Katarzyna I/Etap III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund Jezierski
Tytuł Katarzyna I
Podtytuł Z bagna — na wyżyny carskiego tronu
Wydawca Drukarnia Teatralna F. Syrewicza i S-ki
Data wyd. 1928
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ETAP III.
CARYCA

Po śmierci Piotra, który nie pozostawił testamentu i prawnego następcy, po za synem carewicza Aleksieja, małoletnim Piotrem Aleksiejewiczem, o którym wszyscy zapomnieli w chaosie zdarzeń, groziło Rosji bezkrólewie.
Nie dopuściła do tego Katarzyna. Wiedziona własnym sprytem i kierowana umiejętnie przez Mienszykowa, który wiedział dobrze, że gdy na tronie carskim zasiądzie dawna jego nałożnica, właściwym władcą będzie on. Przez cały dzień, poprzedzający zgon Piotra, podczas gdy tenże leżał nieprzytomny w agonji, co chwila odchodziła od łoża jego i w przyległej komnacie prowadziła przebiegłe układy i targi... Przez komnatę tą przeszli dnia tego literalnie wszyscy majorowie i kapitanowie gwardji, i wychodzili, unosząc z sobą obietnice i zadatki: natychmiastowej wypłaty żołdu, zalegającego od półtora roku, oraz wydania każdemu żołnierzowi po trzydzieści rubli nagrody...
Sypała Katarzyna pieniędzmi, a gdy zbrakło jej własnych, dostarczali ich jej zwolennicy...
Przygotowania do przewrotu posuwały się w szybkiem tempie naprzód...


∗                ∗

Car Piotr umarł o godzinie 6 rano.
A już o godzinie 8 w wielkiej sali pałacu Zimowego zebrali się: Senat, Synod i tak zwany generalitet— urzędnicy, należący do pierwszych czterech klas tabeli o rangach, ogłoszonej przez Piotra...
Kto ich zwołał?...
Nikt...
Stało się już zwyczajem, że w chwilach krytycznych, osoby, będące naturalnemi podporami tronu, natychmiast udawały się do miejsca przebywania rządu...
Rozpoczęły się natychmiast gorące dyskusje w sprawie następstwa tronu, przybierające nawet chwilami charakter nader burzliwy...
Pierwszy przemówił Dymitry Golicyn, proponując, jako następcę, małoletniego Piotra Aleksiejewicza, przy regencji carowej i Senatu...
Z własnej inicjatywy to zaimprowizowane zebranie przekształcało się w wyborcze.
Słowom Golicyna gorąco przeciwstawiał się Tołstoj. Regencja Zofji pozostawiła bardzo smutne wspomnienia. Za Katarzyną przemawiały jej zdolności, „cnoty“ i życzenie samego Piotra, ażeby korona przeszła do niej.
Podczas mowy Tołstoja z jednego kąta sal- dobiegł pochwalny szmer i zwrócił uwagę zebranych dostojników na grupę oficerów gwardji, którzy tam stali, nie mając właściwie żadnego prawa na przyjmowanie udziału w tak dostojnem zgromadzeniu, zwłaszcza podczas tak doniosłych obrad...
Oburzony ich bezceremonjalnem zachowaniem, Repnin zerwał się i ostro krzyknął na nich. Zamiast odpowiedzi Buturlin, który wiódł rej w całej tej grupie, podszedł do okna, otworzył je i dał znak ręką...
W tejże chwili, jakby w odpowiedzi na pytanie Repnina, dało się słyszeć donośne bicie w bębny. Momentalnie wszystkie dziedzińce i wszystkie wejścia do pałacu obsadzone zostały przez wojsko.
— Kto się ośmielił... bez mojego rozkazu?— zaczął Repnin, trzęsąc się z oburzenia.
— Ja mam rozkaz carycy, — odrzekł mu Buturlin z niezamąconym spokojem.
W takich warunkach, po tym wielce przekonywującym epizodzie, debaty odbywały się tylko formalnie.
Dla formy tylko Apraksin spytał sekretarza stanu, Makarowa, czy istnieje jaki testament zmarłego cara, Kiedy nastąpiła odpowiedź, że „nic podobnego niema*, admirał zaproponował, ażeby udać się, „celem złożenia wiernopoddańczego hołdu panującej carycy“.
I poszli wszyscy z niewolniczą uległością, do jakiej przyzwyczaiły ich rządy Piotra i jego poprzedników.
Katarzyna zasiadła na tronie carskim.
Jakiem prawem?... Ogłoszony tegoż samego ranka manifest powoływał się na koronację jej w r. 1724, jako na fakt, którym Piotr miał wskazać nową carycę...
Lecz wszyscy rozumieli dobrze, że władzę swoją zawdzięczała ona wyborowi kilku osób z pośród swoich poddanych, wyborowi, opierającemu się na demonstracji wojskowej, która też położyła kres wszelkim sporom.
Widocznem jest, że Repnin, Dymitry Golicyn i Dołgorukij, pragnęli, ażeby tak rozpoczęte dzieło otrzymało sankcję kolektywnego wyboru, w którym wzięłyby udział wszystkie stany.
Lecz oficerowie gwardji nawet słyszeć o tem nie chcieli. Oznajmili, że posiekają na kawałki każdego, kto ośmieli się nie uznać icb carycy.

alazło się jednak kilka odważnych jednostek protestujących. Dwaj starowiercy odmówili złożenia przysięgi...
— Raz już baba została carem, — oświadczyli: niech jej baby krzyż całują...
Lecz dwa badania w katowni wystarczyły do złamania ich oporu...
Masy ludowe zmianę na tronie przyjęły z obojętnością i pokorą...
Wszakżeż ona w niczem wpłynąć nie miała na zmianę ich ciężkiej, niewolniczej doli.


∗                ∗

Znakomity pisarz rosyjski, Hercen, pisał: „Ruś przedpiotrowa przeszła do nowej Rosji przez dom publiczny".
W zdaniu tem była szczera prawda, którą uzupełnić należy jeszcze tem, iż dom publiczny, w jaki dwór carski przekształcił car Piotr, przetrwał w Rosji całe stulecie, a właściwe podstawy dała mu caryca Katarzyna I.
A otoczenie najbliższe Katarzyny, jej damy dworu?... Przeważnie wszystko to byłe lub obecne kochanki cara Piotra, wśród których odgrywała ona rolę gospodyni.
I oto teraz ta, na wielką skalę rozpustnica, zasiadła na tronie carskim, a jako dopełnienie jej, pierwszym jej pełnomocnikiem, pierwszym władcą olbrzymiego państwa został „swietlejszyj" kniaź Mienszykow, ex-piekarczyk, wyciągnięty z nizin przez Piotra, stały dostawca kochanek carskich, między innymi i Katarzyny; notoryczny złodziej, grabiący bezlitośnie wszystko i wszystkich, któremu car Piotr groził wielokrotnie zesłaniem na Sybir, za przekraczające o wiele zwykłą miarę nadużycia.
Cóż?... Czy nie interesujące to widowisko?...
Na carskim tronie Romanowych, dynastji, którą rozpoczął syn nabożnego wielce patrjarchy Filareta, Michał Fieodorowicz, sam również wielce nabożny i surowo strzegący czystości życia rodzinnego, po upływie stulecia — zasiada nierządnica i pijaczka, a przy jej boku, w charakterze pierwszego ministra i doradcy—złodziej i kupler...
Pałac carski, prawie natychmiast po objęciu władzy przez Katarzynę, przybrał zupełnie jawnie wygląd domu rozpusty i karczmy... Pijaństwo odbywało się tam prawie bez przerwy, a wódka i wino płyną strumieniami.
Toć przecież wpływy państwa rosyjskiego przez cały okres panowania Katarzyny, a więc przez dwa lata zaledwie, wyniosły wszystkiego -osiemnaście miljonów rubli, z czego na trunki same wydane zostało przez dwór ni mniej ni więcej tylko miljon rubli, a więc prawie 6 procent.
Suma poważna, jeżeli weźmie się pod uwagę ówczesną wartość rubla.


∗                ∗

Wymownym wielce jest wyciąg z księgi rachunkowej Katarzyny:
„W dniu 25 września 1725 r., a więc już po śmierci Piotra,—raczyła jej carska mość ofiarować księżnie Anastazji Piotrownie Golicynoj (księżnej-ihumenji orgji poprzedniego panowania), dziesięć czerwońców za to, że wypiła przy stole jej carskiej mości dwa kubki piwa angielskiego- Października 12 — jej cafska mość caryca raczyła ofiarować jaśnie oświeconej Anastazji Piotrownie dwadzieścia czerwońców, za które wypiła ona dwa puhary wina winogronowego czerwonego. W tydzień potem, 19 października: podczas uczty wieczornej nakazała jej carska mość ofiarować jaśnie oświeconej księżnie Golicynej 15 czerwońców, za które to czerwońce wypiła ona wielki puhar wina winogronowego. Tegeż samego dnia włożono do drugiego kubka 5 czerwońców, którego ona nie wypiła i owe czerwońce oddane zostały mundszenkowi (piwniczemu) Grigorju Rudakowu; razem zatem kosztowało to dwadzieścia czerweńców“.
I t. d., i t. d., i t. d..
Czyż nie zupełna szynkownia i dom rozpusty?...


∗                ∗

Wszechwładny kniaź Mienszykow przybywał do swej monarchini, a byłej swej służącej i nałożnicy, rano, to znaczy około południa... Katarzyna bez żadnej ceremonji, przyjmowała go w łóżku, w którem widniał jeszcze odcisk wybranego przez nią na tą noc kochanka.
Ociężała od nadmiaru pieszczot miłosnych, niezupełnie jeszcze wytrzeźwiała po pijaństwie nocy ubiegłej, zaspana, podawała mu rękę do pocałowania, poczem rozpoczynała rozmowę.
Nie poruszano jednak w niej bynajmniej spraw państwowych, nieraz bardzo ważnych... Po co?... Od tego jest Mienszykow, niech on się troszczy o to...
Pierwszem pytaniem Katarzyny było:
— Cobyśmy takiego się napili?...
I wnet zjawiali się lokaje, niosący na tacach butelki z wódką i winem, oraz kieliszki... Za nimi zjawiają się w sypialni carycy osoby, przeważnie płci męskiej, stanowiące najbliższe jej otoczenie.
Rozpoczynano zazwyczaj od wódki, a kolejka szła za kolejką; wina szły na zmianę z prostą wódką i zagranicznemi nalewkami i likierami... I trwało to nieomal bez przerwy aż do świtu, <lo czasu udania się na spoczynek...


∗                ∗

Razu pewnego, w początkach 1726 r., po obfitej kolacji rozmowa skierowana została na osobę malutkiej księżniczki Natalji, zmarłej w kilka dni po ojcu swoim, carze Piotrze. Wzruszona, a przytem jeszcze pozostająca pod wpływem alkoholu, caryca rozpłakała się. Smutek jej spowodował ciężkie milczenie obecnych...
Zaraz po kolacji, zanim jeszcze oddalili się niezaproszeni, zostawiając zupełną swobodę niewielkiej liczbie gości wybranych, pozostających na nocną orgję, trwającą zwykle w ostatnich czasach do dziewiątej godziny rano, młody hrabia Sapieha, lekkomyślny wielce i szałaput, zawsze będący pierwszym w zabawach, wziął puhar i zawołał głośno:
— Kto powie „massa”. (Zwykły okrzyk, zaczynający grę w kości).
Caryca wnet mu odpowiedziała:
— Top! — otarła łzy i zapominając o smutku, wychyliła puhar wina.
Wesołość zapanowała znów w doborowem gronie.


∗                ∗

Zagraniczni posłowie, przebywający na dworze Katarzyny, notowali skwapliwie wszystkie wypadki z jej życia.
Tak, naprzykład, w wspomnieniach jednego z nich czytamy:
14 października 1725 r. — Caryca Katarzyna I w dalszym ciągu oddaje się nadmiernym przyjemnościom do tego stopnia, że odbija się to szkodliwie na jej zdrowiu.
22 grudnia. Caryca czuła się bardzo źle po hulance w dzień św. Andrzeja. Puszczenie krwi przyniosło jej pewną ulgę, że zaś jest bardzo tęga i prowadzi życie bardzo nienormalne, myślą że jakikolwiek nieprzewidziany wypadek skróci jej dni.
Posłowie zagraniczni, a głównie francuski Campredon, w raportach swoich, głównie ze względów dyplomatycznych, rozpływali się w pochwałach nad talentami i rozumem rosyjskiej carycy, lecz jednocześnie tryb życia nowego panowania wywierał na nich wrażenie wiecznego święta, zamienianego, dzięki skłonnościom carycy i tradycjom poprzedniego panowania, w nieustającą orgję...


∗                ∗

W raportach tych znajdujemy następujące epizody:
Dnia pewnego wśród dworu niewieściego carycy zapanowało wielkie, niebywałe wprost zamieszanie. Jedna z najbardziej zaufanych jej służebnic zawezwana została do komnaty carycy, która przy pomocy knuta i innych narzędzi tortur osobiście przeprowadzała badanie.
Co za zbrodnię popełniła owa służebnica, że aż sama Katarzyna wzięła na siebie rolę inkwirenta?...
Oto złamała nakaz milczenia, obowiązujący ściśle na dworze carskim wszystkich i opowiedziała komuś o następującym wypadku:
Gdy późną nocą weszła do sypialni carycy, ażeby posłać jej łoże, zobaczyła wystające z pod niego nogi mężczyzny. W mniemaniu, że zakradł się tam złodziej, lub też złoczyńca, celem dokonania zamachu na carycę, wszczęła alarm, a gdy nadbiegła służba, wyciągnięto z pod łoża młodego, przystojnego mężczyznę, w stroju kamerhera, w stanie niezbyt trzeźwym.
Na to nadeszła Katarzyna i rozpoczęła badanie, po uprzedniem oddaleniu wszystkich niepotrzebnych świadków...
I cóż się okazało?...
Oto ów mężczyzna, kamerher w rzeczywistości, wiedząc o upodobaniach Katarzyny, jak również i o tem, że hojnie zazwyczaj nagradzała ona swoich przygodnych kochanków awansami i pieniędzmi, postanowił zwrócić na siebie jej uwagę w sposób możebnie oryginalny, i udawszy pijanego, zakraść się do jej sypialni i tam pod łożem oczekiwać na godzinę odpowiednią dla kochanków...
— A gdybym was za to ściąć kazała? — spytała caryca.
— Matuszka—caryca! — zawołał kamerher, padając na kolana: wola twoja... jam twój niewolnik... Każ ściąć, ale pozwól, bym umarł ze wspomnieniami pieszczot twoich... bym z jednego raju przeniósł się do drugiego...
Na tą dowcipną odpowiedź roześmiała się caryca, a że kawaler był młody i przystojny, przyjęła go gościnnie w łożu swojem, a zamiast ścięcia głowy,—obdarzyła hojnie i później stale łaską swą otaczała...
Niedyskretna zaś służebna gadatliwość swą przypłaciła zamknięciem w klasztorze...


∗                ∗

Niekrępowana już niczem, żadnemi przeszkodami w zadawalnianiu swych uciech zmysłowych, Katarzyna, zasiadłszy na tronie, puściła w zupełności wodze swemu nadmiernie wybujałemu temperamentowi.
Kochanków zmieniała codziennie nieomal, jak rękawiczki...
Nie wystarczali jej już dygnitarze dworscy, którzy jeszcze nawet za życia cara Piotra względami się jej cieszyli... Wybierała ich sobie przygodnie, patrząc wyłącznie na zalety fizyczne wybrańca...
Nie była zbyt wybredną w tym wyborze... Przeważnie łaska jej spływała na prostych żołnierzy, którzy postawą swoją zwrócili jej uwagę. Ten, którego spotykał zaszczyt dzielenia w nocy łoża carycy, bywał przez nią wskazywany jednej z zaufanych frejlin, która wnet wprowadzała go do komnat carycy... Tam, wykąpany i przebrany w czystą bieliznę, oczekiwał samotnie na powrót Katarzyny z uczty wieczornej...
Na dany znak, frejlina wprowadzała go do sypialni, gdzie oczekiwała na niego caryca, rozpłomieniona, spragniona pieszczot i wrażeń zmysłowych, — poczem znikała dyskretnie...
Po nocy pełnej szału, wybraniec bywał wyprowadzany z pałacu przez frejlinę, poczem otrzymawszy sowitą nagrodę pieniężną, wysyłany bywał z nominacją na wyższy stopień do któregoś z garnizonów prowincjonalnych...
W ten sposób przez sypialnię Katarzyny przeszła znaczna część garnizonu petersburskiego, i marzeniem każdego nieomal żołnierza dobrze zbudowanego było, ażeby na niego padło spojrzenie i wybór carycy, gdyż przez jej alkowę wiodła droga do pewnego dostatku i awansu.


∗                ∗

Że nie wszyscy jednak poddani godzili się z systemem rządów Katarzyny, świadczy najlepiej następujący wypadek, opowiedziany w jednym z raportów tegoż Campredona.
Oddaje on w nim sprawiedliwość odwadze i panowaniu nad sobą mężnej przyjaciółki cara Piotra, której tenże przypisywał swoje ocalenie nad Prutem.
Dnia pewnego odbywała ona przegląd swych pułków gwardji i nawet nie drgnęła na odgłos salwy, która — wypadkowo czy też umyślnie — zabiła człowieka o cztery kroki od niej.
— Kula ta nie była przeznaczona dla tego biedaka, — rzekła Katarzyna i zawezwawszy do siebie naczelnika manewrów, wyrwała mu szpadę.
Przeprowadzone energiczne dochodzenie nie ujawniło spisku, a być może nie chciano ze względów politycznych ujawnić go... Biedny naczelnik manewrów przypłacił ten wypadek zesłaniem na Syberję.


∗                ∗

A teraz przyjrzyjmy się bliżej, niewieściemu dworowi Katarzyny.
Pierwsze miejsce wśród niego zajmowała Anna Kramer, niemka, wzięta do niewoli, tak jak i jej pani, przy zdobyciu Narwy. Mienszykow, po krótkiem przetrzymaniu w swoim haremie, wysłał ją wraz z rodziną do Kazania. Miejscowy gubernator, którego została kochanką, oceniwszy ją należycie, poszedł za przykładem Mienszykowa i chcąc zjednać sobie względy Piotra, podarował mu ją...
Car, nacieszywszy się jej wdziękami, umieścił ją, jako damę do towarzystwa przy swojej kochance, Marji Hamilton, a po tragicznej śmierci tejże, mianował ją frejliną samej Katarzyny. Sprytna niemka zdołała sobie zjednać przychylność zarówno Katarzyny, jak i Piotra, i awansowała wkrótce na wysokie stanowisko ochmistrzyni dworu, następnie zaś przeszła na takie same stanowisko przy dworze wielkiej księżny Natalji Aleksiejewny, pełniąc tam raczej funkcje szpiega i dozorczyni.
Towarzyszkami jej były: Justyna Grunwald i Johanna Piętrowa, również niemki, które z kochanek Piotra awansowały na damy dworu; przy- czem przy Katarzynie spełniały funkcje nader poufnego charakteru. Zadaniem np. Johanny Pietrow było wprowadzanie do sypialni carycy przygodnych a wybranych przez nią kochanków.
Dopełnieniem tej godnej trójcy była niejaka Caro, niemka, która uciekła z Hamburga z domu rozpusty i zawędrowawszy do Rosji, znalazła się na dworze carskim, na Wysokiem stanowisku damy dworu.
Skłonności, wyniesione z rozwiązłego życia, nie opuściły jej jednak i na tem Wysokiem stanowisku. Po za stałem oddawaniem się rozpuście, co nie było rzeczą nadzwyczajną na dworze carskim i nikogo nie oburzało, zajmowała się kradzieżą.
Przy pomocy Anny Kramer skradła brylanty wielkiej księżny Natalji Aleksiejewny, za co obie dostały się do więzienia, gdyż sprawy, mimo wszelkich usiłowań, zatuszować się nie udało. Kara jednak nie musiała być zbyt surową, gdyż w niedługim czasie wypłynęły na powierzchnię.
W kradzieży tej musieli im dopomagać kochankowie-rodacy, gdyż po śmierci Natalji, jeden z jej pierścieni z wielkim brylantem, znalazł się na palcu niemca, sekretarza młodego kniazia Dołgorukowa, faworyta Pawła II.
Z rosjanek do dam dworu należały: panna Tołstoj, była kochanka Piotra, z którą miał on kilkoro dzieci, księżna Golicynowa, poprzednio już wspominana, słynna z pijaństwa i rozpusty, przewodniczka wszystkich orgji na dworze carskim.
Specjalne stanowisko przy dworze zajmowały dwie frejliny:
Eudoksja Rżewska, pochodząca ze znakomitego rodu Tatiszczewych, która została kochanką cara Piotra nie mając jeszcze lat piętnastu. W szesnastym roku życia wydał ją za mąż za Czernyszewa, i zapłaciwszy temuż większą sumę pieniędzy odstępnego, zatrzymał ją przy sobie.
Ze związku tego miały się urodzić cztery córki i trzech synów, lecz sława markietanki, którą pozyskała, ojcostwo Piotra w znacznym stopniu podaje w wątpliwość. Natomiast zdaje się nie ulegać wątpliwości, że to ona obdarzyła Piotra chorobą, rujnującą stopniowo jego organizm, przyczyniając się do przedwczesnej śmierci jego. Zdaje się to potwierdzać znamienny rozkaz Piotra: „wysiec Eudoksję“, — posłany przez tegoż mężowi natychmiast po ukazaniu się pierwszych objawów straszliwej choroby.
Daleko bardziej romantycznemi były dzieje innej frejliny Katarzyny, Marji Rumiancewoj. Pochodziła ona ze znakomitego rodu hrabiów Matwiejewych, bardzo bogatego i znakomitego rodu bojarskiego carstwa. W dziewiętnastym roku życia była ona już kochanką Piotra, który, obawiając się o jej bardzo kruchą cnotę, postanowił wydać ją za mąż za jednego ze swoich najbliższych, któryby zgodził się być parawanem miłostek cara. Wybór jego padł na Aleksandra Rumiancewa, tego co położył wielkie, a niezbyt zaszczytne zasługi przy porwaniu carewicza Aleksieja.
Zaliczenie go do liczby ulubieńców carskich miało ten skutek, że jeden z bojarów zaproponował mu oddanie swej córki za żonę ze znacznym posagiem. Sam Rumiancew, jako syn drobnego szlachetki z gub. Kostromskiej, był ubogi.
Dowiedziawszy się o tem Piotr, spytał:
— Widziałeś narzeczoną?...
— Nie, mówią, że nie jest głupia...
— To coś znaczy, lecz mimo to chcę ją sam zobaczyć...
Udał się tego dnia na wieczór, na który miała przyjechać młoda dziewczyna, kazał ją sobie zaraz pokazać, wzruszył ramionami i rzekł do siebie, lecz bardzo głośno:
— Nic z tego nie będzie!...
Odwrócił się i wyszedł.
Następnego dnia, zobaczywszy Rumiancewa, znów powtórzył:
— Nic z tego nie będzie!... — potem dodał: znajdę ci inną i nie później, jak dziś wieczór. Przychodź o piątej godzinie.
Rumiancew przybył punktualnie i wsiadłszy z carem do powozu, był wielce zdumiony, gdy spostrzegł, że pojazd zatrzymuje się przed domem hrabiego Matwiejewa, jednego z najznakomitszych i najbogatszych wielmożów państwa. Piotr przyjacielsko przywitał się z hrabią i odrazu oznajmił:
— Ty masz córkę na wydaniu, a oto jest narzeczony!
Bez długich rozpraw, zgodnie z wolą carską córka Matwiejewa wyszła za Rumiancewa.
Piękna i mądra Marja Rumiancewa, znalazłszy się, jako frejlina, na dworze carskim, skorzystała skwapliwie ze swego stanowiska, dającego jakby patent na rozpustę. Przy cichem współdziałaniu męża, który, zasypany zaszczytami i pieniędzmi, zamykał na wszystko oczy, w dalszym ciągu pozostawała kochanką Piotra. Po jego śmierci urodziła syna, który w następstwie był wielkim wodzem rosyjskim za czasów Katarzyny II.
Takim był dwór carycy Katarzyny I, w zupełności potwierdzający słowa Hercena o domu publicznym, w jaki się zamienił dzięki Piotrowi.


∗                ∗

Nie o wiele lepsze od otoczenia dworskiego były córki rodzone carycy Katarzyny.
W dniu 21 maja 1725 r. odbyło się wesele starszej jej córki, Anny Pietrowny, z księciem Holsztyńskim, Karolem Fryderykiem. W trzy dni potem rezydent saksoński donosił swemu rządowi:
„Zapewniają mnie, że po weselu książę Holsztyński trzykrotnie nie nocował w domu, czy to na życzenie żony, czy też z powodu moskiewskiej gryzetki, która bawi tutaj. Matka w rozpaczy, że złożyła w „ofierze" swoją córkę.
Zresztą sama „ofiara" nie okazywała najmniejszych śladów rozpaczy z tego powodu. W roku następnym tenże sam dyplomata pisał, że wynagradza sobie ona niewierność męża, nocując „to u jednego, to u drugiego", w towarzystwie swej siostry stryjecznej, księżnej kurlandzkiej, a przyszłej carycy, Anny I Iwanowny.
Książę Holsztyński, władca bez państwa, gdyż w czasie wojen Piotra I z Karolem XII, królem szwedzkim, władania jego zostały zagarnięte przez Danję, przebywał w Rosji w charakterze jakby ubogiego krewnego, gotów na wszelkie kombinacje i usługi.
Katarzyna bardzo gorąco interesowała się jego losem, ze względów, jak twierdzą niektórzy natury bardzo romantycznej, gdyż i jego zaliczano do liczby jej kochanków. To też podobno było jednym z głównych motywów oddania mu za żonę córki Anny, nawet wbrew jej woli.
Carówna Anna Piotrówna była piękną, a przytem zupełnie nie głupią. Świadczy o tem w pewnym stopniu zajście, jakie miała z hrabią Apraksinem, który energicznie zabiegał o zdobycie jej względów. Anna odrzuciła jego zabiegi, a wtedy ten zbyt przedsiębiorczy lowelas podał jój szpadę, prosząc o śmierć z jej ręki, kiedy go odtrąca tak bezwzględnie. W odpowiedzi na to carówna Anna wyrwała mu tą szpadę i zwróciła jej ostrze w stronę jego piersi, co widząc hrabia wyrzekł się swego bohaterstwa i spiesznie począł uciekać.
Cnotliwa podobno przed ślubem Anna, po ślubie oddawała się z całym zapałem rozrywkom zmysłowym, jakby chcąc w ten sposób wynagrodzić sobie czas utracony.
Mąż jej, który przez Katarzynę uznany został za najbliższego jej doradcę i powiernika, okazał się chorym i zupełnie niezdolnym do ojcostwa, a wszakźeź, zgodnie z kombinacjami politycznemi, syn ich zawczasu był przeznaczony na następcę tronu.
Spryt Katarzyny jednak potrafił zaradzić temu. Wybrała córce pułkownika Bruhmera, adjutanta księcia, że zaś rada doświadczonej matki była dobrą, dowodem tego było narodzenie się wt rok potem syna, późniejszego cara Piotra III, a jak mówili współcześni „narodził się syn księżnej Holstein*. Bruhmer został mianowany opiekunem i guwernerem następcy tronu i dziedzictwo zostało ustalone.
Lecz na tym gruncie wynikło starcie między księciem Holsztyńskim a Mienszykowym. Ten ostatni, przeczuwając, że ojciec przyszłego cara zamierza go usunąć i sam objąć władzę, uknuł spisek, który miał rozsławić i wznieść na wyżyny ród Mienszykowych. W tym celu postanowił oddać dziedzictwo tronu synowi zamordowanego carewicza Aleksieja, małoletniemu Piotrowi II i ożenić go ze swoją córką.
Ażeby przeprowadzić swój zamiar, porozumiał się z młodszą córką Katarzyny, Elżbietą, która po zamóżpójściu siostry, Anny, objęła po niej obowiązki sekretarza matki, odczytywała jej papiery urzędowe, gdyż caryca wogóle czytać nie umiała, i dawała jej do podpisu...
Chcąc ją sobie pozyskać, zaprzysiągł, że małżeństwo jej z ukochanym księciem Holstein- Eutin doprowadzi do skutku, byle tylko Elżbieta dała matce do podpisania pewien papier, bez uprzedniego odczytania go... Elżbieta zgodziła się bez wahania.
Książę Holsztyński, zawiadomiony o tych ambitnych planach przez swoich stronników, zwrócił się ze skargą do Katarzyny, doradzając jej nawet aresztowanie Mienszykowa. Lecz ta, wiedziona sentymentem do swego dawnego kochanka i głównego protektora, poprzestała tylko na przywołaniu go do siebie i odebraniu przysięgi, źe zaprzestanie knowań swoich przeciwko księciu Holsztyńskiemu.
Mienszykow przysięgę złożył, i w dalszym ciągu walkę o doprowadzenie do skutku zamierzeń swoich prowadził...
Młodsza córka Katarzyny, Elżbieta, nie ko dorównywała w życiu rozpustnem swej starszej siostrze, Annie, ale i przewyższała ją nawet.
Car Piotr marzył o wydaniu jej za mąż za króla Francji, i w tym celu dawał jej odpowiednie wykształcenie, polegające jedynie na nauce języka francuskiego, tańczeniu menueta i dworskich manier. Miało to wszystko wywrzeć olśniewające wrażenie na dwórze w Wersalu.
Carówna Elżbieta sama nie bardzo dbała o swoje wykształcenie. Nigdy nic nie czytała, spędzając czas na polowaniu, jeżdzie konno, wioślarstwie, na zabiegach o podtrzymanie swej piękności, nie olśniewającej jednak i ordynarnej. Twarz jej, o nieregularnych rysach, rozjaśniały rzeczywiście przecudne oczy, lecz psuł jej wygląd krótki, gruby i spłaszczony nos. Była jednak dobrze zbudowaną, miała śliczną nóżkę, ciało jędrne, cerę olśniewającą, włosy niepudrowane o odcieniu rudawym. Była wcieleniem miłości zmysłowej, to też od najmłodszych lat nazywane ją „Wenerą*. Najchętniej chodziła w stroju męskim, plastycznie uwidoczniającym jej piękne kształty i przez to działającym podniecająco na zmysły mężczyzn.
Na drogę uciech miłosnych weszła bardzo wcześnie. Zakochała się gorąco w młodym i pięknym księciu Holstein-Eutin, biskupie protestanckim, gdy jednak ze względów politycznych spotkała sprzeciw, wobec tego, że książę bawił wówczas w Petersburgu, nie poskąpiła mu gorących dowodów miłości.
Gdy książę zmarł przed ślubem, pocieszała się następnie z kim się dało, po śmierci zaś Katarzyny wprowadziła na drogę rozpusty młodocianego, gdyż zaledwie dwunastoletniego cara Piotra II, oszukując go jednocześnie z pięknym Buturlinym.
Za panowania carycy Anny (odsunięta od dworu, poszła w ślady swej matki, i była kochanką nieomal wszystkich żołnierzy gwardji w Petersburgu...
Niezliczone jednak zastępy adoratorów nie zdołały ugasić ognia namiętności, płonącego we krwi tej nieodrodnej córki Piotra i Katarzyny.


∗                ∗

Za czasów panowania Katarzyny I faworytyzm przybrał dwojakie formy. Przedstawicielami pierwszej, nader niezaszczytnej, gdyż tylko na zadawalnianiu namiętności zmysłowych carycy dla zysków materialnych opartej, byli Loewenwold i Sapieha; przedstawicielem drugiej, wyobrażającej już potężną siłę i stanowiącej jedno z niezbędnych kół machiny państwowej — był Mienszykow.
Już za czasów Piotra I faworyt ten z woli carskiej dźwigał na barkach swoich część ciężaru władcy, zastępując go w wielu wypadkach.
Nie posiadając instytucji państwowej, zdolnej zdjąć z bark jego choć część różnorodnych obowiązków, samowładztwo uginało się pod ciężarem tychże, nawet wtedy, gdy przedstawicielem jego była osobistość wyjątkowej mocy.
Lecz Katarzyna I nawet nie pomyślała o tem, ażeby dźwigać ten ciężar, i z porządku rzeczy stoczył się on na barki tych, którzy stali najbliżej, a więc — Mienszykowa.
W dniu 3 lutego 1726 roku ogłoszony został ukaz o ustanowieniu Najwyższej Rady Tajnej, złożony z dziewięciu osób, które miały przejąć wszystkie najważniejsze sprawy zewnętrzne i wewnętrzne państwa.
Lecz był to tylko kompromis przejściowy. Stara arystokracja otrzymała w osobach Akpraksina i Dymitra Gejicyna przedstawicielstwo na radzie, dające możność zadowolenia jej dążeń, a książę Holsztyński zasiadał w radzie razem z Tołstojem i Mienszykowym. Władzę podzielili między siebie, nie zatroszczywszy się jednakże o ścisłe jej rozgraniczenie. Posłużyło to do wzbudzenia braku zaufania do nowej instytucji wśród szerokich warstw społeczeństwa.
I absolutyzmowi Katarzyny groziła ostateczna zagłada w tej odwiecznej walce. Protokuły posiedzeń nowej Rady zawierają w tym kierunku wiele pouczających wskazówek.
W dniu 23 grudnia 1726 roku członkowie Rady po posiedzeniu w nieobecności carycy, przeszli do jej apartamentów, i... przedewszystkiem wysłuchali, jak grają kuranty niedawno zakupionego zegara, następnie caryca raczyła wysłuchać czytania referatu, które trwało pół godziny a potem udała się na obiad, zapraszając radców. Poświęciła sprawom całą uwagę, do jakiej była zdolna. W następnym roku, od 1-go stycznia do 6 maja, dnia jej śmierci, ani razu nie brała udziału w posiedzeniach Rady.
W ten sposób samowładztwo zamieniało się w zupełną fikcję.
Zagarnięcie przez Radę władzy, dokonane w ten sposób, otrzymało wreszcie zupełnie prawną i niezaprzeczalną sankcję w testamencie Katarzyny, który na czas małoletności wielkiego księcia Piotra Aleksiejewicza przyznawał regentom wszystkie prawa samowładnego monarchy.


∗                ∗

Wybór, uczyniony przez stronników Katarzyny, którzy wręczyli jej władzę samowładnej carycy, wkrótce ukazał się im w świetle właściwem, t. j. w świetle czynu bardzo nie- obmyślanego.
Katarzyna zbliżała się już do pięćdziesiątego roku życia, i zdrowie jej, silnie zachwiane, wymagało ostrożności, o których nawet myśleć nie chciała, odając się pijaństwu i rozpuście pod różnemi postaciami.
Wkrótce stało się wyraźnem, że nie pociągnie ona długo, i możebność bliskiej jej śmierci stawiała twórców jej karjery w dość trudnej sytuacji.
Gdyby następcą został syn Aleksieja, lub jedna z córek Piotra, jednakowe niebezpieczeństwo groziło Mienszykowowi lub Tołstojowi, gdyż ze strony męża księżnej Holsztyńskiej nie mogli się spodziewać niczego dobrego.
Siostra jej, Elżbieta, którą napróżno starali się wydać za mąż do Francji, znalazła w r. 1726 partję znacznie mniej świetną, i również w rodzinie holsztyńskiej. Narzeczony jej, cioteczny brat jej szwagra, brat jednego z niezliczonych pretendentów na tron Kurlandzki, a tymczasem biskup protestancki Lubeki, umarł przed ślubem i sprawa pozostała nierozstrzygniętą. Człowiek, za którego Elżbieta mogła wyjść z czasem za mąż, mógł również okazać się wrogiem.
Osterman, przyszły mąż państwowy, zaczynający się już wysuwać na pierwsze miejsce, zaniepokoił faworyta i jego przyjaciół propozycją połączenia obydwóch gałęzi rodu Piotra, przez małżeństwo między ciotką a bratankiem, między Elżbietą a synem Aleksieja.
Cerkiew nie pozwalała na podobny związek, lecz samo już powstanie takiego, niemożebnego do urzeczywistnienia projektu, wskazywało, o czem wszyscy przekonani byli, że młody carewicz nie może być ominięty po raz wtóry.
I duchowieństwo, i lud widział w nim prawego następcę. Archimandryta klasztoru w Niż- nim Nowogrodzie, Izaja, po nabożeństwie wygłaszał zawsze modły: za „najszlachetniejszego wielkiego cara naszego Piotra Aleksiejewicza“, a gdy zwracano mu uwagę, odpowiadał:
— Zetnijcie mi głowę, a będę zawsze tak się modlić, a według przysłanej mi formuły (dostojnego wielkiego księcia), modlić się nie będę, gdyż on jest nasz car i następca.
Do tajnej kancelarji coraz dostarczali mężczyzn i kobiety, winnych tego, że wypowiadali takie same poglądy.
Rozkaz, wydany cerkwiom, ażeby w modłach wymieniano pierwszeństwo, oddawane księciu Holsztyńskiemu w czasie ceremonji dworskich, przed małym Piotrem, drażniły tylko opinję publiczną, która wciąż roiła o wdaniu się w tą sprawę siły zbrojnej. Znów powstały pogłoski o armji ukraińskiej. Mówiono, że jest ona w drodze.
W sprawę tą wreszcie wtrąciła się dyplomacja. Możebność wstąpienia na tron jednej z córek Katarzyny zagrażała Danji z powodu sporu o Szlezwig. Poseł duński, Westphal, rozumiejąc dobrze całą swą bezsiłę w usunięciu tego niebezpieczeństwa własnemi siłami, zwrócił się o pomoc do swego kolegi, posła austrjackiego. Piotr Aleksiejewicz, po matce, był siostrzeńcem cesarzowej niemieckiej, co dla przedstawiciela Niemiec stwarzało sytuację uprzywilejowaną.
I oto tenże, hrabia Rabutin, znalazł wyjście z tej trudnej sytuacji.
Mienszykow miał dwie córki, co do których nosił się z nader górnymi zamiarami. Odmówił ręki jednej z nich księciu Anhalt Desau, pod pretekstem, że matka jego była zbyt niskiego pochodzenia. Mówiono, że była córką aptekarza.
Starsza, piękna, zgrabna i skromna, według słów współczesnych, — Marja Aleksandrówna, od roku 1727 była narzeczoną Piotra Sapiehy. Uwielbiała swego narzeczonego, mimo wad jego, co się wcale nie podobało Katarzynie, która wciąż odraczała zaślubiny.
Naraz caryca zdecydowała się zerwać projektowane małżeństwo zupełnie i wydać za Sapiehę swoją siostrzenicę, Skawrońską, prawdopodobnie spodziewając się, że ta nie będzie tak zazdrosną o męża.
Sapieha uległ woli carycy, lecz Mienszykow skarżył się, mówił o wynagrodzeniu, jakie mu są obowiązani dać, i akurat w porę nawinął się Rabutin, wyjawiając mu swój projekt, na myśl o którym faworyt, pomimo swej bezgranicznej ambicji, nawetby nie wpadł.
W każdem innem państwie projekt podobny uważanyby był za szaleństwo; lecz zręczny dyplomata wiedział z kim ma do czynienia. Panna Kramer otrzymała 30.000 dukatów, ażeby usposobiła carycę przychylnie do swego projektu, i w marcu 1727 r. rozeszła się po Petersburgu wieść, że Piotr Aleksiejewicz testamentem Katarzyny naznaczony został następcą tronu, i że ożeni się z panną Mienszykow, a ojciec jej, z tego powodu otrzyma od cesarza Karola VI dekret na władcę w księstwie Kozielsk na Śląsku, z zaliczeniem do grona europejskich książąt panujących.
Napróżno obydwie carówny rzuciły się matce do nóg, błagając, ażeby nie zadawała takiej hańby domowi Romanowych; Mienszykow odniósł zwycięstwo, znalazłszy silne poparcie u przywódcy starej partji arystokratycznej, Dymitra Golicyna, który nie widział innego sposobu wprowadzenia na tron syna carewicza Aleksieja.
Można sobie wyobrazić wściekłość i gniew Tołstoja, którego zdradził przyjaciel a któremu teraz groziły prześladowania. Próbował stawić temu rozpaczliwy opór. Oszukany przez małodusznego zawsze Apraksina, pozbawiony poparcia Jaguźyńskiego, wysłanego przezornie przez Mienszykowa, pod pretekstem ważnych poleceń do Polski, Tołstoj znalazł sprzymierzeńców w osobach Buturlina i De Vieira, mających bardzo małe wpływy.
Nie zgadzali się przytem w poglądach.
De Vieira, awanturnik, portugalczyk z pochodzenia, przechylał się na stronę Anny Piotrówny, podobnej, zdaniem jego, do ojca, a Tołstoj wołał Elżbietę, gdyż mąż księżnej Holsztyńskiej bezwątpienia patrzał na Rosję tylko ja kona stopień do tronu szwedzkiego. Sztokholm jeszcze zachował powagę wobec Petersburga.
Nikt jednak nie odważał się na krok stanowczy wobec Katarzyny. Jeden zwalał to zadanie na drugiego. Mijały tygodnie i miesiące w zupełnej bezczynności, gdy naraz w dn. 10-go kwietnia 1727 r. Katarzyna zachorowała.
Już 8 marca Lefort pisał swoim barbarzyńskim językiem francuskim:
„Caryca, widocznie, bardzo chora jest na opuchliznę nóg, która posuwa się ku biodrom i nie rokuje nic dobrego. Uważają, że przyczyną tego jest nadużycie napoi alkoholowych*.
Moc przyszłego teścia, przyszłego cara, zależna od jego sytuacji, w zupełności objawiła się w tym wypadku, zarówno jak i zupełna nicość wszystkich instytucji państwowych, gdy jakiś wypadek niezwykły wymagał ich wtrącenia się.
Mienszykow w zupełności zagarnął Najwyższą Radę w swoje ręce, i ta posłusznie wypełniała jego wolę. Zdecydowano uważać Piotra Aleksiejewicza za niepełnoletniego do 16 roku życia, a regentem przez ten czas miał być teść jego, chociaż, według prawa, rządzić winna była Rada.
Przy dojściu do pełnoletności bratanka, obydwie carówny, Anna i Elżbieta, winny były otrzymać każda po 1.800.000 rb., oraz brylanty matki do podziału na dwie równe części.
Tołstoj uznał swą sprawę za straconą i uspokoił się. Lecz Mienszykowowi znane były wszystkie jego intrygi i skorzystał z niektórych nieostrożnych postępków De Vieira, ażeby oddalić wszystkich uczestników spisku. Miał on oprócz tego stare porachunki z portugalczykiem, z którym, wbrew swej woli, musiał wejść w związki rodzinne, wydając za niego swoją siostrę.
De Vieira został aresztowany, a sporządzony przeciwko niemu akt oskarżenia był klasycznym przykładem procesów sądowych owych czasów.
De Vieira oskarżony był o to:
1) że nie tylko nie był pogrążony w smutku przy okrutnej chorobie paroksyzmu jej carskiej mości, lecz i radował się i płaczącą Zofję Karłusownę (Skawrońską), siostrzenicę carycy kręcił zamiast tańców i mówił jej: „Nie trzeba płakać“.
2) W drugiej komnacie sam usiadł na łóżku i posadził obok siebie jego wysokość wielkiego księcia i coś mu szeptał do ucha; o tejże godzinie i carówna Anna Piotrówna w bezgranicznym była smutku i stojąc przy stole płakała; i w takim smutnym wypadku on, De Vieira, nie wstając przed jej wysokością i nie oddawszy należnego niewolniczego respektu, lecz ze złą swoją zuchwałością mówił do jej wysokości, siedząc na tem łóżku: „czego się smucisz, wypij kieliszek wódki“.
3)Jego wysokości wspominał, że jego wysokość namówili do ożenienia się, a oni za nią (za narzeczoną jego) będą się włóczyć, „a jego wysokość będzie zazdrościć“.
Wszystkie te oskarżenia służyły tylko za pretekst, ażeby rozpocząć śledztwo ze zwykłymi w tych wypadkach sposobami—torturą i knutein. W katowni de Vieira przyznał się do porozumienia z Tołstojem i Buturlinym. Ten ostatni, posiadając wpływowych krewnych, wykręcił się zesłaniem do swoich majętności. „Dwaj inni byli pozbawieni urzędów, honoru i majętności“, oraz zesłani na Syberję. Co zaś do De Vieira dodano mu na rozkaz Mienszykowa: „De Vieira, przy zesłaniu wymierzyć karę, bić knutem”.
Lecz przytem stało się zupełnie jawnem, że obydwie carówny brały udział w spisku. Przerażony książę Holsztyński pospieszył dojść do porozumienia z faworytem za pośrednictwem Bassewicza, i Mienszykow okazał usposobienie nader ugodowe, zgadzając się na natychmiastowe wydanie obydwóm carównom po miljonie, i ażeby nie były one pominięte przy ustalaniu przyszłego następstwa tronu. Książę nawet osiągnął potwierdzenie obietnicy, danej przez Piotra, poparcia przy okazji pretensji jego do korony szwedzkiej. Wszystko to było winno znaleźć właściwe miejsce w testamencie carycy, którego nowy tekst opracować miał Bassewicz. Mienszykow wziął na siebie troskę o zdobycie na nim podpisu carycy. Wreszcie z miljona rubli, przeznaczonych dla księżnej Holsztyńskiej, faworyt wymówił dla siebie 60.000 rb., nie spodziewając się, że wkrótce może być pociągnięty do odpowiedzialności za to oszukaństwo.
Wszystko to rozgrywało się w pierwszych dniach maja. Katarzyna umarła i natychmiast testament, ustalający prawa Anny i Elżbiety na wypadek, gdyby Piotr Aleksiejewicz zmarł bez następcy, został przeczytany w obecności członków rodziny carskiej, członków Rady Najwyższej, Senatu, Synodu i Generalicji. Testament wyraźnie naruszał prawo następstwa tronu, ustanowione przez Piotra I, jak również i prawo naturalne, nie wspominając zupełnie o prawnych córkach Iwana, starszego brata, przed któremi dane było pierwszeństwo nieprawym córkom młodszego brata.
Sapieha, który nie odchodził od śmiertelnego łoża carycy, twierdził, że ona nic nie podpisywała.
Inni znów twierdzą, że w chwili, gdy caryca konała, a książę Holsztyński napróżno groził strażom, wzbraniającym mu na rozkaz Mienszykowa wstępu do pałacu, tenże Mienszykow wraz z Ostermanem właśnie fałszowali testament na rzecz Piotra II.
Lecz większość wreszcie została zadowoloną uznaniem praw syna Aleksieja. Wszyscy składali życzenia młodemu carowi, tak samo jak składali je Katarzynie, a lud przyjął to panowanie również obojętnie.


∗                ∗

Katarzyna I zmarła po nader krótkiem panowaniu, trwającem zaledwie 2 lata i 2 miesiące.
W naturalny powód jej śmierci niewiele osób chciało uwierzyć. Usunięcie jej było potrzebne Mienszykowowi, gdyż zaczęła ona coraz bardziej ulegać wpływom przeciwnika jego, księcia Holsztyńskiego, i vox populi wskazywał na niego jako na sprawcę jej śmierci.


∗                ∗

Tak żyła i tak umarła caryca Wszechrosji, Katarzyna I, kobieta nie tyle o płomiennem sercu, ile o płomiennym temperamencie, która ze służącej, niewolnicy, nałożnicy źołniersktej, własnym sprytem i przebiegłością wznieść się potrafiła na wyżyny tronu carskiego.

KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edmund Krüger.