Strona:Edmund Jezierski - Katarzyna I.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

słowych, Katarzyna, zasiadłszy na tronie, puściła w zupełności wodze swemu nadmiernie wybujałemu temperamentowi.
Kochanków zmieniała codziennie nieomal, jak rękawiczki...
Nie wystarczali jej już dygnitarze dworscy, którzy jeszcze nawet za życia cara Piotra względami się jej cieszyli... Wybierała ich sobie przygodnie, patrząc wyłącznie na zalety fizyczne wybrańca...
Nie była zbyt wybredną w tym wyborze... Przeważnie łaska jej spływała na prostych żołnierzy, którzy postawą swoją zwrócili jej uwagę. Ten, którego spotykał zaszczyt dzielenia w nocy łoża carycy, bywał przez nią wskazywany jednej z zaufanych frejlin, która wnet wprowadzała go do komnat carycy... Tam, wykąpany i przebrany w czystą bieliznę, oczekiwał samotnie na powrót Katarzyny z uczty wieczornej...
Na dany znak, frejlina wprowadzała go do sypialni, gdzie oczekiwała na niego caryca, rozpłomieniona, spragniona pieszczot i wrażeń zmysłowych, — poczem znikała dyskretnie...
Po nocy pełnej szału, wybraniec bywał wyprowadzany z pałacu przez frejlinę, poczem otrzymawszy sowitą nagrodę pieniężną, wysyłany bywał z nominacją na wyższy stopień do któregoś z garnizonów prowincjonalnych...