Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bite kupieckie, jeden do Spiża ku wschodowi, drugi na zachód zwany Tręczyński, trzeci do Krakowa, a z któremi się wiąże pełno dróg pomniejszych; zejście się dwóch Dunajców tuż pod miastem; bliskość kąpiel mineralnych już to galicyjskich już Węgierskich; okolica jak Tatry wabiąca corok wielu ciekawych wędrowców, są to wszystko okoliczności wyzywające do ruchu przemysłowego, ułatwiające odbyt jego wyrobów, a przez to sprzyjające podniesieniu się miejsca na stopę miasta porządnego, zaopatrzonego we wszystko; ale Nowytarg nie umié jeszcze korzystać z tych darów. Miasteczko nie jest ani tak rozległe, ani tak zabudowane, ani tak ożywione, ani tak wygodne dla podróżnych, jakby być powinno i być mogło; jest to nic więcéj jak mieścina licha, podobna do tylu innych w całym tym kraju. I samo na tém niemało traci.
Piérwsze powstanie Nowegotargu, według zapisek kronikarskich, sięgać ma najdawniejszych czasów Polski.
Między ciekawszemi szczegółami miejscowemi, jest Kościołek Ś. Anny, bardzo starożytny. Stoi on za miastem, w stronie jego północnéj. Powiadają, że go zbójcy wystawili, a obraz w wielkim ołtarzu ma być ukradziony przez nich na Węgrach.
Na zachód Nowegotargu o pół mili, przy brzegach czarnego Dunajca, leży wieś Ludzimierz, niedaleko niego druga wieś Krauszów; o początku tych dwóch wsi zachowują górale następne podanie: w czasie