Przejdź do zawartości

Żywot człowieka poczciwego (Rej, 1881)/Księgi pierwsze/Rozdział VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Mikołaj Rej
Tytuł Żywot człowieka poczciwego
Wydawca Księgarnia Polska
Data wyd. 1881
Druk Druk. I Związkowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały utwór
Indeks stron


ROZDZIAŁ VIII.
Jako cnota z rozumem i fortuna różnemi gościńcy chodzą.

Albowiem patrzaj jako cnota, rozum a fortuna, daleko różnemi gościńcy od siebie ciągną, także im też różnego starania i różnych gospód potrzeba. Bo fortuny trzeba żeglarzowi, oraczowi, furmanowi, także i każdemu rzemieślnikowi, kto się ją para albo kto jej szuka. Ale człowiek umysłu wielkiego, który sobie przypadki ty fortuny lekce waży, bo ty za cnotą a za rozumem skakać muszą, jedno iż puści na rzeczy rozważne, na rzeczy sobie na potem i ojczyźnie swej potrzebne, a z czasem przypadłe, a z daleka jako orzeł z góry wszystko co się ku czemu ściąga przypatruje, już on mało sobie tych drobnych przypadków od świata i od fortuny waży, a mało się na to rozmyśla. Już się jedno o to stara, jakoby nie jedno sobie, ale wszystkim wedle stanu każdego godnym a potrzebnym mógł być. Albowiem zawżdy to zacniejszy pasterz bywa, który stado owiec pasie, niźli ten co jedno jednę kozę. Także też ten co i innym pożyteczny może być, nietylko jedno sobie. Albowiem co ciało jednemu ozdobić może a zafarbować świata tego przypadki, toć już od fortuny a od przypadku czasów przyjść może. Ale co myśl wspaniałą farbuje, tam już nie leda cynobru potrzeba, bo tam trzeba rozlicznych farb, jakoby ona myśl stateczna, a na żadną stronę nieuniesiona, a rozumem na ocel zahartowana, tak jakoby się i w szczęściu i w nieszczęściu na żadną stronę nie pośliznęła, pięknie na wszem ozdobiona a zafarbowana była.
Bo już takiemu kto już statecznie umysł swój zafarbuje, wszystko mu za jedno: szczęście i nieszczęście; tak mu się między różami ukłaść i usnąć, jako i między pokrzywami albo piołunem. Obudzi się, ano myśl ona wspaniała jako orzeł ku górze wszystko bujać chce, a żadnej innej rzeczy więcej na pieczy nie ma, jedno to napilniej, coby cnotę a rozum ucieszyło. A wierz mi, iż i tam nie leda muzyki potrzeba, bo ci dwa panowie nie każdemu kwoli skaczą.
Albowiem patrzaj że i malarz pierwej farb nie rozetrze, aż sobie pierwej płótno albo tablicę nagotuje, i to co ma malować już sobie w rozmyśle swym postanowi. I strzelec łuku swego nie pociągnie, aż sobie pierwej cel upatrzy, do którego strzelać ma. I pisarz papieru nie podniesie, aż sobie pierwej rozmyśli co na nim pisać ma. Także mądry a i rostropny człowiek, gdy co rozważnego a statecznego zacząć ma, pierwej ma uważyć sobie cel do którego celu on się jego zaczęty umysł pociągać ma, aby darmo a na wiatr nie strzelił, albo iżby leda czego w swym poważnym umyśle darmo nie malował. Aczci jest celów dosyć rozlicznych świata tego, ale nie wszystko potrzebnych. Ale to jest cel napotrzebniejszy człowiekowi poważnemu a poczciwemu, upatrzywszy sobie on krzaczek gdzie sobie cnota nie inaczej jako piękna papuga gniazdo uwiła, tamże już onemi nadobnemi strzałeczkami rozumem zasadzonemi ma pilnie ugadzać, aby się nigdy daleko nie odstrzelił od niego.

Cnota wielka królowa.

Albowiem ta cnota jest tak można królowa, że jej władzy ani śmierć, ani żadny strach nigdy przekazić nie może. Bo chociaj działa trzaskają, hufy się mięszają, proporce się błyskają, już jeden leży, drugi na to miejsce nastąpi, wszystko to ta można królowa rządzi a sprawuje. Albowiem szerokie jej królestwo jest, które ona głośna sława jako trąba brzmiąca po światu roznosi. Drudzy się z wielką radością na harce, na straży upraszają. Drugi prosi aby przed innymi ludźmi naprzód chodził. Drugi aby się pierwej potkał, wiedząc iż czci a sławy ztąd dostać ma, już mu nic nie straszno, już mu wszystko wesoło. Patrzajże na pieszczoszki pani fortuny, a oni się ubiegają kto ma pierwej w tanku poskoczyć, losy miecą kto ma jutro wieczerzą sprawić, kto się ma w maszkarę ubrać. A tak tu obacz, tak jakoś słyszał, iż cnota z rozumem a ta omylna pani, pani fortuna, daleko różnemi gościńcy od siebie chodzą. Bo ten już co tej pani przysługuje, jest jako on kamień co przy drodze darmo leży; włożyszli gi do ognia, będzie gorący, włożyszli gi do wody, tedy będzie zimny, a trudno ma być myśl jego statecznie na jednę stronę postanowiona.
Albowiem od tego tak zacnego celu a od tej świętej cnoty, i od takiego każdego kto się około niej bawi, daleko na wschód, na zachód, na północy, i na południe, a także i na wsze strony cień zalatuje, i tu jeszcze za żywota i po śmierci. A snać jeszcze mało nie więcej po śmierci każdemu swemu czyniąc nieśmiertelną pamięć. A snać jeszcze ty nawięcej zdobi, którzy w pracach, w trudnościach, w ranach, a w poczciwych potrzebach przy niej zawżdy sławnie stali. Bo nigdyby byli dziś ludzie nie wiedzieli co był Hektor, co był Achilles, co był Aleksander, co był Herkules, albo on zacny Priamus, albo oni dzielni a sławni hetmani rzymscy, by ich była ta święta królowa oną zacną sławą nie inaczej jedno jako złotą koroną nie ukoronowała. O święteż to były rany ich, albo one trudności, dla których ona zacna sława, a snać aż do skończenia świata, prawie je żywo zostawiła. Aczci też mają sławę i oni pieszczoszkowie pani fortuny, on Heliogabalus, on Sardanapalus, co nic inszego nie czynili, jedno z niewiastami a z pochlebniki pili, po sadkoch chodzili, a czasem i kądziołki z nimi prządali albo wzorki szyli. Ale ta ich sława barzo śmierdząca jest, a prawie jedno poczciwym ludziom na przykład zostawiona, aby się onemi marnemi sprawami ich brzydzili a za nie się wstydali, a pilnie się takich marnych spraw ich przestrzegali, które ony wszemu światu ohydziły, oszkaradziły, i w złej sprawie zostawiły.
Bo patrzaj, chociaj nie mieli żadnej burdy, ani ran, ani guzów, oni zacni filozofowie wieku przeszłego, ani się na działa, ani na żadne postrachy nie wysadzali, jako był on zacny Plato, Sokrates, Ewrypides, Xenofon, Kato; ale zawżdy walczyli a wielką burdę ustawicznie mieli z niecnotami a z rozmaitemi sprawami świata tego, a z sprosnemi a z obrzydłemi występki ludzkiemi, radami swemi, sprawami swemi i pismy swemi rozważnemi, marny świat przestrzegając: a widzisz przedsię jaką im ona szeroko po światu latająca sława wieczną pamięć uczyniła. Także i poczciwy człowiek, jeśli mu się nie przytrafi burdy mieć o ojczyznę swą, albo o rzeczpospolitą swą z nieprzyjacielem jakim do tego należącym, niechże się łamie a ma ustawiczną burdę z niecnotami marnemi świata tego, a niech je tępi, niszczy, a zaciera kędy może, a z siebie niech innym piękny przykład dawa, albo takież uczciwemi namowami swemi, albo i pismem jeśli może być, aby się inni także tego przestrzegali.

Pan młody z czem ma do domu przyjechać.

A tak i ty mój miły panie młody, któregożkolwiek stanu będziesz, jeśliże cię Pan Bóg kiedy w jakie postronne kraje albo w różne narody obróci, miejże też to na pieczy, co przedtem też wielcy a zacni stanowie miewali. A nie dosyć na tem abyś się tam jechał dziwować wystawionym pałacom, albo przedtem niewidanym kształtom, ale się przypatruj ludziom i ich kształtom a obyczajom, a zwłaszcza takim, tak jakoś i pierwej słyszał, z którychbyś miał słuszne przykłady brać, a haftuj je sobie mocno jako wzory na pamięci i na umyśle swoim, abyś je długo pamiętać i rostropnie rozważać umiał, i drugim potem o nich też powiadać. A też zasię, jakoż to inaczej nie może być, bo wszędy są ludzie, gdzie uźrzysz sprosne a brzydkie sprawy i obyczaje ludzkie, abyś się imi umiał karać, sobie je brzydzić, i drugie potem z nich przestrzegać.
A nie daj czasowi nigdy darmo upłynąć, widzisz żeć to szkodliwa utrata kto czas marnie traci, bo się już ten wrócić nigdy nie może: a co godzinka na zegarze uderzy, to już czas przeminął, a co dalej, to do kresu bieżymy. A tak albo czytaj, albo się wżdy czego ucz, albo się czemu przypatruj, a rozeznawaj sobie upatrując nadobnie co lepsze a co gorsze. A staraj się jeszcze tam będąc, abyś w skromności a w statecznem każdej rzeczy uważeniu, a w nadobnych obyczajoch tam wszystkim wdzięcznym był. Boć już tam nic będzie po pysze, po zuchwalstwie, po wszeteczeństwie, gdyżeś się tego napatrzył, że taki nietylko w cudzych krajoch, ale i doma zawżdy przemierzły a obrzydły bywa. A staraj się o to, abyś nietylko z poskoczki, z perfumowanemi rękawiczkami, ze pstremi kabatki do domu przyjechał: ale abyś upstrzył nadobnie umysł stateczny twój cnotą, nauką pomiaru, a nadobnem na wszem postanowieniem twojem. A iżby z ciebie perfumy zalatywały pięknych a uważonych obyczajów twoich, a nietylko z rękawiczek twoich, aby z ciebie obcy nadobne przykłady brali, a powinowaci twoi zapatrzywszy się na cię, aby się tobą cieszyli, gdy obaczą że wżdy umiesz o tem i mówić coś widział, i piękne sprawy w sobie okazać, i to nadobnie ozdobić, że się wżdy będą z tego cieszyli, żeś wżdy nie darmo bit do domu przyjechał, a iżeś się nie darmo włóczył po światu. A tu cię już sobie będą wydzierać, a tu cię już między sobą będą w powadze mieć, z tobą wdzięczne biesiady i rozmowy miewać. A ty się dopirko będziesz przypatrował znowu onym sprosnym obyczajom którycheś tu był odjechał, patrząc z daleka na drugiego, a on siedząc w kącie łeb sobie skubie a paznokcie łupi, a krostami odzierając sobie z palców aż do drzwi strzela, a kufel śmierdzący, jakoż wczora usiadł podle niego, także też jeszcze podle niego leży.
Albowiem jeślibyś też tak w sobie nic w obyczajoch ozdobnego do domu nie przyniósł, tylko to coś widał, tedy równie jakobyś we źwierciadło patrzał, a umuskawszy się, a poprawiwszy sobie szuprinki, a otarłszy gdzie brudno, wnet mało odszedłszy wszystkiegobyś zapomniał. Bo tak to pospolicie bywa, iż nietylko zabrukania ale i twarzy swej własnej każdy, mało odszedłszy, zapomni. Bo ujrzysz tam siła kuglarzów, siła mataczów, siła wyłudaczów: a trzeba tam pilnie z tabulatury stępać a pilnie sobie uważać jako co wyrozumieć. Bo możeć się i tym podziwować, a wyrozumiawszy co źle, poganić, a co dobre to pochwalić i przy sobie mocno zachować. Bo bierzeć też pszczoła i na śmiecioch i na gnoju i na błocie, ale cóż bierze: pierzgę, która się ni nacz przygodzić nie może, a z potrzebnych ziółek tedy zbiera wdzięczny a potrzebny miod. Także też ty tam przypatrując się rozlicznym sprawam ludzkim, snadnie będziesz mógł rozeznać co pierzga a co wdzięczny miod.

Do domu przyjechawszy co pan młody czynić ma.

Potem gdy już do domu przyjedziesz z takiemi pięknemi tak jakoś słyszał sprawami swemi, możesz wielką pociechę powinowatym swym uczynić. Nie odmieniajże się jako marzec na wiosnę, gdzie jednego dnia będzie i deszcz i jasno i krupy, ale stój statecznie przy onych swych poczciwych obyczajoch, a nie daj się młodości ani onemu nowemu towarzystwu unosić. Albowiem jeśli z nimi z przodku nie będziesz pić, grać, ceklować a łotrować, wnet cię będą Włoszkiem albo Niemczykiem zwać. Wnet będą mówić, iż to z tego nic dobrego nie będzie, bo wszystko fantastykując stroną chodzi. Ale się ty nic temu nie przeciw, bo gdyć się po chwili lepiej przypatrzą, i z postępków, i z rozmów, i z pięknych obyczajów twoich, ujrzysz w jakiej miłości i w jakiej powadze potem między nimi będziesz. Bo możesz ty sobie bez wszetecznego opilstwa albo nikczemnej biesiady zachowanie uczynić: jedno tesaczkiem gdy przed nimi sztuczkę nadobną wyprawisz, drugie też poskokiem, drugie też luteńką, a nawięcej wdzięcznemi rozmowami, gdy im to będziesz powiedał o czem nie słychali, albo to im okazował czego nie widali, albo też czasem im czytał o czem pierwej nie wiedzieli: bo to są wdzięczne przysmaki u ludzi, a przyrodzenie się w tem każde kocha, kiedy co nowego widzi albo słyszy.
A najwięcej przyjacielom a powinowatym umiej to okazować coś powinien. Nie bądźże też zasię jako darmo leżące drewno, pytaj się o zwyczajach onej ojczyzny swojej, pytaj się o sprawach rzeczypospolitej, pytaj się w jakiem prawie siedzisz, a staraj się abyś nic nie opuścił coś powinien Bogu, sobie, przyjaciołom i ojczyznie swojej. Nie lenujże się też przyjacielowi ku każdej poczciwej posłudze jego. Wiedzże też o koniku, o służce, o swych rzeczkach, aby cię na wszem ludzie znali w onych postronnych obyczajoch chędożnie ochędożnego, i w domowych też zasię sprawach dbałego a nie darmo leżącego. Tedy z siebie na wszem a na wszem wdzięczne gronka ukażesz wszystkim ludziom onej nie dawno zrosłej młodości swej, tak iż z wielką sławą i miłością od wszech ludzi używiesz onych młodych czasów swoich.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Mikołaj Rej.