Biblia Wujka (wyd. 1839-40)/Księgi Genesis/Rozdział XXXIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Biblia, to iest księgi Starego i Nowego Testamentu
Wydawca Bartłomiej Jabłoński i syn
Data powstania 1599
Data wyd. 1839-1840
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Jakub Wujek
Inne Cały tekst
Indeks stron



Biblia Wujka - Stary Testament - Księgi Genesis

IIIIIIIVVVIVIIVIIIIXXXIXIIXIIIXIVXVXVIXVIIXVIIIXIXXXXXIXXIIXXIIIXXIVXXVXXVIXXVIIXXVIIIXXIXXXXXXXIXXXIIXXXIIIXXXIVXXXVXXXVIXXXVIIXXXVIIIXXXIXXLXLIXLIIXLIIIXLIVXLVXLVIXLVIIXLVIIIXLIXL

Rozdział XXXIII. [edytuj]

Iakoba Ezaw łaskawie przyiął, y ledwie się dał uprośić, by od niego dary przyiął. Póty Ezaw do Sehyr, Iakob do Salem, kędy y rolą kupił, y Ołtarz Bogu wywiódł, rozeszli się.

A Podniózszy Iakob oczy swe, uyźrzał Ezawa iadącego, a z nim cztéry sta mężów: y rozdźielił syny Liiéy, y Rachel, y obu służebnic.

Y postawił obie służebnice y dźieći ich na przodku: a Lią y syny iéy na wtórym mieyscu: Rachelę zaś y Iozepha na ostatku.

A sam wprzód idąc pokłónił się aż do źiemie śiedm kroć, aż nadiechał brat iego.

Bieżąc tedy Ezaw przećiw bratu swemu, obłapił go: y śćiskaiąc szyię iego, y całuiąc płakał.

A podniózszy oczy, uyźrzał niewiasty y dźieći ich, y rzékł: A ći, co zacz są? a ieśli do ćiebie należą? Odpowiedźiał: Drobióżdżek iest, który darował Bóg mnie, słudze twemu.

A przybliżywszy się służebnice y synowie ich, nakłónili się.

Przystąpiła téż Lia z dźiećmi swemi: a gdy się takież pokłónili, ostateczni, Iozeph y Rachel pokłón uczynili.

Y rzékł Ezaw: Cóż to za hufy, którem potkał? Odpowiedźiał: Abych znalazł łaskę przed panem moim.

A on rzékł: Mam dosyć, braćie móy, miéy ty swoie.

10 Y rzékł Iakob: Niechćiéy tak, proszę: ale ieślim znalazł łaskę w oczach twoich, prziymi mały dar z ręku moich; bom tak widźiał oblicze twoie, iakobym widźiał oblicze Boże. Bądź mi litośćiw,

11 A prziymi błogosławieństwo, któremći przyniósł, y które mi darował Bóg, daiący wszytko. Ledwie za przymuszeniem braterskiem prziymuiąc,

12 Rzékł: Iedźmy pospołu, a będę towarzyszem drogi twoiéy.

13 Y rzékł Iakob: Wiész, panie móy, że drobióżdżek młodźiuśienki, owce téż y krowy ćielne mam z sobą: którym ieśli gwałt uczynię w chodzeniu, odéydą mi iednego dnia wszytkie stada.

14 Niech wprzód iedźie pan móy przed sługą swoim: a ia póydę z lekka za nim w tropy iego, iako obaczę, że nadęży móy drobióżdżek, aż prziydę do pana mego do Seir.

15 Odpowiedźiał Ezaw: Proszę ćię, niechay wżdy z ludu, który iest zemną, zostaną towarzysze drogi twoiéy. A on rzékł: Nie potrzeba tego: tylko mi tego trzeba, abym nalazł łaskę przed obliczem twoiem, panie móy.

16 Wróćił się tedy onego dnia Ezaw drogą, którą był przyiachał, do Seir.

17 A Iakob przyszedł do Sochot: gdźie zbudowawszy dóm, a rozbiwszy namioty, nazwał imię mieysca onego Sochot, to iest Namioty.

18 Y przyszedł do Salem, miasta Sichimczyków, które iest w źiemi Chananeyskiéy, potym iako się zwróćił z Mezopotamiiéy Syriyskiéy, y mieszkał przy miasteczku. Joan. 4

19 Y kupił sztukę pola, na któréy był rozbił namioty, od synów Hemora, oyca Sichemowego, za sto iagniąt.

20 Y zbudowawszy tam ołtarz, wzywał na nim naymocnieyszego Boga Izraelowego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: zbiorowy i tłumacza: Jakub Wujek.