Przejdź do zawartości

Królowa myszek. Baśń fantastyczna w 2-ch aktach

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Królowa myszek
Podtytuł Baśń fantastyczna w 2-ch aktach
Pochodzenie Teatrzyk Milusińskich
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1928
Druk Drukarnia „SIŁA“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
TEATRZYK MILUSIŃSKICH
pod redakcją S. NYRTYCA.


ELWIRA KOROTYŃSKA
KRÓLOWA MYSZEK
Baśń fantastyczna w 2-ch aktach.


WYDAWNICTWO KSIĘGARNI POPULARNEJ
W WARSZAWIE
  KRÓLOWA MYSZEK.  
OSOBY:

Król
Królowa
Królewna
Dama Dworu
Mysia Królowa
2 Myszki
Rycerz
Dworzanin
Wróżka
Łowczy

Rzecz dzieje się w pałacu królewskim.







AKT I.
SCENA PIERWSZA.
(KRÓL, DWORZANIN, potem KRÓLOWA.)

KRÓL (do dworzanina). Czy Królowa jest w domu?
DWORZANIN. Widziałem królową przy małej królewnie.
KRÓL. Poproś królowę.
DWORZANIN. Tejże chwili! (wychodzi).
KRÓLOWA (wchodząc). Czego życzysz sobie królu?
KRÓL. Mam dużą do ciebie prośbę.
KRÓLOWA. Słucham cię drogi Ralfie.
KRÓL. Chcę polować w gronie moich przyjaciół i rycerzy. O świcie wyjeżdżamy i wrócimy wieczorem na kolację. Znasz mój gust królowo, wiesz że bez pasztetu przez ciebie zrobionego kolacji nie jem.
KRÓLOWA: O, wiem dobrze o tem.
KRÓL. Ale pasztet musi być bardzo tłusty. Słoniny ma być więcej od mięsa... chudego pasztetu nie jem... Błagam cię, moja kochana, rób sama pasztety, służba nie zrobi tak, jak ja lubię, zwłaszcza da za mało słoniny. A wtedy byłbym bardzo nieszczęśliwy (oblizuje się) Ach! jak ja lubię tłuste pasztety! oddałbym za nie królestwo.
KRÓLOWA. Co mówisz? A cóżby się wtedy stało z naszą prześliczną królewną?
KRÓL. No, uspokój się! przecież tego nigdy nie zrobię! No uspokój się droga! Sprowadź dziś dobrej słoniny i zacznij zaraz robić... Chociaż jesteś królową, ale przez miłość dla mnie to zrobisz, wszak prawda?
KRÓLOWA. Tak, miłościwy królu...
KRÓL. Jak mię to raduje, że mieć będę tłuste pasztety na kolację! Więcej mię ten przysmak cieszy od samego polowania... A jak się miewa królewna? jeszcze jej dziś nie widziałem...
KRÓLOWA. Śpi nasza ślicznotka, niby anioł przez sen się uśmiecha!
KRÓL. Jakżem szczęśliwy! I królewnę mam i pasztet tłusty mieć będę... Niczego mi już nie brakuje... Ale... ale... (klaszcze).
DWORZANIN. (wchodząc). Słucham mego króla i władcy.
KRÓL. Każ kucharzowi napełnić beczułki bigosem, upiec comber sarni i wstawić kilkanaście butelek szampana i nalewek (do królowej). Jeść mało będę, schowam apetyt na pasztety...
DWORZANIN. Czy włożyć do skrzynki co ze słodyczy?
KRÓL. Daktyle i figi — nic więcej.

SCENA DRUGA.
(KRÓLOWA, SŁUŻEBNA potem MYSZKI).

KRÓLOWA (w białym fartuszku kraje słoninę). Król mój odjechał. Trzeba się zabrać do roboty! A dużo tej roboty... samo krajanie słoniny ileż zabiera mi czasu! (klaszcze).
SŁUŻEBNA (wchodzi). Słucham królowej!
KRÓLOWA. Jak mi pomoc będzie potrzebna, zawołam! (Służebna wychodzi).
KRÓLOWA. Nareszcie jestem sama! Roboty wprawdzie dużo, ale ci pomocnicy, to tylko mi swą litością przeszkadzają. A cóżto innego królowa, że nie powinna robić pasztetów? (kraje słoninę). Szmery jakieś słychać, coby to było? Jakiś głosik! (słucha).
GŁOS CICHY. Królowo! miej litość nademną!
KRÓLOWA (zdziwiona). Kto mówi? co to? Skąd głos?
MYSZ (przykryta czerwoną szmatką). To ja, królowo!
KRÓLOWA. Ach! to mysz!
MYSZ. Królowa myszek, nie mysz! Patrz! mam na sobie purpurę!
KRÓLOWA. Ach! toś ty moja koleżanka, cha! cha! Tyś królowa, a prosisz, jak żebraczka! Czego chcesz odemnie? Prosisz, żeby zabronić stawiania pułapek?
MYSZ. Jestem straszliwie głodna! ratuj!
KRÓLOWA. Cóż to? czy puste już u nas spiżarnie i stodoły!
MYSZ. Zamknięte! wejść nie możemy! I ja i dzieci moje umieramy z głodu!
KRÓLOWA. Masz dzieci?
MYSZ. Maleńkie, maluteczkie, nie mam ich czem nakarmić... Ach! (pada).
KRÓLOWA. (podbiega do niej z kawałeczkiem słoniny). Masz! masz! biedaczko! W królewskim pałacu nikt głodem umrzeć nie powinien...
MYSZ. (przyskakuje i je słoninę). Co za zapach! a jaka smaczna! Pozwól mi zjeść jeszcze trochę nabiorę sił i nakarmię dzieci... one takie słabiutkie, a mlekiem mym tylko się żywią!
KRÓLOWA. Zjedz biedna matko! O, Boże! gdyby moje dziecko było głodne, umarłabym.
MYSZ. Jakaś ty dobra królowo... O, pozwól, niech jeszcze matki które karmią dzieciątka przyjdą tu i znajdą posiłek... niech maleństwa ich nie padają z głodu, niech ród nasz nie zaginie... patrz, ja, królowa, klęczę przed tobą, któraś mi jest równa i proszę...
KRÓLOWA. Ale widzisz moja droga, król lubi tłuste pasztety a wy mi zjecie wszystko...
MYSZ. Tylko tyci, tyci, odrobinkę...
KRÓLOWA. Zawołaj biedne matki, niech się posilą...
MYSZ (piszczy). Pi! pi! pi! pi! (wbiega myszka).
MYSZ KRÓLOWA. Królowa moja koleżanka pozwala ci się najeść do syta.
MYSZKA. Dzięki ci królowo! (zajada)
KRÓLOWA MYSZEK. Masz już dosyć, odejdź! (do królowej). O, Królowo! pozwól przyjść i dzieciom. Ulituj się!
KRÓLOWA. Pasztety będą chude.
MYSZ. Tyle tylko, co ziarnko bobu dasz słoninki...
KRÓLOWA. Dobrze, ale tylko tyle!
MYSZ (piszczy). Pi! pi! pi!
MAŁA MYSZKA. (wysuwa się z kąta). Wołasz mnie królowo?
MYSZ. Tak, możesz jeść.
MYSZKA. (pokazuje na królowę). A ta mnie nie zabije?
MYSZ. Ona ci daje tą słoninkę.
MYSZKA. (skacze z radości). Pi! pi! pi! ach! jakie dobre!
KRÓLOWA. Co to? już tyle tylko zostało? Dość żarłoki! Idźcie!
MYSZKA i MYSZY. Dzięki ci pani, a przez wdzięczność pokażemy ci, że nietylko jeść potrafimy!

(TANIEC)
(podczas tańca łapią ostatni kawałek i odchodzą)

KRÓLOWA. (wraca do krajania). Gdzie słonina? Gdzie ten ostatni kawałek którego nie zdążyłam pokrajać? O, ja nieszczęśliwa! Królowi nie będą smakowały pasztety, bo chude! Co pocznę? To te myszy obrzydłe porwały mi przysmak króla! Niewdzięczne!
GŁOS z KĄTA. Wdzięczne ale głodne... Przebacz!
KRÓLOWA. Trudno, będą takie, jakie być mogą! Zawołam wreszcie służebnej (klaszcze)
SŁUŻEBNA. (wbiega). Słucham królowej...
KRÓLOWA. Biegnij do kucharza i spytaj czy niema jeszcze słoniny?
SŁUŻEBNA. (wychodzi i wraca). Kucharz powiedział że niema ani kawałeczka, a do miasta nie zdąży, bo słychać już głos trąb zdala, król wraca z polowania, dać trzeba takie pasztety, jakie są.
KRÓLOWA. Nieś więc te pasztety do pieca!

SCENA TRZECIA
(KRÓL, KRÓLOWA, MARSZAŁEK, GOŚCIE.)

KRÓL. (wesół). Alem głodny okrutnie! Siadajmy czemprędzej do kolacji, mój ulubiony przysmak będzie na pierwsze danie (do królowej). Czyś wszystką słoninę pokrajała do zwierzyny?
KRÓLOWA (cicho). Tak... (na stronie) o, Boże!
KRÓL. Zmęczyłaś się biedaczko, ale teraz niedam ci się ruszyć od stołu, wypoczniesz zatem, królowo...
KRÓLOWA (jak nieprzytomna). Tak! O! niosą, już niosą!
KRÓL. Witajcie ukochane pasztety! Sam je będę krajał, proszę mi dać z półmiskiem. Ale dlaczego tak ciemne? Królowo! czego bledniesz? Gdzież te kawały słoniny, które nam kucharz przedstawił? Co się stało? (próbuje i pada na krześle). Ach! ach! ach! chude! chude pasztety, ja nieszczęśliwy! Królowo! mów mów, kto zabrał nam słoninkę, która była przeznaczona do pasztetów?
KRÓLOWA (na pół omdlała). Myszy zjadły! (mdleje, wyprowadzają ją z pokoju).
KRÓL (klaszcze).
DWORZANIN (wchodzi). Słucham króla!
KRÓL. Myszy? Ha! koniec wam, obrzydłe stworzenia! Rozkazać wszystkim poddanym, aby w dzień i w nocy wyławiali myszy i zabijali! Ani jednej nie darować życia! ani jednej! A! niegodziwe! Objadacie swego króla, zabieracie nieszczęsnemu najlepsze jego kąski! Biada wam! biada! Nie będę jadł kolacji! wyjdę ochłonąć po tym zawodzie do parku... (wychodzi).
KRÓLOWA (zagląda z drugiego pokoju). Król zmartwiony i głodny, nie jadł kolacji... Ach! czemuż byłam tak lekkomyślna, że pozwoliłam jeść myszom słoninę?
MYSZ (wychodzi z kąta). Nie żałuj dobrego czynu — miłosiernaś i litościwa!
KRÓLOWA. Precz! precz! mysz obrzydła! tyś powodem nieszczęścia! Niech zabijają was i łapią!...
MYSZ (w czarnej płachcie). Już parę z nas padło ofiarą, czy ci tego nie dość królowo? Zabito moją najmłodszą córeczkę Gryzkę. (ociera oczy). Chyba więcej warte życie królewskiego dziecka niż kawałeczek słoniny... Otom w żałobie.
KRÓLOWA. Nie cierpię was!
MYSZ (podnosi łapkę do góry). Pamiętaj królowo! Jeśli nie powstrzymasz tej rzezi, nieszczęście padnie na twe jedyne dziecko... Niczem nie uchronisz się przed tem co nastąpi i co będzie zapłatą za śmierć moich dzieci i krewnych. Drzyjcie! Sama będę mścicielką! (odchodzi).
KRÓLOWA. Strach mną owłada — ona zemścić się może! Wszak jest matką... Mówiła, że nieszczęście na mą córkę sprowadzi. Co robić? Panie marszałku!
MARSZAŁEK (wbiega). Słucham królowej!
KRÓLOWA. Czy są u nas koty?
MARSZAŁEK. Sprowadzono ich cały tuzin i wypuszczono na myszy...
KRÓLOWA. Jednego kota dać piastuńce, niech ma go wciąż na ręku gdy siedzi przy kołysce królewny. Dama dworu niech również niezjawia się w pokoju sypialnym bez kota... Niebezpieczeństwo grozi królewnej ze strony myszy — czuwać więc nad nią musimy...
MARSZAŁEK. Stanie się według rozkazu królowej... (wychodzi).
MYSZ (wyłazi z nory). Nie uniknie swego losu królewna... Chociażbyś sto kotów miała ku jej obronie... Królowej myszy zabito już jej ostatnie dzieciątko... Biada wam!
KRÓLOWA. Jesteś bezlitośna!
MYSZ. A wy macie nad nami litość?
KRÓLOWA. Król rozgniewany — cóż kto na to poradzi?
MYSZ. Powiedz mu o mej projektowanej zemście.
KRÓLOWA. Daremnie! Król uśmiałby się z mej obawy... bo i prawda? cóż nam możesz zrobić? Zje cię kot!
MYSZ (grozi łapką). Ale przedtem? biada wam biada! (odchodzi).
KRÓLOWA. A jednak trzeba pilnować mej maleńkiej. Przywołam damę dworu, niech królewnę tutaj przyniosą... Pójdę zobaczyć, czy wypełniono mój rozkaz co do kota... (wychodzi).

SCENA CZWARTA
(Piastunka wchodzi z wózkiem i Dama dworu.)

PIASTUNKA. Królowa kazała mi tu czuwać nad królewną, w obawie przed myszami, a myszy jak niema tak niema!
DAMA DWORU. To i dobrze! Mogłyby nas zjeść jak Popiela.
PIASTUNKA. A coby to było z naszą królewną! Ale podobno w całym pałacu jedna tylko mysz została — wszystkie już wytracone... Tej ostatniej nikt złapać nie może... Do pułapki nie wchodzi, od kota wczas umyka... jakaś czarownica!
DAMA DWORU. Aaa! jak mi się spać chce! Całą noc czuwałam, teraz znów siedzę... Idź poproś kogo, żeby mnie choć na godzinę zastąpił...
PIASTUNKA (wychodzi). W tej chwili powracam!
DAMA DWORU (sennie). Ach! żeby prędzej kto przyszedł zastąpić!... (Drzemie, wkońcu zasypia).
MYSZ (wychodzi z nory). A! mam cię nareszcie! Za krzywdy moje; łzy moje i moich dzieci, za mego dziadka i pradziadka Myszynosa — zemszczę się! (podbiega do kołyski i dotyka policzka królewny. Chce umknąć, ale budzi się dama dworu i puszcza kota, kot zagryza mysz). Siły mnie opuszczają, czuję że umieram, lecz nie żałuję życia. Umieram spokojnie, żem pomściła śmierć moich najdroższych! Ach! słabo mi! słabo!
DAMA DWORU. A! ostatnia myszka zginęła! A to się królowa ucieszy! (wchodzi królowa). Królowo patrz... ostatnia mysz już nie żyje! Zginęła!
KRÓLOWA. Co za szczęście! Teraz jesteśmy spokojne. Ani jednej myszy niema w całym kraju!
DAMA DWORU. Czy mogę się trochę przespać? Sen mnie ogarnia, królowo!
KRÓLOWA. Ależ proszę! proszę! Zajrzę do mego skarbu! Ach! jakżem szczęśliwa, że ominęło ją niebezpieczeństwo! (nachyla się nad kołyską i wydaje okrzyk przerażenia). To nie moje dziecko! To jakiś potwór! o, ja nieszczęśliwa! (Chwieje się).
PIASTUNKA. Co się stało, królowo?
KRÓLOWA. Patrz...
PIASTUNKA (odskakuje z krzykiem). Co to jest? co to się stało?
KRÓLOWA. To zemsta królowej myszek! ach! ach! (pada na krzesło).
DAMA DWORU (wpada). Co się stało? co to za lament? (zagląda do kołyski). O! Boże! gdyby nie ten sznur pereł i też same szaty i znak na lewej rączce, gotowabym pomyśleć, że to nie królewna!
KRÓL (wchodzi). Co się stało? Płaczecie? Gdzie moja królewna? (zagląda do kołyski) Gdzie królewna?
KRÓLOWA. Masz ją przed swemi oczyma... Mysz zemściła się za zabite dzieci i krewnych...
KRÓL. A więc nie upilnowana, a mysz nie była zabita. (klaszcze) Hej służba!.
MARSZAŁEK (wchodzi).
KRÓL. Wielkiego łowczego, któremu polecone było wytrącenie myszy skuć kajdanami i do lochu!
MARSZAŁEK. Stanie się według twej woli, królu...
KRÓL. Ty zaś damo dworu, coś nie upilnowała dziecka, precz! Co za straszna zemsta! Myszy uczyniły ją podobną do siebie — dały jej mysią twarz. — Musimy strzedz ją teraz nie przed myszami lecz przed ludzkim wzrokiem!

AKT 2.
(KRÓLEWNA. (z twarzą myszy) lat 16-ście.)

KRÓLEWNA. Nie pozwalali mi spojrzeć w lustro — spojrzałam w wody przezrocze i ujrzałam swą twarz potworną... Jakżem straszna! Rzuciłam się w wodę — wyciągnęli mnie... I poco? poco mnie wyratowano?
GŁOS. Na to abyś czyniła miłosierdzie...
KRÓLEWNA. Kto mówi?
WRÓŻKA (ukazuje się). Ja twoja chrzestna matka.
KRÓLEWNA. Ratuj mnie!
WRÓŻKA. Czegoż ci braknie?
KRÓLEWNA. Chcę być piękną!
WRÓŻKA. Jeszcze nie czas! wpierw ukształć swe serce...
KRÓLEWNA. Cóż mam robić?
WRÓŻKA. Idź do chorej kobiety i usłuż jej...
KRÓLEWNA. Zlęknie się mego widoku.
WRÓŻKA. Litość upiększa, idź, a natchnę dobrą myślą jednego ze sług twoich...
KRÓLEWNA (odchodząc). Żegnaj pani...
WRÓŻKA. Wkrótce w weselszych ujrzymy się warunkach.
ŁOWCZY (w towarzystwie straży). Witaj pani! Widzisz, jakim nieszczęśliwy! I to lat 16-cie tak cierpię!
WRÓŻKA. Skończy się twoje cierpienie. Oto nadchodzi rycerz z zachodu, gdzie w borze urwał orzech który tylko sam zgryźć może. A wtedy księżniczka po zjedzeniu będzie jego żoną. Oznajm królowi... A idź szybko... (znika).

(zdala widać króla chodzącego w smutku).

ŁOWCZY (zbliża się). Królu! jest rycerz, który może przywrócić piękność królewnie, ale mimo że nie jest ani królewiczem ani księciem, wzamian za to żąda ręki królewny.
KRÓL. Coo? jak on śmie?!
ŁOWCZY. A więc ma odjechać?
KRÓL. Niech odjeżdża! Nie, nie! niech zostanie! Co mam począć?
KRÓLOWA (nadchodzi). Zgódź się królu! Co nam po królewiczu? I który jej zechce?
KRÓL. Tak! co nam po godnościach? Niech wróci raczej jej piękność! Hej tam! poproście królewny!
KRÓLEWNA (wchodzi zawoalona). Jestem królu!
KRÓL. Jest rycerz, który cię chce poślubić!
KRÓLEWNA. Któż mnie może pokochać? Wolę służyć ubogim i chorym...
KRÓLOWA. Będziesz służyła ubogim i chorym i wtedy także, gdy poślubisz rycerza. Gdzie jest ów rycerz?
KRÓLEWNA (łamiąc ręce). Zlęknie się, gdy mnie zobaczy!
RYCERZ (z ogromnym orzechem w ręku). Więc? Czy godzicie się na mój warunek?
KRÓL. Cóż robić? godzimy się... dla dobra swej córki. Lecz czy uczynisz ją szczęśliwą?
RYCERZ. Tak mi dopomóż Bóg! A więc do dzieła! (rozgryza orzech i podaje na srebrnej tacy królewnie). Zjedz królewno, to przyniesie ci radość.
KRÓLEWNA. Nie wiem czy mi wolno?
KRÓLOWA. Pozwalamy ci, moje dziecko.
KRÓLEWNA, (je ze smakiem). Ach! jakie dobre! dam kawałeczek mamusi...
RYCERZ. Nie wolno! Zjeść musisz sama, królewno... Teraz odchyl swą zasłonę.
KRÓLEWNA. Nigdy! (chce uciekać).
RYCERZ. Spojrz w lustro, a potem zwróć się ku nam...
KRÓLEWNA (patrzy). Ktoś bardzo piękny za mną stoi! (odwraca się chcąc zobaczyć).
WSZYSCY. Niech żyje nasza cudna królewna!
RYCERZ. Witaj, piękna oblubienico!
KRÓL i KRÓLOWA. Pójdź dziecko w nasze objęcia!
KRÓLEWNA. Czy to ja jestem tą pięknością? Co za cud!
WRÓŻKA (nadchodzi). Cud ten zdziałałaś ty sama. Odkąd stałaś się miłosierną i dobrą, starałam się wynaleźć sposób przywrócenia ci twej urody. I oto, znalazł się sposób... Bądź zawsze litościwą i dobrą...
KRÓL. Panie łowczy, przywróconyś do naszej łaski. A ty, panie marszałku, zwołuj poddanych, żeby ujrzeli przeobrażoną królewnę i niech wszyscy na weselu zostaną... Pójdźże rycerzu w nasze objęcia, jesteście nam synem! A wobec tego, że się wszystko tak dobrze zakończyło i myszy już wytępione, królowa na ucztę weselną przygotuje nam pasztety... Tylko muszą być bardzo tłuste! Niech żyje młoda para!
WSZYSCY. Niech żyje!


KONIEC


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.