O heraldyce/III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O heraldyce |
Podtytuł | czyli znajomość herbownictwa |
Wydawca | M. Arct |
Data wyd. | 1902 |
Druk | M. Arct |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Heraldyka klasyczna, mająca pierwiastkowe i za punkt wyjścia i za pole swej twórczości wyłącznie tylko tarczę, przestała się rozwijać na tym gruncie pierwotnym z chwilą, kiedy pod wpływem przeobrażeń, spowodowanych przez wynalazek prochu, uzbrojenie i taktyka wojenna ulegać poczęły zmianom zasadniczym, które wyprowadzić miały z czasem wspaniałe tarcze z użycia. Nim jednak to nastąpiło, stała się tarcza herbowa pojęciem, poniekąd oderwanem od tarczy właściwej: stała się tłem herbu, a jej ramy — jego oprawą; stała się częścią integralną herbów heraldycznych.
Już sławny rycerz XIV st., Jan Luksemburski, umieszczał tarcze herbowe, jako herby na zbroi swojej, a inni, współcześni mu monarchowie i możni kładli je w tem samem znaczeniu i kształcie na nagrobkach, budowlach, monetach i medalach, rysując je na kamieniu, metalu i drzewie. Jakkolwiek materyały te niezawsze lub z trudnością dawały się zabarwiać, stanowiąc dla jednej z części zasadniczych heraldycznego herbu, mianowicie dla barwy, grunt nader niewdzięczny — późno, bo dopiero w w. XVII (około 1638 r.), powstał zwyczaj graficznego zaznaczania barw heraldycznych (gravure, Schraffierung, Damascierung). Właściwe, a stałe i niezmienne kombinacye linijek lub deseni oznaczać poczęły barwy heraldyczne, zastępując je w herbach niezabarwionych. Objaśnia to fig. 18.
Herb kolorowany barwami lub graficznie (fig. 19), mógł przeto z równą łatwością uledz blazonowaniu, które dla przytoczonego wzoru (fig. 19) brzmi po francusku: «Parti, au 1-er d’azur, au pal d’or, au 2-е d’argent à la fasce de gueules», a po niemiecku: «Zweimal von blau und Gold gespalten und zweimal von
Silber und Roth halb getheilt.»
Już w klasycznym okresie rozwoju heraldyki, kiedy ta tworzyła i porządkowała przepisy herbowniczej sztuki, wyłaniać się poczęła tu i owdzie, w charakterze na poły heraldycznym, inna cześć zbroi, która w dalszej ewolucyi herbów heraldycznych zająć miała obok tarczy miejsce dostojne.
Królowie prócz czubów używali i koron na hełmach lub nawet samych tylko koron, jako niepodzielnych oznak swego dostojeństwa, do których wówczas nikt zresztą nie rościł sobie prawa (fig. 20).
Rozmaitość gustów wywołała atoli jeszcze w XIII—XIV stuleciu, zwłaszcza wśród przedniejszego rycerstwa, obyczaj stwarzania czubów hełmowych z «przedmiotów» (fig. 21), a później i z «figur», piastowanych na tarczy.
Figura Nr. 21, wyobrażająca słynnego minnesingera, Waltera v. d. Vogelweide, jego herb i hełm według rysunku miniatury paryskiej z XIV wieku, jest charakterystyczną z dwóch względów: raz, jako jeden z najdawniejszych, a powtóre, jako jeden z klasycznych przykładów powstawania t. zw. tautologicznych (powtórzonych z tarczy) klejnotów herbowych (Clenodium, Helmkleinod) czyli heraldycznych czubów hełmowych.
Zanim instytucyę hełmów i klejnotów heraldycznych poruszymy bliżej, nadmienić musimy, że, jeżeli nie ich pojawienie się, to przynajmniej rozpowszechnienie, towarzyszyło schyłkowi najdawniejszego, klasycznego okresu w rozwoju heraldyki. Jednakże logika stylowa i kolorystyczna, tkwiąca w jej podstawach, sprawiła, że innowacya, o której mowa, zapanowała wówczas jeszcze, kiedy hełm, jako część zbroi, nie przestał stanowić jej części aktualnej. Ponieważ zaś w charakterze tym utrzymał się on dłużej niż tarcza, nadeszły więc czasy (XV—XVII stulecia), w których tarcza, będąca już tylko przeżytkiem kulturalnym, zachowanym częściowo w puklerzu, wskrzeszała, dzięki hełmowi, pamięć własnej swej przeszłości.
Hełm wprowadził do heraldyki nowe soki żywotne, bo, zawieszony dawniej obok tarczy herbowej (fig. 21), albo (jak na nagrobkach), spoczywający u wezgłowia rycerza, zdala od tarczy herbowej, zlał się z nią w obrazie nowego typu herbów heraldycznych.
Zlew ten odbywał się początkowo w myśl wskazówek prostych a logicznych. Hełm umieszczano na jednym, zwłaszcza na lewym, węgle tarczy, zawieszonej pochyło na drzewie lub ścianie; zdobił on przeto jej węgieł wygórowany. Obraz, jaki stąd powstawał, przenoszony na rzeźby, malowidła i pieczęcie, przedstawiają nam wszystkie najdawniejsze obrazy herbów heraldycznych o złożonym typie tarczowo-hełmowym. Przedstawia go w ten sposób jeden z najstarszych zabytków odpowiednich: pieczęć hr. Güntera von Kewernburg, pochodząca z epoki około 1300 r. i nieco późniejszy rysunek herbu dynastyi Luksemburskiej (fig. 22).
Jak widzimy, nowa ta kombinacya, która zapanowała pospolicie w wieku ХІV—XV, a wsiąkła w istotę szerszych wpływów heraldyki na
herbownictwo polskie, miała w sobie jeszcze pierwiastki tej żywotności, którą heraldyka utracać poczęła dopiero w wieku XVI.
Nim jednak torem nienaturalnych, nielogicznych, sztucznych, a często i niesmacznych panoplij, stoczyła się heraldyka w labirynt najbardziej samowolnych i coraz fantastyczniejszych pomysłów, dawne tradycye reguł i ściśle stylowego konwencyonalizmu, utrzymywały ją dość długo w porządku.
Już u jego schyłku stał się hełm przedmiotem mniej licznych wprawdzie, ale niemniej ścisłych, acz bardziej zróżniczkowanych przepisów, niż ongi tarcza.
Traktując rozwój kapitalnych zasad heraldyki w chronologicznym porządku jej ewolucyi, nadmienić musimy, że zanim wytwarzające się stopniowo reguły hełmowe opanowały sztukę heraldyczną na Zachodzie; zanim, skrystalizowawszy się ostatecznie, nadały drugiemu okresowi herbownictwa zachodniego (wiek XIV—XVI) charakter właściwy, zdołał złożony typ godeł tarczowo-hełmowych stworzyć w heraldyce okres pośredni. Właściwością jego była zupełna dowolność w wyborze kształtu hełmu i jego ozdób, wypływająca z praktyki; w XIV stuleciu zaczął bowiem wychodzić z użycia hełm garnczkowy, a rycerstwo różnych innych typów używać poczęło. Chronologiczne granice tego okresu oznaczyć trudno. Jednym krańcem sięgały one na Zachodzie schyłku XIII wieku, drugim zlewały się, zwłaszcza na wschód od Niemiec, z nowożytną dobą upadku sztuki heraldycznej. Jednem słowem z okresu tego nie wyłonił się nawet na Zachodzie styl jednolity hełmów heraldycznych, a zwłaszcza klejnotów; moglibyśmy też poprzestać na tej uwadze, gdyby nie okoliczność, że początki omawianego okresu winny zainteresować nas szczególniej: była to bowiem doba, jeśli nie najdawniejszych, to najbardziej znamiennych wpływów heraldyki na herbownictwo polskie.
Wypadła ona dość niefortunnie, gdyż hełm, stający się naówczas częścią składową herbów zachodnich, nie był jeszcze należycie uheraldyzowany, a tarcza herbowa, spętana szeregiem reguł «przedmiotowych» i «figuralnych», nie odpowiadała, zwłaszcza w tym ostatnim zakresie, zasadom godeł polskich, a raczej ich istocie.
Kwestya powstania i pierwotnego rozwoju naszych godeł szlacheckich, czyli herbów polskich, jest dotąd niewyjaśniona. Najgłębszy ich znawca obecny, profesor Franciszek Piekosiński, wyprowadza je od run skandynawskich; inni, jak profesor Antoni Małecki i Stanisław hr. Mieroszowski, a wreszcie p. Adam Boniecki — z gruntu rodzimego, niekrępowanego na razie, podobnie jak takiż sam grunt herbownictw zachodnich, żadnemi ograniczeniami. Bądźcobądź jednak, wydaje się rzeczą prawdopodobną, że herbownictwo nasze nie rozwinęło się wcześniej niż zachodnie, a powstało na tle rodów ojczystych (patryarchatu), których symbolami pierwotnemi były oznaki, nie obrazowe, lecz głosowe, a mianowicie okrzyki wojenne, czyli t. zw. zawołania (proclamationes) rodowe.
Zawołania te, stające się później nazwami miejscowości, a niekiedy może od nazw tych brane, wyrażały czasami wyobrażenia, dające się przedstawić plastycznie. Rzecz szczególna, że zawołania takie towarzyszyły wprawdzie później, i to przeważnie, t. zw. mówiącym godłom obrazowym, ale godła te wyobrażały zazwyczaj coś całkiem innego, niż ich zawołania, które mimo to stawały się nazwami rodów, a niekiedy i herbów. Np. zawołanie Jelita! (wnętrzności) towarzyszyło herbowi «Jelita», wyobrażającemu trzy włócznie, na krzyż złożone; zawołanie Rola! (patronim. Rolicze [rola, ziemia, zagon]), towarzyszyło herbowi «Rola», wyobrażające mu różę, zdobną w trzy radła.
Przykładów takich mnożyć wprawdzie trudno, gdyż zawołania «mówiące» należą do wyjątków, a te rzadziej jeszcze schodzą się z herbami o tematach odpowiednio «mówiących», ale i przytoczone przykłady starczą, by powziąć mniemanie, że zawołania i herby nie powstawały współcześnie. Ponieważ zaś wiadomo, że zawołania nie były instytucyą indywidualistyczną, lecz, z natury rzeczy, gromadną, bo rodową, i stąd — prastarą, a herby najdawniejsze (wiek XII—XIII) nosiły w sobie pierwiastek jednostkowy, czyli nowszy, który sprawiał, że starodawne godła synowskie odmienne bywały u nas od ojcowskich, podobnie jak i na Zachodzie, mniemanie, wyrażone przed chwilą, zyskuje, dzięki temu, trwalszą podstawę. Zresztą fakty, że pobratymcza Ruś aż do r. 1432 żadnych zgoła herbów nie znała[2], a herb nazywa się herbem, świadcząc przez to o późnem stosunkowo powstaniu swojem, rzucają na te zagadnienia światło charakterystyczne.
Każdy dawny herb polski, sięgający czasów ustroju rodowego, miał, bo mieć musiał, swoje zawołanie; nadto posiadał on i nazwę własną: np. herb Ślepowron — zawołanie Bujny! herb Topór — zawołanie Starża! herb Jastrzębiec — zawołanie Bolesty! i t. d.
Pierwiastkowo zawołanie było nazwą rodu, a miano herbu — tylko mianem rodowego godła. Z czasem jednak (wiek XIV—XV), kiedy, wobec osłabienia organizacji rodowej, herb stał się jedynym symbolem dawnej a ścisłej wspólności rodu, nazwa herbu wyparła pamięć zawołania. To też po rozprzężeniu się ustroju rodowego zawołania rzadko tylko, a głównie nazwy herbów zamieniły się na tak zw. przydomki, używane przy nazwiskach rodzinnych, jako wskazówka ich pochodzenia. Taką była zasada; wszelako nadużycia, fałszywe ambicje, a wreszcie niezrozumienie rzeczy, wywoływały pod tym względem różne dziwolągi. Jeżeli od rodu odłączała się gałąź z odmianą herbową, to zmieniała ona zazwyczaj i zawołanie pierwotne. Ustalony herb zlewał się bowiem ściśle, jako dziedziczny, z własnem zawołaniem i z właściwym rodem. Pierwotny ród polski odpowiadający mutatis mutandis pojęciu rzymskiego gens, zwał się w źródłach najdawniejszych po łacinie cognatio lub familia; później dopiero (wiek XIV—XV) powstały dla niego nazwy bardzo znamienne ze względu na to, cośmy powiedzieli wyżej, bo: arma, scutum, clenodium, oznaczające, jak wiadomo — herby.
Zagadkowość łączy wprawdzie kwestyę początku herbów naszych z kwestyą pochodzenia szlachty polskiej, ale zagadkowość ta nie może być dowodem synchronistycznej genezy obu pomienionych zjawisk, zwłaszcza, że przeczą temu poważne dowody.
Społeczny ustrój rodowy istniał już w Słowiańszczyźnie przedhistorycznej. Szlachta polska nie poczęła go, lecz zachowała najdłużej. Jednostki rycerskie (szlacheckie) w chwili, kiedy występują po raz pierwszy na widowni dziejowej, są już członkami wspólnot opartych na pochodzeniu wspólnem, a uważających później szlachectwo za swój przywilej odwieczny. W zaraniu dziejów Polski zjawiają się przeto rody szlacheckie, czyli też tylko szlacheckie gałęzie rodów zwykłych, których mianem były ich zawołania.
Najdawniejsi przedstawiciele historyczni tych „rodów“, posiadających zawołania własne, będące najpierwottniejszym wyrazem ich wspólności, mieli herby lub ich nie mieli, choć zwykli byli stwierdzać pieczęciami zobowiązania i świadectwa swoje. Na pieczęciach tych widniały monogramy, lub imiona ich właścicieli, a niekiedy i godła, o ile ci rzeczywiście ich używali. Otóż zastanawiającym jest fakt, że najdawniejsze pieczęcie polskie albo nie posiadają żadnych zgoła godeł, albo-li też wyobrażają godła indywidualne, lub nawet przygodne, nieprzypominające w niczem późniejszych, a właściwych herbów dziedzicznych tych rodów, do których należeli pomienieni właściciele pieczęci.[3]
Zdaje się, że najprostszem wytłómaczeniem tego faktu będzie przypuszczenie, iż wybitne jednostki z rodu, zmuszone z urzędu lub z tytułu stanowiska swego do występów publicznych i prawnych, a stąd i do używania znaków napieczętnych, tworzyły je na razie bądź dowolnie, bądź też z godeł indywidualnych (rodzaj gmerku), o ile je przedtem posiadali.
Godło takie, godło najwybitniejszego członka rodu, spływało z czasem (w epoce rozpowszechnienia się godeł na Zachodzie) — na cały ród szlachecki wraz z opromieniającą je chwałą jednostki, która, wedle pojęć ówczesnych, z tem, co posiadała, była, jeśli już nie fizyczną, to jeszcze moralną własnością odpowiedniej wspólnoty, czyli współrodowców.
Nim to nastąpiło, nim godła jednostek wybitnych stały się w ciągu XII—XIV w. herbami właściwych «rodów» i zanim «rody» mniej znakomite poszły w tej mierze za przykładem celniejszych, widzimy, że jeszcze w Polsce XIII wieku, ojcowie, synowie i bracia nieraz odmiennych używają godeł.[4]
Nie różniła się przeto pod tym względem starodawna Polska od Zachodu, a zdaje się, że typ najdawniejszych znaków napieczętnych polskich nie zawisł wcale od takichże znaków zachodnich, pomimo, że sama instytucja pieczęci, opatrzonych napisem i godłami, przybyła do nas wraz z porządkami kancelaryjnemi z Zachodu.
Wspomnieliśmy wyżej, że heraldyka dopiero w dobie typów herbowych, złożonych z tarczy i hełmu, szerszy swój wpływ na herbownictwo polskie wywierać zaczęła. Było tak istotnie, o ile ogół skrystalizowanych już herbów polskich porównywać będziemy z ogółem takichże herbów zachodnich. Zdarzały się jednak i przykłady wpływów wcześniejszych, którym ulegały godła znakomitszej zwłaszcza szlachty średniowiecznej w Polsce; jej rycerstwo przez te właśnie jednostki wybitne w bliższe stosunki z Zachodem wchodziło. Ale i mniej możne «rody» rycerskie, zwłaszcza takie, które, nie mając wybitniejszych przedstawicieli, żadnych zapewne godeł nie posiadały, czerpały z wczesnych wpływów heraldyki wzory przyszłych herbów swoich.
Wszak herby swojskich rodów polskich (bo indygienatowe całkiem pomijamy), jak: Awdanieс, Кotwiсz(?) Osmoróg, Tarnawa (v. Nabra), Wсzele, Łagoda(?), Zabawa, Zaręba, Ćwieki, a z późniejszych herby: Czyrmeńskich, Sicińskich, ks. Fedora Korybutowicza, Kos, Wyszкota, oraz herby Ziemi Przemyskiej i Kapituły Lwowskiej, przedstawiają spaczone, lub nawet klasyczne figury heraldyczne.[5]
Poszły później za temi wzorami i niektóre rodziny szlachty ruskiej[6] pomimo że jej ogół wytworzył sobie przeważnie godła mono- lub anagramowe. Co zaś do znakomitszych herbów polskich średniowiecznych, to, jakkolwiek trzymały się one wogóle od figur heraldycznych zdala, od wyjątków wolne nie były. I tak: pieczęć komesa Tomisława z Mokrska h. Jelita z r. 1316,[7] i Mszczuja z Chrzelowa z r. 1323[8] przedstawiają w zakresie morfologii tarczy spaczoną stylizację figury, zwanej «bordure». Co zaś do herbów z rodzaju «brisures» genealogicznych, to reprezentowała je w Polsce w w. XV tarcza herbowa komesa Ścibora ze Ściborzyc w zastosowaniu do Korczaka i Ostoi. Nadto cały herb Janina był nie czem innem, jak tylko figurą heraldyczną «bordure», lub nawet «orle» — i w ten właśnie sposób opisują go zapiski heraldyczne. Przytem, inne herby polskie, jak np. odmiana Cholewy, oparta na typie pierwotnym,[9] Сielątkowa, Drzewica, Hełm, Jeż, Kot, Kur, Mieszaniec, Mogiła, Poronia, Sroka, Taczała, Włoszek i w. in., należących do rodów rozmaitej hierarchii społecznej, przetrwało długo bez hełmów i klejnotów, świadcząc, że ich tarczowy typ heraldyczny do dawniejszych, przedhełmowych wpływów zachodnich odnieść należy (fig. 23).
Ogół herbów polskich zaopatrzył się bowiem w ciągu XVI wieku w hełmy i klejnoty, nieujęte wprawdzie w żadne reguły, ale dające się podzielić na trzy kategorye: klejnotów tautologicznych, czyli będących powtórzeniem tematu herbowego wyobrażonego na tarczy (np. herb Junosza); istotnych, czyli służących do logicznego wyjaśnienia nazwy herbu (naprz. herb Jastrzębiec, przedstawiający na tarczy podkowę z krzyżem, przyjął w klejnocie jastrzębia) i fantazyjnych, złożonych z piór strusich, lub pawich, skrzydeł ptasich i t. p. najpospolitszych, a zbyt jednostajnych dodatków, świadczących tylko o bezmyślnem naśladowaniu Zachodu.
Stwierdzając wpływ heraldyki na herbownictwo polskie, zapytać musimy: czy i o ile uzasadnionem było zdanie Lelewela, że istotą herbów polskich była i jest ich nieheraldyczność? Otóż zdaje się, że, powstając i kształtując się w okresie XIII—XV st., na zachodnich wzorach, nie mogło herbownictwo polskie zachowywać się wówczas względem heraldyki całkiem obojętnie. Owszem, wskutek niemczenia się Śląska, była budowa dawnych, tarczowych herbów polskich, zarówno swojskich, przedmiotowych, jak i naśladowanych wiernie, choć nielicznych, figuralnych — całkiem heraldyczną.
Pierwszą kategoryę ilustruje w tej mierze dostatecznie pieczęć Pawła z Bogumiłowic, sędziego ziemskiego krakowskiego, z 1415 r. (fig. 24); drugą — herb Stanisława Swiradzkiego, kanonika krakowskiego, z 1465 r. (fig. 25).
Co do drugiego, kolorystycznego, czynnika sztuki heraldycznej, to zarówno freski, znajdujące się w po-cysterskiem klasztorze w Lądzie (w. XIV), jak «Kronika Soboru Konstancyeńskiego» Ulryka Reichenthala (r. 1483), jak tak zwana «Rola marszałkowska» (w. XV), t. zw. «Herbarz Arsenalski» (około r. 1530), zużytkowane po raz pierwszy ze zbiorów paryskich przez profesora Piekosińskiego i, jak wreszcie, co najważniejsza, najstarsze dzieło heraldyczne polskie: «Insignia, seu Clenodia Regis et Regni Poloniae» Długosza (XV wiek), przedstawiają nam wielki wybór herbów polskich najprzedniejszych rodów, zgodnie i pod względem barw z właściwemi przepisami heraldyki. Jeżeli zaś pomimo to herby polskie nieheraldycznemi się stały, to zjawisko to datuje z epoki późniejszej (od początku XVI-go stu-
lecia), kiedy sama heraldyka zachodnia stoczyła się na bezdroża i kiedy w Polsce, która duchem heraldyki, podobnie jak i duchem «rycerstwa» , nigdy głęboko się nie przejęła, mawiać poczęto, w myśl słusznych zresztą tradycyj rodowych: «Znak a figura (przedmiot) czyni herb, nie barwa ani pole! A przeto śmiejmy się z tych, którzy działają w Polsce Leliwę modrem albo (sic!) czerwonem polem, a tym rozdziałem Pileckich herb od tarnowskiego herbu rozłączają. Albowiem, jako jest jeden znak, tak też i jeden herb Tarnowskich i Pileckich jest...[10]
Podobne lekceważenie okazywano również w Polsce nowożytnej względem kształtów, pozycyj (attributs) i barwy najistotniejszych części herbów, bo — przedmiotów herbowych.
Herby polskie, jako dziedziczne i rodowe, a więc w szeregu typów swoich bardzo nieliczne w porównaniu z zachodniemi, pozwalały sobie w praktyce na tę swobodę, jaka na tle organizacyi zachodniej była niemożliwą.
Hełm, jako część herbu, uległ na dalszym Zachodzie ścisłym przepisom heraldycznym. Podyktowała je, jak wszystkie przepisy inne, logika, nakazująca posiłkowanie się w herbownictwie hełmami, używanemi istotnie w praktyce. Najdawniejszym ich typem, panującym jeszcze w chwili, kiedy hełmy z tarczami łączyć poczęto, były tak zw. hełmy garnczkowe. Takich właśnie hełmów, połączonych z tarczą w sposób logiczny, używać poczęto nietylko na zachodzie (fig. 22), lecz od 1301 roku i w Polsce (fig. 26)[11] tworząc nad niemi czuby klejnotowe. Emalie, dodatki i ozdoby samych hełmów heraldycznych odpowiadały rzeczywistości.
Z czasem dopiero powstały w tej mierze ograniczenia i przepisy teoretyczne, zróżniczkowane bardzo na Zachodzie, a w Polsce wcale nieprzyjęte, głównie dlatego, że reguły rzeczone powstawać zaczęły w Europie w dobie upadku heraldyki klasycznej to jest w epoce, kiedy rodowe herbownictwo polskie, wyposażone już dawniej na wzór Zachodu, w hełmy dowolne, skrystalizowało się w swem charakterze lokalnym, korzystając nadal wyjątkowo tylko, i to w wypadkach oderwanych, z przykładu obcych wzorów.
Przepisy hełmowe (str. 97) odbiły się w Polsce ogólnie (choć i tu bywały wyjątki) tylko w zakresie herbów osób nobilitowanych, zwłaszcza mieszczan, którzy, otrzymując szlachectwo, oprawiali dawne lub nowe swe godła w ramy rycerskie, a więc — w tarczę, (którą dawniej i tak nieprawnie się posiłkowali) — z hełmem. Otóż ostatni ten dodatek stał się w Polsce wobec zpopularyzowania tarczy herbowej w wieku XV і XVI, najistotniejszym symbolem szlachectwa; nie-szlachcic nie używał go nigdy.
Na Zachodzie powstały co do hełmu następujące zasady, wytworzone całkiem sztucznie: We Francyi rozwinął się obyczaj, że monarchowie kładli nad tarczą hełm złoty, zwrócocony przodem (en face), pozbawiony zasłony (prętów, grille, Spangen), a zaopatrzony w całkiem otwartą przyłbicę. Książęta krwi i suwerenowie używali takiegoż hełmu, nieco mniej otwartego.
Książęta (Ducs, Fürsten) — hełmu srebrnego, obramowanego złotem, a zaopatrzonego w dziewięć prętów. Margrabiowie (marquis) przyswoili sobie prawo wyłączne do takiegoż hełmu o siedmiu prętach. Hrabiowie i wicehrabiowie zwracali hełm margrabiowski na prawo. Baronowie zwracali go również na prawo, zdobiąc pięciu prętami. Stara szlachta dziedziczna używała hełmów stalowych (o trzech prętach), zwróconych na prawo. Niższe stopnie szlacheckie posiłkowały się hełmami stalowemi o zamkniętych przyłbicach, zwróconemi na prawo.
Hełm, zwrócony na lewo, oznaczał pochodzenie nieprawe.
W Anglii używali monarchowie hełmu złotego, zwróconego en face, ale zaopatrzonego w sześć prętów; książęta — hełmu srebrnego, obramowanego złotem, zwróconego naprawo, a zdobnego w pięć prętów; margrabiowie (marquis, earl), hrabiowie (count) i wice-hrabiowie (viscount), oraz baronowie takiegoż hełmu bez ozdób złotych; baronetowie (knight) — hełmu stalowego ze srebrem, zwróconego en face, całkiem otwartego i bez prętów; szlachta niższa (esquire) — hełmu stalowego, zwróconego naprawo, a zaopatrzonego w spuszczoną przyłbicę.
W Niemczech nie powstały w tej mierze żadne przepisy sztuczne: hełm był tam zawsze na wzór praktyki rycerskiej całkiem dowolny, a w heraldyce krępowały go jedynie logiczne zasady stylowe. Kiedy bowiem herby, złożone z godła, tarczy i hełmu, stworzyły już w wieku XV wraz z temi dodatkami jedną spoistą całość, całość ta ulegać poczęła z czasem zmieniającym się w ciągu wieków rodzajom stylów, a więc — późnemu gotykowi, renesansowi, stylowi barocco, rococo i t. d., kształtując tarczę herbową, hełm, a nawet i stylizacyę godeł przedmiotowych wedle zasad stylowych, panujących w danej dobie. Tarcza renesansowa wymagała przeto renesansowego hełmu, barokowa — barokowego i t. p. Ponieważ mieszczaństwo niemieckie używało przy gmerkach swoich, tarcz i hełmów, powstała tam jedynie zasada, że mieszczaństwo używać winno hełmów zawartych (Stechhelm), a szlachta — zaopatrzonych w przyłbice otwarte (Spangenhelm). Później, kiedy herby, zwłaszcza złożone i przeładowane ozdobami, zaopatrywać poczęto w większą ilość hełmów, żądano, aby hełm środkowy zwrócony był en face, a boczne, skierowane ku niemu przodem.
Stylowi przychodziła w pomoc sana praktyka rycerska. W dobie stylu romańskiego (wiek XII—XIII) używano bowiem hełmów garnezkowych (Topfhelme); w dobie gotyku (w. XIII—XV), t. zw. Kübelhelme), a w dobie Odrodzenia (w. XV—XVI) — t. zw. Spangenhelme czyli hełmów z zasłoną prętową.
Jeżeli jednak urządzenia francuskie i angielskie umożliwiały symbolizowanie różnic stanowych, to urządzeń podobnych, związanych również z hełmem heraldycznym, ale bardziej logicznych, nie brak było i heraldyce niemieckiej. Rolę tę pełnił w niej t. zw. klejnot-naszyjnik (Halskleinod), wyobrażający, począwszy od XV stulecia, oznaki przysługujące w rzeczywistości dostojeństwu właściciela herbu.
Ogólnie przyjęto zasadę, że wielkość hełmu powinna wynosić ⅔ wysokości tarczy. Nowszy heraldyczny hełm niemiecki posiada zazwyczaj szyję szeroką, gdyż w czasach późniejszych, kiedy hełmy wyszły już z użycia, stworzono dekoracyjną budowę hełmu, nie otwieranego z boków, lecz wkładanego przez głowę.
Dawniej używali w Niemczech książęta i wyższa szlachta hełmów złotych nad tarczą; później utarły się stalowe i srebrne, mniej lub więcej złocone.
Klejnoty, czyli czuby hełmowe, wygasłe w znacznej mierze wśród okazów heraldyki dalszego Zachodu, rozwinęły się w Niemczech wspaniale, ale sztucznie, bo już na gruncie sztuki herbowej, a nie rycerskiej praktyki (fig. 27, patrz str. 102).
- ↑ Rozpowszechniony u nas zwyczaj nazywania całego herbu klejnotem, jest ze stanowiska heraldycznego błędny.
- ↑ «Cod. epist. saec. XV t. III pod r. 1432»
- ↑ A. Małecki «Stud. Herald.» II, 14–20
- ↑ A. Małecki j. w. II, 120 i t. d.
- ↑ Piekosiński: «Heraldyka».
- ↑ Tamże fig. 625.
- ↑ Tamże fig. 93.
- ↑ Tamże fig. 131.
- ↑ A. Małecki, Stud. Her. I. w tablicach
- ↑ Orzechowski: «Żywot Jana Tarnowskiego»
- ↑ Herb Mikołaja z Bogoryi, wojewody krakowskiego, z r. 1334.