Strona:PL Felicyana przekład Pieśni Petrarki.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przełomu. Poeta sądzi zrazu, że się już wyleczył z miłosnego szału. W istocie, jak się zdaje, w stosunek swój z Laurą, aż po tę chwilę, więcej on wyobraźni wkładał, niż serca. Na raz — ile z niewyraźnych wzmianek wnosić się godzi — przyszło pomiędzy niemi do jakiegoś wytłómaczenia, skutkiem którego Laura cofnęła się na wyżynę, z której jedynie królować może Petrarce, ale nigdy dla niego obowiązków nie poświęci. — Odtąd, widoczny jest zupełnie nowy zwrot w życiu poety — uczucie jego się wyszlachetnia, a z niem i natchnienie. Godnie się to poczyna od pięknego Sonetu (47), który tak słusznie Mickiewicz wyborem swoim zaszczycił. W nim, tkliwie błogosławi poeta wszystkie szczęścia, jakie mu kiedykolwiek za sprawą Laury życie opromieniły. Potem niebu się na nią skarży — bo oto lat już jedenaście jest jej wierny, a ona go odpycha. — Wreszcie, przebaczyła mu — on jednak próbuje znów się od niej oddalić. Więc najprzód do Wokluzy (Sestina III-cia), a następnie do Rzymu się udaje, ale niebawem wraca — bo gdzież on od niej uciecze? W Sonecie 56-ym, jeszcze raz opowiada, jak Laura stanowczą dała mu odprawę — on przecięż odstręczyć się nie dał — bo już bez niej życia dla niego niema. — Snadź, chcąc go pocieszyć, Laura popiersie swoje zrobić dla niego pozwoliła. — Idą dalej zwykłą koleją: skargi ku Bogu, otuchy, tęschnoty. Z Sonetu 69-go dowiadujemy się, że już Laura piękną być przestała. Jednak, dosięgliśmy tu zaledwie piątej części Zbioru Pieśni ku jej uczczeniu. Więc istotnie przyznać wypadnie, że miłość Petrarki arcy czystą, Laura zaś przedziwnie jej godną być musiała. — Cóżkolwiekbądź, w Canzonie XI-ej, gorzko na nią wyrzeka — snadź się poróżnili. Poczem znów się w jakąś podróż puścił — czy nie do Neapolu i do Rzymu, gdzie wreszcie uwieńczony został? Ale darmo to wszystko. Z drogi już, błaga Sennuczia del Bene o pośrednictwo, i jakiekolwiek od niej wieści. Wraca znów — jakże jest szczęśliwy! — Laura przyjaźnie go powitała. W przepełnieniu serca, opowiada ukochanemu swemu Sennucciowi, wszystkie błogie szczęścia swego strapienia. Ten piękny Sonet (89-ty), w którym się to czyta, również miał szczęście Mickiewiczowi się podobać. — Dalej, wypadkami jakiemiś zgorszony, z Awinionu do Wokluzy się chroni. Tam, w łagodnej zadumie, rozpamiętywa szesnaście lat już trwającą dolę i niedolę. Następnie, w pięknej Canzonie (XII-ej) zwierza się z tajemniczej serca swego spowiedzi. — Zrazu Sława go tylko nęciła; ta jednak wprędce dała mu poznać starszą, i o wiele piękniejszą od siebie siostrę,