Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych/Przypiski

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Niemojewski
Tytuł Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych
Podtytuł Z 112 wizerunkami i rysunkami
Wydawca Wydawnictwo „Myśli Niepodległej“
Data wyd. 1909
Druk L. Biliński i W. Maślankiewicz
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
III.
PRZYPISKI.



 295
 347
 360
Poprawki 
 374
1. PSYCHOLOGJA NOWYCH POKOLEŃ.

Str. 2. „Tegoż czasu Malcherową, mieszczkę krakowską, białogłowę w lat ośmdziesiąt, o żydowską wiarę spalono na rynku w Krakowie, NA CO PATRZYŁEM. Zebrał był do dworu swego ks. Gamrat, biskup krakowski, kanoniki wszytkie i kolegjaty ku wysłuchaniu jej wyznania wiary” etc., p. „Dzieje w Koronie Polskiej” Łukasza Górnickiego w „Dziełach wszystkich“, pierwsze wydanie zbiorowe, przygotowane do druku przez Rafaela Loewenfelda, ze wstępem i słowniczkiem archaizmów Piotra Chmielowskiego, Warszawa 1886, nakł. S. Lewentala, 3 tomy, w tomie 3-cim, na str. 150 etc. „Była ona szlachcianką z rodu Zalasowskich, siostrą Jana, rajcy tarnowskiego, którego wyrok sądu królewskiego mieni „nobilis”, siostrą Urszuli Kromerowej w N. Sączu i Katarzyny Rimerowej, mieszczki krakowskiej (N. Sącz Archiw. 5 str. 144)”, p. Szczęsnego Morawskiego „Arjanie polscy”, Lwów 1906, nakł. autora, str. XXI, 564, na str. 12. Charakterystyczne dla poglądów epoki: Czechowicz r. 1573 obala „wywody dwojczaków, co wywodzą, że się Syn Boży urodził na niebie bez matki a na ziemi bez ojca” (tamże str. 94). „Socyna zasady wedle katechizmu, wnet po jego śmierci wydanego, były... Chrystus człowiek, obdarzon jest boską mocą celem zbawienia ludzkości, a w nagrodę posłuszeństwa swego wniesion do boskości... Śmierć Chrystusa nie jest przejednaniem Boga, lecz zapieczętowaniem nauki wygłaszanej“ (tamże str. 122). Faust Socyn umarł 1604 roku a Katechizm Socynjański wydano po polsku w Rakowie 1605 r. Nie mylę się chyba przeto, jeżeli mówię, że Renan jest właściwie ostatnią i najklasyczniejszą konkluzją „jednobożan”.
Str. 3. Ernesta Renana „Żywot Jezusa” ukazał się po polsku w dwóch przekładach i czterech wydaniach szybko po sobie idących, co świadczy o wpływie tego pisarza na umysły w Polsce, przekład mój: Kraków 1904, str. LVIII, 369; wyd. 2-gie przejrzane po podróży na Wschód, Warszawa 1907, str. 380; wyd. 3-cie, popularne, Warszawa 1907, str. 262, z opuszczeniem jedynie przypisków zbyt specjalnych; przekład Antoniego Krasnowolskiego z francuskiego wydania popularnego (skróconego), Warszawa 1907, str. 219. Przytaczam wedle mego wydania drugiego. — Obok Renana zyskał niezmierny rozgłos Dawid Fryderyk Strauss (1808 — 1874) swem dziełem „Das Leben Jesu” (2 wyd. Lipsk 1864, str. XXVI, 633), które wywołało namiętne protesty. Ale niebawem Strauss doszedł w świecie naukowym do wielkiego uznania. Gdy we Francji przeważał wpływ Renana, w Niemczech bardziej Strauss odpowiadał psychice swego pokolenia, które nawet niekiedy było dla mistrza francuskiego niesprawiedliwe. Dr. Ludwik Noack w książce „Die Geschichte Jesu” (Mannheim 1876), biorąc stronę Straussa, posunął się do tego, iż dzieło Renana o Jezusie nazwał pogardliwie „romansem opata z przeoryszą”. Straussowi to głównie za zasługę poczytywano, iż z materjału do żywota Jezusa układał cykle legend. Tendencję jego charakteryzują końcowe zdania: „Krytyk jest przekonany, iż nie popełnił na świętym żadnej zbrodni, jeżeli to wszystko, co Jezusa uczyniło istotą nadludzką, jako zrazu szczerą i może nawet dobroczynną, ale następnie szkodliwą a dziś wprost zgubną iluzję usuwa, odtwarzając wedle możności Jezusa historycznego w jego prostych (schlichten) ludzkich rysach” (str. 627). Zdaje mu się, iż umie odróżniać „prawdziwe” słowa Jezusa od „nieprawdziwych” (str. 623), że całkiem jest „prawdopodobne”, iż ojciec Jezusa był cieślą (str. 191); mniema, że może Jezus urodził się w Nazarecie, gdyż „każdy wiedział”, że to była jego ojczyzna, natomiast pielgrzymka do Betleemu W CZASIE CIĄŻY Marji jest nieprawdopodobna etc. (str. 333 — 340) a twierdzenia te powtarza jeszcze w swej pracy „Der alte und neue Glaube” (polski przekład I. Moszczeńskiej „Stara i nowa wiara”, Warszawa 1907, str. 203). Dziś jednak namiętny zapał dla rozpoznawcy i klasyfikatora legend o Jezusie znacznie osłabł a ma on jeszcze wielbicieli tam, gdzie działa na umysły jako pedagog społeczny. Houston Steward Chamberlain w „Die Grundlagen des neunzehnten Jahrhunderts” (VII wyd. Monachjum 1907) w tomie pierwszym na str. 227 w dopisku powiada o nim: „Że Strauss nigdy pojęcia nie miał, co to jest mitologją a co wynika z jego mięszania mitów ludowych z mitami przez poezję wytworzonemi i legendami, to jest kwestją inna. Czasy przyszłe nie będą w ogóle mogły zrozumieć skutku (den Erfolg) owych czczych, choć uczonych, lecz bystrzejszej wnikliwości i tchnienia twórczego pozbawionych płodów, jak owe Straussa... Mitologiczne jego stanowisko jest dziś tak martwe, że niepodobna bez ziewania wodzić oczu po kartach pracy tego uczciwego człowieka”. Ale przyznaję jednak Straussowi i Renanowi, iż wywarli bardzo zbawienny wpływ na umysły swego pokolenia. Rudolf Seydel w „Die Buddha-Legende und das Leben Jesu nach den Evangelien“ (2 wyd. Weimar 1897) na str. 4 pisze, iż Strauss całkiem błędnie wiązał Nowy Testament ze Starym. Jeżeli chodzi o tak ważne epizody, powiada, jak narodzenie z Dziewicy, ofiarowanie Dzieciątka w świątyni, kuszenie etc. Stary Testament zupełnie zawodzi a szukać trzeba analogji w różnych mitach pogańskich, zwłaszcza zaś w buddyjskich.
Str. 4. W sprawie Nazaretu, Nazarejczyka, Nezerijeh, zerijeh, p. „Der vorchristliche Jesus, nebst weiteren Vorstudien zur Entstehungsgeschichte des Urchristenthums”, William Benjamin Smith, mit einem Vorworte von Paul Wilhelm Schmiedel, Giessen 1906, Alfred Töpelmann, str. XVIII, 243, w szczególności rozdział II-gi o znaczeniu przydomka „Nazorejczyk”, str. 42 — 70. — Co do „imaginacji” Marji Magdaleny p. Renana „Les Apôtres”, Paryż 1903, Calman-Levy, str. LXIV, 388, na str. 7: „il est certain... que... Marie de Magdala joue seule un rôle... car elle porta, ce jour-là, pendant une heure tout le travail de la foi de l’avenir”. — „Chodząc dokoła Jeziora Genezaretańskiego jak autor POTOPU dokoła Jasnej Góry”: wiadomo, że źródła urzędowe szwedzkie, przed kilku laty opublikowane, całkiem inaczej przedstawiają obronę Częstochowy, niż Kordecki w swej „Gigantomachji“ i snujący dalej legendę Henryk Sienkiewicz, p. Th. Westrin „Częstochowa Kloster Belägring af Karl X Gustaw 1655”, Stockholm 1905, str. 24. in 8°, z 2 rycinami w tekście i podobizną autografu Aug. Kordeckiego. List tegoż, znaleziony przez Westrina, różni się znaczenie od listów do szwedzkiego Feldmarszałka Müllera von der Lühnen, pomieszczonych w „Nova Gigantomachia przez Szwedów i innych kacerzy podjęta przeciw świętemu obrazowi Bogarodzicy przez św. Łukasza malowanemu” etc. Wedle Kordeckiego siły pod Częstochową wynosiły 9000 żołnierza, wedle Westrina tylko 1100. Wedle pierwszego Szwedzi koniecznie chcieli zdobyć Częstochowę, wedle drugiego król szwedzki wydał feldmarszałko  wi rozkaz cofnięcia wojsk z pod klasztoru, aby „katolickiego” narodu nie drażnić. Listy Kordeckiego w „Gigantomachji” są dufne, gdy list przez Westrina odnaleziony od tych zaczyna się słów: „Dostojnoćć wasza zechce przyjąć do wiadomości, że naszem powołaniem religijnem nie jest obiór królów, ale szanowanie już obranych przez stany. A ponieważ całe Królestwo posłuszne jest Najjaśniejszemu Królowi Szwecji i uznało Go za swego pana, przeto i my wraz ze świętem miejscem, które dotąd było w opiece i poszanowaniu Królów Polskich, pokornie poddajemy się Jego Królewskiej Mości Panu Szwecji”. Nowodworski w „Przeglądzie Historycznym“ (t. I, zeszyt 1) sądzi, iż Kordecki umyślnie zmienił treść powyższego listu, aby podnieść aureolę klasztoru. Porów. Edwarda Chwalewika „Ksiądz Aug. Kordecki w świetle ostatnich badań”, „Ludzkość” N 147 z d. 13 grudnia 1906 r. — „Ślad ręki Jezusowej”: w Jerozolimie na VIA DOLOROSA od XV-go wieku ukazują piątą stację około „domu bogacza”, ładnej budowli średniowiecznej, zaś w ścianę domu po lewej wmurowano kamień rzekomo z śladem ręki Jezusa. Kamień, zawierający podobne ślady rąk i stóp, jest rzeczywiście bardzo miękki, sam widziałem, jak go rżnięto zwykłą piłą, twardnieje jednak na powietrzu po wydobyciu z ziemi, więc może służyć za budulec. Na stacji dziewiątej Jezus miał drugi raz upaść pod brzemieniem krzyża, aczkolwiek już od piątej stacji niósł krzyż Szymon Cyrenejczyk. Archeologia chrześcijańska, o której pisałem w rozprawce „Jerozolima”, pomieszczonej w N 11 i 12 „Myśli Niepodległej”, jest „jedną z najdziwniejszych archeologji, jaką znały dzieje. Rzeczoznawcą jej jest wiara a celem — ukojenie tęsknot mistycznych... Tęsknoty te były szczere, gorące, namiętne i trzeba je było ukoić. Więc przy odbudowie Jerozolimy pomyślano o tem. Znalazł się otwór w ziemi, gdzie krzyż stał. Znalazły się ślady stóp w miejscu, skąd Jezus wzniósł się w niebo. A kiedy nastał Wiek Relikwji, znalazło się w Rzymie nawet nieco sprzętów domowych, w Turynie znalazła się cała szata a w niezmiernej ilości kościołów, zamków, pałaców, skarbców,, nawet domowych ołtarzyków, nawet noszonych na piersiach medaljonów, znalazło się tyle drzazg z krzyża, że wedle przypuszczalnych obliczeń na utworzenie jednego słupca męki musiałyby paść wszystkie cedry Libanu”.
Str. 7. Karol Franciszek Dupuis (1742 — 1809) był od r. 1788 członkiem francuskiej akademji inskrypcji i sztuk pięknych, następnie członkiem konwencji, sekretarzem zgromadzenia narodowego, wreszcie członkiem instytutu. W r. 1794 wydał „Origine de tous les cultes, ou la religion universelle”, 3 tomy in 4° i atlas (1-szy t. XVI, 556; 2-gi t. 302 i 304; 3-ci t. IV, 367 i 358, 4-ty t. 23 plansze i „Table generale” IV, 104), oraz w 12 tomach i 8°. W r. 1798 wydał skrót tej pracy „Abrégé de l’Origine de tous les cultes” w jednym tomie, str. XLIV, 438. W szeregu innych prac ważne zajmuje miejsce „Mémoire explicatif du Zodiaque chronologique et mitologique”, Paryż 1806, in 4°, str. 149, z miedziorytem Zodjaku. Prócz tego drukował „Dissertation sur le zodiaque de Denderah” (1806), „Mémoires sur les Pélasges” (w „Recueil de l'Institut, 1798), „Mémoire sur le Phénix” (w „Mémoires de l’Académie”), „Lettres sur l’origine astronomique de l’idolâtrie et de la fable” (in 4°), „Lettres sur Janus” (in 4U). Dupuis wywarł wielki wpływ na umysły swego wieku. Reakcja, która zalała Europę po upadku Napoleona i zwycięstwie Świętego Przymierza a która szczególniej tępiła wszelkie ślady wolnej myśli, stała się powodem, że świat właściwie o nim zapomniał. Sięgano nawet do iście małpich przedrzeżniań wielkiego badacza. W roku 1827 ksiądz Pérès, z zakonu Oratorjanów, wydał, naturalnie anonimowo, maluchną broszurkę „Comme quoi Napoléon n’a jamais existé, grand erratum, source d’un nombre infini d’errata à noter dans l’histoire du XIX-e siècle, Paris, 1827”, później wielokrotnie z jego nazwiskiem już przedrukowywaną. Ksiądz Peres starał się ośmieszyć rzekomą metodę Dupuis (p. roz. TEORJA POJĘĆ SZCZĄTKOWYCH, str. 260). Toteż warto przeczytać, co o tem mówi jeden z uczonych współczesnych a mianowicie profesor uniwersytetu w Karlsruhe dr. Artur Drews w swem studjum „Die Petruslegende”, pomieszczonem w dwóch czerwcowych zeszytach (1909) dwutygodnika „Das freie Wort” (N 5 i 6). W N 6 na str. 220 czytamy: „Na najbardziej uderzającą z tych paralel zwrócił był już uwagę stary Dupuis, którego dzieło „De l'Origine de tous les cultes” wykazuje tak bystrą spostrzegawczość autora w zakresie mitycznych pierwiastków Biblji, iż nigdy się dość nie zaleci czytania dzieł jego naszej „historycznej“ teologji, pogrążonej w naiwnej wierze w historyczność opowiastek Nowego Testamentu“.

Wiz. 112. Drzewo genealogiczne alfabetów.
Str. 8. „Odczytali starożytne pomniki najróżnorodniejszem pismem pisane“: jest rzeczą interesującą rozwojowca, że wszystkie pisma alfabetowe są ze sobą spokrewnione, jak wykazuje drzewo genealogiczne, które tu pozwalam sobie przedstawić (Wiz. 112). Rysowałem je na podstawie pracy prof. Ignacego Radlińskiego „Abecadło“, pomieszczonej w Wielkiej Encyklopedji Ilustrowanej. Sądzę, że graficzne przedstawienie rzeczy pomaga orjentacji. Hieroglify babilońskie zrodziły pismo klinowe a kliny pismo Persów, które zeszło ze świata bezpotomnie, gdy hieroglify egipskie dały bardzo liczne potomstwo a i nasze pismo polskie od nich pochodzi.

Str. 9. Kozobóg Chnum lepi z gliny nietylko człowieka, jak żydowski Jahwe, ale także bogów. Bogini Żaba przez przytknięcie krzyżyka (krzyżyka z uszkiem) do nosa człowieka udziela mu „tchu żywota“. — Wiz. 3. Egipski Tout jako święta małpa (pawjan) i święty ibis, w pośrodku święty chrząszcz, czyli Skarabeusz, ze zbiorów własnych. Ponieważ jednak nic łatwiejszego, jak o falsyfikaty, przeto zaznaczam, iż przedmioty te nabyłem w Muzeum Kairskiem, pozostającem pod zarządem sławnego egiptologa Maspero. W epoce, kiedy Touta przyoblekano w postać takich figurek, był on już naturalnie abstrakcją, utworzoną z małpy, ibisa i człowieka.
Str. 10. „Stawszy się całkiem człowiekiem, ma tylko u boku Baranka jako swój symbol“: porów. Wiz. 1, 10 i 13. — Wiz. 4. Apis z tarczą słoneczną i rogami księżycowemi na łbie, z Riehma „Handwoerterbuch des biblischen Alterthums”, wyd. z r. 1898, w t. I, str. 825. — Co do legendy Mojżeszowej p. „Astralmythen der Hebraeer, Babylonier und Aegypter, religionsgeschichtliche Untersuchungen von Eduard Stucken, V. Theil, Mose“, Lipsk 1907, str. 431 — 657. Motyw plecionki z sitowia, puszczonej z dzieciątkiem na wodę, uderzenie w skałę, z której tryska woda etc., powtarza się w mitach bardzo wielu narodów. Kwestją „rogów” Mojżesza sprawia wciąż jeszcze dużo trudności badaczom-teologom. Polski tłomacz ksiąg Mojżeszowych Cylkow w t. II, na str. 170 w przypisku do wersetu 29 pisze: „Vulgata błędnie CORNUTA, stąd rogi na przedstawiających Mojżesza obrazach”. Dr. Alfred Jeremias w „Das Alte Testament im Lichte des Alten Orients”, Lipsk 1906, 2-gie wyd., str. XVI, 624, na str. 381 powiada: „Tłomacz Wulgaty Hieronim chyba wiedział, że ROGI są na Starożytnym Wschodzie symbolem bóstw”. Ale widzimy je także na głowach władców, wyniesionych do godności bogów. W kwestji rogów boga burzy Ramman p. „Die Keilinschriften und das Alte Testament”, Eberhard Schrader, 3 Aufl., neubearb., mit Ausdehnung auf die Apokryphen, Pseudoepigraphen und das Neue Testament: Geschichte u. Geographie von H. Winckler, Religionu. Sprache von H. Zimmern, Berlin 1903. Sądzę wszelako, że wizerunkowo rzecz się tak tłomaczy, jak to widzimy na płaskorzeźbie córki Ramzesa II (Wiz. 6). Aleksandra Wielkiego przedstawiano także z rogami, p. Lübke-Semrau „Die Kunst des Alterthums”, Esslingen a. N. 1908, str. VII, 458, na str. 294 wiz. 389. Tak samo Kleopatrę i t. p. Już od XIX-ej dynastji władcy egipscy jako ozdobę głowy i symbol swego pochodzenia uważali rogi Amona, porów. „Die Toten und ihre Reiche im Glauben der alten Aegypter”, Alfred Wiedeman, Lipsk 1902, na str. 12. Do jakiego stopnia obce wpływy ciążyły na podaniach żydowskich, świadczą wszystkie mity o Jehowie, Mojżeszu, patryarchach etc., porów. Prof. amsterdamskiego dr. Daniela Völtera „Aegypten und die Bibel, Die Urgeschichte Israels im Lichte der aegyptischen Mythologie”, 4-te wyd. na nowo opracow., Leiden 1909, str. VIII, 134; P. Jensen „Das Gilgamesch-Epos”, H. Winckler „Geschichte Israels”, „Abraham ais Babylonier, Joseph ais Aegypter” etc. i do tego krytyczne uwagi Hermana Gunkel w „Genesis, uebersetzt und erklaert” (Hankommentar zum Allen Testament), Getynga 1902, na str. LXX i dopiski.
Str. 11. Wiz. 5. Egipski bóg Chons, jest bóstwem księżyca. Jezus u Łukasza posiada także ślady pochodzenia księżycowego.
Str. 12. Wiz. 6. Bint-Anta. Tu widzimy rogi w formie tjary królewskiej. Święty wąż nad czołem królewny posiada te same emblematy: tarczę słoneczną ujętą w rogi.
Str. 13. Wiz. 7 i 8. Cheruby babilońskie z dwiema i trzema Parami rogów, pierwszy z Fryd. Delitscha „Babilon i Biblja”, drugi z Riehma „Handw. d. bibl. Alterth”. Robiono również figury z jedną Parą rogów. Wspaniałe okazy Cherubów babilońskich oglądałem w paryskim Luwrze.
Str. 14. Wiz. 9. Babiloński Cherub podobny do postaci Anioła chrześcijańskiego, z Fr. Kaulena „Assyrien u. Babyłonien”, Freiburg im Breisgau 1899, 5-te wyd., str. XIV, 318, na str. 220. — Wiz. 10. Sfinks Barankowy Jezusa, z lampek starochrześcijańskich, z Malverta „Science et religion”, 3-cie wyd., Paryż 1899, str. 330, na str. 76 wiz. 89. — Efod arcykapłana żydowskiego z dwunastoma drogiemi kamieniami i wyrytemi na nich imionami dwunastu pokoleń p. „Dzieje wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom” Józefa Flawjusza, w moim przekładzie, Kraków 1906, str. XXXIX, 575, na str. 369 (V, V, 7). O czci kamieni p. „Cywilizacja pierwotna“, Edward B. Tylor, przekł. Z. A. Kowerskiej, wyd. „Głosu“, w t. I, na str. 135 etc. Kaaba, tamże w t. II, na str. 136.
Str. 15. Wiz. 11. Święta skała w meczecie Omara w Jerozolimie. Porów. Rudolf Kittel „Studien zur hebräischen Archäologie und Religionsgeschichte”, Lipsk 1908, J. C. Hinrichs, str. XII, 242, w szczegół, str. 1 — 85 „Der heilige Fels auf der Moria”. Autor twierdzi, że za czasów Heroda Wielkiego o czci owej skały zapomniano (str. 83), czemu jednak przeczą poniekąd podane przez niego źródła arabskie (str. 31). Jeżeli Omar, zdobywszy Jerozolimę w r. 637, bolał, że znalazł świętą skałę zanieczyszczoną i sam własnoręcznie zabrał się do jej oczyszczenia, i jeżeli, jak świadczy napis w dzisiejszej świątyni, roku 691 wzniesiono dokoła skały meczet, to trudno przypuścić, aby w tradycji nastała jakaś przerwa. Skała stanowi szczyt góry, na której przecież „zamieszkiwał Pan”, jak na Olimpie zamieszkiwał Zeus. Ale tak jak na Synaj do Boga jeden tylko Mojżesz wstępował, tak do Sanctissimum i skały świętej jeden tylko arcykapłan raz do roku. Raczej dzisiejsi żydzi zapomnieli o tym kulcie skały; nie wchodzą nigdy na Haram esz-Szeryf, czyli na dziedziniec okalający meczet Omara, aby przypadkiem nie stąpić na miejsce dawnego Sanctissimum, więc nie pamiętają, by to miejsce oznaczała skała, znajdująca się przecież nie na dziedzińcu, ale we wnętrzu świątyni. Patrz także „Cywilizacja pierwotna”, j. w. t. II, str. 170, o „bóstwie rządzącem górą”.
Str. 17. Bóstwa starożytnego Wschodu jako pojęcia, zdanie Wincklera, p. jego „Himmels- u. Weltenbild der Babylonier”, Lipsk 1903, J. C. Hinrichs, str. 68, na str. 10:,,Es waere voellig falsch, in ihren Goettern nur die Gestirne — Mond Sonne, Planeten u. s. w. — zu erblicken. Die Gottheit ist auch ihnen eine geistige Macht, die sich nur in den einzelnen Theilen der Schoepfung, im Walten der Natur und in allen Erscheinungen der sinnlichen Welt offenbart”. — „Że istniał wcześniej jako Bóg... by mniemanie takie dało się dłużej piętnować jako HYPOTEZĘ”. Gdy nawet tak poważny organ, jak „Revue de l’histoire des religions” (Annales du musée Guimet) o niepospolitem studjum amerykańskiego profesora W. B. Smitha „Der vorchristliche Jesus” w recenzji Eugenjusza Picarda zawyrokował: „Il ne nous est possible de voir dans ses conclusions autre chause que des hypothèses absolument gratuites” (Septembre — Octobre 1908, str. 239), „Nie możemy w jego konkluzjach widzieć nic innego prócz bezzasadnych hypotez”, to profesor Artur Drews z Karlsruhe w swej pracy „Die Christusmythe” (Jena 1909, str. XII. 190), na str. VII pisze wręcz przeciwnie: „Smith hat in seinem Werke „Der vorchristliche Jesus” ein so helles Licht auf eine Anzahl wichtiger Momente bei der Entstehung des Christenthums geworfen und so manche Punkte aufgeklaert, die uns einen tieferen Einblick in den wirklichen Zusammenhang der Ereignisse gestatten, dass wir jetzt anfangen, in dieser Beziehung wirklich klar zu sehen”, „Smith w dziele swem „Jezus przedchrześcijański” rzucił snop tak jasnego światła na szereg ważnych momentów powstania chrześcijaństwa i tyle punktów wyjaśnił, dzięki czemu możemy głębiej wejrzeć w istotny związek zdarzeń, że pod tym względem poczynamy istotnie lepiej rzeczy widzieć”. Wykazuje na str. 132, że się szczególna odgrywa komedja (halb komisches, halb trauriges Schauspiel): „najpierw odbiera się drogą krytyki wszelką wartość ewangieljom jako źródłom do tego stopnia, że dla historycznego Jezusa nic właściwie nie zostaje, i wtedy nagle odrzuca się oręż, którym się wojowało, domagając się od czytelnika, by chwili nie wątpił w ludzką egzystencję Jezusa, przyczem się apeluje do zdrowego rozumu, religijnego uczucia, HISTORYCZNEGO SUMIENIA, ze wzniesionemi oczami hymn piejąc na cześć Jezusa”. Drews kończy powściągliwie: „Man unterdrueckt ein starkes Wort“, „nie chce się tu silnego słowa wygłosić“ — przeciwko tego rodzaju metodzie. — Chrystus wiary i historji, p. Otto Pfleiderer „Das Christusbild des urchristlichen Glaubens”, Berlin 1903, str. 116, na str. 4.
Str. 18. Psychologja rozwojowców. Mówiąc o „psychologji nowych pokoleń, niepodobna pominąć milczeniem poglądów jednego z największych mistrzów owych pokoleń i twórcy teorji ewolucji, wielkiego Karola Darwina, który w swej „Autobiografji” powiada, że dla niego „księgi Starego Testamentu nie mogą być więcej wiarogodne, niż święte księgi Hindusów”, że „ludzie owych czasów byli nieprawdopodobnie ciemni i łatwowierni”, że „nie da się udowodnić, iż ewangielje zostały ułożone współcześnie ze zdarzeniami, które opisują”, i że „gdyby dziś Bóg chciał dać Hindusom objawienie, czyż pozwoliłby je uzgodnić z wiarą w Wisznu, Sziwa etc., jak uzgodniono chrześcijaństwo ze Starym Testamentem?” Także do uwag nad „Psychologją nowych pokoleń”, która bądź co bądź w rozwoju swoim z takiemi trudnościami i przeszkodami walczyła, należy głęboka uwaga duńskiego profesora dr. Alfreda Lehmana. uczyniona nad psychologją pewnego upadłego olbrzyma a mianowicie Babilonu, o którym uczony ten tak pisze w „Aberglauben und Zauberei von den aeltesten Zeiten an bis in die Gegenwart”, przekł. niem. dr. med. Petersena I, 2 wyd., Stuttgart 1908, str. XII, 665, na str. 44, gdzie wykazuje niesłychany rozwój Chaldejczyków, ale mimo to tonęli w magji a przyczyna tego jasna: „Odziedziczyli po przeszłości animistyczny pogląd na świat, który dla ich dalszego rozwoju stał się groźnym, gdyż temu rozwojowi zakreślił granicę. Skoro Chaldejczycy ten pierwotny pogląd na świat konsekwentnie rozwinęli i w systemat zmienili, tem samem uniemożliwili powstanie istotnych nauk przyrodniczych, które badałyby siły przyrody. W zakresie bezpośredniego praktycznego doświadczenia mogli byli wprawdzie dążyć do coraz większej doskonałości technicznej; ale po za tem wszystkiem zjawiska przyrody były dla nich tylko grą kapryśnych demonów. Ponieważ przyjmowali jedynie działanie sił duchowych a żadnych fizycznych, nie mogła była u nich powstać różnica pomiędzy religją a nauką; przeto kult i technika w wielu wypadkach zlały się u nich w jedno”. A zatem właściwie zginęli nie wskutek zewnętrznego naporu, ale wskutek niezdolności do dalszego PSYCHICZNEGO rozwoju.

2. PSYCHOLOGJA TRADYCJI EWANGIELICZNEJ.

Str. 19. Nie jest to tajemnicą dla naszych ludoznawców, że rozsadnikiem różnych „tradycji” z chrześcijaństwem związanych śród naszego gminu była plebanja. Warto pod tym względem przejrzeć roczniki „Wisły”. Przecież przez księdza były pisane słowa kolędy: „koło niej budy słońce świeciło”. Księża są również twórcami naszej „Szopki”. Tymczasem w Palestynie wszystko przedstawia się nieco inaczej, o ile te indywidua, które podają się za „dragomanów”, dla skrócenia sobie drogi innej nie tworzą „tradycji”, jak to uczynił np. mój dragoman, który chciał mi „Pole Pasterzy” pokazać w pobliżu Grobu Racheli po drodze z Jerozolimy do Betleem, gdy w rzeczywistości tradycja chrześcijańska ukazuje je nie po północnej stronie Betleemu, ale wschodniej, za Bet-Sahur. W środku tego „Pola Pastuszków” znajduje się nie kolędowa „buda”, ale GROTA, która jednak dostaje się na języki ludzkie dopiero w czasie wojen krzyżowych. — Tak samo rzecz się ma z betleemską GROTĄ NARODZENIA. Wyobrażano sobie „Stajenkę Betleemską” w kształcie „budowli” i stąd wyrażenie „Szopka”. Tradycja naszej inteligencji a nawet naszych artystów nie jest lepiej poinformowana, skoro przedstawia Heroda w fantastycznym stroju „żydowskim” i z wielką czarną brodą, gdy tymczasem Herod nosił się z „rzymska”, jak nasi królowie „z cudzoziemska”, i właśnie brodę golił, bo nawet jego golibrodę Tryfona podmawiano, by z brzytwą w ręku zamach na jego życie uczynił (Dzieje wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom” Józefa Flawjusza I, XXVII, 5). — Co do kolęd i ich znaczenia dla umysłu nowożytnego odsyłam do pracy Marji Aleksandry Walewskiej (hr. W.) „Etyka kolęd” w N. 99 „Myśli Niepodległej”, str. 685 — 699. — Jerozolimska „Via Dolorosa” zmieniała swój kierunek wraz z niejednokrotną zmianą planu miasta, które przecież po domniemanym okresie żywota Jezusa zostało w roku 70 doszczętnie zburzone. Droga krzyżowa, którą obecnie pokazują, ma najwyżej cztery wieki. — Wedle „tradycji” na miejscu, z którego Jezus uniósł się w niebo, odbiły się jego stopy. Czciciele Jezusa mieli kamień przez pół przepiłować i ślad każdej stopy do osobnej przenieść świątyni. Tak wykładał mi w gimnazjum brodnickiem na lekcji religji ksiądz licencjat Ossowski. Dorósłszy, byłem tam i widziałem. Odbicie jednej stopy znajduje się w meczeciku na Górze Oliwnej, odbicie drugiej stopy w meczecie El-Aksa; pierwsze jest dwa razy większe od drugiego a oba z prawej nogi. — Wielkanocny okrzyk „alleluja” na cześć zmartwychwstającego Jezusa jest właściwie żydowskim okrzykiem na cześć Jahwy „Hallelu Jah”, „Chwalcie Jahwę”.
Str. 20. Góra Tabor, na której wedle tradycji miało nastąpić „Przemienienie Pańskie”, była zamieszkała. Znajdowało się na niej miasto, które nawet Józef Flawjusz ufortyfikował, p. „Dzieje wojny żydowskiej” II, XX, 6. — „On nigdy nie miał Biblji w ręku”: Biblji po polsku nie można dostać w żadnej polskiej księgarni. Polska katolicka zdobyła się w ciągu dziejów swoich na jeden jedyny przekład Wujka, który jej wystarczył na 400 lat (wydanie pierwsze w Krakowie 1599 r.). Inaczej postępowali polscy innowiercy a nawet żydzi. — O poszukiwaniach zabawnych w tablicach chińskich śladu Gwiazdy Betleemskiej przez prof. Wieselera z Getyngi dowiaduję się z dzieła D. F. Straussa „Das Leben Jesu”, 2 wyd., Lipsk 1864, str. 372, o czem Strauss dość żartobliwie wspomina.
Str. 22. Jak jeszcze względnie niedawno nauka traktowała badania biblijne, świadczy wymownie Franciszka Delitscha „Commentar ueber das Buch Jesaia”, 4 wyd., Lipsk 1889, na str. 125: „Czy trzykrotne święty (Dreimalheilig) nie stosuje się czasem do Boga trójjedynego? Kn(obel) zadawalnia się uwagą, że to ma służyć tylko jako spotęgowanie. I rzeczywiście, nieraz powtarza się trzykrotnie to, co się chce wyrazić wyczerpująco i wystarczająco; albowiem trójka jest liczbą odemkniętej jednostki. Ale dlaczego właśnie jest tem? Pitagorejczycy mówili: liczba jest zasadą wszystkich rzeczy, a Pismo, wedle którego Bóg w dwa razy po trzy dni przez potężnych słów dziesięć świat stworzył i w dni siedm wykończył, uczy, że Bóg jest podstawą wszystkich liczb. Żetrójka jest liczbą rozwiniętej i w sobie zamkniętej jednostki, to ma swą podstawę ostateczną w tem, iż jest liczbą troistej istoty Boga i TRISAGIONU SERAFÓW (jak w Apokal. IV 8 Cherubów), może więc w świadomości owych duchów być skierowaną do Boga trójjedynego a zwie się w języku kościelnym nie bez słuszności HYMNUS TRINITATIS”. A w dopisku: „Galatinus twierdzi, że w Lecce, mieście neapol. prowincji tejże nazwy, czytał Targum, gdzie trzykrotne „święty” przełożono: kadisza aba, kadisza b’ra, kadisza ruach kud’sza (Święty Ojciec, Święty Syn, Święty Duch Święty), niezawodnie wstawka ręki chrześcijańskiej”. Jakże od tych majaczeń odbiegł syn jego, Fryderyk Delitsch, który dnia 13 stycznia 1902 r. w berlińskiej Akademji Śpiewaczej w obecności cesarza i cesarzowej Niemiec a dnia 1 lutego nawet już na zamku cesarskim wygłasza swój sławny odczyt „Babilon i Biblja” (wyd. polskie z upoważnienia autora, nakł. Myśli Niepodległej, Warszawa 1907, str. 56), w którym Biblję wraz z różnemi urządzeniami żydów tak uzależnia od Babilonji! Serja tych odczytów obejmuje „Babel und Bibel, erster Vortrag”, wyd. 5, opracowane, Lipsk 1905, str. 82; „Zweiter Vortrag ueber Babel und Bibel”, nowe przejrzane wydanie, Stuttgart 1904, str. 62; „Babel und Bibel, Dritter (Schluss-)Vortrag”, Stuttgart 1905, str. 69; „Babel und Bibel, ein Rueckblick und Ausblick”, Stuttgart 1904, str. 75. — O potopie jako cyklonie p. Edward Siiss „Die Sintflut”, 1884.
Str. 23. Sfastyka na infułach VIII-go wieku, p. odczyt Michała Żmigrodzkiego, wygłoszony na kongresie folklorystów w Paryżu w lipcu 1889 roku „Historja swastyki”, „Wisła” t. V, str. 333 etc., na tablicach rys. 104. — Zbiory paleontologa jezuity Zumofena oglądałem w Berot, w Fenicji, w Kolegjum Francuskiem. Sam Zumofen z nadzwyczajną uprzejmością i dobrocią oprowadzał mnie, nie szczędząc objaśnień. Zbiory te są bardzo cenne. — Franz Xaver Kugler, jezuita, „Die Babylonische Mondrechnung, zwei Systeme der Chaldaeer ueber den Lauf des Mondes und der Sonne”, Freiburg im Breisgau 1900, str. XV, 214 z XIII tablicami. — Teksty dwóch Syllabusów p. N-r 25 i 36 „Myśli Niepodległej”.
Str. 24. Dr. K. H. E. de Jong „Das antike Mysterienwesen in religionsgeschichtlicher, ethnologischer und psychologischer Beleuchtung”, Leiden 1909, str. X, 362.
Str. 25. Otto Pfleiderer „Das Christusbild des urchristlichen Glaubens in religionsgeschichtlicher Beleuchtung. Vortrag gehalten in verkuerzter Fassung vor dem internationalen Theologen-Kongress zu Amsterdam, September 1903”, Berlin 1903, str. 116, na str. 5: „Pytanie, ile z wizerunku Chrystusa wedle Nowego Testamentu iść ma na karb wspomnień rzeczywiście historycznych a ile z innych pochodzi źródeł, nie da się nigdy rozwiązać. Że na ten niezaprzeczony fakt wielu jeszcze oczy zamyka, polega niewątpliwie na założeniu, dziś niemal ogólnie za pewnik uchodzącem, że poznanie istoty chrześcijaństwa opiera się i upada wraz z dokładnem poznaniem historycznej postaci Założyciela. Ale czy to założenie nie polega znowu na złudzeniu? Chrześcijańska religja i kościół opiera się bezwarunkowo na wierze w Chrystusa prachrześcijaństwa wedle Nowego Testamentu i równoczesnego piśmiennictwa chrześcijańskiego. To jest jedynie ustalonym faktem historycznym a nie dającym się zmienić, jakkolwiek wypadłaby odpowiedź co do pochodzenia tej wiary w Chrystusa; czy do jego powstania historycznego wspomnienie o Jezusie z Nazaretu więcej lub mniej, bezpośredniej lub pośredniej się przyczyniło, a nawet — co wprawdzie wydaje się wielce nieprawdopodobnem — wcale się nie przyczyniło, to jednak treść wiary owej a tem samem istota chrześcijaństwa pozostanie niezmienna”. Zdanie to zyskuje pewne podkreślenie przez uwagi końcowe na str. 103: „Kto zestawi te mnóstwo stycznych punktów porównawczych pomiędzy wiarą w Chrystusa prachrześcijaństwa a religijnemi ideami otoczą, ten z trudem opiera się wrażeniu, że chrześcijaństwo nie było czemś poprostu nowem i oryginalnem, co z nieba spadło, lecz że wyrosło jako owoc dojrzały tysiącoletniego rozwoju z historycznie przygotowanego podłoża owoczesnych ludów”. O przygotowaniu chrześcijaństwa przez grecką filozofję p. jego „Enstehung des Christenthums”, 2 wyd., Monachjum 1907, str. VIII, 255, na str. 19 — 33. — Najnowszym pisarzem, który wywodzi chrześcijaństwo z ruchu proletariackiego, jest socjalista niemiecki Karol Kautsky w dziele „Der Ursprung des Christenthums, eine historische Untersuchung”, Stuttgart 1908, str. XVI, 508 (p. roz. TEORJA POJĘĆ SZCZĄTKOWYCH, str. 262/3). Nikt nie zaprzeczy, że podłoże ekonomiczne zawsze i wszędzie ważnym było czynnikiem, oraz, im niżej cywilizacyjnie stoi pewna warstwa, tem więcej skłonna jest, jak wykazuje Kautsky, pretensje swe wyrażać „religijnie” a nie ekonomicznie. Ale Kautsky całą swoją budowlę ekonomiczną wzniósł na fundamentach czysto mitologicznych, wierząc wraz z teologami konserwatystami w jakiegoś „założyciela” chrześcijaństwa i w „pragminę“ chrześcijańską z pierwszego wieku naszej ery. — O sektach p. „Die Ketzergeschichte des Urchristenthums urkundlich dargestellt”, Dr. Adolf Hilgenfeld, Lipsk 1884, str. X, 664.
Str. 26. Mniemanie, iż za punkt wyjścia do badań historji zorganizowanego chrześcijaństwa należałoby uważać rok 313 i od niego posuwać się naprzód, jak i wstecz, byłoby tematem do specjalnego studjum, obecnie jednak może przedwczesnego, dopóki nie zostaną ukończone krytyczne wydania pism starszych autorów chrześcijańskich choćby wedle planu Komisji Ojców kościoła (Kirchenvaeter-Commission) król, pruskiej Akad. Umiejętności. Jeżeli bowiem rzeczywiście odniesie zwycięstwo Morozowa „Otkrowienje w grozie i burie, istorja wozniknowienja Apokalipsisa” (2 wyd. Moskwa 1907, str. XIV, 322), który na drodze astronomicznej stwierdza, iż Apokalipsa Jana została napisana po 30 września 395 roku, a przecież tylu autorów kościelnych „wcześniej” ją wymienia, to narzuca się wprost konieczność rewizji tych wszystkich tekstów, albowiem: 1) albo teksty tych autorów zostały sfałszowane, 2) albo też autorowie ci mieli przed oczami inny tekst Apokalipsy Jana a Jan Chryzostom przerobił ją w roku 395 i przystosował do chwili, dawniejszy zaś tekst jej zaginął. Uważam jednak wprost za sugestję „psychologji tradycji ewangielicznej” ów fakt lekceważenia astronomicznych badań Morozowa, skontrolowanych przez dwóch innych astronomów zawodowych, a przeciwstawiania mu tego, co „stoi w ojcach kościoła, którzy przecież niekiedy na takie sztuczki się puszczali, jak Euzebjusz, przytaczający IN EXTENSO list Jezusa do teatrarchy Abgara i tegoż do Jezusa („Hist. Eccl.” I, XIII, 6 — 9). Harald Hoeffding w swej „Religionsphilosophie” przytacza bardzo ciekawy przykład sugestji. W pewnym kościele dysydenckim ludność, przechodząc około pewnej ściany, zwykła była przyklękiwać, nikt jednak nie umiał wytłomaczyć się, dlaczego to robi. Aż razu pewnego przystąpiono do restauracji i gdy odbito tynk, ukazał się stary fresk Matki Boskiej z czasów, gdy ów kościół był jeszcze katolicki. Oto wymowny przykład sugestji! Kto tedy wie, co się kryje pod wierzchnim tynkiem tekstów różnych pism ojców kościoła! Gdy „panbabiloniści” (porów. Alfred Jeremias „Die Panbabylonisten, der Alte Orient und die Aegyptische Religion”, Lipsk 1907, str. 65) odbili nieco tynk ewangieliczny i ukazali na obnażonem tle wpływy babilońskie bardzo wyraźne, powstała wrzawa. O znakomitej pracy Jensena (P. Jensen „Das Gilgamesch-Epos in der Weltliteratur”, 1-szy tom, Strassburg 1906, str. XVIII, 1030) p. J. R. w „Revue de l’histoire des religions” (Annales du musée Guimet, w numerze za wrzesień-pażdziernik 1908, na str. 273 etc.) pisze: „C’est fantastique! Il y a là un véritable cas pathologique d’idée fixe. On ne saurai trouver de plus merveilleux exemple du danger que présente dans la science la specialisation excessive. M. Jensen jouit d’une autorité considerable dans les domains de l’assyriologie. Mais pour lui il n’y a plus desormais que du babylonien dans l’ancient Orient. Qui nous délivrera des exagérations absurdes d’un certain nombre d’assyriologues?” A jednak tacy badacze, jak dr. Alfred Jeremias, nietylko prywatdoceut uniwersytetu lipskiego, ale pastor czynny kościoła luterańskiego w Lipsku, wręcz innym poszedł torem, aczkolwiek jako pastor bardziej był narażony na wpływy sugestji. Wprawdzie zastrzega się przeciwko „Aufloesung der Thatsachen in Ideen”, co wyraził przedewszystkiem w swej świetnej pracy „Babylonisches im Neuen Testament” (Lipsk 1905, str. 132), więc tylko przeciwko wnioskom z faktów, ale jakżeż jest nieulękły, gdy chodzi o fakty! Zresztą sam powołuje się na dzieła Dupuis, który całą historję Jezusa uważa za mit kosmiczny (Origine de tous les cultes, t. III, str. 5 etc.). Otóż wedle mojego zdania uczeni niedość jeszcze spokojnie traktują fakty, które jednak niemal z każdym dniem piętrzą się i EO IPSO wpływają na zmianę psychologji tradycji ewangielicznej. — „W wielkiem kotlisku gotujących się pierwiastków”, p. Dr. August Dorner „Die Entstehung der christlichen Glaubenslehren”, Monachjum 1906, str. XI, 513, zwłaszcza na str. 85 wygłoszono zdanie, że gdy w roku 381 w Konstantynopolu wraz z Bóstwem Słowa (Logosu) uznano zarazem prawdziwe i pełne człowieczeństwo Jezusa, uczyniono to więcej „pojęciowo” (begrifflich), mniej dbając o „historyczne” i rzeczywiście „ziemskie” życie Jezusa.
Str. 27. „W tym znaku zwyciężysz”, p. moje „Dzieje krzyża”, Warszawa 1908, wyd. „Myśli Niepodległej, str. 96, w szczeg. na str. 64 — 68 i podaną tam literaturę. — W kwestji najstarszych odpisów Nowego Testamentu, p. Hermann Freiherr von Soden „Die Schriften des Neuen Testaments in ihrer ältesten erreichbaren Textgestalt hergestellt auf Grund ihrer Textgeschichte”, Berlin, tom I, cz. 1, r. 1902, str. 704; cz. 2, r. 1906, str. 705 — 1520, cz. 3, r. 1907, str. 1521 — 1648, Dotąd więcej nie wyszło. Dalej A. Pott „Der Text des Neuen Testaments nach seiner geschichtlichen Entwickelung”, Lipsk 1906, str. IV, 108, zwłaszcza od str. 42 etc. Do najstarszych, z IV-go wieku pochodzących odpisów należą: CODEX SINAITICUS GRAECUS I CODEX VATICANUS.
Str. 28. „Tradycja rozumienia”. Tłomacząc Józefa Flawjusza „Dzieje wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom”, kiedy trzeba było wnikać w tekst bardzo szczegółowo, miałem możność przekonania się, jak nieraz najpoważniejsi uczeni bardziej tradycji wierzą, niż własnym oczom. Oto przykłady. Józef Flawjusz pisze: „Po brzegach (!) widna ziemia sodomicka, niegdyś żyzna i zamożnemi zaludniona miastami, dziś wszelako całkiem spalona. Powiadają, że wskutek bezbożności mieszkańców piorunami spustoszona została. Dziś jeszcze znać ślady ognia zesłanego przez Boga. Widać też szczątki pięciu miast”. Wszyscy tłomacze dodają „w jeziorze”, choć tego w tekście wcale niema, ale widzą oczami „tradycji”; piszą też „widać tam CIENIE pięciu miast”, choć prawdopodobnie nie umieliby się wytłomaczyć, co rozumieją i czy w ogóle coś rozumieją przez wyrażenie „cienie”. Papę w swym słowniku podaje 4) ἡ σκιά „das Schwache”, „Vergaengliche”, Nichtige“, więc „szczątki”, „resztki”. Należyte rozumienie tekstu jest w tym wypadku dla archeologów bardzo ważne, bo można poprostu jechać i kopać! (porów, przekład mój, str. 320, dopisek do w. 15). Z tłomaczów niemieckich wymieniam tam tylko Clementza, ale później sprawdzałem u innych, bardziej uznanych i sławnych, to samo! Inny przykład. Wiadomo, że w odpisach tego dzieła w ustępie VI, V, 1 wyraz ἡ περαία jest pisany małą literą, więc wedle słownika Papego „peraia” oznaczać tylko może W TYM wypadku „zarzecze”. Tymczasem tak znakomici wydawcy, jak Niese i Destinon, idąc za tradycją, drukują słowo to przez wielką literę Περαία, skutkiem czego otrzymuje się imię własne Perea, która niewiadomo jakim cudem znajduje się nagle przy samej Jerozolimie (p. moje uwagi j. w. str. 440). „Odegrzmiało echem zarzecze (Góra Oliwna) „i góry okoliczne”, pisze Flawjusz a tlomacze powiadają. „Odegrzmiała echem Perea i okoliczne góry”, z czego się pokazuje, że tekstu nie rozumieli. Takich przykładów bezmyślnego pochodu za „starą tradycją” możnaby w tym dziale nauki przytoczyć setki i bodaj miliony! — „Ziemia znowu przybierze kształt czworokąta”, p. Lelewel „Badania starożytności we względzie gieografji”, Wilno i Warszawa 1818, str. 591, na str. 165, oraz tegoż „Atlas do badań starożytności we względzie gieografji”, także Wilno i Warszawa 1818, wizerunek N 26. Ilekroć do starego sięgałem Lelewela, tyle razy otrzymywałem informacje ścisłe, na najlepszych źródłach oparte i bardzo wyczerpujące. Ten mistrz nasz stoi i stać będzie na najwyższych szczytach nieobałamuconej żadnemi ubocznemi wpływami wiedzy. — Karl Vollers „Die Weltreligionen in ihrem geschichtlichen Zusammenhange”, Jena 1907, str. 199. Cytuję według przekładu polskiego „Religje świata”, Kraków 1909, str. 240, który to przekład niestety roi się od błędów i to ważnych, jak sprawdziłem z oryginałem. Zwracam jeszcze uwagę na str. 203 etc. „Wobec tego stanu rzeczy nie może nas dziwić, że niektórzy badacze powątpiewali w ogóle o samem nawet istnieniu Jezusa, uważając je za wytwór mityczny. Stanowcze rozstrzygnięcie tej kwestji pozostanie chyba na zawsze wykluczonem wobec nader skąpych materjałów. Przyznać jednak należy, że ważne dane przemawiają za owem radykalnem tłomaczeniem mitycznem, gdyż żadną miarą nie można dostarczyć argumentów, mogących bezwzględnie stwierdzić historyczność osoby Jezusa”. — Artur Drews, „Die Christusmythe”, Jena 1909, str. XII, 190, na str. IX: „Wiedza już dawno doszła do tego punktu, w którym historyczny Jezus w rękach jej poczyna się rozpływać. Najnowsze zdobycze na polu orjentalnej mitologji i religji, postępy w zakresie historji porównawczej religji, związane w Anglji zwłaszcza z nazwiskami Frazera i Robertsona, w Niemczech Wincklera, Gunkela, Jensena i t. d. tak rozszerzyły nasze wiadomości o religijnych stosunkach w Azji przedniej w ostatnich stuleciach przed naszą erą, że gdy chodzi o powstanie chrześcijaństwa, wcale nie jesteśmy już skazani na ewangielje i inne pisma Nowego Testamentu jako źródła jedyne“.

3. KONTRADYKCJE EWANGIELICZNE.

Str. 30. Wykaz trzydziestu trzech sprzeczności czerpię z mego artykułu „Kontradykcje ewangieliczne”, pomieszczonego w N 1 „Myśli Niepodległej”, str. 33 — 43. Przeciwko „kontradykcjom” występowano z tym tylko zarzutem, iż „logje” oderwałem od epizodów” a trzeba je rozpatrywać na tle zdarzeń, co właśnie potwierdzałoby tylko zarzut kazuistyki. Jeżeli jednak chodzi o sprzeczność epizodów, to już Lessing zwracał na to uwagę w swych „Theologische Streitschriften“ i naliczył dziesięć takich sprzecznych z sobą relacji, dotyczących jedynie zmartwychwstania Jezusa. W czasach ostatnich B. Rogatcheff w „L’idole et sa morale, étude ethico-sociologique“ (traduit du manuscrit par Anna Kramm, Paris 1903, str. 114, Imprimerie centrale de la Bourse, Alcan Levy, 117 rue Reaumur) poddał analizie etykę epizodów ewangielicznych. Są jednak sprzeczności bardzo groźne, jak np. w kwestji chrztu Jezusa. Wedle Mateusza (III, 13 — 16) i Marka (I, 9) Jezusa chrzci Jan Chrzciciel, tymczasem wedle Łukasza (III, 20) Jan zostaje uwięziony przed chrztem Jezusa. Wtedy też w nieobecności Jana zstępuje na niego Duch Święty (Łukasz III, 22), gdy wedle ewangielji Jana (I, 32) właśnie Jan Chrzciciel „daje świadectwo“ owego zstąpienia Ducha Świętego na Jezusa i t. p. Kompletny wykaz różnic zdarzeniowych u ewangielistów Mateusza, Marka i Łukasza podaje Dr. Eug. Hühn w „Hilfsbuch zum Verständniss d. Bibel“, Tybinga 1905 a mianowicie w części III-ej na str. 2 — 8, wyliczając, co podają wspólnie wszyscy trzej, następnie co Mateusz i Łukasz, wreszcie co sam Mateusz i co sam Łukasz, a na str. 19 — 24 wykazuje różnice pomiędzy nimi a Janem. — Ciekawą pracę, mającą na celu próbę odbudowania logji w pierwokształcie, stanowi studjum Alfreda Resch’a „Die Logia Jesu, nach dem griechischen und hebraeischen Text wiederhergestellt, ein Versuch“, Lipsk 1898, str. XXXII, 302. Logje te są ułożone wedle ugrupowań pokrewnyh, mimy więc działy: Jan Chrzciciel, Jezus jako Mesjasz, Prorok w swej ojczyźnie, Cudotwórca z Kafarnaum, Przodownik, Kaznodzieja z góry, Jezus i jego lud, Jezus jako parabolista i t. p.
Str. 37. Zdanie Tołstoja, iż nietylko Bóg, ale każdy wielki nauczyciel musi swą naukę tak jasno wyłożyć, aby się obyła bez komentatorów, biorę z jego pracy w przekładzie niemieckim Dr. N. Syrkin’a „Ueber Gott und Christenthum“, Berlin 1901, Hugo Steinitz Verlag, str. 120, na str. 116. Swoją drogą wypada przypomnieć zdanie Augusta Dide w „La fin des religions“, że to, co Tołstoj za Jezusowe podaje, winien był podawać za swoje. — O zapiskach Mateusza mówi Papias u Euzebjusza w „Hist. eccl.“ III, 39, 16. O sprzecznościach p. D. Fr. Strauss „Stara i nowa miara“, przekł. Izy Moszczeńskiej, Warszawa 1907, str. 203, na str. 42 etc.
Str. 38. „Czem jest dla ciebie ideał, Synu Legendy? Ideał, to mój Bóg“. Świeżo ukazało się drugie wydanie cennej pracy profesora Hermana Ebbinghausa „Abriss der Psychologie“, Lipsk 1909, a badacz religji powinien takie dzieła czytywać, aby dobrze zdać sobie sprawę, co warte są „wspomnienia“ świadków, co to są „Suggestivfragen“ przy „wspomnieniach“ (str. 112) i t. p. Szczególniej jednak interesować nas tu musi rozdział „Die Religion“ (str. 169 — 177), gdzie autor tłomaczy, jak z niższych pojęć religijnych wytwarzają się wyższe, ale w „obramowaniu“ pojęć niższych (str. 174), jak bóstwa stają się „SITTLICHE GESTALTEN“, „POSTACIAMI ETYCZNEMI“ (str. 173) i jak z wielości przemieniają się w jedności. Wre praca nad „uzgodnieniem“ poetycznego mitu Mojżeszowego o stworzeniu świata ze współczesną kosmologią i geologją, a nie chce się przyznać, że jest to mit (str. 176). Religja, powiada Ebbinghaus, jest OBJAWEM PRZYSTOSOWYWANIA SIĘ DUSZY do pewnych złych skutków swego myślowego przewidywania i zarazem obroną przed temi skutkami za pomocą rozporządzalnych środków (str. 171). Syn Legendy przeżywa obecnie nowy okres tego ciągłego procesu, choć broni się, jak może, bo to wymaga wysiłku. A położenie jego jest trudne, gdyż autorytet kościoła nie uznaje prywatnego pojmowania „ideału”. Toteż Ebbinghaus świetnie wykazuje, jak autorytet wyzyskuje tylko psychologję „strachu i nieszczęścia” (str. 171).
Str. 39. Reinach słusznie całkiem twierdzi („Orpheus, histoire générale des religions“, Paryż 1909, Alcide Picard, str. XXI, 625, na str. 344), że „blaszki złote“ są w owym „piasku ewangielicznym“ wielką rzadkością. Wartość myślową logji nadzwyczajnie przeceniono. Sądzę, że równać się one nie mogą z innemi zbiorami Starożytności. Niektóre są małoduszne, zaściankowe, sekciarskie, niektóre wprost kramarskie, jak np. „kto ma, będzie mu przydano, a kto niema, i to co ma, będzie mu odjęte“. Jakaż mądrość tkwi np. w logji „nie siejcie i nie orzcie“? Jaka etyka tkwi w nawoływaniu przesądnem „nie sprzeciwiajcie się złemu“ a właściwie „djabłu“? Z imieniem Salomona związane „Proverbia“ Starego Testamentu przerastają niesłychanie dojrzałością i wytrawnością myślową te zdawkowe często komunały a myśli Platona, Seneki, Marka Aureljusza nawet tonem szlachetnym przewyższają logje, w których często fanatyzm walczy o lepsze z bezprzykładną naiwnością, jak np. w logjach, dotyczących uczty u króla, którego zawiedli goście, więc kazał z „ulicy“ spędzić tłum a gdy któryś potem nie miał „godowej szaty“, każę go wtrącić do więzienia.

4. SŁOWA UCZNIÓW SŁOWAMI PANA.

Str. 40. Fakt ten powinien dla krytyka tekstów mieć znaczenie nader doniosłe. Gdyby w tym wypadku chodziło nie o Jezusa, ale o Platona, Buddę, Mahometa, Napoleona, Darwina, historycy z całym zasobem swej uczoności rzuciliby się na podobny dokument, albo też nazwaliby takiego aforystę plagiatorem. Wystarcza przypomnieć, jak krytycy skrzętnie w Słowackim lub Krasińskim wszystkie naloty obce wykazują. Wszystkie podręczniki filozofji przepełnione są zazwyczaj przykładami, jak jedni myśliciele od drugich się zapożyczali, jak następcy rozwijali idee swych poprzedników i jak nowożytne koncepcje w świecie starożytnym już poczynają kiełkować. Gdy jednak chodzi o Jezusa, nagle zmieniają się metody. Jego słowa na ogół uchodzą za probierz słów innych. Wprawdzie pod tym względem w ciągu ostatniego półwiecza nauka znacznie otrząsnęła się z podobnych uprzedzeń, ala mniemanie, iż od Jezusa nie posiadamy ANI JEDNEGO SŁOWA, należy jeszcze do rzadkości. Dyskusja nad logjami „Jezusa“ przypomina mi poniekąd modne dziś sądy nad Ewą Pobratyńską i jej „powiedzeniami“. — A. Pott w „Der Text des Neuen Testaments nach seiner geschichtlichen Entwickelung“ na str. 18 pisze: „Aczkolwiek wyda się to bolesnem, ale jest to istne błogosławieństwo, iż nie posiadamy ani jednego autografu Jezusa lub jego uczniów. Jakże bałwochwalczy pietyzm, przeciwny jego duchowi (?), zrodziłby się natychmiast! Urządzano jednak łowy na to. Pobożne legendy prawią o wymianie korespondencji pomiędzy Jezusem a księciem Edessy, Abgarem z Uchomo. W piątem stuleciu chciano odnaleźć w grobie św. Barnaby na Cyprze oryginał pierwszej ewangielji, pisanej przez Barnabę wedle dyktanda Mateusza. W połowie ubiegłego stulecia pewien kupiec angielski był znacznie szczęśliwszy, gdyż od Greka Konstantego Simonidesa odkupił aż trzy autografy: Mateusza, Jakóba i Judy. Szkoda tylko, że pod własnoręcznem pismem apostołów odkryto ledwie czytelne pismo starsze, zmyte, z średnich wieków pochodzące... W okresie zbierania autografów istniała w Jerozolimie fabryka, która na wielką skalę prowadziła handel takiemi starożytnościami; fabrykowała teksty albo na świeżo wyłamanym porfirze, albo na płytach ołowianych, co tylko w Anglji walcowanych, albo też na pergaminach, z których zmywano dawniejsze pismo“.

5. DALSZE ŹRÓDŁA SŁÓW PANA.

Str. 44. Pirke Abot, p. „Die Sprueche der Vaeter, ein ethischer Mischna-Traktat“, herausgegeben und erklaert von Prof. D. Herm. L. Strack, dritte, wesentlich verbesserte Auflage, Lipsk 1901, str. 59. Polak, któremu trudno sięgnąć do oryginału hebrajskiego, może dziś zapoznać się z tym traktatem w języku rosyjskim a mianowicie w czwartym tomie N. Pereferkowicza „Талмудъ, Мишна и Тосефта, критическій переводъ“, na str. 478 etc. „Трактаъ Авотъ“. Traktat ten podniosłością i szlachetnością tonu nadzwyczajnie się wyróżnia z pomiędzy innych traktatów talmudycznych.
Str. 46. Wiz. 13, „Ukrzyżowanie“, obraz Matjasza Grunwalda z dzieła Gustawa Pfanmüllera „Jesus im Urtheil der Jahrhunderte“, Lipsk i Berlin 1908, str. VI, 578, po str. 240.
Str. 47. Filon Aleksandryjski, traktaty wydane w Paryżu 1552, o Logosie: Słowo (Logos) to Bóg (str. 407). to obraz Boga (str. 4 i 563), to pierworodny Syn Boga (str. 132), w Słowie są zawarte wszystkie idee świata (str. 3), ze Słowa powstał świat (str. 3), Słowo jest czynnikiem powstania świata (str. 307). Słowo było pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludzkością (str. 346 i 391), Słowo leczy choroby duszy (str. 391), Słowo oczyszcza nas (str. 407), przez Słowo wszystko pojmujemy (str. 390). — Wprawdzie „Memnon“ (t. I, zeszyt 2, str. 128 etc.) dość krytycznie przyjął Pawła Kocha pracę „Mythen und Sagen der Bibel“ (Berlin 1907, str. 156), gdzie Koch na zbyt ryzykowne puszcza się wywody lingwistyczne, mimo to zdaje mi się, że nie popełnię błędu, jeśli zwrócę uwagę czytelnika na inną jego pracę a mianowicie „Religion und Vernunft“ (Berlin 1907, str. 178), gdzie autor zestawił logje ewangieliczne z różnemi sentencjami autorów starożytnych i gdzie tylko cytuje a więc nie rusza na pole zawiłych i ryzykownych kombinacji. — Polaka zainteresować powinna książka na gruncie swojskim wyrosła p. t. „Idea“, Edwarda Żukowskiego (Synpolskiego), trzecie wyd. poprawne i pomnożone, Kraków 1886, nakł. autora, na składzie u firmy G. Gebethner i Sp., str. VII, 489. Żukowski daleko bardziej wyczerpująco od Kocha zestawia myśli ewangieliczne z myślami różnych filozofów starożytnych (str. 359 etc., str. 368 — 381. — O logjach odkrytych w czasach nowszych p. Ignacego Radlińskiego „Dzieje jednego z Synów Bożych“, Warszawa 1908, str. 388, na str. 88 etc. oraz podaną tam literaturę.

6.  OJCZENASZ.

Str. 48. W starych rękopisach tekst Modlitwy Pańskiej w różnej widnieje postaci. Gdy u Mateusza jest „Ojcze nasz“ (VI, 9), u Łukasza tylko „Ojcze“ (XI, 2). Źródłowe informacje co do nowszej krytyki tekstów znajdują się u A. Potta we wspomnianej już pracy „Der Text des Neuen Testaments etc.“, str. 91 i nast.
Str. 49. Kaddisz wedle John’a Gregorie p. Paul Koch „Religion u. Vernunft”, j. w., str. 31. — Sulchan-Arukh (Gedeckte Tafel), oder das Ritual- und Gesetzbuch des Judenthums etc. zum ersten Male aus dem Original frei in’s Deutsche uebersetzt und mit Quellenangaben etc. versehen, von Dr. Johannes A. F. E. L. V. von Pavly, unter Mitwirkung hervorragendster Fachgelehrten, Basel 1888, str. 480, Verlag von Stephan Marugg. Wielka szkoda, że dotąd Pirke-Abot i Szulchan-Aruch nie są przetłomaczone na język polski. Nie chodzi bowiem tylko o „słowa“ w związku z „Ojczenaszem“ stojące, ale o cały nastrój i ton podobnych apostrof do bóstwa. — Czułe zwracanie się do Boga jako „ojca“ p. „Babylonische Hymnen und Gebete, in Auswahl“, Dr. Heinrich Zimmern, Lipsk 1905, wyd. d. Alte Orient, str. 32.
Str. 50. Istnieje polski przekład kodeksu Hammurabiego „Ustawy i ich stosunek do ustawodawstwa Mojżeszowego jako też do dwunastu tablic“, Dr. H. Müller, Stryj 1905, str. 100, z tekstem babilońskim (w transkrypcji), przekł. hebrajskim i polskim, brak jednak przedmowy a raczej wstępu, gdzie jest wyrażony czuły stosunek do bóstwa, a który natomiast znajduje się w „Die Gesetze Hammurabis, Koenigs von Babylon um 2250 v. Chr.“, Dr. Hugo Winckler, Lipsk 1903, d. Alte Orient, str. 46. — Właściwie należy pisać „Hammurapi“, p. „Altorientalische Texte und Bilder zum Alten Testament“, Lic. Dr. Hugo Gressmann, 2 t. str. XI, 253 i XII, 140 form, bibliotecznego, Lipsk 1909, patrz t. 1 na str. 140, uwaga 7.
Str. 51. Staroperski „Ojczenasz“ czerpię z książki „Die Lieder aller Völker und aller Zeiten“, Hans Grabów, Hamburg 1892, str. XIX, 619, na str. 16.
Str. 52. Miecz z symbolami krzyża w starożytności, p. Gabriel de Mortillet „Le signe de la croix avant le christianisme“, Paryż 1866, str. 11, 182, w szczegół, na str. 153 wiz. 73; str. 159, wiz. 77 i 78; str. 169, wiz. 104. — „Krew wasza na głowę waszą; czystym ja, odtychmiast pójdę do poganów“, Dzieje Apost. XVIII, 6.

7. ŚWIADECTWA NIEBIOS.

Str. 53. W sprawie „usuwania cudów“ z ewangielji jakże charakterystyczne są słowa Straussa w pracy „Stara i nowa wiara“ na str. 42: „Gdy krytycznie (?) rozpatrywać chcemy życiorys (?) Jezusa podany przez ewangielistów i zniewoleni jesteśmy odrzucić (!) całą tę girlandę cudów mesjanistycznych, znaczna część jego mniemanych czynów i wypadków życiowych musi odpaść“. — Poszukiwanie znów „naturalnego“ Jezusa p. G. Lejeal „Histoire naturelle de Jésus“ w „L’humanité nouvelle“, 3 rok, XIX, styczeń 1899 i XXVIII październik 1899, gdzie autor czyni Jezusa „prorokiem z Egiptu“ wedle rzekomych wskazówek w Józefa Flawjusza „Dziejach wojny żydowskiej“, II, XIII, 5: „Jeszcze gorszą plagą był dla żydów prorok fałszywy, który przybył z Egiptu. Oszust ten, zjawiwszy się w kraju, skupił dokoła siebie około 30,000 słabych głów, ruszył z nimi z pustyni i osiadłszy na Górze Oliwnej, chciał wtargnąć do Jerozolimy, wybić załogę rzymską i objąć władzę nad ludem, przyczem utworzył sobie ze swoich wspólników straż przyboczną. Napad na miasto udaremnił mu Feliks, ruszając na niego z rzymskimi hoplitami, cały zaś lud zbrojnie go w tem popierał; ale zaraz na początku bitwy Egipcjanin zbiegł z nieliczną garstką, większość zaś jego stronników albo ubito, albo wzięto w niewolę, reszta ich pierzchła a każdy starał się gdzieś skryć w swej okolicy“. Widać więc, że hypotezą G. Lejeal'a jest bardzo fantastyczna. Wyrazy „Góra Oliwna“, „straż przyboczna“, „Egipt”, były owemi jedynemi elementami do zbudowania „naturalnej” historji Jezusa. Kto nie zna dzieł Józefa Flawjusza, ten może istotnie przypuszczać, iż jest jakaś zbieżność pomiędzy przebywaniem Jezusa na Górze Oliwnej a przebywaniem tam owego proroka z Egiptu. Ale takich proroków Flawjusz wciąż wspomina. Zaraz o kilka wierszy dalej pisze: „zaledwie się z tem uporano, kiedy niby w chorem ciele na innem znowu miejscu pojawiło się zapalenie“. Lejeal opiera się na takich źródłach, jak Kelsos, Swetonjusz. Dzięki temu mniema, że Jezus... był w Rzymie i to około roku 48. Widać więc, że racjonalizm, wierzący w Jezusa Człowieka a nie opierający się na dokumentach właściwych, tak samo błądził, jak ów idealizm, który w Jezusie widział Boga-Człowieka.
Str. 54. Wiz. 14, Teofanja, na odnalezionym w Knossos złotym pierścieniu; z dzieła Jeremiasa „Das Alte Testament im Lichte d. A. Orient“, str. 155, wiz. 62.
Str. 55. Wiz. 15, 16, 17 przedstawiające rozwój krucyfiksu, biorę z dzieła P. Hocharfa „Études d’histoire religieuse“, Paryż 1890, str. XIV, 419, p. str. 381 i 385. W kwestji dziejów krzyża prócz wymienionego wyżej Gabrjela de Mortillet „Le signe de la croix avant le christianisme“ (Paryż 1886, z ilustracjami), pracy podstawowej, należy wymienić M. de Briere „Essai sur le symbolisme antique d’Orient“, Paryż 1847, str. 101; Ernst von Bunsen „Das Symbol des Kreuzes bei allen Nationen und die Entstehung des Kreuzsymbols der Christlichen Kirche“, Berlin 1876, str. 236: Mourant Brock M. A. „La croix païenne et chretienne“, przekł. z angielskiego z 2-ej edycji, Paryż 1881, str. X, 226, z ilustracjami; „O czci krzyża w czasach przedchrześcijańskich“, tłomaczone z francuskiego przez ks. L. Ż„ Warszawa 1890, str. 87, z rysunkami, autorem jest ksiądz Ansault; Malvert „Science et Religion”, 3-cie wyd., Paryż 1899, str. 228, z 156 wizerunkami: przekład niemiecki tej pracy „Wissenschaft und Religion“, z wydania poprzedniego, Frankfurt a. M. 1904, str. 124; wreszcie praca autora „Dzieje Krzyża“, Warszawa 1908, str. 96, z 91 wizerunkami. Dzieje Krzyża łączą się z kultem ognia i wyobrażeniami o jego powstaniu na ziemi, p. Adalbert Kuhn „Mythologische Studien, erster Band: Die Herabkunft des Feuers und des Göttertranks“, 2 wyd., Gütersloh 1886, str. IV, 240. Krzyż (albo swastyka) jest mistyczną ochroną przed złem, przeto na kościelnych wieżach, dziś symbol wiary stanowiąc, pierwotnie siły wrogie zażegnywał. Jeżeli więc dziś dość często spotykamy, że po tym krzyżu wzbija się w górę piorunochron, to nie omylimy się, jeżeli powiemy, że świat współczesny na owych wieżach kościelnych dwa piorunochrony umieszcza, jeden rzeczy wisty, zbudowany na zasadach wiedzy współczesnej, drugi symboliczny, dawniejszy, odpowiadający wiedzy ludzkiej z przed 5 — 6 tysięcy łat.
Str. 56. Euzebjusz w Historji Kościoła (III, 24) pisze o autorach Nowego Testamentu: „W mowie byli idjotami (gwarowcami); ale polegali na cudownej i boskiej sile, którą otrzymali od Zbawiciela. Wcale o tem nie wiedzieli, by przez przekonywanie i sztukę słów wieścić mieli naukę swego Pana, i wcale się o to nie starali... Paweł tylko, który silniejszy był, niż oni wszyscy, w dobieraniu słowa a także w rozumieniu“ etc. Oto źródło wielkowiekowej sugestji, prawiącej o rzekomej „prostocie“ ewangielistów.
Str. 57. Teofanje. Rzecz prosta, że jeżeli krytyka modelowała Jezusa na człowieka, odrzucając cuda, to tem samem z analizy usuwała materjał istotny a pozostawiała urojony. Strauss najwyżej „gatunkował“ legendy, choć i to go daleko nie zaprowadziło. Zresztą większość tych „legend“ jest pochodzenia dawniejszego, łączy się z całą mitologją starożytności, a formą nową i duchem nowym jest tylko — symbolika mistyczna, w te mity włożona. Każde zdarzenie ma coś znaczyć. Na to Strauss nie mógł naturalnie zwrócić uwagi, gdyż, jak słusznie mówi o nim Chamberlain, nie miał w tym kierunku czucia. Brakło mu też wiedzy.

8.  CUDOWNY LEKARZ.

Str. 64. Józef Flawjusz w pracy „Przeciw Apionowi“ (I, 26) pisze, że wedle relacji egipskiego kapłana Manetho faraon Amenofis spędzić kazał z Egiptu 80,000 trędowatych i zająć w kamieniołomach, na wschód od Nilu położonych. Wedle Apiona (Przeciw Apionowi II, 2), Ramzes wypędził z Egiptu 110,000 żydów chorych i kalekich. Chajremon z Naukratis (Przeciw Apionowi I, 32) w swej historji Egiptu mówi o wygnaniu 250,000 chorych. Wedle tego samego źródła wzbroniono wstępu do Egiptu 386,000 chorym.
Str. 65. Wielce znamienne zdanie u Marka I, 27, że cudowne uzdrawianie jest jakąś „nową nauką“, stąd pochodzi, iż demonologia rzeczywiście nauką była, p. „Magie und Zauberei im Alten Aegypten“, Dr. Alfred Wiedemann, Lipsk 1905, str. 32; „Dämonenbeschwörung bei den Babyloniern und Assyrern“, Dr. Otto Weber, Lipsk 1906, str. 36; „Aberglaube und Zauberei von den ältesten Zeiten an bis in die Gegenwart“, Dr. Alfred Lehman, przekład z duńskiego Dr. med. Petersen I, 2-gie wyd. Stuttgart 1908, str. XII, 665 i streszczenie części pierwszej w „Myśli Niepodległej“ NN. 85 — 94; „Babylonische Beschwörungsreliefs“, Karl Frank, Lipsk 1908, str. VI, 94 z 5 wizerunkami w tekście i 4 tablicami, między innemi o „wkładaniu rąk“ str. 41.
Str. 68. Że u ludu naszego do dziś dnia „zamawia się“ choroby, wypędza „złe duchy“, wiemy wszyscy a literatura folklorystyczna polska ciekawe zanotowała fakty. Wszelako jest bardziej interesujące, że wypędzanie djabła istnieje jeszcze urzędownie w kościele katolickim. Świadczy o tem przytoczona książka „Rituale Sacramentorum ac aliarum ecdesiae romano-catholicae caeremoniarum“, wydanie nowe, Wilno 1903, u Józefa Zawadzkiego, str. 515, z aprobatą wileńskiego urzędu duchownego. Są tam egzorcyzmy zapobiegawcze, zaczynające się od słów „Audi, maledicte satana“, „słuchaj, przeklęty szatanie“ (str. 36), „maledicte diabole“, „przeklęty djable“ (str. 37), „Exorciso te, immunde spiritus“, „wypędzam cię, duchu nieczysty“ (str. 40); ale są też egzorcyzmy, polegające na wypędzaniu djabła z opętanych mężczyzn, kobiet, zwierząt i miejscowości: „Exorcismus. Exorciso et adjuro vos, maledicti diaboli, quincunque et quotcunque estis, qui incantationibus, maleficiis et nefariis artibus, addicti hominis vobis adducti, hominem hunc (VEL locum hunc, VEL has Dei creaturas) perniciose vexatis et exagitatis: ut hinc statim cum omnibus praestigiis et maleficiis vestris discedatis, nec ullam vobis deinceps potestatem in hunc hominem (VEL in hunc locum, VEL in has Dei creaturas) usurpetis. Hoc autem non mea virtute, vel meritis vobis praecipio: sed in nomine Dei Omnipotentis, Pa†ris, et Fi†lii, et Spiritus † Sancti, et in virtute sanctae † crucis et mortis Christi Domini nostri, per quam potestas omnis tenebrarum, et tyrannis vestra in homines, et omnes creaturas Dei, enervata et exinanita est. Recedite ergo, et fugite hinc illico, et date locum Dei potentiae, dissolventis opera vestra maligna, per immensam misericordiam suam. Increpet in vos digitus Dei, qui magorum Pharaonis incantationes inefficaces reddidit, et cuius virtutem tunc agnovistis, cum Pauli Apostoli Imperio vim vestram in Elymam magum et mancipium vestrum, ad cuius nutum multis nocebatis, convertistis, et cum in sanctam Justinam, incantante, et vos urgente Cypriano, nihil profecistis. Sit super vos etiam nunc terror Dei omnipotentis, qui vos in ignem aeternum praecipitaturus est; Pa†ter, et Fi†lius, et Spiritus † Sanctus. Amen“. His dictis aspergatur homo, vel locus, vel iumenta, et pecudes incantatae et maleficatae aqua benedicta; et suffitu thuris, vel herbarum benedictarum lustrentur, sive incensentur“ (str. 293 — 294). Przekład: „Egzorcyzmuję i zaklinam was, przeklęte djabły, jacykolwiek i ilukolwiek was jest, którzy przez czary, zamówienia i bezbożne sztuki człowieka wam oddanego, tego człeka (ALBO to miejsce, ALBO to stworzenie boże) zgubnie prześladujecie i niepokoicie: byście stąd odtychmiast z wszelkiemi waszemi omanami i sposobami uchodziły i odtąd żadnej sobie władzy nad onym człowiekiem (ALBO owem miejscem, ALBO onem stworzeniem boskiem) nie uzurpowały. Nakazuję wam to nie przez własną moc lub zasługi, ale w imię Boga Wszechmocnego, Oj † ca, i Sy † na, i Ducha † Świętego, i mocą Krzyża † Świętego i śmierci Chrystusa Pana naszego, przez co wszelka potęga ciemności a władza wasza nad ludźmi i stworzeniami boskiemi jest ubezwładniona i unicestwiona. Ustępujcie przeto i uciekajcie stąd natychmiast, a dajcie miejsce władzy Boga, który niszczy wasze nikczemne dzieła przez swe nieprzebrane miłosierdzie. Niechaj dotknie was palec Boży, który popsuł czarnoksiężnikom faraonowym ich sztuki i którego moc wówczas poznaliście, gdy na rozkaz Pawła Apostoła obróciliście władzę waszą na czarnoksiężnika Elymasa i swoją własną ostoję, na którego skinienie wielce szkodziliście, i jako nic nie wskóraliście, gdy was Cyprjan na świętą Justynę nasadzał. Niech i teraz będzie nad wami groza Boga wszechmogącego, który was strąci do ognia wieczystego; Oj † ciec, S † yn, i Duch † Święty. Amen. — Po tych słowach kropi się wodą święconą zaczarowanego lub urzeczonego człowieka, albo miejsce, albo bydło i trzodę; następnie oczyszcza się i okadza kadzidłem lub świętemi ziołami“. W roku 1842 wiele hałasu narobiło wypędzanie djabła z Katarzyny Pfefferkorn przez biskupa luxemburskiego Teodora Laurent (Das freie Wort, 1908, N. 21). Formułki nie uległy nawet zasadniczej zmianie, czego dowodem egzorcyzmy babilońskie: „zaklinam cię przez Bela, pana świata“. Czy dziś ludzie inteligentni nie korzystają z usług wróżek, kabalarek, chiromantów i cudownych lekarzy? Zmarły tragiczną śmiercią artysta malarz Wacław Pawliszak był znanym w Warszawie chiromantą, który mnie i w mojej obecności różnym osobom podobno bardzo „trafnie“ z ręki wróżył. Poznałem przed kilku laty w Warszawie nadzwyczaj inteligentną wróżkę, która zupełnie umiała się przystosować do literacko-artystycznego otoczą, czytywała dzieła z zakresu psychologji i sztukę swoją rzeczywiście zupełnie zmodernizowała. Zauważyłem, iż posiadała wysoko rozwinięty zmysł estetyczny i że umiała działać na umysły za pomocą obrazowych opowiadań. Cudownym lekarzem był w Polsce Andrzej Towiański a dość chyba głośne jest jego „cudowne“ uzdrowienie żony Mickiewicza. Z cudownych uleczeń zasłynęła we Włoszech bazyljanka Matka Makryna Mieczysławska (p. Wiadomości Marjawickie N. 56 z 17. VII. 1909, art. Makryna Mieczysławska).

9.  ŚWIADECTWA ZIEMI.

Str. 72. Za jedną z przyczyn panującej śród ukształconego ogółu wiary w różne iluzoryczne „dowody dziejowe“ istnienia Jezusa jako człowieka uważać należy trudny dostęp do źródeł greckich i łacińskich w wieku dojrzałym. — Przytoczone zdanie Renana o Filonie Aleksandryjskim w „Żywocie Jezusa“ na str. 19. — Filon opisuje tryb życia Terapeutów czyli Essejczyków w „Quod omnis probus liber“ i w „De vita contemplativa“, p. „Philonis Judaei opera omnia“, Lipsk 1852, t. V, str. 281 — 318 i 319 — 330. Nad jeziorem Meros w Egipcie istniała kolonja, złożona z oddzielnych domków a w każdym świątynia zwana „semneion“ lub „monasterion“. Terapeuci odprawiali modły rano i wieczór, uczyli się Pisma, tłomaczyli je alegorycznie, pisali hymny, popadali w ekstazy, miewali szczególne sny i wizje. Inne odzienie nosili latem, inne zimą. „Dnia 7-go zbierali się, spożywali skromną ucztę, złożoną z chleba, soli i wody. Dopuszczano także kobiety, aczkolwiek miały wyznaczone miejsce oddzielne. Dnia 50-go odbywała się wielka uroczystość religijna. Po spożyciu posiłku i wysłuchaniu mów rozlegały się śpiewy chóralne, męzkie, żeńskie i mięszane, a potem odbywały się pląsy przez całą noc. Adolf Hilgenfeld w „Ketzergeschicte des Urchristenthums“ na str. 88 mniema, że wartościową relacją Filona o Essejczykach jest tylko traktat „Quod omnis probus liber“ a traktat „De vita contemplativa“ wyszedł,.z fabryki chrześcijańsko-mnisiej pism Filona“. Renan w Historji Ludu Izraelskiego pisze: „Jestem głęboko przekonany, że traktat De vita contemplativa wyszedł z pod pióra Filona“ etc. Mam pod ręką tylko przekład niemiecki (świetny) „Geschichte des Volkes Israel, deutsche autorisirte Ausgabe, übersetzt von E. Schaelsky“, Berlin 1894, 5 t., w t. 5 str. 351 uw. 2. — Poselstwo swe do Kaliguli Filon przedstawił w „Legatio ad Cajum“. — Żywot Essejczyków z ich zarannemi modłami do słońca opisał Józef Flawjusz w „Dziejach wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom“ w II, VIII, 2 — 13. — Essejczycy „prócz tego żyli jako Nazarejczycy, których ideałem było osiągnąć najwyższy szczyt świętości kapłańskiej“, pisze Graetz w „Geschichte der Judaeer“, Lipsk 1888, t. III, cz. I, str. 91. W polskim przekładzie St. Szenhaka „Historja Żydów (Mniejsza)“, Warszawa 1903, t. I, cz. 2, str. 519 — 524, w opisie Essejczyków tego porównania wyraźnego z Nazyrejczykami niema. Nazyrejczyków wspomina Józef Flawjusz w „Starożytnościach“ IV, IV, 4 i XIX, VI, 1.
Str. 73. O historyku imieniem Justus z Tyberjady dowiadujemy się z „Autobiografji“ Józefa Flawjusza, roz. 65. — Photius, wspominający Justusa, p. „Photii bibliotheca“ w wydaniu Didota dzieł Józefa Flawjusza.
Str. 75. Apokryficzny list Piłata do Tyberjusza p. „Dzieje wojny żydowskiej“, str. XXXIII. Tamże na str. XXXI apokryficzny opis Lentulusa postaci Jezusa, fabrykat pochodzący podobno z XII-go wieku.
Str. 76. Co Talmud mówi o Jezusie p. „Jesus Christus im Thalmud“, Heinrich Laible, mit einem Anhange: Die thalmudischen Teste, mitgetheilt von Prof. D. Gustaf Dalman, zweite Auflage, Leipzig 1900, str. VI, 95 i 19. — Uwagi o Talmudzie p. „Einleitung in den Thalmud“, D. Herman L. Strack, dritte Auflage, Leipzig 1900, str. VI, 136. O zakazie „pisania“ p. str. 49 etc.
Str. 79. List Plinjusza Młodszego p. C. Plini Caecili Secundi Epistularum Libri Novem etc.“, recensuit R. C. Kukula, Lipsiae MCMVIII, na str. 308 etc.
Str. 81. „Die Annalen des Tacitus“, Schulausgabe von A. Draeger, II. B. 2. H., vierte verb. Aufl. Leipzig 1899, Buch XIV, XVI, na str. 82: quos per flagitia invisos vulgus Christianos appelabat. auctor nominis eius Christus Tiberio imperatore per Procuratorem Pontium Pilatum supplicio adfectus erat“. Cały ten ustąp ze względu na piękny język podałem w przekładzie Naruszewicza „Kaia Korneliusza Tacyta dzieła wszystkie“, Warszawa 1804, tom 2-gi, str. 255. Ciekawe też jest, dlaczego akurat zginął środek księgi piątej, gdzie Tacyt mógł był o Chrystusie wspomnieć i gdzie „dopełnienia“ jezuity Gabrjela Brotiera te wiekopomne głoszą słowa: „Piłat Pontski, któremu Cezar Judzką ziemię w rządy oddał, wrzaskliwemi nienawistnego żydostwa płocho strwożony głosami, Jezusa Chrystusa, zakonu nowego dawcę, złośliwie, bez dowodów oskarżonego, uznawszy sam niewinność, na śmierć zelżywą skazał. Wzruszona trzęsieniem ziemia, rozpadłe opoki, zaćmione słońce zdawały się szukać zemsty bogobójców i niewinności jego przeświadczać. On sam grobowe przeniknąwszy zapory i w obecności stróżów, żywy i zupełny wyszedłszy, prawdziwego bóstwa nieomylny dać miał dowód a bacznego na wszystko Tyberjusza cudem poruszył, wiary jednak nie wraził“... Co za podniosły styl „dopełniacza“ Tacytowego!! Naruszewicz zaś w dopisku tak na to „dopełnienie“ zapatruje się: „Tacyt poganin, nieprzyjaciel chrześcijan, jako się niżej powie w księdze XV, 44, podobnoby opuścił tak znaczny na świecie przypadek, ale chrześcijańskiemu pisarzowi omijać go nie należy...“ To jest PENDANT do słów Tacyta „potłumiony na on czas SZKODLIWY ZABOBON“, o którem to POTŁUMIENIU także nic Tacyt nie pisze w ks. V-ej i VI-ej. Gdy uprzytomnimy sobie fakt, że przez 1000 lat Kościół był jedynym stróżem tekstów, to możemy sobie wyobrazić, jak „chrześcijańscy“ pisarze relacje dziejopisów „pogańskich“, którzy przez ZŁOŚĆ opuszczali, co im było niemiłe, z pietyzmem UZUPEŁNIALI! Przykład ten jest tak klasyczny, że go ominąć nie mogłem, gdy usiłuję wniknąć w psychologję Syna Legendy i wraz z Synem Nauki odszukać ścieżkę prawdy.
Str. 83. K. T. Swetonjusza „Dzieje dwunastu cesarzów rzymskich“, przez Kajetana z Kwiatkowa Kwiatkowskiego, szambelana byłego dworu Króla Polskiego, członka Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, na język polski przełożone, dwa tomy, str. XXI, 567 i 432, Wrocław 1826 u Wilhelma Bogumiła Korna, tekst łaciński i polski równolegle, w tomie 2-gim, str. 46: „Iudaeos impulsore Chresto assidue tumultantes Roma expulit“. — „Christos“, „Chrestos“, p. „Handwoerterbuch des biblischen Alterthums“, herausgegeben unter Mitwirkung von Dr. G. Baur, Dr. Beyschlag, Dr. Fr. Delitsch, Dr. Ebers etc. etc. von Dr. Eduard C. Aug. Riehm, zweite Auflage, Bielefeld u. Leipzig 1898, tom pierwszy, na str. 277 a: „Ponieważ także z innych źródeł wiemy, że imię Chrystusa Rzymianie nierzadko wymawiali „Chrestus“, przeto przez tumulty, które śród Żydów powstawały z poduszczenia Chrestusa (impulsore Chresto), prawdopodobnie należy rozumieć tylko spory Żydów o postać Jezusa“. Natomiast Kwiatkowski w Nocie 28-ej do „Życia Klaudjusza“ pisze: „Błędliwie tu Swetoniusz przez swój wyraz IMPULSORE CHRESTO pomięszał Chrześcijan z Żydami, ~ czego widać niewiadomość Rzymian względem Chrześcijan, kiedy jeszcze za czasów Swetonjusza jednych za drugich przytaczając brali“. A Naruszewicz w Notach do ks. XV-ej „Dziejów Rocznych“ Tacyta (t. II, str. 535 etc.) powiada: „Mylą się także, którzy słowa Swetonjusza... o CHRYSTUSIE Panu i Chrześcijanach rozumieją. Ponieważ nie za powodem JEZUSA CHRYSTUSA Zbawiciela, ale jakiegoś warchoła CHRESTA (które imię często się daje widzieć w pisarzach Greckich i Łacińskich) Żydów niespokojnych Klaudjusz wygnał“. Imię to wcale nie jest tak częste, p. Dr. W. Papę „Wörterbuch der griechischen Eigennamen“, w opracowaniu Dr. Gustawa Edw. Benselera, pod „Chrestos“, „Chreistos“ i Christos“.
Str. 84. Kelsos, p. Dr. Theodor Keim „Celsus Wahres Wort“, Zürich 1873. Auguste Dide „La fin des religions“, Paryż, 1881, w szczeg. na str. 162 „L’anti-évangile de Celse“, także w przekł. niem. Dr. Adolfa Saagera „Das Anti-Evangelium des Celsus von A. Dide“, przekł. autoryz. z przedmową, Frankfurt n. M. 1907, str. 61, na str. 21: „dziś jest udowodnione, że opowiadanie o żołnierzu Panterasie jest zaczerpnięte ze źródła żydowskiego. Napomknienia o nim znajdują się w Talmudzie“. — Lukjan ur. około 120 r. naszej ery, p. „Luciani Samosatensis opera omnia“, 3 t. Lipsk 1909, w szczeg. o chrześcijanach t. II Alex. 25 (str. 127), 38 (str. 183), t. III. Peregr. 11 — 13 (str. 274, 275). Święte Gwoździe, Św. Gąbka etc. p. studjum Marji Aleksandry Walewskiej (hr. W.) „Idolatrja Kościoła rzymsko-katolickiego“, w N. 66 — 74 „Myśli Niepodległej“, w szczeg. N. 72, str. 1116 etc. Do tych relikwji dodaje źródłowy jak zwykle Edward Żukowski w „Idei“, j. w., na str. 354 „w Anglji w wolsingenth’skim kościele... kilka kropel mleka najświętszej panny, uronionych podczas karmienia niemowlęcia Jezusa“, oraz na str. 352 „obrzezek (Christi pracputium) przechowywany w Charroux, w środkowej Francji, w opactwie Benedyktynów. Wedle aktów kapituły Charroux Karol Wielki miał w Jerozolimie podczas nabożeństwa stosownie do zapowiedzi patryarchy osobiście ten dar otrzymać z rąk Jezusa, który na ołtarzu zjawił mu się jako pacholę i rzekł: „Najlepszy monarcho, przyjmij ten dar mojego ciała i krwi mojej“ (str. 353). Karol Wielki nigdy w Jerozolimie nie był. — Codex Sinaiticus graecus, historja jego znalezienia, p. A. Pott „Der Text des Neuen Testaments nach seiner geschichtlichen Entwickelung“, str. 42 — 44.
Str. 85. O wyższości żywego słowa nad pismami apostolskiemi zdanie Papiasa u Euzebjusza w Hist. eccl. III, 39, 3 — 4.

10. ŚWIADECTWA UCZNIÓW.

Str. 91. Ciekawe są próby uzgodnienia świadectw Uczniów w imię głównej wytycznej, płynącej z ewangielji, do których krytycy usiłują Listy Nowego Testamentu dopasować a gdy się to uczynić nie da, głoszą, iż taki lub inny werset jest „wstawką“, lub że cały List jest „pseudoepigrafem“. Porów, pod tym względem wielce staranny podręcznik Hühna „Hilfsbuch zum Verstandniss der Bibel“, j. w., cz. III, str. 41 i nast. Jeżeli powiadamy, że tekst zawiera „wstawkę“, to dlatego, że z charakterem dzieła w rażącej stoi sprzeczności. Tak rzecz się ma np. z „wstawką“ u Józefa Flawjusza dotyczącą Chrystusa czyli „Mesjasza“. Gdy się mówi, że to a to jest „wstawką“, bo stoi w sprzeczności z charakterem INNEGO dzieła, wtedy popełnia się naiwną niemetodyczność. W ten sposób cenzuruje się Listy miarą ewangielji. Wygląda to tak, jak gdyby człowiek z piętra czwartego spadając rękami chwytał się za własne nogi, aby... nie spaść. Gdy Hühn mniema, iż w Liście Jakóba słowa „Jakób, Boży i Pana naszego Jezusa Chrystusa sługa, dwiemanaście pokoleniom, które są w rozproszeniu, zdrowia“ (I, 1) albo zawierają niepotrzebnie imię „Jakób“, albo rzecz cała jest „pseudoepigrafem“ (cz. III, str. 45), bo mu to mąci całą tradycję, to wedle mnie mamy tu wskazówkę, iż u żydów wiara w Chrystusa istniała, na co nas inne źródła naprowadzają. A jeżeli prawie to samo znajduje się w Liście Judy, podającego się za brata Jakóba i twierdzącego, że Jezus wywiódł żydów z ziemi egipskiej (5), to nietylko wraz z Hühnem i tego dokumentu nie odrzucę, ale będę go uważał raczej za silne potwierdzenie przypuszczeń, które mi nasunął List Jakóba. — Toteż ci, którzy umieją zedrzeć bielma z własnych oczu, do zdumiewających dochodzą wyników. Jednym z takich jest wymieniony już W. B. Smith, autor dzieła „Der vorchristliche Jesus“, który wykrył, iż wedle relacji Dziejów Apostolskich najbardziej „wprawieni“ w drogę Pana Uczniowie nic więcej o „Jezusie“ nie wiedzieli, prócz „Chrztu Janowego“ (str. 7, 9, 11). Otto Pfleiderer „Religion und Religionen“, Monachjum 1906, str. VI, 249, na str. 224: „O życiu ziemskiego proroka Jezusa Paweł wiedział tak mało (so blutwenig). jak i jego antiocheńscy pogano-chrześcijanie“. Hühn i na to znajduje odpowiedź: „Paweł mało się INTERESOWAŁ historyczną postacią Jezusa“ (cz. IV, str. 3). Człowiek, kilka razy opowiadający o jednej wizji Jezusa, która mu się pod Damaszkiem zdarzyła, nie byłby się interesował przemianą wody w wino w Kanie Galilejskiej, chodzeniem Jezusa po wodzie, cudownem wypędzeniem całej tłuszczy kramarzy z świątyni jerozolimskiej, uzdrowieniami, wskrzeszaniami?? Jeżeli Flammarion, Lombroso, Crookes, Huggins, zainteresowali się medjami, jak Home, Florence Cook i Eusapia Palladino, ryzykując nawet na ośmieszenie swoją opinję naukową, to Paweł miałby „nie interesować się“ cudami tego, który mu sam cudownie się ukazał?? Czy i w tym wypadku nie wartoby metodą Chamberlaine’a zapytać, gdy chodziło o zupełne nierozumienie ducha mitów przez Straussa, czy Hühn zna się choć trochę na — duszy ludzkiej?? A jeżeli Hühn z kolei i list pierwszy Piotra (wzorem Euzebjusza, Hist. eccl. III, 25, 8) odrzuca jako „pseudoepigraf“ (cz. III, str. 47), powiadając, że „uczeń pozostający pod wpływem Jezusa żyjącego“ nie mógł podobnego Listu napisać, to godzę się, tylko pytam, dlaczegóżby ten Piotr, ten uczeń Jezusa, to jest WYZNAWCA Jezusa, miał właśnie pozostawać pod wpływem Jezusa żyjącego? Czy dlatego, że taka wskazówka płynie z tekstów ewangielicznych?

Str. 93. Oprócz Jezusa był jeszcze Hesus, p. Dupuis, „Origine“, t. I, str. 22.

11. ŚWIADECTWA WIEDZY.

Str. 97. Kult PANA (Adonisa) kwitł nietylko w Byblos, ale wzdłuż całego pobrzeża Morza Śródziemnego od Antjochji i Afeki aż do Aleksandrji i Aten. Porów. Dupuis „Origine de tous les cultes“ t. III, 72; Vollers „Die Weltreligionen“, str. 152; Pfleiderer „Religion u. Religionen“, str. 222. Z krwi Adonisa wyrastały zawileczniki (anemony), Dupuis „Origine de tous les cultes“ t. XI, cz. 2, str. 57. Nazwę miasta Afeka starożytni wyprowadzali od hebrajskiego słowa „afek“, dzierżyć, ściskać, obejmować i stosowali to do pierwszego i ostatniego uścisku miłosnego Wenery i Adonisa, p. Gustav Boettger „Topographisch Historisches Lexicon zu den Schriften des Flavius Josephus“, Lipsk 1879, str. XIV, 386, na str. 30. „Wszyscy uczeni godzą się, że w Adonisie czczono słońce“, pisze Dupuis w „Origine“ t. I, cz. 1, str. 5. — Ogródki Adonisa, p. Dupuis „Origine“ t. II, cz. 2, str. 58. Wizerunek takiego ogródka znajduje się jako ścienne malowidło w Pompei i reprodukowane było w „Annales du Musee Guimet“, nast. w Jeremiasa „Das Alte Testament im Lichte d. A. Orients“, skąd go czerpię.
Str. 98. Lukjan opisuje uroczystości na cześć Adonisa w Περὶ τῆς Συρίης θεοῦ 6 etc. wspominając zarazem rzekę imienia Adonisa. „Każdego roku... gdy na krwawo zabarwiały się wody rzeki“, ὁ δὲ ποταμὸς ἑκάστου ἔτεος αἱμάσσεται etc. — Podniesienie Słupa Ozyrysa. Słup Ozyrysa miał to samo znaczenie, co Krzyż Chrystusa. Kult ten istniał pierwotnie w Memfis. Jednego dnia obchodzono zgon Ozyrysa, drugiego jego zmartwychwstanie, czyli podnoszono go z grobu. Kult Ozyrysa i Izydy opisał Plutarch w swym traktacie Περὶ Ἴσιδος καὶ Οσίριδος (De Iside et Osiride). Ozyrys był słońcem, potem stał się w Grecji Bachusem, w ogóle różne kształty przybierał. Słup Ozyrysa czczono zarazem jako jego „phallus” (członek). Sam Herodot dziwi się temu, choć stwierdza, że niewiasty procesyjnie obnosiły fallus egipskiego Dionizosa, czyli Bachusa, czyli Ozyrysa, że nawet go podczas procesji podnoszono i opuszczano i że ten dziwny kult dostał się do Grecji (Herodot 11, 48 — 49). „Prawie wszystkie nazwy bogów przeszły z Egiptu do Grecji“, powiada Herodot (II, 50). Rzecz ze względu na rozwój i zanikanie pojęć jest ciekawa. Fallus był symbolem płodności. Wiadomo, że Egipcjanie obrzezywali się i że sąsiednie ludy od nich ten obyczaj wzięły (Herodot II, 104). Prowadzili nawet wykazy ludów obrzezanych. Ebers podaje rysunki scen obrzezywania. Sam odfotogrofowalem taką scenę w grobie Ench-me-Hora, w grupie piramid Sakkara. Essejczycy zmuszali ludzi do obrzezania, grożąc im nawet niekiedy śmiercią. Jeżeli przeto w chrześcijaństwie pojawia się kult relikwji św. obrzezka, to wydaje mi się on szczątkiem kultu fallusa, który w XV w. w Niemczech jeszcze żyje niezawodnie wskutek grasowania przymiotu, jak świadczą vota, p. Richard Andree „Votive und Weihegaben des katholischen Volks in Süddeutschland“, Brunświk 1904, str. XVIII, 191, XXXII, roz. „Phallische Opferfiguren“, str. 109 etc. i wizerunki. — Pastor dr. Alfred Jeremias mówi bez ogródek o „Krzyżowaniu Ozyrysa i święcie jego zmartwychwstania“ (Kreuzigung des Osiris und Auferstehungsfest), p. „Das A. T. im L. d. A. O. str. 85 i dop. 1.
Str. 100. „Kierowałem drogą Boga do jego grobu w Peker“, porów. Jeremias „Die Panbabylonisten, der alte Orient und die Aegyptische Religion“, Lipsk 1907, str. 65, na str. 46 — 47, o inskrypcji berlińskiej. Plutarch (De Iside et Osiride 358) opisuje, że ciało Ozyrysa zostało posiekane na czternaście części i rozrzucone; Izyda skrzętnie każdej części szukała i grzebała, stąd tyle grobów jego. — Wiz. 22, Grób Ozyrysa, z Edwarda Meyera „Aegypten zur Zeit der Pyramidenbauer“, Lipsk 1908, str. 43 i 17/tablic; na str. 19 Meyer podaje aż cztery groby Ozyrysa.
Str. 101. Wiz. 22 Grób Jezusa w Jerozolimie, ze zbiorów autora, fotografia zakładów Bonfilsa, który słynie w całej Syrji a jego zdjęcia służą doskonale do celów naukowych. Zwracam na to uwagę polskich pielgrzymów i artystów. — Groby bogów. Plutarch opisuje grób Ozyrysa (De Iside et Osir. 359), Herodot bogini Neit w Sais (II.170), Bela w Babilonie (1, 182) i t. p. — Julius Firmicus Maternus „De errore prof. relig.“ (ed. Ziegler, Lipsk 1902), cap. XXII. „Tunc a sacerdote omnium qui flebant fauces unguentur, quibus perunctis sacerdos hoc lento murmure susurrat:

θαρρεῖτε μύσται τοῦ θεοῦ σεσωσμένου.
ἕσται γὰρ ήμῖν ὲκ πόνων σωτηρία.

Str. 102. Niewiasty jerozolimskie plączące Adonisa, czyli Pana; już zwracał na to bardzo szczegółowo uwagę Dupuis, p. „Origine des tous les cultes“, t. II, cz. 2, str. 59. Św. Hieronim w Komentarzu do Ezechjela stwierdza identyczność Adonisa i Tammuza (Div. Hieron. Com. 3 ad Ezechiel).
Str. 103. Isztar szukająca Tammuza, p. „Epos, t. I, Epos babilońskie Enuma Elisz,“ Antoni Lange, Brody 1909, str. 106 z ilustracjami w tekście, na str. 96 — 101. Porów. „Die Höllenfahrt der Istar, ein altbabylonisches Epos nebst Proben assyrischer Lyrik“, Dr. Eberhard Schrader, Giessen 1874; P. Jensen „Assyrisch-Babylonische Mythen und Epen“ (Keilinschriftl. Bibl.), Berlin 1900.
Str. 104. Tak samo pyta Pfleiderer: cóż nowego mógł głosić Antjocheńczykom Paweł? „Ponieważ religijne obyczaje nigdy z powietrza się nie biorą, przeto musimy przyjąć, że pogano-chrześcijanie Antjochji swe stare obrzędy śmierci i zmartwychwstania Adonisa zachowali i tylko wszystko przenieśli na nowego Pana, Chrystusa“, p. „Religion u. Religionen“, str. 223. Ale ponieważ i „nazwa“ nowego Boga nie bierze się z powietrza, przeto choćby na podstawie Listów Jakóba i Judy przypuścić musimy, że imię to było czczone nieco dawniej, niż epoka Pawła. — Na kult Pana czyli Adonisa w Jerozolimie, zupełnie do kultu Chrystusa podobny, zwracał już uwagę Dupuis, „Origine“ t. II, cz. 2, str. 59. — Woda żywota, chleb żywota, oliwa żywota, porów. „Adam und Qain im Lichte der vergleichenden Mythenforschung“, Ernst Böcklen, Lipsk 1907, str. 148, na str. 66. Księżyc zwano także chlebem żywota, tamże, str. 104, dop. 2.
Str. 105. „Dies natalis Solis invicti“, „dzień narodzenia nieprzezwyciężonego słońca“. Tylor w „Cywilizacji pierwotnej“ pisze: „Rzymska uroczystość w dzień przesilenia zimowego, obchodzona 25 grudnia (VIII Kai. Jan.) w związku z czcią boga-słońca Mitry, została zaprowadzona w takiej postaci zapewne po wyprawie wschodniej Aureljana, toku 273 po Chr. i dzięki tej uroczystości dzień ten nazwano urodzinami niezwyciężonego słońca, Dies Natalis Solis invicti. Z najzupełniejszem zastowaniem symbolicznem, chociaż bez żadnej podstawy historycznej, dzień ten przyjęto w kościele zachodnim za rocznicę narodzenia Chrystusa; widzimy to w IV-ym wieku wszędzie na zachodzie a stąd i Kościół wschodni począł też święcić ten sam dzień jako Dies Natalis. Usiłowano usprawiedliwić datę tę historycznie, ale bez powodzenia, albowiem nie stwierdza tego, ani nawet prawdopodobnem nie czyni żadna tradycja starochrześcijańska. Przeciwnie, z pism ojców Kościoła po ustanowieniu święta tego można wnosić o niezaprzeczonem słonecznem pochodzeniu jego“ (II, 246).
Str. 106. W kwestji egipskiego krzyżyka p. autora „Dzieje Krzyża“, str. 14, wiz. 6. — Chronologja egipskich faraonów, p. „Geschichte Aegyptens unter den Pharaonen, nach den Denkmalern bearbeitet“, Dr. Heinrich Brugsch-Bey, Lipsk 1877. Wymieniony faraon podług listy królów z Abydos, wyrażonej w płaskorzeźbach na jednej ze ścian w świątyni Seta I. Podanie kaukaskie o trzech starcach przybywających z podarkami do nowonarodzonego bohatera narodowego, rzecz tę opowiadał mi p. Wacław Rogowi cz, literat.
Str. 107. Prometeusz jako uosobienie pramanty, czyli świdra wiercącego ogień w swastyce, p. „Dzieje Krzyża“, str. 39. Cały mit o ogniu jest opracowany znakomicie w wymienionej pracy Kuhna „Die Herabkunft des Feuers“, str. 35 etc. — Bóstwa jako gołębie. Bogini Isztar jako gołębica p. „Himmels-und Weltenbild der Babylonier“, Dr. Hugo Winckler, Lipsk 1903, str. 68, na str. 47. Zeus i Amon jako gołębie, p. Herodot II, 55. Zeus jako gołąb i Phtija, porów. Malvert „Science et religion“ (Paryż 1899) str. 95. — Izyda z dzieciątkiem Horus na osiołku, wizerunek u Malverta „Sience et religion“, str. 93, wiz. 111.
Str. 108. Francuskie „Nogi“ z hebrajskiego „Anu-el“, zdanie Ferd. Hoefera u P. Hocharta, „Études d’histoire religieuse“, str. 249. — O organizacji kultu Mitry, p. „Die Mysterien des Mithra“, Fr. Cumont, tłom, z franc. G. Gehrich (Lipsk 1903), str. 112 etc. Vollers „Religje świata“, na str. 169, kwiatem świętym Mitry jest złocień czerwony; na str. 194: „zgodność głównych idei obu chrześcijańskich sakramentów (chrztu i komunji) z misterjami Mitry nie ulega żadnej wątpliwości w świetle badań czysto historycznych“. Tego samego zdania jest Dr. K. H. E. de Jong „Das antique Mysterienwesen“ (Leiden 1909, str. X, 362).
Str. 112. Zmyłka drukarska, ma być Rudolf Seydel (a nie Sydel).
Str. 114. Hymn wedle inskrypcji z Priene p. Pfleiderer „Religion u. Religionen“, str. 218. — Dio Cassius opowiada, że Tiridates z Armenji pochodem wspaniałym, mając w orszaku trzech królów, przez dziewięć miesięcy dążył do Neapolu i tam złożył Neronowi hołd jako zbawicielowi świata a potem inną drogą wracał do swej ojczyzny, p. Jeremias „Babylonisches im Neuen Testament“, Lipsk 1905, str. 132, na str. 54 — 55. — Hymn naaseński, p. W. B. Smith, „Der vorchristliche Jesus“, str. 31 — 32. — U Swetonjusza „Vita Augusti“ XCV opowieść, że gdy Octavianus Augustus w towarzystwie Agrypy zaszedł w Apolonji do astrologa Teogenesa i wymienił godzinę swego urodzenia, Teogenes padł mu do nóg, hołd składając. Cezar kazał z tego powodu bić monetę z konstelacją Koziorożca, w którego znaku się narodził. Wedle astralnych wskazówek w Mateuszu Jezus w tym znaku się rodzi, p. rozdział „Jezus słońce“.
Str. 116. Koran o Marji, matce Jezusowej, jako o siostrze Mojżesza roz. III, 31, przekład Jana Murzy Tarak Buczackiego, Warszawa 1858, 2 tomy.

12. IMIONA.

Str. 118. Jak zatraca się pierwotne znaczenie słów, widać to po wyrazie „Bóg“. Jan Karłowicz w pracy „O człowieku pierwotnym“, Lwów 1903, str. 163, na str. 121 etc. pisze: „Wspomnijmy też paralelę z sanskrytu: bhadż, znaczy dzielić, stąd bhaga = 1) pomyślność, szczęście, 2) pan, 3) bóstwo w Wedach; po zendzku bagha = 1) część, udział, bóg. Od tego pnia i słowiańska nazwa boga pochodzi.“ Delitsch w „Babel und Bibel, ein Vortrag“ (Lipsk 1905) 49 i w dopiskach na str. 74 etc. szeroko dowodzi, że starosemickie „El“, Bóg, znaczy „Cel“, co odpowiadałoby „Fatum“ i „udziałowi“, więc „doli“, zaś starosemickiemu El odpowiada muzułmański „Allah“. Dość stąd odległa droga rozwojowa do dzisiejszego pojęcia teologicznego bóstwa.
Str. 119. Imię własne IHWH, dawniejsze IHW, porów. „Israel in Aegypten, nach neugefundenen Urkunden, Vortrag“, Dr. Felix Stahelin, Bazylea 1908, str. 24, o tekstach aramejskich kolonji żydowskiej w Egipcie, znalezionych 1904 r. w Assuan i Elefantine a pochodzących z V-go wieku przed naszą erą, na str. 9: „szczególniej ważnem jest tu wspomnienie Boga Jahu; tak bowiem (ihw) jest stale pisane to imię w aramejskich dokumentach a nie Jahwe (ihwh), jak w Starym Testamencie“. — Kryszna, Chrystus. W sprawie wywodu etymologicznego słowa „Krishna“ i podanej przez Jacoillota formy „Kristna“ zwróciłem się do prof. Jana Baudouina de Courtenay i otrzymałem od niego wyjaśnienie, że „forma KRISTNA jako obocznik formy KRISHNA (Kršhna) jest bezwzględnie niemożliwa.“ A dalej: „Zestawianie etymologiczne Krsna z greckim Κριστός jest nieuzasadnione. Κριστός (Chrystos) znaczy „posmarowany“, „pomazany“, „pomazaniec“ (boży), tymczasem KRŠNA znaczy właściwie CZARNY“. A wreszcie: „Wogóle sądzę, że przy zestawianiu KRŠHNY i CHRYSTUSA wywody etymologiczne nie na wiele się przydadzą“. Mitologicznie natomiast rzecz się przedstawia inaczej. Jeremias w „Das Alte Test, im L. d. A. O.“ na str. 71 pisze: „Tym samym motywem (historji dzieciństwa, co Sargona I i Mojżesza) wyposażyła legenda indyjska Buddę i Krysznę, perskiego Zaratustrę i chińskiego Fohi“, a Winckler w „Geschichte Isr.“ II, 10 powiada, że tradycja stwarza pewne stałe normy wyposażeń legendowych bohaterów. Jak niezależnie od etymologji jedne i te same rysy mitologiczne miewają różni bohaterowie i bohaterki, bóstwa i t. p., porów. Edwarda Stuckena „Astralmythen“, cz. V, „Mose“ (Lipsk 1907), który mówi, że np. w jakimś koszu lub pudle wzorem Mojżesza wysadzony zostaje Erychtonios, w mitologji fińskiej iskra, w japońskiej Izanagis etc. (str. 433). Nie ulega wątpliwości, że dziś wyraz „Chrystus“ stał się poprostu „nazwiskiem“ Jezusa. — O Nazarecie PW. B. Smith „Der vorchristliche Jesus“, roz. II, „Die Bedeutung des Beinamens Nazoraus“, str. 42 — 70, studjum podstawowe. Hochart także wykazywał, że „Nazarejczyk“ nie może pochodzić od „Nazaretu“, p. „Études d’histoire religieuse“, str. 120 — 122. Epifanjusz w „Panarion Haer.“ 29, 6 twierdzi, że Nazarejczycy przed Chrystusem istnieli i wcale go nie znali. Zresztą w Starym Testamencie znaczenie „nazir“ jest zbyt jasne, aby mogły co do tego dłużej istnieć wątpliwości.
Str. 120. Essejczycy. Nad kwestją ich „miast“ zastanawia się Hilgenfeld w „Ketzergeschichte“, na str. 119, uw. 191.
Str. 121. Igne natura renovatur integra, p. Malvert „Science et religion“ (Paryż 1899) na str. 88.
Str. 124. Wydany przez C. Wessely’ego paryski papyrus czarnoksięski, p. W. B. Smith „Der vorchristliche Jesus“, str. 37. Zaklęcie na „Boga Hebrajczyków Jezusa“ dowodzi, że Jezus jako Bóg był czczony przez żydów, więc wyżej przytoczone zdanie Pfleiderera o przeniesieniu kultu Adonisa na Jezusa traci racjonalną podstawę. — Smith przytacza bardzo ważne ustępy z Epifanjusza, odnoszące się do imienia Jezus i nazwy pierwotnej chrześcijan: „Zwali się oni pierwotnie albo Jessejczycy (Jessaioi) od Jessego, albo od imienia Jezusa, Pana naszego, gdyż od Jezusa wychodzili jako jego uczniowie i ponieważ tak się wykłada imię naszego Pana. Gdyż Jezus znaczy w języku hebrajskim tyle, co curator (therapeutes) t. j. lekarz i zbawca“ (str. 58 — 59). Wyjaśnia to poniekąd werset Mateuszowy: „i nazowią imię jego Emanuel, co się wykłada: Bóg z nami“ (I, 23). Rzecz jest tylko przystosowana do Izajasza VII, 14: „i nazowiesz imię jego Imanuel“; „Oto panna pocznie i porodzi“ — wyraz „panna“ „almah“, znaczy po hebrajsku dojrzałą do zamążpójścia kobietę a przytem ów przepowiadany Immanuel był niezawodnie synem Izajasza, który dwom innym synom swoim także pełne znaczenia imiona nadawał, porów. Riehm, „Handw. d. bibl. Altterth.“, pod „Immanuel“. O podobnem tłomaczeniu imienia Jezus p. „Des heiligen Irenäus Schrift zum Erweise der apostolischen Verktündigung, in armenischer Version entdeckt, herausgegeben und in das Deutsche übersetzt von Lic. Dr. Karapet Ter-Mekerttschian und Lic. Dr. Erwand Ter-Minassiantz“, Lipsk 1907, na str. 30.
Str. 128. Malvert o Agni i Agnus, „Science et religion”, str. 71. — Anna Peranna, Dupuis „Origine” I, 156 i III, 47 — 48. Porów. Riehm „Handw. d. bibl. Alterth.” pod wyrazem „Maria”. O gwieździe Sib-zianna, p. Winckler „Himmels- u. Weltenbild der Babylonier”, Lipsk 1903, na str. 45.
Str. 129. Alfeusz=Alpu, Zebedeusz=Zalbatanu, Tomasz=tuamu= bliźniak, p. Jeremias „Babylonisches im N. T.”, str. 92. O znaczeniu imion w mitologji p. Tylor „Cywilizacja pierwotna”, wedle skorowidza pod „imiona”. W t. I na str. 325 czytamy: „Dla Persa każde wielkie i starożytne zwaliska są dziełem bohaterskiego Antara; w Rosji, jak mówi Dr. Bastian, budowle z najrozmaitszych czasów przypisywane są Piotrowi Wielkiemu, tak jak w Hiszpanji Boabdilowi, lub Karolowi V. Inne ludy europejskie twierdzą, że stare budowle niezwykłych rozmiarów a szczególniej kamienne, znane obecnie pod nazwą zabytków przedhistorycznych, są dziełem djabła” etc. Jeżdżąc po Syrji przekonałem się, że wszystkie sławniejsze ruiny związane są z Salomonem a różne odciski stóp na skalach z Jezusem, co później niekiedy przenosi się na Mahometa. Tylor pisze dalej: „Widzimy, że najpierwotniejsza etnologja wyraża się zwykle mową przenośni, w której kraje i narody są uosobione a stosunki ich wzajemnie określone wyrazami, używanemi do określania stosunków ludzkich. To samo da się powiedzieć o ważnem świadectwie etnologji starożytnej, o spisie narodów w dziesiątym rozdziale Księgi Rodzaju” (str. 333). A wreszcie Tylor powiada, że rozbiór wszelkich tego rodzaju „imion” nie powinien kończyć się na „burzeniu”, gdyż stanowią one cenny materjał do badań.

13.  RODOWODY JEZUSA.

Str. 131. Tablicę rodowodów Jezusa wedle ewangielji, ułożoną przez M. A. Walewską (hr. W.) w „Trzech rodowodach”, biorę z N. 9 i 10/11 „Kultury” z roku 1908. W rodowodzie Mateusza 3 X 44 = 42 i stąd luka przy liczbie 2. Liczba 42 jest święta, Egipt był podzielony na 42 okręgi, w sądzie nad umarłymi wedle wyobrażeń Egipcjan zasiadało 42 sędziów, nocne niebo u Babilończyków dzieliło się na 42 „hamusztu”, p. dr. A. Jeremias „Die Panbabylonisten”, str. 36. Szczegóły o zabytkach relikwjalnych czerpię po większej części z Malverta „Science et religion”, str. 213 etc.
Str. 137. „W prabycie zrobił Bóg Uranosa i Geę” p. J. Lanz-Liebenfels „Die griechischen Bibel-Versionen (Septuaginta und Hexapla), herausgegeben u. mit Anmerkungen u. deutscher Uebersetzung ver sehen, Vol. I Genesis, Verlag „Lumen”, Lipsk i Wiedeń 1908, kart 175.
Str. 138. Tammuz, Duzu, syn prawy, wybrany, p. Vollers „Die Weltreligionen”, str. 32; w polskim przekładzie na str. 43 błąd drukarski „Duru” miast „Duzu“. Baranek, mówiąc językiem mitologji porównawczej, jest totemem Jezusa. Tu nawiasowo warto wspomnieć o MONOGRAMIE Jezusa , w którym sławny egiptolog Flinders Petrie uznał symbol Boga Horusa. Znak ten spotyka się istotnie na znacznie starszych pomnikach, niż chrześcijaństwo, porów. „Dzieje Krzyża”, str. 62 — 69, wiż. 56 — 66. Później w niektórych rękopisach Nowego Testamentu używano tego znaku jako skrótu imienia Chrystus, p. Soden „Die Schriften des Neuen Testaments in ihrer ältest. erreichb. Texgest.” str. 1065. — O chwianiu się i braku rodowodów w ewang. p. Soden j. w. str. 1574.

14. JAN CHRZCICIEL.

Str. 139. Zdanie Graetza o interpolacji u Józefa Flawjusza, dotyczącej Jana, którego zresztą nazywa „Essejczykiem”, p. w „Geschichte der Judäer”, t. III, cz. 1, str. 278, w uwagach.
Str. 140. Porów. „Religionsgeschichtliche Tabellen”, Joachim Kurd Niedlich, Lipsk, in folio, str. 120; „Zeittafeln und Ueberblicke zur Kirchengeschichte”, Dr. Hermann Weingarten, 5-te wyd. przejrzał i uzupełnił Dr. Carl Franklin Arnold, Lipsk 1897, in 8°, str. IV, 290.
Str. 145. Gdy Duch Święty w kształcie gołębicy przysiada na Jezusie, rozlega się z nieba głos: „Ten jest Syn mój miły” etc. Jensen w „Das Gilgamesch-Epos in der Weltliteratur”, tom pierwszy, Strasburg 1908, str. XVIII, 1030, na str. 831 wykazuje, że tak samo do Eabaniego Bóg Słoneczny woła z nieba. Godząc się na to, iż mit o Buddzie jest tylko starszą odmianą mitu o Jezusie, Jensen przypomina, że Brahma-Sahampati podobnie spływa z nieba do Buddy. W niektórych rękopisach Duch Święty u Marka (I, 10) spływa W Jezusa a nie NA Jezusa. Wobec tego, powiada Jensen, inni ewangieliści są bardziej zgodni z mitami babilońskiemi i indyjskiemi. — Izyda w Egipcie zajmuje takie stanowisko, jak Isztar w Babilonji, p. Antoni Lange, „Epos II, Epos egipskie”, Brody 1909, str. 95, na str. 8 zestawienia imion źródłowo opracowane: babilońska IŠt-ar, egipska IŠt, grecka Isis.
Str. 146. Ptakiem świętym Isztary jest gołębica, p. „Himmelsu. Wetenbild d. Babylonier”, Hugo Winckler, str. 47.
Str. 148. Dupuis wykazuje, że Syryjczycy oddawali cześć gwiazdom konstelacji Ryby, „Origine de tous les cultes” t. I, cz. 1, str, 5; opiera się na Hygin. I, 2, c. 42. Berosus o Oannesie I, 3, p. „Fragmenta historicorum graecorum”, Carolus Müllerus, Paryż 1848, wyd. Didota, tom 2-gi, str. 496: „Roku pierwszego z morza Erytrejskiego, w miejscu, gdzie graniczy z Babilonją, zjawiła się istota obdarzona rozumem, a której imię było Oannes; miała całkiem rybie ciało, ale z pod rybiej głowy wyrosła jej inna głowa, ludzka; następnie z ogona wyrosłe miała nogi a ludzki głos. Wizerunek tej istoty dotąd się przechowuje. Ta istota przez cały dzień obcowała z ludźmi, nie używając żadnego posiłku, uczyła ludzi pisma i umiejętności i różnych sztuk, jak miasta zaludniać i świątynie budować, jak ustanawiać prawa, mierzyć ziemię, pokazywała im, jak siać i zbierać płody i wszystko w ogóle, co jest niezbędne dla zaspokojenia potrzeb zwykłych. Od tego czasu nikt nic ponad to nie wymyślił. O zachodzie słońca ta istota Oannes znowu zanurzała się w morze i tam noce spędzała, albowiem była dwużyciowa” (ὰμφίβιον). Hyginus i Helladius podobne rzeczy piszą o Euadnesie i Oesie, z których pierwszy miał uczyć ludzi jeszcze astrologji.
Str. 149. Marduk tworzący z ryby a raczej smoka rybiego, Tiamat, doczesny świat, p. tekst u Wincklera „Keilinschriftliches Textbuch zum Alten Testament”, Lipsk 1903, str. 130, na str. 121: „Wreszcie wziął się Pan do jej (Tiamat) zwłok, stwarzając (obmyślając) plany (idee). Rozciął ją jak... rybę na dwie części, jedną część ustawił, zacienił nią niebo. Ustawił zaporę i strażników, by jej wód nie wypuszczali. Niebo i ziemię ugruntował” etc. Porów. „Altorientalische Texte und Bilder”, Lic. Er. Hugo Gressman, Tybinga 1909, str. XI, 253 i XII, 140, na str. 19 w. 135 etc. Ryba dziwnie uporczywie trzyma się żydów. Prawda, jest to już tylko Lewiatan, Bóg zdegradowany, ale niekiedy szuka sobie towarzystwa z innym Bogiem zdegradowanym a mianowicie z Cielcem. Powołuję się tu na ciekawą rycinę w pracy Reginy Liłientalowej „Święta żydowskie w przeszłości i teraźniejszości”, Kraków 1908, str. 98 z 20 tablicami, nakładem Akademji Umiejętności, mianowicie na tablicy drugiej wizerunek z Zawichosta z podpisem „Liwiatan w’szor habar”. Cielec a dokoła niego zwinięta ryba.

15. WALKA Z SZATANEM.

Str. 157. Porów. Ernst Siecke: „Drachenkämpfe, Untersuchungen zur indogermanischen Sagenkunde”, Lipsk 1907, str. 123, jako tom pierwszy i zeszyt pierwszy Bibljoteki Mitologicznej, wydawanej przez Towarzystwo dla badań nad mitologją porównawczą. Smok jako czarna część księżyca, str. 8. „Ze wszech miar byłoby dobrze, gdyby uczeni badacze znowu zechcieli porządnie przypatrzeć się niebu, słońcu i księżycowi. Przekonaliby się, że słońce i księżyc mogą niekiedy równocześnie świecić na niebie. Wielu uczonych jak gdyby tego nie wiedziało a także i tego, że tylko rosnący księżyc dąży za słońcem, gdy za malejącym słońce biegnie”, str. 10. — Ernst Boecklen: „Adam und Qain im Lichte der yergleichenden Mythenforschung”, Lipsk 1907, str. 148. jako drugi i trzeci zeszyt Bibljoteki Mitologicznej. Zwraca on uwagę na zasługi Siecke’go, który pierwszy na gruncie aryjskim księżycowe pierwiastki w różnych mitach wyśledził, str. 2. — Eduard Stucken „Astralmythen der Hebraeer, Babylonier und Aegypter”, V. Theil, Mose, Lipsk 1907, .str. 431 — 657. — Edward B. Tylor: „Cywilizacja pierwotna, badania rozwoju mitologji” etc., przekład Z. A. Kowerskiej, wydawnictwo „Głosu”, Warszawa 1898, 2 t., str. IV, 433 i III, 416, w szczególności wedle Skorowidza podania o słońcu i księżycu. — Strabo na początku IX-ej księgi wspomina o pojedynku messeńskiego króla Melanthosa (Czarnego) z Xanthosem (Białym), królem Beocji; są to bohaterowie mityczni.
Str. 158. Izajasz: „Powstań, powstań, oblecz się w moc, ramię Jahwy... Izaliś nie ty pobiło pysznego, zraniło Rahaba” (Smoka) LI, 9. „W on dzień nawiedzi Jahwe mieczem swoim twardym i wielkim a mocnym Lewiatana, węża zaworę, i Lewiatana, węża pokrzywionego, i zabije wieloryba, który jest w morzu” XXVII, 1. — Psalmy: „Pokruszyłeś głowy smoków w wodach” LXXIV, 13. „Tyś zabił Rahaba” LXXXIX, 11.
Str. 159. Apokalipsa Jana: „I stała się wielka bitwa na niebie. Michał i Aniołowie jego walczyli ze smokiem, i smok walczył i Aniołowie jego. I nie przemogli, ani ich miejsce dalej znalezione jest na niebie. I zrzucon jest on smok wielki, wąż starodawny, którego zowią djabłem i szatanem” XII, 7 — 9.
Str. 161. Walka Chrystusa z Szatanem u Mat. IV, 11, u Marka I 12 — 13, u Łukasza IV, 1 — 13, przyczem u jednego Łukasza astralność (więc powtarzalność) zjawiska jest wyraźnie zaznaczona. — Historja węża rajskiego, poskromionego przez Jahwę, jest odbiciem walki Marduka z Tiamat, porów. „Dwa drzewa biblijne”, wyd. „Myśli Niepodległej”, Warszawa 1908, str. 34. — O matkach-oblubienicach p. Alfreda Jeremiasa: „Das Alte Testament im Lichte des Alten Orients”, 2 wyd. Lipsk 1906, na str. 106 etc. — Renan, który Jana Chrzciciela i Jezusa tierze za postaci rzeczywiste, tak tłomaczy (astralny) mit walki Jezusa z Szatanem: „Kto chciał odegrać jakąś rolę, musiał naśladować Eljasza, a ponieważ pustelnictwo było główną jego cechą, przeto oddawna przyzwyczajono się nazywać pustelnika mężem bożym. Wyobrażano sobie, że wszyscy świętobliwi mężowie spędzali żywot na pokucie i pustelnictwie; przeto udanie się na puszczę było niezbędnym warunkiem wszelkiej misji a zarazem wstępnym do niej krokiem” (str. 129). „Niema chyba na ziemi bardziej opustoszałego i smutnego zakątka, jak ów strzelisty zrąb gór, wznoszący się na zachodniem wybrzeżu Morza Martwego. Wierzono, iż (Jezus) w czasie pobytu w tej strasznej okolicy był wystawiony na przerażające próby, że szatan dręczył go złudnemi widziadłami i kusił obietnicami, że wreszcie aniołowie, aby go nagrodzić za odniesione nad szatanem zwycięstwo, zstąpili na ziemię i służyli mu” (str. 142), — Alfred Jeremias: „Babylonisches im Neuen Testament”, Lipsk 1905, str. 132, który wprawdzie nie jest zdania, aby fakty Nowego Testamentu rozpływały się w ideach, ale pisze: „Zwycięstwo Chrystusa (nad Szatanem) oznacza objęcie władzy. To odpowiada w zupełności wyobrażeniom Starożytnego Wschodu o Bogu Zbawcy, który odnosi zwycięstwo nad Smokiem“ (str. 95). Co do „kawałkowań” Boga Roku, trzebienia go, ucinania mu głowy, p. str. 9, 22 etc. Ścięcie jest mitologicznym odpowiednikiem trzebienia, p. Stucken, „Astralmythen”, str. 594, w dopiskach. Przeto „ścięcie” Jana Chrzciciela jest motywem astralno-mitologicznym. — Tukaj Mickiewiczowski, który się chce odmłodzić przez „posiekanie”, jest najpóżniejszem bodaj echem mitu astralnego o Nowem Słońcu i Nowym Księżycu (księżyc „na młodziku”).

16. KRÓLESTWO NIEBIESKIE.

Str. 162. Zwierzęta opiekuńcze różnych krajów były: Persja = mysz, Babilon = pies, Kapadocja = wąż, Armenja = chrząszcz, Azja = osioł, Jonja = lew, Libja = kozioł, Italja = byk, Kreta = jastrząb, Syrja = małpa, Indje = krokodyl, p. Alfred Jeremias „Das Alte Testament im Lichte des A. O.” str. 51.
Str. 164. Jaje świata, Jeremias, tamże str. 142 uwaga 2., 153 i 161; Hugo Winckler „Himmels- u. Weltenbild der Babylonier”, Lipsk 1903, str. 67, na str. 28 przytoczone określenie Filona z Byblos. — Wątroba świata, Fritz Hommel „Ein neues Bindeglied zwischen Etrurien und Kleinasien” w piśmie „Memnon” I, 87.
Str. 166. Wizerunki 40 — 51 figur zodjaku czerpię z pracy „Mémoire explicatif du zodiaque chronologique et mythologique”, Dupuis, Paris 1806, str. 149. Ciekawa jest teorja Dupuisa, dotycząca powstania nazw konstelacji (Origine de tous les cultes III, cz. 1, str. 324 etc.) a w szczególności konstelacji Pasa Zwierzyńcowego, który był czemś w rodzaju kalendarza rolnego. Dupuis mniema, iż nazwy te powstały w czasach bardzo dawnych a mianowicie wtedy, gdy słońce w czasie wiosennego porównania zjawiało się w Wadze, i że powstały w Egipcie, gdyż odpowiadają jego stosunkom rolniczym i klimatycznym. W czasie wiosennego porównania waży się dzień z nocą, stąd nazwa konstelacji Waga. W czasie zimowego przesilenia słońce cofa się jak rak, stąd nazwa konstelacji Rak. W czasie letniego przesilenia słońce wspina się jak koziorożec najwyżej, stąd konstelacja nazwy Koziorożec. Znak ten rysują w ten sposób, iż Koziorożec kończy się rybim ogonem, po nim idzie Wodnik, po Wodniku Ryby. Te trzy wodne znaki odpowiadają trzy miesiące trwającemu wylewowi Nilu. Gdy wody ustępowały, bujne ukazywały się pastwiska, stąd idzie konstelacja Baran. Na listopad przypada orka, stąd konstelacja Byk. Następnie ziemia jak macierz otwiera łono, stąd Bliźnięta. Na luty przypada żniwo, stąd konstelacja albo o wizerunku z trzema kłosami, albo Panny (żniwaczki) kłos dzierżącej. Gdy po przesileniu zimowem słońce wstępowało w znak Lwa, wegetacja była najbujniejsza. Kwietniowe zjadliwe wiatry, wiejące z Etiopji, symbolizowała konstelacja Skorpiona a po wiosennych zbiorach przed latem czas odpowiedni do wojny symbolizował Strzelec, w którego znaku wedle astrologów rodziły się wojny, bo i po żniwach było co grabić. Gdyby tak było, jak mniema Dupuis, czas powstania nazw Pasa Zwierzyńcowego przypadłby na epokę z przed 14,000 lat! Wynikałoby stąd, że co najmniej tak stara jest astronomja, co nie jest wykluczone, że znano już wtedy uprawę roli, co również jest prawdopodobne, że posiadano takie instrumenty, jak waga, co również całkiem jest możliwe. W ogóle wyobrażenia nasze o długości czasu rozwojowego ludzkości i o minionych kulturach są dotąd bardzo słabe. Wyobrażaliśmy sobie, przejęci mitologją Biblji, że rozwój był prędszy, gdy on bezwarunkowo był znacznie wolniejszy, niż nasze najśmielsze przypuszczenia. Odkopaliska babilońskie rozwiały pod tym względem już wiele iluzji. — Rówieśnikiem Dupuis’a i jak on śmiałym badaczem kultów był Volney, właściwie Konstanty Franciszek Chasseboef (1757 — 1820), „autor wydanego w roku 1791 dzieła „Les ruines ou méditations sur les révolutions des empires”, p. wyd. z r. 1883, Garnier Fréres, o kultach astralnych str. 153 i nast. Dorobek jego nie może się jednak mierzyć pod względem bogactwa z dorobkiem Dupuis’a.
Str. 174. Wiz. 52. Cztery wiatry, wedle Kosmasa Indikopleustesa (VI wiek naszej ery), z Morozowa „Otkrowienje w grozie i burie”, str. 68. — Konstelacja Byka zwana z tego powodu także konstelacją Wolu, ponieważ w Egipcie panowało wyobrażenie, że księżyc w przyroście, wyobrażany jako młody byk, został przez księżyc w pełni, więc bykastarego, wykastrowany, p. Brugsch u Siecke’go w „Drachenkaempfe”, str. 19 — 21.
Str. 175. Ireneusz (Adv. haer. III, 1) pisze, że mogą i muszą być tylko cztery ewangielje, albowiem są cztery strony świata, cztery wiatry, ziemia na czterech spoczywa słupach i t. p.
Str. 176. Sacramentarium Gelasianum, porów. „Die Uebergabe der Evangelien beim Taufunterricht”, dr. Johannas Kunze, Lipsk 1909, str. 64, na str. 5 etc. — Dr. Erich Bischoff „Babylonisch-Astrales im Weltbilde des Thalmud und Midrasch”, Lipsk 1907, str. 172, na str. 2 słuszna ze wszech miar uwaga dla tych, którzy chrześcijaństwo wywodzą od „idei” Platona (między innymi także Otto Pfleiderer w „Die Entstehung des Christenthums”, 2 wyd., Monachjum 1907, str. 255, w roz. „Vorbereitung des Christenthums in der griechischen Philosophie”, str. 19 etc.) że „idee” Platona były bardziej pojęciami oderwanemi, istniejącemi gdzieś po za kopułą niebieską, gdy tymczasem żydzi związek pomiędzy niebem a ziemią wyobrażali sobie znacznie „realistyczniej”, więc za pomocą wpływu „gwiazd”. W tejże pracy na str. 51 Bischoff znakomitą i ważną czyni uwagę, że żadne wschodnie porównanie, nie wyłączając porównań Nowego Testamentu, nie jest poprawne wedle naszego sposobu myślenia i że fantazji ludów wschodnich wystarczało jakiekolwiek TERTIUM CAMPARATIONIS. Na str. 66 zaś powiada: „Forma objawienia (naturalnie nie jego treść) jest zawsze w ostatnim rzędzie astralna”. — Cztery węgły świata, porów. N+ 86 „Myśli Niepodległej”, str. 49 — 58.
Str. 178. Zakaz wyobrażania Jezusa w postaci Baranka p. Malvert „Science et religion”, 3 wyd., Paryż 1899, str. 228, na str. 81, także na str. 79 o zakazie wydanym przez Koncyljum w Konstantynopolu. — „Druga część Przybytku była niższa od pierwszej a wiodły do niej złote podwoje wysokości pięćdziesięciu pięciu łokci, szerokości zaś szesnastu łokci. Zakrywała je całkowicie zasłona babilońska... Na zasłonie widniało wyobrażenie całego nieba, tylko nie były oddane obrazy zwierzyńca”, Józef Flawjusz „Dzieje wojny żyd. przeciwko Rzym.” V, V, 4.
Str. 180. Wiz. 62. Przeglądając dzieło Matlakowskiego „Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu”, Warszawa 1901, str. 176 in folio z LXV tablicami, zauważyłem na tablicy VIII rysunek stolnicy, który zawiera wedle mego zdania słabe odbicie wizerunków czterech węgłów świata. Są to ślady prastarej cywilizacji, której chrześcijaństwo całkowicie zatrzeć nie zdołało, aczkolwiek pusta tylko i niejako rozbita forma z niej została. U nas ślady te można zauważyć na wszystkich ziemiach polskich i na Białej Rusi. Artysta malarz Józef Smoliński pokazywał mi bardzo ciekawe „gwiazdy“ białoruskie, p. jego pracę ilustrowaną „Zabytki zdobnictwa na budowlach drewnianych w Królestwie Polskiem i na Białorusi”, w „Architekcie”, maj — czerwiec 1907. W pracy mej „Dzieje Krzyża”, idąc zresztą po części za Żmigrodzkim, wykazywałem, jak na pisankach, czyli jajkach wielkanocnych, malowanych przez nasz lud, trzymają się uporczywie starożytne symbole a mianowicie różne formy swastyki (str. 77 etc.). — Nietylko u ludu polskiego, ale i u ludu żydowskiego na ziemi polskiej błąkają się astralne ornamentacje. W pracy Reginy Lilientalowej „Święta żydowskie w przeszłości i teraźniejszości”, na tablicy V mamy wycinankę z Jarczewa w Tomaszowskim powiecie (gub. lubelska), na której widać figury zodjaku, cztery fazy księżyca i drogę mleczną w kształcie koła a w tem kole dwa ptaki ku sobie zwrócone, co po egipsku oznaczałoby jednego ptaka (Egipcjanie przeważnie wszystko pokazują z lewej i z prawej strony, gdy przedstawiają figurę z profilu). A ptak? Czy to nie ów „ihw”, „duch”, Jahwe? Autorka na str. 59 w uwadze 5-ej pisze: „Sufit spalonej przed kilkunastu laty bóżnicy w Lachowiczach (miasteczku w dawnem województwie nowogródzkiem, gub. mińskiej) ozdobiony był zodjakiem. Wiadomość tę zaczerpnęłam od p. A. Gawzy, bibliotekarza przy warszawskiej bibljotece synagogalnej”.
Str. 181. Układ zodjaku żydowskiego według Jeremiasa „Das Alte Testament etc.”, str 395, a nie wedle Lepsiusa, ponieważ znakomity hebraista Bischoff układowi Jeremiasa przyznał pierwszeństwo w pracy swej „Babylonisch-Astrales”, str. 50, i ponieważ krytyka kompetencję Bischoffa wysoko oceniła, p. Aug. Wuensche w „Memnonie” I, 254 etc. — Astralność w Talmudzie opracował Bischoff z wielką znajomością rzeczy, na nim też głównie w tych sprawach opierać się należy. Na str. 52 przytoczonej wyżej pracy Bischoff pisze: „W Midraszu Tanhuma B. 16 jest jasno powiedziane, że liczba dwunastu pokoleń „jest w porządku świata uzasadniona; gdyż dzień ma 12 godzin, noc 12 godzin, rok 12 miesięcy a zodjak 12 konstelacji”. Takich miejsc jest (w Talmudzie) więcej!” On też na podstawie Talmudu oznaczył miejsca Archaniołów w zodjaku, p. str. 136 tekst i dopiski. Badania moje nad podkładem astralnym objawienia w ewangielji Łukasza potwierdzą słuszność naukowych ustaleń Jeremiasa i Bischoffa. Z ustalonych przez nich elementów powstanie System Astralny Łukasza. — Historja pohańbienia i pomszczenia Diny w 1 Mojż. XXX, 21, XXXIV, XLVI, 15. Szczególniej w akcie zemsty biorą udział bracia Symeon i Lewi.
Str. 183. Glorje słoneczne, obrączki nad głowami świętych, niekiedy z krzyżami wpisanami w koło, p. „Dzieje Krzyża”, str. 27 wiz. 20, str. 48, wiz. 35, str. 57, wiz. 49, str. 55, wiz. 55, str. 86, wiz. 87. — Gwiazdy w klinach babilońskich są ideogramem Boga Anu, Bóg Najwyższy (summus deus) w właściwem tego słowa znaczeniu, mniemanie H. Zimmerna, zakomunikowane przez Dr. A. Jeremiasa w „Monotheistische Strömungen”, Lipsk 1904, str. 48, na str. 19.  Str. i84. Dwanaście Domów Bożych Zodjaku, czyli świętych kamieni. Egipskie źródła nieco inaczej łączą kamienie z konstelacjami a mianowicie: Panna = chryzolit, Waga = Sardyk, Skorpion = Sardonik, Strzelec = szmaragd, Koziorożec = chalcedon, Wodnik = szafir, Byk — Hyacynt, Bliźnięta = Chryzopaz, Rak = topaz, Lew = beryl, p. Dr. A. Jeremias „Babylonisches im Neuen Testament”, Lipsk 1905, str. 132, na str. 68.

17.  KRÓLOWA NIEBIOS.

Str. 191. Hugo Winckler „Himmelsund Weltenbild der Babylonier”, j. w., str. 43, wywód Sybilli od Szibbolet i Sanbalat; zgodnie z tem Jeremias w „Das Alte Testament etc.”, j. w., str. 109, przyczem obaj zwracają uwagę na Sędziów XII, 6: „Pytali go: Mówże Szybbolet, co się wykłada: kłos. A on odpowiadał: Sybbolet: tąż literą kłosu wyrazić nie mogąc: i wnet pojmawszy go zabijali”. — Mikołaj Morozow „Otkrowienje w grozie i burje, istorja wozniknowienja Apokalipsisa”, 2 wyd. Moskwa 1907, str. XIV, 322. Świeżo ukazał się tego dzieła w wydaniu Księgarni Polskiej B. Połonieckiego polski „skrót” Pawia Sterlinga „Objawienie śród gromów i burzy”, Lwów 1909, str. 84. Wizerunki 77 i 78, u nas podane, są tam także opuszczone. Nie wiemy, czy te wandalskie skrócenia są pomysłem tłomacza, czy wydawcy, który zasłynął u nas z tego, że go autorowie drogą procesów sądowych uczyć muszą poszanowania wydawanych rękopisów.
Str. 192. Dzień 8-my września jako narodziny Isztary i Matki Boskiej. Jeremias w „Einfluss Babyloniens auf das Verständniss des Alten Testaments”, Berlin 1908, str. 32, na str. 22 opisuje ciekawe zdarzenie, jakie miał prof. Winckler na Libanie w pobliżu ruin starej świątyni Astarty. „Pewnego wieczoru przy pełni księżyca pielgrzym (prof. Hugo Winckler) ujrzał nadciągający z Berot kondukt wychowańców jezuickich. Zbierali suche gałązki a gdy ów podróżny zapytał ich, czemu to czynią, popatrzyli na niego zdziwieni. Był to 8-my września, wedle kalendarza starożytnego święto narodzin Królowej Niebios a stosownie do tego wedle kalendarza katolickiego święto Narodzenia Najświętszej Marji Panny. Wychowańcy jezuiccy z płonącemi łuczywami suną przez pola, śpiewając hymn na cześć Marji. Hymn ten wylicza jej cnoty niewieście a wystarcza tylko, by miast imienia Marja umieścić imię Astarte, a przemieni się on na wschodni hymn ku czci Królowej Niebios Astarty”. W tej sprawie porów. Heinrich Zimmern „Babylonische Hymnen und Gebete”, Lipsk 1905, str. 32, na str. 19 etc. pieśni do Isztary. Królowa Niebios znana była także Horacemu. W „Carmen Saeculare” czytamy: „Siderum regina bicornis, audi, Luna, puellas”, czyli: „Gwiazd Królowo dwurożna, wysłuchaj, księżycu, dziewic”. Isztar nazywa się także Gwiazd Królową, Szarrat kakabe. „Gwiazdami twój wieniec płonie”, śpiewa Mickiewicz w Hymnie na dzień Zwiastowania N. M. P., on, który z wszystkich poetów nowoczesnych najlepiej orjentował się w stylu i obrazowaniu astralnem, czego dowodem końcowe ustępy Widzenia księdza Piotra w Dziadach.
Str. 194. Wizerunki Dyany i Matki Boskiej z Salisbury, M. Brock „La croix païenne et chretienne”, przekł, z ang„ Paryż 1881, str. X, 226, na str. 40 — 41 i 42.
Str. 195. Do Wesela Barankowego jako odpowiednik Wesele Tammuza, p. Jeremias „Das A. T. L. d, A. O.” str. 31 i nast.

18. BLIŹNIĘTA BOŻE.

Str. 198 etc. Opieram się na tekście greckim wydania: „Novum Testamentum graece recensionis Tischendorfianae ultimae textum cum Tregellesiano et Westcottio-Hortiano contulit et brevi adnotatione critica additisque locis parallelis illustravit”, Oscar de Gebhardt, Lipsk 1901, str. 492. — Hugo Winckler w „Himmelsund Weltenbild der Babylonier” na str. 45 powiada, że Bliźniętami Zodjaku są niezawodnie te, które zwane bywają WIELKIEMI BLIŹNIĘTAMI. Od nich odróżniano „małe bliźnięta”, okolicznościowo tylko i bez bliższych szczegółów wymieniane. Trzecią parę bliźniąt nazywano „bliźnięta przed gwiazdą Sibzi-anna”, t. j. γ bliźniąt wielkich.
Str. 202. Atanazy Kircher (1601 — 1680), wynalazca latarni czarnoksięskiej, autor dzieła „Oedipus Aegyptiacus”, które Dupuis bardzo często cytuje. Izaak Newton (1743 — 1727) wedle Morozowa nietylko rozumiał astralny język Apokalipsy, ale nawet data jej powstania, rok 395, przesunęła mu się przed oczami (str. 309). Newton o Apokalipsie w „Opera”, Londyn 1785, t. V, str. 441; notatkę tę czerpię z Morozowa, str. 308 uw. 1. Natomiast Giordano Bruno nietylko rozumiał, ale nawet niejako strawestował Apokalipsę w swoim wspaniałym dyalogu „Spaccio della bestia trionfante”, p. niemiecki przekł. Ludwika Kuhlenbecka „Giordano Bruno Gesammelte Werke”, Lipsk 1904, tom II, „Die Vertreibung der triumphierenden Bestie”. — W „Memnonie” recenzje prac Dr. Alfreda Jeremiasa i Dr. Eryka Bischoffa I, 152 etc. (o Jeremiasie) oraz I, 254 (o Bischoffie).
Str. 204. Epoka Bliźniąt, porów, pracę Fritz Hommel’a „Zum babylonischen Ursprung der aegypt. Kultur”, w „Memnonie” I, 80 — 85, 207 — 210.

19.  SYSTEM ASTRALNY ŁUKASZA.

Str. 206. Zaznaczam wyraźnie, że zodjak żydowski został ustalony przez Dr. Alfreda Jeremiasa, p. „Das Alte Testament im L. d. A. O.”, str. 395 — 400, co Dr. Eryk Bischoff potwierdził w „Babylonisch-Astrales im Weltbilde des Thalmud und Midrasch”, str. 49 etc. i że ten ostatni ukazał miejsce Anioła Gabrjela w Zodjaku, str. 136. Na tym fundamencie buduję dalej.
Str. 212. Złoty Cielec jako Cielec Astralny, p. Dupuis „Planches de l’Origine de tous les cultes”, na str. 5, „le Veau d’or des Hébreux”.
Str. 213. Trzydniowy rachunek księżycowy, p. Dr. Alfred Jeremias „Das A. T.” etc. str. 35 uw. 3: „Wenn unser Kalender den 24 Juni statt 21 Juni (Johannistag) und den 24 December statt 21 December (Geburtstag d. Erlösers) setzt, so hat das wohl darin seinen Sinn, dass die dreitägige Mondrechung auf die halbjährige Sonnenrechnung aufgesetzt wird”.
Str. 215. Derketo, Oes, Odakon, Odagon wedle Dupuis, p. „Origine” t. II, cz. 1, str. 210, 226, 228, 229.
Str. 217. Z „kwapieniem” szła Panna, p. „Die Babylonische Mondrechnung, zwei Systeme der Chaldäer über den Lauf des Mondes un der Sonne, auf Grund mehrerer von J. N. Strassmaier S. J. copirten Keilinschriften des Britischen Museums“, Franz Xaver Kugler S. J., mit einem Anhang über Chaldäische Planetentafeln, Freiburg im Breisgau, 1900, str. XV, 214 z XIII tablicami klinów, in folio. Na str. 83: „man nahm an, die Sonne lege von 13° Virginis bis 27° Piscium im Laufe eines mittleren synodischen Monats volle 30° zurück; dagegen von 27° Piscium bis 13° Virginis nur 28° 7’ 30“.“ Badając Łukasza, nie można się naturalnie opierać na naszych wiadomościach astronomicznych, ale na tych, które wtedy były a jako przykład przytoczę, że gdyby ktoś chciał np. konstelację Gołębia z Gołębicą Isztar jako Królową Niebios wiązać, ten popełniłby anachronizm, gdyż Konstelacja Gołębia (Columba) została ułożona i nazwana r. 1679 przez Roge’a.
Str. 221. Wolarz, Bootes, wedle Dupuis, Józef, p. „Origine“ III, cz. I, str. 75 i cz. II, str. 108. Jest to charakterystyczne. Plutarch opowiada, że Bootes miał czterech synów: Janus, Hymnus, Faustus i Felis. Czy ten Bootes nie odpowiada Józefowi z jego czterema synami: Jakób, Józef, Szymon i Judas, u Mateusza XIII, 55? Toteż tu warto za Tylorem przytoczyć zdanie Orygenesa, ojca kościoła, który twierdził, że gwiazdy są żywe i rozumne a poruszają się w takim porządku i tak rozsądnie, iż niedorzecznością byłoby twierdzić, że bezrozumne istoty tak mogą postępować (Cywilizacja pierw. I, 245).
Str. 225. Anna Peranna, Winckler wymienia jako γ Bliźniąt gwiazdę Sib-zi-anna, „Himmels- u. Weltenbild der Babylonier“, str. 45. Winckler o Pasie Orjona pisze: „Trzy gwiazdy w Pasie Orjona. Każde dziecko krajów katolickich zna Świętych Trzech Króli ze Wschodu przybyłych: Kacpra, Melchjora i Baltazara“. Himmels- u. Weltenbild der Babylonier, str. 50.
Str. 227. Pomnikowej pracy Sodena „Die Schriften des Neuen Testaments in ihrer ältesten erreichbaren Textgestalt“ ukazały się dopiero następujące części: tom pierwszy, cz. 1, str. XVI, 704; cz. 2 str. 707 — 1520; cz. 3, str. 1521 — 1648, a brak jeszcze cz. 4-ej i całego tomu II-go. O Sodenie pisze A. Pott w „Der Text des Neuen Testaments nach seiner geschichtlichen Entwickelung“ na str. 2: „Berliński profesor von Soden, wydawca najnowszego dzieła krytycznego o tekstach Nowego Testamentu, przed szeregiem lat wysłał cały zastęp współpracowników w szeroki świat, od Synaju do Londynu, od Kairu do Upsali, od Petersburga do Paryża, by na drodze badań wszystkich greckich odpisów Nowego Testamentu ustalić rozwój historyczny tekstu i tym sposobem zbliżyć się możliwie do jakiegoś tekstu pierwotnego“. Obecnie ukazują się już owoce tej zbiorowej gigantycznej pracy. Nie mogłem niestety w całości zgłębić tej otchłani badań i musiałem poprzestać tylko na rozpatrzeniu się w zagadnieniach najbardziej mnie obchodzących i to jeszcze w małej tylko części, gdyż zbyt późno zdobyłem się na kupno tego kosztownego skarbu faktów, a pracując w Warszawie, ani się nie jest należycie informowanym o ruchu wydawniczym, ani też takich dzieł nie można dostać w publicznych książnicach.
Str. 229. Nie chcę bynajmniej, łącząc choinkę z systemem astralnym Łukasza, nic więcej nad to powiedzieć, co powiedziałem, t. j. że choinka u nas TAKĄ OSTATECZNĄ formę symboliczną przybrała.

20.  JEZUS KSIĘŻYC.

Str. 231, p. Cumont-Gehrich „Die Mysterien des Mithra“, na str. 152: „Wenn ein Rhetor uns erzählt (Mamert. GRAT. ACT. IN JULIAN., c. 23), dass unter Konstantin niemand mehr wagte, den Aufgang und den Untergang der Sonne zu betrachten, dass sogar die Bauern und die Seeleute es vermieden, die Gestierne zu beobachten“ etc. — Przewrót za Juljana Apostaty, p. tamże na str. 153: „Proklamacja Juljana za jednym zamachem spowodowała zwrot nieoczekiwany. Przez gallijską armję na tron wyniesiony filozof od dziecka żywił tajemną cześć dla Heliosa. Był przekonany, że ten Bóg w dzieciństwie zbawił go od wielkiego niebezpieczeństwa; mniemał, iż otrzymał od niego świętą misję“ i t. d.
Str. 231. Osiris Lunus, wizerunek jego znajduje się w „Powszechnej Ilustrowanej Historji Sztuki“ A. Springera, przekł. Kazimierza Broniewskiego, Warszawa 1902, w tomie I, str. 30, wiz. 34. Ozyrys, Księżyc, Laban, p. Ernst Böcklen „Adam und Qain“, str. 27. Nów wiosenny staje się świętem noworocznem, p. prof. dr. Ferdynand Mühlau w Riehma „Handwörterbuch d. Bibl. Alterth.“ pod „Neumond“. — O święceniu porównania dnia z nocą, p. Jabłoński w Dupuis „Origine“ I, 409, oraz dalej: „on célébrois l'entrée d’Osiris dans la Lune au mois Phamenoth, ou au Printemps... au mois Phamenoth, que les juifs célébroient leur Pâque“. — Regina Lilientalowa „Święta żydowskie w przeszłości i teraźniejszości, Kraków 1908, nakl. Akademji Umiejętności, str. 98 z 20 tablicami, na str. 10 o święcie Pesach. — Dr. Erich Bischoff „BabylonischAstrales“ na str. 63 o dniach sądnych i wyrocznych. Że Wielkanoc jest w chrześcijaństwie związana z księżycem, to każdy wie. Obchodzi się to święto w pierwszą niedzielę po wiosennej pełni, t. j. po pełni pierwszej po dniu 20 marca. Nie jest to pełnia astronomiczna, ale średnia, następująca zawsze w 14 dni po NOWIU, licząc dzień nowiu za dzień pierwszy. Wedle tej zasady Wielkanoc może przypadać najwcześniej 22 marca a najpóźniej 25 kwietnia.
Str. 232. Ernst Böcklen „Adam und Qain im Lichte der yergleichenden Mythenforschung“, Mythologische Bibliothek, Lipsk 1907, str. 148, na str. 114 o księżycu jako chlebie. — Baentsch w „Handkommentar z. Leviticus“ na str. 90 godzi się, że Pascha ma charakter święta księżycowego.
Str. 234. Rodzice odnaleźli Jezusa w kościele, rozmawiającego z doktorami. W świetnej pracy Wincklera „Himmels- u. Weltenbild der Babylonier“, fstr. 27) znajduję przytoczony z Diodora (II, 30) ustęp o chaldejskich wyobrażeniach, który mnie uderza zbieżnością z obrazem, danym przez Łukasza. Konstelacje zodjaku są nazwane „radzącymi bogami“ (ratende Götter).
Str. 236. „Rządzić“ w znaczeniu astrologicznem. Podstawą astrologji była wiara, że gwiazdy a zwłaszcza planety, do których należały księżyc i słońce, wywierają wpływ na wszystko i wszystkich. Dlatego niesłychanie chodziło o ustalenie, która planeta w której godzinie „rządzi“, czyli szczególniejszy wpływ wywiera. Przypuszczano, że co godzinę inna planeta jest u władzy. Drogą kalkulacji doszli, że pierwszą godziną dnia „rządzi“ Saturn, drugą Jowisz, trzecią Mars etc., ósmą znowu Saturn, dziewiątą Jowisz etc. Planeta, która rządziła pierwszą godziną danego dnia, była władcą całego dnia, stąd dzień pierwszy w tygodniu nazwano dniem Saturna (ang. Saturday, sobota), dzień drugi dniem słońca (niem. Sonntag, ang. Sunday), dzień trzeci dniem księżyca (Montag, dies lunae, lundi) i t. d.
Str. 236. Mit astralny o Heraklesie, Kasjopei i Andromedzie etc. p. Dupuis, „Origine“ I, 317 — 345, o Hydrze Lernejskiej na str. 320.
Str. 239. Lata Ozyrysa, Dupuis, j. w. str. 406. — Profesor uniwersytetu Marburskiego P. Jensen w dziele „Das Gilgamesch-Epos in der Weltliteratur“, tom pierwszy, Strasburg 1906, str. XVIII, 1030, na str. 856 tłomaczy, jak na postaci babilońskiego Eabani tworzył się ewangieliczny mit Jana Chrzciciela. Zastanawia się też nad tem, kiedy każdy ewangielista zamyka Jana w więzieniu i powiada, że kiedy Łukasz wyobraża sobie to uwięzienie, nie da się wykazać, opowiada to bowiem ANTYCYPUJĄCO (antizipierend). Widzimy teraz, że Łukasz czas ten określił wedle zegaru swego systematu astralnego. — Kuszenie Jezusa. Siecke pisze: „Smokiem jest czarna część księżyca a smok ten przy księżycu malejącym otrzymuje władzę nad oświetloną częścią i albo ukąszeniem go zabija, jak się to dzieje np. z Eurydyką i nimfą Hesperją, prześladowaną przez Aksakosa, albo go połyka i bóg światła jest potem z jego paszczy wyciągany, lub z jego brzucha wycinany... Zwycięskim bogiem światła jest w tym wypadku jasny księżyc, który ukazując się ponownie w kształcie sierpa, zwycięstwo swoje manifestuje“, etc. „Drachenkampfe“, str. 8 — 9. — Czterdziestodniowe przebywanie na puszczy jest również znane w mitologji astralnej. Wedle wyraźnego świadectwa Hezjoda okres niewidzialności Plejad przyjmowano jako czterdziestodniowy, więc czterdzieści dni bawi bóg słoneczny w okresie zimowym w Podziemiu, jest to liczba dni od Wielkanocy do Wniebowstąpienia, p. Winckler „Himmels- u. Weltenbild der Babyl.“ str. 48.

21. JEZUS SŁOŃCE.

Str. 242. Już mówiłem wyżej, że mity księżycowe dawały się bardzo łatwo zamieniać na mity słoneczne ze względu na to, iż miesięczny obieg księżyca jest niejako obrazem rocznego obiegu słońca. Winckler też pisze: „Marduks Monatssternbild stellt im Kleinen das ganze Jahr dar“, p. „Himmels- u. Weltenbild“, str. 48.
Str. 243. Astralność Mateusza jedną jeszcze ma cechę. Cały szereg ważnych zdarzeń dzieje się w nocy; okres snu jest okresem objawień, które, jak już wiadomo, zawsze z gwiazd płyną. — Umiejscowienie mitu w epoce Heroda. Tu należałoby sobie uprzytomnić, jak ostatnie lata czy dziesięciolecia dziejów niezawisłości narodowej i wszystkie wysiłki o utrzymanie tej niezależności, wszelkie zło, które pchało naród ku przepaści, zazwyczaj oddziaływa potężnie na kształtowanie się tradycji, narodowej historjozofji i t. p. Może Polak to prędzej zrozumie i odczuje, niż syn innego narodu. Czy i u nas po rozgromię 1831 roku nie rodzi się Mesjanizm? Czy nie mamy nawet Sługi Bożego i jego gorejącego Pawła, przemawiającego wszystkiemi językami, ludzkiemi i anielskiemi? Czy nie powstają istne ewangielje narodowe i Apokalipsy? Czy niema, jak w Listach Apostolskich, przepowiedni przyjścia Mesjasza Narodowego a potem wykazywania, że on już właściwie przyszedł? Czy nie powstaje nawet nowa epoka (Trzecia Epoka Chrześcijaństwa) przez Towiańskiego głoszona? Czy duch religijno-narodowy nie oparł się na najstarszych i najświętszych tradycjach? Czy to, co sami przeżyliśmy, nie otwiera nam oczu na tamto? Czy nie powstaje symboliczny olbrzym (narodów) jako postać abstrakcyjna, który niby Chrystus zostaje umęczony? Czy ci ludzie z przed 2000 lat nie przeżywali istotnie tego samego i czyż się nie opierali na najstarszych i najświętszych tradycjach religijno-narodowych a przecież, tak jak u nas, zarazem na ogólno-ludzkich?
Str. 249. Wiz. 106 b. Kreska czarna, idąca przez okręt z dołu do góry, jest tylko odbiciem fałdy załamanej planszy Atlasu Dupuisa, mającej w chwili wydania niniejszej książki przecież już 115 lat!
Str. 254. Judasz, porów. Winckler „Himmels- u. Weltenbild der Babylonier“, str. 48.
Str. 254 i 240. Naigrawanie się z Jezusa, ubieranie go w płaszcz królewski, nadawanie mu berła i korony, wybór pomiędzy nim a Barabaszem, urąganie tłumu a przedtem uroczysty wjazd do Jerozolimy przy radosnych tego tłumu okrzykach, jest mięszaniną różnych obyczajów Starożytnego Wschodu, złączonych z świętami noworocznemi, losowemi (Purym), z saturnałjami etc. U Babilończyków, Persów, Żydów aleksandryjskich objeżdżał miasto cudacznie ubrany niby-król, którego albo zabijano, albo też miał on prawo po drodze od sklepikarzy i wekslarzy wszystkiego żądać a gdy mu nie dawano, konfiskować, o ile jednak w pewnym ściśle określonym czasie objazdu nie dokończył, to go linczowano; albo też reprezentował wjazd Nowego Roku (Marduka-Mardocheusza). Filon opisuje objazd w Aleksandrji takiego Karabbasa, co jest niezawodnie zmyłką przepisywacza i chodzi o postać Bar-Aba, Syn Ojca, Barabasz. W ewangieljach pomięszano objazd Marduka-Mardocheusza z wleczeniem Hamana. Porów. Arthur. Drews „Die Christusmythe“ str. 31 — 36. Na dnie tych obyczajów jest żegnanie starego roku i witanie nowego, W naszym Koniku Zwierzynieckim, który się zwie „Lajkonik“, niezawodnie „Heiliger Koenig“ (warszawskie „Elekrysty“!), obyczaje persko-babilońsko-żydowskie stanowczo oddźwięk mają a ponieważ najeźdźcami byli Tatarzy, więc do nich rzecz nawiązano. — Orygenes miał czytać w jakiejś starej ewangielji Mateuszowej, że Barabaszowi było na imię Jezus. I rzeczywiście znajduję u Sodena („Die Schriften des Neuen Testaments“ na str. 1449) taki tekst (Mat. XXVII, 16 etc.), z czego wynika, że Jezusa Barabasza rozdzielono na Jezusa i Barabasza.

22. TEORJA POJĘĆ SZCZĄTKOWYCH.

Str. 256. Tylor o Tertuljanie, Cyrylu z Jerozolimy i Hieronimie, p. „Cywilizacja pierwotna“ II, 245, 355 — 356. — Wizerunki monstrancji, p. Malvert „Science et religion“, str. 32 wiz. 6 monstrancji katolickiej i str. 31 wiz. 5 monstrancji buddyjskiej z muzeum Guimet.
Str. 257. Symbolika astralna Matki Boskiej jako Królowej Niebios. Zachowała się ona klasycznie w rzeźbach katedry Nôtre-Dame w Paryżu, gdzie są wyrażone wszystkie figury zodjaku a w miejscu Panny artysta siebie wyrzeźbił, ją zaś z boku ustawił, dając jej na czoło koronę o dwunastu gwoździach misternie jako gwiazdy i rozgwiazdy skomponowanych. Dupuis pierwszy zwrócił na to uwagę świata naukowego i pomieścił wizerunek tego dzieła w „Planches de TOrigine de tous les cultes“, N. 18. Tekst objaśniający p. „Origine“ t. III str. 48. — Msza jest udramatyzowaniem życia Jezusowego, porów. Jong „Das antique Mysterienwesen“ str. 29: „Z większą pewnością możemy się wyrazić o wpływie misterjów eleuzyńskich na chrześcijaństwo. Grecko-chrześcijański kościół był przecież następcą (Nachfołger) kultów starożytnych i musiał dużo zaczerpnąć z Eleuzis, największą czcią otaczanego świętego miejsca Hellenizmu. Widać to nietylko z szczegółów, ale z całego charakteru (Gepräge) kultu. Kościół grecki jest instytucją mistagogiczną a odczuwane przez niego misterja mogą tylko jako żywe być obchodzone. W odprawianiu mszy zbliża się do dramatycznego przedstawienia ofiary Chrystusa. Charakter tajemniczości jest przytem wedle możności zachowany. Tak np. właściwy akt komunji odbywa się za wrotami zamkniętemi, aczkolwiek przeważnie przeświecającemi (durchbrochene Thüren). Różne ważne ceremonje, jak np. wyświęcanie mnicha na kapłana, odbywają się w nocy. Pochody procesjonalne z obrazami przypominają pochód Jakchosa. Pokazywanie świętych przedmiotów odgrywa ważną rolę w kościele greckim a także rzymsko-katolickim. Spowiedź przed komunją przypomina wykluczanie niegodnych w Eleuzis i spowiedź w Samotrake... Jest rzeczą wiadomą, że kult Madonny rośnie dopiero od V-go wieku, czyli właśnie w tym czasie, kiedy nastąpił upadek misterjów eleuzyńskich“ str. (29 — 30). Gdy z Aten do Eleuzis dążyłem Świętą Drogą, oglądając po drodze na skałach ślady tablic wotacyjnych, gdy następnie obchodziłem Eleuzis, gdzie grube mury nie dopuszczały profanów i gdzie pod niebem gwieździstem śród propylejów i świątyń dusze starożytnych Hellenów przeżywały tajemnicze misterja, zdjął mnie jakiś dreszcz owych czasów... Czyż dziwić się temu? Wszak przed dwoma miesiącami patrzyłem w Jerozolimie na solenne nabożeństwo, odprawiane przez patryarchę greckiego, ze starożytnym, nieco przyćmionym przepychem. — Procesje bogów odbywały się także w Babilonie, przyczem bóstwa noszono na feretronach całkiem podobnych do chrześcijańskich. Kult Izydy także całkiem był podobny do chrześcijańskiego. Posty, ablucje, tonzury, procesje, nabożeństwa zaranne (prymarje!) i wieczorne (nieszpory!) są dostatecznym tego przykładem (Jong, j. w. str. 61). Ciekawe są nastroje, wyrażone w przekazanych nam tekstach kultu Izydy: „Szedłem aż do granicy śmierci; przekroczyłem próg Prozerpiny i gdym minął wszystkie elementy, znowu wróciłem. O północy widziałem słońce w białej jego światłości. Przed niższemi i wyższemi bogami stanąłem, twarz w twarz, i z bezpośredniego pobliża modliłem się do nich“ (Jong, j. w. str. 71).
Str. 258. Uczta Kozła. Czyż potrzebuję przypominać Polakowi Mickiewiczowską przedmowę do „Dziadów“, zaczynającą się od słów: „Dziady. Jest to nazwisko uroczystości obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandji na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim zasięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś UCZTĄ KOZŁA, na której przewodniczył Koźlarz, Huślar, Guślarz, razem kapłan i poeta“. Gustaw mówi do Księdza: „Czy wierzysz w piekło, czyściec?“ Ksiądz: „Ja we wszystko wierzę, cokolwiek w piśmie świętem Chrystus nam ogłasza i co zaleca wierzyć Kościół, matka nasza“. Gustaw: „I w co twoje pobożne wierzyły pradziady? Ach, najpiękniejsze święto, bo święto pamiątek, za cóż zniosłeś dotychczas obchodzone Dziady?“ Ksiądz: „Ta uroczystość ciągnie z pogaństwa początek; Kościół mnie ROZKAZUJE i nadaje WŁADZĘ OŚWIECAĆ LUD, WYTĘPIAĆ RESZTKI ZABOBONU“. Gustaw, pokazując na ziemię: „Jednak proszą przezemnie i ja szczerze radzę, przywrócić nam Dziady“. Ksiądz nie przywrócił. Ale wieszcz je przywrócił w genjalnej pieśni, by, jak mniemam, w formie zmienionej, ale za to tem silniej utrwalić je w organizmie narodowym.
Str. 259. Nowa epoka Chrześcijaństwa. Mam tu na myśli Andrzeja Towiańskiego, który, ściśle się wyrażając, głosił „Trzecią epokę chrześcijaństwa“, p. „Andrzej Towiański“, Tancredi Canonico, tłomaczenie z włoskiego, Turyn 1897, str. 363 formatu bibljotecznego. Tu jednak zamilknąć muszę, gdyż od syna A. T. egzemplarz otrzymałem pod warunkiem, że rzecz nie będzie w prasie omawiana, gdyż takie jest życzenie autora, którego zresztą poznałem w Rzymie. Czy śmierć nie rozwiązuje podobnych życzeń? Zacny autor, wielki przyjaciel Polaków umarł. Małoduszni wyznawcy Towiańskiego, aczkolwiek całemu światu zarzucają, iż w sprawie Towiańskiego nie sięga się do „źródła“, lękliwie, o ile mogą, te źródła kryją. W handlu księgarskim dzieła Canonico’a niema.
Str. 252. Jezus jako socjalista. Zwłaszcza literatura niemiecka jest w tego rodzaju traktaty zamożna. Nie przytaczam źródeł, gdyż odbiegłbym za daleko od tematu. Wystarcza Karol Kautsky, „Der Ursprung des Christenthums“, p. wyżej str. 306. Próbował on w całej pełni przystosować „materjalistyczne pojmowanie dziejów“ do... mitu kosmicznego o Jezusie. O dziełach Dupuis z przed stu łat naturalnie nie słyszał a całej literatury nowszej tego odłamu orjentalistyki albo nie czytał, albo nie zrozumiał. Jestem z całym respektem dla „materjalistycznego pojmowania dziejów“, ale zdaje mi się, że tu teologja Kautsky’ego za nos wodziła.

23.  KUR PIOTRÓW.

Str. 266. Hugo Winckler „Himmels- und Weltenbild der Babylonier“, str. 44: „Waga jest znakiem Merkurego a grecki Hermes prowadzi dusze do Podziemu. Jego odpowiednikiem jest babiloński Nebo, czczony w mieście Borsippa, sąsiadującem z Babilonem; jest on przeciwstawnikiem Marduka, wyobraża słońce jesienne i zimowe. Jego zwierzęciem jest KOGUT, którego czarami można drzwi zamknięte otwierać, ofiaruje się go jako odkupienie Bogu Umarłych (der jüdische Kappores-Hahn!), którego pianie jednak zwiastuje koniec władztwa jego Pana a w micie, gdzie różne przeciwieństwa łatwo się godzą, oznacza wogóle koniec wszechrzeczy; bo wprawdzie nastaje po władztwie zimy nowe światło, ale pewien okres czasu jednak się skończył“.
Str. 267. Kogut, p. Vollers „Die Weltreligionen“, str. 13; Siecke „Drachenkämpfe“, str. 7; Dr. Eryk Bischoff „Babylonich-Astrales im Thalmud u. Midrasch“, str. 40, gdzie czytam, że wedle Sanhedrynu 63 b. wymieniony w 2 Król. XVII, 31 bałwan Nergala był kogutem a Nergal reprezentował Podziemie i Piekło. Demony miewały kształty kogucie, zwłaszcza nogi od kolan. Czy nie przypomina się kogut Twardowskiego? Dalej na str. 144 Bischoff komunikuje ciekawe mity o śladach kogucich. Dr. Alfred Jeremias „Babylonisches im N. T.“ str. 92, o kogucie, kluczach i zaprzaniu się. W kulcie Mitry klucze i kogut były symbolami Kronosa. Uwagi, które Dupuis czyni o Piotrze w swem „Origine de tous les cultes“, zajęłyby tu zbyt wiele miejsca. Możnaby o Piotrze napisać olbrzymią monografię, nie tykając wcale jeszcze pierwszego wieku naszej ery. O odbiciu się w żywocie ziemskim Piotra różnych epizodów babilońskiego eposu Gilgamesz pisze P. Jensen w „Das Gilgamesch-Epos in der Weltliteratur“, tom I, Strasburg 1908 str. Will, 1030, na str. 839 etc.

24.  RYBACY.

Str. 277. Jeremias w „Babylonisches im Neuen Testament“ na str. 42 pisze: „Może talmudyczne określenie Mesjasza INUN jest grą słów, z aluzją jednoczesną do ryby (nun) i Jonasza“. Na str. 92 wspomina o zaszczytnych imionach: Ben-Nun, Ben Dawid etc.
Str. 279. Wiz. 111, Hermes z barankiem na plecach, wykopaliska z Fenicji, ze zbiorów rysunkowych art. mai. W. Trojanowskiego. „Christoforos“ jest pochodzenia astralnego. Jest to stosunek słońca do księżyca, łub księżyca do słońca. Jedno ratuje drugie z Podziemu. Albo słońce księżyc ratuje, albo księżyc słońce (niesie je na plecach, Christoforus) w punkcie zrównania dnia z nocą, albo wiosenny księżyc na nowiu, spadający do Podziemu, zostaje przez słońce wiosenne wybawiony. Porów. Jeremias „Das A. T. im Lichte d. A. O.“ str. 32 — 33.

25.  SŁUP MOJŻESZOWY.

Str. 285. Z wszystkich źródeł żydowskich widać, że jednobóstwo było tam tylko formalne, jak formałnem jest jednobóstwo chrześcijańskie.
Str. 288. Góra Kuszenia, Mons Tentationis, Dżebel Karantal, na zachód od Jerycha. Pełno tam jaskiń po dawnem pustelnictwie.
Str. 289. Słup Mojżeszowy. Urzędowy mozaim odsunął się wprawdzie od natury, ale lud i jego poeci nie mogli tego uczynić. Legendy o nagłych burzach na jeziorze Genezaret ~i nagłych uciszeniach mają podstawę w miejscowym układzie gór (p. mój przypisek w „Dziejach wojny żydowskiej“ Józefa Flawjusza, str. 264). Mit sodomicki ogniowy i mniej znany wodny, związany z Birket-Ram za Hermonem, tak samo w naturze gniazdo rodowe posiada. Dźwigający się za pielgrzymem słup piachu pustynnego, po zachodzie słońca oblany może w górze czerwienią, nasuwa refleksje o pokutującym w każdym człowieku animizmie, który wszystko, co się rusza, osobistością czyni. — Słowacki widział „gorejący Krzak Mojżeszowy“ (p. „Listy Juljusza Słowackiego“, z autografów poety wydał Leopold Meyet, Lwów 1899, 2 tomy, w t. 2, str. 38, dopisek 1, wypis z dziennika podróży: „D. 18 (Decembra) kilka lasów palmowych — nocleg w namiocie rozbitym pod palmą — życie stepowe — krzaki palące się — Mojżesz“).

Str. 292. W jakim celu, autorze, naopowiadałeś nam tyle o żydowskim Jezusie, zapyta może ten i ów gorejący nacjonalista, którego tylko polskie sprawy obchodzą, aczkolwiek o Jezusie katolickim wszystko za księżmi powtarza. Pomijam fakt, że Jezus żydowski zrósł się aż nadto ze sprawami polskiemi; ale w wielu wypadkach czysto polskich spraw nie można zrozumieć bez uprzedniego zbadania tej szczególnej postaci pojęciowej. Jeżeli bowiem Łazarzem pergaminowym, czekającym wskrzeszenia naukowego, była Biblja a w szczególności Ewangielje, to dla Polaka pod względem mistycznym, biblijnym, kabalistycznym a nawet astralnym są np. jeszcze poniekąd „Dziady“ Mickiewiczowskie wskutek tego, że krytycy i historycy literatury polskiej nietylko nie zajmowali się orjentalistyką, ale wprost ją lekceważyli. Można było wraz z Tarnowskim od biedy powiedzieć, że „rachować litery w nazwiskach, mnożyć różne cyfry, żeby dojść do czterdziestu czterech, próbować kabalistycznych rachunków, to dziecinne naciąganie“ (Hist. Liter. Pol. I, 19), ale nie uchodziło wraz z nim nie wiedzieć, iż Mickiewicz posłużył się METODĄ „gematrji“, czyli sztuką obliczania liczbowej wartości słów, należało zająć się tem, co to jest „middah“, czyli aforyzm liczbowy, gdy się natykało na zwroty „ma trzy oblicza“, „on ma trzy czoła“, „podnóżkiem jego są trzy stolice“, trzeba było wytłomaczyć publiczności, skąd wzięło się wyrażenie „jasną duszę nieśmy w niebo TRZECIE“ i t. p. Krytyka nasza nigdy nie zorjentuje się naukowo w „Dziadach“, dopóki będzie brała za INDYWIDUALNE KONCEPCJE Mickiewicza to, co było u niego, że się tak wyrażę, orjentalną KULTURĄ literacko-filozoficzną. Wychodzenie duszy z ciała podczas snu (Ewy, Senatora) jest dotąd żydom znane, gdyż co rano zaraz po przebudzeniu modlą się: „Elohaj neszomo szenosato bekirbi“, „Dziękuję ci, Boże, żeś pozwolił mej duszy wrócić do ciała“. Chcę się jasno wytłomaczyć: nie o to chodzi, CO wyraża „czterdzieści cztery“, ale co to jest za FORMA myślenia i pisania; nie o to chodzi, czy się wierzy lub nie wierzy, że człowiek ma duszę i że ta dusza na noc z ciała wychodzi, ale jak się przedstawia historja tych pojęć i jakie stanowisko w tej historji zajmują „Dziady“. Można wierzyć lub nie wierzyć w kolumny dobrych i złych duchów, zmagających się ze sobą o wpływ na samotnego więźnia, ale nie spełnia się swego zadania naukowego i profesorskiego, jeżeli się nie umie wykazać, jakiemi drogami wyobrażenia te doszły do Mickiewicza. Może nasi badacze i miłośnicy literatury, którzy tak skrzętnie unikają wszystkiego nowoczesnego τὰ περὶ τοῦ Ἰησοῦ, zrozumieją wreszcie, iż tem samem unikali zbadania wielu podstawowych rzeczy τὰ περὶ τοῦ Ἀδάμ[1].






  1. „Co się tknie Jezusa“, „co się tknie Adama“, które to imię ze względu na swe pochodzenie dałoby jeszcze zwrot „co się tknie... człowieka“.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Andrzej Niemojewski.