Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   131   —

dnie na przeklętą głowę tego złoczyńcy, któ rego bezbożny czyn wyzuł cię z rozumu i ży cia — zniewieściałe łzy tłumią moie ſłowa — ale go zemſta moia nie minie....

KROL

Skoro tylko na Angielſki brzég ſtąpi....

LAERTES.

Jako? ia miałbym ſtraciwszy oyca i sioſtrę zarazem, późną niepewną zaſpakaiać się zemſtą? nie, muſzę widzieć krew zabóycy, chociażbym miał w kościele gardło mu poderznąć.

KROL.

Niechże i tak będzie; mogęz się twoiey, i twoich przyiaciół ſpodziéwać pomocy. kiedy go tłuſzcza podłych niewolników wſpiérać zechce?

LAERTES

Krwią moią i życiem!

KROL.

Niechże ieſzcze dziś w oczach twoich ginie; (ſekretnie do Gildenſterna) Widziſz ſam, ieſtem przymuſzony — (głośno) Idź Gildensternie, powiédz mu, że czekam na niego, i że iuż wſzyftko do iego podroży przyſpoſobione. — Szlachetny Laertes ieſt mu gotów śmierć oyca ſwego przebaczyć, i ſpokoynie odiechać dozwolić.

GILDENSTERN.

Móy królu, otóż on ſam nadchodzi: