O powstaniu mowy Demostenesa przeciw Midyaszowi

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Witołd Barewicz
Tytuł O powstaniu mowy Demostenesa przeciw Midyaszowi
Pochodzenie Sprawozdanie Dyrekcyi C. K. Wyższego Gimnazyum Realnego im. Franciszka Józefa w Drohobyczu za rok 1894 s. 3-39
Data wyd. 1894
Druk Naukowe Towarzystwo im. Szewczenki
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
O POWSTANIU
MOWY DEMOSTENESA
PRZECIW
MIDYASZOWI.
NAPISAŁ
Dr. Witold Barewicz.
LWOW 1894.
NAKŁADEM AUTORA.
Z drukarni Naukowego Towarzystwa imienia Szewczenki
pod zarządem K. Bednarskiego.
O powstaniu mowy Demostenesa przeciw Midyaszowi
i
jej niedostatkach
Napisał
Dr. Witold Barewicz.

1. Zajście z Midyaszem i powstanie mowy.

Wiadomo, że Demostenes nie grzeszył ani uprzejmością ani wyrozumiałością wobec swego otoczenia. Zasady jego polityczne, naruszając często interes jednostek, nie cieszyły się też bynajmniej popularnością. Od chwili więc, kiedy został efebem, miewał mowca ciągle zatargi prywatnej lub politycznej natury. Możnaby cały szereg jego wrogów wyliczyć, którzy przesuwają się w jego mowach przed naszemi oczami. Żaden jednak z nich nie doczekał się takiego rozgłosu u potomnych jak Midyasz, którego nazwisko weszło prawie w przysłowie na oznaczenie człowieka zuchwałego, pomiatającego wszystkimi[1]. έσται δέ περί αύτού βραχύς ό λόγος, κάν άνωθεν άρχεσθαι δοκώ.
Był on synem Kefizodora z Anagyrus. Rodzina jego należała do najbogatszych w Atenach. Miał brata starszego Trazylocha, znanego z procesu Demostenesa przeciw opiekunom[2]. Obydwaj synowie odziedziczyli po ojcu niezmierne bogactwa, będąc już sami pełnoletnimi[3]. Mówiąc o tem bogactwie, nie znajduje mowca słów na opisanie tegoż. Prócz niezmiernych obszarów łąk i pastwisk, na których wypasały się liczne trzody bydła, posiadał Midyasz winnice i kopalnie srebra, które mu przynosiły znaczne dochody[4]. Przepych, jaki rozwinął, olśniewał wszystkich i imponował tłumowi. Pałac okazały w Atenach, który budził podziw, nie zadowolnił go, więc wystawił w Eleusis pałać dla swej żony. Ulicami Aten przejeżdżała się ona często ekwipażem, zaprzężonym czwórką białych koni, sprowadzonych z Sikyonu[5], Midyasz zaś albo przejeżdżał się konno na siodle eubejskiem, wybijanem srebrem[6], albo otoczony licznym orszakiem sług i przyjaciół, przechadzał się nadęty swemi bogactwami po agorze lub ulicą prowadzącą do Pireju, opowiadając co chwili o swych kosztownych kubkach i puharach, by przechodzący słysząc to mogli nabrać wyobrażenia o jego niezmiernych bogactwach[7]. Przyzwyczajony do wygód i zniewieściałego życia, nie mógł Midyasz wyruszając na wyprawę wojenną, obejść się bez mnóstwa sprzętów, lecz wlókł ze sobą cały tabór, za który musiał ogromne cła opłacać na Eubei[8]. Był to jednem słowem jeden z owych typowych bogaczy, których pełno było w Atenach a których Suidas zwie γενναίοι έκ βαλαντίου Bogactwa te wzbiły go w dumę. Ateny bowiem mimo że chlubiły się demokratycznym ustrojem swego państwa, były w zupełnej zależności od klasy bogatszej ludności. Cały system finansowy, oparty głównie na ofiarności najbogatszych obywateli, wzbijał ich w dumę, którą nadęci często pozwalali sobie wobec uboższych współobywateli na bezprawia, nie licujące bynajmniej z zachwalanem tylokrotnie równouprawnieniem. Na tle takich tylko wewnętrznych stosunków mogła podobnie dumna i zuchwała osobistość – jak Demostenes przedstawia Midyasza – znaleść pobłażanie u współobywateli, z których żadnego nie uważał za równego sobie[9]. Liturgiami, podejmowanemi dla państwa, chełpił się na każdem zgromadzeniu ludu, wskazując na siebie jako na tego, któremu lud ma wiele do zawdzięczenia[10]. Nie opuszczając żadnego zgromadzenia, występywał szorstko w obec ludu, który jednak korzył się przed jego potęgą i bogactwami[11]. Wyrzucając ludowi gnuśność i ospałość, krzyczał i hałasował nie mając jednak na oku powszechnego dobra lecz jedynie, by obsypać lud wyrzutami i obelgami[12]. Lud mimoto powierzał mu zaszczytne urzędy jak szafarza na świętym okręcie Paralos, wybrał go hipparchem, powierzył mu urządzenie misteryów i innych uroczystości[13]. Wreszcie wysłał go wraz z Eschinesem jako pylagorosa do Delf (Ol. 110 r. l.)[14], gdyż umiał od czasu do czasu jakąś darowizną zaskarbić sobie jego względy[15]. Związany i pochodzeniem swem i bogactwami z partyą Eubulosa, z którym łączyły go nadto węzły osobistej przyjaźni, był on tem samem politycznym przeciwnikiem Demostenesa, który od pierwszego swego wystąpienia publicznego przeciw niej walczył[16]. Już w Filipice pierwszej wystąpił był mowca z otwartą przyłbicą przeciw tej partyi. Mowy następne rozjątrzyły tę partyę jeszcze bardziej przeciw niemu. Starcie gwałtowne było nieukninionem i nastąpiło też wkrótce podczas wyprawy Ateńczyków na Eubeję, którą podjęła partya Eubulosa, by się oczyścić w oczach ludu z zarzutów czynionych jej przez Demostenesa. Z łatwością udało się jej przeprowadzić swój wniosek, gdyż wyspa ta była nader ważną dla Aten zarówno dla swych produktów jak iz powodów strategicznych. Ateńczycy więc pragnęli na niej wpływ swój utrwalić, podczas gdy Tebańczycy walczyli o nią jako o część integralną Beocyi, król zaś macedoński, chcąc zawładnąć srodkową Grecyą, musiał swój wpływ na Eubei wzmocnić. Wprawdzie wpływ Tebański nie zdołał się utrzymać, lecz za to Filip, zająwszy Tessalię, rozpoczął przez swych potajemnych posłów i listami podkopywać wpływ ateński na tej wyspie, podburzając jedne miasta na drugie, waśniąc lud z tyranami, wskazując na bezsilność Aten, byle je poróżnić z państwem ateńskiem a zjednać dla siebie[17]. W wszystkich miastach eubejskich poczeło się więc burzyć wskutek walki tych dwóch wpływów. Tyran Plutarch z Eretryi, nie mogąc podołać partyi przeciwnej, udał się wtedy po pomoc do Aten, licząc na przyjaźń Midyasza i wielu możnych z partyi Eubulosa[18]. I nie zawiódł się, gdyż obiecując świetne zyski i sławę z tej wyprawy i to bez najmniejszych trudów, prawiąc o jakichś tajemnicach ludowi, przeprowadził Midyasz uchwałę upoważniającą do dania pomocy tyranowi[19]. Demostenes sprzeciwiał się temu, bądźto wierny swym zasadom, że obowiązkiem Aten jest wspierać raczej lud przeciw tyranowi[20], bądźto przewidując, że wy prawa ta mimo zapewnień Midyasza przy znanej niepewności eubejskich sprzymierzyńców nie mogła się dla Aten pomyślnie zakończyć[21]. Opór był daremny. Wyprawa, wielkim kosztem przygotowana, wyruszyła z końcem lutego r. 348. na Eubeję[22]. Jazda, na której czele stał Midyasz przeprawiła się pod Argurą, hoplici i wojsko najemne, wylądowawszy w Portmos, posuwało się górami ku Eretryi i rozłożyło się obozem pod Tamynaj[23]. Po połączeniu się z Plutarchem przekonano sie, że cała Eubeja przeciw Plutarchowi i jego sprzymierzeńcom ateńskim powstała[24], i że zwycięstwo nie będzie wcale tak łatwem, jak to obliczał Midyasz ze swymi towarzyszami. Mimoto, gdy nadszedł czas Dyonizyów, musiał Focyon wielu obywateli uwolnić, by mogli w Atenach spełnić obowiązki, jakich się podjęli byli. Między tymi, którzy podjęli się swym kosztem wystawić chór na tę uroczystość, był Demostenes, który też natychmiast wrócił do Aten, by poczynić ostatnie przygotowania i godnie wystąpić ze swym chórem w teatrze. Na uzyskaniu zwycięstwa zależało mowcy wiele, gdyż w ten sposób mógł zyskać wziętość u ludu. Sprzyjało mu i szczęście, gdyż mógł najlepszego flecistę wybrać dla swego chóru.
Midyasz trzęsący calem państwem nie byłby przeniósł tryumfu swego wroga. Postanowił więc temu przeszkodzić, gdyż tryumf odniesiony przez Demostenesa stanowiłby porażkę dla jego stronnictwa. Nie przebierając w środkach, przeszkadzał uwolnieniu choreutów od służby wojskowej i narzucił się na członka komitetu zajmującego się urządzeniem uroczystości. Gdy nie powiodło mu się w ten sposób przeprowadzić swych zamiarów, wtargnąwszy do domu złotnika, u którego Demostenes był zamówił wieńce i szaty złocone, usiłował je zniszczyć. Przekupił nauczyciela chóru, wskutek czego chór nie byłby mógł wystąpić, gdyby flecista Telefanes nie był się zajął jego wyćwiczeniem. Obchodząc po kolei wszystkich choregów, podburzał ich przeciw Demostenesowi, usiłował przekupić urzędującego archonta, by nie przyznał nawet w razie zwycięstwa trójnoga fyli pandyońskiej, wreszcie pozabijał w dzień przedstawienia drzwi od garderoby, by przeszkodzić wyjściu chóru[25]. Wszystko napróżno. Demostenesa zdawał się niezawodny tryumf oczekiwać i to tem większy, że wypadki na Eubei wzięły taki obrót, jaki przewidywał Demostenes, nie każąc zbyt ufać Plutarchowi. Gdy Focyon osłabił swój oddział przez urlopowanie choreutów i choregów, jazdy zaś jedna część odeszła z pod Argury do Olintu, druga na Dyonizye do Aten, osaczyli połączeni Eubejczycy z Klejtarchem na czele wojsko ateńskie pod Tamynaj. Wiadomość o tém wywołała wielki popłoch w Atenach. Rada znowu wezwała tryerarchów na ochotnika, apelując do ofiarności obywateli. Wśród tego zamieszania nastąpiło najgwałtowniejsze starcie między obydwoma partyami. Nie brakło wtedy zapewne z strony Demostenesa wyrzutów i inkryminacyj. Za jego sprawą prawdopodobnie postawił Apollodor, syn Pazyona, wniosek, by nadwyżki dochodów państwowych wpływały do kasy wojennej, jak długo wojna trwa[26]. Wśród ogólnego popłochu przyjęto wniosek Apollodora, lecz zaledwie nadeszły wieści o szczęśliwem przebiciu się Focyona przez łańcuch nieprzyjaciół, zawieszono uchwałę. Radość jednak była przedwczesną. Mimo bowiem zwycięstwa Focyona pod Tamynaj wyprawa nie zakończyła się pomyślnie dla Aten, bo Plutarch nie dosyć, że porzucił wojsko ateńskie i pojednał się z swymi nieprzyjaciółmi, lecz odesłał swe najemne wojsko po zaległy żołd do załogi ateńskiej w Zaretrze, którą tak długo trzymano w oblężeniu, aż Ateny wolność jéj okupiły 40 talentami[27]. Tak haniebnie zakończyła się owa wyprawa, do któréj parł Midyasz i stronnictwo Eubulosa.
Mimo, że Apollodor oskarzony przez Stefanosa za swój wniosek, sprzeciwiający się prawu, musiał zapłacić grzywnę[28], mimo, że Eubulos następnie przeprowadził prawo naznaczające karę śmierci na tego, ktoby się poważył stawiać wniosek o innem użyciu nadwyżek niż na teoryka[29], musiał lud palcami wskazywać na Midyasza jako na sprawcę tego nieszczęścia.
Wśród tych wewnętrznych zaburzeń, których Haupt nie waha się porównywać z zaburzeniami za Peryklesa, kiedy ofiarą ich padł Efialtes, lub w Rzymie za czasów Grakchów, właśnie, gdy rada wysłała była pomoc osaczonemu pod Tamynaj Focyonowi, wpadł Midyasz podczas uroczystości Dyonizyjskich do teatru podczas popisu chóru i wymierzył policzek Demostenesowi w obec przybyszy z całej Grecyi, by mu odebrać tem możność ubiegania się o pierwszą nagrodę[30]. Niesłychany ten czyn wywołał ogólne zgorszenie i oburzenie, gdyż zakłócenie wesołości publicznej podczas Dyonizyów poczytywano za zbrodnię. Korzystając z powszechnego oburzenia, by uzyskać praeiudicium ze strony ludu, wytoczył Demostenes sprawę swą w formie t. z. προβόλή, która się wyrobiła pod wpływem stosunków ateńskich[31]. Dzień po Dyonizyach był przeznaczony na ekklezyę w teatrze, w której miano wytaczać skargi o zakłócenie spokoju publicznego podczas tych uroczystości świątecznych (ίερομηνία). Osądzając wniesione skargi, nie powodował się w takich wypadkach lud wcale zwykłą pobłażliwością lecz wydawał bardzo surowy wyrok[32]. Licząc na to wytoczył mowca swą skargę w oznaczonym dniu. Opowiada sam o przebiegu jej[33]. Groźby i prośby Midyasza jakoteź wielu możnych, którzy się za nim wstawiali, nie pomogły[34]. Zgromadzony w teatrze lud uznał zniewagę mowcy naruszeniem spokoju publicznego w dniu uroczystym (άδικείν περί τήν έορτήν)[35]. Uzyskawszy w ten sposób prejudykat ludu, postanowił Demostenes dochodzić swojej krzywdy przed trybunałem sądowym[36]. Nie brakło takich, którzy na mowcę nalegali, by dochodził jej[37], gdyż po smutnym wyniku wyprawy eubejskiej przybrał spór odcień socyalnej walki. Po stronie Midyasza bowiem stanęli otwarcie Eubulos jakoteż sami możni tryerarchowie i epimeleci symmoryj, lud zaś współczuł z mowcą[38]. By uchronić się od procesu, którego wynik był wątpliwy, nie przebierał teraz i Midyasz w środkach. Gdy Demostenes nie dał się nakłonić sumą pieniężną do odstąpienia od procesu[39], mając całe zgraje sykofantów na swe rozkazy, spowodował Midyasz przeciw niemu skargę o dezercyę choć nieuzasadnioną, gdyż mówca opuścił szeregi jedynie, by spełnić choregię w Atenach[40]. Daleko zawilszą była sprawa Aristarchowa, w którą udało mu się wplątać Demostenesa. Gdy bowiem jednego dnia znaleziono na ulicach trupa Nikodema, jednego z najgorliwszych stronników Eubulosa, starał się Midyasz nakłonić krewnych zamordowanego, by wnieśli skargę o morderstwo przeciw Demostenesowi[41]. Gdy ci nie dali się do tego użyć, zadenuncyował Midyasz przed Areopagiem Aristarcha jako mordercę, chociaż przedtem pozostawał z nim w najlepszych stosunkach, używając jego pośrednictwa w celu pojednania się z Demostenesem[42]. Aristarch uszedł wtedy z Aten, zostawiając swe mienie ruchome w depozycie u mowcy[43]. Midyasz jednak rozsiewał dalej wieści, że Demostenes brał udział w tem morderstwie, które tem większą wiarę znajdywały, ponieważ Aristarcha łączyła z mowcą przyjaźń, Nikodem zaś był wrogiem politycznym Demostenesa i świeżo wniósł był wraz z Euktemonem skargę przeciw niemu o dezercyę[44]. Że nie miały one podstawy, świadczy choćby i ta okoliczność, że zarzuty podniesione przez Midyasza przy jego dokimazyi na buleutę nie utrzymały się[45]. Temi szykanami osiągnął jednak Midyasz to, że sprawa jego poszła w odwłokę, a to już było dlań połową zwycięstwa, gdyż czas zdołał złagodzić oburzenie, jakie z początku zapanowało wśród ludu[46]. Znalazło się już wielu, którzy, widząc potężnego Eubulosa po stronie Midyasza, oświadczyli się z gotowością pomagania mu[47]. wielu znowu wzbraniało się złożyć świadectwo bezstronne[48]. Lud ateński, jak pierwej szybko potępił Midyasza pod pierwszem wrażeniem, tak wnet ostygł w swym zapale, ulegając podszeptom mowców, zaprzedanych jemu lub nienawidzących Demostenesa. Te okoliczności czyniły zwycięstwo bardzo wątpliwem; Demostenes więc odstąpił od procesu i otrzymał od Midyasza 30 min czyli 3.000 drachm. Z tego ukuł nieprzejednany wróg mowcy Eschines hańbiący dlań zarzut, że ού κεφαλήν άλλά πρόσοδον κέκτηται[49]. Lepiej wyjaśnia tę sprawę Plutarch, którego w tym wypadku nie możemy podobnie jak Eschinesa podejrzywać o jakąkolwiek stronniczość. Nie przeczy on wcale, że Demostenes otrzymał od swego przeciwnika 3.000 drachm lecz sądzi, że suma ta nie była w stanie nakłonić go do zaniechania sprawy. Przypuszcza więc, że uczynił to raczej przekonawszy się, że nie wyjdzie zwycięsko z walki przeciw mężowi otoczonemu potężnymi przyjaciółmi i posiadającemu niezmierne bogactwa[50]. Przypuszczenie Plutarcha potwierdza też mowa Demostenesa przeciw Midyaszowi, którą napisał gotując się do rozprawy sądowej. Nie znajdujemy tu ani jednego słówka, któreby zdradzało choćby tylko kiełkującą myśl pojednania się z Midyaszem. Owszem mówca z oburzeniem mówi o tych, którzy mimo wyroku uzyskanego przy proboli zaniechali dochodzenia swej sprawy, nie znajdując słów na napiętnowanie ich postępywania[51]. Jakżeby mógł sam na siebie potępiający wyrok wydawać, mając podobny zamiar? Że nie ofiarowana suma pieniężna skłoniła go do tego, świadczy również ta okoliczność, że nie brak było przedtem usiłowań, by go nakłonić pieniądzmi do zaniechania sprawy[52]. Nie mogły go nakłonić też namowy przyjaciół Midyasza[53] ani obawa Eubulosa[54] ani zuchwałość i potęga przeciwnika, z którym każdy wolał pogodzić się niż procesować się, gdyż zwycięstwo było niemożliwem[55]. Nie sądzę też, by główną rolę w tej sprawie odegrała wrodzona Demostenesowi łagodność i skłonność do pojednania się z swymi przeciwnikami, jak sądzi Blass[56]. Więcej zapewne zaważyły na szali względy polityczne, które górują w życiu Demostenesa nad osobistymi. W r. 346. nastąpiło bowiem zbliżenie się Demostenesa do partyi Eubulosa, dążącej do zawarcia pokoju z Filipem.
W rokowaniach pokojowych wziął także udział Demostenes. Mogła więc partya rządząca jako cenę pojednania postawić mu zaniechanie procesu przeciw Midyaszowi lub też było ono naturalnem następstwem tegoż[57]. Co się tyczy sumy otrzymanej, trudno rozstrzygnąć z powodu braku wiarygodnych świadectw

jakim tytułem ją otrzymał. Co w tej sprawie da się przytoczyć, są tylko przypuszczenia. Nie zdaje mi się prawdopodobnem, by suma ta miała służyć na zapłacenie grzywny, gdyby państwo upomniało się o nią za zaniechanie sprawy (kryminalnej) karnej, jak sądzi, Böckh[58], ponieważ grzywna w tym wypadku wynosiła tylko 1.000 drachm. Nie pomoże też takie twierdzenie Böckha w tym wypadku, że die Athener hatten überhaupt kein so zartes Ehrgefühl, um ein kleines Gewinnchen vom Feinde zu verschmähen. Prawdopodobniejszem wydaje się twierdzenie K. F. Hermanna, mowca otrzymał tę sumę jako odszkodowanie za antidosis Trazylocha i jako karę, którą wzbraniał się Midyasz mimo wyroku sądowego zapłacić mowcy za zniewagę wyrządzoną przy tej sposobności jego matce[59]. Otrzymana suma zgadza się w tym wypadku co do liczby z wszelkiemi regulami dodawania, lecz to samo nie może jeszcze rozstrzygać tej kwestyi. W inny sposób stara się ją rozwiązać Benseler. Zwraca on uwagę na przytoczony w mowie proces Karyjczyka Menippa przeciw Euandrowi o zakłócenie spokoju podczas mysteryj. Oskarzyciel żądał dlań kary śmierci lecz przy rozprawie zniżył swe żądanie; poczem skazano Euandra na zapłacenie oskarzycielowi dwóch talentów i kosztów dłuższego pobytu w Atenach[60]. Przypuszcza więc Benseler, że podobny obrót wzięła też sprawa Demostenesa, że suma otrzymana służyła na zapłacenie grzywny i jako odszkodowanie za poniesioną stratę w złoconych szatach i wieńcach[61]. Nie brak wprawdzie tym przypuszczeniom pewnych cech prawdopodobieństwa, lecz trudno rozstrzygnąć, które prawdopodobniejsze[62]. Dla nas zresztą tytuł prawny, jakim Demostenes otrzymał wymienioną sumę nie jest tak wielkiej wagi. Wystarczy tu jedynie wspomnieć, że mowca odstąpił od procesu przy śledztwie wstępnem lub podczas jednej z hypomozyj, które nie trudno było jego przeciwnikowi uzyskać[63]. Trudno bowiem przypuścić z Benselerem, że wygłosiwszy mowę uległ Demostenes w końcu namowom przyjaciół Midyasza i cofnął swą skargę bezpośrednio przed wydaniem wyroku[64]; gdyż przemawiają przeciw temu prócz względów prawnych w drugim rzędzie także brak wykończenia w zachowanej mowie.
Demostenes zabrał się był do napisania jej po uzyskaniu wyroku ludu przez probolę, lecz nie wykończył jej bądźto nie chętnie wracając do przykrego dla siebie przedmiotu bądźto nie znajdując czasu w wirze spraw i nieszczęść publicznych, które zwaliły się na Ateny. Brak wykończenia zwrócił uwagę Dionizyusza z Halikarnassu już w starożytności, który w dziele p. t. περί άρχαίων ρητόρων ύπομνματισμοί (Epp. ad Ammaeum)[65], wspomina o tem. Kładąc czas powstania jej na Ol. 107. r. 4., używa o niej jakoteż o mowie de falsa legatione słowa συντάττεσθαι, podczas gdy o wykończonych używa słów άπαγγέλλειν lub διατιθέναι. O ile można osądzić z scholiów, krytycy aleksandryjscy podnosili również niejedną wątpliwość, jaka im się nasuwała przy rozbiorze tej mowy. Wspomina o tem i znany patryarcha konstantynopolitański, Focyusz. Zrobił on to samo spostrzeżenie, co i Dyonizyusz. Świadczy o tém, jego zdaniem, ciągle powtarzanie się, wracanie do raz wypowiedzianych lub urywanych myśli, jakby mówca współubiegał się z sobą samym o lepsze wyrażenie. Od dawna zresztą, jak twierdzi, uchodziła mowa za koncept, któremu brak wykończenia[66]. Rozbiorem mowy, wykazaniem jej niedostatków rażących zarówno w układzie samym jakoteż w wykończeniu poszczególnych ustępów zajmę się w niniejszej pracy.

2) Rozbiór mowy i braki w jej układzie.

Wstęp mowy dowodzi już pewnej nierówności w opracowaniu. Wspomniawszy bowiem o pomyślnym wyniku swej sprawy przy proboli, wyraża mowca swą ufnosć, że sędziowie i teraz wydadzą wyrok potępiający Midyasza. Z tą niezachwianą ufnością, wyrażoną w §§. 1-5, nie licuje nagle zniżenie się do prośb błagalnych w drugiem προοίμιον w §§. 5-8, zwłaszcza, że wraca się tu do tej samej rzeczy, której w §. 1. był już dotknął, a więc kilka wierszy wyżej. Przedstawiwszy siebie jako uciśnionego a sprawę swą jako dotykającą nie tylko jego lecz także całego ogółu obywateli, kończy prośbę o natężoną uwagę.
Sprawę swą po tej prośbie rozpoczyna w §. 8. t. z. προκατασκευή. Przytoczywszy dawne prawo o proboli w §. 8. i prawo Euegorosa w §. 10., które zapewniało spokój powszechny podczas Dyonizyów i Targeliów, wykazuje w §. 11-12 jak surowej karze podlegało wedle nich najlżejsze zamącenie spokoju publicznego podczas tych uroczystości[67]. Jeśli jednak nie było wolno wtedy ściągać nawet należyłości przyznanych prawnie, to cóż dopiero mówić o podobnych gwałtach, jakich dopuścił się Midyasz. O tem zamierza właśnie opowiedzieć.
Stosownie do obietnicy (§. 12.)[68] oczekujemy opowiadania o powstaniu nieprzyjaźni, lecz to dopiero §. 77. następuje. Tu w §. 13-18 ogranicza się mowca jedynie na przedstawieniu ostatnich zajść podczas Dyonizyów, jednak w sposób pozostawiający wiele do życzenia. Skreśliwszy zrazu żywy obraz losujących fyl w miarę rosnącego oburzenia skąpi słów, aż przechodzi do swej zniewagi, którą, jakby niechęcią powodowany, zaznacza

jedynie słowy: δύο ταύτα ώσπερεί έφ άπασι τοίς έαυτώ νενεανιευμένοις έπέθηκεν, έμού μέν ύβρισε τό σώμα, τή φυλή δέ κρατούση τόν άγώνα αίτιώτατος τού μή νικήσαι κατέστη — gdzie właśnie sądząc po tem barwnem przedstawieniu losujących fyl należało oczekiwać również szczegółowego przedstawienia faktu, który stanowi podstawę całego procesu.
Urwawszy na tem swe opowiadanie, powtarza mowca założenie mowy w §§. 19-21., jakby dotąd nie był już o tem wspomniał. Postanawia więc mówić a) o krzywdach swoich b) o krzywdach innych obywateli c) o charakterze i postępywaniu Midyasza w ogóle.
I teraz niestety doznajemy ponownie zawodu, gdyż znajdujemy tu tylko świadectwo pierwsze złotnika Pammenesa w §. 22. o zniszczeniu złoconych szat dla chóru. Natomiast mowca, powłórzywszy, że wnet opowie o krzywdach innych obywateli, zwraca się nagle do zbijania zarzutów, jakieby Midyasz mógł podnieść. W tem miejscu między §. 22. a 23. brak jednej całej części mowy t. j. spełnienia pierwszego punktu założenia, zdaniem wszystkich uczonych[69]. Wskazują na to następujące okoliczności:
a) Demostenes wskazuje słowy: λέγε μοι τήν τού χρυσοχόσυ πρώτην λαβών μαρτυρίαν w §. 21. na cały szereg świadectw; lecz pierwsze jest zarazem ostatniem.
b) Przechodząc w §. 23. do spełnienia drugiej części swego założenia, mówi o swej obietnicy tak, jakby na początku mowy jeszcze był ją wypowiedział. Trudno przypuścić, by mówiąc o §. 21. mógł użyć słów: ώσπερ είπον έν άρχή τού λόγου.
c) Mowca przytoczywszy zeznania świadków, wysnuwa z nich zwykle wnioski popierające sprawę. Tu razi ich brak.
d) Kodeks Oxonius (D) używa tu znaków pisarskich (Obelos) na oznaczenie luki.
Böckh przypuszcza, że wina opuszczenia świadectw nie spada na kopistę lecz na Demostenesa, który zapewne nie chcąc przy pisaniu mowy zatrzymywać się nad zeznaniami świadków, postanowił je ex tempore odczytać, gdyż albo nie miał ich pod ręką lub też nie, był ich jeszcze wtedy wcale zebrał. Gdyby bowiem reszta świadectw wypadła, dlaczegoż i pierwsze nie wypadło?[70] Podobnie tu więc ma się rzecz jak z Cycerona Actiones in Verrem, z których druga tylko jest wykończoną a z pierwszej pozostał jedynie wstęp, po którym następywały świadectwa. Ze część ta była pierwotnie wykończoną lecz wypadła przy przepisywaniu, starał się utrzymać Buttmann[71] i Benseler[72]. Pierwszy z nich sądził, że niektóre szczegóły w drugiej hypotezie, których dziś nie znajdujemy w mowie, pochodzą z zaginionego ustępu mowy. Twierdzenie to zbił Westermann[73], uznając opowiadanie gramatyka w hypotezie, że Midyasz ukradł złote wieńce, za wymysł bujnej jego fantazyi, osnuty na tle Mid. 147. τό δόλως άφανίζειν ίερά έσθό τι τού κόπτειν τούς Έρμάς διαφέρει, co uszło uwagi Buttmanna. Benselera zdanie, że wypadły tu jedynie lemmata zeznań podobnie jak w §. 130 lub 174., gdyż gramatycy nie znaleźli w mowie wystarczającego materyalu do skombinowania ich, nie da się mojem zdaniem również utrzymać.
Dlaczegóżby bowiem znalazłszy w 13--18 dosyć treści do ułożenia świadectwa złotnika, nie byli znaleźli tamże materyalu dla skombinowania reszty świadectw? Ani jedno ani drugie zdanie nie da się też utrzymać wobec innych braków, które potwierdzają przypuszczenie Boeckha. Stosownie bowiem do zapowiedzi mowcy w §. 23. όσας άκούσεσθε αύτικα δή μάλα oczekujemy wnet opowieści o krzywdach innych obywateli lecz napróżno. Znajdujemy ją dopiero choć w części tylko spełnioną w §. 130. t. j. tylko lemma ύπομνήματα τών Μειδίου άδικημάτων. Trudno również przypuścić, by mówiąc o §. 130 używał słów αύτίκα δή μάλα. Te wszystkie okoliczności wskazują na to, że opracowanie tej części mowy odłożył mowca zapewne na później, lecz nie wykonał tego.
Natomiast w ustępie §. 24 41 zabrał się do usunięcia zarzutów, jakie przeciwnik mógłby przeciw niemu podnieść. Zbiwszy jednak zarzut, że powinien w drodze cywilnej dochodzić sprawiedliwości w §. 25-27., powtarza w 28. znowu, μή δή τούτο λέγειν αύτόν έατε, ότι καί δίκας ίδίας δίδωσιν ό νόμος μοι καί γραφήν ύβρεως, jakby w inny sposób chciał go jeszcze usunąć. Pod względem ugrupowania zarzutów ustęp cały zresztą nie pozostawia nic do życzenia, gdyż słabsze otoczone są silniejszymi. Usunąwszy je, przechodzi w §. 36-41. po kolei wypadki podobne czynnej zniewagi, jakie Midyasz mógłby przytoczyć na swą obronę, i podnosi okoliczności, które je stawiają w innem świetle.
Po refutatio następuje amplificatio zbrodni w §§. 42-76. Ustęp ten da się podzielić na trzy części. W pierwszej z nich od 42-50 wykazuje, na jak ciężką karę zasługuje, kto z rozmysłem gwałci prawa o ύβρις, które tu przytacza. W drugiej od §§. 51.-57. przytoczywszy wyrocznie delfickie i dodońskie dowodzi, że zbrodnia Midyasza winna być sądzoną nie jako ύβρις lecz jako άσέβεια t. j. naruszenie religii państwowej, za co zasługuje na karę śmierci. Poczem wykazuje w trzeciej części (od §§. 58-69 i §§. 70-76) jak wystrzegano się w Atenach wykroczeń przeciw owym świętym prawom i jakie następstwa może lekka, zdaniem Midyasza, zniewaga za sobą pociągnąć. Trzecia część, a mianowicie pierwsza jej połowa od §. 58-69., zdradza ślady podwójnej recenzyi. Dzieli się ona na dwa ustępy: 1) od §. 58.-61., gdzie przytacza przykłady choreutów, których mimo ciążącego na nich wyroku sądowego nie ośmielił się nikt pociągnąć do odpowiedzialności podczas uroczystych świąt, 2) od §. 62.-69., gdzie przytacza przykłady choregów, którzy mimo osobistej nieprzyjaźni, walcząc z sobą o nagrodę, nie dopuścili się podobnej zuchwałości jak Midyasz. Mimo zręcznego stopniowania, jakiem odznaczają się te ustępy, zauważyć jednak muszę, że połączenie ich jest zbyt luźne. Obydwa zaś kończą się podobnie. Myśl wyrażona w §. 61., że musiano obwarować takiemi prawami pokój powszechny, żeby obywatele chętnie podejmowali się liturgij, wraca rozszerzona w §§. 66-69.
Po tych dowodach (w SS. 42 76) przypomina sobie nagle mowca w §. 77., że wykazawszy już znaczenie zbrodni Midyasza dla państwa, nie opowiedział nic o powstaniu nieprzyjaźni. Spodziewaliśmy się o tem usłyszeć po §. 12 lub 21. Mowca jednak wsuwa opowiadanie tutaj dopiero. Starożytni nazywali tę część mowy παρέκβασις lub έκδρομή, wsuwano zaś ją jako koniec opowiadania a początek argumentów. Połączenie z ustępem poprzednim jest słabe, gdyż nie znajduję tu poprzednich wywodów mowy uwzględnionych. Nadto pod względem wykończenia nie wykazuje ustęp ten wcale jednolitości. Można w nim bowiem kilka warstw w opracowaniu odróżnić. Da on się podzielić na trzy części. W pierwszej z nich od §. 77.-83. rozpoczyna opowiadanie swe mowca od napadu na dom jego Trazylocha z bratem Midyaszem, by mu narzucić przez antidosis tryerarchię. Omawia ich niecny postępek, kiedy zgodził się na to, a oni zelżywszy jego matkę i siostrę, zrzekli się na korzyść jego opiekunów wszelkich jego pretensyj, mimo że sobie je był zastrzegł. Demostenes więc cofnął swoj układ, zapłacił im 20 min jako koszta tryerarchii i wytoczył proces Midyaszowi o zniewagę swej matki. Opowiedziawszy o tem, zaznacza kilku słowy przebieg procesu i wynik tegoż w §. 81. λαβών δ ύπερήμερον καί έχων ούδενος ήψάμην πώποτε τών τούτου, άλλά λαχών έξούλης παλιν ούδέπω καί τήμερον είσελθείν δεδύνημαι, τοσαύτας τέχνας παί σκήψεις ούτος εύρίσκων έκκρούει. Ponieważ opowiadanie swe stwierdza zeznaniami świadków, zdawałoby się, że na tem je zakończył. Tak jednak nie jest. W drugiej bowiem części od §§. 83-94. wraca na powrót do owego procesu i szczegółowo go już przedstawia, aby oczywiście okrutne postępowanie jego z Stratonem wyzyskać dla swej sprawy i przedstawić jego okrucieństwo i mściwość w jak najjaskrawszem świetle; poczem w §§. 95-101. następuje έλέου έκβολή, choć trochę zawcześnie na nią w połowie mowy. Porównując Midyasza z Stratonem, który za małe zaniedbanie swych obowiązków tak ciężką karę poniósł, wykazuje, że nie zasługuje żadną miarą na litosć ten, kto jej dla drugich nie żywi w swem sercu. – Pojedyńcze wyrażenia i motywy wracają nadto prawie dosłownie w dalszych ustępach mowy, lecz o tem na innem miejscu będzie mowa.
Zakończywszy na tem swe opowiadanie o genezie nieprzyjaźni, przechodzi mowca do wyliczania swych krzywd, jakie mu wyrządził Midyasz już po proboli, w §. 102. Opowiadanie o nich zajmuje §§. 102-125. i przebyło zdaje się również kilka opracowań. I tu dadzą się odróżnić trzy części. W pierwszej z nich (§§. 102-113) element patetyczny przeważa nad pragmatycznym. Dotknąwszy kilku słowy skargi o dezercyę, którą mu wytoczył Euktemon za sprawą Midyasza, przechodzi w §. 104. do opowiadania o Aristarchu, zaznaczając tu jedynie, że Midyasz starał się go wszelkimi sposobami wplątać w tę sprawę; poczem podnosząc nikczemność postępowania tego, wraca w §. 110. do wymienionych już poprzednio krzywd, dorzucając nowe szczegóły, mianowicie, że winę wypadków eubejskich starał się nań zwalić, że starał się przeszkodzić jego dokimazyi przy wejściu do rady. – Καί τό πράγμ είς ύπέρδεινόν μοι περιέστη, – dodaje tu. Poczem wybucha znowu skargą na ucisk możnych w państwie, którzy zdołają wszelkie sprawy sądowe przewlec.
Po odczytaniu prawa o przekupstwie, do którego mowca nie nawiązuje żadnych uwag, następuje część druga od s. 114-115., która pod pewnym względem pozostaje w sprzeczności z poprzednią a w każdym razie zdradza, że pod wpływem odmiennego wrażenia niż poprzednia powstała. Gdy bowiem poprzednio mówił o przeszkodach, jako trwających jeszcze, jakie mu stawił Midyasz przy wejściu jego do rady nie tając, ile przez to doznał przykrości[74], teraz z tryumfem pewnym dodaje: άρ άν εί γ είχε στιγμήν ή σκιάν τούτων, ών κατεσκεύαζε κατ έμού, αύτ άν είασεν. Wzmianka o architeoryi mowcy do Nemei wskazuje również, że ustęp ten bezpośrednio przed pojednaniem się mowcy powstał[75]. W §. 116. rozpoczyna się trzecia część, która się ciągnie aż do §. 125. Początek jej nie ma żadnego połączenia z poprzednim ustępem. Ciągnie w niem dalej swe opowiadanie o przebiegu tej sprawy, które przerwał przedtem, wplótłszy skargę na przewagę możnych. Budowa jej jest podobną do poprzedniej. I tu opowiadanie przeplatają skargi na możnych te same lub podobne do poprzednich[76]. Wygląda to jakby obok ustępu, rzuconego na papier w pierwszem uniesieniu, stanęła druga recenzya rozszerzona (§. 116-125. Między niemi zaś znalazł miejsce dodatkowy ustęp, co do czasu najpóźniejszy (§§. 114-115). Zreasumowawszy zwięźle wszystkie swe krzywdy w §§. 126-127, przechodzi mowca w §. 118 do zachowania się Midyasza i wobec drugich obywateli, t. j. do spełnienia drugiej części swego założenia. Zamiast spisu niecnych czynów Midyasza, który mowca postanawia odczytać, znajduje się tu tylko lemma: ύπομνήματα τών Μειδιου άδικημάτων. Brak ich świadczy mojem zdaniem również, 1) że mowca nie wykończył, 2) że nie wydał sam mowy. I w jednym jak i w drugim wypadku bylibyśmy znaleźli je należycie ugrupowane i połączone za pomocą wniosków z jego własną sprawą[77]. Tego zaś nie mogliśmy oczekiwać, jeśli wydający mowę nie miał zapisków mowcy pod ręką lub nie umiał z nich skorzystać.
Nawiązując do spisu zbrodni, których tu nie wymienił, przechodzi Demostenes w §. 131. do spełnienia trzeciego punktu swego założenia t. j. do sposobu życia Midyasza w ogóle (ό άλλος βίος). W §. 131.–135. przedstawia, jak wzbity w dumę ciągłem pobłażaniem już nie jednostkom lecz całym korporacyom a nawet państwu dawał niejednokrotnie uczuć swą potęgę, – jakie obelgi i potwarze rzucał na wojsko podczas wyprawy eubejskiej, kończy zaś nader mdło: τοσούτων άνθρώπον, ώ μιαρά κεφαλή, σύ παρελθών άθρόων κατηγόρεις, ό τίς ούκ άν έφριζε ποιήσαι τών άλλων; —
Następnie w §. 136.–149 wskazuje na bogactwa jego, jako jedyne źródło jego buty. One to bowiem pozwalają mu mieć na swe rozkazy całą zgraję sykofantów. One to przerażają wielu i odwodzą od dochodzenia doznanej krzywdy. Dlatego, kończy mowca, winni wszyscy obywatele połączyć się razem przeciw niemu, jeśli pojedyńczo nie zdołają położyć tamy jego swawoli. Ustęp ten, nader luźnie połączony z poprzednim, nie ma najmiejszego związku z następującym. –
Nagle bowiem po tem wezwaniu przystępuje w §. 141–142 mowca do zbijania zarzutu, dlaczego, jeśli tyle krzywd wyrządził Midyasz zdaniem mowcy współobywatelom, żaden ich nie dochodził, jakby zamykał cały szereg zarzutów (τάχα τοίνυν καί τοιούτός τις ήξει). Odpowiedź na ten zarzut zawierałby raczej ustęp §. 136–140. Ustęp zaś §. 141–142. stanowi tu nową zwięźlejszą redakcyę poprzedniego ustępu w innej formie. Motywowanie jednak jest to samo, co w poprzednim. Koniec zaś (§ 142) stanowi niejako parafrazę wezwania wyrażonego już w §. 140, by wspólnie wszyscy podjęli walkę przeciw wrogowi ludu Midyaszowi.
Z następującym ustępem pozostaje on nadto w luźnym związku. W §. 143. bowiem wprowadza mowca porównanie Alcybiadesa z Midyaszem jako przykład, jak surową karę wymierzyli Alcybiadesowi przodkowie słuchaczy za przewinienia, które lekkiemi nazwać się godzi w porównaniu z bezprawiami Midyasza, i to mimo jego zalet osobistych, mimo zasług, mimo krytycznego położenia państwa wówczas. Porównania nie zupełnie przeprowadza mowca lecz urywa je w §. 150 na okolicznościach, towarzyszących urodzeniu Midyasza. W 151–152. natomiast zbacza od rozpoczętego porównania, by wspomnieć o usiłowaniach, jakie czyniono, by odwieść go od procesu; poczem w §. 153 przechodzi do liturgij Midyasza, któremi on chełpi się przy każdej sposobności. Że nie ma powodu niemi się chełpić, wykazuje mowca, przechodząc po kolei jego tryerarchie i porównując je ze swojemi (do §. 167). Stwierdziwszy swe opowiadanie zeznaniami świadków, dowodzi w §. 168.–170., że żadnemu z obywateli, nawet Harmodyuszowi nie nadali Ateńczycy przywileju bezkarnego krzywdzenia drugich.
Że zaś Midyasz otrzymał od obywateli większą nagrodę, niż za największe rzeczywiste zasługi mógł otrzymać, że zaufanie, jakiem go lud darzył, często zawiódł lub nadużył, — dowodzi mowca w §§. 171–174.
W §. 175. rozpoczyna się epilog[78], jeśli godzi się tak nazwać część mowy, składającą się z luźnie obok siebie stojących ustępów. Wygląda on raczej na szereg dopisków, których wydawca nie wiedział, gdzie umieścić, więc pozostawił je na końcu. Brak im wszelkiego związku między sobą, nadto zawierają często myśli wypowiedziane już przedtem lub uzupełniają przerwane ustępy. Same też niejednokrotnie przebyły kilka opracowań. Uderza nas to już na samem wstępie tej części mowy.
Mowca wprowadza obcesowym zwrotem w §. 175. przykłady tych, którzy ponieśli surową karę za naruszenie spokoju powszechnego podczas uroczystych świąt Szereg cały przykładów ciągnie się aż do §. 183. Dziwić się musimy, znajdując je tutaj, gdyż mowca cały ich szereg wyliczył już poprzednio w §. 58–69, nadto traktował już o surowości Ateńczyków w takich wypadkach w §. 11–12. Razi nas to tem bardziej, że mowca wbrew swemu zamiarowi, wyrażonemu w słowach §. 175 βούλομαι τοίνυν ύμίν ώ ά. Ά. καί όσων ήδη καταχειροτονήσαντος τού δήμου περί τήν έορτην κατεγνώκατε, είπείν, wciąga tu przykłady Pyrrosa, Smikrosa, (§. 182-183), które z tem nie mają nic wspólnego. Kończy zaś wezwaniem, by nie robiono żadnej różnicy między bogatymi a ubogimi w wymiarze kary.
I ustęp §. 184-189. bez najmniejszego połączenia z poprzednim stanowi ponowną redakcyę ustępu §§. 99-101. Jest to ta sama έλεου έκβολή z tem samem porównaniem o έρανοι, z tą samą wzmianką o dzieciach, za pomocą których będzie Midyasz usiłował wyżebrać litość dla siebie. Wszystko to prawie dosłownie wraca tutaj.
W §. 189 wyrastają nagle, jakby z ziemi, zarzuty Midyasza i to w §. 189–190, że jest mówcą (ρήτωρ), w §. 191–192, że przygotował i obmyślał swą mowę. Schäfer[79] widział w obydwóch ustępach podwójną redakcyę tego samego zarzutu. Według Blassa[80] obeli w rękopisach świadczą o zakwestyonowaniu miejsca tego przez gramatyków. Mojem zdaniem jednak, nie zawierają one wcale podwójnej redakcyi tej samej myśli. W pierwszym z nich wyrażony zarzut dotyczy politycznej działalności mowcy[81], drugi zaś, który tak często przeciw niemu podnoszono, że zbyt wiele ślęczy nad przygotowaniem swych mów. Jeśli zakwestyonowali je starożytni gramatycy, to chyba też dla braku połączenia wszelkiego z następującymi §§. 193–201, w których przypominając sędziom harde słowa rzucone przez Midyasza przy proboli, odmawiające obywatelom kompetencyi do sądzenia jego sprawy z mowcą, porównuje je z jego pokornem zachowaniem się w obecnej chwili. Podnosi następnie w §§. 202—204 jego zgubną działalność polityczną, za którą samą zdaniem mowcy zasługuje już na najsurowszą karę.
Między §. 204 a 205. zachodzi wielka luka, na co wskazuje urwany początek[82]. Mówiąc bowiem o mowcach, którzy wspierać będą Midyasza, używa zaimka ούτος o jednym z nich, który go wszelkimi środkami stara się zgnębić. Nie można tego ούτος odnieść do Midyasza, bo epitet έπαχθής po tylu drastyczniejszych poprzedzających byłby zbyt słabym. Z dalszego toku wynika, że Eubulosa ma na myśli. Tak też wyjaśnia to miejsce, scholiasta, że to ούτος αύτωί Εύβουλος, którego mógł mowca okiem lub ręką wskazać. Zwraca się doń z prośbą, by mu nie zagradzał drogi prawnej, na którą wszedł celem uzyskania sprawiedliwości.
W §§. 208–212. wzywa lud, by nie uległ prośbom możnych bogaczy, którzy będą się wstawiać za Midyaszem, by go wyprosić od zasłużonej kary. Lecz, jak bogacze nie wyrzekliby się bogactw swych dla ocalenia Midyasza, tak niech sędziowie niechaj nie porzucają swych praw i przysięgi, które ich jedne zasłonić zdołają przed samowolą bogatszych.
Potym ustępie wraca ta sama myśl, jakby bezpośrednio przed tem nie był jej poruszył, w §§. 213., że wielu bogaczy będzie za Midyaszem wstawiać się. Ustęp ten §. 213–218. jest ponowną redakcyą poprzedniego, choć zwięźlejszą. Zwraca się w nim do sędziów, przypominając ich zachowanie przy proboli, kiedy wołano nań ze wszystkich stron, by nie porzucał swej sprawy. Następnie w §. 219–227. sprawę swą czyni sprawą całego ludu, nawiązując do poprzedniego ustępu. Jeśli lud mając przy proboli do czynienia z jednym tylko występkiem Midyasza, wcale niedwuznacznie dał mu poznać swe oburzenie, to tem bardziej teraz, usłyszawszy tyle zbrodni jego, nie powinien zdaniem mowcy ociągać sie z wydaniem jak najsurowszego wyroku. Nie pobłażliwością bowiem lecz surowością i ścisłem przestrzeganiem praw zapewnią prawom należytą siłę a obywatelom spokój. Tem wezwaniem kończy mowca swą mowę.
Przy rozbiorze mowy wytknąłem już cały szereg niedostatków, które w zbyt rażący sposób występują. Luki, brak połączenia między pojedyńczymi ustępami, rozrywanie części należących do siebie, zdają się jasno wskazywać na brak ręki spajającej je, na brak ostatniej rewizyi. Prócz tych braków, które w układzie razić nas muszą, chociaż wcale nie sądzimy, by każda mowa dała się wtłoczyć w pewien szemat z góry obrany, uderzają nas i inne braki, których dla braku miejsca przy rozbiorze mowy zaledwie dotknąć mogliśmy. Rozbiorem ich szczegółowym zajmiemy się w następującej części rozprawy.

3. Rozbiór szczegółowy braków.

Do nich zaliczymy w pierwszym rzędzie ciągle powtarzanie jednych i tych samych myśli. Starożytnych nie zawsze to raziło. Scholia mają na to stereotypowe wyjaśnienie: συνηθές γάρ τούτο ποιείν τοίς παλαιοίς.
Nie zapominam też i ja wcale o zwyczaju Demostenesa ciągłego powtarzania myśli głównej lub głównego zarzutu, szczególnie w mowach sądowych, by podnieść należycie ich znaczenie dla samej sprawy[83]. Nie pochodziło to często wedle Blassa wcale z braku pamięci, lecz było z góry obmyślane, by wpoić w sędziów należycie pewne myśli, na których mu najbardziej zależało. Mowy bowiem sądowe miały cel praktyczny, przy wykładzie ustnym mowca niejedną rzecz musiał kilkakrotnie powtórzyć, chcąc być zrozumianym. Nie dziwi więc mię wcale, jeśli i w tej mowie skarga na doznaną zniewagę ciągnie się przez całą mowę, którą jużto kilku słowy zbywa jużto obszernie opowiada, gdyż stanowi ona podstawę całego procesu[84], nie dziwi mnie, że mowca ponawia swe żądanie, by wymierzono najsurowszą karę Midyaszowi, kończąc niem wszystkie swe wywody[85]. Razić jednak muszą te powtarzania, jeśli następują po zbyt krótkich przerwach lub też ponawiają się często mniej lub więcej dosłownie. Cały szereg ta: kich powtarzań przytoczymy, rozpoczynając szereg ich od samego wstępu mowy.
Podobnie bowiem, jak przy rozbiorze mowy wytknąć musieliśmy pewne niedostatki na samym wstępie mowy, tak iw tym wypadku spotykamy rażące powtarzanie raz wypowiedzianych myśli już w obrębie §. 1–21. – Część §. 1 a mianowicie słowa: έγὼ δ᾽ ὅπερ ἂν καὶ ὑμῶν ἕκαστος ὑβρισθεὶς προείλετο πρᾶξαι τοῦτο καὶ αὐτὸς ἐποίησα καὶ προὐβαλόμην ἀδικεῖν τοῦτον περὶ τὴν ἑορτήν οὐ μόνον πληγὰς ὑπ᾽ αὐτοῦ λαβὼν τοῖς Διονυσίοις ἀλλὰ καὶ ἄλλα πολλὰ καὶ βίαια παθὼν παρὰ πᾶσαν τὴν χορηγίαν
wraca choć nieco odmiennie kilka wierszy niżej w §. 5.
έπειδὴ δὲ τούς τε κριτὰς διαφθείραντος τούτου καὶ διὰ τοῦτο τῆς φυλῆς ἀδίκως ἀφαιρεθείσης τὸν τρίποδα καὶ αὐτὸς πληγὰς εἰληφὼς καὶ ὑβρισμένος οἷ᾽ οὐκ οἶδ᾽ εἴ τις ἄλλος πώποτε χορηγὸς ὑβρίσθη, ἣν ὑπὲρ τούτων ἀγανακτήσας καὶ συνοργισθεὶς καταχειροτονίαν ὁ δῆμος ἐποιήσατο, ταύτην εἰσέρχομαι κ. τ. λ.
by prawie dosłownie wrócić następnie w §. 18.:
προδιαφθείρας τοίνυν τοὺς κριτὰς τῷ ἀγῶνι τῶν ἀνδρῶν, δύο ταῦθ᾽ ὡσπερεὶ κεφάλαια ἐφ᾽ ἅπασι τοῖς ἑαυτῷ νενεανιευμένοις ἐπέθηκεν, ἐμοῦ μὲν ὕβρισεν τὸ σῶμα, τῇ φυλῇ δὲ κρατούσῃ τὸν ἀγῶν᾽ αἰτιώτατος τοῦ μὴ νικῆσαι κατέστη.
Nie mniej uderzającym jest téż trzykrotne powtórzenie założenia w tej saméj części mowy (§. 1–21) jako to:
§. 7. καὶ ἱκετεύω πρῶτον μὲν εὐνοϊκῶς ἀκοῦσαί μου λέγοντος ἔπειτ᾽ ἐὰν ἐπιδείξω Μειδίαν τουτονὶ μὴ μόνον εἰς ἐμὲ ἀλλὰ καὶ εἰς ὑμᾶς καὶ εἰς τοὺς νόμους καὶ εἰς τοὺς ἄλλους ἅπαντας ὑβρικότα
§. 12. βούλομαι δ᾽ ἕκαστον ἀπ᾽ ἀρχῆς ὧν πέπονθα ἐπιδείξας καὶ περὶ τῶν πληγῶν εἰπεῖν, ἃς τὸ τελευταῖον προσενέτεινέ μοι ἓν γὰρ οὐδέν ἐστιν ἐφ᾽ ᾧ τῶν πεπραγμένων οὐ δίκαιος ὢν ἀπολωλέναι φανήσεται.
§. 21. έξελέγξω δὲ πρῶτον μὲν ὅσ᾽ αὐτὸς ὑβρίσθην, ἔπειθ᾽ ὅσ᾽ ὑμεῖς· μετὰ ταῦτα δὲ καὶ τὸν ἄλλον, ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι, βίον αὐτοῦ πάντ᾽ ἐξετάσω, καὶ δείξω πολλῶν θανάτων οὐχ ἑνὸς ὄντ᾽ ἄξιον.
Przy rozbiorze mowy nasunęły się nam już pewne wątpliwości co do wykończenia tej części (§. 1–21). Zestawienie ustępów pojedyńczych, które w niej się powtarzają, zdają się je potwierdzać, gdyż niemożliwem jest przypuszczenie, by pozostały na tem miejscu po przygotowaniu i przeglądnięciu mowy w celu wydania jej. Nie mogę bowiem żadnego powodu znaleść, dla którego mowca byłby je wtedy zatrzymał.
Inaczej rzecz się ma z wywodami o doniosłości i znaczeniu jego sprawy dla państwa. Nie ograniczają się one wcale do jednej części mowy lecz wracają ustawicznie. Podnosząc swą sprawę do znaczenia sprawy politycznej, musiał mowca sędziom wyjaśnić znaczenie jej. Ztąd pochodzą te ciągle powtarzania ich. Mowca stara się wpoić w sędziów przekonanie, że, wydając wyrok sprawiedliwy w jego sprawie, tem samem zabezpieczają przyszłość państwa, że, stając w obronie praw, stoją przedewszystkiem w obronie własnej. Wywody te więc mojem zdaniem są po części usprawiedliwione, gdyby tylko mowca nie powtarzał ich zbyt często i niejednokrotnie dosłownie[86]. Bardziej rażącemi wydają mi się żale na ucisk możnych, którzy zdaniem mowcy mają na swe rozkazy sprzedajnych świadków i każdą sprawę przewlec zdołają. Żale te rażą mię, bo wracają prawie dosłownie i to zaledwie po krótkiej przerwie jak dowodzi porównanie zestawionych tu ustępów:
§. 112. εἰ γὰρ εἰπεῖν τι καὶ περὶ τούτων ἤδη δεῖ οὐ μέτεστι τῶν ἴσων οὐδὲ τῶν ὁμοίων ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι πρὸς τοὺς πλουσίους τοῖς λοιποῖς ἡμῖν, οὐ μέτεστιν, οὔ ἀλλὰ καὶ χρόνοι τούτοις τοῦ τὴν δίκην ὑποσχεῖν, οὓς ἂν αὐτοὶ βούλωνται, δίδονται καὶ τἀδικήματ ἕωλα τὰ τούτων ὡς ὑμᾶς καὶ ψύχρα ἀφικνεῖται τῶν δ᾽ ἄλλων ἡμῶν ἕκαστος, ἄν τι συμβῇ, πρόσφατος κρίνεται καὶ μάρτυρές εἰσιν ἕτοιμοι τούτοις καὶ συνήγοροι πάντες καθ᾽ ἡμῶν εὐτρεπεῖς ἐμοὶ δέ οὐδὲ τἀληθῆ μαρτυρεῖν ἐθέλοντας ὁρᾶτ᾽ ἐνίους.έέ
§. 123. ἀλλὰ πᾶσιν ὀργιστέον, ἐκλογιζομένοις καὶ θεωροῦσιν, ὅτι τοῦ μέν ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι ῥᾳδίως κακῶς παθεῖν, ἐγγύταθ᾽ὑμῶν εἰσιν οἱ πενέστατοι καὶ ἀσθενέστατοι τοῦ δ᾽ὑβρίσαι καὶ τοῦ ποιήσαντας μὴ δοῦναι δίκην, ἀλλὰ τοὺς ἀντιπαρέξοντας πράγματα μισθώσασθαι, οἱ βδελυροὶ καὶ χρήματα ἔχοντές εἰσιν ἐγγυτάτω.
§. 137. πολλοὺς δὲ τῶν πεπονθότων οὐδὲ πάνθ᾽ὅσ᾽ ἠδίκηνται μαρτυρεῖν ἐθέλοντας ὁρῶ τὴν βίαν καὶ τὴν φιλοπραγμοσύνην τὴν τούτου καὶ τὴν ἀφορμήν, ἥπερ ἰσχυρὸν ποιεῖ καὶ φοβερὸν τὸν κατάπτυστον τουτονί.
§. 139. τοιοῦτοί τινές εἰσι μισθοφόροι περὶ αὐτόν, καὶ πρὸς ἔθ᾽ ἕτεροι τούτοις, μαρτύρων συνεστῶσ᾽ ἑταιρεία, φανερῶς μὲν οὐκ ἐνοχλούντων ὑμῖν σιγῇ δὲ τὰ ψευδῆ ῥᾷστ᾽ ἐπινευόντων. οὓς μὰ τοὺς θεοὺς οὐδὲν ὠφελεῖσθαι νομίζω παρὰ τούτου. ἀλλὰ δεινοί τινές εἰσιν, ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι, φθείρεσθαι πρὸς τοὺς πλουσίους καὶ παρεῖναι καὶ μαρτυρεῖν. πάντα δὲ ταῦτ᾽οἶμαι, φοβέρά ἐστὶ τῶν ἄλλων ὑμῶν ἑκάστῳ καθ᾽ἑαυτὸν ὅπως δύναται ζῶντι.
Zestawione tu ustępy również pochodzą z części mowy zakwestyonowanej przedtem przy rozbiorze mowy.
Nie mniej rażącem jest powtórzenie wezwania, by połączonémi siłami starali się obywatele zwalczyć swego wspólnego wroga w dwóch bezpośrednio po sobie następujących ustępach, mianowicie:
§. 140. οὗπερ εἵνεκα συλλέγεσθ᾽ὑμεῖς, ἵνα, ὧν καθ᾽ἕν᾽ ἐστὶν ἕκαστος ὑμῶν ἐλάττων, ἢ φίλοις ἢ τοῖς οὖσιν ἢ τῶν ἄλλων τινί, τούτων συλλεγέντες ἑκάστου κρείττους τε γίγνησθε καὶ παύητε τὴν ὕβριν.
§. 142. εἰ γὰρ τηλικοῦτός τίς ἐστιν ὥστε τοιαῦτα ποιῶν δύνασθαι καθ᾽ἕν᾽ ἕκαστον ἀποστερεῖν τοῦ δίκης παρ᾽ αὐτοῦ τυχεῖν, κοινῇ νῦν ἐπειδήπερ εἴληπται, πᾶσιν ὑπὲρ ἁπάντων ἐστὶ τιμωρητέος ὡς κοινὸς ἐχθρὸς τῇ πολιτείᾳ.
Kilkakrotnie wracają również ustępy, którymi Demostenes stara się odsądzić Midyasza od prawa do wszelkiej litości. Do takich należy powtarzanie ustępu malującego niesłychaną butę i dumę Midyasza jak:
§. 185. άλλος οὑτοσί τις ἀναιδὴς καὶ πολλοὺς ὑβρίζων καὶ τοὺς μὲν πτωχούς, τοὺς δὲ καθάρματα, τοὺς δ᾽οὐδέν ὑπολαμβάνων είναι
§. 211. οὐδὲν δεινὸν οὐδ᾽ ἐλεινὸν Μειδίας πείσεται ἂν ἴσα κτήσηται τοῖς πολλοῖς ὑμῶν, οὓς νῦν ὑβρίζει καὶ πτωχοὺς ἀποκαλεῖ κ. τ. λ.
por. §. 101. οὐδένα οὔτ᾽ἐλεῶν οὔθ᾽ὅλως ἄνθρωπον ἡγούμενος.
W związku z poprzednimi ustępami pozostaje ciągłe nawoływanie na sędziów, by przy wymiarze sprawiedliwości nie mieli żadnych względów na a) bogactwa Midyasza ani na pokorne jego zachowanie się, które niech raczéj porównają z poprzednią jego zuchwałością, b) na prośby jego dzieci i płacz, c) na prośby bogaczy. Wzmianka o tem wraca kilkakrotnie w mowie, jak to z porównania zestawionych ustępów można się przekonać:
a) 98. άλλ᾽ὅτι πλούσιός ἐστι. ἀλλὰ τοῦτό γε τῆς ὕβρεως αὐτοῦ σχεδὸν αἴτιον εὑρήσετ᾽ὄν, ὥστ᾽ ἀφελεῖν τὴν ἀφορμήν δι᾽ἣν ὑβρίζει προσήκει μᾶλλον, ἢ σῶσαι διὰ ταύτην τὸ γὰρ χρημάτων πολλῶν θρασὺν καὶ βδελυρὸν καὶ τοιοῦτον ἄνθρωπον ἐᾶν εἶναι κύριον ἀφορμήν ἐστιν ἐφ᾽ ὑμᾶς αὐτοὺς δεδωκέναι.
100. τίς οὖν ὑβρίζων παύσεται καὶ δι᾽ἃ ταῦτα ποιεῖ χρήματα ἀφαιρεθήσεται εἰ τοῦτον ὥσπερ δεινὰ πάσχοντ᾽ ἐλεήσετε; εἰ δέ τις πένης μηδὲν ἠδικηκὼς ταῖς ἐσχάταις συμφοραῖς ἀδίκως ὑπὸ τούτου περιπέπτωκε, τούτῳ δ᾽οὐδὲ συνοργισθήσεσθε; μηδαμῶς οὐδεὶς γάρ ἐστι δίκαιος τυγχάνειν ἐλέου τῶν μηδέν᾽ ἐλεούντων οὐδὲ συγγνώμης τῶν ἀσυγγνωμόνων.
por. 106. τίνος συγγνώμης ἢ τίνος ἐλέου δικαίως τεύξεται παρ᾽ ὑμῶν;
183. Μὴ τοίνυν αὐτοὶ καθ᾽ ὑμῶν αὐτῶν δεῖγμα τοιοῦτον ἐξενέγκητε, ἄνδρες Ἀθηναῖοι, ὡς ἄρ᾽ὑμεῖς, ἂν μὲν τῶν μετρίων τινὰ καὶ δημοτικῶν λάβηθ᾽ὁτιοῦν ἀδικοῦντα οὔτ᾽ἐλεήσετ᾽ε; οὔτ᾽ἀφήσετε ἀλλ᾽ἀποκτενεῖτε ἢ ἀτιμώσετε έἂν δὲ πλούσιος ὤν τις ὑβρίζῃ συγγνώμην ἕξετε.
Porównuje obecne zachowanie Midyasza z jego dawnem:
§. 186. Εἰ δ᾽ἐπιστάμενος μέτριον παρέχειν έαὑτὸν ὅταν βούληται ή τὸύτον τόν τρόπον, εὔδηλον δή που τοῦθ᾽ὅτι καὶ νῦν ἂν διακρούσηται πάλιν αὐτὸς ἐκεῖνος ὃν ὑμεῖς ἴστε, γενήσεται.
por. 99. πού ληφθήσεται νύν έάν διακρούσηται
§. 204. δεῖ τοίνυν, ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι, οὕτω νῦν, ὅταν ἐξαπατῶν καὶ φενακίζων ὀδύρηται καὶ κλάίῃ καὶ δέηται, ταῦθ᾽ ὑποβάλλειν αὐτῷ τοιοῦτος γὰρ εἶ, Μειδία ὑβριστὴς γὰρ εἶ κ. τ. λ.
W innym związku użyta ta sama myśl w §. 128. εἰ μὲν τοίνυν ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι σώφρονα καὶ μέτριον πρὸς τἄλλα παρεσχηκὼς αὑτὸν Μειδίας καὶ μηδένα τῶν ἄλλων πολιτῶν ἠδικηκὼς εἰς ἔμέ ἀσελγὴς μόνον οὕτω καὶ βίαιος ἐγεγόνει, πρῶτον μὲν ἔγωγ᾽ ἀτύχημ᾽ἂν ἐμαυτοῦ τοῦθ᾽ἡγούμην.
która jest prawie dosłowném powtórzeniem §. 186.
b) Wzmianka o dzieciach wraca dwukrotnie, mianowicie: w §. 99. παιδία γὰρ παραστήσεται καὶ κλαήσει καὶ τούτοις αὑτὸν ἐξαιτήσεται
§. 186. οἶδα τοίνυν ὅτι τὰ παιδί᾽ἔχων ὀδυρεῖται καὶ πολλοὺς λόγους καὶ ταπεινοὺς ἐρεῖ δακρύων καὶ ὡς ἐλεεινότατον ποιῶν ἑαυτόν.
c) Prawie dosłownie wraca również wzmianka o prośbach bogaczy, którzy będą się za nim wstawiali, i to w ustępach z sobą bezpośrednio się stykających jakoto:
§ 208. πέπυσμαι τοίνυν καὶ Φιλιππίδην καὶ Μνησαρχίδην καὶ Διότιμον τὸν Εὐωνυμέα καὶ τοιούτους τινὰς πλουσίους καὶ τριηράρχους ἐξαιτήσεσθαι καὶ λιπαρήσειν παρ᾽ὑμῶν αὐτόν, αὑτοῖς ἀξιοῦντας δοθῆναι τὴν χάριν ταύτην.
§. 123. Πλούσιοι πολλοί συνεστηκότες, ώ άνδρες Άθηναίοι, τό δοκείν τινές είναι προσειληφότες ύμών παρίασι δεησόμενοι.
Już przy rozbiorze mowy zaznaczyłem też wątpliwości swoje co do tych ustępów.
Zanim przejdę do dwóch większych ustępów, które prawie dosłownie powtarzają się, na czem opierały się dotąd prawie wyłącznie wszelkie przypuszczenia co do brakującego mowie wykończenia, zestawię tu jeszcze kilka rażących powtarzań, chociaż są mniejszej wagi. Do takich zaliczę rażący wybieg, jakim Demostenes usuwa zarzuty przeciwnika w §. 28. ἀλλ᾽ὡς οὐ πεποίηκεν, ἃ κατηγόρηκα ἢ πεποιηκὼς οὐ περὶ τὴν ἑορτὴν ἀδικεῖ, τοῦτο δεικνύτω.
Wraca on prawie w tych samych słowach w §. 142: προσήκειν μέντοι τούτῳ μὴ ταῦτα λέγειν ἡγοῦμαι νυνί ἀλλ᾽ὡς οὐ πεποίηκέ τι τούτων, ὧν αὐτοῦ κατηγόρηκα διδάσκειν. κ. τ. λ. jakby mowca nie chciał lub nie umiał zbić podniesionych zarzutów.
Mniejszéj wagi jest téż powtórzenie tej samej myśli w następujących ustępach:
§. 16. τὴν γὰρ ἐσθῆτα τὴν ἱεράν (ἱερὰν γὰρ ἔγωγε νομίζω πᾶσαν ὅσην ἄν τις ενεκα τῆς ἑορτῆς παρασκευάσηται, τέως ἂν χρησθῇ... ἐπεβούλευσεν... διαφθεῖραί
por. z §. 26. ὅ τε γὰρ χορὸς ἦν τῆς πόλεως, ἥ τ᾽ἐσθὴς τῆς ἑορτῆς εἵνεκα πᾶσα παρεσκευάζετο. –
§. 83. ἄνθρωπος πένης μέν τις καὶ ἀπράγμων, ἄλλως δ᾽ οὐ πονηρός ἀλλὰ καὶ πάνυ χρηστός
por. §. 95. οὗτος, ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι, πένης μὲν ἴσως ἐστίν, οὐ πονηρὸς δέ γε. –
§. 90. δραχμήν δ ούδέπω μίαν έκτέτικεν.
por. §. 91. τὴν καταδίκην ἐκτέτεικε, δι᾽ἣν τὸν ἄνθρωπον ἀπώλεσεν; οὐδὲ χαλκοῦν οὐδέπω καὶ τήμερον. –
§. 102. τόν κονιορτόν Εύκτήμονα
por. §. 139. Εὐκτήμων ὁ κονιορτός.
Porównawszy tyle powtórzonych ustępów, przechodzimy obecnie do porównania ustępów §. 101. i 184–185, na których wyłącznie opierając się, dawni i nowsi krytycy odmawiali mowie wykończenia. Zawierają bowiem dosłowne powtórzenie tego samego porównania uczynków Midyasza z έρανοι, jak to zestawienie ich i porównanie wykazuje: 101. To powtórzenie prawie dosłowne jest tem bardziej rażącem, że ani na jednem ani na drugiem miejscu nie zupełnie wynika z toku rzeczy, jak to już przy rozbiorze mowy zauważyłem. W §. 99–101. έλέου έκβολή wydaje się w połowie mowy za wczesną, choćby tylko nawiązaną była do przytoczonego wypadku, w §. 184–5. zaś brak jej wszelkiego połączenia z poprzednim i następnym ustępem. Przytoczywszy bowiem w poprzednim ustępie przykłady surowej kary, jaką Ateńczycy wymierzali za najlżejsze przekroczenie praw, zapewniających spokój powszechny podczas uroczystych świąt, mowca jakby zmierzając już ku zakończeniu mowy, oświadcza: ταύτ είπών έτι καί βραχέα περί τούτου διαλεχθείς καταβήσομαι κ. τ. λ.; poczem przytacza to porównanie, użyte już poprzednio w §. 101. U scholiasty trudno szukać wyjaśnienia, bo znajdziemy jedynie stereotypową odpowiedź, o której poprzednio nadmieniliśmy. Focyusz oparł zdaje się na tem powtórzeniu swój sąd o mowie, przytoczony wyżej. Spalding idzie za zdaniem Taylora, że mowca pozostawił obydwie recenzye nie rozstrzygając, na którem miejscu jest odpowiedniejszą[87]. Tego samego zdania są Boeckh[88], Weil[89] i inni. Nie wystarcza jednak takie wyjaśnienie Spenglowi[90]. Hauptowi zaś wydało się uwłaczającem sławie mistrza. Ponieważ następujący ustęp §§. 189–190. zawiera wzmiankę o politycznej działalności mowcy, której tenże zdaniem jego miał wszelkie powody unikać, uważa Haupt ustęp §. 183–190 za interpolacyę[91]. Przeciw temu przypuszczeniu wystąpił Schäfer[92], podnosząc słusznie, że niczem tu nie zdradza się obca ręka. Że brak mu połączenia, nie dowodzi jeszcze interpolacyi, bo w tym razie ileż ustępów w tej mowie wypadłoby nam uważać za interpolacyę? Uwłaczającą byłaby taka chwiejność dla mowcy, gdyby mowę był sam wydał. Rozbiór mowy, zestawienie powtarzanych miejsc, wszystko zdaje się przemawiać za tém, że nie dokonała wydania ręka, któraby luki wypełnić, kilkakrotne recenzye usunąć zdołała. I w tem powtórzeniu mamy tu jedynie do czynienia z podwójną redakcyą, gdyż nie samo porównanie jest tu tylko powtórzone, lecz pojedyńcze myśli w tym ustępie i następującym wracają choć w odmiennej szacie i w odmiennym porządku, o czem rzut oka na zestawione przedtem powtarzania nas przekonuje[93]. Że jednak mowca nie rozstrzygnął, na którem miejscu ma pozostać jedna z tych redakcyj, to nie dowodem nieudolności mistrza, lecz chyba braku rewizyi przed wydaniem mowy.
Na przytoczonym ustępie zamykamy szereg powtórzonych ustępów. Przy porównywaniu ich uderzyć nas muszą dwie rzeczy na pierwszy rzut oka: 1) że powtarzają się przeważnie te ustępy, w których mowca stara się w najgorszem świetle przedstawić Midyasza, którymi spodziewał się albo nienawiść ku niemu podsycić albo od wszelkiego prawa do litości odsądzić go, 2) że pomijając już wstępną część mowy od §. 1–21 i końcową od 175—227 – dostarczyły najwięcej powtórzonych miejsc ustępy, które już przy rozbiorze mowy co do jednolitości swej wydały nam się podejrzanymi. Pierwsze spostrzeżenie nasuwa nam myśl, że mowca z nadzwyczajną starannością opracował ustępy wspomniane po kilka razy, celem usunięcia wszelkiej litości dla przeciwnika, że nie znajdował żadnego wyrażenia dosyć silnem dla napiętnowania go. Wskutek tego pozostały ślady tych kilkakrotnych recenzyj w powtarzaniach, które mowca wydając sam mowę zdołałby z łatwością usunąć, lecz nikt inny. Drugie spostrzeżenie potwierdza uwagi moje wypowiedziane już przy rozbiorze mowy co do kilkakrotnych recenzyj w §§. 76–101 i 102–125. jakoteż co do końcowej części mowy od 175 227.
Brakowi wykończenia i ostatecznego zredagowania mowy wypadnie nam również przypisać trudności, jakie znajdujemy przy wyjaśnieniu ustępów i zdań, które niżej przytoczymy, z powodu braku precyzyi w wyrażeniu.
Do takich należy w §. 3. έπειδή τις είσάγει, πάρειμι. Zapytujemy z zdziwieniem, czy mowca mógł być w wątpliwości co do osoby wytaczającego sprawę? Westerman starał się przez skreślenie τις usunąć tę trudność; lecz to zbyteczne, gdyż mowca dodaje tu τις w znaczeniu, gdy wreszcie ktoś się znajdzie, by naznaczyć termin do rozprawy[94]. Nieraz bowiem zdarzało się że tesmoteci ociągali się z wyznaczeniem terminu do rozprawy[95].
Bardziej zawiłą jest sprawa ze względów prawniczych z wyjaśnieniem ustępu 25.: έστι δὲ πρῶτον μὲν ἐκεῖν᾽ οὐκ ἄδηλος ἐρῶν ἐξ ὧν ἰδίᾳ πρός τινας αὐτὸς διεξιὼν ἀπηγγέλλετό μοι, ὡς εἴπερ ἀληθῶς ἐπεπόνθειν ταῦθ᾽ἃ λέγω, δίκας ἰδίας μοι προσῆκεν αὐτῷ λαχεῖν, τῶν μὲν ἱματίων καὶ τῶν χρυσῶν στεφάνων τῆς διαφθορᾶς καὶ τῆς περὶ τὸν χορὸν πάσης ἐπηρείας, βλάβης, ὧς δ᾽εἰς τὸ σῶμ᾽ ὑβρίσθαι φημί, ὕβρεως οὐ μὰ Δί᾽οὐχὶ δημοσίᾳ κρίνειν αὐτὸν καὶ τίμημ᾽ἐπάγειν ὅ τι χρὴ παθεῖν ἢ ἀποτεῖσαι.
Sposób, w jaki tu odróżnia mowca skargę έπηρείας, βλάβης, ύβρεως od δημοσία κρίνειν stoi w sprzeczności z naszemi wiadomościami o sądownictwie ateńskiem. I niżej w §. 28. wraca do tego samego μὴ δέ τοῦτο λέγειν αὐτὸν ἐᾶτε, ὅτι καὶ δίκας ἰδίας δίδωσιν ὁ νόμος μοι καὶ γραφὴν ὕβρεως zaznaczając καὶ τοῦτον εἱλόμην τὸν ἀγῶν᾽ἀφ᾽οὗ μηδὲν ἔστι λῆμμα λαβεῖν. To zaś było jedynie możliwem przy δίκη δημοσία czyli γραφή. W §. 25. jednak zaliczył do δίκαι ίδίαι i ύβρις, choć należała ona do γραφαί, przeciwstawiając jej δημοσία κρίνειν, z czego zdawałoby się wynikać przypuszczenie, że nie pociągała za sobą żadnego τίμημα[96]. Buttmann (syn) wyjaśnia to miejsce przyjmując wymienione tamże βλάβη, έπήρεια za δίκαι ίδίαι a ύβρις jako γραφή ίδία. Demostenes bowiem, zdaniem jego, nie skarzy Midyasza ani o βλάβη ani o ύβρις, lecz o naruszenie spokoju publicznego, i to rozumie zapewne Demostenes pod δημοσία κρίνειν[97]. Dindorf[98] i Böckh[99] odnosili słowa δημοσία κρίνειν do proboli. Przeciw temu twierdzeniu wystąpił K. Fr. Hermann[100], utrzymując, że przy proboli nie stawiał oskarzyciel τίμηνα. Uważał on słowa ού μά Δίούχί δημοσία κρίνειν za parentezę, – a więc słowa ών δείς τό σώμα ύβρίσθαι φημί ύβρεως za łączące się bezpośrednio z καί τίμημ έπαγειν ότι χρή παθίν ή άποτίσαι. Bake[101] przesuwa więc te ostatnie po ύβρεως, a parentezę stawia na końcu zdania. Weil[102] wskazując na mowę de cor. 210., gdzie mowca przeciwstawia podobnie jak tutaj δίκαι ίδίαι i δημοσίαι, rozumiejąc pod ostatniemi sprawy polityczne, sądzi, że i przytoczony tu zarzut spotyka go za to, że uczynił swą sprawę polityczną. Zdanie to ma wiele za sobą, gdyż wytoczywszy sprawę swą przy proboli, uczynił ją tem samem δημοσία. Że mowca jednak zalicza ύβρις do takich zbrodni, które nie pociągają za sobą τίμημα, pozostanie zawsze rażącem. Powikłanie pojęć sprzecznych, wciąganie ich w jedną kategoryę świadczy tak tu jak i w §. 28. o braku ostatniej redakcyi, gdyż trudno przypuścić, by w wydanej przez Demostenesa mowie znalazły się twierdzenia sprzeczne z istniejącemi ustawami i prawami krajowemi.
Za daleko jednak posuwają się scholiaści uważając za niejasny ustęp o Eutynosie i Sofilosie w §. 70. Gdyż co do osoby zabitego nie może istnieć żadna wątpliwość. Był nim Sofilos a nie, jak scholiasta sądzi, Eutynos. Jednak wyrażeniu w tym ustępie, jakoteż w następujących ustępach, które tu przytaczam jako niejasne:
89. συνέβη δέ ύπερημέρω γενομένω λαθείν αύτω διά τό άδικηθήναι
100. τίς ούν ύβριζων παύσεται καί διά ταύτα ποιεί χρήματα άφαιρεθήσεται 149. τάς άπορρήτους ώσπερ έν τραγωδία τούτου γονάς. brak w każdym razie precyzyi, co nas skazuje na odgadywanie zawartej w nich myśli. I w innych ustępach rażą nas zdania miejscami urywane, jakby mowca lękał się lub nie chciał wszystkiego, co wie, przytoczyć, lecz kazał się reszty domyśleć że przytoczę tylko w §. 16. καὶ διέφθειρεν οὐ μέντοι πᾶσάν γε οὐ γὰρ ἐδυνήθη
§. 199. τίς ἐστιν ὅστις καταχειροτονηθὲν αὐτοῦ καὶ ταῦτ᾽ἀσεβεῖν περὶ τὴν ἑορτήν, εἰ καὶ μηδεὶς ἄλλος ἐπῆν ἀγὼν ἔτι μηδὲ κίνδυνος οὐκ ἂν ἐπ αὐτῷ τούτῳ κατέδυ κ. τ. λ.
Gorliwość zawiodła jednak scholiastów zadaleko stanowczo, gdy zakwestyonowali ze względów prawniczych wezwanie Stratona, by jawił się w sądzie, gdyż jako co nie posiadał praw obywatelskich. Przeoczyli bowiem, że mowca każę mu wprawdzie wystąpić lecz nie przemawiać. Zresztą jak Schäfer podnosi, nie mógł mowca nawet w koncepcie mowy umieścić czegoś takiego, czegoby nie dopuszczały istniejące prawa.
Pozostaje mi jeszcze kilku słowy wspomnieć o świadectwach i prawach, których użył mowca dla poparcia swej sprawy.
Brak związku a często nawet sprzeczność z tekstem mowy zdają się najwymowniej świadczyć, że nie powstały równocześnie, lecz są dziełem późniejszej ręki. Nie wynika z tego bynajmniej, by zaraz wszystkie jako nie autentyczne odrzucić. Nie zawsze bowiem są one jedynie wymysłem kopistów, jak twierdzi Westermann[103], lecz często opierają się na źródłach, które obecnie są nam niedostępne. Pomijam jednak tę kwestye, gdyż przechodziłaby rozmiary niniejszej pracy. Chodzi mi bowiem tylko o zaznaczenie braku związku, jaki niejednokrotnie zachodzi między tekstem mowy a prawem lub świadectwem
Pewna sprzeczność zachodzi już między prawem o proboli w §. 8 i tekstem mowy[104], ponieważ prawo wymienia jako przewodniczących przy proboli prytanów, tekst mowy §. 9. proedroj. Zdaje się prawo ma na myśli dawniejszy, mowa nowszy podział Rady. Pozostaje ono zresztą w ścisłym związku z tekstem podobnie jak i prawo Euegorosa w §. 10[105]. Prawo o ύβρις w §. 47. łącząc się również ściśle z tekstem, ma podobnie jak poprzednie wszelkie pozory autentyczności[106]. W ścisłym związku z mową pozostają i przytoczone w mowie §. 52 i 53 wyrocznie, w luźnym prawo o przekupstwie w §. 113. Sprzecznem zaś jest prawo w §. 94., gdzie mowa o dietetach wybranych przez strony procesujące się, a nie o publicznych, jakim był Straton wspomniany w mowie. Chociaż więc prawa przytoczone w mowie w ogóle ściśle łączą się z tekstem, nie można tego zawsze twierdzić o świadectwach. Według zdania Weila[107], jeśli świadectwo zgadza się zupełnie z tekstem, nic nie przeszkadza, by je uważać za autentyczne, podejrzanem zaś staje się, w miarę oddalania się od tekstu. Z tego punktu wychodząc uważa Weil świadectwo złotnika w §. 22. za sprzeczne z twierdzeniami mowcy. Podobnie też w §. 82 i 93. świadectwa wydają mi się bardzo podejrzane. Świadectwo w §. 107. wydaje mi się na niestosownem miejscu. Świadectwa w §. 121 i 168 wzięto prawie dosłownie z tekstu. Brak wypełnienia po lemma w §. 119. i 174. – I pod tym względem należy zaznaczyć pewną niedbałość w mowie, która oczywiście nie pochodzi ze strony mowcy lecz wydawców. W rękopisach wskazuje nadto cały szereg (obeli) znaków krytycznych, że nie zgadzały się one z sobą nawzajem. Z tego wnosi Blass, że archetypus ich zawierał dodatki i pokreślone miejsca, wskutek czego nie wszystkie rękopisy przyjęły jeden i ten sam tekst. W jednych wypadły pewne ustępy, które znajdowały się w drugich.


Nie może więc ulegać żadnej wątpliwości, że mowa przez mowcę nie została wydaną. Świadczy o tém ta okoliczność, że byłoby to naruszeniem układu z Midyaszem nawet w tym wypadku, gdyby mowca wydaniem jej chciał się usprawiedliwić w obec współobywateli, jak utrzymuje Haupt[108]. Przeciw temu przemawiają w drugim rzędzie niedostatki, których cały szereg w toku pracy wymieniliśmy. Nie tylko bowiem pojedyńczym ustępom brak wykończenia, lecz także w samym układzie spotykamy usterki, brak połączenia, luki, o których trudno przypuścić, że uszły uwagi mowcy przy wydawaniu mowy. Myśli i wyrazy raz wypowiedziane wracają w tych samych słowach lub nieco odmiennie.
Koniec mowy znajdujący się w chaotycznym nieładzie, wygląda raczej na szkic, niż na opracowaną mowę. Wszystko to razem zdaje się przemawiać za tem, że mowca koncept mowy napisał w pierwszem uniesieniu, jednak już po proboli. Ustępy zaś niektóre szczególnie zaś te, którymi mógł podsycić gniew i oburzenie ludu przeciw Midyaszowi, przerabiał, uzupełniając dodatkami niejednokrotnie nowymi. Cały szereg tych dodatków, uzupełniających części mowy już traktowane poprzednio, znalazł się na końcu rękopisu czyli raczej konceptu. Wydawca zaś a był nim zapewne Demochares[109], krewny mowcy nie umiał, i nie zdołał usunąć tych niedostatków, które obecnie tak dotkliwie dają się uczuć w mowie. Mógł je tylko sam mowca usunąć, gdyż on jedynie zdołałby był kilkakrotne recenzye pojedyńczych ustępów pousuwać lub zlać w jedną całość, on jeden mógł spoić ścisłej część mowy od §. 175-227. Nie doprowadzą zaś do tego żadne kombinacye ani próby nowszych filologów, którzy wszystkie siły wytężają, by w mowie tej, z innych względów zasługującej na uznanie, wprowadzić ład. Pierwszy usiłował tego dokonać Spengel[110]. Połączył więc ustępy §. 1–6 z §. 42—127 jako traktujące o τάά μέν είς έμέ καί τούς φυλέτας ήσελγημένα, przerzucił zaś §§ 23–41. za §. 127. Sądzi bowiem, że mowa była zupełnie opracowaną lecz jedna część mowy już dosyć wcześnie zaginęła. Wystąpił przeciw temu Nitsche[111], który jednak nie umiał oprzeć się tej samej pokusie. Usiłował on też usunąć braki w mowie przez przestawienie części źle z sobą połączonych, że przytoczę tylko jako przykład przesunięcie porównania Midyasza z Alcybiadesem (143-150) aż za §. 170. lub §. 182 od słów ύμείς δ άνδρες Άθηναίοι aż do słów w §. 183 διαπράττεται za §. 204. Jednemu i drugiemu da się, jednak wiele zarzucić. Wachendorf[112] starał się również tymi gwałtownymi środkami usunąć braki zachodzące w mowie, usiłując części należące do mowy mianej przy proboli, oddzielić od części należących do mowy wygotowanej na rozprawę sądową, gdyż ze zlania się obydwóch mów powstała, jego zdaniem, obecna mowa. Przeciw temu gwałtownemu rozrywaniu jej wystąpił Bastgen[113]. Jednak jego usiłowania, by nadać mowie kształt, jakiby była przybrała po wykończeniu, wykazują zdaniem Blassa również wiele luk w mowie. Usiłowania ich muszą pozostać bezowocnemi, gdyż braki te nie są przypadkowymi, lecz stanowią wadę organiczną mowy. Nie zdoła zaś usunąć jej żadna operacya.
Mimo jednak niedostatków, jakie wykazaliśmy w toku niniejszej pracy, nie możemy pomijać milczeniem i zalet mowy, dla których starożytni retorowie nie wahali się jej stawiać w rzędzie najlepszych mów Demostenesa. Jeżeli bowiem połączenie i układ mowy w całości pozostawia wiele do życzenia, to nie można tego twierdzić o pojedyńczych ustępach. Refutatio i argumentatio zlały się w niej w jedną całość. Odpierając zarzuty przeciwnika wymierzone przeciw sobie, godzi mowca weń z podwójną siłą. W mowie przeważa w ogóle nastrój patetyczny, wśród którego część pragmatyczna służy jedynie do wysnucia dalszych wywodów i dowodów, które stanowią niejako główny nerw całej mowy, przekonywając słuchaczy i porywając ich. Przeplatane retorycznemi figurami i tropami nie nużą też wcale, lecz owszem zyskują większą siłę. Gdzie zaś uwaga słuchaczy mogłaby osłabnąć, zręcznie wplata mowca przykłady z codziennego życia. Pod względem stylistycznym przedstawia mowa rownież największą rozmaitość. Zdania ciężkie, poważne, przeplatają zdania lekkie i pojedyńcze stosownie do nastroju mowcy. Szlachetne oburzenie i zapał[114] równoważy piękność i plastyczność w opowiadaniu[115]. Wśród nich przebija się gryząca ironia i szyderczy ton, w jakim przedstawia mowca postępywanie Midyasza, parodyując jego własne słowa[116]. Mowa zyskuje przez to i dramatyczne życie, przypominając miejscami starą komedyę attycką. Nienawiść, jaką tchnie każde słowo wypowiedziane w tej mowie, świadezy, jak głęboko uczuł mwea doznaną zniewagę. Nie przeczy on sam, że starannie przygotował mowę przeciw Midyaszowi. Z każdego zdania my to widzimy, że γεγραφέναι μέντοι τόν λόγον Μειδίαν ό γάρ τά έργα παρεσχηκώς περί ών είσίν οί λόγοι.





  1. cf. Luciani Jov. confut. e. 16 Μειδίας ό ύβριστής, idem Jov. trag. c. 48 έν όσοις δέ άγαθοίς Καλλίας καί Σαρδανάπαλλος ύπερτρυφώντες καί τών ύφ αύτοίς καταπτύοντες
  2. Wspominają o nim Böckh. Urkunden über d. att. Seewesen. 240. 491. 517. – Demosth. or. adv. Polyclem 52. in Aphob. II. 17. Mid. 80.
  3. 3) Dem. Mid. 157.
  4. C. Fr. Hermann de Midia Anagyrasio. Ind. schol. in Acad. Georgia Aug. Gottingae 1851/2 pg. 4. A. Schäfer Demosthenes u seine Zeit. t. II. str. 81. – Dem. Mid. 167.
  5. Dem. Mid. 158.
  6. ibid. 133.
  7. ibid. 158. por. C. Fr. Hermann l. c. str. 5.
  8. ibid. 133.
  9. ibid. 201.
  10. Dem. Mid. 153. 203.
  11. ibid. 135. 137. 149.
  12. ibid. 148. cf. Dem. adv. Androt. 10. Μειδίου κατηγορούτος τής βουλής καί άλλων τινών άναπηδώντες οί βουλευταί έδέοντο μή σφάς άφελέσθαι τήν δωρεάν.
  13. ibid. 171.
  14. Aeschin. adv. Ctesiph. 115. έπί γάρ Θεοφράστου άρχοντος πυλαγόρους ύμείς είλεσθε Μειδίαν τε έκείνον τόν Άναγυράσιον, όν έβουλόμην άν πολλών έκεκα ζήν.
  15. Dem. Mid. 2. 20. 209.
  16. ibid. 205 206. – por. A. Westermann De litibus quas Demosthenes oravit ipse. Lips. 1831. pag 20 sqq. K. Fr. Hermann l. c. pag. 6.
  17. Curtius Gr. Gesch. III. str. 590 sqq.. Schäfer l. c. II. str. 73. Hermann l. c. str. 8. Dem. Phil. I. 37 (i schol. Aug.) Plutarch. Phoc. c. 12. 14.
  18. Dem. Mid. 110. 200.
  19. ibid. 200.
  20. Dem. in Aristocr. 30. sqq.
  21. Dem. de pace 5. ήνίκα, έπειθόν τινες ύμών τών έν Εύβοία πραγμάτων ταραττομένων, βοηθείν Πλουτάρχω καί πόλεμον άδοξον καί δαπανηρόν άρασθαι πρώτος καί μόνος παρελθών άντείπον καί μόνον ού διεσπάσθην ύπό τών έπί μικροίς λήμμασι καί μεγάλα ύμάς άμαρτάνειν πεισάντων.
  22. Czas wyprawy eubejskiej związany tak ściśle z mową Demostenesa przeciw Midyaszowi był przedmiotem wielu badań Boeckh. Von den Zeitverhältnissen der Demosth. Rede g. Meidias. Kl. S shrif. t. 5 kladzie wyprawę na Ol. 106. r. 2. por. Benseler Demosthenes Rede g. Meidias Lipsk 1860. Przedm. str 30. Datę Dyonizyusza, który ją umieszcza w Ol. 107. r. 2. stwierdzają Böhnecke, Forschungen 1841. str. 181 sqq. Dr. O. Haupt. Ueber die Midiana des Demosthenes. Posen 1857 str. 8. Przyjmując w zasadzie zdanie Böhneckego K. Fr. Hermann l. c. str. 14. różni się od niego w rozkładzie wypadków wspomnianych w mowie Demost. przeciw Midyaszowi na pojedyńcze lata. Schäfer l. c II str. 110 idzie również za zdaniem Böhneckego odrzucają liczbę lat życia podaną przez Dem. Mid 154. jako nieprawdziwą. Czynią to samo H. Weil Les plaidoyers politiques de Démosthème. Premiére Série. Paris 1879. st. 93. Fr. Blass Attische Beredsamkeit. Lpzg. 1893 III. a. str. 330. Rehdautz Demosth. Ausgewählte Reden I. a. Wstęp str. 142, którzy jednak kładą wyprawę eubejską na r. 348. czas powstania mowy na r. 347. poczem następuje pojednanie się mowcy z. partyą rządzącą w r. 346. Przyjmując chronologię Böckha lub Böhneckego musielibyśmy zarazem twierdzić, że mowca wspomina w mowie wypadki, które zaszły już po jego pojednaniu się z Midyaszem jak Mid. 114. sg. jego wejście do rady i architeorya na Nemejskie uroczystości, co znowu byłoby niemożliwem.
  23. Schäfer l. c. II. str. 75.
  24. Dem. Mid. 110. schol.
  25. Dem Mid. §§. 13-18.
  26. Dem. adv. Neaer. 4 καί μελλόντων ύμών στρατεύεσθαι πανδημέι είς τε Εύβοιαν καί Όλυνθον έγραφε ψήφισμα Άπολλώδορος βουλεύων καί έξήνεγκε προβούλευμα είς τόν δήμον, είτε δοκεί τά περίόντα χρήματα τής διοικήσεως στρατιωτικά είναι είτε θεωρικά κ. τ. λ. por. Dr. O. Haupt. Demosth. Studien str. 44. Ub. d Midiana str. 23. A. Böckh, Staatshaushaltung der Athener I. str. 194. 197. 242.
  27. Schäfer l. c. II. str. 77-79. Böckh. Sth. d. Ath. II. 110–112.
  28. Dem. adv. Neaer. 5. γραψάμενος γάρ παρανόμων τό ψήφισμα Στέφανος ούτοσί καί είοελθών είς τό δικαστήριον... είλε τό ψήφισμα, καί έπειδή περί τού τιμήματος έλάμβανον τήν ψήφον οί δικασταί δεομένων ήμών συγχωρήσαι ούκ ήθελεν άλλά πεντεκαίδεκα ταλάντων έτιμάτο κ. τ. λ.
  29. Schäfer l. c. II. str. 80.
  30. Dem. Mid. 163.
  31. Używano tej formy skargi przeciw potężnym przeciwnikom, których wpływowi mogli sędziowie łatwo ulec, by mieć w wyroku wydanym przez lud już pewne praeiudicium. Sprawa jednak jako res integra przechodziła przed trybunał sędziów, na co zdaje się wskazywać Dem. Mid. 97. 199, 204. 216. 218. 222. por. Meier-Schömann Antiquitates iuris publici graeci 1838. str. 232. Gilbert Handbuch d. griech Staatsalterthümer I. str. 289. Τίμηνα (grzywnę) oznaczał sam trybunał sądowy.
  32. Dem. Mid. 175-180. por. schol. Mid. 10.
  33. ibid. 216. 226.
  34. ibid. 214
  35. ibid 2. 9 28. 120. 199. 217. 227.
  36. Böckh. V. d. Ztverhält. d. Dem. Rede gegen Meidias. Kl. Schr V. str. 162.
  37. Dem. Mid. 2. 197. 198.
  38. ibid. 29 106. 112. 123. 151. 209 219.
  39. ibid 4 40.
  40. ibid. 103. 123. 139.
  41. ibid. 104-106 110 114. 120, 122.
  42. ibid. 116 122.
  43. Aesch. Timarch. 171. sqq. de fals. leg. 166. Dinarch. adv. Dem. 30.
  44. Aesch. Tim. l. c. cf Dem. Mid. 104. (schol.) 122.
  45. Por. Aesch. de f leg. 148 Νικόδημόν τόν Άφιδναίον όν ύστερον μετ Άριστάρχου συναπέκτεινας καί ού καθαρός ών τάς χείρας ών τάς χείρας είς άγοράν έμβάλλεις — Dem. 115. άρ άν, εί γ είχε στιγμήν ή ; Sasemihl. Pr zess Nikodemos (Jahns Jahrb. 91, str. 366) sądzi, że sprawa nie pozostała bez pewnych następstw dla mowcy. Schäfer l. c. II 98 zalicza morderstwo to do kategoryi dozwolonych opierając się na Aristot. Rhet 2, 23 pg. 1397.
  46. Dem. Mid. 100. 106. 112. 137. 205.
  47. ibid. 4. 151. 206.
  48. ibid. 112. 137.
  49. Aesch. Ctesiph. 212. jakoteż 52. Ή ταύτα ήδη τά περί Μειδίαν καί τούς κονδύλους, ούς έλαβεν έν τή όρχήστρα χορηγός ών καί ώς άπέδοτο τριάκοντα μνών άμα τήν τε είς αύτον ύβριν καί τήν τού δήμου καταχειροτονίαν, ήν έν Διονύσου κατεχειρότονησε Μειδίου. Na tém opierają się wiadomości późniejsze o tym wyniku procesu w Vita x oratt. pg. 844 d. Anon. V Dem. pg. 156. Suidas Dem, 3. jak twierdzi Böckh Kl. Schr. V. str., 163. uw. 2.
  50. Plutarch. Vita Dem. 12. (pg. 851.) δήλος δ έστί καί τήν κατά Μειδίου παρασκευασάμενος είπείν δίκην δύο μέν έπί τοίς τριάκοντα γεγονώς έτη, μηδεπω δ έχων ίσχύν έν τή πολιτεία μηδέ δόξαν ό καί μάλιστά μοι δοκεί δείσας έπ άργυρίω καταθέσθαι τήν πρός τόν άνθρωπον έχθράν. Ού γάρ τι γλυκύθυμος άνήρ ήν ούδ άγανοφρων άλλ έντονος καί βίαιος περί τάς άμύνας, όρών δ ού φαύλον ούδέ τής αύτού δυνάμεως έργον, άνδρα καί πλούτω καί λόγω καί φιλοις εύ πεφραγμένον καθελείν, τόν Μειδίαν, ένέδωκε τρίς ύπέρ αύτού δεομένοις, αί δέ τρισχιλιαι καθέαυτάς ούκ άν μοι δοκούσι τήν Δημοσθένους άμβλύναι πικρίαν έλπιξοντος καί δυναμένου περιγένέσθαι.
  51. Dem. Mid. 39-41 175 sqq.
  52. ibid. 4. 40. 151.
  53. ibid. 208. 215.
  54. ibid. 205-206.
  55. ibid. 20 έφ οίς τών πεπονδότων οί μέν ώ άνδρες Άθηναίοι καταδείσαντες τούτον καί τό τούτου θράσος καί τούς περί αύτον έταίρους καί πλούτον καί τάλλα δή όσα πρόσεστι τούτω, ήσυχίαν έσχον, οί δέπιχειρήσαντες δίκην λαμάνειν ούκ ήδυνήθήσαν, είσί δοί διελύσαντο ίσως λυσιτελείν ήγούμενοι.
  56. l. c. III str. 38
  57. por. H. Weil Pl. pol. str. 105. Harangues str. XX. sqq.
  58. Kl. Schr. V. str. 164.
  59. l c. str. 7. uw. 52.
  60. Dem. Mid. 175. Meier-Schöm. der attische Prozess str. 724.
  61. Benseler l. c. Przedm. str. 23.
  62. Uderzającą wydaje mi się analogia, jaka zachodzi między wynikiem procesu Demostenesa a anegdotą opowiedzianą o cyniku Dyogenesie przez Diogen Laërt. VI. 42. άλλά καί Μειδίου κονδυλίσαντος αύτόν καί είπόντος, τρισχίλιαί σοι κείνται έπί τή τραπέζη, τή έξής πυκτικούς λαβών ίμάντας καί καταλοήσας αύτόν έφη τρισχίλιαί σοι κείνται έπί τή τραπέζη κ. τ. λ. (cyt. u Buttmanna Or. in Midiam 1864. praef. XVI). Suma, jaką ofiaruje Midyasz Cynikowi wynosi tyle, ile mowca otrzymał. Czy téż może liczba została oznaczoną według procesu Demostenesa?
  63. Böckh. Kl. Schr. V. str. 164. Według niego Dem. de cor. pag. 200, 24. wspomina o tém, że można było po hypomozyi przeciwnika cofnąć wniosek, przeciw któremu była wniesioną skarga παρανόμον. Nie zachodzi tu jego zdaniem rzecz ta sama lecz podobna. Por. Gilbert l. c. str. 385. Meier-Schöman l. c. 693 sqq. Westermann de litibus. str. 27.
  64. l. c. str. 23.
  65. pg. 121, 20. κατά τούτον γέγραπται τόν άρχοντα καί ό κατά Μειδίου λόγος, όν συνετάξατο μετά τήν καταχειροτονίαν, ήν ό δήμος αύτού κατεχειροτόνησεν, str. 328. uw. 1.
  66. Phot. Bibliotheca. cod. 265 pag. 800 (cyt. u Buttmanna l. c. str. 6). καί ό κατά Μειδίου δέ καί ό κατ Αίσχίνου λόγος αίτίαν έσχε τού μή τήν αύτήν κατά πάντα άρετήν τώ Δημοσθενικώ διασώσασθαι χαρακτήρι, καί γάρ έν τοίς δυσί τούτοις λόγοις έκ διαλειμμάτων τινών ταίς αύταις έννοίαις έπιβάλλων άμιλλάσθαι δοκεί πρός έαυτόν ώσπερ άσκούμενος άλλ ούκ έπ αύτοίς άγωνιζόμενος τοίς έργοις, διό καί τινες έφησαν έκατερον λόγον έν τύποις καταλειφθήναι άλλά μή έκδοσιν διακεκαθάρθαι.
  67. Wraca do tego przytaczając przykłady w 51-69 i §. 175-183.
  68. Stósownie do słów §. 12: βούλομαι δ έκαστον άπ άρχής ών πέπονθα έπιδείξας κ. τ. λ.
  69. Böckh. Kl. Schr. V. str 171. Weil Pl. pol. str. 123. – Ph. Buttmann Or in Midiam. 1864. Exc. III str. 121. – Spengel. Demosthenes Reden. Philologus t. 17 str. 609 sqq. — Blass l. c. 332. Schäfer l. c. III. b. str. 61.
  70. Böckh. l. c. 172. Za zdaniem jego poszli Westermann de litis instrumentis in Dem Midiana str. 8. Schäfer l. c. III. b. 61. Blass l. c. str. 332. Weil. l. c. str. XXI.
  71. l. c. str. 122-124.
  72. l. c. str. 19.
  73. l. c. str. 8.
  74. Dem, Mid. 111. οὐκ ὢν οὔτε τῶν ἐρημοτάτων οὔτε των άπόρων κομιδῇ, οὐκ ἔχω, ὦ ἄνδρες Ἀθηναῖοι ό τί χρὴ ποιῆσαι.
  75. Blass l. c. str. 335. uw. 1 podnosi że w §. 114 πρός έχθρόν ή φίλον dopiero na podstawie następnego opowiadania da się zrozumieć.
  76. Por. §§. 108-110. 112 z §§. 113-123.
  77. Por. w tym względzie połączenie sprawy Stratona z interesem całego ludu w §. 97–98.
  78. Wedle Schäfera l. c. III. b. 62. Przy obecnym stanie mowy nie należy się dziwić, że zdania co do początku epilogu są podzielone. Scholiasta widzi go już w §. 136. Blass w §. 151. Weil w §. 184.
  79. l. c III. b. 62.
  80. l. c. 337. uw. 5.
  81. Przeciwny temu tłumaczeniu Haupt Ueb. d. Mid. 6., gdyż jego zdaniem mowca unikał w mowie wszelkiej wzmianki o swej politycznej działalności. Lecz jeżeli wspomina o politycznej działalności Midyasza (202–204), dlaczegoż nie miał i o swojej własnej wspomnieć? Zresztą ustęp ten sam nie pozwala na inne tłumaczenie.
  82. Schäfer l. c. III. b. str. 62. Blass l. c. str. 337. uw. 7.
  83. Blass l. c. 221. cyt. Theon Progymn. p. 155. sg: ό Δημοσθένης πολλάκις έαυτόν παραφράζει ού μόνον τά έν άλλις λόγοις αύτω είρημένα άλλαχόσε μεταφέρων, άλλά ένί λόγω πολλάκις φαίνεται ταύτά μυριάκις είρηκώς, τή δέ τής έρμηνείας ποικιλία λανθάνει τούς άκούοντας.
  84. Dem. Mid. 1 5 7. 12. 18. 25. 61. 63. 69. 74. 81. 106. 126. 131. 138.
  85. Dem. Mid. 12. 70, 93. 100, 130. 152. (żąda kary śmierci). 98. 106. 124. 211. (żąda konfiskaty dóbr).
  86. Dem. Mid. 30. 35. 45. 57. 76. 106. 125. 177. 188. 220. 222. 224. — Por szczególnie 30. 76. 224.
  87. Dem. Orat. im. Midiam Berol. 1794. Praef. pag. XIX.
  88. Kl. Schr. V. str. 168.
  89. Pl. pol. str. 191.
  90. l. c. str. 608.
  91. Ub. d. Midiana str. 7.
  92. l. c. III. b. str. 62.
  93. Por. Mid. 98. 100. 106 z 183. i 99. z 186
  94. Meier-Schöm. l. c. str. 276
  95. Benseler l. c str. 178. – Por Dem. in Aphob. II. 17. Aristophan. Vespae v. 842.
  96. Meier-Schömann l. c. str. 173 sgg.
  97. Or. in Midiam 1864. Exours. XIV.
  98. Dem. Oratt. ad Mid. pg. 523, 1.
  99. Kl. Schr. V. str. 170.
  100. Symbola de iniuriar. action. Gotting. 1847. pg. 14.
  101. Scholios Hypomnemata Epp. ad. C. Fr. Hermannum Vol. III. pag. 15 sqq.
  102. Pl. pol. pg. 124. adn. 14-15.
  103. De litis instr. qu. exst. in Dem. Mid. Lips. 1844. jakoteż Prüfung sammtlicher in die att. Redner eingelegten Zeugenaus sagen. (Abh. k sächs. Gesell. d. Wissensch. tom I. 1850) str. 64. sqq.
  104. Weil. Pl. pol. str. 117. adn. 18-19.
  105. Foucart. Sur l’ authenticité de la loi d’ Euegoros. O prawie ύβρεως por. Meier-Schömann c. 321 sqq. Aesch. adv. Timarch. 15. Aristit. Probl. XXIX. 16.
  106. Pl. pol. pg. 106.
  107. l. c. III. str. 339.
  108. l. c. str. 7.
  109. U. v. Willamowitz Homerische Untersuchungen str. 309. Blass l. c. str. 65.
  110. Philologus. 17 t. str. 610 sqq.
  111. De traiciendis partibus in Dem. Oratt. diss. Beroll. 1863. Pg. 74. sqq. por. Blass l. c. str. 333 uw. 3.
  112. De Demosthenis Midiana Progr. Neuss 1879. por. Blass. l. c. str. 339. uw. 1.
  113. De Demosthenis Midiana. Münster 1884. por. Blass l. c. str. 339. uw. 1.
  114. Dem. Mid. 2. 7. 69. 104. 119. 194.
  115. ibid. 7. 13. 34. 143. 161.
  116. ibid. 133. 141. 151. 153. 158. 172. 208.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Witołd Barewicz.