Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szego dnya, powyecz, acz kyedi czso czem takyego wcinila tobye? Tedi on odpowyedzal: Nigdy. A natichmyast bog otworzil oczy Balaamovi. Y usrzal anyola na drodze stoyó̗czego, myecz w ró̗cze dzerzó̗czego. Y poklony syó̗ gemu nagle na zemyó̗. Ktoremusz anyol: Przecz wyączey* trzeczey* bygesz osslicza* swó̗? Iaczem prziszedl, abich syó̗ przecziwil tobye, bo przewrotnó̗[a] iest droga twa mnye y przecziwna. A bicz bila syó̗ osslicza nye uchilila s drogy, ustó̗piwszi z myescza mnye przecziwniku: bil bich czó̗ zabil, a ona bila by ziwa ostala. Y rzecze Balaam: Sgrzeszilesm, nye wyedzalem, by ty stal przecziw mnye. A iusz, gdisz syó̗ nye lubi tobye, abich szedl: wroczó̗ syó̗. Rzekl anyol: Gidzi s nimi, ale wyaruy* syó̗, aby nicz ginego nye movil, nisz czso tobye przikazó̗. Tedi szedl s kxyó̗zoti. To gdi wsliszi Balaak, vinidze przecziwko gemu w miscze* Moabitskem, gesto iest na poslednich kraginach Amon, y rzecze ku Balaamovi: Poslalem posli, aby weswaly czebye. Przeczes natichmyast nye przisedl ku mnye? zali przeto, ze zaplati twego prziscza zaplaczicz nye mogó̗? Gemusz on odpowyedzal: Owo yaczem. Zali czso ginego mogó̗ movicz, iedno czso bog polozi w usczech mich? Y bralasta syó̗ spolu do myasta, ktoresto na poslednich krayoch bilo gego krolewstwa. A gdisz zabil Balaak owcze y voli, poslal Balaamovi y kxyó̗zó̗tom, giszto s nim bili, dari. A gdisz by syó̗ stalo za iutra: viwyedze gego na wiszokoscz Baal, y opatrzil iest poslednyó̗ czó̗scz luda.

XXIII.

I rzekl Balaam ku Balakowi: Udzalay mi tu sedm oltarzow, a przipraw tilyesz czelczow, y teyze liczbi scopow. A gdisz ucini podle roskazanya Balaamowa, wlozili spolu czelcza y scopu na oltarz. Y rzecze Balaam ku Balakovi: Postoy maluczko podle obyati swey zapaloney, acz odydó̗, zalis nadpodka* myó̗ bog. A czsokoli przikaze, powyem tobye. A gdisz odsedl richlo, podkal gy bog. Y rzecze Balaam k nyemu: Sedm, rzeklesm[1], oltarzow udzalalesm tobye. Y wlozilem czelcza y skopu z wirzchu. Tedi pan wlozi w usta gego slowo y rzecze: Wroczi syó̗ ku Balaakovi y to powyecz. Wrocziw syó̗, naydzesz stoyó̗cego Balaaka u obyeti swey zapaloney, y wszitky kxyó̗zó̗ta Moabitska. A wzyó̗w przislowye swe, rzekl: Z Aran prziwyodl myó̗ kroi Balaak Moabitski, s gori slunecznego wzchodu. Poydz, rzecze, a poklni Iakoba. pospyesz, a pokalay Israela. Kako zlorzekó̗ tegoto, gegos gest nye pokló̗l bog? Ktorim rozumem posromoczó̗, gegosto bog nye posromoczil? S wirzchnich skal usrzó̗ gy, a s pagorkow uznamyonam gy. Lud sam przebywacz bó̗dze, a myedzi narodi[2] nye bó̗dze policzon. Kto zliczicz bó̗dze mocz proch Iakubow, y poznacz liczbó̗ Israelskego? Umrzi, duszo moya, smyercza* sprawyedliwdch, y bó̗dó̗

  1. Karta kodeksu nr 66
  1. Miało być: rzekł.
  2. gentes.