Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego/Człowiek — Mąż

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego
Rozdział Człowiek — Mąż
Redaktor Stanisław Wegner
Wydawca N. Kamieński i Spółka
Data wyd. 1879
Druk N. Kamieński i Spółka
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Człowiek — Mąż.

Jakże ludzi nie kochać? Jeźli w nich wiele jest zła, ileż więcéj za to uczuć poczciwych i szlachetnych.




Są ludzie, których poznasz z wejrzenia; są drudzy którym się długo, długo przypatrywać potrzeba, aż rysy charakterystyczne postrzeżem.




Ludzie najczęściéj są łatwowierni do śmieszności, a gdy im kto powie: Jam wart nie wiele; biorą go za słowo.
Mierność szumnie się przechwalająca i wskazująca każdy swój krok jako arcydzieło, zyskuje poklaski i wzięcie powszechne.




Dopóki te wielkie, sine przestrzenie nieskończoności widzi przed sobą człowiek, dopóty idzie; gdy ściana ciasna świat mu zamknie, cofa się maleje i kona.



Człowiek stworzony jest do żywota spółecznego, a od czasów chrześciaństwa narody wszystkie tworzą jedną wielką całość, kto się od niéj dobrowolnie wyłącza lub kogo żelazna konieczność z niéj wydzieli, zamiera powoli.

*   *   *



Jak często w jednym człowieku jest wyraźnie dwóch ludzi! Zimny tylko jednym rozumem i głową rządzący się, nie czuje nigdy tego rozdwojenia w duszy. Dla innych jest ono cierpieniem nieznośnem. Często śmieje się jeden z płaczu drugiego, wyszydza jego czynności grozi przyszłością i wśród najżywszéj rozkoszy wskazuje chmury rodzące się na niebie, rozbija rozkosz analizując ją, obrażając niedowiarstwem swojem. Zimny to rozum, co jak strażnik siedzi wysoko, patrzy pod nogi — i ostrzega i szydzi. Rzadko człowiek mu posłuszny, i mści się rozum na nim szyderstwy, mści się wyrzutami późniejszemi. Im go mniéj słuchają, tem ostrzéj dojada, tem boleśniéj kąsa, tem więcéj szydzi. O! to męczarnia! Serce leci do świata, człowiek wyciąga ręce, czuje się już szczęśliwym, chwyta swoje szczęście, a ten głos okropny Kassandry, który w łonie swem nosi, krzyczy mu nad głową nieustannie: — zobaczysz jutro to twoje szczęście! Albo — przypatrz się coś otrzymał! — I naówczas człek patrzy, zaczyna niewierzyć, przestaje być szczęśliwym. Ten głos ducha zawsze się przeciwi woli człowieka, zawsze z groźbami staje w poprzek jego drogi — niestety — on zawsze prorokiem! A człowiek opuszcza głowę, zamyka oczy, dogadza namiętności i nie otwiera powiek aż zbudzony szatańskim śmiechem tryumfalnym rozumu. Rozum to, czy jak chcesz go nazwiesz, nieznośny, uparty, nieubłagany. Głos jego nieustannie obija ci się o uszy, i nie daje spokoju; zagłuszyć go niepodobna — on z tobą wszędzie, jak twoje sumienie — on jest częścią ciebie, ale częścią oderwaną, niezależną, co plwa ci w oczy, tarzając się z tobą w błocie a nie zwala się, co szydzi z twoich rozkoszy, wyśmiewa płoche zamiary, zuchwałe plany wskazuje rozbite na ziemi.




Ludzie zmieniają się jak motyle.




Człowiek wielkich myśli, który się musi do małego życia dwunożnych zwierząt stosować, wygląda jak droga perła przyszyta zamiast guzika do sukmany wieśniaka.




Człowiek zawsze się myli w rachubie na ludziach, z którymi żyć musi. Jeźli dobiera charaktery przeciwne swemu, dręczy się ich niezgodnością, narzeka na niezrozumienie; jeźli wybierze podobnych sobie, — prędko go znudzą błędy ich, wprzódy jeszcze w sobie widziane, zabija go monotonia. W pierwszym razie często ludzi nie dość rozumie, w drugim rozumie ich nadto, w obu przypadkach dręczyć się musi. Gdyby mu jednak zostawiono wybór, aby uniknąć jednostajności, pierwszyby obrać powinien. Dwa tony mogą być różne i zgodne w jednym akordzie, jednakowe zlewają się w jeden i nic nie stanowią.




W najzepsutszem człowieku jest czasem iskra jakaś serdeczna, tlejąca w popiołach...




Z kogo się śmieją nie dla tego, że głupi, ale dla tego, że inny od tłumu lub widzi to wszędzie czego nie dopatrzą drudzy... ten ma przyszłość przed sobą.




Rzadki i bardzo rzadki jest człowiek sumienny, coby nieprzyjacielowi oddał sprawiedliwość, a przyjacielowi powiedział prawdę nagą; to też gdy głos podobny da się słyszeć, samą swą nowością i siłą tajemniczą pociąga ku sobie.




Są ludzie przez których jasną powierzchowność widzisz na wskroś jak przez czyste wody potoku... nic w nich nie ma skrytego, odgadujesz ich jednem wejrzeniem; ale więcéj takich, których osłoniona twarz, omglone spojrzenie, zapieczętowane usta... zwiastują grób pełen szczątków, pełen przepaści ciemnych.




Nigdy ludzie mniéj się nie kochają jak w niedoli.

*   *   *



Rzadzcy są zawsze ludzie, co w spranie ze sobą samym, w niczem nie pobłażają, nic przez pół nie robią, rzucając się przeciw ofiarom, cierpieniu, boleściom, z gorącą żądzą, z zapałem, który nie wiele pojmuje i ocenia.




Ludziom wszystko wmówić można, talent, którego się nie ma, naukę gdy się nic nie umie, serce choćby nigdy nie biło, dobroć nie dając jéj dowodów, co chcecie, byle uporczywie o nich gadać. Jeźli ci nie przyznają całości; to choć krakowskim targiem połowę...




W pierwszych chwilach zdaje się, że nic nie ma łatwiejszego jak przekonać człowieka, o tem co dlań dobre, ale sprobuj walczyć z uprzedzeniem, nałogiem, niewiarą, nieufnością, lenistwem?




Człowiek co nic nie wie, prócz pierwszych prawd z któremi się urodził, a które rozwinęły w nim życie poczciwe i pracowite, często wyższy jest od mędrca, co wszystko wie, co w nic nie wierzy i nic nie czyni.




Ludzie są jak ziarna, które Opatrzność rzuca w powietrze, niesione wiatrami lecą... i jedne padają jak mówi przypowieść ewangieliczna, na skały, drugie na morza, setne na żyzną ziemię co je wypielęgnuje i wychowa. Ludzi jak ziarna wiele, o! wiele przepada.





Czyż człowiek dla siebie tylko stworzony? Nie, w społeczeństwie całem jego miejsce. Niczem on wyrwany z niego; nikczemnym odosobniony, odcięty; wielki, gdy się siebie dla wszystkich zapiera, gdy się poświęca i uważa tylko za część całości. A wszelka część sama przez się biorąca się, fałszywą i ułomną jest. Pamiętajmy żeśmy winni siebie ludzkości i obowiązani życie swe spełnić do końca.




Większa część ludzi tem grzeszy, że poważniéj nad niczem się nie zastanawiając, w śmiech i żart igraszkę obraca wszystko. Kiedy na świecie nic nie jest małéj wagi, my drobnostkami mianujemy codziennie najważniejsze sprawy.

*   *   *



Nie ma już dziś tych wielkiego znaczenia ludzi, co mimo ciężkiego położenia i niedostatku w domu, mieli szacunek i poważanie powszechne, co w prostéj odzieży wytartéj rozkazywali aksamitom i złotu, bo nikt nie czuje się zdolnym walczyć z przesądem majątkowym.
*   *   *



Ludzie po swojemu kierują sprawami świata, ale nie są w stanie złamać jego prawa i losów przemienić.

*   *   *



Rzadko kto jest tak wyciosany od razu, że się prawie nie zmienia; po większéj części dłużéj zachowują się ludzie zimni, krócej trwają ci, co się szarpią sobą walką wewnętrzną.




Człowieka i ludzi naszych znaleźć nie jest trudno, typ epoki, napotyka się wszędzie — o męża wielkiego trudno, wielkich mężów braknie.

*   *   *



Wśród zwykłego prozaicznego najczęściéj trybu życia jak grabarz w kopalni na żyłę złota, trafia człowiek na coś niezwyczajnego, niepodobnego do wiary, przechodzącego rozmiar jego sił powszednich... i staje nieumiejąc rzeczywistości zmierzyć.




Człowiek winien wszystko znać i próbować wszystkiego, nie przywięzując się do niczego.



Nic tak nie podnosi człowieka, jak myśl znikomości własnéj.




Częściéj prawy człowiek upadnie niż zręczny intrygant, który sięga po wziętość dla zrealizowania jéj na swoją korzyść. Prawy człowiek musi mieć nieprzyjaciół w złych, którzy z nim sympatyzować nie mogą, zręczny oszust — wszystkich zarówno przyciąga, wszystkim pochlebia złym i dobrym, a pragnąc popularności, skarbi ją pobłażaniem bez granic; często nawet więcéj złych niż dobrych potrzebując, więcéj pierwszym nadskakuje.





Najzepsutszy z ludzi gdy stawi w życiu krok stanowczy, który o przyszłości jego ma rozstrzygać, gdy mu się przyjdzie rozstać z głosem sumienia i drogą jaką mu wskazywało — doznaje niepokoju i trwogi...

*   *   *



Ludzkość nie może stać, iść musi, a czy droga jéj kamieniami zasłana, czy potrząśniona różami — naprzód potrzeba.

*   *   *



Mąż, przedstawiciel wieku musi mieć coś więcéj nad chłodny i potężny rozum, musi mieć jasnowidzenie przyszłości, którego sam rozum nie daje, musi posiadać uczucie potężne i wiarę niezłomną w pewne zasady i prawdy, które rozum nawet najzdrowszy często probując swych sił tylko nadweręża. Rozum największy jest z natury swéj negacyjny, jest siłą ujemną, krytyczną, nie pcha on do czynu, raczéj wstrzymuje od niego, a wielki mąż musi być mężem czynu. Otóż dla czego nie mamy istotnie wielkich ludzi; są znakomitości, ale to słupy co podtrzymują od upadku gmachy, a nie ogniste kolumny, przodkujące idącym przez pustynię.
*   *   *






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.