Strona:PL Rydel - Betleem polskie.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez łeb kresa, w mieczu szczerb,
A na czole z wina pąs;
To mojego rodu herb,
Golę brodę, wara wąs.

DYABEŁ
wychyla się z za kurtyny i rozwija cyrograf

Hej! pójdźno do mnie mospanie
I z tobą koniec się stanie;
Dawne my rachunki mamy,
Pójdziesz do piekielnej bramy.
Za długie z tobą mozoły,
Czas ci już napić się smoły.

zbliża się
PAN TWARDOWSKI

Jeszcze daleko do zabrania duszy,
Pójdź wnuczku Lucypera, obetnę ci uszy,

składa się szablą

Skropię cię szablą i wodą święconą.
Najświętsza Panno, bądź moją obroną!

dyabeł ucieka

Ha-ha-ha! Zwąchał dyabeł, że chodzi o skórę
I czmychnął gdzieś w mysią dziurę.
A byłby mnie już porwał, aż na Łysą Górę...