Strona:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wejrzeniem; ale więcéj takich, których osłoniona twarz, omglone spojrzenie, zapieczętowane usta... zwiastują grób pełen szczątków, pełen przepaści ciemnych.




Nigdy ludzie mniéj się nie kochają jak w niedoli.

*   *   *




Rzadzcy są zawsze ludzie, co w spranie ze sobą samym, w niczem nie pobłażają, nic przez pół nie robią, rzucając się przeciw ofiarom, cierpieniu, boleściom, z gorącą żądzą, z zapałem, który nie wiele pojmuje i ocenia.




Ludziom wszystko wmówić można, talent, którego się nie ma, naukę gdy się nic nie umie, serce choćby nigdy nie biło, dobroć nie dając jéj dowodów, co chcecie, byle uporczywie o nich gadać. Jeźli ci nie przyznają całości; to choć krakowskim targiem połowę...




W pierwszych chwilach zdaje się, że nic nie ma łatwiejszego jak przekonać człowieka, o tem co dlań dobre, ale sprobuj walczyć z uprzedzeniem, nałogiem, niewiarą, nieufnością, lenistwem?




Człowiek co nic nie wie, prócz pierwszych prawd z któremi się urodził, a które rozwinęły w nim życie