O rolnictwie (Chłapowski, 1852)/Rozdział II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dezydery Chłapowski
Tytuł O rolnictwie
Podtytuł Rozdział II
Wydawca Nakładem księgarni J. K. Żupańskiego
Data wyd. 1852
Druk Ludwik Merzbach
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ II.
Uprawa.

a) Narzędzia.
§. 43.

Wydoskonalenie narzędzi rolniczych jest ściśle połączone z polepszeniem gospodarstwa wiejskiego. U nas przecież niedosyć się jeszcze tą prawdą gospodarze przejęli, zwracając za mało uwagi na staranny kształt narzędzi i na ich trwałość. Od pierwszego zależy dobroć uprawy, przez drugą oszczędza się wiele codziennych wydatków, które z częstéj reparacyi powstają. Przekonajmy się więc, jakie narzędzia powinny być w dobrém gospodarstwie.

Pług.
§. 44.

U nas kształt pługa w zaniedbaniu wszędzie pozostaje; jeszcze takim dzisiaj pługiem orzą, jakim niegdyś Rzymianie pola swoje uprawiali. Wywodząc historycznie polepszenie tego narzędzia, dochodzimy, że pług używany w Francyi, w Niemczech i w Wielkopolsce, jest takiéj saméj budowy, jakiéj był pług u Rzymian; co jest dowodem, że wszystkie prawie narody od nich sposób orania przejęły, ale przejęły ślepo naśladując, nie rozumując. W końcu 17go dopiero wieku zaczęli gospodarze w Hollandyi i Brabancyi nad polepszeniem pługa pracować i niektóre w jego składzie poczynili odmiany. Tak poprawiony i nazwany pługiem rotterdamskim przeszedł z Niderlandów do Anglii i Szkocyi. Tutaj nareszcie przez różne z nim czynione zmiany i doświadczenia w tym stopniu jego formę wydoskonalono, iż dzisiejszy skład pługa, podług wyrachowania matematycznego, jest w gospodarstwie poprawném najkorzystniejszy.

§. 45.

Aby pług był dobrym, powinien łączyć w sobie następujące własności:
1) powinien krajać rolę pionowo (prostopadle) do takiéj głębokości, do jakiéj orać chcemy;
2) ukroić potém tęż rolę poziomo w takiéj szerokości, jaką ma być skiba;
3) przewrócić tę skibę, krusząc ją.
Pierwsze uskutecznia krój,
drugie lemiesz (w Poznańskiem zwany łopata),
trzecie odkładnia.
Zadaniem dobrego pługa będzie tedy ścisłe wykonanie tych trzech działań, z użyciem do tego najmniejszéj siły pociągowéj.
Zbyteczną rzeczą byłoby opisywać tu różne lub mało pomiędzy sobą się różniące pługi rozmaitych krajów, ale nadmienić w ogóle nie zaszkodzi niektóre ich podobieństwa pomiędzy sobą. I tak pług francuzki, niemiecki i wielkopolski są z małemi bardzo odmianami podobne sobie. Pług brandenburski tém się tylko od nich różni, że lemiesz jego z trzech szyn żelaznych jest złożony, przez co mniéj kosztuje, a równie służy. Płużyca mazowiecka nie mając kółek, nierównie lżejsza, mniéj siły pociągowéj potrzebuje, i orze się nią tak dobrze, jak poprzedniemi. Socha, która istotnie jest pługiem i którą na Podlasiu tylko i na Litwie orzą, jest z wszystkich dopiero wymienionych niezawodnie najlepsza. Socha kółek nie ma, jest złożona z dwóch tak nazwanych sosników, z których jeden za lemiesz, drugi za odkładnią służy i tak jest wygięty, jak odkładnia u pługa szkockiego. Socha głębiéj orze, jak wielkopolski pług i jak płużyca, lepiéj skibę stawia, i mniéj przytém siły pociągowéj potrzebuje.
Prócz sochy, wszystkie wymienione pługi mają tę wielką wadę, że ich odkładnia prostopadle prawie na lemieszu stoi, przez co skiba ukrojona lemieszem, opór o odkładnią znajduje, to sprawia, że potrzeba więcéj siły pociągowéj; któréjto niedogodności nie doznajemy w sosze, w pługu rotterdamskim, angielskim i szkockim, gdzie odkładnia nie tworząc kąta z lemieszem, jest poniekąd tylko jego przedłużeniem, i przewraca skibę, ale jéj nie popycha.

§. 46.

Opisy szczegółowe, nawet najdokładniejsze, pługów, nigdy tego nie zastąpią,, czego przez naoczne przekonanie się i obejrzenie pługa dopiąć można. Zastanowiwszy się n. p. nad pługiem wielkopolskim, widziemy, że jego odkładnia tworzy z lemieszem (łopatą) kąt, mniéj lub więcéj otwarty, podług mniéj lub więcéj ukośnego położenia odkładni. Na samym zaraz początku orki ten kąt wypełni się ziemią; ta ziemia, dopokąd jéj oracz nie zrzuci, osadzi się na zadniéj części lemiesza i na przedniéj części odkładni tak, że z kąta zrobi powierzchnią wgiętą, to jest: że powierzchnia przedniéj części lemiesza, z powierzchnią téj ziemi, która kąt wypełniła, i powierzchnia tylnéj części odkładni, utworzą wszystkie razem jednę tylko powierzchnią krzywą, po której skiba się snuje i przewraca; ale że snując się natrafia na część powierzchni złożonéj z ziemi, zaciera się o nią. To więc przekonywa nas dostatecznie, że skiba daleko łatwiéjby się snuła, gdyby ta sama powierzchnia była wygiętą, gładką i śliską, jaką znajdujemy w pługu szkockim.
Daleki jestem od zachęcania gospodarzy do nagłego odmienienia swego pługa. Pługiem zwyczajnym można bardzo dobrze i czysto rolę uprawiać, i po nim daleko lepiéj się będzie rodzić, niż po pługu szkockim, gdyby się tym zaraz z początku za nadto głęboko lub niedbale orało.
Ponieważ dzisiaj wielu gospodarzy szczerze się rolnictwu poświęca i czuwa nad niem skrupulatnie, spodziewam się, że się nareszcie o wadach naszego pługa ci i owi przekonają i pomyślą o jego polepszeniu.
Polecam pług szkocki jako najdokładniejszy, w razie jeśli kamieni w polu wcale nie ma, albo téż w małéj bardzo ilości się znajdują. Radzę gospodarzom jednak, nie prędzéj ten pług zaprowadzać na całych swoich gruntach, dopokąd nie będą pewni, że wszędzie sami dopilnować orki potrafią.
Pług szkocki z kółkiem z tylu służącém za płóz, o którym w pierwszém mówiłem wydaniu, nie znalazłem w użyciu tak dokładnym, jak pług dawniéj już używany, dla tego, że z przyczyny tego kółka trzęsie się, nie tak równo orze i trudniejszy do utrzymania w równowadze.
Lubo orzę temi pługami dla zużycia tych które mam, przecież nowych już robić nie każę i nie polecam ich nikomu.
Ale ponieważ doświadczenie mię przekonało, że żadna grundziel, która jest u tych pługów żelazna, nie złamała się, więc u tych dawnych bez kółek każe teraz robić grundziele żelazne, które chociaż droższe, przecież nie łamiąc się tak jak drewniane, są korzystniejsze.
Rysunku pługa szkockiego nie przyłączam, raz, że z rysunku nikt go zrobić nie potrafi, powtóre, że w Poznaniu w kilku sklepach żelaznych już takich pługów dostać gotowych można.

Radło.
§. 47.

Również zbyteczną byłoby rzeczą, radło obszernie opisywać, ponieważ powszechnie jest znaném. Narzędzie do obsypywania ziemniaków także nazywają radłem (obsypywacz).
Radło jest przeznaczone do kruszenia ziemi i do przygotowania jéj pod brony, które po radlonkach daleko dokładniéj wszelkie korzenie chwastów zębami swemi wydobędą.
Radło na mocnych gruntach nie bardzo ziemię porusza; tutaj zamiast radlić, skuteczniéj będzie, podoraną tłustą rolę w poprzek orać, przez co się cała massa ziemi przewróci i skruszy. Gdzie cztero- i sześcio-skibowe zagony są używane, takowe koniecznie radlić trzeba, bo najprzód, trudno takie zagony w poprzek orać, a potém, trzeba całą ich powierzchnię zrównać do siewu. Czyli innemi słowy: gdzie zagony, tam radlić, gdzie składy albo órka równa, tam orać w poprzek wypada.

§. 48.

Są przypadki, w których na składach i orce równéj radła użyć można. Po kilku bowiem orkach i bronowaniach, jeżeli jeszcze pérz drobny w roli pozostanie, to jest taki, który przez orki i brony poprzyrywanym został, wtenczas radło dobre wydobędzie go na wierzch i bronom poda.
Jeżeli zaś długi pérz w roli się znajduje, natenczas dla wychędożenia ziemi trzeba orać, a nie radlić, ponieważ radło długi pérz tylko poprzyrywa, a tém samém go pomnoży; zważając jednak, że orka w poprzek dwa razy tyle pracy przysparza, co radlenie, przeto trzeba zastanowić się dobrze, kiedy pługa a kiedy radła użyć należy, ażeby na próżno roboty sobie nie przyczyniać.

§. 49.

Naszém zwyczajném radłem można także ziemniaki obradlać, jak się zwyczajnie dzieje, lubo obsypywacz, to jest, radło z dwiema odkładniami, daleko lepiéj obsypuje. Jeżeli raz tylko ziemniaki się obradlają, lepiéj będzie użyć do tego obsypywacza; jeźli dwa razy w jednym kierunku, najskuteczniéj będzie pierwszy raz radła, drugi raz obsypywacza użyć.

Brony.
§. 50.

Nasze drewniane brony są bardzo dobre na lekką ziemię i na płytką niezrosłą orkę. Na głębszą zaś lub na płytką nawet orkę, ale pérzem przerosłą, trzeba koniecznie broń z kolcami żelaznemi. Im orka będzie głębsza, tém dłuższe kolce żelazne w bronach być powinny.
Chociaż się zaś bron żelaznych na głębszéj orce lub na roli zrośniętéj używa, to przecież nie zarzućmy nigdy naszych drewnianych, ponieważ są dokładne do otrząśnienia pérzu z ziemi, która go się trzyma nawet po dobyciu go na wierzch; dopóki zaś cząstki jego ziemi się trzymają, dopóty nie jest zniszczony; pérz po pierwszym deszczu popuszcza kiełki i za pomocą téj ziemi, która go się jeszcze trzyma, przyjmie się i na nowo rosnąć będzie. Brony zaś drewniane otrzęsą go z ziemi i musi uschnąć; szczególnie w porze letniéj, przy krótkich nocach najpewniéj się wytępi, kiedy się z włoczką na suszę trafi i kiedy następujacéj nocy rosy nie masz; to się najczęściéj na schodzie księżyca wydarza. Starzy gospodarze mówią, że na schodzie trzeba chwasty tępić, a to dla tego, że wtedy najczęściéj suche noce się zdarzają. Nie księżyc więc, ale posucha dwudziestocztero-godzinna chwasty niszczy.

Wałek.
§. 51.

Narzędzie to najtańsze, najłatwiejsze do zbudowania i do użycia, czasem bardzo potrzebne a przecież tak mało jeszcze rozpowszechnione.
W uprawie roli gliniastéj prawie zawsze się napotykają bryły, których żelaznemi nawet bronami nie rozpruszy; wałek dębowy lub sosnowy rozbije te bryły od pierwszego razu; poczém brony roztargają ziemię; jeżeli korzonki chwastów w nich się znajdują, brony je zachwycą i wytrzęsą.

§. 52.

Na taki wałek bierze się kawał dębu lub sosny mającéj trzy łokcie długości a półtora średnicy; końce jego, opatrzone w dwie ośki z żelaza na dwa cale grube, wiążą się żelaznemi obręczami, żeby się nie rozłupywał.
Otacza się wałek mocną ramą, do któréj się konie zaprzęgają.

§. 53.

Również używa się wałka do zrównania zasianéj koniczyny. Ale do tego są wałki mniejsze jednokonne. Przez wałkowanie koniczyna się wbija w ziemię. Przekonałem się z doświadczenia, że koniczyna wałkowana równiéj zarasta rolę, niż w miejscach gdzie tego nie zrobiono.

§. 54.

Nareszcie kiedy rola zupełnie uprawiona pod rzepak, to jest: gdy już zorana i zbronowana, wtedy skoro się ją przed siewem wałkuje, zasiany potém rzepak i lekko zbronowany, zdaje się, że równiéj wschodzi i rośnie.

Extyrpator.
§. 55.

Extyrpator składa się z 7 kolcy żelaznych, każdy dwa cale w kwadrat grubości, a długości półtory stopy, każdy ku dołowi na 6 cali zaokrąglony.
Kolce owe mają końce naprzód tak wygięte, że ryjąc w ziemi na głębokość orki, pérz zachwycają i nie przyrywając go bynajmniéj na powierzchnią roli wydobywają. Jest to narzędzie najlepsze do wydobycia pérzu z roli, osobliwie pérzu długiego, który się więcéj przy głębokiéj orce znajduje, jak przy płytkiéj, gdyż w takiéj uprawie więcéj pokarmu ciągnąć może.

§. 56.

Extyrpatorem oszczędzić czasem można jedną orkę albo radlenie, kiedy tylko pérz długi się znajduje, jest on nawet lepszy, jak radlonka. Po extyrpatorze dobyty pérz łatwo się wywlecze lekkiemi bronami.

§. 57.

Używałem już także extyrpatora do przykrycia siewu żyta, i bardzo mi się dobrze udało.

Skaryfikator.
§. 58.

Skaryfikator składa się z jedenastu, z siedmiu lub pięciu radelek poziomo w dwóch rzędach osadzonych. Celem jego jest powierzchnią chędożyć szczególnie z chołdrychu, łopuchy i innych chwastów nie głęboko korzenie puszczających. Najwięcéj używają tego narzędzia po zasadzeniu ziemniaków, przejeżdża się nim po roli krótko przed ich wyjściem z ziemi. Skaryfikatorem wychędoży i skruszy się powierzchnia, poczém ziemniaki łatwiej i piękniéj wschodzą.

§. 59.

Także można nim siew żyta przykryć, oszczędzając tym sposobem jednéj orki.

Wozy.
§. 60.

Wozy należą także do narzędzi rolniczych i zajmują ważne miejsce w gospodarstwie wiejskiém; prócz używania ich w drogę, niemi się sprzęty sprowadza i nawóz wywozi. Słaba i niekorzystna budowa, jaką we wszystkich jeszcze wozach gospodarczych u nas dostrzedz można, powoduje mnie do zwrócenia uwagi moich kolegów gospodarzy na to, aby o ich polepszeniu pomyśleli i powoli zaprowadzali u siebie wozy z skorzanemi buxami. Ja sam używam ich od lat 12stu i nigdy ich nie porzucę, chyba w razie, gdyby inne lepsze wynaleziono.
Pierwsze takie wozy kazał zrobić Pan Biesiekierski (Stanisław), obywatel z Kujaw polnych, i niezawodnie wielką przysługę uczynił rolnictwu, a tém samém i krajowi. Mam nadzieję, że niezawodnie się upowszechnią, gdyż przez ich zaprowadzenie dużo się pracy pociągowéj oszczędzi.

§. 61.

Opisywać wozu, o którym mowa, nie będę, ponieważ ich się dosyć już u nas w wielu miejscach znajduje, a więcéj z obejrzenia korzystać można. Powiem tylko, że jest półtoraczni, w kołach wóz ten ma dzwona na 2¾ cala szerokie, a zatém w piasku i błocie nie tak łatwo się zarzyna. Osie u niego żelazne mocne, buxy skórzane smarowane rozpuszczoném sadłem z fałszywym ołowiem. Cały wóz krótki kosztuje ze wszystkiém około 60 talarów, a zatém prawie dwa razy tyle ile zwyczajny.
Korzyści jego są: że gdy jest półtoracznym, już innych wozów w gospodarstwie mieć niepotrzeba. Taki wóz służy do dróg, do gnoju i do żniwa; ale największa korzyść, iż zawsze można daleko więcéj na niego włożyć, niż na zwyczajny, i konie będą miały lżéj do ciągnienia.

§. 62.

Smaruje się przy zwyczajnéj robocie domowéj raz w miesiąc, w drodze dwa lub więcéj, podług potrzeby.
Trwałość takich wozów oczywiście daleko większa. Koła dwa razy tyle trwać powinny (co u zwyczajnego woza) i trwają, osie niezdarte; buxy, z których każdy trzy złote kosztuje, w moich wozach już od 5 lat tkwią i są mało zużyte.
Z tego co powiedziałem wynika, że chociaż wozy te wydają się dwa razy tak drogie, jak zwyczajne, to porównywając ich trwałość i lekkość, przekonamy się, że są tańsze i w użyciu dogodniejsze.
Wszystkich wozów, ile ich każdemu będzie potrzeba, razem sprawić trudno, powoli więc opatrywać się w takowe gospodarz powinien.

Nareszcie i o tém gospodarz pamiętać powinien, aby wszystkie narzędzia rolnicze były dobrze utrzymywane i zabezpieczone od deszczu i słońca. Szopa nie wiele kosztuje, pod nią, ile możności, w porządku stawiają się narzędzia, i nie zaszkodzi każde numerować, a to dla tego, że parobek za powierzony sobie numer będzie odpowiedzialnym.
b) Uprawa względnie na rośliny.
§. 63.

W rolnictwie wszystkie gałęzie tak ściśle połączone są z sobą, że mówiąc o jednéj, trudno zamilczeć o drugich. W uprawie roli pod różne zboża i warzywa trzeba zarazem zachować konieczny wzgląd na różność ziemi; chociaż bowiem każde zboże na właściwéj sobie roli najlepiéj się udaje, to przecież i na mniéj dogodnéj, w rozmaitych stosunkach, także udać się może; dla tego uprawa pod jedno i to samo zboże będzie podług różnéj dobroci ziemi.

§. 64.

Nim do téj różnéj uprawy roli pod różne produkta przystąpimy, nie zaszkodzi tutaj o zagonach, składach i równéj orce nadmienić, ponieważ i w tém uprawa wielkim odmianom podlega.

§. 65.

Zupełnie inaczéj rola się uprawia w zagonach, inaczéj w składach, inaczéj na równéj orce. Zastanówmy się teraz, która z tych upraw najwięcéj przynosi korzyści i najlepiéj ziemię doprawia. W początku mego gospodarowania wnosiłem zawsze, że te różne uprawy zależą tylko od różnych położeń naszych pól, i że w niskiém zagony, w górzystém położeniu składy i równa orka przyjętemi być muszą. Widząc zaś późniéj u nas i w Szląsku w wysokich położeniach, po lekkich gruntach zagony, a w niskich, naprzykład nad Odrą około Kiestrzyna, równą orkę, dochodzę tego przekonania, iż używanie zagonów, składów, albo równéj orki jest tylko zwyczajem. Prawda, że po zimie na zagonach niezawodnie się ozimina prędzéj zazieleni i poruszy, ponieważ je słońce prędzéj zagrzeje; za to na składach lub na równéj orce, nie tylko zboże dogoni, ale i wkońcu mocniejsze się okaże w rośnieniu.

§. 66.
Orząc w zagony, chociaż gospodarz ma mniéj pracy, oczywistą stratę ponosi. Jeżeli zagony są cztero-skibowe, jedna trzecia część powierzchni zostaje nieużyta zupełnie; w sześcio-skibowych jedna czwarta się nie uprawia. Gospodarz powinien z całéj ziemi odnosić korzyści. Ten szkodliwy sposób uprawiania roli zarzucić powoli wypada, a chwycić się składów albo orki równéj.
§. 67.

Odmiana jednak takiéj uprawy nie może od razu być wykonaną. Zwolna się do składów i równéj orki przechodzi. Gdybyśmy w jednym roku całe pole z zagonów zorali w składy, natenczas wydobyta z brózd ziemia surowa, zjałowiłaby już uprawną rolę, i na długo uczyniłaby ją nieurodzajną. Taki przechód byłby bez korzyści, a nawet naganny.

§. 68.

W przechodzie z zagonów do składów lub równéj orki, najlepiéj się następującym sposobem postępuje. Odznacza się pewną część pola, którą w tym roku na warzywo przeznaczamy, i to się w składy lub równo orze. Można tak czynić bez obawy, ponieważ na warzywo kilka razy się orze i mocno nawozi, a zatém ta nowo z brózd wydobyta ziemia, wystawioną będzie na działanie powietrza i pomiesza się z nawozem. Daléj, warzywo obszernie w ziemi rozkłada korzenie, i chociaż natrafi na surową ziemię, nie tak mu to zaszkodzi, jak drobnemu ziarnu zboża, które dostawszy się w martwą ziemię, słabo pójdzie, a czasem wcale nie urośnie.

§. 69.

Z tego cośmy powiedzieli, wypada, ze równa orka jest najkorzystniejszą, ponieważ nie masz wcale miejsca straconego. Kiedy zaś po równéj orce, w właściwych kierunkach przecznice, przegony i przekopy tak będą dane jak po składach i zagonach, pole od stojącéj wody zostanie zabezpieczone.

§. 70.
Ja pola moje orzę w składy z dwunastu skib złożone. Używając pługa szkockiego, tracę bardzo mało ziemi na brózdy, gdyż nadzwyczajnie wąską ostatnią skibę nim zająć można. Sieję wszystko na wierzch, ponieważ ziarno tym pługiem przyorane, nadtoby głęboko się dostało. Siejąc na wierzch, zasieją się i brózdy, poczém się małém radłem z dwiema odkładniami brózduje; ziarno, które się tutaj z brózdy na skrój składu dostanie, bardzo mocno w tém miejscu rośnie, ile, że ziemia wyrzucona dodaje mu wiele pokarmu. Z téj saméj przeto przyczyny, dla któréj w zagonach zwyczajnie na środku najbujniejsze jest zboże, tu także w składach brózdowanych na skraju mocniéj ziarno rośnie; w obydwóch bowiem razach najwięcéj się w tych miejscach pulchnéj ziemi znajduje.
Rzepak.
§. 71.

Rzepak zimowy siewa się zawsze po ugorze, a zatém z uprawą na niego połączymy i uprawę ugoru.

§. 72.

W samém ziarnie rozróżniamy cztery osobne gatunki, rzepak zimowy, rzepik zimowy, rzepak latowy i rzepik latowy.
Rzepak zimowy potrzebuje z wszystkich u nas siewanych ziarn najbogatszéj ziemi, czyli najobfitszéj w humus, ponieważ nie koniecznie gliny wymaga, owszem na czarnoziemi piaszczystéj, byle obfitą była w humus, lepiéj się jeszcze udaje, niż na tłustéj glinie. Jeżeli na mocnéj glinie siać chcemy rzepak, musi być dokładnie rozpulchnioną. Czas jego siewu jest od 15. Lipca do 15. Sierpnia.
Rzepik zimowy. Ziarno to mniejsze i nie tak w oléj obfite jak poprzednie. Wymaga także dobréj ziemi, ale i na mniéj mocnéj udać się może; gdzie zatém bardzo bogatéj ziemi nie masz, korzystniéj jest siać go, niż rzepak. Czas jego siewu jest od 15. Sierpnia do 15. Września, i chociaż cztery tygodnie późniéj od rzepaku się sieje, zawsze jednak rychléj od niego dojrzewa.
Rzepak latowy mocnéj wymaga roli.
Rzepik latowy ma ziarno jeszcze mniejsze, dobréj jęczmiennéj roli potrzebuje; sieje się w Maju. O uprawie będzie mowa przy jęczmieniu 4rzędowym.

§. 73.

Rzepak i rzepik zimowy potrzebują najpilniejszéj uprawy, co się najlepiéj wykona za pomocy zupełnego ugoru.

§. 74.

Przez ugór zupełny rozumie się rola cały rok nieobsiana i starannie uprawiana.
Gdzie używane zagony, uprawa ugoru odbywa się zwyczajnie podoraniem miałkiém, potém się odwraca głębszą orką, radli i bronuje. Kiedy rola bardzo mocna, lub długo nieczysta, musi się czasem radlić i bronować kilka razy.
Na składach tym samym sposobem się uprawia, wyjąwszy, że tutaj randlonka nie wiele pomaga, dla węższych i rzadszych brózd, ponieważ rola tak rozsypywać się jak przy zagonach nie może; zamiast radlenia orka poprzek lepszy tutaj skutek sprawi.
Nareszcie w równéj orce, w niektórych tylko przypadkach się radli, a to dla wytępienia drobnego pérzu, albo dla dokładnego rozpruszenia ziemi, jeżeli po orkach nie jest dostatecznie rozpruszona; z resztą w miejsce radlonki używa się tutaj orki w poprzek, którą się nierównie lepiéj uprawia rola.
Jeżeli rola była czysta, natenczas uprawa ugoru będzie dostateczną skoro się go raz zwyczajnie, a potém w poprzek zorze; w razie, jeżeli była zaniedbaną i chwastami zarosłą, gdy przytém jeszcze wiele gliny tłustéj w sobie zawiera, w ten czas trzeba więcéj razy, i to w różnych kierunkach orać, po każdéj orce dokładnie bronować, a nawet jeżeli po tych orkach bryły pozostaną, walcować i potém znowu bronować.

§. 75.

Lubo w mojém gospodarstwie mało się roli bardzo mocnéj znajduje, jednakże opiszę uprawę zupełnego ugoru, a mianowicie, jak w nim tę mocną ziemię uprawiam.
Podoruję najprzód w późnéj jesieni i po całém polu zaraz prowadzę przecznice i przekopy, gdzie tego widzę potrzebę, ażeby w czasie mokrym nigdzie się woda zbyteczna nie gromadziła. Orzę głęboko i starannie, ażeby skiba stała, bo w takiém położeniu najlepiéj je mróz przejmie i skruszy. Na wiosnę, po zasiewach jarzyn w czasie ile możności pogodnym, orzę to pole w poprzek, w kilka dni potém bronuję te orkę żelaznemi a zaraz potém drewnianemi bronami. Po téj robocie, jeżeli jeszcze bryły pozostaną, wałkuję i włóczę żelaznemi, ale już mniejszemi bronami, całe pole. Dla tego po wałkowaniu żelaznych bron używam, iż ich ostre kolce najłatwiéj chwasty pozostałe chwytają i z brył roztłuczonych wywłóczą. Nim teraz do dalszéj orki przystępuję, czekam dopókąd się ta rola dobrze nie uleży. Rychłe lub późne uleżenie się zależy zawsze od stopnia wilgoci. Jeżeli mocny grunt i przytém deszcz spadnie, ziemia się w tydzień uleży; przy posuszy staje się to czasem po kilku dopiero tygodniach. Już uleżoną rolę orzę znowu, ale w kierunku ukośnym, to jest tak, ażeby ani w pierwszą ani w drugą skibę pług nie trafił, potém bronuję, jeżeli będą bryły, tudzież przejeżdżam wałkiem i broną.
Jeżeli w roli długi pérz się znajduje, używam pomiędzy temi orkami extyrpatora; krótki, radłem się lepiéj wydobędzie.
Pomiędzy ugorem całkowitym, to jest takim, który się orać w jesieni zaczyna, a pół-ugorem, który dopiero latem się orze, następująca zachodzi różnica. W pierwszym, to jest przed zimą, podór powinien być głęboki, w pół-ugorze zaś (tak Anglicy nazywają ugór nie przed zimą, tylko po zimie po raz pierwszy orany) miałki, jeśli używamy pługa krajowego. Szkockim pługiem pierwsza orka ugoru, czy przed czy po zimie, zawsze powinna być tak głęboką, jak mające przyjść orki późniejsze. Pług szkocki albowiem rusza całą ziemię, nic nieruszonéj nie pozostawia, tak, że następująca orka nigdy nie wypadnie głębiéj, jak pierwsza.

§. 76.

Na mocnych rolach, zwłaszcza kiedy jeszcze niedoprawione, wypadnie częstokroć nazajutrz po orce, a niekiedy i tego samego dnia zebrawszy wszystkie zaprzęgi bronować; już to z obawy posuchy, któraby skleiła tak silnie wszystkie części skib, że potém zamiast dobrego bronowania bryłyby się tylko przewracały, już z obawy mocnego deszczu, po którym bronowanie na takiéj roli jeszczeby mniéj skuteczne było. Deszcz przybije czasem orkę tak silnie, że już bronami nic zrobić nie można i trzeba na nowo orać, a przynajmniéj extyrpatorem ziemię poruszyć. Ogółem mocne role wymagają więcéj uwagi i pilności ze strony gospodarza, który koniecznie potrzebuje chwytać korzystne chwile. Z drugiéj strony takie role pracę i pilność najlepiéj wynagradzają.

§. 77.

Tym sposobem uprawa ugoru mocnéj ziemi nie jest, jak widzimy, łatwa, ale raz wykonana dokładnie, posłuży na lat kilka, czasem na całą koléj; i następne zboża można prawie po jednych orkach siać, ponieważ rola tak uprawiona zupełnie będzie czystą i rozpulchnioną. Ta uprawa niezawodnie opłaci gospodarzowi podjętą pracę późniejszemi płodami.

§. 78.

Przy takiéj uprawie stosownie jest, z zagonów do składów lub równéj orki przechodzić, bo wydobyta ziemia surowa dostatecznie na działanie powietrza wystawioną będzie, a że się rzepak zazwyczaj mocno gnoi, to i humusem przejdzie.

§. 79.

Nawozi się dopiero po zupełnie dokończonéj uprawie, gdy już rola będzie tak zrównaną, że składów nie znać; najlepszy oracz takowe jedną skibą oznacza, gnój się wozi, rozrzuca i przyoruje. Po kilku dniach bronuje się lekko, walcuje wpodłuż składów, dla zrównania powierzchni; poczém się rzepak sieje po deszczu, lub jeżeli trafić można, przed nadchodzącym deszczem. Z utrafieniem siewu na czas wilgotny trudności nie będzie, gdyż się ma do tego cztery tygodnie czasu.
Po uwalcowanych składach można dobrze poznać, czy się równo sieje, na czem wiele zależy. Do siania dobiera się człowieka jednego, który już jest wprawny. Rachuje się garniec rzepaku na jedną morgę magdeburską, jeżeli zaś wiatr lub siewacz niedokładny, dodaje się cokolwiek więcéj. Po zasianiu pobronuje się lekko w podłuż. Składy brózdują się i przegony dają, również rowy pobliskie się chędożą.
Pewniejszy i doskonalszy jest jednak siew w rządki, które w jesieni i na wiosnę się obradlają, czém nietylko że rzepakowi się więcéj żywiołu dodaje, ale i rolę pod następujące ziarno lepiéj się przysposabia.
Do siewu w rządki używa się siewnika, któren sieje cztery rzędy razem i ciągnięty jednym koniem bywa, lub siewnika ręcznego, który tylko jeden rządek sieje; pcha go jeden człowiek przed sobą jak taczki.
Kiedy rzepak zejdzie i na sześć wyrośnie cali, odoruje się od rządku ziemia, małym do tego urządzonym płużkiem, a w kilka tygodni potém jak rzepak jeszcze trochę podrośnie, np. 9—10 cali wysokości, obradla się go radłem dwiema opatrzonémi odkładniami.
Na wiosnę skoro tylko rzepak się podniesie, czyli z korzeni wypuści na kilka cali wysokie liście, obradla się powtórnie. Tém dodaniem mu świeżéj ziemi właśnie wtedy kiedy rośnie, dodaje mu się pokarmu, któren całą roślinę wzmacnia, tak że nietylko daleko więcéj strąków ale i mocniejsze ziarno wyda.
Sprzęt następuje w Lipcu; rzepak trzeba żąć przed dojrzeniem, w snopki wiązać i stawiać: w tym stanie dojrzeje. Zwozi się go na wozach płótnem przykrytych.
Rzepik zimowy również tylko po uprawie ugoru siać można. Ale nie potrzebując tak mocnéj roli, jeżeli ta nie była zaniedbaną, mniéj pracy kosztować będzie.
Przed zimą choćby rzepak lub rzepik jak najmocniéj wybujał, nigdy go kosić dla bydła, lub wypasać nie należy; liście bowiem jego są zasłoną, która go od mocnych mrozów chroni.
Rzepak latowy sieje się w Maju i to na mocnéj roli. Uprawy dobréj potrzebuje.
Rzepik latowy mało ziarna wydaje, ale go zawsze cokolwiek siać należy, ażeby w przypadku nieudania się zimowego, można zasiać więcéj.

Pszenica.
§. 80.

Jest kilka gatunków zimowéj pszenicy, prócz tego i latowa. Dzielimy je razem na dwa główne oddziały, na białą i czerwoną: białéj jest ziarno jaśniejsze i w handlu więcéj pokupne, ale za to lepszéj wymaga ziemi.

§. 81.

Pszenica w ogóle potrzebuje roli bogatéj, dobrze uprawionéj i zupełnie uleżałéj. Ponieważ ziarno zwolna korzenie i kiełki puszcza, dla tego po zasiewie nie powinna się już ziemia ulegać. To późne uleganie się ziemi, przeszkadza rośnieniu, czasem je nawet przerywa.
Najwłaściwsza ziemia pod pszenicę jest glina, ale udać się ona może na każdéj, która jest niewypleniona i dobrze gnojem doprawiona, byle nie za piaszczysta.

§. 82.

Kiedy się po ugorze pszenica sieje, wtenczas ugor tak jak pod rzepak uprawionym być powinien. Gospodarz do téj uprawy więcéj będzie miał czasu, ponieważ czas siewu pszenicy jest we Wrześniu.

§. 83.

Korzystnie także siać można pszenicę na kilkoletnich koniczynach, choćby rola z przyrodzenia nie była bardzo mocną. Na to tylko uważać trzeba, aby ta rola przed koniczyną już była w dobrym stanie, to jest dobrze wyczyszczoną i mocno nawiezioną. Daléj o tém się przekonać należy, czy ta koniczyna ostatniego roku powierzchnią swoją dobrze pokryła; w przeciwnym bowiem razie, w miejscach łysych, niezarosłych koniczyną, rozkrzewi się pérz, chociażby go nawet przed koniczyną nie było.
Uprawa pola koniczynnego zwyczajnym pługiem jest trudna, ponieważ pierwsza nim orka poprzerywa korzenie koniczyny, darni całéj nie przewróciwszy; powtórna orka te darń znowu na wierzch wydobędzie i przy bronowaniu trzeba całéj pilności dołożyć, aby wszystkie korzonki z darni wytrzęśnionemi dobrze zostały, bo inaczéj pérz z nich porośnie. To przymnaża rolnikowi nadzwyczaj pracy.
Pługiem szkockim zaś, którym głębiéj orać można, zajmuje się pod korzenie koniczyny; ten pług daleko dokładniéj skibę przewróci, powierzchnia cała darni dostanie się na spód, a gnijąc, humusu roli doda. Po téj pierwszéj orce, która nigdzie darni na wierzchu nie zostawi, skoro się tylko po kilku tygodniach dobrze ziemia uleży, sieje się bez dalszéj uprawy pszenica i zabronuje się; ponieważ zaś rola dobrze uleżona, brony już skib przewracać nie będą.
Po koniczynie, kiedy tylko raz orana, trzeba gęściéj siać pszenicę, bo niektóre ziarna wpadają szparami za głęboko i dostają się zupełnie pod skibę, pod darń przewróconą i tam nie znijdą. Po zasiewie i ostrém zabronowaniu, brózduje się pole i przecznice się daje.

§ 84.

Po rzepaku, jeżeli był sianym, jak być powinien, na czysto uprawnéj roli, i przy rośnięciu dobrze powierzchnią zagaił, przez co chwastom rość nie dozwolił, można także po pierwszéj orce siać pszenicę; ale jeżeli rola nieczysta lub się rzepak nie uda, trzeba będzie przynajmniéj dwa razy orać.

§. 85.

Siewa się także pszenica po roślinach strącznych. Najczęściéj po takich, które przed dojrzeniem na zieloną paszę skoszono; ale po roślinach strącznych na ziarno sprzątnionych siać ją można, byleby tylko rola była mocna, bogata i czysta. Zwykle najlepiéj po jednéj orce.

Żyto.
§. 86.

Zboże najpewniejsze, najwytrzymalsze na mróz i na posuchy. Zbytniéj wilgoci ono nie lubi. Na polach wysoko położonych zawsze mu dogodniéj niż w nizinach. Dobrze się udaje na lekkich rolach, jeźli się znajdują w dobrym stanie; na niskich gruntach, lubo bujniéj w słomę wyrośnie, nigdy jednak jego ziarno nie wyrówna w dobroci ziarnu z górzystego pola.

§. 87.

Żyto sieje się w ugorze, po roślinach strącznych i po kilkoletniéj koniczynie. Najlepiéj się udaje i najobfitsze miewa ziarno po białych koniczynach, a gdzie pług szkocki używany i rola czysta, najkorzystniéj siać je na jednéj orce, do tego wszakże rola musi być bardzo czysta. Orze się starownie w Sierpniu koniczyna, potém w trzy lub cztery tygodnie sieje się i zabronuje żyto.

§. 88.

Na takich odpoczętych polach, jakie są role, które przez kilka lat leżą pod białą koniczyną, najkorzystniéj jest siać gatunek żyta, które krzycą nazywamy. Krzyca na spoistéj ziemi, jaką jest ta, która kilka lat spoczywa, najlepiéj się udaje; sieje się rzadziéj; trzeba się starać siać ją rychléj od zwyczajnego żyta i zawsze jednoroczne ziarno, ale świeżo młócone; mając bowiem tego samego roku sprzątnięte ziarno, drugiego już się odmieni i będzie żyto zwyczajne.

§. 89.
Kiedy się żyto w czystym sieje ugorze, uprawia się wprawdzie ten ugór bardzo starannie, jednakowoż nie tyle, ile uprawa pod rzepak lub pszenicę, ponieważ na żyto najczęściéj ziemia lżejsza się wybiera, któréj nie potrzeba tyle razy orać.
§. 90.

Zwyczajny czas siewu żyta jest Wrzesień i Październik. Pola słabsze sieją się rychléj, mocniejsze, byle nie nisko położone, na ostatku. Na świeżym gnoju można je siać najpóźniéj.

Żyto latowe.
§. 91.

Jest to jarka, która się późniéj w Maju siewa i żyto marcowe, które zupełnie tak jak zobaczymy przy jęczmieniu dwurzędowym, zaraz po zimie siać należy.
Na lekkiéj roli, lepiéj takie żyto niż jęczmień się uda, i koniczynie białéj na pastwisko równie jak jęczmień jest dogodném.
Ponieważ takiéj saméj uprawy jak jęczmień wymaga, razem przy jęczmieniu o niéj mówić będziemy.

Jęczmień.
§. 92.

Mamy jęczmień duży i mały, czyli dwurzędowy i czterorzędowy.
Jęczmień z wszystkich ziarn wymaga najtroskliwszéj uprawy, najstaranniéj rozprószonéj roli i nawozu już z ziemią dobrze pomieszanego; dla tego najlepiéj się udaje po warzywie, ponieważ taka rola, przez chędożenie i wydobywanie warzywa jest rozprószoną i wszystkie jéj cząstki naszły gnojem.
Po warzywie rola jest na wiosnę zupełnie gotowa do siewu i skoro tylko mróz puści, można siać jęczmień dwurzędowy. Im rychléj go się sieje, tém pewniéj i lepiéj się uda.

Jeżeli jęczmień po oziminie siejemy, powinna być rola na zimę pod niego podoraną, a na wiosnę w poprzek uprawioną; czas siewu jest w tym razie od początku Maja do środka Czerwca, i wtenczas pewniejszy będzie jęczmień czterorzędowy. Kiedy się jęczmień po pszenicy lub życie sieje, uprawić trzeba rolę dokładnie kilku orkami, i dla tego nie można go tak rychło siać. W tym razie lepiéj go siać późno, to jest w Czerwcu, zwłaszcza jeżeli Maj był suchy, a wtenczas można się spodziewać mokrego Lipca i Sierpnia. Jęczmień koniecznie deszczu potrzebuje; nie trzeba go siać w zbyt suchéj roli, bo równo nie znijdzie; po zejściu potrzebuje deszczu, inaczéj więdnieje; również po kłosowaniu (wygrawaniu) deszcz znacznie go poprawi.
§. 95.

Jeżeli używamy pługa zwyczajnego, sieje się jęczmień po warzywach pod skibę. Szkockim zaś pługiem orze się ta rola przed zimą i w tym razie najkorzystniéj się sieje zaraz ze kry jęczmień dwurzędowy na wierzch, skoro tylko można broną na rolę wjechać. Chociaż mróz jeszcze spodem trzyma, nic nie szkodzi, owszém na nisko położonéj roli konie wtenczas nie tak więzną. Również i na lekkiéj ziemi im rychléj się sieje, tém lepiéj, ponieważ więcéj zastanie wilgoci.
Siałem już jęczmień w końcu Lutego, i mróz tak mocny trwał przez cały Marzec, że dopiero w Kwietniu się pokazał; pewien jestem, iż się lepiéj udał, niż żeby był późniéj siany, zwłaszcza, że rola była bardzo lekka. Tak rychło siany jęczmień, chociaż go mrozy czasem strącą i pożółknie, to zawsze jednak lepszy będzie miał omłot i grubsze ziarno, lubo w słomę niebardzo wyrośnie.

Owies.
§. 96.

Różne są gatunki owsa; ale ponieważ pomiędzy niemi, co do ziemi, któréj wymagają, żadnéj nie masz różnicy, nie będę ich tu wymieniał. Siałem niemal wszystkie gatunki i na każdéj roli znalazłem najlepszym owies tak zwany w Anglii ziemniakowy. Nie wiem dla czego to nazwisko mu dano, ale jest grubszy, bielszy i mączystszy od innych gatunków; także wąsów czyli ogonków prawie nie ma. Każdy owies woli rolę mocną jak lekką i zupełnie przeciwny w tém od jęczmienia, nie lubi roli rozprószonéj, tylko spoistą; a zatém rola nie wymaga innéj uprawy prócz jednéj orki i bronowania. Dla tego łatwo sobie wytłómaczyć można, że na kilkoletnich koniczynach najlepiej się udaje, ponieważ po nich rola najwięcéj spoistości nabrała.
Siejąc go po koniczynach kilkoletnich najbardziéj się korzyść pługa szkockiego pokaże, ponieważ jedna orka tym pługiem, dokładnie powierzchnią zadarnioną z korzeniami przewróci. Ta orka następuje przed zimą, a owies na nią sieje się w Kwietniu i bronuje tyle ile potrzeba razy, im rola mocniejsza, tém więcéj bronowania potrzebować będzie; nawet czasem extyrpatorem ją poruszyć wypadnie, jeżeli deszcze skibę przybiły, tak że brony nie dobrze ją zachwycić, rozprószyć i owies przykryć mogą. Na każdy przypadek po zimie ta rola już się nie orze, cała więc wilgoć w niej zostanie, czego owies najwięcéj potrzebuje.

§. 97.

Z tych samych przyczyn, z których się udaje po koniczynach kilkoletnich, udaje się na nowinach, ponieważ więcéj spoistości w ziemi niż świeżego nawozu wymaga.

§. 98.

Owies można także siać po życie i tak najczęściéj go siewają. W takim razie trzeba mu wybierać dobre kawałki i nisko położone miejsca, które nie będąc od kilku lat nawożone, pod jęczmień nie byłyby pewne. Na lekkich gruntach, tak jak go u nas często siewają, owies wysiewu i roboty nie wróci. Glinę bardzo lubi i najpewniéj się na niéj uda.

§. 99.

Czas siewu owsa jest cały Kwiecień; rychły więcéj daje ziarna, późny więcéj słomy, i to bardzo naturalnie: dla tego, że rychły mając więcéj wilgoci chociaż zwolna rośnie, ponieważ powietrze w rychléj wiośnie zimniejsze, przecież na końcu kiedy się kłosuje, największą jeszcze w roli siłę znajduje, co ziarnu dodaje żywiołu. Późniejszy owies częściéj w słomę wybuja, słońce bowiem już wyżéj i powietrze ogrzane, owies prędzéj rośnie, wybuja, ale ziemia nie tyle już pokarmu ziarnu dostarczy.

§. 100.

Te cztery zboża: pszenica, żyto, jęczmień i owies u nas siewane, nazywamy kłosiste. Przejdziemy teraz do strączystych.

Bób.
§. 101.

Bób koński najlepszym jest pokarmem dla koni ciężko pracujących. Nie jest to ten bób, który u nas w ogrodach sadzą; jest tego samego koloru, ale mniejszy i prawie okrągły, dwa lub trzy razy większy od grochu.
Pod taki bób, lubo go można siać i na innych, byle w humus obfitych gruntach, właściwa rola jest tłusta glina; na niéj nietylko że najlepiéj się udaje, ale poniekąd uprawia ziemię, ponieważ korzeniami swemi ją rozprósza. Nie masz ziarna, któreby, zasiane na tłustéj ziemi, tak sowicie pracę rólnikowi opłaciło jak bób; raz, że ziarno dla koni bardzo dobre a potém i dla ludzi pokarm najlepszy, czeladź przekłada często bób nad groch, a przynajmniéj lubi, żeby nim przeplatać.
Oprócz ziarna, konie i słomę bardzo jedzą, jest im zdrowa i pożywna. Jeżeli niezwyczajne, to z początku nie bardzo ją jeść będą, ale po kilku dniach można bezpiecznie przestać siano dawać, kiedy tylko bób był sucho sprzątniony.

§. 102.

Że bób glinę tłustą poniekąd uprawia, jest istotną prawdą, i to w ten sposób: bób siany lub sadzony w rzędy, kiedy na kilka cali zejdzie, obradla się lub gracuje; ta praca uprawę ugorową zastąpić może.
Można go siać także w radlonki, które po zasiewie dla przykrycia ziarna, rozradlają się, po tygodniu lub więcéj, co od powietrza zależy. Jeżeli z wierzchołków radlonek listki popuszcza, wypada mocno te radlonki zbronować, poczém w kilka dni najpiękniéj się pokaże. Z obradlaniem nie trzeba czekać ażby nad sześć cali wyrosł, inaczéj orczykiem radła wierzchołki bobu przyginać i łamać się będą.

§. 103.

Anglicy sieją bób w Kwietniu, ja zaś doświadczyłem, że w naszym, nie tak wilgotnym klimacie, czém rychléj go się sieje, tém jest lepszy.

§. 104.

Nie mogąc czasem na początku wiosny wjechać na rolę, sadziłem go rękoma już w Marcu. Nadmienić jednak muszę, że nie mając w moich polach, jak tylko małe kawałki mocnéj gliny, nigdym go nad kilka korcy nie sadził. Miałem z niego już dwadzieścia kilka ziarn, to jest z 4 korcy 96, które mi w paszy dla koni wiele pomogły; ponieważ garniec bobu tyle znaczy co 3 garnce owsa. Cena jego i z téj przyczyny w Anglii utrzymuje się w cenie równo z pszenicą.

§. 105.

Na gnoju świeżym niezawodnie się uda, ale lepiéj prawie na rocznim lub dwuletnim, gdyż wtedy łatwiejszy do utrzymania czysto przez obradlanie lub gracowanie rękoma; rola nie puszcza tyle chwastu jak po świeżym nawozie.

§. 106.
Po bobie czysto utrzymanym śmiało można siać pszenicę na jednéj orce.
§. 107.

Bób dojrzewa najczęściéj na początku Września, sierpem się zrzyna i zaraz się wiąże w małe snopki, ustawia się ziarnem do góry, i w tém położeniu tak długo pozostawia, aż dobrze dojrzeje i słoma wyschnie. Skoro się sprzątnie, rola po zbronowaniu gotowa jest pod siew pszenicy.

§. 108.

Mając mało kawałków w polach, gdzie tłusta glina się znajduje, wybieram takowe w polach, gdzie wykę sieję, bo taka glina poniekąd niepewna pod wykę, a tém mniéj pod groch kiedy w tym oddziele pola przypada.

§. 109.

Przy siewie wyki na zieloną paszę, można mieszać cokolwiek bobu, tylko trzeba uważać, aby wyka była skoszoną nim bób kwiatki popuszcza; młode jego liście konie i bydło bardzo lubi, późniéj jednak nie chce go jeść.
Jeżeli w polu gdzie groch sieją, znajdują się miejsca gliniaste lub niskie, w których obawiać się należy, żeby groch za nadto nie wybujał, nie pokładł się, można trochę bobu do grochu przymieszać. Bób się nigdy nie pokłada, utrzyma więc i groch, który przez to lepiéj dojrzeć może, w słomie nie zgnije, a do koszenia łatwiejszym będzie.

Wyka.
§. 110.

Jest ciemna i biała. Prawie na każdéj ziemi siać ją można, byle nie bardzo lekkiéj. Im lżejsza, tém trzeba się starać rychléj ją siać, żeby wilgoci zimowej dużo jéj się dostało. Jeżeli się sieje dla zebrania ziarna, nie trzeba dla niéj zbyt mocnéj roli, ale za to tém rychléj siać ją wypada. Na zieloną paszę można ją siać w Kwietniu, w Maju a nawet jeszcze i w Czerwcu; bo gdy lato dżdżyste, natenczas do koszenia urośnie. Krowy wolą koniczynę, ale konie są mocniejsze od zielonéj wyki. Siewa się zwyczajnie w ugorze, to jest: po jęczmieniu i owsie, ale téż i po życie lub pszenicy. Po niéj zawsze ozimina.

Jeżeli wykę w ugorze po owsie lub jęczmieniu siejemy, zwyczajnie się na nią gnoi; a po niéj, jeżeli jeszcze na zieloną paszę była skoszoną i rola jest dobra, można po jednéj orce siać pszenicę. Siejąc ją po oziminie, wybiera się takie kawałki, które były niedawno nawiezione.
Groch.
§. 111.

Potrzebuje średniego gruntu. Na roli, w któréj znaczny jest stosunek piasku, byle tylko była obfitą w humus, lepiéj się groch uda i lepszym będzie do gotowania, niż na mocnéj ziemi.
Wtenczas dopiero możemy się spodziewać dobrego grochu, kiedy role od kilku lat starownie uprawiane i nawożone były. Wymaga pulchnéj, ale dobrze odleżałéj, świeżo lub niedawno nawiezionéj ziemi. Najlepiéj się po warzywie udaje. Zawsze tylko jednéj orki wymaga.

§. 112.

Trzeba go siać jak najrychléj, bo mróz mu nie wiele szkodzi a bez wilgoci udać się nie może. Ale pod niego wybiera się najczystsza rola, w któréj ani pérzu, ani innych chwastów nie masz, inaczéj jeszczeby ich się więcéj namnożyło.

§. 113.

Anglicy sieją groch z bobem w radlonki i potém go obradlają. Tym sposobem rola się nie zapérzy. Bób razem z grochem się sprząta, młóci, a potém przez kratę do tego zrobioną, łatwo się oddziela, ponieważ bób niérównie jest większym.
Po grochu trzeba zawsze siać oziminę, bo ta rola zostawiona na jarzynę, zupełnie się zapérzy i będzie w gorszym stanie na wiosnę, niż była przed zimą. Jak wiadomo, pérz rośnie w późnéj jesieni, kiedy już prawie wszelka inna roślinność ustaje; a jeżeli po grochu innego ziarna nie będzie zasianego, tém bardziéj będzie rosł, bo znajdzie w ziemi dużo pokarmu.
Dobry groch także się udaje po ziemniakach i kiedy wypada z kolei płodozmianu nie siać po nim żyta, tylko puścić oddział na pastwisko, dobrze będzie przymieszać do niego jednę czwartą część żyta marcowego, a wtedy groch się nie położy, i dla tego można będzie siać weń trawy na pastwisko.
Ponieważ groch później jak żyto schodzi, dobrze będzie, zasiać go pod orkę tydzień lub dziesięć dni przódy, potém żyto na wierzch i zabronować; zaraz za broną siać trawy i powałkować.
Sprzęt grochu z żytem jest łatwiejszym jak grochu samego, ponieważ nie leży, a zatém lepiéj się kosi.
Po wymłocie łatwo się przetakiem oddzieli.
Słoma taka pomieszana jest lepszą dla owiec jak same grochowiny, ponieważ groch będąc przez żyto prosto utrzymanym, nie powalał się leżąc na ziemi, nie kurzy się z niego, to jest: nie masz w nim piasku.

Soczewica.
§. 114.

Lubo nie sieje się nigdy w znacznéj ilości, przecież jest dobrym i przyjemnym pokarmem i ma słomę bardzo pożywną. Nie można o niéj zamilczeć. Wymaga żyznego i kruchego gruntu; mrozu nie zniesie, dla tego się późniéj od grochu sieje. Na dojrzewaniu ziarno się wyłuszcza, wiec przy zbiorze trzeba z nią bardzo ostrożnie postępować.

§. 115.

Oto są produkta strączyste: bób, wyka i grochy, jakotéż i soczewica, które że przed oziminą siewane bywają, dla tego je także ugorowemi nazywają.

Hreczka, tatarka, gryka.
§. 116.

Hreczka uda się na lekkich rolach, na którychby po życie, innéj jarzyny siać z korzyścią nie można, lubo udaje się także i na lepszéj, byle sypkiéj ziemi, i to szczególnie na podolskiéj, to jest: roli z przyrodzenia bardzo bogatéj, a przytém łatwéj do rozprószenia.

§. 117.

Na hreczkę uprawia się rola zupełnie, ale siać ją można w niezupełnie wychędożonéj ziemi, ponieważ prędko korzenie puszcza, które szybko i silnie żywioł z ziemi ciągną; również prędko wschodzi, a jeżeli jeszcze po wznijściu nieco deszczu dostanie, liście zaraz rozkłada i chwasty przytłumia.

§. 118.

Hreczka w dalszym swoim wzroście potrzebuje ciepła, posuchy i położenia od wiatrów południowych zasłonionego; i to jest właśnie, co ją od wszystkich innych produktów rozróżnia, które przeciwnie tylko pod zasłoną od północy i wschodu, lepiéj rosną. Ta zasłona południowa tylko opodal od hreczki być musi, za bliska bowiem rzuca cień, a ta szkodzi jéj wzrostowi.
Że hreczka w ogóle wiatrów nie lubi, inaczéj tego dowieść nie mogę, jak doświadczeniem zaręczyć. A że właśnie wiatry południowe jej są szkodliwe, pochodzi ztąd, że się bardzo późno sieje, gdzie wtenczas u nas najczęściéj wiatry z południa działają. Na wiosnę zaś mamy wiatry wschodnie. Na Rusi rozróżniają hreczkę od tatarki, ostatnią nazywają tę, która wyżéj rośnie; ziarno jéj jest twardsze i ciemniejsze.

§. 119.

Umieściłem hreczkę dla tego osobno, to jest: ani pomiędzy kłosistemi ani pomiędzy strączystemi roślinami, ponieważ istotnie środek pomiędzy niemi trzyma. Zdaje się, że jéj ziarno tak mocno ciągnie soki z ziemi, jak zboża kłosiste, a liście jéj tak jak u strączystych więcéj z powietrza się żywią; stąd wniosek, że siejąc ją na zieloną paszę i kosząc rychło, nim zakwitnie, nie wypleni roli, ale się przyczyni do jéj wychędożenia.

§. 120.

Jeżeli hreczkę na ziarno siejemy, rola późniéj powinna spocząć. Na zieloną paszę można ją siać przed oziminą, i lubo pasza z niéj nie jest tak dobra jak z wyki, to jednak w latach suchych, kiedy wyki się nie udają, można sobie wiele nią dopomódz. Nawet na pognojonéj roli, na której wyka w Czerwcu skoszoną była na zieloną paszę, można jeszcze także na zieloną paszę zasiać hreczkę, a po niéj oziminę.
Ale ponieważ siejąc ją po wyce, potrzeba orać i bronować za każdą razą, chodzi zatém o to, czy w Czerwcu gospodarz czas znajdzie do téj pracy. W suchym jednak roku trzeba się starać, czas ten upatrzyć sobie, ponieważ hreczka zielona właśnie wtedy dopomoże, kiedy z przyczyny posuchy koniczyny na drugie koszenie nie wyrosną.

Proso.
§. 121.

Równie jak hreczka, proso jest zupełnie oddzielnym produktem. Jak najczyściejszéj roli wymaga, ponieważ przeciwnie jak hreczka, późno wschodzi, wolno z początku rośnie i chwastów wcale nie przytłumia. Rola więc pod proso najstaranniéj uprawioną być powinna, inaczéj po zasianiu puszczające się chwasty koniecznie wypielone być muszą, i wiele żmudnéj pracy gospodarzowi przyczynią.

§. 122.

Potrzebuje gruntu kruchego, żyznego i ciepłego, ale lepiéj się uda w drugim roku po nawozie, niż na świeżym gnoju. Sieje się późno i to, kiedy się mrozu obawiać nie masz przyczyny. Jeżeli można z siewem trafić na deszcz, tém lepiéj. Ziarno przed siejbą zawsze się sparza, najlepiéj w serwatce, tym sposobem czyści się od pyłu i prędzéj kiełki wypuści. Jest bardzo dobrze po zasianiu i zabronowaniu role powalcować, aby powierzchnią jak najdokładniéj rozprószyć i zrównać, a po tygodniu lub więcej jeszcze raz zbronować dla zniszczenia puszczających się chwastów. Proso nie pokaże się nigdy przed dwoma tygodniami, i wtedy posucha najlepiéj mu służy. Jeżeli po wznijściu w pierwszym tygodniu, deszcz na nie gwałtowny spadnie, niezawodnie nic z niego nie będzie, zagłuszy je w istocie, ponieważ listki jeszcze nierozwinięte, mając kształt uszka, napełniają się wodą i od niéj roślina ta gnije. Deszcz dopiero późniéj, kiedy listki się rozwiną, a jeszcze bardziéj, kiedy proso już się kłosuje, jest pomocnym.

§. 123.

Proso mocno rolę wyplenia, to jest: dużo z niéj wyciąga żywiołu, i dla tego nie wypada go siać przed oziminą, lubo czasem to czynią na nowinach lub borowinach, na których, jeżeli są w położeniu suchém, proso dobrze się udaje, ponieważ pod powierzchnią nowin ziemia zawsze jest sypka, a taką ziarno to lubi.

Konopie.
§. 124.

Konopie należą do roślin oliwnych; mówiąc więc o rzepaku, i o nich wypadało wspomnieć; ale że u nas konopie nie stanowią produktu handlowego, tylko wyłącznie dla zaspokojenia potrzeb w gospodarstwie się sieją, i to w małéj ilości, przeto rozumiem, że tutaj właściwe dla nich jest miejsce.

§. 125.

Konopie potrzebują roli wilgotnéj i żyznéj, która głęboko i pulchno uprawioną być musi. Na spuszczonych stawach najlepiéj się udają. Czas siewu jest w środku Maja, kiedy już mrozu obawiać się nie należy. Pod konopie zwykle się gnoi, i jeżeli stały w miejscu od wód zimowych zabezpieczoném, można po nich na jednéj orce siać pszenicę, tak jak po rzepaku. Jeżeli zaś były zasiane na ziemi nieco torfiatéj, na któréj, jeżeli dobrze nagnojona, mogą się udać, lepiéj będzie, po nich sadzić kapustę. Można téż raz po raz zasiać konopie; czasem w drugim roku lepiéj prawie się udadzą.

§. 126.

Jeżeli się w niskich położeniach po zimie znajdują kawałki rzepaku wymokłe, takowe będą pod konopie przydatne, trzeba tylko na nowo te kawałki uprawić.
Konopie w bliskości rzepaku, chronią go także od mszyc, które czasem na listkach rzepaku się gnieżdżą i takowy niszczą; a zapachu konopnego nie znoszą i oddalają się.

Len.
§. 127.

Potrzebuje bardzo dobrze uprawionego, nie lekkiego i nie za mocnego gruntu.
Sieją go u nas w Maju; przecież w Szląsku uważam, że go daleko rychléj siewają i lepiéj się tam udaje, a zatém nie musi się bardzo mrozu obawiać.

Uprawy na te wszystkie produkta nie opisałem szczegółowo, ponieważ zawsze téj saméj potrzebują, wyjąwszy jednego owsa, który za nadto pulchnéj roli nie lubi.
Ziemniaki.
§. 128.

Tyle jest rozmaitych gatunków ziemniaków, iż rozklasyfikować je byłoby rzeczą trudną, a zgoła nieużyteczną. Dostateczném będzie dla nas, gdy je razem na dwie główne klasy podzielimy; to jest: 1) na takie, które na lekkich gruntach się udają, i 2) na takie, które mocniejszéj ziemi potrzebują. Tłusta glina jest wprawdzie dla nich za mocną, ale i na niéj kartofle się udać mogą, jeżeli poprzedniemi zbiorami i staranną uprawą już dobrze skruszoną została.
W nadaniu nazwisk tym gatunkom ziemniaków, które na lekkiéj, a które na lepszéj roli sadzone być powinny, równa także trudność zachodzi, ponieważ te nazwiska niemal co kilka mil się zmieniają. Trzeba tylko, żeby gospodarz przy nabywaniu ziemniaków do sadzenia, o takie się starał, które urosły na gruntach podobnych do jego roli, i o ile to być może, przenosił je z lżejszych na lepszy grunt, ponieważ każda roślina przeniesiona z lżejszéj roli na lepszą, lepiéj będzie rosła. Jednak kartofli, które tylko na lekkiéj ziemi zwyczajnie się udają, nie można na mocną przenosić; obficie się wprawdzie rodzą, ale będą tyle wodnistych części w sobie zawierały, że nawet na pokarm dla bydła nie są pożywne.
Na wódkę czerwone pokazały się najlepsze.

§. 129.

Każdy gospodarz powinien, przynajmniéj co kilka lat, część swoich ziemniaków na sadzenie, przez nasienie przysposobić. Doświadczenie przekonało, iż ziemniaki z nasienia się poprawiają, to jest: więcéj mącznych części nabędą, a przeciwnie z korzenia wciąż rozmnażane, na dobroci tracą, jeżeli ich jeszcze nie odmieniamy.
Rozmnożenie z nasienia dzieje się następującym sposobem; w jesieni, kiedy już ziemniaki dobrze okwitną, i gałki (które jednak nie co rok się obradzają) zaczynają żółknieć, co znakiem dojrzałości, te gałki się zbierają i sypią w stojące beczki. Po tygodniu lub dłużéj, skoro te gałki zgniją i cała massa opadnie, nalewa się beczka wodą i mięsza. Czcze nasienie i łupiny spłyną, dobre ziarnka opadną; jak się ustoi, zlewa się woda z czczém nasieniem i łupinami, potém nasienie dobre się wybiera, i pod dachem na powietrzu suszy.
Nasienie to następującéj wiosny zasiane, w miejscu, jeżeli być może, od północy zakrytém, starannie utrzymywane przez częste pielenie, już w téj samej jesieni wyda maleńkie ziemniaki, które na drugi rok sadzone, wydadzą dobry owoc, z którego rozmnożyć ziemniaki na całe pole do sadzenia w trzecim roku wypada. Te ziemniaki z nasienia rozmnożone, będą daleko mączystsze od tych, z których się nasienie wzięło.
Gospodarz, który posiada w swoim ogrodzie oranżeryą, lub owoce i kwiaty pod szkłem chowa, może nasienie kartoflane już w Lutym zasiać, powyrastają przez Marzec i Kwiecień krzaczki ziemniakowe, bardzo słabe wprawdzie, ale na 6—8 cali wysokie; w Maju, kiedy już mrozu obawiać się nie należy, przesadzić z ostrożnością można te krzaczki na kawałek ziemi dla nich przeznaczony i dobrze uprawiony. W jesieni pod każdym krzakiem, nietylko drobnych ziemniaków pełno, ale i po dwa, trzy i cztery duże, znajdziemy. I małe i duże dobre do sadzenia; a pierwsze nawet do jedzenia zdatne. Małe trzeba przez zimę z większém staraniem jak zwyczajne, od mrozu zasłonić, ponieważ z natury są mniéj wytrzymałe.

§. 130.
Czas sadzenia ziemniaków jest Kwiecień i Maj.
§. 131.

Trzy następujące sposoby sadzenia ziemniaków są mi znajome: pierwszy pod znacznik, drugi w radlonki, trzeci pod pług. Przy wszystkich tych sposobach rola powinna być jak najstaranniéj uprawioną i czystą.

§. 132.

1) Pod znacznik:
Kiedy rola już zupełnie uprawiona, nawóz przyorany i całe pole pobronowane, przejeżdża się znacznikiem (duże grabie, z pięcioma lub sześcioma kolcami drewnianemi, o łokieć jeden kolec od drugiego oddalony) najprzód w podłuż całego pola, potém w poprzek; w punktach, gdzie linie znacznika się krzyżują, robią się dołki kołkami na głębokość orki, w które się ziemniaki sadzą. Powałkować jest dobrze.

§. 133.

Po tygodniu jeżeli deszcz popadał, po dwóch jeżeli posucha, chwasty jakie jeszcze mogą być w ziemi się pokażą, naówczas przejeżdża się skaryfikatorem raz w podłuż, drugi raz w poprzek; ten wszystkie chwasty niegłęboko korzenie mające zniszczy, a te, które głęboko je puszczają, przytnie i tém osłabi; skoro wszystkie ziemniaki po kilka listków z ziemi powypuszczają, trzeba dobrze zbronować, żeby jeszcze raz małe chwasty puszczające się, zniszczyć.
Jak kierzki na 4 lub 6 cali nad powierzchnię wyrosną, trzeba je obradlić raz w podłuż, drugi raz w poprzek. Jeżeli czas wystarczy, to korzystnie będzie dla ziemniaków i dla roli, dwa razy je obradlić w każdym kierunku, pierwszą razą zwyczajném radłem, drugą obsypywaczem. A że jeden człowiek jednym koniem może sześć mórg w jednym dniu obradlić, to nie będzie taką wielką robotą. Można także obradlać, skoro się z ziemi pokażą i nim listki rozłożą; choć ziemia je zasypie, nic nie szkodzi.

§. 134.

Takie sadzenie połączone z dokładnem obradleniem i obsypaniem nietylko obfity zbiór ziemniaków wyda, ale i rolę pod następujące produkta należycie doprawi i niejako przygotuje.

Dla tego ten sposób żmudniejszy od następujących, stosownym jest wtenczas, kiedy gospodarz przechodzi z dawnego gospodarstwa do korzystniejszego, to jest: kiedy po ziemniakach następują jarzyny z koniczynami, którym tak dokładnie przerobiona rola jest dogodną.
§. 135.

2) Pod radło:
Rola na zimę głęboko się podoruje, po zimie radli się lub w poprzek orze, raz lub dwa, podług potrzeby; każdą razą się bronuje i czyści z chwastów.
Kiedy rola już dobrze uprawiona, zbronowana i odleżała, robią się radlonki; gnój się rozwozi i w te radlonki się rozkłada. Na gnój sadzą się ziemniaki. Radlonki rozladlając, nawóz i ziemniaki się przykryje.

§. 136.

Najlepiéj, kiedy się radlonki w ukośnym pola dają kierunku; przez to rola jeszcze lepiéj będzie przerobiona. po kilku latach; kiedy pole ziemniaki sadzić przypada, również kierunek odmienić będzie dobrze, i dając go wspak poprzedniemu, wszystkie cząstki ziemi pomieszają się i przerobią tém dokładniéj.

§. 137.

Skoro ziemniaki wschodzą, trzeba całe pole mocno zbronować, potém jak kierzki wszystkie już dobrze stoją, obradlać i obsypywać.

§. 138.

Ten sposób jest prędszy, ale wysadzi się ziemniaków więcéj na taką samą przestrzeń niż podług poprzedniego.

§. 139.

3) Pod pług:
Jest to sposób znajomy, najczęściéj używany, i kiedy role czyste najdogodniejszy, ponieważ wiele pracy oszczędza i sadzić daleko rychléj ziemniaki można, a jeżeli rola czysta i równie dobrze nawieziona, można się spodziewać dobrego plonu.

§. 140.

Gospodarz, który swoją rolę chce stopniowo głębiéj uprawiać, powinien się chwycić jednego z dwóch poprzednio wymienionych sposobów.
Jeżeli zaś głębiéj orać mu nie wypada, jak dotychczas swoją ziemię uprawiał, lub że zgłębienie już nastąpiło, to sadzenie pod pług jest najlepsze. Trzeba tylko dopilnować, żeby rola była dokładnie wychędożoną pod ziarno, które ziemniaki poprzedza; wtedy będzie można pod nie w jesieni podorać i dobrze zbronować; jeżeli wody na polu nie ma przyczyny obawiać się, gnój się w zimie wywiezie i rozrzuci; jak się rola zazieleni, zaraz w Kwietniu pod pług sadzić można ziemniaki. Tak postępując zmniejszy się praca wywozu i sadzenia.
Pod pług sadzone ziemniaki, również bronują, obradlają i obsypują; także, dla dokładnego pomieszania ziemi, można pole orać ukośnie.

§. 141.

Do sadzenia, ziemniaki przekrawać, lub tylko kły sadzić, jest wprawdzie znaczna oszczędność, ale sobie pochlebiać nie można, żeby te małe oddziały równy plon wydały, ponieważ cały ziemniak jest poniekąd mamką młodego krzaka. Do przekrawania lub kiełków sadzenia wtenczas tylko udać się należy, kiedy dla ludzi kartofli przybraknie, lub że rola bardzo jest bogatą.

§. 142.

Od kilkunastu lat wydoskonalone bardzo zostało palenie okowity; poszukano i znaleziono sposoby otrzymania jak największego wydatku z kartofli. Tak przekonano się, że ziemniaki sadzone na świeżym nawozie mniejszy dają wydatek, jak te, które sadzone były na mierzwie staréj, a zatem już rozłożonéj i kiedy ostrość swą straciła. Gospodarze zatém rzucili się do sadzenia ziemniaków na drugiéj mierzwie, to jest po zbożach, na które rolę nawieziono. Przyczyniła się też do tego i choroba kartoflana, jaka się zjawiła od lat kilku. W prawdzie ziemniaki bez mierzwy sadzone także na nią zapadają; przecież można wnioskować, że mierzwa świeża obfitująca w ostre sole więcéj się do téj choroby przyczynia.

§. 143.

W gospodarstwie na wszystkie okoliczności wzgląd mieć trzeba. Zastanówmy się. Nawożenie roli pod warzywa jest rzeczą z uwagi na rolnictwo najstosowniejszą, gdyż warzywa a raczéj uprawa pod nie najlepiéj role spulchnia, czyści i pod następne płody przysposabia, najlepiéj też miesza części nawozu z ziemią, przez co potém jarzyny, a osobliwie koniczyny siane w jarzynach bywają najpewniejsze. Jeżeli znowu świeża mierzwa szkodzi ziemniakom, to równie żyto i pszenica nigdy na jesiennéj świeżéj mierzwie nie będą tak czyste, nie dadzą tak mączystego ziarna, jak kiedy się je zasieje w czystym przed dwoma laty mierzwionym ugorze, lub po koniczynach kilka lat wypasanych. W tych ostatnich warunkach żyto i pszenica nie tylko piękne, czyste ziarno i to daleko obficiéj, ale nawet więcéj słomy wydadzą. Z drogi patrząc na pole, ozimina zasiana na jesiennéj świeżéj mierzwie zawsze bujniéj wygląda: jest to wszakże tylko rzecz pozorna i skoro wejdziemy w środek przekonany się, że stoi kępiato nie równo.
Cóżkolwiek bądź można połączyć dwa systemata i sadzić, kiedy kto ma gorzelnie, kartofle po życie mierzwionym, a kiedy kto chce spaść je rychło inwentarzem na mierzwie. Ugory po owsach naprzykład będą się mierzwiły, jeśli można rychło w lecie na żyto, po którem przyjdą ziemniaki. Zaś w oddziałach na jęczmień przeznaczonych umierzwi się na warzywa, po których skoro były na mierzwie najpewniéj się udaje koniczyna, zwłaszcza czerwona, która inaczéj jest wątpliwa.

§. 144.

Przy uporządkowaniu rolnictwa wypada koniecznie pod warzywa gnoić, ponieważ wtedy porzuca się a przynajmniej prostuje zagony, przyczém dobywa się z brózd martwa ziemia, która jeśli nie dostanie nawozu martwą pozostanie. Łatwiéj przeto w starem rolnictwie, od lat kilkunastu rozumnie prowadzonem, tam, gdzie rola nasycona gnojem i uporządkowana, sadzić ziemniaki w drugiéj mierzwie, jak na początku, kiedy oddziały pól nie są jeszcze w porządku.

§. 145.

Dzierżawca ośmioletni, nawet dwunastoletni, dobrze zrobi, skoro dochodu największego spodziewa się z gorzelni, jeśli sadzić będzie ziemniaki w drugiéj mierzwie. Właściciel powinien rozłożyć postęp swego rolnictwa na więcéj lat, a zatém sadzić ziemniaki bez mierzwy dopiero wtedy, kiedy pola jego już zostały uregulowane i mierzwą przesycone.

Turnips, brukiew, rzepa.
§. 146.

Na początku mego gospodarowania, rozumiałem, że turnips jest rodzaj warzywa u nas się nie znajdujący; późniéj jednak, siejąc go z nasion angielskich przez kilkanaście lat, przekonałem się, iż gatunek turnipsu, ten, który Anglicy szwedzkim turnipsem nazywają, jest zwyczajna nasza brukiew, z tą tylko różnicą, że kobiety na wsi sadzą ją w niskich miejscach na czarnej ziemi, tam gdzie i kapustę, zkąd jest niegładka, ma korzeni mnóstwo i cała kosmata. Siałem nasienie naszéj brukwi na roli lżejszéj nie w niskiém położeniu i na jesień spostrzegłem turnips szwedzki (Rutabaga), po który jeździłem do Anglii. Zdaje się, że Anglicy dla tego tylko nasienie brukwi z Szwecyi do siebie sprowadzili, że ona rosnąc pod zimniejszym klimatem, ma trwalszy korzeń i łatwiéj mrozy zniesie. W Anglii bowiem wiele bardzo brukwi dla bydła w czasie zimy pod otwartem niebem trzymają; z téj więc przyczyny gatunek tego warzywa, który wytrzymały na mrozy, jest im bardzo dogodnym. Doświadczenie nas uczy, że każda roślina przeniesiona z zimnego do cieplejszego kraju, pewniej mróz zniesie.

§. 147.

Wyraz turnips jest ogólny, znaczy wszystkie gatunki brukwi i rzepy. Turnips szwedzki zaś znaczy li brukiew białą i żółtą. Niemcy nazywają go rutabaga. W Anglii sieją do 50 gatunków turnipsów, z których każdy z osobna, oprócz wyrazu turnips nosi odmienne nazwisko, jak naprzykład: żółty szkocki turnips. Jest to z rzepy najlepszy gatunek, ale jak w ógole każda rzepa mrozu znieść nie może. Przeciwnie brukiew, chociaż zupełnie mrozem przejdzie, nic jéj nie szkodzi. Jeżeli wśród zimy chcemy ją bydłu dawać, to wsypawszy ją w wodę zimną, zamróz z niéj wyjdzie i na karm jest wyborna; po zimie zaś, kiedy mrozy się kończą, samo powietrze zamróz z brukwi wyciągnie, byle tylko w miejscu leżała, gdzie jest wolny przeciąg powietrza, i żeby przykrytą nie była; inaczéj stęchnie, a nareszcie zgnije.

§. 148.

Lubo brukiew i rzepa potrzebują sypkiego, dobrze uprawionego i humusem przenikłego gruntu, to jednak brukiew istotnie mocniejszéj niż rzepa wymaga roli. W Anglii siewają brukiew i rzepę na zupełnie lekkich ziemiach; tego u nas czynić nie można; w Anglii bowiem powietrze daleko wilgotniejsze i rola od 30 lat uprawiana głęboko, przez co więcéj jak u nas, wilgoci w sobie zatrzymuje.

§. 149.

Uprawa roli pod te warzywa jest następująca: w jesieni podoruje się głęboko, żeby mróz skibę jak najlepiéj mógł przejąć; po zimie orze się w poprzek lub radli, i to kilka razy podług potrzeby, a za każdym razem bronuje się i chędoży jak najdokładniéj. W Maju radli się pole ukośnie, i rozwozi się nawóz w radlonki, które się potém rozradlają, wreszcie tak się postępuje, jak przy ziemniakach.

§. 150.

Brukiew i rzepę można, albo od razu siać w polu i potém je przeorywać, albo téż rychło na rosadę zasiać w miejscu od północy zakrytém, i potém z końcem Maja i początkiem Czerwca, kiedy wilgotne powietrze, w pole przesadzać.

§. 151.

Do siewu zaraz w polu jest siewnik, który u nas łatwo i dobrze może być zrobionym (ale nie z opisu, tylko z widzenia). Tym siewnikiem sieją się dwie radlonki razem. Jeden człowiek jednym koniem zasieje przez dzień mórg magdeburskich 12. Na morgę wychodzi nasienia od pół do trzech ćwierci funta.

§. 152.

Siać należy podczas pogody, żeby radełka u siewnika nie garnęły ziemi i nie zatykały się. Po pierwszym deszczu brukiew lub rzepa znijdzie; ale jeżeli po znijściu nastapi posucha i gorąco potrwa, trzeba drugi raz siać, ponieważ słońce spali te młode wyrostki. Zważając, jak mała praca siewu i jak mało nasienia wychodzi, tego powtórnego siewu lękać się nie należy.

§. 153.

Skoro wyrostki na dwa cale się podniosą, trzeba gracami ręcznemi (motykami) tak je poprzerywać, żeby stały o 12 cali jeden od drugiego.
Chędożenie, w czasie rośnięcia, odbywa się przeciwnie jak ziemniaków. Tam się ziemia do nich nagarnia, a od brukwi i rzepy trzeba ją odgarniać, ponieważ te korzenie lubią pół ziemi, pół nad ziemią siedzieć. Kto nie ma narzędzia do odsypywania, musi to gracami ręcznemi uskuteczniać.

Buraki (ćwikła) na paszę.
§. 154.

Takiék saméj roli i uprawy potrzebuje ćwikła biała, czerwona i żółta. Można ją sadzić z rozsady lub siać ręką.
Podobnież jak brukiew i rzepa potrzebuje odgarnięcia od siebie ziemi.
Kto sieje ćwikłę w wielkiéj ilości, powinien ją siać siewnikiem, ponieważ równiéj w ziemię się dostaje; powinien w jesieni zupełnie doprawić ziemię tak, ażeby ją siać na wiosnę jak najrychléj. Jeżeli ćwikła zmarznie wypuszczając pierwsze listki, łatwiéj drugi raz zasiać, niekosztowne bowiem jest ziarno; nierówniéj gorsze pociągnie skutki za sobą późny siew, raz że nie zastając w roli już tyle wilgoci, nie równo powschodzi, powtóre, czeka się długo, czy na miejscach gołych jeszcze nie powschodzi, a czekając, spóźnia się pielenie, które im dłużéj odwleczone, tém trudniejsze i kosztowniejsze się staje. Rychły siew sprawi, że buraki przed posuchą wyrosną i liściami ziemię okryją co i pielenie oszczędzi drugie lub trzecie, i pozwoli, że buraki piękniéj wyrosną.
Można siać którykolwiek gatunek. Czerwona ćwikła wyrasta największa; odsypując od niéj ziemię, bardziéj się wzmoże nad ziemią jak w ziemi.
Chcąc się dochować ziarna, wybiera się buraki najzdrowsze, najgładsze, nie największe ale mierne. Przechowują się one ziemi w rządkach. Przykrywają się najlepiéj liściami suchemi a na wierzch ziemią.
Na wiosnę wysadzają się w ziemię bogatą, głęboko skopaną; czysto się utrzymują tak jak ogrodowiny, i sprzątają w miarę dojrzałości.

Buraki (ćwikła) do fabrykacji cukru.[1]
§. 155.

Rola pod buraki musi być z przyrodzenia bogatą. Najprzydatniejsza ta, w któréj się znajduje dostateczny stosunek gliny. Gdyby stosunek gliny był za mocny, wtedy trudnoby ją przyszło uprawiać, oprócz tego równe niebezpieczeństwo groziłoby w czasie mokrym jak w czasie suchym. Nic nie szkodzi znaczny stosunek gliny w ziemi przeznaczonéj pod buraki, jednakże wówczas tém staranniéj trzeba ją doprawić i dognoić tak, żeby się stała pulchna i przepuszczająca.
Nieprzydatne role pod buraki do cukrowni przeznaczone, są role lekkie i role nisko położone, próchnice. Na pierwszych nie urosną, na drugich będą za wodniste i tylko na pokarm dla bydła przydatne.

§. 156.

Doświadczałem róznemi sposobami sadzić nasienie burakowe; siałem je téż siewnikiem francuzkim z Grignon, siewnikiem, który bardzo pięknie a regularnie sieje i przysypuje; w każdym razie jestem za sadzeniem ręką.
Kiedy rola już dokładnie doprawiona i naostatku zwałkowana, robią się radlonki potrójnem radełkiem. To radełko tylko dwie radlonki znaczy, bo żelazo skrajne idzie już zrobioną skrajną radlonką, żeby nie zmylić kierunku. Radlonki mają 22 cali szerokości. Po radlonkach w poprzek także na 22 cale odległości znacznik się przeciąga. Na każdém przecięciu znacznika sadzi się w radlonce trzy lub cztery ziarnka, tak, żeby jedno ziarnko o cal za drugiem leżało. Ziarnka przysypuje się ziemią nie głębiéj, jak dwa cale, nie mieléj, jak cal. Tym sposobem wyjdzie daleko więcéj nasienia, ale pewniéj próżnego miejsca nie będzie.

§. 157.

Do fabrykacyi cukru sieje się biały gatunek ćwikły.

§. 158.

Skoro większa część buraków znijdzie, zaraz trzeba chędożyć gracami i motykami. Skoro podrosną na 4 lub 5 cali, należy popsuć motykami zbytnie rośliny tam, gdzie buraki za gęsto stoją i nie zostawić tylko po jednéj roślinie na każdem miejscu. Przejeżdża się potém pomiędzy radlonkami rodzajem gracy z nożykami po boku, a jak buraki jeszcze wyżéj podrosną chędoży się je radełkami i rękoma piele, ile razy potrzeba.

§. 159.

Buraki przeznaczone dla bydła lepiéj, kiedy rosną nad powierzchnią ziemi. Buraki do fabrykacyi cukru nie powinny prócz liścia nic nad poziomem pokazywać. Ztąd idzie, że trzeba obsypywać rządki.
Przed sprzętem nie należy liści dla krów obłamywać.

§. 160.

Buraki, które w Kwietniu sadzone były, dobywają się zwykle we Wrześniu, późniejsze w Październiku. Czyści się je o ile można prosto z ziemi obrzynając ogonki i całe wierzchołki, potém oczyszczone zrzuca się na kupki i liścmi naci przykrywa.
Późniéj się zwożą na miejscu stosowne sucho położone, przykrywają słomą albo trzciną i przysypują ziemią, coraz więcéj w miarę spodziewanych mrozów.
W Magdeburgu przysypują zaraz buraki ziemią bez słomy i twierdzą, że ten sposób nietylko tańszy, ale i lepszy. Mówią, że nie tak łatwo wtedy porastają, bo ziemia nie dopuszcza jak słoma powietrza, bez którego jarzyny kiełków nie wypuszczają.
O wysadkach jest w §. 154.

Kapusta.
§. 161.

Wymaga niskiego, wilgotnego, bogatego ale sypkiego gruntu; w takiéj roli, uda się daleko lepiéj w radlonkach, niż na kopanych ogrodach, zwłaszcza z głębokiemi brózdami, które całą wilgoć z ziemi ściągają.
Kapusta się zawsze z rosady sadzi i osypuje ziemią tak jak ziemniaki.

§. 162.

Godne jest uwagi, że brukiew, rzepa i ćwikła nierównie mniéj rolę wysilają, jak ziemniaki. W mojém gospodarstwie doszedłem tego z przekonania, że zasiany jęczmień w polu równéj wszędzie dobroci, na miejscu, gdzie brukiew, rzepę i ćwikłę sprzątnięto, daleko się lepiéj udał, jak tam, gdzie kartofle były sadzone i na lepszéj ziemi.
Kto sadzi ziemniaki tylko jako paszę dla bydła, to daleko będzie korzystniéj sadzić wspomnione warzywa, niż kartofle, bo nietylko że to taniéj wypadnie gospodarzowi, ale nadto, jeżeli mu obrodzą, to więcéj nierównie z téj saméj przestrzeni ziemi sprzątnie co do wagi warzywa, niż ziemniaków.
Nareszcie o liściach tych warzyw przepomnieć nie należy, które zwyczajnie dwa, a w przekropnym roku i trzy razy na karm letnią dla krów, obłamywać lub zżynać można. Również i sprzęt warzywa jest łatwiejszy i nie tak zmudny w gospodarstwie.
Wyłuszczywszy tutaj czyste korzyści, które z sadzenia warzyw w gospodarstwie wynikają, mam wielką nadzieję, że każdy przekona się o tém powoli i na paszę więcéj ich sadzić będzie.


ROŚLINY PASTEWNE.
Lucerna, czyli błękitna koniczyna, koniczyn ślimaczy, koziorożec.
§. 163.

Przydatnéj przestrzeni ziemi pod lucernę, korzystniéj użyć nie można, jak kiedy nią będzie obsiana. Przydatną jest, jeżeli niżéj wyszczególnione własności w sobie zawiera:
Położenie téj przestrzeni powinno być dosyć wysokie, a przynajmniéj zupełnie od wody, bądź to deszczowéj, bądź źródlanéj, wewnątrz ziemi na dwa łokcie głębokości zabezpieczone. Lucerna bowiem długo trwać nie może, jeżeli zapuściwszy korzenie natrafi w ziemi na zbyteczną wilgoć.
Również na dwa łokcie głębokości nie powinny korzenie natrafić na tłustą glinę, ponieważ taka, dla zbytniéj ścisłości, ich nie przepuści, i cała roślina prędko zginie. Nie tak więc na powierzchnią, jak raczéj na spodnie warstwy ziemi uważać należy.
Gospodarz wtenczas dopiero osiągnie zapłatę podjętéj około téj rośliny pracy, gdy jéj korzenie znajdą w swym wzroście sypkie i niezbyt mokre warstwy, i dojdą do głębokości dwóch łokci. Przez lat sześć coraz bujniéj będzie rosła, i coraz bardziéj się wzmagała; w tym stanie wytrwa lat 12ście, jeżeli starannie utrzymywaną będzie, to jest, jeżeli ją tylko kosić gospodarz każe, a nigdy po niéj paść bydła lub owiec nie pozwoli; deptania inwentarza bowiem nie zniesie, potrzebując zawsze pulchnéj powierzchni. Położenie spadziste na południe, na działanie słońca wystawione, a od północy zakryte, bardzo jéj posłuży.

§. 164.

Kiedy gospodarz pomiędzy polami znajdzie taki z położenia i ze składu dogodny kawał ziemi, i przysposobi go przytém dobrze, żaden produkt obficiéj mu nie wynagrodzi pracy, jak lucerna.

§. 165.

Przysposobienie ziemi pod lucernę wymaga uprawy jak najstaranniejszéj. Jeżeli warstwa wierzchnia jest tłusta, rozprószyć ją kilkokrotnemi orkami i bronowaniem należy; jeżeli lekka ziemia powierzchnią stanowi, użyźnić ją potrzeba dobrze przegniłym gnojem, a lepiéj jeszcze mułem, szlamem. Na tak przysposobionéj roli należy dla większego rozpulchnienia, wyczyszczenia i pomieszania gnoju, sadzić warzywo, a dopiero następującego roku siać lucernę.

§. 166.

Najkorzystniéj jest siać ją z tatarką; to jest, na końcu Maja zasiewa się tatarka, zaraz po zabronowaniu tejże po świeżéj ziemi sieje się lucerna i lekkim walcem w ziemię wciska. Rychléj na wiosnę nie lubi być sianą, chociaż w następnych latach, kiedy korzeń wgłąb się już dostał ziemi, mrozu się obawiać nie ma przyczyny, przecież pierwszego roku przymrozek wiosenny strąciłby ją zaraz po zejściu.
Także kiedy wychodzi z ziemi, jeżeli posucha i gorący czas panuje, słońce wypalić ją może; dla tego właśnie w tatarce ją siać radzę, ponieważ ta za młodu zaraz swemi szeroko się rozciągającemi listkami, lucernę przykryje, a cieniem chłodzi.

§. 167.

Gdy już lucerna na kilka cali wyrosła, i upałów lękać się gospodarz nie ma przyczyny, nie należy dozwolić dójść do swojéj dojrzałości tatarce, ale ją skosić i spaść zielono. Wtedy bowiem, kiedy tatarka dojrzewa, najwięcéj z ziemi ciągnie żywiołu, który właśnie w pierwszym roku lucernie zostawić wypada, ażeby się, jak rolnicy mówią, zawzięła, a gdy to nastąpi, naówczas już ani mróz, ani posucha jéj nie zaszkodzą.

§. 168.

Równy kawał pola lucerny dwa razy wyda tyle paszy, ileby jéj z koniczyny czerwonéj było. Można ją bowiem trzy i cztery razy do roku kosić; a największa korzyść wynika z tego, że najrychlejszą bywa na wiosnę trawą do koszenia. O tydzień jeden, a jeżeli od północy zakryta i o dwa tygodnie rychléj niż koniczyna kosić się daje.

§. 169.

Lucerna ciągnąc pokarm głęboko w ziemi, w suchych latach, jakie się u nas często zdarzają, kiedy właśnie koniczyny słabo wyrastają, piękne i gęste pokosy wydaje; lepsza nawet w suchym niż dżdżystym roku bywa, z tejże to przyczyny tak mało w Anglii, a tak często we Francyi widzieć ją można.

§. 170.

Powiedziałem już, że lucerna wymaga powierzchni bardzo czystéj; dodaję znowu, że nietylko przed siewem wyczyścić ziemię potrzeba, ale i taką utrzymywać czas cały; ponieważ jeżeli inne trawy się zjawią zdaje się, iż lucerna istotnie im zaraz miejsca ustępuje. Należy więc co rok na wiosnę lub po każdem skoszeniu, jeżeli się potrzeba okaże, ciężkiemi bronami lub jeszcze lepiéj extyrpatorem zjeździć cały kawał pola, tak mocno, żeby trawy obce powyrywane z korzeniami zostały. Można extyrpatorem wzruszyć całą powierzchnią tak doskonale, że lucerny wcale widać nie będzie; to jednak w gospodarzu niech nie wzbudza żadnéj obawy, bo wkrótce daleko piękniéj i równiéj się pokaże. Tak mocno jednak powierzchni w drugim i trzecim roku poruszyć niepotrzeba, dostateczne będzie bronowanie; ale kiedy korzenie czwartego i piątego roku już do największéj dojdą głębokości, niczego obawiać się nie trzeba; można naówczas lucernę i poradlić dla wygubienia z niéj obcéj trawy, skoro takowa się pokaże; jeżeli bowiem lucerna się zawzięła, to nietylko nie będzie jéj szkodzić, ale owszém odmłodzi ją i wzmocni.

§. 171.

Lubo na piaszczystéj, byle w humus obfitującéj roli można siać lucernę, przecież naturalną jest rzeczą, że im lepsza jest rola (o warunkach położenia i składzie spodnich warstw nigdy nie zapominając), tém bardziéj lucerna rosnąć będzie, bo chociaż z głębi ziemi soki ciągnie, przecież spodnie warstwy będąc ziemią martwą, wilgoci tylko tyle ile potrzebuje dodać jéj mogą, a za pomocą téj wilgoci dopiero z warstwy uprawnéj pobocznemi włoskowatemi korzonkami posilny dla siebie pokarm odbiera. Z tąd pokazuje się widocznie, że im warstwa uprawiona obfitszą będzie w humus, i im ta warstwa będzie grubszą, czyli głębszą, tém mocniejsza będzie lucerna, a zatém nietylko, że pod nią dobra głęboka uprawa i w znacznéj ilości dobrze przegniły nawóz być powinien, ale nawet nie od rzeczy będzie, po 5ciu lub 6ciu latach, jeżeli jeszcze na tém samém ma pozostać miejscu, dodać jéj nawozu.
Nawiózłszy powierzchnią lucerny dokładnie gnojem przegniłym, należy go zaraz i bardzo starannie wszędzie rozrzucić, ażeby przez nierówne udzielenie każdemu miejscu, lucerna potém kępiasto nie rosła, to jest w jednym miejscu bujniéj, w drugiém słabiéj, stosownie do tego, jak w którém miejscu jest zasilaną.

§. 172.

Sposób robienia siana z lucerny jest ten sam, jak z innych traw; tylko że łatwiéj się grabi od koniczyny, ponieważ zawsze wyżéj, niż ta wyrasta.

§. 173.

Dodam tutaj jeszcze, że pole, na którém lucerna dziewięć do dwunastu lat rosła, znajduje się w najbogatszym użyźnienia stanie, można po niéj wciąż lat kilka zbierać produkta bez nawozu, a jeszcze zbiory będą obfitsze, niż na takiéj saméj roli, gdzie lucerny nie było. W pierwszych dwóch latach pomiędzy temi zbożami będzie się jeszcze lucerna puszczała, choćby i najgłębiéj była zaoraną, dopiero wyginie po warzywach utrzymywanych bardzo czysto, lub wtedy, gdy pole to na kilkoletnie sztuczne pastwisko obróconém będzie. Deptanie bydła wytępi ją; dla tego téż powiedziałem, że dopókąd się z lucerny użytkuje, inwentarza żadnego puszczać na nią nienależy, i najlepiéj ochronić ją od tego, otaczając ją rowkiem z każdéj strony. Rowek nietylko od szkody ją obroni, ale i od sąsiedzkich pól oddzieli, tak, że trawy z tych pól na nią się nie rozszerzą. Skoro bowiem koło lucerny inne trawy rosną, natychmiast pomiędzy nią się cisną, formalnie jakby ją pokonać chciały. Więcéjby pracy z tych traw chędożenie kosztowało, niż rowku wybicie.

Esparcetta, dzięcielina.
§. 174.

Jeżeli trudno wynaleść stósowną przestrzeń pod lucernę, tém trudniéj daleko pod esparcettę, ponieważ potrzebuje koniecznie pokładu wapiennego. Ale dla tego właśnie może być pagórek wapienny, który pod żaden inny produkt tylko pod esparcettę nie mógłby być użytym.

W Krakowskiem i Sandomierskiem wiele pagórków wapiennych dzięcieliną mogłoby z korzyścią być zasiane. Na Litwie po wzgórkach dziko rośnie, i byt wapna w spodniéj warstwie dowodzi; ale nasienia w znacznéj ilości, o ile mi wiadomo, z Francyi tylkoby dostać można. Jest ono bowiem wielkości wiczki, a zatém dużo go wyjść do siewu musi. Dzięcielina zasiana na właściwém jéj miejscu piętnaście lat wytrwać może.
Koniczyna czerwona.
§. 175.

Tak już dawno u nas i tak powszechnie ta roślina jest siewaną, że prawie zbyteczną rzeczą o niéj mówić mi się zdaje, przecież kilka słów podług mego doświadczenia o niéj napiszę.
Wiadomo, iż potrzebuje ziemi bogatéj, z przyrodzenia mocnéj lub użyznionéj i dobréj uprawy, lub z innemi zbożami siać ją można; czyni się to zwykle w jęczmieniu. Podług wszystkich przepisów teoryi 1 garniec wystarczyć powinien na jedną morgę magdeburską; przyznaję, że kiedy rola bardzo czyta, ziarno bardzo piękne i czas cichy, garncem morgę obsiać można. Przecież w Anglii więcéj na morgę biorą i do tego jeszcze jednę czwartą lub jednę piątą część rajgrasu (o którym późniéj) dodają, twierdząc, że rajgras nietylko ją od mrozu chroni, ale i pokosy pomnaża. Siew gęsty nigdy nie zaszkodzi, za rzadki bowiem nietylko, że obficie nie wyda plonu, ale i chwastom się rozszerzać dozwoli. Najbezpieczniéj jest, siać ją na krzyż, to jest, raz podłuż, drugi raz poprzek, tym sposobem będzie ziarno równiéj rozłożone.
Po zasiewie jeżeli deszcz nie spadnie, lekkim wałkiem w ziemię się wgniata, lub lekkiemi bronami przysypuje; inaczéj na powierzchni wysuszone słońcem ziarno, jako pozbawione sił organiczego życia, nie znijdzie wcale.

§. 176.

Kosi się koniczyna zwykle dopiero w drugim roku. Kiedy rychło po zimie zasiana, już na jesień do pewnéj wyrośnie wysokości; przecież doświadczenie mnie nauczyło, że jeżeli na jesień już się pokosi, na drugi rok późniéj i słabiéj wyrasta. Można popaść owce po niéj, ale nie wypaść zupełnie. Ochronienie jéj w pierwszym, sowicie się w drugim roku nagradza.

§. 177.

Na zieloną paszę i na siano kosić ją należy kiedy już kwiatki wypuści, zapóźne koszenie nietylko, że mniéj daje paszy, ale i rolę wysila; z drugiem koszeniem także za długo bez straty czekać nie można. Bywają lata, w których na przemian czas gorący i dżdżysty, że koniczyna trzy razy kosić się daje, ale do tego bardzo bogatą rola być musi.

§. 178.

Na siano suszy się koniczyna na pokosach; albo zaraz zgrabiona w kupy i po zagrzaniu rozrzucona wysycha. Suszenie koniczyny na pokosach nie potrzebuje opisu, ale przez przewracanie i trzęsienie listki opadają, ilość się zmniejsza i przytém siano nadto wiele dobrych części utraca. Koniczyna zaś po skoszeniu zaraz zgrabiona i zagrzana, lubo ciemne, ale daleko pożywniejsze siano wydaje.

§. 179.

Sposób zagrzania koniczyny podług Klapmeyera dużo rąk potrzebuje. Grabi się zaraz za kosą, i zwozi kilkoma wozami parokonnemi na miejsce środkowe pola; tam się układa kupa wielkości takiéj, żeby z niéj było 4 do 6ciu wozów czterokonnych siana; kilku ludzi odbiera koniczynę z wozów i zaraz mocno przydeptuje. Taka kupa mocno udeptana zagrzewa się w 12stu godzinach, po których upłynieniu odkrywa się kupa i w środek wierzchnia koniczyna się wkłada; ta dostawszy się do mocno zagrzanéj, sama wkrótce rozparzoną będzie; rozrzuciwszy kupę całą drugiego dnia tém prędzéj wysycha, im lepiéj zagrzaną była. Przyznać trzeba, że siano takie jest najlepsze. Jednak, że daleko więcéj ludzi potrzeba, jak do sposobu, który niżéj podam, tylko wtedy go użyć należy, kiedy gospodarz przewiduje, że za dni kilka ludzi wszystkich do innéj pilnéj roboty potrzebować będzie, i woli przez trzy dni użyć więcéj ludzi, ażeby pracę już miał ukończoną. Sposób Klapmeyera bowiem w najkrótszym czasie koniczynę ususzy. Pierwszego dnia się grabi, zwozi i udeptuje, drugiego zewnętrzna trawa w środek wkłada, trzeciego rozrzuca od rana, popołudniu jeżeli pogoda, zgrabia.

§. 180.

W zwyczajnym czasie radzę zaraz za kosą grabić, równo w kupki małe układać dla zagrzania, listki już nie odpadają, zatém nic się z niéj nie traci, a ludzi jak najmniéj do tego potrzeba.
Następujący sposób z doświadczenia kilkunastoletniego i który w moich stronach dosyć już jest upowszechniony, zalecić mogę. I tak zaraz za kośnikami (rachując dwoje grabi na jedną kosę) grabi się koniczyna w kupki małe, to jest takie, których się około ośmiu na wóz czterokonny zmieści (lepiéj mniejsze niż większe), w czasie pięknéj pogody, udeptać je mocno potrzeba. To zagrzanie w spokojnéj i ciepłéj porze czuć się da niedługo, to jest w 24ch godzinach; im mocniéj deptane, tém prędzéj kupki w środku zagrzane będą, a zatém wiele na równo mocném deptaniu zależy, dla tego to dla uskutecznienia téj roboty, rozsądnych ludzi używać potrzeba.
W dniu atoli niepogodnym lub pogody niepewnym kupki się nie depcą, tylko układają się jak najkończatsze u góry. Jeżeli więc wilgotne nastąpi powietrze, i kupek deptać nie można będzie, takowe ledwo przez tydzień zagrzane zostaną. Ale deptane czy niedeptane śmiało i spokojnie zostawić można, aż się z nich kurzyć będzie, i wtedy nie należy się nigdy obawiać, żeby przed upłynieniem 24 godzin po pierwszém zakurzeniu do stopnia kiśnienia kupki dojść miały. Skoro koniczyna dobrze zagrzaną w kupkach zostanie, posyła się kilku ludzi do ich przełożenia, to jest, żeby koniczyna z wierzchu i boków kupek, gdzie jeszcze jest zieloną, w środek dla lepszego zmacerowania się dostała. Tym razem trzeba kupki jeszcze staranniéj układać, to jest, dobrze zakupiać, ażeby w przypadku deszcz wytrzymać mogły.
W dniu bystréj pogody zrana, skoro rosa obeschnie, kupki rozrzucić należy, ażeby dobrze siano przeschło, i tyle tylko kupek rozrzucić trzeba, ile od południa na dobre zgrabić można. Całe działanie, jeżeli pogoda posłuży, piątego dnia może być skończone, ale może także potrwać i trzy tygodnie bez obawy popsucia, kiedy deszcze padają; jednakże wtedy siano nie może być tak dobre.

§. 181.

Na nasienie obiera się miejsce wyższe, gdzie ziemia nie zbyt mocna. Zbyt mocna nie daje tyle nasienia, cała bowiem siła w łodygi się i liście zbiera.
Jeżeli z wiosny i przez cały Maj powietrze wilgotne, tak, że koniczyny rosną wysoko, lepiéj koniczynę na nasienie przeznaczoną skosić na końcu Maja, urośnie bowiem drugi raz i więcéj nasienia wyda.

Koniczyna biała.
§. 182.
Na bogatym gruncie kosić się daje na siano, które z niéj jest najpiękniejsze jakie być może; przecież najczęściéj tylko na pastwiska dla owiec, bydła i koni na lżejszéj siewa się ziemi. Na bardzo lekkiéj nawet roli, byle dobrze uprawionéj i zażyznionéj, siać ją można. Im ziemia lżejsza tém bujniéj, czy na wypaszenie, czy na skoszenie, rość będzie. Na mocnéj korzystniéj zawsze siać czerwoną.
§. 183.

Kiedy ją na pastwisko gospodarz sieje, powinien mieszać do niéj cokolwiek rajgrasu angielskiego, bez niego bowiem rzadko powierzchnią ziemi zupełnie zadarni; a zupełne zadarnienie ziemi jest koniecznym warunkiem korzystnego sztucznego pastwiska, ponieważ wtedy tylko, kiedy ziemia wszędzie okryta i pastwisko w każdym czasie dla owiec zdrowe i ziemia się polepsza.
Dla tego zdaniem mojem na pastwisko nie można siać koniczyny białéj mało, i lubo zasady różnych autorów przyjęte mówią o garncu jednym na morgę, siewam jéj dwa garnce i dwa razy tyle rajgrasu jeszcze do niéj dodaję.

§. 184.

Na nasienie wybiera się lepszy kawał ziemi, i sieje się biała koniczyna sama.

Koniczyna żółta.
§. 183.

Tak jak koniczynę czerwoną i białą podług koloru kwiatu nazywają, tak i żółta od tego ma swoje nazwisko.
Siewają ją na gruncie średnim, to jest na takim, który pod czerwoną niedosyć mocny, a pod białą za dobry być się wydaje. Na takim radzę jednak zamiast żółtéj siać białą koniczynę, ta ostatnia bowiem gęściéj nierównie lubo nie tak wysoko rośnie.

§. 186.

Żółta koniczyna ma tę zaletę, że w nasienie bardzo obfita i omłaca się bardzo lekko.

Rajgras angielski, owsik polny.
§. 187.

Nie trzeba go z rajgrasem francuzkim pomieszać. Angielskiego trawka jest ciemniejsza, delikatniejsza, francuzki wyżéj rośnie, ale trawa nie dobra; u pierwszego na jedném źdźble widać ziarnek dwa rządki; u drugiego nasienie siedzi w kłosie formy serca.

§. 188.

Rajgras angielski siać można na najlżejszéj ziemi, byle posiadała cokolwiek humusu, prędzéj się przyjmie i zadarni, jak koniczyna biała, przecież gdy nie jest tak pożywny, jak ta ostatnia, mieszać ją zawsze na pastwisko należy. Do garnca białéj koniczyny mieszam zwykle dwa rajgrasu.

§. 189.

Anglicy do czerwonéj często także cokolwiek rajgrasu mieszają, twierdząc, że ten wyrastając cokolwiek przed zimą, od mrozu koniczynę zakrywa, przytém, iż koniczyna czerwona, przymieszawszy do niéj cokolwiek rajgrasu, rośnie sporzéj i łatwiéj się na siano suszy. W tym celu bierze go się czwarta lub piąta część tylko, to jest jeden garniec do 4 czerwonéj koniczyny.
W naszym klimacie nie tak dla koniczyn dogodnym, jak jest w Anglii, uważałem, że rajgras w czerwonéj koniczynie tejże zawadza, to jest, że ona nie tak gęsto wówczas rośnie.

§. 190.

Właściwe miejsce rajgrasu jest na sztuczném pastwisku, bez niego z pewnością dobrego być nie może. Rajgras rychléj z wiosny jak koniczyna się puszcza, w przeciągu lata sporzéj po ugryzieniu go wyrasta a nadewszystko całą powierzchnią ziemi dobrze okrywa i dla tego najzdrowsze pastwiska tworzy. Deszcz, chociaż gwałtowny, nie bije w ziemię, nie wyrzuca piasku na listki koniczyny, czego owczarze się tak lękają. Kiedy rajgras gęsto zasiany dobrą darń utworzył, już owca i po deszczu piasku nie dostanie. Także kiedy darń dobrze utworzona, odchody owiec pod listkami w cieniu ziemię użyzniają; przeciwnie kiedy ziemia niezadarniona, te odchody na działanie wiatru i słońca wystawione wysychają i ulotniają się.

§. 191.

Na nasienie wypada siać sam rajgras na lepszym, ale nie zbyt mocnym kawałku ziemi. Bardzo obficie nasienie wydaje, ale to do sprzętu jest trudne, dla tego, że się bardzo łatwo okrusza. Należy go tak jak rzepak pożąć lub skosić, zaraz w snopki powiązać i popostawiać. W tym stanie dojrzeje. Wozić go trzeba za rosy na wozach płutnem przykrytych, stąd oczywiście pokazuje się, że bardzo łatwo się omłaca.

Miodowa trawa.
§. 192.

Można ją mieszać do białéj koniczyny i do rajgrasu; na pastwisko dla krów osobliwie dobra. Owczarze mówią, że dla owiec jest niebezpieczna, ponieważ kępiasto rosnąć późniéj jak inne trawy z rosy obsycha. Lubi ziemię średnią, która może być i lekka, byle glina się do niéj mieszała. Na takiéj bowiem krzewić się i rosnąć żywo będzie, i dla bydła obfite pastwisko wyda.

§. 193.

W nasienie bardzo obfita, łatwo się omłaca, pospolicie w plewach siana bywa, ponieważ ziarno jéj jest bardzo drobne i trudne do wywiania z plew.

Trawa Tymoteuszowa, Chaber. Brzanka.
§. 194.

Na niskich miejscach, gdzie gospodarz się obawia, żeby koniczyna dla zbytnéj wilgoci przyjąć się nie mogła, lub skąpo rosła, téj tu trawy namieszać powinien. Chaber lubi miejsca niskie, wilgotne, niewymaka nigdy, chyba pod stojącą wodą.

Lubo i siano i trawa zielona na karm latową koszona, nie są bardzo pożywne, przecież kawałki niskie w oddziałach na czerwoną koniczynę przeznaczone, obsiewać nim będzie korzystnie, ponieważ takie kawałki, na których koniczyna wymoknie, nie tylko, że się stają tego roku nieużytecznemi, ale i chwastom miejsce zostawiają. Z chabru jakiżkolwiek użytek; zadarniwszy rolę i chwastom rość nie dozwala.
§. 195.

Nasienie znajduje się w baśkach pałkowatych, podobne do trawy na łąkach rosnącéj, którą lisi ogon nazywają; jest łatwe do omłacania, i przy sprzęcie nie tak łatwo jak rajgrasowe opada.

§. 196.

Jeszcze jest wiele innych traw, które w Niemczech i Anglii siewają, ale umieściłem ich tutaj tylko tyle, ile sam siejąc z doświadczenia poznałem.

§. 197.

O uprawie pod każdą z tych traw nie rozwodzę się szczegółowo, ponieważ pod wszystkie jest równa; sieją się bowiem wszystkie po świeżem zbronowaniu jarzyn, i przywalcują się lub zbronują lekko.
Można także siać koniczyny i rajgras po oziminie, jak to w przechodzie z trzech do wielopolowego gospodarstwa wypaść może; rychło na wiosnę, skoro ozimina zielenić się zaczyna, zbronuje się ostro, trawy się zasieją i powalcować nie zawadzi. Siałem już także koniczynę i rajgras na jesień w oziminie, zaraz po zasianiu i zabronowaniu tejże; wcale nie wymarzła i piękne miałem pastwisko. Prawda jednak, iż oddział, na którym to uczyniłem, laskiem od północy był zakryty; czyby na otwartém polu podczas ostrych mrozów nie wyginęły, zapewnić nie mogę.

Sporek pięcio- i siedmiokolankowy.
§. 198.

Jest to ziarnko olejne, ale zwykle się sieje na paszę, która bardzo pożywna dla każdego inwentarza. Osobliwie krowy po niéj wiele mleka wydają. Rodzi się na rolach lekkich i średnich, ale na glinkach właściwe jego miejsce.
W gospodarstwie trzechpolowém, kiedy ugór poorany cały i zwykle skąpo pastwiska bywa, sporkiem bardzo dobrze dopomódz inwentarzowi można.
I tak, skoro część ugoru się podorze, trzeba go dokładnie pobronować i zaraz nim zasiać, rachując cztéry garnce na jedną morgę magdeburską. Po zasiewie najlepiéj go przywalcować, ale jeżeli walce nie są w używaniu, można po nim przeciągnąć lekkie brony.

§. 199.

Jeżeli deszcz po siewie popada, sporek z ziemi wychodzi po tygodniu, a po dwóch można na nim już paść owce lub krowy. Bladożółty kolor jego jest przyczyną, że mało go widać po ziemi, ale przecież bardzo pożywne wydaje pastwisko. Skoro tylko wypasiony będzie, czasu tracić nie należy i zaorać go zaraz, tym sposobem nie tylko, że roli nie wysili, ale owszem ta zostanie nieco użyznioną.
Na nasienie zostawiony, ziemi dużo siły odbiera; znaczną różnicę w życie po wypaszonym sporku, a tém, które siane po sprzątnionym na nasienie, spostrzec można.

§. 200.

W trzechpolowem gospodarstwie bardzo jest korzystnym, ponieważ uprawy osobnéj nie wymaga, najwięcéj jeżeli bronowania użyć trzeba. Ugór podoranym i odwróconym zwykle bywa, a otrzymuje się pastwisko w najtrudniejszym o nie czasie, to jest przed samém żniwem, pastwisko doskonałe chociaż nie pozorne, daje.

§. 201.

Wypada go siać co dwa tygodnie w miarę podoru, żeby wciąż pastwisko było. W porze na przemian dżdżystéj i gorącéj najlepiéj rośnie.

Chmiel.
§. 202.

Ażeby umieścić razem wszystkie produkta rolnicze i ponieważ także kawał ziemi pod chmiel przeznaczony rolą nazwać można, powiem w krótkości, jakie kawałki na chmielnik wybierać potrzeba, i jak z niemi postępować należy.

§. 203.

Chmielnik potrzebuje koniecznie bardzo bogatéj i cały rok wilgoć utrzymującéj ziemi, także zasłony od gwałtownych wiatrów, to jest, od północy i zachodu; może zatém być umieszczony niedaleko budynków lub drzew wysokich, że lubi jednak wolny przeciąg powietrza, nie powinien być niemi otoczony, boby był poniekąd zaduszony.

§. 204.

Nie jeden może gospodarz nie posiada kawałka ziemi pod chmiel, to jest bogatéj i wilgotnéj, a przynajmniéj może nie posiada jéj w przyzwoitém położeniu.

Ja znajduję się w tym przypadku, i pospieszam wymienić tu, jak na lekkiéj i nic wilgoci nie trzymającéj ziemi, założyłem chmielnik, który mi co rok piękny chmiel wydaje.

§. 205.

Kawał ten ziemi zakryty jest laskiem od północy, na zachód o sto kroków dębinką niegęstą, tak, że chmielnik od mocnych wiatrów zasłania, lecz powietrza nie wstrzymuje, na południe zupełnie na działanie słońca wystawiony; dla tego téż miejsce to obrałem, lubo grunt był zupełnie lekki; następującym sposobem polepszyłem go i dodałem trwałéj wilgoci.

§. 206.

Miejsca, w których chmiel miał być sadzonym, oznaczone zostały w szachownicę kołeczkami w odległości trzech łokci jeden od drugiego, około każdego kołka wykopano doły dwóch łokci okręgu, tyleż głębokości mające; w każdy dołek wsypano kamieni małych polowych i kawałków cegieł od budowli pozostałych, od spodu na pół łokcia wysokości. Ta warstwa kamieni przykryta została darnią zdjętą z powierzchni, i odłożoną osobno w czasie kopania dołków, tak, że strona z trawą na kamienie, a druga z ziemią na wierzch się dostała. Późniéj na darń wsypano ziemi na łokieć jeden i na tę nałożono gnoju od trzody 6 cali grubo; znów przykryto go 6ciu calami ziemi.
Naturalnie przez przybycie pół łokcia k amieni i 6 cali gnoju, uformuje się kopczyk nad powierzchnią pierwiastkową dołka, w środek każdego utkwi się znów kołek wyjęty w czasie kopania.

§. 207.

Na końcu Kwietnia lub na początku Maja, podług stanu powietrza, sadzą się korzenie chmielowe oberznięte od starego lub sprowadzone z obcego chmielnika.
Jeżeli korzenie piękne, jeden tylko się sadzi, dwa, jeżeli słabe; sadzą się prostopadle i przykrywają trochę ziemią.
Po kilku tygodniach wypuszczą na kilka cali latorózgi, natenczas cały chmielnik się skopie, sadzą się tyczki na punktach, gdzie kołki stały. Jak na łokieć lub dwa chmiel podrośnie, do tyczek się go przywięzuje.
Tyczek wysokich pierwszego roku nie potrzeba, dopiero drugiego roku, ponieważ wtedy, kiedy chmiel sadzony o trzy łokcie odległości jeden od drugiego, bardzo się pnie wysoko. Korzystniejsze daleko sadzenie takie niż ciasne; nierównie na każdéj tyczce więcéj chmielu i lepszy, a robota zmniejszona.
Około Śgo Jana pierwszego roku i potém co rok podobnie, trzeba każdy kierzek obsypać ziemią, tak, żeby się zrobił kopczyk półłokciowy, trzeba także wszystkie poboczne latorózgi poobrzynać, nie zostawiając więcéj, jak tylko dwie, które będąc przywiązane pną się po tyczce nawet do 20 łokci wysokości, jeżeli powietrza i żywności im nie brakuje, to jest, jeśli chmiel był odlegle sadzony.
Na trzy łokcie wysokości, to jest tak daleko, jak ręką dostać można, korzystnie będzie nożem wszystkie liście poobrzynać, byle nie popsuć macicy.
Ku końcowi Lipca wypada raz jeszcze skopać lub wygracować chmielnik cały, zgoła w tak czystym stanie go utrzymywać, ażeby od chwastów zupełnie był wolny.

§. 208.

W miesiącu Wrześniu, kiedy w środku kwiat lipki i piękny zapach wydaje, znakiem, że dojrzały i wtedy do sprzętu przystąpić trzeba. Przyrządza się do tego rozpostarte płótna w stronie południowéj chmielnika, i rozumie się, iż to się dziać może tylko w czasie pogody.
Urzyna się chmiel na łokieć jeden od ziemi, wyjmuje się tyczka i z chmielem nad płótnem pochyło stawia. Tam się kwiat obrywa i na miejsce do suszenia przeznaczone odnosi lub odwozi.
Wysuszenie chmielu odbytém być musi starannie. Wilgotno zapakowany pleśnieje, nadto długo suszony utraca przez ulotnienie najlepsze części.
Lubo chmiel mój jest zasadzony na lekkiéj roli, zbieram jednak od lat kilku piękny i obfity; przypisuję to wilgoci, którą woda zebrana z deszczu pomiędzy kamyczkami spodniemi, dodaje przez całe lato téj ziemi. Rozumie się, że podczas posuchy, ziemia w miarę wyschnięcia wciąga w siebie z téj głębi wilgoć pomiędzy kamyczkami przez zimę zebraną; a że jest dwa łokcie głębokości, zatém nie tak prędko ją wyczerpie, i zawsze się spodziewać można, że, nim wszystką wybierze, deszczu się doczeka.
Ale dla tego, że na lekkiéj roli zasadzony, przykrywam go corocznie zimową porą, każdy kierzek trochę gnojem, czego rozumiem nie potrzeba lepszéj ziemi.

§. 209.

Na bardzo nisko położoném miejscu także chmiel być może, ale tutaj przeciwnie od zbytecznéj wilgoci go zabezpieczyć trzeba. Widziałem chmielnik sadzony na ziemi wyrzuconéj z rowków, to jest: kilka szeregów rowków dwułokciowych było pokopanych, w których zawsze woda stała, a na tamach poniekąd uformowanych z téj ziemi, chmiel bardzo mi się dobrym wydawał i obficie, jak mi mówiono, rodził.
Kiedy na takich ostatecznościach chmiel rość może, tém łatwiej na wszystkich średnich i dobrych kawałkach gruntu go produkować. Na dobrém zasadzeniu i chodowaniu więcéj zależy, jak na rodzaju chmielu. Z czeskiego, który uchodzi za najlepszy, zrobi się zły, jeżeli będzie gęsto sadzony i nie czysto utrzymany; z krajowego piękny, jeżeli starannie utrzymany.


  1. Od czasu wydrukowania dwóch pierwszych wydań tego pisemka, powstało w Księstwie Poznańskiém osiem fabryk cukru krajowego. Więcéj ich jeszcze daleko naliczy w królestwie kongresowém i w dawnych naszych prowincyach. Oprócz tego należy się spodziewać, że się ta gałęź przemysłu bardzo rozszerzy, co ja za bardzo szczęśliwą dla kraju okoliczność uważać będę. Jakoż cukrownie zatrudniają znaczną ilość ludzi zimową porą, dostarczając im w ogrzanym gmachu rozmaitéj do różnych sił zastosowanéj pracy. Nadto wydają znaczną ilość doskonałéj karmi dla inwentarzy, karmi nierównie lepszéj jak wywar. Daléj przysparzają różnych nawozów z nieczystości fabrycznych. Daléj jeszcze rodzajność ziemi bardzo podwyższają. W końcu są powodem, że cena cukru coraz bardziéj spada, tak, iż się można spodziewać, że produkt ten stanie się dostępny dla ludu, i dostarczy zdrowéj przyprawy, która w części zastąpi używanie spirytusów jako napoju, słoni i olejów jako okras.
    Przy tém wydaniu należało obszerniéj o tym przedmiocie pomówić; dodałem więc rozdział o produkcyi i przechowywaniu buraków do fabrykacyi cukru przeznaczonych.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Dezydery Chłapowski.