Słownik prawdy i zdrowego rozsądku/S

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Bartoszewicz
Tytuł Słownik prawdy i zdrowego rozsądku
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały słownik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
S, Ś.

Sabała, jeden z najsławniejszych mężów polskich. Są o nim studja i całe książki. Był bożyszczem dla warjatów w stylu zakopańskim. Muzycy spisywali jego „kompozycje“ muzyczne, choć tak rzępolił, że nawet zdechłe psy wyły z boleści.
Safo, poetka grecka, najbardziej sympatyczna z poetek wszystkich czasów i ludów, ponieważ z utworów jej pozostały tylko małe ułamki.
Sahara, większa leży w Afryce, mniejsza — na granicy Królestwa i Galicji, obok stacji: Maczki i Szczakowa.
Salomon, król żydowski, słynny z mądrości, na dowód czego przytaczają między innemi, że miał siedemset żon i trzysta przyjaciółek. Mimo takiej ich ilości, miał jeszcze czas na pisanie wierszy. Nawet części jego ubrania odznaczały się mądrością, kiedy już Sebastjan Petrycy wspomina przysłowie: „mądry jak Salomona... kamizelka.“ Z „próżnego“ jednak i Salomon „nalać“ nie umiał, a więc okazuje się, że ten mniemany mędrzec ani się umywał do naszych dziennikarzy, którzy z pustego w próżne wciąż przelewają.
Samogłoska jest to rodzaj panny między literami; spółgłoski natomiast są mężatkami. Wiele kłopotu czynią samogłoski ściśnione, a jeszcze więcej ściśnione panny.
Samotność najlepsza jest we dwoje. Są ludzie, którzy pieją hymny na cześć samotności, mówiąc, że najlepiej się bawią przestając sami ze sobą; po większej części są to ludzie niewybredni w doborze towarzystwa. Wprawdzie samotność jest księgą, z której wiele wyczytać można, ale trzeba wprzód umieć czytać. Samotność jest mistrzynią mędrców i złodziejów. „Gdy człowiek jest sam, to rozmawia z Bogiem, albo z szatanem“ (Bajron).
Samozwańcy obacz pod: nasi znawcy sztuki.
Sarna, sarenka, bardzo ładne i zgrabne stworzenie. Są myśliwi zarówno na sarny leśne, jak i miejskie, — pierwsze kładą trupem, drugie tylko ranią. Sarenki obu gatunków są bardzo bojaźliwe; trzeba je oswoić, zanim się dadzą popieścić. Rysiński podaje przysłowie: „wysilił się w rozum, by sarna w ogon.“
Satyra, rzecz powszechnie nielubiana, albowiem, jak to zauważył Krasicki: „satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka“, a nie może być nic przykrzejszego nad słuchanie bezwzględnej prawdy. Jean Paul zauważył, że kobiety nie lubią satyry i nie rozróżniają dowcipu od humoru. Nie wiedzą one, że „satyryk płaski komizm artystycznie na szlachetniejszy materjał przerabia, jak np. głupstwa na mądrość, dom warjatów, ziemią zwany, na teatr narodowy zamienia“.
Sąsiad, rodzaj czyraka. Więcej pociechy można mieć z ładnej sąsiadki. Narody sąsiednie zazwyczaj bardzo się kochają, a zwłaszcza bracia słowianie.
Schody, rzecz niebezpieczna dla donżuanów.
Sekret, tortury kobiece. Jest wielu takich, co zaręczają, że mają rozum, ale trzymają go w takim sekrecie, że nikt się o tem dowiedzieć nie może. Jedyny sposób dochowania sekretu jest nie powierzać go nikomu.
Sekunda, ulubiona przez płeć piękną miara czasu. „Będę gotowa za sekundę“ mówi żona do męża, czekającego na nią po tej zapowiedzi jeszcze pół godziny. „Wracam za sekundę“ — znaczy to samo, co: za godzinę, za dwie, a za trzecią ledwie.
Sekundant, patrz pod: biba, trąbka.
Sekwestrator, hyena dwunożna.
Seneka, filozof rzymski. Poglądy jego streszcza przysłowie polskie: „Dobrze mówi Seneka, trzymaj świnię z daleka“.
Sennik, najulubieńszy rodzaj literatury. Głośne są senniki egipskie, pochodzące z tych samych okolic, co baranki egipskie. Chcąc z tych senników korzystać, trzeba przedewszystkiem zasnąć i mieć sny. W tym celu wychodzą codziennie senniki v. dzienniki, po których odczytaniu łatwo spocząć na łonie Morfeusza. Kto chce mieć sny straszne, niech czyta artykuły wstępne; pragnący mieć sny niemądre, czytają sprawozdania teatralne; na sny zmysłowe wpływają powieści i drobne ogłoszenia.
Serce, instrument wychodzący z użytku. Kto ma dobre serce, ten posiada kwalifikację na żebraka. Często ludzie posiadają lepsze serce, niż język. Jeżeli kto odwołuje się do twego dobrego serca, uważaj, czy przypadkiem nie odwołuje się do słabych stron twego rozumu. Ci, którym się często „serce kraje“ patrząc na niedolę bliźniego, bacznie zważają na to, aby nie była pokrajana — ich kieszeń. Jeżeli kto pragnie ci „otworzyć swoje serce“, to najlepiej zrobisz, (z małym wyjątkiem) dziękując mu za te dobre chęci, bo mógłbyś zobaczyć rzeczy nieosobliwe.
Secesja, oderwanie się od czego, zerwanie z czem. Secesja malarska — zerwanie ze zdrowym rozsądkiem.
Separacja w stanie małżeńskim znaczy: odetchnienie, odpoczynek, rekreacje.
Sesja, rzecz ściśle nieokreślona. Małżonek idący „na sesję“ może iść zarówno na balet, do gabineciku, do resursy, na schadzkę miłosną za kulisy, do „udziałowej“, a nawet czasami na posiedzenie.
Siarka, patrz pod: baletnica.
Sieczka, patrz pod: strażak lub kucharka.
Sierota według starego przysłowia „jest cięższa, niż kamień“. Sieroty bogate łatwo znajdują opiekunów, którzy się z nimi dzielą sierocym chlebem. Sieroty teatralne niezawsze mają obiad, ale zawsze mogą mieć dobrą kolację.
Siostra, osoba poszukująca bratniej duszy. Cenione są siostry w starszym wieku, bogate i niezamężne; do takich mówi się zwykle: siostruniu! Potworem jest siostra, żądająca wypłaty posagu. W Warszawie najwięcej sióstr mają strażacy, w Galicji zaś wojskowi niższych i wyższych stopni; naodwrót, niejedna taka siostra ma braci kilkunastu.
Skąpiec, sknera, najszlachetniejszy gatunek człowieka, żałuje bowiem sobie i najbliższym, żyje jak pies, lub jak „siostra wieprza“, nie doje i nie dopije, aby tylko zebrać majątek dla nieznanych mu często spadkobierców. Znosi też wszelkie upokorzenia, bo ogół nim gardzi, a rodzina mu życzy, aby go jaknajprędzej djabli wzięli. Samą swoją śmiercią sprawia radość, bo cieszą się krewni ze spadku, tak zwani „pogrzebacze“ z zarobku, a djabeł z duszy. Stąd też mówią, że skąpiec jest podobny do świni, bo dopiero po śmierci pożytek przynosi; inni znajdują w nim podobieństwo do osła, który na grzbiecie dźwiga kosztowne towary, a sam chwastem się żywi. Pan Mikołaj Rej tak go charakteryzuje:

Skąpiec jest jako na skale jagody,
Ludziom nic po nich, jedno wronom gody;
A hojny zasię, jako groch przy drodze —
Kto drogą idzie, ten go sobie głodze (gryzie).

Krasicki w swych bajkach wspomina o skąpcu, który „chciał się obwiesić, że talara stracił, — żeby jednak na powróz dwu groszy nie stracił, ukradł go pokryjomu“. Dawni Polacy nazywali skąpca: liczykrupą, mrzygłodem, szperką, wędzigroszem, skąpigroszem, smażywiechciem i t. d.
Skromność, przymiot ceniony niegdyś u dziewic, poetów i artystów. Dziś stracił w cenie, pomimo, że stał się niezmiernie rzadkim. Za to fałszywej skromności spotykamy co niemiara; kto zbyt często mówi: niczem nie jestem, nic nie znaczę, nic nie umiem, — ten z pewnością myśli o sobie, że jest mądry, uczony, i więcej wart, niż całe jego otoczenie.
Ślimaki bywają konserwatywne lub postępowe; pierwsze przebywają głównie w Krakowie, drugie nie mają ulubionego miejsca zamieszkania. Jestto gromada typu mięczaków, z głową wyraźną, z mackami ukrytemi. Żyją przeważnie na lądzie, lub w wódkach słodkich. Odznaczają się wielką śpiączką i powolnością tak działania, jak myślenia.
Ślub, przedsionek piekła lub raju. Jest tylko ta różnica, że raj trwa krótko, a piekło nie ustaje. Przysłowia powiadają: „kobieta płacze przed, a mąż po ślubie“, i „ślub majowy, dół grobowy“.
Sława za życia jest o tyle coś warta, o ile społeczeństwo sławnemu człowiekowi, oprócz laurów i wielbiących Laur, daje choćby skromne porcje monety, lub też dostarcza mu w naturze odpowiedniej ilości pieczywa, mięsa, jarzyn, oraz dwa „garnitury“ na rok i trzy pary butów. Lessing powiedział: „Niektórzy ludzie są sławni, a inni zasługują, aby byli sławni“. Najwięcej za sławą ubiegają się młodzi, a chcąc ją wyłącznie dla siebie zagarnąć, rozpoczynają od pomiatania starymi. Schopenhauer mówi: „Nasze życie jest tak biedne, że jego dary po gospodarsku dzielić należy, żeby dla młodości i dla późniejszego wieku starczyło. Młodość i sława naraz, to za wiele na śmiertelnika; młodość ma dość rozkoszy, niech więc dopiero w późniejszym wieku, gdy serce ostygnie i głowa, rozwija się drzewo sławy“. Przysłowie twierdzi, „że z własnej gęby, sława nie popłaca“, a jednak nieraz sława jest tylko hołdem głupich dla zuchwałych i zarozumiałych, umiejących prawić o swej wielkości. O sławie pośmiertnej, patrz pod: Bańki mydlane.
Słoma, rzecz cenna w gospodarstwie i dziennikarstwie, które na wielką skalę uprawia młócenie słomy. Wyrażenie „słomiany wdowiec“, oznacza człowieka żonatego, a mimo to w danej chwili szczęśliwego, cieszącego się względną swobodą, używającego dobrze zasłużonego spoczynku. „Ogień słomiany“ pojawia się u nas sporadycznie — kopci, lecz nie grzeje Przysłowie mówi: Lepszy słomiany żywot, niż jedwabna śmierć.
Słowacki, miljoner okradany prawie przez wszystkich młodych poetów, a mimo to posiadający skarbiec niewyczerpany. Znęcał się nad nim Tarnowski, opiekował się nim Małecki, mordował go Hösick, amputował go na scenie Kotarbiński, a teraz tępym nożem kraje go Tretiak. Ciało jego spoczywa na obcej ziemi, gdyż „wdzięczny“ naród nie czuje się godnym posiadać jego popiołów, a zresztą ma i tak zbyt wiele wydatków na wieńce dla żyjących rymorobów, których przeważnie dostarcza Częstochowa, oraz pepiniery: tworkowska i kulparkowska.
Słuchaczka uniwersytetu, osoba młoda, niekoniecznie przystojna. Czasami ma zamiar czegoś się nauczyć, przeważnie ma zamiar wyjść za mąż.
Smarować, to samo co: znać się na rzeczy; kto smaruje, ten jedzie. Zdarza się, choć dość rzadko, że ci, co lubią być smarowani, są „osmarowani“, a to już należy do mniejszych przyjemności.
Sofa, mebel domowy, separatkowy, kąpielowy. Całe szczęście, że mówić nie może.
Sojusz, zwykle zmowa dwóch na trzeciego. Naruszewicz twierdził, że „rzadko fortuna z cnotą zawiera sojusze“.
Spazmy, środek damski, stosowany z powodzeniem w nagłych wypadkach. Można przy jego pomocy „dojść“ do sukni balowej, do pieniędzy na wyjazd za granicę i t. d.
Stacja, budynek z szynkiem, dzwonkiem, panem naczelnikiem i „toaletą“ dla pań i panów.
Stańczyk — roślina galicyjska, pnąca się do góry, rośnie u podnóży tronu, w ogrodach rządowych, w parkach pałacowych i po dworach zachodniej Galicji. Wysokość jej rzadko dochodzi do 2 metrów. Lubi miejsca cieniste. Kwiat jej biały; w koronie posiada najczęściej 7 lub 5 pręcików (pałek), lubo zdarzają się egzemplarze i bez korony, a te stanowią najgorszy gatunek, bo wyciągają wszystkie soki z ziemi. Przy sprzyjających warunkach szybko się pleni — zależy to od dworskich ogrodników. Trzeba ją jednak często podlewać, bo inaczej usycha. Wydaje silny zapach usypiający; wdychanie go sprowadza chroniczne zatrucie, objawiające się brakiem woli, sennością i nadmiarem apetytu.
Starość — rzecz wielce ceniona, bo każdy pragnie się jej doczekać, ale kiedy się doczeka, wolałby, aby jej nigdy nie było na świecie. Starych szanować należy, lecz głównie o tyle, o ile już przedtem warci byli szacunku, nie zasługa bowiem żyć długo, ani też sztuka nie grzeszyć, kiedy już siły na grzech nie pozwalają. Jak warci są rózgi młodzi, jeżeli nie szanują starych, dlatego jedynie, że są starzy, tak wstręt wzbudzają starcy, nie mający pobłażliwości dla młodych (przysłowie wybornie to wyraża: „zapomniał wół, jak cielęciem był“). Jeżeli człowiek, opuszczający na długo rodzinę, stara się być dla niej w ostatniej chwili najserdeczniejszym, najmilszym, to jeszcze więcej należy być takim starcowi, który lada chwila opuści swoich na zawsze. Starcy niewyrozumiali, podobni są do wędrowca, który napiwszy się ze źródła, mąci w niem wodę, aby inni jej nie pili. Zarówno dobre jest złoto młode, jak stare — trzeba tylko, aby było ono rzeczywiście złotem. Nie wiele ten wart, co senescit et se nescit (starzeje się, a nie zna siebie). Niegrzecznie jest komu powiedzieć: „jak pan młodo wyglądasz“, bo właściwie znaczy to: „aj, aj, jaki pan już stary“. Jest wielu ludzi, co czczą siwe włosy... swoje. W rękopisie XVIII w. (Silva rerum), spotkałem zdanie:

„Kochać się w starej babie, jestto ciężko zgrzeszyć:
Jestto Boga obrazić i djabła rozśmieszyć“.

ale zaraz znajduje się pod spodem odpowiedź:

„Kochać się w starej babie, jestto duszę zbawić:
Jestto w samym uczynku pokutę odprawić“.

Starożytności warszawskie: naiwne dramatu, baletnice, repertuar teatralny, oświetlenie gazowe, bruk i chodniki po bocznych ulicach, kierunek i typ dzienników, teatr Rozmaitości, parostatki na Wiśle, dworce kolejowe (nadwiślański sięga czasów przedchrześcijańskich), konie dorożkarskie, ćmy nocne, wagony tramwajowe, karty pobytu, żargon: nadsekwański i nalewkowski, muzyki restauracyjne, statut Tow. sztuk pięknych i t. d., i t. d.
Style architektoniczne najwięcej dotychczas używane były: romański, bizantyjski, gotycki i renesansowy. Wszystkie zeszły na psy od chwili odkopania stylu zakopańskiego.
Sułtan, obacz pod: dyrektor teatru.
Sumienie, rzecz przeszkadzająca w karjerze życiowej; nieznośna zwłaszcza, kiedy „gryzie“. Żółkowski twierdził, że „gdy sumienie gryzie człowieka, to się poprawia, a gdy go gryzie żona, to mu się pogarsza“. Jeżeli kto mówi: „mam czyste sumienie“, lub „sumienie nic mi nie wyrzuca“, to można się założyć, że z sumieniem swojem jest mocno na bakier. Są ludzie, którzy „targują się“ ze swojem sumieniem, na czem sumienie zawsze źle wychodzi, bo jest oszukane. Sumieniem świadczą się najczęściej ci, co go nie posiadają. Skarga sądzi, że „lepsze jest ciasne sumienie, aniżeli przestrone“. Opaliński zna „hajduckie sumienie“ przy „świętej postaci“. Rej pisze:

Sumienie prawe jestto wójt od Boga,
Aby powściągał, kiedy we łbie trwoga.

Sytuacja najczęściej bywa głupia.
Szczęście, rodzaj węża morskiego, o którym od czasu do czasu chodzą głuche wieści, ale nikt go złapać nie może; natomiast nieszczęście łatwo znaleźć, choć go się nie szuka. O szczęściu ludzi rozumnych i uczciwych można czytać w bajkach i starych powieściach. Utarte jest zdanie, że każdy jest kowalem swojego szczęścia, tylko dotychczas nikt nie podał adresu kuźni, w której tego kowalstwa można się wyuczyć. Daleko łatwiej jest stu ludzi zrobić nieszczęśliwymi, aniżeli jednego szczęśliwym. Są ludzie, którzy prędzej zniosą własne nieszczęście, aniżeli cudze szczęście. Pochlebcy nawet z błędów ludzi szczęśliwych (bogatych) robią cnoty, natomiast w cnotach i zaletach ludzi nieszczęśliwych widzą wady i występki. Pesymista twierdzi, że gdy człowiek niema szczęścia, to nawet łajdakiem zostać nie może. Przysłowia znają tylko „ślepe“ szczęście i „złodziejskie“ szczęście. Prócz tego mówią, że „lepszy łut szczęścia, niż funt rozumu“, „przybądź szczęście, rozum będzie“, „gdzie szczęście panuje, tam rozum szwankuje“, „wesoło ten tańcuje, komu szczęście przyśpiewuje“, „póki komu szczęście płuży, przyjaciół mu wiele służy, — szczęście ustało, przyjaciół mało“, „im większy szelma, tem większe szczęście ma“, i t. d. Wujek mówi: „szczęśliwy bogacz, który jest nalezion bez zmazy, i który za złotem nie ubiegał, ani ufał w pieniądzach i skarbiech“.
Szczekanie, ulubione zajęcie psiego rodu. Ludzie nie szczekają, lecz oszczekują swoich bliźnich.
Szewc, patrz pod: poniedziałek.
Szlachcic, dawniej barczysty, wysoki i rumiany chłop z wielkiemi wąsami; dziś chudeusz, który sieje i orze dla wierzycieli. Szlachcic bez ziemi, tyle, co pies bez zębów i ogona. Chcąc zostać szlachcicem, trzeba sobie zamówić bilety z herbem u litografa. Można się także „uszlachcić“ w piwiarni, winiarni.
Pod wyrazami: Antenaci, Herb, Chłop, Przodek — była już mowa o ludziach opierających całą swą wartość na tytule szlacheckim, choćby bardzo podejrzanym. Ponieważ coraz więcej wzrasta śmieszne w tym kierunku pyszałkowstwo, przeto autor Słownika przez uszanowanie właśnie dla tej pamiątki rodzinnej, jaką jest dla wielu szlachectwo, a zarazem przez uszanowanie dla tej idei wyższej, która w swoim czasie stan ten do życia powołała, udzielając tytułu szlacheckiego w nagrodę zasług położonych dla kraju, — przytacza jeszcze kilka zapatrywań na szlachectwo, wypowiedzianych przez prawdziwych szlachciców i to w czasie, kiedy szlachta była wszystkiem i wysoko swą godność ceniła.
To jest prawy szlachcic, co na się nie wie nic.
(Rej. Zwierzyniec).
Było wiele nieszlachciców, którzy cnotą swą uczynili zacne potomstwo swoje.
(Górnicki. Dworzanin).
Dwie rzeczy człowieka szlachcą: obyczaje i rozum.
(Jan Kochanowski).
Nie uszlachcają nas przestworne domu ściany, gęstemi przodków usłane portretami.
(Pilchowski).
Szlachectwo bez cnoty, z łyków forboty (koronki).
Cnota szlachcicem czyni.
(Knapski).
„Szlachectwo prawdziwe nie na owym pargaminie, na którym prerogatywy są pisane zależy... lecz na cnocie, męstwie, zasługach“.
(Monitor).
„Szlachectwo tak to jest jako piwna wiecha albo wieniec winny, (dawne godła, to co dziś szyldy, oznaczające piwiarnie i winiarnie). Herby wasze, bracie, są znaki szlachectwa, a nie szlachectwo, a jako, gdy piwo kwaśnieje, wiechy mądrzy zmiatają, tak i ty zrzuć herb, gdy się szlachectwo twoje złotrzyło; nie chlub się zacnością przodków twoich, ku hańbie twej ich wspominasz, a tem znaczniejsza twoja niecnota jest, im cnotliwsi twoi przodkowie byli.“ (Orzechowski, Żywot Tarnowskiego).
„Jako złej szkapie nic to zacności nie przydaje, że się w stajni murowanej wylęgła i nic jej rząd złocisty i czaprak haftowany nie pomoże, jeżeli żadnej cnoty w sobie z przyrodzenia niema... tak też i człowieka nie zdobi wysokie urodzenie, kiedy swej własnej cnoty w sobie niema“. (Starowolski. Reformacja obyczajów polskich).
„Szlachectwo nie z rodzaju, ani też z wielkiej majętności pochodzi. Ale chociażby je też rodzajowi przyczytano, cóż wżdy inszego jest, jedno los rodzenia, a ludzkie mniemanie, którego częściej przez rozbój dostawają, niż kiedy przez męstwo. A jeśliże się szlachectwo z męstwa urodziło, tedyć to głupia rzecz, chlubić się tym, żeś miał ojca dobrego, gdyś sam zły, a sprosnością twoją szpecisz rodzaju piękność. Jeżeliżeś się z dobrych rodziców urodził, więc się o to staraj, abyś im był podobny, a sprawami cnotliwemi, żeś prawdziwy szlachcic jaśnie pokazuj, a tedy sama twoja cnota niedopuścić pysznić się z twoich i ojcowskich spraw, abo też i drugimi, którzy tobie nierówni byli, gardzić“ (Modrzewski).
Szkoła ludowa, patrz pod: budynek dziurawy, zaduch i t. d.
Szpitale, instytucja na której galicyjski Wydział krajowy robi oszczędności. Szpital chirurgiczny, obacz: szlachtuz.
Sztuczne oddychanie zaprowadzone zostało w Galicji w r. 1867. Rząd austryjacki ściska klatkę piersiową i trzyma za język.
Sztuka ma dwa główne rodzaje wielbicieli: jedni dla niej żyją, a drudzy z niej żyją. Dawniej rzemieślnicy bywali artystami, a dziś artyści bywają rzemieślnikami. Największa sztuka, żyć ze sztuki, — nie traktując jej jak rzemiosło i nie używając reklamy.
Szwajcarja fabryka bon, sera, zegarków i sprawiedliwych sędziów (patrz pod: Morskie Oko).


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Bartoszewicz.