O kremacji czyli paleniu ciał po śmierci/II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wojciech Szukiewicz
Tytuł O kremacji czyli paleniu ciał po śmierci
Wydawca Księgarnia Powszechna
Data wyd. 1909
Druk L. Biliński
i W. Maślankiewicz
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


II.

Roztrząsając wszystko, co przemawia dzisiaj na korzyść kremacji przeciwko grzebaniu w ziemi, trzeba rozważyć stosunek kremacji do hygieny, do zagadnień z dziedziny prawa, do religji, estetyki, etyki, polityki, nakoniec nawet do gospodarstwa społecznego i zasad ekonomji, ponieważ każda z tych dziedzin pozostaje w pewnym określonym stosunku do kremacji, a nie trudno zgoła wykazać, że z którejkolwiek strony do zagadnienia kremacji przystąpimy, wyższość jej nad grzebaniem występuje jasno i wyraziście dostarczając zwolennikom kremacji prostych zaiste i łatwych argumentów.
Zanim wszakże przystąpię do rozważenia najważniejszych, to jest zdrowotnych pobudek, przemawiających na korzyść kremacji, wspomnieć muszę, że dnia 7 czerwca 1876 roku odbył się w Dreźnie Pierwszy Powszechny Kongres w sprawie Kremacji, na którym postanowiono, że nowoczesny proces kremacyjny musi odpowiadać następującym warunkom:
1) Spalenie musi być całkowite nie pozastawiając żadnych nawpółspalonych resztek.
2) Palenie ciał musi się odbywać jedynie w specjalnie na ten cel zbudowanych piecach.
3) Nie mogą powstawać żadne cuchnące gazy, czyli że spalenie musi być dokładnie bezwonne.
4) Popiół musi być biały, czysty i dający się łatwo zbierać.
5) Koszt aparatu, jakoteż samego spalenia, musi być możliwie najniższy.
6) Aparat musi być zdolny do wytrzymania kilku spaleń po kolei.
Jeżeli się zwróci uwagę, że najlepsze istniejące piece rzeczywiście tym warunkom w zupełności odpowiadają, to przyjdziemy do przekonania, że wiele na chybił trafił czynionych zarzutów, mających świadczyć o niepraktyczności a nawet o niewykonalności kremacji przynajmniej przy dzisiejszych warunkach technicznych, jest czczą gadaniną nie opartą na niczym innym jak tylko na gruntownej nieznajomości najprostszych faktów, którym zwyczajne doświadczenie życiowe co dnia przeczy.
Nie od rzeczy będzie też przypomnieć na tym miejscu, że pierwsze krematorjum w Europie zostało zbudowane w Medjolanie na koszt niejakiego Karola Kellera w Zurychu, który był też pierwszym nieboszczykiem, spalonym d. 22 stycznia 1876 r. i od tej chwili datuje się nowoczesna kremacja.
Przy niskim stanie kultury umysłowej, przy panowaniu przesądów i panoszeniu się zabobonów wszelakiego rodzaju, dzieje się dosyć często, że najelementarniejsze prawdy, przyjęte w jednej dziedzinie spraw ludzkich, nie mogą przeniknąć do drugiej, że to, co w jednym wypadku jest jasne, w drugim staje się zawiłe i niedostępne: każdemu, kto posiada bodaj jakie takie wiadomości z zakresu hygieny wiadomo, że najlepszym i najpewniejszym środkiem zniszczenia wszelkich zarazków chorobotwórczych jest ogień, że ubranie, bieliznę i pościel zmarłego na chorobę zakaźną najlepiej odrazu spalić i w ten sposób niebezpieczeństwo udzielenia choroby komu innemu lub jej zawleczenia radykalnie usunąć. I na to zgadza się każdy, ponieważ doszliśmy już do zrozumienia tej prawdy to też taka gruntowna dezynfekcja nie wywołuje niczyjego zdziwienia ani też oburzenia, przeciwnie każdy doniosłość jej doskonale pojmuje i bez szemrania przepisom sanitarnym w razie potrzeby się poddaje.
Jeżeli wszakże powiemy, że nonsensem jest palić wszystko to, co po nieboszczyku pozostało, i co było w bezpośredniej z nim styczności, nie paląc równocześnie samego nieboszczyka lecz przeciwnie chowając go do ziemi najczęściej w blizkim sąsiedztwie mieszkań ludzkich, i zamieniając cmentarze na składy wszelkich chorób, zarazków oraz najstraszniejszych, jakie istnieją, trucizn, to wywołamy jedynie oburzenie u znacznej większości ludzi, uważających, że ciała ludzkiego nie można w żaden sposób palić, że jest to występkiem przeciwko wszystkiemu, co jest w człowieku najświętszego, że stanowi wprost zbrodnię, przeciwko której wszelkiemi środkami występować należy.
Ponieważ wszakże nie ulega żadnej wątpliwości, że takie twierdzenia wynikiem całkowitej nieznajomości rzeczy, przeto może wykazanie, że wszelkie przeciwko kremacji skierowane oskarżenia są zgoła nieuzasadnione, przyczyni się do zmniejszenia oporu przeciwko spalaniu ciał ludzkich po śmierci, i dlatego słów kilka o hygienicznym znaczeniu kremacji powiedzieć obecnie muszę.
Nie będę kłaść nacisku na fakt, że lekarzom znane są dosyć częste wypadki ciężkich przeziębień się na pogrzebach, wskutek konieczności odbywania długiego spaceru na odległy cmentarz, wskutek zwyczaju asystowania przy uroczystościach pogrzebowych z gołą głową, co naraża na rozmaite przykre dla zdrowia następstwa, ponieważ stanowi to względnie małe niebezpieczeństwo, któremu nie wszyscy ulegają. Cały nacisk należy natomiast położyć na to, że istnieje nadzwyczaj mało cmentarzy odpowiadających niezbędnym przez naukę wskazanym warunkom, że znakomita większość cmentarzy stanowi stałe i wielkie niebezpieczeństwo dla żywych, co wynika z braku warunków, jakim cmentarze odpowiadać powinny jakoteż z faktu, że dajmy na to w Danji, gdzie przeprowadzono stosowne badania, okazało się, iż z pośród 650 poddanych badaniu cmentarzy zaledwie 45 odpowiadało wszystkim niezbędnym warunkom. Jakkolwiek inne państwa badań tych jeszcze nie przeprowadziły żadnej nie ulega wątpliwości, że wszędzie cmentarze, będące w użyciu, urągają wymaganiom hygieny, i że wszędzie powinnyby zostać zniesione i zastąpione krematorjami. Oto warunki, wśród których cmentarze na pewne zdrowiu ludzkiemu przynoszą szkodę:
1) jeżeli grunt w pasie rozkładu ciała nie posiada powietrza i nie jest suchy;
2) jeżeli leżąca nad nim warstwa ziemi jest za cienka i posiada duże powietrzem wypełnione przestrzenie;
3) jeżeli pod pasem rozkładu ciała warstwa ziemi przepuszcza wodę gruntową stale czyli też tylko chwilowo;
4) jeżeli taka woda gruntowa po drodze do miejsca, w którym ją czerpią, nie zostanie dostatecznie przez grunt przefiltrowana i oczyszczona z szkodliwych składników;
5) jeżeli groby nie są dostatecznie głębokie i wydają woń zgnilizny;
6) jeżeli mieszkania ludzkie znajdują się w zbyt blizkim sąsiedztwie cmentarza;
7) jeżeli za wiele ciał ludzkich dostaje się do jednego grobu;
8) jeżeli groby znajdują się za blizko siebie;
9) jeżeli kolejność w używaniu grobów następuje za szybko przed skończeniem procesu rozkładu.
Wszak ludzie osiedlając się i zakładając miasta muszą przedewszystkim zwracać uwagę na to, czy grunt odpowiada tym warunkom, jakich do szczęścia potrzebują żywi, bez względu na to, czy będzie w czym składać ciała nieboszczyków, czyli że grunt pod miasto obrany może posiadać wszystkie warunki z wyjątkiem bodaj szmatka ziemi zdatnej pod cmentarz, a wtedy szkodliwość cmentarza nie ulega już żadnej wątpliwości, gdy tymczasem palenie jest i musi być zawsze korzystne dla zdrowia ludzkiego, więc kierując się rozumem a nie przesądami nie podobna mieć żadnych wątpliwości co do tego, czy przekładać grzebanie nad kremację czyli też odwrotnie.
Ażeby zrozumieć dokładnie cale niebezpieczeństwo, grożące żywym ze strony złych i nie odpowiadających warunkom cmentarzy, musimy się obecnie przyjrzeć losowi, jaki spotyka nieboszczyka po śmierci, jeżeli zamiast być spalonym zostaje do grobu ziemnego pochowanym.
Ciało ludzkie ulega po śmierci dwojakiemu procesowi: rozkładu i gnicia. Rozkład jest to rozpad tkanki organicznej na składniki nieorganiczne i odbywa się przy dostępie powietrza a raczej tlenu z powietrza poczerpniętego; gnicie zaś odbywa się bez pomocy powietrza i tlenu a tylko przy dostatecznym dostępie wody.
W pewnych szczególnych warunkach ciało ludzkie po śmierci ulega bądź mumifikacji, bądź zwoszczeniu; pierwszy wypadek zachodzi w bardzo suchym powietrzu, drugi zaś przy zupełnym braku tlenu w pewnych gatunkach gruntu, szczególniej w tłustej glince, kiedy to ciała białkowate zamieniają się na tłuszczowo-mydlasto-woskową masę, a w tym stanie ciało ludzkie może przetrwać czas prawie nieograniczony.
Ważną rolę w procesie gnicia odgrywają też liczne gatunki bakterji gnilnych a nawet gąsiennice niektórych gatunków owadów, tak, że Magnin w Paryżu opisał całą faunę grobowcową. Gąsiennice te dzielą się pracą, jedne bowiem powodują rozkład tkanki mięśniowej, inne tkanki tłuszczowej i t. d.
Proces gnicia przedstawia rozmaite stadja, z których jedno charakteryzuje powstawanie tak zwanych ptomainów, odkrytych w r. 1870 przez Selmi’ego w Bolonji, czyli trucizn albo alkaloidów trupich, nie różniących się niczym od alkaloidów roślinnych, należących, jak wiadomo, do najstraszniejszych i najgwałtowniejszych trucizn wogóle. Do tych produktów rozkładu powrócimy jeszcze rozważając ewentualne zarzuty przeciwko kremacji z prawnego punktu widzenia, obecnie zaś powiemy tylko, że obok nich występują jako produkty rozkładu wstrętnie cuchnące wyziewy grobowe, których tutaj po kolei wymieniać nie będę, jakoteż cały szereg lotnych kwasów tłuszczowych, wreszcie amoniak.
Czas trwania rozkładu i gnicia jest zależny od właściwości gruntu, na którym znajduje się cmentarz; ponieważ proces odbywa się tym prędzej im więcej do ciała ma dostęp powietrze i woda, przeto najlepszym pod cmentarz gruntem jest żwir gruboziarnisty. Rozkład miękkich części trupa ludzkiego trwa od dwóch do dziesięciu lat zależnie od wieku i rozmaitych innych właściwości ciała nieboszczyka, przyczym atoli zaznaczyć należy, że kości opierają się procesowi rozkładu znacznie dłużej.
Sprawa zdrowotnego znaczenia kremacji tak jest ważna, że pomimo obawy znużenia Czytelnika szczegółami jeszcze o niej słów kilka dodać muszę.
W pierwszym okresie kultury, kiedy człowiek nie miał jeszcze do swej dyspozycji ognia, musiał rad nierad zadowalać się grzebaniem nieboszczyków w ziemi, i znosić wszystkie następstwa tego wysoce niehygienicznego a nieraz nawet wprost szkodliwego i zabójczego sposobu usuwania trupów ludzkich; od chwili wszakże, w której posiadł rzecz tak cenną jak ogień i wszystkie jego dobroczynne skutki, zaczął poddawać jego działaniu i ciała ludzkie po śmierci, działaniu oczyszczającemu w całym tego słowa znaczeniu.
Oczywiście człowiek pierwotny nie rozumiał zgoła całej doniosłości pogrzebu ogniowego, domyślał się raczej jego nadzwyczajnej wartości wobec poznania ogólnych oczyszczających własności ognia; nie zachowywał pewnych ostrożności dzisiaj niezbędnie wymaganych jako to obowiązkowych oględzin lekarskich i urzędowego stwierdzenia śmierci, a w danym razie i poddania trupa sekcji, mającej ewentualnie wyjaśnić przyczynę śmierci i usunąć wszelką wątpliwość co do naturalności lub nienaturalności śmierci, przyczym w tym drugim wypadku kremacja jest wykluczona, aby ślad zbrodni na nieboszczyku dokonanej nie zaginął i mógł być rozważany przy rozprawie sądowej.
Zresztą do podstawowych przepisów wszystkich Towarzystw kremacyjnych obok stwierdzenia śmierci przez lekarza należy też wyczekanie pewnych niezawodnych objawów śmierci jako to rozkładu i gnicia. Jakkolwiek nie możemy tutaj rozwodzić się szeroko nad pewnemi zbyt specjalnemi zagadnieniami nadmienić winienem, że pomiędzy rozkładem i gniciem istnieje różnica zasadnicza, której ogólnie biorąc ludzie nie znają i z jej ważności sprawy sobie nie zdają. Gnicie odbywa się pod wpływem pewnych bakterji gnilnych w obecności wody a przy braku powietrza, przyczym wytwarzają się rozmaite produkty gnicia: gazy, płyny i ciała stale, jakoteż pewne trucizny trupie należące do najsilniejszych i najbardziej zabójczych trucizn, jakie w ogóle są nam znane. Wszystkie produkty rozkładowe gnicia czy to w powietrzu unoszące się, czyli też znajdujące się w wodzie, wywierają wpływ trujący, podkopują a nawet rujnują doszczętnie zdrowie ludzkie. Są to wszystko fakty dowiedzione, o których tutaj z braku miejsca zaledwie pobieżnie i dogmatycznie wspomnieć można.
W przeciwieństwie do gnicia rozkład jest ściśle biorąc procesem spalania się przy obfitym dopływie powietrza atmosferycznego, ponieważ bez tlenu proces spalania się jest niemożliwy, a produkty tego rozkładu tak samo jak produkty zwyczajnego procesu palenia się wcale dla zdrowia ludzkiego nie są szkodliwe; ale ciała ludzkie w ziemi pogrzebane przeważnie podlegają gniciu, któremu towarzyszą okoliczności wywierające na zdrowie ludzkie wpływ bardzo ujemny, nieraz wręcz zabójczy.
Fakt ten łatwo przyjdzie nam zrozumieć, jeżeli uprzytomniemy sobie fatalne skutki, jakie pociąga za sobą spożycie nieświeżych ryb albo zepsutej kiełbasy czy innego mięsa, w którym rozpoczął się już proces gnicia; wszak z codziennego, nieraz bardzo smutnego, doświadczenia wiemy aż nadto dobrze, jakie skutki pociąga za sobą nieostrożność w tym kierunku. Słyszymy też nieraz o nieszczęśliwych wypadkach zarażania się jadem trupim przy sekcjach zwłok ludzkich, kiedy to dzięki nieostrożności studenci medycyny lub lekarze dostają zakażenia krwi i albo bardzo ciężko chorują, albo nieostrożność śmiercią przypłacają. Wszak o takich wypadkach czytamy często, a więc powinniśmy pojmować niebezpieczeństwo, jakie przedstawia dla żywych jad trupi w zwłokach ludzkich wytwarzający się.
Prof. Selmi w Bolonji odkrył alkaloidy trupie czyli tak zwane ptomainy, nie różniące się niczym od alkaloidów roślinnych, działających zabójczo na organizm ludzki. Inni uczeni wykazali ponad wszelką wątpliwość, że choroby zakaźne i zaraźliwe są skutkiem rozmaitych drobnoustrojów chorobotwórczych, a jakkolwiek wiadomości są pod tym względem u ogółu ludzi bardzo niedostateczne, któż z nas nie słyszał przynajmniej o bakterjach gruźliczych, tyfusowych, dyfterytycznych, karbunkułowych, wąglikowych i wielu innych, które w chorym człowieku w niezliczonej ilości powstają? Kiedy więc po śmierci człowieka zdrowego wytwarzają się w grobie liczne trucizny gnilne, które już wysoce są szkodliwe, po śmierci człowieka chorego na jakąkolwiek chorobę zaraźliwą lub zakaźną do tych trucizn gnilnych dołączają się jeszcze mirjady bakterji, które zamiast zniszczyć składamy do ziemi jak skarb jaki wystawiając się na niebezpieczeństwo zarażenia się od nieboszczyka dlatego tylko, że przesąd nie pozwolił nam spalić jego zwłok i położyć w ten sposób koniec wszelkiemu niebezpieczeństwu, któreby z tej racji grozić mogło.
Błędne jest przekonanie, że wszelkie bakterje chorobotwórcze dostawszy się do ziemi szybko giną i stają się w ten sposób całkiem nieszkodliwe, ponieważ zarówno badania uczonych jak i znane oraz zapisane wypadki wysokiej szkodliwości zwłok ludzi zmarłych na choroby zaraźliwe dowodzą zupełnie czego innego. Schottelius z Fryburga zakopał w ziemię w głębokości zwyczajnego grobu płuco człowieka chorego na suchoty i po dwóch i pół latach znalazł masę bakterji gruźliczych zupełnie żywych i tak zaraźliwych, jak gdyby zostały tylko co z płuca ludzkiego wyjęte. Z innych doświadczeń wiemy, że z trupa można wyhodować doskonale żywe i bardzo niebezpieczne drobnoustroje chorobotwórcze, a jakkolwiek niebezpieczeństwo zmniejsza się do pewnego stopnia przez to, że robactwo formalnie toczy i zjada trupa zmniejszając gnijącą masę, to jednakże do gnicia pozostaje i tak dosyć dużo jeszcze, a reszta rozpływa się i wsiąka w otaczającą ziemię. Ale i ta rola policji sanitarnej, jaką pełni robactwo, pociąga za sobą nieraz, jak to jeszcze poniżej zobaczymy, pewne skutki ujemne ponieważ to samo robactwo rozwłóczy też zarazę opuszczając swą ucztę grobową i wydobywa na wierzch najstaranniej w ziemi ukryte drobnoustroje chorobotwórcze.
Już same wyziewy cmentarne wywierają na zdrowie ludzkie wpływ szkodliwy, i dlatego to zaniechano od dawna panującego ongi powszechnego zwyczaju grzebania ludzi w kryptach i piwnicach kościelnych jakoteż dokoła kościołów. Zwyczaj ten wywierał wpływ tak zgubny, że pomimo przesądów i oporu duchowieństwa zaniechano grzebania ciał ludzkich w kościołach i dokoła kościołów przenosząc cmentarze poza miasta w jak największym oddaleniu od zabudowań mieszkalnych.
Z biegiem czasu przyszli też ludzie do przekonania, że zdolność ziemi do wchłaniania i przerabiania produktów rozkładu oraz gnicia jest ograniczona, i że nie można przeciążać ziemi grzebiąc za często na tym samym miejscu bez wyczekania, aż ziemia spełni swoją rolę i wszystkie produkty gnicia dokładnie już przerobi i przyswoi sobie. Ale wiemy, że brak miejsca i drożyzna gruntu sprawiają, iż zarządy cmentarne wcale z tym się nie liczą i zawsze przesycają ziemię trupami zwiększając w ten sposób jeszcze bardziej niebezpieczeństwo od zwyczajów grzebalnych stale nam grożące. Cmentarze należałoby zakładać w coraz nowych punktach, aby dać ziemi czas do wykonania swej pracy, co wszakże nigdzie się nie dzieje, albo wtedy tylko, kiedy cmentarz potrzebny jest do innych celów, a wówczas zaczyna się rozkopywanie dawnych cmentarzysk i wydobywanie na wierzch mnóstwa nieprzerobionych jeszcze produktów gnicia, co pociąga za sobą częstokroć smutne następstwa. Były wypadki wybuchania epidemji dzięki rozkopaniu bodaj jednego grobu, zawierającego zwłoki człowieka, zmarłego na jakąś chorobę zaraźliwą; były wypadki gwałtownych śmierci po przypadkowym rozkopaniu grobu człowieka zmarłego przed rokiem na dżumę i t. d.
A zresztą niepotrzebne jest wcale rozkopywanie grobów na to, ażeby straszne i zabójcze trucizny trupie wydostawały się szerząc zarazę i spustoszenie; wystarczy, że trucizny grobowe dostaną się do wody gruntowej a razem z nią do źródła lub studni, skąd ludzie czerpią wodę do picia, która to woda nie zdążyła oczyścić się dostatecznie i przefiltrować po drodze, aby wybuchała zaraza, której pochodzenia nikt nie może wyśledzić ani nawet domyślić się, czemu nie można się dziwić wobec faktu, że zaraza przedostała się ukradkiem własnemi drogami podziemnemi nie dającemi się zgoła przeczuć lub wykazać.
Bywa tak, że woda w studniach cmentarnych jest zupełnie zdrowa, a w studniach nieraz bardzo nawet odległych zanieczyszczona produktami gnilnemi świeżych grobów, i że ludzie chorują źródła choroby nie domyślając się; zdarzały się wypadki, że gwałtowna powódź zalewając cmentarz i burząc groby jakoteż wydobywając na wierzch trupy powodowała wybuch zjadliwych epidemji, których niczemu innemu przypisać nie było można.
Niezmiernie ciekawe spostrzeżenia w tym kierunku przeprowadzili Darwin i Pasteur; pierwszy dawno już zauważył, że dżdżownice czyli popularnie nazwane glisty przepuszczają przez swoje ciało ziemię gruntową, na której i w której żyją, że w czasie suszy zagrzebują się głęboko w ziemię, wydobywając się na wierzch kiedy znowu czas wilgotniejszy nastanie. Można więc sobie wyobrazić, jaką fatalną rolę spełniają dżdżownice cmentarne, które wydostają się na powierzchnię ziemi przesycone bakterjami i truciznami roznosząc je potym o tyle, że służą za pokarm kurom, kaczkom, gęsiom, indykom, które znowu ludzie zjadają razem z całą masą bakterji chorobotwórczych, czyhających na nieostrożnego człowieka, aby go gromadnie napaść i w chorobę wpędzić lub o śmierć przyprawić. Wszak z tego jednego niewątpliwie stwierdzonego faktu okazuje się jak na dłoni, że chcąc uniknąć tego rodzaju następstw nie należy zwłok ludzkich grzebać lecz je palić, ponieważ złudzeniem jest, że choroby i zarazy na wierzch się nie dostaną, widzieliśmy bowiem jak liczne i sprzyjające rozwleczeniu się choroby są drogi, których przyroda wrogom człowieka dostarczyła.
Komu by spostrzeżenia Darwina nie wystarczały, ten może zastanowi się nad spostrzeżeniem uczynionym przez Pasteura, który miał możność zauważenia, że wąglik zawdzięczamy pewnym specjalnym zarazkom, wiodącym wesoły żywot zarówno w gruncie, jak w żywych roślinach, i zwierzętach. Krowa, która padła na wąglik, została pogrzebana na łące: w dwa lata później przeszukano dokładnie górną warstwę ziemi, a jakkolwiek zwłoki zwierzęcia znajdowały się na siedm stóp pod powierzchnią ziemi, która wcale nie była rozkopywana, Pasteur znalazł w niej mnóstwo zarazków, które zwierzętom zaszczepione wywołały chorobę wąglika. W takich okolicach dżdżownice, o których tylko co mówiliśmy, są właśnie pełne bakterji i rozmaitych trucizn chorobotwórczych.
Na zakończenie rozdziału o hygienicznej doniosłości kremacji nie od rzeczy będzie uczynić następujące zestawienie:
1) Kremacja zapobiega powolnemu, nieustannemu i nadmiernemu zanieczyszczeniu gruntu produktami gnicia wskutek rozkładu ciał ludzkich na wielu punktach ziemi;
2) Kremacja zapobiega zanieczyszczeniu powietrza i gruntu, jakoteż znajdującej się w gruncie a ewentualnie coraz dalej odprowadzanej wody gazami, stałemi ciałami gnilnemi, nakoniec zarazkami chorobotwórczemi i ptomainami;
3) Cmentarze przestają być dzięki kremacji zawsze a szczególniej w czasie panowania epidemji jakoteż dzięki otwieraniu zawierających zarazki chorobotwórcze grobów nieustającym źródłem niebezpieczeństwa dla żywych;
4) Niepodobna znaleźć wszędzie przez przepisy hygieny wymagany grunt pod cmentarze a hygiena nie pozwala czynić ustępstw kosztem zdrowia ludzkiego, żądając raczej, aby uprawie gruntu ustawicznie granic nie zmniejszać;
5) Przez dzisiejszą technikę udoskonalone, albo mogące być dalej udoskonalone spalanie trupów ludzkich nie daje powodu do skarg z powodu szkodliwych gazów albo innych zdrowiu ludzkiemu przeciwnych okoliczności, stanowiąc najlepszy sposób ostatniej posługi zarówno w zwyczajnych czasach, jak i w czasach panowania epidemji jakoteż krwawych wojen, w których wielu ludzi znajduje śmierć masową i t. d.;
6) Palenie ciała jest bardzo rozumnym i hygienicznym urządzeniem, potrzebnym tam szczególniej, gdzie powstaje śmierć dzięki panowaniu chorób zaraźliwych;
7) Należy wezwać Rządy do usunięcia wszystkich przeszkód prawnych, stojących na drodze do zaprowadzenia zwyczaju palenia ciał po śmierci;
8) Palenie trupów na polach bitew i w czasie epidemji powinno stać się obowiązkowe.
Omówiwszy w ten sposób najważniejsze strony hygieniczne kremacji należy poruszyć drugą z kolei sprawę wielkiej doniosłości a mianowicie stronę prawną palenia ciał po śmierci.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wojciech Szukiewicz.