Co w kronikach żydowskich napisane będzie za lat 1000

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł Co w kronikach żydowskich napisane będzie za lat 1000
Podtytuł O zwycięztwie wyborczem w Warszawie w październiku 1912 r.
Pochodzenie A gdy zawieszono „Wolne Słowo”
Wydawca Leo Belmont
Data wyd. 1912
Druk Kaniewski i Wacławowicz
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LEO BELMONT.
Co w kronikach żydowskich 
napisane będzie za lat 1000
O zwycięztwie wyborczem w Warszawie w październiku 1912 r. (a właściwie, w miesiącu Cheszwon r. 5672 od stworz, świata).

6. Wehojo szeejris Jaakow bekejrew... (i t. d.).

Haftarak Bajlak.

6. I będzie szczątek Jakóba wpośród narodów licznych, jako rosa od Wiekuistego, jako obfite dżdże na zieleń, które nie czekają na człowieka, ani się oglądają na synów ludzkich.
7. I będzie szczątek Jakóba między ludami wpośród narodów licznych, jako lew między zwierzętami leśnemi, jako lwiątko między stadami owiec, które gdy wpada, depcze i rozszarpuje, a nie może nikt ocaleć.
IV. Ks. Mojżesza Numeri (Haftarah Bajlak).

ROZDZIAŁ I.

1. I zapragnął Wiekuisty dać ludowi swemu zwycięztwo nad całą ziemią na lewo od Micraim aż do Wajksli[1].
2. Bo się już była rozmnożyła nieprawość antysemicka i różne wszeteczeństwa Sodomickie pomiędzy Edomem[2].
3. I nie wspomniał był Edom, że już go Pan ostrzegał piorunami zniszczenia i gromami gniewu i odjął mu rosę poranną, a drzewa jego powiędły.
4. A nie słuchał. I z antysemityzmu konserwatywnego zrobił drugi, postępowy, jako cielę, co wyszło z lędźwi matki krowy, a tak oboje żarły Izraela.
5. I Cierpliwy rozgniewał się. I rzekł: wyzwolę mój lud, a dam mu ziemię (hoorec).
6. I pomieszał Pan rozumy Edoma. I ziemia była bezładem i zamętem (Wehoorec hojeso souhu wehoszeho). A wszyscy kłócili się i krzyczeli, jak zjeść Izraela.
7. Tylko Izrael był cichy i spokojny — i modlił się i szedł po legitymacje wyborcze. I czekał dnia Pańskiego.
8. A był na onej ziemi mąż, z pokolenia Hamanowego, a Rojmen Dmowski, co się był kaził obrzydliwościami Sodomickiemi z mężami Październikowemu (Cheszwones) w restauracyi Cubata.
9. I powiadał był: „Wybierzcie mnie znów za wielkorządcę tej ziemi, a postawię stopę na karku Izraela i cały Izrael ujdzie w ziemię. A wszystkie domy od rogatki Mokotowskiej aż do Muranowa będą znowu wasze. I będziecie jedli i pili, a opływać będziecie w dostatki. I zwyciężycie wszystkie mocarze ziemi na wschód i na zachód.“
10. Ale nie wierzyli mu wszyscy. Bo już pięć lat tak mówił i był wielkorządcą, a Izrael był się płodził, jak kazał Pan, i na Marszałkowskiej i na Kruczej, i przysuwał się do ziemi obiecanej w alejach Jerozolimskich, gdzie stał dom Hamana Jeleńskiego.
11. Ale byli tacy, co mówili: tak jest, bo nie uszanowaliśmy jeszcze dość nauki Rojmenowej. Ale weźmijmy wóz wyborczy, długi na sześć sążni a szeroki na dwanaście, i oblepmy go plakatami (plakajtes), ulejmy ze złota i srebra bałwana, co będzie na obraz i podobieństwo jego i wieźmy go przez miasto. A niech z tyłu idzie tysiąc „wyborszczykies“, a z przodu tysiąc „prystawes“ i niech krzykają:
12. Ma się ta cała ziemia pokłonić onemu.
13. I powiedział Dmowski: „Niech się stanie! A obiecuję wam, że w pięć minut urodzi się handel polski, a każdy producent polski będzie sprzedawał wszystko drogo, a każdy konsument polski będzie kupował wszystko tanio, i każdy wilk polski będzie syty, a każda owca polska będzie cała. I będzie raj na tej ziemi...“
14. A tak zrobili. I szły za wozem tysiące tysięcy. I kłaniali się. Tylko nie szli po „legitymacjes“.
15. A tylko Izrael nie pokłonił się cielcowi ze złota i srebra na onym wozie — i modlił się i szedł po „legitymacjes“. Bo wierzył w Pana.
16. I widział „Kurjer Warszawski“ i widział „Goniec“ i widział „Kurjer Poranny“, że źle jest, że nie ulęka się lew Judy wobec onego złotego bałwana, a jest wierny Panu.
17. Bo byli w onej ziemi mężowi święci, Jackan z pokolenia Lewi i Dawidson z pokolenia Benjaminowego, wnuk Dawidowy. I powiadali: „Nie bójcie się, a weźcie legitymacje. Wiekuisty przyrzekł zarazę na Moabitów, a grom na Ammonitów i pośmiewisko a zniszczenie na Edoma.
18. I radzili byli owi drudzy. (Bo pomięszał im Pan rozumy i kazał robić „partjes“). I rzekli: „Nie uląkł się lew Judy wozu święconego i „plakajtes“ zrobiły „plajtes“. A więc musimy zrobić koncentracjes.
19. I myśleli chytrze: Jak będzie nazywało się Cohn centracjes, to i żydowiny oślepione blaskiem imienia Cohn same przyjdą do nas.
20. Ale święci mężowie Jackan i Dawidson mówili: „Nie idźcie! Czy nie widzicie, że Pan pomieszał im rozumy, i działa za nas. A tak zrobią z dziesięciu partyi jedną partję, ale to będzie partja przemalowanych troszkę na biało Dmowszczykies, i partja mechesów, a partja chrześcian, co zrobili dobrą partję z naszemi żydówkami, ale to będzie zła partja, nie nasza.
21. „Bo powiedział Pan: poślę im jad, co ich będzie rozszczepiał, ale nie nauczy ich rozumu. A nie dam im nic mocnego z Izraela, nic z tego, co jest jako palma na Hebronie, a jako cedr na Nalewkach; a i to, co jest słabe, jak winograd „Nowej Gazety“ i pnie się koło ich drzewa — ich opuści. I porażeni będą!
22. „Nie dam im mocy rozdzielenia Izraela, (aby uszli cało, iż zbrzydzili sobie nasienie Pańskie, a z domu Jakóbowego zrobili „straszakies“...
23. A tak byli uczynili. Bo powiadali byli:
24. „A czegóż na onym wozie jeździ ów ulany ze złota i srebra, i żąda pokłonu od ludu Bożego? I czemu wzbrania kompromisu z każdym z pokolenia Benjaminowego?!“
25. Ale sami pocichu myśleli: „Kompromis to kompromitacja“. I nie chcieli na listach „pryzywnych“ pisać żadnego imienia z pokolenia Judy, bo się byli bali — a pisali imiona mechesów.
26. Co było znakiem ostrzegawczym od Pana dla ludu Izraela.
27. I był mąż święty na onej ziemi, zwał się Sokołow. I pisał:
28. „Jakże to oni robią zebrania w dzień Sądu Pańskiego (Jom Kipur), w czas, kiedy Pan dał synom Lewi oręż żargonu, a synom Benjamina legitymacje, a synom Judy deklarację praw!“
29. I rozgniewali się owi. A nie widzieli, że prezes gminy nie mógł przyjść. Bo go Pan zatrzymał był w dzień swój w synagodze. Gdyż dzień był święty.
30. I tak zepsuli cały interes. A nie wiedzieli, że rozumie to Józef. (Wehejm lon jodejnu bi szema Joltef).[3]
31. I sami zrobili sobie Cień onego z wozu i powiadali: „temu kłaniajmy się, a wyzwoli nas“.
32. I odjął był Pan rozum ich setnikom, a mówili Olchowicz i Libicki na głos w Filharmonji: „Wyzwoli nas od wroga“.
33. A myśleli „lud święty“. I mniemali, że Pan zrobi tarninę z cedru Libańskiego i że pewnie asymilowana palma pochyli się im na prawo, chociaż wiatr iść będzie na lewo.
34. I szedł Cień do Filharmonji, którą był Pan zbudował za namiestnictwa skarbnika Rajchmana i w której dowodził w one dni Birnbaum i która przynosi pełny dochód muzykalny tylko w dni odwiedzin Sema, a w dni Edoma jest kinematografem — i ten Cień mówił:
35. „Uzacnijmy bandel polski!“
36. A potem powiedział:
37. „Oni myślą tutaj tylko o tem: ile kosztuje łokieć ziemi“. (A myślał lud wybrany).
38. I był w onej ziemi naówczas jeden, najbezbożniejszy ze wszystkich ludzi, którego za odstępstwo Pan ukarał, że się ciągle śmiał, a serce mu pękało, Apikojres-Belmont, gorszy od Weiningera.
39. Który spiskował na zgubę Izraela we wszystkich miastach, bo powiadał: „cenzus oświatowy polski!“ (co znaczy: wierze przeciwny). I był wyklęty. Bo nawet Edom nie mógł słuchać mów bezbożnego i bojkotował jego myśli. A jak pisał, to schodziła z góry wielka jasność i konfiskowała to, co on pisał. I za karę Pan odjął mu mowę, bo wiedział, że bezbożnego nikt słuchać nie może.
40. I ów siedział tylko w Filharmonji na krześle wyklętem — i śmiał się.
41. Bo kiedy słuchał Cienia, to myślał po polsku:
42. „W domu powieszonego nie mówi się o sznurku“.
43. I myślał jeszcze po żydowsku, bo to mu Pan Bóg zostawił od ósmego dnia po urodzeniu:
44. „Gdybyście i wy myśleli więcej o tem, ile kosztuje łokieć ziemi, to nie sprzedalibyście tyle domów na Marszałkowskiej i w pobliżu katedry Ś-go Jana i pan Kucharzewski miałby o jeden smutek mniej w swoich smutnych przechadzkach po swojej ziemi“.
45. Bo Cień zwał się Kucharzewski i kiedy trzeba było politykować. to się przechadzał po Warszawie[4] (Bowiem Pan odjął im rozumy).
46. I widział Apikojres, że się Edom pokłócił, że każdy, co rozbija jedność, będzie krzyczał na drugiego, że ów jedność rozbija — a będą wszyscy rozbijali jedność.
47. I będą robili jedność Izraela, gdyż Izrael uraził się i wedle Bożka na wozie i wedle Cienia.
48. I wiedział, że nawet asymilanci już nie pójdą za Cieniem, bo znał odciski Izraela. Iż są bolące.
49. A myślał: „Skoro asymilanci me pójdą do urn — to niechaj i onym nacjonalistom powiedzą: nie idźcie. Gdyż jeżeli macie godność, to ona musi być u wszystkich jednakowa“.
50. Bo zamiary Pana były mu tajne. Jako że się Pan odwrócił odeń, gdyż i on się od Pana odwrócił.
51. Gdyż Pan zgotował był zarazę na Moabitów, iż kłaniali się cielcowi na wozie, i na Ammonitów, iż uwierzyli, że skoncentrowany cień ma twardość ku ustaniu się śród wichrów nacjonalistycznych.
52. I stało się, że asymilantes rzekli: „Nie pójdziemy przeciw naszemu ludowi, bo nie może być różnicy między wywalczoną przez nas w Turcji księgą Szulhan-Aruch i wywalczoną przez nas we Francji Deklaracją praw. To, co nam dał tam rabi Caro, to nam obiecał tutaj jeden Cyrus Jankowski z „Nowej Gazety“.
53. I rzekł Kempner: Nie możemy nic ustąpić z naszej judeologji.
54. I wtórzył mu Wasercug w „Izraelicie“.
55. Bo przyrzekli byli prorocy Izraelowi, że wszystkie narody ziemi będą równouprawnione, a Izrael będzie wtedy panował nad wszystkiemi.
56. Ale Kempner i Wasercug rozumieli tylko poł-proroctwa, bo reszta była odkryta przez Pana tylko Jackanowi i Dawidsonowi, którzy mówili:
57. „Równouprawnienie wedle proroków słodkie jest“.
58. Ale Kempner nie znał całej słodyczy owocu i rzekł:
59. „Nie walczmy oń. Nie jest jeszcze godzina spełnienia obietnicy Cyrusa Jankowskiego. Nie nastał czas zbioru za trudy położone przez „Nową Gazetę“ w rewolucyi francuzkiej i za walki nasze dla deklaracyi praw, która dała nam równouprawnienie we Szkłowie i w Berdyczowie i wszędzie — zupełne równouprawnienie, t. j. cenzus ekonomiczny dla bogatych właścicieli domów żydowskich.
60. I wtórzył mu Wasercug w „Izraelicie“.
61. Ale Jackan i Dawidson rzekli: „Co on powiedział (Was er sug) — to nas nic nie obchodzi. A jak Kempner nie chce być Kämpfer (Szermierz), to on może nie walczyć“.
62. I nazwany jest Kempner odtąd — Kempfniszt (nie walczy).
63. I stało się, jako Pan chciał.
64. Za karę, iż Kucharzewski nie powiedział po słowie „równouprawnienie“ — punkt.
65. Bo Pan spuścił był na oczy Edoma zasłonę i nie widzieli, że może być każde ograniczenie, tylko żadne nie potrzebuje być powiedziane.
66. Bo słowo „równouprawnienie“ — to jest En-Sof, a cenzus ekonomiczny — to jest Sefirot, a kto powiada: „rozszerzę okręg miasta“, jako rzekł Kucharzewski — wyklęty jest, bowiem naruszył świętość graniczną erewu[5], aby ograniczyć prawa Izraela).
67. I stało się dnia onego, że zaryczał był lew od pokolenia Judy:
68. A i kiedyż synowie Jakubowi kłaniali się cielcowi na wozie? Nie jest-że obrzydliwością Panu?!
69. I cały Izrael krzyknął: Żywię Pan!
70. I otrąbiono po całym mieście:
71. A ów, co erew naruszyć chciał, by Edomitów ze wsi wprowadzić do samorządu, nie jest-że Markowem w białych rękawiczkach?
72. I lud odparł głosem wielkim: Antysemitnik!
73. I ukazał się w gromach. Jackan a w błyskawicach Dawidson i w piorunach Hindes i pytali: Azali nie nadszedł czas wyzwolin?
74. I odparły wszystkie ulice od Micraim a wszystkie domy od Wajksli:
75. Nie przejdzie Marków ani w czarnych, ani w białych rękawiczkach.
76. I rzekli im wodzowie: niechaj-że każdy weźmie w rękę oszczep legitymacyi, a w drugą listę żydowską i opasze się kartką wyborczą — a gdy będzie wielkie trąbienie, niech idzie i zwycięża.
77. I było trąbienie wielkiej trąby.
78. I szli synowie Moaba i synowie Ammona przeciw Izraelowi.
79. Ale Pan spuścił gęstą zasłonę, jako w Micraim we dni Faraona, gdy uchodził lud Święty (z łupami)
80. A tak miast na Izraela — szli przeciw sobie i wydrapywali sobie oczy kartkami wyborczemi (choć myśleli jedno i to samo).
81. A tak poległo czterdzieści tysięcy z jednej i czterdzieści tysięcy z drugiej strony.
82. Zaś asymilanci (że w ów dzień postanowili byli nie walczyć) zamknęli się i pościli:
83. Że zaś im Pan zabronił przeszkadzać Izraelowi zwyciężać!
84. Tylko niektórzy wychylali się z domu i szli w okręgi nieżydowskie, aby wesprzeć Cień, iżby nie przeszedł Baal na wozie.
85. Bo wszystko to był umyślił Pan dla zwyciężenia Edoma, iżby go ukarać za wszystko, co pisali przeciw ludowi wybranemu w „Musze“.
86. A i za to, co bywało w „Gońcu“.
87. I w „Kurjerze Porannym“ i w „Warszawskiej“ gazecie.
88. I w „Dniu“ i w „Warszawskim“.
89. I w „Gazecie za dwa grosze“.
90. A walka trwała dni czterdzieście i nocy czterdzieście.
91. I na niebie pojawił się sam Pan i walczył wraz z Izraelem.
92. A nie doszedłszy do urn, bowiem nie mieli legitymacji, padło na polu dwadzieścia tysięcy Moabitów i trzydzieści tysięcy Ammonitów.
93. Trzynaście, co szli głosować za Baalem, ulękło się klątwy onego samego, iż był rzekł: „Zbrodniarze są, co kupują coś od żydów“, a byli w trosce i kłopocie, gdzie kupić, gdyż wokół były tylko sklepy żydowskie, a sami mieli inszą robotę i musieli kupić, żeby przedać lub pożyć.
94. Zaś czternaście zestrachało się, że Cień jest literatem a nie politykiem.
95. A tak 27000 cofnęło się, bo nie wiedziało, na czyj ołtarz złożyć ofiarę.
96. I wytłukł ich Pan kamieniami przy urnach wyborczych. I rozproszył. A reszta sama siebie wytłukla.
97. A Izrael walczył cały! Szedł we trzysta tysięcy. A za nim szedł hufiec aniołów. Siedemset tysięcy.
98. I we sto tysięcy złożyli kartki, ja ko jeden mąż.
99. I wybrani są Prywes i Manas Ryba i Dawidson (a resztę imion patrz w kroulikach królewskich) — same najdoskonalsze męże.
100. I rozesłano znak do całej ziemi na przód i tył od wód Wajksli. I wszędzie powstawały hufce Jakubowe. I biły się czterdzieści sześć dni i czterdzieści sześć nocy. A pobici zostali wyznawcy obrzydliwości Baala Dmowskiego i Cienia w białych rękawiczkach, Dmowszczykies i Secesjonistes, co się wykłada: fałszywi sjoniści. I legło od góry Warszaweho do doliny Lodzer osiemdziesiąt miljonów z górą ludzi. A Izrael, choć wzrostem i liczbą mniejszy i nie miał miecza przywilejów, tylko procę legitymacji i strzały cenzusu handlowego, zwyciężał wszystkie. I w miesiącu Kislew wzięte były wszystkie miasta. A lud ubrał się w szaty odświętne i przyniósł ofiarę śniedną z mąki i ofiarą całopalną z baranka. I była na niebie jaskrawość wielka. A cały lud wykrzyknął:
W drogę królewską, w drogę prawdziwą pójdziemy (Bederech hemeilech nailech).
101. I Wiekuisty czterdziestego siódmego dnia odpoczął. Iż był dał zwycięstwo nasieniu Jakubowemu, jako rzeczono w Piśmie: Ziemię obiecaną posiędą.






  1. Od Egiptu do Wisły. (Przyp. tłom.).
  2. Autor ma na myśli zapewnie Polaków. (Przyp. tłom.).
  3. Por. Genezis: XVXII 23. „Józef“ użyto tu w znaczeniu „Izrael“, a nie w specjalnem: Wasercug.
  4. Apostrofa do opowieści p. Kuch. o przechadzce po Warszawie.
  5. Drut. który „ogranicza“ miasto i umożliwia chasydom noszenie książek do nabożeństwa w ręku w sobotę.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.