Śpiewnik kościelny/Pieśni cerkiewne

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Pieśni cerkiewne
Pochodzenie Śpiewnik kościelny
Redaktor Michał Marcin Mioduszewski
Data wyd. 1838
Druk Stanisław Gieszkowski
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚNI
W CERKWIACH DYECEZYI CHEŁMSKIEJ
OBRZĄDKU GRECKO-KATOLICKIEGO
UŻYWANE.


Pieśni o Tajemnicach Pańskich.


PIEŚŃ I.
O wszystkich Tajemnicach Wiary.



\relative c {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemUp c8 f f e16[ f] g8 f | f a a g16[ a] bes8 a | \break
   \stemDown a8 c c bes16[ c] d8 c | bes bes bes a16[ bes] c8 bes | \break
   a8 a a g16[ a] bes8 a | c a \stemUp g16[ f] g[ a] g8 c, | \break
   \stemDown a'8 a bes[ a] bes[ g] | a4 a r4 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Kto pra -- gnie żyć wie -- cznie, ma wie -- rzyć ko -- nie -- cznie:
Że Bóg wie -- cznie ży -- wy, Sę -- dzia spra -- wie -- dli -- wy,
Jest w_Trój -- cy je -- dy -- ny; Bóg Syn czy -- ści wi -- ny,
Sta -- wszy się czło -- wie -- kiem.
} }




Kto pragnie żyć wiecznie, ma wierzyć koniecznie:
Że Bóg wiecznie żywy, Sędzia sprawiedliwy,
Jest w Trójcy jedyny; Bóg Syn czyści winy,
Stawszy się człowiekiem.

Ojciec, Syn, Duch święty, Bóg w Trójcy zamknięty;
Ten Bóg: Duch z istoty, z wszystkiemi przymioty,
Ojciec miłosierny, Pan oddawca wierny,
Jeden w trzech osobach.

Bóg w którym żyjemy, choć go nie widzimy,
Obraz swój wyraża, w duszy, którą stwarza,
A w niej trzy sposoby, by tak trzy osoby,
W jednym Bogu czciła.

Rozum Słowo rodzi, jak z słońca dzień wschodzi,
Rozumu i Słowa, Duch wola gotowa,
Choć się z nich nie rodzi, lecz z obu pochodzi,
Jak ciepło dnia, z słońca.

Słońce Ojca znaczy, dzień Syna tłómaczy,
Ciepło pozostałe, znaczy Ducha chwałę;
Choć jedno są razem, a Trójcy obrazem
Znamionują duszę.

Chrystus mądrość sama, znał chęć Abrahama;
Dzień mój widzieć żądał Abraham, oglądał:
W tym zrodzenie Słowa, z Ojca światłość nowa,
A Duch tchnie z obojga.

Niebiosa Jehowa, stwarzał mocą Słowa,
A Duchem ust jego, siła ich z niczego,
Świadczy Dawid święty, że Bóg niepojęty
Jeden w trzech osobach.

Bóg niczmierna siła, chcąc by ziemi bryła,
Z duszą żyła społem, człowiek był kościołem,
Ciałem go obleka, za syna człowieka
Przez łaskę przyjmuje.

Słowo Syn zrodzony, człowiek syn stworzony,
Słowo Syn z istoty, człowiek syn z roboty,
Oba są obrazem, lecz z Ojca nierazem,
Człek syn marnotrawny.

Chciwość panowania, z raju nas wygania,
Wąż jabłkiem w grzech truje, śmierć piekło gotuje,
Ta zguby przyczyna, stworzonego syna:
Że odstąpił Boga.

Bóg Syn się użalił, żeby nas ocalił,
Sam stał się człowiekiem, z Panny karmion mlekiem,
Dwie natury mieści, żył z ludźmi trzydzieści
I trzy lat jak człowiek.

Uczył wiary z cudem, modlił się za ludem,
Uzdrawiał choroby, poożywiał groby,
Wysłał Apostoły, aby świat z Anioły
Chwalił Boga w Trójcy.

Lecz by niebo kupił, z czego nas grzech złupił,
Sam za nas umiera, krzyżem raj otwiera,
W trzech dniach zmartwychwstaje, w Sakramentach daje
Łaskę poświęcenia.

W Piotrze kościół stawi, w którym wiernych zbawi,
Z nieba daje ducha, kto kościoła słucha;
Kto się zaś nie garnie, do Piotra owczarnie,
Koniecznie zaginie.

Kto chcesz być bezpieczny, że masz żywot wieczny
Wziąść z Boga kochania, chowaj przykazania,
Wierz w Boga jednego, szanuj Imie jego,
W dni święte służ Bogu.

Czyń dzięki, ofiary, prośby, pokłon z wiary,
Przed ludźmi wyznawaj, we wszystkiem się zdawaj
Sam na wolą Bożą, choć się biedy mnożą,
Nie znaj cudzych Bogów.

Lecz trudno być w niebie, kto bliźnich jak siebie
Szczerze nie miłuje, starszych nic szanuje,
Nie wspomaga życia, prędki do zabicia:
Gniewem, słowem, dziełem.

Kto też cudzołoży, gwałcąc kościół Boży,
Heretyków czyta, co cudzego chwyta,
Myśli pożądliwie, lub świadczy fałszywie,
Krzywdzi cudzą sławę:

Lub kto prawdę tłumi, grzech za śmiech rozumi,
O wiarę nie stoi, piekła się nie boi,
Po śmierci nic więcej, jak koniec bydlęcy,
Za nic waży duszę:

Bo tylko jadł żyje, nie by żył jje, pije,
Postu, Mszy nie lubi, z majątków się chlubi,
Nic spowiedź dla duszy, a od sądu uszy
Sobie pozatrkał:

Ten się każdy zmyli, w czas śmiertelnej chwili,
Gdy duch zrzuci szatę, nagi po zapłatę,
Pójdzie przed sąd Boga, gdzie go przejmie trwoga,
Za bezbożne życie.

Kto jak żył na świecie, dłużnik czyli dziecię,
Wzgardziciel uparty, co miał zmowę z czarty,
Śmierć w księgach ukaże, tych wpisze, tych zmaże
Na sąd ostateczny.

Kto Boga jak dziecię kochał, żyjąc w świecie;
Bóg przyjmie na łono, z niebieską koroną,
Da mu raj wesoły, mieszkanie z Anioły,
Z nim radość bez końca.

Kto się być grzesznikiem znał Boskim dłużnikiem,
Choć grzechem był struty, lecz czynił pokuty,
Spowiedź, post, jałmużny; a wreszcie wczem dłużny,
To w czyszczu wypłaca.

Ta zaś dusza biedna, co się nie pojedna
Przy skonaniu z Bogiem, zginie z złym nałogiem:
Bo za wszystkie wzgardy, nieprzyjaciel hardy,
Porwie ją jak swoją.

Gdy dobrych rachuba, złych się spełni zguba,
Z nieba zagrzmi trwoga, sąd żywego Boga,
Przez trąbę Anioła, umarłych zawoła:
W stańcie na sąd Boży;

Wtedy wszystkie kości, do swojej całości,
Zniosą mocne duchy, a grzesznych w łańcuchy
Czart przeklęty zwiąże, jak ciemności Xiąże
Postawi przed sądem.

Świętych z nieba lice, jako gołębice,
Do swych kostek gniazda, pospieszy się każda,
Rzecze: przyjacielu! wstań, żyjmy w weselu,
Przed Ojcem światłości.
Niebo o nas pyta, wieczność nieprzeżyta,
Chce nam cnoty płacić, a grzechy zatracić;
Już z sądnej doliny, w niebieskie krainy,
Chrystus nas wprowadzi.

Gdy sędzia z obłoku, wyda głos wyroku:
Rozłączcie Anieli, tych co tylko mieli
Imie chrześcijańskie, a życie pogańskie:
Rzućcie w ogień wieczny.

Jaki tam płacz będzie, i rozłąka wszędzie,
Skryjcie nas pagórki, rzekną syny, córki,
Niech nie widzim matki, z tej piekielnej klatki,
Która nas przeklęła.

Ojciec zbrzydzi syna, mąż żonę przeklina,
Sąsiad klnie sąsiada, wszystkim wieczna biada:
Pan skarży na sługi, że przez nich wpadł w długi
Ubogich zdzierając.

Tam się widzieć zdarzy, u każdego z twarzy,
Co się w sercu kryje, gdy tu łza nie zmyje,
Tajemne zabawki, godne wstydu sprawki
Z wieczną zgubą sławy.

Słońce się zawstydzi, i ziemia się zbrzydzi,
Wyrzuci z mogiły, gnaty które gniły,
By złośliwe dusze, wlokły je w katusze,
Za krótkie rozkoszy.

Ach dokąd się uda, ta zginiona trzoda,
Dokąd się powlecze? gdy się jej Bóg zrzecze:
Rzuci piorun z ręki, odda ich na męki,
Idźcie w ogień wieczny.

Dziś nie zna lud ciemny, że Bóg stróż tajemny,
Wszystkie kroki mierzy; lecz wtenczas uwierzy,
Gdy w przepaści wpadnie, i oprze się na dnie,
W piekielnych tarasach.

O duszo wątpliwa, wieczność nieszczęśliwa,
Oczy ci otworzy, wtenczas gdy Syn Boży,
Grzechy twe wyliczy, a trup twój zaryczy:
Zginąłem na wieki.


PIEŚŃ II.
O Trójcy Przenajświętszej.

<<
  \new Voice = "melody" {
   \relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \repeat volta 2 { 
     \stemDown c4. bes8 a[ bes] c[ d] | bes2 c | a4 a a8[ bes] c[ a] | \stemUp g4.( a8) g2 |
   } \break
   g4 g a a | bes2 a | g4 g a a | bes2 a | \break
   \stemDown c4. d8 e4 c | f( e) d( c) | d d d8[ e] f[ d] | c4.( bes8) a2 \bar "." \break
   \repeat volta 2 { 
   \stemDown a2 a4 a | a( g) a( c) | bes2 a4 a | a8[ bes] c[ a] \stemUp g4.( a8) | g2 r |
   } \break
   \stemDown c2 c4 c | c( a) bes( c) | d2 r | d2 c4 bes8[ c] | d2( c4) bes  | a2 r | \break
   g2 c4 c | bes2 c | a4 a a8[ bes] c[ a] | \stemUp g4.( a8) g2 | \break
   \stemDown g4 g c c | bes2 c | a4 a a8[ bes] c[ a] | \stemUp g4.( a8) g2 | \break
   \stemDown c2 d8[ c] bes[ a] | c2 a \bar "|." \break
   }
  } 
\new Lyrics {
  \lyricsto "melody" {
   <<
     { Z_na -- mi dziś nie -- bio -- sa Stwór -- cę wy -- sła -- wiaj -- cie, }
     \new Lyrics {
       \set associatedVoice = "melody"
     Z_na -- mi A -- nio -- ło -- wie po -- kłon Trój -- cy daj -- cie.
     }
  >>
Z_na -- mi zie -- mia, mo -- rze, pta -- stwo, zwie -- rze, drze -- wa,
I co tyl -- ko ży -- je, nie -- chaj pieśń tę śpie -- wa:
   <<
     { Bło -- go -- sła -- wio -- ny Bóg Oj -- ciec nasz Stwo -- rzy -- ciel! }
     \new Lyrics {
       \set associatedVoice = "melody"
       Bło -- go -- sła -- wio -- ny Syn świa -- ta od -- ku -- pi -- ciel!
     }
  >>
  Bło -- go -- sła -- wio -- ny Duch świę -- ty po -- cie -- szy -- ciel!
  We trzech o -- so -- bach, Bóg nasz jest je -- dy -- ny,
  Oj -- ciec wszy -- stkich ży -- wi, a Syn gła -- dzi wi -- ny,
  Duch ser -- ca u -- czy.
  }
}
>>




Z nami dziś niebiosa Stwórcę wysławiajcie,
Z nami Aniołowie pokłon Trójcy dajcie.
Z nami ziemia, morze, ptastwo, zwierze, drzewa,
I co tylko żyje, niechaj pieśń tę śpiewa:
Błogosławiony Bóg Ojciec nasz Stworzyciel!
Błogosławiony Syn świata odkupiciel!
Błogosławiony Duch święty pocieszyciel!
We trzech osobach, Bóg nasz jest jedyny,
Ojciec wszystkich żywi, a Syn gładzi winy,
Duch serca uczy.

Do nas święci z nieba na ten głos pospieszcie,
Z nami dusze w czyszczu tą się pieśnią cieszcie:
Narody niewierne, głos Trójcy słuchajcie,
Wierni o tem słysząc na twarz upadajcie.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Bóg co sam przepaści napełnia głębiny,
Ten ma trzy osoby, w naturze jedyny,
Trójcą świętą nazwan z swego objawienia,
Ktoby go tak nie znał, niepewny zbawienia.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Z nami wyznawajcie Apostolskie głosy,
Ojca, Syna, Ducha, Boga nad niebiosy:
W Imie tego Boga my od was ochrzczeni,
W Iwie tejże Trójcy niech będziem zbawieni.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Ojciec wszystko stworzył słowem a nas ręką,
Syn stał się człowiekiem zbawia nas swą męką,
Bóg Duch w Sakramentach na kapłańskiej dłoni,
Rodzi, wzmacnia, karmi, leczy, mnoży, broni.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Obraz swój na duszy łudzkiej Bóg wyraża,
Człowiek duszę traci gdy Boga obraża:
Bo choć dusza droższa nad słońce i gwiazdy,
Jednak ją za grzechem daje czartu każdy.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Grzech jest złość gwałcąca Boskie przykazanie,
Bogu cześć wydziera i bliźnim kochanie:
Kto grzech czyni albo grzechem się nie brzydzi,
Tego Bóg jak czarta wiecznie znienawidzi.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Hardość, chciwość, niewstyd, gniewliwi, pijani,
Gnuśni, nieochrzczcni, są czartu poddani:
Myśl, słowo, uczynek, albo zaniedbanie,
Ciągną pomstę Bożą, gwałcąc przykazanie.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Kto zgorszy, obmówi, lub zmyśli, posądzi,
Źle poradzi, skrzywdzi, pobłaży, pobłądzi,

Jeszcze jemu ta złość w tem życiu zaszkodzi,
Jeżeli on z chęcią krzywdy nie nadgrodzi.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Kto klnie lub nieczysty, gardzi rzeczy święte,
Cudze rzeczy tai, ma życie przeklęte,
Kościoła nie słucha, ufa w zabobony,
Ten z wiary i łaski Bożej wyrzucony.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Którzy Boga nie chcą poznać ani siebie,
W grzechach swoich pomrą i nie będą w niebie;
Bo ich pomsta Boża i w życiu nie minie,
I na Jozafata straszliwej dolinie.
Błogosławiony Bóg i t. d.

W życiu tracą łaskę, po śmierci zbawienie,
Od świętych odchodzą na wieczne płomicnie:
Lecz Bóg miłosierny do sądu nie spieszy,
Gdy się sam kto sądzi ten się z niebem cieszy.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Łaskawie odpuszcza gdy z kapłanem siedzi,
Widząc żal, poprawę grzesznych po spowiedzi:
Ale nieszczęśliwy kto się tak spowiada,
Że swe grzechy tai, albo znów w nie wpada.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Którzy w postach, modłach grzechy opłakują,
Karmią, odziewają, ubogich ratują,
Chorym służą, więźniom na okup składają,
Z nich umarłych dusze w czyszczu pomoc mają.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Domy Boskie zdobią, ołtarze, obrazy,
Kości świętych wielbią bez wiary urazy,
Jednej są posłuszni cnej kościoła głowie,
Odpust biorąc nad swe przekładają zdrowie.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Takich gdy chce karać Ojciec zagniewany,
Bóg Syn na ołtarzu stawi krew swą, rany:
Ciało, krew swą Jezus wraz z kapłanem święci,
Samym sobą karmi, by nam był w pamięci.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Teraz post, jałmużna, modlitwy i praca,
Sprawiediiwą karę przez odpust odwraca:
Tu kazania, spowiedź, są do nieba drogą,
Po śmierci łzy krwawe nic już nie pomogą.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Teraz świętych Boskich wezwana przyczyna,
Z Matką miłosierdzia, zjedna Boga Syna:
Ale komu w grzechu śmierć odbiera siły,
Ten z potępionemi zawyje z mogiły.
Błogosławiony Bóg i t. d.

Nużeż z płaczem w niebo oczy swe podnośmy,
Trójcy przenajświętszej odpuszczenia prośmy:
Przedwieczny nasz Boże, daj nam gniew swój minąć,
l nie daj nam dziełom rąk swoich zaginąć.
Błogosławiony Bóg i t. d.


PIEŚŃ III.
O Narodzeniu Chrystusowem.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Góry Syońskie, domie wiecznej chwały,
Gminy Aniołów, czyliście widziały:
Jak nowa gwiazda biegła gdzie Baranek,
Z którego słońce bierze swój zaranek,
Wymknął się z Tronu z Panienką do szopki,
Gdzie mu świat cały ściele się pod stopki.

Sześcio-skrzydlaści nucą Serafiny:
Panie tyś widok kochania jedyny!
W sześciu dniach świata, szcść skrzydeł rodzina,
Prócz ciebie Słowa, nie zna z Panny syna.
Cóż cię uniosło miłości upałem,
Żeś swój majestat ukrył ludzkiem ciałem.

Czemuś się stęschnił niebianów kochanie!
Że już z bydlęty obierasz mieszkanie:
W krainie śmierci Pasterz nędznej trzodki,
Chcesz mieć za bracią niewdzięczne wyrodki,
Którzy o Bogu żywym zapomnieli,
Tak, że ich wzbudzić nie mogli Anieli.

Mówiłeś Panie: rozkoszy jedyne
Z syny ludzkiemi pomieszkać zgodzinę,
Wlać im to życie, którem w niebie żyją,
Niech z mej słodkości grzesznicy też piją;
Podobno człowiek jak skosztuje powie:
Jest z nami Bóg nasz, życie nasze, zdrowie.

Tyś był u Ojca wprzód niż świat poczęty,
Tyś w każdej rzecży jest lecz niezamknięty,
Świat cię nie widział będąc w twojej ręce,
Dziś cię powija w pieluszki dziecięce;
Bo będąc Boskim Synem, dziś człowieka
Bierzesz za matkę, z Panny prosisz mleka.

Cherubinowie wielooczni, cudem
Tym ustraszeni, krzyczą: z ziemskim ludem
Bóg się spokrewnił, w ubóstwie się grzebie
Maluchne dziecię. Ten w rządzie i w niebie
Troiste czyni Bóg-słowo rodziny:
Z Ojca Bóg, z Panny człowiek, z ludzi Syny.

Trony zastępów w gwiazdolitem kole,
Cóż dziś widzicie na ziemskim padole?

Że wprzód pastuszków, a gwiazdarzów potem
Z mirą, z kadzidłem, ciągniecie ze złotem
Tam do jaskini, za powodem gwiazdy,
Tu do ołtarza spieszy naród każdy.

Xięstwa, Mocarstwa, Państwa oraz Siły,
Wyświadczcie jak dziś naród ludzki miły;
Gdy Król Aniołów zostaje człowiekiem,
Gdy się jak dziecię z Panny karmi mlekiem:
Przemieszkał w Pannie przez dziewięć miesięcy,
Ten sam dziś bywa w sercach sta tysięcy.

Archaniołowie i Anielskie duchy,
Co się cieszycie z ludzi grzesznych skruchy;
Wy w niebie chwałę ogłaszacie godnie,
Na ziemi pokój, zapalcież pochodnie
Miłości w sercach oziębłego ludu,
Niech dozna grzesznik miłosierdzia cudu.


PIEŚŃ IV.
O Narodzeniu Chrystusowem.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Słodka nowina, dziś Bóg dla Syna sprawuje gody;
Z niebios Anieli, budzą weseli pasterzów z trzody:
Spieszcie się, cieszcie się, już w Betleemie,
Bóg z ręki Panienki zstąpił na ziemię.

Jakaż to córa ludzka natura dla tego Pąna?
Od łez krynice w oblubienicę, dusza przybrana:
Tej żąda, wygląda, Bóg dziecię z Panny,
Król święty, przyjęty, za łzy da manny.

Abraham sługę w podróże długie po to wysyła,
By dla dziedzica, zasług dziewica wybrana była:

Niech czeka Rebeka sług Abrahama,
Nas zwiedza, uprzedza, Bóg miłość sama.

Nie Izaaka, lecz Jedynaka swego Bóg daje,
Wysyła z ślubem, aby z Jakubem szedł w nasze kraje;
Za trony, dwie strony Liją, Rachelę,
Wysłuży w podróży dusz owiec wiele.

Rachel jest świetna, ale bezdzietna, ta niebo znaczy;
Lija niemodna, lecz w dziatki płodna, ziemię tłomaczy:
Racheli Anieli z nieba drabiny
Wzór dają, że mają wnijść ludzkie syny.

Lija gromadna, z duszy nieskładna, ma dziatek wiele;
Lecz zaprzedane, z bydłem zmieszane, zbestwione w ciele:
Tej czarci uparci bez krwi wylania,
Nie puszczą z jej tłuszczą, w niebios mieszkania.

Lecz czas przychodzi kiedy się rodzi dusz oblubieniec,
Ten swą krew leje, okup, nadzieje, że wezmą wieniec
Te duchy w łańcuchy związanej Lii,
Co wściekło brnąć w piekło chciały do szyi.

Józef przedany, bierze w zamiany z cór Faraona.
Za czystość cnoty, Króla pieszczoty, gdy Egipt kona,
Gdy snopki do szopki przez sen znoszone,
Wraz woły z stodoły spasłe, schudzone.

Jezus dziś w szopie przy pszennym snopie bawi się z wołem,
Sam chce być chlebem dusz ludzkich niebcm łącząc się społem,
Spokrewnia, upewnia jak swoich braci,
Że szczerze przymierze sprawi, opłaci.


PIEŚŃ V.
O Narodzeniu Chrystusowem.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Źródło Istności, zwierciadło przeczyste,
Mistrzu Proroków, serc dozorco Chryste:

W twych dłoniach wieki i czasów wymiary,
Mojżesz wyczytał i Tobijasz stary.

Mojżesz znalezion w koszyku na wodzie,
Miał okup sprawić w żydowskim narodzie:
Gdy go z Egiptu wywodzi przez morze,
Od ciebie bierze przykazamia Boże.

Mannę od ciebie ludziom ściąga z nieba,
By człowiek żądał Anielskiego chleba:
Mieszkanie Boga z ludźmi im przyrzeka,
Messyjasz przyjdzie którego świat czeka.

Ciebie samego dziś Emmanuela,
Nie już Mojżesza świat pełen wesela
Wita w Jasełkach, bo ty do swobody
Z niewoli piekła, uwalniasz narody:

A zamiast manny, dasz jeść z swego ciała,
Do końca świata, z nami twoja chwała
Przebywać będzie, jak niegdyś z Proroki,
Podniesiesz serca nasze nad obłoki.

Tobijasz stary gdy cierpiał ślepotę,
Anielską przyjął w usługach ochotę:
Za to że więźniom i umarłym służy,
Dany mu Rafał dla Syna w podróży.

Ten Tobijasza od ryby oszczędza,
Wątrobą czarty od Sary odpędza:
Żółcią otwiera syn ślepemu oczy,
Ojciec przejrzawszy wydał głos proroczy:

Wszystkie narody porzucą swe Bogi,
Królowie złożą korony pod nogi,
Gdy ujrzą Króla z gwiazdą w Izraelu,
Szczęśliwy kto ma być przy tem weselu.

Dziś dla starego Bóg spełnia Kościoła,
Posyła Syna swego nie Anioła:

Ten się prawdziwym bratem naszym rodzi,
Z młodszym Kościołem w pokrewieństwo wchodzi

Ten zamiast rybki wziął z Panny wątroby,
Uzdrawia Sarę a ożywia groby:
Sara od czartów Raguela córa
Wolna, wyraża że ludzka natura

Już uwolniona od mocy szatana,
Dziś w ludzkiem ciele wita Stwórcę, Pana.
Ślepemu światu wtenczas głos proroczy,
Żółcią od krzyża pootwiera oczy;

Kiedy cyrograf wypłaci Gabela,
Adam się wróci dziećmi do wesela.
Dziś już narody zdeptały swe bożki,
Dziś Balaama osioł gromi wróżki:

Dziś Izaijasz wita Syna z Panny,
Jeremijasza ucichł płacz poranny;
Dziś Danijela góra przewidziana,
Małym kamykiem skruszyła bałwana.

Już bałwochwalstwo w całym świecie ginie,
Gdy Syn Panieński prawym Bogiem słynie:
Ten chcąc ralować świat jako Niniwe,
Nowy tu Jonasz przyszło słowo żywe.

Za miastem czeka pod szopką popsutą,
Rychłoli świat się obudzi pokutą:
Lecz próżno Panie, ocknie się on chyba,
Gdy ty jak Jonasz z brzucha wieloryba

Wyjdziesz; lecz z jego wprzód polężesz ręki,
Po trzech dniach z grobu wyjdziesz jak z paszczęki;
Wprzód też Elijasz nowy z wodą Janek
Chrzciciel ogłosi: żeś Boski kochanek;

Że grzechy świata swoją śmiercią zgładzisz,
Że od bram piekła w niebo nas wprowadzisz.

Pokutujących on zmywał w Jordanie,
Ty świat obmywasz krwią swą i chrztem Panie.

Próżno Prorocy mówili do duszy:
Nawróć się, gdyż się sam kamień nie ruszy;
Śmiertelne usta nie wzbudzą niczyje,
Sam Chryste przemów, a grzesznik ożyje.


PIEŚŃ VI.
O Obrzezaniu Chrystusowem.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Z głębiny wieków pierwszy January,
Ze krwi Panieńskiej czyni dwie ofiary:
Gdy panieństwo i męczeństwo,
Znoszą palmy, nucą psalmy,
Oddając Stwórcy miłości wymiary.

Abel niewinny z niemowląt gromadą,
Krew za fundament męczennikom kładą:
Gdy Baranek swój zaranek
Krwią rumieni, Chrystus ceni
Przy obrzezaniu krew z przedwieczną radą.

Panieńską białość, wonny kwiat lilija,
Z różą męczeństwa, czci gwiazda Maryja:
Dziś lilije trują żmije,
Róże krwawe, dziatek sławę
Do Raju wnoszą, gdy im Chrystus sprzyja.

Rozumne kwiatki młodzieńce, panienki,
Dają, co mają życie z Boskiej ręki:
Ta danina Boga Syna
Tak pobudzi, że dla ludzi,
Chcąc ich ratować, ścierpi wszystkie męki.

Dziś nowe lato ale żniwo krwawe
Ziemię poświęca Bóg słowo łaskawe;
Zkąd panienki jak jutrzenki,
Wieńcem chwały zajaśniały,
Z któremi Chrystus ma słodką zabawę.

Dziś przy Maryi kwitnie wiek młodzieńczy,
Czystość, małżonki, wdowy, panny wieńczy:
Już te drzewa, które Ewa
Piekłu rodzi, starzy, młodzi
Rajem się staną, Chrystus za nich ręczy.


PIEŚŃ VII.
O Chrzcie Chrystusowem.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Światłości miła Anielskiemu oku,
Jezu w dwunastym lud uczący roku:
Dziś dzień twój wieczny, nasz dom serdeczny
Oświecać poczyna;
Już mądrość sama, uczy Adama,
Przez Maryi Syna.

W rozkwitłym raju znali Aniołowie,
Że wlana była mądrość ludzkiej głowie:
Lecz przez grzech zgasła, gdy człowiek jasła
Jak bydle obiera;
Za radą węza już zacność męża,
Głupstwem Ewa ściera.

Sercem zbłąkani już od Boskiej twarzy,
W ślepocie duszy i młodzi i starzy:
Egipskie cienie ślepią sumienie,
Już człowiek jak zwierze,

Rozkoszą syty, czci apetyty,
Brzuch za Boga bierze.

Giną bez liczby, a dwa razy giną,
Duch czartu łupem, ciało niknie z śliną:
Próżno Anioły czynią im szkoły,
Pracują Prorocy;
Gdyż ludzie Bogi z ciała podżogi
Czynią, chodząc w nocy.

Lecz mądrość wieczna dziś w młodzieńskim wieku,
Widząc ciemności zamknięte w człowieku,
Przynosi kluczy, pyta i uczy,
Nowe wzbudza szkoły;
W trzydziestym roku, głos był z obłoku,
Zbiera Apostoły.

Gdy Syn w Jordanie chrzczony był od Jana,
Ducha zaś postać w gołębiu widziana;
Głos z Ojca siły, ten mój Syn miły,
Tego wy słuchajcie;
Chrztem się obmyjcie, tak jak on żyjcie,
W niebo powracajcie.

Dwunasto-liczne Apostolskie grona,
Jak morzonośne woły Salomona,
Usłużcie Panu, z rzeki Jordanu
Roznoście chrztu wody;
Kto się obmyje, niebu ożyje,
Uczcie tak narody.

Piotrze, któremu Ojciec z nieba zjawił,
Że twój mistrz Bóg jest, by przez cię świat zbawił:
Tyś świata głową, wiary osnową,
Kościoła opoką;
Masz nieba klucze, zmyj gniazdo krucze,
Judeę szeroką.

Ruś i Tatary czekają Jędrzeja,
Ormiańska ziemia żąda Bartłomieja:
Filipa Scyty, ciebie obfity
Egipt chce Szymonie;
Macieja Czechy, Węgry i Lechy,
Przyjmą z chrztem na łonie.

Mezopotami pragną Tadeusza,
Murzyn Tomasza, Pawła wszelka dusza:
Ten świata końce, obiegł jak słońce,
By Jezusa Imie
Wszędzie poznano, wszelkie kolano
Miało go w estymie.

Ocuć się ziemio, mińcie sieci morze,
Dziś już Rybitwy, jaśnieją jak zorze:
Światłość roznoszą, Jezusa głoszą,
Zrodzonego z Panny;
Z tego imienia już dzień zbawienia,
Zaświtał poranny.

Apostołowie odrodzonych dzieci,
Nie zapomnijcie rybek z waszych sieci:
Niech chrztu rodziny, córy i syny,
Przed Chrystusa sławią;
Niech świat otruty, w Jordan pokuty,
Modły wasze pławią.


PIEŚŃ VIII.
O Ofiarowaniu Chrystusowem.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Niebo się dziś odzywa: kąpiel światu zrobię,
Oczyszczenie Maryi przypomnę gromniczne,

Czas jest w Lutym to sprawić, bo pewnie w tej dobie
l ziemia z kajdan wolna, z serc wody kryniczne.

Dziś słusznie palmorodne ludzkich dziatek gminy,
Z matkami chcąc się czyścić, szukają kąpieli;
Lecz sumienia czarniejsze nad same murzyny,
Nikt lepiej prócz Maryi w świecie nie wybieli.

Garniec smolny jest grzesznik, jak go Prorok widzi,
Niedość wody na zmycie, trzeba mu gromnicę;
Jeśli się nim Maryja do końca nie zbrzydzi,
Wypali ogniem plamę, przetrze mu źrenice.

Lecz wprzód niech Luty w błoto zepchnie pyszne głowy,
Śmierć Februar jak febrą strachem kości wzruszy;
By się poznał być chorym kto był choro-zdrowy,
Potem niech go płacz zmyje, gromnica osuszy.

Matki które w przeklęctwie Adamowem rodzą,
Póki się dni nie spełnią, obietnic nie zyszczą;
Znając plamę z dwojga ciał, w dom Boski nie wchodzą,
Aż gołąbków dwóch ogniem zamiast dwóch dusz zniszczą.

Insze na rzeź baranka przynoszą bez zmazy,
By jego krew bezwinna obmyła Rodzice;
Insze widząc że trzeba umierać dwa razy,
Znoszą na rzeź za swój grzech dwie synogarlice.

Tak to rozkosz cielesna śmiercią się odzywa,
Gdy przez nią każda dusza przeklęctwem wiązana;
A nad każdem dziecięciem śmierć prawa nabywa,
Chcąc wygładzić z żyjących przypłodek szatana.

Słusznie dziś oczyszczenia spełniać muszą matki,
Wiedząc że pożądliwość ciała ich zbestwiła;
Bo inaczej od grzesznych nie rodzą się dziatki,
Ażby świętą niewinność zmaza wprzód zabiła.

Atoli gdy świat przyszedł do takiej rozpusty,
Iż już świętą wstydliwość stawi sprosnym łupem;

W tym to Lutym błotnistym w żarłoczne zapusty,
Oczyszczenie Maryi, stawia się z okupem.

Ta Panna nie zna męża, z Boga rodzi Syna,
Słońcem Bóstwa odziana z wieczności głębiny,
Z Ducha świętego bierze moc, Słwórcę poczyna,
Rodzi dziecię, a Panny nie psują rodziny.

W ogniu ten krzak Mojżeszów rosa bóstwa chłodzi,
Wszechmocną ręką Boską ta zamknięta brama,
Przez nią dziecię jak słońce przez kryształ przechodzi,
Nie zna żądzy cielesnej, rodzi Panna sama.

Lecz że jej Syn panieński, chce mieć z ludzi braci,
Więc Panna stać się musi matką wielu dziatek,
Pokorą swą za wszystkie dziatki dziś popłaci,
Sprawi też oczyszczenie z grzechu wielu matek.

Kąpiel też i dla ciebie dziś Maryja czyni,
Ktokolwiek tejże Panny żądasz być dziecięciem;
Tak Symeon jak Anna świadczy prorokini,
Gdy swe myśli odkryjesz z serca przedsiewzięciem.

Oto ten na powstanie, na upadek wielu
Położony, którego Maryja przynosi;
Powstaną, którzy spowiedź czynią w Izraelu,
Upadną, których grzechy straszny sąd ogłosi.

Miecz boleści i teraz Maryją przenika,
Według mowy onego starca Symeona,
Gdy posłyszy że piekło pożera grzesznika,
Za którego na krzyżu Jezus Syn jej kona.

Przeto jak Rachel mówi do Benijamina,
Do każdego grzesznika: synu mych boleści
Czemu giniesz? ja ciebie od chrztu mam za syna,
Czemu czas oczyszczenia w tobie się nie mieści?

Wiele brudów zgromadzasz na wieczne płomienie,
Chociaż ci życia przeciąg nie pewny w ten Luty;

Dopełniasz miarki grzechów zawodząc sumienie,
Ach widzę że chcesz zginąć nie czyniąc pokuty.

Jam cię od pomsty kryła, broniąc od plag wiela,
Czekając twej spowiedzi, poprawy zaczęcia:
Lecz że nie chcesz, ja teź jak Agar Izmaela,
I nie spojrzę na zgubę tak złego dziecięcia.

Jam ręcę zagniewane Boskie utrzymała,
Jam cię od nagłych śmierci tylekroć broniła,
Ilekroć grzech śmiertelny przeszył cię jak strzała,
Dawnoby twoja pościel była ci mogiła.

Ach! dziecię mych boleści każda grzeszna duszo,
Dni twego oczyszczenia już prędko przeminą:
Łzy mojeż, krew Jezusa potępić cię muszą,
Że gardzisz niemi jak ci, którzy wiecznie zginą.

Niżeli oczy zgasną proszę weź gromnicę,
Post, jałmużny i spowiedź, poprzedzaj skonanie;
A ujrzysz z Symeonem mnie Bogarodzicę,
Rzeczesz: dziś mnie wypuszczasz sługę twego Panie.


PIEŚŃ IX.
O Pustyni Chrystusowej.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Święta Pustyni! cichości odludna!
Złych ludzi w dobrych tyś odmiana cudna:
Tyś ziemskim rajem dusz świętych nazwana,
Od chrztu z Jordanu znasz Aniołów Pana.

Tam klucz do raju post dla wiernych dany,
By Adam z dziećmi powrócił wygnany:
Tam zwyciężona trojako pokusa,
Postem, ubóstwem, modlitwą Chrystusa.

Gdy czart z kamieni radził czynić chleby,
Chrystus zalecał bardziej post z potrzeby:
Nie samym chleem człowiek każdy żyje,
Gdyż dusza ludzka słowem Boskiem tyje.

Gdy czart bogactwa chciał dawać do tronu,
Napierając się Boskiego pokłonu:
Chrystus ubóstwo szczęśliwsze zaleci,
Samemu Bogu kłaniają się dzieci.

Gdy czart nakoniec, rzuć się na dół radzi,
Bo straż Anielska ztamtąd wyprowadzi;
Chrystus modlić się a nie kusić Boga
Każe, gdyż ludziom nie skrzydła lecz noga.

Gdy już dni postu skończyły się długie,
Przyszli Anieli czyniąc mu usługę:
Post gdy pokorny, nie zna co jest chluba,
Widzi z Anioły drabinę Jakóba.

Troje pacholąt post w ogniu ośmiela,
Post między lwami strzeże Danijela:
Post Mojżeszowi mówić z Bogiem daje,
Post Elijasza wiezie w górne kraje.

Post i modlitwa złych duchów wypędza,
Post czyści grzechy a cnoty oszczędza:
Post rozmaitym dowcipem obdarza,
Post wszystkie dobra w domostwie pomnaża.

Post źródło zdrowia, post życia przedłuży,
Przez post zwierz dziki człowiekowi służy:
Boskie karanie post z miasta oddala,
Post w wielorybie Jonasza ocala.

Strzedz się sytości nie szukając smaku,
Bać się pijaństwa czartowskiego znaku,
Jeść tylko w swój czas ahy się posilić,
Ust swych pilnować by się nie pomylić,

Cicho rozważać czym kto jest, czym będzie;
Kto tak zwykł pościć ten w raju osiędzie.


PIEŚŃ X.
O Męce Pańskiej.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Któż z ziemnorodnych, przez wieki odbyte
Przyjął to w uszy, lub komu odkryte
Ramię jest Pańskie z wieczności głębiny,
By nagie widzieć mogły ludzkie syny,
Ramię wszechmocne, co niebo w obłoki,
Ziemię w kwiat żywy, ocean w opoki
Stroi przedzi wnie, na dłoniach swych mieści,
Co tylko żyje w swej dobroci pieści.
Ach! ach! o święty Syonie!
Dziś, dziś, król twój we łzach tonie:
Pot krwawy w ogrójcu, ofiaruje Ojcu,
Za naród zginiony, chce być obwiniony
Na śmierć przed Piłatem, dziś się żegna z światem.

TrzydziestoleLnie skończywszy prac drogi,
Krwią ścieszki broczy, uczniom zmywszy nogi,
Za upominek serce swe w pszenicy,
Krew dał za wino, pot olej w tęsknicy:
Pada na ziemię za świat czyniąc dzięki,
Ojcu ścieląc się gotowy na męki,
Widząc że grzesznik samochcąc w złem ginie,
Prosi: niech Ojcze ten mnie kielich minie.
Ach! ach! Ach Ojcze łaskawy!
Patrz, patrz, na ten pot mój krwawy.

Ludzkich grzechów brzemię, tłoczy mnie na ziemię,
Lecz widzę Anioła, ten z kielichem woła:
Gdy Syn nie wypije, już świat nie ożyje.

W stań, wstań nadziejo wszech dziatek Adama,
Wypij ten kielich, w którymci śmierć sama;
Jeśli nie przyjmiesz za grzeszników śmierci,
Owce twe wilcy rozszarpią na ćwierci:
Bo któż ich wyrwie w skonaniu od zwierza,
Gdy opuszczone zbłądzą od Pasterza.
Pasterzu dobry I co kładziesz swą duszę
Za grzesznych ludzi, wyrwij ich z katusze.
Ach! ach! jeśli być nie może,
Już, już, bądź wola twa Boże.
Ja Adama sługi sam popłacę długi,
Krwi mojej monetą, lecz niewdzięczni przeto
Na sądzie zawyją, gdy grzechów nie zmyją.

Xiąże ciemności co świat pojmał łupem,
Widząc że Jezus grzesznych jest okupem,
Herszta swych złości łakomstwem Judasza,
By Pana przedał z obłudą zaprasza:
Z pocałowaniem zbliżyć się nie wstyda,
Aż krew niewinną w ręce katom wyda,
Którzy zazdrością na jego śmierć dyszą,
Że za nim cały świat pójdzie, gdy słyszą.
Ten, ten, jak Józef przedany,
Samson, w powrozy związany:
Idzie już na męki, gdzie z niebożnej ręki,
W najpierwszej ofierze, policzek odbierze:
Patrz Stwórco coś zlepił, jak to grzech oślepił.

Jak tylko poznał świata gospodarza,
Że Jezus z grobu ożywia Łazarza,
Wraz zły duch wzruszył wszystko swe naczynie,

Hardych, łakomych, nieczystych przy winie,
Fałszywe świadki, zazdrosne, morderce,
Chcąc tak odrazić Jezusowe seree,
By nic chciał cierpieć dla swego stworzenia,
By na świat wydał dekret potępienia.
Ach! ach! dobroć niepojęta,
Krzywd, krzywd, swoich nie pamięta:
Znosi już cierpliwie, chociaż go zelżywie
Annasz z Malchem wita, gdzie są ucznie pyta:
Kaifasz rad w ćwierci rwać, że godzien śmierci.

Lecz co czynicie ulepki znikome,
Gdy życia dawcę, słowo niewidome,
Na śmierć sądzicie, by ten z waszej ręki,
Co was uzdrawia śmierć podjął i męki.
Podjął się mówią nasze płacić winy,
Umrze jak człowiek Syn Boży jedyny.
Lecz niesłychana ta niewdzięczność serca,
By wykupiony, pierwszy był morderca.
Ach! ach! co się dzieje z światem,
On dziś, Stwórcy swemu katem.
Zważ jak serce boli, tych wyrwać z niewoli,
Co z Bogiem nieszczerze, a z djabłem przymierze,
Czynią przez swe grzechy złym duchom pociechy.

Józef do studni od braci wrzucony,
Jezus król chwały w ciemnicy zamkniony,
Cierpi tam nocleg w smrodliwej katuszy,
By tych wprzód wyrwał co w grzechach po uszy
W skrytości leżą, zawaleni w studnie,
Za czystych ludzi mając się obłudnie:
Widząc to bydło tuczone do targu,
Jezus w ciemnicy budzi ich z letargu.

Ach! ach! porzućcie to łoże,
Już, już, czarci ostrzą noże,
By z was lłuste ćwierci, na potrawę śmierci
Czynili z igrzyskiem, dla piekła pastwiskiem;
Wzywa was z ciemnicy Jezus Syn Dziewicy.

Już też zaświtał ów krwawy zaranek,
Gdy od Mojżesza znaczony baranek,
Zabit za przejście przez czerwone morze,
Krwią swą lud bronił o północncj porze.
Dziś już Jezusa, przed Piłata wleką,
Jako baranka, nie strzygą lecz sieką:
Już Herod wyśmiał, potem wieńczą w ciernie,
Zbiwszy ukrzyżuj wołają, sądź wiernie.
Ach! ach! Sędzio sprawiedliwy,
Któż, któż, widział takie dziwy:
By niewinność święta na krzyżu rozpięta,
Zgasła światłość nasza, a złość Barabbasza
Sama w świecie żyła, niewinnych gubiła.

Dwie strony krzyczą jak na Salomona
W sądzie Piłata, jedna własna żona,
Niech Jezus żyje, nie sądź go dla Boga,
Druga ukrzyżuj wrzeszczy Synagoga:
Krew jego na nas i na nasze syny,
Gdy go wypuścisz, nie będziesz bez winy.
Zmyłem był mówi ręce gdy to słyszę,
Przez wzgląd cesarski wam dekret podpiszę.
Ach! ach! niewinność umiera,
Krzyż, krzyż, za łóżko obiera:
Jezus na nim spocznie, po pracach widocznie,
Raj odda Łotrowi, a Matkę Janowi,
Ojcu w ręce ducha, wszystkim skłoni ucha.

Już skłonił głowę, oczy z krwią zamrużył,
Ten co trzydzieści lat nam wiernie służył.
Tak to po pracach, Boga i człowieka,
Skonać za miastem złość ludzka wywleka.
.Niech pozna niebo, kto śmierci przyczyna,
Niech widzi Ojciec zabitego syna:
Syn za grzeszników prosi gdy przewinią:
Odpuść im Ojcze, nie wiedzą co czynią.
Ach! ach! wy słońce, obłoki,
Skryjcie, w rozpadłe opoki
Krew moją i rany by tych zagniewany
Ojciec nie uderzył, kto we mnie uwierzył,
Ja im z mego boku, wydam światłość oku.


PIEŚŃ XI.
O Zmartwychwstaniu Chrystusowem.

\relative f {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemUp f4 f f g | a a g f | \stemDown a a a bes | \break
   c4 c bes a | c4. bes8 a4 c | bes4. a8 \stemUp g4 g | \break
   \stemDown bes4. a8 \stemUp g4 \stemDown bes | a \stemUp f f f | f f g g | \break
   f4 f8[ a] \stemDown c4. bes8 | \stemUp a4 a g g | f f f f \bar "|:" \break
   g4. f8 e4 g | g g g g |  a4. f8 d4 e | \break
   d4 e d d | f4. e8 d4 f | f g f f | \break
   f4 f g g | f f8[ a] \stemDown c4. bes8 | \stemUp a4 a g g | \break
   f f f f \bar ":|"  
}
\addlyrics { \small {
Te są cu -- da, któ -- re by -- ły
Zmar -- twych -- wsta -- nie po -- prze -- dzi -- ły,
Za mo -- dli -- twą E -- li -- ja -- sza
Mło -- dzian u -- mar -- ły się wzna -- sza:
Toć E -- li -- jasz cud u -- czy -- nił,
Kie -- dy śmierć w_ży -- cie za -- mie -- nił.
Al -- le -- lu -- ja, Al -- le -- lu -- ja, Al -- le -- lu -- ja,
Al -- le -- lu -- ja, Al -- le -- lu -- ja, Al -- le -- lu -- ja,
Al -- le -- lu -- ja, Al -- le -- lu -- ja,
Niech za -- wsze brzmi Al -- le -- lu -- ja.
} }




Te są cuda, które były
Zmartwychwstanie poprzedziły,
Za modlitwą Elijasza
Młodzian umarły się wznasza:
Toć Elijasz cud uczynił,
Kiedy śmierć w życie zamienił.
Alleluja, Alleluja, Alleluja,
Alleluja, Alleluja, Alleluja,
Alleluja, Alleluja,
Niech zawsze brzmi Alleluja.

Elizeuszowe kości,
Tak cudownej mocy były,
Dla samej z trupem slyczności
Do życia go przywróciły,
Dając dowód zmartwychwslania,
Wszystkim wiernym do poznania.
Alleluja i t. d.

Sam Pan był ten cud czyniący,
Z snu śmierlelności budzący
Córkę xięcia Jairego,
Łazarza także, którego

Wskrzesił Pan był, zmartwychwstanie
Ludziom dał w poszanowanie.
Alleluja i t. d.

Wszechmocnych to rąk igrzysko,
Stawia wysoko i nizko;
Śmierci, żywi, tak jak czyni
Kiedy drzew żywioły mieni:
Co rok życie i strój daje.
Natura zmartwychpowstaje:
Alleluja i t. d.

Wielkanoc przedtem czekana,
Dniem odpustu była miana;
Gdy tysiące owiec bili,
Z których ofiary czynili:
My przy Baranka ofierze,
Miejmy nadzieję przy wierze.
Alleluja i t. d.

Że przez Chrystusa zasługi,
Bóg daruje grzechów długi,
Które pierwsi zaciągnęli
Rodzice, my przyczynili:
To wszystko Baranek znosi,
W tryumfie gdy się wynosi.
Alleluja i t. d.

Joas gdy Amazrasza
Króla Judy wojsko znasza,
Rzuca mur Jerozolimy,
Tak z Ojcami będziem i my:
Wnijścia w niebo Pan pozwala,
Szatańskie mury rozwala.
Alleluja i t. d.

Jak Jozyasz Paschę sprawił,
By Izraela Bóg zbawił;

Obrzydliwości odrzucił:
Bałwany z wysoka zrzucił:
Tak my grzechy chrześcijanie,
Odrzucajmy w świętym stanie.
Alleluja i t. d.

Przez twe Chryste zmartwychwstanie,
Zbawicielu świata Panie;
Niechaj i my powstaniemy,
W letargu grzechu nie śpiemy,
Tak jak uczniowie powstali,
Kiedy w niedowiarstwie spali.
Alleluja i t. d.


PIEŚŃ XII.
O Wniebowstąpieniu Chrystusowem.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Dziś bogowidne wzlatujcie orlęta,
Już otworzona w niebie brama święta:
Król poprzedza i wyśledza
Orła drogi, Bóg nad Bogi.
Za nim, za nim spiesz się Adamowe plemię.

Droga wężowa przytrudna na skale,
Dziś ułatwiona w Jezusowej chwale:
Ciało zdziera a otwiera
Widok śliczny, zbiór dziedziczny,
Dom wiecznej radości, dla swych ziemskich gości.

Okręt szczęśliwie ocean przemija,
Z mnóstwem dusz świętych do lądu zawija:
Dróg nie zetrze, ni powietrze,
Ni nurt wody, bo narody
Dojdą za tym Królem, ziemi obiecanej.

Coś niepodobnem sądził Salomonie,
To ziemskie ciało w niebieskim Syonie
Chrystus mieści, miłość pieści,
Niebo czeka na człowieka,
Rychło z tej niziny, przyjdą córy, syny.

Otwórzcie bramy xiążęta Syonu,
Wnijdzie Król chwały w posessyją tronu:[1]
Któż król taki? cóż te znaki
W nogach, w rękach? gdzieś na mękach
Zbolały niezmiernie, uwieńczony w ciernie.

Te to są rany, któremim zraniony
W domu Adama; lud mój ulubiony
Tak mnie zranił, żem grzech zganił,
Krwią mnie zbroczył, prasęm tłoczył:
Te czerwone szaty, znak mojej zapłaty.

Atoli wszystko cierpieć było trzeba,
Bym grzesznych ludzi domieścił do nieba:
By sąd ścisły wszystkie zmysły
Ich oczyścił, dekret zjścił;
Ja zaś przez śmierć moją miał potomstwo wieczne.

Dana mi władza na niebie, na ziemi,
Idę do Ojca z dziatkami mojemi;
Niosę blizny do ojczyzny,
Żem śmierć złupił, świat okupił:
To jest wiernym prawo na wieczne dziedzictwo.

Ziemski padole, twych rozkoszy bydło
Niechaj używa, co niebianom zbrzydło:
Niech świat ślepy, za czerepy,
Nici, barwy, strojne larwy,
Niedowiarków dusze, pasie na katusze.

Dobra doczesne które zmysłom służą,
Nie są ojczyzną świętym, lecz podróżą;

Gdy się dziatki wiecznej matki,
Dzielą chlebem, cieszą niebem,
Za jałmużny z ręki, czynią z dusz jutrzenki.

Ziemskich rozkoszy, swym nieprzyjaciołom
Gdy Bóg użycza, cóż dziatkom? Aniołom?
Co da miłym? jeśli zgniłym
Grzesznym daje słodkie kraje,
Mówiąc: wspomnij synu, żeś wziął w życiu dobra.

Śliczność niezmierna, dobroć niepojęta,
Jak uczci świętych dusz czysle orlęta;
Żadne oko tak wysoko,
Nie zajrzało, jak tam ciało
Każde sprawiedliwe, w słonce się oblecze.


PIEŚŃ XIII.
O Duchu Przenajświętszym.

   \relative f {
      \clef "tenor"
      \key f \major

      \autoBeamOff

      d4 e f g | a2 r | d4 bes a g | f e d cis |
      d8[ e] f[ g] a4 cis, | d2 r \bar ":|" d8 d'4. c4 bes | a g a2 |
      bes8[ a] g4 a8[ g] f4 | e8 g f e d2 | e4 e8[ f] g4 g | e2 a, |

      a4 bes' a g | f e r2 | d8[ e] f[ g] a4 cis, | d2 r |
      d4 d8[ e] f4 f | e2 a, | a4 bes' a g | f e r2 |
      d8[ e] f[ g] a4 cis, | d2 r \bar "|." 

      d8 d'4. c4 bes | a( g)  a2 | a4 f g f8[ e] | d2 r |
      d8 d'4. c4 bes | a4 g r2 | a4 f g f8[ e] | d2 r |
      d4 d8[ e] f4 f | e2 a, | a4 bes' a g | f e r2 |
      d4 d8[ e] f4 f | e2 a, | a4 bes' a g | f e r2 |
      d8[ e] f[ g] a4 cis, | d2 d \bar "|."
   }
   \addlyrics { \small {
      O -- ży -- wia -- ją -- cy Du -- chu świę -- ty, 
      nie -- po -- ję -- ty mi -- ło -- ści Bo -- że,
      Je -- dna tchnie -- nia przy -- czy -- na,
      Bó -- stwo, Bó -- stwo z_O -- jca i Sy -- na;
      Nie -- zmier -- ne ko -- cha -- nie, 
      w_Bo -- skim o -- ce -- a -- nie, Oj -- ciec, Syn je -- dno:
      Z_nich się Duch nie ro -- dzi, lecz z_o -- bu po -- cho -- dzi,
      bo je -- dno źró -- dło.
      Świę -- ty! świę -- ty! świę -- ty! Duch nad o -- bło -- ki,
      Co świat stwa -- rza, ży -- wi, u -- czy Pro -- ro -- ki.
      Ten roz -- sy -- pał na -- ród, na znak cię -- żkiej ka -- ry,
      Dziś w_ró -- żnych ję -- zy -- kach 
      zgro -- ma -- dził do wia -- ry,
      Przez swych A -- po -- sto -- łów.
   } }
   \addlyrics { \small {
      Z_dwóch po -- cho -- dzą -- cy, z_Oj -- ca tchnię -- ty,
      z_Sy -- na wzię -- ty, do -- bro -- ci mo -- rze.
   } }



1.Ożywiający Duchu święty, niepojęty
miłości Boże,
Z dwóch pochodzący, z Ojca tchnięty, z Syna wzięty,
dobroci morze.
Jedna tchnienia przyczyna,
Bóstwo, Bóstwo z Ojca i Syna;
Niezmierne kochanie, w Boskim oceanie,
Ojciec, Syn jedno:
Z nich się Duch nie rodzi, lecz z obu pochodzi,
bo jedno źródło.
Święty! święty! święty! Duch nad obłoki,
Co świat stwarza, żywi, uczy Proroki.
Ten rozsypał naród, na znak ciężkiej kary,
Dziś w różnych językach zgromadził do wiary,
Przez swych Apostołów.

2.Słowem Jehowa są niebiosa, ziemia, rosa,
i światłość miła
Wraz poczynione, a Duchem świętym ust jego,
wszystka ich siła.
Tenże Duch nad głębiną,
Wszystkich 2. nasion przyczyną.
Duch ziemi nietkniętej, Duch Panience świętej,
darował płodność:
Duch rządzi Mojżesza, cuda różne wskrzesza,
w Dawidzie godność:
Święty! święty! święty! Duch Pan nad pany!
Namaszcza Proroki, króle, kapłany:
Elizeusz z roli na Proroka wzięty,
Dawid zaś od trzody posadzon z xiążęty,
Król Melchisedech kapłan.

3.Duch obiecany przez Joela, Samuela
w dzieciństwie budzi:
Samsona siła w siedmiu włosach, Józef w kłosach
z snu żywi ludzi.
Duch przez Izaijasza
Z Janem 2. zna Messyjasza,
Gołąbkiem w Jordanie i przez łez wylanie
i ogniem z nieba:
Gołąb miłość znaczy, łza prośbę tłomaczy,
z ognia słów trzeba.
Święty! święty! święty! Duch Pocieszyciel!
Którego nam posłał Jezus zbawiciel:
W bogomyślnych darach ogniste języki,
Gdy na Boskie słowa łez płyną strumyki!
Saul Pawłem zostaje.

PIEŚŃ XIV.
Na Boże Ciało.



   \relative c' {
      \clef "tenor"
      \key f \major

      \autoBeamOff

      \stemDown c2 c | c4 f e g | f2 r | a,4( bes) c2 | \break
      bes4( a) \stemUp g2 | \stemDown bes4 a \stemUp g f | e2 f4 g | f2 r \bar "." \break 
      g2 a4 a | \stemDown bes2 a | \stemUp g4 \stemDown bes a c | bes2 r | \break
      \stemUp g2 a4 a | \stemDown bes2 a | \stemUp g4 \stemDown bes a c | bes2 r | \break
      f'2 e4 d | c2( d4) bes | \stemUp a4 a g g | f2 r \bar "|."  
   }
   \addlyrics { \small {
      Głos, głos, głos dziś we -- so -- ły,
      Nie -- bo, zie -- mia, nie -- bo zie -- mia brzmią z_A -- nio -- ły;
      Oj -- cu świa -- tło -- ści od -- da -- jąc dzię -- ki,
      Za wszy -- stkie da -- ry od je -- go rę -- ki,
      Któ -- rą o -- twie -- ra wszy -- stkim ży -- ją -- cym.
   } }




Głos, głos, głos dziś wesoły,
Niebo, ziemia, niebo ziemia brzmią z Anioły;
Ojcu światłości oddając dzięki,
Za wszystkie dary od jego ręki,
Którą otwiera wszystkim żyjącym.

Stół, stół, stół, z nieba sława,
Bóg karmiciel, 2. Bóg potrawa:
Sam Jezus wszystkie wyrabia smaki,
W ziarkach, kropelkach dobroci znaki,
Z swojej miłości wszystkim użycza.

Chleb, chleb, chleb dał dwojaki,
Bydłu, ludziom w różne smaki:

Niech sobie bydle co widzi bierze,
Ja to przyjmuję co sercem wierzę:
Im Bóg karmiciel, a mnie zbawiciel.

Zmysł, zmysł, zmysł nasz cielesny,
Z ziarka pokarm 2. zna doczesny:
Lecz gdy przystąpi słowo przedwieczne,
Ziarko się zmieni w smaki serdeczne,
Zna kto całuje list przyjaciela.

Znak, znak, znak Boskiej siły,
Gdzie krew, ciało 2. z Bóstwem skryły;
Alfa, Omega cień chleba kryśli,
Boga skosztuje kto się domyśli,
Jak miłość karmi swe niemowlęta.

Bóg, Bóg, Bóg chleb przemienia
W ciało i krew 2. dla zbawienia:
Tym którzy wierzą w wszechmocne słowa,
Chrystus obietnic wiernie dochowa;
On rzekł, to czyńcie na mą pamiątkę.

Cud, cud, cud był od wieku,
Bóg w Maryi 2. żył człowieku:
Teraz Anielski kto chleb pożywa,
Już jest w Chrystusie, Chrystus w nim bywa.
Ach! cóż jest w niebie czego żądamy.

Duch, duch, duch w tych społeczny,
Którym miły 2. ten chleb wieczny:
W nich jednomyślność chodzących w domu,
Gdyż nie są dłużni zgoła nikomu;
Anielskie życie wiodą na ziemi.

Słuch, słuch, słuch w tych nie ziemny,
Których uczy 2. chleb tajemny:
Co kapłan żąda w łamaniu chleba,
To czyste dusze wraz czują z nieba.
O ludu święty! czegóż wam trzeba.

Gdzie, gdzie, gdzie dwóch się zgodzą,
Mówi Chrystus 2. ze mną chozą:
Jeśli nademnie nic nie miłują,
Serce pokorne mieć usiłują,
Ci w tym Anielskim chlebie smakują.





PIEŚŃ XV.
Na Boże Ciało.



   \relative c {
      \clef "tenor"
      \key f \major
      \time 3/4

      \autoBeamOff

      \stemUp d8[ f] e[ d] cis[ d] | e[ cis] a4 r | \stemDown bes' a \stemUp g8[ f] | g8[ a] f4 r4 \bar ":|" \break
      e4 e8 e f f | g8 a f[ g] a4 | e4 e8 e f f | \break
      g8 a f[ g] a4 \bar "|:" a4 a8.[ g16] f4 | g8[ a] g[ f] e4 \bar ":|" \break 
      e4 f8[ e] e8[ cis] | e4 \stemDown bes'8[ a] \stemUp g[ f] | e4 f8[ e] d[ cis] | \break
      d4 \stemDown bes'8[ a] \stemUp g[ f] | a4 a g | a8[ g] f r | \break
      e4 e g | f f r \bar "|."
   }
   \addlyrics { \small {
      Wszy -- stkie na -- ro -- dy przyj -- dźcie na go -- dy,

      Od -- da -- jąc sie -- bie w_po -- ży -- wie -- nie, 
      Bo -- giem by ży -- ło swe stwo -- rze -- nie.
      O ży -- wy! pra -- wdzi -- wy! 2. o ży -- wy! pra -- wdzi -- wy
      Bóg z_nie -- ba pod chle -- ba
      Zna -- ki za -- sia -- da, tron swój za -- kła -- da.
   } }
  \addlyrics { \small {
      Któ -- re Bóg czy -- ni w_tej to świą -- ty -- ni,
   } }




Wszystkie narody przyjdźcie na gody,
Które Bóg czyni w tejto świątyni,
Oddając siebie w pożywienie,
Bogiem by żyło stworzenie.
O żywy! prawdziwy! 2. o żywy! prawdziwy
Bóg z nieba pod chleba
Znaki zasiada, tron swój zakłada.

Ten chleb Anieli, widzieć nie śmieli,
Bo trudno oku w tymto obłoku,
Oglądać światłość niepojętą,
Pożywać Boga, mannę świętą.
O płomień! o promień! 3 razy.
Miłości, światłości:
W małej iskierce, rozpalasz serce.

Tym ogniem dyszą, gdy miłość słyszą
W sercach kapłani, bo ich to rani
Pragnienie wielkie Boskiej chwały,
Że na ich dłoniach jest Bóg cały.
O pieniądz! chleb mieniąc 3.
Nam płacisz, grzech tracisz
W jednym momencie, w tym Sakramencie.

Ogień był pasza dla Elijasza,
Gdy miłość święta przez ogień wzięta,
Płomieniem jawnie go karmiła,
Tu w Sakramencie się ukryła:
Gdzie życie, obficie, 3.
Bóg słowo, swą mową
Dał w chlebnym znaku, wiecznego smaku.

To jest toż ciało które wisiało,
Z Maryi wzięte na krzyż rozpięte,
W przemienionym ołtarza chlebie:
Jest z nami, jest na tronie w niebie.
O Boże! któż może 3.
Nie wierzyć lub zmierzyć
W szechmocność twoją, ze zgubą swoją.

Ach któż poznaje, jak się to staje,
Że całość drzewa w ziarko się zlewa:
Źe ogień biorąc nie rozbierze,
Cały się daje, cały w mierze:

Znać trudniej, bo cudniej 3.
Tu żywa przebywa
Istota ciała i Bóstwa chwała.

Bóg w słowach wierny, w darach niezmiemy,
Skrył się w dziecięciu, cud to w pojęciu:
W żywocie ludzkim, był robakiem,
Być nie przykrzy pod chleba znakiem,
Chce tyle, żyć mile 3.
W pamięciach i w chęciach,
Biorących ciało jego, cnót chwałą.



Pieśni o Najśw. Maryi Pannie.


PIEŚŃ I.
O Niepokalanem Poczęciu N. Maryi Panny.
Melodyja jeszcze niewiadoma.

Dziś ludu Maryjański Stwórcy obietnicę
Wspomnij, która cieszyła najpierwsze Rodzice:
Że wpośród wszystkich wieków jednej Panny oko,
Z głębin swojej pokory, spojrzy tak wysoko;

Iż Stwórcę swego miłem przywabi wejrzeniem,
Tak, że się Bóg niezmierny złączy z swem stworzeniem.
O szczęśliwyś Adamie! że z twych piersi góra
Wyższa wyjdzie, niż orle mogą dopiąć piora.

Czy z twego serca proszek Bóg zachował sobie,
Czy z głowy złoty kruszec w łez pokutnych probie,
Czy oko twe zrodziło perłorodne morze,
Kiedyś się za grzech płacząc zatapiał w pokorze?

Czy uszy twe gliniane tej perły macice,
Któremiś Stwórcy swego słyszał obietnice?
Wiem że zmysły szlachetne oko i słuch ucha;
Wszystkie inne bydlęce, nie poznają ducha.

Lecz wszystkich Ojców Ojcze, i sił naszych ramię
Maryja czy twa córka? czy matka Adamie?
Ciebie Słowo stworzyło, ta Słowo zrodziła,
Zdaje się pierwsza ta jest święta ziemi bryła.

Niezmierne wieki jedną są u Boga chwilą,
U nas są miary czasów u Boga dziś tylo:
Ożywiająca dobroć, pierwej na swem łonie
Maryją formowała, niźli ją w Syonie

Z obfitością swych darów, zamknęła w kropelce
Krwi naszej, jak przystało Boskiej Rodzicielce.
Długo zaś ziemia nasza miała być orana,
Ażby ta Bogonośna była manna wsiana.

Siedemkroć srebro ogniem serc ojczystych lane,
Niż wyszło na świat oko to niepokalane:
Kąpał się Adam we łzach, myła w płaczu Ewa,
Z tej plamy którą na nich, wąż był wylał z drzewa.

Lecz to mało, choćby się myć gorzkim hyzopem,
Trzeba było czterdzieści dni świat myć potopem:
Po tej wodzie i ognia siarczystego mało,
Którym się winno było czyścić wszelkie ciało.

Jeszcze i to niedosyć przepalić się razem,
Abrahamowem trzeba rznąć ciało żelazem.
Nie tu koniec omycia krew się z bydląt toczy,
Którą Mojżesz, Aaron stawili przed oczy.

Mało tej krwi bydlęcej i ludzkiej krwi mało,
Bo nie mogło oczyścić grzech nieczyste ciało:
Najczystszej trzeba było poszukać kropelki,
Którąby się mógł omyć grzech świata tak wielki.

Ta kropelka ze wszystkich cnót ma być spojona,
I od wszystkich narodów serc błogosławiona.
Abraham wiarę, Izaak krwi swojej ofiary,
Jakób miłość a czystość Józef, Noe dary:

Dawid świętość; moc, mądrość Samson z Salomonem;
Job trwałość, Mojżesz cichość, wraz z Prorockiem gronem
Składają w jedno serce, które miłość żarzy,
Rozliczne wdzięki czyniąc w Maryjańskiej twarzy.

O! szczęśliwaś kropelko, gdy w tobie te dary
Jaśnieją, owszem sam Bóg napełnia bez miary:
Lecz cóż to Patryarchów, co Proroków chwała,
Apostołów gorliwość, gdyś się Matką stała

Tego Boga, co wszystko słowem swojem stwarza,
Matką jesteś i Panną, chlebem Gospodarza.
Z twoich rąk będzie prosić ten Bóg pożywienia,
Do którego o pokarm wołają stworzenia.

Ten którego wszechmocność wszystko nosi wszędzie,
Na twojcm się Panieńskiem łonie mieścić będzie.
O! Matko Adamowych synów i Adama,
Matką jesteś i Panną, córka matki sama.

Winszująć wszystkie nieba i Ewine plemię,
Żeś Boga z ludźmi, z niebem spokrewniła ziemię:
O stolico mądrości! Cherubinów oczy
Dusza twa mając, wszystek świat w drogi twe tłoczy.

Ożyjcie serca ludzkie, kości zakwitnijcie,
Oto dla was w Maryi Bosko-ludzkie życie:
Wydajcie głos mogiły Archanielskie słowa,
Bez zmazy dziś poczętej: Bądź Maryja zdrowa.

PIEŚŃ II.
O Narodzeniu N. Maryi Panny.
Melodyja jeszcze niewiadoma.

Z gór wiekuistych, z Patryarchów łona,
Świta jutrzenka Maryja zrodzona
Wynika źródło co ożywia ziemię,
Leczy od chorób z grzechu ludzkie plemię:
Ta w piersiach Ewy, znana Boskiem okiem
Matką żyjących, walczyć będzie z smokiem.

Myśli Prorockie, co Ducha głębiny
Widząc, znaliście tej Panny rodziny;
Cieszcie się teraz, wasze obietnice
Spełniło niebo, przez Bogarodzicę.
Już swoją Panią świat z Anną powija,
Gdy świata końce dziedziczy Maryja.

Dziś żywe niebo, dom Emmanuela,
Przybytek Stwórcy, wzywa do wesela
Tych którzy z raju z Adamem wygnani,
Wzywa sług swoich rodząca się Pani:
Przyjdźcie narody, co mnie błogosławić
Będziecie, czas wam zbawienie objawić.

Ten co mnie stworzył, w domku moim spocznie,
Przezemnie do was zbliży się widocznie:
Wszystkie me zmysły, kostki, krwi kropelki,
Przedwieczna dobroć zmieni w kościół wielki.
Serce me odtąd będzie xięga ona,
Gdzie się zapiszą narodów imiona.

Dziś manna ziemię okrywa jak rosa,
Do której łakną wraz z ludźmi niebiosa:
Ta dziś kosztuje piersi Anny sama,
Taż manna Bogu, ludziom rajska brama.

Patrzcież narody na to małe dziecię,
Stańcie się dziećmi, do raju wnijdziecie.

Odgłos szczęśliwy, cóż to jest za dziecię?
Widok Aniołów, cud największy w świecie.
Ojciec światłości pogląda na Córę,
Bóg Syn z niej ludzką chce przyjąć naturę;
Bóg Duch tę Pannę zna oblubienicą,
Niebo i ziemia czci Bogarodzicą.

Zaczynaj życie, serc świętych kochanie,
Matko i dziecię i Boskie mieszkanie:
Dzień twych narodzin, dla nas odrodziny
Sprawi, bo nasze lata, dni, godziny,
Przez cię do morza wieczności popłyną,
My ożyjemy za twoją przyczyną.


PIEŚŃ III.
O Ofiarowaniu N. Maryi Panny.



   \relative c' {
      \clef "tenor"
      \key f \major

      \autoBeamOff

      \stemDown c4 a8 c bes \stemUp g r4 | f8 a g bes a f r4 \bar ":|"
      \stemDown f'4 e8 d c8.[ bes16] a4 | a8 d c4 bes16[ a] bes[ c] a4 |
      f'4 e8 d c8.[ bes16] a4 | a8 d c4 bes16[ a] bes[ c] a4 | 

      \stemUp a8 a16 g a8 \stemDown c \stemUp g g16 a g8 g |
      \stemUp a8 a16 g a8 \stemDown c \stemUp g g16 a g8 g |
      \stemDown c4 d8 c d8.[ e16] f8. d16 | cis4 d r4 r \bar "|."
   }
   \addlyrics { \small {
O -- blecz się zie -- mio w_zło -- to -- li -- te sza -- ty,
Je -- dna z_cór Judz -- kich Ma -- ry -- ja pa -- nien -- ka,
W_trze -- cim swym ro -- czku do o -- fia -- ry klę -- ka;
Od -- da -- na Bo -- gu sta -- je w_tym pro -- gu,
Gdzie jej przy -- by -- cie, ca -- łe swe ży -- cie
Po -- świę -- ca Stwór -- cy w_o -- fie -- rze.
   } }
   \addlyrics { \small {
Oł -- tarz bła -- gal -- ny spie -- szy do o -- bla -- ty:
   } }

Oblecz się ziemio w złotolite szaty,
Ołtarz błagalny spieszy do oblaty:
Jedna z cór Judzkich Maryja panienka
W trzecim swym roczku do ofiary klęka;
Oddana Bogu staje w tym progu,
Gdzie jej przybycie, całe swe życie
Poświęca Stwórcy w ofierze.

Izrael niegdyś, przez dekret Aswera
Gdy miał zaginąć, wybrana Estera
Mówi do króla: daruj mi mą duszę,
Gdyż ja z narodem moim ginąć muszę.
Król dekret zmienia, w los wybawienia,
Ester ośmie!a lud Izraela,
Że gniew królewski zmieniła.

Straszliwszej pomsty wszystkie świata strony
Czekały, gdy świat cały obwiniony,
Pana zastępów rozgniewał na wieki,
Nie dbał na polop, czekał z piekła rzeki:
Żadne ofiary wiszącej kary,
Nie mogły zmienić, ni krzywd ocenić
Krwią wszysłkich bydląt i ludzi.

Dziś jest odmiana najwyższej prawicy,
Gdy niebo widzi serce tej dziewicy,
Co niesie dzięki, prośby i daniny
Za przewinione córki, ludzkie syny:
W ratunku świata, wszystkie swe lata
Święci w ofierze, aby przymierze
Bóg zagniewany miał z ludem.

Wślad za swą Panią grzesznik ośmielony,
Ciśnie się w kościół iż pewny obrony:
Z rąk twoich Pani mówi wziąłem życie,
Dzięki, ofiary, prośby niosę skrycie:
Jeszcze za progiem, zjednaj mnie z Bogiem,
Gdyż w twoje ślady, panien gromady,
Dni swoje święcą, ja resztę.


PIEŚŃ IV.
O Zaślubieniu N. Maryi Panny.
Melodyja jeszcze niewiadoma.

Ogromny piorun z iskierką w obłoku,
Miły z bojaźnią śmiertelnemu oku:
Wzór to jest ślubu Józefa z Maryją,
Gdzie miłość z trwogą, zmysł z wiecznością żyją.

Wieczność gdy w oczy zajrzy zmysł rozdziera,
Oko lubieżne przy Arce umiera:
Gdzie duch władnący życiem, śmiercią razem,
Tam noc małżeńska śmierci jest obrazem.

Farao Sary by się nie dotykał,
Sam Bóg wnętrzności wszystkie pozamykał:
Śmiercią zagroził, bo matka Proroka,
Czystą być miała od szpetnego oka.

Straż śmierci dana Tobijasza Sarze,
Taż siedmiu mężów nagłą śmiercią karze;
By jej czystości żaden nie obnażył,
Kto tylko żądzą bydlęcą się smażył.

Ruben że wstąpił na Ojcowskie łoże,
Na wieki w szczęściu podrastać nie może:

Ach! z jakąż myślą Józef Pannę bierze
Z kościoła, która ma z Bogiem przymierze.

Na której Bóstwa spoczęły promienie
Pomyśl jakowe z starcem zaślubienie:
Stróżem on tylko obrany Panieństwa,
Duch święty przy nim czci węzeł małżeństwa.

Panieństwa perła w tych małżonkach skryta,
Gdy Józef Stwórcę swego w Pannie wita:
Przyjmuje Arkę cudotworną z Bogiem
Żądze natury strach zgasił za progiem.

Straszne to miejsce mówi on z Jakóbem,
Gdzie Bóg tron obrał ja się łączę ślubem:
Anioł mnie o to we śnie upomina,
Przyjmij Maryją Matkę Boga Syna.

Anioł wypędza, precz żądza bydlęca,
Raj jest Maryja, gdyż ją Bóg poświęca:
Pełna jest Boga jako krzak Mojesza,
Strzedz jej jest życie, dotknąć śmierć przyspiesza.

Żmijowe plemię, których żądza draźni,
Sądzą że Józef małżeńskiej przyjaźni,
Zażywał z Panną gdy Boga powiła,
Lecz heretycka złość ich w tem zaćmiła.

Bo kto tej prawdy dziś nie może wiedzieć,
Iż chce być djabłem kto chce z Bogiem siedzieć
Na tymże tronie, mieć toż łoże same,
Cisnąć się gdzie Bóg sam przeszedł swą bramę.

My twe najczystsza Panno zaślubiny
Z Józefem czcimy, wielbiąc cię bez winy:
Józef był stróżem twej niewinnej sławy,
Ty z nim wyjednaj dla nas sąd łaskawy.

PIEŚŃ V.
O Zwiastowaniu N. Maryi Panny.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   c4 a8[ c] bes4 g | a8[ f c'] a8 a4 g \bar ":|"
   a8 a a[ f] c'4 r4 | bes8  g bes[ d c] bes r4 |
   a8 a a[ f] c'4 r4 | bes8  g bes[ d c] bes r4 |  
   c8 c f[ e d c] d d | d[ c bes a] bes bes bes[ a] |
   bes8[ g] c8 c c[ bes a g] | a8 f f a g e g c |
   a8 f f a g e g c | a g g4 f8 r8 r4 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
  Ar -- cha -- niel -- ski głos o -- śmie -- la,
  Po -- zdra -- wia -- li Pan -- nę świę -- tą,
  A w_niej mi -- łość nie -- po -- ję -- tą,
  Któ -- ra Stwórcę tak skło -- niła,
  Że naj -- wyż -- sza je -- go siła,
  Czy -- ni w_niej Du -- cha u -- pa -- łem,
  Że się sło -- wo sta -- ło cia -- łem, sta -- ło cia -- łem.
} }
\addlyrics { \small {
  By -- śmy sło -- wy Ga -- bry -- e -- la,
} }


Archanielski głos ośmiela,
Byśmy słowy Gabryela,
Pozdrawiali Pannę świętą,
A w niej miłość niepojętą,
Która Stwórcę tak skłoniła,
Że najwyższa jego siłą,
Czyni w niej Ducha upałem,
Że się słowo stałe ciałem, stało ciałem.

Cud nad cuda w tem się zdarza,
Bóg na nowo świat przetwarza:
To Panience Anioł wieści,
Że którego świat nie zmieści,

Ten w panieńskie krwi kropelki,
Zamyka się dziś Bóg wielki:
Zkąd się niebo z ziemią toczy
Z swym początkiem nam przed oczy.

Rozważ duszo, weź na szale,
Góry, rzeki, morskie fale:
Policz krople w oceanie
Pierwej niż swe zaczniesz zdanie
O Maryi głosić w pieniu,
Która malką jest stworzeniu,
Panią świata, żywem niebem,
Manną ludziom, Bogu chlebem.

Rozmierz pola beznasienne,
Spytaj jak zostały plenne;
Jak niesiane ani zryte,
Zrodziły żniwo obfite.
Ziemia wszystka panną była,
Gdy jej Stwórcy moc zaćmiła,
Gdy się Duch Boski nad wodą
Unosił i wiał pogodą.

Związek natur dziś zwycięża
Panna, która nie zna męża;
Bo wieczności w niej głębina,
Ludzkiem ciałem Boga Syna
Sprawą Ducha przyobleka,
Poczyna Boga-człowieka:
Którego się widzieć lęka,
By nie umarł świat uklęka.

Poznaj jaką jest głębiną,
Z której natur źródła płyną;
W dwóch naturach wraz powija,
Boga Syna, cud Maryja.

Więc chcąc głosić cześć tej Panny,
Pierwszy nieba dzień poranny!
Trzeba Aniołów uprzedzić,
Wszystkich natur moc wyśledzić.

Trzeba wzlecić w górne kraje,
Gdzie w zwierzyńcu słońce staje,
Niebo dzieląc w różne pasy,
Pędem płanet mierząc czasy.
Trzeba pytać zkąd osnowę
Panna bierze, gdy swą głowę
Boga rodzi. Bóg świat stwarza,
Domek nosi gospodarza.

Przyzna niebo że jest małe,
Objąć Bóstwa wieczną chwałę:
Przyzna ziemia że jest wązka,
Z której zrosła ta gałązka,
Co z swych piersi słodkie grono,
Stawi Stwórcy, za tron łono.
Więc ztąd poznać że świat cały,
Dla Maryi stworzon chwały:

Gdyż w umyśle Boskim była,
Gdy na dzieła rąk patrzyła,
Gdy krąg świata Syn jej snował,
W miesiąc... w którym jej zwiastował
Anioł świata przetworzenie,
Widząc Stwórcy w niej wcielenie:
Marzec matka czy Maryja,
Powiedz świecie kto ci sprzyja?

Nam ztąd szczęście, źe z Anioły,
Póki w śmiertelne popioły,
.Nie rozsypią się języki,
Pozdrawiać będziem w okrzyki:

Zdrowaś Maryja! Pan z tobą,
Łaskiś pełna, dusz ozdobo.
Niech w całem życiu to pienie
Brzmi, a w śmierci da zbawienie.


PIEŚŃ VI.
O Nawiedzeniu N. Maryi Panny.
Melodyja jeszcze niewiadoma.

 
Ocuć się ziemio! Nieba Gospodyni
Przyjąwszy Stwórcę, Processyją czyni:
Spieszy odwiedzić Elżbietę, w niej Jana,
Poświęcić dziecię przez Aniołów Pana.
Patrzcie wy obłoki, policzcie te kroki,
W takowej podróży, gdzie dziw Pani służy,
Pana zastępów niosąc w żywocie.

Cieszcie się pola, srebro-rośne niwy,
Arki przymierza widząc obraz żywy:
Ta sama spieszy w dom Obededoma,
Jana ucieszy przez to słowo co ma;
Elżbieta też powie, witaj moje zdrowie,
Tam Jan dla tych gości, wyskoczy z radości,
Głos powitania słysząc w żywocie.

Składa swe szaty jak święte Szkaplerze,
Powijać Jana a z nim chrzczonych w wierze:
By chrześcijańskie tak odziane dziatki,
Do Chrystusowej należały Matki;
Gdyż Paweł nam radzi, ten szkaplerz czeladzi:
Wy którzy ochrzczeni, bądźcie obleczeni,
Od Matki Panny wszyscy w Chrystusa.

Wyda swe pienie mądrości stolica,
Zjawia, co sprawi wszechmocna prawica:

Uwielbiaj dzisiaj duszo moja Pana,
Któremu jestem za matkę obrana,
Niech się duch raduje w Bogu gdy go czuje,
W niepłodnej Elżbiecie Jan cudowne dziecię,
Za przyjściem mojem dziś poświęcony.

Jak tylko wejrzał z najwyższej stolice,
Pan na pokorę swojej służebnice,
Tak odtąd wiecznie przyobiecał sprawić,
Że mnie narody będą błogosławić:
Te dla mnie on sprawił, w miłosierdziu zjawił
Rzeczy niepojęte; Imie jego święte
Bądź od narodu, aż do narodu.

Wzbudził potęgę w najwyższem ramieniu,
Rozproszył pysznych myślą w ich sumieniu,
Wyniósł pokorne, mocne z tronu złożył,
Nędznych zbogacił, bogaczów zubożył.
Przyjął Izraela dziecię z między wiela,
Wspomniał obietnicę, co mieli rodzice
Abraham wierny w swojem nasieniu.

Skończyła pienie Maryja w gościnie,
Powraca w dom swój, a głos onej słynie
W tysiączne lata pomiędzy narody.
Gościnność tedy bierze te nadgrody:
Że gdy kto z miłości, rad przyjmuje gosci,
Tam los Abrahama; gość Maryja sama
Szczęście zagnieździć przyobiecuje.


PIEŚŃ VII.
O Boleściach N. Maryi Panny.


\relative c {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemUp e2 a8[ g] f[ e] | f4( g8)[ a] e4 r4 | 
   a4 g8[ bes] a[ g] f[ e] | g2. r4 \bar ":|"
   \stemDown \bar "|:" a2 bes8[ a bes c] | a2. r4 \bar ":|" 
   \stemUp g8[ bes] a[ g] g4 f8[ e] | f4 d r2 |
   \stemDown \bar "|:" a'2 bes8[ a bes c] | a2. r4 \bar ":|" 
   \stemUp g8[ bes] a[ g] g4 f8[ e] | f4 d r2 |
   d8[ f] a8 g e4 e | f8[ a] g8 bes a[ g] f[ e] |
   d8[ f] a8 g e4 e | f8[ a] g8 bes a[ g] f[ e] |  
   a4 g8[ bes] a8[  g] f[ e] | f2. r4 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
   Spłyń -- cie dziś spłyń -- cie wszech ma -- tek ża -- le,
   Nie -- ste -- ty! 2. w_mo -- rzu smu -- tków to -- nie
   Ma -- ry -- ja, 2. co ra -- dość w_Sy -- o -- nie
   Za -- czę -- ła, ro -- dząc Em -- ma -- nu -- e -- la,
   Tej dziś śmierć czy -- ni ko -- niec we -- se -- la,
   Gdy Sy -- na grze -- bie.
} }
\addlyrics { \small {
   U -- śmierz -- cie świa -- ta bu -- rzli -- we fa -- le:  
} }


Spłyńcie dziś spłyńcie wszech matek żale,
Uśmierzcie świata burzliwe fale:
Niestety! 2. w morzu smutków tonie
Maryja, 2. co radość w Syonie
Zaczęła, rodząc Emmanuela,
Tej dziś śmierć czyni koniec wesela,
Gdy Syna grzebie.

Ach! gdzież ta radość? co Anioł wieścił,
Gdyś się mój Stwórco w mem sercu mieścił.
Niestety! 2. to panieńskie ciało,
Na krzyżu 2. oko me widziało,
Którem ty byłeś ze mnie odziany,
Dziś któż cię oblekł w tak gęste rany?
Miłość grzesznika.

Dziś siedmioliczny miecz rani duszę,
Gdy cię w tym grobie już złożyć muszę:

Spełniłeś 2. twoje obietnice,
Strzegłeś mnie 2. jak oka źrenicę:
Dziś cóż się stanic z owcami twemi?
Gdy sam polężesz w tem sercu ziemi,
Pasterzu dobry.

Żałosne nieba, płaczą Anieli,
Gdy cię w ostatniej łez mych kąpieli
Omywam, 2. na śmiertelne łoże,
Mój Synu 2. i przedwieczny Boże!
Jakże mnie smutną Matk zostawisz?
Kiedyż mi koniec życia objawisz?
Moja nadziejo.

Miła światłości, Synu! Maryja
Mówi do ciebie, gdy w grób powija:
Pamiętaj 2. na tę boleść Matki,
Sam ratuj 2. te coś mi dał dziatki:
Bo kiedyż kiedyż już cię oglądam?
Ach moje życie! z dziatkami żądam
Matka troskliwa.

Lecz miłe słońce po trzech dniach chyba,
Wyjdziesz jak Jonasz z ust wieloryba:
Pozwól mi 2. z sobą iść do piekła,
Niech widzę 2. czy też tam złość wściekła,
Oszczędzać będzie Emmanuela,
Jak w jamie niegdyś lwy Danijela:
Weź, weź mnie z sobą.

Jużem odpoczął mówisz w sobotę,
Skończywszy krwawą kupna robotę:
Nie płacz mnie 2. już pofolguj sobie,
O Matko! 2. widząc mnie w tym grobie;
Gdyż ja powstanę, będę wsławiony,
Twoim za współpłacz chwalcom korony
Wieczne zgotuję.

. -

PIEŚŃ VIII.
O Wniebowzięciu N. Maryi Panny.


\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 2/4

   \autoBeamOff

   c4 c | c8[ bes] d[ bes] | bes[ a] c[ a] | a[ g] bes e, | g4 f \bar ":|"
   a8 a a4 | g8 bes bes4 | g8 g g4 | f8 g a4 |
   a8 a a4 | g8 bes bes4 | g8 g g4 | f8 g a4 |
   c4 c | c8[ bes] d[ bes] | bes[ a] c[ a] | a[ g] bes e, | g4 f \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
We -- sel -- cie się nie -- ba! pię -- kno -- ści mo -- rza,
Wy -- cho -- dzi z_pu -- sty -- ni świa -- ta go -- spo -- dy -- ni,
W_za -- słu -- gi ob -- fi -- ta, gdy ją A -- nioł wi -- ta:
Spiesz się Ma -- tko kró -- la przy -- jąć ko -- ro -- ny.
} }
\addlyrics { \small {
Gdzie Ma -- tka świa -- tło -- ści wscho -- dzi jak zo -- rza:
} }

Weselcie się nieba! piękności morza,
Gdzie Matka światłości wschodzi jak zorza:
Wychodzi z pustyni świata gospodyni,
W zasługi obfita, gdy ją Anioł wita:
Spiesz się Matko króla przyjąć korony.

Ile słońce liczy lat, koron tyle,
Sześdziesiąt trzy zdrowaś na każdą chwilę,
Spiewać ci z Anioły, wraz będą kościoły,
W koronek osnowie, boś ty świata zdrowie:
Odtąd błogosławić będą narody.

Już Ojciec światłości wita swą córę,
Syn Matkę z której wziął ludzką naturę,
Duch oblubienicę; Bóg Bogarodzicę
Mieści na swem łonie, w troistej koronie,
Słońcem przyodzianą swoją świątynię.

Dziś dwór Empirejski, Aniołów gminy,
Przyjmują w obłokach Panią z niziny:
Bramy otwierają, do stóp upadają,
Mądrości stolicę, Trójcy służebnicę
Nad wszyslkie niebiosa wyżej wynoszą.

Za nią zatęsknione wzlecą orlęta,
Dusze bogowidne, gdzie matka wzięta:
Gdyż póki ta z niemi, mieszkała na ziemi,
Ciesząc się z jej chwały, o niebo nie dbały,
Widząc w niej mieszkanie Syna Bożego.

W gniazdeczku kościoła, w ziemskim padole,
Zostawując dziatki w tej Boskiej szkole,
Z nieba się odzywa: bądź matko troskliwa,
Wyuczaj te dziatki, tęsknić do mnie matki,
Gdyż ja ich zapomnieć nigdy nie mogę.

Gdy już w oceanie światłości staję,
Niezmroczonem okiem patrzę w te kraje,
Gdzie do mnie narody, odrodzone z wody,
Miłosne odgłosy, czynią pod niebiosy,
Ja też zabezpieczam onych zbawienie.


PIEŚŃ IX.
O Najśw. Maryi Pannie.


\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c2 d | bes c | \stemUp a a | g g \bar ":|" 
   f4( g) \stemDown a( bes) | c( d) c2 | \stemUp g \stemDown bes | c4( bes) \stemUp a( g) | 
   f4( g) \stemDown a( bes) | c( d) c2 | \stemUp g \stemDown bes | c4( bes) \stemUp a( g) | 
   \stemDown c4 c d2 | c2. r4 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Ty coś nie -- ba jest o -- zdo -- bą,
Pię -- knym ser -- ca twe -- go skła -- dem,
Tyś świą -- ty -- niom jest przy -- kła -- dem,
Jest przy -- kła -- dem.
} }
\addlyrics { \small {
Twą ślicz -- no -- ścią i o -- so -- bą,  
} }


Ty coś nieba jest ozdobą,
Twą ślicznością i osobą,
Pięknym serca twego składem,
Tyś świątyniom jest przykładem,
Jest przykładem.

Tobie wieczna myśl w figurze,
Najwspanialszej króla córze,
Źródło cudów, wszystkie wdzięki
Daje na twarz i w moc ręki,
I w moc ręki.

Usta koral, zorze lice,
Bogo-widne twe źrenice,
Głos twój słodki kościół chowa,
Tyś nam zdrowie, sama zdrowa,
Sama zdrowa.

Niech cię z całej mej istoty,
Wiecznych fortun wieńcu złoty,
Wielbię nucąc z niebem słowa:
Żyj Maryja wiecznie zdrowa,
Wiecznie zdrowa.

Żyj Maryja me kochanie!
Wołam tonąc w oceanie
Grzechów moich, perło chlubna,
Krwią Synowi twemu ślubna,
Twemu ślubna.

PIEŚŃ X.
O Najśw. Maryi Pannie Pieśń Bracka.



\relative c {
   \clef tenor
   \key c \major

   \autoBeamOff

   \stemUp g'2 a4 b | \stemDown c( d) e2 | d4 c b a | \stemUp a2 g |
   a2 a4 a | \stemDown b2 c | b4 a \stemUp g fis | g2. g4 \bar "|."
   \stemDown c2 c4 d | e2 f | e4 e d c | d( c) b( a) |
   \stemUp g2 a4 b | \stemDown c( d) e2 | d4 c b d | c2. c4 |
   \bar "|:" d2 d g4( e) d2 | b c | d4( b) \stemUp g2 \bar ":|"
   \stemDown f'2 e4 d | e2 d4 c | b2 b4 c | d2 e |
   d4 d d e | d2 r2 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Słu -- dzy Ma -- ry -- i wam pe -- wne zba -- wie -- nie,
Wa -- sze są nie -- ba i Bo -- ga wi -- dze -- nie:
Je -- śli ją wiel -- bić bę -- dzie -- cie pra -- wdzi -- wie,
Ży -- jąc po -- bo -- żnie, trze -- źwo, spra -- wie -- dli -- wie.
Po -- zdra -- wiaj -- cie, wy -- sła -- wiaj -- cie:
O Pa -- ni! O Pa -- ni! 
wej -- rzyj na lud twój, któ -- ry cię wzy -- zwa.
} }


Słudzy Maryi wam pewne zbawienie,
Wasze są nieba i Boga widzenie:
Jeśli ją wielbić będziecie prawdziwie,
Żyjąc pobożnie, trzeźwo, sprawiedliwie.
Pozdrawiajcie, wysławiajcie:
O Pani! O Pani! wejrzyj na lud twój, który cię wzyzwa.

Ziemi fortuna a niebiosom chwała,
Wszystkim żyjącym tyś się matką stała:
Znak jest zbawienia, cześć twego imienia
W życiu piastować, jest to co królować.
Nakłoń ucha, niech wysłucha 2.
Sług twoich 2. Panno Maryja serce twe święte.

W morzu wieczności, mądrości głębinie,
Tyś to przejrzała w Bogu twoim Synie:
Że błogosławić będą cię narody,
Które się z ducha odrodzą i z wody.
W lat tysiące, świata końce 2.
Wołają 2. sercem i usty: Zdrowaś Maryja.

Ty żywe niebo w boskim oceanie,
W tobie nasz Stwórca ma swoje mieszkanie:
Ztąd się do ciebie garnie ludzkie plemię,
Żeś zjednoczyła z niebem naszą ziemię,
Ztąd korony, królów trony, 2.
Ordery 2. xiążęta, ścielą pod twoje stopy.

Słońcem odziana na niebieskim dworze,
Aniołom dziwna w głębokiej pokorze,
Między gwiazdami zbawienia jutrzenko,
Świtasz w Poczęciu bez zmazy Panienko.
Serafini, Cherubini, 2.
Wołają: 2. już źródło zdrowia wynika światu.

Świat zdrowie bierze z twych obrazów cienia,
Cuda rozliczne, dla matki Imienia
Bóg Syn twój czyni, w którym wszyslko widzisz,
Świętych i grzesnych prośbą się nie brzydzisz.
Świętych cieszysz, grzesznym spieszysz 2.
Na pomoc, 2. gdy na ratunek ciebie wzywają.

Bądź, już już srogi dekret Bóg wydaje,
Kiedy się dusza z ciałem swem rozstaje,

Już do ciemności piekielnych jej droga,
Że się źle żyło nie kochając Boga:
Czarci krzyczą, zguby życzą, 2.
Oddawaj 2. każdemu Boże według spraw jego.

Jednak kto w życiu był Maryi sługą,
A pokutował szczerze choć niedługo,
Krzywdy nadgradzał, odpuszczał urazy,
Modlił się, pościł, spowiadał się z zmazy:
Ten na wieki, z jej opieki 2.
Nie wypadł, 2. w xięgach żywota jest imie jego.

Szczęśliwe dusze, czyste niemowlęta,
O których Matka światłości pamięta;
Szczęśliwsza młodzież której życie całe,
Codzień pomnaża Matki Boskiej chwałę:
Najszczęśliwszy, kto życzliwszy 2.
Do końca 2. przy dobrem życiu ma w niej nadzieję.

Lud Maryjański trzeźwy i pobożny,
Czysty, pokorny, a w zmysłach ostrożny,
Żyjąc w miłości i w przyjaźni świętej,
Dla swojej Pani bez zmazy poczętej:
Ci codziennie, nie odmiennie 2.
Z Anioły 2. obraz jej w domach swoich witają.

Wesel się Pani czystych serc kochanie,
Że cię narody chwalą w każdym stanie:
Spojrzyj na miasta tak wielkie jak małe,
W których xiążęta z ludem dająć chwałę.
Do mogiły, nasze siły 2.
Niech tobie 2. służą z wnukami prawnuki wnuków.

Pieśni o Świętych Pańskich.


PIEŚŃ I.
O Świętych Aniołach.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Zbiór Serafinów przeczyste źrenice,
Wam wieczną radość czyni Boskie lice:
Wy przy słodkiem pieniu, żyjecie w strumieniu
Niezmiernej Istoty, mając pokój złoty;
Wy nas święte zorze, rządźcie w każdej porze,
Niech z Serafiny Adama syny,
Śpiewają wiecznie, służą serdecznie
Stwórcy swojemu.

O jaśniejące mądrością Cheruby!
Nas, wielooczni stróże brońcie zguby:
Rozum nasz oświećcie, bojaźń Boską wzniećcie,
Niech przed Boskiem okiem, czystym chodzim krokiem,
Z was pomoc łaskawa, Boskie pełnić prawa;
Przez oświecenia, nas do zbawienia
Prostujcie, radźcie, zawsze prowadźcie,
O Cherubini.

Trony, na których sędzia sprawiedliwy,
Zasiada palić grzechów ludzkich winy;
Wy xięgi piszecie myśląc o dekrecie,
Jaki los wypadnie, żaden z nas nie zgadnie.
Wy święci Mocarze pofolgujcie w karze,
Niech nasze grzechy, piekłu pociechy
Z nas nie sprawują, tym co gotują
Gniew wiekuisty.

Xiążęta, Państwa i niebieskie siły,
Ratujcie naród ludzki wam dość miły,

Od straszliwej kary, za nasze przywary,
Niech nie mówią śmiele dusz nieprzyjaciele,
Bóg już was odstąpił, litości uskąpił,
Boście wzgardzili, przy każdej chwili,
Boskie wyroki, smucąc obłoki
Życiem sromotnem.

Archaniołowie i święci Anieli,
Coście w opiekę nas od piersi wzięli;
Wam słodkie pieszczoty, w nas formować cnoty,
Prowadzić do stanu, ofiarować Panu
Dobre nasze sprawy, modlitwy, zabawy:
Wy w życiu brońcie, od strzał zasłońcie,
Niech przy skonaniu w waszem kochaniu,
Śmiele zaśniemy.


PIEŚŃ II.
O Świętym Bazylim Wielkim.



\relative c' {
   \clef tenor

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 \stemUp g a b | \stemDown c b8[ a] \stemUp g[ a] g[ f] | \break
   e4 g \stemDown c a | \stemUp g2 \stemDown c4 r4 \bar ":|" b8[ c] d4 d g | \break 
   e4. g8 f8[ e] d[ c] | b[ c] d4 d g | e4. g8 f8[ e] d[ c] | \break
   b8[ c] d[ e] d4 d | e2 e4 r4 \bar "|." \break
}
\addlyrics { \small {
Z_dro -- gich pe -- reł wień -- ce to -- bie Ba -- zy -- li u -- wi -- ły,
Nie -- bo zdo -- bi pię -- knym słu -- pem,
Ko -- ściół czci A -- rcy -- bi -- sku -- pem,
A -- nie -- li A -- nio -- łem.
} }
\addlyrics { \small {
Nie -- bo, zie -- mia, ko -- ściół wszy -- stek i A -- niel -- skie si -- ły:
} }




Z drogich pereł wieńce tobie Bazyli uwiły,
Niebo, ziemia, kościół wszystek i Anielskie siły:
Niebo zdobi pięknym słupem,
Kościół czci Arcybiskupem,
Anieli Aniołem.

Słup w obłoku, Mojżesz drugi, Bazyli wódz ludu,
Mądrość jego i gorliwość Efrem wyznal z cudu:
Jak Elijasz gromi śmiele,
Paweł w słowach, Chrystus w dziele,
Dawid w modłach drugi.

Mojżesz zakon przez kamienne wziął z nieba tablice,
Bazyli wziął z rąk Maryi mądrości stolicę,
Dla wszystkich zakonów księgę,
I na trzy śluby przysięgę,
Chór i wzór ofiary.

Na wschód słońca kościół niebem sam Bazyli czyni,
Gdy Anielski sposób życia sprowadza z pustyni:
Pospiesz się ludu wybrany,
Chwal z Anioły na przemiany,
Wraz Ojca światłości.

Dni czterdzieści Chrystus w postach na pustyni bawił,
Lat trzydzieści służył, a trzy na uczeniu strawił:
Więc którzy go miłujecie,
Uczcie, czyńcie, cierpcie w świecie,
Odrodzeni w duchu.

Apostolskie wzbudzcie trudy o missyonarze!
Wzywa was z pustyń Bazyli, gdy Walensów karze:
Wszystkich nauk wzbudza szkoły,
Głosem otwiera kościoły,
Kyrie elejson.

Grono panien Chrystusowi zaślubia w kościele,
Grzesznych czartom z rąk wydziera zapisanych śmiele:
Dla chorych szpitale zdarza,
Śmierć odkłada, chrzci lekarza,
Z trumny grzech odpuszcza.

O Bazyli w postach, modłach, w jałmużnach cnót wzorze!
Pustelników, Apostołów i Panien splendorze:

Nie zapomnij nas swych dziatek,
Synów, córek i ich matek,
We wszelkim narodzie.


PIEŚŃ III.
O Świętym Janie Damascenie.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Wynijdź serc rozumnych święty obłoku,
Daj się dziś oglądać naszemu oku:
Ciesz źrenicę spuść prawicę z krwawym pierścieniem,
Zlecz krainy naszej winy, z nieba wejrzeniem.

Tyś nam w żywe niebo, zmienił świątnice,
Gdy w obrazach wielbim dusz świętych lice;
Gdy ich cnoty i wiek złoty czytamy z twarzy,
Bierze zdrowie kto przyzowie tych świętych straży.

Tyś xięga mądrości, posil rozumy,
Tyś obrazobórców pogromił tłumy:
Niech się wstydzą którzy szydzą święte obrazy,
Nam w zaszczycie święte życie uproś bez skazy.

Tyś w Syońskie pieśni, zdobił kościoły,
Z filozofów czynił ziemskie Anioły:
Ludzkie syny w Cherubiny zmieniasz w modlitwie,
Czcią jaśnieją gdy umieją trwać w tej gonitwie.

Mężu pełen chwały, złączony z niebem,
Posilaj malutkich Anielskim chlebem:
Przez twe cnoty pokój złoty lud ma za prace,
Niech mozoły z twojej szkoły wiodą w pałace.

PIEŚŃ IV.
O Świętym Onufrym.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Witaj wodzu pustelników, pełen świątobliwości,
Społeczniku zakonników, kolumno stateczności.
Ojcze Patryarchów dawnych, sprawiedliwości wzorze,
Chwało proroków przeslawnych, prawej pokory torze.

O! Ewangelistów jota, ohraz Chrystusa żywy,
Chorągwi męczeńska złota, Onufry Job cierpliwy.
Kwiatku panienek wstydliwych niewinności przykładzie,
Źródło wyznawców wód żywych bądź nam grzesznym
w zakładzie.


PIEŚŃ V.
O Świętym Wincentym a Paulo.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Ożyjcie upłynione wieki,
Wspomnijcie dla sierot opieki,
Które kapłan święty, a Paulo Wincenty,
Rozsiał w świata końce, ratując tysiące
Na duszy, na ciele, w nauce i w dziele.
O święta miłości! gdzieżeś teraz,
Świat cię już nie widząc, jęczy nieraz.

Rok tysiąc pięćset siedmdziesiąt szósty,
Otworzył jałmużny upusty,
Bertrandzie Gwillomu, gdy w ich nędznym domu,
Wincenty się rodzi jałmużnik, i wschodzi
Miłościwe lato z stokrotną zapłatą.
Otwórzcie się dłonie na jałmużny
Uwolni się grzesznik piekłu dlużny.

O! perło przedziwnej natury,
Którą nam Pirenejskie góry
Z podcieniu wydały, umiesz kruszyć skały,
Miękczysz dyjamenty, twym głosem Wincenty,
Wzbudzasz wszystkie stany, króle i kapłany;
Francyja się cieszy z twego gniazda,
Tyś Polski nie minął świata gwiazda.

W powietrzu za dni Kazimierza,
Lud polski z niebem chciał przymierza,
Wczem mu dopomaga Ludwika Gonzaga,
Na to Lambert wzięty, idźcie rzekł Wincenty
O Missyonarze, niech już Bóg nie karze,
Pojednajcie z Bogiem w te momenta,
Uczcie Bogowidne swe orlęta.

Bóg miłość mieszka w ludzkiem ciele,
Jej służyć Panny mogą śmiele;
Gdy chorych boleści, Chrystus w sercach mieści,
Choć piękność urody zgniłe czyści wrzody,
Chorych flegmy, poty, nie skalają cnoty:
Weselcie się serca w tem panience,
Że Chrystus poświęca wasze ręce.

W lat tysiąc na zachodzie echo,
Odbiera wschód słońca z pociechą;
Gdy Wincenty w chwale, zagęszczasz szpitale,
Dla chorych usługi, jak Bazyli drugi,
Oświecasz przykładnie z kapłany gromadnie:
Niechże świat oświeca twa nauka,
Z którą miłosierdzie bliźnich szuka.

Umilkły Tebaidzkie knieje,
Gdy miłość wioski, miasta grzeje:
Słońca jasność złota, nie wzdryga się błota,
Czystość miłosierna, Chrystusowi wierna,
W pannach chorym służy, bez skazy w podróży.

Zawstydźcie się fórty, straż i kraty,
Jeśli w was godowej nie ma szaty.

Wincenty, już wioski ubogie
Wołają, ratuj dusze drogie:
Nie mając promienia, przez ciemnosc sumienia,
Grzesznych trzoda błądzi, gdzie rozpusta rządzi,
Klucz umienia bierze, dusz nie wzmacnia w wierze.
O xięgo Chrystusa! wydaj swój głos,
Obudź stróżów Śpiących, zwróć śmierci cios.

Wstydźcie się nadęte nauki,
Uczcie się Wincentego sztuki:
Ten świeci i grzeje, dary słońcem sieje,
Jak słońce i gwiazdy, tak dom jego każdy
Nauk nie przedaje , a ożywia kraje.
Ocućcie się pyszne już rozumy,
Wołają was na sąd ludu tłumy.

Ten kapłan obraz Boga Syna,
Wincenty, pokory głębina,
Wprzód jak Dawid trzody, potem pasł narody,
Jak Józef przedany, nawracał swe pany,
Z nim jak z Jobem rosło, litości rzemiosło:
Miłosierne dzieła nad wymowy,
Rozsiał ten Apostół w świecie nowy.

Powróćcież darów Boskich rzeki,
Czekają nędzarze, kaleki:
Niech wznijdzie w obłoku, wraz stanie przy boku
Każdemu Wincenty, nędznym lekarz święty,
Anioł w ziemskiem ciele, dusz smutnych wesele.
O serce litości! czas teraz, czas,
Giną nędzne dusze, wspomnij na nas.

Żyjący w Boskim oceanie,
Winccnty, usłysz to wołanie:

Niech ożywia ziemię, twe duchowne plemię,
A w niem Bóg łaskawy, miłosierdzia sprawy
Rozszerzy na wieki, dla nędznych opieki.
O! miła jutrzenko miłosiernych,
Nie chciej zapominać dziatek wiernych.


PIEŚŃ VI.
O Świętej Makrynie.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 3/4

   \autoBeamOff

   \stemDown f4 f4. d8 | d4 c2 | a8 c bes4. \stemUp g8 | g4 f2 \bar ":|" \break
   g8. g16 \stemDown c4. bes8 | bes4 a2 | \stemUp g8. g16 \stemDown c4. bes8 | bes4 a2 | \break
   \stemUp f8. a16 \stemDown c4( d8)[ e] | f2 d4 | c8. bes16 \stemUp a4 g | g2 f4 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Ma -- kry -- no świę -- ta! per -- ło -- ro -- dne mo -- rze,
We -- sel się Sy -- o -- nie, gdy twe wień -- czą skro -- nie
Ze -- wsząd gwiazdy li -- czne, dusz zbio -- ry dzie -- dzi -- czne.
} }
\addlyrics { \small {
Ra -- ju cnót świę -- tych, cnych pa -- nien splen -- do -- rze:
} }




Makryno święta! perłorodne morze,
Raju cnót świętych, cnych panien splendorze:
Wesel się Syonie, gdy twe wieńczą skronie
Zewsząd gwiazdy liczne, dusz zbiory dziedziczne.

Koncha ubóstwa z twą codzienną pracą,
Gdy ci pierścieniem Boskim czystość płacą;
Łez twoich potoki, gołąb nad obłoki
Chce zanieść Makryno, dla Aniołów wino.

Ogród rozkwitły lecz zewsząd zamknięty
Zakon twój, w którym ma Baranek święty
Pasze lilijowe, gdzie strumyki zdrowe
Modlitwy i cnoty, czynią potok złoty.

Tyś Bazylemu wieczność nieprzeżytą,
W serce wraziła, zkąd reguły ryto,
Aby jak Anieli ludzie żyć poczęli,
Tyś swoją przyczyną sprawiła Makryno.

Przed niedostępnym Boga majestatem,
Stań z jaśniejącą kolumną swym Bratem:
Niech z Syońskiej góry spojrzy na twe córy,
Bazyli na syny wspomni dla Makryny.

Tysiąc czterysta lat, jak słońce wita
Córy twe, w które pustynia obfita:
O święte dziewice! Makryny źrenice,
Rozświećcie nam cienie, na Boga widzenie.



Pieśni Przygodne.


PIEŚŃ I.
O Miłości Boskiej.


 <<
  \new Voice = "melody" { 
   \relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemUp a2 g | \stemDown c( bes4. a8) | \stemUp a2 g | bes g4 a | bes2 g4 a | \break
   \stemDown bes4( d) c( b) | c1 | c2 c2 | d4( c) bes( a) | bes2 d2 | c1 | \break
   a2 a | a4( bes) c( a) | \stemUp g2. a4 | g2 r2 \bar "|." \break

   \repeat volta 2 { \stemUp g2 a4 a | bes2 a | g4 g a a | bes2 a | } \break

   \stemDown c2 c4 c | d4( c) bes( a) | bes c d d | d2 c | \break
   c2 c4 c | d4( c) bes( a) | bes2 c4 c | c4( bes) a( g) | \break
   a4 bes c a | \stemUp g2 f \bar "|."   
   } 
  }  
 \new Lyrics {
  \lyricsto "melody" {
   Bo -- że! u -- słysz mnie, pra -- gnę ja, pra -- gnę ja
   Chwa -- lić cię, z_A -- nio -- ła -- mi śpie -- wać ci,
   i z_Świę -- te -- mi słu -- żyć ci.
   
   <<
	{ Bo -- że ty ser -- ca naj -- czy -- stsze ko -- cha -- nie, }
	\new Lyrics {
	  \set associatedVoice = "melody"
	  Z_nie -- bem i zie -- mią łą -- czę me wo -- ła -- nie:
	}
  >>
   Ty mo -- ja ra -- dość, ży -- cie, me zba -- wie -- nie,
   Nie mam for -- tu -- ny, nie mam for -- tu -- ny 
   nad two -- je wi -- dze -- nie.
  }
 }
 >>



Boże! usłysz mnie, pragnę ja, pragnę ja
Chwalić cię, z Aniołami śpiewać ci,
i z Świętymi służyć ci.
Boże ty serca najczystsze kochanie,
Z niebem i ziemią łączę me wołanie:
Ty moja radość, życie, me zbawienie,
Nie mam fortuny, nie mam fortuny nad twoje widzenie.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Wszechmocność, mądrość, dobroć twoja Boże,
Jak cię mam kochać niechaj mnie wspomoże:
Dziękować będę za twe święte dary,
Z całego serca 2. oddając ofiary.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Tyś o mnie myślił przez czasy niezmierne,
I dziś mnie strzegą oczy miłosierne:
Ach co za dobroć nad lichem stworzeniem!
Jakże cię kochać 2. jakiem chwalić pieniem.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Gdybyś mnie Boże stworzył był szczcnięciem,
I toby dla mnie było wielkiem szczęściem:
Lecz gdyś mnie uczcił obrazem twej chwały,
Synem światłości 2. wieki mnie nazwały.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Chciałeś me serce wynieść tak wysoko,
Jak żadne dojrzyć nie potrafi oko:
I w temby szczęściu dusza moja była,
Gdyby o tobie 2. codziennie myśliła.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Lecz w bólu serca, wyznaję z Dawidem
Żem cię nie kochał, z hańbą i ze wstydem;
Alem to czynił czego nienawidzisz,
Bo się ty grzechem 2. i grzesznikiem brzydzisz.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Cóż jest mój Panie, że mnie nie karałeś,
Po tylu grzechach pokuty czekałeś:
Wszak Ananijasz nie tak prawo złamał,
A nagle umarł 2. skoro tylko skłamał.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Cóżem lepszego jest nad Abirona,
Że go pożarła ziemia otworzona:
Jedno zuchwalstwo on zgubą przypłacił,
A mnieś za większe 2. grzechy nie zatracił.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Poznaję teraz o Boże łaskawy,
Że miłosierdzie twe nad wszystkie sprawy:
Kogo chcesz tylko bronisz od zginienia,
Tak mnie żałujesz 2. lichego stworzenia.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Czemuż mnie cierpisz Boże trzykroć święty,
Abym nie zginął grzesznik tak zawzięty:
Sam we krwi Syna swegO z którym żyjesz,
Wszystkie me grzechy 2. dostatecznie myjesz.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Prawa, by piekło do mnie już nie miało,
Dajesz mi twoje w Sakramcncie ciało:

Aniołom każesz pilnować cierpliwie,
Chociem znieważył 2. onych niewstydliwie.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Któż dobrodziejstwa twoje już określi,
Co w rzeczach, słowach dajesz i przez myśli:
Wszystko od ciebie, wszystko twoje Panie,
Com miał, co dajesz 2. co się ze mną stanie.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Co to za szczęście być u Boga synem!
Co przez twą łaskę być chrześcijaninem!
Toś mi wyświadczył z tysiąca jednemu,
Lecz tysiąc razy 2. biada niewdzięcznemu.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Niebo i ziemia w tem mnie upomina,
Ej kochaj Boga, Bóg cię ma za syna:
Dziękuj, ofiaruj, a czcij święte sądy,
W szczęściu, nieszczęściu, 2. przyjmuj Boskie rządy.

Boże! usłysz mnie i t. d.
Płyńcież już płyńcie z oczu łzy serdeczne,
Abym przebłagał ztąd na wieki wieczne
Ojca światłości, za me wszystkie zbrodnie,
Abym już odtąd 2. służył jemu godnie.


PIEŚŃ II.
O Miłości Boskiej.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c2 a4 c4 | bes4.( a8) \stemUp g2 | \stemDown a2( bes | c4 a) \stemUp g4. r8 | \break
   f4( g) \stemDown a bes | c2 c4 r \bar ":|" a4 a a8[ g] a[ bes] | \break
   c4 a bes bes | bes8[ a] g[ a] bes4 a | a a a8[ g] a[ bes] | \break
   c4 a bes bes | bes8[ a] g[ a] bes4 a | c4 c d e | \break
   f( e d) c | d d d8[ e] f[ d] | c4.( bes8) a4. r8 | \break
   c4 c4 a c| bes4.( a8) \stemUp g2 | \stemDown bes4 bes bes8[ a] g[ a] | \break
   bes2 a4 r \bar "|." 
}
\addlyrics { \small {
Roz -- mi -- łu -- ję się w_to -- bie Bo -- że moc mo -- ja,
Bo cie -- bie mi -- ło -- wać, przy -- ka -- za -- nia cho -- wać,
Jest for -- tu -- na dro -- ga, no -- sić w_ser -- cu Bo -- ga,
Je -- mu być go -- to -- wa, dzie -- ła, my -- śli, sło -- wa,
Du -- szo mo -- ja zja -- wiać, z_chę -- cią przed nim sta -- wiać.
} }
\addlyrics { \small {
Nad sa -- mo ży -- cie słod -- sza jest mi -- łość two -- ja:
} }
[2]

Rozmiłuję się w tobie Boże moc moja,
Nad samo życie słodsza jest miłość twoja:
Bo ciebie miłować, przykazania chować,
Jest fortuna droga, nosić w sercu Boga,
Jemu być gotowa, dzieła, myśli, słowa,
Duszo moja zjawiać, z chęcią przed nim stawiać.

Innego Boga nie znam, ciebie wyznaję,
Tobie samemu służę, pokłon oddaję:
Tobie dzięk śpiewanie, życia mego Panie,
Wszystko daję społem, co od ciebie wziąłem,
Ty bądź do ostatka, sam mi Ojciec, Matka,
Wprzód niż cię zapomnę, weź życie ułomne.

Imie twe Panie sławić będę z ochotą,
Modły pokornie wznosić, chociażem błoto:
W dzień święty zabawy, do życia poprawy,
W duszy ci i w ciele, poświęcę w kościele;

Z prac moich usłużny, ubogim jałmużny
Chcę ci ofiarować, gościa w dom przyjmować.

Ciebie za pokarm biorę ja ziemskie plemię,
Wnijdź w serce moje Chryste jak ziarno w ziemię:
Ciało i krew twoja, to szczęśliwość moja,
O! słodyczy chleba, któryś zstąpił z nieba,
Karmicielu świata, tyś moja zapłata,
Racz we mnie królować, a daj się miłować.

Przykrych i miłych bliźnich, kochać jak siebie,
Rodzicom, Panom, służyć żądam w potrzebie:
Od cudzego łoża, strzeż mnie bojazń Boża,
A z cudzyc majątków, nie przyswoję wziątków,
Świadczyć też fałszywie, myślić pożądliwie,
Ani się odważę, nigdy się nie skażę.

Twą pełni wolą Boże, kto cię miłuje,
Twe przykazania chowa, za grzech żałuje:
Kto przeciwnie robi, grzech sobie sposobi,
Ma w piekle karanie; lecz kto z grzechów wstanie,
Z świętemi społeczny, weźmie żywot wieczny,
W nierozdzielnym stanie, ma z Bogiem kochanie.


PIEŚŃ III.
O Nadziei.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Od piersi matki mam w tobie nadzieję,
O Synu Boży! choć serce truchleje,
Gdy mi złe życie na pamięć przychodzi,
Od czasu gdy mnie matka w grzechu rodzi.

Ty znałeś moją niemoc od żywota,
Jak we mnie cnoty nie masz tylko psota:

Ciało me robak, osądzona dusza,
Na którą czeka piekielna katusza.

Zkąd nie śmiem oczu mych podnieść do nieba,
Bo całe wieki za grzech płakać trzeba:
Żadnych dzieł dobrych ni bliźnim ni sobie,
Nie zaskarbiłem w życia mego dobie.

Niebo prześliczne, dusz świętych orszaki,
Westchną gdy ujrzą na mnie zguby znaki:
Skoroby dusza z ciałem rozwód wzięła,
Wraz ze mną pójdą myśli, słowa, dzieła.

Stanę przed sądem widzącego Boga,
Gdzie mnie za każdy dzień przerazi trwoga:
Zaświadczać będą niebo, ziemia razem,
Komu podobne życie me obrazem.

Gdy się duch zbliża do wieczności progu,
Słyszy głos: boską rzecz oddajcie Bogu;
Kto zaś podobne czartu życie nosił,
Weźmie czart swoje, choć nie będzie prosił.

Ach mnie nędznemu! jaki tam płacz będzie,
Gdy mnostwo grzechów duszę mą osiędzie:
Dziś mogę jeszcze z pokuty się cieszyć
Za dawne grzechy, a więcej nie grzeszyć.

Gdybym do postu, modlitwy, jałmużny,
Przez spowiedź wrócił, i com komu dłużny;
Zapewne Chrystus zmieni dekret srogi,
Widząc łzy moje, powrót od złej drogi.

Że się odrywam od złego zwyczaju,
Rzecze: nie zginiesz, będziesz ze mną w raju;
Krew moja głos tak, jak na krzyżu wznowi
Ojcze odpuść grzech błędnemu synowi.

Ten sercem jęczy opłakując stratę,
Oblecz go proszę już w zbawienia szatę:

Sam wejrzyj na łzy, daj mu o co prosi,
Gdyż za nim ręce Matka moja wznosi.


PIEŚŃ IV.
O rzeczach ostatecznych.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 2/4

   \autoBeamOff

   \stemDown c8.[ d16] c8.[ bes16] | a4 r | c8.[ d16] c8.[ bes16] | a4 r | \break
   a16[ bes] c8 a16[ bes] c8 | a16[ bes] c8 bes a | \break
   a16[ bes] c8 a16[ bes] c8 | a16[ bes] bes8 a bes | \break
   c8.[ d16] c8[ bes] | a2 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Pój -- dzie -- my, pój -- dzie -- my, ztąd w_nie -- wi -- do -- me kra -- i -- ny,
Z_te -- go świa -- ta grze -- szne Sy -- ny, A -- da -- ma.
} }


Pójdziemy, pójdziemy, ztąd w niewidome krainy,
Z tego świata grzeszne Syny, — Adama.

Znajdziemy 2. tam zginione nasze lata,
Gdzie wszystkich czeka zapłata, — za sprawy.

Drzymiemy, 2. płynąc w nieprzeżyte wieki,
Z babilońskiej pijąc rzeki, — obłudę.

Staniemy 2. przed straszliwym Boga sądem,
Obsypani grzechów trądem, — na jawie.

Weźmiemy 2. Raj czyli piekło ze wstydem,
Z Judaszem czyli z Dawidem, — nie wiemy.

PIEŚŃ V.
O Śmierci.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown a8 [g a bes] a2 | a8 [g a bes] a2 | \stemUp g4 a g f8 [e] | \break
   f2. r4 \bar ":|."
   d8[ f] a[ f] e4 f8[ g] | \stemDown a4.( bes8) \stemUp a8[ g] f[ e] | \break
   d8[ f] a[ f] e4 f8[ g] | \stemDown a4.( bes8) \stemUp a8[ g] f[ e] | \break
   \stemDown a4. bes8 a4 \stemUp g | f8[ e] f[ d] e4 f8[ g] | \break
   \stemDown a4. bes8 a4 \stemUp g | f8[ e] f[ d] e4 f8[ g] | \break
   \stemDown a4. bes8 \stemUp a8[ g] f[ e] | f2. r4 \bar "|." 
}
\addlyrics { \small {
Cza -- -- s, cza -- -- s,
już nio -- są trum -- nę,
Gdyż  -- ta tyl -- ko za -- --  pła -- ta,
Za -- twe tru -- dy --  u -- świa -- -- ta:
O czło -- wie -- cze snem zmo -- rzo -- ny,
W_któ -- reż te -- raz pój -- dziesz stro -- ny
Sko -- ńczy -- wszy --  służ -- bę.
}}
\addlyrics { \small {
Wsta -- -- ń, wsta -- -- ń,
od -- bierz for -- tu -- nę:
}}




Czas, czas, już niosą trumnę,
Wstań, wstań, odbierz fortunę:
Gdyż ta tylko zapłata,
Za twe trudy u świata:
O człowiecze snem zmorzony,
W któreż teraz pójdziesz strony
Skończywszy służbę.

Śpisz, śpisz, w głuchym letargu,
Duch, duch twój już na targu,
Stoi smutny u sądu,
Że nie trafił do lądu:

Już rzucają czarci losy,
Zewsząd słychać sprzeczno głosy,
Czyj wiecznie będzie.

Gdzie, gdzie, dziś twa uroda?
Ach! ach! gdzie strojów moda?
Trup straszliwy na twarzy,
Ropa w uściech się smaży:
Za perfumy smród nieznośny,
Za kapele dzwon żałosny,
Za pałac jama.

Patrz, patrz, gdzie twe zamysły?
Zdaj, zdaj, rachunek ścisły:
Już zerwana osnowa,
Którą snuła twa głowa,
Opuszczają wszyscy ciebie,
A może też i Bóg w niebie
Cię nie pomieści.

Twarz, twarz, wszak to jest brata,
Tak, tak, ja pójdę z świata:
Ach nadziejo obłudna!
Jeżeli śmierć tak trudna,
Nie mam już innej nadzieje,
Tylko padam i truchleję,
Przed tobą Boże.


PIEŚŃ VI.
O Sądzie.

<<
  \new Voice = "melody" {
   \relative c {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \repeat volta 2 { 
      \stemUp f2 g | a g | f4 a g f | e2 r2 |
   } \break

   d4 e f g | a( g f) e | d e f g | \break
   a( g f) g | \stemDown g c bes a | \stemUp g2 g4 r4 | \break
   d4 e f g | a( g f) e | d e f g | \break  
   a( g f) g | \stemDown g c bes a | \stemUp g2 g4 r4 | \break

   \repeat volta 2 { 
      \stemDown c4.( bes8) a2 | c4.( bes8) a2 | a4 c bes a g2 | \stemUp g4 r4 |
   } \break
   
   g4 g a a | \stemDown  bes2 a | \stemUp g4 g4 a a | \stemDown bes2 a | \break
   a4 c bes a | \stemUp g2 g | a4 c bes a | f2 f4 r4 \bar "|." \break

   }
  } 
\new Lyrics {
  \lyricsto "melody" {
   <<
     { Słu -- chaj zie -- mio! słysz -- cie mo -- gi -- ły! }
     \new Lyrics {
       \set associatedVoice = "melody"
     Trąb A -- niel -- skich nie -- bie -- skiej si -- ły:
     }
   >>
     Czas już ten nad -- cho -- dzi, kie -- dy Bóg nad -- gro -- dzi
     Sam za wszy -- stkie spra -- wy;
     Ży -- cie do -- go -- ry -- wa, a grze -- chów przy -- by -- wa,
     Sza -- le -- ją za -- ba -- wy.
   <<   
     { Pom -- sta! Pom -- sta! już do -- bra -- li mia -- ry, }
     \new Lyrics {
       \set associatedVoice = "melody"
     Nie masz, nie masz wsty -- du a -- ni wia -- ry:
     }
   >>

   Zy -- ją bez bo -- ja -- źni, każ -- dy Bo -- ga dra -- źni,
   Wo -- ła -- ją stwo -- rze -- nia: nie trać -- cie zba -- wie -- nia.

  }
}
>>




Słuchaj ziemio! słyszcie mogiły!
Trąb Anielskich niebieskiej siły:
Czas już ten nadchodzi, kiedy Bóg nadgrodzi
Sam za wszystkie sprawy;
Życie dogorywa, a grzechów przybywa.
Szaleją zabawy.
Pomsta! Pomsta! już dobrali miary,
Nie masz, nie masz wstydu ani wiary:
Żyją bez bojaźni, każdy Boga draźni,
Wołają stworzenia: nie traćcie zbawienia.

Sąd dla duszy wraz przy zaśnieniu,
Bóg przytomny sprawi w sumieniu,
Zkąd życie wyczyta, gdy Aniołów spyta,
Czyj obraz, zwyczaje?

Co Boskiego Bogu, co złego nałogu,
To czartu oddaje. — Pomsta i t. d.

Dusza weźmie swych dzieł postaci,
Podobieństwo do Boga straci:
Bo jej myśli muchy, słowa zaś ropuchy,
Z zjadliwością smoczą;
Za obłudę lisy, a za hardość bisy,
Za gniew psy obskoczą. — Pomsta i t. d.

Co dziś człowiek wraz zapomina,
To przypomni śmierci godzina:
Bo się wtenczas zbierze, złych chciwości zwierze,
Wieprz, wąż; dusza dumna
Wypędzona z ciała, w którem rozkosz miała,
Wyje bezrozumna. — Pomsta i t. d.

Boleść śmierci gdy starga siły,
Duszę wydrze, trup do mogiły
Cztery deszczki wlecze, przyjaciel uciecze,
Z ciała brzydkie pustki;
Mól już tylko w ciele, robactwo w popiele,
I przegniłe chustki. — Pomsta i t. d.
 
Między stosem przegniłych trupów,
Poznaj Królów, poznaj Biskupów:
Niech pozna rodziua, córkę albo syna,
Poznaj żono męża;
Rusz z trumny powieka, nie znajdziesz człowieka,
Tylko żaby, węża. — Pomsta i t. d.

Wieczna pamięć! mówią w kościele,
Kiedy trupa grzebią w popiele:
Lecz któż ją pamięta, gdy dusza przeklęta
Nie ma żadnej cnoty;
Nie znał ją ubogi, ni kościelne progi,
Szpital, ni sieroty. — Pomsta i t. d.

Chrystus z krzyża uszy zatyka,
Gdy głos dzwonów niebo przenika:
Miłosierdzie wielkie! spuść jedną kropelkę
Dla tych mąk pozbycia,
Wołają kapłani; krzyczą też szatani,
Miał rozkosz za życia. — Pomsta i t. d.

Postaw duszo. w myśli zwierciadło,
Gdzie twe ciało wycięte padło:
Gdzie zabawne chwile, tuzy i panfile,
Obrazki fortuny;
Jak twarzy ozdoby, i szpetne choroby,
Zagarniesz do trumny. — Pomsta i t. d.

Gromadź chciwy człecze intraty,
Bądź wielmożny, bądź tez bogaty:
To. twoje łakomstwo, rozproszy potomstwo,
Wnuk pójdzie w żebraki;
Twój zbiór biednych złupił, tobie piekło kupił,
Grób, mole, robaki. — Pomsta i t. d.

Jest gospodarz między zwierzęty,
Nad rybami i nad ptaszęty,
Że sobie nie szkodzą, choć się głodne schodzą,
Czują że Bóg rządzi;
Człowiek gdy to psuje, co sam Bóg buduje,
Nie zna kto go sądzi. — Pomsta i t. d.

Bydle psując lęka się kary,
Choć rozumu nie ma ni wiary:
Głos go ludzki troży, ty sobie gniew Boży
Za bajki poczytasz;
Choć wiesz żeś to psował, co sam Bóg budował,
Sumienia nie pytasz. — Pomsta i t. d.

Ach! czy będzie grzesznik bez kary,
Nie przypomniż Bóg praw i wiary:

Że co się przewlecze, podobno uciecze,
Myśli złość zawzięta;
Wszak Bóg włosy zliczył, dni, godzin użyczył,
Czyż on nie pamięta. — Pomsta i t. d.

Kto dał rozum, czyż nie rozumie?
Grzechy cudze lud karać umie:
Sądzą się narody i karzą za szkody,
Psują oczy, uszy;
Ciało rąbiąc w sztuki, nie psują nauki,
Nie rozetną duszy. — Pomsta i t. d.

Kto dał oczy, czyż sam nie widzi?
Skrył wstyd bydłu, sam sięż nie brzydzi
Cielesną sromotą, bezwstydną pieszczotą,
Haniebną od wieku?
Ta ślepotę mnoży, dla której Duch Boży,
Nie zmieszka w człowieku. — Pomsta i t. d.

Grzesznik gdy już zabrnie głęboko,
Gardzi czego nie widzi oko:
Że piekła nie widzi, grzechem się nie brzydzi,
O duszę nie stoi;
O zgubo czło2ieka! czemuż go Bóg czeka,
Dopókądże broi. — Pomsta i t. d.

Wnijdziesz duszo w piekielne straży,
Odrzucona od Boskiej twarzy:
Trup twój w smrodach leży nagi bez odzieży,
Na sąd ostateczny;
Przeklęctwem niech dyszy, póki nie usłyszy:
Idźcie w ogień wieczny. — Pomsta i t. d.

PIEŚŃ VII.
O Piekle.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Wszystko widzący Boże sprawiedliwy,
Daj poznać dokąd grzesznik nieszczęśliwy,
Sam, sam rwie się 2. od twojego oka,
By go wieczność 2. pożarła głęboka;
Tam gdzie ogień pomsty co nigdy nie gaśnie,
Gdzie robak gryzący na wieki nie zaśnie:
Już zginęła nadzieja.

Studnio przepaści! piekielna głębino,
Z wieczną rozłąką ciemności kraino;
Ej niestety! 2. jak dusz milijony
Ty pożerasz 2. z każdej świata slrony:
Idą, ryczą, wyją, gołe trzody w jamy,
Rozbrat z niebem czynią, a w piekielne bramy
Niosą grzechów tłomoki.

Ziemia, gdzie nigdy nie zabłyśnie słońce,
Zkąd grzech roznosi smok na świata końce:
Ach nieslety! 2. kogo się Bóg zrzecze,
Dokądże ten 2. grzesznik się powlecze?
Gdy okrzykną czarci, już twój czas przeminął,
Już się nie oglądaj na niebo, boś zginął:
Śpiewaj już wieczne biada.

Mawiałeś, nieżal dla tej to urody,
Po smacznym kąsku cierpieć wieczne głody:
Nużeż teraz 2. zapłać te uciechy,
Wszakże słodkie 2. były twoje grzechy.
Patrz jak cię Dalila tu w żądzach wypieści,
Wyda Filistynom na wieczne boleści,
Oczy ci wyłupiwszy.

Tu twe biesiady, zbytki i napoje,
Pyszne znamiona i strojne pokoje,
Zamienią się 2. w ogniste jezioro,
Bo tu wszyscy 2. złoczyńcy się zbiorą;
Kaim bratobójca, i Ezaw obżerca,
Farao zawzięty, Antyjoch bluźnierca,
Z niemi Giezy, Judasz.

Płaczcież bogacze, na te nędze wasze,
Co przyjdą na was, za rozkoszne pasze:
Już się wam z rąk 2. dostatki wyślizły,
Gdy rdza złoto, 2. szaty mole zgryzły;
A wy sobie za to, pomsty naskarbili,
Gdyście za rozkoszy wieczny gniew kupili
Tak woła Jakób święty.


PIEŚŃ VIII.
O Nadziei.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Raj nam jest ten Syon wesoły,
W którym życie 2. z Bogiem, z Anioły;
Ziemia żyjących, świateł kraina,
Serc jednomyślnych miłość jedyna,
Ogród rozkwitły, wszystkich cnót pole.

Raj czystych dusz, radość bez końca,
Gdzie dzień nie zna 2. zachodu słońca;
Wiosna kwitnąca młodość odnawia,
Z morza mądrości śliczność objawia,
Do słodkich piersi Bóg dziatki tuli.

Raj bezpieczność w Ojcowskiem łonie
Pokój łodki 2. zdrowie w Syonie:

Rozkosz niewinna jak ptasząt loty,
Pienia przesłodkie, święte pieszczoty,
Pomniąc na przeszłe, przyszłe, przytomne.

Raj obfitość dóbr pożądanych,
Umiejętność 2. cnót nieumianych:
Dobro najwyższe dobremi czyni,
Gałązki które z świata pustyni
Odcięte zbiera, a szczepi w Raju.

Raj tym dziatkom pewna szczęśliwość,
W których trzeźwość 2. i sprawiedliwość:
Którzy do świata nie kleją chęci,
Chrystusa zawsze mają w pamięci,
On też im powie: dziś będziesz w Raju.

Krzyżu święty! tyś klucz do Raju,
Cierpieć z Dyzmą 2. mając w zwyczaju:
Spraw niech cielesne żądze w nas zgasną,
Stań się pochodnią do Raju jasną,
Przyjmij nas Chryste do swoich dziatek.


PIEŚŃ IX.
Wchodnia czyli Przedmissyjna

\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 2/4

   \autoBeamOff

   \stemDown c2 | bes8[a bes c] | a4 r4 | a2 | \stemUp g8[ f] g [ a] | \break
   f4 r4 | a4 a | g8[ bes] a[ g] | f4 r4 \bar ":|" \break
   a4 a g8[ bes] a[ g] | f4 g8[ a] | g4 \stemDown c | \break
   \stemUp a4 a g8[ bes] a[ g] | f4 g8[ a] | g4 g | \break
   \stemDown a4. bes8 | c4 a8[ bes] | c4. d8 | c8[ d] c[ bes] | \break
   a4. bes8 | c4 a8[ bes] | c4. d8 | c8[ d] c[ bes] | \break
   c4. c8 | d[ e] f[ d] | c2 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Wej -- rzyj -- cie dziś nie -- bio -- sa, w_na -- sze pra -- gnie -- nia,
O -- to w_przy -- je -- mną go -- dzi -- nę,
Nie -- siem zba -- wien -- ną no -- wi -- nę,
Od Oj -- ca świę -- te -- go rzą -- du,
Wszy -- stkim bę -- dzie trą -- bą są -- du,
Ha -- sło po -- ku -- ty.
} }
\addlyrics { \small {
Po -- szczęś -- cie na -- szą po -- dróż, dla dusz zba -- wie -- nia:
} }




Wejrzyjcie dziś niebiosa, w nasze pragnienia,
Poszczęście naszą podróż, dla dusz zbawienia:
Oto w przyjemną godzinę,
Niesiem zbawienną nowinę,
Od Ojca świętego rządu,
Wszystkim będzie trąbą sądum
Hasło pokuty.

Poświadczcie słońce, miesiąc i wy niebianie,
Jak przyjmą głos Chrystusów ci chrześcijanie:
Jak oddadzą Bogu dzięki,
Przez ofiarę z swojej ręki;
Jak sumienia oswobodzą,
Jako się z bliźnim pogodzą
I ujdą kary.

Głos Boski miłosierdzie pierwej nam radzi,
Niż na sąd ostateczny wszystkich zgromadzi:
Coście ubogim czynili,
Kiedyście głodnych karmili,

Gdyście nagich odziewali,
Chorym też usługiwali,
Mnieście to dali.

Byłem gość rzecze Chrystus, wyście przyjęli,
Więźniem też, wy na okup dali co mieli:
U was przychodnie, sieroty,
Nie tułały się pod płoty,
Wy jak swe dziatki kochali,
Ojcem, matką im się stali,
Dla mnie Chrystusa.

Malutkich, moje członki, wyście uczyli
Mej wiary i prac ręcznych, by dobrze żyli:
Chcąc z pod szatańskiej potęgi
Wyrwać żebraki, włóczęgi;
Wy kalekom żywność dawszy,
Próżniaków do prac wezwawszy,
W dom obsadzili.

Wasz chleb był z pracy ręcznej, a trzeźwe stoły,
Post, modły, w głos śpiewania cieszą Anioły:
Wasze domy są świątnice,
Gdzie w obrazach świętych lice;
Wasze skarby święte księgi,
Nie masz kłamstwa ni przysięgi
W biesiadach waszych.

Szczęśliwa wasza młodzież, niewinność lubi,
Nie z stroju, nie z urody lecz z cnót się chlubi:
Do pokornych usług spieszy,
Z obietnic się boskich cieszy;
Grzesznych od grzechu odwodzi,
Niewiadomych uczą młodzi,
Jak żyć pobożnie.

Wesel się już Syonie na te widoki,
Przyjmij lud chrześcijański w jasne obłoki:
Pójdźcie, pójdźcie do mych sieni,
Od wieku błogosławieni,
Osiągnijcie swe zbawienie,
Miłe z Bogiem zjednoczenie,
W wiecznej radości.


PIEŚŃ X.
Rozchodnia czyli Pomissyjna



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major
   \time 2/4

   \autoBeamOff

   c8 c16[ d] c8.[ bes16] | a4 r | bes8 bes16[ c] bes8.[ a16] | g4 r \bar "." \break
   a16[ bes] c8 a16[ bes] c8 | a16[ bes] c8 bes a | \break
   g16[ a] bes8 g16[ a] bes8 | g16[ a] bes8 a bes | \break
   c8 c16[ d] c8 bes | a2 \bar "|."
}
\addlyrics { \small {
Ciesz się nie -- bo, słu -- chaj zie -- mio!
Ja -- kie -- śmy tu ła -- ski wzię -- li,
Ob -- my -- ci w_świę -- tej ką -- pie -- li,
Szcze -- rej po -- ku -- ty.
} }


Ciesz się niebo, słuchaj ziemio!
Jakieśmy tu łaski wzięli,
Obmyci w świętej kąpieli,
Szczerej pokuty.

Jak Naaman z swego trądu;
Zmył się siedemkroć w Jordanie:

My byliśmy w gorszym stanie,
Dziś uzdrowieni.

On był wdzięcznym za swe zdrowie,
Brał ziemię z pod nóg proroka:
My prosimy by z wysoka,
Sam Bóg nadgrodził.

Lecz z dziesięciu trędowatych
Gdy ich Syn Boży uzdrowił,
Idźcie do kapłanów mówił,
Jeden był wdzięczny.

Jak sadzawka Syloańska,
Gdzie Anioł wodę łez wzrusza,
By z missyi każda dnsza,
Zdrowie swe brała,

Niewdzięcznika zmyć nie może:
Mówi że nie ma człowieka,
Którego sumienie czeka,
W czas do poprawy.

Otóż Chrystus sam się zbliżył,
Podając wszystkim sposoby,
Aby powstali z choroby,
Od złości swoich.

Aniołowie nas wzbudzili,
Idźcie, idźcie każdy z domu,
By nie przyszło zginąć komu,
Gdy ten czas minie.

Ja odchodzę, rzecze Chrystus,
Wy w grzechach swoich pomrzecie,
Gdy pokutować nie chcecie,
Za swe złe życie.

Gnij do końca w sprosnem życiu,
Choćbyś sto lat co dzień grzeszył,

Pomsty sobie nie przyspieszył,
Dłuższa jest wieczność.

Lecz te łaski, które teraz
Kończy czy zbawienna godzina,
Wspomni śmiertelna nowina
Czemuś je stracił.

My dziękujmy wznosząc ręce,
Gdyż znamy światłość prawdziwą,
Znaleźliśmy wiarę żywą,
A w niej zbawienie.

Już się wróćmy do swych domów,
Niosąc gałązki oliwne,
Sławiąc miłosierdzie dziwne
Boskie nad nami.


PIEŚŃ XI.
O Opatrzności Boskiej.
Melodyja jeszcze niewiadoma.


Bóg 2. bytność, opatrzność, godność Stwórcy świata
Niezmierna mierzy 3. czas, godziny, lata,
Myślną pamięcią, jak najwyższą mocą,
Rozdając czasy wszem rzeczom dniem, nocą.
Ta bytność Bóg jest, gdy z niczego stwarza,
Dając początki, Ojca nam wyraża:
Bóg bytność wieczna, miłość serdeczna.
Święty, Ś. Ś. Bóg niepojęty w bytności.

Bóg 2. opatrzność, zdarza wszem rzeczom potrzeby,
Żywność, obronę 3. żyjącym pod nieby,
Miłością wieczną, która Boskie słowo
Rodzi w istocie, przed świata osnową.
To słowo Chrystus Jezus jest Syn Boży,

Ten razem z Ojcem mądrością świat tworzy,
Bóg człowiek prawy, Pan nasz łaskawy.
Święty, Ś. Ś. Bóg niepojęty w mądrości.

Bóg 2. godność najwyższa, duchów słowo-dzielnych,
Aniołów radość 3. i dusz nieśmiertelnych:
Miłością świętą dobroć w serca wlewa,
Jak z źródła rzeki kto swój napój miewa.
Ta miłość Duch jest, z Ojca, z Syna płynie,
Ta świętość życia sprawuje w godzinie:
Duch wlewa cnoty, łaski szczodroty.
Święty, Ś. Ś. Bóg niepojęty w miłości.


PIEŚŃ XII.
Rozmowa Aniołów z ludźmi.



\relative c' {
   \clef tenor

   \autoBeamOff

   \stemDown b2 b4 d | c2 c | d4( e c d) | e2. r4 \bar ":|" \break
   d2 e | d e4( d) | c2 b4 r4 \bar "|:" b2 b4 d | \break
   c2 c | d4( e c d) | e2. r4 \bar ":|" d2 e | \break
   d e4( d) | c2 b4 r4 \bar "." e2 d4 e | f2( e4) d | \break
   e4 e d c | d2( c4) b | e2 d4 e | f2( e4) d | \break
   e4 e d c | d2( c4) b \bar "." a4 c b a | \break
   \stemUp b( gis) e2 | \stemDown a4 b c d | e8[ d c b] c4 r4 | \break
   e4 e d e | f2( e4) d | c e d c | \break
   d2( c4) b | a( c) b a | \stemUp b( gis) e2 | \break
   \stemDown a4( b) c d | e8[ d c b] c4 r4 \bar "."      
}
\addlyrics { \small {
Chwa -- ła na wy -- so -- ko -- ści_2. gdzie dusz mi -- li -- o -- ny,
Przed Bo -- giem w_du -- chu ście -- lą_2. ser -- de -- czne u -- kło -- ny;
Wszech -- mo -- cność, mą -- drość, do -- broć Bo -- ską spo -- łem
Wy -- sła -- wia czło -- wiek, śpie -- wa -- jąc z_A -- nio -- łem:
Świę -- ty! Świę -- ty! Świę -- ty! Bóg nasz nie -- po -- ję -- ty:
Świę -- ty! Świę -- ty! Świę -- ty! Bóg nasz nie -- po -- ję -- ty,
W_Trój -- cy je -- dy -- ny, w_Trój -- cy je -- dy -- ny.
} }




Chwała na wysokości 2. gdzie dusz miliony,
Przed Bogiem w duchu ścielą 2. serdeczne ukłony;
Wszechmocność, mądrość, dobroć Boską społem
Wysławia człowiek, śpiewając z Aniołem:
Święty! Święty! Święty! Bóg nasz niepojęty 2.
W Trójcy jedyny. 2.

Aniołowie pokoju 2. wy zaws.ze widzicie,
W oceanie światłości, 2. nasze nędzne życie:
Nasz ślepy rozum, z którym się rodziemy,
Boga nie pozna chociaż w nim żyjemy.
Święty! Święty! Święty! Bóg nasz niepojęty 2.
W Trójcy jedyny. 2.

Luboś potrawa śmierci 2. o miły człowiecze,
Mając czas miłosierdzia 2. póki nie uciecze,
Możesz przez wiarę, W Trójcy poznać Boga,
Jeśli znać nie chcesz, zginie dusza droga.
Święty! Święty! i t d.

Poznać Boga jak dzieci 2. poznają z kochaniem
Ojca, lub słudzy Pana 2. rozkazów słuchaniem,
Trudno nam, gdyśmy cielesne bydlęta,
My nie pomnimy, Bóg o nas pamięta.
Święty! Święty! i t d.

Nie trudno temu wierzyć 2. kto ma żywą wiarę,
Pokornie słucha prawdy, 2. z spraw czyni ofiarę:
Kto zna swą duszę w ciele nieśmiertelną,
Z niej pozna Boga Trójcę nierozdzielną.
Święty! Święty! i t d.

Duszy swej nie widzimy 2. lecz rozumne słowa,
Ukazują jak dusza 2. nieśmiertelność chowa:
W obciętem ciałku rozum z wolą cały,
Duch nic nie traci, choć dom spustoszały.
Święty! Święty! i t d.

Tak jest, duch siła jedna 2. w każdym członku ciała,
Że członki tracąc przecież 2. nie traci co miała:
Bez oczu we śnie widzi, zna osoby;
Rozum, pamięć, chęć, w duszy trzy sposoby.
Święty! Święty! i t d.

Jeden duch: rozum, pamięć, 2. wola, nie trzy dusze,
Więc że dusza jest obraz 2. Trójcy, wyznać muszę.
Rozum jak syna, rodzi z siebie słowo,
Wzajem się lubiąc, natchną chęć gotową.
Święty! Święty! i t d.

Któż tę duszę człowiecze 2. w twoje ciało wraził,
Wszakże Bóg Trójca którąś 2. grzechami obraził;
Ten Duch najwyższy, Bóg siła niezmierna,
Bytność, opatrzność, godność miłosierna.
Święty! Święty! i t d.

Ten Bóg we wszystkich rzeczach 2. ale niczamknięty,
Jest też około wszystkich 2. ale niewypchnięty:
Znamy że ten Bóg, Bóg niezmierna siła,
W którym trwa cała świata tego bryła.
Święty! Święty! i t d.

Moc Ojca, mądrość Syna, 2. Ducha miłość święta,
Jeden Bóg, jedna Istność, 2. nigdy niepojęta:
Rozum Pan, słowem Synem wszystko stwarza,
Duchem ust miarę, liczbę, wagę wraża.
Święty! Święty! i t d.

Jeden duch a w nim razem 2. inszy sposób bycia,
Inszy Ojciec, inszy Syn, 2. inszy duch współżycia:
Nie co inszego jednak te sposoby,
Bo jedno Bóstwo mają trzy osoby.
Święty! Święty! i t d.

Ojciec będąc początkiem 2. rodzi obraz Syna,
Sam się Ojciec nie rodzi 2. nizkąd nie poczyna:
Ten Syn zrodzony jest przedwieczne słowo,
W Ojcu przebywa przed świata osnową.
Święty! Święty! i t d.

Przedwieczny rozum Ojciec 2. gdy Syn jego słowo,
Więc rozum Syn jest Ojca 2. przez moc jednakową:
Rozum bez matki, rodzi a nie stwarza,
Ma w sobie słowo, choć go innym wraża.
Święty! Święty! i t d.

Gdzie jest Ojciec tam i Syn 2. bo jest jedna siła,
Choćby co w nowy sposób 2. na ziemi czyniła.
Syn Ojca obraz z natury zrodzony,
Chciał ludzki rozum mieć obraz stworzony.
Święty! Święty! i t d.

Toż i my ziemiolepki 2. synami Bożemi,
Gdyż mamy obraz Boski 2. duszę w sercu ziemi:
Lecz nie Bogami, bo ten obraz wtóry,
Bóg z łaski stwarza, nie rodzi z natury.
Święty! Święty! i t d.

Prawda źe człowiek święty 2. ten obraz pomnoży,
Przeto go tak ukochał 2. od wieku Syn Boży;
Iż gdyby zginął człowiek za swe długi,
Gotów Syn Bozy wziąć był postać sługi.
Święty! Święty! i t d.

Dobroć, w kochaniu miłość 2. jest w Bogu niezmierna,
Ojcu, Synowi równa 2. Duch chęć miłosierna,
Trzecia osoba Trójcy ta pochodzi
Z Ojca i Syna Duch, lecz się nie rodzi.
Święty! Święty! i t d.

Człowieka, Bóg Duch święty 2. kochając bez miary,
Przez myśli święłe wlewa 2. w ludzkie serca dary:
Lecz człowiek wolny, choć go Bóg Duch żywi;
Jeśli mieć nie chce łaskom się sprzeciwi.
Święty! Święty! i t d.

Zkądże ta nasza zguba 2. od czego zaczęta,
Że w nas mieszkać nie może 2, godnie Trójca święła?
Podobno żeśmy usłuchać nie chcieli
Boga, a zwyczaj bestyjalski wzięli.
Święty! Święty! i t d.

Człowiecze gdyś znieważył 2. Stwórcę swego Pana,
Stałeś się w cielsku bydle, 2. duch więzień tyrana:
Wygnanyś z raju na głupstwa skaranie,
Żeś jedząc zgwałcił Boskie przykazanie.
Święty! Święty! i t d.

Ciało nas wtenczas zwiodło 2. przez podejście węża,
Ewa się struła jabłkiem 2. i Adama męża:
My strute ciało, rodząc się bierzemy,
Znamy grzech wszyscy, nie wszyscy wierzemy.
Święty! Święty! i t d.

Wszyscy ludzie otruci 2. w rodzicach jak w głowie,
Jedna zdrowa niteczka, 2. skryła w tej osnowie:
Cały kłęb ciała Adam zaprzepaścił,
Lecz Bóg Maryją wprzód zdrowiem namaścił.
Święty! Święty! i t d.

Ewa nas na śmierć rodzi 2. pożądliwym brzuchem,
Jecz Maryja odrodzi 2. chrztem świętym i Duchem:
Bóg ją za matkę wziął Anielską mową,
Z niej w nasze ciało oblókł się Bóg słowo.
Święty! Święty! i t d.

Dług człowieka tak ciężki 2. którego wypłacić
Nie można, choćby przyszło 2. wszystkich ludzi stracić;
Bo nikt czci równej Bogu dać nic może,
Jedyne tylko w ciele słowo Boże.
Święty! Święty! i t d.

Otóż nasz dług wypłacił 2. wschód słońca zaranny,
Gdy Syn Boży zrodził się 2. człowiekiem już z Panny:
Ukrył majestat, przyjął postać sługi,
Po pracach podjął śmierć za nasze długi.
Święty! Święty! i t d.

Trzydzieści lat ten Pasterz 2. i trzy z wami bawił,
W Piotrze kościół, w kościele 2. serce swe zostawił:
Siedm źródeł łaski znakami przeplata,
Przyrzekł, ja z wami do skończenia świata.
Święty! Święty! i t d.

Ułomność nasza grzechy, 2. natura otruta,
Choć dla niej jest lekarstwem 2. prawdziwa pokuta:
Atoli ciężko psu odwyknąć jatek,
Mając już w smaku grzechowy zadatek.
Święty! Święty! i t d.
 
Waszą ciężkość sam Jezus 2. łaską swą zwycięża,
Macie w krzyżu, w ołtarzu, 2. w postach trzy oręża:
Bo w cierpliwości jest wasze zbawienie,
Bez posłuszeństwa pewne potępienie.
Święty! Święty! i t d.

Boskie prawo jest wieczne 2. jego przeznaczenie,
By go ludzie pilnując 2. mogli mieć zbawienie:
W pełnieniu prawa by tego nie psować,
Co w duszach, w ciałach, Bóg raczył zbudować.
Święty! Święty! i t d.

Jak słońce wszystkie rzeczy 2. ściga promieniami,
Tak Chrystus w Sakramencie 2. rządzi serc myślami:
Niepsując słońce szkła rzecz w ogień zmienia,
Silniejsze słowo Boskie z chlebów cienia.
Święty! Święty! i t d.

Dla tegoż my wierzymy 2. że Bóg nas przemieni,
Łaską swą zatajoną 2. w Sakramentów cieni:
Bydło co widzi wraz z człowiekiem bierze,
Im Bóg karmiciel, nam zbawiciel w wierze.
Święty! Święty! i t d.

Alfa początek czworgran 2. koniec krąg Omega;
Od wschodu do zachodu 2. chleb Anielski biega:
Słowo tam zmienia ziarno nie robotę,
Chrystus na pokarm daje swą istotę.
Święty! Święty! i t d.

Alfa, Omega Chrystus 2. rzekł człowiek Bóg słowo,
Jam jest początek, koniec, 2. z ziarka czytaj głowo:
Kończy Omega Paschę na opłatku,
Wszczyna królestwo swe w kwasu zadatku.
Święty! Święty! i t d.

Jedno serce Chrystusa 2. dziatkom piersi daje,
Alfą wschodnim, zachodnim 2. Omegą się staje:
Piotr jedna głowa, dwóch oczu używa,
Lud dwu obrządków, do Chrystusa wzywa.
Święty! Święty! i t d.

Święta jedności w Trójcy 2. Boskim oceanie,
W jedną owczarnią zgromadź 2. twych owiec zebranie:
Niech jeden Pasterz wszystkim światem włada,
Wszelka mu trzoda Amen odpowiada.
Święty! Święty! i t d.



Pieśni za Umarłych.


PIEŚŃ I.
Rozmowa z umarłymi.



\relative c' {
   \clef tenor
   \key f \major

   \autoBeamOff

   \stemDown c4 a8 c bes a r4 | c4 a8 c bes a r4 | \break
   a8 c bes a a4 \stemUp g | \stemDown bes g8 bes a g r4 | \break
   bes4 \stemUp g8 \stemDown bes a g r4 | \stemUp g8 \stemDown bes \stemUp a g g4 f \bar "." \break
   \stemDown bes8 bes bes[ a] c4 bes | d8 d d[ c] es4 d |
   es8.[ d16] c8 bes a[ c] bes4 | es8.[ d16] c8 bes a[ c] bes4 | \break
   \stemUp g8 a \stemDown bes a bes[ d c es] d8 c16[ bes] a8 bes16[ c] bes2 \bar "|."

}
\addlyrics { \small {
Za -- trzy -- maj -- cie się! roz -- py -- taj -- cie się,
Czy -- jeż ję -- czą pro -- chy?
O Sy -- ny, cór -- ki! co te pa -- gór -- ki,
Co szep -- cą te lo -- chy?
Po -- mi -- nę -- li nas, za -- po -- mnie -- li wczas,
Któ -- rych ko -- cha -- li, jak -- by nie zna -- li,
I nie rze -- kli nam: wie -- czny po -- kój wam.
} }


Zatrzymajcie się! rozpytajcie się,
Czyjeż jęczą prochy?
O Syny, córki! co te pagórki,
Co szepcą te lochy?
Pominęli nas, zapomnieli wczas,
Których kochali, jakby nie znali,
I nie rzekli nam: wieczny pokój wam.

Czyjeż to groby, jakie osoby
W tych jamach dziedziczą?
OgryzŁe głowy, gnatów połowy
Skarb robactwa liczą?
Czyż nas nie znacie, siostro i bracie,
Śpimy głęboko, już nasze oko
Nie ogląda was, chyba w sądny czas.

Odezwijcie się, upomnijcie się,
Smutne z kostek jatki!
Nie zna was cudzy, krewni ni słudzy,
Nie znają też dziatki.

Zgasło nam słońce, nie masz obrońcę,
Zginęła sława, my śmierci strawa,
Dopiero znamy wieczności bramy.

Gdzież budowniczy, co kostki liczy,
Wzrost mierzył, duch ważył?
Gdzież jest ta siła, która w was była?
Któż ciało obnażył?
Ulepki z błota, co za ślepota!
W Bogu żyjecie, czyż wy nie wiecie,
Że w dzwonu dźwięku, zrzuci was z ręku.







  1. Przypis własny Wikiźródeł Por. Ps 24 (23), 7.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Łuk z taktu 3. przedłużono na takt 4.





Znak domeny publicznej
Tekst lub tłumaczenie polskie jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do niego wygasły (expired copyright).