Jurek i Wacio

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Jurek i Wacio
Podtytuł Komedyjka w 1-ym akcie
Pochodzenie Księgozbiorek Dziecięcy Nr 46
Wydawca „Nowe Wydawnictwo”
Data wyd. 1929
Druk Zakłady Graficzne „Zjednoczeni Drukarze“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

KSIĘGOZBIOREK DZIECIĘCY.
E. KOROTYŃSKA.
JUREK
i
WACIO.
Komedyjka w 1-ym akcie.
NAKŁADEM „NOWEGO WYDAWNICTWA“
WARSZAWA UL. SIENNA 3.
Zakłady Graficzne „Zjednoczeni Drukarze“
Warszawa, ul. Elektoralna 15.






OSOBY.

Jurek 
 lat 12.
Wacio 
 lat 14.
Krysia 
 lat 15.
Elżunia 
 lat 13.

Matka — dziewczynka lat 13—15 w długiej sukni


Rzecz dzieje się w miasteczku. Umeblowanie pokoju dostatnie. Stół, krzesełka, szafa, może być szezlong lub łóżko.


SCENA I.

Pokój, przy stole siedzi dwóch chłopców nad książkami. Jeden zabiera się do pisania, drugi zwija z papieru jakby papierosy i udaje, że pali.

Wacio (trzymając w ręku skręcony papier).

Co za idjotyzm! Dlatego, że nie mam lat 16-u, palić nie mogę!.. Alboż Szymek, syn naszego kucharza, ma więcej lat odemnie?.. A pali po dniach całych, a może i nocach!.. (Przedrzeźnia swego nauczyciela) Pan Wacław zawcześnie bierze się do papierosów... Miałem lat 21, jak zacząłem palić... (naturalnym głosem) Cha, cha, cha! taki niedołęga!.. I cóż to dziwnego, że w 21-ym roku dopiero wziął się do palenia?.. on się spóźnia ze wszystkiem... Umrzeć nawet się spóźni!.. Cha, cha, cha!..
Cóż, że nie mam lat 16-u? ale rozum mam dorosłego człowieka... ale doświadczenie!.. Wiem, jak się ukłonić elegancko, jak gości zabawiać... jak pięknie się ubrać!..
A ten ciągle (przedrzeźnia) Pan Wacio za młody na to lub na tamto... Pan Wacław nie ma jeszcze wąsów!.. (naturalnym głosem) Wąsy nie znaczą nic!.. Można mieć sto lat i nie mieć wąsów!.. Naprzykład — aktorzy!..

Jurek (z nad książki).

Wiesz co, Waciu, słyszałem, że aktorzy, to są kobiety poprzebierane za mężczyzn i dlatego nie mają wąsów...


Wacio.

Nie wierz tym bredniom! To są mężczyzni, i jacy jeszcze! — tylko od urodzenia już nie mają wąsów!..

Jurek.

Taak? — To dziwne!..

Wacio.

Cóż dziwnego?.. Wąsy nie są koniecznie potrzebne!.. Obejść się bez nich można!.. To nie język lub ucho!.. Ale źle bez wąsów! Gdybym miał długie, łokciowe wąsiska i brodę po pas — paliłbym sto papierosów na dzień... a tak... ani jednego mi nie wolno!.. Jakżem nieszczęśliwy!..

Jurek.

Przykre to, aleć to jeszcze nie rozpaczliwe... wyrośniesz, utyjesz, powiesz, że masz już lat 16 i tatuś da ci swą fajkę!...

Wacio.

Ja chyba fajki nie będę palił... to za ordynarnie... będę sobie puszczał dymek z papierosów... Ach, kiedyż ja nareszcie urosnę?!..

Jurek.

Za dwa lata będziesz miał lat 16... ze mną gorzej... czekać muszę całe cztery lata na papierosy!..

Wacio (z powagą).

Jak tylko zacznę palić, podzielę się i z tobą tym przysmakiem... Nie martw się...

Krysia (wchodząc).

Kto? o co? czego? poco się martwi?..

Wacio.

Jurek..


Krysia.

O cóż to pan Jerzy się martwi?

Jurek.

Pan Jerzy martwi się o papierosy...

Wacio.

Że palić ich jeszcze nie może...

Krysia.

Naturalnie, że nie może... Za mały jeszcze, szkodziłyby mu napewno... Wacio starszy, a nie wypada mu jeszcze palić.

Wacio.

Nie wypada! nie wypada! Patrzcie ją! i ona, tak jak nasz nauczyciel używa tego obrzydliwego wyrażenia!.. Nie wtrącajcie się do mnie!.. Ja nie wścibiam swego nosa do dziewcząt, nie wołam, że Krysi, piętnastoletniej panience me wypada bawić się lalką... bo i co mnie to obchodzi?!..

Krysia.

Ale jakbym ja albo Elżunia włożyła suknię z trenem, tobyś się uśmiał napewno!

Wacio.

Co ma tren do papierosów? Wreszcie kładźcie suknie z trenem, noście na głowie peruki... ale wzamian za to dajcie mi palić papierosy!..

Jurek.

Ach, gdybyś ty urósł prędko i utył? Nie czekanoby i 16-u lat... mógłbyś palić papierosy i mnie dać pokryjomu...

Krysia.

Jurku! czyżbyś bez pozwolenia tatusia palił te obrzydliwe papierosiska?..


Jurek.

A cóżto tatusiowi zaszkodzi?

Krysia.

Nie myślałam, żeś taki!

(Wchodzi Elżunia)


SCENA II.
Ciż sami. Elżunia.
Elżunia.

Cieszcie się, cieszcie! pojutrze imieniny u wujostwa... Wujenka przyjdzie po nas... Ma być przedstawienie, zabawa dziecięca i uczta dla dzieci i młodzieży...

Wacio.

Naturalnie, mnie i Jurka zaliczą do dzieci!.. Tamci palić będą papierosy, grać w winta, a nam dadzą warcaby i loteryjkę... Ach, czemuż nie jestem dużym?..

Elżunia.

Będziesz jeszcze dużym... nacieszysz się i papierosami i wintem... Nie martw się, braciszku!.. (do Krysi) Chodźmy, odświeżymy nasze białe sukienki na tę zabawę... A wy, chłopcy, pamiętajcie o lekcjach na jutro...

(Wychodzą)


Wacio.

Wolałbym tam nie iść... będę patrzał, jak inni palą, a ja, jak dzieciak siedzieć będę przy loteryjce!..

Jurek.

Jest na to sposób, żeby należeć do starszych...


Wacio

Jaki?

Jurek.

Powiedz, że masz już lat szesnaście! Przecież u wujostwa będziemy po raz pierwszy od ich przyjazdu zzagranicy... Nikt nas tam nie zna, znajomi ich są dla nas obcy... Przyłącz się do starszych i koniec!

Wacio.

Tak, przyłącz się do starszych, jak się jest tak małego wzrostu, że się na lat dziesięć wygląda! Dobrze ci to mówić, jak jesteś nad lata swoje wysoki... Ho, ho! gdybym był wysokim, nie pytałbym się, co mam robić!... Uwierzyłby mi każdy, że mam lat szesnaście... Ale, jak się jest takim karłem, takim liliputem, to nic zrobić nie można!..


Jurek.

Przesadzasz! nie jesteś wcale karłem! wzrost masz średni, będziesz taki jak tatuś...

Wacio.

Wielka mi pociecha, że będę taki, jak tatuś... Ja chcę być teraz takim, jak tatuś! Chcę mieć wzrost dorosłego człowieka!..

Jurek.

Chcę, chcesz, chcemy, chcą... Chęci za uczynek nie starczą... Namyśl się, co masz zrobić, abyś poważniej wyglądał i będzie dobrze... Ja także przy tem coś zyskam...

Wacio.

A cóż ja wymyślę? Ty radź!

Jurek.

Jam młodszy od ciebie!


Wacio.

Ale masz nieraz świetne pomysły!..

Jurek.

Czasem mi się uda, co wymyślić, ale tym razem ciężko mi to przychodzi... (Nachyla się nad książką i czyta, naraz wskakuje z krzesła i woła:)
Wiem, wiem, co zrobisz! Wszak są ludzie dorośli niżsi od ciebie,.. tuszę tylko mają okazalszą... Np. pan Jasiński... niziutki człowieczek, ale jak beczułka gruby... A przecież ma lat ze czterdzieści!.. Wypchaj się czem pod bluzką, a wyglądać będziesz na dorosłego człowieka... Wąsów ci brak, ale przecie nie będziesz udawał dwudziestoletniego młodzieńca... powiesz, że masz lat szesnaście, i że palisz od roku papierosy... Zobaczysz, że ci się to uda...


Wacio.

Świetny pomysł! Tylko, czy przypadkiem tatuś czy mamusia z nami na tę zabawę nie wyruszą?.. Jak myślisz?..

Jurek.

Napewno nie pójdą... Tatuś ma dyżur w biurze, a mamusia idzie do babci... Babcia zaziębiła się i leży chora...

Wacio.

Więc dobrze! Sprobuję tego sposobu natychmiastowego utycia... Napakuję jakich kłaków pod bluzkę i będzie!.. A to sobie użyję! Tobie, Jurku, za dobrą radę od każdego papierosa zostawię odrobinę do palenia!...

Jurek.

Dziękuję ci za obietnicę... Pójdę szukać waty lub czegoś do wypakowania twojej figury... Ty mi za to zrób arytmetyczne zadanie... (Wychodzi)

SCENA III.
Jurek, Wacio, potem Krysia, Elżunia i Matka.
Jurek.

Wyśmienicie! wspaniale! Ach, jak ty kapitalnie wyglądasz! Nie szesnaście, ale dwadzieścia lat dałbym tobie, Waciu!

Wacio (w wypchanej z przodu bluzce, gruby, pękaty, wygląda jak beczułka. Głowa przy tuszy ma wygląd makówki. Kołnierzyk biały sztywny i mankiety, jak u dorosłego. Wogóle wygląd komiczny. Stoi przed lustrem i przygląda się sobie z zachwytem.)

Niechże kto powie, że wyglądam na dziecko! Jestem dorosły, dorosły człowiek (Biega z radości po pokoju, aż z pod bluzki wylatują kawałki szmat i waty)


Jurek.

Biegać nie będziesz mógł, Waciu, bo wylecą ci kłaki i podstęp wyjdzie na jaw... Musisz być poważnym, jak przystoi takiemu poważnemu jegomościowi!..
(Pomaga mu zbierać szmaty i napycha niemi figurę Wacia.)

Wacio (stojąc przed lustrem).

Usłucham twej rady, Jurku, bo i cóżby mnie za wstyd spotkał!

(Wchodzi Krysia i Elżunia i stają osłupiałe na widok Wacia.)


Krysia.

Co on z sobą zrobił, co zrobił? Waciu, opamiętaj się, szaleńcze! A toć niemożliwe z siebie robić karykaturę! Wyrzucaj podwatowania bluzki i dość tej maskarady! Za godzinę jedziemy do wujenki, a ty się bawisz...

Wacio.

Wcale się nie bawię... tak jadę!..

Elżunia.

Co? tak jedziesz? Któżby z tobą tam się pokazał? Ośmieszyłbyś i siebie i nas! I poco? poco to wszystko?

Jurek.

Żeby módz powiedzieć, że ma lat szesnaście i może palić papierosy!..

Krysia.

To ci pomysł! Przecie każdy pozna, że to sztuczne! Ach, Waciu, Waciu! jakiś ty jeszcze niemądry! (Podchodzi i chce zdjąć z niego bluzkę, Wacio i Jurek nie pozwalaja. Hałasy i krzyki sprowadzają matkę.)

Matka (wchodząc).

Co to za krzyki? co wyprawiacie? Puść go, Krysiu!

Krysia.

Ależ, mamusiu, on chce jechać wywatowany!

Matka (do Wacia).

Czy masz dreszcze, Wacusiu? możeś przeziąbł?

Wacio.

O, nie, mamusiu, tylko...

Elżunia.

Chce wyglądać na lat szesnaście, żeby palić papierosy u wujenki...


Matka.

Tak wciąż myślisz o tych papierosach?..

Wacio.

Oddałbym za nie wszystko...

Krysia.

Nawet kucyka?

Wacio.

Nawet kucyka...

Matka (z uśmiechem).

Spytam się tatusia może ci i bez watowania się pozwoli... Ale, żebyś nie pożałował...

Wacio (rzuca się matce na szyję).

Ach, mamusiu, ukochana, droga!


Matka.

No, no, dosyć! Zaraz wrócę... (Wychodzi)

Wacio.

Gdybyto tatuś pozwolił!

Matka (wchodzi).

Masz, Waciu, paczkę papierosów, wypal je u wujenki. Tatuś ci daje na próbę...

Wacio.

Ach, dziękuję ci, mamusiu, dziękuję!

(Matka wychodzi z dziewczynkami, zostaje Wacio i Jurek.)


Wacio.

A gdybyśmy tak teraz wypalili?..


Jurek.

Wypal papierosa... ale mnie też daj połówkę... Inaczej powiem tatusiowi, żeś palił przed wyjazdem...

Wacio.

Skarżypyta! Nie bój się, dam ci sprobować...

(wyciąga papierosa i pali)


Jurek.

Dajże mi! już wypaliłeś połowę! Bo powiem...

Wacio (bierze drugi papieros, wypala do połowy i daje Jurkowi).

Masz, masz! ale co to takiego? tak mi się głowa kręci... ach! niedobrze mi... niedobrze! (Osuwa się na krzesło, które wywraca się z nim na podłogę. Na hałas wbiegają siostry i matka. Krysia i Elżunia ubrane do drogi, w kapeluszach, z parasolkami)

Krysia.

Waciu! co tobie? A co za dym od papierosów! Toś ty palił?..

Matka.

Dobrze, że nie u wujenki ta katastrofa... Wiedzieliśmy, że tak będzie i dlatego nie pozwoliliśmy ci palić... A ty, Jurku, paliłeś?

Jurek.

Chciałem, mamusiu, ale teraz już nie chcę, będę czekał do lat 20-u... (oddaje połowę papierosa)


Wacio (jęczy).

Ot i mój wyjazd zmarnowany, a wszystko przez te papierosy! (Kładzie się na łóżku, dzieci żegnają się z nim i wychodzą.)

KONIEC.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.