó̗*, w nyó̗sto wnidzesz, odzerzisz*. Gdisz slubisz slub panu bogu twemu: nye myeskay spelnicz. bo to ogló̗da pan bog twoy. A iestly bó̗dzesz myeskacz, za grzech tobye postawyono bó̗dze. A iestli nye bó̗dzesz slubowacz, przes grzechu bó̗dzesz. Ale czosz gest gedno visio s twich ust, spelnisz, a uczinisz czoszesz slubil panu bogu twemu, czosz s dobrey woley swimi usty przemówił. Wszedw [w] winniczó̗ blisznego, zoby grona, czosz syó̗ tobye lubyó̗, ale precz nicz nye winyesesz [s] szobó̗. A vinidzesli na pole swego prziyaczela: nasczikasz kloszow a ró̗kama zemnyesz, ale sirpem nye bó̗dzesz zó̗czi.

XXIIII calum.

A gdisz poymye czlowyek zonó̗, y bó̗dze yó̗) myecz, a ona nye naydze milosci przed gego oczima prze nyektori smrod: napise list roswmdny y da w ró̗kó̗ gey, y pusczi yó̗ s swego domu. A gdisz odydze, poymye ginego mó̗za, a ten tesz nyenavidzi gey, da gey list roswodny a pusczi yó̗ s swego domu, bo acz by[389] umarl: nye bó̗dze mocz gey pirvi mó̗sz zasyó̗ za malzonkó̗ wzoó̗cz*. bo pokalana gest a ganyebna gest przed boģem*. Nye day sgrzeszicz w zemi twee, ktoró̗sto pan bog twoy da tobye ku gimyenyu. Gdisz mó̗sz poymye zonó̗ novo: nye poydze ku boyu, ani gemu ktorego poselstwa roskazó̗ pospolitego, ale prozen bó̗dze przes pokuti w domu swem, za czali rok vyeszol só̗ó̗cz [s] swó̗ zonó̗. Nye przymyesz myasto zaklada, spodnyego y zvirzchnyego zarnowa, bo duszó̗ swó̗ polozil gest tobye. Bó̗dzeli popadnyon czlowyek, nó̗kayó̗ brata swego s synow Israelskich, a przedal by gy, a wzó̗ó̗l penyó̗dze: taki zabit bó̗dze, y vinyeszesz zloscz s posrotka twego. Strzesz syó̗ pilnye, aby nye wszedl w ranó̗ tró̗dovató̗. ale wszitko uczinisz, czosz koli nauczó̗ czó̗ kapłani z Levi pokolenya podle tego, iakozem gim przikazal, pilnye vipelnisz. Wspominaycze, czso gest ucinil pan bog wasz Maryey na drodze, gdiszcze sli z Egipta. Gdisz napominasz blisznego swego z nyekakey rzeczi, ktoró̗szto gest tobye dlozen*: nye wnidzesz w gego dom, chczó̗cz zaklad wzó̗ó̗cz. ale stanyesz przed nim, a on tobye vinyesze, czosz bó̗dze myecz. A iestly by byl ubogy: nye ostaway przes nocz u szebye zakladu, ale wroczisz gemu przed slunecznim zachodem, aby spal w swem ruszę, a dobrze

movil tobye. y bó̗dze to tobye za sprawyedliwoscz przed panem bogem twim. Nye zaprzysz zaplati nyedostatecznego y ubogyego brata twego, albo przichodzó̗czego, genze s tobó̗ przebiwa w zemi twe* albo myedzi wroti twimi gest. ale tegosz dnya wroczysz gemu nagem gego dzala przed slunecznim zachodem. bo ubogy gest a tim swoy ziwot karmi, acz nye bó̗dze wolacz ku bogu na czó̗, a nye bó̗dzesz myecz s nyego grzechu. Nye bó̗dó̗ zabyczi otczowye za syni, ani synowye za otcze. ale geden kaszdi[390] za swoy grzech umrze. Nye przewroczis só̗du ubogyemu, przichodzó̗czemu y syrocze. nye weszmyes myasto zakladu v wdovy rucha gey. Wspominayó̗*, zesz robotowal w Egipcze, a viwyodl czó̗ pan bog twoi odtó̗d. Przetosz przikazuyó̗ tobye, aby ucinil tyto rzeczi. Gdisz sesznesz nasenye na twem polu, a zapomnyaw snop ostavisz: nye wroczysz syó̗, aby gy wzó̗l. ale ginemu (?) y syrocze y wdowye przepuscz wzó̗ó̗cz, acz pozegna tobye pan bog twoy we wszem uszylu ró̗ku twu. Paklibi owoce z olivi bó̗dzesz zbiracz: czosz koli zostanye na drzewye, nye nawroczisz syó̗, chczó̗ to sebracz. ale ostavisz przichodzó̗czemu, syrocze y wdowye. A gdisz sbyerasz twó̗ vinniczó̗, nye sbyray gronnich yagoth, gesto ostawayó̗. acz syó̗ dostanó̗ ku[cb] uzitku przichodzó̗czemu, syrocze y 82 wdowye. Wspominayó̗*, ze gesz sam robotowal w Egipcze. a przeto przikazuyó̗ tobye, aby ucinil tó̗to rzecz.
XXV.

Bó̗dzeli prza myedzi nyektorima, a viproszi sobye só̗dzó̗: ktoregosz s nich sprawyedliwego usrzó̗, temu z nich prawdy szviczó̗zenya[391] dadzó̗, a nyeprawego w gego nyesprawyedliwosci potó̗pyó̗. A iestli usrzy tego, ktosz gest sgrzeszil, ze gest dostogen kaszni: swlekó̗cz gy, przed sobó̗ kazi (każy) bycz podle myari gego grzechu. Ale wszak ran my ara tato bó̗dze, aby liczbi cztirzech dzesyó̗tkow nye przesyó̗gnó̗li, tak aby brat twoy, wyelmi só̗ó̗cz zbyt, od twu oczu nye mogl odycz.[392] Nye zawyó̗zes ust volowych, gdysz mloczisz w gumnye uzitki twe. Gdisz przebiwayó̗ bracza spolu, a geden z nich umrze przes dzeczi: zona umarlego nye odda syó̗ za ginego, ale poymye brata gego, y wzbudzi śemyó̗ (!) brata swego, a pirworodzonemu synu z nyey zdzege ymyó̗ gego, aby syó̗ nye sgladzilo gego ymyó̗ z Israhel. A iestly by nye chczal poyó̗cz zony bratra* swego, gesto s prawa ma: poydze zona ku bronye myestkye, y wdzaluge wyó̗czszim urodzenya rzekó̗ó̗cz: Nye chcze brat mó̗za mego wsbudzicz syemyenya bratra swego w Israhel, ani mnye w malzenstwo prziyó̗cz. Natichmyast prziwolayó̗cz gego opyta*. Odpowyeli: Nye chczó̗ gey sobye za zonó̗ poyó̗cz: przistó̗piwszi zona k nyemu przed starsimi, zuge boti z gego nog, y plunye w oblicze gego rzekó̗ó̗cz: Tak syó̗ stanye czlowyeku, ktori nye udzala domu brata swego. Y bó̗dze slynó̗cz ymyó̗ gego Dom zutego. Bó̗dzetali dwa mó̗za myecz myedzi sobó̗ swar, a geden z nich przecziwya syó̗ drugyemu pirzchliwye, a chczó̗cz zona gedna viwadzicz mó̗za swego s ró̗ku sylnyeyszego, sczó̗gnó̗laby ró̗kó̗ y uchwicilabi lono gego: utnyesz ró̗kó̗ gey, any syó̗ uchilisz k nyey zadnó̗ milosczó̗. Nye bó̗dzesz myecz [w] waczku rosmagitey wagy, wyó̗czszey y mnyeyszey. ani bó̗dze w domu twem myara wyó̗czsza y mnyeysza. Wagy bó̗dzesz myecz sprawyedkve y prawe, a myara rowna bó̗dze y prawa u czebye. Y bó̗dzesz ziw na zemi dlugy czasz, ktoriszto pan bog twoy da tobye. Bo ganyebny gest panu, ktos to czini, a przecziwya syó̗ wszey nyesprawyedliwosci. Wspominayó̗* czso tobye gest uczinil Amalech, na drodze potkaw czó̗, gdizesz viszedl z Egipta, kako gest sedl przecziwko tobye, a poslednego zastó̗pa twego, gesto ustawszi sedzeli, zbyl, gdizesz ty byl glodem y usilim obczó̗zon, a nye bal syó̗ gest boga. Przetosz gdisz pan bog twoy da tobye odpoczinó̗cz, a podwroczilby wszitki narody w okole w zemi slubyenya: zagladzisz ymyó̗ gego pod nyebem. Choway syó̗, a nye zapomnysz!

capitul. XXVI.

A gdysz wnidzesz w zemyó̗, ktoró̗sto pan bog twoy da tobye ku gimyenyu, a odzerzisz yó̗, y bó̗dzes w nyey przebiwacz: nabyerzes ze wrszech swych uzitkow y pirvich urod, y polozisz ge na wyeko, y przydzesz na to myescze, ktores gest pan bog twoy vibral, aby tamo bilo weszwano ymyó̗ gego, a przistó̗pyó̗* ku kaplanovi, genze gest w tich dnyoch, a rzeczesz gemu: Prziznawayó̗ syó̗ dzysz przed panem bogem twym, zesz[393] wszedl w zemyó̗, za nyó̗szto gest przisyó̗gl otczom nasim, abi yó̗ dal nam. Y przymye kapľan (!) wyeko z ró̗ki gego, y postavi przed oltarzem pana boga twego, y bó̗dzesz movicz przed vidzenim pana boga twego: Sirsky przecziwyal syó̗ gest otczu memu, genze biil* sstó̗pil do Egipta, a tu przichodnyem byl w maley liczbi(e), y rosplodzil syó̗ [w] wyeliky rod y w moczni, nyeskonaney wyelikosci. Y nó̗dzili só̗ nasz Egipsci, a przeciwyayó̗cz syó̗ nam, wskladayó̗cz na nasz przeczó̗ska brzemyona. y volalissmi ku panu bogu otczow naszich, y ussliszal gest nasz, a wesrzawszi na nasze pokori y usyle y nó̗dze, a viwyodl nasz z Egipta w ró̗cze sylney, y rosczó̗gnonim ramyenyem, y [w] vyelikyem strachu, w dzivyech y znamyonach, y viwyodl nasz na toto myescze, a dal nam zemyó̗ mlekyem a myodem czekó̗czó̗. A przeto nynye offyeruyó̗ tobye pirwe urodi zemye, ktorosto gest pan bog dal mnye. Y postawasz yó̗ przed obliczim pana boga twego, a pokloniw syó̗ panu bogu twemu, karmicz syó̗ bó̗dzesz wszistkim dobrim, ktoreszto gest pan bog twoy dal tobye y domu twemu, ty, y sługa kosczolovi, y przichodzen, genze s tobó̗ gest. A gdisz vipelnisz dzesyó̗tek wszitkich twich uzitkow, ľata dzesyó̗cinnego trzeczego, dasz sludze kosczolovemu y przichodzó̗cemu, syrocze y wdowye, aby gedli myedzi twimi wroty y nasziczili syó̗. y bydzesz movicz [w] widzenyu pana boga twego: Przinoslem, czosz gest poswyó̗czonego z domu mego, a dalem to sludze kosczolovemu y przichodnyovi y syrocze y wdowye, iakosz mi przikazal. Nye omyeskalem przikazanya twego, anym zapomnyal twego przikazanya. Nye ukusylem tego w zalosci mey, anym tego odkladal w ktorey nyecistocze, anym tego stravil w nyecistey rzeczi. Posluszenem bil glosu pana boga mego, a wszistko ucinil, czosz mi przikazal. Wesrzi na myó̗ panye s swyó̗tiney twey swyó̗tey y z viszokosci nyebyeskyego przebitka, a pozegnay ludu twemu Israhelskemu, y zemy[cc] yó̗szto nam dal zemyó̗ mlekyem y myodem czekó̗czó̗. Iakosz przisyó̗gl otczom nasim, dzysz pan bog twoy przisyogl tobye, aby czinil gego przikazanya tato y só̗dy, a ostrzegal y pełnil ze wszego syercza twego y wszitkey dusze twey. Pana ges (jeś) wibral dzysz, aby byl tobye w bog, a ty aby chodzil po drogach gego, ostrzegayó̗ duchownich obyczayow gego a przikazanya gego y só̗dow, y posslusen bil rzeczi gego. Owa, pan vibral czó̗ dzysz, aby byl gemu lud wlostni, iakosz gest movil tobye, aby ostrzegal wszego przikazanya gego. y uczini czó̗ visszego wszech narodow, ktoresto gest stworzil na chwa1ó̗ y na slawó̗ ymyenyu swemu, aby byl swyó̗ti panu bogu twemu, iakosz movil tobye iest.

XXVII.

Przikazal gest Moyzes y starszi Israelsci ludu rzekó̗cz: Ostrzegaycze przikazanya wszelkego, ktores ya przikazuyó̗ wam dzysz. Gdiisz przeedzesz Iordan, vnidzesz w zemyó̗, ktoró̗sto pan bog twoy da tobye. vibyerzesz wyelike kamyenye y spogisz ge wapnem y ugladzysz, aby mogl na nich pisacz wszistka slowa tegoto prawa, Iordan przeydó̗, gdisz wnydzesz w zemyó̗, ktoró̗sto pan bog da tobye, zemyó̗ mlekyem a myodem czekó̗czó̗, iakosz gest przisyó̗gl otczom twim. Przetosz gdysz przeydzesz Iordan, wznyesz kamyenye, ktoresz ya dzysz przikazuyó̗ tobye, na gorze Ebal, y spogesz* ge wapnem, y udzalasz tu oltarz panu bogu swemu s kamyenya, gegosto gest zelazo nye dotklo, y skaly nyerownanego ani ugladzonego* y bó̗dzesz na niem offyerowacz obyati zapalne panu bogu twemu, a offyerowacz bó̗dzesz obyati pokoyne, y bó̗dzesz gescz tam, y karmicz syó̗ bó̗dzesz przed panem bogyem twim. Y napiszes na kamyenyu wszitka slowa tegoto prawa yawnye y swyetley*. Y rzekli só̗ Moyzesz y kxyó̗zó̗ta Levi pokolenya ku wszemu Israhel; Bacz a slysz Israhel, dzysz uczynyon nyesz[394] ľud* pana boga twego, uslysz glosz gego, spelnisz przikazanya y sprawyedliwosci, gesto ya przikazuyó̗ tobye. Y przikazal gest Moyzesz ludu tego dnya, rzekó̗cz: Cito stanó̗ ku bogoslawyenyu bozemu na gorze Garizim, Iordan przeydó̗cz: Symeon, Levi, Iudasz, Izachar, Iozef y Benyanim*. A na one sstrony cito stanó̗ ku przekló̗czó̗* na gorze Ebal: Ruben, Gad, Asser, Zabulon, Dan y Neptalim. Y bó̗dó̗ wolacz sludzi kosczelni, a rzekó̗cz ku wszem mó̗zom Israhel wiszokim: Przekló̗ti czlowyek, ktori uczini ricze dó̗te, a ganyebnoscz bila bogu dzalo ró̗ó̗k rzemyó̗slnikowick, y polozi to w skricze, y odpowye wszitek lud: Amen. Przekló̗ti czlowyek, ktorisz nye czczi otcza swego y maczerze. y rzecze wszitek ľud: Amen. Przekló̗ti, ktorisz przenoszi myedze swego bliszńego (!) y odpowye wszitek ľud: Amen. Przekló̗ti, ktosz dopusci bló̗dzicz slepemu na drodze, y rzecze wszistek ľud: Amen. Przekló̗ty, ktorisz przewracza só̗ó̗d przichodzó̗cemu, syrocze y wdowye. y odpowye wszistek ľud: Amen. Przekló̗ti, ktorisz spy z zonó̗ otcza swego y odkrige przikricze loza gego. y rzecze wszistek lud: Amen. Przekló̗ti, genze spy s ktorimzekoli dobytczó̗czem. y odpowye wszistek ľud: Amen. Przekló̗ti, genze spy s sostró̗ swó̗, y z dzewka* otcza swego albo maczerze swey. y odpowye wszistek ľud: Amen. Przekló̗ti, ktosz spy se czczó̗ (tścią) swó̗. y rzecze wszistek lud: Amen. Przekló̗ti, ktosz zabye tagemnye blisznego swego, y odpowye wszistek lud: Amen. Przekló̗ti, ktosz spy z zonó̗ blisznego swego, y odpowye wszistek ľud: Amen. Przekló̗ti, ktosz byerze dari, aby zabyl duszó̗ nyevinnye*. y odpowye wszistek lud: Amen. Przekló̗ti, ktosz nye ostanye w umovye tego prawa, ani gego uczinkyem pelni, y odpowye wszistek lud: Amen.

XXVIII.

Ale bó̗dzesli sluchacz glosu pana boga swego, aby czinil y chowal wszistko przikazanye gego, ktoresto ya przikazuyó̗ tobye dzysz: uczini czó̗ pan bog twoy visszego nad wszistki ludzi, gesto przebiwayó̗ na zemi. Y przydó̗ tobye wszitka pozegnanya tato y pochwyczó̗ czó̗, acz ty przikazanya gego bó̗dzesz sluchacz. Blogoslawyon ty w myescze y blogoslawyon na polu. Blogoslawyon plod brzucha twego, y blogoslawyon plod zemye twey, y plod skota twego, y stada baranow twich, y chlevi owyecz twich. Blogoslawyone stodok twe, y pozegnani ostatkowye twogi. Blogoslawyoni bó̗dzesz vnidzó̗cz y vinidzó̗cz*. Dacz pan nyeprziyaczele twe, gesto powstayó̗ przeciw tobye, zecz padnó̗ [w] wydzenyu twem. Gednó̗ drogó̗ przydó̗ przecziw tobye, a sedmyó̗ pobyezó̗ przed twim obliczim. Wipusci pan pozegnanye na twe piwnicze y na wszistko usile ró̗ku twu. y pozegna tobye na zemi, ktoró̗szto przymyesz. Wzbudzi czó̗ pan za swyati* lud sobye, iakosz gest przisyó̗gl tobye, acz bó̗dzesz ostrzegacz przikazanya pana boga twego, a chodzicz po gego drogach. Y usrzi lud ze wszech zemy, ze ymyó̗ boze nazwano gest nad tobó̗, y bó̗dze syó̗ czebye bacz. Y uczini pan, ze bó̗dzesz obfitowacz we wszem dobrem , y w plodu ziwota twego, y w plodu dobitka twego, y w plodu zemye twey, prze nyó̗sto gest pan bog przisyó̗gl oczczom twim, aby yó̗ dal tobye. Otewrze pan skarb swoy nalepsy, nyebo, aby descz dalo zemi twey czasem swim, y pozegna wszitko usyle ró̗ku twu. Y bó̗dzesz poziczacz wyelu[cd] narodom, a sam u żadnego poziczacz nye bó̗dzesz. Ustanovi czó̗ pan bog twoy na glowó̗, a nye na ogon. y bó̗dzesz wzdi z virzchu, a nye posrod[395], acz bó̗dzesz sluchacz przikazanya pana boga twego, gesto ya przikazuyó̗ tobye dzysz, aby chowal i pełnil, a nye pochilal syó̗ od nyego ani na praviczó̗ ani na leviczó̗, y nye nasladował bogow czudzich, ani syó̗ gim modl(il). A iestli nye chczesz sliszecz glosu pana boga twego, aby chowal y pełnil wszitka przikazanya gego y duchowne obyczage, ktoresto ya przikazuyó̗ tobye dzisz: spadnó̗ na czó̗ wszitki kló̗twy tyto y (w)wyó̗zó̗[396] syó̗ w czó̗. Przekló̗ti bó̗dzesz w myescze, przekló̗ti bó̗dzesz na polu, przekló̗ta stodola twa, przekló̗te wszitki uzitki twe, przekló̗ti plod ziwota twego, y plod zemye twey, stada wolow twich, y stada owyecz twych. Przekló̗ti bó̗dzesz wchadzayó̗ y vichadzayó̗. Prziwyedze pan na czó̗ glod y lacznoscz, y layanye na wszitki uczynki twe, czosz ty czinis, doyó̗d czebye nye setrze y straczi richlo, prze twe wimislenye nagorsze, w ktorichzesto* ostal gego. Przicini tobye pan mor, doyó̗d czó̗ nye zatraczi z zemye, do ktoreyzeto przydzesz k dzérzenyu*. Rani czó̗ pan byadó̗, y zymniczó̗, y zymnó̗goró̗czosczo, y wyodrem, y powyetrzim skazenya y rdzyó̗ (rdzą), a przecziwicz syó̗ tobye bó̗dze, doyó̗d nye sginyesz. Bó̗dze nyebo, gesto nad tobó̗ gest, myedzanye, a zemyó̗*, na nyeyzeto chodzisz, zelaszna. Da pan zemi twey przewal prossni[397], a spadnye na czó̗ s nyeba popyol, doyó̗d nye bó̗dzesz start. Podda czó̗ pan, ze padnyesz przed nyeprzyaczelmi swimi. Gednó̗ drogó̗ vinidzesz przecziw gim, a sedmyó̗ pobyezysz, rosproszon só̗ó̗cz po wszistkich krolewstwach na zemi. Bódze marcha twa w pokarm wszemu ptastwu nyebyeskyemu y zwyerzó̗tom na zemi, y [nie] bó̗dze, ktoby od czebye odegnal. Rani czó̗ pan wrzodem egipskim na stronye twego czala, ktoró̗sz layna vipusczasz, y crostami y swirzbyem, tak ze usdrowyon nye bó̗dzesz mocz bycz. Rani czó̗ pan omamyenim y slepotó̗ y gnewem mieli twey, ze bó̗dzesz o poludnyu maczacz, iako gest obykl maczacz slepi wye* czmach, y nye sdrzó̗dzi (?) twich drog. Po wszitki czasy bó̗dzesz czirpyecz bó̗dó̗*[398], oczó̗zon só̗ó̗cz na misli nasilim, a nye mayó̗, ktoby czó̗ vibavil. Poymyesz zonó̗, a gini s nyó̗ bó̗dze spal. dom udzelas, a nye bó̗dzesz w nyem przebiwacz. vinniczó̗ uczinisz, a nye bó̗dzesz s nyey sbiracz. Vol twoy obyetowan bó̗dze przed tobó̗, a nye bó̗dzesz gego gescz. Osel twoy bó̗dze poyó̗t [w] widzenyu twem, a nye bó̗dze nawroczon tobye. Owcze twe bó̗dó̗ dany nyeprzyaczelom twim, a nye bó̗dze, ktoby wspomogi tobye. Synowe twogi y dzewki twe poddany bó̗dó̗ ginemu ľudu, a ty patrzasz swima oczima na to, a ty gynó̗cz bó̗dzesz przed gich vidzenim czalego dnya, a nye bó̗dze syla w twey ró̗cze. Uzitki zemye twey y wszitka robota twa* sesrze lud, ktoregos ty nye znasz, a ty bó̗dzes czirpyecz zawzdi, byadó̗ obczó̗zon só̗ó̗cz po wszitki dni, a ló̗kayó̗cz syó̗ przed gego grozó̗, yó̗szto usrzita oci twogi. Rani czó̗ pan wrzodem psotnim na kolanoch y lytkach, a usdrowyon nye bó̗dzesz mocz bycz od pyó̗ty w nodze az do czemyenya twego. Zawyedze czó̗ pan y krola twego, gegosz ustawysz nad szobó̗, w lwd (lud), gegosto nye sznasz ty y otczowe twogi. y bó̗dzesz tam sluzycz czudzim bogom dzewyanim* y kamyennim. Y bó̗dzesz zatroczon* w przislowye y w powyescz wszem(u) ludu, do ktoregosto czó̗ wyedze pan. Saacz bó̗dzesz vyele w zemi, a mało uszńes, bo kobilki snyedzó̗ wszitko. Vinnicze wsplodysz* y wskopasz, ale vina nye bó̗dzesz pycz, ani czso z nyey veszmyesz, bo bó̗dze opusczó̗na*[399] czirwmi. Oliwy bó̗dzesz myecz na swych[400] krayoch twych, a nye bó̗dzesz syó̗ mazacz olegem, bo skapye a sgynye. Synow naplodzysz y dzewek, a nye bó̗dzesz syó̗ gimi czessycz, bo bó̗dó̗ wyedzeni w nyevolstwo. Wszitko twe sadowe drzewye y owocze zemye twey rdza zaguby. Przichodzen, genze bidli s tobó̗ w zemi, zwyssi syó̗ nad czó̗, y bó̗dze czebye vissy, a ty syó̗ ponizisz y bó̗dzesz nyssy. On bó̗dze tobye poziczacz, ale nye ti gemu. On bó̗dze na glowye, a ty na ogonye. Y przydó̗ na czó̗ wszitki tyto kló̗twy, przecziwyayó̗cz syó̗ tobye, snó̗dzó̗ czó̗, doyó̗d nye sginyesz. bo ges nye posłuchal glosu pana boga twego, anisz chowal przykazanya gego y duchownich obiczayow, gesto gest przikazal tobye. Y bó̗dó̗ nad tó̗bó̗* znamyona y dziwy, y w naszenyu twem az na wyeki, yzes nye sluzyl panu bogu twemu w radosci syercza swego y veselu, prze obfitoscz wszego dobrego. Przetosz bó̗dzesz sluzicz nyeprziyaczelovi swemu, gegosz przepusci na czó̗ bog, w glodzę y w pragnyenyu, w nagosci y we wszitkey nó̗dzi. y wlozi zelaszne yarzmo na twe gardlo, doyó̗d czebye nye setrze. Prziwyedze na czó̗ pan narod z dalekey stroni a s poslednich krayow zemye, podobny orlici latayó̗cey w naglosci, gegosz yó̗zikovi nye bó̗dzesz mocz srozumyecz, narod nyesromyeszliwi, genze nye odpusczó̗* staremu, ani syó̗ slutuge nad robyonkem y sirotó̗, ale posrze plemyó̗ dobitka twego y owocz zemye twey, doyó̗d nye sginyesz. a nye ostavycz psenycze tobye, ani vina, ani oleyu, ani stad volowich ani owczich, doyó̗d czebye nye zatraczi y nye zetrze we wszech myesczech twych.[ce] A skazoni bó̗dó̗ muri twe twarde y viszoke po wszey zemi twey, w nichzes nadzeyó̗ myal. Obló̗zon bó̗dzesz myedzi wroti twimi po wszey zemi twey, yó̗sz pan bog twoy da tobye. a bó̗dzesz gescz plod ziwota twego a myasso* synow y dzewek twich, gesto da tobye pan bog twoy, w nó̗dzi y w skazenyu twem, gimze czó̗ obczó̗zi wrog twoy. Czlowyek roskosnego ziwota myedzi wami, y nyeczisti barzo zavidzecz bó̗dze bratu swemu y zenye, ktorasz polega na lonye gego, a nye uda myó̗sa synow swych, gesto sam ge, przeto ze nicz ginego nye ma w oblezenyu* y w ubostwe, bo só̗ skazili czó̗ nyeprziyaczele twoy myedzi wszitkimi wroti twimi. Cźanka (!)[401] zona y roskosna, yasto nye mogla chodzicz po zemi, ani swey nogi stopy[402] na zemi postavicz prze myó̗koscz swych nog y cźankoscz wyelykó̗, zawydzecz bó̗dze mó̗zu swemu, genze polega na gey lone, nad myó̗ssem syna swego y dzewki swey, y nad maczerznikim, genze vicliadza s trzosl gich, y nad mlodzonki, gisto tey godzini zrodzili syó̗. bo ge sgedzó̗ tagemnyre, prze nyedostatky wszitkich rzeczy w obló̗zenyu y w skazenyu, gimzeto czó̗ ogarnye nyeprzyaczel twoy myedzi wroty twimi. Nye bó̗dzesli chowacz y pelnicz wszech slow tegoto zakona, gesto só̗ pisani w kxó̗gach tichto, a nye bó̗dzesli syó̗ bacz ymyenya gego slawnego y grosznego, to gest pana boga twego: przisporzi pan ran twich, y ran syemyenya twego, y ran wyelikich, y ustawyczne nyemoczi, psotne y wyeczne. Y obroczi na czó̗ wszitki nó̗dze egipske, ktorichzes syó̗ ló̗kal, y bó̗dó̗ syó̗ czebye dzerzecz. A nadto wszitki nyemoczi y rani, gesto nye só̗ popisani w kxó̗gach tegoto zakonu, prziwyedze pan na czó̗, doyó̗d czebye nye zetrze. Y ostanyecze w maley liczbye, iakoszescze drzewye bili w rosmnozenyu iako gwyasdy* nyebyeske, zesz nye posłuchal glosu pana boga twego. A iakosz syó̗ drzewyey pan nad wami radowal, dobrze wam czinyó̗, a wasz plodzó̗: takesz syó̗ weselicz bó̗dze, zatraczó̗ wasz. y podwroczi, abyscze sginó̗li z zemye, do nyeyzeto wnidzecze ku gimyenyu. Rosproszi czó̗ pan bog po wszech ludzech, od virzchu zemye az do krayow gich. y bó̗dzesz tu sluzicz bogom czudzim, gichzes ty ges nye znal ani otczowye twogi, drzewyani y kamyenni*. A w tich narodzech nye odpoczinyesz, ani bó̗dze odpoczinyenye stó̗panyu nog twich. Bocz da pan tu (?) syercze strasywe, y nyestaczczone oczi, y dusó̗ zalosczó̗ udró̗czonó̗. y bó̗dze ziwot twoy, iako straszidlo przed tobó̗. Ló̗kacz syó̗ bó̗dzes we dnye y w noczi, a nye uwyerzisz ziwotu twemu. S yutra rzeczes: kto mi do (da) wyeczor? a z wyeczora: kto mi da yutro? prze strach syercza twego, gimzeto syó̗ sstraszyl, a prze to czosz usrzysz oczima swima. Nawroczy czó̗ pan na lodzach do Egipta, po drodze, o neyzeto rzekl tobye, aby gey wyó̗czey nye ogló̗dal. Tu bó̗dzesz przedan nyeprzyaczelom twim w slugy y w sluzebnicze, a nye bó̗dze, ktoby kupyl.

XX nonum capitu:

To só̗ slowa zaslubyenya, ktoresto przikazal pan Moyzeszovi, aby ge sczwirdzil s syni Israelskimi w zemi Moabskey, przes[403] tego slubu, genzeto gim zaslubil na Oreb. Y zvola Moyzes wszego Israhela, y powye gim: Wyscze vidzeli wszitko, czosz gest uczinil pan przed wami w zemi Egipskey Faraonovi y wszem slugam gego y wszey zemi gego, pokuszenya wyelika, gesto sta vidzele oczi twogi, ty dzivi y znamyona wyelika. a nye dal wam syercza rozumnego y oczu vidzó̗czich y ussu, gesto by mogli sliszecz az do nynyeyszego dnya. Wyodl wasz czterdzesci ľaat po pusci, nye zadrali só̗ syó̗ rucha wasze, ani obów (!) waszich nog wyotchosczó̗ gest sginó̗la. Chlebascze nye gedli, vina y ginego picza scze nye pili, abyscze wyedzeli, ze on gest pan bog was. Y przisli(s)cze na to myescze, y viszedl gest krol Seon Ezebonsky a Og, kroi Bazanski, potkaw syó̗ s nami ku boyu. Y pobilisme* ge y odzerzelismi zemyó̗ gich, y oddaliśmy ku gimyenyu Rubenovi a Gadovi a pol pokolenyu Manasszowu. Przetosz chowaycze slowa smovi teyto, a pelncze ge, abyscze rozumyely wszemu, czosz czinicze. Vy stogicze wszistczi dzysz przed panem bogem waszim, kxyó̗zó̗ta wasza y pokolenye, y wyó̗czszi urodzenim y mistrze, y wszistek lud Israhelski, synowye y zoni wasze, przichodnyowye, gisto s tobó̗ przibywayó̗ w stanyech, przes ró̗baczow lyesnich a gisto svo- szó̗ wodó̗: aby wszedl w slub pana boga y w prawye zaprziszó̗zonim, gesto dzysz pan bog twoy uderzi[404] s tobó̗. A wzbudzi czó̗ sobye za lud, a on bó̗dze pan bog twoy, iakosz gest movil tobye, y przisyó̗gl otczom twim, Abramovi, Yzaakovi a Iakubovi. Ani wam samim ya tato zaslubyenya sczwirdzayó̗ (!) y tichto przisyó̗gl* poczwirdzayó̗, ale wszistkim nynyeysim y odesslim. Bo vy znacze, kakosmi przebiwali w zemi Egipskey, a kakosmi sli po posrotku nadrow* (narodów), przes nyesto gydó̗ó̗cz vidzeliscze ģanyebnosczi[405] y sprosnosci, to gest modli gich, drzewo y kamyen, srebro y zloto, gemusz syó̗ modlili. Aby[cf] snad* nye bili myedzi wami mó̗sz albo zona, czeľadz albo pokolenye, gegosto by sercze bilo odwroczono od pana boga twego dzysz. zeby sedl y sluzil bogom tich narodow, y billibi myedzi wami korzen plodzó̗czi zolcz y gorzkoscz. A gdiisz usliszysz słowa przisyó̗gy teyto, wsblogoslavi sobye w serczu swem rzekó̗ó̗cz: Bó̗dze mnye mir, a bó̗dó̗ chodzicz w zlosci syercza swego, a przyme opily pragnó̗czego, a pan nye odpusci gemu, ale tedy, gdiisz nawyó̗czey pirzckliwoscz gego rozlege syó̗ w pomstó̗ przecziw czlowyeku temu, y posyó̗dze gy wszistko przekló̗cze, gesto popisano gest w tich kxyó̗gach, y zagladzi ymyó̗ gego pod nébem, y stravi gy na pogynyenye ze wszego pokolenya Israhelskyego, podle przekló̗czó̗*, gesto w kxyó̗gach tegoto zakona y zaslubyenya gest popiszano. Y rzecze narod bó̗dó̗czi[406] y synowye, gesto syó̗ narodzó̗ potem, y podroszni, ktorzyszto z dalekich stron przydó̗, usrzó̗ rany zemye tey y nyemoci, gimysto ge gest sznó̗dzil pan bog, szaró̗ (siarą) y goró̗czosczó̗ slunecznó̗ szgó̗ó̗cz, tak aby wyó̗czey nye bila poszewana (posiewana), ani czso zelonego syó̗ wsplodzilo, na prziklaad przewroczenya Sodomi y Gomori, Adamy a Seboym, gesto gest podwroczil pan bog w guyewye a pirzckliwosczi swey. Y rzekó̗ wszistczi narodowye: Przecz gest tak pan uczinil zemi teyto? ktori gest gnyew y rosgnyewanye gego nyesmyerne ? Y odpowyedzó̗: Bo só̗ opuscili smowó̗ pana, yó̗sto gest zaslubil otczom gich, gdisz gest ge wiwyodl z zemye Egipskey. y sluzili só̗ bogom czudzim y kló̗nyali* só̗ syó̗ gim, gichzeto só̗ nye vidzeli a gimzeto só̗ nye bili poddani. Przetosz rosgnyewalo syó̗ gest pirzchanye boze przecziw tey zemi, aby prziwyodl na nye wszitki kló̗tfy, gesto w kxyó̗gach tichto só̗ popisani. y virzuczil ge z zemye gich w gnyewye a w pirzchanyu a y w mirzó̗czcze wyelikey, y virzuczil ge do czudzey zemye, iakosz dzysz giscze[407] syó̗. Skricze (?) przed panem bogem naszim, genzeto (?) yawnye bó̗dze, nanye[408] y synom naszim az na wyeki, bichom pelnili wszistka slowa zakonu tegoto.

XXX.

PPrzetosz gdysz przeydó̗*[409] tyto wszistki rzeczi k tobye, pozegnanye, albo przekló̗cze, ktorezem vilozil przed twim vidzenim, a ty bó̗dó̗cz zaloscziw syerczem twim we wszech narodzech, w nichzeto wasz rosprossil pan bog twoy, y nawroczysz syó̗ k nyemu, y bó̗dzesz posluchacz gego przikazanya, iakosz ya dzysz przikazuyó̗ tobye y synom twim, we wszem syerczu twem y we wszey duszi twey: y nawroczi czó̗ pan bog twoy z wyó̗zenya twego, a slutuge syó̗ nad tobó̗, a potem zbierze czó̗ ze wszech ľudzi, w ktorichzeto czó̗ bil drzewyey rosproszil. A iestlibi az do progu nyebyeskyego bilbi rosproszon, odtó̗ó̗d czó̗ viczó̗gnye pan bog twoy, y przyme* y wyedze w zemyó̗, ktoró̗sz só̗ dzerzeli otczowye twogi, y odzerzysz yó̗. y pozegna czebye, wyó̗czsim liczbó̗ czó̗ uczini, nisz só̗ bili otczowye twoy. Y obrzeze pan bog twoy sercze twe y sercze syemyenya twego, aby milowal pana boga twego we wszem serczu twem y ze wszey dusze twey, aby mogl ziw bycz. Ale wszistko przekló̗cze obroczi pan bog na twe nyeprziyaczele y ty, ktorzisz czebye nyenavidzó̗ a przecziwyayó̗ syó̗. Ale ty nawrocz syó̗ y posluchasz głosu pana boga swego, y uczinisz wszitko przikazanye, ktorezem ya tobye przikazal dzysz. Y uczini czó̗ pan bog twoy obfitego we wszem robotowanyu ró̗ó̗k twoyu, y w plemyenyu ziwota twego, y w plodu dobitka twego, y w zisnosczi zemye twe*, y we wszem sbozu sczodrogo*[410]. Bo syó̗ nawroczi pan, aby syó̗ weselil nad tobó̗ we wszem dobrem, iakosz syó̗ gest weselil nad twimi otczy. Tak, acz posluchasz glosu pana boga swego y ostrzegacz bó̗dzesz gego przikazanya y duchownich obiczayow, gesto w temto zakonye popisany só̗, a nawroczysz syó̗ ku panu bogu swemu we wszem serczu twem y we wsze* duszy twey. Przikazanye toto, gesto ia dzysz przikazuyó̗ tobye, nye iest nad tobó̗ ani daleko połozono, ani na nyebye postawyono, aby kto mogl rzecz: [Kto] z nasz moze na nyebo wstó̗picz, aby przynyosl to k nam, y posluchami y skutkem napelnimi? Ani za morzem postawyono iest, aby ge rosmownye (?) powyedzal: Kto z nasz moze syó̗ przeplavicz za morze a to asz k nam przinyescz, abichom mogli sliszecz y uczinicz, czosz przikazano gest nam od pana? Ale gest tu rzecz wyelmi blisko, slowo w usczech twich y w serczu twem, aby ge pelnil. Sznamyonay, czso dzysz vilozilem w vidzeniu twem ziwot a dobrotó̗, a przecziw temu smyercz a zloscz. aby milowal pana boga twego, a chodzil po gego drogach, a ostrzegal gego przikazanya y duchownich obyczayow y só̗dow, a byl ziw. y rosmnozi czó̗ y pozegna czebye pan w zemi, w ktoró̗sz wnidzesz ku odzerzenyu. A iestly odwroczono bó̗dze sercze twe, a nye bó̗dzesz chczecz sliszecz, a bló̗dem só̗ó̗cz oklaman, klanyacz syó̗ bó̗dzesz bogom czudzim y sluzicz gim: naprzood powyadam tobye dzysz, ze zagynyesz, a maly czasz bó̗dzesz bidlicz w zemi, do nyeyzeto Iordan[cg] minó̗w wnidzesz ku dzerzenyu. Swyatki prziwolawam dzysz nyebo y zemyó̗, zeczem vilozil ziwot wam, y dobre pozegnanye y kló̗tfó̗. Przetosz voliszli ziwot, aby y ti ziw byl y synowye twogi, a miluy pana boga twego, a posluchay glosu gego, a gego syó̗ przidzerzi. bocz on gest ziwot twoy a przedluzenye dnyow twich, aby bidlil w zemi, za yó̗szto pan iest przisyó̗gl otczom twim, Abramovi, Izaakovi, Iakobovi, aby yó̗ dal gim.

XXXI.
A odszedw Moyzes, vimovil gest wrszitka slowa tato ku wszemu Israhelovi, a rzekó̗cz k nim: Dwadzescza sto ľat yusz mam dzysz, nye mogó̗ daley vichadzacz y wchadzacz, a ofszem gdisz gest pan rzekl mnye: Nye przeydzesz Iordana tegoto. Przeto pan bog twoy poydze przed tobó̗, a on zagladzy wszitki narodi tito w vidzenyu twem, a odzerzisz yó̗. a Iozue tento poydze przed tobó̗, iakosz gest movil pan. Y uczini pan gim, iakosz gest ucinil Seonovi a Ogovi, krolom Amoreyskim, y zemi gich, y sgladzi ge. Przetosz gdysz y tyto podda wam, takyesz uczinicze gim, iakozem przikazal wam. Mó̗sznye czincze y posilicze sebye. nye boycze syó̗ ani ló̗caycze gich w vidzenyu. bo pan bog twoy tenczi gest wodz twoy, a nye opusczi czebye ani ostanye. V weszwal Moyzesz Iozue, y rzecze k nyemu przed wszistkó̗ wyelikosczó̗ synow Israhelskich: Posyl syebye, a bó̗dz udaczen, bo ty wyedzesz lud tento w zemyó̗, yó̗sto dacze[411] otczom gich slubil gest pan bog, a ty yó̗ losem rosdzelis. A pan, genze gest wodz twoy, on bó̗dze s tobó̗, a nye pusczi syó̗ czebye, ani ostanye czebye. Nye boycze syó̗ ani ló̗kaycze. A tak popisal gest Moyzesz zakon tento, y dal gy kaplanom, synom Levi, gisto nyesli skrzinyó̗ zaslubyenya bozego, y wszitkim starszim Israhelskim. Przikazal gest gim rzekó̗cz: Po syedmi leczech, lata przepusczenya[412], na swyó̗ta stanowe, gdysz syó̗ sydó̗ wszitczi synowye Israhelsczy, aby syó̗ ukazali w vidzenyu pana boga swego, na myesczu, ktores vibral pan bog twoy, czyscz bó̗dzes slowa zakonu tegoto przed wszitkim Israhelem. a usliszó̗ wszitczi, só̗ó̗cz sgromadzeni, tak mó̗zowye, iako zony, robyonkowye y przychodnye, gesto só̗ myedzi twimi wroti, aby usliszawszy, nauczó̗* syó̗ bacz pana boga swego, a zachowali y pelnili wszitki rzeczi tegoto zakonu, y synowye gich, ktorziszto nynye nye wyedzó̗, aby mogli posluchacz y bacz syó̗ pana boga swego po wsze dny ziwota, w nichzeto syó̗ obraczacze na zemi, k nyeyzeto wy przeydó̗cz lordan pospyeszicze ku odzerzenyu. Y rzecze pan ku Moyzeszovi: Owa, blisko só̗ dnyowye smyerczi twey. przizowy Iozue, a stoytasz w stanu swyadeczstwa, acz gemu roskazó̗. Przetosz odeslassta Moyzes a Iozue, y stalasta w stanu swyadeczstwa. Y wzyavi syó̗ pan gia tam w slupye oblokowem, genze staal [w] wesczu stanovem. y rzecze pan ku Moyzeszovi: Owa yusz ty ussnyesz s oczczi swimi, a lud tento powstaw, nyeczisczicz bó̗dze s czudzimi bogi w zemi, w ktoró̗szto wnidze, a bló̗dzicz bó̗dze w nyey. tam mnye opusci y wzruszi slub, ktoriszem uczwirdzil s nim. Y rosgnyewa syó̗ gnyew moy przecziw gemu tego dnya, a ostanó̗ gego, a skryyó̗ twarz mó̗ od nyego, y bó̗dze na pozarcze. bo wszistko zle napadnye gego y znó̗dzy, tak ze rzecze tego dnya: Wyernye! nye gest bog se mnó̗, ze mnye gest napadlo toto zle. A ya skriyó̗ a zatayó̗ oblicze moge w ten dzen, prze wszitko zlee, gesto gest uczinil, ze gest nasladowal bogow czudzich. A tak yusz popiscze sobye spyewanya tato, a uczcze syny Israhelske, acz pamyó̗tliwye dzerzó̗, a usty spyewayó̗. A bó̗dze toto zaspyewanye mnye za swyadeczstwo myedzi syny Israhelskimi. Bo wyodó̗ gego w zemyó̗, za ktoró̗zemto przisyó̗gl otczom gego, mlekyem a myodem czekó̗czó̗. A gdysz syó̗ nagedzó̗ y nasyczó̗, rostiw (?) obroczó̗ syó̗ ku bogom czudzim, y bó̗dó̗ gim sluzicz, a mnye bó̗dó̗ uró̗gacz, uczinyó̗ wzruszoni slub moy. Gdysz ge napadnye wyele zlego y nó̗dzó̗: odpowye gemu spyewanye toto swyadeczstwa, gegosto nizadne zapomyó̗tanye* nye sgladzi z ust syemyenya twego. Bo wyem mislenye gego dzysz, gesto uczini, drzewey nisz ge* wyodó̗ w zemyó̗, yó̗zemto slubil gemu. Przeto napisze Moyzesz spyewanve, a nauczi syni Israhelskve. Y przikaze pan Iozue, synu Nunowu, rzekó̗cz : Posyl sebye, a bó̗dz udaczen. bo ty wyedzesz syni Israhelske w zemyó̗, yó̗zemto ya slubil, a ya bó̗dó̗ s tobó̗. Potem, gdysz Moyzesz popisal slowa zakonu tegoto na kxó̗gach, y dopelnil: przikaze slugam kosczolowam, ktorzisz nosili skrzinyó̗ zaslubyenya bozego, rzekó̗: Weszmicze kxyó̗gy tyto, a poloszcze ge na bocze skrzinye zaslubyenya pana boga naszego, aby tu byly na swyadzeczstwo przecziw tobye. Bo ya widzó̗ swar twoy y glowó̗ twó̗ przetwardó̗. Gescze za mego ziwota, a s wami gescze chodzó̗cz, zawsdyscze swarliwye czinili przecziw panu. Cim wyó̗czey, gdy ya umró̗? Sgromadzcze ku mnye wyó̗czsze z rodu wszitki s pokolenya waszego, y mistrze, y bó̗dó̗ movicz sliszó̗czim tyto rzeczi. y przizowó̗[ch] przecziw gim nyebo y zemyó̗. Bo znam, ze po smyerczi mey nyeprawye uczinicze, a richlo syó̗ skonicze* s drogy, ktoró̗zem wam przikazal. y potka wasz wyele zlego w posledni czasz, gdysz uczinicze zle [w] wydzenyu bozem, a wzruszicze gy przes skutki ró̗ó̗k waszich. Przetos movil gest Moyzesz, ano slucha sbor wszistek synow Israhelskich slowa pyesni teyto, y dokonal az do kóncza*.
XXXII.

Sliscze nyebyosa, czso movim*, slysz zemyó̗* slowa ust mich! Wzroscze iako descz uczenye me, poplinye iako rosza przemowyenye me, iako przewal na zelonoscz, a iako kropye na trawó̗. Bo ymyó̗ boze przizowó̗. daycze wyelebnoscz bogu naszemu! Zwirzchowani[413] só̗ skutkowye bozi, a wszitki drogy gego só̗dowye. Bog wyerni, a przes wszey nyeprawosci, sprawyedliwi a prawy. Sgrzeszili gemu, a nye synowye gego w sprosnosczach! Narodze szly a przewrotni, takli odplaczasz panu? ludze szaleny a nyemó̗drzi, zali on nye iest oczecz twoy, genze gest dzerzal y uczinil y stworzil czó̗? Rospamyó̗tay syó̗ na dawne dny, mysl o kaszdich narodzech, opytay otcza twego, a zwyastuge tobye, wyoczszych twych, a powyedzó̗ tobye. Gdysz dzelil nawyssze narodi, gdysz rosló̗czal syny Adamovi: ustavil gest myedze podle liczby synow Israhelskych. Ale dzal bozi, lud gego. Iakob powrozek dzedziczstwa gego. Nalasl gy w zemi pustey, na grosznyem myesczu, na pustem gosdze (?) Psalm audite celi.[414]
Przeto przydó̗ó̗cz Moyzesz, y movil gest wszitka slowa tegoto spyewanya v vszu (uszu) luczku, on a Iozue, syn Nunow. Y vipelnil tyto wszitki rzeczi, mowyó̗cz ku wszemu Ysrahelu, a rzekó̗ k nim: Poloscze syercze wasze ku wszitkim slowom, gesto ya prziswyatczam wam dzysz, abyscze przikazali synom swym, aby ge chowali, uczinili y napelnili wszitko, czosz gest popysano w kxyó̗gack tegoto zakonu. Przeto ze nye só̗ wam darmo przikazana* ale aby wszitczi byli gimi zivi, a pelnyó̗cz ge, na dlugi czasz bó̗dzecze trwacz w zemi, w nyó̗sto przeydó̗ó̗cz Iordan wnidzecze ku dzerzenyu. Y movil gest pan ku Moyzeszovi tegosz dnya rzekó̗cz: Wznidzi na tó̗to goró̗ Abarim, to gest przydó̗cze (?)[415], na goró̗ Nebo, gesto gest w zemi Moabskey przecziw Gericho. A ogló̗day zemyó̗ Kanaanskó̗, yó̗szto ya poddam synom Israhelskim ku odzerzenyu, a umrzi na gorze. A wnidó̗cz na nyó̗, polozon[416] bó̗dzesz k ludu swemu, iako gest umarl Aaron, brat twoy, na gorze Hor, y przilozon gest k ludu swemu. Bo scze przevinili przecziwko mnye, posrzod synow Israhelskich, wod odpowyednich[417] w Kades na pusci Sin. a nye poswyó̗cziliscze mnye myedzi synmi Israhelskimi. A przetosz usrzisz zemyó̗, a nye wnidzesz w nyó̗, yó̗szto ya dam synom Israhelskim.

XXXIII capitulum.

Toto gest pozegnanye, gimzeto gest pozegnal Moyzesz, czlowyek bozi, synom Israhelskim przed swó̗ smyerczó̗ rzekó̗cz: Bog s Syna(i)) przysedl gest, a s Seyr zyawyl syó̗ gest nam. Ukazal syó̗ gest s gory Pharan, a s nim tysyó̗cze swyatick*. Na praviczi gego zakon ognyovi. Miloval ludzi, wszitczi swyó̗czi w gego ró̗ce só̗. A kto syó̗ przibliza k gyego* nogam, przymó̗ gego uczenye. Zakon ukazal nam Moyzesz, dzedziczstwa vyelikosczy Iakobova*.Y bó̗dze u nasprawyedliwszego krol, sgromadziw wyelikoscz kxyó̗zó̗t z ludu s pokolenim Israhelskim. Bó̗dz ziw Ruben, a nye umyeray, a bó̗dz maly w liczbye. Tocz gest ludowo pozegnanye. Slysz panye glosz Iudow, a k gego ľudu wyedzi gy. ró̗ce gego boyowacz bó̗dzeta zań* a spomocznik gego przecziw nyeprzyiaczelom gego bó̗dze. Ale ku Levi powye: Swirzchowanye twee a uczene twe od mó̗za swyó̗tego twego, gegozesz skuszil w pokuszenyu y só̗dzillesz* u wod odpowyadzanich. Genze gest rzekl otczu swemu y maczerzi swey: Nye znam wasz! a braczy swey: Nye vidzó̗ wasz! y nye sznali só̗ synow swych. Cy só̗ ostrzegali virnovy twe, a smowó̗ twó̗ zachowali, só̗dy twe, o Iakobye! a sprawa twa*, o Israel! Polozy kadzilnye* rzeczi w gnyewe twem, a obyati zapalne na oltarzu twem. Pozegnay panye syli gego, a usyle ró̗ku gego przymi. Rań* chrzebyet nyeprziyaczol gego, a ktosz* gego nyenavidzi, nye powstanó̗. A Beniaminovi powye: Przemilali (?)[418] bozy przebiwacz bó̗dze douffale w nyem, iako poscely* wszittek dzen bidlicz bó̗dze, a na gego ramyonach od- poczynye. A Iozephovi rzecze: S pozegnanya bozego zemyó̗* gego, a z iablek nyebyeskich y rossy, y s gló̗bokosci podlozoney. Z yablecznego owoczu y sluncza y myeszó̗cza, z virzchu starich gor, z iablek vyecznich pagorkow, a z owoczu zemskyego, a s pelnosczi gego. Pozegnanye gego, genze syó̗ zyavil we krzu, przydze na glowó̗ Iozephowó̗, a na czemyenyu poswyaczonem*[419] myedzi braczó̗ gego. Iako pirworodzonego bika krasa gego, rogy gednorosczowe rogy gego, gimisto zapó̗dzy narody az na krage zemye. Toto só̗ zastó̗py Effraymovi, a czito tyszó̗czowe Manassovi. A Zabulonovi rzekl: Raduy syó̗ Zabulon wesczu* twem, a Yzachar w stanyech twych! Ludzi ku gorze przizowó̗. tamo bó̗dó̗ obyetowacz obyati sprawyedliwye, ktorzisto roswodnyenye m[ci]orskye iako mleko saacz bó̗dó̗, y skarby skrite pyaseczne. A Gadovi rzekl: Blogoslawyony w roszyrzenyu Gad, iako lew odpoczinó̗ó̗l, pochficil gest ramyó̗ y czemyó̗. Y usrzal kxyó̗stwo swe, ze na swey stronye uczó̗czi gest odlozon, genze byl s kxyó̗zó̗ty s ludu, a uczinil sprawyedliwosci boze, a só̗ó̗d swoy z Israhelem. A Danovi powyedzal: Dan sczenye Iwowe. viplinye sczedrze z Bazan. A Neptalimovi rzecze: Neptalim w zysznoscz poziwacz bó̗dze, a pelen bó̗dze bogoslawyenya* bozego, morze y ku poľudnyo* odzerzi. Y Asserovi powye: Pozegnani w synyech Asser, bó̗dze luby braczey swey, rosmoczi w oleyu nogó̗ swó̗. Zelazo a myedz oboyw*[420] gego. Yaczy dnyowye mlodosci twey, taczy y starosci twey. Nye gest gyny bog, iako bog przesprawyedkwego, gesdzecz nyebyesky, pomocznik twoy. Wyelebnosczó̗ gego byczó̗ obloczi, przebytek gego na viszokosci a pod lotczmi[421] wyecznimi. virzuczi przed twim obliczim nyeprziyaczele, y powye: potrzi syó̗! A przebywacz bó̗dze Israel fale[422], a samo[423]. Oko Iakobowo w zemi uziteczney y vinney, a nyebyosa syó̗ oczemnyó̗ rossó̗. Bogoslawyon ges ty Israel. kto rowni bó̗dze tobye ľud, genze syó̗ sbavysz w bogu? Sczyt wspomozenya twego, a myecz slavi twey bog twoy. Poprze czebye nyeprziyaczel twoy, a ti gego gardło potloczysz.

XXXIIII.

Przeto wisedw Moyzesz s pola Moabskyego na goró̗ Nebo, na virzch Fasga przecziw Iericho. y kazó̗* gemu pan wszitkó̗ zemyó̗ Galaadskó̗ az do Dan, a do wszego Neptalima, y zemyó̗ Effraymowó̗ y Manassowó̗, y wszitkó̗ zemyó̗ ludowó̗ az do morza posledńego, ku poludnyowey stronye a do syrokosczi pola Iericho myasta palmovego az do Segor. Y rzekl gest pan k nyemu: Tocz gest zemyó̗*, za ktoró̗zemto przisyó̗gl Abramovi, Yzaakovi a Iacobovi rzekó̗cz: Syemyenyu twemu dam yó̗. Vidźales yó̗ oczima swima, ale nye wnidzesz do nyey. Y umarl gest tam Moyzesz, sluga bozi, w zemi Moabskyey, przikazanim bozim. Y pogrzebl gy w dole zemye Moabskey przecziw Fegor. A nye poznal gest czlowyek grobu gego az do nynyeyszego dnya. Moyzesz dwadzescza a ssto lyaat myal gest, gdysz umarl. Nye zaczmili syó̗ oczy gego, ani gego zó̗by só̗ syó̗ ruszaly. Y plakaly só̗ gego synowye Israelsczi w polu Moabskem trzydzesczi dny. y napelnili syó̗ dnyowye narzekanya placzó̗czych Moyzesza. Ale Iozue, syn Nunow, napelnyon gest ducha mó̗drosci, bo Moyzesz wlozyl nań ró̗cze swoy. Y sluchali gego synowye Israelsczy, y uczinili, iakosz przikazal pan Moyzeszovi. Y nye wznikl gest wyó̗czszy prorok w Israhel, iako Moyzesz, ktoregosz znal pan z oblicza w oblicze, we wszech dziwyech y znamyonach, gesto gemu przikazal, aby czinil w zemi Egipskey Faraonovi, y wszem slugam gego, y wszey zemi gego, y wszitkó̗ ró̗kó̗ mocznó̗, y wszitky dzivi wyeliky, gesto czinil Moyzesz przed wszitkim Israhelem. Dokonaly syó̗ kxyó̗gy deutronomy, a poczynayó̗ syó̗ kxyó̗gy Iozue.

separator poziomy
IOZUE.
I.
...[424] stalo syó̗ po smyerczy Moyzeszowey, slugy bozego: tedy movil pan ku Iozue, synu Nunowu, sludze Moyzeszowu, rzekó̗cz gemu: Moyzesz, sluga moy, umarl gest. wstany, a gydz przes tento Iordan, ty y wszistek ľud s tobó̗, w zemyó̗, yó̗szto ya dam synom Israhelskim. Wszelke myescze, na ktoresz stó̗py stopa nogy waszey, wam podam, iakom movil Moyzeszovy. Od pusczee y Libana az do rzeky wyelikey Eufraten, wszitka zemyą (!) Etheyskych az do morza wyelikyego przecziw slunecznemu zachodu bó̗dó̗ myedze wasse. Nizadni nye bó̗dze syó̗ mocz wam przecziwicz po wszitky dny ziwota naszego*. Yakoszem byl z Moyzeszem, takyesz bó̗dó̗ s tobó̗. nye pusczó̗ syó̗ czebye ani czebye ostanó̗. Posyl syebye, a bó̗dz udaczen, bo ty snadz rosdzelis ludu temuto zemyó̗, za nyó̗zem przyszyó̗gl otczom twim, abych yó̗ podal gim. Posyl syó̗ przeto, a bó̗dz moczen vyelmi. a ostrzegay y pelni wszisczek zakon, ktorisz gest przikazal tobye Moyzesz, sluga moy. Nye pochylay syó̗ przeto od nyego na praviczó̗ ani na leviczó̗, a rozumyey wszemu, czosz czinisz. Nye otdalay kxyó̗ó̗g tegoto zakonu od swich ust, ale mislicz bó̗dzesz w nich wye* dnye y w noczi, aby chowal y pelnil wszitko, czosz gest popisano w nich. Tedy poydzesz drogó̗ swó̗ y sros(u)myesz yó̗. Tocz przikazuyó̗ tobye, posyl syó̗, a bó̗dz udaczen. Nye strzasz* syó̗, ani syó̗ boy. bo s tobó̗ gest pan bog twoy ve wszem, k czemuszkoli ty sstó̗pysz. Y przikaze Iozue ksyó̗zó̗tom s luda, rzekó̗cz: Gydzycze w sposrodku stanow, a przikazicze ludu rzekó̗cz: Przyp(r)awcze pokarm sobye, bo po trzeczem dnyu przeydzecze Iordan, a vnidzecze do zemye ku odzerzenyu, yó̗szto pan bog wasz da wam. Ale Rubenovi y Gadovi y pol pokolenyu Manassowu powye: Wspomynaycze na rzecz, yó̗szto przikazal gest wam Moyzesz, sluga bozy, rzekó̗cz: Pan bog wasz dal gest wam pokoy y wszitkó̗ zemyó̗. Ale zony wasze y synowye waszy, y dobytek, ostanó̗ w zemy, yó̗szto gest oddal wam Moyzesz za Iordanem.[cj] ale vy giczcze w odzenyu przed waszó̗ braczó̗, wszitczi moczney ró̗ky, a boyuycze za nye, doyó̗d nye da pokoya pan braczi waszey, iakosz gest wam dal, a doyó̗d y oni nye odzerzó̗ zemye, yó̗szto pan bog wasz da gim. a tak syó̗ wroczicze do zemye vassego gimyenya, y bó̗dzecze bydlicz w nyey, yó̗szto gest dal wam Moyzesz, sluga bozi, za Iordanem przeczyw wzchodu slunecz(ne)mu. Y odpowyedzeli só̗ ku Iozue rzekó̗cz: Wszitko, czsozesz ty przikazal nam, uczinimi, a dokó̗ó̗d poslesz nasz, tam poydzemy. Iakosmi posluchali we wszem Moyzesza: tak bó̗dzem posluchacz y czebye, gedno bó̗dz pan bog twoy s tobó̗, iakosz gest byl z Moyzesem. Ktosz odpowye ustom twim, a nye poslucha wszech rzeczi twych, gesto gemu przikazuges, smyerczó̗ umrze, ale ty syebye posyl a mó̗sznye czin.
Secundum capitulum.

Tegdi Iozue, syn Nunow, poslal s Sethim dwa mó̗za spyeglerza tagemnye, a rzekó̗cz gim: Gydzcze a opatrzcze zemyó̗ y myasto Iericho. Ktorziszto pospyesywszy syó̗, wesli w dom nyewyasti zley, ymyenyem Raab, y odpoczinó̗lasta u nyey. Y wskazano krolovi Iericho, y powyedzano: Dwa móza wesslasta sam w noczi s synow Israhelskich, aby spyegowali zemyó̗. Y posslal krol Iericho ku Kaab nyewyescze rzekó̗cz: Vywyedz mó̗ze, ktorassta przissla k tobye y wesslasta w dom twoy. Giscze spyeglerzasta, a przyslasta chczó̗cz ogló̗dacz wsszitkó̗ zemyó̗. Y poyó̗wszi zona mó̗ze, zatagy gich, rzekó̗cz: Znam, zesta byla przisla ku mnye, ale nye wyedzalaczem, odkó̗ó̗d-sta. a gdysz brona zawarta bila ve mrok, tedista ona visla, nye wyem, kamsta syó̗ obroczila. sczigaycze ge ró̗cze, a zlapacze ge. Ale sama kazała mó̗zoma vnicz na pobycze domu swego, y przikrila ge pasdzerzim lnyanim, gesto tu bylo. Ale czy, gesto byli poslani, gonicz po nich po drodze, gesto wyedze ku brodom Iordanovim. A gdysz oni vinydó̗, natichmyast brony zawarty. A gescze bilasta nye usnó̗la, yasto syó̗ tagilasta: tegdi zona wnidze k nima y rzecze: Znam, ze bog podda wam zemyó̗, bo strach wasz wrzuczil syó̗ gest na nasz, a omdleli só̗ wszitczi bidliczele w zemi. Sliszeksmi, ze przeszuszyl pan wody morza rudnego k waszemu przesczu, gdiszcze wysly z Egipta. a czoszscze ucinili dwyema kroloma Amoreyskima, yasz bilasta za Iordanem, Seonovi a Ogovi, gestoscze zabili. A to usliszawszi, ló̗klismi syó̗, y omdlalo gest syercze nasze, ani w nasz ostal duch k wesczu waszemu. Bo pan bog wasz, on gest bog na nyebye viszoko, a na zemi nisko. Przetosz nynye przysyó̗szta mi na pana boga, aby yakozem ya s wami milosyernye uczinila, takyesz y vy uczincze s domem otcza mego. y daysta* my giste znamyó̗, abyscze sbavili otcza mego y matkó̗ mó̗, braczó̗ y syostri me, y wszitko, czosz gest gich, y viszvokcze dusze nasze od smyerczi. A ona gey odpowyedzalasta: Dusza nassza bó̗dz za wasz na smyercz. ale tak, acz nasz nye vidasz. A gdisz nam poda bog zemyó̗, uczinimi s tobó̗ miloserdze y prawdó̗. Y vipuscila ge po powrosku z okyencza, bo dom gey przilezal ku murovi. y rzekla gest k nima: Vznidzeta na gori, aby snacz nye potkali wasz, wraczayó̗cz syó̗. a tu syó̗ utagita za trzi dny, doyó̗d syó̗ nye nawroczó̗, a tak poydzeta po swey drodze. Y powyedzalasta k ney: Nye bó̗dzewa vinna tó̗to przisyó̗gó̗, gestosz nasz zaprzisyó̗gla, gdysz bichom wyesli w zemyó̗, a nye billiby za znamyó̗ tento powrozek czyrwony, a ty gego nye uwyó̗zesz na okyenczu, gimzeszto nasz vipusczyla, a nye sgromadzyszli otcza twego y maczerze y braczey y wszistkey rodzini twey w dom twoy. Ktoś vinidze sse* drzvi domu twego: krew gego bó̗dze na glowó̗ gego, a my bó̗dzem nyevinni. Ale tich wszech krew, gisto s tobó̗ bó̗dó̗ w domu, ostanye na naszey glowye, acz kto syó̗ gich dotknye. Pakli bó̗dzesz nasz chczecz ogloszycz, a tó̗to rzecz na yafwno vinyescz: czisczi bó̗dzem od tey przysyó̗gy, yó̗stosz nasz zaprzysyó̗gla. A ona odpowye: Iakosta rzekla, tako bó̗dz! A puscziwszy ge, aby precz odesla, powyeszi powrozek czirwony w okyenczu swem. Tedy ona szedwszy, przyslasta na gori a bylasta tu trzy dny, doyó̗d syó̗ nye wroczili, ktorzisto ge gonily. Bo patrzywszy gych po wszi- tkich drogach, nye naleszly gich. Y wessly do myesta, wrocziwszy syó̗, ktorziszto ge gonily. Y sesslasta spyeglerza s gori, a przebredwszi Iordan, przislasta ku Iozue, synu Nunowu, y vipowyedzalasta gemu wszitko, czosz syó̗ gima przigodzilo, y rzeklasta: Poddal pan w ró̗cze nasze tó̗to wszitkó̗ zemyó̗, a strachem só̗ ogarnyoni wszistczi bidliczele gey.

III.

A zatim Iozue powstaw w noczi, rusziw stani, a viszedwszi s Sethim, przisli só̗ ku Iordanu, on y wszitczi synowye Israhelsci, a pomyeskawszi tu za trzy dny. A tich dny dokonawszi, sly poslowye[425] w posrotku stanow, y sly só̗ wolayó̗cz rzekó̗cz: Gdysz usrzicze skrzinya* zaslubyenya pana boga naszego, a kaplany s korzenya Levi nyosó̗ó̗cz yó̗: tedy vy powstawszy gidzcze przed nyó̗. Bó̗dz myedzi wami a myedzi skrzynyó̗ dwa tysyó̗cza wzdal lokyet. bo z daleka nye moglibyscze vidzecz ani poznacz, ktoró̗ drogó̗ wessli, zescze drzewyey nye chodzily po nyey. A[ck] chowaycze syó̗, abyscze syó̗ nye prziblizali ku skrzini. Y powye Iozue ku ludu: Poswyó̗czcze syó̗, bo za yutra pan bog uczini myedzi wami dzyw. Y powye ku kaplanom: Weszmicze skrzynya* zaslubyenya bozego, a gydzcze przed ludem. Ktorzisto przikazanye napelniwszi, wzyó̗wszi skrzinyó̗, y chodzili przed nimi. Y rzecze pan ku Iozue: Dzysz pocznó̗ czó̗ wysycz (wyższyć) przede wszim Israhelem, aby vyedzeli, ze iakozem byl z Moyzesem, takyezemc y s tó̗bó̗. Ale ty przikasz kaplanom, gisto nyosó̗ skrzinyó̗ zaslubyenya, a powyedz k nim: Gdysz wnidzecze w kray wody Iordanskich*: stoyczesz tu. Y powye Iozue k synom Israhelskim * Przistó̗pcze sam, a slysce* slowo boga waszego. Y opyacz*: W tem zwyecze[426], ze pan bog wasz ziw posrzod wasz gest, a zatraczi przed waszim obliczim Kananeyskego a Gerezeyskego, a Gebuzeyskego, Etkeyskego a Eveyskego, Ferezeyskego y Amo- reyskego. Tocz skrzinya zaslubyenya pana boga wszey zemye, przedze* wasz przes Iordan. Prziprawczesz dwanacze* mó̗zow ze dwanacze pokolenya Isra- helskego, kalszdego s pokolenya swego. A gdysz postavó̗* stopy swych nog kaplani, gisto nyoszó̗ skrzinyó̗ zaslubyenya pana boga wszey zemye, [w] wodach Iordanskich: wody, ktoresto na dol só̗, splinó̗ y sgynó̗, ale ktores s gori przichadzayó̗, w gednyey* gló̗bokosci zostanó̗. Przetosz wvszedw wszistek lud s stanow swich, aby przesli Iordan, a kaplany, gisto nyesli skrzynyó̗ zaslubyenya, sly przed nimi. A gdysz wnidó̗ w Iordan y omoczili nogy swe na krayu Iordana, bo Iordan pirwey brzegy byl napełnil czasu zni-wa: y staly wody, ssedwszy syó̗ na gednem myesczu iako gora wzgoró̗ syó̗ dmó̗cze, y zdali syo[427] podal od myasta, gesto slowye rzeczono Edom, az do myasta Sartan. a ktores nizey bili, w puste morze, gesto nynye rzeczono Martwe, plinó̗li, az owszem sginó̗li. Ale lud sedl przecziwko Iordanovi, a kaplani, gisto nyesli skrzinyó̗ zaslubyenya bozó̗, stali na suchey zemi possrod Iordana okasawszy syó̗, a wszistek lud po szuchem dnye sedl.

IV.

A gdysz przeydó̗, rzekl pan ku Iozue : Vibyerz dwa naczcze mó̗zow, kaszdego s swego pokolenya. a przikasz gim, acz podnyoszó̗ dwanaczcze kamyenyow przetwardich s posrotku dna Iordanowego, na nichzeto só̗ stali nogy kaplanskye. y polozó̗ ge myedzi stany, tu gdzesz rosbygece teyto nocy swe stany. Y przizowye Iozue dwanaczcze mó̗zow, ktoresto gest vibral s synow Israhelskich, kaszdego s swego pokolenya, y rzecze k nim: Gydzcze przed skrzinó̗ pana boga vaszego na posrod Iordana, a vinyescze ottó̗d kaszdy z vasz kamyen na swu pleczu podle liczby synow Israhelskich, a bó̗dó̗ na znamye myedzy wami. A gdysz wasz zaiutra opitayó̗ synowye waszy, rzekó̗cz: Czso syó̗ myeny toto kamyenye? Odpowyeczcze gim: Zginó̗li só̗ wody Iordanske przed skrzinó̗ zaslubyena bozego, gdysz gest przezen sla. a przeto polozono gest toto kamyenye na pamyó̗cz synom Israhelskim asz na wyeky. Przetosz uczinili synowye Israelsci, iakos przinazal gim Iozue. Winyesli s posrotka dna Iordanskego dwanaczcze* kamyenow, iakos gim bog przikazal, podle liczby synow Israhelskich, az na myescze, na nyem stan rosbili. a tu ge polozili. A ginich dwanascze* kamyenyow polozy Iozue na possrod dna Iordanskyego, gdze byli stali kaplani, gisto nyesli skrzinyó̗ zaslubyenya bozego, y só̗ tam asz do nynyeyszego dnya. Ale wszak kaplani, gisto nyesli skrzinyó̗, stali w possrod Iordana, doyó̗dze syó̗ wszitko nye napelnilo movyenye Iozue k ludu, czosz pan przikazal, iakosz byl gemu Moyzesz roskazal. Y quapyl syó̗ lud, chczó̗cz przecz[428]. A gdysz wszistczi przesli, na tich przeydze skrzynya boza, a kaplani sly przed ludem. A synowye Rubenovi y Gadovi y pol pokolenya Manassowa harnaszowani sly przed syny Israhelskimi, iakosz gim przikazal Moyzesz. A czterdzesci tysyó̗czow boyownikow w zastó̗pyech a w tlusczach sly po rowni y po poloch myasta Iericho. W tem dnyu wrwyelbil gest pan Iozue przed wszitkim Israhelem, aby syó̗ gego bali. iakosz só̗ syó̗ bali Moyzesza, gdysz gescze ziw byl. Y rzeki gest k nyemu pan: Przikasz kaplanom, gisto nyoszó̗ skrzynyó̗ zslubyenya, acz wzydó̗ za Iordan[429]. Genze przikazal gim rzekó̗cz: Vistó̗pcze z Iordana! A gdysz vyssli nyosó̗czi skrzinyó̗ zaslubyenya bozego, a na suchó̗ zemyó̗ stó̗pacz poczó̗li byli, nawroczili syó̗ wody ve dno swoy(e) y czekli só̗, iako byli drzewyey obykly. Tedi lud winidze z Iordana, dzeszó̗ty dzen pirvego myesyó̗cza, y rosbyli só̗ stany w Galgalis przecziw stronye wzchodu slunecz(ne)go myesta* Iericho. A dwanascze kamyenyow, gesto byli wnyesli se dna Iordanskyego, y* polozil Iozue w Galgalis. Y powye k synom Israhelskim: Gdisz za yutra synowye vaszi op(i)tayó̗ otczow swich, arzekó̗cz gim: Czso syó̗ myeni toto kamyenye? Nauczcze ge y powyeczcze: Po suchem dno* przeslysmi Iordan tento, bo gest pan bog nasz oszuszyl wody gego w vidzenyu naszem, doyó̗dsmi nye przesli. Iakos bil uczinil piirey w morzu rudnem, gesto gest przesusyl, dokó̗dsmi nye przisli, aby wzwyedzeli wszitkich[cl] zemy ludze przesilnó̗ rokó̗ bozó̗. abyscze syó̗ y vi bak pana boga vaszego na kaszdi czasz.

Quintum.

A gdysz usliszeli wszistczi krolov'e* Amoreysci, gisto przebiwaly za Iordanem k zachodney stronye, y wszistczi krolowye Kanaansczi, gisto blisko wyelikyego morza dzerzó̗ myasta, ze przesusyl byl pan rzeky Iordánske* przed syni Israhelskimi, doyó̗d só̗ nye przesly: zemdlalo gest syercza* gich, a nye ostal w nich duch, straszyó̗cz syó̗ wescza synow Israhelskick. Tegosz czasu powye pan ku Iozue: Uczin sobye noze kamyenne, a obrzesz wtore syny Israhelskye. Y uczini, czosz gemu byl przykazal pan, a obrzazal syny Israhelskye na pagorcze obrzazowanya. Bo tato gest byla przyczina wtorego obrzazowanya wszemu ludu. Genze byl viszedl z Egipta samczowego plodu, y wszitczi mó̗zowye boyowni, zmarli só̗ na pusci prze dlugy obochod drogy, gisto wszitci obrzazani byli. Ale lud, genze syó̗ srodzil na pusci we czterdzestoch ľaat w drodze przeszyrokey pusczey, nye obrzazan byl, doyó̗d só̗ nye zgynó̗ly, ktorzisz só̗ nye posluchali głosu bozego, gimzeto pirwey przisyó̗gl, aby gim ukazal zemyó̗ mlekyem a myodem czekó̗czó̗. Tiich synowye wstó̗pili só̗ na myescze otczow swych, y obrza(za)l ge Iozue, gisto iakosz só̗ syó̗ zrodzili, [s] skorkami byli, a nizadni gich na drodze nye obrzazoval. A gdysz wszitczi obrzazani byli, ostaly na temze stanowem myesczu, az syó̗ zlecily (uleczyli). Y rzecze pan k Iozue: Dzyssem odyó̗l ganyebnosci egipskye od vasz. Y weszwano gest ymyó̗ tego myescza Galgala az do nynyeyszego dnya. Y ostali synowye Israhelsci w Galgala, a uczynili Przyscze[430] czwartego nascze dna myesyó̗cza k wyeczoru, w polu Gericho. y gedli z uzitkow zemskich, a drugy dzen przasne chleby, y kiszali chleb tegosz ľata. Y zgynó̗la mamna*, gdysz só̗ yusz gedli z owoczu zemskyego, a wyó̗czey só̗ nye poziwaly karmyey tey synowye Israelsci, ale gedli z owoczow ninyeyszego ľata zemye Kanaanskye. A gdysz byl Iozue na polu przed myastem Gericho, wznosi oczi, usrzal mó̗za przecziw sobye stoyó̗cego, y dzirzó̗czi nagy myecz, y posspyeszi syó̗ k nyemu a rzekó̗*: Nasli[431], czili nyeprziyaczelsky? Genze odpowyedzal: Nikakey*, aleczem kxyó̗zó̗ woysky bozee, a nynyeczem prziszedl. Y padnye Iozue nagle na zemyó̗, a klanyayó̗cz syó̗ rzecze: Czso pan moy movi ku sludze swemu? A rzecze: Zuy boty z nog twich, bo myescze, na nyemzeto stogis, swyó̗te gest. Y uczini Iozue, iakosz bilo gemu przikazano.

VItum.

Ale Iericho bilo zawarto y grodzono prze strach synow Israhelskich, ze nizadni nye smyal vynicz y wnicz. Y powye pan ku Iozue: Toczem dal w twó̗ ró̗kó̗ Gericho y krole gego y wszitki sylne mó̗ze. Obchoczcze myasto wszistczi boyovniczi gedno[432] przesz dzen, a tak ucinicze za syecz* (sześć) dny. Ale syodmego dnya popowye weszmó̗ sedm tró̗ó̗b, gichzeto uziwayó̗ v miloscive ľato, y poydó̗ przed skrzinya* zaslubyenya bozego, y obydzecze sedmkrocz myasto, a popowye zatró̗byó̗ w tró̗by. A gdysz zabrzni* zwyó̗k tró̗bny dalszy y przemyenny w usu waszich brznyó̗cze: wzvola wszistek lud wolanim przewyelikiim, a muri myeskye ze dna syó̗ przewroczó̗, y wnidó̗ wszistczi prosto z myasta, gdze só̗ stali. Przeto zwolaw Iozue, syn Nunow, kaplani y powye knim: Veszmicze skrzinya* zaslubyenya bozego, a ginich kaplanow sedm veszmó̗ sed(m) tró̗ó̗b ľata miloscziwego, y poydó̗ przed skrzinyó̗ bozó̗. A tak k ludu: Gydzcze y obchoczcze myasto, harnaszowani przoduyó̗cz przed skrzinyó̗ bozó̗. A gdysz Iozue slow dokonal, a sedm kaplanow w sedm tró̗ó̗b wztró̗bili przed skr(z)inyó̗ zaslubyenya bozego, a wszistek lud naprzód poydze w harnaszu, a ostatek zastó̗pa poydze za skrinyó̗*, a wszistczi w tró̗bi tró̗bili. Bo byl przikazal Iozue ludu, rzekó̗cz: Nye bó̗dzecze volacz, ani bó̗dze sliszan glosz vasz, ani zadna rzecz z ust waszich vinidze, doyó̗d nye przydze dzen, w ktorysto wam powyem: Wolaycze a krziczcze! Przetosz obchodzili* skrzynya boza myasto gednó̗ przes dzen, y wraczala syó̗ do stanow, y stala tam. Przetos gdysz Iozue w noci powstal, wzyó̗li só̗ kaplani skrzinya bozó̗, a sedm s nich sedm tró̗ó̗b, gichzeto w miloscive ľata pozivali, y sly naprzod, przed skrzinyó̗ bozó̗ gydó̗cz y tró̗byó̗cz. A harnaszowani lud sedl przed nymi, a ostatek luda sly za skrzynya*, w tró̗by tró̗byó̗cz. Y obchodzily myasta wtorego dnya gednó̗, y wroczili syó̗ do stanow. A tak ucinili za secz dny. Ale syodmego dnya na dnyu powstali, y obchodzili myasto, iakos ugednali byli, sedmkrocz. A gdysz w syodme obyscze kaplani w tró̗by zatró̗bili, rzekl Iozue ku wszemu Israkelovi: Wzkrziczcze, bo gest pan poddal nam myasto, a bó̗dze toto myasto przekló̗te y wszitko, czosz gest w nyem, przed panem, gedna Raab, zla dzewka, ostanye ziwa ze wszitkimi, ktorisz s nyó̗ w domu só̗, bo gest skrila posly, ktoressmi bili poslali. A vi syó̗ chowaycze tego, abyscze syó̗ wszego nye dotikali, czosz wam zapowyedzano,[cm] a nye bó̗dzecze vinni tich rzeczy, y wszistczi stanowye Israhelsci nye bó̗do w grzesech zasmó̗czeni. Ale czoszkoli zlota albo srebra bó̗dze, y só̗dow myedzanich y zelasznich: bogu poswyó̗czono bó̗dze y polozono w skarby gego. Przetosz gdysz wszistek ľud wzwola, a tró̗by zabrznyó̗, a ten brzó̗ó̗k przidze w usszy wszego mnostwa: natichmyast muri syó̗ przewroczili. y wszedl kaszdy myesczem, przecziw gemusz stal. Y odzerzeli myasto y zbili wszistko, czosz w nyem bilo, od mó̗za az do nyewwasty, od mlodzencza az do starcza, y voly y owcze y osly myeczem zbili. Ale dwyema mó̗zoma, gesto lazó̗kami byly vislani, rzecze Iozue: Wniczta w dom zoni zley dzewky, a viwyedzta yó̗ y wszitko, czosz gest gey, iakossta gey przisyó̗gó̗ uczwirdzila. A wszedwszy tam mlodzencze, wiwyodlasta Raab y otcza y maczerz gey, y braczó̗ y wszistko gymyene gey, y przirodzone wszistki gey. a procz stanów Israhelskich kazali gim bycz. Ale myasto y wszitko, czosz w nyem było nalezono, spalili, procz zlota a srzebra, a só̗dow myedzanich y zelasznich, gesto só̗ w skarb bogu poswyó̗czili. Ale Raab, zla dzewka, y dom otcza gey y wszitko, czosz gest myala, kazał Iozue zivicz. y bidlili só̗ posrod Israhel az do nynyeyszego dnya, przeto ze byla skrila posli, ktoresto byl poslal, aby spyegowali Iericho. W tem czasze pokló̗l gest Iozue, rzekó̗cz: Przekló̗ti mó̗sz przed bogyem, [który] odnovi a udzala myasto Iericho! W pirworodzenyu swem fundamentu gego zalozi, a w posslednyem s synow swich postaui wrota gego. Przetos bog byl s Iozue, a ymyó̗ gego oglaszono* gest po wszey zemy.

Septimum.

Ale synowye Israhelsci przestó̗pili przikazanye oszobywszy sobye zakló̗cze. Bo Achor, syn Chamri*, syna Za- bdy, syna Zare, s pokolenya ludowa, wzó̗l gest nyeczso zakló̗tego. Y rosgnyewal syó̗ gest pan przecziw synom Israhelskim. A gdysz poslal Iozue z Iericho mó̗ze przecziw Ilay, gesto gest przecziw Bethaven, ku wzchodu sluneczney stronye myasta Bethel, rzekó̗ gim: Gyczcze a vilazó̗czcze zemyó̗! Gisto przikazanye napelniwszy, vilazyó̗czili Hay. a wrocziwszy syó̗, powyedzeli gemu: Nye poydze wszistek lud, ale dwa albo trzy tisyó̗cze mó̗zow poydze y sgladzy myasto. Przeczby syó̗ wszistek lud darmo trudzil przecziw malo nyeprzyaczelom? Przetosz vissli trzy tisyó̗cze boyownikow, a natichmyast tyl podali, y pobici só̗ od mó̗zow z myasta Hay. y paddlo* s nich szecz a trzydzesczi czlowyekow. Y gonili ge przecziwniczi od wrot az do Sebarim, y padali nagle, uczekayó̗cz. Y wstraszy syó̗ syercze luczke, a iako voda rosplinó̗li syó̗. Ale Iozue rosdrze rucho swe y natichmyast padnye na zemi przed skrzinya* bozó̗ az do wyeczora, tak on, iako wszistczi starszy Israhelsci, y sipali proch na swe glowi. Y rzecze Iozue: Ach, ach! panye boze, czemuas chczal przevyescz lud tento przesz Iordanskó̗ rzekó̗, y poddacz nasz pod ró̗kó̗ Amorreyskyego y zatraczicz? Ach bichom bili ostali, iakosmi bili poczó̗li, za Iordanem! Moy panye boze, czso powyem, vidzó̗ Israhela swim nyeprziyaczelom tyl podawayó̗cz? Usliszó̗li Kananeysczi y wszistci bydliczele zemye teyto, sbyerzó̗* syó̗ pospolu, otoczy y ogarnó̗ nasz, y sgladzó̗ ymyó̗ nasze z zemye. a czso uczinisz twemu vyelikyemu ymyenyu? Y rzecze pan ku Iozue: Wstań, przecz lezysz nagle na zemi? Sgrzeszyl gest ľud Israhelsky, a przestó̗piii só̗ smowó̗ mó̗. wzó̗li só̗ zakló̗tey rzeczy, y ukratdli* só̗ y selgali y skrili myedzi swimi só̗dy. Y nye bó̗dze mocz ostacz Israhel przed swimi nyeprziyaczelmi, ale pobyezó̗ przed nimi. Bo syó̗ gest pokalal zakló̗tó̗ rzeczó̗. Nye bó̗dó̗ wyó̗czey s wami, doyó̗d nye potrzecze gego, ktosz gest takim grzechem vinyen. Wstan, a poswyó̗cz ludzi, a powyecz gim: Poswyó̗czcze syebye z iutra, bo to movi pan bog Israhelski: Zakló̗ta rzecz posrod czyebye gest, Israhel! nye ostogisz syó̗ przed nyeprzyaczelmi swimi, doyó̗d nye sgladzysz s sebye tego, genze pokalan gest timto grzechem. Y przistó̗picze rano wszistczi po pokolenyach waszich. ktoreskole pokolenye los naydze, poydze po swem przyrodzenyu, po bliskosczach y po domyech, a domi po mó̗zoch. a ktoriszkole w tem grzesze naleszon bó̗dze, spalon bó̗dze ognyem ze wszim swim gymyeniim. bo gest przestó̗pil smowó̗ bozó̗, y ucinil nyegodnó̗ rzecz w Israhel. A tak Iozue wstaw rano, zgedna[433] Israhela, kaszdego we wsem* pokolenyu, y nalezono gest pokolenye Iuda. Gesto podle swych czeladzy by spytano, naleźona gest czeladz Zare. A tó̗ po domyech rosdzelili, y nalezon gest dom Zabdy. a w domu wszistki ludzi rosdzeliw, naydze Achora, syna Charmi, syna Zabdi, syna Zare, s pokolena Iudasova. Y powye Iozue ku Achorovi: Synu moy, day slawó̗ panu bogu Israhelskyemu, a spowyaday syó̗, a ukasz nam, czsosz uczinil, a nye zatay! Odpowyedzal Achor ku Iozue, rzekó̗cz k nyemu: Wyernye, iaczem sgrzeszyl przed panem bogyem Israhelskim, a takoczem uczinil. Gdyszem usrzal myedzi[cn] pľonem plascz czirvoni velmy dobry, a dwyescze rublow srebra, a pravidlo[434] zlote pyó̗czdzessyó̗nt* zawazy mayó̗cze: pozó̗dalem tego y wzó̗l, y skrilem w zemi przeciw posrodku stanu mego, ale srebro w iamyeczem pirźczó̗ przisul. Przeto poslaw Iozue slugy, gisto byezawszy do gego stanu, naleszli wszistko skrite na temze myesczu, y srebro pospolu. A vinyoswszi s stanu, przinyesli só̗ przed Iozue y przede wszistki syny Israhelskye, y polozili przed panem. Ale Iozue poyó̗w Achor, syna Zare, y srebro y plascz, y zlote pr(a)vidlo, y syny y dzewki gego, voli, ossli y owcze, y sta(n) ze wszistkim gimyenim (y wnzistek Israhel s nimi[435]), viwyodó̗ ge do wó̗dolu Achor. Gdze gest powyedzal Iozue: Przeto zesz nasz smó̗czyl, smó̗cz czó̗ pan w temto dnyu! Y ukamyonowano* ge wszistek Israhel, y wszitko, czosz bilo gego, ognyem zezono gest. Y smyotano nan’ wyelikó̗ grumadó̗ kamyenya, gesto gest az do nynyeysego dnya. Y otwroczil syó̗ gnyew bozi od nich. Y nazwano gest ymyó̗ temu myesczu padół Achorow asz dzysza.

VIII.

I rzekl pan ku Iozue: Nye boy syó̗ ani syó̗ ló̗kay. poymi [s] sobó̗ wszitkó̗ wyelikoscz boyownikow, a powstanó̗[436] wznidzesz ku myastu Hay. Toczem poddal w ró̗kó̗ twó̗ krole gego y myasto y lud y zemyó̗. Y uczinis myastu Hay y krolovi gego, iakosz uczinil Iericho y krolovi gego. Ale plon y wszistek dobitek rosbitugecze sobye. przetos polosz strozó̗ za myastem. Y wstaf Iozue y wszitka wyelikoscz boyownikow s nim, chczó̗ó̗cz wnidz ku Hay. y vibraw mó̗zow silnich trzidzesci tysyó̗czow, poslal w noci, przikazaw gim rzekó̗cz: Poloscze strozó̗ za myastem, a daley nye choczcze. y bó̗dzecze wszistczi gotovi. Ale ia y gina wyelikoscz, gesto se mnó̗ gest, wznidó̗ s drugó̗ stronó̗ przecziw myastu. A gdisz vinidó̗ przecziw nam, pobyegnyem podawayó̗cz tyl, iakozesmi pirwey uczinili, doyó̗d ktorzisto nasz pozonó̗, od myasta syó̗ daley nye oczczó̗gnó̗ (odciągną), bo bó̗dó̗ mnyecz, bichom byezeli iako pirwey. A gdysz my pobyegnyem, a oni gonicz bó̗dó̗: powstancze s strozey, skasczesz myasto, bo pan bog nasz da ge w ró̗ce nasze. A gdysz ge odzirzicze, zaszicze (zażżycie) ge, a tako wszitko uczinicze, iakozem przikazal wam. Y pusci ge, y sli só̗ na myescze stroszne. Y szedzeli myedzi Bethel a Hay przecziw zachodney stronye. Ale Iozue noczy oney ostał posrod luda, a wstaw na dnyu, zliczil towarzysze, wzidzi(e); s starszimi na czolo woysky, a ogarnyon só̗ó̗cz pomoczó̗ boyownikow. A gdysz przis(ed)rwszi wznidó̗ na stronó̗ przecziw myastu, stali só̗ na polnoczney stronye przecziw myastu, myedzi gimisto a myedzi myastem bili na posrotku doli. Bo[437] pyó̗cz tisyó̗czow mó̗zof* byl vibral y zalozil strozó̗ myedzi Bethel a Hay z zachodney strony tegosz myasta. Ale wasza*[438] gina woyska na polnocznó̗ stronó̗ byl sgednal, tak ze poslednya wyelikoscz zachodney strony myasta dotikali. Przetosz odszedw Iozue tey nocy, stal po srotku w dole. To gdysz usrzal kroi Hay, pospyesziw syó̗ rano, viszedl se wszó̗ woyskó̗ myeczskó̗*, a z(g)edna czolo przecziw[439], nye wyedzó̗cz, ze s tilu tagili syó̗ nyeprzyiaczele. Tedi Iozue y wszistka wyelikoscz Israhelska poruszili syó̗ z myasta, iakoby przestraszeni byezeli po drodze na pusczó̗. Tedy oni wszistczi za gedno krziknó̗, a syebye panó̗kayó̗cz wzruszili syó̗ na nye. A gdysz syó̗ oddalili od myasta, a nizó̗dni* byl w myescze Hay nye ostal y w Betaven*, ktoby nye gonil Israhela (iako pirwey, tak wszistczi byli syó̗ vibrali, otworzona myasta ostawiwszi): rzecze pan ku Iozue: Podnyesz scyt, genze w twey ró̗cze gest, przecziw myastu Hay, bo tobye ge poddam. A gdysz podnyesze scyt s drugey stroni myasta: zaloga, gesto syó̗ tagila, powstala natichmyast, y pospyesy k myastu. y odzerzeli y zapalili ge. Tedi mó̗zowye myesczczi, ktorzisto gonili Iozue, osrzafszy syó̗, y usrzeli dim w myescze az ku nyebu wzchadzayó̗czi, nye mogó̗cz daley ani szam ani tam uczecz, a nawyó̗czey przeto, gdysz cy, gesto byli iako pobyegly, chczó̗ó̗cz syó̗ na pusczó̗ wroczicz, potem obrocziwszy syó̗, przesylnye syó̗ brali. A uszrzaw Iozue y wszistek Israhel, ze gest myasto dobito, a dim z myasta vichadzayó̗czi: nawrocziwsy syó̗, byl (bił) mó̗ze z myasta Hay. A tako y cy, gesto dobiwszy myasta zapalili ge, wyszedwszy z myasta przecziw swym, w posrotcze nyeprziyaczele mayó̗cz, poczó̗li ge bycz. A gdysz s obu stronu nyeprziyaczele pobyly, tak ze nizadni s tako wyelikey wyelikosci nye byl zbawyon: y samego krole* Hay ziwo uchwyczili y dali gy Iozue. Przeto zbiwszi wszistki, gesto só̗ Israhela gonili, ani syó̗ chilili na pusczó̗, a na temze myesczu zagladziwszy wszistki myesczani, wroczili syó̗ synowye Israhelsci, y zbyli myasto. Y bila liczba tich ludzi, ktoristo só̗ zbiczi tego dnya, od mó̗zow az do nyewyast z myasta Hay, dwanaczcze tysyó̗czow. A tak Iozue nye skurczil gest ró̗ky, yó̗szto gest na viszokoscz podnyosl, dzerzó̗ scyt, doyó̗d só̗ nyezbyczi wszistczi bidliczele myasta Hay. Ale dobytek y plon myesczki myedzy sobó̗ rosdzelili synowye Israhelscy, iakosz przikazal pan Iozue. Genze spaliw myasto, uczinil ge groma...

Tu 11 kart wyrżniętych.
(XXIII, 7).[co]

...(m)yedzi wami. Nye przisyó̗gaycze na ymyó̗ bogow gich, ani gim sluzicze, ani syó̗ gim klanyaycze. ale przidzirzicze syó̗ pana boga waszego, iakosscze czinili az do tegoto dnya. A tedi odnyesze pan bog od waszego oblicza rodi wyelikye y przesilne, a nizadni wam syó̗ nye sprzeczivi. Geden z wasz popó̗dzi nyeprziiaczelskich mó̗zow tisyó̗ó̗cz, bo pan bog wasz za wasz bó̗dze boiowacz, iakosz gest slubil. Ale tego napilnyeyszi bó̗dzcze, abyscze zawszgi milowali pana boga swego. Gestli bó̗dzecze chczecz tich narodow, gisto só̗ myedzi wami, bló̗dow syó̗ przidzirzecz, a s nimi syó̗ smyeszacz w szwaczbach, y w prziiaszni syó̗ schadzaacz: to iusz ninye wyeczcze, ze pan bog was nye zagladzi gich przed waszim obliczym, ale bó̗dó̗ wam na iamó̗ a na oszydlenye a na podwroczenye z waszego boku, a pot*[440] przed waszima oczima, doió̗d was nye otnyesze y nye zatraci ss teyto przedobrey zemye, ió̗szto gest oddal wam. Tocz ia iusz wzydó̗ dzysz na drogó̗ wszelkyey zemye, a wszistkim umislem poznacze, ze ze wszech slow nycz gest nye minó̗lo, czosz gest pan slubil wam dacz. A takosz[441] napelnil gest skutkyem, czosz gest slubil, a sczó̗ssnye wszistko gest wam przisslo: takyesz prziwyedze na vasz wszistko zle, gimzeto gest grozil wam, doió̗d vasz nye odnyesze y nye zatraci ss teyto zemye przedobrey, ió̗szto gest oddal wam, przeto zescze przestó̗pili smowó̗ pana boga waszego, ió̗szto gest uczwirdzyl s wami, sluzó̗cz bogom czudzim y klanyaió̗cz syó̗ gim. A tak barzo y richlo powstanye przecziw wam gnyew bozi, y bó̗dzecze wynyeszeni ss teyto zemye przedobrey, ió̗szto gest oddal wam.

XXIIII.

Tedi szebraw Iozue wszistki syni Israhelskye w Sichen, a prziwolaw wió̗czszych urodzenim y ksyó̗zó̗t, y só̗ó̗dz y urzó̗dnikow, y stali przed obliczim bozim: y movil gest takto k lyudu: Toto movi pan bog Israhelski: Za rzekó̗ bidlili só̗ oczczowye waszi od poczó̗tka, Thare oczcza[442] Abrahamowa y Nachorowa, a sluzili só̗ bogom czudzim. Przeto wzió̗lem oczcza waszego Abrahama z kragin Mezopotanye, y prziwyodlem gy do zemye Kanaan, a rosplodzil szyemyó̗ gego, a dalem gemu Izaaka, a temuzem dalem* Iakoba y Ezau. Z nichzeto, Ezau oddalem goró̗ Seyr ku gimyenyu, ale Iakob a synowye gego sessli só̗ do Egipta. Y poslalem Moyzesza y Aarona, a ranilem Egipt roszmagitimi dziwi a znamyoni, y wiwió̗dllem* was y oczcze vasze z Egipta, y przisslyscze ku morzu, gdysz sczigali Egipsci oczcze wasze z wozi y sz geszczi az do morza czirwonego. Y wsplakali ku bogu synowye Israhelsci. genze wlozil czmi myedzi wami a Egipskimi, y prziwyodl na nye morze y przikril ge. Widzali só̗ oczi wasze wszistko, czso w Egipce uczinil, a bidliliscze na pusci wyele czaszow. Y wyodlem was do zemye Amoreyskego, genze bidlil za Iordanem. A gdysz boyowali przecziw wam, poddalem ge w ró̗ce wasze, a zbiliscye ge, a odzerzeli zemye gich. A powstaw Balaach, syn Seforow, kroi Moabsky, walczó̗cz przecziw Israkelu, poslaw a prziwolaw Balaama, syna Beor, aby vasz przeklyó̗l. A iam nye chcyal sluchacz gego, ale przecziw temu pozegnalem vasz y wyszwolyl z gego ró̗ki. Przesliscye Iordan, a prziszliscye ku Iericho. Y walcyli przecziw wam mó̗zowye s tego myasta, Amorreyski, Ferezeyski, Kananeyski, Etheyski, a Gergezeyski, a Eneyski, a Gebuzeyski. Y poddalem ge [w] wasze ró̗ce. Y wipuscylem przed wami szirszenye, y wimyotalem ten lyud sz gich myast, a dwa krolya Amorreyska ku gimyenyu[443], nye myeczem ani lyó̗cyskyem twim. A dalem wam zemyó̗, w nyeyzesce nye robili, y myasta, gichzescye nye dzalali, abiscye bidlili w nich. vinnicze y olywya*, gegoszscye nye wsplodzili. Przetosz iusz boycye syó̗ pana, a sluzicye gemu s zwirzchowanim y przepraviim szyercem. a odnyescye bogy, gimzeto só̗ sluzili oczczowye vaszy w Mezopothanii y w Egypcye, a zawszgi sluzicye bogu. A gestly sye wam zle widzi, abyscye sluzili panu: wolnye wam dano gest. zwolcye szobye dzysz, czso wam lyubo gest, komu owszem sluzicz bó̗dzecye, azali bogom, gimzeto só̗ sluzili oczczowye waszy w Mezopotanii, czili bogom Amorreyskim, w gichzeto zemi przebiwacye. ale ia y dom moy bó̗dzem sluzicz panu. Y odpowye lyud rzekó̗cz: Odstó̗p to od nasz, abickom ostawszy pana, sluzili bogom czudzim. bo pan bog nasz, on gest wiwyodl nasz a oczcze nasze z zemye Egipskyey z domu robotnego, a czinil dziwi, a my na to patrzimi, y znamyona nyeskromna. A ostrzegał nasz na wszitkich drogach, po ktorichzesmi chodzili, y we wszech lyudzech, gesztosmi minó̗ly. Y wimyotal wrszitki narodi, amorreyskye bidlicyele, z zemye, w nió̗zesmito weszsli. Przeto bó̗dzem sluzicz panu, ze gest on pan bog nasz. Y powye Iozue ku lyudu: Nye bó̗dzecye mocz sluzicz panu, bo pan gest swyó̗ti y sylni mscycyel, nye odpusci vinam waszim y grzechom. Acz opuscywszy pana, bó̗dzecye sluzicz bogom czudzim: odwroczicz syó̗ od wasz y ssnó̗dzi wasz y podwrocy, gdysz gest wam tak wyele dobrego dal. Y powye lyud ku Iozue: Nikakey tego wió̗cey nye bó̗dze, iakosz ty movysz, ale panu bó̗dzem sluzicz. A Iozue ku lyudu: Swyatkowye wi sami gestescye, zescye zwolili szobye pana. abyscye ge...

Tu kart 9 wydartych.
Tu się kończy dział czwartego pisarza.
separator poziomy
SĘDZIOWIE.
Co następuje teraz, aż do końca tej Biblii, pisane było ręką piątego pisarza.
(IX, 51).[cp]

...a na strzesze wyeszney stoyó̗ce wikusze. A przistó̗pyw Abimelech blysco ku wyeszi, dobiwal sylnye, a prziblysziw syó̗ ku dzwyrzom, ogen podloszicz chcyal. A tedi gena nyewyasta zlomkem szamowowim z gori rzucy, ugodzila w glowó̗ Abimelechowó̗, y wikidnó̗l syó̗ mozg gego. Gen prziwolaw ró̗cze swego ubrancza, rzecze k nyemu: Wymy ró̗cze myecz swoy, uderz w myó̗, abi snadz nye rzekly, bich od nyewyasti zabyt bil. Gensze przikazanye spelnyl, zabyl gy. A gdisz on umarl, wszitci, ktorzi s nym bily s Israhela, wrocyly syó̗ na swa myasta. A otplacyl bog zloscz, ió̗sz bil uczinyl Abimalech* przecyw oczczu swemu, zbyw syedmdzesyó̗t bratow swich. Y Syckymyczskym, czsosz bily uczinyly, otplaczono gest, y prziszla klyó̗twa na nye Ioathan, sina Geroboal.

X.

Po Abimalechu uczinyon wodzem w Israhelu Tola, sin Fua, stryia Abimalechowa, mó̗sz s Yzachara, gen bidlyl w Sanyr na gorze Effaymowye. Y só̗dzil Israhel za dwadzeszcya a za trsy lyata, y umarl gest y pogrzebyon w Sanyr. Po nyem powstal Iayr Galaaczski, gen só̗dzil Israhel dwadzeszcya y dwye lecye, maió̗cz trsydzeszcy sinow syedzó̗ce na trsydzeszcy oszlyó̗toch, a ksyó̗szó̗t trsydzeszcy myeszczskich[444], iaszto gego gymyenyem só̗ nazwana Avot Yayr, to gest myasto Iayr, asz do dzisyego dnya, w zemy Galaaczskey. Y umarl Iayr y pogrzeby w scye, gemusz gymyó̗ Kamon. Potem sinowye israhelsci ku grzechom starim prziczinyaió̗cz nowe, uczinyly zloscz przed oblyczim boszim, sluszó̗cz modlam Baalym a Astaroth, y bogom Syrskym y Sydonskim y Moaabyczskim, y sinow Amonowich y Fylyczskich, ostawszi pana, a gego nye naszlyaduyó̗cz. Na nyeszto syó̗ roz(g)nyewal pan, podal ge w ró̗ce Phylystim a sinom Amonowim. Y bily znó̗dzeny barzo y udró̗czeny za oszmnaczcye lyat, wszitci, ktorzi bidlyly za Iordanem w zemy Amoreyskego, iasz gest w Galaat. tak wyele, isze sinowye Amonowy Iordan przechadzaió̗cz, kazily Iudó̗ y Benyamyna y Efrayma. Y udró̗czon Israhel barzo, a placzó̗cz wolaly ku panu a mowyly: Sgrzeszilysmi, ostawszi cyebye, pana boga naszego, iszesmi sluszily Baalym. Gym otpowyedzal pan: Zaly nye Egypsci a Amoreysci, y sinowye Amonowy y Phylysteysci y Sydonsci y Amalechiczsci y Cananeysci ocyó̗szily só̗ was? y wolalyscye ku mnye, a iam was wizwolyl z gych ró̗ku. A wszacoscye mnye ostaly, a modlylyscye syó̗ bogom czudzim. przeto wyó̗cey was nye wizwolyó̗. Gydzcye a wziwaycye bogow swich, geszeszeye zwolyly. ony was wizwolcye*[445] s czasu smó̗tnego. Y rzekly sinowye Israhelsci ku panu: Zgrzeszilysmi, otplacy ti nam, czso raczisz. gedno nynye wizwol nas. To rzekszi, wszitki modli czudzich bogow s swich kraiow wimyotawszi, sluszily panu bogu, gensze syó̗ slyutowal nad gich znó̗dzenym. A tak sinowye Amonowy zwolawszi syó̗ w Galaad, rozbyly stani swe. Przecyw ktorimszeto sebrawszi syó̗ sinowye Israhelsci, w Masfat stani zastawyly. Y rzekla wszitka ksyó̗szó̗ta Galaaczska blysznym swim: Kto pyrwi s nas przecyw sinom Amonowim ucz(i)ny gnanye, bó̗dze wodzem lyuda Galaaczskego.

XI.

A bil tego czasu Gepte*[446] Galaaczski mó̗sz przesylni y boiowni, sin szoni zley, gen syó̗ urodzil s Galaad. Y myal Galaad szonó̗, z nyeysze urodzil sini. gisz gdi uroszli, wirzucyly Gepte rzekó̗cz : Dzedzicz w domu oczcza naszego nye bó̗dzesz any moszesz bicz, bo s czudzoloszney macyerze urodzilesz syó̗. Od nychszeto on zabyegl, a wyaruió̗cz syó̗, bidlyl w zemy Top. Y sebraly syó̗ knyemu mó̗szowye nyedostateczny a lotruió̗ci, a iako ksyó̗szó̗cya naslyadowaly. W tich dnyoch walczily sinowye Amonowy przecyw Israhelu. A gdisz przecyw gym przikro zastawyaly syó̗, wezbrały syó̗ wyó̗czszi urodzenym s Galaad, chczó̗cz poió̗cz ku swey pomoci Gepte s zemye Thop. Y rzekly k nyemu: Podz, a bó̗dz nasze ksyó̗szó̗, a walczi przecyw sinom Amonowim. Gymsze on otpowyedzal: Wszakoscye vi, gyszescye mnye nyenawydzely, a wirzucylyscye myó̗ s domu oczcza mego, a iuszescye przyszły ku mnye s potrzebó̗ przes-dzó̗cznó̗? Y rzekla ksyó̗szó̗ta Galaaczska ku Gepte: Prze takó̗ rzecz k tobyesmi prziszly, abi syó̗ s namy bral a boiowal przecyw sinom Amonowim. a bó̗dz ksyó̗szó̗cyem nad wszitkimy, ktorz bidlyó̗ w Galaad. Tedi Gepte rzecze k nym: Gestly, eszescye* wyernye ku mnye prziszly, abich walczil za was przecyw sinom Amonowim, a poda my ge pan w mogy ró̗ce, ia bó̗dó̗ wasze ksyó̗szó̗? Gemu ony otpo- wyedzely: Pan, gensze to sliszi, ten smowcza y swyadek gest, ysze[cq] nasze slyubi mi napelnymi. A tak otszedl Gepte s sksyó̗szó̗ti* Galaaczskimy, y uczinyl gy wszitek lyud swim ksyó̗szó̗cyem. Y mowyl Gepte wszitki rzeczi swe przed panem w Masphat. Y poslal posli ku krolyowy sinow Amonowich, gyszto bi gemu od nych[447] powyedzely: Czso mnye pylno gest y tobye, yszesz prziszedl przecywo mnye, chczó̗cz zagubycz zemyó̗ mó̗? Gymsze on otpowyedzal: Bo Israhel odió̗l zemyó̗ mó̗, gdi wiszedl s Egypta, od myedze Armon asz do Iaboch y Iordana. przeto iusz s pokogem nawrocy my ió̗. Po nychszeto opyó̗cz wskazal Gepte y przikazal, abi rzekly Amonskemu: Tocz mowy Gepte: Nye odió̗l Israhel zemye Moabskey any zemye sinow Amonskich. Ale gdi wiszedl s Egypta, szedl po pusczi asz do Morza Rudnego, y prziszedl do Kades. Y poslal posli ku krolyowy Edomskemu, rzekó̗cz: Przepuscz myó̗, acz przedó̗ przes twó̗ zemyó̗. Gen nye chcyal pozwolycz ku gego proszbam. Przeto posiał ku krolyu Moabskemu: y ten przesoya dacz gym wzgardzil. A tak ostal w Kades, a toczil syo na bok zemye Edomskey y zemye Moabskey, y przyszedl ku wschodu sluneczney stronye zemye Moabskey, a stani zastanowyl za Arnon. any chcyal gydz w myedze Moabske, bo Arnon só̗syedztwo gest zemye Moabskey. A tak poslal Israhel posli ku Seon, krolyowy Amoreyskemu, gen bidlyl w Ezebonye, y rzekly gemu: Przepuscz, acz przedzemi przes twó̗ zemyó̗ asz do rzeky. Gensze y on slowi israhelskimy wzgardzil, nye przepusczó̗cz gemu przedz przes swe myedze, ale wyelikoscz przes lyczbi sebraw, wiszedl przecyw gemu w Gessa, a sylnye bronyl. Y podal gy [Pan] w ró̗kó̗ israhelowó̗ se wszó̗ woyskó̗ gego, gen pobyl gy, y wwyó̗zal syó̗ we wszitkó̗ zemyó̗ amoreyskó̗ bidlyó̗cich tich craiow, y we wszitki krayni gego, od Arnon asz do Iaboch, od pusczey asz do Iordana. Przetosz pan bog israhelow podwrocyl Amoreyskego walczó̗cego przecyw gemu prze swoy lyud israhelski. a ti tak nynye chcesz odzerszecz zemyó̗ gego? Wszak to wszitko, czsosz dzerszi Tamos, bog twoy, k tobye s prawa przislucha. Ale czso pan bog nasz wycyó̗scza odzerszal, dostanye syó̗ k naszemu gymyenyu. Gedno snadz acz gesz lepszi Balacha, sina Sefor, krolya Moabskego. bo[448] rzecz moszesz, iszesz syó̗ wadzil s Israhelem y walczil przecyw gemu, gdi bidlyl w Ezebonye y w gego wsyach, y w Aroer y w gego wyesznyczach, y we wszech myescyech gego za Iordanenem za trsy sta lyat. Przecz w takem czasye nyczegosz syó̗ nye pokusyl o tem nawrocenyu? Przeto nye ia grzeszó̗ nad tobó̗, ale ti przecyw o mnye zle czinysz, vkladaió̗ przecywo mnye boge nyesprawyedlywre. Só̗dz panye, a vkladzcza bó̗dz tego dnya myedzi Israhelem a myedzi sini Amonowimi! Nye chcyal dbacz krol sinow Amonowich slow Gepte, gen* przes posli gemu wskazal. Y ziawyl syó̗ przeto nad Gepte duch boszi, y toczil syó̗ okolo Galaad y Manase w Masfat, a ottó̗d prziszedl ku sinom Amonowim, slyub zaslyubyl panu rzekó̗cz: Podaszly syni Amonowi w mogy ró̗ce: ktorikoly napyrwey winydze ze drzwy domu mego, a mnye potka, gdi syó̗ wroczó̗ s pokogem od sinow Amonowich, tego za obyató̗ zapalnó̗ offyeruyó̗ panu. Y szedl Gepte ku sinom Amonowim, abi boiowal przecyw gym. geszto podal pan w ró̗ce gego, y zbyl ge od Aroer asz gdisz przidzesz do Menrat*, dwadzeszcya myast asz do Abel, gesz wynnyczamy obloszono, ranó̗[449] wyelykó̗ barzo. Y ponyszony só̗ sinowye Amonowy przed sini Israhelskimy. A gdisz syó̗ wrocy Gepte w Masfa do swego domu: srzatla gy gedina dzewka gego z bó̗bni y s tanci. bo nye myal gynich synow. Uzrzaw ió̗, rozdarl odzenye swe a powyedzal: Byada mnye, dzewko moia! oklamalasz[450] myó̗, y ti sama gesz oklamana. bocyem otworzil usta ma ku panu, a gynego uczinycz nye mogó̗. Gemu ona otpowye: Oczcze moy, gdiszesz otworzil usta swa ku panu, uczin mnye, czsoszkolysz slyubyl, gdisz gest tobye posziczona pomsta y wycyó̗stwo nad twimy nyeprzyiacyelmy. Y rzekla ku oczczu: To gedzine my day, gegosz proszó̗. przepuscz my, acz dwa myesyó̗cza chodzó̗ po gorach, placzó̗cz dzewstwa mego s swimy towarziszkamy. Geyszeto otpowyedzal on: Gydzi! Y przepuscyl gey dwa myesyó̗cza. A gdisz odidze s swimy towarziszkamy, plakala swego dzewstwa na gorach, a napelnywszi dwa myesyó̗cza, wrocyla syó̗ ku oczczu swemu, gescze mó̗sza nye znaió̗cz. Y uczinyl gey, czsosz bil zaslyubyl. Od nyegoszto obiczay wszedł w Israhelu, a ten obi...

Tu ośmiu kart brak.
(XXI, 1).[cr]

... Benyamynow z naszich dzewek zo-ni. Y prziszly wszitci do boszego domu w Sylo, przed gego oblyczim syedzó̗cz asz do wyeczora. A wznyesly swoy glos, z wyelykó̗ szaloscyó̗ poczó̗ly plakacz, rzekó̗cz: Przecz panye bosze israhelski stalo syó̗ to zle w twem lyudu, isze dzisz pokolenye geno seszlo od nas? A drugego dnya, na dnyu wstawszi, udzalaly oltarz, a offyerowawszi tu dari y pokoyne obyati, rzekly: Kto nye prziszedl do woyski boszey se wszego pokolenya israhelskego? Bo cyó̗szkó̗ przisyó̗gó̗ biły syó̗ zawyó̗zaly, gdi bily w Masfat, ti wszitki zbycz, ktorzibi s nymy nye bily. A prziwyodszi syó̗ sinowye israhelsci ku pokaianyu prze swego brata Benyamyna, poczó̗ly mowycz: Odnyesyono gest geno pokolenye israhelske. odkó̗d poymó̗ sobye szoni? bo wszitcismi pospolycye przisyó̗gly, nye dacz gym swich dzewek. A potem rzekly: Kto gest ze wszego pokolenya israhelskego ten, gen gest nye wszedl ku panu w Masfat? A tako naleszly, bidlycyele Iabes Galaad w tey woyscze nye biwszi. (Bo tegosz czasu, gdi bily w Silo, ny geden tu nye naleszon). Tak poslawszi dzesyó̗cz tysyó̗czow mó̗szow wibornich, przikazaly gym: Gydzycye, a zbycye bidlycyele Iabes Galaad myeczem, tako nyewyasti, iako dzecy gich. Ale to pomnyecz macye: wszitci mó̗sczinskego rodu y szon(y), gesz mó̗sze poznali, zbycye. Ale dzewki zachowaycye. Y naleszono w Iabes Galaad trzi sta dzewek, gesz nye znali mó̗skego losza, y prziwyedzoni do stanow w Sylo, do zemye Kananeyskey. Y poslaly posli ku sinom Benyamynowim, gisz bily na gorze Remmon, y przikazaly gym, abi ge spoymowaly z myrem. Y prziszly sinowye Benyamynowy tego czasu y oddani só̗ gym szoni z dzewek Iabes Galaad. A gynich rzeczi nye naleszly, gyszbi tym czinem[451] gym oddaly. Bo wszitek Israhel zaloscywye szalowal y kaial syó̗ prze zbycye genego pokolenya w Izrahelu. Y rzekly wyó̗czszi urodzenym: Czso uczinymi gym, gisz zon nye poymaly? bo wszitki zoni w Benyamyanowu* rodu zgynó̗li, a to gest nam wyelyka pyecza y wisokim rozumem obmiszlycz mami, bi geno pokolenye s Israhela nye bilo zagladzono. Dzewek naszich nye moszemi gym dacz, só̗cz zawyó̗zany przisyó̗gó̗ y klyó̗twó̗, geszesmi rzekly: Przeklyó̗ti, kto da swó̗ dzewkó̗ zonó̗ Benyamynowy! A wszó̗wszi o to radó̗, powyedzely: Otocz swyó̗to roczne bosze gest w Sylo, gesz przileszi ku polnocney stronye myasta Betel, a ku wschodu sluneczney stronye drogy, iasz syó̗ chily ku[452] Betel do Sychymi, ku poludney stronye myasta Lebna. Y przikazaly synom Benyamynowim rzekó̗cz: Gydzcye, utaycye syó̗ w wynnyczach. A gdisz uzrzicye dzewki w Sylo, gydó̗ce z obiczaia ku wodzenyu tanczow: zrzó̗dziwszy syó̗ wibyegnycyesz nagle s wynnycz, a zlapacyesz* ge sobye kaszdi genó̗ zonó̗, a byercye* syó̗ s nymy do zemye Benyamynowi. A gdisz przidó̗ oczczowye gich y bracya, szaluyó̗c na was: powyemi gym: Slyutuycye syó̗ nad nymy. bocz só̗ nye zlapaly gich sinowye Benyamynowy prawem boiownim any wycyó̗skym, ale proszó̗cim, abi wszó̗ly, nye dalyscye. y spoymały só̗ ge, a z waszey stroni wyna gest. Y uczinyly sinowye Benyamynowy, iako gym bilo przikazano, a podle swey lyczbi zlapaly sobye szoni s tich, gesz tance wodzili, y odeszly s nymy na swa gymyenya, udzalawszi sobye myasta, bidlyly w nych. A sinowye israhelsci wrocyly syó̗, kaszdi w swem pokolenyu y w swey czelyadzi, do swich przebitkow. W tich dnyoch nye bilo krolya w Israhelu, ale geden iako drugy, czso syó̗ gemu prawego wydzalo, to czinyl. Poczinaió̗ syó̗ ksyó̗gy Ruth Moabyczskey.

separator poziomy
RUT.
I.

[453] e dnyoch só̗dzey genego, tedi gdisz só̗dza nad ludem bil, sstal syó̗ glod w zemy. Przenszeto wiszedl czlowyek s Bethlema ludowa do kraia Moabskego, chczó̗cz tam podrosznykem bicz s swó̗ zonó̗ a se dwyema sinoma. Temu dzano Elymelech, a zenye gego Noemy. Dwa sini gego, geden Maalon, a drugy Telyon*, Ewfrateyscy s Bethlema ludowa. A wszedszi do kraia Moabskego, tam bidlyly. Y umarl Elymelech, mó̗sz Noemy, a ostała sama s sini. Y poió̗lasta sobye szoni Moabycske, z nychsze gena rzeczona Orffa, a druga Ruth. Y bily tam dzesyó̗cz lyat, a obasta umarla, Maalon y Telyon. y ostala szona syrotó̗ po dwu sinu y po mó̗szu. A wstawszi, chczó̗cz do swey wloscy gydz s obyema nyewyastama[cs] s kraia Moabskego, bo bila usliszala, isze wezrzal bog na swoy lyud, a dal gym pokarm: a tak wiszla s myasta swego pó̗tnycstwa s obyema nyewyastama, a iusz na drodze só̗cz, chczó̗cz syó̗ wrocycz do zemye ludowi, rzekla k nyma: Gydzta do domu swey macyerze, uczin s wama pan mylosyerdze, iakosta wi uczinyle s umarlimy y se mnó̗. Day wama nalescz pokoy w domyech tich mó̗szow, gysz syó̗ wama dostanó̗. Y poczalowala ge. A onye wznyozwszi glos, poczó̗lesta plakacz, rzekó̗cz: S tobó̗ poydzewye k twemu lyudu. Gymsze ona ot- powye: Wroczta syó̗, dzewki moge. przecz gydzeta se mnó̗? nye mamcy wyó̗cey sinow w mem szywocye, nye domnymayta syó̗, bista mogle se mnye wyó̗cey mó̗sze myecz. Wroczta syó̗, dzewki moabycske, y odidzyta, bo iuszem staroscyó̗ nawyedzona, any sposobyona ku prziwyó̗zanyu malszenskemu. Bo acz bich mogla teyto noci poczó̗cz sini y porodzicz, a wi chcyele czekacz, doió̗dbi nye wirozli z dzecynskich lyat: drzewyey bó̗dzeta babye, nyszly swadzbi s nymy doczekacye. Nyechayta, proszó̗, dzewki me. bo wasz smó̗tek wyó̗cey myó̗ mó̗cy a ucyó̗sza, a wiszla gest ró̗ka bosza przecywo mnye. A onye wznyoszi* glos, wtore poczó̗lesta plakacz. Orffa czalowawszi swyekrew, wrocy syó̗. ale Ruth dzerszala syó̗ swyekrwye swey. Geysze rzecze Noemy: Tocz syó̗ wrocyla rodziczka twa k lyudu swemu y k swim bogom, gydzi s nyó̗. Ona otpowye: Nye przecyw my syó̗, bich cyebye ostala y odeszla, dokó̗dkoly syó̗ obrocysz, poydó̗ s tobó̗, a gdzesz ti bidlycz bó̗dzesz, y ia spolu bidlycz bó̗dó̗ s tobó̗. Lyud twoy, lyud moy, bog twoy, bog moy. a ktora cyó̗ zemya przymye umarló̗, w teysze y ia umró̗, a tu uczinyó̗ sobye myasto pogrzebne. To my bosze day, a to my uczin, isze gena szmyercz myó̗ s tobó̗ rozdzely. A to uzrzawszi Noemy, isze zatwardzalim umislem Ruth bila syó̗ uparla s nyó̗ gydz: wyó̗cey gey nye bronyla, any syó̗ wrocycz zasyó̗ radzila. Y bralesta syó̗ spolu, prziszlasta* do Bethlema. A gdisz w myasto weszlesta, richla nowyna syó̗ roznyosla, ysze mowyli nyewyasti: to gest ta Noemy. Gym ona otpowyedzala: Nye wziwaycye myó̗ Noemy, to gest krasna, ale wziwaycye myó̗ Amara, to gest gorzka, bo gorzkoscy myó̗ napelnyl barzo wszechmogó̗ci. Wiszlam bila pelna, a proznó̗ myó̗ nawrocyl pan. Przeto przecz myó̗ zowyecye Noemy, ió̗sz pan ponyzil y zamó̗cyl wszechmogó̗ci? Przeto prziszla Noemy s Ruth Moabskó̗, s swó̗ nyewyastó̗, s zemye swego pó̗tnyczstwa, a wrocyla syó̗ do Bethlema, gdisz ió̗czmyen pyrwi znó̗.

II.

I bil mó̗sz, rodzicz Elymelechow, czlowyek moczni a wyelykego gymyenya, ymyenyem Boos. Y rzekla Ruth Moabytska ku swey swyekrwy: Kaszeszly, poydó̗ na pole, a bó̗dó̗ klosi zbyracz, gysz padaió̗ z ró̗ku zenczow, gdzeszkoly naydó̗ przyiaszn myloscywego gospodarza. Iazto[454] ona otpowye: Gydzi, ma dzewko. A tak obszedszi*, zbyrala klosi na zad po zenczoch. Y przigodzilo syó̗, isze to pole myalo pana Booz, gen bil z rodu Elymelechowa. A tedi on gydó̗cz s Bethlema, rzecze ku zenczom: Bog s wamy! Ony otpowyedzely: Poszegnay cyebye pan. Y rzecze Booz ku przistawowy, gen za zenci stal: Czyia gest to dzeweczka? Gen otpowyedzal: Ta gest Moabitska, iasz prziszla s Noemy s kraia Moabytskego, a prze (?) prosyla[455], abi klosi zbyrala, gisz ostawaió̗, chodzó̗cz za zenci. ot iutra asz do nynyeyszego czasu stoy na polyu, nygdzey syó̗ do domu nye wraczaió̗cz. Y rzecze Booz ku Ruth: Slisz dzewko, nye chodz na gyne pole zbyracz klosow, any odchadzay s tego myasta, ale prziló̗cz syó̗ ku mim dzewkam. gdzeszkoly bó̗dó̗ szó̗cz, naslyaduy gich. Bocyem przikazal mim dzeweczkam, abi cyebye nygeden nye smó̗cyl. Gestly bó̗dzesz pragnó̗la, gydzi ku lagwyczam a py (pij) z nych wodó̗, z nychszeto ma czelyadz pyge. Tedi ona padszi na zemy na swe oblycze, poklonywszi syó̗ gemu, rzekla: Otkó̗d mnye to gest, yszem nalyazla myloscz przed twima oczima, a raczisz myó̗ znacz, goszcynó̗ szonó̗? Gey on otpowyedzal: Powyadano my, czsosz uczinyla swey swyekrwy po smyercy gey mó̗sza, a szesz opuscyla swe przyiacyele y zemyó̗, w nyeyszesz syó̗ urodzila, a prziszlasz k lyudu, gegoszesz nye wyedzala. Otplacy tobye bog twego uczinku, a pelnó̗ mzdó̗ przymyesz ot pana boga Israhelowa, k nyemuszesz prziszla y ucyekla pod gego skrzidle. Ona otpowye: Nalyazlam myloscz przed twima oczima, panye moy, genszesz myó̗ ucyeszil, a mowylesz ku syerczu sługy twey, bo nye gestem (!) rowna nyszadney z dzewek twich. Y rzecze k nyey Booz: Gdisz bó̗dze godzina gescz, przidzi sam, a gedz chleb, a omocz skibó̗ swp w o...

Tu kart 13 wydanych.
separator poziomy
KRÓLEWSKIE I.
(XIV, 26).[ct]

...szakosz przeto nyktey (?) nye dotknó̗l syó̗ ró̗kó̗ myodu ustom swim. Bo syó̗ bal wszitek lyud Saulowa zaprzisyó̗szenya. Ale Ionatas nye bil sksal tego, gdisz ocyecz gego zaprzisyó̗gl lyud. Syó̗gnó̗l koncem tego pró̗ta, gen w ró̗ce dzerszal, y dotknó̗l w myod, y obrocy ró̗kó̗ swó̗ k swim ustom, y oswyecyli syó̗ oczi gego. Tedi geden z lyudzi rzecze: Wyelykym zaprzisyó̗szenym zaprzisyó̗gl lyud ocyecz twoy, rzekó̗cz: Przeklyó̗ti mó̗sz, gensze chleb bó̗dze gescz dzisya. Y umdlyl syó̗ bil lyud barzo. Tedi rzecze Ionatas: Zamó̗cyl ocyecz moy zemyó̗. toscye wi wydzely, yszesta syó̗ oczi moy oszwyecyle, iszem tego myodu ukusyl malyutko. a wyelmy wyó̗cey, bi bil iadl lyud, lupyó̗cz swich nyeprzyiacyol, gesz nalyasl? azalybi syó̗ nye stala bila wyó̗czsza rana[456] nad Fylystyni? A przetosz byly (bili) tego dnya Fylystini od Machmas* asz do Haylon. Y ostal bil lyud przelys (?) barzo[457], a wrocyw syó̗ na lup, pobral owce, woli y cyelyó̗ta, y zbyly ge na zemy, a gedly se krwyó̗. Tedi zwyastowaly Saulowy rzekó̗cz, isze lyud zgrzeszil przecyw bogu, isze iadl se krwyó̗. K temu on rzecze: Przestó̗pylyscye przikazanye bosze. prziwalcye nynye ku mnye skaló̗ wyelykó̗. Y rzecze Saul: Roziczcye syó̗ po lyudzech, rzeczcyesz gym, acz przywyodó̗ ku mnye kaszdi wolu a skopu, a zabycye na tey skale, a gescz bó̗dzecye, a nye zgrzeszicye przecyw panu, gedzó̗c se krwyó̗. Y prziwyodl wszitek lyud, kaszdi wolu w swey ró̗ce, asz do noci. y sbyly só̗ tu. Y udzalal Saul oltarz bogu, a to napyrwey poczó̗l stawyacz oltarz boszi. Y rzecze Saul: Padnyemi na Fylystini w noci, a wibygemi ge, doió̗d nye vswytnye, any genego mó̗sza z nych ostawymi. K temu lyud rzecze: Wszitko, czso syó̗ tobye zda dobrego, to uczin. Y rzecze kaplan: Przistó̗pcye sam ku bogu. Y poradzil syó̗ Samuel* z bogem, rzekó̗cz: Manily boiowacz s Fylystinmy? a podaszly ge w ró̗ce israhelske? Y nye otpowyedzal k temu nyczego tego dnya. Tedi rzecze Saul: Zgromaczcye sam lyud ze wszech kó̗tow, a wydzcye, przes kogo syó̗ sstal ten grzech dzisz. Sziw gest pan, zbawycyel israhelski. bo gestly przes Ionató̗, sina mego: przeze wszego odwyedzenya umrze. Przecyw temu nyczs gemu nygeden nye rzecze ze wszego lyuda. Y rzecze ku wszemu israhelskemu lyudu: Odlyó̗czcye syó̗ wi na genó̗ stronó̗, a ia s swim sinem Ionató̗ bó̗dó̗ na drugey stronye. Ktemu lyud Saulowy otpowye: Czso gest dobrego przed twima oczima, to uczin. Tedi rzecze Saul ku panu bogu: Panye bosze israhelski, widay só̗d, czso gest to, iszesz nye otpowyedzal dzisz sludze twemu? Gestly ta wyna na mnye, albo na Ionacye, sinu mem, racz to ukazacz. albo gestly ta zloscz na twem lyudu, day nyewinnim ocziscyenye. Y naleszon Ionatas a Saul, ale lyud wiszedl. Y rzecze Saul: Myeczcye lyosy myedzi mnó̗ a Ionató̗, sinem mim. Y spadl lyos na Ionató̗. Tedi rzecze Saul ku Ionatowy: Powyedz my, czsosz uczinyl. Y powyedzal Ionatas rzekó̗cz: Kuszó̗cz ukusylem na konczu pró̗ta, gisz bil w mey ró̗ce, malyutko myodu. Owa, tocz ia przeto umyram. Y rzecze Saul: Uczin to nade mnó̗ pan, a tesz syó̗ stan nade mnó̗, bo szmyercyó̗ umrzesz Ionata. Tedi lyud ku Saulowy rzecze: Nye[458] umrze przeto Ionatas, gysz uczinyl zbawyenye to wyelyke w israhelskem lyudu ? to gest wyelyki a ganyebni grzech. Sziw gest pan, upadnyely wlos z gego glowi na zemyó̗, bo wszitko podle boga czinyl dzisz. A wizwolyl lyud Ionató̗, abi nye umarl. Y szedl precz Saul, a nye cyó̗gnó̗l na Fylystini. A Fylystiny szły do swich myast. Zatim Saul uczwyrdziw swe krolewstwo nad israhelskim lyudem, boiowal po wszitkem okró̗dze przecyw swim nyeprzyiacyelyom, przecyw Moab, a przecyw sinom Amonowim, a Edomowim, a przecyw krolyom Sobą, a przecyw Fylysteom. A dokó̗dkoly syó̗ obrocyl, zawszdi zwycyó̗szil. A zgromadziw zastó̗p, y pobyl Amalecha, y wizwolyl israhelski lyud z ró̗ki gych zbyegow. A bily sinowye Saulowy: Ionata, Iezuy, a Melchizua. gymyona dwu dzewku: gymyó̗ pyrworodney Merob, a gymyó̗ mnyeyszey Mykol. A gymyó̗ zenye Saulowye Achynone, dzewka Achymas. a gymyó̗ ksyó̗szó̗czu, gen bil nad gego ricerstfem, Abner, sin Nerow, gen bil striczni brat Saulow. Ale Cis bil ocyecz Saulow, a Ner ocyecz Abnerow, sin Abyelow. Y bil wyelyki boy przecyw Filysteom po wszitki dny Saulowi, bo gdzekoly uzrzal Saul mó̗sza sylnego a prziprawnego ku boiu, przyió̗l gy k sobye.

XV.

W tó̗ dobó̗ Samuel ku Saulowy rzecze: Mnye poslal pan, abich cyebye pomazal, abi bil krolem nad gego lyudem israhelskim. a przeto posluchay nynye głosu boszego. Tocz mowy pan wszech zastó̗pow: Po[cu] lyczilem wszitko, czsokoly uczinyl Amalech israhelskemu lyudu. kako syó̗ gemu przecywyl na drodze, gdi szly s Egypta. A przetosz szedw nynye, poby* Amalecha, a zetrzi wszelke rzeczi gego. nye odpusczay gemu, a nye poszó̗day nyczego z gego rzeczi, ale zbyg (zbij) od mó̗sza asz do szoni, a dzecy y mlode dzecyó̗tka, wolu, wyelbló̗da y osla, y owce. Y przikazal Saul lyudu, y zlyczil gich iako baranow: dwyeszcye tysyó̗czow pyeszich, a dzesyó̗cz tisyó̗czó̗* mó̗szow Iuda. A gdi prziszedl Saul do myasta Amalech: zaloszil strosze na potoce. Tedi rzecze Saul Cyneo: Odidzicye a odstó̗pcye, y odalcye syó̗ od Amalecha, acz was takesz y s nym nye oblyó̗gó̗. Bosz ti uczinyl myloszerdze se wszemy sini israhelskimy, gdi szly s Egypta. Y wibral syó̗ Cyneus s poszrzod Amalecha. Y byl (bił) Saul Amalecha asz do[459] Eyula asz prziszedl proscye na to myasto Sur, gesz gest stronó̗ Egypske* zemye. Y ió̗l Saul Agag, krolya Amalech, sziwo, ale wszitko sebranye lyuczskye myeczem zbyl. A odpuscyl Saul y wszitek lyud krolyowy A gagowy y nalepszim stadom owyecz a dobitku a odzenyu y skopom y wszemu, czso bilo krasnego, any czso tego chcyal zatraczono myecz. ale czsokoly bilo nyepodobnego a zarzuczonego, to pogubyly. A powyedzal pan to slowo ku Samuelowy, rzekó̗cz: Szal my, yszem Saula uczinyl krolem, bo myó̗ opuscyl, a mich slow uczinkem nye pelnyl. Tedi zamó̗cyl syó̗ Samuel, y wolal ku panu czaló̗ nocz. A gdisz Samuel wstal w noci, abi rano szedl ku Saulowy: w tó̗ dobó̗ powyedzano Samuelowy, ysze Saul prziszedl na Karmelum, y wiwyesyl sobye na czescz choró̗gew wycyó̗sznó̗, a wrocyw syó̗ y szedl do Galgala. Zatim przidze Samuel ku Saulowy, a on obyatuge zaszszonó̗ obyató̗ panu s tego lupu, gysz bil pobral w Amalech. A gdisz prziszedl Samuel ku Saulowy, w tó̗ dobó̗ Saul rzecze k nyemu: Poszegnan bó̗dz przed bogem, bom napelnyl slowo bosze. K temu Samuel rzecze: A ktori gest to glos, gesz brzny w mu uszu, od dobitka, giszto ia szliszó̗? Y rzecze Saul: S Amalech prziwyedly ge. lyud nye chcyal pogubycz lepszich owyecz a dobitczó̗t, abi bili obyatowani panu bogu twemu. ale gynesmi wszitko zbyly. Tedi Samuel ku Saulowy rzecze:Nyechay myó̗, acz powyem tobye, czso mowyl pan w noci ku mnye. K temu rzecze: Mow. Tedi rzecze Samuel: Wszako gdisz syó̗ sam za malego polyczal, uczinyon gesz glowó̗ nad wszemy pokolenyamy israhelskimy, a pomazał cyó̗ pan, abi bil krolem nad Israhelem. a poslal cyó̗ pan na drogó̗ rzekó̗cz: Gydzi, a zbyg grzesznyki Amalechytske, a bó̗dzesz boiowacz przecyw gym, asz ge y pobygesz. Czemusz tego dlya nye posluchal glosu boszego, alesz syó̗ oddal na lup, a zlesz uczinyl przed panem? Tedi rzecze Saul ku Samuelowy: Barzom posluchal głosu boszego, a chodzilem tó̗ó̗ drogó̗, ió̗sz myó̗ poslal pan, a przywyodlem Agag, krolya Amalechicskego, wszitekem lyud Amalechicski zbyl. ale lyud pobral lup nalepszi, owce a woli gich, gyszto só̗ zbycy, abi ge obyatowaly panu bogu swemu w Galgala. Tedi Samuel rzecze: Azaly pan chce zaszszonim[460] oflyeram albo obyatam, ale[461] wyó̗cey, abi bilo posluchano glosu gego? Bo gest lepsze posluszenstwo, nysz obyata, a posluchacz wyó̗cey, nyszly offyerowacz tuk skopowi. Albo przecywycz syó̗ gest iako grzech wyesczego, a nye chcecz pozwolycz iako grzech modli poganskey. A przeto, iszesz zarzucyl rzecz boszó̗, zarzucy cyó̗ pan, abi nye bil krolem. Tedi Saul rzecze ku Samuelowy: Sgrzeszilem, iszem nye posluchal rzeczi boszey, a slow twich, boió̗ syó̗ lyuda, a posluchayó̗ glosu gych. A iusz proszó̗ cyebye, nosy grzech moy, a wrocz syó̗ se mnó̗, acz syó̗ pomodlyó̗ bogu. Tedi Samuel rzecze ku Saulowy: Nye wroczó̗ syó̗ s tobó̗, bosz zarzucyl rzecz boszó̗, a zarzucyl cyó̗ takesz pan, abi nye bil krolem israhelskim. To rzekw Samuel, obrocyl syó̗, chczó̗cz przecz gydz. Tedi uchopyw gy Saul za klyn plascza gego, tako esze syó̗ rozdarl. Y rzecze k nyemu Samuel: Rostargnó̗l gest pan krolewstwo israhelske ot cyebye dzisz, y dal ge blysznyemu twemu, lepszemu nyszesz ti. A tak zwycyó̗szicyel w israhelskem lyudu nye odpuscy, any syó̗ czego boió̗cz, swego zamisla ostanye. bo czlowyekem nye gest, bi czso uczinyw zalowal. K temu Saul rzecze: Sgrzeszilem, ale yusz tedi poczcy myó̗ przed starszimy lyuda mego, a przed lyudzmy israhelskimy. Wrocz syó̗ zasyó̗ se mnó̗, acz syó̗ pomodlyó̗ panu bogu twemu. Tedi syó̗ wrocyl Samuel y szedl s Saulem. y modlyl syó̗ Saul bogu. Tedi Samuel rzecze: Przywyedzcye my[cv] Aga*, krolya Amalechicskego. Tedi postawyon przed Samuelem Agag przetlusti, a trzó̗sl syó̗. Y rzecze Agag: Tako prawye gorzka szmyercz rozló̗cza? K temu Samuel rzecze: Iako twoy myecz uczinyl szoni przes dzecy, takesz myedzi szonamy bó̗dze macz twa. A tu gy natichmyast Samuel na kó̗si rosyekl przed panem w Galgala. Y odszedl Samuel do Ramati, a Saul bral syó̗ do domu do Gabaa. A potem daley nye uzrzal Samuela Saul[462] asz do dnya gego szmyercy. A wszak szalowal Samuel Saula, bo to bogu nyelyubo bilo, ysze gy bil krolem uczinyl nad lyudem israhelskym.

XVI.

Tedi bog powye ku Samuelowy rzekó̗cz: Y dokó̗d bó̗dzes plakacz Saida, a wyesz, yszem ia gy zarzucyl, abi nye krolyowral nad lyudern israhelskim. Napelu rog swoy oleia, a podz, a cyó̗ poszlyó̗ ku Ysay Betleemskemu, bocyem sposobyl w gego sinyech mnye krolya. A k temu Samuel rzecze: Y kako poydó̗? bo to usliszaw Saul, zabyge myó̗. K nyemu pan rzecze: Cyelcza genego s dobitka wreszmyesz w swó̗ ró̗kó̗, y rzeczesz: Obyatowacz bogu gesm prziszedl. Y wzowyesz Yzay ku obyecye, a ia tobye ukaszó̗, czso uczinysz, y pomaszesz tego, gegosz ia tobye ukaszó̗. Y uczinyl tak Samuel, iako gemu bog przikazal. Prziszedl Samuel do Bethlema, a tu syó̗ podzywyly starszy myeszcsci, a wiszedszi przecyw gemu, rzekly: Pokoynely gest k nam twe wescye? K nym Samuel rzecze: Pokoyne. prziszedlem obyatowacz bogu, a przetosz poswyó̗czcye syó̗, a podzcye se mnó̗, acz obyatuyó̗. Y poswyó̗cyl Yzay y gego sini, a wezwal gich ku obyecye. A gdisz weszly, uzrzal tu Elyaba [y] rzecze: Azaly gest yusz przed panem Cristus[463] gego? W tó̗ dobó̗ pan ku Samuelowy rzecze: Nye patrzi na gego oblycze, any na postawó̗ gego wisokoscy. bocz ia podle uzrzenya czlowyeczego nye só̗dzó̗. Czlowyek geno czso w nyey gest, wydzi. ale bog, ten w syerce patrzi. Tedi wezwaw Yzay Amynadaba y prziwyodl gy przed Samuela. Gen rzecze: Any tego wibral bog. Tedi prziwyodl Yzay sina trzecyego, gymyenyem Sama, o nyemsze Samuel rzecze: Any tego wibral pan. Tedi Yzay przywyodl syedm sinow swich przed Samuela,[464] ku Yzay: Nye zwolyl bog ny genego s tichto. Aza iusz gynych sinow nye masz? Gen otpowyedzal rzekó̗cz: Gescze gest geden malyutki, ten pasye owce. Tedi Samuel ku Yzay rzecze: Poszły acz gy przywyodó̗, bo nye syó̗dzem k stolu, doió̗d on nye przidze. Tedi poslal przywyoal gy. A bil rumyani a krasni na wezrzenyu a nadobney twarzi. W tó̗ dobó̗ pan rzecze: Wstan, a pomasz gy, bo ten gest. Tedi wszó̗w Samuel rog oleia, pomazal gy poszrzod bracyey gego. y wstó̗pyl duch boszi w Dawyda ot tego dnya y potem. Zatim Samuel wstaw, y bral syo do Ramata. A w tó̗sz godzynó̗[465] wistó̗pyl duch boszi s Saula. a lomyl gym zli duch, od boga. Tedi ku Saulowy rzekó̗) sludzi gego: Owa, tocz duch boszi zli lomy tobó̗. Przikasz krolyu nasz, acz tito slugy twe, gysz przi tobye só̗, szukaió̗ czlowyeka nyekrorego, gen umye w gó̗slki gó̗szcz, abi gdisz cyó̗ polapy duch boszi zli, gó̗dl przed tobó̗ ró̗kó̗. lekcey to lomyenye znyesyesz. W tó̗ dobó̗ Saul sluszebnykom swim rzecze: Dobó̗dzcye my tego, gen umye dobrze gó̗scz, a prziwyedzcye gy ku mnye, acz przede mnó̗ bó̗dze. Tedi geden z gego slug rzecze: Owa, tocyem wydzal sina Yzay Betlemyczskego, umyeió̗cz gó̗scz, a sylno mocnego mó̗sza, walecznego a mó̗drego w slowyech, a krasnego mó̗sza, a bog s nym gest. Tedi Saul poslal posli k temu Yzay, rzekó̗cz: Poszly ku mnye sina swego Dauida, gysz gest na pastwach. Tedi Yzay poió̗)w osla y nakladl nan pelno chleba. a lagwyczó̗ wyna, koszlyó̗ s koz geno, a poslal przes swego sina Saulowy. A prziszedw Dauid ku Saulowy, stal przed nym, y mylowal gy Saul barzo, a uczinyl gi swim sluszebnykem[466]. Zatym poslal Saul ku Yzay, rzekó̗cz: Nyechay Dauid stawa przede mnó̗, bo nalyazl myloscz przed mima oczima. A gdiszkoly duch boszi zli pochitawal Saula: tedi Dauid wszó̗w gó̗slki, gó̗dl swó̗ ró̗kó̗, y obelszalo syó̗ Saulowy, a lekcey gemu bilo, bo duch boszi zli tedi od nyego odchadzal.

XVII.

Zatym sebrawszi syó̗ Fylystmowye w zastó̗pi swe ku boiu, prziszly do Sochot w szidowskey zemy. tu só̗ swe czwyrdze wzwyedly myedzi Sochot a myedz(i) Azeta, w kraynach boszich[467]. Zatim syó̗ tak Saul a lyudze israhelsci sebraly na tem wdolyu* Terebynti. Y zrzó̗dzily spycyó̗ wogenskó̗ ku boiu przecyw Fylysteom. A staly Fylysteowye na...

Tu karty trzy wycięte.
(XIX, 2).[cw]

...ka cyó̗ ocyecz moy Saul zabycz. Przeto skrig syó̗ rano, tegocz proszó̗, y bó̗dzesz nyegdze taynye, y zatay syó̗. A ia winydó̗), stanó̗ podle oczcza mego na polyu, gdzekoly bó̗dze. Y bó̗dó̗ o tobye mowycz ku oczczu memu, a czsokoly na nyem wzwyem, tobye powyem. A stalo syó̗, mowyl Ionatas dobre rzeczi ku oczczu swemu o Dauidze, tak rzekó̗cz: Nye zgrzeszay krolyu nad swim slugó̗ Dauidem, bo gest przecyw tobye nye zgrzeszil, a gego uczinki tobye dobre só̗ barzo. Poloszil duszó̗ swó̗ w ró̗ce swey, y pobyl Fylystea, y uczinyl pan zbawyenye wyelyke wszemu lyudu israhelskemu. A tosz swima oczima wydzal, a radowalesz syó̗. Y przeto tedi sgrzeszisz w nyewynney krwy, chczó̗cz zabycz Dauida, gen gest przeze wszey wyni. To gdisz usliszal Saul, ukoyl syó̗ w rzeczi Ionatowye. przisyó̗gl, rzekó̗cz: Sziw pan gest, ysze nye bó̗dze zabyt Dauid. Tedi Ionatas zawolal Dauida, y powyedzal gemu ta wszitka slowa, y wyodl Dauida przed Saula, y bil przed nym tak, iako bil drzewyeyszich dny. A potem syó̗ ruszily ku boiu, a tu {{roz|wiya}w* na pole Dauid, boiowal przecyw Fylystinom, y pobyl ge wyelykó̗ ranó̗, y ucyekly przed gego oblyczim. Y tropyl* duch boszi zli Saula, a on syedzi w swem domu, a dzerszó̗cz kopyge. a Dauid gó̗dl ró̗kó̗ swó̗ w gó̗szly. A patrzil tego Saul, abi Dauida przebodl kopygym k scyenye. ale Dauid syó̗ uchilyl od oblycza Saulowa, a kopye po stronye w scyanó̗ utknó̗lo. A Dauid ucyekl y schowal syó̗ tey noci. Tedi Saul poslal slugy swe w noci do domu Dauidowa, abi syó̗ dostrzegszy gego, zabyly rano. To gdi powyedzala Dauidowy Mycol, zona gego, rzekó̗cz : Nye skrigeszly syó̗ tey noci, za yutra zabyt bó̗dzesz. Y spuscyla gy okencem, a tak ucyekl y uchowal syó̗. Tedi Mycol wsyó̗wszi geno drewno, y poloszila na loszu. wsyó̗wszi genó̗ scoró̗ koszelcza kosmató̗, poloszila w glowach tego drzewna, y przikrila ge odzenym. Tedi Saul posiał wydze swe, abi Dauida ió̗ly. Y otpowyedzano gym, ysze nyemosze. A Saul poslal wtore, abi powyedzely[468] Dauida, rzekó̗cz : Przinyeszcye gy na loszu ku mnye, acz umrze. A gdi prziszly poslowye, naleszono drewno na loszu, a scora koszelcza u glowi gego. Tedi Saul ku swey dzewce rzecze: Przeczesz myó̗ tak obludzila a puscyla mego nyeprzyiacyelya, abi ucyekl? Otpowye Mycol, rzekó̗cz: Bo my mowyl, rzekó̗cz : Wipuszcz myó̗, bo cyó̗ zabyió̗. Zatim Dauid ucyekl y zbawyl syó̗, y prziszedl ku Samuelowy do Ramata, y powyedzal gemu wszitko, czso gemu uczinyl Saul. A szedł Dauid y Samuel, y bidlylasta w Nayot w Ramata. Tedi wskazano to Saulowy, ysze Dauid w Ayocye w Ramata bidly. Y poslal Saul kati, abi gy ió̗ly. a gdisz prziszly, uzrzely zastó̗p Prorokow chwalyó̗cz boga, a Samuela stoió̗cego nad nymy. Tedi ty, gysz bily prziszly, nadstó̗py Duch boszi, y poczó̗ly y ony prorokowacz. A gdisz to wskazano Saulowy: poslal wtore posli, a cy opyó̗cz prorokowaly. Potem Saul poslal trzecye posli, gysz y ony prorokowaly. Tedi syó̗ wyelmy roznyewal* Saul, y bral syó̗ sam do Ramata, y prziszedl asz ku wyelykey studnyci, iasz gest w Sochot, y opita rzekó̗cz: Na ktorem myescye só̗ Samuel a Dawyd? K nyemu bilo rzeczono: Owa, tocz gesta w Nayocye w Ramata. Y szedł Saul do Nayot [w] Ramata, y nadstó̗pyl gy takesz duch boszi, a wszedw chodzil, prorokuyó̗, asz y prziszedl do Nayot w Ramata. Y swlekl takesz odzenye swe y prorokowal s gynimy przed Samuelem, y wislawyal nag czali dzen y wszitkó̗ noc. A przeto weszlo na przislowye: Aza gest Saul myedzi proroki?

XX.

I ucyekl Dauid s Ayot, gesz gest w Ramacye, a prziszedl, mowyl przed Ionató̗, rzekó̗cz: Czsom uczinyl? które me przewynyenye? a ktore gest me sgrzeszenye przecyw oczczu twemu, ysze szuka dusze mey? K nyemu Ionata rzecze: Nye stanye syó̗ to, nye sydzesz szmyercyó̗. any czso ucziny ocyecz moy malo albo wyele pyrwey, nysz my ziawy. Ale genó̗ tó̗ rzecz zatayl ocyecz moy przede mnó̗, a przeto nykake to nye bó̗dze. Y przisyó̗gl wtore Ionatas Dauidowy. K nyemu rzecze: To dobrze wye ocyecz twoy, yszem nalyazl myloscz przed twima oczima. a przetosz mowy: Nye wyecz (wiedz) tego Ionata, abi syó̗ nye zamó̗cyl. A wszako zyw gest pan, a zywa gest dusza twa, isze gednim telko* stó̗pyenym (a tak powyem) ia ode smyercy rozdzelyonem. Tedi Ionatas rzecze k Dauidowy: Czsokoly powye mnye dusza twa, uczinyó̗ tobye. W tó̗ dobó̗ Dauid ku Ionacye rzecze: Owa, tocz iutro swyó̗to[469] gest, a iako podle obiczaia ia syadam podle krolya za stolem: nyechaysze mnye tedi na polyu do wyeczora trzecyego dnya. Wezrzily ocyecz twoy wspomynaió̗ez, a opita na myó̗: rze[cx] czesz gemu: Prosyl myó̗ Dauid, abi szedl richlo do Betlema, do swego myasta. bo só̗ tam slawó̗tne obyati ode wszitkich gego przirodzonich. Rzeczely: A to gest dobrze, tedi bó̗dze pokoy sludze twemu. Gestly syó̗ roznyewa: tedi wyedz, isze syó̗ dokonala gego zloscz. A przeto uczin myloscz s swim slugó̗, albosz tego chcyal, abi bilo myedzi mnó̗ a myedzi tobó̗ bosze zaszlyubyenye. A gestly we mnye ktora zloscz: ty myó̗ sam zabyg, a ku swemu oczczu myó̗ nye wodz. K nyemu rzecze Ionatas: Bog tego nye day, any syó̗ to mosze sstacz. ale poznamly, ysze syó̗ dokona zloscz oczcza mego przecyw tobye, wskaszó̗ tobye. K temu Dauid rzecze: Kto my otkasze, powyely czso ocyecz twoy twardego tobye o mnye? Ionatas rzecze: Podz, winydzewa na pole precz. A gdisz wiszlasta na pole, rzecze Ionatas ku Dauidowy: Sziw gest pan bog israhelsky. dowyemly syó̗ konyecznego[470] umisla oczcza mego za iutra abo po zaiutrzeyszem dnyu, a bó̗dze dobrego czso rzeczono o Dauidze: acz k tobye nye poszlyó̗ a tobye wyedzecz nye dam, uczin to bog nad lonató̗ a to przepuscz. Gestly bó̗dze oczcza mego zloscz ustawyczna przecyw tobye, wziawyó̗ uchu twemu y pusczó̗ cyó̗ w pokoiu, a bog bó̗dz s tobó̗, iako bil s oczcem mim. A bó̗dó̗lycz sziw, uczin se mnó̗ myloscz boszó̗. gestly umró̗, nye oddalyay mylosyerdza swego od domu mego asz na wyeki. Gestly tego nye uczinyó̗[471], gdi pan zagladzi wszitki nyeprzyiacyele Dauidowi s swyata, wirzucz Ionató̗ z gego domu, a wipraw pan Dawyda z ró̗ku nyeprzyiacyelsku.[472] Tedi Ionatas pocznye wyó̗cey zaprzisyó̗gacz syó̗ z Dauidem, bo iako duszó̗ swó̗ gy mylowal. Tedi rzecze Ionatas k nyemu: Za iutra gest swyó̗to, a bó̗dzesz szukan, bo bydó̗ szukacz twego syedzenya asz do trzecyego dnya. A przeto richlo poydzesz, a przidzesz na to myasto w syodmi dzen[473], tu gdze syó̗ skrigesz, y syó̗dzesz u kamyenya, gemu ymyó̗ gest Ezel. A ia trsy strzali wipusczó̗ podle gego, y wistrzelyó̗, iakobich zwikal strzelyacz ku celu. A poszlyó̗ genego pacholka, przikaszó̗ rzekó̗c gemu: Gydzi, zbyray, przynyesy my strzali. Rzekó̗ly pacholku: Owa, tocz strzali pole* cyebye só̗, weszmy ge: tedi ty przidz ku mnye, bo tobye przespyeczno, a nycs zlego, iako sziw gest pan. Gestly tak bó̗dó̗ mowycz ku pacholku: Oto ondze strzali za tobó̗ só̗ó̗: gydzi przecz, bo cyó̗ pan iusz puscyl. A o tem zaslyubyonem slowye, gesz mowyono myedzi mnó̗ a myedzi tobó̗, bó̗dz pan myedzi mnó̗ a myedzi tobó̗ asz na wyeki. Tedi skril syó̗ Dauid na polyu, a swyó̗ta nastali, a król syadl za stolem gescz chleb. A gdisz syadl krol na swem stolczu podle obiczaia swego, a stolecz bil pole* scyani: a w tó̗ dobó̗ powstal Ionatas a Abner, y syadlasta s obu stronu pole krolya Saula, a myasto dauidowo to ostalo prozno. O nyemsze nyczs nye myenyl tego dnya Saul, bo syó̗ tego domnymal, bi syó̗ gemu nyeczso nye przigodzilo, przeczbi bil nyeczist a nyeocziscyon. Ale gdisz slunce wesczdlo* drugego dnya po godzech, potem naleszono myasto dauidowo prozne. Tedi Saul rzecze ku Ionacye: Przecz nye przidze sin Ysay ku stolu gescz any dzisz any wczora? K nyemu Ionatas rzecze: Barzo myó̗ pylno za to prosyl, abi mogl gydz do Betlema, rzekó̗cz: Otpuscz myó̗, bocz gest slawna obyetna offyera w mem myescye, a geden z bratow myó̗ prosyl. a przeto nalyazlemly myloscz twó̗, nyechacz poydó̗ a uzrzó̗ bracyó̗ swó̗. A przeto nye prziszedl k stolu. S tego syó̗ roznyewal krol na Ionató̗, y rzecze: Synu tey szoni, iasz mó̗sza kwapyó̗cz k sobye zdradza, zaly ia nye wyem, ysze ti mylugesz sina Ysay Dawyda na swó̗ ganbó̗, a na ganbó̗ zlego przislowya matki twey? A tak po wszitki dny, doió̗d bó̗dze sziw sin Ysay na swyecye, nye ustanowysz syó̗ ti any krolewstwo twe. A przeto gescze go poszly ku mnye, acz gy szmyercyó̗ zagubyó̗. Ionatas rzekl: Przeczbi szmyercyó̗ zagubyl gy? czsocz uczinyl? W tó̗ dobó̗ Saul pofacyl* osczep, abi gy uderzil. A vrozumyaw Ionata, ysze gednako umiszlyl gego ocyecz, abi zabyl Dauida: tedi Ionatas wstal od stolu wyelykim gnyewem, a nye ukusyl tegoto drugego dnya na godi chleba, zamó̗cyw syó̗ prze Dawyda a sze gy bil zganbyl ocyecz gego. A gdisz nazaiutrz bilo, szedł Ionatas na pole podle smowyenya dauidowa, a pacholek mali s nym. Tedi rzecz(e)) ku swemu pacholku: Byegay, przinaszay my strzali, ktore wistrzelyam. A gdisz ten pacholek byeszal, wistrzelyl drugó̗ strzaló̗ Ionatas za pacholkem. A gdisz byeszal pacholek na to myasto, gdze bil strzelyl Ionatas: za pacholkem rzekó̗cz*: Owa, tu nye strzali, ale daley przed tobó̗ gest. A wtore zawołał Iona-

To, co następuje teraz, wzięte jest z pierwszéj z kart, będących obecnie własnością p. W. A. Maciejowskiego, wydartych z tego kodexu.[cy]

tas za pacholkem, rzekó̗cz: Besz richlo, nye stoy! W tó̗ dobó̗ sebraw pacholek strzali, a przynyosl panu swemu. a czso uczinyl Ionatas, temu nyczs nye rozumyal pacholek, geno Ionatas a Dauid myedzi sobó̗ rozumyalasta. Tedi Ionatas da swe wszitko odzenye pacholku, rzekó̗cz: Gydzi, donyesz do myasta. A gdisz pacholek odydze, wstaw Dauid s tego myeszczcza, gesz bilo przecywo wschodu sluncza, a padl nagle na zemyó̗, modlyl syó̗ trzecye[474]. A czaluwaió̗cz* syó̗, plakalasta oba, ale Dauid wyó̗cey. W tó̗ dobó̗ Ionatas rzecze ku Dauidowy: Gydzi w pokoiu a wszitko, czsowa przisyogla* w gymió̗ bosze, rzekó̗cz: Pan bó̗dz myedzi mnó̗ a myedzi tobó̗, plemyenyem mim a myedzi plemyem* twim asz na wyeky. Tedi Dauid wstaw s tego myasta y szedl precz, a Ionatas zasyó̗ takesz do miysta*.

XXI.

Zatim Dauid prziszedl do Nobe ku kaplanowy gymyenyem Achymelech. K nyemu rzecze a zdzywyl syó̗: A przeczesz sam, a nye zadnego s tobó̗? Y rzecze Dauid ku Achymelechu: Krol my przikazal tó̗ rzecz: Nykt nye wyedz tego, przecz cyó̗ posilam, any tego, geszem tobye przikazal. y rozeslalem slugy swe sam y tam. A przeto, maszly czso myedzi ró̗kama, albo pió̗cz bochenczow, day my, albo czsokoly naydzesz. Achymalech* otpowye rzekó̗cz: Nye mam chlebow pospolytich, gedno poswyó̗tne. A wszak, só̗ly twoy sludzi cziscy, a nawyó̗cey od nyewyast, mogo* gego pogescz. K temu Dauid otpowye kaplanowy, rzekó̗cz: Myenyszly o nyewyastach, tegosmi ucyrpyely[475] od trzecyego dnya, iakosmi na drogó̗ wiszly, a bili ssó̗di mich slug cziste. Ale iusz tato droga pokalyana gest, ale bó̗dó̗ geszcze dzisz poswyó̗czone we ssó̗dzech. Tedi kaplan dal gemu chleb poswyó̗tni, bo gynego chleba tu nye bilo, geno chlebowye obyetowany, gesz bily wszó̗ly przed panem, abi bily prziloszeny chlebowye goró̗ci. Tedi bil tu geden mó̗sz s slug Saulowich tego dnya wnostrz* w stanye boszem, gemu gymió̗ bilo Doek Ydumski, moczni pastirz Saulow, gen pasl muli Saulowy[476]. W tó̗ dobó̗ rzecze Dauid k Achimelechowy: Maszly tu na doró̗szu*[477] kopye albo myecz? bocyem myecza a brony swey nye wszó̗l s sobó̗, bo roskazanye krolyowo to myó̗ ukwapylo. Achimelech rzecze: Oto myecz Golyata Fylystinskego, gegosz zabyl na wdoly Terebynskem, a gestcy obynyon plasczem po Efot. a chceszly ten wszó̗cz, weszmy, bo nye gynego kromye tego. Dauid rzecze: Nye temu ny genego rownya, day my gy. Tedi Dauid wstaw tego dnya, y byeszal przed Saulem precz, y prziszed* ku krolyowy gymyenyem Achis, do Geth. K nyemu slugy Achis, uzrawszi* gy, rzekly: Azali to nye gest Dauid krol zemski? wszak o nyem spyewano w tanczoch rzekó̗cz: Saul pobyl tysyó̗cz, a Dauid dzesyó̗cz tysyó̗ci? Tó̗ rzecz pocznye [Dauid] bracz na miszl w swem syerczu, a pocznye syó̗ ubawacz* barzo Achis, krolya gethskego. Y pocznye syó̗ przed nym szalyonim czinycz przes usta, a matal syó̗ myedzi gych ró̗kama, o drzwy sió̗ tlukó̗cz, y cyekli gemu szlyni (śliny) na brodó̗. W tó̗ dobó̗ Achis rzecze ku swim slugam: Wydzawszi czlowyeka zabilego, przeczecye gy prziwyedly ku mnye? Zaly nam nye dostawa wszcyeklich, przeczescye prziwyedly tego, abi syo wscyekal przi mnye? puscycye gy precz, acz nye chodzi do mego domu.

XXII.

Zatym Dauid szedl odtó̗d precz, y ucyekl do geney iaskynyey gymyenyem Adollam. To gdi usliszely bracya gego y wszitek dom oczcza gego, sczedszi syó̗ k nyemu tam, seszly syó̗ wszitci, gisz syó̗ biły zan zamó̗cyly, a obcyó̗szeny czudzim zboszim[478] a gorzkó̗ miszlyó̗, y uczinyon gest ksyó̗szó̗cyem nad nymy. A bilo s nym ku cztirzem sstom mó̗szow. Tedi Dauid szedl ottó̗d do Masfat, gesz gest w Moabskey zemy, y rzecze Dauid ku krolyowy Moabskemu: Proszó̗ cyebye, abi bidlyly ocyecz moy a matka moia s wamy, doió̗d nye wzwyem, czso se mnó̗ pan ucziny. Y ostawyl ge przed krolem Moabskim, y ostaly u nyego wszech dny, w nychszeto Dauid bil na tey posatce. Tedi Gaad prorok ku Dauidowy rzekl: Nye biway daley na tey posatce, ale gydzi do zemye Iuda. Y szedl Dauid y prziszedl na Iyas Areth. To vsliszaw (usłyszaw) Saul, isze syó̗ Dauid a cy mó̗szowye, gysz s nym bily*. A zatim gdi bidlyl Saul w Gabaa na lesye, geszto slowye Rama, dzerszó̗cz kopye w ró̗ku, a wszitci sludzi gego staly okolo gego. Y rzecz(e) Saul ku swim slugam, gysz okolo gego staly. Posluchaycye mnye nynye, sinowye Gemyny, azaly wam wszitkim sin Ysay da roley a wynnyce a ycziny (uczyni) vas wlodarzmy a sprawczamy? Boscye w szitci przecyw mnye przisyó̗galy, a nye ny genego z was, kto my bi ziawyl. A nawyó̗cey, gdisz y sin moy syó̗ zaslyubyl s nym, Yzay z Dauidem[479]. A nye ny genego z was, ktobi syó̗ za myó̗ smó̗cyl, albo ktobi my to zwyastowal. przeto ysze wzbudził sin moy slugó̗ mego przecyw mnye nyeprzyiacyelem, gen my syó̗ przecywy asz do dzisyego dnya. K temu otpowye Doek ydumski, gen przed nym stawal a bil przed...

Tu brak 4 kart. wyrwanych z kodexu, których dotychczas nigdzie nie odszukano.
Poczyna się teraz to, co się mieści na drugiéj z kart, będących w posiadaniu p.Maciejowskiego.
(XXVI, 3).[cz]

...a udzalal sobye twyrdze w Gabaa Achile, tego wdolya, gesz bilo przecyw pusczi na drodze, a Dauid bidiyl na pusczi. A wydzó̗cz, ysze prziszedl Saul po nyem na pusczó̗, posiał lazó̗ki swe y wzwyedzal, ysze tam prziszedl Saul. A wstaw Dauid taynye, y prziszedl na to myasto, gdze bil Saul. a gdi uzrzal to myasto, w nyemsze spal Saul a Abner, sin Ner, ksyó̗syó̗ nad gego ricerstwem, a uzrzaw Saula spyó̗c w stanye, a gyni lyud wszó̗di okolo gego: w tó̗ dobó̗ rzecze Dauid ku Achymelechowy Etheyskemu a ku Abyzai, sinu Sarwye, bratu Ioabowu, rzekó̗cz: Ktori se mnó̗ poydze do stanow ku Saulowy? Rzecze Abyzai: Ia poydó̗ s tobó̗. Y prziszedl Dauid a Abyzai k lyudu w noci, y nalyazlasta Saula leszó̗cz a spyó̗cz w stanye, a kopye tczó̗cz[480] w zemy u gego glowi, a Abner a gyni ly(u)d spyó̗c okolo gego. Tedi rzecze Abyzay ku Dauidowy: Zawarl dzissya bog nyeprzyiacyelya twego w twó̗ rokó̗, a przeto przebodó̗ gy ia kopygym ku zemy genó̗, a wtore nye bó̗dze trzeba. Y rzecze Dauid: Nye zabyiay gego, a kto gest ten, gen swoge ró̗ce podnyesye na mazanego boszego, a nye bó̗dze grzeszni? Y rzecze Dauid: Tak gyscye, iako bog sziw kromye cyebye[481], acz gego pan sam nye zabyge, abo dzen gego przidze abi umarl, abo aczbi w boiu sczedl: tak my bó̗dz pan myloscyw, isze nye wzwyodó̗ ró̗ki mey na mazanego boszego. A przeto weszmy kopye, gesz gest u gego glowi, a korczak s wodó̗, podzwasz precz. Y wszó̗l Dauid kopye a korczak s wodó̗, gen bil u glowi Saulowi, y szlasta przecz*. a nye bilo tu ny genego, ktobi to wydzal a rozumyal albo uczul[482], bo spaly wszitci, bo sen boszi ge bil nadszedl. A gdisz odidze Dauid w stronó̗, stal na wyrzchu gori z daleka, a bila wyelka szirz myedzi gymi: tedi wzwola Dauid k lyudu a ku Abnerowy, sinu Ner, rzekó̗cz: Abner, Abner! Zaly my nye otpowyesz? Abner k temu rzecze: Ktosz ti, gysz wolasz a czinysz nyepokoy krolyowy? Tedi rzecze Dauid: Zaly nye gesz ti mó̗sz, a kto gest tobye rowni w Israelskem lyudu? Przeczesz nye strzegl pana twego krolya? Bo wszedl geden s zastó̗pa nyeprzyiacyel, abi zabyl pana twego krolya. Nye gest to dobrze, czsosz uczinyl. Tak gyszcye iako bog szyw, wiscye dostoyny szmyercy, iszescye nye strzegly pana waszego mazanego boszego. A przeto pozrzicye, gdze gest kopye krolyowo, a gdze korczak z wodó̗, gysz bil u gego glovi? Tedi poznaw Saul glos Dauidow, rzekl: Twoyly gest to glos, sinu moy? Rzecze Dauid: Moy glos, panye moy. A rzekl: Przecz pan moy krol nyenawydzi slugy swego, a czsom uczinyl, albo czso gest zlego w mey ró̗ce? A przeto proszó̗ tego, panye moy krolyu, slisz slowa slugy twego: Wzbudzaly cyó̗ pan przecywo mnye, ukoy syó̗ w wolney obyecye zaszszoney. só̗ly sinowye lyuczsci, zlorzeczeny przed bogem, gysz myó̗ wirzucyly dzisz, abich nye bidlyl w dzedziczstwye boszem, rzekó̗cz: Gydzi, sluszi czudzim bogom. A to iusz nye bó̗dz przelyana krew ma na zemyó̗ przed panem mim. bo wiszedl krol israhelsky, abi szukal pchli sziwey, iako szukaió̗ kuropatwi na gorach. Tedi rzekl Saul: Zgrzeszilem, wrocz syó̗ zasyó̗, sinu moy Dauidzie, bo wyó̗cey nye chczó̗ nycs zlego uczinycz tobye, przeto ysze bila tobye droga dusza ma przed oczima twima, yszesz myó̗ nye zabyl dzisz. Bo iawno gest, yszem nyemó̗drze czinyl a barzom wyelya nye wyedzal. Rzecze Dauid k nyemu: Owa, tocz kopye krolyowo. przidzi geden s slug krolyowich, wezmysz ge. A bog otplacy kaszdemu podle gego sprawyedliwoscy a wyari. bo cyó̗ bil pan podal dzisya w moy ró̗ce, y nye chcyalem wznyescz ró̗(ki) mey na mazanego boszego. A iakosz gest uczinyona dusza twa dzisz ote mnye uwyelbyona, takesz uwyelbyona bó̗dz dusza ma przed bogem, a wizwol myó̗ ze wszego zamó̗tka. Tedi rzecze Saul Dauidowy: Poszegnani ti, sinu moy Dauidze, a zayste, czinyó̗cz bó̗dzesz czinycz, a mogó̗cz moc bó̗dzesz. Y szedl Dauid swó̗ drogó̗, a Saul syó̗ wrocyl na swe myasto.

XXVII.

Tedi rzecze Dauid na swem syerczu: Nyegdi nyektorego dnya dostanó̗ syó̗ Saulowy w ró̗ce. Zaly nye lepyey, ysze ia ucyekó̗, a zachowam sziwot swoy w Fylysteyskey zemy, abi zufal Saul, a przestal szukacz myó̗ po wszech kraynach israhelskich? A przeto ucyekó̗ z gego ró̗ku. Tedi wstaw Dauid, i szedl precz, on a szescz set mó̗szow s nym, ktorzisz bily ku Achis, sinu Maog, krolyovy Gethskemu. Y bidlyl s Achis Dauid w Geth, on a mó̗szowye gego, y rodzyna gego a dwye szenye gego, Achynoem Gezrahelycska, a Abygayl szona nyegdi Nabelowa Carmelskego. Tedi powyedzano Saulowy, isze ucyekl Dauid do Geth, y nye chcyal wió̗cey sukacz*. Y rzeki Dauid ku Achis: Nalyazlemly myloscz twó̗, day my geno myasto w nyekto-

Póty text obu kart odszukanych. Wracamy teraz do kart zachowanych w kodexie.[da]

rem myescye teyto włoscy, acz tu bidlyó̗: a k czemu gest to, ysze ia, sluga twoy, bidlyó̗ w krolyowye myescye s tobó̗)? A tak dal gemu Achis tego dnya geno myasto, gymyenyem Sycyelech, przetosz dostalo syó̗ to myasto krolyom szidowskim asz do dzisyego dnya. A bila lyczba dnyow, w nychsze Dauid bidlyl w filysteyskey zemy, cztirzi myesyó̗ce. Zatim Dauid pocznye wschodzicz a mó̗szowye gego, a braly lupi w tich myescyech: Gedzuri, a Geti*, y Amalech. Bo tich lyudzi nyewyernich bidlylo pelno z dawna po wszey zemy tó̗di, geszto chodzily ot tego myasta Sur asz do Egypskey zemye. Y zagubyal Dauid wszitkó̗ tó̗ zemyó̗ gych, a nye ostawyal mó̗sza sziuego any szoni, a byerzóc* owce, woli, osli y wyelbló̗di, y odzenya. y wraczal syó̗ a przichodzil ku krolyowy Achis. A gdisz k nyemu mowyl Achis krol: Kogosz dzisz przebyial, Dauid otpowyedzal: Przecyw poludnyu Iuda, a przecyw poludnyu Geramel, a przecyw poludnyu Ceny. Ny mó̗sza ny szoni nye sziwyl Dauid, a nykogo przewodzil s sobó̗ do Geth, rzekó̗cz: Snadzbi mowyl przecyw nam. To czinyl Dauid, a to bil gego obiczay wszech dny, w nychszeto bidlyl w fylysteyskey wloscy. Y uwyerzil Achis Dauidowy, rzekó̗cz: Wyele zlego czinyl lyudu swemu israhelskemu, a przeto bó̗dz moy sluga na wyeky.

XXVIII

Tedi syó̗ w tich dnyoch stalo, ysze sebraly Fylystinowye swe zastó̗pi, abi syó̗ prziprawyly ku boiu przecyw israhelkemu lyudu. Y rzecze Achis ku Dauidowy: Wyedz to zaiste, ysze winydzesz se mnó̗ na twyrdze, ti a mó̗sze twoy. Dauid otpowye ku Ackis, rzekó̗cz: Nynye wzwyesz, czso ucziny sluga twoy. Tedi rzecze Achis ku Dauidowy: A ia cyó̗ uczmyó̗ stroszem glowi mey po wszitki dny. Zatim Samuel umarl, a plakal gego vszitek lyud israhelskl, a pogrzebly gy w Ramata, w myescye gego. A w ti czasi wignal bil Saul s zemye wszitki wyesczce a guszlnyki. A pobyl ty wszitki, gysz myely w brzusze wyescze czari[483]. Tedi sebrawszi syó̗ Fylysteowye, a prziszly a wzdzalaly sobye twyrdze w Sunnam. A zatim takesz sebral Saul wszitek lyud israhelski, a prziszedl do Gelboe. A uzrzaw Saul stani fylystinske, y bal syó̗, a lyó̗klo syó̗ syerce gego barzo. Tedi prosyl radi Saul od boga, y nye otpowyedzal gemu, any przes sni, any przes kaplani, any przes proroki. Y rzekl Saul ku swim slugam: Szukaycye my szoni, iasz ma wyeszczbó̗, acz k nyey poydó̗, a wzwyem przes nyó̗. Tedi sludzi rzeknó̗: Gest gena szona, gesz ma wyeszczbó̗, w Endor. Tedi Saul przemyenyw odzenye, a wszó̗w na syó̗ gyne rucko, y szedl, a dwa mó̗sza s nym. Y prziszly ku szenye w noci, y rzecze: Czaruy my przes gusla, a wskrzesz my, gegosz ia tobye powyem. Ta szona gemu powye: Owa, ti to dobrze wyesz, czso uczmyl Saul, a kako zagladzil a wignal s zemye guszlnyki a wyescze. przecz przeslyadugesz dusze mey, abich bila zabyta? Y przisyó̗gl gey Saul w bodze, rzekó̗cz: Szyw gest pan, nye stanye syó̗ tobye nyczs zlego przeto. Tedi ona rzecze: Kogo chcesz, acz wskrzeszó̗ tobye? On rzecze: Samuela my wskrzesz. A gdisz uzrzala szona Samuela, zawolala wyelykim glosem, rzekó̗cz ku Saulowy: Czemusz myó̗ k temu prziprawyl? a wszakosz ti Saul. Krol gey rzecze: Nye boy syó̗! Czsosz wydzala? Y rzecze nyewyasta ku Saulowy: Bogym wydzala gydó̗cze s zemye. Tedi Saul rzecze: Iaka twarz gego? K temu ona rzecze: Mó̗sz stari gydze, odzaw syó̗ plasczem. Y zrozumyal Saul, ysze Samuel, a poklonyw syó̗ na swe oblycze k zemy, y modlyl syó̗. Tedi rzecze Samuel ku Saulowy: Przeczesz my nyepokoy uczinyl, abich bil wzkrzeszon? Saul rzecze: Barzom znó̗dzon, bo Fylysteowye boiuió̗ przecywo mnye, a bog odstó̗pyl ode mnye, a nye chcyal myó̗) usliszecz any przes proroki, any przes sni. przetom cyebye y wezwal, abi my ukazal, czso bich myal czinycz. Tedi rzecze Samuel: Czso myó̗ pitasz, gdi bog od cyebye otstó̗pyl, a szedl ku nyeprziiacyelyowy twemu? Bocz tak tobye ucziny pan, iako mowyl przes myó̗), a odeymye twe krolewstwo ot cyebye, a da ge blysznyemu twremu Dauidowy. Bosz nye posłuchal glosu boszego, anysz uczinyl gego przikazanya gnyewu a roznyewanya gego nad Amalechem. przetosz to cyrpysz, csocz uczinyl pan tobye dzisz. A da cyó̗ bog y lyud israhelski s tobó̗ w ró̗ce Fylystinow, a za iutra ti y sinowye twoy bó̗dzecye se mnó̗. a takesz da pan w ró̗ce Fylystinow twyrdze israhelske. W tó̗ dobó̗ Saul padnye, rospostarw syó̗ na zemy, bo syó̗ bil urzasl slow Samuelowich, a syli nye myal, bo bil nye iadl chleba czalego tego dnya. Zatym weszla ta nyewyasta ku Saulowy y wydzala gy[db] leszó̗cego, bo syó̗ bil barzo zamó̗cyl. Y rzecze k nyemu: Owa, usluchala sluga twa glosu twego, a poloszila duszó̗ mó̗ w ró̗ce twey, a usluchalam rzeczy twich, geszesz ku mnye mowyl. A przeto ti takesz usluckay glosu slugy twey, a poloszó̗cz kó̗s chleba przed tobó̗, abi poiadw, posylyl syó̗, a mogl drogó̗ uczinycz. Ale on nye chcyal uczinycz, rzekó̗cz: Nye bó̗dó̗ gescz. Tedi gy przypó̗dzily sludzi gego a ta nyewyasta, ysze tak usluchal gich, wstaw s zemye y syadl na loszu. A myala ta nyewyasta wyelkonocnego cyelcza w swem domu, a poszpyesziwszi, y zabyla gy, a wszó̗wszi mó̗ki, y rozmó̗cyla a nawarzila przesznyc, y poloszila przed Saulem y przed gego slugamy. A gdisz gedly, wstawszi y chodzily przes czaló̗ nocz tó̗.

XXIX.

Tedi zgromadzily syó̗ zastó̗powye fylystinsci w Iafech w tem myescye. a Israhelski lyud zdzalal sobye czwyrdze nad studnyczó̗, iasz gest w Gezrahel. Y chodzily slugy fylystinsci po sstooch[484] w zastó̗pyech a po tisyó̗czoch. Ale Dauid a mó̗szowye gego bily w naposlednyeyszem zastó̗pye s krolem Achis. Tedi rzeku* ksyó̗szó̗ta fylystinska ku krolyowy Achis: Czso chczó̗ szidowyecy? Achis otpowye ksyó̗szó̗tom fylystinskim: Zaly nye wyecye, isze gest to Dauid, gysz bil (był) krolya Saula sluga israhelskego, a gest u mnye wyele dny, a nye nalyazlem do nyego nyczego ot tego dnya, iakosz ucyekl ku mnye, asz do tego dnya? A roznyewawszi syó̗ ksyó̗szó̗ta fylystinska, rzekly k nyemu: Nyechacz syó̗ wrocy mó̗sz, a syedzi na swem myescye, na nyemszesz gy usadzil, acz nye geszdzi s namy do boia, abi nye bil przecyw nam, gd pocznyem boiowacz. Y kako bó̗dze moc gynako ukoycz pana swego, geno nad naszimy glowamy? Wszak gestto ten Dauid, gemusz spyewano w tanczu, rzekó̗cz: Saul pobyl tysyó̗cz, a Dauid dzesyó̗cz tysyó̗czow. Tedi wezwaw Achis Dauida, rzecze k nyemu: Szyw gest pan, iszesz ti prawi a dobri przede mnó̗, a wigechanye twe a wgechanye se mnó̗ gest na twyrdze, a nye nalyazlem do cyebye nycs zlego ode dnya tegosz, ktoregosz ku mnye prziszedl, asz do tegoto dnya. Ale ksyó̗szó̗tom syó̗ nye lyubysz. Przeto wrocz syó̗, a gydzi w pokoiu, a nye gnyewaw ksyó̗szó̗t fylystmskich. Tedi rzecze Dauid krolyowy Achis: Czsom uczinyl, a czsosz nalyazl do mnye, slugy twego, od tego dnya, iakom bil prziszedl, a bil przed tobó̗ asz do tego dnya, abich nye szedl a boiowal s nyeprzyiacyelmy pana mego krolya? Achis otpowyedzal y rzekl Dauidowy: Wyem, iszesz ti dobri przede mnó̗, iako angyol boszi. Ale ksyó̗szota fylysteyska rzekli: Nye poydze s namy w boy. Wstan rano, ti a slugy pana twego, gysz s tobó̗ prziszly. a gd w noci wstanyecye, a pocznye swytacz: gydzcyesz. Tedi wstaw w noci Dauid a mó̗szowye gego, abi gedly[485] rano, a wrocyly syó̗ do zemye fylystinskey. Ale Fylystinowye gechaly do Gezrahel.

XXX.

A gdisz przydze Dauid a mó̗szowye gego do Sycyelech trzecyego dnya, nalycz (?) mó̗szowye Amalechiczsci przyiawszi, rzucyly syó̗ s poluudnya* y pobyly Sycyelech a zapalyly ge. A zgymawszi nyewyasti, y poió̗ly s tego myasta od malego asz do wyelkego. any genego nye zabyly, ale s sobó̗ poió̗wszi, y gely[486] drogó̗ swó̗. A gdisz przidze Dauid a mó̗szowye gego do myasta, a naleszly gee spalyone ognyem, a szoni swe, y syni swe, y dzewki swe poió̗te a gymane: podnyosszi Dauid a mó̗szowye, gisz s nym bily, glosi swe, y plakaly tako dlugo, dokó̗d mogły slzi pusczacz. A takesz dwye szenye Dauidowy ió̗cye y poió̗ti bili*, Achinoem Gezrahelyczska a Abygayl, zona Nabalowa Carmelskego. Y zamó̗cy ssyó̗* Dauid barzo, bo gy chcyal lyud kamyonowacz, kaszdi zaluyó̗cz sinow a dzewek swich. Tedi Dauid posylyó̗ syó̗ w panye bodze swem, rzecze ku kaplanowy Abyatarowy Achimelechowu: Przynyesz my poswyó̗tne rucho[487] Efod. y przinyosl Abyatar poswyó̗tne rucho[487] Efod ku Dauidowy. Y radzil syó̗ Dauid boga, rzekó̗cz: Gechaczly po tich lotroch, czily nyczs, a zgymamly ge? Tedi pan rzecze k nyemu: Gedz za nymy, bo zayste zgymasz ge, a odeymyesz lup. Y ial Dauid za nymy y szeszcz set mó̗szow, ktorzi biLy s nym, a prziszly ku genemu potoku Bezor. Ale biLy z nych nyektorzi ustaLy, y ostaLy tu. Ale Dauid a cztirzi ssta mó̗szow szLy po nych. bo gich dwye sscye bilo ostaLo, ysze bily tako ustaly, ysze nye mogly gydz daley przes ten potok Bezor. Y naleszly mó̗sza Egypskego na polyu, y prziwyedly gy ku Dauidowy, y daly gemu chleba pogescz, a napyl syó̗ wodi. a takesz nyemali ulomek fygow, a dwa swyó̗ski suszonego wyna. A gdisz tego poiadl, nawrocyla syó̗ dusza gego weyn, y okrzezwyal*, bo bil nye iadl chleba any wodi pyl za trsy dny a za trsy noci. Tedi rzecze k nyemu Dauid: Czigesz ti, albo otkó̗desz prziszedl, albo dokó̗d gydzesz? K temu on rzecze: Pacho...

Tu braknie kart 39 wytarganych.
separator poziomy
KRÓLEWSKIE III.
(XIII, 6).[dc]

...a modl syó̗ za myó̗, acz syó̗ nawrocy ró̗ka moya mnye. Y modlyl syo mó̗sz boszi oblyczu boszemu, y nawrocyla syó̗ ró̗ka krolyowa k nyemu, y uczinyla syó̗, iako drzewyey bila. Tedi kroi przemowyl ku mó̗szowy boszemu, rzekó̗c: Podz se mnó̗ do domu, abi obyad(o)wal, a obdaruió̗ cyó̗. Mó̗sz boszi otpowyedzal krolyowy: Bi my dal polowyczó̗ domu twego, nye poydó̗ s tobó̗, any gescz bó̗dó̗ chleba, any pycz wodi w tem myescye. bo my tak przikazano slowem boszim, gen my przikazal : Nye bó̗dzesz gescz chleba, any pycz wodi, any syó̗ wroczisz drogó̗, ió̗szesz prziszedl. Y odszedl gynó̗ drogó̗, a nye wrocyl syó̗ dró̗gó̗*, ió̗sz bil prziszedl do Betel. W tó̗ dobó̗ geden prorok stari bil w Betel, k nyemu prziszedszi sinowye gego, y rospowyedzó̗ oczczu swemu wszitko, czso bil uczinyl mó̗sz boszi tego dnya w Betel, a ta slowa, iasz bil mowyl ku krolyowy, rospowyedzely oczczu swemu. K nym ocyecz gich rzekl: Ktoró̗ drogó̗ odszedł? Y ukazały drogó̗ sinowye gego, ió̗sz bil szedl mó̗sz boszi, gen bil prziszedl s Iuda. Y rzekl ku swim sinom: Osyodlaycye my osla. A gdisz osyodlaly, wsyadl y gechal za mó̗szem boszim, y nalyazl gy pod terebyntem, y rzekl: Tylysz mó̗sz boszi, genszesz prziszedl s Iuda? On otpowye: Iacyem. W tó̗ dobó̗ rzecze k nyemu: Podz se mnó̗ do domu, abi iadl chleb. On rzekl: Nye mogó̗ syó̗ wrocycz, any s tobó̗ gydz, any bó̗dó̗ gescz chleba, any bó̗dó̗ pycz wodi w tem myescye. bo mowyl pan ku mnye slowem boszim, rzekó̗cz: Nye bó̗dzesz gescz chleba, any pycz wodi tam, any syó̗ wrocysz drogó̗, ió̗sz tam przidzesz. On k nyemu rzekl: A iacyem prorok, iako y ti, a angyol mowyl ku mnye slowem boszim, rzekó̗cz : Poymy gy zasyó̗ s sobó̗ do twego domu, abi iadl chleb a pyl wodó̗. Selgal gym*, a poió̗l gy s sobó̗. y iadl chleb w domu gego, a pyl wodó̗. A gdisz syadl ku stolu, przemowyl pan ku prorokowy, gysz gy bil zasyó̗ prziwyodl. Y wzwolal ku mó̗szowy boszemu, gensze bil prziszedl s Iudi, rzekó̗cz: To mowy pan: Yszesz nye bil posluszen ust boszich, a nye chowalesz przikazanya boszego, gesz bil tobye przikazal pan bog twoy, a wrocylesz syó̗, a iadlesz chleb, a pylesz wodó̗ w tem myescye, gen przikazal tobye, abi nye iadl chleba any pyl wodi: nye bó̗dzesz pochowan w grobye oczczow twich. A gdisz iadl chleb, a pyl: osyodlal osia swego prorok, gegosz bil zasyó̗ prziwyodl. A gdisz poydze precz: nalyazl gy lew na drodze y zabyl gy. Y bilo cyalo gego porzuczono na drodze, a ossyel stal podle gego, a lew stal podle cyala martwego. A mó̗szowye gydó̗cz, uzrzely cyalo porzuczone na drodze, a lwa stoió̗cego podle cyala. A prziszedszy do myasta, y roznyeszly, w nyemsze ten stari prorok bil. To usliszaw prorok ten, gen gy bil prziwyodl z drogy, rzekl: Mó̗sz boszi gest, gensze nye bil posluszen rzeczi ust boszich, y dal gy pan lwowy, y rostargal gy, y zabyl podle slowa boszego, gesz mowyl k nyemu. Y rzekl ku swim sinom: Osyodlaycye my osla. A gdisz osyodlaly, tedi on wsyadw na osla, y szedl a nalyazl cyalo gego porzuczone na drodze, y osla a lwa stoió̗ce podle cyala, y nye iadl lew cyala, any oslowy czso uczmyl. Tedi prorok wszó̗w mó̗sza boszego cyalo, y wloszil ge na osia, a wrocyw syó̗ y nyosl ge do myasta prorok stari, abi gego plakaly. Y poloszil gy w swem grobye, a plakaly gego rzekó̗cz: Byada, byada, bracye moy! A gdisz gy oplakaly, rzekl ku sinom swim: Gdi ia umró̗, pochowaycye myó̗ w grobye, w nyemszeto mó̗sz boszi pochowan, podle koscy gego poloscye koscy me. Bo richlo napelny syó̗ rzecz, ió̗sz mowyl a przepowyedzal slowem boszim przecyw oltarzu, gen gest w Betel, a przecyw wszitkim koscyolom modlebnim na gorach, gesz só̗ w myescyech Samarskich. Po tich slowyech nye odwrocyl syó̗ Geroboam z drogy swey nagorszey, ale zasyó̗ uczinyl z naposzlednyeyszego lyuda kaplani modl gornich. ktokoly chcyal, napelnyl ró̗kó̗ gego, y bil kaplanem modl gornich. A prze tó̗ prziczinó̗ zgrzeszil dom Geroboamow, a wiwroczon y zagladzon z wyrzcha zemye.

XIIII.

Tego czasu roznyemogl syó̗ Abya, sin Geroboamow. Tedi rzekl Geroboam ku swey szenye: Wstanó̗c, przemyen odzenye na sobye, abi cyebye nye poznal, bi bila szona Ieroboamowa, a gydzi do Sylo, tu gdzesz gest Achias prorok ten, gen mowyl mnye, isze bich myal krolyowacz nad tymto lyudem. A wreszmy na swó̗ ró̗kó̗ dzesyó̗cz chlebow, a pokró̗tó̗, a ssó̗d myodu, gydzi k nyemu, bo on tobye powye, cso syó̗ ma przigodzicz temu dzecyó̗cyu. Y uczinyla szona, iako gey bil rzekl Geroboam. wstawszi, y szla do myasta Sylo, y nalyazla dom Achiaszow, a on nye mosze wydzecz, bosta syó̗ bile zamroczile oczi gego staroscyó̗. W tó̗ dobó̗ pan ku Achiaszowy rzekl: Owa, tocz szona Geroboamowa przidze[dd] k tobye, abi ot cyebye radó̗ wszó̗la o swem sinu, gen nyemosze. To a to gey mow. A gdisz weszla, porzekla syó̗, bi nye bila ta, ktorasz bila. Ió̗sz gdisz usliszal Achias gydó̗c, a (o)na gydze we dzwyrzi, y rzecze: Wnydz , szono Geroboamowa. przecz syó̗ ginó̗ czinysz? a iam k tobye poslan twardi posel. Gydzy, a powyecz Geroboamowy: Tocz mowy pan bog israhelski: Przeto, yszem cyebye powiszil s poszrotkta* lyuda, a dalem cyó̗ nad moy lyud israhelski, wodzem ucziny w cyó̗, a rozdzelylem krolewstwo domu Dauidowa, a dalem ge tobye, y nye bilesz, iako sluga moy Dauid, gensze ostrzegal przikazan mich a naszlyadowal myó̗ ze wszego syercza swego, czinyó̗c czso bilo lyubo przed mim oblyczim, ale czinylesz szle nade wszitki, gysz bily przed tobó̗, a uczinyl gesz sobye bogy czudze a dó̗te, abi myó̗ ku gnyewu wsbudzil, a mnyesz zarzucyl za syó̗: przetosz ia przywyodó̗ wszitko zle na dom Geroboamow, a zagubyó̗ z Geroboamowa domu y psa y mdlego, a zarzuczonego y nanyszszego w israhelskem lyudu, a ocziscyó̗ ostatki domu Geroboamowa, iako wicziscyaió̗ gnoy asz do czistoti. Ktorzikoly zemró̗ z lyuda Geroboamowa w myescye, snyedzó̗ ge psy, a ktorzi zemró̗ na polyu, snye ge ptastwo nyebyeske. bo to mowyl pan. Przeto ti wstanó̗c, gydz do swego domu. a gdisz podzesz do myasta, w tó̗ dobó̗ umrze pacholyk, y bó̗dó̗ gego plakacz wszitci lyudze israhelsci, a pochowaió̗ gy. bo on sam bó̗dze wnyesyon do grobu z lyuda Geroboamowa. bo naleszono gest do nyego wszitko dobre ku panu bogu israhelskemu w domu Geroboamowye. A pan sobye ucziny krolya nad israhelskim lyudem, gen pobyge dom Geroboamow tego dnya a tego czassu. A pobyge pan bog dom israhelski, iako syó̗ rusza trescz w wodze, a wiplewye Israhel s zemye teyto dobrey, ió̗sz dal oczczom gych, a rozwyege ge za potok, bo czinyly sobye lugy[488], abi gnyewaly pana. A poda ge pan bog israhelsky prze grzechy Geroboamowi, gymysz zgrzeszil, a ku grzechu prziprawyl lyud israhelski. Tedi wstawszi szona Geroboamowa, y szla a prziszla do Tersa, a gdisz przestó̗pyla przes prog domowi, nalyazla, ano dzeczó̗ umarlo, a pochowaly ge. Y plakal gego wszitek dom israhelski podle slowa boszego, gesz mowyl przes slugó̗ swego Achiasza proroka. Ale gyny uczinkowye Geroboamowy, kako boiowal a krolyowal, popysani só̗ w ksyó̗gach uczinkow dny krolyow israhelskich. A dny, w nychsze krolyowal Geroboam, bilo lyat dwadzesszcya y dwye. Y skonczal Geroboam s swimy oczci, a Nadab, sin gego, krolyowal w myasto gego. Ale Roboam, sin Salomonow, krolyowal w Iuda. W genem a we trzidzesszcy lecyech bil Roboam, gdisz poczó̗l krolyowacz. a syedmnaczcye lyat krolyowal w Ierusalem myescye, gesz zwolyl pan, abi tu poloszil gymó̗ swe, ze wszech pokolen israhelskich. A bilo gymyó̗ macyerze gego Naama Naamanycska*[489]. Y czinyl dom Iudow nyeprawye przed bogem, a gnyewaly gy na wszitkem, gesz czinyly oczczowye gych swimy grzechi. Bo takesz ony wzdzalaly tu oltarze a slupi a lugy na wszelkem przigorzu wisokem, a pod wszelkim drzewym rozdzanim. A bily tedi w zemy kaplany modlebny, a czinyly wszelke rzeczi ganyebne poganske, gesz pan pogubyl przed oblyczim israhelskim. A pyó̗tego lyata krolyowanya Geroboamowa* przyial Sechach*, krol Egypski, do Ierusalema, y pobral skarbi domu boszego a skarbi krolyowi, a wszitko podrapyeszil, a scziti zlote, gichsze bil nadzalal Salomon. W myasto gich Roboam naczinyl sczitow myedzanich, y dal ge wodzom sczitownim a tim, gisz ponoczowaly przede dzwyrzmy domu krolyowa. A gdisz chodzil krol do domu boszego, noszily ge cy, gysz myely urzó̗d naprzod chodzicz, a potem ge zasyó̗ przinosyly do chowatedlnyce odzenya sczitowego. A gyny uczinkowye Roboamowy a wszitko, czsosz czinyl, popysano gest w ksyó̗gach uczinkow krolewskich Iuda. Y bila walka myedzi Roboam a myedzi Geroboam po wszitki dny. Y skonal Roboam s swimy oczci, a pochowali s nymy w myescye Dauid. a gymyó̗ macyerzi gego Naama Naamanyczska*. Y krolyowal Abya, sin gego, w myasto gego.

XV.

A osmego naczcye lyata krolyowanya Geroboama, sina Nabatowa, krolyowal Abyas nad Iudó̗. Trsy lyata krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerzi gego Macha, dzewka Absolonowa. A chodzil po wszech grzechoch oczcza swego, gesz przed nym czinyl, a nye bilo syerce gego swyrzchowane s panem bogem gego, iako syerce Dauida, oczcza gego. Ale prze Dauida dal gemu pan bog gego swyatloscz w Ierusalem, abi wskrzesyl sina gego po nyem, abi stalo Ierusalem. przeto isze Dauid prawye czinyl przed bogem, a nye sstó̗powal ze wszego, czsosz gemu przikazowal pan bog gego, wszech dny sziwota gego, kromye uczinka Uriaszowa Eteyskego. Ale wszako bila walka myedzi Roboam a Geroboam wszego czasu sziwota gego. A gyny uczinkowye Abyaszowi, a wszitko, czsosz[de] czinyl, popysany w ksyó̗gach skutkow duyow krolyow Iuda. A bila walka myedzi Abyaszem a Geroboam. Y skonal Abyasz s swimy oczci, a pochowaly gy w myescye Dauid. A krolyowal Aza, sin gego, w myasto gego. A we dwudzestu lyat Geroboama, krolya israhelskego, poczó̗l krolyowacz Aza, krol Iudzski, y krolyowal geno a czterdzesszcy lyat w Ierusalemye. a gymyó̗ gego macyerzi Macha, dzewka Absolonowa. Y uczinyl Aza prawye[490] przed oblyczim boszim, iako Dauid, ocyecz gego, a wignal kaplani modl s zemye, a ocziscyl wszelke szaradnoscy* modlebne, gesz bily uczinyly oczczowye gego. A nadto y Machó̗ macyerz swó̗ odwyodl, abi nye bila ksyó̗sznó̗ó̗ w szwyó̗cy tey modli Priapy[491], na gey lugu, gysz bila poswyó̗cyla. A skazil iaskinyó̗ gey, a zlamal modló̗ ganyebnó̗, y spal(il) u potoka Cedron, ale koscyolow modlebnich na górach nye zatracyl. Ale wzdi syerce Aza swryrzchowano bilo s panem bogem gego wszech dny gego, a wnyosl ti rzeczi, gesz bil poswyó̗cyl ocyecz gego a slyubyl, w dom boszi, szrebron a zloto a ssó̗di. A bila walka myedzi Aza a Baza, krolem israhelskim, wszitkich dny sziwota gich. Zatim Baza, krol israhelski, wziaw (wzjaw) do zemye Iudowi, y udzalal wisokoscz[492], abi nye mogl nygeden any wchodzicz any wichó̗dzicz* s stroni Azowi, krolya Iudzskego. Tedi Aza pobraw wszelke szrzebro a zloto, gesz bilo ostalo w skarbye domu boszego a w skarbye domu krolyowa, y dal ge w ró̗ce swim slugam. a poslal ge ku Benadowy, sinu Tabremonowu, sina Ezionowa, ku krolyowy Syrskemu, gysz bidlyl w Damasku, rzekó̗c: Uczwyrdzoni szlyub myedzi mnó̗ a myedzi tobó̗, myedzi oczcem twim a myedzi oczcem mim. Przetom poslal tobye dari, zloto a szrebro, a proszó̗, abi przidó̗cz wzruszil slyub, gysz masz s Bazó̗, królem israhelskim, acz ode mnye odidze. Tedi pozwolyl Benadab krolyowy Aza, poslal ksyó̗szó̗ta woyski swey po myescyech israkelskich, y pobyly Ation a Dan a Abeldom Macha, wszitkó̗ Cenerot, to gest wszitkó̗ zemyó̗ Neptalym. To usliszaw Baza, krol israhelski, przestaw wisokoscy dzalacz, wrocyl syó̗t do myasta Tersa. A zatym krol Aza poslal posli do wszitkey zemye Iudzskey, rzekó̗cz: Nyszadni nye bó̗dz wiyó̗t. Y odnoszily kamyenye wisokoscy y drzewye, gymysz bil dzalal Baza, y udzalal tym krol Aza myasto Gabaa-Benyamynske a Masfa. Ale gyny uczinkowye krolya Aza, a wszitka gego drustwa, a wszitko, csosz czinyl, a myasta, iasz udzalal, to wszitko popysano w ksyó̗gach skutkow dnyow krolyow Iuda. Ale w gego staroscy bolyali gy nogy, y skonczal s swimy oczczi, a pochowan s nymy w myescye Dauid, oczcza swego. Y krolyowal Iozaphat, sin gego, w myasto gego. Ale Nadab, sin Geroboamow, krolyowal nad Israhelem drugego lyata Aza, krolya Iuda. a krolyowal nad israhelskim lyudem dwye lecye. Y uczinyl to, csosz gest zlego przed oblyczim boszim, a chodzil po scyeszkach oczcza swego a po grzeszech gego, k nymsze on prziprawyl israhelski lyud. Y przecywyl syó̗ gemu Baza, sin Achia, s rodu Yzacharowa, y zaby(l) gy w Gebeton, gesz gest myasto ffylystinske. bo Nadab a wszitek lyud israhelski bily obiegly Gebeton. Przeto zabyl gy Baza trzecyego lyata Aza, krolya Iuda, y krolyowal w myasto gego. A gdisz krolyowal, zbyl wszitek narod Geroboamow, a nye ostawyl nygenego sziwo z gego plemyenya, doió̗d gego nye zagladzil, podle slowa boszego, gesz mowyl przes slugó̗ swego Achiasza Sylonytskego, prze grzechi Geroboamowi, gymyszto zgrzeszil, a ku grzechu prziprawyl lyud israhelsky. a prze tó̗ wynó̗, ysze gnyewal pana boga israhelskego. Ale gyny skutkowye Nadabowy, wszitko czsosz czinyl, só̗ popysany w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Y bila walka myedzi Aza, krolem Iudzskim, a myedzi Baza, królem israhelskim, wszitki dny sziwota gych. A trzecyego lyata Aza, krolya Iuda, krolyowal Baza, sin Achia, nad wszitkim israhelskim lyudem w Tersa, cztirzi a dwadzesszcya lyat. A czinyl zloscz przed panem, a naslyadowal Geroboama a grzechow gego, k nym przyprawyl isralski* lyud.

XVI.

W tó̗ dobó̗ tan przemowyl ku Hyeu[493], sinu Anany, przecyw Bazowy, rzekó̗cz: Przeto iszem cyó̗ powiszil s nyskoscy prochu, a posadzilem cyó̗ wodzem nad lyudem mim israhelskim, a tisz takesz chodzil po drodze Geroboamowe, a prziprawyalesz lyud moy ku grzechu israhelski, abi myó̗ gnyewal przes gich grzechi: Owa, tocz ia posznó̗ poslyatki Bazowi, a poslyatki domu gego. a uczinyó̗ dom twoy iako dom Geroboamow, sina Nabatowa. Gen umrze od Baza w myescye, snyedzó̗ gy psy, a kto z gego rodu umrze na zemy, sznye gy ptastwo nyebyeske. O gynich skutcech Bazowich y to wszitko, csosz czinyl, y walki gego, zaly to nye gest popysano w ksyó̗gach dny krolyow israhelskich? Y skonal Baza s oczci swimy, a pochowan w Ter[df] sa, y krolyowal Ela, sin gego, w myasto gego. A gdisz bila prziszla rzecz bosza ku Hyeu prorokowy, sinu Anany, przecyw Baza y przecyw domu gego y przecyw wszemu zlemu, gesz bil uczinyl przed bogem, abi gy gnyewal swimy czini, abi bil iako dom Geroboamow: prze tó̗ prziczinó̗ gy zabyl, to gest Hyeua, sina Anany, proroka. Szostego lyata a we dwudzestu Aza, krolya Iuda, krolyowal Hela, sin Baza, nad Israhelem w Tersa dwye lyecye. Y przecywyl syó̗ przecyw gemu sluga gego Zamri, wodz nad polowyczó̗ geszczczow. A gdisz genego czasu Hela potpyl sobye w Tersa, w domu Arsa, wlodarza Tersa: padl nayn Zamri, dwadzesszcya a ssyodmego lyata Aza, krolya Iuda. y krolyowal w myasto gego. A gdisz krolyowal, syedzó̗cz na stolczu gego, zbyl wszitek dom Bazow. a nye ostawyl s nyego any psa, ny blysznyego, ny przyiacyelya gego. A tak zagladził Zamri wszitek dom Baazow podle slowa boszego, gesz mowyl ku Bazowy przes Hyeu proroka, prze wszelke grzechi Bazowi, a grzechy Hela, sina gego, gymysz zgrzeszily a ku grzech(u) przywyedly lyud israhelski, gnyewaió̗cz pana boga israhelskego swimy marnoscyamy. ile gyny uczinkowye Hela, a wszitko, czso czinyl, popysany só̗ w ksyó̗gach uczinkow dny krolyow israhelskich. Syodmego a dwadzesszcya lyata Aza, krolya Iuda, krolyowal Zamri syedm dny w Tersa. A w ti czasy woyska obiegła bila Gebeton, myasto Fylystinske. A gdisz uszliszano, isze Zamri syó̗ sprzecywyl y zabyl krolya: y uczinyl tam krolya wszitek lyud israhelski Amri, gen bil glowa nad ricerstwem israhelskim tego dnya w stanyech. Tedi wstaw Amri, a wszitek Israhel s nym s Gebeton, y oblegly Tersa. A wydzó̗c Zamri ysze myasto bó̗dze dobito: szedw na syen[494] y zaszegl syó̗ z domem krolyowim. Y umarl w swich grzeszech, gym(i) zgrzeszil, czinyó̗cz szle przed bogem, a chodzó̗cz po drodze Geroboamowye a po grzeszech gego, ysze ku grzechu prziwyodl israhelski lyud. Ale gyny uczinkowye Zamri, sprzecywyenstwa a nyemyloscy gego, ktore czinyl, popysany só̗ w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Tego czasu rozdzelyl syó̗ lyud israhelski na dwye czó̗scy, gena czó̗scz przyió̗la Tebny, sina Ginetowa, chczó̗cz gy krolem uczinycz. a polowycza druga Amri. Y ostal syó̗[495] ten lyud, gysz bil z Amri, przecyw lyudu, gysz syó̗ przidzerszal Tebny, sina Ginetowa. y umarl Tebny, a Amri krolyowal. Gednego a trsydzeszcy lyata Aza, krolya Iuda, krolyowal Amri nad Israhelem dwanaccye lyat. a w Tersa krolyowal szescz lyat. Y kupyl goró̗ Samarskó̗ w Somer za dwye lybrze szrzebra, a zbudowal ió̗, a zdzal gymyó̗ myastu, gesz bil uczinyl, gymyenyem Semey* gesz gest gora bosza, albo gora Samarska. Y uczinyl Amri nyeprawye przed bogem , a czinyl zloscywye nade wszitki ti, gysz przed nym bily. A przidzerszal syó̗ wszitkimy obiczaymy skutkow Geroboamowich, sina Nabatowa, a grzechow, k nymsze przywyodl lyud israhelski, abi gnyewal pana boga israhelskego swimy marnoscyamy. Ale gyny uczinkowye Amri a boiowye gego, gesz myewal, to popysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Y otpoczinó̗l Amri s swimy oczci, a pochowan w Samary, y krolyowal Achab, sin gego, w myasto gego. Achab, sin Amri, krolyowal nad Israhelem ossmego a trzidzesszcy lyata Aza, krolya Iudzskego. A krolyowal Achab, sin Amri, nad Israhelem w Samary dwadzesszcya y dwye lecye. Y uczinyl Achab, sin Amri, nyeprawye przed bogem nade wszitki, gysz przed nym bily. a nye statczilo* gemu, abi syó̗ przidzerszal grzechow Geroboamowach, sina Nabatowa, ale nadto poió̗l sobye szonó̗ Gezabel, dzewkó̗ Mechabel[496], krolya Sydonskego, y szedl a sluszil Baal, a modlyl syó̗ gemu. Y postawyl oltarz Baalowy w koscyle* Baal, gen bil udzalal w Samary, a udzalal lug, y przidzerszal syó̗ Achab swim skutkem, pobudzaió̗ pana boga israhelskego[497], gysz bily przed nym. A za gego dny Achiel* s Betel udzalal Iericho. Gdisz bil Abyram, sin gego pyrwi, umarl, zaloszil ge. a w Segub, poslednym swim, postawil broni gego, podle slowa boszego, gesz bil mowyl przes Iosue, sina Nunowa.

XVII.

W tó̗ dobó̗ Elyas Tesbycsky, geden s tich, gysz bidlyly w Galaad, rzekl ku Achabowy: Zyw pan bog gest israhelski, przed gegosz oblyczim stoió̗, acz bó̗dze rosa albo deszcz tich lyat, lecz podle slow ust mich. A prziszlo slowo bosze k nyemu, rzekó̗c: Gydzi precz, a odicz przecyw wschodu sluncza, a skrig (skryj) syó̗ u potoka Karit, gen gest przecyw Iordanu, a tu s potoka pyg, a gawronom gesm przikazal, abi cyó̗ karmyly tam. Y odszedl a uczinyl podle slowa boszego. A gdisz odszedl, y syadl nad potokem Karit, gen gest przecyw Iordanu: przinosyly gemu gawrony chleb a myó̗so rano, takesz chleb a myó̗so wyeczor, a pyl s potoka. Tedi po nyektorich dnyoch wisechl potok, bo nye padal descz na zemyó̗. Y prziszedl glos boszi k nyemu, rzekó̗cz: Wstan, a gydzy[dg] do Serepti* Sydonskey, bidlsze tu, bocyem przikazal geney wdowye, abi cyó̗ karmyla. Tedi on wstaw, y szedl do Sarepti Sydonskey. A gdisz prziszedl ku bronye myeszczskey: ziawyla syó̗ gemu nyewyasta wdowa, zbyraió̗c drwa. a wezwaw ió̗, rzeki k nyey: Day my malyutko wodi w ssó̗dze, acz syó̗ napyió̗. A gdisz ona poydze, chczó̗cz przinyescz: wzwola za nyó̗ rzekó̗c: Przinyesz my, proszó̗, y skibó̗ chleba w twey ró̗ce. Ona otpowye: Zyw gest pan bog twoy, ysze nye mam chleba, geno z garstkó̗ mó̗ki we ssó̗dze, a malyutko oleya w oleynyku. a przeto zbyram dwye drewnye, abich wszedszi, y uczinyla to sinu memu a mnye, abichowa to sznyadszi y umarla. Helyas rzeki k nyey: Nye boy syó̗, ale szedszi, uczin iakosz rzekla. Ale mnye s tey mó̗ki uczin napyrwey oprzasnek malyutki podpopyelni, przinyesysz my, a tobye y sinu twemu uczin potem. Bo to mowy pan bog israhelski: W só̗dze nye bó̗dze ubiwacz mó̗ki, a w oleynyku oleya syó̗ nye umnyeyszi, asz do tego dnya, w ktori pan seszle deszcz na zemyó̗. Tedi ona szedszi, ucziny podle słowa Helyaszowa. y iadl on a ona a dom gey, a od tego dnya wyó̗cey w só̗dze mó̗ki nye ubiwalo, any w oleynyku oleya nye umnyeyszalo, podle slowa boszego, gesz mowyl przes Helyasza. Tedi syó̗ potem stalo, ysze syó̗ roznyemogl sin macyerze czelyadney, a bila na nyem przesylna nyemocz, tak isze nye mogl dichacz. Tedi rzecze Helyaszowy: Cso mnye a tobye mó̗szu boszi? wszedlesz ku mnye, abi wspomyenyoni bili zloscy me, abi zabyl sina mego? Helyas rzecze: Day my sina twego. A wszó̗w sina gey z gey lona, y nyosl gy do pokoia, tu gdzesz on bidlyl, y poloszil gy na swem loszu, y wolal ku panu, rzekó̗c: Panye bosze moy, takosz tó̗ wdowó̗, u nyeysze iakosz takosz sziwyó̗ syó̗, ti gesz zamó̗cyl, yszesz zabyl sina gey? A roszirzyw* syó̗, y poloszil syó̗ na dzecyó̗czu trsykrocz, a wolal ku panu, rzekó̗cz: Panye bosze moy, proszó̗, abi syó̗ nawrocyla dusza tego dzecyó̗cya w gego wnó̗trza. Y usliszal pan glos Helyaszow, y nawrocyla syó̗ dusza dzecyó̗cya weyn, y oszilo. Tedi Helias wszó̗w dzecyó̗, y poloszil gy w nysszem pokoiu domu, y dal macyerzi gego, rzekó̗c: Otocz sin twoy sziw gest. Y rzecze nyewyasta ku Helyaszowy: Iusz na tem gesm poznała, ysze gesz ti mó̗sz boszi, a słowo bosze prawe gest w uscyech twich.

XVIII.

Tedi po nyemalo dnyoch slowo bosze sstalo syó̗ ku Helyaszowy, w trzecyem lecye, rzekó̗cz: Gydzi, a ukasz syó̗ Achabowy, acz seszlyó̗ descz na zemyó̗. Y szedl Helyasz, abi syó̗ ukazal Achabowy, a bil glod wyelyki w Samary. Zatim Achab wezwal Abdiasza k sobye, starostó̗ domu swego, a Abdias bal syó̗ boga barzo. Bo gdi gubyla Gezabel proroki bosze, tedi on wszó̗w ssto prorokow, y schowal gych po pyó̗cy dzesyó̗t w iaskinyach, a karmyl ge chlebem a wodó̗. Y rzecze Achab ku Abdiaszowy: Gydzi do zemye ku rozmaytim studnyam wodnim, a na wszitki padoli, zaly snadz bó̗dzem moc nalescz korzen[498], a odchowacz konye a muli, abi owszem nye zmarly dobitkowye. Y rozdzelylasta sobye wloscy, abi ge schodzily. Achab szedl na genó̗ drogó̗, a Abdias drugó̗ drogó̗ osobno. A gdisz bil Abdias na drodze: potka gy Helyas. A gdisz gy pozna, padl na swó̗ twarz, rzekó̗c: Tylysz, panye moy, Helyasz? On otpowye: Iacyem. Y rzekl: Szedw powvedz panu twemu: Helyas prziszedl. K temu on rzekl: Csom zgrzeszil, ysze myó̗ podasz, slugó̗ swego, w ró̗ce Achabowye, abi myó̗ zabyl? Zyw gest pan bog twoy, y sze nye lyuda any krolewstwa, dokó̗dbi myó̗ bil nye poslal pan moy, szukaió̗cz cyebye. A wszitci lyudze otpowyedzely: Nye go tu. Zaprzisyó̗gl wszelka krolewstwa a lyudzi, przeto iszesz nye bil naleszon ti. A to my nynye mowysz: Gydzi, powyedz panu twemu: Helyas gydze. A gdisz ia odidó̗ ot cyebye: duch boszi odnyesye cyó̗ na myasto, gegosz ia nye wyem. A przidó̗c, powyem Achabowy, a on nye naydze cyebye, zabyge myó̗. a ia, sluga twoy, boió̗ syó̗ boga z mey mlodoscy. Zaly nye powyadano tobye, panu memu, cso bich uczinyl, gdi zabyiala Gezabel proroki bosze, iszem zatayl prorokow boszich, ssto mó̗szow, pyó̗czdzesyó̗t a pyó̗czdzesyó̗t w iaskinyach, a karmyl ge chlebem a wodó̗? A ti nynye mowysz: Powyedz panu twemu: Helyas gydze, abi myó̗ zabyl? Helyas rzekl: Zyw gest pan wszech zastó̗pow, przed gegosz oblyczim stoió̗, iszecz syó̗ dzisz gemu ukaszó̗. Tedi Abdias szedl przecyw Achabowy y powyedzal gemu. Y wiszedl Achab naprzecywo Helyaszowy, a uzrzaw gy, rzekl: Ty gesz ten, gensze zamó̗czasz lyud israhelski ? On rzekl: Nye smó̗cylem ia Israhela, ale ti a dom oczcza twego, geszeseye nye chowaly przikazanya boszego y naszlyadowaly Baalym. Ale tak poszly nynye, a zgromadz zbor ku mnye wszego israhelskego lyuda na goró̗ karmelskó̗, a prorokow Baal cztirzi ssta a pyó̗czdzesyó̗t, a prorokow lugowich, gysz gedzó̗ u stola Gezabel, cztirzissta. Tedi Achab poslal...

Tu dwie karty wydarte.
(XX, 15)[dh]

...a trsydzesszcy. Y zlyczil po nych lyud wszitek sinow Israhelskich, syedm tysyó̗czow. Y wiszly o poludnyu, a Benadab pyl y opyl syó̗ w stanye swem, a krolyow dwa a trsydzesszcy s nym, gysz gemu prziszly na pomocz. Y wiszly slugy ksyó̗szó̗t wszitkich wloscy w pyrwem czele. Y poslal Benadab. Gyszto mu wskazaly, rzekó̗c: Mó̗szowye wiszly s Samariey. K nym on rzecze: Lyubo prze pokoy gydó̗, zgymaycye ge ziwo, lyubo przeto, abi boiowaly, ziwo ge wezmycye! A to tak wiszly slugy ksyó̗szó̗t wloscy, y ostatnya woyska szla za nymy. Y pobyl kaszdi mó̗sza tego, gen przecyw gemu szedl, y pobyegly Syrsci, a scygal ge israhelski lyud. y ucyekl takesz Benadab, kroi Syrsky, na konyu s geszczci swimy. A tak krol israhelski wiszedl, pobyl konye y wozi, a pobyl Syrskó̗ zemyó̗ ranó̗ wyelykó̗ barzo. Tedi przistó̗pyw prorok ku krolyow(i) israhelskemu, rzekl k nyemu: Gydzi, a posyl syó̗, a wydz, cso uczinysz. bo drugego lyata krol Syrski winydze przecyw tobye. A slugy krolya Syrskego rzekly k nyemu: Bogowye gor só̗ bogowye gych, przeto nas przemogly. Ale lepyey, abichom przecyw gym boiowaly na polyu, a przemoszemi ge. Przetosz ti tak uczin: Oddal wszelkego krolya od gego zastó̗pu, postaw w myasto gych ksyó̗szó̗ta, a uczin znowu, lyczbó̗ ricerstwa w myasto onich, gisz só̗ zbycy s twich, a konye w myasto kony drzewyeyszich, a wozi w myasto wozow, gyszesz drzewyey myal. Y bó̗dzem boiowacz przecyw gym na polyoch, a uzrzisz, ysze ge przemoszemi. Y uwyerzil radze gich, a uczinyl tak. Przeto gdisz rok mynó̗l, zlyczil Benadab Syrske, y wzial na Affet, abi boiowal przecyw israhelskemu lyudu. A zatym takesz sinowye israhelsci zlyczeny só̗, a nabrawszi pokarma, y wigely przecyw gym, iako dwye male stadze koz. Ale Syrsci napelnyly só̗ wszitkó̗ zemyó̗. W tó̗ dobó̗ geden mó̗sz boszi przistó̗py ku krolyu israhelskemu, rzekl: Tocz mowy pan bog: Przeto isze rzekly Syrsci: bog gorni gest gich, a nye bog dolow: dam wszitko sebranye to wyelyke w ró̗kó̗ two, a wzwyecye, yszem ia pan. Y zrzó̗dzaly syedm dny przecyw sobye y Syrsci y ony czola, a syodmego dnya sstal syó̗ boy. y pobyly Syrskich sinowye israhelsci ssto tysyó̗czow pyeszich genego dnya. Y ucyekly cy, gysz bily ostaly, do Affet myasta, a padl mur na dwadzeszcya a na syedm tysyó̗czow lyudzi, gisz bily ostaly. A zatym Benadab ucyekaió̗, wszedl w myasto do przebitka, gen bil wnó̗trz przebitka, y rzekly gemu slugy gego: Sliszelysmi, ysze krolyowye domu israhelskego myloscywy só̗. przetosz opaszmi syó̗ wormy (wormi) po naszich byodrach, a powrozi wloszimi na nasze glowi, winydzmi przecyw krolyu israhelskemu. zalycz snad* nas zywy. Y opasaly byodri swe wormy, a wloszily powrozi na swe glowi, y prziszly ku krolyowy israhelskemu, rzekó̗c: Sluga twoy Benadab mowy: Proszó̗, abi myó̗ szywyl. On rzecze: Gestly gescze zyw, brat moy gest. To przyió̗ly mó̗szowye za sczó̗scye, a ró̗cze pochicyly slowo ust gego, y rzekly: Brat twoy Benadab zyw gest. On rzekl: Gydzcye, a przywyedzcye gy ku mnye. Y wiszedl k nyemu Benadab, y wszó̗l gy na swoy woz, rzekó̗c: Myasta, iasz wszó̗l ocyecz moy oczczu twemu, nawroczó̗ tobye. a ulycz nadzalay w Damaszku sobye, iako naczinyl ocyecz moy w Samary, a ia smyrzyw syó̗ s stobó̗, odidó̗ó̗ od cyebye. A smyrzil syó̗ s nym y puscyl gy precz. Tedi geden mó̗sz s sinow prorokowich rzecze ku swemu towarziszowy slowem boszim: Zbyg (zbij) myó̗! A on nye chcyal gego zbycz. Gemu on rzekl: Przeto iszesz nye chcyal sliszecz glosu boszego: owa, odidzesz ode mnye, a zabyge cyó̗ lew. A gdisz malyutko odidze od nyego, nalyazw gy lew y zabyl gy. Ale on nalyazl mó̗sza drugego, rzeki k nyemu: Byg myó̗! Gensze byl gy a ranyl. Tedi szedl prorol* y nalyazl krolya na drodze, przemyenyw posucym (posuciem) prochu usta a oczi swoy. A gdisz krol poydze, wzwola k nyemu, rzekó̗c: Sluga twoy wiszedl boiowacz blysko, a gdisz pobyegl mó̗sz geden, prziwyodl gy ktosz ku mnye, rzekó̗c: Strzesz mó̗sza tego! a ucyeczelycz, bó̗dze dusza twa za gego duszó̗, albo lybró̗ szrzebra za to dasz. A gdisz ia, smó̗cyw syó̗, y tam y sam syó̗ obraczal, natichmyast kamosz syó̗ podzal. K nyemu krol israhelski rzekl: To gest só̗ó̗d twoy, genszesz sam zgodl(!) Tedi on natichmyast sstarl proch s swey twarzi, y poznal gy kroi, isze bil geden s prorokow. On k nyemu rzekl: To mowy pan: Przeto iszesz puscyl mó̗sza dostoynego szmyercy z ró̗ki twey: bó̗dze dusza twa za gego duszó̗, a lyud twoy za lyud gego. Y wrocyl syó̗ krol do domu swego, potó̗pyw to sliszó̗cz, a gnyewaió̗cz syó̗ prziszedl do Samariey.

XXI.

A po tich slowyech, bila tego czasu wynnycza Nabotowa Gezrahelskego, iasz bila w Gezrahel podle syeny Achabowi, krolya Samarskego. Y mowyl Achab ku Nabotowy, rzekó̗c: Day my wynnyczó̗ swó̗, acz uczinyó̗ sobye zagrodó̗ szelnó̗, bo my gest w só̗sydzstwye a blyssku mego domu. a dam tobye za[di] nyó̗ wynnyczó̗ lepszó̗, a gestlycz syó̗ podobnycy zda, dam cy szrzebra zacz stoy (stoi). K temu otpowye Nabot: Smyluy syó̗ nade mnó̗ pan, abich nye dal dzedzicstwa oczczow mich tobye. Tedi prziszedl Achab do domu, gnyewaió̗cz syó̗ a gorlyó̗c syó̗ s tego slowa, gesz mowyl k nyemu Nabot Gezrahelytski, rzekó̗c: Nye dam tobye dzedziczstwa oczczow mich. A porzucyl syó̗ na losze swe, obrocyw twarz swó̗ k scyenye, y nye iadl chleba. Tedi wszedszi k nyemu Gezabel, szona gego, y rzecze k nyemu: Cso gest tego, z nyegosz syó̗ zasmó̗cyla dusza twa, a przecz nye gesz chleba? On gey otpowye: Mowylem ku Nabotowy Gezrahelskemu, rzekó̗c gemu: Day my swó̗ wynnyczó̗, a weszmy za nyó̗ pyenyodze, a gestly syó̗ lyuby tobye, dam za nyó̗ lepszó̗ wynnyczó̗. A on rzekl: Nye dam tobye wynnyce mey. Y rzecze Gezabel, szona gego, k nyemu: Wyelykey slawó̗tnoscy gesz, a dobrze sprawyasz krolewstwo israhelske! Wstan, a gedz chleb, a bó̗dz dobrzey* miszly. Ia tobye dam wynnoczó̗* Nabotowó̗ Gezrahelskego. Tedi napysawszi lysti gynyenyem Achabowim, a znamyonawszi gy pyrscyenyem gego, posala ku urodzenszym, gysz bily w myescye gego a bidlyly s Nabotem. A to bilo pysano na lycyech: Przikazcye post, a kaszcye syedzecz Nabotowy myedzi urodzenszimy lyuda, widaycye dwa mó̗sza sini Belyal, acz krzywe swyadeczstwo powyeta: Zlorzeczil Nabot boga a krolya. wiwyedzcye gy a ukamyonuycye, a tak umrze. Y uczinyly myesczanye gego y urodzenszi a lepszi, gysz bidlyly s nym w myescye, iako gym przikazala Gezabel a iako bilo napysano na lyscyech, gesz bila k nym poslala. Y przikazaly post, a syedzecz kazaly Nabotowy myedzi pyrwimy z lyuda. A przy wyodsz(i) dwa mó̗sza, sini dyablowa, kazaly gyma syedzecz przecyw gemu. Tedi ona, to czusz[499] mó̗szowye Belyal, rzeklasta przecyw gemu swyadeczstwo przed wszitkim lyudem: Przeklynal Nabod boga a krolya. Przetosz wiwyodszy gy z myasta, ukamyonowaly y poslaly ku Gezabel, rzekó̗cz: Ukamyonowan Nabod y umarl. Tedi syó̗ sstalo, gdisz usliszala Gezabel Nabota, ysze ukamyonowan a umarl, rzekła ku Achabowy: Wstan, wwyó̗sz syó̗ w wynnyczó̗ Nabotowó̗ Gezrahelycskego, gen nye chcyal pozwolycz tobye a dacz gey a wszó̗cz pyenyó̗dze za nyó̗. bo nye szyw Nabot, ale umarl. Tedi uszliszaw Achab, ysze umarl Nabot, wstal y ial do vynnyce Nabotowi, abi syó̗ w nyó̗ wwyó̗zal. W tó̗ dobó̗ przemowyl pan ku Elyaszowy Tezbyczskemu, rzekó̗cz: Wstan, gydz naprzecywo Achabowy krolyowy, gen gest w Samary, owa, tocz gydze do wynnyce Nabotowye, abi syó̗ w nyó̗ wwyó̗zal. mowyó̗cz k nyemu: Tocz mowy pan bog: Zabylesz, a nad to wszó̗lesz, a potem prziczinysz. Tocz mowy pan: Na temto myescye, na nyemsze lyzaly krew psy Nabotowó̗, bó̗dó̗ lyzacz y twó̗ krew. Y rzekl Achab ku Helyaszowy: Azalysz nalyazl na mnye sobye nyeprzyiacyelya? On rzekl: Nalyazl. przeto yszesz syó̗ oddal na to, abi czinyl zloscz przed oblyczim boszim. Przeto tocz mowy pan: Owa, tocz ia prziwyodó̗ na cyó̗ zle, a podetnó̗ poszlyatky twe, a zbyió̗ s Achab asz do psa y mdlego y poszlednyego s Israhela, a uczinyó̗ dom twoy, iako dom Geroboamow, sina Nabotowa, a iako dom Baza, sina Achia, przeto iszesz to uczinyl, abi myó̗ roznyewal a ku grzechusz przywyodl Israhel. K temu takesz o Gezabel mowyl pan, rzekó̗c: Psy sznyedzó̗ Gezabel na polyu Gezrahelskem. A umrzely Achab w myescye, sznyedzó̗ gy psy. gestly umrze na polyu, sznyedzó̗ gy ptaci nyebyesci. Przeto nye bil drugy taki, iako Achab, gen syó̗ na to dal, abi czinyl zle przed oblyczim boszim, y pobudzala gy szona gego Gezabel, tak ganyebni uczinyl syó̗, ysze naszlyadowal modl, gesz bily uczinyly Amorey, gesz skaszil pan od twarzi sinow israhelskich. A tak gdisz usliszi Achab ti iste rzeczi: rozdarl na sobye odzenye swe, a odzal cylycyum cyalo swe, y poscyl syó̗, a spal w worze, a chodzil, zwyesyw glowó̗. Tedi potem przemowyl pan ku Helyaszowy, rzekó̗cz k nyemu: Wydzalesz, ysze syó̗ pokorzil Achab przede mnó̗? a przeto, isze syó̗ pokorzil prze myó̗, nye przepusczó̗ zlego za gego dny, ale we dnyoch sina gego uczinyó̗ wyele złego nad gego domem.

XXII.

Zatym mynó̗la trsy lyata przes boia myedzi Syrskó̗ zemyó̗ a israhelskó̗. A w trzecyem lyecye przyial Iozaphat, krol Iuda, ku krolyowy Israhel. Y rzekl krol Israhel ku slugam swim: Nye wyecye, ysze nasze gest Ramot Galaad, a myeszkami ge wszó̗cz z ró̗ku krolya Syrskego? Y rzecze ku Iozaphat, krolyowy Iuda: Podzeszly se mnó̗ ku boiowanyu do Ramot Galaat? Tedi Iozaphat ku krolyowy israhelskemu rzecze: Iakom ia, tako i ti. lyud moy a lyud twoy gena rzecz só̗ó̗. geszczci moy a geszczci twoy. Y rzecze Iozaphat ku krolyowy israhelskemu: Patrzi, proszó̗ cyebye, ziawyenya boszego dzisz. Tedi kroi israhelski sebraw prorokow blyz ku cztirzem sstom mó̗szow, y rzecze k nym: Mamly gydz do Ramot Galaad boiowacz, czily nycs? Gemu ony otpowyedzely: Gydz, a dacz ge pan w ró̗kó̗ krolyowó̗. Y rzekl Iozaphat: Azaly nye proroka boszego tu, bichom gego pitaly? Y rzecze krol is[dj]rahelski ku Iozaphatowy: Ostal geden mó̗sz, przes ktorego moszem opitacz pana. ale ia gego nye nawydzó̗, bo nye prorokuge my dobrego, ale zle, Mycheas, syn Gemlya. Iozaphat rzecze: Nye mow tak krolyu. Tedi krol israhelski powolaw genego urzó̗dnyka[500], k nyemu rzekl: Richlo prziwyedz Mychea, sina Gemlya. A w tó̗ dobó̗ krol israhelski a Iozaphat, krol Iuda, syadlasta oba kaszdi na stolczu swem, odzan ruchem krolewskim, na myeszczczu podle broni Samarskey, a wszitci proroci prorokowaly przed nyma. Y uczinyl sobye Sedechias, sin Kanaan, rogy szelyazne y rzekl: Tocz mowy pan: Tymto rozdrzesz zemyó̗ Syrskó̗, asz ió̗ y zgladzisz. A wszitci proroci takesz prorokowaly, rzekó̗c: Wzidzi do Ramot Galaad, a gydzi sczó̗stnye, a poda pan w ró̗ce krolyowi nyeprzyiacyele twe. A zatim posel, gen bil szedl, abi wezwal Mycheasza, mowyl k nyemu rzekó̗cz: Owa, tocz wszitci proroci genimy usti dobre rzeczi krolyowy prorokuió̗. Przeto takesz y ti zrownay syó̗ s nymy, mow dobre. Mycheas rzecze: Zyw gest pan, ysze czsoszkoly powye my pan, to bó̗dó̗ mowycz. To rzekw, y prziszedl ku krolyowy. Y rzecze gemu krol: Mychea, mamly gechacz do Ramot Galaat boiowacz, czily nyechacz ? On otpowye: Wstaw, gydzi wyesyele, a poda ge pan w ró̗ce krolyowye. Tedi kroi rzeki k nyemu: Pyrwe wtore[501] zaprzisyó̗gam cyó̗, abi my nye mowyl, gedno cso prawdzywego gest, w gymyó̗ bosze. On rzekl: Wydzalem wszitek Israhel rozbyegszi syó̗ po gorach, iako owce nye maió̗cz pastirza. y rzekl pan: Nye maió̗ pana cyto, wrocz syó̗ kaszdi do swego domu w pokoiu. W tó̗ dobó̗ krol israhelski ku krolyowy Iozaphatowi iudzskemu rzecze: Azalym tobye nye rzekl, ysze my nye prorokuge dobrego, ale zawszgy zle ? Ale on nad to rzecze: Przeto slisz slowo bosze: Wydzalem pana syedzó̗c na stolczu swem, a wszitek zastó̗p nyebyeski stoió̗cz podle gego na prawyci y na lewyci. Y rzekl pan: Kto oklama Achaba, krolya israhelskego, abi gechal y padl w Ramot Galaad? Y rzekl geden na lewyci slowa taka, a drugy gynaka. Zatym wistó̗pyw duch, y stal przed bogem, rzekó̗cz: Ia gy oklaman. Gemusz rzekl pan: Na czem? A on rzecze: Winydó̗ a bó̗dó̗ duch lsziwi (łżywy) w uszcyech wszitkich prorokow gego. Y rzekl pan: Oklamay, a przemosz! wiszedw, uczinysz tak! Przeto iusz dal pan duch lsziwi w usta wszech twich prorokow, gysz tu só̗, a pan mowyl przecyw tobye zle. Tedi przistó̗pyw Sedechias, sin Kanaan, y uderzil Mychea w lyce, rzekó̗c: Tedi nyechal myó̗ duch boszi, a mowyl tobye? Y rzecze Mychea: Uzrzisz tego dnya, gdisz wnydzesz do pokoia wnó̗trzney komori, abi syó̗ skril. Y rzecze krol israhelski: Wezmycye Mychea, acz ostanye u Amona, ksyó̗szó̗cya myesczkego, a u Ioas, sina Amalechowa. Rzeczcyesz gyma: Tocz mowy krol: Wsadzcye tego mó̗sza w cyemnyczó̗, a chowaycye gy chlebem zamó̗tka a wodó̗ truchloscy, doió̗d syó̗ nye wroczó̗ w pokoiu. Tedi rzecze Mycheas: Wrocyszly syó̗ w pokoiu: nye mowyl pan przes myó̗! Y rzecze: Sliszcye wszitci lyudze to! Gechal krol israhelski a Iozaphat, krol Iuda, do Ramot Galaat. Tedi krol israhelski ku Iozaphat rzekl: Wezmy zbroió̗, wnydzisz w boy, a oblecz syó̗ w me[502] odzenye. A zatym krol Israhel, przemyenyw swoy odzew, y wszedl w boy. Ale krol Syrski przikazal ksyó̗szó̗tom wozowim dwyema a trsyem dzesstom, rzekó̗c: Nye bó̗dzecye boiowacz przecyw wyó̗czszemu a mnyeyszemu any szadnemu, geno przecyw krolyowy israhelskemu samemu. A gdisz uzrzely ksyó̗szó̗ta wozowa Iozaphata, umyel]]y*[503], bi on bil krol israhelski, a rzucywszi syó̗ nayn, y boiowaly przecyw gemu. Y wzwolal Iozaphat, y zrozumyely ksyó̗szó̗ta wozowa, ysze nye krol israhelski, y nyechaly gego. Zatym geden mó̗sz napyó̗l ló̗czisko, w nyeistnoscz[504] strzelyl strzaló̗, a na {{roz|god]]ó̗ zastrzelyl krolya israhelskego myedzi plucem a myedzi szoló̗tkem. Tedi on rzekL wosznyci swemu: Obrocz ró̗kó̗ swó̗, wiwyezisz myó̗ z woyski, bocyem cyó̗szko ranyen*. Y sstal syó̗ boy tego dnya, a krol israhelski stal na swem wosze przecyw Syrskemu, y umarl k wyeczoru. y cyekla krew z rani w woz. A zatim sluszebnyk wzwola po wszitkey woyscze, pyrwey nysz slunce zaszlo, rzekó̗cz: Wrocz syó̗ kaszdi do swego myasta a do zemye swey. A tak umarl krol, y donyesyon do Samariey, y pochowaly krolya w Samary, a umily woz w Samarskem stawku, y lyzaly psy krew gego, a wó̗dzidla umily podle slowa boszego, gesz bil mowyl. Ale gyny skutci Achab y wszitko, czsosz czinyl, a dom s wslunowich* koscy, gysz bil udzalal, a wszech myast, ktore udzalal, to wszitko popysano w ksyó̗gach uczinkow dny krolyow israhelskich. A tak skonal Achab s swimi oczci, a krolyowal Otozias*, sin gego, w myasto gego. Ale Iozaphat, sin Aza, poczó̗l krolyowacz nad Iudó̗ czwartego lyata Achaba, krolya israhelskego. W pyó̗cy a we trsyech dzesstoch lecyech bil, gdisz poczó̗l krolyowacz. a dwadzesszcya y pyó̗cz[dk] lyat krolyowal w Ierusalemye. A gymyó̗ macyerze gego Azuba, dzewka Salay. A przidzerszawal syó̗ wszitkimy czini drog Aza, oczcza swego, a nye oddalyal syó̗ od nych a czinyl to, czsosz prawego przed bogem. Ale wszdi gornich modl nye zatracyl, bo gescze lyud obyatowal a palyl obyati na wisokoscyach. Y myal pokoy Iozaphat s krolem israhelskim. A skutkowye gego, gesz czinyl, a boiowye, popysany só̗ w ksyó̗gach skutkow dny krolyow Iuda. A takesz ostatek kaplanow modlebnich, gysz bily ostaly za dny Aza, oczcza gego, zatracyl s zemye. Any bil tego czasu krol ustawyon w Edom. A naczinyl bil Iozaphat korabyow na morze, abi na nych plinó̗l do Offyr po zloto, a nye mogly na nych gydz, isz syó̗ zlamali w Assyongaber. Tedi rzekl Otosyas, sin Achabowr, ku Iozaphatowy: Nyechay gydó̗ slugy me s twimy slugamy na korabyoch. y nye chcyal Iozaphat. Y skonczal s swimy oczci Iozaphat, a pochowan s nymy w myescye Dauid, oczcza swego. Y krolyowal Ioram, sin gego, w myasto gego. Ale Otosyas, sin Achabow, bil poczó̗l krolyowacz nad israhelskim lyudem w Samary syodmego naczcye lyata Iozaphata, krolya Iuda. A krolyowal nad Israhelem dwye lecye, a czinyl nyeprawye przed bogem, a przidzerszawal syó̗ drogy oczcza swego a macyerze swey, a drogy Geroboamowi, sina Nabatowa, gen przywyodl lyud israhelski ku grzechu. A sluszil Baal a modlyl syó̗ gemu, a roznyewal pana boga israhelskego podle wszego, cso czinyl ocyec gego.

separator poziomy
KRÓLEWSKIE IV.

Poczinaio* syó̗ ksyó̗gy czwarte krolewske.

Kapytulum I.

[505]Przestó̗pyl na swem szlyubye Moab w Israhelu, po tem czassye, gdisz bil iusz umarl Achab. Y upadl Otozias przes okno palaczowe, gesz myal w Samary, a wtemto rozdraziw syó̗, nyemogl. Y poslal slugy swe, rzekó̗c: Gydzcye, poradzcye syó̗ s Belzabubem*, bogem Akaronskim, bó̗dó̗ly moc zyw biczi (!) s tey mey nyemoci. Zatim angyol bosz mowyl ku Helyaszowy Tezbycskemu, rzekó̗c: Wstan, a gydzi naprzecywko poslom krolya Samarskego, a to gym rzeczesz: Azaly nye boga w Israhelu, abiseye szly radzicz syó̗ z Belzebubem bogem Akaronskim? Przeto tak mowy pan bog, ysze s tego losza, na gemszesz legl, nye wstanyesz, ale umrzesz. A to rzekl y szedl precz Helyas. Y wrocyly syó̗ poslowye ku Otoziaszowy, gymsze on rzekl: Przeczscye syó̗ wrocyly? A ony otpowyedzely, rzekó̗c: Potkal nas geden mó̗sz a rzekl nam: Wroczcye syó̗ a gydzcye ku krolyowy, gensze was poslal, a mowcye gemu: Tocz mowy pan: Zaly nye bilo boga w Israhelu, yzesz poslal, abi syó̗ poradzil z Belzebubem bogem Akaronskim? Przeto s tego losza, na gemszesz legl, nye wstanyesz, ale umrzesz. On rzekl: Kakey postawi, a w kakem odzenyu bil ten mó̗sz, gen was potkal, a ta slowa wam mowyl? Ony rzekly: Mó̗sz kosmati a skorzanim powroskem opasani po swich byodrach. W tó̗ dobó̗ rzekl: To gest Helyas Tezbycski. Y poslal Otosyas k nyemu geno ksyó̗szó̗ pyó̗czdzesyó̗tnyka a pyó̗czdzesyó̗t mó̗szow, gysz bily pod nym. Gensze wnydze k nyemu a nalyazl gy, a on na wyrzchu gori syedzi. Y rzecze k nyemu: Mó̗szu boszi, przikazal krol, abi z gori szczedl. Otpowyedzal Helyas, rzekó̗c: Gestlym ia mó̗sz boszi: sstó̗pysz ogen z nyebyos, spalysz cyó̗ a pyó̗czdzesyó̗t twich! A tak sstó̗pyl ogen s nyebyos a spalyl gy y tick pyó̗czdzesyó̗t, gisz s nym bily. Tedi Otozias poslal druge ksyó̗szó̗ pyó̗czdzesyó̗tnyka a pyó̗czdzesyó̗t s nym. Gen prziszedl ku Helyaszowy, rzekl gemu: Czlowyecze boszi, tocz mowy krol: Poszpyesz syó̗ na dol. Helyas rzekl: Gestlym ia czlowyek boszi: stó̗pisz ogen s nyebyos, spalysz cyó̗ a pyó̗czdzesyó̗t twich! A stó̗pyl ogen s nyebyos y spaly(l) gy a pyó̗czdzesyó̗t gisz s nym bily. Tedi Otozias poslal trzecye ksyó̗syó̗* pyó̗czdzesyó̗tnyka a pyó̗czdzesyó̗t s nym. Gen gdisz przidze, poklyó̗kl na kolyanu* przed Helyaszem, y rzecze: Mó̗szu boszi, nye potó̗pyay dusze mey a dusz slug twich, gisz se mnó̗ só̗. Owa, sstó̗pyl ogen z nyebyos y spalyl dwye ksyó̗szó̗ti* pyó̗czdzesyó̗tnyki y to oboge pyó̗czdzesyó̗t, gysz bily s nyma. Ale ia cyebye proszó̗, abi syó̗ slyiltowal nad mó̗ duszó̗. Y przemowyl angyol boszi ku Helyaszowy, rzekó̗c: Nye boy syó̗, sidzi s nym! A wstaw Helyas, sydze s nym ku krolyowy, a mowyl k nyemu, rzekó̗c: Tocz mowy pan: Yszesz posylal posli, pitaió̗ otpowyedzi od Belzebuba boga Akaronskego, iakobi nye bil bog w Israhelu, s nym bi syó̗ mogl popitacz: przeto nye wstanyesz s tego losza, ns nyemszesz legl, ale smyęrcyó̗ umrzesz. Y umarl Otozias podle rzeczi boszey, ió̗sz mowyl Helyas. Y krolyowal po nyem Ioram, brat gego, lyata wtorego krolyowanya Ioram, sina Iozafatowa, krolya Iudzskego. bo nye myal Otozias sina. A ostatnye rzeczi Otoziaszowi, czso czinyl, popysani só̗ w ksyó̗gach skutkow dny krolyow Israhelskych.

Tu 9 kart brak
(X, 21)[dl]

...wszech kraiow israkelskich, y prziszly wszitci sluszebnyci Baal, a nye ostal nygeden, ktobi nye prziszedl. Y weszly do koscyola Baal, y napelnyl syó̗ dom Baal od wyrzchu asz do wyrzchu[506]. Y rzekl tym, gysz bily nad odzenym: Przinyeszcye odzenye wszitkim slugam Baal. Y przinyeszly gym odzenye. A wszedl Yeu[507] a Ionadab, sin Rechabow, do koscyola Baal, y rzekl naszlyadownykom Baal: Opatrzcye a wydzcye, abi nye bil nygeden s wamy [s] slug boszich, ale abi samy bily slugy Baal. A wzeszly, abi czinyly obyati a offyeri. A zatym Yeu prziprawyl sobye oszmdzesyó̗t mó̗szow, y rzekl k nym: Kto da ucyec s tich lyudzi, gesz ia wwyó̗dó̗* w wasze ró̗ce, sziwot gego bó̗dze za sziwot gego. A tak syó̗ stalo, gdisz syó̗ dokonala obyata, przikazal Yeu ricerzom a wogewodam swim, rzekó̗cz: Wnydó̗cz zbycye ge, acz nygeden nye ucyecze. Y zbyly ge wszitki myeczem, a wstawszi ricerze a wogewodi, y wamyotaly marchi gich precz, y szly do myasta koscyola Baal, a wszó̗wszi sochó̗ s koscyola Baal, y stlukly y sezgly (zeżgli). A skazily myeszczce Baal, y uczinyly na tem myeszczczu zachodi do dzisyeyszego dnya. A tak zagladzil Yeu modló̗ Baal s Israhela. Ale wszakosz od grzechow Ieroboamowich, sina Nabatowa, gen prziwyodl ku grzechu lyud israhelski, nye odstó̗pyl, any ostal cyelczow zlotich, gysz bily w Betel a w Dan. Y rzekl pan ku Yeu: Przeto iszesz tak chitrze uczinyl to, czso gest dobrego a lyube bilo przed mima oczima, i to wszitko, czsosz bilo w mey miszly przecyw domu Achabowu, uczinylesz: syó̗dó̗ sinowye twoy na krolyowye stolczu asz do czwartego pokolenya. Ale Yeu nye bil pylen, abi chodzil w zakonye pana boga israhelskego w wszem syerczu swem. bo nye otstó̗pyl bil od grzechow Ieroboamowich, gen ku grzechu przywyodl bil lyud israhelski. A w tich dnyoch poczó̗l sobye stiskacz[508] Israhel. y pobyl ge Azael we wszech kraioch israhelskich, od Iordanu przecyw kraiu na wschod sluncza, pobyl wszitkó̗ zemyó̗ Galaat, a Gad, a Ruben, a Manase, od Aroer, gesz gest nad potokem Arnon, a Galaad, a Bazan. Ale gyne rzeczi o Yeu y wszitko, czso czinyl, a moc gego, to wszitko popysano w ksyó̗gach uczinkow dny krolyowich. Y umarl Yeu s swimy oczci, a pochowaly gy w Samary. Y krolyowal Ioatas*, sin gego, w myasto gego. A tich dny, w nychszeto krolyowal Yeu nad Israhelem w Samary, bilo lyat oszm a dwadzeszcya.

XI.
Zatym Atalya, macz Otoziaszowa, wydzó̗cz, ysze sin gey umarl, wstawszi y zbyla wszitko plemyó̗ krolewske. Tedi Iozaba, dzewka krolya Iorama, syostra Otoziasza krolya, wzó̗wszi Ioaza, sina Otoziaszowa, ukradla gy z poszrzod sinow krolyowich, gesz zabyiano, y s pyastunkó̗ gego s syeny krolyowi, y przekrila gy przed Atalyó̗, abi nye bil zagubyon. Y bil s nyó̗ taynye w domu boszem szescz lyat. a Atalya krolyowala nad zemyó̗. A syodmego lyata poslal Ioyada, a wszó̗w setnyky a ricerstwo, y wwyodl ge k sobye do domu boszego, y uczinyl s nymy szlyub, a zaprziszó̗gl ge w domu boszem, a ukazal gym sina krolyowa, y przikazal gym rzekó̗cz: Tocz gest przikazanye, gesz macye uczinycz: trzecya czó̗scz s was waiydzi w sobotó̗, ponoczuycyesz[509] w domu krolyowye. a trzecya czó̗scz bó̗dz w bronye Seyr*. a trzecya czó̗scz w bronye, iasz gest za przebitkem sczitownykow. y bó̗dzecye ponoczowacz w domu Messa. Ale dwye czó̗scy z was, wszitci wnydó̗cz w sobotó̗, ponoczuycyesz w domu boszem przi krolyu, a oblyó̗szecye gy, maió̗cz bron w ró̗ku waszu. A wnydzely kto do ogrodzenya koscyelnego, zabycye gy, y bó̗dzecye s królem, dokó̗d poydze abo wnydze. Y uczinyly setnyci podle wszego, iakosz gym bil rozkazal kaplan Ioyada. A przymuió̗c wszitci swe mó̗sze, gisz wchodzily do koscyola przes tidzen, y ti takesz, gysz wichodzily w sobotó̗, y prziszly s soboti[510] s timy, gysz wichodzyly, ku Ioyadowy kaplanowy, a on gym dawal kopyia a bron krolya Dauida, gesz bila w domu boszem. Y staly, kaszdi maió̗c bron w swu ró̗ku, ot prawe* stroni koscyola asz do lewey stroni oltarza a syence (?), okolo krolya. Y wiwyodl krolyowa sina, y wstawyl nan koronó̗ krolyow, y swyadeczstwo. y uczinyly gy krolem a pomazaly, a plyó̗szó̗cz ró̗kama, rzekly: Zyw bó̗dz krol! Tedi usliszawszi Atalya glos lyuda byegaió̗cego, a wszedszy ku sebranyu do koscyola boszego, y uzrzala krolya stoió̗cego na stolczu podle obiczaia, a spyewaki y sebranya blysku* gego, a wszitek lyud zemski raduyó̗ syó̗ a tró̗byó̗c w tró̗bi. A rozdarszy odzenye swe, y wzwola: Sprzisyó̗zenye, sprzisyó̗zenye! Y przy[dm] kazal Ioyada setnykom, gisz bily nad zastó̗pem, y rzekl gym: Wiwyedzcye ió̗ z ogrodzenya koscyelnego, a kto bó̗dze syó̗ gey przidzerszecz, zabycye gy myeczem. Bo bil rzekl kaplan: Nye zabyiaycye gey w koscyele boszem. A chwacywszi syó̗ gey ró̗kama, y wcysly ió̗ do tey drogy, ió̗szto s konmy wgeszdzaió̗, podle syeny, y zabita tu. Y uczinyl slyub Ioyada myedzi bogem a myedz(i) krolem, a myedzi lyudem, abi bil lyud boszi, a myedzi krolem a myedzi lyudem pospolytim. Y wszedl wszitek lyud zemski do koscyola Baal, y wzruszily oltarze gego, a obrazi starly mocnye, a Matana kaplana Baal zabyly przed oltarzem. Y postawyl kaplan strosze w domu boszem. A wzó̗w setnyki a strzelce a samostrzelnykowe zastó̗pi y wszitek lyud zemski: przewyedly krolya z domu boszego. y prziszly bronó̗ sczitownykowó̗ na syen, y syadl na krolewskem stolczu. Y uwyesyelyl syó̗ wszitek lyud zemski, a myasto syó̗ upokoylo, a Atalya zabyta myeczem w domu krolya. Syedm lyat bil w starz Ioas, gdi bil poczó̗l krolyowacz.
XII.

Lata syodmego po Yeu, krolyowal Ioas czterdzescy lyat w Ierusalemye. gymyó̗ macyerze gego Sebya s Bersabee. Y czinyl Ioas dobrze przed bogem po wszitki dny, w ktorich gy uczil Ioyada kaplan. Ale wszaka* poganskich modl na gorach nye zatracyl, bo gescze lyud obyatowal a palyl na gorach zazszonó̗ obyató̗. Tedi rzekl Ioas ku kaplanom: Wszitki pyenyó̗dze swyó̗tich, gesz wnyesyoni do koscyola boszego bodó̗, gesz tó̗di gydó̗c offyeruyó̗ syó̗ za dusze, y ti, gysz dobrowolnye a z dobrowolenstwa swego syercza wnoszó̗ w koscyol boszi, ti wezmó̗ kaplany podle rzó̗du swego, y bó̗dó̗ tym oprawyacz strzechó̗ domu boszego, acz czso potrzebnego prze oprawyenye uzrzó̗. Zatim do dwudzestu a do trzech lyat za krolya Ioas nye oprawyaly strzechi koscyelney kaplany. Tedi zawolal krol Ioas Ioyadi byskupa, a kaplanow s nym, rzekl: Przecz nye oprawyacye strzech koscyelnich? przeto nye byerzcye wyó̗cey pyenyó̗dzi podle waszego rzó̗du, ale ku oprawyenyu koscyelnemu daycye ge. Y zabronyono kaplanom, abi wyó̗cey nye braly pyenyó̗dzi od lyuda a oprawyacz strzech koscyelnich. Tedi wszó̗w Ioyada byskup chowatedlnyczó̗ pyenyó̗znó̗, y otworzil dzuró̗ z gori, y postawyl ió̗ podle oltarza na prawyci wchadzaió̗cich do domu boszego. Y skladaly syó̗* do nyey kaplany, gysz strzegly drzwy, wszitki pyenyó̗dze, gesz noszono do koscyola boszego. A gdisz wydzely, ysz só̗ wyelyke pyenyó̗dze w chowatedlnyczi wszedszi pysarz krolyow a biskup, y wisipaly y zlyczily pyenyó̗dze, geszto nalyazlasta w domu boszem. y dawalasta ge w lydzbó̗ a w myaró̗ tym w ró̗ce, gysz bily nad murarzmy domu boszego. Gysz ge nakladaly na teszarze a na murarze, na ti, gisz dzalaió̗ w domu boszem, a przistrzechi czinyly, a na ti, gysz kamyenye lamaly, abi kupowaly drzewo a kamyenye, gysz ró̗baly a lamaly, tak abi syó̗ dokonalo oprawyenye domu boszego na wszitkich rzeczach, na ktorebi bila potrzeba nakladacz ku oprawye domu boszegu. Ale wszakosz nye biwali s tich pyenyó̗dzi wodny cebrowye koscyolu boszemu, a wó̗dzice a kadzidlnyce a tró̗bi, a wszelke ssó̗di zlote a szrzebrzne* s pyenyó̗dzi, gesz wnosyly do koscyola boszego. Bo tym, gysz wnosyly (?) do koscyola boszego dzalo czinyó̗oz, dawaly, abi poprawyaly koscyola boszego. A nye myewaly ny geney lyczbi cy lyudze, gysz ge braly, abi ge rozdawaly rzemyó̗szl(ni)kom, ale w wyerze ge rosprawyaly. Ale pyenyó̗dze za wynó̗ a pyenyó̗dze za grzech nye wnyeszano* do domu boszego, bo kaplanske bili. Zatim Azael, krol Syrski, gechal y boiowal przecyw Get, y dobil gego. y obrocyl swó̗ woyskó̗, abi wstó̗pyl do Ierusalema. A przeto Ioas, krol Iuda, pobraw wszitki poswyó̗tne rzeczi, gesz bily poswyó̗cyly Iozafat a Ioram a Otozias, oczczowye gego, krolyowye Iuda, a gesz on bil offyerowal, a wszelke szrzebro, które mogl naleszcz w skarbyech domu boszego a w syeny krolyowye, y poslal Azaelowy krolyowy Syrskemu. y odszedl od Ierusalema. Ale gyny uczinci Ioasowi y wszitko, czso czinyl, só̗ popysany w ksyó̗gach dny krolyow Iuda. Tedi powstawszi sludzi gego, a sprzisyó̗gly syó̗ myedzi sobó̗, a zabyly Ioasa w tem domu Mello, gdisz gechal do Sella. Zabylasta gy Iozachar, sin Semat, a Ioziadas*, sin Semer, slugy gego, y umar*. A pochowaly gy w myescye Dauid s oczci gego. Y krolyowal Amasyas, sin gego, w myasto gego.

XIII.

Trzecyego a we dwadzescya lyata Ioassa, sina Otoziaszowa, krolya Iuda,[dn] krolyowal Ioatas*, sin Yeuow, nad Israhelem w Samary syedmnaczcye lyat. A czinyl zle przed bogem, a naslyadowal grzechow Ieroboamowich, sina Nabatowa, gen przywyodl Israhela ku zgrzeszenyu, a nye odchilyl syó̗ od nych. Y roznyewal syó̗ gnyew boszi przecyw Israhelu, y poddal ge pan w ró̗ce Azaelowye, krolya syrskego, a w ró̗ce Benadowye, sina Azaela, po wszitki dny. Y modlyl syó̗ Ioatas oblyczu boszemu, y usliszal gy pan. bo wydzal nó̗dzó̗ lyuda Israhelskego, ise ge bil starl krol Syrski. Y dal pan Israhelowy zbawycyelya, a wizwolyon z ró̗ki Syrskego krolya. y bidlyly sinowye israhelsci w swich stanyech, iako wczora a przed wczorayszim dnyem. Ale wszako nye odeszly od grzechow domu Ieroboamowa, gen ku grzechu prziprawyl lyud israhelski, ale w nych chodzily. a takesz pasyeka (!) ta ostala w Samary. A nye ostawyono Ioatasowy lyuda, geno pyó̗cz setk geszczow a dzesyó̗cz wozow a dzesyó̗cz tysyó̗czow pyeszich, bo ge bil zbyl krol Syrski a potloczil iako proch na myeszczczu gumyennem. Ale gyny uczinkowye Ioatasowy a wszitko, czso czinyl, a drustwa gego, to wszitko popysano w ksyó̗gach uczinkow dny krolyow israhelskich. Y skonczal Ioatas s swimy oczci, a pochowan w Samary. Y krolyowal Ioas, sin gego, w myasto gego. Lyata syodmego a trzidzescy Ioasa, krolya Iudzskego, krolyowal Ioas, sin Ioatasow, nad Israhelem w Samary szescznaczcye lyat. A czinyl zle prze(d) oblyczim boszim, a nye odchilyl syó̗ od wszitkich grzechow Ieroboamowich, sina Nabatowa, gen ku grzechu prziwyodl lyud israhelski, w nychsze chodzil. Ale gyny uczinci Ioasowy a wszitko, czso czinyl, y syla gego, kako boiowal przecyw Amazowy krolyowy Iuda, to wszitko popysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Y umarl Ioas s swimy oczczi, a Ieroboam syedzal na gego stolczu. A Ioas pochowan w Samary s krolmy israhelskimy. Za gego czasu Elyzeus nyemogl nyemoczó̗, w nyeysze umarl. Y szedl k nyemu Ioas, krol israhelski, placzó̗, rzekó̗c: Oczcze moy, oczcze moy! wosze (wozie) israhelski a wozatarzu gego! K nyemu Elyzeus rzekl: Przinyesz ló̗czisko a strzali. A gdisz przinyosl k nyemu ló̗czisko a strzali, y rzekl krolyowy israhelskemu: Wloz ró̗kó̗ twó̗ na ló̗czisko. A gdisz rokó̗ swó̗ poloszil, wloszil Elyzeus ró̗ce swoy na krolyowye ró̗ce, rzekó̗c: Otworz okence na wschod sluncza. A gdisz otworzil, rzecze Elyzeus: Wistrzel strzaló̗, y wistrzelyl. Tedi rzekl Elyzeus: Strzala zbawyenya boszego, a strzala zbawyenya przecyw Syrskey zemy. y pobyge(sz) Syrskó̗ zemyó̗ w Iafec, asz ió̗ y zagladzisz. Y rzecze Elyzeus: Pobyerz strzali. A gdisz pobral, potem gemu rzekl: Uderz szipem w zemyó̗. A gdisz uderzil trsykrocz w zemyó̗ y stal: roznyewal syó̗ mó̗sz boszi nan, rzekó̗cz: Bi bil uderzil pyó̗cz krocz albo szescz krocz albo syedm krocz: pobylbi bil Syrskó̗ zemyo do skonanya, ale iusz geno trsy krocz pobygesz ge. Y umarl Elyzeus, a pochowaly gy. Tedi w tem roce przibraly syó̗ lotrowye s Moabskich do israhelskey zemye. Nyektorzi pochowawaió̗c* czlowyeka, uzrzely lotri y wrzuczily cyalo do grobu Elyzeowa. A gdisz syó̗ dotklo* koscy Elyzeowich: oszil czlowyek y stal na swich nogach. Ale Azael, krol Syrski, dró̗czil lyud israhelski po wszitki dny Ioatasowi. Y slyutowal syó̗ pan nad nymy, a wroczil syó̗ k nym prze zamowó̗, ió̗sz myal s Abramem a s Yzakem a s Iacobem, a nye chcyal gych zatracycz any zarzucycz owszem asz do tego czasu. Y umarl krol Azael Syrski, a krolyowal Benadab, sin gego, w myasto gego. Y odió̗l Ioas, sin Ioataszow, z ró̗ku Benadowu*, sina Azaelowa, myasta, gesz bil odió̗l Ioataszowy, oczczu gego prawem boiowim. po trzikrocz gy pobyl Ioas, a wrocyl myasta israhelske zemy.

XIIII.

Drugego lyata Ioasa, sina Ioatasowa, krolya israhelskego, krolyowal Amasyas, sin Ioasow, krolya Iudzskego. W pyó̗cy a we dwudzestu lecyech bil, gdisz poczó̗l krolyowacz, a dzewyó̗cznaczcye lyat krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerzi gego Ioaden s Ierusalema. Y uczinyl prawdziwye przed bogem, ale wszako nye iako Dauid, ocyecz gego. Podle wszego, czso czinyl Ioas ocyecz gego, czinyl gest, kromye tego, ysze modl gornich nye zatracyl. bo gescye lyud obyatowal a palyl wonne obyati na go[do]rach. A gdisz odzerszal krolewstwo, zbyl ti slugy swe, giszto bily zabyly oczcza gego. Ale sinow tich mó̗szobogec nye zbyl, podle tego, iako pysano w ksyó̗gach zakona Moyszeszowa, rzekó̗c: Nye umró̗ oczczowye za sini, any sinowye za oczce, ale kaszdi w swem grzesze ma umrzecz. On pobyl Edomske na wdolyu Solnem dzesyó̗cz tisyó̗czow mó̗szow, wwyó̗zal syó̗ w skaló̗ w boiu, a zdzal gey gymyó̗ Gezetel* az do tego dnya. Tedi Amazias poslal ku Ioasowy, sinu Ioatasowu, sina Yeuowa, krolya israhelskego, rzekó̗c: Podz, a pokusywa syó̗[511]. Y odeslal krol loas israbelski Amazowy, krolyowy Iudzskemu, rzekó̗c: Carduus[512] lybanski poslal ku cedrowy, gen gest na Lybanye: Day dzewkó̗ sinu memu za zonó̗. Tedi swyerzó̗ta lesna, iasz na Lybanye, szedszi y potloczily Carduus. Pobyw, y wzmoglesz syó̗ nad Edomskimy, y podnyozlo syó̗ syerce twe. Myey dosycz na swey chwale, a syedzi w twem domu! przecz wzbudzasz zle, abi padl ti a Iudzske pokolenye s tobó̗? Y nye pozwolyl Amazia. Tedi Ioas, krol israhelski, ial, y pokusylasta syó̗, on a Amazias, krol Iuda, w Betsames, w myasteczku Iudzskem. Y pobyt Iudas od Israhela, y ucyekl kazdi do stanu swego. Ale Amasyasza, krolya Iuda, sina Ioasowa, sina Otoziasowa, ió̗l Ioas krol israhelski w Betsames, y przywyodl gy do Ierusalema. Y skazil mur Ierusalemski od broni Effrayskey az do broni kó̗towey na cztyrzi sta loket. Y pobral wszitko zloto a szrzebro y wszitki ssó̗di, gesz nalyazl w domu boszem y w skarbyech krolyowich, a sini slyachetne, y wrocyl syó̗ do Samariey. Ale gyny uczinci Ioas krolya, gesz czinyl, a moc gego, ió̗sz boiowal przecyw Amaziasowy, krolyowy Iuda, to wszitko popysano w ksyó̗gach uczinkow dny krolyow israhelskich. Y umarl Ioas s swimy oczci, a pochowan w Samary s krolmy israhelskimy. Y krolyowal Ieroboam, sin gego, w myasto gego. A bil zyw Amazias, sin Ioasow, krol Iudzski, po tem gdisz umarl loas, sin Ioatasow, krolya israhelskego, dwadzescya a pyó̗cz lyat. Ale gyny uczinci Amaziasowi y wszitko, czso czinyl, só̗ popysani w ksyó̗gach skutkow dny krolyow Iudzskich. Y stalo syó̗ przisyó̗szenye przecyw gemu w Ierusalemye. tedi on ucyekl do Lyachys, y poslaly po nyem do Lyachis, y zabyly gy. A odnyesyon na konyech, y pochowan w Ierusalemye s swimy oczci w myescye Dauid. Tedi wszitek lyud Iudzski wszó̗wszi Azariasza w szescinaczcye lyat w starz, y ustawyly gy krolem w myasto gego oczcza Amaziasza. Ten gest udzalal Aylam*, a nawrocyl[513] Iudzske zemye, a gdisz umarl krol s oczci swimy. Lyata pyó̗tego naczcye Amaziasza, sina Ioaszowa, krolya Iuda, krolyowal Ieroboam, sin Ioasow, krolya israhelskego, w Samary geno a czterdzescy lyat. a czinyl to, czso gest zlego przed bogem, nye odstó̗pyl ode wszech grzechow Ieroboamowich, sina Nabotowa, gen ku grzechu prziwyodl lyud israhelski. Ten nawrocyl krage israhelske od wescya Emacskego az do morza pustego, podle rzeczi pana boga israhelskego, gesz mowyl przes slugó̗ swego Ionasa, sina Amati, proroka, gen bil s Get, gesz gest w Offer. Bo pan wydzal udró̗czenye israhelskego lyuda gorzke barzo, a ysze só̗ pogubyeny az do zawartich w cyemnyci y nanyeslyachetnyeyszich, a nye bil, ktobi wspomogl Israhelowy. A nye mowyl pan, abi zatracyl gymyó̗ israhelowo s pod nyebya*, ale zbawyl ge przes Ieroboama, sina Ioaszowa. Ale gyny uczinci Ieroboamowy y wszitko, czso czinyl, a moc gego, ió̗sz boiowal, a kako nawrocyl Damaszek a Emath israhelskey zemye, to wszitko pysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Y skonal Ieroboam [s] swimy oczczi, s krolmy israhelskimy. y krolyowal Zacharias sin gego.

XV.
Lyata syodmego a dwadzescya Geroboama, krolya israhelskego, krolyowal Azarias, sin Amaziaszow, krolya Iuda. W szescy naczcye lecyech bil, gdisz poczó̗l krolyowacz, a dwye a pyó̗czdzesyó̗t lyat krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerze gego Getelya s Ierusalema. A czinyl, czso bilo lyubego przed bogem, podle wszego, czso czinyl Amazias, ocyec gego. Ale wszakosz modl gornich nye zakazil, bo gescze lyud obyatowal a zaszegal obyati na gorach. Y porazil bog krolya, a bil tró̗dowat asz do dnya smyercy swey, a bidlyl w domu w wolnem osobye. Ale Ioatan, sin krolyow, sprawyal syen[514], a só̗dzil lyud zemski. Ale gyny uczinci Azariasza y wszitko, czso czinyl, popysany w ksyó̗gach uczinkow dny krolyow Iuda.[dp] Y skonal Azarias s swimy oczci, a pochowaly gy s starszimy swimy w myescye Dauid. Y krolyowal Ioatan, sin gego, w myasto gego po nyem. Lyata trsydzescy a osmego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Zacharias, sin Ieroboamow, nad Israhelem w Samary szescz myesyó̗czow. A czinyl to, czso gest zle przed bogem, iako czinyly oczczowye gego. nye otstó̗pyl od grzechow Ieroboamowich, sina Nabatowa, gen ku grzechu przywyodl lyud israhelski. Y zaprzisyó̗gl syó̗ przecyw gemu Sellum, sin Iabes, y zabyl gy iawnye, a zabyw gy, y krolyowal w myasto gego. Ale gyny uczinci Zachariasza popysany w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. To gest ta rzecz bosza, ió̗sz mowyl pan ku Yeu, rzekó̗c: Sinowye twoy asz do czwartego pokolenya bó̗dó̗ syedzecz s cyebye na tronye israhelskem. Y stalo syó̗ tak. Sellum, sin Iabes, krolyowal dzewyó̗tego a trsydzescy lyata Azariasza, krolya Iuda, a krolyowal geden myesyó̗c w Samary. Zatym wigechaw Manaen, sin Gaddi, s Tersa, y przyial do Samariey y zabyl Sellum, sina Iabes, w Samary. A zagubyw gy, y krolyowal w myasto gego. Ale gyny uczinci Sellum y sprzysyó̗szenye gego, kako slozil strosze[515], to wszitko popysano w ksyó̗gach uczinkow dny krolyow israhelskich. Tedi pobyl Manaen Tepsam a wszitki, ktorzi bily w nyem, a krage gego s Tersa. bo gemu nye chcyely odewrzecz. y zgubyl wszitki zoni gich brzemyenne a rozrzazal ge. Lyata trzidzescy a dzewyó̗tego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Manaen, sin Gaddi, nad Israhelem dzesyó̗cz lyat w Samary. A czinyl zle uczinki przecyw bogu, a nye odszedl od grzechow Geroboamowich, sina Lubatowa, gen ku grzechu prziwyodl lyud israhelski po wszitki dny sziwota gego. We dnyoch gego przyial Ful, krol Asyrski, do Tersa, y dawal Manaen Fulowy tysyó̗cz lybr szrzebra, abi gemu bil na pomocz a poczwyrdzil krolewstwa gego. Y polozil Manaen szrzebro na israhelski lyud, wszitkim mocnim a bogatim, abi dawaly krolyowy Asyrskemu pyó̗czdzesyó̗t lotow szrzebra na kaszde lyato. Y wrocyl syó̗ krol Asyrski, a nye bidlyl w Tersa. Ale gyny uczinkowye Manaen y wszitko, czso czynyl, popysani só̗ w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Y umarl Manaen s swimy oczci. a krolyowal Faceya, sin gego, w myasto gego. Lyata pyó̗czdzesyó̗tego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Faceya, sin Manaen, nad Israhelem w Samary dwye lecye. A czinyl to, czso gest zle przed bogem, a nye otstó̗pyl od grzechow Geroboamowich, sina Kabotowa*, gen ku grzechu prziwyodl lyud israhelski. Y sprzisyó̗gl syó̗ przecyw gemu Facee, sin Romely, ksyó̗szó̗ woyski gego, y zabyl gy w Samary na wyezi w domu krolyowye, podle Argot a podle Arib*, a s nym pyó̗czdzesyó̗t mó̗szow Galaacskich. A zabyw gy, krolyowal w myasto gego. Ale gyny skutci Faceyaszowi y wszitko, czso czinyl, popysani w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Lyata pyó̗czdzesyó̗tego drugego Azariasza, krolya Iuda, krolyowal Facee, sin Romely, nad Israhelem w Samary dwadzescya lyat. A czinyl zle przed bogem, a nye otstó̗pyl od grzechow Ieroboamowich, sina Nabotowa* gen ku grzechu przywyodl lyud israhelski. We dnyoch Facee, krolya israhel, przyiaw Teglatfalazar, krol Asurski, y dobil Ayon a Abel a domu Mataa, a Ianoe a Cedes a Azor, a Galaat a Galylee, y wszitkey zemye Nyeptalym, y przenyozl ge do Asyrskey zemye. Tedi przisyó̗gl a slozil lescz Ozee, sin Ela, przecyw Facee, sinu Romely, y zabyl gy. A zabyw gy, krolyowal w myasto gego, we dwudzestu lyat Ozee, sina gego. Ale gyny skutci Facee y wszitko, czso czinyl, popysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow israhelskich. Lyata wtorego Facee, sina Romely, krolya israhelskego, krolyowal Ioatan, sin Ozie, krolya Iuda. Dwadzescya y pyó̗cz lyat bil w starz, gdi bil poczó̗l krolyowacz, a szescznaczcye lyat krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerzi gego Geruza, dzewka Sadochowa. A czinyl, czso lyubego bilo przed bogem, podle wszech uczinkow Oziasa, oczcza swego. Ale modl gornich nye zatracyl, bo gescze lyud obyatowal a zaszegal obyati na gorach. On udzalal drzwy domu boszemu przewisoke. Ale gyny skutci Ioatanowi y wszitko, czso czinyl, to popysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow Iuda. W tich dnyoch poczó̗l pan slacz do Iudzskey zemye Razim, krolya Syrskego, a Facee, sina Romely. Y umarl Ioatan s swimy oczci, a poch(o)wan s nymy w myescye Dauid, oczcza swego, a kr(o)lyowal Achaz, sin gego, w myasto gego.
XVI.

Liyata syodmego naczcye...

Tu jedna karta wyrżnięta.
(XVII, 9).[dq]

...sobye modlebnich koscyolow na gorach po wszech myescyech swich od wyesze stroszow az do myasta murowanego. A naczinyly sobye soch a lugow na wszelkem pagorku przewiszonem a pod wszelkim drzewem rozgowatim. y zgly (żgli) tu palyone obyati na oltarzoch podle obiczaia poganskego, gesz bil pan wimyotal przed oblyczim gych. Y czinyly skutki przeszarzedne, draznyó̗cz pana, a naslyadowaly nyeczistot, o nychsze bil gym przikazal pan, abi nye czinyly slowa tego. Y oswyatczil pan w Israhelu a w ludze przes ró̗kó̗ wszech prorokow y wydzó̗cich, rzekó̗c: Nawroczcye syó̗ od waszich drog zlich, a ostrzegaycye przikazan mich a duchownich obiczaiow, podle wszego zakona, genszem przikazal oczczom waszim, a iakom poslal k wam przes slugy swe proroki. Tego ony nye posluchaly, ale zaczwyrdzily glowó̗ swó̗ podle glowi oczczow swich, gisz nye chcyely posluchacz pana boga swego, a zarzucyly zakonna ustawyenya gego a zamow, gesz* syó̗ zamowyl s gych oczci, a swyadeczstwa, gymsze swyatczil k nym. Y naslyadowaly marnoscy, a marnye czinyly, a naslyadowaly poganow, gysz okolo gich bily, o nychszeto bil gym pan przikazal, abi nye czinyly, iako ony czinyly. Y nyechaly wszech przikazan pana boga swego, y czinyly sobye dó̗te bogy, to gest dwa cyelcza, a cyenyow naczinyly, y modlyly syó̗ wszemu ricerstwu nyebyeskemu[516], y sluszily Baal, a poswyó̗czowaly gemu sini swe a dzewki swe przes ogen a wyeszczbi, a gusly syó̗ przidzerszely. a daly syó̗ na to, abi czinyly szle przed bogem a gnyewaly gy. Y roznyewal syó̗ pan barzo na israhelski lyud, a zagnal ge od swego oblycza, a nye ostal, geno rod Iuda telko*. Ale any on Iuda ostrzegal przikazanya pana boga swego, ale chodzil w bló̗dzech israhelskego lyuda, gesz czinyl. Y zarzucyl pan wszelke plemyó̗ israhelske, a zdroó̗czil ge, y dal w ró̗kó̗ ge draczom, asz ge y zarzucyl od oblycza swego. A potem ot tego czasu, iako syó̗ odló̗czil lyud israhelski od domu dauidowa, a uczinyl sobye krolya Ieroboama, sina Nabotowa. bo odló̗czil Ieroboam israhelski lyud ot pana boga, a prziwyodl gy ku wyelykemu grzechu. Y chodzily sinowye israhelsci we wszelkich grzechoch Ieroboamowich, gesz czinyl. nye otstó̗pyly od nych, asz ge y odnyozl pan od oblycza swego, iako bil mowyl w ró̗ku wszech slug swich prorokow. Y przenyesyon lyud israhelski s swey zemye do zemye Asyrskey asz do tego dnya. A przywyodl krol Asyrski s Babylona a s Chut a s Haylat*, a s Emath a s Sefaruaym, y posadzil ge w myescyech Samarskich w myasto sinow israhelskich, gysz wlodnó̗ly Samarió̗ a przebiwaly w myescyech gych. A gdisz tu poczó̗ly bidlycz, nye boió̗cz syó̗ pana: y poslal pan myedzi ge lwi, gysz ge udawyaly. Powyedzely to krolyowy Asyrskemu, rzekó̗c: Narodi, geszesz przewyodl a w bidlenyesz usadzil w myescyech Samarskich, nye znaió̗c zakonnego ustawyenya boga tey zemye: y poslal pan na nye lwi, otocz ge udawyaió̗, przeto ysze nye wyedzó̗ obiczaia boga zemskego. Y przikazal krol Asyrski, rzekó̗c: Wyedzcye tam genego kaplana[517], gesztoscye ió̗te przywyedly. acz gydze a bidly s nymy, a uczi ge zakonnim ustawam* boga zemskego. Tedi prziszedw geden s tich kaplanow, gysz bily ió̗cy wyedzeny s Samariey, y bidlyl w Betel a uczil, kakobi syó̗ modlyly panu bogu. A wszelki lyud udzalal sobye boga swego, y postawyly ge w wisokich koscyelech, gychsze bily naczinyly w Samary, narod a narod w swich myescyech, w nychsze bidlyly. Bo Babylonsci bily uczinyly Sochotbenot, a mó̗szowye Chutensci bily uczinyly Nergel, a mó̗szowye Ematsci uczinyly Azima. A mó̗szowye Eweysci uczinyly sobye Nobat* a Tartak, a cy, gysz bily [s] Sefaruaym, palyly sini swe w ognyu, Adramalech* a Anamelech bogom Sefaruayczskim. ale takesz pana boga czcyly. Y naczinyly sobye kaplany wisokoscy z naposlednyeyszich lyudzi, a posadzaly ge w koscyelech gornich. A kakokole pana boga czcyly, wszakosz swim bogom sluszily podle obiczaia narodow, z nyegosz bily przenyesyeny do Samariey. asz do tego dnya obiczaia naslyadowaly starego, nye boió̗cz syó̗ boga, any ostrzegaió̗c duchownich gego obiczaiow y só̗dow y zakona y przikazanya, gesz przikazal pan sinom Iacobowim, gezsto ge nazwal Israhelem, a zamowyl bil syó̗ s nymy, a uczinyl bil smowó̗ s nymy, rzekó̗c: Nye boycye syó̗ czudzich bogow, a nye modlcye syó̗ gym any gych czcycye, a nye obyatuycye gym. ale pana boga waszego, gen was wiwyodl s zemye Egypskey w wyelykey syle a w[dr] ramyenyu roscyó̗gnyonem, tego syó̗ boycye, a gemu syó̗ modlcye, a gemu obyatuycye. A zakona ustawyenya, a só̗di a zakon, a przykazanye, geszem wam napysal, zachowaycye, abiscye czinyly po wszitki dny, a nye baly syó̗ bogow czudzich. A szlyubu, ktorim uczinyl s wamy, nye zapomynaycye, any czcycye bogow czudzich. ale pana boga waszego syó̗ boycye, a on was wizwoly z ró̗ku wszech nyeprzyiacyol waszich. Ale ony nye posluchaly, nyszly[518] podle obiczaia swego drzewyeyszego pachaly. Przeto baly syó̗ cy iscy lyudze boga. ale wszakosz takesz y swim modlam syó̗ klanyaly, bo sinowye gich a wnukowye, iako czinyly oczczowye gych, tak czinyly asz do dzysyego dnya.

XVIII.

Trzecyego lyata Ozee, sina Hela, krolya israhelskego, krolyowal Ezechias, sin Achas, krolya Iuda. Dwadzescya y pyó̗cz lyat w starz bil, gdi poczó̗l krolyowacz, a przes genego trsydzescy lyat krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerze gego Abyssa[519], dzewka Zachariaszowa. A czinyl, czso bilo dobrego przed bogem, podle wszego, iako czinyl ocyecz gego Dauid. On skazil koscyoli, a starl sochi, a poró̗byl lugy, a zlamal wó̗sza myedzanego, gegosz uczinyl bil Moyses. Bo esz do tego dnya sinowye israhelsci zgly gemu obyati. a zdzal gemu gymyó̗ Noesthan, to gest myedz[520]. A w panye bodze israhelskem myal nadzeió̗, tak isze po nyem nye bil gemu ny geden rowni ze wszech krolyow Iuda, any s tich, gisz przed nym bily. a przidzerszal syó̗ boga, a nye otstó̗pyl od gego slopyenyow[521], a czinyl przikazanye gego, gesz przikazal bil Moyszeszowy. A przeto bil pan s nym a na wszech myeszcyech, dokó̗dkoly szedl, mó̗drze czinyl, a bronyl syó̗ przecyw krolyowy Asyrskemu y nye sluszil gemu. On pobyl Fylystini az do Gazi, y wszitki krage gych, od wyesze strosznich az do myasta obmurowanego. Lyata czwartego krolya Ezechiasza, gesz bilo syodme lyato Ozee, sina Hela, kroly(a) israhelskego, przyial Salmanazar, krol Asyrski, ku Samary boiowacz przecyw gey, y dobil gey. Bo po trsyech lecyech, szostego lyata Ezechyasza, to gest dzewyó̗tego lyata Ozee krolya israhelskego, dobito* gest myasta Samaria. Y przewyodl krol Asyrski lyud israhelski do Asyrskey zemye, posadzil ge w Hayla, a w Habor, potoka Gozam w myescyech Medzskich, przeto isze nye posluchaly glosu pana boga swego, a przestó̗pyly smowó̗ gego, y wszitko, czso gym przikazal Moyses, sluga boszi, nye posluchaly any czinyly. Lyata czwartego[522] Ezechiasza krolya przyiaw Senacherub*, krol Asyrski, ku wszitkim myastom Iuda omurowanim, y dobil gych. Tedi poslal Ezechias, krol Iudzski, krolyowy Asyrskemu posli do Lachis, rzekó̗c: Zgrzeszilem, odidzi ode mnye, a wszitko, czso na myó̗ vloszisz, chczó̗ cyrzpyecz. Y kazal sobye dacz krol Asyrski Ezechiaszowy krolyowy Iuda trsy sta lyber srzebra a trsydzescy lyber zlota, Y dal krol Ezechias wszitko srzebro, gesz nalyazl w domu boszem a w skarbyech kroliowich. Tego czasu zlamal Ezechias drzwy domu boszego a blyachi zlote, gesz bil przibyl, y dal krolyowy Asyrskemu. Tedi poslal krol Asyrski Tartana a Rapsacena* s Lachis ku krolyowy Ezechiaszowy Iudzskemu, z wyelykó̗ syló̗ lyuda do Ierusalema. A gdiszsta iawszi y prziszla do Ierusalema, stawszi nad wodó̗, iasz gydze do zwyrzchnyego stawku, gysz gest na drodze tego polya, gdzesz sukno praly: y wezwalasta krolya, y wiszedl k nym Elyachim, sin Elchie, wlodarz domowi, a Sobnya, pysarz zemski, a Iohae, sin Azaph, Canclerz. Y rzekl k nym Rapsaces: Mowcye ku Ezechiaszowy: Tocz mowy krol wyelyki Asyrski: Ktoreto gest doufanye, na nyemszeto syó̗ uprzespyeczasz? Snadzesz wzó̗l radó̗, abi syó̗ prziprawyl ku boiu? W kogo ufasz, abi szmyal syó̗ przecywycz? Azaly nadzeió̗ masz w lyascze trcyaney a zlamanya* Egypskego, na nyemszeto wzlegnyely czlowyek, zetrze syó̗ y wnydze w gego ró̗kó̗ y przebodze ió̗? Tako* gest Pharao, krol Egypski, wszitkim, ktorzi wen ufaió̗. Gestly my rzeczecye: W panu bogu naszem nadzeió̗ mami: wszak gest ten, gegosz gest koscyol zatracyl a oltarze na gorach, a przikazal domu Iuda a Ierusalemu: Przed tym oltarzem bó̗dzecye syó̗ modlycz w Ierusalemye. A przeto iusz gydzcye ku panu memu, krolyowy Asyrskemu, a dam wam dwa tisyó̗cza kony, a wydzcye, bó̗dzecyely moc myecz, ktorzibi na nye wsyedly. A kako moszecye stacz przed genim sluszebnykem [s] slug pana mego namnyeyszich? Albo snadz ufasz w Egypske, prze gich wozi a geszczce? Zalycyem przes woley pana mego przylial na to myasto, abich ge ska[ds]zil? Pan my rzekl: Wzidzi do tey zemye, a zetrzesz ió̗. Tedi rzeknó̗ Elyachim, sin Elchie, a Sobnya a Iohae Rapsacenowy: Prosymi, abi nam mowyl, slugam swim, po Syrsku. bo rozumyemi temu ió̗ziku*. a nye mow nam po szidowsku. Bo lyud sliszi, gisz gest na murze. Otpowye Rapsaces rzekó̗c: Zaly ku twemu panu a k tobye poslal myó̗ pan moy, abich nye mowyl tymy rzeczamy, a nye k tim mó̗szom, gysz syedzó̗ na murze, abi gedly gnoy swoy a pyly mocz swoy* s wamy? A tak stoió̗c Rapsaces, wzwolal wyelykim glosem po szidowsku, rzekó̗c: Sliszcye slowa krolya wyelykego, krolya Asyrskego! Tocz mowy krol: Nye zwodzi[523] was Ezechias, bo was nye bó̗dze moc wizwolycz z ró̗ki mey. Any wam doli tany a daway w bogu, rzekó̗cz: Wirwó̗c wizwoly nas pan bog, a nye bó̗dze podano myasto to w ró̗ce krolya Asyrskego. Nye posluchaycye Ezechiasza. Bo to mowy krol Asyrski: Uczincye se mnó̗ to, czsosz wam usziteczne. Winydzcye ku mnye, a bó̗dzecye gescz kaszdi s swey wynnyce y s swego fygu, a pycz bó̗dzecye s cystem waszich wodi, doió̗d nye przydó̗ a nye przenyosó̗ was do zemye, iasz gest podobna zemy waszey, a do zemye plodney y urodney wyna, zemye chlebney a wynney, zemye olywney a oleyney y myedney*, y bó̗dzecye ziwy a nye zemrzecye. Nye sluchaycye Ezechyasza, gysz was zdradza, rzekó̗c: Bog nas wizwoly. Zaly wizwolyly bogowye narodow zemye swe s ró̗ki krolya Syrskego? Gdze gest bog Emath a Arfat? gdze gest bog Sefaruaym, Ana a Awa? Zaly wizwolyly Samarió̗ z mey ró̗ki? Ktorzi só̗ [wizwolyly][524] we wszech bodzech, gisz wizwolyly z ró̗ki mey wloscz swó̗, abi mogl pan wizwolycz Ierusalem z mey ró̗ki? Tedi wszitek lyud umylkl, a nye otpowyedzal gemu nyczego, bo bily wszó̗ly przikazanye krolyowo, ibi gemu nye otpowyadaly nyczs. Y prziszedl Elyachym, sin Elchie, wlodarz domu, a Sobnya, pysarz zemski, a Iohae, sin Azaph, canczlerz, ku Ezechiaszowy, rozdarszi na sobye rucha swe, y powyedzely gemu slowa Rapsacenowa.

XIX.
To usliszaw krol Ezechias, rozdarl swe rucho y odzal syó̗ w wor, a wszedw do domu boszego, y poslal Elyachyma wlodarza domowego, a Sobnyó̗ pysarza, a starce y kaplani odzane w wori, ku Yzayaszowy proroku, sinu Amos. Ony rzeknó̗: Tocz mowy Ezechias: Dzen zamó̗tka a laianya a blyuznyenya, dzen ten. Prziszly sinowye asz ku porodzenyu, a syli nye maió̗ rodzicz. Zaly snadz usliszi pan bog twoy wszitka slowa Rapsacenowa, gegosz poslal krol Asyrski, pan gego, abi uró̗gal boga ziwego, a karal slowi, geszto sliszal pan bog twoy: a uczin modlytwó̗ za zbitki[525], gysz só̗ naleszeny. Y prziszly slugy krolya Ezechiasza ku Yzayaszowy. K nym Ysayasz rzekl: To powyedzcye panu waszemu: Tocz mowy pan: Nye boy syó̗ rzeczi, ió̗szesz sliszal, ió̗sz uró̗galy slugy krolya Asyrskego mnye. Owacz, ia poszlyó̗ gemu ducha, a uslucha posla, a wrocy syó̗ do swey zemye, a zatraczó̗ gy myeczem w gego zemy. Tedi wrocywszi syó̗ Rapsaces, y naleszly krolya Asyrskego dobiwaió̗c Lobna, bo bil sliszal, ysze odszedl s Lachis. A gdisz bil uszliszal o Taraca, krolyu Murzinskem, rzekó̗cich: Owa, tocz vigechal, abi buiowal przecyw tobye: y szedl przecyw gemu. Poslal posli ku Ezechiaszowy krolyowy, rzekó̗c: To rzeczcye Ezechiaszowy, krolyowy Iuda: Nye day syó̗ zwyescz bogu swemu, w nyemszeto masz nadzeió̗, any mow: Nye bó̗dze podano Ierusalem w ró̗ce krolya Asyrskego. Bosz sam sliszal ti, czso uczinyly krolyowye Asyrsci wszitkim zemyam, kako ge skazily, zaly ti sam gedini bó̗dzesz moc wizwolyon bicz? Zaly wizwolyly bogowye pogansci wszelke, gesz pokazily oczczowye mogy, to gest Gozam a Aram a Rezeph, a sini Eden, gysz bily w Talazar? Gdze gest krol Emath a krol Arfat a krol myasta Safaruaym, Ana a Awa? A tak gdisz bil krol wzó̗l lysti Ezechias s ró̗ku poslow, y przeczedl ge, y wszedl do domu boszego y rozwynó̗l ge przed panem, a modlyl syó̗ przed oblyczim gego, rzekó̗c: Panye bosze israhelski, gen syedzisz na Cherubyn, ti gesz bog sam wszech krolyow zemskich, tisz uczinyl nyebo y zemyó̗. Naklon ucho twe, a slisz. odewrzi panye oczy twoge, a wydz, a slisz wszitka slowa Senacheribowa, gen poslal, abi potó̗pnó̗ rzecz mowyl nam przecyw bogu zywemu. Zaprawdó̗, panye, pogubyly krolyowye Asvrsci narodi y zemye wszitkich, a wmyotaly gych bogy w ogen, bo nye bily bogowye, ale uczinkowye ró̗ku lyudzsku z drzewa a s kamyenya. a zatracvly ge. Przeto iusz panye bosze nasz, zbaw nas z gego ró̗ki, abi wyedzala wszitka krolewstwa zemska, iszesz ti pan bog nasz sam. Za[dt]tym poslal Yzayas, sin Amos, ku Ezechiaszowy, rzekó̗c: Tocz mowy pan bog israhelski: Zaczesz prosyl mnye o Senacherubye, krolyu Asyrskem, usliszalem cyó̗. To gest ta rzecz, ió̗sz mowyl pan o nyem, rzekó̗c: Pogardzila tobó̗ y poklamala tobó̗ panna, dzewka Syon. glowó̗ kiwala po tobye dzewka Ierusalemska. Kogosz ganbyl a komusz uró̗gal? przecyw komusz podnyosi glos swoy, a podnyoslesz glosu w wisokoscz oczu swu? przecyw swyó̗temu Israhelu. Przes slugy swe posmyewalesz syó̗ panu, y rzeklesz: W wyelykoscy wozow mich wzgechalem na wisokoscz gor, na wyrzch Lybanski, y posyeklem wisoke cedri gego a wiborne gedle gego. A wszedlem asz do kraiow gego, a lyas Carmela gego iasm (!) i posyekl. A pylem wodi czudze, a wisuszilem slopyenmy nog mich wszitki wodi zawarte. Zalysz nye sliszal, czsom czinyl ot poczó̗tka? Ot starich dny stworzilem ge, a nynyem prziwyodl, a bó̗dó̗ w upad na pagorcech boiuió̗cich myasta murowana. A cy, gysz syedzó̗ w nych, só̗cz (sąc) podbycy, trsyó̗szly syó̗ a zaganbyeny só̗ó̗, y uczinyeny só̗ iako syano polne a szelenyó̗ci korzen po strzechach, gen uwyó̗dl pyrwey, nysz uzrzal. Przebitek twoy, y wiszcye, y weszcye twee, y drogó̗ twó̗ iacyem przewyedzal, a gnyew twoy przecyw mnye. Zabiwalesz syó̗ na myó̗, a picha twa weszla w uszi moy. zawyeszó̗ przeto obró̗cz na nozdrze twe, a wó̗dzidlo na wargy twe, a dowyodó̗ cyó̗ zasyó̗ tó̗ drogó̗, ió̗szesz priszedl*. Ale tobye, Ezechia, to bó̗dze za znamyó̗: Gedz tego lyata, czso naydzesz. a drugego lyata ti rzeczi, gesz sami ot syebye rostó̗. ale trzecyego lyata syeycye a znycye, a sadzcye wynnyce, a gedzcye owoce gych. A czso zostanye z domu Iuda, puscy korzen na dol, a ucziny uszitek wzgoró̗. Bo s Ierusaiem winyó̗dó̗*[526] ostatci, a czso zbawyono bó̗dze z gori Syon: gnyew pana ucziny to zastó̗pow. Przetosz to mowy pan bog o Asyrskem krolyu: Nye wnydze do myasta tego, any puscy strzali do nyego, any gemu sczit przekazi, any gego oblyó̗sze s prokem. Drogó̗, ió̗sz przidze, zasyó̗ syó̗ obrocy od myasta tego, a nye wnydze, mowy pan. A obronyó̗ to myasto, a zbawyó̗ ge prze Dauida slugó̗ mego. Tedi syó̗ stalo tey noci, przyszedl angyol boszi y zbyl na czwyrdzach Asyrskich pyó̗cz a oszmdzesyó̗t a ssto tysyó̗czow lyuda. A gdisz wstal na oszwycye, uzrzal wszitka cyala martwich, y odszedl odtó̗d precz. Y wrocyl syó̗ Senacherib, krol Asyrski, y przebiwal w Nynywen. A gdisz syó̗ modlyl w koscyele Mezerach* bogu swemu: tedi Adramelech a Sarafar, sinowye gego, zabylasta gy myeczem, y ucyeklasta do zemye Armenskey, a krolyowal Azaredon w myasto gego, sin gego.
XX.

Tedi w tich dnyoch roznyemogl syó̗ Ezechias az do szmyercy. y prziszedl k nyemu Yzayas, sin Amos, prorok y rzecze k nyemu: Tocz mowy pan bog: Zrzó̗dzi dom twoy, bo umrzesz ti, a nye bó̗dzesz sziw. Gen obrocyw oblycze swe ku scyenye, y modlyl syó̗ panu, rzekó̗c: Proszó̗ panye, rospomyen syó̗, kakom chodzil przed tobó̗ w prawdze a w syerczu dokonalem*, a czso lyubego przed tobó̗, to gesm czinyl. Plakal Ezechias wyelykim placzem. A pyrwey nysz wiszedl Ysayas, sin Amos, na pol syeny: stala syó̗ rzecz bosza k nyemu, rzekó̗c: Wrocz syó̗, a gydzi ku Ezechiaszowy, a rzekni wodzowy lyuda mego: To mowy pan bog Dauida, oczcza twego: Sliszalem modlytwó̗ twó̗ a wydzalem slzi twe. Owa, uzdrowylem cyó̗, a trzecyego dnya wnydzesz do koscyola boszego. A przidam dny twich pyó̗cznaczcye lyat, a nat to z ró̗ki krolya Asyrskego wizwolyó̗ cyó̗ y myasto to, a obronyó̗ myasto to prze myó̗ a prze Dauida, slugó̗ mego. Y rzekl Ysayas: Przinyescye swyó̗zek fyg. A gdisz przynyeszly a wlozily na wrzod gego: y uzdrowyon gest. Y rzek* Ezechias ku Ysayaszowy: Ktore bó̗dze znamyó̗, ysze pan uzdrowy myó̗, isze mam trzecyego dnya wnydz do koscyola boszego? Ysayas rzekl: To bó̗dze znamyó̗ od pana, ysze ma pan uczinycz rzecz, ktoró̗ mowyl. Chcesz, acz wzidze cyen wzgoró̗ dzesyó̗cz rzó̗tkow[527], albo acz syó̗ nawrocy tylesz slopyenyow za syó̗? Y rzekl Ezechias: Snadno gest cyenyowy postó̗pycz dzesyó̗cz rzó̗tkow, any tego chczó̗, abi syó̗ stalo, ale abi syó̗ zasyó̗ nawrocyl dzesyó̗cz slopyenyow. Y poprosy Ysayas pana, y nawyodl cyen pan po tich rzó̗tkach, gymysz iusz bil sstó̗pyl na orloiu[528] Achasowu, zasyó̗ za dzesyó̗cz slopyenyow. Za tego czasu poslal Metodach* Baldan, sin Eiadan*, krol Babylonski, lysti a dari ku Ezechiaszowy, bo usliszal, isze nyemogl Ezechias, a wzmogl[529]. Y obradowal syó̗ w gych prziscyu, y ukazal gym dom drogych mascy, y zloto y srzebro, y lektwarze rozmayte,[du] a mascy, a ssó̗di, y wszitko, czso mogl myecz w swich skarbyech. Nye bilo tego, czego bi gym bil nye ukazal Ezechias w swem domu a we wszey swey moci. Tedi prziszedl Yzayas prorok ku Ezechyasowy y rzekl: Czso rzekly cy mó̗szowy(e), albo odkó̗d prziszly k tobye? Ezechias rzekl: Z dalekey zemye prziszly ku mnye, s Babylona. On otpowye: Czso wydzely w twem domu? Ezechias rzekl: Czsokoly gest w mem domu, wydzely. Nyczego nye. czego bich gym nye ukazal w mich skarby ech. Tedi Ysayas Ezechiaszowy rzekl: Slisz rzecz boszó̗. Owa, tocz dnyowye gydó̗, a odnyesyoni bó̗dó̗ wszitki rzeczi, gesz só̗ w domu twem, y to, czso zachowaly oczczowye twoy asz do tego dnya, do Babylona, a nye ostawyó̗ nyczego, mowy pan. Ale s sinow twich, gisz s cyebye winydó̗, gesz ti porodzisz, bó̗dó̗ wzó̗cy, a bó̗dó̗ geszczci a urzó̗dnyci[530] u krolya Babylonskego w syeny. Y rzekl Ysayaszowy Ezechias: Dobra gest rzecz bosza, ió̗sz mowyl. Bó̗dz pokoy a prawda telko* we dnyoch mich! Ale gyny skutci Ezechiaszowy y wszitka syla gego, a kako uczinyl stawek, a wodi wyedzone[531], y wwyodl do myasta wodi: to wszitko popysano w ksyó̗gach skutkoch* dny krolyow Iuda. Y skonczal Ezechias s swimy oczci, a krolyowal w myasto gego Manases, sin gego.

XXI.

Dwanaczcye lyat bil w starz Manases, gdisz bil poczó̗l krolyowacz, a krolyowal pyó̗cz a pyó̗czdzesyó̗t lyat w Ierusalemye. gymyó̗ macyerzi gego Azuba*. A uczinyl zle przed bogem, podle modl poganskich, geszto pan zagladzil od oblyreza sinow Israhelskich. Y odwrocyl syó̗ y udzalal modlebne koscyoli na gorach wisokoscy, gesz; bil wzruszil ocyecz gego Ezechias. y wzwyodl oltarze Baalowi, a nadzalal pasyek, iako bil uczinyl Achab, krol israhelski. a modlyl syó̗ wszelkim gwyazdam uyebyeskim a czcyl gee. A naczinyl oltarzow w domu boszem, o nyemsze rzekl pan: W Ierusalemye poloszó̗ gymyó̗ me. A naczinyl oltarzow wszelkim gwyazdam nyebyeskim we dwu syenyu koscyola boszego. Y przewyodl sina swego przes ogen, y guszlyl y przidzerszal syó̗ wyezdzb, a czinyl czari, a wyesczce rozmnozil, abi czinyl nyeprawdziwye przed bogem, a gnyewal gy. Y postawyl modló̗ pasyekowó̗, ió̗sz bil uczinyl, w koscyele boszem, o nyemsze mowy pan ku Dauidowy a ku Salomonowy, sinu gego, rzekó̗c: W tem koscyele a w Ierusalemye, geszem zwolyl ze wszech myast israhelskich, poloszó̗ me gymyó̗ na wyeki, a wyó̗cey nye przepusczó̗ przegió̗cz nogy israhelowy s zemye, ió̗szem dal oczczom gych. Tak, acz bó̗dó̗ ostrzegacz skutkem wszego, czsom gym przikazal, a wszitek zakon, ktori przikazal gym Moyses sluga moy. A wszak ony nye posluchaly, ale swyedzeny só̗ od Manase, abi czinyly szle nad ti narodi, gesz ge pan zatracyl od oblycza sinow israhelskich. Y mowyl pan przes slugy swe proroki, rzekó̗c: Przeto isze uczinyl Manases, krol Iuda, ganyebnoscy ti przeskarade, nad to wszitko, gesz czinyly Amoreysci przed nym, y prziprawyl ku grzechu takesz Iudzske pokolenye w swich nyeczistotach: przeto mowy pan bog israhelski: Owa, tocz ia przepusczó̗ wyele zlego na Ierusalem a na Iudó̗, abi ktokoly usliszi, zabrzuyele obye uszi gego. A zawlekó̗ na Ierusalem powrozek Samarski, a brzemyó̗ domu Achabowa, a zgladzó̗ Ierusalem, iako obiczay cski[532] zagladzicz, a zagladziw, obroczó̗ a powyodó̗ vczó̗scyaió̗ grawkó̗ na twarz gego[533]. A opusczó̗ zbitki dzedziczstwa mego, a poddam ge w rokó̗ gich nyeprzyiacyol. a bó̗dó̗ w plyon a w lup wszitkim swim przecywnykom, przeto isze czinyly zle przede mnó̗ a staly w tem, gnyewaió̗cz myó̗, ot tego dnya gegosz wiszly oczczowye gych s Egypta, asz do tego dnya. A nad to krew nyewynnó̗ przelyal Manases wyele barzo, doió̗d syó̗ nye napelnyl Ierusalem asz do ust, kromye swich grzechow, k nym przywyodl dom Ierusalemski a Iudzski, abi czinyl zle przed bogem. Ale gyny skutci Manasowi a wszitko, czso czinyl, y grzech gego, gym zgrzeszil, to wszitko popysano gest w ksyó̗gach dny krolyow Iuda. Y skonal Manases s swimy oczci, a pochowan w ogrodze domu swego, w zagrodze Osam. A krolyowal Amon, sin gego, w myasto gego. We dwudzestu lyat a we dwu bil Amon, gdi poczó̗l krolyowacz, a dwye lecye krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerzi gego Mezelameth, dzewka Arus s Geteba. Y czinyl zle przed oblyczim boszim, iako czinyl Manases, ocyec gego, a chodzil po wszey drodze, po ktorey chodzil ocyec gego, a sluszil nyeczistotam, gymsze sluszil ocyec gego, a modlil syó̗ gym. A opuscyl pana boga oczczow swich, a nye chodzil po drodze[dv] boszey. Y zrzekly syó̗* nan slugy gego, a zabyly krolya w domu gego. Y zbyl lyud zemski w szitki gysz syó̗ sprzysyó̗gly przecyw krolyowy Amonowy, y ustawyly sobye trolya Ioziasa, sina gego, w myasto gego. Ale gyny skutci Amonowy, czso czinyl, pysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow Iuda. Y skonczal Amon s oczci swimy, y pochowaly gy w gego grobye, w zagrodze Ozam. Y krolyowal Iozias, sin gego, w myasto gego.

XXII.

W osmy lecyech bil Iozas, gdisz poczó̗l krolyowacz, a geno a trzidzescy lyat krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerzy gego Ydida, dzewka Fadayaszowa* s Betsechat. Ten czinyl, czso lyubego przed bogem, a chodzil po wszech drogach Dauida, oczcza swego. nye uchilyl syó̗ any na prawyczó̗ any na lewyczó̗). Zatim osmego naczcye lyata krolya Ioziasza, poslal krol Zafana sina Azlya, sina Mezulam, mystrza koscyola boszego, rzekó̗c gemu: Gydzi ku Elchiaszowy, kaplanowy wyelykemu, acz zgromadzi pyenyó̗dze, gesz só̗ wnyesyoni do koscyola boszego, ktore sebraly wrotny koseyelny od lyuda, a dadzó̗ ge dzelnykom prze sprawce domu boszego, acz ge ony rozdzelyó̗ myedzi ti, gisz dzalaió̗ w koscyele boszem ku oprawye strzech domu boszego, to gest teszarzom a murarzom a tim, gisz skaszonich rzeczi poprawyaió̗, abi drzewya a kamyenya nakupyly, a tu gdze kamyenye lamyó̗, ku poprawyenyu koscyola boszego. Ale nye dawayeye gym w lyczbó̗ srzebra, gesz byerzó̗*, ale acz w swey moci maió̗ a w wyerze. Tedi rzekl Elchias byskup ku Safanowy, mystrzowy koseyelnemu: Ksyó̗gy prawa popysanego nalyazlem w domu boszem. Y dal Ezechias ti ksyó̗gy Safanowy, a on czedl ge. Y prziszedl Safan pysarz ku krolyowy y odewskazal gemu to, czso przikazal gemu Elchias, rzekó̗c: Zgromadzily slugy twe pyenyó̗dze, gesz naleszly w domu boszem, y daly ge, abi rozdawani bili dzelnykom od rozprawce* domu boszego. Y powyedzal mystrz Safan krolyowy: Dal my ksyó̗gy zakona Elchias kaplan. A gdisz ge czedl Safan przed krolem, a usliszal krol slowa ksyó̗g prawa boszego: rozdarl swe rucho y przikazal Elchie kaplanowy a Aykam, sinu Safanowu, a Atobor, sinu Mycha, a Zafan mystrzowy, a Azie sludze krolyowu, rzekó̗c: Gydzcye a poradzcye syó̗ s bogem o mnye a o lyudu a o wszitkem zborze Iudzskem, o slowyech tich ksyó̗g, gesz naleszoni. bo wyelyki gnyew boszi zanyeczon przecyw nam, przeto isze nye posluchaly oczczowye naszi slow ksyó̗g tich, abi czinyly wszitko, czso na nych pysano. Tedi szedw Elchias kaplan a Aykam a Atogor a Safan a Azia ku Olydie[534], prorokowye zenye Sellum, sina Tekue, sina Azarowa*, strosza nad ruchem, gysz bidlyl w Ierusalemye, y mowyly k nyey. Ona otpowyedzala: Tocz mowy pan bog Israhelski. rzeczcye mó̗szowy, gen was poslal ku mnye: Owa, tocz ia prziwyodó̗ wyele zlego na to myasto a na bidlycyele gego. wszitka slowa zakona, gen czedl krol Iudzski, isze opuscywszi myó̗, y obyatowaly czudzim bogom, gnyewaió̗c myó̗ na wszitkich uczincech swu ró̗ku. a podnyecy syó̗ gnyew moy na temto myescye, a nye ugasznye. Ale krolyowy Iuda, gensze was poslal, abiscye syó̗ poradzily z bogem, tak rzeczecye: To mowy pan bog Israhelski: Przeto iszesz sliszal slowa ksyó̗g tich, a ulyó̗klo syó̗ syerce twe, a pokorzilesz syó̗ przed bogem, usliszaw rzeczy przecyw temu myastu a przecyw tym, gysz w nyem bidlyó̗, iszbi to czusz[535] w podziwyenye a w poklynanye bily podany, y rozdarl gesz rucho swe, a plakalesz przede mnó̗, a iam usliszal cyó̗: mowy pan. Przeto przimó̗ cyó̗ ku twim oczczom, a bó̗dzesz przyió̗t do grobu twego w pokoiu, abi nye wydzele* oczy twoy wszego zlego, gesz ia mam wwyescz na to myasto.

XXIII.

A gdisz powyedzely krolyowy to, czso ona bila rzekla: tedi on poslal, y sebraly syó̗ k nyemu wszitci starci Iuda Ierusalemsci. Y wszedl krol do domu boszego, a wszitci mó̗szowye Iuda y wszelci, gisz bidlyly w Ierusalemye, s nym kaplany y proroci y wszitek lyud od mnyeyszego asz do wyelykego. Y czedl, ano wszitci sliszely, y wszitka slowa ksyó̗g zamowi boszey, gesz naleszly w domu boszem. Y stal krol na wschodze[536] y slyubyl przed bogem, abi naslyadowal boga, a ostrzegal przikazanya gego a swyadeczstwa a zakona ustawyenya we wszem syerczu a w wszey duszi, a obnowyl slowa slyubu, gesz pysani w tich ksyó̗gach. y pozwolyl takesz ly ud temu slyubu. A przikazal krol Elchiaszowy byskupu, a kaplanom wtorego rzó̗du, a wrotnim, abi wimyotaly s koscyola boszego wszitki ssó̗di, gesz uczinyoni bili Baalowy a pasyece a wszelkim gwyazdam nyebyeskim. y spalyl ge iawnye przed Ierusalem w dole Cedrowem, a pobral gych popyol do Betel. I zagladzil czarownyki, gesz bily ustawyly krolyowye Iuda ku obyatowanyu na gorach po myesczech Iudzskich a okolo Ierusalem, a ty,[dw] gesz obyatowaly zapalnó̗ obyató̗ Baalowy a slunczu a myesyó̗czu a dwyema naczcye znamyenyom a wszelkim gwyazdam nyebyeskim. A kazal winyescz pasyekó̗ precz z domu boszego s Ierusalem do dolu Cedron, a tam ió̗ spalyl y w proch obrocyl, y posul* na rowi pospolytego lyuda, gysz syó̗ modlam modlyly. A zruszil domki kaplanow modlebnich, gisz bily w domu boszem, gymsze zoni tkali iako domki lugowe. A sebraw wszitki kaplani z myast Iudowich, y poganbyl gorne modli, gdze obyatowaly kaplany od Gabaa az do Bersabee. a skazil oltarze przed bronamy w wescyu drzwy Ioziasza, ksyó̗szó̗cza myesczskego, gesz bil(o)) na lewey stronye broni myesczskey. Ale wszakosz nye chodzily kaplany gornich modl ku oltarzowy boszemu w Iemsalem, ale gedno przazni chleb gedly myedzi bracyó̗ swó̗. A pokalyal takesz tó̗ modló̗ Tofet, iasz gest w dolyu syna Ennonowa, abi ny geden nye poswyó̗czal sina swego any dzewki swey przes ogen Moloch. A odió̗l konye, gesz daly krolyowye luda slunczu, a w weszeyu koscyola boszego podle domku Natarmoloch komornyka[537], gen bil [w] Faruzim, a wozi sluncza poswyó̗czone zdzegl ognyem. A ty oltarze, gesz bili na strzechach syeny Achas, gesz bily udzalaly krolyowye Iuda, a oltarze, gesz bil uczinyl Manases we dwu syenczu koscyola boszego, skazil krol. a szedw richlo odtó̗d, y rosipal popyol gych w potok Cedron. A gorne modli, gesz bili w Ierusalem na prawey stronye gori Uraza, ió̗sz bil udzalal Salomon, krol israhelski, a Astarot, modló̗ Sydonskó̗, a Tamos* urazenye Moab, a Melchon, brzitkoscy sinow Amon, poganbyl krol.A zlamal sochi. a posyekal pasyeki, a napelnyl wszitka myasta gich koscy martwich. A nadto y oltarz, gysz bil w Betel, a gorni koscyol modlebni, gen bil udzalal Ieroboam, sin Nabatow, gen ku grzechu prziwyodl lyud israhelski, y oltarz ten gorni wzruszil i spalyl y starl [w] proch, y posyekl takesz pasyekó̗. A obrocyw syó̗ Iozias y uzrzal grobi, gesz bili na gorze, a poslaw y pobral koscy z rowow y spalyl koscy na oltarzu, a pokalyal gy podle slowa boszego, gesz mowyl mó̗sz boszi ten, gen bil to przepowyedzal slowa bosza. Y rzekl: Kake gest to z wyrzchu napisanye, gesz ia wydzó̗? Y otpowyedzely myesczanye tego myasta: Gest grob tego mó̗sza boszego, gen bil i prziszedl s Iudzskey zemye a przepowyedzai ta slowa, geszesz uczinyl nad oltarzem Betelskim. Tedi on rzekl: Nyechaycye gego, a ny geden koscyamy gego nyeruszay. Y ostali koscy gego nyetknyone s koscyamy proroka, gen prziszedl bil s Samariey. A nadto wszitki koscyoli modlebne, gesz bili w myeszcyech Samarskich, gesz bily uczinyly krolyowye Israhelsci ku roznyewanyu pana, zatracyl Iozyas. a uczinyl gym podle wszitkich uczinkow, iako bil uczinyl w Betel. A zbyl wszitki kaplani koscyolow modlebnich, gesz bily tu nad oltarzmy, y spalyl koscy lyuczske na nych, y wrocyl syó̗ do Ierusalem. Y przikazal wszemu lyudu, rzekó̗cz: Uczincye wyelykó̗noc panu bogu waszemu podle tego, iako pysano w ksyó̗gach teyto zamowi. Any bila uczinyona taka wyelkanoc ode dny só̗dz, gysz só̗dzily w Israhel, y wszech dny krolyow Israhelskich y krolyow Iuda, iako osmego naczcye lyata krolya Iosyasza. A uczinyona wyelykanoc ta panu w Ierusalemye. A takesz y ti, z gichsze brzucha zly duchowye prorokuió̗, a czarownyki y podobyzni modl[538], nyeczistoti y ganyebnoscy, gysz bily uczinyly w zemy Iuda y w Ierusalemye, zatracyl Iozias, abi ustawyl slowa zakonne, iasz só̗ napysana w ksyó̗gach, gesz bil nalyazl Ezechias kaplan w koscyele boszem. Rowyen gemu nye bil ny geden przed nym s krolyow, genbi syó̗ nawrocyl ku panu ze wszego syercza a ze wszey dusze swey a ze wszitkey moci swey, podle wszego zakona Moyszeszowa. any po nyem kto powstal gemu rowni. Ale wszakosz nye przestal pan od gnyewu roznyewanya swego wyelykego, gesz syó̗ roznyewalo gnyewanye gego przecyw Iudowy, prze rozdrasznyenye, gym gy bil popó̗dzil Manases. Y rzekl pan: Takesz Iudó̗ zagladzó̗ od twarzi mey, iakom zarzucyl Israhela. a zarzuczó̗ myasto to, geszem zwolyl, Iemsalem a dom, o nyem gesm rzekl: bó̗dze gymyó̗ me tu. Ale gyny uczinci Ioziaszowy y wszitko, czso czinyl, pysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow Iuda.

XXIIII[539].

Za gego dny wigechal Farao, krol Egypski, przecyw krolyu Asyrskemu ku rzece Eufratem. y gechal Iozias, krol Iudzski, naprzecywo gemu. Y zabyly gy w tem myescye Maggedo, gdi przecyw gemu boiowal. Y nyesly gy sludzi gego martwego s Maggedo, y donyesly gy do Ierusalem y pochowaly gy w gego gro[dx]bye. A wszó̗wszi lyud zemski Ioataza, sina Ioziasowa, y pomazaly a ustawyly gy krolem w myasto oczcza gego. Dwadzescya y cztirzi lyata bil w starz Ioatas, gdi bil poczó̗l krolyowacz, a trsy myesyó̗ce krolyowal w Ierusalemye. Gymyó̗ macyerze gego Amythal, dzewka Ieremyasowa, s Lobna. Y czinyl zle przed bogem, podle tego wszego, iako czinyly oczczowye gego. Y ió̗l gy Farao Nechao w Rebla, ta gesz gest w zemy Emath, abi nye krolyowal w Ierusalemye. y vloszil vroki na zemye ssto lyber srzebra, a lybró̗ zlota. A ustawyl krol Pharao Nechao Elyachyma, sina Ioziasowa, w myasto Ioziasa, oczcza gego. y przemyenyl gemu gymyó̗ Ioachym. A potem Ioatasa wzó̗w, y wyodl do Egypta. Ale zloto a srzebro dal Ioachim Pharaonowy, gdi bil vlozil zemy pyenyó̗dze na wszelke lyato, abi zgromadzily podle przikazanya Pharaonowa, rzekó̗c: Dacz kaszdemu podle moci swich tako srzebra, iako zloto z lyuda zemskego, abi dal Pharaonowy Nechao. Dwadzescya y pyó̗cz lat w starz bil Ioachim, gdi bil poczó̗l krolyowacz, a gedennaczcye lyat krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerze gego Zebyda, dzewka Fadayasowa, s Ruma. A czinyl zlee (złe) przed bogem, podle tego wszitkego, czso czinyly oczczowye gego[540]. Za gego dny przyial Nabuchodonozor, krol Babylonski, a bil gemu Ioachim w sluszbó̗ poddan trsy lyata, a potem syó̗ gemu sprzecywyl. Y poslal nan pan bog lotry kaldeyske, a lotri asyrske, a lotri moabske, a lotri sinow Amon, a puscyl do zemye Iudzskey, abi ió̗ zagladzil podle slowa boszego, gesz bil mowyl przes slugy swe proroki. Y uczinyono to przes slowo bosze przecyw Iudowy, abi ió̗ zagladzil przed sobó̗ prze grzechi Manasowi a prze wszitko, czso czinyl, a prze krew nyewynnó̗, ió̗sz przelyal, a napelnyl Ierusalem krwyó̗ nyewynnich. a prze tó̗ rzecz nye chcyal syó̗ pan slyutowacz. Ale gyny uczinci Ioachim y wszitko, czso czinyl, popysano w ksyó̗gach skutkow dny krolyow Iuda. Y umarl Ioachim s oczci swimy, a krolyowal[541] sin gego w myasto gego. A potem wyó̗cey syó̗ nye pokusyl krol Egypski, abi wigezdzil s swey zemye, bo odió̗l krol Babylonski od rzeki Egypskey az do rzeki Eufrateu wszitko, czso bilo krolya Egypskego. Osmnaczcye lyat bil w starz Ioachim, gdi poczó̗l krolyowacz, a trsy myesyó̗ce krolyowal w Ierusalem. gymyó̗ macyerzi gego Naestha, dzewka Elnatanowa s Ierusalema. Y czinyl, czso gest zle przed bogem, podle wszego, czso czinyl ocyec gego. Tego czasu przigely sludzi Nabuchodonozor, krolya Babylonskego, do Ierusalema, y obiegly myasto z dzali rozmaitymy. Y prziszedl Nabuchodonosor krol Babylonski ku myastu s slugamy swimy, abi dobiwal gego. Y wiszedl Ioachim, krol Iuda, ku krolyowy Babylonskemu, on a macz gego a slugy gego a ksyó̗szó̗ta gego y poddany[542] gego. y przyió̗l ge k sobye krol Babylonski osmego lyata krolyowanya swego. A pobral odtó̗d wszitki skarbi domu boszego a domu krolyowa, y stlukly wszitki ssó̗di zlote, gesz bil uczinyl Salomon, krol Israhelski, w domu boszem podle slowa boszego. A przewyodl wszitek Ierusalem y wszitka ksyó̗szó̗ta a wszitkó̗ woyskó̗, dzesyó̗cz tisyó̗czow, w ió̗cstwo, a wszelkego rzemyó̗slnyka y zlotnyka, a nye ostawyono nyczego, kromye ubogego lyuda zemskego. Y przewyodl Ioachyma do Babylona, a matkó̗ gego y zonó̗ gego y sluszebnyki gego, a só̗dze zemske, podle ió̗cya z Ierusalema do Babylona, a wszitki mó̗sze sylne, syedm tysyó̗czow, a rzemyó̗slnykow a zlotnykow tysyó̗c, a wszitki mó̗sze sylne a waleczne. Y wyodl ge krol Babylonski do Babylona, a ustawyl Matanasse, stryia gego, krolem w myasto gego. a zdzal gemu gymyó̗ Sedechias. We dwudzestu a w genem lecye bil Sedechias, gdi poczó̗l krolyowacz, a gedennaczcye lyat krolyowal w Ierusalemye. gymyó̗ macyerzi gego bilo Amytha, dzewka Ieremyaszowa s Lobna. A czinyl zle przed bogem, podle wszego iako czinyl Ioachim. Bo syó̗ gnyewal pan przecyw Ierusalem a przecyw Iudze, doió̗d gych nye zarzucyl od swego oblycza. y otstó̗pyl Sedechias od krolya Babylonskego.

XXV.

Tedi syó̗ stalo dzewyó̗tego lyata krolyowanya gego, dzesyó̗tego myesyó̗cza, a dzesyó̗tego dnya tego myesyó̗cza: przyial Nabuchodonozor, krol Babylonski, on a wszitka woyska gego do Ierusalema, a obiegly ge, a uczinyly okolo gego czwyrdze. Y bilo zawarto myasto y oblyó̗szono az do gedennaczcye lyat krolya Sedechiasa, a dzewyó̗tego myesyó̗cza przemogl ge glod w myescye, any myely chleba lyud zemski*. Y skaszono myasto, a wszitci mó̗szowye bronny w noci ucyekly drogó̗ tey broni, gesz gest myedzi dwoym murem do zagrodi krolyowi. Ale Kaldei...

Tu cztery karty wydarte.
separator poziomy
PARALYPOMENON I.
(V, 2)[dy]

...syó̗, ale pyrworodzenstwo dano Iozephowy. Potem sinowye Rubenowy, pyrworodzonego Israhelowa: Enoch, a Phallu, Ezrom a Carmi. Sinowye Iohelowy: Samaia, gego sin, Gog, sin gego, Semei, sin gego, Baal, sin gego, Mycha, sin gego, Reeia, sin gego, Baal, sin gego[543], Ieera, sin gego, gegosz ió̗tego wyodl Teglathfalazar, krol Asyrski, a bil ksyó̗szó̗cyem w pokolenyu Rubenowu. Ale bracya gego y wszitka rodzina, gdisz lyczeny bily po czelyadzach swich, myely ksyó̗szó̗ta Iechel a Zachariasza. Potem Baala, sin Azath, sina Sama, sina Iohel. On bidlyl w Aoer asz do Nebo a Belmeon. A przecyw wschodu slunecznemu bidlyl asz do wescya pusczey a rzekl Eufraten, a wyelykó̗ lyczbó̗ dobitka myely w zemy Galaad. We dnyech Saulowich boiowaly przecyw Agarenskim y zbyly oni, a bidlyly w myasto gich w przebitcech gich y we wszey stronye, ktorasz patrzi na wschod sluncza Galaad. Sinowye Gaadowy a pokolenye gich przebiwaly w zemy Baasan az do Selcha. Iohel na glowye, a drugy Sophan, ale lanai a Sopha w Baasan. Bracya gich po czelyadzach rodzin swich, Mychael a Mosollam a Sebe a Iore a Iachan, a Zei a Zeber, syedm. Cy só̗ sinowye Abyahel, sina Huri, sina Iaid, sina Gaad, sina Michael, sina Iesei, sina leddo, sina Buz. Ale bracya sina Abdiel, sina Gum, ksyó̗szó̗ta domow po czelyadzach swich, bidlyly w Galaad a w Bazan y w wyesznyczach gich y we wszech przedmyescyach Arnonskich az do myedz. Wszitci cy zlyczeny só̗ w dnyoch Ioathan, krolya Iuda, a we dnyoch Ieroboama, kroly(a) israhelskego. Sinowye Rubenowy a Gadowi, a pol pokolenya Manassowa, mó̗szowye boiowny, scziti noszó̗cz a myecze, a cyó̗gnó̗e ló̗czisko a umyeió̗ci ku boiom, cztirzi a czterdzescy tysyó̗czow a syedm set a szesczdzesyó̗t, gydó̗cich ku boiu. Y boiowaly przecyw Agarenskim. Ale Yturensscy a Naphei a Nodab daly gym pomoc. Y poddany só̗ Agarensci w gich ró̗ce y wszitki, ktorzi bily s nymy. bo boga wziwaly, boiuió̗c, a usliszal ge, przeto isze bily uwyerzily weyn. A pobraly gym wsziczko, czsosz myely, wylbló̗dow* szesczdzesyó̗t tysyó̗czow, owyec dwye sscye a pyó̗czdzesyó̗t tysyó̗czow, oslow dwa tysyó̗cza, a lyudzi sto tysyó̗czow. Ale ranyonych wyele padlo, bo bil boy gospodnow. Y bidlyly tu w myasto gych az do przenyesyenya. Ale sinowy(e) polu* pokolenya Manassowa dzerzely zemyó̗ ot konczow Bazanskich az do Baal, Heimon a Sanir, a gori Ermon, vyelyka zaiste lyczba bila. A ta bila ksyó̗szó̗ta domow po przirodzonich gich: Epher a Iesi a Belychel a Eriel a Ieremya a Odoia a Iediel, mó̗sze przesilny a mocny, a menoió̗ce[544] wogewodi w czelyadzach swich. Potem opuscyly boga oczczow swich, a nyecziscyly po bodzech tey zemye, geszto otnyosl pan przed nymy. Y wzbudzil bog israhelski duch Ful, krolya israhelskego[545], a duch Teglatfalazar, krolya Assur. Y przenyozl Ruben a Gaad, a polu pokolenye Manassowo, a przywyodl ge do Ala a Abor, a do Ara a do rzeki Gozam, az do tego dnya.

VI.

Sinowye Lewy: Gerson a Chaat, a Merari. Sinowye Chaat: Aram, Isaar, Hebron a Oziel. Sinowye Amram: Aaron, Moyses a Maria. Sinowye Aaronowy: Nadab a Abyu, Eleazar a Ithamar. Eleazar urodzil Finees, a Finees urodzil Abisue. Abisue urodzil Bocci, a Bocci urodzil Ozi. A Ozi urodzil Zaraiam, a Zaraias urodzil Meraioth. Meraioth urodzil Amariama, a Amarias urodzil Achitob. Ale Achitob urodzil Sadocha, Sadoch urodzil Achimaasza. Achimaas urodzil Azariasza, a Azarias urodzil Iohannan. Iohannan urodzil Azariasza. Ten gest, gen poziwal kaplanstwa w domu, ktori udzalal bil Salomon w Ierusalemye. Azariasz urodzil Amariasza, Amarias urodzil Achitoba. Achitob urodzil Sadocha, Sadoch urodzil Sellum. Sellum urodzil Elchiasza, Elchias urodzil Azariasza. Azarias urodzil Saraiasza, a Saraias urodzil Iozedecha. Iozedech wiszedl, gdisz przenyosl bog Iudó̗ a Ierusalem przes Nabuchodonozora. Przetoz sinowye Leui: Gerson, Caat a Merari. A ta só̗ gymyona sinow Gersonowich: Lobyn a Semei. Sinowye Chaat: Amram a Isaar a Ebron a Oziel. Sinowye Merari: Mooli a Musi. Tato rodzina Leui podlug czelyadzi gego. Serson, Lobni sin gego, Ioaa sin gego, Addo sin gego, Zana sin gego, Tethrai sin gego. Sinowye Caatowy: Amynadab sin gego, Chore sin gego, Asur sin gego, Helkana sin gego, Abyasaph sin gego, Asur sin gego. Thaath sin gego, Huriel sin gego, Ozias sin gego, Saul sin gego. Sinowye Elchana: Amasy a Achimoth a Elchana. Sinowye Elchana: Sophai sin gego, Ieroam sin gego, Helyab sin gego, Naach sin gego, Elcana sin*. Sinowye Samuel: pyrworodzoni Vasseni a Abyam. Sinowye Merari: Mooly sin gego, Lobni sin gego, Semei sin gego, Oza sin gego, Samaa sin gego, Aggia sin gego, Amasia sin gego. Cyto só̗, gesz ustauil Dauid nad spyewaki domu boszego, iakosz postawyona gest skrzinya a przislugo[dz]waly przed stanem swyadeczstwa, spyewaió̗c, doió̗d nye udzalal Salomon domu boszego w Ierusalem. bo podle rzó̗du swego staly w przislugowanyu. Cyto zaiste[546] só̗, gyszto przistawaly s sini swimy, z sinow Caathowich, Heman spyewak, sin Iohelow, sina Samuelowa, sina Elchana, sina Ieroam, sina Hely, sina Chori[547], sina Zuph, sina Elchana, sina Maat, sina Mazay, sina Elchana, sina Ioel, sina Azarie, sina Iozophonie, sina Thahath, sina Aser, sina Abyasab, sina Chore, sina Saar, sina Caat, sina Leui, sina Israhel, a bracyó̗* gego Azaph, gen stal na prawyci gego, Azaph, sin Barachiasow, sina Samaa, sina Michael, sina Basie, sina Melchie, sina Athanai, sina Zara, sina Adaia, sina Ethan, sina Zamma, sina Semei, sina Geth, sina Gerson, sina Leui. Sinowye Merari, bracya gich, na leuici: Ethan sin Chuzi, sina Aby, sina Moloch, sina Azabye, sina Amasie, sina Elchie, sina Amasi, sina Bonni, sina Somer, sina Mooly, sina Musi, sina Merari, sina Leui. A bracyó̗* gich, Leuite, gysz ustawyeny só̗ ku wszemu przislugowanyu stanku domu boszego. Ale Aaron a sinowye gego zazegaly kadzidlo na oltarzu obyeti* a na oltarzu wonnich rzeczi , a wszitkó̗ potrzebó̗ swyó̗tinyey swyó̗tich, a abi modlyly syó̗ za Israhela, podle wszego, czsosz przikazal Moyses, sluga boszi. Cyto tesz[548] só̗ sinowye Aaronowy: Eleazar sin gego, Finees sin gego, Abisue sin gego, Bocci sin gego, Ozi sin gego, Zaraia sin gego, Meraioth sin gego, Amaria sin gego, Achitob sin gego, Sadoch sin gego, Achimas sin gego. A cyto só̗ przebitkowye gich po wszech (wsiech). a po kragynach, sinow Aaronowich, podle rodow Caatkitskich, bo syó̗ gym bily lyosem dostaly. Y daly gym Ebron w zemy Iuda, a przedmyeseye gego w okol. Ale polya myescska a wsy Kalefowi, sinu Iefone. Potem sinom Aaronowim daly myasta ku ucyekanyu: Ebron a Lobna y przedmyescye gich, a Iether a Estamo s przedmyescym gich. A takesz Elon y Dabyr s przedmyescym gich. Asan tesz, y Bethsamech s przedmyescym gich. Z pokolenya Benyamynowa, Gabaon a Gabee a przedmycseye gich, a Lamath[549] s przedmyescym gich, a Anathoth s przedmyscym* swim. wszech myast trsynaczcye s przedmyescym swim po rodzinach gich. Ale ostatnym sinom Chaatowim z rodzim swe* daly z polu pokolenya Manasowa ku gymyenyu dzesyó̗cz myast. Potem sinom Gersonowim po gich rodzinach s pokolenya Yzacharowa a s pokolenya Asserowa a s pokolenya Neptalim a s pokolenya Manasowa w Bazan, myast czternaczcye. Ale sinom Merari po rodzinach gich s pokolenya Rubenowa a s pokolenya Gaadowa a s pokolenya Zabulonowa, daly po lyosu myast dwanaczcye. Y daly sinowye israhelsci sinom Leui myasta a przedmyescye gich. A daly po lyosu s pokolenya Iudasowa a s pokolenya sinow Symeonowich a s pokolenya sinow Benyamynowich myasta ta, geszto nazwaly gymyenyem swim, a s tich, gysz bily z rodu sinow Kaathowich. Y bila myasta na gych myedzach s pokolenya Efraymowa. A daly gym myasta ku ucyekanyu Sichem s przedmyescym gego na gorze Efraymowye, a Gazer a Hyman s przedmyescyamy swimy, a tesz Beteron. Takesz y s pokolenya Danowa: Elthethe a Ielbeton a Abielon a Elon s przedmyescyamy swimy, a Iethremon w tenze obiczay[550]. Tesz s pokolenya Manasowa Aner a przedmyescye gego, Balaa a przedmyeseye gego. Tym to gest, gisz z rodu sinow Caatowich ostatny bily. Sinom tesz Gersonowim s pokolenya polu pokolenya Manasowa, Gaulon w Basan a przedmyescye gego, a Astaroth s przedmyescym swim. S pokolenya Isacharowa, Cedes a przedmyescye gego, a Deberith s przedmyescym swim, a Ramoth y przedmyescye gego, a Anen s przedmyescym swim. Potem s pokolenya Asserowa, Masal s przedmyescym swim, a Abdon takesz y Asab a przedmyescye gego, a Roob s przedmyescym swim. S pokolenya Nyeptalymowa Cedes w Galiley a przedmyescye gego, Ammon s przedmyescym gego, a Kariatym y przedmyescye gego. Sinom tesz Merari ostatnym, s pokolenya Zabulonowa, Remono y przedmyescye gego, a Tabor s przedmyescym swim, a Tanna a ual[551]. a za Iordanem w stronó̗ Iericho przecyw wschodu Iordanskemu, s pokolenya Rubenowa, Bozor na pusczi s przedmyescym swim. a Iesa s przedmyescym swim, y Caldemoch a przedmyescye gego, a Mephat s przedmyescym swim. A takesz s pokolenya Gaadowa, Ramoth w Galaad a przedmyescye gego, a Manaym s przedmyescym swim, ale Iezebon s przedmyescym swim, a Ieser s przedmyescym swim.

VII.

Potem sinowye Izacharowy: Thola a Phua a Iasub a Samaron, cztyrze. Sinowye Thola: Ozi a Raphaia a Ieriel a Iemay a Iebsen a Samuhel, ksyó̗szó̗ta po domyech rodzini swey. Z rodzaiu Thola mó̗szowye przesylny zlyczeny só̗[ea] we dnyoch Dauidowich dwadzeszcya tisyó̗czow i dwa y szescz set. Wyele zayste myely zon a sinow[552]. A bracya gich po wszech przirodzonich, sinowye Yzacharowy, przeudatny ku boiowanyu, syedm a oszmdzesyó̗t tysyó̗czow zlyczeny só̗. Sinowye Benyamynowy: Bale a Bochor a Adiehel, trsye. Sinowye Bale: Esbon a Ozi a Oziel a Zerimoth a Uratha, pyó̗cz, ksyó̗szota czelyadzy, a ku boiowanyu przeudatny, a lyczba gich dwa y dwadzescya tysyó̗czow a trsydzescy y cztirzi. Potem sinowye Bochor* Zanym a Ioas a Elyezer, a Elyoenay a Amri a Ierimoth, a Abia a Anathor a Almatan, wszitci cyto sinowye Boechor. Y zlyczeny só̗ po swich czelyadzach ksyó̗ta* przirodzona, ku boiom przesylny, dwadzescya tysyó̗czow a dwye scye. Potem sin Adihel: Balam. Ale sinowye Balam: Hieus a Benyamin a Aoth a Chana a Iotham a Tharsis a Chaizar, wsitci cy sinowye Adiel, ksyó̗szó̗ta przirodzonich swich, mó̗szowye przesilny, syednaczcye* tysyó̗czow a dwye scye, gydó̗cich ku boiu. Ale Sephan a Afan bily sinowye Hir, a Asim bil sin Aser. Potem sinowye Neptalymowy: Iasiel a Guni a Asar a Sellum, bil sin Balaa. Potem sin Manasse, Ezriel. Ale nyeslyubna gego Sira urodzila Machir, oczcza Galaad. Machir wzó̗l zoni sinom swim Apphron* a Sephan, a myeli syostró̗ gymyenyem Maacha, a gymyó̗ sinu drugemu Salphaat, y urodzili syó̗ só̗ Salphaat dzewki. A porodzila Maacha, zona Machirowa, sina a udzalala gemu gymyó̗ Phares, ale gymyó̗ brata gego Sares, a sinowye gego Ulam a Racem. Potem Ulam, Baldan. Cyto só̗ sinowye Galadowy, sina Machir, sina Manasse. Syostra lepak gego Regina urodzila Krasnego mó̗sza, Abyezer a Nicola[553]. Zatim bily sinowye Semida Ahin a Sechem a Leci a Anian. Lepak sinowye Efraymowy só̗ó̗: Tala sin gego, Bareth sin gego, Thalat sin gego, Elada sin gego, Thalat sin gego, a tego sin Zadab, a tego sin Suthala, a tego sin Efer, a Elad. Potem zbyly ge mó̗zowy(e) Geth tu nyerzó̗dnye[554], bo seszly bily, abi syó̗ w gich gymyenye wwyó̗zaly. Y plakal Etraym, ocyecz gich, wyele dny, y prziszly bracya gego, abi cyeszily gy. Y wszedl ku swey zenye, iasz poczó̗la a porodzila sina, a wezwala gymyó̗ gego Beria. przeto ize we zlich czasyech domu gego wiszedl gest. Potem dzewka gego bila Sara, iasz wzdzalala Beteron nysszszi y swyrzchny, a Ozemsara. Ale sin gey Rafa, a Rezeph, a Thale, z nyegozto urodzil syó̗ Thaan, gen urodzil Laadon. Tego sin Amyud, urodzil Elyasama, z nyegosz wiszedl Nun, ktoriz myal sina Iosue. Syedzenye gich a przebiuanye bilo gest Bethel, a sinow gich z dzewkamy gich przecyw wzchodu sluncza Noran, a ku zapadnie stronye Gazer y dzewki gego, Sichem tesz z dzewkamy swimy, az do Gazam a dzewki gego. Blysko ot sinow [Manasse,] Bethsan a dzewki gego, Thana y Manasses a dzewki gego, Maggedo a dzewki gego, Dor a dzewki gego. W tich bidlyly sinowye Iozefowy, sina Israhelowa. Sinowye Asserowy: Iomna a Iesua a Isui a Baraia, a Sara syostra gich. Potem sinowye Baria: Heber a Melchiel. on gest ocyec Barzait. Potem Eber urodzil Ieflat a Sober a Othan a Helem, a Suaa syostra gich. Sinowye Ieflath: Phosech a Chamaal a Seph. cyto só̗ sinowye Ieflat. Sinowye Somer: Achi a Roagaa a Raba a Aram. Potem sinowye Helen, brata gego: Supha a Iemma a Selles a Hamal. Sinowye Supha: Sue, Lamaphed a Sual, a Beri a Amra a Booz, a Odoz a Samma a Salusa, a Iethran a Bera. Sinowye Ether: Iephone a Pnaspha a Ara. Ale sinowye Ola: Aree a Anihel a Resia. Wszitcy cy sinowye Aser, ksyó̗szó̗ta rodzagem[555], wiborni a przesylny wogewodi wogewod, a lyczba gich wyeku, giszto gotowy só̗ ku boiu, szeszcznaczcye tisyó̗czow.

VIII.

Potem Benyamyn urodzil Bale pyrworodzencza swego, Asaal drugego, a Occhora trzecyego, Noaa czwartego, a Rapha pyó̗tego. Bily sinowye Bale: Addoar a Gera a Abiutha, a Abysue a Nemam a Acobe, ale y Iera a Sephuphan a Uram. Cyto só̗ó̗ sinowye Sadochovi, ksyó̗szó̗ta rodzaiu* przebiwaió̗cich w Gabaa, ktorzi przenyesyeny só̗ do Manath. Noome* a Hoia* a Iera, on ge przenyosl, y urodzil Oza a Aiud. Ale Saraima urodzil w moabskey wloscy, gdisz puscyl bil Usim a Bara zoni swe. Urodzil potem s Edes, zoni swey, Iobab a Sebeia a Mosa a Molchom, a Iecus a Sechia a Marima, Cy só̗ sinowye gego, ksyó̗szota w czelyadzach swich. Potem Meusim urodzil Achitob a Elphaal. Potem sinowye Elphaal: Heber a Misaam a Sarnath. Ten wzdzalal Onon a Lod, y dzewky gego. Ale Baraia a Sarnina, ksyó̗szó̗ta pokolenya przebiwaió̗cich w Aylon. Cy zagnaly bidlycyele Geth. Ahaio, Sechat a Ierimoth, a Zabadia a Arith a Her, a Michel a Iespa a Ioaa. sinowye Baria. Zabadia a Mosollam a Zechi, a Eber a Iezaman a Lezlia a Iobab, sinowye Elphaat, Iachim, a Zechri a Zabdy, a Elioena a Selethay a Elyel,[eb] a Adaia a Baraza a Samarath, sinowye Semei. Yesphan a Eber a Elyel, a Abdon a Elechri a Canan, a Anania a Alam a Anathothia, a Iephdaia a Fanuel, sinowye Sechach. Samari a Seoria a Otholia, a Iersia a Helia a Zechri, sinowye Ieroam. Cy só̗ patriarchi a przyrodzona ksyó̗szó̗ta, gysz bidlyly w Ierusalemye. W Gabaon potem bidlyly só̗ Abygabaon a Iahihel, a gymyó̗ zenye gego Maacha, a sin gego pyrworodzec Abdon, a Sur a Cis a Baal, a Ner a Nadaph a Iedur, a Aio a Zacher a Maceloth.[556] urodzil Samaia. a przebiwaly só̗ o drugó̗ stronó̗ bracyey swey w Ierusalemye z bracyó̗ swó̗. Potem Ner urodzil Cis, a Cis urodzil Saula. Potem Saul urodzil Ionathó̗ a Melchisue a Aminadab a Isbaal. Potem sin Ionatow Miphibaal, a Miphibaal urodzil Mycha. Sinowye Mycha: Phiton a Melec a Thara a Ahath. A Ahath urodzil Ioiada, a Ioiada urodzil Alnioth, a Almoth urodzil Zamri. Potem Zamri urodzil Moosa, a Moosa urodzil Baana, gegoz sin bil Rafaia, z nyegoz narodzil syó̗ Eleza, ktorisz urodzil Hezel. Y bilo Hezelouich szescz sinow ty my gymyoni: Ezrichan, Bochru, Yzmael, Saria, Abadia, Anan. Wszitci cy sinowye Hezel. Potem sinowye Bazech, brata gego, Ulam pyrworodzenyec, Echus drugy a Eliphales trzecy. A bily sinowye Ulam mó̗szowye przeudatny a wyelykey mocnoscy cyó̗gnó̗c ló̗czisko, a wyele maió̗ci sinow y wnukow, az ku stu a pyó̗czdzesyó̗t tysyó̗czow (?)[557]. Wszitci cy sinowye Beniamynoui.

IX.

I zlyczon gest wszitek Israhel, a lyczba gich popysana gest w ksyó̗gach krolyow israhelskich a Iuda. a przewyedzeny só̗ do Babilona prze swe zgrzeszenye. Ktorzi przebiualy pyrwy w gymyenyach swich a w myescyech israkelskich, a kaplany, a uczeny, a proroci. A bidlyly w Ierusalem s sinow Iuda, a s sinow Beniamin, a z sinow Efraym a Manase. Othei, sin Amiud, sina Senni, sina Omidi, sina Boni z sinow Phares, sina Iuda. A z Siloni: Asia pyrworodzenyec a sinowye gego. Potem z sinow Zara: Iehuel, a bracyey gego szescz set a dzewyó̗cz dzesyó̗t. Potem z sinow Benyamin: Salo, sin Mozollam, sina Odia, sina Azana. a Iobamia, sin Ieroam, a Ela, sin Ozi, sina Mochri. a Mosollam, sin Saphatie, sina Ruhuhel, sina Iebanie. a bracya gich po czelyadzach swich, dzewyó̗cz set a pyó̗czdzesyó̗t a szescz. Wszitci cy ksyó̗szó̗ta przirodzonich swich, po domyech oczczow swich. A s kaplanow Ioiada, Ioiarib a Iachim, a Azarias, sin Helchie, sina Mosollam, sina Sadochowa, sina Meraioth, sina Achitoph, byskupa domu boszego. Potem Adaia, sin Ieroam, sina Phasor, sina Melchia. a Masia sin Adihel, sin(a) Iezra, sina Mosollam, sina Mesollamoth, sina Emer. Ale bracya gich ksyó̗szó̗ta po czelyadzach swich, tisyó̗c syedm set a syedmdzesyó̗t, przesylny udatnoscyó̗ ku dzalanyu potrzebi sluszebney w domu boszem. S koscyelnich slug: Semeia, sin Asub, sina Ezricam, sina Asebiu, s sinow Merari Bachaccar teszarz, a Gaal, a Machania, sin Micha, sina Zecri, sina Asaph. a Obdias, sin Semeie, sina Galal, sina Iditum. a Barachia, sin Asa, sina Elchana, gen przebiwal na syenyach Neptalim*. Potem wrotny[558]: Sellum, a Achim, Telmon a Achimam. a bracya gich ale (?) y ksyó̗szó̗ta az do tego czasu, we wrocyech krolyowich na wschod sluncza, strzegó̗c slugy koscyelne otrzedzamy swimy[559] s sinow Leui. Sellum, sin Chore, sina Abyazaf, sina Chore, s bracyó̗ swó̗ y z domem oczcza sweg(o). Cyto só̗ Chorite nad dzali sluzebnimy, strosze syeny koscyelney swyadzeczstwa. y czelyadzi gich po otrzedzach stanowich boszich strzegó̗c wescya. Potem Finees, sin Eleazarow, bil wogewoda gich przed bogem. Ale Zacharias, sin Mozollam, wrotni wrot stanu swyadeczstwa. Wszitci cyto wibrany ku wrotnycstwu wrot, dwyescye a dwanaczcye, popysany we wsyach wlostnich, geszto ustawyly só̗ Dauid a Samuel prorok, na gich wyaró̗, tak ge, iako sini gich, we wrocyech domu boszego a w stanye swyadecstwa otrzedzamy swimy. Po cztirzech wyetrzech bily wrotny, to gest na wschod sluncza, a na zapad, a na polnoci, a na poludnye. Bracya tesz gich we wsyach przebiwaly, a przichadzali w soboti swe ot czasu az do czasu. Tim cztirzem slugam koscyelnim swyerzona bila wszitka lyczba wrotnich, Y bily strzegó̗ci ssó̗dow a skarbow domu boszego, a okolo koscyola boszego bidlyly w stroszach swich, abi gdiszbi czas bil, ony rano otwyeraly drzwy. Z gich pokolenya bily y nad ssó̗di sluszó̗cimy. bo w lyczbó̗ wnaszaly ssó̗di y winaszaly z nych. A ktorim poleczoni bili ssó̗di swyó̗te, wlodnó̗li nad chlebi a nad wynem a nad oleem y kadzidlem y wonnimy rzeczamy. Ale sinowye kaplansci mascy [s] wonyaió̗cich mascy[560] dzalaly. A Mathatias sluga koscyelni, pyrworodzenyec Sellum Choricskego, wlodarzem[ec] nad wszitkim, gesz w panwy prazono. A potem s sinow Kaathowich, bracyey gich, wlodnó̗ly chlebi poswyó̗tnimy, abi zawzgy nowich na kaszdó̗ sobotó̗ prziprawyly. Cyto só̗ ksyó̗szó̗ta spyewakow po czelyadzach koscyelnich slug, gisz w poswyó̗tnich komorach bidlyly, tak abi we dnye y w noci ustawnye swó̗ sluszbó̗ sluszily. Y ostali ksyó̗szó̗ta glowna slug koscyelnich po czelyadzacb swich w Ierusalemye. Potem w Gabaonye bidlyly ocyec Gabaonow Iaiel, a gymyó̗ zenye gego Maacha. Sin pyiworodzoni gego Abdon, a Ssus a Cis a Baal a Ner a Nabat, Gedor takesz, a Haio a Zacharias a Machaloth. Potem Macheloth urodzil Semaa. a cy bidlyly kromye krayn wloscy bracyey swey w Ierusalemye, s bracyó̗ swó̗. Ale potem Ner urodzil Cis, a Cis urodzil Saula, a Saul urodzil Ionatan a Mechizue a Bynab a Yzbaele. Potem sin Ionatow Meribaal, a Meribaal urodzil Micha. Potem sinowye Mycha Fiton a Malech a Thara a Haza.[561] urodzil Iara, a Iara urodzil Almalata a Zamri. Zamri potem urodzil Mooza. a Mooz urodzil Baana, gegosz sin Raphaia urodzil Eleza, z nyegosz poszedl Hezel. Potem Hezel myal sinow szescz tymyto gymyenmy: Exricham, Bocru, Izmahela, Saria, Abadia, Anan. Tocz só̗ sinowye Ezeelowi.

X.

Tedi Filystinsci boiowaly przecyw Israhelu, y ucyekaly mó̗szowye israhelsci przed Palestinskimy y padly ranyeny só̗c, na gorze Gelboe. A gdisz syó̗ prziblyszily Filystinowye, gonyó̗c Saula y sini gego: zabyly Ionató̗ a Abynada a Melchizue, sini Saulowi. A obcyó̗szon gest boy przecyw Saulowy, a nalyazwszi gy mó̗szowye strzelci, ranyly gy szipi. Y rzecze Saul ku suemu odzenczowy: Wiyó̗w myecz, doby myó̗, acz snadz nye przidó̗ cy nyeobrzazanci y bó̗dó̗ myó̗ mó̗czicz. Ale nye chcyal odzenyec tego uczinycz, boiasznyó̗ bó̗dó̗c przestraszon. tedi pochicy w Saul myecz, nastawyw przecyw sobye[562], rzucyl syó̗ nan. To gdi uzrzal odzenyec gego, ysze Saul umarl, rzucyl syó̗ takesz y sam na swoy myecz, y umarl gest. Y zagynó̗l Saul a trsye sinowye, y wszitek dom gego pospolu zbyt gest. To gdisz uzrzely mó̗szowye Israhelsci, gisz przebiwaly na polyoch, ysze Saul a sinowye gego umarly: nyechawszi myast swich, pobyeszely, sam y tam rosprosziwszi syó̗. a prziszedszi Fylystinsci, w gich myescyech bidlyly. Potem drugy dzen Fylystinowye seymuió̗c lupi zbitich, nalezly Saula a sini gego leszó̗c na gorze Gelboe. A gdisz swlekly gy, a scyó̗ly glowó̗ gego a z odzenya obnaszily: poslaly do swey zemye, abi obnoszona bila a ukazana bi bila koscyolom modlebnim y lyudzem. ale odzenye gego przinyesly w modle boga swego, a glowó̗ przibyly w koscyele Dagonowye, To gdisz wszitko usliszely mó̗szowye Iabes Galaad, to czsosz Filystinowye uczinyly bily nad Saulem: powstaly wszitci mó̗szowye silny, a wzó̗ly cyala Saulowi a sinow gego, a przinyeszly ge do Iabes, y pochowaly koscy gich pod dó̗bem, gen bil w Iabes, a poscyly syó̗ za syedm dny. Przeto umarl gest Saul prze swe nyeslyachetnosci[563], przeto ysze przestó̗pyl bosze przikazanye, gesz bil gemu przikazal, a nye strzegl gego. Ale nadto s guszlnyky syó̗ radzil, any doufal gest w boga. Przeto zabyl gy, a przenyosl krolewstwo gego ku Dauidowy, sinu Yzay.

XL.

Przetosz sebral syó̗ wszitek Israhel ku Dauidowy do Ebrona, rzekó̗c: Koscz twa y cyalo twe gesmi. Wczora y trzecyego dnya, gdisz gescze krolyowal Saul, tisz bil, genszesz* wiwodzilesz a wwodzilesz Israhela. Bo tobye rzekl bog twoy: Ty pascz bó̗dzesz lyud moy israhelski, a ty bó̗dzesz ksyó̗szó̗cyem nad nym. Przetosz prziszly wszitci urodzenszi israhelsci ku krolyu do Ebron, y wnydze Dauid s nymy w slyub przed panem, a pomazaly gy krolem nad Israhelem podle rzeczi boszey, ktoró̗ mowyl w ró̗ce Samuelowye. Y otydze Dauid a wszitek Israhel do Ierusalem, gensz slowye Iebuz, gdzeszto bily Iebuzey bidlycyele zemye. Y rzekly cy, gysz bidlyly w Iebuz, ku Dauidowy: Nye wnydzesz sam! Tedi Dauid dobil posadki Syonskey, iasz gest myasto Dauid, y rzekl: Wszelki, gen pobyge Iebuzea napyrwey, bó̗dze ksyó̗szó̗cyem a wogewodó̗. Przetosz wnydze pyrwi Ioab, sin Sarwye, y uczinyon gest ksyó̗szó̗cyem. Y przebiwal Dauid na posadce, a przeto nazwano gest Myasto Dauid. Y udzalal myasto w okol, od Mello az do okolka. Potem Ioab ostatek myasta wzdzalal. Y pospyeszal Dauid, gydó̗c a rostó̗c. a pan zastó̗pow bil s nym. Ta só̗ ksyó̗szó̗ta silnich mó̗szow Dauidouich, gysz pomagaly gemu, abi bil krolem nad wszitkim Israhelem podle slowa boszego, gesz mowyl ku Israhelu. A ta gest lyczba mocznich dauidowich: Iesbaan, sin Amon, ksyó̗szó̗ myedzi trsydzescy. Tento wznyozl kopye swe nade trsyemy sty rannimy po genó̗[564]. A po nyem Eleazar, sin striczka gego,[ed] Hatoytski, gen bil myedzi trsyemy mocznimy. Ten bil z Dauidem w Apheldomin, gdzeszto Filystinscy sebraly syó̗ na to myasto ku boyu, a bilo pole tey krayni pelne ió̗czmyenya, a ucyekl bil lyud przed Filystinskimy. Tento stal poszrzod polya, a obronyly gy. A gdisz pobyl bil Fylystyni, dal pan zbawyenye wyelyke lyudu swemu. Y sgechaly trsye ze trsydzeszcy ksyó̗szó̗t ku skale, w nyeysze bil Dauid, do iaskinyey Odollam, gdzeszto Filistcy rozbyly bily stani w dolyu Raphaym. Ale Dauid bil na posatce, a stani filystinske w Bethleem. Przeto poszó̗dal Dauid y rzekl: O abi kto dal my wodi s cysterni bethleemskey, iasz gest w bronye! Tedi trsye cyto przes poszrzodek stanow filystinskich szly só̗, a naczarly wodi s cysterni bethleemskey, iasz bila w bronye, y przynyesly ku Dauidowy, abi pyl. Gen nye chcyal, ale radzey obyetowal ió̗ panu, rzekó̗cz: Otstó̗p to ote mnye, abich przed oblyczim boga mego to uczinyl! a krew mó̗szow tichto pyl! bo só̗ w nyeprzespyeczenstwye dusz swich przinyesly my wodi. A prze tó̗ prziczinó̗ nye chcyal gey pycz. To uczinyly cy trsye mó̗szowye przesylny. Abyzay, brat Ioabow, ten bil ksyó̗szó̗ ze trsyech, a on podnyozl kopye swe przecyw trsyem stom rannim. a on bil myedzi trsyemy naznamyenytszi, myedzi trsyemy drugy[565] wiborni, a ksyó̗szó̗ gich. Ale wszako ku trsyem pyrwim nye doszedl gest. Banaias, sin Ioiade, mó̗sz przeudatni, gen wyele skutkow uczinyl bil, z Capseel. On pobyl dwu Ariel Moab, a on szedw y zabyl lwa posszrzod cystemi czasu snyeznem (!)[566]. A on pobyl mó̗sza Egypskego, gegosz postawa bila pyó̗cz loket, a myal kopye iako tkaczsky nawoy. Przetosz sstó̗pil k nyemu s kigem, a wirwal kopye, ktoresz dzerszal w ró̗ce, a zabil gy kopygim gego. To uczinyl Banaias, sin Ioiade, ktorisz bil myedzi trsyemy mocznimy naznamyenytszi, a myedzi trsydzesszcy pyrwi. a wszak az do trsy* nye doszedl. A poloszil gy Dauid w ucho swe. Potem mó̗szowye przesilny w woyscze, Azael, brat Ioabow, a Elcanan, sin strycza gego s Bethleema, Semoth[567] arotiski, a Elles falonytski, Ira sin Achiz, thecuitski, Abyezer anatotitski, Abiezer anatotitski*, Subboccai sochitski, Ylai achoitski, Marai nephatitski, Eled sin Baana netofatitski, Etai sin Rebai z Galaad [s] sinow Benyamynowich, Barara faratonyczski, Huri ot potoka Gaas, Abyal arabathitski, Azmoth bauranitski, Elyaba salabonitski, sin Asoni iesonitski, Ionathan sin Saga, arachitski, Achiam sin Achar aratitski, Elyphal sin Hur, Apher meratitski, Achia phelonitski, Afrai caromelitski, Noorari, sin Azbi, Iohel brat Natanow, Mabar sin Agarai, Sellech amonitski, Noorai berotitski, odzenyecz Ioabow, sina Sarwye. Iras iethreitski, Gareb iethreyczski, Urias etkeiski, Iradab, sin Ooli, Adina, sin Segar rubenitski, ksyó̗szó̗ rubenitske, a s nym trsydzescy gynich. Hanan, sin Maacha, a Iosaphat mathanitski, Ozias astarotski, Semma a Iahier, sinowye Otam araoheritskego, Iedihel sin Samri, a Ioa brat gego, thosaitski. Eliel maumitski a Ieribai a Iosala, sinowye Elnahen, a Iethma moabitski, Eliel a Obeth a Iosiel z Masobia.

XII.

Cyto prziszly ku Dauidowy do Sicelec, gescze gdisz ucyekaly[568] przed Saulem, sinem Cis, gysz bily przesylny a wiborny boiownyci cyó̗gnó̗c ló̗czisko, a obyema ró̗kama proczamy cyskaió̗c a strzelyaió̗c strzalamy, z bracyey Saulowich s pokolenya Benyamynowa. Ksyó̗szó̗ Ioas a Abyezer, sinowye Samaa, gabaticski, a Ioziel a Falleth, sinowye Asmodowa, a Barachia y Ieu anatotitski. Samarias takesz gabaonitski, nasilnyeyszi myedzi trsydzesszci y nad trsydzescy. Ieremias a Iezihel a Ioannan a Iedab garerothitski, Elizai a Ierimuth a Baalia, a Samaria a Safacia Arafates, Elchana a Iesia a Azrahel, a Ioezer a Iesbaan z Chreyma. Iohedan takesz y Sabadia, sinowye Ieroam z Iedor. Ale z Gaddi przenyesly syó̗ ku Dauidowi, gdisz syó̗ tagil na pusczi, mó̗szowye przeudatni a boiownyci. nalepszi, dzerszó̗cz scit a kopye. oblycze gich iako oblycze lwowe, a ró̗czi, iako sarni po gorach. Ezer pyrwi, Obdias drugy, Elyab trzecy, Masmana czwarti, Iheremias pyó̗ti, Beti szosti, Heliel syodmi, Iohannan osmi, Helebath dzewyó̗ti, Hyemmas dzesyó̗ti, Bahana geden naczcye. Cyto z sinow Gaad ksyó̗szó̗ta woyski. Poslednyeyszich sto tisyó̗ci wlodnó̗l, a na wyó̗cey tysyó̗cem[569]. Cy só̗, gysz przeszly Iordan myesyó̗cza pyrwego, gdiszto obikl syó̗ rozwodnycz na swe brzegy, a wszitki wignaly, ktorzi przebiwaly po wdolyach ku wzchodu a ku zapadu sluncza. Prziszly só̗ takesz y z Benyamina y z Iudi na posatkó̗, na nyey przebiwal Dauid. Y wiszedl Dauid naprzecywo gym y rzekl: Pokoynyely gydzecye ku mnye, abiscye pomogly mnye: syerce me sgedna syó̗ s wamy. gestly syó̗ sprzecywycye mnye za me przecywnyki, gdisz ia nyeprawoscy nye mam w swu ró̗ku: patrz bosze oczczow naszich a só̗dzi![ee] Duch zaiste[570] ogarnye Abyzai ksyó̗szó̗ myedzi trzidzescy, y rzecze: Twogy gesmi o Dauidze, a s tobó̗, sinu Yzay. Pokoy, pokoy tobye, a pokoy pomocznykom twim. tobye zaiste pomaga bog twoy. Przetosz przyió̗l ge Dauid, a ustauil gee ksyó̗szó̗ti nad zastó̗pi. Potem s Manasse ucyekly ku Dauidowy, kdisz szedl s Fylystinskimy, abi przecyw Saulowi boiowal. a nye boiowal s nymy, bo wszó̗wszi radó̗, ostauily gy ksyó̗szó̗ta fylystinska, rzekó̗c: Nyeprzespyeczno gest glowye naszey, nawrocycz syó̗[571] ku panu swemu Saulowy. Przetoz gdisz wrocyl syó̗ gest do Sicelec, ucyekly k nyemu z Manasse: Ednas a Iozabaad a Ieddi a Helech, Micael, Ednas a Iosabad a Eliu a Salathi, ksyó̗szó̗ta ricerstwa w Manasse. Cyto daly pomocz Dauidoui przecyw paduchom, bo wszitci bily mó̗szowye przesylny, y uczinyeny só̗ ksyó̗szó̗ta w woyscze. Ale y po wsze dny przichadaly* ku Dauidowy ku pomoci gemu, az gich bila wyelyka lyczba, iako zastop boszi. A tocz gest lyczba kszó̗szó̗t woyski, ktorzisz prziszly ku Dauidowy, gdisz bil w Ebron, abi przenyesly krolewstwo Saulowo k nyemu, podle slowa boszego. Sinowye Iuda, nyosó̗cz scit a kopie, szescz tysyó̗czow a osm set gotowy ku boiu. Z sinow Simeonowich mó̗szow przesylnich ku boiowanyu syedm tysyó̗czow a sto. Z sinow Lewy cztiri tysyó̗ce a szescz set. A Ioiada ksyó̗szó̗ z rodzaiu Aaronowa, a s nym trzi tysyó̗ce a syedm set. Takesz Sadoch, mlodzenyecz przeslyachetnego rodu, a dom oczcza gego, dwadzescya y dwye ksyó̗szó̗t. Potem z sinow Benyamynowich, bracyey Saulowich, trzi tysyó̗ce, bo gescze wyelyka strona[572] gich naslyadowala domu Saulowa. Ale z sinow Efraymowich dwadzescya tysyó̗czow a osm set, przesylny udatnoscyó̗ mó̗szowye, znamyenytszi w rodzaioch swich. A s polu pokolenya Manassowa osmnaczcye tisyó̗czow, wszitci po gymyenyoch swich prziszly, abi ustauily Dauida krolem. A z sinow Yzacharowich mó̗szowye umyeió̗tny, gisz znaly kaszde czasi ku roskazanyu, czsobi czinycz myal Israhel, ksyó̗szó̗ta dwye scye, a wszelke gine pokolenye gich radi naslyadowaly. Potem z Zabulona ktorzi wichadzaly ku boiu, a staly na spyci, umyely v odzenyu boiownem, pyó̗czdzesyó̗t tysyó̗czow prziszly na pomocz Dauidoui, nye z dwogym syercem. A z Neptalym ksyó̗szó̗t tisyó̗cz, a s nymy umyely sczitem a s kopym, osm a trsydzescy tysyó̗czow. Takesz z Dan prziprawyeny ku boiu osm a dwadzescya tisyó̗czow a szescz set. A z Assera wichadzaió̗ce ku boiu, w czele ponó̗kaió̗cz[573], czterdzescy tysyó̗czow. Potem za Iordanem z sinow Rubenowich a z Gaadowich a s polu pokolenya Manassowa, umyely oró̗szim boiowmim, sto a dwadzescya tysyó̗czow. Wszitci cy mó̗szowye boiownyci y wiprawyeny ku boiowanyu, z dokonalim syercem, prziszly do Ebron, abi ustauily Dauida krolem nade wszim Israhelem. Ale y wszitci ostatci[574] z Israhela gednim syercem bily, abi krolem bil Dauid nade wszim Israhelem. Y bily tu u Dauida trsy dny, ged(z)ó̗cz a pyió̗cz, czsosz prziprawyly gym bracya gich. Ale y ktorzi podle gich bily, az do Yzachara a Zabulona a Neptalyma, przinyesly chlebi na oslech a na wyelbló̗dzech a na mulech a na wolech ku gedzenyu, mó̗ki, winna grona suszona, wymo, oley, woli, skopi, ku wszey oplwytoscy. radoscz zaiste bila w Israhelu.

XIII.

I wszedl Dauid w radó̗ s tribuni a s sethnyki y se wseomy ksyó̗szó̗ti. Y rzekl ku wszemu sebranyu israhelskemu: Zlyubyly syó̗ wam, [i] ot boga naszego pochodzi rzecz, ktoró̗sz mowyó̗: poslymi ku bracyey naszey ostatnyey, do wszelkich wloscy israhelskich, a ku kaplanom a koscyelnim slugam, gisz przebiwaió̗ w przedmyescyu myast, acz syó̗ zbyerzó̗* k nam. a prziwyezmi skrzinyó̗ boga naszego k nam, bosmi nye dobiwaly gey za dny Saulowich. Y otpowyedzalo wszitko pospolstwo, abi tak bilo, bo lyuby syó̗ rzecz wszemu lyudu. Przetos zgromadzil Dauid wszitek Israhel ot Azior[575] Egypskego, az gdisz wchazies[576] Emath, abi prziwyozl skrzinyó̗ boszó̗ z Kariathiarim. Y wzidze Dauid y wszitek israhel ku pagorku Kariathiarim, gesz gest w Iuda, abi przinyozl ottó̗d skrz(i)nyó̗ pana boga syedzó̗cego na cherubinye, gdzeszto wziwano gymyó̗ gego. Y wloszily skrzynyó̗ boszó̗ na nowi woz, z domu Amynadabowa. Oza a bracya gego wyozó̗ woz. Dauid zaiste a wszitek Israhel gygraly przed bogem wszitkó̗ moczó̗ w pyesnyach a w gó̗slyach, a w zaltarzoch y w bó̗bnyech, y w zwoncech, y tró̗bach. Ale gdisz przigechaly na myesczce Nachorowo (?), scyó̗gnó̗l Oza ró̗kó̗ swó̗, abi potparl skrzinyó̗, bo zaiste wol buyaió̗, malyutko gey bil nachilyl. Przetosz roznyewal syó̗ bog na Ozó̗, a uderzil gy, przeto ysze bil syó̗ dotknó̗l skrzinye, y umarl gest tu przed panem. Y zamó̗cyl syó̗ Dauid przeto, isze pan rozdzelyl bil Ozó̗, a nazwal to myesczce Rozdzelenye Ozi, az do tegoto[ef] dnya. Y bal syó̗ Dauidnboga tego czasu, rzekó̗c: Kako mogó̗ ku mnye wwyescz skrzinyó̗ boszó̗? A prze tó̗ prziczinó̗ nye prziwyozl gey k sobye, to gest do myasta Dauid, ale obrocyl ió̗ w dom Obededoma getheiskego. Przeto ostala gest skrzinya bosza w domu Obededom trzi myesyó̗ce. Y poszegnal bog domu gego y wszemu, czsoz myal.

XIIII.

I poslal Iram, krol Tyrski, posli ku Dauidoui, a drzewye cedrowe y rzemyó̗slnyki scyan drzewyanich, abi udzalaly gemu dom. Y poznal Dauid, isze poczwyrdzil gy bog krolem nad Israhelem, a isze powiszono krolewstwo gego nad lyudem gego w Israhelu. Y spoymal Dauid gyne zoni w Ierusalemye, a urodzil sini a dzewky. A ta só̗ gymyona gich, gesz zrodzily syó̗ gemu w Ierusalem: Samua a Sabab, Nathan a Salomon, Ieber a Elysu a Helypheleth a Nega, a Nafec a Iaphie a Elisama a Balaida. Tedi usliszawszi Fylystinowye, isze Dauid pomazan krolem nade wszim Israhelem , wstó̗pyly wszitci, abi szukaly gego. To gdisz usliszal Dauid, wiszedl przecywo gim. Zatim Filystiny prziszedszi, rosuly syó̗ w doli Raphaym. Y poradzil syó̗ Dauid z bogem, rzekó̗c: Poydó̗ly ku Fylystinom, a daszly ge w ró̗kó̗ mó̗? Y rzekl gemu pan: Gydzi, a podam ge w ró̗kó̗ twó̗. A gdisz ony weszly bily do Baalfarazaym, pobyl ge tu Dauid, rzekó̗c: Rozdzelyl bog nyeprzyiacyele me przes roó̗kó̗ mó̗, iako syró̗ wodi rozdzelyaió̗. A przeto nazwano gymyó̗ temu myesczczu Baalfarazim. Pobyl gest ge tu Dauid, y ostauily só̗ tu bogy swe, gesz Dauid kazal spalycz. Potem wtore Fylystinowye wtargly a rosuly syó̗ w dole. Y poradzil syó̗ lepak Dauid z bogem. Y rzek* gemu bog. Nye chodzi za nymy, otydzi ot nych, a przidzesz przeciw gym stronó̗ gruszewym*[577]. A gdisz usliszisz zwyó̗k, gydó̗cz w wyrzchu gruszewya: tedi winydzesz ku boiu, bo wiszedl gest bog przed tobó̗, abi pobyl twyrdze fylystinske. Y uczinyl Dauid, iako przikazal gemu bog. Y pobyl twyrdze fylystinske ot Gabaona az do Gazara. Y roznyesyono gest gymyó̗ dauidowo po wszelkich wloscyach, a bog dal grozó̗ gego na wszitki pogani.[578] Y zdzalal sobye dom w myescye Dauid, a udzalal myasto skrziny boszey, a stanem ió̗ ogarnó̗l.

XV.

Tedi rzekl Dauid: Nyesluszno gest, abi ot iacikogo nyesyona bila skrzinya bosza, gedzine ot slug koscyelnich, geszto zwolyl pan ku noszenyu gey a ku poslugowanyu sobye az na wyeki. Y zgromadzil wszitek Israhel do Ierusalema, abi przinyesyona bila skrzinya bosza na swe myasto, ktoresz gey prziprawyl bil. A takez y sini Aaronowi, a koscyelne slugy. Z sinow Caath, myedzi gymysz Uriel ksyó̗szó̗cyem bil, a bracya gego dwye scye a dwadzescya. Z sinow Merari Asaia ksyó̗szó̗, a bracyey gego dvye scye a trzsydzescy. Z sinow Gersonowich Iohel ksyó̗szó̗, a bracyey gego sto a dwadzescya. Z sinow Elyzaphan Semeias ksyó̗szo, a bracyey gego dwye scye. Z sinow Ebronowich Heliel ksyó̗szó̗, a bracye gego osmdzesyó̗t. Z sinow Ozielowich Amynadab ksyó̗szo, a bracyey gego sto a dwanaczcye. Y wezwal Dauid Sadocha a Abyathara kaplanow, a slug koscyelnich Uriel a Asaia, Iohel, Semeia, Helyel a Aminadaba. Yrzekl k nym: Wi, gysz gescye ksyó̗szó̗ta czelyadnykow slug koscyelnich, poswyó̗czcye syó̗ z bracyó̗ waszó̗), a przinyescye skrzinyó̗ boszó̗ pana israhelskego na myesczce, ktorez gey prziprawyono. abi, iako na poczó̗tku, bo tedi nye bilyscye przi tem, ranyl nas pan, tak y nynye bó̗dz nyeczso wam czinycz[579]. Przeto poswyó̗cyly syó̗ kaplany a sludzi koscyelny, abi nyesly skrziny* pana boga Israhelskego. Y wszó̗ly sinowye Leui skrzinyó̗ boszó̗, iakosz przikazal bil Moyses podle slowa boszego, na ramyona swa na szerdzach. Y rzekl Dauid ksyó̗szó̗tom slug koscyelnich, abi ustauily z bracye swey spyewaki na organoch y rozlycznego stroia, to gest na ró̗cznich, y na rothach, y na kobossye, y na zwoneczkoch, abi brznyal w wisokoscyach zwyó̗k wyesyelya. Y ustawyly sludzi koscyelny Emana, sina Iohelowa, a bracyó̗* gego Azapha, sina Barachiasowa. z sinow Merari, bracyey gich, Ethana, sina Casaie. A s nymy bracya gich, na drugem rzó̗du, Zachariasza a Beri* a Iaziele, a Semiramotha a Iahiele a Anhelyba, a Banaiasza a Mazaiasza, a Mathatiasza a Elyphaló̗, a Mathemana a Obededoma a Iehiele, wrotne. Ale spyewaci Eman, Azaph a Ethan na zwoneczkoch myedzanich brznyely. A Zacharias a Oziel a Semiramoth, a Iachiel a Hamet, Eliab a Hema, Azayas a Banaias, na ró̗cznyczach cy gó̗dly. Ale Mathatias, Elyfalu a Macenyas, a Obededom a Ieyhel a Ozaziu na skrzidlech przegó̗daly a na wycyó̗znich gó̗slyach. Conenias, ksyó̗szó̗ slug koscyelnich, nad prorocstwem bily[580] a ku przespyewanyu slotkey[eg] pyeszny[581], bil zaiste wyelmy mó̗dri. A Barachias a Elchana, wrotni skrzinye boszey. Potem Sebenyas a Iozaphat a Nathanael a Amasia, Zacharias a Banaias a Eliezer kaplany tró̗byly tró̗bamy przed skrzinyó̗ boszó̗. A Obededom a Achimaas bily wrotny skrzynye. Przeto Dauid a urodzenszi Israhelscy a tribunowye szly ku przenyesyenyu skrzinye zaslyubyenya boszego z domu Obededomowa s wyesyelym. A gdisz pomogl bog koscyelnim slugam, ktorzi nyesly skrzinyó̗ zaslyubyenya boszego: offyerowaly syedm bikow a syedm skopow. Zatym Dauid obleczon bil w rucho byale y wszitci sludzi koscyelny, gysz nyesly skrzinyó̗ spyewaió̗c, a Conenias, ksyó̗szó̗ prorocske myedzi spyewaki. a takesz Dauid obleczon bil stoló̗ lnyanó̗. A wszitek Israhel wyozl skrzinyó̗ zaslyubyenya boszego w spyewanyu a w zwyó̗ku tró̗bnem, a tró̗bamy a w zwoncech, a ró̗cznymy rotamy zrownawaió̗c syó̗. A gdisz prziszla bila skrzinya bosza zaslyubyenya az do myasta Dauid: Nicol* dzewka Saulowa, patrzó̗c okencem, uzrzala krolya Dauida skaczó̗ci a ygraió̗ci, wzgardzila gym w syerczu swem.

XVI.

I przinyesly skrzinyó̗ boszó̗, a postawyly ió̗ poszrzod stanku, ktorisz rospyó̗l bil Dauid gey. y obyetowal gey wonne obyati y pokoyne przed bogem. A gdisz dokonal bil Dauid ofyeruió̗c zazszone obyati y pokoyne: poszegnal lyud w gymyó̗ bosze. Y rozdzelyl wszem po wszitkich, ot mó̗sza az do nyewyasti, kolacz chleba a czó̗scz myó̗sa pyeczonego bawolowego a uprazonó̗ w oleyu zemló̗. Y ustawyl przed skrzinyó̗ boszó̗ z koscyelnich slug, gysz bi sluszily a wspomynaly skutki gego a slauily y chwalyly pana boga israhelskego, Azapha ksyó̗szó̗ a drugego gego Zachariasza. Ale Iekiele a Semiramotha a Iahiele a Mathatiasza a Elyaba a Banaiasza a Obededoma a Iehihele nad organi zaltarza a strun. Ale Azaph, abi brznyal zwonki. Banaiasza a Aziela kaplani, ustauil tró̗byó̗c w tró̗bi ustauicznye przed skrzinyó̗ zaslybyenya* boszego. W ten dzen ustauil Dauid ksyó̗szó̗ ku chwalenyu pana Azapha a bracyó̗ gego, to przespyewaió̗c: Chwalcye boga a wziwaycye gymyó̗ gego. oznamcye w lyudu nalyaski gego. Spyewaycye gemu, a psalmi poycye gemu, a wiprawyaycye wszitki dziwi gego. Chwalcye gymyó̗ swyó̗te gego. raduy syó̗ syerce szukaió̗cich pana. Szukaycye pana y czsnoscy gego. szukayce oblycza gego zawzdi. Wspomynaycye na dziwi gego, ktore uczinyl, a na znamyona gego a na só̗di ust gego. Syemyó̗ israhelovo, slugy gego. sinowye Iacoboui, zwoleny gego. On gest pan bog nasz, po wszey zemy só̗dowye gego. Wspoinynaycye na wyeki slubi gego, rzeczi, ktore przikazal w tisyó̗czu pokolenya. Giszto stwyrdzil s Abramem, a przisyó̗ga gego z Isaakem. Y ustauil to Iacoboui za przikazanye, a Israhelowy w swyadeczstwye wyecznye, rzekó̗c: Tobye dam zemyó̗ Kanaanskó̗, powrozek dzedzicstwa waszego. Gdisz bily maley lyczbi, maly y oracze gey. A szly ot naroda do naroda, a s krolewstwa k lyudu gynemu. Nye przepuscyl nyszadnemu potwarzacz gich, ale karal za nye krole. Nye dotikaycye syó̗ mazanich mich, a w prorocech mich nye zloscycye, Spyewaycye panu wszitka zemya! zwyastuycye dzen ote dnya zbawyenye gego. Wiprawcye w poganstwye slawó̗ gego, we wszech lyudzech dziui gego. Bo wyelyki pan a chwalebni barzo, a grozni nad wszitki bogy. Bo wszytci bogowye lyudzsci modli só̗, ale bog nyebyosa uczinyl. Chwala a wyelebnoscz przed nym, syla y radoscz w myescye gego. Przinyescye, czelyadzi lyudzskey*, przinyescye bogu slawó̗ y cesarzstwo! Daycye chwaló̗ gymyenyu gego. podnyescye obyetó̗, a przidzecye w obezrzenye gego, a modlcye syó̗ panu w obraze swyó̗tem. Porusz syó̗ ot oblycza gego wszitka zemya, bo on zalozil swyat nyeporuszoni. Raduycye syó̗ nyebyosa, a wyesyel syó̗ zemya, a rzeczecye w narodzech: pan krolyuge. Wzchucz[582] morze y pelnoscz gego, a wyesyelcye syó̗ role y wszitko czso na nych gest. Tedi bó̗dó̗ chwalycz drzewye lesne przed bogem, bo prziszedl só̗dzicz zemye. Pochwalcye pana, bo gest dobri, bo na wyeki mylosyerdze gego, a rzeczcye: Zbaw nas bosze, zbawycyelyu nasz, a zgromadź nas a wizwol ot poganow, acz syó̗ spowyadacz bó̗dzem gymyenyowy swyó̗temu twemu, a wyesyelycz syó̗ bó̗dzem w twich spyewanyach. Poszegnani pan bog israhelski ot wyeku az y na wyeki. A rzekny wszitek lyud: Amen, a chwala bó̗dz bogu! A tak ostauil tu przed skrzinyó̗ zaslyubyenya boszego Azapha a bracyó̗ gego, abi przislugowaly przed skrzinyó̗ ustawycznye a otrzedzamy swimy. Potem od (?) Ededoma a bracya* gego osm a szesczdzesyó̗t, a od (?) Ededoma, sina Iditum, a Osa ustauil wrotnimy. Ale Sadocha kaplana a bracyó̗ gego kaplani ustauil przed stanem boszim na wisokoscy, gen bil w Gabaonye, abi offyerowaly obyati panu na oltarzu obyatnem[eh] ustawycznye rano y wyeczor podle wszego, czso pysano w zakonye boszem, gisz przikazal Israhelowy. A po nyem ustauil Emana, a Iditum y gyne zwolyone, genego kaszdego[583] gymyenyem swim ku chwalenyu pana, bo na wyeki mylosyerdze gego. Eman takesz, a Iditiun, tró̗byó̗ce tró̗bó̗ a trzó̗saió̗c zwoneczki, y wszitki gó̗dzbi glosow wibornich ku spyewanyu panu. a sinom Iditum kaszó̗c bicz wrotnimy. Y nawrocyl syó̗ wszitek lyud do swego domu, y Dauid, abi takesz poszegnal domowy swemu.

XVII.

Gdisz potem Dauid bidlyl w swem domu, rzekl ku Natanowy proroku: Owa, ia bidlyó̗ w domu cedrowem, a skrzinya zaslyubyenya boszego pod skoramy gest. Y rzekl Natan ku Dauidoui: Wszitko, czso gest na twem syerczu, uczin. bo gest s tobó̗ bog. Przeto tey noci stala syó̗ rzecz bosza ku Natanowy, rzekó̗c: Gydzi a mow Dauidoui, sludze memu: Tocz mowy pan: Nye bó̗dzesz ti mnye dzalacz domu ku bidlenyu. Anym zaiste przebiwal w domu ot tego czasu, w nyem gesm wiwyodl Israhela z Egypskey zemye, az do tego dnya. ale zawzgym bil przemyenyaió̗ci myasta stanow, a przebiwaió̗ w przikricyu[584] ze wszitkim Israhelem. Zalym ku ktoremu só̗dzi Israhelskemu mowyl, gym gesm bil przikazal, abi pasly lyud moy, a rzekl: Przeczesz my nye udzalal domu cedrowego ? A przeto nynye tak bó̗dzesz mowycz ku sludze memu Dauidoui: To mowy pan zastó̗pow: Iam cyo wzó̗l, gdisz na pastwye za stadem chodzil, abi bil wodzem lyuda mego Israhelskego. A bilem s tobó̗, dokó̗tkolysz szedl, a zbylem wszitki nyeprzyiacyele twe przed tobó̗, a uczinylem tobye gymyó̗ wyelyke, iako genego z wyelikich, gysz só̗ slawó̗tny na zemy. A dalem myasto lyudu memu Israhelskemu. sczepyon bó̗dze a przebiwacz bó̗dó̗ w nyem, a wyó̗cey nye bó̗dze poruszon, any sinowye nyeprawosci zetró̗ ge, iako ot poczó̗tka ote dnyow, w nychsze dalem só̗dze lyudu memu israhelskemu, a ponyszilem wszitki nyeprzyiacyele twe. Przeto zwyastuyó̗ tobye, isze udzala bog tobye dom. A gdisz wipelnysz dny twe, abi szedl ku oczczom twim, wzbudzó̗ syemyó̗ twe po tobye, gen bó̗dze z sinow twich, a utwyrdzó̗ krolewstwo gego. On udzala mnye dom, a utwyrdzó̗ stolecz gego az na wyeki. A bó̗dó̗ gemu oczcem, a on mnye bó̗dze sinem. a mylosyerdza mego nye oteymó̗ ot nyego, iakosm otió̗l ot tego, gen przed tobó̗ bil. Y ustawyó̗ gy w domu mem a w krolewstwye mem az na wyeki, a stolecz gego bó̗dze przeutwyrdzoni na wyeki, podle wszech slow tich a podle wszego wydzenya tego. Tak mowyl Natan ku Dauidoui. A gdisz prziszedl krol Dauid, a syadl przed bogem, rzekl: Kto gesm ia, panye bosze, a ktori dom moy, abi dal my take rzeczy? Ale y to malo zda syó̗ w twem opatrzenyu, a przeto mo


REGESTR.
str.
 1
 45
 78
 97
 159
 171
Rut 
 176
 284
 289
 312
 325
 336
separator poziomy
Ukończono druk dnia 11 listopada 1870.
Składał Józef Wiśniewski.



Próba pisma II pisarza.
(z Karty Kodexu 22).

Próba pisma II pisarza w dalszéj partyi
(z Karty Kod 30).

Próba pisma III pisarza.
(z Karty 47).

Próba pisma IV pisarza.
(z Karty 48).

Próba pisma V pisarza.
(z Karty 116).

Zapiski na wewnętrznéj stronie okładki.

Numeracja kart kodeksu

  1. Karta kodeksu nr 2
  2. Karta kodeksu nr 3
  3. Karta kodeksu nr 4
  4. Karta kodeksu nr 5
  5. Karta kodeksu nr 6
  6. Karta kodeksu nr 7
  7. Karta kodeksu nr 8
  8. Karta kodeksu nr 9
  9. Karta kodeksu nr 10
  10. Karta kodeksu nr 11
  11. Karta kodeksu nr 12
  12. Karta kodeksu nr 13
  13. Karta kodeksu nr 14
  14. Karta kodeksu nr 15
  15. Karta kodeksu nr 16
  16. Karta kodeksu nr 17
  17. Karta kodeksu nr 18
  18. Karta kodeksu nr 19
  19. Karta kodeksu nr 20
  20. Karta kodeksu nr 21
  21. Karta kodeksu nr 22
  22. Karta kodeksu nr 23
  23. Karta kodeksu nr 24
  24. Karta kodeksu nr 25
  25. Karta kodeksu nr 26
  26. Karta kodeksu nr 27
  27. Karta kodeksu nr 28
  28. Karta kodeksu nr 29
  29. Karta kodeksu nr 30
  30. Karta kodeksu nr 31
  31. Karta kodeksu nr 32
  32. Karta kodeksu nr 33
  33. Karta kodeksu nr 34
  34. Karta kodeksu nr 35
  35. Karta kodeksu nr 36
  36. Karta kodeksu nr 37
  37. Karta kodeksu nr 38
  38. Karta kodeksu nr 39
  39. 39,0 39,1 Karta kodeksu nr 40
  40. Karta kodeksu nr 42
  41. Karta kodeksu nr 43
  42. Karta kodeksu nr 44
  43. Karta kodeksu nr 45
  44. Karta kodeksu nr 46
  45. Karta kodeksu nr 47
  46. Karta kodeksu nr 48
  47. Karta kodeksu nr 49
  48. Karta kodeksu nr 50
  49. Karta kodeksu nr 51
  50. Karta kodeksu nr 52
  51. Karta kodeksu nr 53
  52. Karta kodeksu nr 54
  53. Karta kodeksu nr 55
  54. Karta kodeksu nr 56
  55. Karta kodeksu nr 57
  56. Karta kodeksu nr 58
  57. Karta kodeksu nr 59
  58. Karta kodeksu nr 60
  59. Karta kodeksu nr 61
  60. Karta kodeksu nr 62
  61. Karta kodeksu nr 63
  62. Karta kodeksu nr 64
  63. Karta kodeksu nr 65
  64. Karta kodeksu nr 66
  65. Karta kodeksu nr 67
  66. Karta kodeksu nr 68
  67. Karta kodeksu nr 69
  68. Karta kodeksu nr 70
  69. Karta kodeksu nr 71
  70. Karta kodeksu nr 72
  71. Karta kodeksu nr 73
  72. Karta kodeksu nr 74
  73. Karta kodeksu nr 75
  74. Karta kodeksu nr 76
  75. Karta kodeksu nr 77
  76. Karta kodeksu nr 78
  77. Karta kodeksu nr 79
  78. Karta kodeksu nr 80
  79. Karta kodeksu nr 81
  80. Karta kodeksu nr 82
  81. Karta kodeksu nr 83
  82. Karta kodeksu nr 84
  83. Karta kodeksu nr 85
  84. Karta kodeksu nr 86
  85. Karta kodeksu nr 87
  86. Karta kodeksu nr 88
  87. Karta kodeksu nr 89
  88. Karta kodeksu nr 90
  89. Karta kodeksu nr 91
  90. Karta kodeksu nr 92
  91. Karta kodeksu nr 93
  92. Karta kodeksu nr 94
  93. Karta kodeksu nr 95
  94. Karta kodeksu nr 96
  95. Karta kodeksu nr 97
  96. Karta kodeksu nr 98
  97. Karta kodeksu nr 99
  98. Karta kodeksu nr 100
  99. Karta kodeksu nr 101
  100. Karta kodeksu nr 102
  101. Karta kodeksu nr 103
  102. Karta kodeksu nr 104
  103. Pierwsza karta kodeksu ze zbioru W.A. Maciejowskiego
  104. Druga karta kodeksu ze zbioru W.A. Maciejowskiego
  105. Karta kodeksu nr 105
  106. Karta kodeksu nr 106
  107. Karta kodeksu nr 107
  108. Karta kodeksu nr 108
  109. Karta kodeksu nr 109
  110. Karta kodeksu nr 110
  111. Karta kodeksu nr 111
  112. Karta kodeksu nr 112
  113. Karta kodeksu nr 113
  114. Karta kodeksu nr 114
  115. Karta kodeksu nr 115
  116. Karta kodeksu nr 116
  117. Karta kodeksu nr 117
  118. Karta kodeksu nr 118
  119. Karta kodeksu nr 119
  120. Karta kodeksu nr 120
  121. Karta kodeksu nr 121
  122. Karta kodeksu nr 122
  123. Karta kodeksu nr 123
  124. Karta kodeksu nr 124
  125. Karta kodeksu nr 125
  126. Karta kodeksu nr 126
  127. Karta kodeksu nr 127
  128. Karta kodeksu nr 128
  129. Karta kodeksu nr 129
  130. Karta kodeksu nr 130
  131. Karta kodeksu nr 131
  132. Karta kodeksu nr 132
  133. Karta kodeksu nr 133
  134. Karta kodeksu nr 134
  135. Karta kodeksu nr 135
  136. Karta kodeksu nr 136
  137. Karta kodeksu nr 137
  138. Karta kodeksu nr 138





  1. Miasteczko w dzisiejszym powiecie szamotulskim w W. X. Poznańskiém, własność naówczas rodziny Ostrorogów, aż do r. 1636 rezydencya zwierzchników duchowieństwa jednoty czeskiéj.
  2. Wydawcą był Chrząstowski, na Litwie zamieszkały minister jednego z wyznań akatolickich i Jan Syciński, starosta bierżański. Ten dał nakład na koszta druku.
  3. Tak się podpisał na innéj swojéj książce, p. t. Wieczerza Ewangelicka w Wilnie 1594 wydanéj.
  4. Jest w téj odpowiedzi Turnowskiego, jak widzimy, trochę wykrętnéj taktyki. Bo X. Tworzydło o Zofii wcale nic nie mówił. Mowa była wtenczas tylko o saméj Jadwidze.
  5. Jego publikacya znajduje się w Bibl. Zakł. Ossol. i jest zatytułowana: Okulary Wtore na ciemne y slepe oczy Ministrów, przez X. Macieja Szałayskiego Plebana w Zadźwiniu na Podlaszu. Roku pańskiego, 1605. 4°.
  6. Niektórzy, a między innymi mianowicie Allegambe, Siarczyński i Wiszniewski, uważali nazwę Tworzydło za pseudonym i upatrywali w autorze Okularów X. Marcina Łaszcza, Jezuitę, zmarłego r. 1615. To weszło i do Encyklopedyi Warszawskiéj. Rychlejszy zgon Tworzydły, o którym Szałajski w wzmiankowaném tu dziele swojém jako o zdarzeniu zaszłém przed ogłoszeniem drugiéj edycyi Zwierciadła pozytywnie wspomina, jako też okoliczność, że X. Tworzydło był proboszczem u św. Trójcy w Wilnie, a zatém nie mógł być Jezuitą, dostatecznie uchylają tożsamość osoby jego a Łaszcza.
  7. We dwie lecie po zamążpójściu Elżbiety za Kazimierza Jagiellończyka.
  8. Urodził on się r. 1544 w Turnowie (Turnau) w Morawach. Mając lat 4. przybył z rodzicami i z całém gronem Braci Czeskich wywołanych z kraju w r. 1548 do Polski i pod opieką Jerzego Izraela, pierwszego seniora téj sekty w Wielkiéjpolsce, otrzymał staranne wychowanie w ojczyźnie naszéj. Nauki szkolne pobierał w Koźminku. Na uniwersytet wysłano go do Wittenbergi (1562—68). Od r. 1570 do 1573 w Koźminku sprawował urząd rektora szkoły, w któréj i sam otrzymał wykształcenie. Za jego zarządu szkoła ta miała swoję najrozgłośniejszą epokę i należała do najlepszych zakładów naukowych w całém królestwie, W r. 1573 powołany na ministra zboru w Lutomierzu (w Sieradzkiém). Dołączył do téj godności w r. 1573 urząd konseniora zborów wielkopolskich; w r. zaś 1587 po śmierci Jana Laurentiusa, drugiego z porządku seniora tegoż wyznania, zostaje seniorem czyli superattendentem Braci Czeskich na całą Wielkopolskę i osiada w Ostrorogu. Zakończył życie w r. 1608 (w Ostrorogu).
  9. Obacz dołączone na końcu księgi facsimile.
  10. Rzecz tę mamy wydrukowaną na końcu dzieła podanego do druku przez Jana Amosa Comeniusa, a napisanego przez Łasickiego, pod tyt. Joannis Lasitii, nobilis Poloni, Historiae de origine et rebus gestis Fratrum Bohemicorum. Liber ortavus, qui est de moribus et institutis eorum. 1649. bez miejsca druku, 8°, stron 392.
  11. Sacrae Regiae Majestati... Vladislao IV... nomine Evangelicorum ex Colloquio Orlensi per Delegatos ipsorum die 24 Augusti habito, anno Christi 1644, Humillimi responsi libellus. Czytałem go w dziełku Scripta facientia ad Colloquium a Vladislao IV Torunii... indictum“. Helmstadii, 1645. 4°.
  12. Obacz Acta Conventus Thoruniensis 1645 sqq. Varsaviae. 1646. 4° gdzie podane są wykazy wszystkich obecnych. Porównaj Józefa Łukaszewicza nader ważne do tego przedmiotu dzieła Dzieje kościołów wyznania Helweckiego w Małéj Polsce, str. 280 i 283, i O kościołach Braci Czeskich w dawnéj Wielkopolsce.
  13. To znaczy: Jest także exemplarz Pisma św. ostatniéj żony króla Jagiełły Zofii, odpisany na pergaminie, na którego końcu to dopisano: Dokonała się ta Biblia w grodzie Nowego miasta Korczyna, na rozkaz i z woli Nąjjaśn. Królowéj polskiéj Zofii: przełożona przez Andrzeja z Jaszowic, napisana przez Piotra z Kadoszyc (zamiast Radoszyc, myłka drukarska w skutek podobieństwa litery K do R, nieczytelnie pewnie w ms. Węgierskiego napisanéj), dnia 18 Sierpnia roku 1455. Za życia jeszcze wdowy Zofii Królowéj, za panowania już Syna jéj Kazimierza Jagiellończyka. Była ta biblia w bibliotece znakomitego pewnego Pana“.
  14. Niektórzy nazywają go Czepskim. „Ein gelehrter und in der polnischen Sprache und Literatur überaus geübter Studiosus Theol. auch Subbibliothecarius der Wallenrodischen Bibliothec, ein Mann, der wohl eines besseren Glücks werth wäre“. Tak o nim mówi w nocie pod jego artykułem redaktor der Preuss. Zehenden Lilienthal. Rzeczywiście też póżniéj osięgnął Tschepius jeden z najwyższych stopni w hierarchii duchownéj swego kościoła. — Artykuł jego zamieszczony jest przez kilka zeszytów rzeczonego pisma i przyp?da na rok 1742.
  15. W części 1 tomu II na str. 14.
  16. Być może, że zawdzięcza Friese tę wiadomość Jerzemu Konradowi Riegerowi, autorowi nader niezdarnéj książki, pod tytułem Die alte und neue Böhmische Brüder itd. Züllichau, 1734. Ten w niéj na str. 34 tomu I pierwszy wypowiedział szczegół powyższy o X. Andrzeju z Jaszowic. Nie podał jednak na poparcie tego twierdzenia żadnego źródła. Urojenie!
  17. W edycyi z r. 1800 obacz str. 48. W przedruku krakowskim K. J. Turowskiego z r. 1861, str. 55.
  18. Ciekawą byłoby rzeczą dociéc, co to za część, co za fragment biblii był w posiadaniu Czackiego? Ja rozumiem, że miał tu Czacki na myśli ów {{roz|Psałter`]]z z końca XV wieku, którego manuskrypt rzeczywiście posiadał, uważając go za Psałterz królowéj Jadwigi i jako o takim wspominając o nim i przy innych okolicznościach. Byłto ten sam psałterz, z którego Lelewel póżniéj odpisał na próbę 2 pierwsze psalmy i dał je Rakowieckiemu do zamieszczenia w Prawdzie Ruskiéj (część II str. 212). Byli i późniéj niektórzy, którym się zdawało, że psałterz rzeczony był wyrwaną częścią kodexu szaroszp., należącego pierwotnie do królowéj Zofii czy też Jadwigi. Wyrzekł to przypuszczenie ponownie np. i Kucharski w Pamiętniku relig. moralnym na rok 1849, (w tomiku XVII). Jest ono jednak zupełnie mylne! Psałterz niegdyś Czackiego, będący obecnie własnością X. Wład. Czartoryskiego, znajduje się teraz w Sieniawie. Jest pisany na pergaminie, jak i kodex szaroszpatacki; ale sam już format jego, maleńki kwartant, dostatecznie przekonywa, że nie miał on nigdy nic wspólnego z kodexem Zofii (za zabytek po Jadwidze poczytywanym), który jest formatu arkuszowego. Zresztą język i pisownia wskazuje także na czas znacznie późniejszy. O ile wnosić można z dwóch psalmów, które sę drukowane, a które porównywałem z tak zwanym Psałterzem Małgorzaty, jestto tylko odpis z tego właśnie psałterza, jakkolwiek i pisownia jego opiera się już na późniejszych zasadach i cała starożytna pod względem języka cecha psałterza Małgorzaty została przez przepisującego zmieniona, zmodernizowana. — Bardzo życzyć by należało, aby i ten odpis psałterza mógł być ogłoszony drukiem. Mielibyśmy wtedy naoczny wizerunek, o ile polszczyzna drugiej połowy wieku XIV postąpiła w przeciągu jednego stulecia.
  19. Teleki † 1798, lat mając 25.
  20. Daty Telekiego co do Jadwigi itp. jak się samo rozumie, były z gruntu fałszywe. Skąd je miął? Na wewnętrznej stronie kompatury kodexu szaroszpatackiego, jak to nadmieniłem już wyżéj, są różne zapiski późniejszych osób, zawierające w sobie ciągłe wzmianki o królowéj Jadwidze i o r. 1390. Teleki, który nie umiał po polsku, chwycił za te imiona własne i za te cyfry, i powiązał je ze sobą w swój sposób, trochę się posiłkując fantazyą...
  21. W owym czasie wcale jeszcze nie pojmowano u nas ważności dawnych zabytków piśmiennictwa dla badań języka, jakim jest dzisiaj. Wprawdzie Bandtkie, wyjątkowo, rzecz tę po trosze rozumiał. Ale ogół, jeżeli przywięzywał do tego jakie znaczenie, to chyba z innych powodów. Ceniono uczuciowo w takich pomnikach miłą pamiątkę narodową, ceniono stronę materyalną, jeżeli ją miały, np. w przekładzie Statutu wiślickiego; ale nic więcéj. Nawet generał Mroziński, pierwszy prawdziwie utalentowany gramatyk polski, uważał odwoływanie się w gramatycznych poszukiwaniach do zygmuntowskiéj polszczyzny, do pomników rękopiśmiennych albo też do innych słowiańskich języków — za głuprtwo. A takie zabytki, jak np. traktat Parkosza o ortografii, szpargałami nazywał.
  22. Położył na wewnętrznéj stronie tylnéj kompatury taki napis: „Die 19 et 20 Decembris 1827 permissu cl. prof. Somosy vidi hunc codicem atque legi. Dolendum valde, quod temporum iniquitate plurima desint. Est enim codex e vetustiori transscriptus, quod testatur ipsa lingua, quae est illi in Codice Psalterii sec. XIV, quod Lincii conservatur“ (Psałt. Małg.) „fere eadem, Ortographia solummodo recentiori (?). Saros Patakini. Andreas Kucharski Prof. Univers. Reg. Varsaviensis“.
  23. Bliższe, choć nie dość zaspakajające ciekawość naszę szczegóły o téj Biblii Leskoweckiéj podał w przeszłym jeszcze wieku Dobrowsky w Literarisches Magazin von Böhmen und Māhren (1786; II Stück, str. 45; i w Abhandlungen der k. böhmischen Gesellschaft der Wissenschalten. 1798. str. 240.
  24. Obacz str. 187 niniejszéj publikacyi.
  25. Powtórzył to wszystko póżniéj dosłownie i w dziele swojém Piśmiennictwo Polskie, gdzie też w tomie Dodatkowym i cały objątek obu kart królewieckich zamieścił z objaśnieniami.
  26. Jest podpisany autor tego artykułu („O przekładach pisma św. na języki słowiańskie“) literą K. Wętpię, żeby to był Kucharski, jak to twierdzi p. Maciejowski (na str. 292 tomu I Piśmiennictwa swojego). Wiemy bowiem z zapiski, jaką Kucharski na końcu kodexu w r. 1S27 w Szarosz Pataku będąc położył, źe i on był tego zdania, co Wiszniewski i Maciejowski. Chybaby póżniéj zmienił zdanie.
  27. W Zabytku Dawnéj Mowy Polskiej", w r. 1857 wydanym w Poznaniu przez Tytusa hr. Działyńskiego, zrobiono także krótką wzmiankę o kodexie szaroszpatackim i dołączono 3 stronice przepysznie choć niezupełnie wiernie oddanej podobizny z rozdziału Paralipomenon tegoż kodexu, wraz z odczytaniem takowéj w pisowni starożytnéj, a obok tego i podług dzisiejszéj ortografii.
  28. Wymiary te wykonano według miary wiedeńskiej.
  29. Miejsca punktami tu zapełnionego niepodobna odczytać. Nie tylko bowiem karta w tém właśnie miejscu nieco naddarta, ale i pismo, o ile pozodtało na nieodklejonéj części papieru, spełzło do nierozpoznania. Widoczne tu są ślady chemicznego rozczynu, którym nie wiem, czy starano się nazwisko to właściciela kodexu zmazać, czy też zmazane uwydatnić i odcyfrować. Bądź co bądź, widoczny tu jest umyślny zamiar zatarcia śladu, kto téj księgi był właścicielem, i z téj przyczyny niepodobno jest dziś rozstrzygnąć, co tam napisane być mogło.
  30. Kładę tu szczegóły, iakie mi się zebrać udało, o życiu mało znaném tego pisarza. Jan Łasicki, szlachcic polski, rodem podobno z Małéj Polski, urodził się w r. 1534 i spędził młodość na nankach po różnych uniwersytetach postronnych. Mianowicie przebywał w r. 1557 w Zürich, a w r. 1558 w Francyi. Porzuciwszy katolicyzm w młodym wieku, przylgnął był zrazu do Sekty Kalwina; ale około r. 1567 poznał się bliżéj z Bracią czeską i przeszedł na to wyznanie — może w skutek stosunków z Krotoskim, do tegoż wyznania należącym, z którego synami jeździł „studiorum gratia“ do Heidelberga i Wittenbergi w r. 1570, do Pragi i Lipska 1571, jako też (w tymże roku) do Strasburga i Francyi. I późniéj lubił on się włóczyć ciągle po świecie; najwięcéj przesiadywał jednak u Krotoskiego w Barcinie. Stąd datował w r. 1577 przedmowę do dziełka swego Clades Dantiscana wydanego w Poznaniu 1577, 4°. W późniejszych latach widzimy go goszczącego u zięcia i córki tegoż Jana Krotoskiego, to jest u podskarbiostwa litewskich Hlebowiców w Zasławiu litewskim. Z tego miejsca podpisał w r. 1599 przedmowę do jednego z ostatnich pism swoich, t. j. Historyi braci czeskich, którą opisał po łacinie w 8 księgach, a któréj tylko jedna księga t. j. ostatnia, ukazała się w druku, inne zaś prawdopodobnie zaginęły. Téj księgi VIIIméj wydrukowaniem po śmierci już autora, zajął się sławny Jan Amos Comenius, w r. 1649. — Co się działo po roku 1599 z Łasickim? i czy długo żył jeszcze potem?, nie jest wiadomo.
  31. Właściwie ilość 10 kart w każdym zeszycie jest tam zasadą, a do wyjątku tylko należy, że 5 zeszytów pomiędzy 38, t. j. zeszyt 1, 2, 4, 6 i 7 mają po kart 12 z przyczyn, których wytłómaczyć sobie nie umiem
  32. Albo też może była na końcu Joba zapisana jaka inna notatka. W takim razie zapiska, którą powtórzył Turnowski, odkopiowana być tu musiała na końcu Psałterza, jako ostatniéj części biblii w tym woluminie.
  33. W Piśmiennictwie W. A. Maciejowskiego, w tém miejscu gdzie opisuje karty odszukane w Królewcu, podana jest liczba wierszy 25. Ostrzegam, że jestto tylko myłka drukarska, zamiast 35.
  34. To oliczbowanie kart w szaroszpatackim kodexie uskutecznił dopiero P. Piekosiński, dla naszego użytku. Przedtem bowiem, jak się już powiedziało, karty te żadnéj paginacyi nie miały.
  35. Bliższe wyobrażenie o tych różnicach pisarskich dają podobizny dołączone do tego dzieła.
  36. Wiadome będzie czytelnikowi, że dorabianie inicyałów wykonywanych z wytworną ornamentyką należało w owych wiekach do sztuki raczéj malarskiéj. Pisarze w manuskryptach pozostawiali próżne okienka, a późniéj dopiero zapełniano te okienka malowaną literą.
  37. P. Piekosińskiemu udało się odlepić Pogoń bez uszkodzenia od pergaminu, i okazało się: po piérwsze, że pod tę, pogonią był pergamin zupełnie czysty, a zatém przed przylepieniem tego drzeworytu nie było ani pod nim ani też naokoło niego żadnych jeszcze ozdób malowanych, które obecnie na téj karcie widzimy; powtóre okazało się, że na odwrotnćj stronie kartki z ową Pogonią były drukowane następujące wyrazy:

    ertur obuia. Erumpat dissimulatio
    quod que opus sunt edocet. Aqv

    ad moenia procedit. operis
    unoni sacrum ingressi sunt hic:
    nime sunt Aenee excitate. in
    ius suis dictura consedit Tro
    Regina benigne respondet De Ae
    Aeneas subito coram apparet. S
    eros ad se deducit. Interim
    ocat. Sed venus ad officios
    innem ora abdito. Li
    cum Aenee ta

    Nie udało nam się pomimo najtroskliwszych poszukiwań i tu we Lwowie i w Krakowie i w Wiedniu, odszukać książki, z której miejsce to zostało wyrżnięte. Jest to widocznie jakaś Historya wojny Trojańskiéj, lecz niewiadomo która i w którym roku wydana. W każdym razie oddrukowanie jéj wykonane być musiało w Krakowie, u Hallera, i między rokiem 1508 a 1512.

  38. Hanka w Slavinie (str. 389) powiada, że prócz Orła, Pogoni i owego trzeciego zatartego już herbu, znajduje się jeszcze jeden herb na téj karcie: „Auf einem Schilde ist das ungrische doppelte Kreuz". To się chyba rozumie o podwójnym krzyżu złotym na tarczy, trzymanéj przez rycerza na Pogoni umieszczonego; gdyż gdzieindziéj w całéj księdze herbu żadnego nie ma. Ale to nie jest herb węgierski, tylko integralnie należy do zwyczajnych akcesoryów Pogoni — choć zaprzeczać tego nie będę, że przydanie tego godła do litewskiego herbu mogło być skutkiem ożenienia się Jagiełły z Jadwigą.
  39. Nad leskowieckim kodexem najgruntowniéj zastanawiał się J. Dobrowsky i udzielił spostrzeżeń swoich w artykule Uber den ersten Text der böhmischen Bibelübersetzung“, zamieszczonym na str. 240 i nast. w dziele p. t. Neuere Abhandlungen der kön. böhmischen Gesellschaft der Wissenschaften, tom III, w Pradze, 1798 r. — Zestawiam tu główniejsze rezultaty z Dobrowskiego rozprawy. Jestto foliant pergaminowy w jednym tomie, obejmujący w sobie cały stary i nowy Testament. Był tłómaczony z łacińskiéj wulgaty, i koléj ksiąg biblijnych, jako też podział ich na rozdziały, z małymi wyjątkami zupełnie w nim zgodne są z porządkiem tychże zaprowadzonym w wulgacie. Rozleciały i zdefektowany ten manuskrypt kazała w r. 1596 oprawić jakaś pani, która się nazywała Anna z Leskowców Schleinitzowa. Do kodexu doklejono napisaną wtedy na papierze w języku czeskim wiadomość, że przekładu téj biblii dokonać miała jakaś szlachetna panna, z rodu panów na Leskowcu, która późniéj do klasztoru wstąpiła (bardzo to podejrzana wiadomość!) Daty czasu, kiedy to było, lub przynajmniéj kiedy ten manuskrypt przepisano, nie ma podanéj. Pismo niejednostajne i nie téjsaméj ręki, a zapewne niejednego też czasu. Dobrowski z ortografii, z języka i z kształtu pisma wnosi, że przepisanie téj księgi odnosi się do okresu czasu między 1390 a 1410. Dodaje jednak, że widać ze wszystkiego, iż to tylko odpis jakiegoś dawniejszego zabytku, który już obecnie nie exystuje i który już i wtedy, kiedy go przepisywano, musiał być miejscami zdefektowany! A zatém widzimy, że ostatecznie niewiadomy jest wiek dokonania tego przekładu, uznanego jednogłośnie za najdawniejszy ze wszystkich dotąd odszukanych całkowitych tłómaczeń Biblii na język czeski.
  40. Było to w Nowogródku r. 1422, jak wyraźnie podaje Długosz.
  41. Nawet ten szczegół, że się pisanie biblii naszéj dokonało w Korczynie, nie zdaje mi się być obojętnym. Godzi się wnosić z jednéj wzmianki Długosza, że w tym właśnie zamku Zofia po śmierci małżonka swego najwięcéj przemieszkiwała. Kiedy po zejściu Władysława Warneńczyka rozstrzelone wielce były zabiegi panów koronnych, kogoby na osierociałym po nim tronie posadzić, i odbywały się ciągłe zjazdy już to na rzecz Kazimierza Jagiellończyka, już innych pretendentów do korony: powiada Długosz pod r. 1446, że zwolennicy Kazimierza, powziąwszy życzliwe dla Jagiellończyka uchwały w Kole, zapowiedzieli drugi zjazd, w parę miesięcy potém do skutku przyjść mający, do nowego miasta Korczyna, a to w tym celu, „ut in praesentia Sophiae reginae facilius decretum in Koło coeptam stabiliatur“. Więc tam musiała być stała jéj rezydencya.
    Między Jadwigą a Zofią były pojmowane po kolei dwie inne jeszcze żony przez Władysława Jagiełłę, Anna Cyllejska, wnuczka Kazimierza W. i Elżbieta Granowska. Anna zaślubiona w r. 1401, † 1416. Elżbieta zaślubiona r. 1417, † 1420. Do nich jednak nie śmiałbym odnosić żadnéj części tego pomnika, z przyczyny że Anna zupełnie była zniemczałą, a co większa, i zaniedbanego jak na księżniczkę wychowania. Stara Granowska zaś, zwłaszcza pod sam koniec życia, nie myślę, żeby dbała o takie rzeczy. O Zofii wprawdzie historycy także nic nie podają takiego, coby nasuwało przypuszczenie, żeby się była miała odznaczać wyższém jakiém, jak na kobietę wieku owego, wykształceniem. Ale fakt z innéj strony wiadomy, że pisano biblią na jéj rozkaz i dla niéj, daje wnosić, że jakiś stopień naukowej ogłady miała jednakże.
  42. Miałem i porównywałem biblii czeskiéj edycyą Liechtensteina wenecką z r. 1506 z praskiemi wydaniami Melantricha z r. 1549 i 1556—7. Przekonałem się, że jest to jeden i tensam ciągle przekład; tylko że im w późniejszych latach wychodzi, tém staje się ogładniejszy pod względem poszczególnych wyrażeń. Cały ten szereg tłómaczeń płynie widocznie, jako z piérwszego źródła swojego, z owego starożytnego przekładu, któregoto odpis, dokonany między 1390 a 1410, mieści się w drezdeńskim leskowieckim kodexie. Gdyż wielkie a nader uderzające są podobieństwa textu tych wszystkich drukowanych biblij czeskich do naszéj biblii szaroszpatackiéj, o któréj już wiemy, że właśnie z tego źródła pochodzi.
    Na tém wspólném pochodzeniu czeskich biblij i naszego pomnika od leskowieckiego przekładu, nie można jednakże opierać i tłómaczyć przyczyny równoczesnego podobieństwa textu Leopolity tak do piérwszych, jak do drugiego. Gdyż, jak powiedziałem, widoczne jest w poszczególnych ustępach większe zbliżenie do textu biblii Zofii, niżeli do czeskich Np. błogosławieństwo synów Jakóba w rozdziale przedostatnim Genezy. Oprócz tego nie brak także i na innych poszlakach. W 19 rozdziale księgi Leviticus np. tłómaczy biblia Zofii mulier nubilis przez szlachcianka (nobilis). Biblia czeska z r. 1549 nie ma już tego. A Leopolita daje to jednak! Więc szedł w tym razie za polskim starym przekładem, a nie za czeskim. Takich dowodów dałoby się przytoczyć więcéj.
  43. O téj rzeczy bardzo wiele pisano w literaturze naszéj. Ponieważ bliskie pokrewieństwo biblii Leopolity ze szaroszpatackim kodexem teraz dopiero się po raz piérwszy odsłania: wpadano tedy dawniéj na inne domysły co do niewiadomego z nazwy tłómacza, którego Leopolita tylko ogładzał i „poprawiał“. Miał nim być według jednych sam drukarz Szarffenberger, według drugich Leopolita (przypuszczano tedy mystifikacyą umyślną); według innych miał nim być jaki heretyk, a najprędzéj Seklucyan; według jeszcze innych, Ojciec Leonard dominikanin, inkwizytor krakowski, spowiednik i kaznodzieja nadworny króla Zygmunta Augusta, o którym różne druki i rękopiśmienne zapiski dominikańskie podają, że się zajmował przekładem pisma św. na język polski z czeskiego tłómaczenia, i że z nich wytrzebiał heretyckie naleciałości, (†1570). (Obacz z. Muczkowskiego rozprawy „O Leopolitach“, „O bibliach Szarffenbergerowskich“ i „Odpowiedź na zarzuty w Orędowniku Naukowym“ — wszystko to umieszczone w Dwutygodniku Literackim krakowskim, tomie II z r. 1844). Na podstawie przypuszczenia, że Leopolita poprawiał przekład jakiegoś heretyka, Seklucyana, lub też Leonarda, którego (choć był inkwizytorem!!) w niepojęty dla mnie sposób niektórzy także chcieli za odszczepieńca uważać, urojono sobie, że kościoł polski niechętném patrzał okiem na drukowanie téj biblii w pracowni Scharffenbergera, i ściągano powszechnie do duchowieństwa i do hierarchii krakowskiéj słowa tego drukarza, położone dodatkowo pod przedmową Leopolity:
    „Mój miły czytelniku, proszę by cię to nie obraziło, iż niejednostajnemi figurami (mówi o drzeworytach) tę Biblią robiono.... „A żebym tego przyczynę opisać miał, snaćby się tym obraźliwie zdało być, którzy tego przyczyńcą są; wszakoż to Panu Bogu poruczam, a sumieniu ich (którego mało mają), co mi tu czynili, ku utracie więcszej i nakładu mnie przywodząc“.... (Daléj przeprasza za myłki drukarskie, które się znachodzić mogą), „a nawiecéj z téj przyczyny, iż Niemcy, którzy języka polskiego nie umieli, około tego robili, bo mi Polaków nie stajało, za odmówieniem tych, którzyby nie radzi byli widzieli, abym to com przedsie wziął, dokończyć miał; a wszakoż Pan Bóg ten raczył z łaski swéj dać i dopmóc, że się to za pomocą jegoż dokończyło“.
    Ja myślę, że byłby się Szarffenberger miał z pyszna, razem ze swoją biblią, gdyby takie rekryminacye podnosił przeciwko duchowieństwu, i gdyby się do Biskupa lub też kapituły było mogło ściągać, co tu na przeciwników swych wygaduje, np. że mało sumienia mają!.. Snąć były czynione jakieś intrygi ze strony innych drukarzy, i do nichto, a nie do kogo innego, pije teraz pan Mikołaj, doprowadziwszy mimo ich przeszkód całe dzieło do końca.
  44. Już po napisaniu słów powyższych dowiedziałem się o okoliczności, dużo rzucającéj światła na nasze kwestyą, któréj dodatkowo czytelnikowi udzielam. Jak wiadomo, przechowuje się w bibliotece klasztoru św. Floryana pod Linzem starszy jeszcze od naszéj biblii zabytek, obejmujący w sobie Psałterz w języku łacińskim, polskim i niemieckim. Wydano go z druku pod niewłaściwą nazwą Psałterza królowej Małgorzaty. Zabytek ten był także przez długie lata własnością królowych polskich, począwszy od Jadwigi. Przypuszczają powszechnie, że się dostał z Polski do wspomnianéj wyżéj biblioteki pod Linzem za pośrednictwem ostatniéj małżonki Zygmunta Augusta, Katarzyny, która męża i Polskę porzuciła r. 1566, ostatnie lata życia swojego przepędziła w Linz, zeszła z świata r. 1572 i leży pochowana właśnie w klasztorze św. Floryana. Tymczasem niespodziane odkrycie dokonane w najświeższym czasie, okazało, że wywiezienie téj drogiéj pamiątki z kraju naszego zawdzięczać mamy zupełnie komu innemu. Dr. Władysław Nehring, profesor literatur słowiańskich w uniwersytecie wrocławskim, zwiedzał r. 1869 bibliotekę św. Floryańską i oglądając bacznie ów starożytny kodex, dostrzegł, że z pod karty pergaminu, przyklejonej do okładziny, przezierają jakieś zapiski, znajdujące się na stronie właśnie z tąż okładziną spojonéj. Na prośby jego odlepili księża tę kartę pergaminu i okazało się, że ona należy do samego psałterza i stanowi piérwszą kartę kodexu, który dotąd uchodził za zdefektowany o dwie karty brakujące mu z przodu i kilka z końca. (W taki sposób odzyskujemy tedy jednę, to jest piérwszą z kart brakujących z przodu). Pomiędzy zapiskami, które się mieszczą na odklejonéj karcie, jest jedna niemałej wagi. Opiewa: Bartholomaeus Siess me possidet anno 1557. Emptus ab Italico negociatore septem solid. Psalterium istud 16 psalmis excedit reliqua exemplaria“. A więc jeszcze w r. 1557 był właścicielem psałterza jakiś Siess! Klasztor św. Floryana nie mógł dostać zatém téj księgi od królowéj Katarzyny, która z Polski wyjechała dopiero r. 1566; lecz otrzymał ją albo od owego Siessa, albo od kogoś trzeciego, który ją późniéj, t. j. po Siessie posiadał. Do Siessa zaś dostała się ta pamiątka polska za pośrednictwem jakiegoś przekupnia Włocha! Skądże ten Włoch do niéj przyszedł? Odpowiedź zdaje mi się być łatwa. Wszakżeż to właśnie rokiem piérwéj, t. j. w r. 1556, ujechała Bona z Polski, ogołociwszy królewski zamek warszawski ze wszystkich sprzętów i kosztowności tak dalece, że nawet obicia zedrzéć kazała, a to wszystko potajemnie i podstępnie: oddając bowiem klucze senatorom przytomnym, śmiała utrzymywać, że wszystko w nim zostawiła nietknięte. Pozabierała tedy i te wszystkie rodzinne pamiątki, które były w jéj posiadaniu czasowém jako królowéj, z przeznaczeniem ażeby przeszły po niéj w spadku na dalsze małżonki panujących. Należały widać do tych pamiątek i starożytne piśmienne zabytki, przechowywane w domu Jagiellońskim jako szacowne klejnoty, jak Psałterz ów niegdyś Jadwigi, a pewnie i nasza Biblia! Dalsze dzieje Psałterza mamy teraz po trosze wyjaśnione. Były one dość krótkie, gdyż nie miała dobra Bona (a może też jaki jéj wierny dworzanin) nic spieszniejszego do roboty, jak sprzedać go za co za to rodakowi jakiemuś, który kupczył takimi szpargałami. Stało się to pewnie jeszcze r. 1556, skoro handlarz ów już go w r. 1557 za 7 soldów odkazuje Siessowi. Podobnie pewnie postąpiono sobie i z Biblią, tylko że tę odkupuje — Bóg wie, przez jakie pośrednictwo — krakowski drukarz Szarffenberger. A zatém cześć drukarza salwowana zupełnie! Ale Bonie przybywa nowy listek do lauru, jakim ją uwieńczyła pamięć potomna.
  45. Obacz wyżéj, co powiedziałem na str. IX o wzmiance Marcina Graeta, datującej z r. 1617.
  46. Kilka z szczegółów tu podanych, a między nimi i ten właśnie, zawdzięczam dziełu J. Łukaszewicza o Braciach Czeskich. Obacz str. 266, 268 i 388.
  47. Związek małżeński Sieniawskiego z Krotoskfj uwieczniony został pełnym uwielbienia i niedorzeczności panegirykiem Jezuitów poznańskich, wydanym p. t. Luna Sieniaviorum Pronuba. Poznań 1623. fol. Wynoszą w nim pod niebiosa wszystkich Sieniawskich, krewnych pana młodego, cnoty i zasługi około rz. p. Prawowierność katolicką panny Urszuli też chwalą. Ale o ojcu jéj — ani słówka! Więc musiał on ciągle trwać przy wyznaniu, w którém się urodził.
  48. Do tego punktu powrócę niżéj.
  49. Obacz J. Łukaszewicza O kościołach braci Czeskich.
  50. Tu jest miejsce dać wyjaśnienie, na jakiéj podstawie mógł oprzéć hr. Mailath domysł swój o darowiźnie téj biblii przez Zygmunta Rakocego, zmarłego w r. 1652. W manuskrypcie dotęd niedrukowanym p. t. Historia Scholae reformatae Saros-Patakinae opera et studio Georgii Kiraly de Szathmar, pisanym około r. 1770, który jest do dziś dnia własnością tamtejszéj biblioteki, podana jest następująca wiadomość o Jerzym I i Zygmuncie Rakocych: „Ornaverat idem Georgius Rakoczi scholam hanc typographia etiam insigni; Sigismundus vero filius ejusdem, vir literarum et pietatis studiosissimus, favore tenerrimo scholam prosecutus, libros edam suos, quos et multos et pretiosissimos habebat, jam in vita scholae usui concessit et donavit, inter quos erant Biblia Polyglotta Regia Parisiensis.... quae multis sumptibus Amsterodamo advehi iussit“... Inny znów pisarz, Jan Szombathi, autor dzieła Monumenta Protestantium Hungariae ecclesiastica, wydanego w r. 1660 w Szarosz Pataku, powtarza w tomie I swemi słowami tę wiadomość z manuskryptu Kiralego wyjętą, i dodaje w nocie do w zmianki o téj biblii wielojęzycznej przypisek: „quorum hodie nonnisi tomus unus in bibliotheca collegii superest“. Widać z tego, że biblia, którą otrzymała w darze od Zygmunta Rakocego biblioteka szaroszpatacka w r. 1651 lub 1652, była więc w kilku językach, a zatém inna, jak nasza; że musiała obejmować kilka tomów, skoro Szombathi podnosi, iż tylko z niéj jeszcze po dziś dzień jeden tom się przechowuje; że wreszcie mimo to wszystko jednak czyto Mailath sam, czy ci profesorowie, którzy około r. 1821 dostarczyli mu jakichś notat o naszym kodexie, pomieszali gnać jedno z drugiém i rozumieli, że Kiraly mówi o tym właśnie zabytku, jakoby po-; chodził z ręki Zygmunta Rakocego.
  51. Zamiast a rzekąc dano tam zawsze arzekąc, albo arzkąc, przy czém trudno nieraz rozstrzygnąć, czy to a jest spójnikiem, czy należy do rzekąc.
  52. Czasem też i pojedyncze litery, lub zgłoski, w nawiasie i kursywą dodane są lub wsunięte do wyrazów textu, dla dopełnienia ich. Np. za(s)lubi, ted(i) itp. Trafia się tylko przy zwykłych i oczywistych myłkacb pisarskich.
  53. Łaskawéj uczynności J. I. Kraszewskiego w Dreźnie, który na prośbę moje zadał sobie pracę porównania kilkunastu kart tego pomnika z leskowieckim kodexem, zawdzięczam wiadomość, że wielka część tych różnic i zboczeń od łacińskiego textu wulgaty znachodzi się już w stylizacji rzeczonego przekładu czeskiego. Swoją drogą pomnożyli jednak ich liczbę i polscy tłómacze albo kopiści ich.
  54. Psalmy od 101 — 106 pisane także być musiały dopiero po roku 1380, liczę je jednak do owéj części rychlejszej dla tego, że z niéj widocznie z ślepą wiernością odpisane zostały.
  55. W oddruku Lelewelowskim wprawdzie znaku tego nie znaleść ani razu; ale w epilogu mówi wydawca, że znak ten w manuskrypcie jest używany. Nie wierny tylko, jak często.
  56. Obszernie mowię o téj kwestyi w Większéj Gramatyce mojéj na stronie 9 i nast.
  57. W dziale piątego pisarza, na str. 266, jcst na pozór drugic podobno miejsce. „Quid ergo fiet de centum talentis?” tłómaczy tam autor tak: Czso tedi bó̗dze ysze sto lybr srzebra”? To ysze możnaby uważać za przyimek iż, iże (de); lecz mnie się zdaje, że autor o tém nie myślał, tylko przez niedopatrzenie wziął z czeskiego wyraz ten żywcem, jak gdyby to był spójnik że, iże. Inaczéj bowiem, musiałby był położyć stu lub sta libr, a nie sto.
  58. O rzeczy téj właśnie z zastrzeżeniami takiemi mówię w Gramat. mej Większéj na str. 112. Co tam więc tylko jako hipotezę stawiłem, to obecnie można uważać za fakt stwierdzony przykładami.
  59. To y w znaczeniu spójnika, doczekawszy rozpowszechnienia druku, przeszło też potém nałogowo i w całą naszę drukowaną literaturę i dotrwało do najpóźniejszych czasów. Jakże więc mylą się wszyscy ci zwolennicy jotowéj teoryi X. Malinowskiego, którym się zdaje, że nasz spójnik i twardziéj i grubiéj się wymawia, niż i w innych wyrazach, i którzy odwołują się do téj dawnéj pisowni. Pisownia ta za nimi wcale nie świadczy. Przeciwnie. Jeżeliby miała być jaka różnica, to raczéj spójnik i brzmiećby musiał miękczéj, niż w innych słowach! Lecz takiéj różnicy nie ma wcale. Wymawianie naszego i jest w wszystkich wyrazach jedno tylko.
  60. W pomniku naszym tylko od słowa być znajduje się używany jeszcze aorystus: bych, by, by, bychom, byście, (a zamiast 3ciéj osoby w liczbie mn. już tylko znowu by); lecz tosamo znajdujemy i w znacznie pożniejszych jeszcze pismach.
  61. A więc w żaden sposób nie należy i dziś tego pisać przez dz, jak się to powszechnie praktykuje, tylko jedynie przez c: wspomóc, móc, strzyc itd., pomimo wszystkich tak rozpędliwych a do śmieszności sofistycznych wywodów w przeciwnym sensie ze strony przeciwnego obozu. Forma wspomócy jest na str. 266. Formy skrócone (móc, biéc) przez całą też tę biblią pisane są zawsze przez c lub "cz" (to cz brzmiało tu oczywiście c) a nigdy przez dz! - Komuby nie było dosyć na powyższym dowodzie, niechaj się dowie, że przykłady form mócy itp. znajdują się i w innych starodawnych literackich zabytkach, i to nawet drukowanych. W tych czasach nabył Zaklad Ossol. dzieło, żadnemu z bibliografów nieznane, z wydartym tytułem, lez jak się zdaje, z drukarni pochodzące Hallera i na początku wieku XVI drukowane z wielu drzeworytami, zawierające w sobie wyjątki z starego i nowego Testamentu w języku polskim. Bardzo ciekawy ten druk, może najdawniejszy polski, zawiera np. w wierszu 2gim rozdziału XVI Ewangelii Łukasza św. takie miejsce: "Co to słyszę o tobie? Wydaj poczet władarstwa twego, bo już nie będziesz mocy władnąci". Tosamo u Wuyka brzmi tak: "albowiem już więcéj nie będziesz mógł szafować". A więc mócy jestto tryb bezokoliczny, w pełnéj formie. Jeżelić się mówiło, jak z tych okazów niezaprzeczenie wynika, mócy, biécy, a nie módzy: to się też i dziś literą c kończyć muszą wyrazy takie.
  62. 62,0 62,1 62,2 62,3 62,4 Zamiast: stwierdzenie (czesk. stvrzenie), firmamentum. Więc pomyłka tłómacza, lub też pisarza.
  63. Immisit soporem. Wulg.
  64. Mięsa, zamiast mięsem. A może też męża? Wulg. „carnem”.
  65. Miało być goręczszy, calidior, o to przez pomyłkę zamiast callidior, jak jest w Wulgacie, t.j. chytrzejszy.
  66. Tych wyrazów nie ma w Wulgacie, ani w biblii gdańskiéj, tłómaczonéj z hebrajskiego oryginału.
  67. Nie ma tego wyrazu w Wulgacie.
  68. Wulgata: post multos dies.
  69. To miejsce inaczej w Wulg. („a focie terrae“).
  70. Wulgata ma Jubal.
  71. Nie ma tego wyrazu w Wulg.
  72. Również.
  73. Wulg. occidi in vulnus meum. Gdańska: zabiłbym na zranienie moje...
  74. Lata tu podane Matuzalowe w ogóle z Wulgatę, nie zgadzają się.
  75. 75,0 75,1 Wulgata: córy.
  76. Wulg.: synowie boży.
  77. Wulgata: Gigantes erant super terram...
  78. 78,0 78,1 Całe to miejsce zepsute i zupełnie odstępuje od textu Wulgaty i Biblii gdańskiéj.
  79. To całe zdanie znowu niezgodne z Wulgatą.
  80. 80,0 80,1 W tych miejscach, całych zdań braknie, które pisarz kodexu przez nieuwagę wypuścił.
  81. Wulgata: 600 lat.
  82. Wulg. sexcentesimo.
  83. Wulg. „i żony synów jego“.
  84. Inaczéj ma tu Wulg.
  85. Wulg. 40 dni.
  86. Wulg. sexcentesimo primo anno...
  87. Niedokończone zdanie (obacz Wulg.).
  88. Tu znowu inaczéj jest w Wulgacie.
  89. Miało być: nie poklnę (nequaquam).
  90. Tego nie ma w Wulg.
  91. Całe to miejsce nie zgadza się z Wulg. i zdaje się być zepsute.
  92. 92,0 92,1 Wulg. ma łuk.
  93. Wyżéj zawsze Jozefat!
  94. Tu wypuścił całe zdanie.
  95. Tu znowu kilka słów wypuścił.
  96. Nazwy powyższe i następujące nie zgadzają się z Wulgatą zupełnie.
  97. Zupełnie tu co innego w Wulgacie.
  98. 98,0 98,1 Bezsens z powodu, że nie rozumiał pierwotworu.
  99. Wypuszczono kilka wyrazów z textu pierwotworu.
  100. Ta myśl pierwotworu zupełnie przekręcona.
  101. Tego nie ma w Wulg.
  102. Wulg. ma: Ego vadam.
  103. Myłka zamiast: włodarza.
  104. Miało być: Mnie jeś ty itd.
  105. Zamiast: j.
  106. Wulgata: krowę.
  107. Wypuścił: Wziąwszy.
  108. Wulg. in terra non sua.
  109. Całe to miejsce zepsute i niezgodne z textem oryginału.
  110. Niezgodnie z Wulgatą: revertentur huc.
  111. Lampas ignis.
  112. Tu znowu nieporozumienia w przekładzie.
  113. Perfectus, Wulg.
  114. Inaczéj to w Wulgacie.
  115. Myłka zamiast: j.
  116. Tu inna myśl w texcie Wulg.
  117. Słowa te muszę być przekręcone. Sens wymaga: Alboż.
  118. Miało być: wojewod.
  119. W Wulg. całe to miejsce inczéj.
  120. Wulg. ma: oculos.
  121. Pewnie pomyłka, zamiast: {{roz|spol]}a.
  122. W całém tém zdaniu coś zepsutego.
  123. Przekręcona i źle zrozumiana tu myśl Wulgaty. Miał powiedzieć: Kiedym raz począł, będę mówić...
  124. Obacz powyższą notę.
  125. Inna tu myśl w Wulg.: „sul umbra culminis mei“
  126. Wulg. tu ma: Recede illuc.
  127. Ne apprehendat me malum. W.
  128. Zaledwie w kilku słowach zgodne z Wulgatą.
  129. Ablactationis. W.
  130. Nie rozumiał tu myśli pierwotworu.
  131. Miało być: dziedzicem.
  132. Wulg.: noli. Więc wyraz przekręcony.
  133. Inaczéj miejsce to w Wulg.
  134. Inaczéj miejsce to w Wulg.
  135. Miało być: drzewiéj
  136. Wulg. ma. plantavit.
  137. Wulg.: usque hodie.
  138. Speluncam duplicem. To całe zdanie źle przełożył.
  139. ut audias me“. Wulg.
  140. Tu jakies zepsucie textu. Miało być: rzekł do sługi domu swego starszego:
  141. Tu przekład jest pomylony, w całym okresie.
  142. Tu opuszczono kilka wyrazów z textu oryginału.
  143. Recto itinere“. Wulg.
  144. Tych słów nie ma tutaj w oryginale.
  145. Foris, W.
  146. Viam, Wulg.
  147. Si direxisti viam meam“, W.
  148. recto itinere, W.
  149. Tu opuścił kilka wyrazów.
  150. Tu opuścił kilka wyrazów oryginału i stąd pomyłka w nazwie Lii.
  151. Tu wypuszczone 3 wyrazy znachodzące się w Wulgacie, przez nieuwagę tłómacza.
  152. Zupełne nieroznmienie pierwotworu!
  153. Zupełne nierozumienie pierwotworu!
  154. Przekład niedosłowny i z wielu opuszczeniami
  155. Albo pisarz albo tłómacz rzecz zupełnie pobałamucił.
  156. Tu znów inaczéj w pierwotworze.
  157. Stramenta, W.
  158. W Wulg. tylko 20 lat.
  159. 159,0 159,1 Tłómaczenie tu niedokładne.
  160. Pro filiabus w Wulg.
  161. Tu wypuścił słów kilka.
  162. Si afflixeris.
  163. Itinere.
  164. Castra, Wulg.
  165. Pułki? Wulg. turmae. Może miało być: płuki?
  166. Luctabatur. W.
  167. Wulg.: claudicabat.
  168. Tu parę wierszy przeskoczył.
  169. Socii remaneant viae tuae. Wulg.
  170. Pomyłka tu w przekładzie: Absentibus filiis.
  171. foederari, Wulg. Więc pewnie myłka zamiast: ślubować.
  172. Tu wypuszczono kilka wyrazów.
  173. Wezwano?
  174. Tu przekład mało zgodny z textem łacińskim.
  175. Tu braknie w przekładzie kilku słów.
  176. Zupełnie przekręcona myśl oryginału.
  177. Tego słowa nie ma w Wulg.
  178. Nazwy te wszystkie po większéj części przeistoczone, w porównaniu z Wulgatą.
  179. Oczywiście glossa, w text wzięta!
  180. Faciat w Wulg. Więc tr. rozk.
  181. Effusus es, Wulg.
  182. Vasa iniquitatis bellantia.
  183. Wulg.: ad praedam.
  184. Wulg.: pulchriores sunt.
  185. Znowu glossa wśród textu!
  186. Wulg.: cerastes, żmija.
  187. Wulg.: accinctus.
  188. Sedit, W.
  189. Wypuścił: oćca.
  190. Wulgata: Nazaraci.
  191. Miało być: wilk.
  192. Wulg.: dividet. Więc zbituje.
  193. W Wulg.: quoque.
  194. Tu pomyłka w przekładzie.
  195. Tego nie ma w Wulgacie.
  196. Tu przekład mylny. Ma być: Elżbietę.
  197. Całego tego zdania nie ma w Wulg.
  198. Miało być: rzeczesz.
  199. Tu myśl oryginału źle zrozumiana i konstrukcya całego zdania wadliwa.
  200. Glossa wśród textu!
  201. Macać.
  202. Tu wypuścił trzy wyrazy.
  203. Zamiast: dziewczyny.
  204. Miało być: podle, podług.
  205. Wulg.: 430 lat.
  206. Tu opuścił kilka słów.
  207. Wypuścił: noc
  208. Habitatores Philisthiim.
  209. W ms. tu dopiero poczyna się rozdział XVI.
  210. Myłka zamiast: zabili.
  211. Miało być: dwoje.
  212. Wypuścił: mówił.
  213. Zjawiła?
  214. Tu wypuścił: kto. I widać, że całego tego miejsca nie rozumiał.
  215. Zemla [s] sedrdzą, placek z miodem.
  216. Miało być: d, ssó̗d, naczynie.
  217. Miało być: w stanie, w namiocie.
  218. Wulgata: in regnum sacerdotale...
  219. Wulg.: confodietur. Może skłut?
  220. Tu braknie kilku wyrazów.
  221. Miało być: służebnice wynić (wychodzić) obykły są (zwykły).
  222. Miejsce popsute. Criminis reus erit.
  223. Miało być: ten który podpalił ogień.
  224. 224,0 224,1 To dodatek własny tłómacza.
  225. Miało być: nieczyścić.
  226. Miało być: przechętnéj, przyjemnéj.
  227. Ut sacerdotio fungantur mihi. Wulg.
  228. Całe to miejsce, dane w klamrze, nie znajduje się w Wulgacie, ani w biblii gdańskiéj. Jest zaś v biblii Leopolity i współczesnych czeskich.
  229. Przez pomyłkę powtórzył to drugi raz.
  230. Tu wypuścił: Kromia.
  231. Widocznie glossa!
  232. Zamiast: z głowami! „Quas cum capitibus deauravit“. Wziął tu łacińskie cum za spójnik gdy.
  233. Miało być: bocech.
  234. Wulg. (quia inter utraque introitum tabernaculi fecit).
  235. Wulg.: 29 talentorum.
  236. 730 siclorum.
  237. udziałano.
  238. Sicut solet auferri adeps... (Wulg.) Więc brak jednego wyrazu.
  239. conscius.
  240. indicacerit (Wulg.).
  241. faciet distillare. (Wulg.)
  242. Miało być: mąki białéj.
  243. Kapłanowi!
  244. Wulg.: „per errorem“.
  245. W ms. nie ma tu liczby ani też naznaczenia, że się nowy rozdział zaczyna. Co następuje przydzielono jeszcze do rozdziału V.
  246. Miało być: jemużto.
  247. W ms. tutaj dopiero poczyna się rozdział VII.
  248. Miało być: kapłana.
  249. Wulg.: „adipem hostiae et pectusculum“. Więc może „s grędzi“, z mostku.
  250. in caerimoniis.
  251. in religione perpetua.
  252. unctionis oleum.
  253. hauriens.
  254. Miało być: przechętną.
  255. Sens zepsuty.
  256. Miało być: olejem.
  257. Non consideres (Vulg.). Nie oglądaj się na... (Gdańska). Nie miéj baczności na ubogiego (Leopol.).
  258. Osądźcą? Oskarżyciel (Leop.).
  259. W Wulg. nubilis. Wziął to za nobilis!
  260. In regula (Wulg.).
  261. Miarkę, czy miarę.
  262. Miało być: poświęcam
  263. Wulg.: „offeret“.
  264. Bovem et ovem, aure et cauda amputatis,...
  265. Ad vesperum (Wulg.)
  266. In eodem die, quo manipulus...
  267. Miało być: zabit.
  268. Miało być: napełnienia.
  269. Wulg.: coetûs, zboru.
  270. Tego nie ma w Wulg.
  271. Całego tego miejsca znać nie rozumiał pisarz. „Quorum senos altrinsecus...
  272. Czyta się pewnie: urągał.
  273. Septies szeptem.
  274. Jubilaeus (Wulg.).
  275. Wypuścił: ani siali,
  276. licentiam redimendi.
  277. Ego eos (eduxi). Więc jaśni je, zamiast: ja jeśm je.
  278. Wypuścił; obliczy (supputatis...)
  279. Sieniu, sianiu?
  280. devorabitur.
  281. Miało być: chcieć.
  282. Kij, baculum (Wulg.).
  283. Wypuścił: nie.
  284. Wulg.: „a vigesimo“.
  285. W działach pisarzy poprzednich tłumaczono siclus przez grzywnę, zaważe, syklus: tu go tłómaczy przez rubel!
  286. 286,0 286,1 286,2 286,3 286,4 286,5 Miało być: Z synów, de fillis.
  287. Wulg. triginta duo...
  288. Quos numeraverunt (Wulg.), więc miało być: zliczyli są.
  289. Quum proficiscendum fuerit.
  290. Może czuwać?
  291. Triginta duo (Wulg.).
  292. Brak początkowéj litery T.
  293. qui aperit vulvam. Więc myśl w przekładzie popsuta.
  294. Tu przeskoczył kilka wyrazów.
  295. Miało być: po stanie.
  296. Popsuty sens. Miało być: w niém (a raczéj: w nią) skrzynię.
  297. Tego słowa nie ma w Wulg.
  298. Zapewne krócąc.
  299. Tryb rozkazujący, constituamus. Czytać: ustawimy.
  300. Miało być: grzechy oćców...
  301. Żywci jestem. „Vivo ego.“
  302. Parculos vestros.
  303. 303,0 303,1 Całe to miejsce popsute!
  304. Oblitaque fuerit facere multitudo:
  305. „Pro se“ (Wulg.). Więc miało być może: za szebye?
  306. Miejsce to zostawiono próżne, Wulg. „synagogae“.
  307. ? (Wulg. „vendicetis“).
  308. Genit. absol.
  309. legityma sempiterna.
  310. Miało być: ja.
  311. Wypuścił: non possidebunt.
  312. coccumque bis tinctum.
  313. Miało być: czysty, mundus.
  314. Ma być: nieczysty!
  315. Multitudo.
  316. w tu znaczy u, jak często u tego pisarza, więc uderziw.
  317. contradictionis.
  318. v tu znaczy u, więc usile.
  319. W Wulg. jest: habitatores excelsorum Amon.
  320. Od tego miejsca począwszy, zdarzają się raz po raz w dziale tego pisarza spółgłoski kreskowane Dajemy je wiernie, gdzie są w kodexie.
  321. Miało być: Wtóre (powtórnie).
  322. Zmylone. „Si vocare te venerunt...“
  323. Miało być: oślica.
  324. tweć jeśm, tweciem.
  325. Miało pewnie być: siadać.
  326. Miało być: rzekł.
  327. gentes.
  328. novissima mea.
  329. Pomyłka zamiast: uczyni.
  330. Kréska zdaje się tylko przez pomyłkę być nad a, zamiast nad z. Zdarzają się jednak niekiedy kréski i nad samogłoskami!
  331. Miało być: minąć, praeterire.
  332. reliquias civitatis.
  333. Pewnie zamiast: lściwie. W Wnlg. „insidiis“.
  334. Tego słowa nie ma w Wulg. Może to zamiast jest?
  335. Własny dodatek tłómacza, nie ma go w Wulg.
  336. Wypuścił: tysiąc a.
  337. Miało być: ta urodziła.
  338. Tu wypuścił cały wiersz.
  339. Boście urazili itd. powinien był napisać.
  340. Genit. absol.
  341. Si quid agendum erit.
  342. Tych słów wcale nie ma w Wulg.
  343. Pomyłka, zamiast porządnie, „rite“.
  344. „Per singulos“ (Wulg.).
  345. Cały ten sens już w oryginale jest nieco zawiły.
  346. qui sibi anno vertente succedunt.
  347. Expletis hebdomadibus (Wulg.).
  348. żżeniem, cum libationibus.
  349. Miało być: się.
  350. Popsute to całe zdanie!
  351. W Wulg. Armate ex vobis viros...
  352. Tu pisarz kodexu przeskoczył i wypuścił cały wiersz.
  353. Abelsatim (w Wulg.).
  354. Egredientur confinia.
  355. Terminus; więc miało być: miedza, zamiast „podle miedze“.
  356. Koniecznyje, confinia.
  357. Wypuścił: A od Sefana.
  358. Wypuścił: mniéj.
  359. Extra, po za...
  360. W Wulg. insontium.
  361. „confundatur“.
  362. Dualis pro plurali!
  363. Zamiast: T a. Inicyału T tu nie zrobiono i pozostało próżne miejsce dla niego.
  364. Singulos.
  365. Zamiast: nam, pomyłka.
  366. boni ac mali ignorant distantiam.
  367. instructi armis.
  368. Nie ma tego w Wulg.
  369. Miało być: któreż.
  370. Widoczne bałamuctwa — nie tłumacza, ale przepisywacza! Miało być: gdzieżto bydlili aż dotąd.
  371. Zamiast: plonu... (spolia).
  372. Młodzianki! (parvulos).
  373. Wulg. tulimus.
  374. Jego!
  375. Orientem (Wulg.) Całe to zdanie zwikłał ten, co je przekładał.
  376. Miało być: którzyż ukażą...
  377. Non habebit! W.
  378. 378,0 378,1 378,2 Miało być: ani któryby... opytał... szukał.
  379. Miało być: milczącym.
  380. W Wulg. „tumorem“, co wziął za „timorem“.
  381. 381,0 381,1 Miało być: aby nie gonił... a nie zabił...
  382. Sens ten źle zrozumiany!
  383. Jednego z...
  384. Zapewne: zapowiedzianém = zakazaném.
  385. Zamilkli, chciał powiedzieć.
  386. Cecidisse.
  387. Zmylone. „Sed abire patiens, captos tenens filios“. Więc uić (ujść), dzierżąc...
  388. Desponderit, Wulg.
  389. W Wulg.: „albo też umrze“.
  390. Unusquisque (Wulg.).
  391. Palmam justitiae (Wulg.).
  392. Przeciwne sensowi oryginału, choć dosłowne tłóm.
  393. Miało być: żem!
  394. Myłka, zamiast: jeś.
  395. Wulg. „et non subter“.
  396. „apprehendent“ (Wulg.).
  397. „Det imbrem pulverem“, więc: przewal proszny.
  398. Zapewne zamiast biadę.
  399. Vastabitur.
  400. Miało być: wszech.
  401. „Tenera“, cienka, delikatna.
  402. „vestigium“.
  403. „praeter". Wulg.
  404. „percutit“ (foedus). Wulg
  405. Kréskując g, może chciał wyrazić h?
  406. „sequens generatio“. Wulg.
  407. Myłka zamiast iści się.
  408. Źle napisał, zamiast nam. Zresztą i tłómacz całego tego zdania nie rozumiał i mylnie je oddał. Wulg. ma: Abscondita — Domino Deo nostro quae manifesta sunt — nobis et filiis nostris itd.
  409. Miało być: przyjdą.
  410. Wulg.: et in rerum ommium largitate.
  411. Pewnie myłka zam.: daci, dać.
  412. Remissionis.
  413. Perfecta (opera).
  414. Tak w kodexie. Po czém wszystko, co w Wulgacie począwszy od w. 12 do 43, wypuścił!
  415. Wulg.: „transituum“.
  416. „jungeris“.
  417. „ad Aquas contradictionis“.
  418. Amantissimus Domini. Więc pewnie: przemiły.
  419. Wulg.: „super verticem nazaraei“.
  420. „calceamentum“.
  421. Miało być zapewne łokćmi — „subter brachia sempiterna“.
  422. Miało być: poufale, „confidenter“.
  423. Powinno być: sam — „et solus“.
  424. Tu pozostawiono miejsce próżne dla początkowéj litery Y, któréj jednak nie zrobiono.
  425. Praecones (Wulg.).
  426. Scietis, więc miało być wzwiecie.
  427. Apparebant.
  428. Przejść.
  429. Ut ascendant de Iordane.
  430. „Phase“
  431. Nasliś (naszli-li jesteś?).
  432. „Semel“
  433. „applicuit“.
  434. „regulamque auream“
  435. Pomyłka zamiast: s nim.
  436. consurgens.
  437. Wulg.: autem.
  438. Miało być: wsza. Zresztą położył tu I prz. wojska, zamiast IVgo: wojskę.
  439. Tu wypuścił wyraz (desertum).
  440. Wulg. ma sudes (pal, szkopuł), któryto wyraz tłómacz wziął za sudor.
  441. Miało być: jakoż, albo kakoż.
  442. 3) Ociec! („pater“).
  443. Tego nie ma w Wulg.
  444. Civitatum, quae... (Wulg.).
  445. Liberent.
  446. Jephie!
  447. Pomyłka zamiast: od niego.
  448. Mylnie zamiast albo (aut).
  449. Tak przekłada łacińskie plaga.
  450. „decepisti“.
  451. „Simili modo“.
  452. Myłka zamiast: od.
  453. Tu litery W w kodexie braknie. Pozostawiono tylko próżne miejsce, ażeby ją poźniéj ozdobnie wpisać.
  454. Miało być: jejźęto (cni).
  455. „rogavit“.
  456. „Plaga" (Wulg.).
  457. „Defatigatus est populus“
  458. W Wulg.: „Ergone J. morietur“...? Więc powinno było być: Czy umrze...
  459. Pomyłka, zamiast od.
  460. Ten przyp. IIIci zadziwia, zamiast IIgo.
  461. Miało być: a nie...
  462. Samuel Saula!
  463. Tak jest i w Wulg. (zamiast pomazaniec).
  464. Tu wypuścił: „i rzecze Samuel“.
  465. Tego wcale nie ma w texcie Wulg.
  466. „Armiger” (Wulg.). W dziale czwartego pisarza tłómaczono to „ubraniec“.
  467. Wulg. ma Dommim. On to wziął za Domini!
  468. „Viderent“ (Wulg.).
  469. „Calendae“ (Wulg.).
  470. Tego słowa nie ma w Wulg.
  471. Tego zdania nie ma w Wulg.
  472. Tu cały werset textu Wulgaty wypuszczono.
  473. „In die, qua operari licet“.
  474. Adoravit tertio. W.
  475. Continuimus nos... (Wulg.).
  476. Tego dodatku nie ma w Wulg.
  477. Miało być: na doręczu (ad manum, W.).
  478. Ma znaczyć długami, aere alieno. W.
  479. Dodatek z własnéj głowy tłómacza Miało być: z synem Ysay, zamiast: s nym itd.
  480. fixam (hastam) in terra. W.
  481. Tych słów nie ma w Wulg.
  482. evigilaret.
  483. Tego całego zdania nie ma w Wulg. ani w Biblii gdańskiéj.
  484. „in centuriis“.
  485. „ut proficiscerentur“.
  486. „pergebant“.
  487. 487,0 487,1 Tych dwóch wyrazów nie ma w Wulg.
  488. „Lucos“ (Wulg.), gaje.
  489. „Ammanitis“ (Wulg.).
  490. „Rectum“
  491. „Ne esset princeps in sacris Priapi“.
  492. „Rama“ (Wulg.).
  493. Wulg. „Ichu“.
  494. „Palatium“ (Wulg.), pałac.
  495. „praevaluit".
  496. „Ethbaal“ (Wulg.).
  497. Wypuścił w tém miejscu: „super omnes reges Israel".
  498. „herbam“ (Wulg.).
  499. scilicet ut.
  500. „Eunuchum quendam“ w Wulg.
  501. Iterum atque iterum.
  502. W Wulg.: „vestibus tuis“.
  503. suspicati sunt.
  504. in incertum (Wulg.).
  505. Litera P tu tylko tymczasowa. W pozostawioném próżném miejscu zamierzano ją wykonać poźniéj większą i ozdobnie.
  506. A summo usque ad summum.
  507. „Ichu“ (Wulg.).
  508. Wulg. ma: Coepit Dominus taedere super Israel.
  509. „observet excubias“ (Wulg.).
  510. Coś tu pomylonego.
  511. „Et videamus nos“ (Wulg.).
  512. Oset.
  513. „Et restituit cam (urbem) Iudae“. (Wulg.).
  514. Gubernabat palatium.
  515. „tetendit insidias“ (W.).
  516. Militiam coeli.
  517. Wypuścił: z tych.
  518. W Wulg.: sed, lecz.
  519. Wulg. ma Abi.
  520. Tego nie ma w Wulg.
  521. a vestigiis.
  522. Quartodecimo (Wulg.).
  523. Ma znaczyć: Niech was nie zwodzi.
  524. Wyraz ten zupelnie tn niepotrzebny.
  525. Wulg.:pro reliquiis.
  526. Egredientur.
  527. Decem lineis (Wulg.).
  528. In horologio Achaz.
  529. Tego słowa nie ma W.
  530. Wulg. ma: Eunuchi.
  531. Aquaeductum.
  532. Tabulae (Wulg.).
  533. „Vertam et ducam crebrius stylum super faciem ejus“.
  534. ad Holdam (Wulg.).
  535. „quod videlicet“.
  536. „super gradum“. W.
  537. Eunuchi. W.
  538. Et figuras idolorum. W.
  539. W Wulgacie przydzielono to, co daléj następuje, jeszcze do rozdzialu XXIII. A rozdzial XXIV poczyna się poźniéj.
  540. Tu się w Wulg. poczyna rozdzial XXIV.
  541. Wypuszczono: „Ioachin,"
  542. Eunuchi. W.
  543. W całéj téj nomenklaturze ówiele odmienności jest od textu Wulgaty, któréj jednak nie tykam.
  544. Zamiast: mianowani (nominati).
  545. Wulg. ma: Assyriorum!
  546. Zaiste położył zamiast zaś — w Wulg. vero.
  547. Wulg. Thohu!
  548. Wulg. autem.
  549. Wulg. ma: Almath.
  550. To całe miejsce bardzo mało zgodne z Wulgatą.
  551. Tego wcale nie ma w Wulg.
  552. Tu w kodexie wypuszczono kilka wierszy textu Wulgaty.
  553. Wulg. Mohola.
  554. Zamiast tego ma Wulg. „indigenae“.
  555. „Principes cognationum“ (Wulg.). Więc rodzajem dativ. plur.
  556. Tu wypuścił: A Maceloth.
  557. Trochę za wiele! W Wulg. tylko „usque ad centum quinquaginta“.
  558. Janitores (wrotni).
  559. Per vices suas“ (Wulg.).
  560. unguenta ex aromatibus“.
  561. Wypuścił: A Huza, (Wulg. „Ahaz“).
  562. Tego nie ma w Wulg.
  563. iniquitates“ W.
  564. Una vice“. W.
  565. inter tres secundos inclytus“. W.
  566. tempore nivis“.
  567. Imiona własne tu następujące, po większéj części znacznie są przekształcone w porównaniu z Wulg.
  568. Miało być: uciekał.
  569. To zdanie zgoła mylnie oddane.
  570. Vero (Wulg.).
  571. Revertetur (Wulg.).
  572. pars (W.).
  573. in acie provocantes (Wulg.).
  574. reliqui.
  575. Sihor (Wulg.)
  576. Mial napisać: wchodzisz (ingrediaris).
  577. Ex adverso pyrorum (Wulg.)
  578. W Wulg. już w tém miejscu poczyna się rozdział XV.
  579. Nie rozumiał tego miejsca Wulgaty i zwikłał sens.
  580. Ma być: był.
  581. Ma znaczyć melodya.
  582. Wschucz (tonet. W.).
  583. unumquemque.
  584. in tentorio.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: zbiorowy i tłumacza: zbiorowy.