Strona:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Albo — przypatrz się coś otrzymał! — I naówczas człek patrzy, zaczyna niewierzyć, przestaje być szczęśliwym. Ten głos ducha zawsze się przeciwi woli człowieka, zawsze z groźbami staje w poprzek jego drogi — niestety — on zawsza prorokiem! A człowiek opuszcza głowę, zamyka oczy, dogadza namiętności i nie otwiera powiek aż zbudzony szatańskim śmiechem tryumfalnym rozumu. Rozum to, czy jak chcesz go nazwiesz, nieznośny, uparty, nieubłagany. Głos jego nieustannie obija ci się o uszy, i nie daje spokoju; zagłuszyć go niepodobna — on z tobą wszędzie, jak twoje sumienie — on jest częścią ciebie, ale częścią oderwaną, niezależną, co plwa ci w oczy, tarzając się z tobą w błocie a nie zwala się, co szydzi z twoich rozkoszy, wyśmiewa płoche zamiary, zuchwałe plany wskazuje rozbite na ziemi.




Ludzie zmieniają się jak motyle.




Człowiek wielkich myśli, który się musi do małego życia dwunożnych zwierząt stosować, wygląda jak droga perła przyszyta zamiast guzika do sukmany wieśniaka.




Człowiek zawsze się myli w rachubie na ludziach, z którymi żyć musi. Jeźli dobiera charaktery przeciwne swemu, dręczy się ich niezgodnością, narzeka na