Dziennik podróży do Tatrów/Dolina Nowotarska — Nowytarg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Seweryn Goszczyński
Tytuł Dziennik podróży do Tatrów
Wydawca B. M. Wolff
Data wyd. 1853
Druk C. Wienhoeber
Miejsce wyd. Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały rozdział
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DOLINA NOWOTARSKA. — NOWYTARG.
29 Maja 1832 r.

Ze wszystkich dolin które dotąd opisałem, ze wszystkich które znalazłem na mojéj drodze od Tarnowa ku Podhalu, które widziałem gdziekolwiek, żadna niemoże iść w porównanie z doliną Nowotarską. Mogą być milsze od niéj, wdzięczniejsze, na małą skalę, ale trudno o podobną, bo trudno o takie skupienie tylu i takich przedmiotów, jak są te które wchodzą do jéj ogółu. Wszystko tu się składa na całość rozmiaru ogromnego, rozmaitości wszechstronnéj, różnorodnego wdzięku. Rozległość, oblicze wewnętrzne, widoki na zewnątrz, mieszkańcy, życie przyrody, życie ludu, pomniki dziejów, poezya gminu i tym podobne, wszystko to tworzy świat pełny w samym sobie, harmonijny, ogromny, różny od wszystkiego co dotąd widziałem, zasługujący ze wszech miar na uwagę i bliższe przypatrzenie się. Jestem dla niego pełen cześci i miłości, stąd pragnę i będę usiłował skreślić go, chociaż w pewnéj części, w rysach ogólnych a o ile można wiernych. Praca to jest nie krótka i nie lekka, niemając przed sobą innéj w tych dniach, jéj poświęcę całą tych dni swobodę.
Dolina Nowotarska zajmuje przestrzeń ogromnego obwodu, niepodobna mi oznaczyć ją z dokładnością milami, powiem tylko, o czém mię zapewniono, że ludność doliny wynosi z górą stotysięcy mieszkańców. Granice widokręgu są granicami doliny. Granicę ową stanowią od południa Tatry, daléj ku zachodowi bieleją cokolwiek niższe szczyty ale śnieżne, gór zwanych Fatrami; w skręcie ku północnym napotykasz wysoki Żywiec i następnie, jak olbrzymi kopiec narożny, jedyną w swoim rodzaju i w téj stronie, samotną, piramidalną Babią górą, od niéj cała północna i wschodnia strona doliny zasłoniona jest pasmem przedgórzów, które się odznaczają szczytami i garbami niepośledniéj wysokości, jak naprzykład Kluczki, Szczyt Maniowski i inne nieznane mi po nazwisku; pasmo te kończy się na Pieninach przy Czorsztynie. Dolina jest znacznie dłuższa jak szérsza; najwęższa pod Czorsztynem, rozszérza się coraz bardziéj; w punkcie Nowegotargu oś jéj szerokości liczy się już milami. Kierunek doliny od północo-wschodu na południe-zachód.
Niezliczone wody w potokach rozmaitéj wielkości spływają się w dolinie to z przedgórzów, to z Tatrów. Najsmaczniejsze między wychodzącemi z łona Tatrów są Białka, Wag, Czarny i Biały Dunajec. Wag odpływa do Węgier, do Dunaju, drogą którą sobie wyżłobił pomiędzy najwyższemi górami, poczyna się jednak w północnym boku Tatrów i tym sposobem zarywa część okolicy Nowotarskiéj. Biały i Czarny Dunajec zléwają się pod Nowotargiem w jeden Dunajec, który zabiéra Białkę i wszystkie inne potoki.
Powierzchnia doliny nie jest ściśle płaska; u podnoża Tatrów z jednéj strony, przy przedgórzach z drugiéj, pogarbiona mniéj więcéj znacznemi wyniosłościami, spuszcza się jakiś czas ku swojemu środkowi nieznaczną potoczystością, aż do Dunajca, którego taże jest właściwie ostatnią głębią dna doliny.
Mówiąc o Nowotarskiéj dolinie, powinienem tu zapisać piękne tyczące się jéj podanie. Lud wierzy i powiada, że przed wieki cała ta przestrzeń zalana była morzem, które się zwało Karpackie morze; ale że jakiś, bardzo dawny Król Polski, kazał przeciąć górę Pieniny i tym sposobem cały ten kraj osuszył: stąd bieg Dunajca aż do Wisły.
W rzeczy saméj przechód Dunajca przez Pieniny, jest tak wyżłobiony między prostopadłemi skałami, tak ma pozór kanału, że okoliczność ta nadaje pewne prawdopodobieństwo podaniu ludowemu, przynajmniéj co do istnienia przedwiekowego wielkiego ogromu wody na dzisiejszéj dolinie nowotarskiéj, i gwałtownego jéj przedarcia się przez tamę Pienin.
Szczegóły podania mogą być późniejszym wymysłem, ale istotą jego jest ta pamięć ludu, która sięga czasów przedwiecznych, czasów owych, których dzieje częstokroć najrzeczywistsze, są dla potomności niepodobnemi do prawdy: lud jednak pozostaje religijnie wierny swojéj przeszłości. Z resztą cóż w tém podaniu jest tak nadzwyczajnego? alboż jedno miejsce przeludnione dzisiaj, niemiało kiedyś innych mieszkańców jak mieszkańców wody? Gdzie są dzieje któreby nam dochowały pamięć wszystkich wstrząśnień, wszystkich zmian przez które przeszła ziemia od chwili jak wyszła globem ziemskim z rąk swojego Stwórcy? Mamyż co, na czém byśmy niewzruszenie oparli zaprzeczenie nasze powyższemu podaniu? Ja przynajmniéj nic takiego nie widzę i dzielę wiarę ludu w jego powieść, bo ma prawdopodobieństwo za sobą i otwiéra ogromne pole uroku poetyckiego, człowiekowi unoszącemu się w przeszłość z miłością dla niéj. O! gdybym mógł wypowiedziéć co za świat dziwny, co za tłum pomysłów, rodzi się we mnie z téj jednéj powieści!
Wracam do obecności. Liczne i ogromne wsie zapełniają dolinę, lub ją otaczają. Między temi osadami, najcelniejsze miejsce zajmuje miasteczko Nowytarg; uważane jest ono jako główny punkt téj okolicy, zowie się nawet Stolicą Podhalan. Położenie jego jest w istocie bardzo korzystne. Ludność dokoła niezmierna; przemysł odznaczający górali; dwa gościńce bite kupieckie, jeden do Spiża ku wschodowi, drugi na zachód zwany Tręczyński, trzeci do Krakowa, a z któremi się wiąże pełno dróg pomniejszych; zejście się dwóch Dunajców tuż pod miastem; bliskość kąpiel mineralnych już to galicyjskich już Węgierskich; okolica jak Tatry wabiąca corok wielu ciekawych wędrowców, są to wszystko okoliczności wyzywające do ruchu przemysłowego, ułatwiające odbyt jego wyrobów, a przez to sprzyjające podniesieniu się miejsca na stopę miasta porządnego, zaopatrzonego we wszystko; ale Nowytarg nie umié jeszcze korzystać z tych darów. Miasteczko nie jest ani tak rozległe, ani tak zabudowane, ani tak ożywione, ani tak wygodne dla podróżnych, jakby być powinno i być mogło; jest to nic więcéj jak mieścina licha, podobna do tylu innych w całym tym kraju. I samo na tém niemało traci.
Piérwsze powstanie Nowegotargu, według zapisek kronikarskich, sięgać ma najdawniejszych czasów Polski.
Między ciekawszemi szczegółami miejscowemi, jest Kościołek Ś. Anny, bardzo starożytny. Stoi on za miastem, w stronie jego północnéj. Powiadają, że go zbójcy wystawili, a obraz w wielkim ołtarzu ma być ukradziony przez nich na Węgrach.
Na zachód Nowegotargu o pół mili, przy brzegach czarnego Dunajca, leży wieś Ludzimierz, niedaleko niego druga wieś Krauszów; o początku tych dwóch wsi zachowują górale następne podanie: w czasie jednego najścia Tatarów, Polacy spotkali się z nimi na tych polach i zostali na głowę pobici; Tatarzy po zwycięstwie ucięli każdemu trupowi po jedném uchu i temi uszami napełnili dziesięć worów; owoż w miejscu gdzie obrzynano uszy stanął Krauszów, a Ludzimierz tam gdzie je odmierzano worami. O Ludzimierzu wzmiankuje Bielski już pod rokiem 1234, w ten sposób: «Teodor, Herbu Gryf, Wojewoda Krakowski, Klasztor Cysterneńskich mnichów w Ludzimierzu, wsi swojéj niedaleko Nowegotargu, fundował, lecz iż od zbiegów często tam przenagabanie miewali mniszy, i przeto na Szczyrzyce się stamtąd przenieśli.»
Gruzy Klasztoru Cystersów pokazują dotąd w Ludzimiérzu, a spomniony Klasztor Szczyrzycki jest i dziś osadzony Cystersami: ma on posiadać archiwum bogate w pomniki bardzo ważne dla dziejów podgórskiéj okolicy, ale zarzucają mnichom, że przez dziwną ich nieużytość, przystęp do archiwum jest wzbronny.
W ogólności wsie w około Nowegotargu są bardzo dawne. Szaflary, naprzykład, o milę od Nowegotargu ku południowi, mają być założone w 1200 roku; czego dowody znajdują się w aktach z owego czasu dochowanych. Wieś Zakopane, miała osadzić jakaś Starościna Wielopolska rozbitkami ze zniesionéj tam hordy Tatarskiéj, łotrującemi w miejscowych górach. Na dowód tego przytaczają, że dziś jeszcze pewna ilość rodzin téj wsi zowie się Tatarami, a nawet dochowuje w swoich obliczach rysy mongolskie.
Tu z prawdziwą roskoszą zapisuję miłą mi wdzięczność dla zacnego męża, który mi dostarczał nietylko największą część podobnych wiadomości, ale z niezmordowaną cierpliwością wtajemniczał mię, że tak powiem, w życie Podhala. Niebyło prawie usługi, któréj-by mi w tym celu nie ofiarował, do któréj-by nie był gotów. Jemu to winienem po wielkiéj części com się dowiedział o téj okolicy, com w niéj widział. Chociaż obcy rodem téj ziemi, ale się wnarodowił swoją dla niéj miłością, i przez to miał siłę i wytrwałość zbadać ją wielostronnie i głęboko. Wiém od niego, że myśli nawet o publiczném podzieleniu się ze spółziomkami zasobem swoich wiadomości w tym przedmiocie. Bardzo mu życzę, bardzo pragnę aby swoje przedsięwzięcie mógł przyprowadzić do skutku. O ile go znam, mam prawo sądzić, że dzieło jego byłoby dokładniejsze, ciekawsze, użyteczniejsze, byłoby obrazem zupełniejszym tajemniczéj dotąd strony Tatrów, przeszłości téj ziemi i ludu w jego stanie obecnym, jak wszystko co dotychczas o Tatrach ogłoszono. Spodziewam się tém więcéj po jego pracy, że sam jest skromny i bez żadnych do autorstwa pretensyi, powoduje nim tylko miłość naszéj ziemi i chęć przysłużenia się jéj czém może. Położenie też jego sprzyja mu bardziéj niż komukolwiek. Jeżeli kiedy, szanowny i kochany mężu, dojdą cię te słowa, przyjmij je jako wyraz wdzięczności i pamięci, które ci zawsze zachowam.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Seweryn Goszczyński.