Hamlet krolewicz dunski/Akt piąty

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor William Shakespeare
Tytuł Hamlet krolewicz dunski
Podtytuł Traiedya w 5. Aktach w Angielskim Języku
Rozdział Akt piąty
Data wyd. 1805
Miejsce wyd. Minkowce
Tłumacz Jan Nepomucen Kamiński
Tytuł orygin. The Tragedie of Hamlet, Prince of Denmarke
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron
AKT PIĄTY.
SCENA I.
HAMLET GUSTAW.
HAMLET

Nie, Guſtawie, ani momentu dłużey! ha! co to za nieſzlachetna opieſzałość! iak się wſzyſtkie zdarzenia naprzeciw mię ſtawią, i moią gnuśną zemſtę bodzą! czémze ieſt człowiek, ieżeli naywyżſzem dobrem, i całym zyſkiem iego czaſu, nic nie ieſt więcey, prócz iedzenia i picia — zwierzęciem, a nic lepſzego! Zaiſte, ten, który nas ſtwarzaiąc tak dzielną siłą myślenia uraczył, że w tym rozległym okręgu, w przeſzłość i przyſzłość wziérać możemy, nie dał nam zapewnie téy zdolności tego to Bogu podobnego rozumu na to, aby w nas bez użytku rdzewiał. Pytam więc? ieſt że to bydlęce zapomnienie, alboli boiaźliwa rozwaga wypadku..... myśl, którą na cztery części rozebrawszy, iedną tylko część mądrości, a trzy ćwierci podłey lękliwości w ſobie zawiéra! — zkądże to pochodzi, że ia o tey rzeczy, zawſze ieſzcze, iak gdyby o przyſzłey mowię, maiąc przecież przyczynę, wolę, zdolność i śrzodki do iey wykonania? przykłady tak widoczne, iak ta ziemia wzywają mię do tego. Uważ tylko to iedno Guſtawie! Wielkie liczne woyſko od młodego Xięcia Norwegii dowodzone, którego gieniuſz za Bogom podobną uganiaiąc się sławą, na niewidoczny niezważa koniec, i wſzyſtkiemu co tylko ieſt śmiertelne i niepewne, czem tylko przypadek, niebeſpieczeńſtwo i śmierć mu grozi, zapamiętale się opiera, a dla czego? dla iedney ſkorupy z iayka, dla kawałka ziemi, którey nazwiſko naywiękſzym dochodem, którąbym ia za pięć ſztuk złota dzierżeć niechciał! bydź prawdziwie wielkim, nie ieſt to przez wielką pobutkę bydź pociągnionym; ale wielkim ſpoſobem znaleźdź pobudkę do utarczki w iednym dźble słomy, ſkoro tego honor wymaga. — Czegóż więc ſtoię, ia, którego oyciec zamordowany, matka zhańbiona — przez iednego łotra, który się między wolne obranie króla, i moie wdarł prawa — móy rozum, moia krew, móy honor wzywaią mię, a ia ſtoię, i zaſypiam wſzyſtko; gdy tym czaſem widzę na moia hańbę śmierć nad dwadzieścia tysięcy ludźmi wiszącą, którzy dla iednego grymaſu, dla uroionego puntkhonoru, tak ſpokoynie do grobu, iak do swego łoża idą. Za kawałeczek ziemi walczą, któryby nawet na pogrzebanie zabitych niewyſtarczył.... o, moia duſzo! niech od tego momentu krwawe będą myśli twoie, albo przeſtań myśleć! Ha! ktoś nadchodzi.

SCENA II.
GILDENSTERN DAWNIEYSI.
GILDENSTERN.

Móy Królewicu, gdzie podziałeś ciało zabitego?

HAMLET

Włożyłem go do prochu z którego pochodzi.

GILDENSTERN.

Powiedz mi, gdzie one leży, aby go można wziąsć, i do kaplicy zanieść kazać.

HAMLET.

Tego ſobie ani myślcie.....

GILDENSTERN.

Czego moy królewicu?

HAMLET

Ażebym ia waſzą taiemnicę zamilczał, a moiey nie. Do tego, kiedy badacz ieſt gąbką iakąż mu odpowiedź ſyn króla dać może?

GILDENSTERN

Czy moy królewicu gąbką mnie bydź ſądzisz?

HAMLET.

Tak ieſt móy panie gąbką, która ſkinienia, miny i ſpoyrzenia królewſkie, iak wodę w ſiebie wciąga, ale tacy ſłudzy naywiękfzą uśługę czynią królowi dopiero aż przykońcu. On ich chowa iak małpa iabłko w zakądku gęby swoiey; naypierwey do uſt bierze, aby na końcu połknął. A ieżeli on tego potrzebuie, coście w siebie wciągnęli, tedy was wyciśnie, a wy znowu będziecie ſuchą i dziurawą gąbką iak, przed tém.

GILDENSTERN.

Nie wiem, co przez to chceſz mówić królewicu?

HAMLET.

To mię bardzo cieſzy; dowcipna mowa za sypa w głupiém uchu.

GILDENSTERN.

Móy królewicu musiſz mi powiedzieć gdzie podziałeś trupa, i poyść zemną do krola.

HAMLET

Trup ieft u króla, ale nie krol u trupa. Krol ieſt to coś....

GILDENSTERN.

Coś?

HAMLET

Coś.... z niczego: ukryi się lisie, i wſzyſtkich za tobą.


SCENA III.
KROL DAWNlESI.
KRÓL.

Hamlecie, gdzie ieſt Oldenholm?

HAMLET

Na Bankiecie.

KROL

Na Bankiecie?

HAMLET.

Nie tam gdzie on ie, ale tam gdzie iego iedzą; pewne zgromadzenie politycznych robaków, ſprawia ſobie w ſamey iſtocie ucztę z niego. Co się Bankietu tyczé, nie maſz w świecie nad robaka. My tuczemy ſtworżenia aby nas tuczyły, a dla kogo my sie tuczemy, dla robaków. Tłuſty pan i chudy żebrak są tylko różne potrawy; dwa dania na iednym ſtole, taki ieſt koniec piosnki.

KROL

Nieſtety! wielka prawda!

HAMLET

Człowiek może na robaka, który iakiego króla pożarł, rybę złowić, i tę rybę zieść, która tego robaka ziadła.

KROL

Coż ty przez to chceſz powiedzéć?

HAMLET.
Nic, iak tylko pokazać, iak daleko z królem zaiść może.
KROL.

Jeſzcze się raz ciebie pytam, gdzie ieſt Oldenholm?

HAMLET

W niebie; poſzliy tylko królu, i kaź się tam o niego pytać, a kiedy twoy poſeł tam go nie znaydzie, więc go na innym mieyſcu sam poszukay. Ale ſzczérze mówiąc, ieżeli go przaciągu tego miesiąca nieznaydziecie, poczuiecie go idąc wſchodami na górę ku galleryi.

KROL

Bieżcie ſzukaycie go tam.

HAMLET

On wam zapewne nie ucieknie.

KROL

Każcie go w ſekrecie iak nayprędzey pogrzebać. Hamlecie, ten twoy uczynek wymaga koniecznie dla włafnego twoiego beſpieczeńſtwa (które mnie równie troſka iak to boli coś uczynił) ażebyś w naywiękſzym poſpiechu uieżdżał do Anglii. Przyſpoſabiay się tedy, ieſzcze dzisieyſzego wieczora do odiazdu.

HAMLET

Do Anglii?

KROL

Tak ieſt.

HAMLET
Dobrze.
KROL.

Nie inaczey ieżeli móy zamiar widziſz?

HAMLET.

Ia widzę Herubina, który go widzi, (do Guſtawa) Nuże Guſtawie, myślmy o śrzodkach, przyspięſzyć zemſtę moiego zamordowanego oyca. (do króla) Byway zdrowa moia kochana matko.

KROL

Twoy czuły oyciec, Hamlet.

HAMLET

Moia Matka; oyciec i matka ieſt mąż i żona; mąż i żona są iedném ciałem, a zatem: ieſteś moią matką.... idę się do podroży gotować. (odchodzi z Guſtawem,)

SCENA IV.
KROL (sam)

A ty Anglio, ieśli moia, przyiaźń w ſtoſunku moiéy poważasz potęgi, ieśli twoie dotąd niezgoione blizny, które ci Duńſki zadał oręż, są ieſzcze pamiętne tobie, ſtrzeż się moie zlecenie, nieochronną, śmierć Hamleta w ſobie zawieraiące, opieſzale wykonywać. Dopóki się to nie ſtanie, nie będę, chociaż w naywiększym ſtopniu ſzczęścia, ſpokoyney miał chwili


SCENA V.
KROL, KROLOWA, BERNFILD.
KROLOWA.

Niechcę z nią mówić.

BERNFILD.

Ona zmyſły ſtraciła; w iſtocie iey ſtan godzien politowania.

KRÓL

Któż taki?

BERNFILD

Ofelia. Śmierć iey oyca pozbawiła ią nagle rozumu. — Zawſze o nim mówi; powiada, iakoby słyſzała, że wſzyſtko na świecie wſtecz i na opak idzie: płacze i narzéka, mówi o rzeczach ledwie na pół wyrozumiałych. —

KROL

Trzeba nam ią widzieć; inaczey mogłoby to w zwaśnionych umyſłach dziwne domniemania wſkrzesić. Puście ią! (Bernfild odchodzi)

KROLOWA.

Każda dziecinna igraſzka, zdaie się moiey chorey duſzy, bydź iuż wſtępem do iakieyś okropney przygody. Taka to ieſt natura grzechu, przez nieuſtanną boiaźń, nie bydź zdradzonym, sam on siebie zdradza.


SCENA VI.
OFELIA, BERNFILD, DAWNIEYSI.
OFELIA.

Gdzież ieſt piękny maieſtat Duńſki?

KRÓLOWA,

Jakże się maſz Ofelio?„

OFELIA (spiéwa)

Zefirku leciſz w te ſtrony,
Kędy móy luby zoſtaie,
Weź ten kwiat łzami ſkropiony,
Powiedz, że ia mu go daie.

KROLOWA

Biedna dziewczyno! cóż ta pieśń ma znaczyć.

OFELIA,

Słuchaycie! słuchaycie! (ſpiéwa)

Ach biedna, biedna dziewczyno,
Naymilſzy iuż umarł tobie,
W białą go ſzatę zawiną,
Kamieniem przyciſną w grobie.
Oh i oh!

KROL

Biedna Ofelio!

OFEIIA
Twoia koſzula iak śniég świéży biała, utkana dokoła kwiatami; one poydą z nim razem do grobu, zroſzone łzami ſzczerey miłości.
KROL

Cóż ci to ieſt kochana Ofelio?

OFELIA

Nic; Bóg z wami! — Powiadaią, że sowa była pierwey córką piekarza, Móy miły Boże! — wiemy czem ieſteśmy, ale nie wiemy czem bydź możemy. Boże pobłogoſław waim do obiadu.

KROL

Smutek za iey oycem....

OFELIA.

Proſzę was nie wſpominaycie mi o tem; kiedy się was ſpytaią, co to ma znaczeć, to im powiedźcie: że iutro mamy świętego Walentego, a rano, nim ieſzcze słońce zabłyśnie, dziewcze, przyidę do twego okna umślnie, i będę twoim Walentym.

KROL

Trzeba o niey mieć ſtaranie.

OFELIA

Spodziewam się, że wſzyſtko dobrze się powiedzie, należy nam tylko mieć cierpliwość. A iednak płakać muszę, pomnąć ſobie, że go w wilgotną włożyć maią ziemię. Moy brat o wſzyſtkim dowiedzieć się musi; a teraz dziękuie wam za dobrą radę.... ciſzeyi — moy brat idzie! — muſzę się ubrać! — trzeba go przywitać! adieu! adieu! (odchodzi)


SCENA VII.
KROL, KROLOWA,
KROL

Idźcie za nią, i mieycie na nią pilną baczaość! (Bernfild odchodzi) Jeſt to ſkutek iey oyca śmierci; o Gertrudo! Gertrudo! nieſzczęście nigdy poiedyńczo iak ſzpieg nie przychodzi, ale się zarazem, i tłumem ciſnie. Nagła, śmierć iey oyca — twoiego ſyna ſzaleńſtwo, lud przez niezdrowe podeyrzenia śmiercią Oldenholma oburzony, i tąk łatwo do rokoſzu ſkłonny — bardzośmy sobie nieuważnie poſtąpili, żeśmy go potaiemnie pogrzebać kazali — pomieſzanie Ofelii — a co naygorſza, iey brat Laertes młody, przeciwnemi wiatrami w porcie zatrzymany, iak powiadaią, miał znowu sekretnie powrócić — ieżeli to prawda, znaydzie on dosyć podſzczuwaczów, którzy go o przyczynie śmierci oyca iego iadowitemi baśniami zarażą. O, moia naydrożſza małżonko, ſtawiąc to wſzyſtko w ścisłey uwadze, lękam się nie bez powodu naygorſzych wypadków. (słychać hałas)

KROLOWA

Nieba! co znaczy ten ziełk?


SCENA VIII.
GILDENTERN DAWNIEYSI.
KROL.

Gdzie ieſt ſtraż moia? cóż tam powieſz?

GILDENSTERN (wpadaiąc zadyszały)

Ratuy się móv królu! młody Laertes na czele zbuntowaney tłuſzczy, rozpędza twe ſtraże. Poſpólſtwo woła głośno; Laertesa obierzmy za Króla naſzego — Laertes niech, będzie królem naſzym

KROL

Ha! co za radość i zaiadłość w ich okrzykach.

SCENA IX.
LAERTES (dowodząc żołnierzom za drzwiami) DAWNIEYSI.
LAERTES

Gdzież ieſt ten król? Moi przyjaciele, zoſtańcie przed drzwiami.

GLOS ŻOŁNIERZY

Nie, nie, my musiemy wniść koniecznie!

LAERTES.

Proſzę was zoſtańcie.

GŁOS ŻOŁNIERZY
Zoſtaniem!
LAERTES (wpadaiąc)

A tuś nikczemny deſpoto, ſtaw mi tu zaraz oyca mego!

KROLOWA

Uſpokoy się kochany Laertesie!

KROL

Z iakiegóż to powodu Laertesie twoy rokoſz tym olbrzymim upawżania się pozorem?

LAERTES

Gdzie ieſt móy oyciec?

KROL

Nie żyie!

LAERTES

Dla czegóż to on nie żyie? kto był ſprawcą iego śmierci? O, nie dam ia się wybiegami zaspokoić! niech będzie przeklęty każdy obowiązek, każdy wzgląd tobie winny! niech się co chce ſtanie, ale ia muſzę mieć zemſtę za mego oyca! krwawą, doftateczną zemſtę!

KRÓL

Któż się ciebie wſpiérać odważy?

LAERTES

Moia wola; nic prócz niey na świécié innego tak będę wymierzał me siły, abym przy ſkąpym ich użyciu, w nayrozlegleyſzą przeſtrzeń krwawey sięgnął zemſty!

KRÓL

Moy kochany Laertesie, ieżeli o śmierći óyca twego dokładną chceſz powziąsć wiadomość przedsiąwźiąłżes bez różnicy przyiaciela i nieprzyiaciela twoiey poruczyć zemście?

LAERTES

Nikogo prócz nieprzyiaciół iego.

KRÓL.

A iegó przyiaciół?

LAERTES

O Boże! iego przyiaciół przycisnąłbym do serca mego, i żywiłbym ich krwią własną podobnie Pelikanowi.

KRÓL

Teraz rzekłes iako czuły ſyn, i mąż ſzlachetny. Zem smierci oyca twego niewinny, żem nią do żywego tknięty, i zasmucony, tak ci iaſno dowiodę, iak ieſt dzień oczom twoim.

(słychać za ſceną krzyk: „puście ią”)
LAERTES

Coż to ieſt? co znaczy ten hałas?

SCENA X.
OFELIA (fantatycznie w ſłomę i kwiaty uſtroiona) DAWNIESI.
LAERTES.

Piekielne upały wyſuſzcie moy muzg! trzykroć ſolone łzv wypalcie uczucie, i moc widzenia mych oczu! przysięgam na potęgi nie bios! na wſze świętości! twoie ſzaleńſtwo musi mi bydź tak ważnie zapłanone, że aż naſza ſzala o balek trąci — lube dziéwcze! sioſtro nayukochańſza! — czemuż rozum młodéy dziewczyny iak życie ſtarca smiertelny? natura w miłosć się wysiliła, i poſyła na paniątkę swemu ukochanemu przedmiotowi, co ma naydroższego.

OFELIA (spiewaiąc)

W zimnym go złożyli grobie,
Sam płacz zoſtawił po ſobie,
Bywayże zdrów móy gołąbku!

LAERTES

Gdybyś rozum miała, i używała go na wz.nieceniernoiey zemfty, oiiby mię na pół tak nie poruszył.....

OFELIA,
Spiéwaycież — w grobie w grobie... wſzak znacie tę pioſnkę? — był to marſzałek zdradliwy, który ſwoiego pana córkę wykradł... oto ieſt rozmaryn, na pamiątkę, móy luby! proſzę cię, pamiętay kochać mię — a tu ieſt kwiatek, nie zapominay o mnie — tu ſą fiołki dla was i lewkonia — ta ruta dla ciebie (rozdaie ſwoie kwiaty w ciągu mowy.) a tu ieſt kilka dla mnie. Ale musicie waſzą rutę z nieiaką różnicą odemnie nosić. To ieſt ſtokrótka, a tu ziółko miłości; chętniebym téż wam kilka fiołkow dała; ale ach! wſzyſtkie powiędły od czaſu, iak moy oyciec umarł! powiadaią, że piękne miał ſkonanie.
LAERTES.

Boże odbierz mi czucie!

OFELIA

Ach, tuż więcey nie powróci,
Próżno moie oko płacze,
Próżno ſerce me ſię ſmuci,
Już go więcéy nie obaczę!
Broda tego iak śnieg biała,
Głowa Jrebrern parafia ia,
Oh! (płacze)
Umarł! płacz naſz nadaremny!
Loch go kryie, iuż podziemny!

Gdzie ieſt moia kareta? — dobra noc wam moie damy; dobra pięknę damy, dobra noc, (odchodzi)

KROL.

Jdźcie za nią; Królowo — Gildenſternie zoſtawcie mię z Laertesem samego. (Królowa i Gildenſtern odchodzą.)

SCENA XI.
KROL LAERTES.
LAERTES.

Widzisz ty to? o Boże!

KROL

Laertesie, pozwól mi boleść twoią dzielić, albo mi zaprzeczysz prawa moiego: idź, iesli wątpliwość w tobie gniezdzi wybierz czoło nayrozſądnieyſzych przyiacioł twoich, niech miedzy mną a tobą mieyſce zaſiędą ſędziego: a ieżeli mię iakim bądź ſpoſobem, otwarcie, lub potaiemnie w tę rzecz wplątanego znaydą, niech moia korona, moie życie, i wſzyſtko, co tylko moiem zwać mogę; idzie na odpłat twego pokrżywdzenia. Okaże ſię zas przeciwnie, uſtal więc twóy gorący zapał cierpliwosćią a my wſpołnie pracować będziem na zaſpokoienie zemſty twoiey.

LAERTES.

I na to przyſtaie. Jego nagły zgon, pogrzeb potaiemny, bez wſżelkiey ſtanowi iego przyzwoitey okazałosći, wſzyſtkie zgoła wypadki tak głośno na mnie wotaią, iak gdyby z ziemi az w niebie ſłyſzane bydz chciały, abym ich dochodził. Któż ieſt zaboycą?

KROL

Hamlet! i wiedz o tem, że właśnie on z którego ręki twoy szlachetny poległ oyciec, i na moie godził życie.

LAERTES

Jeżeli to pewna — na co żądam dowodów; dla czegóż on wolny? czemuż przeciw tak ſzkaradnemu wyſtępkowi, ſadowniczych nie działacie krokow? wſżak właſne waſce beſpieczcńſtwo, waſza róztropność, i wſzyſtko w świecie radzić wam musiało, ſprawcę do kary pociągnąć śmierci.

KROL,

Z dwóch ſzczególnych przyczyn, które może w oczach twoich nie tyle, ile w moich będą miały wagi, zaniechałem to przedsięwzięcie. Krolowa, matka iego, żyie tak mówiąc, w iego ſpoyrzeniach, a ia, niech to cnotą, lub słabością kto nazwie, kocham ią tak uprzeymie, że iey życzeniom nic odmówić niezdołam. Drugim powodem, powſzechna przychylność ludu do Hamleta. Poſpolſtwo, ktore iego ſkłonności nie podług swego rozumu, ale podług ſwoich ócz odmierza — poſpólſtwo, które go kocha, nie widziałoby w iego ukaraniu wyſtępku, ale tylko ſrogość kary iego — chcąc ukarać złoczyńcę, który moiegć naylepfzego zamordował przyjaciela, i mnie Samemu na życie naftaic, zamyślałem go pod pozorem ufunienia karze praw, i rozpędzenia iego przybranego ſzaleńſtwa, ieſzcze dziś wyſłać go do Anglii. Przez Gildenſterna zaś chciałem do króla Angielſkiego piſać ſekretnie, aby go natychmiaſt kazał ſprzątnąć ze świata, skoro....

SCENA XII.
GILDENSIERN. DAWNIEYSI
KROL
Czegoż chceſz Gildenſternie?
GILDENSTERN.

Nieſzczęscie po nieſzczęsciu! ſzlachetny Laertesie, sioſtra twoia utonęła.

LAERTES.

Utonęła? gdzie? oh!!

GILDENSTERN.

Tuż za pałacem nad ſamym brzegiem rzeki ſtoi wierzba; ona chciała się na nią wdrapać i na obwiſłych róſzczkach ſwoie słomiane powiéſzać wieńce; gałęź się ułamała, a ona z wieńcami w reku wpadła w wodę. Byſtrość ſtrumienia porwała ią tak raptownie, że iey nikt, ku pomocy pośpieszyć nie zdołał. Jey rozpoſtarte suknie długo ią na wiérzchu trzymały, a przez cały ten czas, spiéwała sobie różne ułomki ze ſtarych pioſneczek; ale to długo trwać nie mogło, bo ſkoro tylko suknie wody w siebie nabrały, tak zaraz tę nieſzczęśliwą przez ſwoią wagę, w odmęt zanurzyły. Królowa pani w naywiękſzym ſmutku pogrążona, udała się do ſwego gabinetu, i prosi cię miłościwy panie, o przyſpieſzenie wyiazdu Hamleta, zanim ten traf nieſzczęſny uſz iego doydzie.

KROL

Laertesie!

LAERTES (który w ciągu téy opowieści rzucił się był na krzesło, zrywa się zaiadły.)

Potroyne przeklęſtwo niech trzykroć padnie na przeklętą głowę tego złoczyńcy, którego bezbożny czyn wyzuł cię z rozumu i życia — zniewieściałe łzy tłumią moie ſłowa — ale go zemſta moia nie minie....

KROL

Skoro tylko na Angielſki brzég ſtąpi....

LAERTES.

Jako? ia miałbym ſtraciwszy oyca i sioſtrę zarazem, późną niepewną zaſpakaiać się zemſtą? nie, muſzę widzieć krew zabóycy, chociażbym miał w kościele gardło mu poderznąć.

KROL.

Niechże i tak będzie; mogęz się twoiey, i twoich przyiaciół ſpodziéwać pomocy. kiedy go tłuſzcza podłych niewolników wſpiérać zechce?

LAERTES

Krwią moią i życiem!

KROL.

Niechże ieſzcze dziś w oczach twoich ginie; (ſekretnie do Gildenſterna) Widziſz ſam, ieſtem przymuſzony — (głośno) Idź Gildensternie, powiédz mu, że czekam na niego, i że iuż wſzyftko do iego podroży przyſpoſobione. — Szlachetny Laertes ieſt mu gotów śmierć oyca ſwego przebaczyć, i ſpokoynie odiechać dozwolić.

GILDENSTERN.
Móy królu, otóż on ſam nadchodzi:
KROL.

Pódź za mną poczciwy Laertesie! puhar trucizny zemści się za znieważony maieſtat, za ſyna i brata. (odchodzą)

SCENA XIII.
HAMLET, GUSTAW, GILDENSTERN.
GILDENTERN.

Móy królewicu! król życzy ſobie przy pożegnaniu pojednać się z młodym Laertesem — wſzyſtko iuż do twoiey gotowe podróży.

HAMLET.

Do moiey podróży! — dziękuję ci móy panie za twoie doniesienie. Biegay więc tylko, tak prędko, iak gdybyś przed śmiercią uciekał i powiédz królowi do ucha — że czekam na niego. (Gildenſtern odchodzi)

SCENA XIV.
HAMLET GUSTAW.
HAMLET

Nie możeſz ſobie tego wyobrazić Guſtawie iak się poniekąd w sercu moiém iakaś trwoga wzmaga — lecz to nic nie znaczy.

GUSTAW.

Ia ſądzę przeciwnie móy królewicu.

HAMLET
Nic to, ſame dziecińſtwo; a wſzelako byłoby może doſtateczném, na zatrwożenie iakięy niewiaſty.
GUSTAW.

Jeżeli cię moy królewicu potaiemnie ſerce twoie przeſtrzéga, radzę go ſłuchać. Powiém żeś ſłaby, że z nikiém mówić, tém bardziéy w podroż puścić się nie możeſz.

HAMLET.

Co, ia miałbym odiechać nie pomściwſzy, się oyca? — ia nie wierzę w przeczucia, opatrzność niebios aż do upadku iednéy rozſzerza się ptaſzyny. Co ma bydź teraz, to drugi raz nie będzie — a co nie będzie teraz to drugi raz będzie wſzyſtko to od tego zależy, aby być gotowym — nadchodzą.

SCENA XV.
KROL, LAERTES, GILDENSTERN, DWORZANIE SUITA. (Służący niesie dwa złote puhary.) DAWNlEYSI.
KROL

Jdź moy ukochany Hamlecie! okręt twoy gotowy, wiatr dmie pomyślny, towarzyſze twoi czekaią, wſzyſtko się ku Anglii zwraca. Powietrze w Angielſkim kraiu ieſt czyſte, i zdrowe. Ty podwyſzyſz sławę Duńczyków, i powróciſz twemu zwątlałemu zdrowiu piérwotną iego wioſnę — Podaycie mu ten puhar.

HAMLET

Poſtawcie tym czaſem, poſtawcie.

KROL

Król piie na ſzczęśliwy powrót Hamleta. Niech to trąby i kotły ogłoszą — a ty Hamlecie wypiy do ſzlachetnego Laertesa, który ci śmierć ſwego oyca wielkomyslnie przebacza. Twoie zdrowie Hamlecie! (trąby i kotły odzywaią się.)

SCENA XVI.
KROLOWA, DAWNIEYSI.

{{c|w=85%|KROLOWA (chwyta puhar dla Hamleta przeznaczony) Twoia matka piie do ciebie. Hamlecie na twoią ſzczęsliwą, podróż. HAMLET Dobrotliwa matko! KRÓL. Gertrudo nie piy (do siebie) za późńo!

KROLOWA. (daie Hamletowi puhar)

Wypiłam ſczczęscie ſyna moiego.

KRÓL.

Hamlecie przyim tę rękę odemnie.

HAMLET (ſtawia puhar)
Proſzę cię o przebaczenie moy panie, iam cię obraził, ale wſzyſcy przytomni wiedza, i ty ſám musiałes zapewnie ſłyſzeć, iaką chorobą umyſłu ukarany ieſtem. Com uczynił, uczyniłem to w przyſtępie mego ſzaleńitwa. — Nie był to Hamlet, który cię obraził. — Wyſtaw ſobie, iakobym ſtrzałę z cięciwa po nad dach wypuścił, i ztamtéy ſtrony brata mego nia ranił.
LAERTES

Jeſtem ſpokoyny, ile się mię iako ſyna i brata tycze, ale ile obywatel, muſzę się do wyroku ftanów ſtoſować, nie chcąc nadwerężyć w czémkolwiek honoru mego. Tym czaſem zas, dopóki to nie naſtąpi, przyimuię tę oswiadczoną mi przyiaźń, i nie nadużyię iey.

KROL

Daycie im puhary.

LAERTES (do siebie)

Wſzelako, ledwo to na ſercu zniéść mogę.

(Hamlet i Laertes biorą puhary.)
GUSTAW

Coż to ieſt krolowy?

HAMLET

Coż ci to matko?

KROL

To tylko mdłości!

KROLOWA.

Nie, ten napoy..... o ſprawiedliwe Nieba! ten napoy był trucizną —

HAMLET.

Trucizną? oto maſz truciznę przeklęty morderco! (przebiia Króla)

KROL.

Zdrada! ratuycie! (wſzycy w trwodze dobywaią orąża)

KROLOWA.

Wſtrzymay ſię Laertes! wſtrzymacie ſię Duńczykowie! ſłuchaycie waſzey umieraiącey Królowy! w oſtatnim zgonie nikt z prawdą się nie miia. Waſz Król był zabóycą; on ſtruł mego małżonka, a ta waſza Królowa.... o czemuż ſama siebie oſkarżać muſzę — zezwoliła na te zabóyſtwo (łyska się piorun udérza, królowa pada w krzesło, obecni wzdrygaią się z zadumienia.)

HAMLET

Niebo ſtwierdza iey wyznanie.

GILDENSTLRN

Przeklęty więc niech będzie ten oręż, i ta ręka która go znowu chwyci.(rzuca ſzpadę)

KROLOWA

O iak ſtraſzny i okropny ſąd czeka na demną! Hamlecie przebacz mi! tylko iedne usciśnienie Hamlecie!

HAMLET

Matko! poiednay się z Niebem!

KROLOWA
O móy ſynu! móy wyſtępek odpycha mię od twego ſerca! o, daleko ſtraſzniey iak ta trucizna dręczy zbrodnia duſzę moią! Przebacz mi Hamlecie! przebaczcie mi Duńczykowie! nie obarczaycie mię do grobu przeklęſtwem waſzym. Waſz król pomſzczony! Hamlecie ſynu móy! O nieba zlituycie się nademną! (wyciąga ręce do Hamleta, ale w tym ſamym razie, gdy on się do niéy nadchyla, pada i kona)
LAERTES

Niebo ieſt ſprawiedliwe! przebacz mi królewicu: byłem uczeſtnikiem téy ſzkaradnoscr. Na zaboycy oyca moiego, zawſzebym się był zemścił, ale co zdraycę przeciw ſwemu krolowi, sądziłem godnym bydź trucizny. Przebacz mi panie! Śmierć oyca mojego niech nie pada na ciebie —

HAMLET (ściska go za rękę)

Ani też śmierć matki moiey na ciebie — Laertesie! — moia biédna matko~! — wy, tém zdarzeniem wylęknieni przyiaciele, bądźcie swiadkami między mną i Danią tego okropnego wypadku! wam iedynie pozoſtawiam moy honor, i moie uſprawiedliwienie.


KONIEC TRAIEDYI.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: William Shakespeare i tłumacza: Jan Nepomucen Kamiński.