Strona:Wojciech Szukiewicz - O kremacji.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gnicia dokładnie już przerobi i przyswoi sobie. Ale wiemy, że brak miejsca i drożyzna gruntu sprawiają, iż zarządy cmentarne wcale z tym się nie liczą i zawsze przesycają ziemię trupami zwiększając w ten sposób jeszcze bardziej niebezpieczeństwo od zwyczajów grzebalnych stale nam grożące. Cmentarze należałoby zakładać w coraz nowych punktach, aby dać ziemi czas do wykonania swej pracy, co wszakże nigdzie się nie dzieje, albo wtedy tylko, kiedy cmentarz potrzebny jest do innych celów, a wówczas zaczyna się rozkopywanie dawnych cmentarzysk i wydobywanie na wierzch mnóstwa nieprzerobionych jeszcze produktów gnicia, co pociąga za sobą częstokroć smutne następstwa. Były wypadki wybuchania epidemji dzięki rozkopaniu bodaj jednego grobu, zawierającego zwłoki człowieka, zmarłego na jakąś chorobę zaraźliwą; były wypadki gwałtownych śmierci po przypadkowym rozkopaniu grobu człowieka zmarłego przed rokiem na dżumę i t. d.
A zresztą niepotrzebne jest wcale rozkopywanie grobów na to, ażeby straszne i zabójcze trucizny trupie wydostawały się szerząc zarazę i spustoszenie; wystarczy, że trucizny grobowe dostaną się do wody gruntowej a razem z nią do źródła lub studni, skąd ludzie czerpią wodę do picia, która to woda nie zdążyła oczyścić się dostatecznie i przefiltrować po drodze, aby wybuchała zaraza, której pochodzenia nikt nie może wyśledzić ani nawet domyślić się, czemu nie można się dziwić wobec faktu, że zaraza przedostała się ukrad-