Betleem polskie/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Betleem polskie | |
Wydawca | D. E. Friedlein | |
Data wyd. | 1906 | |
Druk | Drukarnia Literacka | |
Miejsce wyd. | Kraków | |
Ilustrator | Włodzimierz Tetmajer | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron | ||
Artykuł w Wikipedii |
JWP.
RÓŻY STANISŁAWOWEJ HR. TARNOWSKIEJ
POŚWIĘCA
AUTOR
PASTERZE
AKT I
Noc księżycowa. Na niebie w stronie wschodniej ogromna gwiazda Bożego Narodzenia, od której wlecze się promienisty warkocz. Pastwisko poza wodą, w głębi szereg wierzb, za wierzbami na dalekim widnokresie bieleją chałupy i rysują się ciemno na tle nieba sady.
Przy trzodach pasących się w dali, pasterze porozkładali się przy dogasającem ognisku i spią. Jeden tylko podrostek, Maciek, czuwa nad pasącem się bydłem.
MACIEK
Od gwiazdy Bożego Narodzenia rozlewa się po niebie złocista łuna. Na obłokach ukazują się w dali Aniołowie w złocistych dalmatykach, z trefionymi włosami, z kwiatami i narzędziami muzycznemi w rękach, roztoczyli kręgi tęczowych skrzydeł.
MACIEK
przerażony
O dla Boga! słońce świeci I. CHÓR ANIOŁÓW
Bóg się rodzi, moc truchleje, II. CHÓR ANIOŁÓW
Wzgardzony, okryty chwałą, OBA CHÓRY ANIELSKIE
A Słowo Ciałem się stało II. CHÓR ANIOŁÓW
W nędznej szopie urodzony I. CHÓR ANIOŁÓW
Ubodzy was to spotkało, OBA CHÓRY ANIELSKIE
A Słowo Ciałem się stało MACIEK
słuchał przerażony, przed końcem pieśni anielskiej przypada ku śpiącym
Gwałtu! Gwałtu pastuszkowie, ANIOŁ
Nie bój się, nie bój Maćku pastuszko, Zwiastujęć wesołe lata, Chóry anielskie znikają za obłokami
MACIEK
na wpół przytomny dopada budy, w której śpią pasterze i budzi najbliższego Stacha
Stachu! STACH
zaspany
A cego? MACIEK
Wstawaj! STACH
Co złego? MACIEK
Nie złeć to, ino gdzieś wdzięczne głosy... STACH
przewraca się na drugi bok
To wyskocz! MACIEK
Oj, wierz mi — w ogniu całe niebiosy! STACH
Ogrzej się! MACIEK
Żart na stronę! STACH
Czy prawda? MACIEK
Widzisz łonę? Stach
zrywa się
A to co?! MACIEK
Na daje sukmanę — ino wstań chyżo — nie bredź wiele, STACH
wychodząc z budy
A kędys ta łuna co tak o niej bredzis? MACIEK
La Boga cyś ślepy, cy jesce nie widzisz, STACH
Oj prawda — już widzę, ale to nie żarty, MACIEK
Pockaj no trochę, nie chodź jesce Stachu, STACH
Ej kiego kaduka będzies dłuzej cekał, woła
Bartek, Symek, Walek, Wojtek, Jasiek, Kuba! MACIEK
Wstańcie! Jak porżnięci wszyscy tęgo spicie, BARTEK
A cegóż wrzeszczycie? SYMEK
Cóż się złego stało? WALEK
Pewnie nasą trzodę niescęście potkało? WOJTEK
Albo wam się co śni, albo dusi zmora? JASIEK
Możeście też sobie podpili z wiecora? STACH
Tak ci ja też mówił, jak mnie Maciek budził, PASTERZE
wylazszy z szopy w popłochu
Gwałtu! Niebo gore, ziemia się zapala, Uciekajmy rychło, niema tu co czekać, Biegną w głąb ku trzodzie
CHÓR ANIOŁÓW
ukazując się im z blizka
Gdy się Chrystus rodzi i na świat przychodzi, PASTERZE
którzy padli na kolana przestraszeni
O niebieskie duchy i posłowie nieba, CHÓR ANIOŁÓW
Gloria! Gloria! Gloria! In excelsis Deo! Znikają STACH
ochłonąwszy
Miły mój Bartosie, cóż na to mówicie? KUBA
Cóż to mamy robić? Jakże nam radzicie? JASIEK
Juści wy się lepiej pewno na tem znacie, BARTOS
Poczekajcie bracia, jak cłek pomiarkuje — SYMEK
Co u nich za nuta! Co to za śpiewanie, BARTOS
Dyć to mili bracia samiście słyseli WALEK
Juz ja wcale pierwszy nie pojmuję tego: WOJTEK
Od światła wielgiego mało cłek nie ślepnie, BARTOS
Złego Ewa narobiła CHÓR PASTERZY
I zgrzeszyła. BARTOS
Adam z raju wypędzony, CHÓR PASTERZY
Wybawiła. BARTOS
Chytry gad zwiódł naszą matkę, CHÓR PASTERZY
Białogłowa. BARTOS
Dziś we żłobie odpoczywa, CHÓR PASTERZY
Odkupiciel! BARTOS
Więc jemu dziś od nas ma być cześć oddana, SYMEK
Tak wielgiemu Panicowi cóż my biedni damy? BARTOS
Co kto może, to zaniesie, — weźmiemy co mamy, JASIEK
Biegaj każdy i tu przynieś, co który ma doma, WALEK
Na co mnie stać: dwoje kurcząt wezmę na ofiarę. BARTOS
A ty Kuba co zaniesies? KUBA
Ja gołębi parę. JASIEK
Ja trochę słoniny STACH
Ja pół kopy słodkich jabłek mam tutaj w opałce. MACIEK
A ja kopę źrałych grusek poniosę w kobiałce. BARTOS
Jaj świeżych pół kopy ANTEK
A ja na tę poleweckę garczek polewany. WOJTEK
A ja miskę. MAŁY JÓZEK
A ja łyzkę... WAWRZEK
Ja garnek śmietany. JANTEK
A ja na ostatek W miarę jak który zgłasza się z podarunkiem — wybiega zaraz każdy i powraca po chwili, niosąc swoją ofiarę
FRANEK
Każdy przyniósł dla Dzieciątka dar swój jaki taki, Jako nic nie mamy, Wybiega, za nim kilku innych pastuchów — wracają zaraz, grając na skrzypcach, klarynetach itp.
CHÓR PASTERZY
z wiejską muzyką
A to co ziemianie Z kolendy przechodzą w krakowiaka „Abośmy to jacy-tacy“. — Z głębi wpadają CZTERY PARY KRAKOWIAKÓW i KRAKOWIANEK. Tancerze w granatowych karazyach z czerwonemi sukami, naszywanemi w centki — Krakowianki w spodniczkach białych muślinowych, obszytych wstążkami kolorowemi, w wieńcach ślubnych na głowie. Pasterze rozstępują się i stają w półkole. — Muzyka ustawia się na przodzie sceny, w lewym rogu, plecami do widzów. Za krakowiakami wszedł ŻYD arendarz z graniatą flaszką wódki — i stojąc przy muzyce, nalewa tancerzom w miarę, jak który śpiewa do muzyki.
WESELE KRAKOWSKIE
cztery pary Krakowianek i Krakowiaków stają do tańca
4 KRAKOWIACY
razem
Abośmy to jacy tacy przetańczyli — stają
1 KRAKOWIAK
śpiewa przed muzyką
Karazyja granatowa U niej kołnierzycek przetańczyli — stają
2 KRAKOWIAK
śpiewa przed muzyką
I pasiczek okowany, przetańczyli — stają 3 KRAKOWIAK
śpiewa przed muzyką
I kozicek wyostrzony przetańczyli — stają
4 KRAKOWIAK
śpiewa przed muzyką
A która mnie będzie chciała, I pieniądze na obsiewki, przetańczyli — stają
4 KRAKOWIACY
razem
Zagrajcież mi, a od ucha, taniec
KURTYNA.
PRZED KURTYNĄ.
Spadająca kurtyna odcięła Jędrka-Mędrka, jowialnego skrzypka od reszty grajków. JĘDREK-MĘDREK staje na przedsceniu i śpiewa wtórując sobie na skrzypcach. Orkiestra mu sekunduje
Kaczka pstra Gęsiorek Podczas ostatniej strofy żyd Lejba, zwabiony śpiewem, zaziera na przedscenie z poza kurtyny, wkońcu wsuwa się nieśmiało.
JĘDREK-MĘDREK
spostrzegłszy go, zwraca się ku niemu
Żydzie, żydzie, Mesyasz się rodzi, ŻYD
A gdzie Go jest? A gdzie Go jest? Radbym widzieć tego! JĘDREK-MĘDREK
Żydzie, żydzie, w Betlejem miasteczku, ŻYD
Nie pleć, głupi, czyś się upił? Idź do dyabła chłopie! JĘDREK-MĘDREK
Żydzie, żydzie, Króle Go witają, ŻYD
Wiem ja o tem, wiem ja o tem: u mnie w kramie byli, JĘDREK-MĘDREK
Żydzie, żydzie, otóż jawnie widzisz, ŻYD
Ja starego Pana Boga, jak należy umiem, JĘDREK-MĘDREK
Żydzie, żydzie, wnet ja cię nauczę, ŻYD
zasłania się rękoma
Aj waj gewałt! Aj waj gewałt! Albo to tu rozbój? ścigany przez Jędrka-Mędrka ucieka za kurtynę. HERÓD
AKT II.
Sala tronowa w pałacu Heroda, kapiąca od złota i drogich kamieni. W głębi, na środku ściany, tron pozłocisty na podwyższeniu pod purpurowym baldachimem, który spływa w bogatych fałdach aż ku ziemi. Po obu stronach tronu dwie ogromne arkady przysłonięte drogocennemi oponami.
Opona z prawej rozsuwa się powoli wśród potężnego dźwięku surm wygrywających fanfary. Wchodzą trębacze z herbowemi płachtami u trąb; za nimi oddział STRAŻY PRZYBOCZNEJ, PAZIOWIE, DWORZANIE, pomiędzy którymi HETMAN z mieczem państwa, KANCLERZ ze zwojem pergaminów, PODSKARBI i MARSZAŁEK; ci na poduszkach niosą złote jabłko i berło. Za nimi HERÓD w skarłatnym płaszczu, podbitym gronostajami i w koronie. Paziowie niosą za nim końce płaszcza. Orszak zamyka drugi oddział straży przybocznej. HERÓD zasiada na tronie. Dostojnicy ustawiają się po obu stronach na stopniach, dworzanie, poziowie i gwardya półkolem. Trąby milkną.
HERÓD
stojąc
O
Mój ukaz światem włada siada
Słuchajcie dygnitarze I zda nam z tego sprawę, KANCLERZ
występuje i składa trzy nizkie ukłony
Samodzierżawny Panie! Co już w grobie zbutwiały, HERÓD
Ukaz wydaj surowy, Aż i duch buntu zginie. KANCLERZ
Rzekłeś wszechwładny Panie, z trzema głębokimi ukłonami wraca na miejsce
WIELKI PODSKARBI
występuje przed tron i składa potrójne ukłony
Władco rządzący światem, Cóż lud bez ziemi znaczy? HERÓD
Masz przyzwolenie nasze MARSZAŁEK
przed tronem
I mnie posłuchaj, królu: Oni we łzach i bólu HERÓD
Co? Tak mówi Marszałek?! Straż chwyta i wyprowadza Marszałka
CHÓR
daleki za sceną
Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi: HERÓD
zaniepokojony
A to co za śpiewanie? Arcykapłan w dwurogiej mitrze z „tablicą pokoleń“ na piersiach, w szacie długiej, obwieszonej srebrnymi dzwoneczkami, wchodzi głębią przez prawą arkadę. Gdy staje na progu sali tronowej, widać poza nim w krużganku otwarte okno, przez które pada mocny blask ogromnej gwiazdy z promiennym warkoczem.
ARCYKAPŁAN
staje przed tronem i mówi w takt pieśni chóru, który za sceną śpiewa dalsze strofy kolendy
Oto nad światem wielka nowina: Anieli śpiewem budzą pasterzy, Herod osłupiały z trwogi i gniewu zrywa się na tronie, ale słowa przemówić nie może. Arcykapłan wychodzi.
Milczenie
HERÓD
po chwili
Czy ja dzisiaj szaleję? do straży
Rzucić się na te tłumy, CHÓR
za sceną blisko
Jezus malusieńki z chórem kolendy miesza się odgłos bębnów i krzyki trąb
DWORZANIE
Słychać bębnów łoskoty... Pędzeni przez straż, płazowani mieczami i bici nahajami, wpadają tłumem kolendnicy: mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci w strojach z różnych okolic Polski. Końca tego tłumu nie widać; zalega on krużganek poza arkadą na prawo od tronu. W blasku gwiazdy Bożego Narodzenia widać tam głowę przy głowie. Gdzieniegdzie połyskują kopie i miecze straży. Ci, których wegnano do sali, stanęli w popłochu przed tronem, na przedzie Bartos. HERÓD
Wy zbuntowane chamy, BARTOS
Dzisiaj w Betleem, CHÓR
Dzisiaj w Betleem. BARTOS
Wesoła nowina, CHÓR
Bo Panna czysta, BARTOS
Porodziła Syna. CHÓR
Chrystus się rodzi, Pasterze śpiewają, BARTOS
Chociaż w stajence, CHÓR
Chociaż w stajence, BARTOS
Panna Syna rodzi, CHÓR
Przecież On wkrótce, BARTOS
Ludzi oswobodzi. CHÓR
Chrystus się rodzi i t. d. BARTOS
My też idziemy, CHÓR
My też idziemy, BARTOS
Powitać Jezusa, CHÓR
Króla nad królmi, BARTOS
Uwielbić Chrystusa. CHÓR
Chrystus się rodzi i t. d. Heród, uszom własnym niedowierzając, słuchał jakby otrętwiały z gniewu i zdumienia. Podczas drugiej strofy zrywa się na tronie z zaciśniętemi pięściami, rój dworzan otacza natychmiast króla, który miecz wyrywa z pochwy i daje nim znak Wielkiemu Hetmanowi. Na skinienie Hetmana dobosze uderzają w bębny między drugą a trzecią strofą. Podczas trzeciej straż obsadza wszystkie wyjścia, dobywa mieczów i ustawia się w szyk bojowy. Dworzanie obstąpili tron.
HERÓD
rozpalony złością do Hetmana
Hej Wielki Hetmanie Na skinienie Hetmana, trębacze uderzają w trąby pobudkę.
Zasłona na prawo od tronu rozsuwa się; nowy hufiec wojsk Herodowych, sprawiony do boju, staje pod arkadą. Hetman z podniesionym mieczem, wskazuje tłum kolendników. Wojsko rzuca się na bezbronnych. W tej chwili między nacierającem wojskiem, a pasterzami, zjawia się chór Aniołów, z błyszczącymi na piersiach pancerzami, pod złocistą kapą zarzuconą na ramiona; na głowach szyszaki złote, w rękach płomienne miecze. Aniołowie rozpostartemi skrzydłami zasłaniają kolendników i na pobudkę trębaczy odpowiadają dalszym ciągiem kolendy:
CHÓR WOJSK ANIELSKICH
Chwała na wysokości! Hufiec żołnierzy Herodowych przerażony, cofa się. Na skinienie Hetmana trąby grają tę samą pobudkę
CHÓR WOJSK ANIELSKICH
Chwała na wysokości i t. d. Wojsko Heroda w popłochu pada na ziemię. Hetman zbiega ze stopni tronu i sam staje na czele. Pobudka trąb, nowe natarcie
CHÓR WOJSK ANIELSKICH
pędząc przed sobą pierzchające roty i dworzan Herodowych
Chwała na wysokości i t. d. Cały dwór Heroda i jego straż rozpędzona, uciekają przez arkadę po prawej stronie tronu. Pod baldachimem zostaje sam Heród, blady z trwogi. Paziowie rzuciwszy pochodnie, pierzchli. Scenę oświeca łuna bijąca od Aniołów i blask betleemskiej gwiazdy, padający z krużganka z lewej strony tronu. CHÓR KOLENDNIKÓW pod osłoną skrzydeł anielskich wychodzi,
śpiewając tę samą kolendę. Pieśń oddala się, słabnie, wkońcu cichnie. Heród, przejęty trwogą, został sam na tronie w pustej, ciemnej sali. Goły miecz leży na jego kolanach. Otula się w płaszcz królewski i siedzi długo bez ruchu.
HERÓD
Strach!... Ci złoci a biali, Nagle prostuje się na tronie i odwraca poza siebie, jakby słyszał jaki szelest
Kto tu? Słyszę — ktoś szepce podnosi miecz
Za oparciem tronu ukazuje się ciemna rogata głowa SZATANA, z błyszczącemi ślepiami. Z boków sterczą rozpięte, ogromne skrzydła nietoperze.
SZATAN
wychylając się ku siedzącemu Herodowi, szeptem
Nie lękaj się mnie panie Mem królestwem otchłanie... HERÓD
Ratuj moją koronę, SZATAN
szeptem
Krwi trzeba i ofiary! HERÓD
Ratuj! Ja ci ołtarze SZATAN
półszeptem
Komu skronie koroną Wszystko mu dozwolono, HERÓD
Nie działałem inaczej I otoczon barłogiem, SZATAN
Dziecię, co jest twym wrogiem, znika
Heród po chwili zadumy zrywa się i mieczem uderza w jednę z tarcz herbowych u baldachinu. Na brzęk tarczy wbiegają PAZIOWIE z pochodniami, za nimi WIELKI HETMAN i ROTY PRZYBOCZNE
HERÓD
Wy tronu mego stróże, I w pałacu czy w chacie Hetman wychodzi na czele roty przybocznej
Zaraz potem wchodzi KRÓLOWA w szkarłatnym płaszczu i koronie, za nią ORSZAK PAŃ DWORSKICH
KRÓLOWA
Panie u moich podwoi, HERÓD
Pani, bronię mego tronu. Nie wiem, syn mój czy poddany, KRÓLOWA
pada na kolana przed tronem
Wejrzyj na łzy moje słone, HERÓD
Precz! Com kazał to się stanie. KRÓLOWA
zrywa się i wyciąga groźnie rękę
Zgiń, dziatek niewinnych kacie! Słania się na ręce pań dworskich, które ją wyprowadzają ze sali.
W arkadzie po prawej stronie tronu staje tłum kobiet, które straż stara się powstrzymać halabardami. Chór ten matek betleemskich jękiem i krzykami zawodzi, wyciągając ku sali tronowej pięści. Wśród ogólnego lamentu słychać wykrzyki urywane. I. MATKA
Puśćcie mnie! Puśćcie! Do oczu mu stanę... II. MATKA
Zbójco! Na dziatki patrz pomordowane, III. MATKA
Herodzie, niech cię piorun boży spali! IV. MATKA
Niech żywcem stoczy cię trąd! V. MATKA
Krew naszych dzieci waży Bóg na szali HERÓD
z tronu do straży
Hej stróże, zamknąć podwoje tej sali, Straże wypierają w głąb krużganków tłum betleemskich matek i zatrzaskują za sobą drzwi; górą przez półkole arkady pada blask betleemskiej gwiazdy.
Heród sam na tronie siedzi wzburzony. Zasłona po lewej stronie tronu rozsuwa się powoli, w głębi widać wnętrze sali obite kirem; na katafalku zasłanym czarnymi aksamitami i zdobnym w srebrne lamowania, wśród gorejących świateł stoi trumienka czarna i srebrna Herodowego synka. Organy.
Heród zstępuje z tronu i wlokąc za sobą swój szkarłatny płaszcz królewski, powoli zmierza ku pogrzebowej sali. W progu zachodzi mu drogę Śmierć z kosą w kościotrupiej ręce.
ŚMIERĆ
syczącym, piskliwym szeptem
Dokąd? dokąd, opętańcze? HERÓD
zamierza się mieczem
Ktobądź jesteś, z drogi! Z drogi! miecz, trącony kosą Śmierci, wypada mu z dłoni, ręka obwisa bezwładnie
ŚMIERĆ
Ha, do tańca drżą ci nogi, wyciąga ku niemu ramiona
HERÓD
słania się i pada na kolana przed Śmiercią
Pani, żebrzę twej litości, Odpina płaszcz królewski spięty pod szyją i ściele go do stóp Śmierci
Pani, z rąk mych weź koronę, Zdjętą z głowy koronę, drżącemi rękoma podaje Śmierci
ŚMIERĆ
Ja się nigdy nie wstydzę, W zimne grobu łoże, HERÓD
wijąc się na klęczkach
Wejrzyj na mą nędzę! ŚMIERĆ
Słońce, miesiąc z gwiazdami Śmiga kosą po szyi Heroda, który pada na ziemię z okropnym wrzaskiem. Śmierć znika.
Z fałdów baldachinu wychyla się szatan w całej postawie i biegnie ku zwłokom Heroda, miotanym drgawkami śmiertelnemi
SZATAN
I o cóż tyle wrzasku? chwyta drgającego trupa
Mnieś służył za żywota, Posadzka sali tronowej pęka, z czeluści wybuchają płomienie; wśród bicia gromów i błyskawic szatan zapada się z Herodem.
KURTYNA. PRZED KURTYNĄ.
ŻYD
uchylając nieśmiało firanki wchodzi w szabasówce lisiej, w długim hałacie i pończochach białych i śpiewa:
Teraz będzie żyd tańcował, Tańczy i śpiewa
Był ci ja żydek ubogi, Miał ci ja towar przedrogi, PAN TWARDOWSKI
wchodzi z teorbanem przewieszonym przez ramię i kielichem wina w ręku. Ubrany po polsku, z szablą przy boku, na nogę ciężko utyka
Hej z drogi mizerny żydzie ŻYD
Ny? czemu nie mam zejść z drogi, wychodzi
PAN TWARDOWSKI
śpiewa
Czy to w dzień, czy to w noc, pije duszkiem — rzuca kielich
Choć w żupanie znaj mospanie, rąbie krzyżową sztuką
Gdzieście dyabli? Niema was! Przez łeb kresa, w mieczu szczerb, DYABEŁ
wychyla się z za kurtyny i rozwija cyrograf
Hej! pójdźno do mnie mospanie zbliża się
PAN TWARDOWSKI
Jeszcze daleko do zabrania duszy, składa się szablą
Skropię cię szablą i wodą święconą. dyabeł ucieka
Ha-ha-ha! Zwąchał dyabeł, że chodzi o skórę śpiewa
Mesyasz przyszedł na świat prawdziwy Pawle z Maciejem wam oskomina, Z boku wsuwa się przed kurtynę DZIADEK, wyciągając ku Panu Twardowskiemu kij z torbą, u której zawieszony dzwoneczek:
DZIADEK
Prosi dziadek, prosi, PAN TWARDOWSKI daje dukata i wychodzi.
Pod Panną Maryą siada śpiewa
O ja biedny dziad! Pójdę sobie na ryneczek, mówi
Prosi dziaduś, prosi,
ŻŁÓBEK
AKT III.
Przeczysta polska noc zimowa, bielejąca śniegami, wysrebrzona miesiącem. W głębi rysują się niewyraźnie ciemne sylwety wieżyc i kopuł Krakowa, wyżej piętrzą się potężne mury Wawelu. Ponad wieżą Zegarową świeci złocista, samotna gwiazda z długim, promiennym warkoczem; błyszczą w jej blasku dachy królewskiego zamku i katedry, iskrzy się wieży Maryackiej korona, majaczeje na lewo mogiła Kościuszki, bielą się zręby Zwierzynieckiego klasztoru.
CHÓR ANIOŁÓW
z podniesieniem kurtyny śpiewa kolendę
ulajże Jezuniu, moja perełko, Lulajże najmilsza oczom gwiazdeczko, Równocześnie zdala dolatuje stłumiony zrazu, potem coraz potężniejszy śpiew PASTERZY
CHÓR PASTERZY
za sceną
W żłobie leży, Śpiew zbliża się stopniowo i rośnie. Wchodzą PASTERZE. Przodem wiejskie NIEDOROSTKI niosący na kiju dużą sześciokątną gwiazdę, wylepioną z kolorowego papieru, w niej zapalona świeca. Za nimi WIEJSKA MUZYKA: kilkoro skrzypiec, basy, dudy, klarynety. Za muzyką wysypują się gromady ludu z wszelkich ziem polskich: WIELKOPOLANIE i ŚLĄZACY, KUJAWIACY i KRAKOWIACY, GÓRALE i HUCUŁY, LUBELSKIE i ŁOWICKIE w samodziałowych tkanicach, RUSINI, ŻMUDŹ, LITWINI, KASZUBY, MAZURY. Mężczyźni i kobiety, dzieci i starzy, wszyscy postępują powoli, śpiewając. Każda ziemia niesie swoje płody.
CHÓR PASTERZY
My zaś sami Klękają i dary kładą na wyniosłości pod progiem szopy. MATKA BOSKA i ŚW. JÓZEF dziękują uśmiechami i skinieniem głowy.
CHÓR PASTERZY
Naprzód tedy CHÓR ANIOŁÓW RAZEM Z PASTERZAMI
Chwała na wysokości! CHÓR PASTERZY
Witaj Panie, CHÓR ANIOŁÓW
Miłość moja to sprawiła, CHÓR PASTERZY
Czem w żłóbeczku, CHÓR ANIOŁÓW
By człek, sianu przyrównany, CHÓR PASTERZY
Twoje państwo CHÓR ANIOŁÓW
Bo świat doczesne wolności KOBIETY i DZIEWCZĘTA
Chór
Przylecieli tak śliczni Anieli Matka Boska zdejmuje z głowy rąbek biały i ściele Dzieciątku w żłóbek. Podczas tego Chór Kobiet i Dziewcząt śpiewa dalej. Leży, leży Jezus malusieńki, Siedzącą na progu szopy Matkę Boską otoczyły kołem i klęcząc ściskają Ją za kolana.
Od strony Krakowa słychać nowy zbliżający się chór. Wchodzą tłumnie RZEMIEŚLNICY z chorągwiami cechowemi, ale ubrani jak zwykle przy pracy, każdy z narzędziami swego zawodu.
CHÓR RZEMIEŚLNIKÓW
I my też przychodzim, ubodzy ludzie, Pasterze rozstępują się i stają na wyniosłości po obu stronach szopy, zostawiając przed progiem wolne miejsce w smudze złotego blasku. Chorągwie cechowe zniżają się do ziemi. KRAWIEC
Ja Tobie przynoszę, niebieski Panie, CHÓR RZEMIEŚLNIKÓW
Piekarzu z kuśnierzem, a wy co macie? PIEKARZ
Ja bochenek światły chleba... KUŚNIERZ
Kożuszka Mu też potrzeba, SZEWC
I ja też przychodzę, szewczyk ubogi. CIEŚLA i STOLARZ
Ja, cieśla z stolarzem, krzyżyk Ci zrobię... POWROŹNIK
Ja, powroźnik, powróz Ci przysposobię... KOWAL
Ja, kowal, gwoździ nakuję, Dzwon Zygmuntowski zaczyna bić wśród nocnej ciszy. Wszyscy pozierają za scenę.
CHÓR PASTERZY i RZEMIEŚLNIKÓW
Mędrcy świata, Monarchowie, Rzemieślnicy ustawili się na bokach, z chorągwiami cechowemi.
Wśród bicia Zygmuntowskiego dzwonu wchodzi orszak trzech królów: przodem dwaj biali ARCHANIOŁOWIE wiodą PIASTA, który toczy przed sobą koło i przechodzi w milczeniu na przeciwną stronę sceny, skłoniwszy się przed szopą.
W ślad za nimi MIECZYSŁAW I z krzyżem i BOLESŁAW CHROBRY z Szczerbcem, obaj tak, jak na poznańskim pomniku. Za nimi ŁOKIETEK z chorągwią, na której wyszyty biały orzeł piastowski. Wreszcie w płaszczu królewskim i koronie KAZIMIERZ WIELKI, niosący złocistą puszkę. Podszedłszy ku progom szopy Aniołowie Piasta stają po dwóch stronach u wnijścia; KAZIMIERZ WIELKI klęka.
KAZIMIERZ WIELKI
Niechaj będzie pochwalony Matka Boska przyjęła szkatułę z myrrhą i oddała św. JÓZEFOWI; KAZIMIERZ WIELKI podnosi się i odstępuje na bok. W szacie, na której połączone herby Korony i Litwy, postępuje JADWIGA, z krzyżem w ręku wiodąc za sobą JAGIEŁŁĘ, w purpurze i w koronie, z naczyniem, w którem złota ruda błyszczy. Sama na bok usunąwszy się, przepuszcza JAGIEŁŁĘ przed szopę, za nim kroczą powoli ZYGMUNT I w złotym czepcu na włosach i ZYGMUNT AUGUST w kołpaku W. Ks. Litewskiego z aktem Unii w ręku. Rozstąpili się na boki, a JAGIEŁŁO klęka
JAGIEŁŁO
Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś Panie: Złożył złoto u stóp Najświętszej Panny i powstawszy usuwa się trzeciemu królowi, który nadchodzi poprzedzony orszakiem: BATORY w węgierskim kopieniaku i krągłej czapce z kapłonią kitą, idzie obok WŁADYSŁAWA IV i JANA KAZIMIERZA, ubranych w stroje szwedzkie i czarne kapelusze z piórami strusiemi. Za nimi zbliża się JAN III w płaszczu królewskim, narzuconym na długi kontusz i w koronie na głowie. W ręku pozłocista puszka z kadzidłem. Podchodząc ku szopie, zdejmuje koronę z głowy.
SOBIESKI
klęka
Ciebie Boga chwalimy Przeciwko pohańcowi Złożywszy kadzidło, podnosi się i odstępuje na bok, dając znak ręką HUSARZOWI, który stał w głębi poza nim.
ANIOŁOWIE w szopie biorą DZIECIĄTKO ze żłobu na ręce i podają MATCE. Na ramiona i głowę Najświętszej Panny zarzucają olbrzymi płaszcz, drogimi kamieniami sadzony, poczem Jej i Dzieciątku na głowy kładą korony, tak iż przemieniła się w Bogarodzicę Częstochowską.
HUSARZ SKRZYDLATY
w takt muzyki postępuje ku szopie z kopią i zieloną wezyrską chorągwią
Bogarodzico Dziewico, Chorągiew wezyrską z potrzaskanem drzewcem i wielkim srebrnym półksiężycem ściele do nóg Najświętszej Panny.
W Twe Imię, Dziecino Boża,
KONFEDERAT BARSKI
w kontuszu i delii z szablą w garści. Przed szopą zdejmuje z głowy konfederatkę
Otom z tych, co byli w Barze, Pochylony kornie, karabelę dorzuca do darów leżących na progu szopy i ustępuje na bok. Przygrywka na nutę: „Raz pamiętam z wieczora“, wchodzi KOSYNIER KOŚCIUSZKOWSKI z chorągwią Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej i z kosą.
KOSYNIER
przykląkł na oba kolana
Przenajświętsza Panieneczko Czerwoną krakuskę kładzie, jako dar, pod stopy Matki Boskiej i na klęczkach usuwa się o parę kroków.
W takt przygrywki „Marsza Legionów“ wchodzi LEGIONISTA z pod Dąbrowskiego.
LEGIONISTA
Pani niebieskiego dworu, Zniżywszy szablę do ziemi, salutuje, poczem ustępuje na bok, czyniąc miejsce UŁANOWI z 1831 r., który wkracza przy dźwiękach melodyi:
UŁAN z 1831 r.
Ułan z polskiego powstania Pani, która w Częstochowie Odstępuje na bok. Z przygrywką na nutę: „Boże coś Polskę“ podchodzi do szopy POWSTANIEC z 1863 r., ubrany w czamarkę obszytą barankiem i rogatywkę czarną. Pałasz w ręku, strzelba na ramieniu.
POWSTANIEC z 1863 r.
przyklęka
Na walkę orężną my wstali ostatni Z Imieniem Twem szliśmy pod knut, w kazamaty, Odstąpił. Przygrywka na nutę: „Dręczy lud biedny“. W szarej kapocie, mnąc w ręku czapką wysuwa się ku szopie UNITA PODLASKI.
UNITA
pada na twarz, jak podczas Podniesienia i ręce podnosi
W Polsce dziś radość wszędzie, Przyszedłem do Betleem, Na kolanach zbliża się do Matki Boskiej, która mu kładzie rękę swą na głowie. Z przeciwnej strony weszła MIESZCZKA Z KSIĘSTWA POZNAŃSKIEGO, ubogo ubrana kobiecina z chustką na głowie. Przystąpiła do szopy, klęka i ręce wyciąga błagalnie.
MIESZCZKA Z KSIĘSTWA POZNAŃSKIEGO
Zdrowaś Maryo, co królujesz w chwale, Z płaczem przypada obok Unity do nóg Bogarodzicy.
Za Mieszczką wbiega kilkanaścioro DZIECI SZKOLNYCH.
DZIECI SZKOLNE
padając na kolana przed szopą
Jezu, Maryo, I. DZIEWCZYNKA
z płaczem
Matko Jezusa kochana, I. CHŁOPCZYK
I mnie, Najświętsza Dziecino! II. CHŁOPCZYK
Mnie kopał, targał za włoski... II. DZIEWCZYNKA
starsza, do małej, sześcioletniej, która nieśmiało klęczała na boku
Chodź Zosiu do Matki Boskiej prowadzi ją
Pokaż Najświętszej Panience MAŁA DZIEWCZYNKA
wyciąga obie rączki pokrwawione ku Bogarodzicy
III. CHŁOPCZYK
z płaczem
Nie daj nas, mały Jezusku! III. DZIEWCZYNKA
Broń nas, Matko Jezusowa! I. CHŁOPCZYK
Każą modlić się po prusku... II. DZIEWCZYNKA
A po polsku ani słowa! IV. DZIEWCZYNKA
najstarsza klęczała w tyle za innemi, wstaje, podchodzi do szopy i wyciąga trzymany w ręku przez fartuszek — niemiecki katechizm
Katechizm niemiecki mamy! wyciąga rękę z książką ku Najświętszej Maryi Pannie.
Aniołowie, którzy weszli byli z Piastem i stanęli po obu stronach szopy, płaczą słuchając skarg Dzieci Szkolnych.
I. ANIOŁ
ze łzami w głosie
Na książce czerwone plamy... II. ANIOŁ
do dziewczynki z katechizmem
Złóż między największe dary, DZIEWCZYNKA kładzie niemiecki katechizm obok chorągwi wezyrskiej, u stóp Matki Boskiej.
BOGARODZICA
podnosi się na progu szopy i stojąc, oddaje DZIECIĄTKO ANIOŁOM PIASTOWYM, którzy je podnoszą w górę i trzymają wysoko, na tle rozpiętych białych skrzydeł. NAJŚWIĘTSZA PANNA oburącz rozpościera swój olbrzymi drogimi kamieniami naszywany płaszcz, pod który cisną się i tulą UNITA PODLASKI, MIESZCZKA POZNAŃSKA, DZIECI SZKOLNE; garnią się podeń KRÓLOWIE, SZLACHTA, RZEMIEŚLNICY, PASTERZE. Zwrócona ku Dzieciątku, klęka przed Niem u progu i wówczas widać na płaszczu perłami szytego białego orła.
Wszyscy klękają.
MATKA BOSKA
klęcząc ręce składa błagalnie
Synu mój, Boże, oto ja na czele Zdejmuje koronę i w obu rękach wzniesioną, trzyma przed Dzieciątkiem
Bo z łez jej perły, ze krwi jej rubiny, kładzie koronę na głowę
Patrz, cała Polska pod mój płaszcz się garnie pochyla się głęboko przed Synem
Grzeszni są, Panie, lecz w piekielnej pysze, Grzeszni są, Panie, lecz Ty, co przyrzekasz: wyciąga ręce
Na żywot Matki, na piersi matczyne, z płaczem całuje stopy Dzieciątka
CHÓR WSZYSTKICH LUDZI
przy dźwiękach organu i dzwonów krakowskich w oddali
Podnieś rączkę Boże Dziecię, CHÓRY ANIELSKIE
przy wtórze anielskiej muzyki
A Słowo Ciałem się stało Dzieciątko rączkę podnosi do błogosławieństwa.
KURTYNA.
ODBITO W DRUKARNI LITERACKIEJ W KRAKOWIE
(UL. JAGIELLOŃSKA 10) POD ZARZ. L. K. GÓRSKIEGO
|