Strona:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dopóki te wielkie, sine przestrzenie nieskończoności widzi przed sobą człowiek, dopóty idzie; gdy ściana ciasna świat mu zamknie, cofa się maleje i kona.




Człowiek stworzony jest do żywota spółecznego, a od czasów chrześciaństwa narody wszystkie tworzą jedną wielką całość, kto się od niéj dobrowolnie wyłącza lub kogo żelazna konieczność z niéj wydzieli, zamiera powoli.

*   *   *




Jak często w jednym człowieku jest wyraźnie dwóch ludzi! Zimny tylko jednym rozumem i głową rządzący się, nie czuje nigdy tego rozdwojenia w duszy. Dla innych jest ono cierpieniem nieznośnem. Często śmieje się jeden z płaczu drugiego, wyszydza jego czynności grozi przyszłością i wśród najżywszéj rozkoszy wskazuje chmury rodzące się na niebie, rozbija rozkosz analizując ją, obrażając niedowiarstwem swojem. Zimny to rozum, co jak strażnik siedzi wysoko, patrzy pod nogi — i ostrzega i szydzi. Rzadko człowiek mu posłuszny, i mści się rozum na nim szyderstwy, mści się wyrzutami późniejszemi. Im go mniéj słuchają, tem ostrzéj dojada, tem boleśniéj kąsa, tem więcéj szydzi. O! to męczarnia! Serce leci do świata, człowiek wyciąga ręce, czuje się już szczęśliwym, chwyta swoje szczęście, a ten głos okropny Kassandry, który w łonie swem nosi, krzyczy mu nad głową nieustannie: — zobaczysz jutro to twoje szczęście!